Tajemniczy Las oddziela region Prastarego Lasu oraz regionu Samotnych Wydm. Miejsce to jest bardzo tajemnicze, gdyż niewielu ludziom udaje się z niego powrócić. A przynajmniej o zdrowych zmysłach. Ci jednak, którzy powrócili opowiadali, że w lesie napotkać można najróżniejsze stwory, które kilkakrotnie przewyższają rozmiarami znane nam zwierzęta. Jak się można więc domyślić ogromne pajęczaki lub też kilkunastu metrowe węże są spowszechniałymi mieszkańcami tej krainy.
Takashi
Posty: 1225 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 5 wrz 2025, o 09:35
P rzedostanie się na bagienny teren Tajemniczego Lasu musiało wiązać się z zupełnie nowymi przygodami dla dwójki bohaterów. Do tej pory przemierzali leśne gęstwiny i wspólnymi siłami zwalczali wszelkie przeciwności losu, które napotkali, kto by pomyślał, że w zupełnie odmiennym środowisku natrafią na następne, w dodatku bardziej problematyczne. Otulająca ich mgła wywoływała halucynacje, choć ciężko było stwierdzić, czy co było powodem nieprzyjemności - ona, bagienne gazy, czy może jakiś śmieszek rzucający na nich Genjutsu z daleka i delektujący się każdym ich najmniejszym zmartwieniem. Co by to nie było, należało stawić temu czoła, a Takashi i Rei byli akurat niezastąpieni w ciągłym pokonywaniu przeszkód. To oni udowadniali na każdym kroku, że sami kierują swoim losem i nie pozwolą, by ktoś dyktował im warunki w ich własnym życiu.
Bagna. Najpierw iluzje próbowały dopaść ich. Po wzruszającym pojednaniu z członkami rodzin usłyszeli krzyk, który zwabił ich dalej, nad czarne jezioro. Tam zobaczyli trójkę shinobich, którzy właśnie rozprawiali się z mrocznymi wizjami na swój własny sposób - jedna osoba miotała shurikeny w wodę, druga kuliła się przy korzeniach drzew i prawie tonęła pod taflą wody, trzecia boksowała się najpierw z drzewami, a potem z pokaźną skałą. Ten widok był dramatyczny i jeśli iluzje właśnie tak działały na świadomość człowieka, to ciężko sobie wyobrazić, do jakiego stanu doprowadziłyby przyjaciół, gdyby odpowiednio wcześnie nie wydostali się z pułapki. Na szczęście im się to udało i teraz dzięki temu mogli stanąć przed wyborem - albo iść dalej, nie zważając na trójkę ludzi, albo pomóc im i dopiero ruszyć. Wybór, choć trudny, był oczywisty i kiedy Takashi zadał kumplowi proste pytanie, otrzymał odpowiedź, którą w głębi serca chciał usłyszeć.
- Cieszę się, że jesteś tego samego zdania. - uśmiechnął się do Majiego, po czym otarł dłońmi twarz, miał wrażenie, że jakaś pajęczyna go oblepiła. - Ruszamy. Ty zajmij się tamtą dwójką, ja wezmę tego pachołka.
Ten od shurikenów i skulona kobieta byli obok siebie, różowowłosy miał ich blisko siebie, więc szybko mógł ich ogarnąć i pomóc im. Takashi zrobił kilka susów między głazami wystającymi z wody i z ziemi, odbił się kilka razy od drzew, aż w końcu wylądował obok mężczyzny boksującego elementy otoczenia. Jego dłonie były w okropnym stanie, a on sam miał maniakalny ogień w oczach. Bohater patrzył na niego przez pryzmat własnego doświadczenia i wyobrażał sobie, że sam mógł skończyć w ten lub w podobny sposób. Na szczęście jego zimna krew pozwoliła mu uniknąć takich ewentualności, dzięki czemu mógł teraz pomóc innym przy tej niefajnej chorobie. O ile tak można było ją nazwać.
- Kai!
Najpierw złożył pieczęć bawoła, by skoncentrować własną chakrę, musiał się przygotować, by własną energią rozproszyć energię jegomościa. Musiał uważać, tamten cały czas wymachiwał rękami, także w międzyczasie trzeba było uważać, żeby samemu nie oberwać. Gdy w jego uderzeniach pojawiła się luka, czarnowłosy przyłożył własną dłoń do jego ramienia i wprowadził chakrę do jego organizmu, blokując jej dopływ do mózgu na ułamek sekundy. Ułamek, który wystarczyłby do przerwania iluzji, przywracając mu poczytalność. Rei zrobił to samo z tamtą dwójką, ratując przy okazji dziewczynę przed utonięciem, wtedy właśnie bagna rozbrzmiały niepewnymi głosami, które rzucały w powietrze losowe pytania: "gdzie jestem?", "kim jestem?", "co się dzieje?". Typowe dla tego typu sytuacji, zazwyczaj pojawiały się przy tego typu okolicznościach i nie było w tym nic dziwnego. Niepokojące było dopiero to, co stało się po chwili, kiedy to odratowana trójca ocknęła się i odzyskała w pełni przytomność. Ostatni głos, który przemówił, wydał się Takashiemu dość znajomy, pochodził od osoby, która ewidentnie pochodziła z klanu Nara i przypominała kogoś jinchurikiemu. Kiedy tylko z jego ust padło "to oni", chłopak już wiedział. To był Shinsuke, jego daleki krewny. Bohater od razu spojrzał na Reia wzrokiem, który tłumaczył wszystko, nic nawet nie musiał mówić. Podejrzewali, że wyruszył za nimi pościg i możliwe, że właśnie mieli się o tym przekonać na własnej skórze. Bo skąd niby taka ich reakcja? Wystrzelony cień w stronę Majiego i to tak bez ostrzeżenia też był wymownym krokiem, na szczęście o to nie trzeba było się martwić. Walczący u boku Nary Rei doskonale wiedział, jak bronić się przed cieniem, bo widział go w akcji dość często, nawet w trakcie ich sparingów. Mniejsza, trzeba było wziąć się w garść i zareagować od razu.
Wojownik z Yokukage instynktownie otworzył dłoń i zrobił zamach, celując jej wąską częścią w kark boksera, którego miał obok siebie. Chciał go trafić w punkt witalny i pozbawić przytomności, eliminując szybko jedno z trzech zagrożeń. Nie można było ich zabić, najlepiej byłoby ich schwytać i przesłuchać, co dałoby przy okazji dwóm przyjaciołom pełen zakres informacji. Łatwo na pewno nie będzie, ale najpierw wypadałoby poznać wzajemnie swoje intencje, co?
- Shinsuke, dobrze pamiętam? - rzucił głupkowato w powietrze, wcale nie był pewien jego imienia w stu procentach. - Co to ma znaczyć? Przed chwilą was uratowaliśmy, a wy tak się odpłacacie? - nie krzyczał, ale mówił dość głośno podniesionym tonem, aby łatwiej można było go usłyszeć. To był też ten etap, na którym trzeba było wytężać wszystkie zmysły i uważać na wszystko dookoła. Ani chwili wytchnienia.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Rei Uta
Posty: 806 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 5 wrz 2025, o 11:56
Jak powiedzieli tak też zrobili. Rei ruszył w stronę dwójki zamkniętych w iluzji, która znajdowała się najbiżej siebie. Kobieta, która omal nie utonęła w bagnie, którą w ostatniej chwili udało mu się złapać za wystające ramie. Maji musiał napiąć wszystkie mięśnie, aby wygrać z grząskim gruntem, który zasysał ciało dziewczyny niczym czarna dziura. Niechciana część ich duszy, która kazała im pomagać przypadkowym ludziom, nawet jeśli mieli za sobą przeklęty pościg. Rei zaklął pod nosem, po czym wreszcie wygrał z naturą, oddychając ciężko. Gdy kolejna osoba została uwolniona, Maji wyczekiwał na to, co mogło się stać dalej. Widział Takashiego, który uwalnia ostatniego mężczyznę, po czym tak samo oczekuje, w jaki sposób los znowu postanowił z nimi zagrać. Z początku każda istot zamkniętych w iluzji zachowywała się adekwatnie do sytuacji… Problemy z orientacją, problem z określeniem co właściwie tutaj robili. Nagle jeden z mężczyzn wyskoczył jak filip z konopi, krzycząc do pozostałych, że trafili chyba na to czego tu szukali… A więc jednak.
– To tak się dziękuję za okazanie pomocy – Rei doskonale znał technikę, która ruszyła jego śladem, spoglądając na cień, którym posługiwał się najbliższy mężczyzna… Nara. Maji skoczył do tyłu, zatrzymując się głową w dół na najbliższej gałęzi. Spoglądając na pole walki wiedział, że razem z Takashim byli znacznie silniejsi niż kilka dni wcześniej… To starcie nie powinno przynosić większych problemów. Z uśmiechem, którego mógł pozazdrościć mu sam lucyfer, skrzyżował dłonie, po czym uniósł z ziemi swój pył, który na obecnym poziomie tworzył nawet w takich warunkach. Piasek był wszędzie, nawet jeśli zalany wodą i ukryty pod twardym kamieniem to gdzieś musiał tam być. Nie potrzebował go dużo, nie chciał zalewać całego terenu meteorytami, potrzebował go jedynie tyle by mieć jak się bronić i atakować.
– Macie teraz jedną szansę na to by się poddać i posłuchać co mamy do powiedzenia… Jeśli chcecie tu umierać, to z pewnością tak będzie. Nie pokonacie nas nawet za sto lat… - Rei był gotów pozbawić ich wszystkich życia, jeśli tylko uniosą swe brudne łapy by zaatakować jego lub, jego towarzysza… Dla Takashiego był gotów zniszczyć cały świat. Czym jest istnienie, jeśli nie ma się nawet jednej osoby, do której można powiedzieć przyjacielu. Uta wciąż wisiał na swej gałęzi, kontrolując swoją walkę jedynie przy pomocy gestów. Z początku nie chciał nikogo zabijać, jeśli tamci nie wyjdą z podobną inicjatywą. Miał zamiar złapać swoje cele przy pomocy czarnego pyłu, zatrzaskując ich w żelaznej trumnie, która tyle razy zamykała się już na ciałach przeciwników nieświadomych tego, z kim postanowili zadrzeć. Wpakowali się w obecną sytuację z własnego powodu, z własnej chęci niesienia pomocy stali się ponownie celem przeklętego pościgu, który wysłała za nimi władza Yokukage. Rei szczerze zaczynał nienawidzić ludzi, których Takashi nazywał rodziną… Rodzina nie pragnie twej śmierci tylko dlatego, że posiadasz w sobie siłę, którą ciężko zrozumieć… Czas nie działał na ich korzyść.
Ukryty tekst
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 374 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » wczoraj, o 15:31
Misja rangi B - "W gąszczu"
7/21
Rei Uta + Takashi
Sytuacja rozwijała się wyjątkowo dynamicznie. Dopiero co udało wam się wyciągnąć, jak się okazało, zagubiony pościg z mgły iluzji, kiedy krewniak Takashiego spróbował zaatakować Reia. Ten na szczęście znał doskonale zdolności klanu Nara, a do tego jego oczy były dość bystre, by dostrzec cień przesuwający się pośród mroku oświetlanego teraz tylko nikłym blaskiem księżyca. Przy okazji, mieliście wrażenie, że wasze słowa - zamiast nieść się po wodzie, to toną w niej, brzmiąc głucho, niknąc, jakby woda faktycznie była pustką pragnącą pochłonąć wszystko, nawet dźwięk waszych słów. Rei wylądował, do góry nogami, na gałęzi jednego z martwych drzew, które - na całe szczęście - zdołało utrzymać jego wagę. Przynajmniej na razie. Jednocześnie sięgnął chakrą dookoła, wyciągając i zmieniając ukryty pod roślinnością i niedaleko dna piach, przygotowując go do obrony - lub ataku. Dostrzegł wtedy też wyraźne zdziwienie i strach w oczach Shinsuke, który chyba nie spodziewał się aż takiej zwinności ze strony Majiego.
Takashi w tym samym czasie wymierzył cios osiłkowi, którego oczy akurat odzyskały skupienie i zaczął odwracać się w kierunku młodego Sakryfikanta. Spodziewał się szybkiej eliminacji przeciwnika i możliwości rozmowy z krewniakiem... Cios dosięgnął wyższego od Takashiego chłopaka, ale nie powalił go - wywołał jedynie lekki grymas bólu na jego twarzy i ściągnięcie brwi, po czym Takashi ujrzał, jak z bliskiej odległości w jego kierunku leci ramię Hayato. Cios był... silny. Na tyle silny, żeby posłać Takashiego z powrotem parę metrów na taflę jeziora, oraz by poczuł ból w klatce piersiowej, chociaż po pierwszym szoku - nie był on aż tak bolesny, jak mogło się z początku wydawać. Zdołał też utrzymać koncentrację i utrzymać się na wodzie, tylko nieco rozchlapując ją dookoła.
- Przestańcie walczyć idioci, oni nas uratowali! - krzyknęła nagle dziewczyna i to chyba jej głos najbardziej ochłodził intencje pozostałej dwójki, choć chmura piachu otaczająca Reia... również mogła mieć tutaj swoje znaczenie. Shinsuke przerwał składanie pieczęci do jakiejś innej techniki, wpatrując się z wściekłością to w Reia, to w Takashiego.
- Shinsuke, tak. I nie... nie chcemy was zabić, jeśli o to chodzi. Może tego przybłędę, który namieszał ci w głowie kuzynie. Ale na pewno nie Ciebie, w końcu jesteś rodziną. -
- Ale też rozkazy z Yokukage są jasne. Musicie wrócić. - dorzucił Hayato, prostując się i rozluźniając parę razy kark, aż usłyszeliście obaj trzask. Parę razy uderzył też uderzył jedną pięścią o drugą, jakby przygotowując się do walki. W tym czasie dziewczyna podeszła w jego kierunku, wyciągając ku niemu dłonie. Zielona chakra rozjarzyła się na moment, najwyraźniej lecząc osiłka, który odetchnął nieco lżej.
Sytuacja była napięta, patrzyliście na siebie nawzajem, trochę czekając, kto wykona pierwszy ruch.
Takashi: Otrzymujesz ranę lekką.
Nara Tatsuma, ojciec Takashiego
Uta Sakura, matka Reia
Shinsuke
Hayato
Hinata
Ukryty tekst
0 x
Takashi
Posty: 1225 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » wczoraj, o 18:21
Z godnie z przypuszczeniami trójka shinobich, których uratowała para przyjaciół, okazali się być członkami grupy poszukiwawczej z Yokukage. Grupy, która została za nimi wysłana w pościg i chociaż nie znali jeszcze wszystkich szczegółów tego przedsięwzięcia, Takashi oraz Rei z pewnością będą chcieli wyciągnąć od nich informacje, które pozwolą im dowiedzieć się nieco więcej zarówno o planach Rady, jak i o potencjalnych możliwościach uchronienia się przed patrolami. Teraz mieli przed sobą trzy osoby, które - gdyby nie jinchuriki i Maji - byłyby prędzej czy później martwe w wyniku poddania się mrocznym wizjom wywołanym tajemniczymi zjawiskami. Tak to już było w Tajemniczym Lesie. I Rei miał rację, próba ataku od razu po rozproszeniu iluzji ze strony nieznajomych była niemiłym aktem wdzięczności i skłoniła czarnowłosego do wykonania ruchu, którego pewnie w innych okolicznościach by nie wykonał, no ale trudno. Mleko się rozlało. Na szczęście była pośród nich łagodna dziewczyna, Hinata, której krzyk przerwał dalsze poczynania czwórki łobuzów i rozrzedził gęstą atmosferę. Miało to miejsce chwilę po tym, jak różowowłosy uchronił się przed cienistą techniką uwolnionego z Genjutsu Nary, po czym przygotował swój pył do działania, a także po tym, gdy Takashi próbował jednym ruchem pozbawić przytomności mięśniaka, ale zamiast tego sam zarobił cios, który posłał go parę metrów w bok. Gdy wylądował na tafli wody czarnego jeziora, musiał uspokoić oddech. Instynktownie trzymał się za obolałą klatkę piersiową. Gdyby nie szybki blok, z pewnością skończyłby nieco gorzej, choć cały czas czuł pulsujący impuls w miejscu uderzenia. Stali teraz naprzeciwko siebie niczym dwie watahy wilków szykujące się do wzajemnego ataku, a między nimi spokojna dziewczyna, która leczniczą chakrą wspierała kamratów i próbowała uniknąć starcia.
- Rzeczywiście, nie wybraliście najlepiej metody na podziękowanie za udzieloną pomoc. - powiedział, otrzepując ubranie i rozprostowując kości po wcześniejszym. Masował też miejsce uderzenia, łagodząc obrzęk. - Lepiej posłuchajcie dziewczyny. Walka z nami jest ostatnią rzeczą, której byście chcieli. - spojrzał na krewniaka. - Od razu zaznaczę - jeśli tkniecie Reia, będziecie mieli do czynienia ze mną. Obstawiam, że młody sam by sobie z wami poradził, ale dla rozruszania się mógłbym mu pomóc. Shinsuke, przecież doskonale zdajesz sobie sprawę z mocy, która we mnie drzemie. Myślisz, że wasz trzyosobowy ze spół wystarczy, żeby nas zatrzymać? Siłą na pewno wam się nie uda, a uwierz mi, że nie chcemy zrobić wam krzywdy. - wyjaśnił mu szczerze, chociaż szykujący się do bitwy mięśniak i żądny krwi Maji mogli mieć w tej kwestii inne podejście. - Powiedz, rada wysłała wasz trzyosobowy oddział w pościg za nami z myślą, że uda wam się sprowadzić nas z powrotem? Przecież oni wiedzą, co potrafimy i wiedzą, że wasza trójka - bez obrazy - nie wystarczy, żeby nas zatrzymać. Chyba, że macie jakieś stosowne argumenty? Jeśli tak, to słucham, choć wątpię, że jakiekolwiek słowa rady będą w stanie nas przekonać.
Nie chciał walczyć, ale nie zamierzał też odpuścić, gdyby sami rzucili się na niego z łapami. A już na pewno nie byłoby "przeproś", gdyby podnieśli ręce na jego przyjaciela, broniłby go niczym lwica swoje małe dzieciątka. Patrząc na nich i wsłuchując się w ich wypowiedzi jego chakra skumulowała się do takiego stopnia, że woda pod nim zaczęła bulgotać i delikatnie falować, drzewa w okolicy zaczęły pękać, a ich spróchniałe elementy strzelać. Ususzone liście wibrowały w powietrzu, a atmosfera w okolicy zrobiła się na tyle gęsta, że ciężko było w niej oddychać, a wszystko za sprawą wyłącznie samej energii dwudziestokilkuletniego shinobiego. Chciał ich trochę nastraszyć i utwierdzić, że z byle kim do czynienia nie mają, natomiast w trakcie rozmowy zadawał takie pytania, na które odpowiedzi przyniosłyby najwięcej informacji.
- Czego rada oczekuje od nas po powrocie do Yokukage? - spytał jeszcze, odnosząc się do wcześniejszych słów największego z trójki, chyba Hayato. - I co się stanie, gdy nie będziemy chcieli z wami wrócić?
Był bardzo pewny siebie. Wiedział, że w dowolnym momencie może wydobyć z siebie moc Saikena i użyć jej, demonstrując im zarówno własną potęgę, jak i zdolność kontroli, którą zdobył. Rei mógł posłużyć się przeklętą pieczęcią, co też dałoby im ogromną przewagę i pokazało tym posłańcom, że niepotrzebnie wyruszyli na tak niebezpieczną wycieczkę. Przecież to oni uratowali ich z iluzji. Można powiedzieć, że ich życie jest teraz w rękach dwójki "uciekinierów". Jeśli chcą walczyć, proszę bardzo, ale powinni po prostu zdradzić plan Rady Siedmiu na tyle, na ile go znali, zwinąć manatki i wynosić się z powrotem do Midori. Tak byłoby dla nich najlepiej.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Rei Uta
Posty: 806 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » wczoraj, o 22:04
Rei uskoczył przed mknącym cieniem, mimo tego, że nad ich głowami błyszczał blady księżyc. Jego ostatnie treningi skupiły się na aspektach fizycznych, dzięki czemu teraz był w stanie pokazać Narom, jak bardzo mylili się co do jego osoby. Świat traktował go jak przydupasa Takashiego, jednak w tym wszystkim zapominał, że Rei pochodził z klanu owianego tajemnicami. Maji byli jednym z najsilniejszych, jeśli nie najsilniejszym rodem, jaki gościł w Atsui. Chłopak przyczepił się do gałęzi drzewa, czując, jak cały pień trzeszczy głośno dając jasny znak, że nie wytrzyma zbyt długo. Rei nie przejmował się tym zbytnio, wiedząc, że sam nie pokazał nawet małych części swych możliwości. W chwili gdy Takashi oberwał pierwszym ciosem, dzieciak zaśmiał się głośno zwracając się prosto do niego.
– Takashi, mam ci pomóc? – W tej samej chwili odezwała się dziewczyna, która jeszcze chwilę wcześniej grzęzła w bagnie które ją otaczało. Rei przez chwilę wlepił wzrok w jej osobę, po czym bez komentarza odwrócił się ponownie w kierunku Takasia, czując, jak tamten powoli uwalnia swoją energię… A więc wchodzimy na kolejny level. Chakra Nary znajdowała się na wysokim poziomie, znakiem były kropelki wody unoszące się wokół jego ciała oraz drobne wyładowania, które Maji czuł niemal na własnej skórze. Co prawda Rei zignorował ich obelgi we własnym kierunku, jednak jego towarzysz nie miał podobnego zamiaru…
– Już mi się nudzą te wasze slogany… - Maji uwolnił z ciała demoniczną energię, pragnąć tak jak jego przyjaciel nastraszyć grupę pościgową. Mieli zbyt dużo pytań to drużyny z Yokukage by tak po prostu to kończyć. Energia wokół Majiego stała się widoczna, nawet dla tych nieposiadających technik sensorycznych. Jego chakra przybrała fioletową barwę, inną niż u większości shinobi, których znał. Rei nie miał zamiaru uwalniać pełnej mocy, wiedząc, że jego agresja może wtedy wziąć górę nad rozsądkiem. Wciąż otaczając się czarnym pyłem, chciał dotrzeć do grupy, która złudnie myślała, że to będzie łatwe zadanie.
– Nie obchodzi mnie co o mnie myślicie, jednak to nie Takashi podąża za mną, a ja idę u jego boku by wiedział, że nie jest w tym sam – Rei coraz bardziej nakręcony wpatrywał się teraz w najbliższego przeciwnika, gotowy cisnąć w niego całym zebranym pyłem, jeśli tamten pomyśli chociażby żeby cisnąć w dzieciaka kolejną techniką.
– Ilu z was palanty może powiedzieć, że faktycznie jest po jego stronie – Uta splunął na ziemię, uśmiechając się szeroko do wroga.
– Przyszliście tutaj, żeby mnie zabić nawet mnie nie znając… A on, tak po prostu go odprowadzicie do wioski – Jedynie iskra dzieliła Reia od tego by zamienił to miejsce w piekło… Ich piekło.
– Ta wasza cudowna rada pragnie jedynie, żeby Takashi walczył dla nich w wojnach, których on nie pragnie. Może wbijcie sobie do głowy leśne cymbały, że ten chłopak potrafi sam wybrać odpowiednią dla siebie drogę… Możecie mnie nienawidzić, ale to i tak nie zmieni jego decyzji – Maji wciąż wisiał na swym drzewie, jednak teraz jego wzrok wlepiony był w Takashiego. Jego przeciwnik wydawał się na silnego, jednak z pewnością nie był przygotowany na to, co potrafi czarnowłosy. Rei nie obawiał się o przyjaciela, że może przegrać walkę… Martwił się jedynie tym, że tamten straci głowę przez ich puste słowa o braterstwie i lojalności.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości