Papyrus
Administrator
Posty: 3835 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 28 mar 2023, o 21:24
Ichirou i Mayu
W czasie słuchania tłumaczenia Ichirou, w okolicach wspomnienia o tym, że było jak w czasie Pustynnego Pogromu, Jou coś mruknął, że właśnie dlatego to oni zostali wysłani, ale poza tym nie przerywał. Słuchał. I to dokładnie. W końcu też pokazał jakieś emocje - zaciekawienie i triumf. Wyglądał niczym dumny ojciec, którego dzieci dokonały cudu. Cóż, z jednej strony tak właśnie było, z drugiej strony - tak właśnie Jou miał o tym opowiadać. Ichirou i Mayu.
Co jakiś czas skinął głową, ąż w końcu, kiedy Ichirou skończył, pokiwał z uznaniem.
- Spisaliście się nadzwyczaj dobrze. Właśnie na to liczyłem… nie na to, że będzie się działo tam coś takiego , ale spodziewaliśmy się, że coś się będzie działo. Szczególnie ze strony Cesarstwa. Zdaje się, że Waneko przez swoją głupot i rozbuchane ego wywołał kolejną wojnę. I nawet jeżeli Sogen jest słabe, oni są odcięci teraz zupełnie od kontynentu. Kto by pomyślał, że ten idiota sprzymierzy się z Antykreatorem. Cóż, przynajmniej ich siła ze wschodu w żaden już sposób nie zagrozi nam. Nie to, że jakoś mogła… ale nieważne. Spisaliście się wręcz doskonale.
Potem wysłuchał tego, co miała do powiedzenia Mayu o tym, co się stało z Airan. Tutaj już ponownie przybrał swój nieokreślony wyraz twarzy i lekko ściągnął usta. Wyciągnął dłoń po zwój, gdzie były zwłoki młodej kobiety. Wziął go, ale następnie oddał Mayu.
- Zaniesiesz to liderce klanu Maji i sama przekażesz jej wieści i o niej i o zawodniczce. Wiesz najwięcej, więc będziesz w stanie odpowiedzieć na wszelakie jej pytania. Może też ona będzie w stanie opowiedzieć ci o tym tatuażu, siostry miały swoje tajemnice. Może Kirino była wtajemniczona. Przekaż jej moje kondolencje i lepiej się pospiesz. Zakładam, że Uchiha wysłali swoich ludzi z wieściami, więc lepiej będzie, jeżeli ty przekażesz jej wieści. Możesz odejść - polecił Mayu. Kiedy dziewczyna wstała, chyba się lekko uśmiechnął. - I zacznij więcej robić w klanie. Pokaż się, idź na więcej misji, żebyśmy mogli cię awansować na sentokiego. Pięknie wyrastasz. Jesteś klejnotem w naszym klanie, ale musisz więcej się pokazywać, żeby wszyscy mogli zobaczyć, jak czysto błyszczysz.
Poczekał na to, aż Mayu wyjdzie, a sam wstał, żeby podejść do stolika, gdzie trzymał alkohol.
- Wino czy coś mocniejszego? Mam wino z bąbelkami sprowadzone z okolic Antai, leżakowało długo. Kosztowało krocie i miałem wykorzystać je na inną okazję, ale kiedy jak nie po twoim triumfie nad Antykreatorem? - zapytał Jou z triumfalnym uśmiechem. - Oczywiście, będziemy świętować. Cała pustynia będzie cię opiewać, niech tylko się rozejdzie i niech tylko festiwal będzie przygotowany. Musisz się pokazać ludziom. Wykorzystamy czas, kiedy będziemy ogłaszać nowego koteia Unii. Czujesz, że poradziłeś sobie politycznie z tymi wszystkimi Shirei-kanami i kupcami z Ryuzaku?
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ichirou
Posty: 4026 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 30 mar 2023, o 22:54
W swojej opowiastce na temat wydarzeń, których nazwa własna miała dopiero powstać, najwięcej rozwodził się nad rzeczami stawiającymi jego osobę oraz całą unijną delegację w ciepłym świetle pustynnego słońca. To, co mogło rzucać nieprzyjemny cień na całokształt występu reprezentacji Samotnych Wydm, zostało może nie przemilczane, ale omówione dość lakonicznie. Seinin nie przeinaczał jednak niczego i nie wprowadzał zwierzchnika w błąd. Po prostu Unia osiągnęła wielki sukces i nie było sensu psuć brzmienia tej wiadomości jakimiś zbędnymi zgrzytami zębów.
No dobra, może jeszcze nie wyłożył tematu swojego rzekomego gówniaka, ale priorytet miały inne kwestie – przede wszystkim jedna, już niezbyt wesoła. Z tym Ichirou wyręczył się młodszą krewniaczką. Ta spisała się wręcz śpiewająco. Jak się okazało, złote dziewczę potrafiło nie tylko świetnie uzupełnić raport Seinina o kilka cennych uwag, ale również samodzielnie wygłosić grobową nowinę w tak zgrabny sposób, że strata siostry przywódczyni pustynnego sojuszu wydawała się wręcz zerowym kosztem względem skali zdobytego tryumfu. Zresztą, czy tak w istocie nie było? Inne klany potraciły przecież głowy rodów, a Unia jedynie humorzastą paniusię, której cała wartość opierała się jedynie na rodzinnej więzi z Koteiem. Koteiem, który i tak powinien zaraz zleźć z tronu.
Asahi dość szybko przekonał więc samego siebie, że tak naprawdę, to nic wielkiego się nie stało. Pytanie jednak, jak sprawnie był w stanie przekonać się do tego sam Jou? Ichirou uważnie mu się przyglądał, gdy najmłodsza z trójki mówiła swoje. Spodziewał się szoku, złości, jakiejś silniejszej emocji, no czegokolwiek, ale ostatecznie to sam chyba bardziej zdziwił się od lidera brakiem wyraźnej reakcji. W jakim stanie była w ogóle obecna sytuacja między Jou a Kirino? Seinin pożałował wtedy, że nie zrobił głębszego wywiadu i nie zasięgnął plotek przed zjawieniem się w siedzibie władzy.
– Mam cały czas jej notes ze sobą – przypomniał sobie pod koniec i sięgnął do kieszeni po zeszycik, który potem niedbale rzucił na blat biurka. – Prócz wierszyków jest tam rysunek feniksa. Ta grupa, którą poznałem pod Oniniwą, była spod tego znaku i deptała Hanowi po piętach. Nie wiem, czy to tylko przypadek, czy faktycznie miało to jakiś związek. Pewnie się już nigdy nie dowiemy. Ale jakie to ma znaczenie? Ten epizod w historii wreszcie się zamknął. I całe szczęście, bo miałem typa już serdecznie dość. Zabezpieczyć tylko ten zwój i wreszcie spokój – stwierdził, zerkając to na lidera, to na Mayu z lekkim uśmieszkiem i kończąc potem na zwoju, na którym zawiesił wzrok na chwilę dłużej. Teraz, kiedy ten skurwiel tkwił zapieczętowany w materiale, to wszystko wydawało się jakieś takie prozaiczne. Imię Antykreatora przestało budzić trwogę.
Główna część spotkania dobrnęła do końca. Kiedy podstarzały przywódca łechtał chciwe ego dziewczyny i jednocześnie zaganiał ją do wzmożonej roboty, Seinin zerknął na nią nieco rozbawiony i wzruszył ostentacyjnie ramionami, że nie do końca rozumie tego starego pryka.
– Przecież pół Sogen widziało nasz lśniący klejnocik w sercu samej akcji – skomentował pełen przekonania, przekładając nogi między sobą.
– No cóż, po potyczce z Antykreatorem chyba nic ci już nie straszne – dodał na pożegnanie i trochę dla otuchy, bo był święcie pewien, że czego jak czego, ale Mayu to otuchy nie potrzebowała. Odprowadził wzrokiem teraźniejszość i przyszłość klanu Sabaku, by chwilę później wrócić spojrzeniem bursztynowych ślepi do teraźniejszości klanu. A może już tylko do przeszłości?
– Że z bąbelkami? No to jestem skuszony – odparł z uśmiechem, odgarniając włosy do tyłu. Na wzmianki o pokazywaniu się i świętowaniu pokiwał zadowolony głową i entuzjastycznie przytakiwał.
– Tak czuję. Tyle wystarczy z wyjaśnień? – zawiesił na moment, a potem odchylił się wygodnie do tylu na krześle i prychnął cicho. – Dużo było przeciągania liny, prób wybadania potencjału na przyszłe sojusze. Przez to wszystko, co się potem działo, wiele rozmów legło wraz z areną i trzeba będzie je odgruzować. No ale potencjał jest, szczególnie z kupcami z Ryzuaku. Cudotwórstwo Ayatsuri bardzo wpadło im w gusta. Zresztą, nasza pozycja się umocniła, kiedy wyspiarze wyszli na nieobliczalnych szaleńców.
Zrobił sobie krótką przerwę, w trakcie której zebrał myśli i gdzieś uciekł wzrokiem – najpierw na ściany gabinetu, później na swoje paznokcie, które zaczął intensywnie oglądać podczas dygresji, jakby sprawdzając stan ich zadbania.
– Ach, no i tak swoją drogą, to wróciliśmy z jednym Sabaku więcej. Zjawił się w Sogen z Nara Naokim. I niby dzieciak jest mój, ale nie ma na to żadnego potwierdzenia. Niczego to nie zmienia i tak. Nie zdążyliśmy do końca przegadać tematu, a potem stało się, co się stało. Naoki zginął, więc zabraliśmy go ze sobą. Ma naszą linię krwi, powinien być szkolony tutaj. Może będzie z niego jakiś pożytek – stwierdził, skrywając zażenowanie całą tą sytuacją. Poczęstował się musującym winem, jeżeli te się w końcu pojawiło, a później poszukał przejścia do innych tematów niż sprawa jego gówniarza.
- To jakie zmiany nas czekają?
0 x
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 1 kwie 2023, o 22:16
Tak długo czekała na ożywienie się lidera, że gdy już mięśnie jego twarzy wykonały ten karkołomny wysiłek zaprezentowania jakiejkolwiek emocji, to... nie przypominał siebie. Skąpa ekspresja była tak bardzo wpisana w jego charakterystykę, że ta rozświetlona dumą twarz wywoływała wręcz leciutki dyskomfort.
Na pewno wyglądał trochę młodziej.
Jou połasił się jeszcze na parę pochwał, na co Mayū jedynie przytaknęła nieskromnie, przyjmując je bez krępacji. No bo taka była prawda – nie mogli zaprezentować się lepiej. Zrobili dużo więcej niż ktokolwiek od nich oczekiwał. Czy w ogóle dało się zrobić coś jeszcze? Czy ktokolwiek inny na tym świecie mógł pochwalić się tym, że był w posiadaniu zwoju z tym cholernym Antykreatorem? Zasługiwali na dużo więcej niż pochwały.
Była nawet całkiem zadowolona z tego swojego małego przemówienia, które poprzedzało przekazanie zwoju ze zmarłą Maji. Miała świadomość tego, że potrafiła posługiwać się słowem równie dobrze, co złotym pyłem – a uważała się za osobę biegłą w wykonywaniu tych wszystkich klanowych sztuczek. Jako córka osoby, która była nie tylko medykiem, ale też utalentowanym kupcem wiedziała, co i jak mówić, by sytuacja prezentowała się lepiej niż w rzeczywistości. Zwykle to działało. Z tą różnicą, że zazwyczaj jej rozmówcami byli inni bogacze, a konkretniej – uzależni od medykamentów jej ojca starcy oraz ich pragnące przedłużyć swoją młodość kremikami żony (no i Ichirou) .
Teraz jednak miała przed sobą lidera.
– Ja? – opuściło jej usta mimowolnie, gdy mężczyzna odłożył zwój z powrotem na jej dłonie. Nie spodziewała się tego; nie mogła też znaleźć sensownego wytłumaczenia. No bo co, bał się spojrzenia swojej byłej kochanki? A może po prostu był zbyt wygodny, by fatygować się do gabinetu obok?
– Niech będzie. Czy możemy to uznać za kolejną zasługę dla klanu? – spytała z cwaniutkim uśmieszkiem, podnosząc spojrzenie na jego twarz. – Żartuję. – Miała wrażenie, że mówiła to za każdym razem, gdy przychodziła do jego gabinetu. Wystarczyło na niego spojrzeć; nie dało się przewidzeć, co Jou akurat uzna za całkowicie poważną propozycję.
– Najwyraźniej Sogen znajduje się zbyt daleko. A może połowa to za mało? – podjęła lekkim tonem, a kąciki jej ust wygięły się w niemrawym uśmieszku. Podniosła się z krzesła, nie czekając na odpowiedź. Osobę o randze Seinina mogło to bawić, ale Mayū, chociaż prawie nie dała tego po sobie poznać, absolutnie nie było do śmiechu. Przecież wiedziała, że przed podróżą do Sogen skupiła się na wspomaganiu ojca w rozkręcaniu jego działalności, zajmując tym cały swój czas. Musiała wiedzieć, że samo rozwijanie swoich umiejętności do poziomów, które miały być nieosiągalne dla lwiej części rodu, nie wystarczyło. Że powinna używać częściej tych zdolności, by klan miał z tego użytek.
I właśnie dlatego, że to wszystko wiedziała, słowa lidera były tak irytujące.
– Taki mam zamiar. No nic, w takim razie na mnie już czas. – Może to nawet i lepiej, że została oddelegowana do innego zadania. Nie chciała kontynuować tego wątku.
– Do zobaczenia wkrótce, Jou-dono. – Skinęła nieznacznie głową w ramach pożegnania. – I ty też – powiedziała już swobodniej do Ichirou, posyłając w jego stronę przelotny, ale i zaskakująco szczery uśmiech. Wychodząc, poklepała go delikatnie po ramieniu – głównie dlatego, że tego dnia mogli się już nie spotkać, a w Kotei przeżyli razem zbyt dużo, by żegnać się ze sobą oziębłym półsłówkiem.
Wypuściła głośno powietrze, gdy tylko znalazła się na korytarzu.
Nie skierowała od razu kroków do pokoju przywódczyni Maji. Najpierw spokojnie owinęła zwój, by ponownie wsadzić go do torby. Tą sama ręką odszukała niewielkie, podręczne zwierciadełko, w którym przejrzała się parę razy. Poprawiła ewentualne niedoskonałości w postaci niesfornego kosmyka czy niewielkiej plamki czarnego barwnika pod okiem. Podobno Kirino zawsze prezentowała się nienagannie, więc jak sama miałaby wyglądać gorzej? Z Kirino dzieliło ją wiele, a przede wszystkim pogląd na unijną politykę, ale na pewno łączył je podobny poziom próżności.
Chociaż nienawidziła, gdy ktoś tak po prostu nią dysponował, to jednak wystarczyło parę pochwał z ust lidera i zadanie, które było przecież tak ważne. Tak ważne, że tylko ona mogła je wykonać. Była przecież obiecująca, była przyszłością klanu, była lepsza niż inni. Mayū naprawdę lubiła komplementy.
Może i nie mogła powstrzymać się przed wydawaniem innym rozkazów, ale wciąż była wiernym psem swojego klanu.
– Sabaku Mayū z delegacji do Sogen. Przychodzę z bardzą ważną informacją z polecenia czcigodnego – bo przed kim jak przed kim, ale przed strażą warującą pod gabinetem liderki Maji musiało to wybrzmieć – Jou. Potrzebuję natychmiastowej audiencji. Nie, to nie może zaczekać.
Weszła do środka, jeśli dostała pozwolenie.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3835 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 4 kwie 2023, o 12:51
Ichirou
Jou, po nalaniu dwóch kieliszków musującego wina, jeden podał Ichirou, drugi wziął dla siebie. Następnie spojrzał na kajecik, który przyniósł dał mu Ichirou. Niedbale go przejrzał i odrzucił z powrotem na biurko.
- Niewieścia poezja - powiedział, kręcąc głową. - Co do Feniksa, tak grupa ludzi, która próbowana unieszkodliwić Antykreatora. Jeszcze niedawno wykonywali jakieś ruchy, ale potem słuch po nich zaginął. Cóż, jeżeli Airan była częścią tej grupy, wnioskowałbym, że innych spotkał podobny los. Ale kto wie. Może kiedyś o nich usłyszymy. Ale na razie zapomnijmy i o nich i o Antykreatorze. Skupmy się na tobie i na tym, co udało ci się odkryć i zabezpieczyć.
Jou podszedł do wygodnego fotela, gdzie się rozsiadł i upił trochę trunku z kieliszka. Kiedy Ichirou też go posmakował, poczuł jednocześnie słodycz i cierpki smak, a bąbelki miło uderzały w jego język i podniebienie. Było to ciekawe uczucie. Jakby mieć maleńkie, eksplodujące notki w ustach, ale bezbolesne. Wydawało się też, że naprawdę dobrze gasiło pragnienie.
- Więc Ryuzaku jest zainteresowane Ayatsuri. Doskonale. Powinniśmy więcej zainwestować w nich, żeby te swoje cudeńka sprzedawali, oczywiście potencjał militarny zostawiając nam. Ryuzaku to potężny rynek zbytu.
Na wieść o dzieciaku, Jou nie wyglądał na zaskoczonego. Potencjalnie pewnie bardziej zaskoczony byłby tym, że Ichirou gdzieś nie zmajstrował dzieciaka, patrząc na to, jak się prowadził. Nie to, że Jou go oceniał, po prostu stwierdzał fakt.
- Mam nadzieję, że z klanem Nara to załatwiłeś odpowiednio. Jeżeli ma Kekke Genkai Sabaku to powinen być na Pustyni, ale i takie rzeczy się zdarzają, że takie smarkacze pojawiają się w różnych miejscach, po tym jak shinobi podróżują. Czy jest twój czy nie twój, nieważne. Coś wiesz na jego temat? Silny jest po tobie? Będzie trzeba go sprawdzić, wyznaczymy kogoś do tego. Jeżeli trochę rozumu po Nara przejął, może to być cenny nabytek.
Szczeniak został załatwiony, przyszedł czas na poważne rozmowy.
- Przede wszystkim, jeżeli chodzi o zmiany, czekają nas zmiany na stanowisku Koteia. Niedługo ponownie nastąpi głosowanie i zakładam, że znowu władza przejdzie w moje ręce. Zadbałem o to. Jednak zarządzanie klanem i zarządzanie całą Unią sprawia… trudności. Widzę po sposobie, w jaki nie-radziła sobie Hibiki. Dlatego, żeby to zniwelować, mam zamiar rozdzielić funkcje. Reprezentacja Unii na tym turnieju to było moje ostatnie sprawdzenie ciebie, jak sobie poradzisz w sytuacji politycznej. I jestem zadowolony. Zostaniesz nowym Shirei-kanem klanu Sabaku. - Jou powiedział, nie zapytał.
Mayu
Kiedy Mayu wstała i zapytała o to, czy informacja przekazana do Kirino jest zasługą dla klanu, Jou… uśmiechnął się i skinął głową. Jego uśmieszek był tak samo cwany jak jej własny, co mogło zbić dziewczynę z pantałyku. Widać było, że mężczyzna ma coś z tyłu głowy, coś, w czym Mayu miała mu pomóc.
Urzędnicy pod gabinetem Hibiki Kirino pracowali w pocie czoła. Widać też było, że plotki nie dotarły tutaj, tak jak nie dotarły do Jou jeszcze. Klan Uchiha najwyraźniej zostawił w ich rękach poinformowanie wszystkich o śmierci Airan. Inaczej ptak by już doleciał i działoby się o wiele więcej niż biznes idący jak zwykle. Ciężko było powiedzieć, jak zareagowałaby sama Kirino, jakby dowiedziała się od ptaka, że jej siostra nie żyła. Była kapryśna i humorzasta.
Mayu została wpuszczona do środka. Jej gabinet był tak samo obszerny i tak samo wygodny jak gabinet Jou. Plotka niosła, że ona i Jou byli kochankami, więc na pewno sobie gniazdka uwili to tu to tam. Związku teraz nie było, ale wygodne biura pozostały.
Hibiki Kirino była idealna, jak zawsze. Wymuskana, wypielęgnowana i ze skwaszoną miną. Stała przy biblioteczce i czytała jakiś zwój, kiedy Mayu była wpuszczona do środka przez młodego, przystojnego mężczyznę, który był jej asystentem. Mayu już przy zbliżaniu się do jej gabinetu zauważyła, że Kirino bardzo chętnie otaczała się przez młodych, przystojnych mężczyzn. Wśród jej pracowników byli sami tacy. Nie było tak wcześniej.
- Miano mi nie przeszkadzać - szczeknęła Kirino, kiedy Mayu weszła do środka. Zmierzyła Mayu wzrokiem i jeszcze bardziej się skrzywiła. Podeszła do swojego biurka i usiadła na nim, zakładając nogę na nogę. - Wróciliście. Gdzie jest Airan?
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 4 kwie 2023, o 22:39
Przemierzając korytarz prowadzący do gabinetu osoby, która teoretycznie miała być najważniejszą w całej Unii, myślała o tym podejrzanie przebiegłym grymasie, jaki pojawił się na twarzy lidera. W przypadku Mayū, czyli kogoś o randze wciąż zbyt niskiej, by miało to jakieś znaczenie, podobny uśmiech świadczył przede wszystkim o jej zaczepności. Co innego jednak, gdy w ten sposób uśmiecha się jej zwierzchnik. No bo nie stroiłby takich min, gdyby to nie miało żadnego znaczenia, prawda? Czy chciał jej coś zasygnalizować? Chociaż zazwyczaj, jak sądziła, była w stanie domyślić się, co komu siedzi w głowie, to przypadek Jou tylko uświadamiał jej, że niektórych osób po prostu nie dało się przejrzeć. Było to frustrujące, ale też zmuszało do wzmożonej czujności.
Omiatała więc uważnym wzrokiem należący do Kirino personel, nie cierpliwie czekając na pozwolenie stanięcia przed obliczem nie byle kogo, bo samej Kotei. Nie spodziewała się, że zawita w jej progach jeszcze przed końcem jej kadencji. Właściwie, to zakładała, że kadencja Hibiki nigdy nie nastąpi i nie będzie musiała w ogóle znajdować się w tej sytuacji. To Maji powinni składać raporty na dywaniku u Sabaku, a nie odwrotnie! Mogła tylko liczyć, że ta sytuacja szybko ulegnie zmianie, a przyszłe przywództwo Sabaku okaże się już permanentne.
Tymczasem nadal zerkała – ale już z postępującym znudzeniem – na pracujących niczym mróweczki pracowników. Wydawali się całkowicie pochłonięci tymi wszystkimi papierkami, czy cokolwiek oni tam robią. Był to znak o tyle dobry, że przyleciała szybciej niż ptactwo Uchihów. Ale czy znowu miało to aż tak duże znaczenie? Jeśli Kirino miałaby zareagować agresją, to przedstawicielka Sabaku wręczająca zwój z jej zmarłą siostrą raczej nie poprawiłaby jej humorku. A może właśnie się myliła? Może była do niej zbyt uprzedzona?
Nawet nie była szczególnie zdziwiona, gdy drzwi, zamiast strażnika, otworzył kolejny młodzieniec o nawet urodziwej twarzyczce – w drodze do gabinetu widziała już takich przynajmniej paru, a zdawało się, że miała ich poukrywanych jeszcze więcej. Mijając mężczyznę nie omieszkała zmierzyć go oceniającym spojrzeniem, jakby zastanawiając się, jaki był gust Kirino; i gdzie mogłaby umieścić go w swoim prywatnym rankingu ładnych buziek.
Aż wreszcie odwróciła wzrok ze znużeniem.
– A jednak pozwolę sobie przeszkodzić. Tylko na chwileczkę, obiecuję – odpowiedziała nieco zbyt sympatycznym tonem do stojącej przy biurku kobiety, pochylając przed nią delikatnie głowę. Był to gest na tyle powściągliwy, że przypominał raczej skinięcie.
Kirino wciąż była piękna. Mimo wieku, a może właśnie dzięki niemu? Gdyby nie to, że Mayū miała o sobie wysokie mniemanie, to mogłaby być nawet zazdrosna o jej urodę. Ale nie była. Tym, co wywoływało u niej leciutkie ukłucie zazdrości było stanowisko oraz dzierżona przez nią władza – nawet jeśli już za momencik miała to wszystko stracić.
– Całkiem nieźle urządzone. – I mówiła w tej chwili nie tylko o luksusowym wnętrzu, ale też o tych wszystkich chłopaczkach, którzy stanowili element wystroju jej gabinetu. Zauważywszy jak brzydko Hibiki wykrzywiła się na jej widok, jedynie uśmiechnęła się milutko. Tak milutko, że nie sposób było nie dostrzec tej odrobiny fałszu, który przebijał się w wymuszonym wygięciu warg.
Oczywiście, że usłyszała jej pytanie. Kwestia śmierci drugiej Hibiki musiała jednak poczekać. Gdyby zaczęła od tych najgorszych wieści, to potem Kirino prawdopodobnie przestałaby już ją słuchać. Miała jeszcze parę rzeczy do przekazania, które wymagały jej pełnej uwagi.
– Tak, wróciliśmy. Skoro nikt się przede mną nie zjawił, to tylko pokrótce powiem, że odnieśliśmy zwycięstwo nad Antykreatorem – powiedziała bez większego przejęcia. Im częściej o tym mówiła, tym bardziej wydarzenia tamtego dnia stawały się odległe i oczywiste. No bo kto inny miałby go pokonać, jeśli nie Unia? – O resztę warto spytać Akiyoko. Znajduje się w szpitalu, ale może już niedługo mogłaby coś powiedzieć. Ocaliliśmy jej życie, jednak wciąż jest w ciężkim stanie. – Hibiki była nie tylko przywódczynią Unii, ale też liderką Maji, co oznaczało, że niektóre osoby podległy jej bardziej niż inne. Sabaku nie czuła się w obowiązku składania przed nią raportu – także dlatego, że nie chciała pokrzyżować planów własnego Shirei-kana. Nie wiedziała, co, według Jou, Kirino powinna wiedzieć przed oficjalnym ogłoszeniem ich triumfu.
– A jeśli chodzi o Airan... – zaczęła, po raz kolejny tego dnia sięgając do swojej torby. – Jest tutaj. – I znowu trzymała w dłoniach ten przeklęty zwój, pozbawiając go materiałowego zabezpieczenia przed ewentualnym zniszczeniem. Złote oczy śledziły każdy ruch kobiety z pewną ostrożnością, sprawdzając jej reakcję.
– Zamordowano ją przed walką. Jou-dono oraz cały ród Sabaku składają swoje najszczersze – cóż za wielkie słowo! – kondolencje. – Nie do końca wiedziała, czego może spodziewać się po Kirino. Jednocześnie nie miała ani woli, ani chęci, by obchodzić się z nią jak z jajkiem, co w sumie było przebłyskiem mocno ograniczonego respektu, który czuła względem Hibiki. W końcu sama nie chciała, by ktokolwiek się nad nią litował.
O ile więc szanowna Kotei w miarę zachowała zimną krew, to złożyła na jej ręce zwój. Jednocześnie wstrzymała się z ciągnięciem swojej opowieści, łaskawie dając jej chwilę na przetrawienie wszystkich informacji.
0 x
Ichirou
Posty: 4026 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 7 kwie 2023, o 14:44
Na temat Feniksów wzruszył ramionami z nieskrywaną obojętnością. Niewiele miał do czynienia z tą organizacją i jej istnienie ani go nie ziębiło, ani tym bardziej nie grzało. Zresztą, ostatnie wydarzenia jedynie utwierdzały w przekonaniu, że nie było sensu nad nimi się tak bardzo rozwodzić. Niby od lat podążali tropem Antykreatora i za swój główny cel istnienia obrali właśnie pokonanie go i jego popleczników, a ostatecznie tego przedsięwzięcia dokonała zbierana niezrzeszonych shinobi. Z przedstawicielami Unii na czele rzecz jasna.
Uśmiech drwiny, który powstał podczas powyższej refleksji, zatopił niedługo później w kieliszku. I w tym momencie jego uwaga została zagarnięta przez skosztowany trunek, którego strzelające bąbelki okazały się o wiele ciekawsze od jakiejś tam nieudolnej organizacji, o której pewnie i tak zaraz słuch zaginie.
– Ciekawe – skomentował krótko z wyraźnym przejęciem. Krótko, bo od razu zatopił usta w kolejnej porcji tego dziwacznego, ale nadzwyczaj orzeźwiającego napoju. W czasie, gdy Jou podejmował kolejny temat, Ichirou subtelnymi ruchami nadgarstka zataczał małe kółeczka trzymanym naczyniem, z zaintrygowaniem obserwując bąbelki gazu wzbijające się na powierzchnię maluteńkiej tafli płynu.
– No tak, tak. Nawet podczas tej niezobowiązującej przepychanki postawili mnie pod ścianą z Cesarzem, żebym wybrał stronę. Chciałbyś widzieć minę tego wariata, jak postanowiłem na kupców – wspomniał z rozbawieniem, po czym upił kolejny łyk musującego trunku i odłożył już opróżniony kieliszek. Ten napój był bardzo wciągający, szczególne w tak upalną pogodę jak dzisiaj.
– Ze względu na śmierć Naokiego będzie jeszcze trzeba parę detali z nimi omówić, ale wszystko się załatwi. Uczestniczył w turnieju, coś tam potrafił. Jedynie tyle, że trochę niepokorny – uparty jest i chce się wykazać na każdym kroku. Znajdzie się mu jakiegoś opiekuna do doglądania jego rozwoju – wyjaśnił i – przynajmniej w swoim mniemaniu – zamknął temat. Prawdę mówiąc, nawet przez myśl nie przeszło, żeby brać smarkacza pod swoje skrzydła. Był zbyt zajętym człowiekiem na takie bzdety, czyż nie?
Leciutko zmrużył oczy, kiedy rudowłosy wspomniał o zadbaniu o właściwy i jedyny słuszny wybór natępnego Koteia, czyli powrót władzy w ręce Sabaku. Po ostatnich wydarzeniach między nim a Kirino nie podejrzewał, że stary Jou będzie jeszcze trzymał się w ryzach i trzeźwo prowadził politykę, ale to dobrze.
– To jeszcze musiałeś mnie sprawdzać? – odpowiedział z wymuszonym, żartobliwym tonem. Potem przemyślał ofertę, ale to nie trwało więcej niż kilka sekund.
– Przyjmuję ofertę. Ten gabinet wymaga lekkiego przearanżowania. Rządzisz dobrze, ale na wystroju to się nie znasz – stwierdził, rozglądając się po dość skromnie wyposażonym pomieszczeniu. Nie tryskał euforią, zachowywał spokój. Być może z upływem kolejnych lat zdążył oswoić się, że w końcu przyjdzie ten dzień. Zresztą, skakanie z radości byłoby teraz na poważne. Na cieszenie się przyjdzie jeszcze czas. No właśnie, kiedy?
– Jak prędko chcesz wprowadzić roszady na stołkach? I z tym stanowiskiem Koteia... Rozumiem, że jesteś pewny swojej kandydatury? – To były w zasadzie dwa pytania, które go najbardziej nurtowały w tej chwili.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3835 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 7 kwie 2023, o 18:57
Ichirou i Mayu
- Och tak, jestem bardzo pewien swojej kandydatury. Moja w tym głowa, żeby nasze drogie panie o tym przekonać. A tym, że zostaniesz Shirei-kanem, tylko wzmocni moją pozycję, bo rozsądnie zajmę się Unią ponad wszystkimi podziałami - wyjaśnił Jou i upił trochę z kieliszka. - Ogłosimy cię Shirei-kanem po wyborach. Połączymy to z ogłoszeniem nowego Koteia i świętowaniem twojego triumfu nad Antykreatorem. Musimy jedynie zdobyć głos Kirino, ale nie będzie to trudne. Poczekajmy - dodał enigmatycznie.
Tymczasem w gabinecie Kotei Unii
Kirino spojrzała na Mayu z wyższością i obrzydzeniem, jakby miała pod nosem coś śmierdzącego. Nie podobało jej się, że jakaś doko z klanu Sabaku, czy inny pies, przerwała jej i jeszcze się ośmiela mówić do niej takim tonem. Kto by pomyślał, że żałosność Jou przeszła na jego kunoichi. Tak, Jou był żałosny. Nie potrafił sobie poradzić z tym, że pewne rzeczy się zmieniły. On przemijał. A ten młodzieniec, który chciał się z nią ożenić... Cóż, przez niego już nie miała ochoty ze starym Jou się spotykać. A on to przeżywał. Żałosny, stary dziad.
Dopiero za chwilę miała się dowiedzieć, jaka była zemsta żałosnego, starego dziada.
Po słowach Mayu, Kirino w dalszym ciągu patrzyła na nią, jakby ta była czymś obrzydliwym, co przykleiło się do jej buta i należało się tego pozbyć. Kilka sekund zajęło jej zrozumienie słów, które wypowiedziała Mayu. Młoda Sabaku widziała, jak wyraz twarzy Kirino się zmienia - ze wstrętu na zaskoczenie, potem strach, następnie wściekłość.
A kiedy już wściekłość pojawiła się na twarzy Kirino, Mayu poczuła, jakby wszelkie metalowe rzeczy, które miała przy sobie - kunaie, shurikeny - poruszyły się, zadzwoniły. Nic się jednak nie stało, bo Kirino zeskoczył z biurka i ruszyła do drzwi od gabinetu, wypadając z niego z prędkością błyskawicy, zostawiając Mayu samą. Następnie ruszyła korytarzem.
Gabinet lidera Sabaku
Ichirou usłyszał prędkie kroki na korytarzu, a Jou się uśmiechnął przebiegle.
- O teraz.
I Kirino wpadła do gabinetu. Drzwi z rozmachem uderzyły o ścianę, robiąc w niej dziurę. Nikt nie ośmielił się jej zaczepić.
- Jak śmiesz wysyłać kogoś z informacją, że moja siostra nie żyje? Nie masz wystarczająco godności, żeby mi to powiedzieć osobiście? - krzyknęła i niemal do niego dopadła. Wtedy jednak zauważyła Ichirou, siedzącego sobie wygodnie u Jou i popijającego winko.
- TY! - krzyknęła jeszcze głośniej, bardzo szybko wyciągając zwój z torby na biodrze - Nie ochroniłeś jej!
Jej ruchy były bardzo szybkie, kiedy odpieczętowywała stalowy piasek i jego chmurę posyłała w stronę Ichirou.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ichirou
Posty: 4026 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 14 kwie 2023, o 00:10
Kiwnął głową potwierdzająco i drapnął się po podbródku ze trzy razy, kiedy lider deklarował pewność co do przyszłych roszad na najwyższych stołkach w Unii. Zastanawiał się, skąd ten stary dziad jest tak przekonany co do swoich racji. Nie przypuszczał, żeby rudowłosy aż tak bardzo zdziwaczał na podeszłe lata, żeby ubzdurać sobie taką myśl, więc coś musiało być na rzeczy. Głupio było jednak powtarzać świeżo zadane pytanie, czy Jou aby na pewno ma gwarancję. Wystarczyło poczekać, pewnie wszystko miało się wyjaśnić w swoim czasie. Zresztą, sam to właśnie zasugerował sam lider.
- No dobrze, brzmi sensownie. Chyba masz jakiś plan… - zagaił enigmatycznie, wodząc wzrokiem za musującym trunkiem, który dzisiaj zdobył jego sympatię.
To jednak nie bąbelki utonięte w alkoholu wystrzeliły, lecz drzwi gabinetu. Jak się okazało, sprawy miały wyjaśnić się szybciej, niż się z początku mogło wydawać.
Ichirou zdążył jedynie zmarszczyć brwi w podejrzliwym spojrzeniu wobec zwierzchnika, próbując zrozumieć, co ten ma na myśli, a raczej co takiego knuje, ale na wyrzucenie z siebie choćby słowa nie miał już czasu. To, że Kirino wparowała do środka z impetem i wielkim oburzeniem było już do przewidzenia. Ale puszczenie w ruch żelaznego pyłu wprost na Diabła Świtu?
Tak lekkomyślny ruch był nie tylko oznaką braku opanowania, które powinien posiadać porządny przywódca pustynnego sojuszu, ale przede wszystkim przejawem skrajnej głupoty. Podnosić rękę na Ichirou? Żałosne. Seinin nie wiedział, czy w tym momencie był bardziej wzburzony zachowaniem Kirino, czy jednak w głębi duszy się cieszył, że te głupie babsko dało mu okazję do pokazania jej miejsca w szeregu.
Na rozważania nie było czasu. Jako doświadczony shinobi nie mógł zareagować bezczynnością. Kiedy tylko zarejestrował ofensywę wymierzoną w jego stronę, ożywił swój surowiec z gurdy stojącej nieopodal, podrywając się jednocześnie z siedziska.
Jego piach, który swoją sprawnością przebijał się wyraźnie ponad pozorny szklany sufit zdolności klanowych, uformował się parę kroków przed nim w zaporę mająca odbić żelazny atak. Jeżeli do tego momentu Kirino nie sprawiała pozoru, że odpuszcza, to Asahi na tym nie poprzestał i odpowiedział tym samym. Na ułamek sekundy po stworzeniu osłony kolejna porcja piasku miała wyfrunąć z gurdy i w mgnieniu oka dopaść rozjuszoną Maji.
– Sama ją wysłałaś na ten hanowski pierdolnik – odparł podburzony.
Żałował, że nie miał oczu z tyłu głowy i nie mógł zobaczyć reakcji Jou. Czy takiej sceny właśnie wyczekiwał stary rudzielec?
Ukryty tekst
0 x
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 17 kwie 2023, o 17:38
Oczywiście, że Kirino była silniejsza od Mayū – dzieliła je wiekowa przepaść. Przywódczyni Maji miała aż nadto czasu, by dojść do tego poziomu.
Mogła być silniejsza, ale też na tyle słaba, by byle Akolitka wpływała na nią tak mocno; by sama obecność jakiegoś nadętego dziewczątka sprawiała, że kobieta na tak wysokim stanowisku wykrzywiała w przerysowany sposób twarz. To w pewien dziwny sposób pompowało i tak nadmuchane ego Mayū. Kirino patrzyła na nią z obrzydzeniem i nie dziwiła się temu wcale, bo jakie miało być spojrzenie kogoś, kto, mimo sprawowania najwyższego możliwie stanowiska, i tak nie miał realnej władzy? Sabaku uniosła głowę jeszcze wyżej, widząc odrazę w oczach kobiety. Odpowiadała jej wzrokiem absolutnie protekcjonalnym, nawet jeśli wciąż uśmiechała się do niej przymilnie. A może już z drwiną?
W sumie, to chyba każdego w Unii drażniło, jak Sabaku się nosili – z tą irytującą wyższością i przeświadczeniem, że to oni są właścicielami pustyni. Od czasów Pogromu byli niepokonani i wiecznie było im za mało. To musiało wkurwiać. To naprawdę musiało wkurwiać, że tę charakterystyczną dla Sabaku butę mieli w sobie nie tylko ci najwyżej w hierarchii, ale nawet ktoś tak – dla niej – nieznaczący jak Mayū. Dla niej, bo sama Mayū absolutnie nie czuła się nieistotna. Przecież była ważną delegatką, prawda? No i, oczywiście, już zaraz miała dostać awans.
Podobnie jak większa część przedstawicieli Sabaku, była przyzwyczajona do tego spojrzenia, którym raczyła ją Hibiki – w podobny sposób patrzyli na nich Kaguya. Najwyraźniej zarówno ci, jak i Maji wpisany mieli w rodowód jakiś taki dziwny kompleks niższości. Czy nie byłoby najbardziej rozsądnym przywrócić im status szczepu? Byli zbyt przyzwyczajeni do swojej podrzędności.
Gdy Kirino przemknęła obok niej, nie odbierając zwoju, naburmuszona panienka rzuciła nim niedbale w stronę biurka. Nie musiała już silić się na te podszyte fałszem uprzejmości, a bardzo, bardzo chciała już pozbyć się tego cholernego zwoju.
Chociaż naprawdę nie chciała jej antagonizować, to nie można było mówić o niczym innym jak o jej głupocie, gdy tak łatwo złapała haczyk i dała się wywabić ze swojej obstawionej strażnikami nory. Z porażającą nierozwagą wręcz pobiegła na teren Sabaku.
– Jaka szkoda – powiedziała z rozczarowaniem, gdy już została sama w gabinecie. Szkoda, że przywódczyni Unii zachowywała się tak idiotycznie. Szkoda, że Jou nadal nie mógł zapomnieć o swojej byłej kochance. Czy to był ten genialny plan? Chodziło po prostu o to, by ją wyprowadzić z równowagi? Znaczy… sama też nie przegapiłaby okazji, więc było to całkiem zrozumiałe, ale spodziewała się czegoś więcej. Wciąż się łudziła, że to nie był koniec.
Nie słyszała za wiele, ale dotarły do niej odgłosy zniszczeń, które zostawiała za sobą rozwścieczona kobieta. W tym jednym Kirino miała rację – to wszystko było żałosne. Żałosne i śmieszne. Musiała przyznać, że niższe rangi też miały swoje nieliczne, ale jednak plusy – a największym z nich było to, że nie musiała brać odpowiedzialności za coś tak żałosnego. Czy tym właśnie była Unia? Przepychankami pary idiotów, których czasy świetności już dawno minęły? Czy po to pokonali Hana, by teraz użerać się z jakąś rozhisteryzowaną babą i zawistnym, starym dziadem? Wychodzi na to, że tak.
Została sama. Oprócz tego, że była zażenowana tymi małżeńskimi przepychankami, to była też zbyt wścibska, by przepuścić taką okazję do poszperania w tych wszystkich szafkach i gablotach, których było tutaj w nadmiarze. Jeśli Hibiki w tej swojej furii nie zamknęła za sobą drzwi, to Mayū ją w tym wyręczyła, delikatnie trącając je nogą.
A potem wykonała parę swobodnych, nieśpiesznych kroczków w stronę biblioteczki, przy której jeszcze chwilę temu stała Kirino. Przypatrzyła się uważnie, w czym tak zawzięcie grzebała i czego dotyczyły wyciągane przez nią zwoje. Następnie, o ile ktoś jej nie przeszkodził, zbliżyła się do biurka. Przejechała mimowolnie palcem po drogim drewnie, a spojrzenie bystrych, złotych ślepi omiatało pomieszczenie w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby ją zaciekawić. Ostatecznie jej wzrok ponownie wylądował na biurku, mając nadzieję odnaleźć jakieś... kto wie? Może coś, co nie miało zostać zauważone przez zbyt ciekawską Sabaku? Tajne dokumenty, przypadkowo rozwinięte zwoje? Liściki miłosne? Chociaż każde z nich bardzo chętnie przeczytała, to jednocześnie, póki co, nie brała nic do rąk. Była świadoma tego, że tuż po wybiegnięciu Hibiki ktoś mógłby sobie przypomnieć o tym, że w jej gabinecie wciąż przebywa Sabaku. A wtedy udawałaby, że po prostu czekała sobie grzecznie na powrót przywódczyni. Tylko sobie spacerowała, przecież nic nie dotknęła!
Mogła sobie pozwolić na tę nonszalancję. Kirino nie stanowiła żadnego zagrożenia przeciwko dwójce zbliżonych do niej poziomiem Sabaku.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3835 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 20 kwie 2023, o 08:30
Ichirou
Zrozpaczona, wściekła kobieta być może się nie spodziewała, że Ichirou jej odpowie, być może w ogóle o tym nie pomyślała. Oślepiona, ogłupiona swoją rozpaczą, poniesiona chwilą słabości - stała w samym środku gabinetu i widząc, że jej żelazny piach uderza w barierę, którą ochronił się Diabeł Świtu, a część jego piasku bardzo szybko zmierza w jej stronę. Ani ona, ani jej technika nie były aż tak szybkie, żeby całkowicie go uniknąć ani się zablokować odpowiednio, tym bardziej, że akurat atakowała.
Piasek ją dopadł. Uderzenie było na tyle silne i szybkie. Otoczył ją i skrępował. A mógł zabić! Nie to było jednak intencją Ichirou. Nawet w obronie własnej nie chciał robić krzywdy Kirino w Siedzibie Władzy. Nawet, jeżeli to ona go zaatakowała.
Kobieta wciąż była namagnetyzowana, ale jej żelazny pył opadł, a ona oddychała głęboko, wpatrując się w Ichirou. Szarpnęła się, żeby się uwolnić, ale nie miała na to szans. Wyglądała za to na trochę uspokojoną.
- Jak śmiesz mnie obwiniać i jak śmiesz mnie atakować? Ja…. - Głos się jej załamał i chyba zaczęło do niej docierac, co tak naprawdę się stało. Śmierć siostry zaczęła być dla niej realna i przestała mówić.
Jou, za to, wydawało się, że właśnie na to czekał.
- Kirino, zaatakowałaś właśnie, niesprowokowana Bohatera, który własnoręcznie pozbył się Hana. Antykreatora - powiedział spokojnie. W czasie krótkiej walki musiał odłożyć swój kieliszek i teraz stał. - Rozumiem, że śmierć bliskiej osoby jest czymś strasznym, ale to nie była dobra reakcja. Poniosły cię emocje - stwierdził Jou, podchodząc. Spokojny, jak zawsze, z nieodgadnioną miną. No, nie do końca. Ichirou widział. Wszystko poszło zgodnie z jego planem, ten triumf w jego oczach był zauważalny. Plan ułożony w kilka sekund zrobił to, co miał zrobić.
Tylko czego Jou tak naprawdę chciał?
- Możesz już ją wypuścić, Ichirou-dono . Kirino już cię nie zaatakuje - polecił Jou do Ichirou. - Prawda, Kirino?
Kobieta wyglądała, jakby za chwilę miała się rozpłakać, chociaż w tej chwili mocno zaciskała zęby, żeby tego nie zrobić. Pokiwała głową, pokonana.
Mayu
Kopnięte nóżką drzwi dość sprawnie się zamknęły, chociaż uszko usłyszało zamieszanie, jakie było w niedalekim gabinecie. Ciężko było powiedzieć, co się tam działo - na pewno nic dobrego. Dźwięk krzeseł odsuwanych od biurek i ludzi wstających również to potwierdzał.
Mayu jednak miała zadanie. Zadanie, które zadała sobie sama i które teraz skrzętnie chciała wykonać. Skoro inni się kłócili, ona sobie mogła pozwolić na mały rekonesans po gabinecie. I sobie na niego pozwoliła.
Nie było łatwo znaleźć w gabinecie Shire-kan czegokolwiek interesującego. Być może wszystko było interesujące, ale trochę była to rupieciarnia. Gablotki z najróżniejszymi bibelotami, jakieś kości czy to zwierząt czy innych Kaguya, figurki, kimona, złote coś. No - wszystko i nic. Mayu pewnie byłaby w stanie wszystko, co widziała kupić na okolicznym targu. Pewnie musiałaby za to całkiem sporo zapłacić, część musiałaby być wydobyta spod stołu, ale pewnie by mogła.
Nie wydawało się to nic ciekawego.
No, poza rzeczami, które były na biurku.
Na pierwszy rzut oka papirus na misternym biurku nie wydawał się niczym ciekawym. Kiedy się jednak przyjrzała, mogła odczytać z niego słowa.
Ukryty tekst
Tutaj list się urywał, a Mayu zauważyła obok niego niewielką książeczkę.
Ukryty tekst
Tyle Mayu zdołała wyczytać w tym czasie.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 23 kwie 2023, o 17:01
Drzwi się zamknęły.
Usłyszała trzaśnięcie, ale i tak zerknęła przez ramię, upewniając się, czy aby na pewno zostały zamknięte. Zazwyczaj nie była aż tak ostrożna, bo uznawała swoje umiejętności za bardziej niż wystarczające, by poradzić sobie z ewentualnym problemem. Ale też zazwyczaj nie przechadzała się spacerowym krokiem po gabinecie przywódczyni Unii. Zastanawiała się nawet przez chwilę, czy nie puścić piaskowego oczka na zwiady, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Cały budynek zapewne roił się od sensorów, którzy z łatwością zarejestrowaliby nieoczekiwaną chakrową aktywność w pokoju Hibiki. Ostatecznie musiała polegać na swoim wyostrzonym słuchu; o ile osoba, która chciałaby przeszkodzić w rekonesansie, nie była jakimś mistrzem sztuki skradania, to powinna zareagować w czas. A przynajmniej tak przekonywała samą siebie Mayū, ulegając ciekawości i zbliżając się do wypełnionych rupieciem gablotek.
Przerzuciła włosy zamaszystym ruchem przez ramię, by ich długość nie przeszkadzała w oględzinach tych wszystkich artefaktów. Splotła dłonie za plecami, zwalczając pokusę dotykania co ciekawszych fantów i pochyliła się nieznacznie, przeskakując wzrokiem między ukrytymi za szybką przedmiotami.
Nic takiego. No dobrze, może i leżało tam parę ładnych pierdółek, ale też były to rzeczy zbyt zwyczajne , by mogły zrobić wrażenie na rozpuszczonej bogaczce. Zmarszczyła nos z niesmakiem, gdy jej ciekawskie spojrzenie zatrzymało się na kimonach. Niby była świadoma, że ta zagraniczna moda coraz częściej przedzierała się do szaf pustynnych kobiet, ale ciężko było jej to zaakceptować. Tutejsze odzienie, jeśli nie było zdobne, kolorowe i pełne błyskotek, to przynajmniej miało ciekawy krój i zwykle nie ograniczało ruchów. A te kimona? Ile jest fantazji w owinięciu się zbyt długim kawałkiem materiału? Czy to w ogóle można nazwać modą? Nie mówiąc już o tym, że te biedne, zagraniczne kobiety ledwo mogły w tym chodzić. Ach, pustynia doprawdy przebijała resztę kontynentu o przynajmniej parę poziomów!
Z drugiej strony Kirino była politykiem, a ubieranie kimon mogło być koniecznością przy spotkaniach z niektórymi liderami z obcych krain. Mayū doskonale o tym wiedziała i też miała jedno... może dwa. Z motywem pustynnym, co być może zostałoby uznane za absolutne znieważenie przez co niektórych kimonowych tradycjonalistów zza unijnych granic.
Aż wreszcie spojrzenie młodej Sabaku zahaczyło o ten niedokończony list. Przeczytała parę pierwszych linijek z dość nikłym zainteresowaniem, a wręcz uśmiechając się pobłażliwie. Jeszcze przed rozpoczęciem tego swojego drobnego śledztwa zakładała, że jeśli znalazłaby tajemnicze, zapisane do połowy papirusy, to dotyczyłyby właśnie tego typu błahych tematów. Miała pewne podejrzenia co do adresatki listu – zakładając, że był to list do jednego z liderów pustynnych rodów. I o ile było to całkiem interesujące, to sprowadzało się do drobnej ciekawostki, którą mogłaby potem podać dalej, by wieść się niosła.
Jej wzrok zbystrzał, gdy zauważyła kolejny inicjał. A potem przysiadła bezczelnie na tronie samej Kotei, przetwarzając wyczytane w liście informacje. Przypadkiem, oczywiście. To wcale nie tak, że chciała zobaczyć, jak to jest tak sobie siedzieć za biurkiem przywódczyni Unii. A nawet jeśli, to po prostu przygotowywała się do roli.
Wstała dopiero, gdy jej oczy napotkały te ostatnie, urwane w najgorszym możliwym momencie zdanie – tuż przed wyjawieniem ważnych informacji.
Czy obawy Kirino były uzasadnione? A może były zwykłą propagandą? Mayū nie wierzyła w czystość intencji jednostek na wysokich szczeblach i, cóż, nieszczególnie jej to przeszkadzało, bo i jej intencje nie były czyste. Jednocześnie nie zamierzała ignorować tych wszystkich informacji tylko dlatego, że zostały wypisane przez irytującą osobę. Mayū z całą pewnością je zapamięta, może nawet gdzieś je sobie zapisze. Będzie też obserwować – nawet, a może właśnie w szczególności, swoich sojuszników.
Zmarszczyła mimowolnie brwi, analizując z przejęciem te wszystkie chaotyczne przypisy i bazgroły w jej notatniku. Albo Hibiki była mocno przewrażliwiona na punkcie własnego bezpieczeństwa i uwielbiała tworzyć teorie spiskowe, albo... faktycznie była na jakimś tropie. Ciężko było wywnioskować, czego lub kogo ten trop dotyczył, ale wydawała się być w to mocno zaangażowana. Wypuściła delikatnie powietrze przez nos, zauważając dopiski przy reszcie członków. Naprawdę byli aż tak słabi?
Zatrzymała się na chwilę przy kolejnym szkicu. Nie wiedziała w jakim stopniu to, co właśnie miała przed oczami, było powszechną wiedzą. Czego chce? No właśnie, czego chciał? Skąd znała ten symbol? Dlaczego pisała o tym w liście?
I czym to w ogóle, do cholery, było?
Chociaż w jej głowie mnożyły się zarówno kolejne pytania, jak i mniej lub bardziej pasujące teorie w odpowiedzi na nie, to jednak wciąż pamiętała, że znajdowała się w dość zagrażającej sytuacji. Przemieściła się przed biurko, wracając na miejsce petenta. Podniosła rzucony parę chwil temu zwój, po czym wyciągnęła tę dłoń w stronę biurka, jakby właśnie chciała położyć go na blacie, a drugą kontynuowała przeglądanie notatnika.
Zakładając, że nikt jej nie przeszkodził, kontynuowała swoją lekturę. Starała się wyłuskać jeszcze więcej informacji z tych wszystkich rysunków i nieskładnych notatek, o ile miała wystarczająco dużo czasu. Nie mogła tak po prostu odpuścić. Nikt pewnie by jej o tym nie powiedział, gdyby sama o tym nie przeczytała. Jeśli jednak usłyszała zbliżające się kroki, to opuściła szybko gabinet.
Z książeczką w torbie i udając, że wcale nie czytała prywatnych korespondencji.
0 x
Ichirou
Posty: 4026 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 24 kwie 2023, o 23:15
Ona nie pomyślała, że mógł jej odpowiedzieć, a on z kolei nawet nie pomyślał, że miałby pozostać bierny wobec zaistniałej sytuacji. Ichirou nie mógł przecież pozwolić sobie na wpadnięcie w żelazne w objęcia – to byłaby zbyt duża potwarz dla kogoś o tak wyrośniętym ego. A że kobieta – póki co – szczyciła się najwyższymi tytułami w Unii, to nie miało większego znaczenia. Zresztą, Seinin z czasem coraz bardziej krzywo spoglądał na Maji trzymającą władzę. Sprowadzenie do pionu żelaznej liderki było więc satysfakcją samą w sobie. Szkoda tylko, że ta scenka miała tak niewielu widzów.
Wszystko to potrwało zaledwie moment. Maji finalnie znalazła się w uwięzi Diabła Świtu. Czy ona naprawdę była tak głupia, żeby sądzić, że jest w stanie jakkolwiek mu zagrozić?
I pomyśleć, że jeszcze ładnych parę lat temu Hibiki Kirino wzbudzała jego autentyczne zainteresowanie. Podobała mu się jako kunoichi i przede wszystkim jako kobieta. A teraz? Przy spoglądaniu na nią, jego uśmiech nie był już ani trochę zalotny, lecz co najwyżej pełen drwiny.
- No cóż... - dopowiedział jedynie niewinnie, kiedy Jou dokonał trzeźwego osądu sytuacji, przy okazji wymieniając też jego wyjątkowe zasługi. Kiedy rudowłosy wspomniał o pokonaniu Antykreatora, Asahi ze skromnością i dostojnością dygnął w stronę Kirino, jakby w ramach przedstawienia się. Stary Sabaku całkiem cwanie rozegrał tę scenkę - trochę wysłużył się działaniem Seinina, ale ten nie miał mu tego teraz za złe. Naprawdę bardzo dobrze to wyszło.
- No dobrze, w takim razie wypuszczam - odparł elegancko i machnął niedbale ręką, rozpraszając dotąd skoncentrowany piach. Złote strugi zaczęły powoli sunąć po posadce, wracając z powrotem do gurdy ulokowanej przy Ichirou.
Przyjrzał się przez moment liderce w godnym pożałowania stanie, a potem zerknął sugestywnie na Jou, jakby szukając u niego odpowiedzi, w jaki sposób zamierza dalej popchnąć obecną sytuację.
- Zgładzenie Hana i jego popleczników kosztowało wiele nie tylko Unię, ale cały świat shinobi. Ta strata nie jest niczyją winą - odrzekł formalnie, chcąc w ten sposób podkreślić różnicę w opanowaniu i profesjonalizmie między Sabaku a Maji. Ot, czysto polityczna zagrywka, bo nie uważał, żeby śmierć Airan była jakoś szczególnie krytyczna dla regionu. Była jedynie akolitką i to z pewnymi nieudanymi akcjami na koncie. Jej głównym i chyba jedynym atutem było jedynie znane nazwisko.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3835 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 26 kwie 2023, o 09:02
Ichirou
Piasek Ichirou opadł, żelazny pył też. Wszystko wróciło do swoich pojemników lub opadło bezsilnie na posadzkę, kiedy obie strony zaprzestały walki. Kirino oddychała płytko, wpatrując się w podłogę, jej pięści były zaciśnięte. Nie sposób było się w ten sposób uspokoić. Emocje były duże, więzy krwi silne i nie dała rady poukładać sobie tego wszystkiego jeszcze w głowie. Pewnie, gdyby był to ktokolwiek inny, kobieta nie miałaby dużego problemu z zachowaniem spokoju. Młodsza siostra jednak… cóż, Kirino się nie popisała. Teraz, w tym momencie jednak, nie obchodziło ją to. Pewnie w jakimś momencie uderzy ją swoje zachowanie, ale jako Koteiowi pewnie jej się upiecze, prawda?
Nikt tego nie wykorzysta przeciwko niej. Na pewno.
Jou podszedł do niej z wyrazem twarzy. Tak, na jego twarzy była emocja i to emocja, która była odczytywalna. Było to niepokojące, wręcz nienaturalne. Szczególnie połączenie pełnej współczucia empatii z tym chłodnym, wykalkulowanym spojrzeniem. Objął ją ramieniem i cicho powiedział.
- Musisz odpocząć. Weź sobie kilka dni wolnego. Znajdziemy kogoś, kto zajmie się sprawami klanu Maji, a ja wiem wszystko, co obecnie dzieje się w Unii. O nic nie musisz się martwić - powiedział delikatnie, a Kirino, jak w transie, skinęła głową, gotowa, żeby iść z nim.
Ichirou mógł mieć nawet wrażenie, że kobieta bardzo potrzebuje teraz wsparcia emocjonalnego oraz fizycznego, ale panowała nad sobą jednak na tyle, żeby się w obecnego lidera Sabaku jednak nie wtulić i nie poszukać pocieszenia w jego ramionach. Żeby się nie rozpłakać.
- Odpocznij trochę, Ichirou-dono - powiedział do Ichirou Jou, kiedy zaczął wyprowadzać Kirino z gabinetu, żeby zaprowadzić ją do jej gabinetu, żeby zabrała swoje rzeczy. - Będziesz potrzebował sił na świętowanie swoich osiągnięć przed całą Unią. Poza tym, zasłużyłeś.
- Dobra robota z Hanem - wymamrotała jeszcze Kirino, a Jou już ją prowadził przez korytarze.
Mayu
Mayu była uroczo bezczelna z tym swoim rozsiadaniem się w fotelu Kirino i przeglądaniu jej papierów. Fotel był wygodny i dobrze podtrzymywał plecy oraz nie uwierał w pośladki. Musiało się dobrze z niego pracować. Towar luksusowy, nie dało się ukryć. Z tej perspektywy Mayu zauważyła również, że pod biurkiem było pudło ze słodyczami - w większości były to suszone owoce w niewielkich woreczkach, ale i bardziej egzotyczne przysmaki też się tam znajdowały - takie, jak czekolada. Cóż, Kotei mogła sobie na rozpustę czasami pozwolić, a pewnie stres związany ze stanowiskiem powodował, że musiała sięgać po różne środki niwelowania go.
Analizując i porównując, Mayu doszła do wniosku, że potrzebuje więcej czasu, aby rozszyfrować zapiski i wyciągnąć więcej informacji z książeczki, którą znalazła, może zasięgnąć języka, co by spowodowało, że kilka rzeczy się połączy w całość. Jedno, czego była pewna, to, że i w liście i w książeczce była mowa o tej samej grupie.
Trafiła na coś, ale czy zaprowadzi ją to do czegoś ciekawego?
Cóż, chwilowo nie było dane jej to sprawdzić, bo zdała sobie sprawę, że szperanie w gabinecie Kotei zbyt długo było niebezpieczne i - chociaż ukradła notatnik - ewakuowała się do wyjścia. W idealnym momencie. Akurat, kiedy wychodziła, Jou prowadził Kirino przez korytarz do gabinetu. Wszyscy dookoła byli zajęci pracą, więc jak najbardziej obserwowali, co się dzieje i miało się urodzić mnóstwo nowych plotek.
Kirino, jakby nie zwracała uwagi na Mayu, która opuszczała właśnie gabinet, ale Jou lekko uniósł brwi, jakby wiedział, że Mayu coś kombinowała. Lekko do niej tylko skinął głową, jakby się żegnał, ale też nie zwracał na nią uwagi innych. Był to dobry moment na wyjście, ze względu na to, że uwaga była raczej skupiona na nim i Kirino.
Dziękuję bardzo, jesteście wolni.
Mayu, popracuję nad książeczką i tym, co tam jeszcze rozszyfrujesz.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ichirou
Posty: 4026 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 27 kwie 2023, o 23:37
Piaski opadły, podobnie jak i napięcie sytuacji. W ciągu zaledwie chwili wszystko stało się jasne i Kirino znalazła się po przegranej stronie - nie tylko w starciu sił, lecz przede wszystkim w kontekście politycznym. Ichirou zrobił swoje, teraz nadeszła kolej na Jou, który - jak się okazało - miał w sobie jeszcze trochę ikry i najwyraźniej otrząsnął się po dawnych sercowych rozterkach. Tym razem to on pogrywał sobie z liderką Maji, nie na odwrót, i trzeba przyznać, że taki przebieg wydarzeń był o wiele przyjemniejszy dla bursztynowych oczu Seinina.
Oj, gdyby tylko miał w sobie więcej pokładów empatii i nie był aż tak bardzo znieczulony latami wielu skrajnych doświadczeń, to może jeszcze wzruszyłby się zaistniałą scenką, w której załamana, stłamszona osobistą tragedią Kirino wpada w objęcia rudowłosego, który na pewno w swoich działaniach nie kierował się ukrytymi zamiarami. No ale Ichirou był jaki był, więc zakręciło mu się nie w oku, lecz w kącikach ust, kiedy te drgnęły nieznacznie do góry w lekkim, cynicznym uśmieszku.
- Tak, tak, jasne... - odpowiedział, odmachując zbywająco łapskiem w stronę opuszczających gabinet liderów. Trochę jakby zwycięstwo nad Antykreatorem nie było niczym wielkim, a trochę po prostu jakby chcąc się już pozbyć tamtego duetu. Wszystko na ten moment było bowiem załatwione, a osobiście jakoś nie miał ochoty na dalsze uczestnictwo w zaistniałej szopce.
Tamci wyszli, a sam został jeszcze na chwilę w pomieszczeniu. Rozejrzał się po tych dość skromnych czterech ścianach, które wkrótce miały być jego urzędem. Czy czuł się już tutaj jak u siebie? Chyba jeszcze nie do końca. W myślach stwierdził, że trzeba będzie zacząć przede wszystkim od solidnego przemeblowania i z tą właśnie refleksją opuścił gabinet, a niedługo później siedzibę władzy.
Mayu mogła go potem zastać gdzieś nieopodal głównego wejścia do budynku. Siedział na ławeczce z wyprostowanymi przed sobą nogami, pod jednym z okolicznych baldachimów dających wytchnienie przed piekącym słońcem. Obok niego na siedzisku znajdowały się dwie eleganckie czarki z czarnym jak smoła naparem. Widząc twarz znajomej krewniaczki niedbałym gestem wskazał kciukiem na kawę dla niej. Była to jasna sugestia, że chciał jeszcze zamienić z nią słówko.
- No ładnie tam jej przedstawiłaś wieści, że ruszyła na mnie z furią i swoją marną imitacją piasku - oznajmił rozbawiony, z zupełnie lekceważącym tonem wobec siły Maji. - No ale może nie powinienem chować wobec niej urazy? W końcu straciła siostrę, a jako lider może powinienem być wyrozumiały... - stwierdził spokojnie, z trochę udawaną zadumą. - Ach, no tak, zajmę miejsce Jou niebawem - dodał zaraz po tym w ramach wyjaśnień, a potem sięgnął po czarkę i upił łyk ciemnego naparu, zerkając przy tym na reakcję złocistego dziewczęcia.
***
Ichirou zarzucił jeszcze kilka nieistotnych tematów do rozmowy, podczas której dopił szybko kawkę, po czym miło pożegnał się z młodszą Sabaku i ruszył w swoją stronę.
0 x
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 5 cze 2023, o 13:37
Zbyt ciekawskie, nieproszone spojrzenie przeskakiwało między kolejnymi linijkami tekstu, doszukując się w nim kontekstu i tych wszystkich tajemnic, które skrywał na swoich kartkach niepozorny notesik. Szybko jednak zorientowała się, jak bardzo to było bezcelowe. Nie miała czasu. Te parę minut, gdy mogła się odrobinę popanoszyć w nieswoim gabinecie, i tak było pożyczone. Skoro na niemal wszystko dało sie wpływać chakrą, pomyślała, wertując książeczkę, to czy można by było w ten sam sposób kontrolować czas? Czy istniał jakiś zaszyty w leśnych gąszczach, tajemniczy ród, który by to potrafił? Jeśli tak, to, cholera, nigdy nie pragnęła tych zdolności tak bardzo jak teraz.
Przymknęła dyskretnie drzwi, gdy opuszczała gabinet. Zanim jednak wyszła, dopilnowała, by miejsce urzędowania przemijającej dowódczyni nie nosiło śladów jej wścibstwa.
No, może oprócz tej książeczki, której miejsce nie było już na biurku, a przy złotej Sabaku. Przewieszona przez jej ramię, zdobna torba była idealnym potwierdzeniem tego, że życie naprawdę nie znosiło próżni; zwój zawierający zwłoki jednej z dość kontrowersyjnego duetu sióstr Maji został zastąpiony prywatnymi zapiskami drugiej z nich. W sumie, to była zaskoczona, jakie to było łatwe. Nawet jeśli powinna czuć się z tym źle, to absolutnie się tak nie czuła. To wina Hibiki, że była tak głupia. W końcu co za idiotka zostawiłaby członka innego rodu samego w jej gabinecie? Na pewno nie Mayū.
W drodze do wyjścia minęła właścicielkę notesu. Co ciekawe, tuż obok niej szedł nie kto inny, a sam Jou, który zdawał się mieć kontrolę nad sytuacją. To, jaka to właściwie była sytuacja, nie miało już żadnego znaczenia. Miała teraz przy sobie coś, co było dużo bardziej interesujące.
Ale musiała też przyznać, że było coś satysfakcjonującego w tym, jak bezwolnie Kirino wyglądała, idąc do własnego gabinetu. Wargi krnąbrnego dziewczątka wykrzywiły się w kpiącym grymasie, by już za moment zdusić tę sączącą się na zewnątrz złośliwość, gdy jej oczy napotkały twarz lidera. Odpowiedziała mu zdawkowym skinięciem głowy. Znowu nie miała tych paru chwil, by spytać o dziurę w miejscu drzwi, o piasek chrzęszczący pod podeszwą na korytarzu i jakie właściwie będą następne kroki. Pośpiesznie opuściła budynek.
Gdy tylko wyszła z dusznych korytarzy siedziby, jej kroki stały się mocniejsze, a stukot obcasów – donośniejszy. Wyprostowała się, wzięła głęboki wdech i odruchowo poprawiła włosy. Dopóki nie zdobędzie odpowiednio wysokiej rangi, wizyty w siedzibie każdorazowo będą wiązać się z dyskomfortem. Tym lekkim upokorzeniem, że to od niej wymagało się opuszczania głowy, a nie przed nią .
Ale to już nieważne! Poza gabinetem lidera znowu mogła być sobą, znowu była ważna, znowu była kimś . Zauważywszy wylegującego się pod baldachimami Ichirou przysiadła się do niego, nonszalancko zakładając nogę na nogę.
Nie mogła spodziewać się jego następnych słów. Nawet jeśli plotkowano o tym już od dobrych paru lat, to wciąż zmiana osoby na tronie musiała być traktowana jako sensacja.
– I tak długo ci to zajęło – wydusiła z siebie po krótkiej chwili, starając się ukryć zaskoczenie. Było jeszcze zbyt wcześnie, by mogła rozszyfrować, co właściwie czuła w związku z awansem starszego Sabaku. – Czyli co, stołeczek Kōtei zostawiasz dla mnie? To całkiem miłe z twojej strony. – Uśmiechnęła się krzywo, biorąc kolejny łyk mocnej, przesłodzonej kawy. To było oczywiste, że stary Jou musiał wreszcie przejść na emeryturę, a Ichirou – zasiąść wreszcie na tronie. Plan Mayū obejmował to, że następną osobą w kolejce będzie nie kto inny, a ona sama, ale... to było za wcześnie. Musiała naprawdę się pospieszyć, jeśli chciała wejść na sam szczyt.
Nie miała czasu.
Inną sprawą było to, że nie chciała, by ich relacja się zmieniła. Dlatego też, zamiast kontynuować wątek jego liderowania, bo też nie było teraz na to miejsca, dalsza rozmowa dotyczyła tematów zdecydowanie bardziej trywialnych. Chyba właśnie tego najbardziej brakowało jej w ostatnich tygodniach – zachwycająco bezsensownego ględzenia nad parującą kawą, wylegując się w cieniu wysokich budynków.
To, co wydarzyło się w Sogen, a potem w siedzibie władz stawało się jakoś tak przyjemnie odległe.
– A, właśnie! Znalazłam coś ciekawego – wtrąciła, dopijając ostatni łyk naparu. – Ale o tym kiedy indziej. Najpierw sama zerknę – dodała z przewrotnym uśmieszkiem. W końcu to była jej zdobycz, więc mogłaby potem co najwyżej łaskawie opowiedzieć, co udało jej się roszyfrować z tych wszystkich bohomazów. No i wciąż znajdowali się tuż przed miejscem urzędowania władz. Nie wiadomo, ile uszu było nadstawionych, by wysłuchać te wszystkie tajemnicze informacje. O ile w ogóle jakieś się w tym notesie znajdowały oprócz pamiętniczkowych wpisów; chociaż te również przeczytałaby z wielką chęcią.
Pożegnała się, odstawiła czarkę i zniknęła w zatłoczonych uliczkach Kinkotsu.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości