Wioska Yashinoki
- Ario
- Posty: 2148
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
- Ario
- Posty: 2148
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Wioska Yashinoki
z/t http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 52#p165752Ario pozbierał swoje lalki, popieczętował je w zwojach, a przed jeszcze wszystkim zrobił konserwację narzędzi i broni. Dobrze przygotowane twory do walki to podstawa bycia potężnym ayatsuri. Tak przynajmniej kiedyś Ario przeczytał w książce. Nie mniej, cała historia zatoczyła koło, Ario oczywiście pokonał przeciwnika, otrzymał wynagrodzenie,a co ważniejsze - wykonał misje dla klanu.
Pożegnał się z mężczyzną na miejscu, również kiwnął głową do gapowicza. Tacy ludzie mają lekko...nie ma co. Ario spakowany ruszył przez wioskę. Miał co prawda wracać do domu, jednak nagle ktoś na niego wpadł. Był to zamaskowany mężczyzna, który spojrzał przelotnie na chłopaka i...wręczył mu zwój, po czym odskoczył i uciekł. Ario spojrzął na zapiski, po czym szybko zwinął zwój. Rozejrzał się i ruszył w wybranym przez siebie kierunku.
0 x
- Mei
- Posty: 454
- Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
- Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
- Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
- GG/Discord: Mei#0402
- Multikonta: Yona
Re: Wioska Yashinoki
Misja rangi D dla Shinoko
Liczba postów: 1/ 15
,,Dzień przed polowaniem, czyli witamy w wiosce Yashinoki" Zwykły dzień nastał w osadzie, do której dotarła Shinoko. Jak zwykle było upalnie, brakowało opadów a także pobliskich zbiorników wodnych. Studnie niemalże wyschły, zaś mieszkańcy nie narzekali, ze względu na rozwijający się handel. W dodatku kilka wysłanników, co jakiś czas krążyło od wioski do oazy lub okolicznych mieszkańców, co by picia nikomu nie zabrakło. Jednakże za nim można było wejść do środka trzeba było przejść przez strażników. Ci widząc nową twarzyczkę, nie zabierali się za przeszukiwanie. Nigdy tego nie robili, bo zamiast tego preferowali rozeznanie za pomocą kilku pytań. Te, z kolei dotyczyły powodu przyjścia oraz celów podróżnika. Także zagadywali jak dziewczyna się nazywa oraz skąd pochodzi. Zwykła rutyna, lecz była potrzebna by mieć pojęcie, co się w środku dzieje.
Czy byli podejrzliwi? Właściwie, to ich twarzyczki od początku do końca były pogodne oraz nastawione przyjacielsko. Zero zgryźliwości, serdeczny uśmiech i po takiej kontroli bez problemu można było przejść dalej. A znajdując się w środku można było zawitać do karczmy, odwiedzić zielarza, czy też poznać zwyczaje mieszkańców. Tylko z tym było już nieco trudniej. Bowiem ludzie żyjący na tym terenie należeli do podejrzliwych i nieufnych. Nic dziwnego, iż podczas pobytu można było odczuwać, że ktoś notorycznie się w Ciebie wpatruje. Czy to przechodzień, babka pilnująca swoje straganu, a nawet pijaki wychodzące z baru. Nawet zamroczeni, widząc nową twarzyczkę lustrowali ją, by później wrócić do własnych obowiązków.
W takim razie, czego tutaj szukała dziewczyna? Zachciało jej się przygody, a może zwiedzała okolicę? Nikt tego nie wiedział, no może poza strażnikami oraz tymi, którzy ewentualnie zadaliby pytanie, lecz takich osób, póki co nie było. Jedynie gromadka osób zebranych pod budynkiem karczmy, zerkała na białowłosą i gawędziła we własnym gronie. Na ich plecach spoczywały łuki, zaś przy boku w kołczanach trzymali naostrzone strzały. Poza tego typu sprzętem posiadali przy sobie średniej długości ostrza schowane w skórzanych pochwach. Grupka liczyła pięć osób, trzech rosłych mężczyzn, kobietę oraz młodą dziewczynę. Odległość od nich wynosiła około dziesięciu metrów, a że mówili dość cicho to nic nie było słychać. To co robimy, podchodzimy bliżej, a może kierujemy się do innego miejsca?
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
- Shinoko
- Postać porzucona
- Posty: 98
- Rejestracja: 2 maja 2020, o 22:03
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: KP
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 55#p141155
Re: Wioska Yashinoki
2/15Czas uciekał Asai przez palce. Nie potrafiła określić, jaka jest pora dnia, a nawet, jaki w ogóle jest dzień. Zresztą, blondynka zdawała się w ogóle nie przejmować tym oklepanym słowem. Czas – pilnowanie go, to jak odliczanie do śmierci. A jej, najzwyczajniej w świecie, nie śpieszono, by zasiąść pośród przodków i powspominać stare złe czasy, bo o dobrych nie było nawet mowy. Z rodziną, jak to mówią, najlepiej na obrazku. Tych także nie posiadała. Bo i po co miałaby wspominać te paskudne gęby bez krzty rozumu i godności, godzinami wpatrywać się w posępne uśmiechy, tak sztuczne i ułudne jak kiczowaty romans grany w pobliskim teatrze. Była zbyt, cóż, zajęta. Żyła tu i teraz. Nie zaraz czy potem. Taka natura, której nie w sposób zmienić.
Powrót do Atsui był nieunikniony. Choć brzmi to, jak zesłanie, to właśnie tu czuła się jak w domu; nie w Kōzan, gdzie przyszła na świat, nie w Raigeki, gdzie stawiała pierwsze kroki, nawet nie w kupieckim Ryuzaku no Taki. Tu i tylko tu, pośród tych, którzy nogami przywarli twardo do ziemi, z równie twardymi sercami. W Yashinoki była raz, dawno temu. Nic więc dziwnego, że nie była zaznajomiona z topografią wioski. Niemniej, niemal wszystkie osady w Unii Samotnych Wydm utworzone były na wzór wyświechtanego, utartego schematu. Nie wyróżniały się ani nie zaskakiwały niczym szczególnym. Lubiła tę prostotę. Nigdy nie ciekawiły ją zagmatwane idee czy mistyczne wymysły; za dużo wysiłku, za mało efektów. Pustyniarz, jaki jest – każdy widzi.
Nieśpiesznie podeszła do oddziału strażniczego znajdującego się tuż przy prowizorycznej bramie. Nie stwarzała problemów podczas wywiadu, lakonicznie odpowiedziała na wszystkie przedłożone pytania. Nie było potrzeby, by rozwijać wypowiedzi podczas rutynowych czynności, które, w obliczu przepasanej wokół talii blachy Unii Samotnych Wydm, zdawały się znacznie skrócić. Inaczej by się sprawa miała, gdyby porządnie przetrzepali kartotekę Asai. Ale to, cóż, już mniej znaczący element, niewart tego, by go wspominać.
Przeszywszy przez kontrolę, z czystego pedantyzmu wzrokiem okrążyła mieścinę. Parę lepianek, jedna karczma, kilka sklepików. Ot, dziura zabita dechami. Tyle że bez dech. Bo, a jakże, ten budulec był zbyt cenny, zważywszy na okoliczności krajobrazu. Przywykła do tego – gorące, wypalające płuca powietrze, piach dostający się w każdą szczelinę ciała, ludzi patrzących na przyjezdnych tak, jakby jegomość poderwał im matkę, zgwałcił córkę, a ojca oskórował. Nigdy nie odbierała tego jako atak. Dlaczegóż miałaby? Asai w pełni rozumiała ten „ekosystem”, doskonale odnajdując się pośród mieszkańców nieszukających ani przyjaciół, ani wrogów. Tym gorzej, kiedy napatoczył się oponent. Mieli własne problemy i sprawunki, więc przeciwnika należało spacyfikować, ażeby oszczędzić sobie kolejnych. Całkiem przyzwoite podejście do życia, czyż nie?
Shino nie zamierzała zabawić tu zbyt długo. Ot, dzień, może dwa, w zależności od kaprysu i humoru. Wciąż miała przed sobą drogę do Kinkotsu, co by zajrzeć do domu, zabrać parę rzeczy i zaś ruszyć w tułaczkę.
Czasami czuła się jak zwierzę – nieprzywiązana do konkretnego skrawka ziemi, stale w ruchu. Zapewne, gdyby przyszło jej urodzić dziecko, to i ono zostałoby porzucone w poczet dalszych podróży. Takie przypadki też przecież występują w przyrodzie. Nie była bezduszna. Egoistyczna – owszem, ale nie bezduszna. Naturalnie, istniały na tym świecie rzeczy, które ją raniły, ale już dawno zrozumiała, co to znaczy ból. Ten prawdziwy. I wcale nie jest nim oderwana kończyna, poharatane ciało czy rozcięta aorta. Kiedy ludzie dowiadują się, że ich życie nie ma żadnej wartości ani też celu, poznają, czym jest ból, który jak wąż okrąża duszę, kalecząc ją tak mocno, że zdaje się nam, że zaraz wyzioniemy ducha. To samotność jest boskim mieczem ucinającym oddechy. Asai od zawsze czuła się samotna, tym mocniej, im więcej ludzi ją otaczało. Niemniej, wydawało się, że aktualny stan rzeczy bardzo jej odpowiada. Ba, umyślnie go podtrzymywała, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że każdy samotnik, w tym i ona, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie tym „pustelnikiem” nie dlatego, że lubi, ale dlatego, że nie zna innego życia.
Skierowała się do karczmy – chciało jej się pić i jeść, a pustynna kuchnia, i nie trzeba tu nikogo przekonywać, była wyborna i smakowita, a przez obecność mięsa także sycąca. O aromatycznych przyprawach to już w ogóle nie ma co mówić, bo tylko przykrość można głodnemu wyrządzić takimi zdaniami. Po prawdzie bardziej niż na jadło miała ochotę na Shochū. Obchodziło ją tylko to, żeby się napić. Upić, mówiąc ściśle. Na umór, do upadłego, w trzy dupy. Nie, żeby było to jakieś odkrycie, summa summarum lubiła wlewać w siebie hektolitry alkoholu, ale na samą myśl zrobiło jej się cieplej w przełyku. Przeszła więc, ze wzrokiem nawet nieudającym poczucia wyższości, przez podwoje, ażeby czym prędzej zasiąść w środku i poprosić o butelkę. Dwie butelki. Trzy butelki. Czter-…
0 x
- Mei
- Posty: 454
- Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
- Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
- Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
- GG/Discord: Mei#0402
- Multikonta: Yona
Re: Wioska Yashinoki
Misja rangi D dla Shinoko
Liczba postów: 3/ 15
,,Dzień przed polowaniem, czyli witamy w wiosce Yashinoki" Dopiero po odpowiedzeniu na wszystkie pytania, mogła przejść dalej. Szybka wymiana informacji, sprawiła, iż dwójka strażników kiwnęła głowami, robiąc miejsce by dziewczyna mogła przejść dalej. Jednocześnie życzyli jej miłego pobytu, a także pożegnali się z nią, dając jej możliwość przejścia do kolejnego miejsca. Wioska nie była duża, liczyła kilka budynków, a w tym mauzoleum znajdujące się na obrzeżach. Jednakże ze wszystkich możliwych wyborów Shinoko swoje kroki pokierowała w stronę karczmy. Śmiało można było powiedzieć, że budynek, a raczej lepianka była jednym z największych miejsc. Zdolna pomieścić dużą sumkę mieszkańców była miejscem najczęściej odwiedzanym. Serwowane tutaj posiłki wraz z napojami cieszyły się dużą popularnością, pomimo wysokich cen. Jednakże one nie stanowiły problemu dla kunoichi utrzymującej się ze zleceń. Była w stanie opłacać swój dom, to także na jadło miała pieniądze. Pomyślałby ktoś, że zabierze się najpierw za strawę oraz szklankę wody, lecz mylne było wrażenie widza. Shinoko miała zamiar chwycić za wysokoprocentowe ciecze, a konkretniej to za Shōchū. Mocniejsze niż sake oraz wino, ale przy tym delikatnie słodkie ze względu na obecność brązowego cukru oraz ziemniaków.
Barman zgodnie z poleceniem wyjął najpierw jedną, później drugą i trzecią butelkę, lecz widząc, iż młódka nie zamierza na tym poprzestać, zaproponował coś do zagrychy. W pierwszej kolejności wymienił mięsne posiłki, by skończyć na delikatniejszych potrawach obfitych w warzywa. Wśród wspomnianych pozycji swoje miejsce znalazło miso, a nawet kuleczki ryżowe znane jako dango. Serwowane w słodkiej polewie, były jedną z opcji, która najczęściej przypadała tubylcom. Czy też miała przypodobać się podniebieniu kunoichi, okaże się wraz z jej wyborem, lecz za nim do niego doszła otrzymała czwarte Shōchū z nowym kieliszkiem. Gdyby tylko chciała mogła zamienić niskoprocentowy wariant na wyższy, który zamiast w szklanych oprawach był podawany w formie drinku.
W tym czasie lokal powoli się zapewniał, zarówno przez ludzi głodnych, jak i tych spragnionych sake. Okoliczne pijaczyny zebrały się przy jednym ze stołów, debatując nad swoim smutnym życiem. Jednego rzuciła dziewczyna, inny spłukał się z pieniędzy, a trzeci był po prosty przygnębiony. Czwarty z kolei tylko kiwał głową, co jakiś czas rozglądając się po lokalu. Duże pomieszczenie powoli wypełniało się głosami, śmiechami, czy też szlochem jakiejś samotnej matki. A wszystko w akompaniamencie podwieszanych świeczników. Dekoracji, a tym samym obrazów lub kwiatów nie było, dzięki czemu surowe wnętrze jedyne swoje ciepło brało z światła słonecznego wpadającego przez umieszczone wysoko otwory. Do środka, także weszła wspomniana wcześniej grupka. Z początku niepewni, gdzie powinni zasiąść, finalnie zdecydowali się usadowić obok stołu, przy którym znajdowała się białowłosa. Młodsza towarzyszka podeszła do baru by zamówić reszcie żarło, a pozostała trójka, czekając na brakującą osobę siedziała w ciszy. Sytuacja się zmieniła wraz z przyniesieniem kolorowych napoi. Wtedy dopiero zaczęli swoją rozmowę.
- W takim razie brakuje nam jednej osoby. Co teraz? - zagadał najpierw mężczyzna, patrząc po swoim kompanach - Może weźmiemy ze sobą Danzou, jest dobry w walce - odpowiedziała kobieta, wpadając na dość obiecujący pomysł. Ten jednak nie cieszył się zbyt dużym wsparciem, dlatego szybko odrzucono jej propozycję - Musimy poszukać kogoś, kto będzie dostępny, tylko, że w tym momencie nie przychodzi mi nikt inny do głowy. Mamy jeszcze jakiś wojowników?
- Chyba nie...
Słowa po tych kilku zdaniach przez zmianę z wyższego tonu na szept już nie doszły do uszu dziewczyny. Zamiast tego dotarły do niej śmiechy, czy też krzyk jakiegoś gościa, co chciał więcej trunku. Frustracja rosła w grupce nieopodal niej, ale jak to mówią życie biegnie dalej. Nic tylko pić i jeść, martwiąc się swoimi sprawami. Piękna sprawa, prawda?
Głos - mężczyzna nr 1
Głos - mężczyzna nr 2
Głos - kobieta
Głos - młodsza dziewczyna
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
- Shinoko
- Postać porzucona
- Posty: 98
- Rejestracja: 2 maja 2020, o 22:03
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: KP
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 55#p141155
Re: Wioska Yashinoki
4/15Jeśli istnieje jedna, niepodważalna zasada rządząca światem, to jest nią konieczność spożywania posiłków wraz z rosnącą liczbą procentów. Wbrew powszechnym mitom, wcale nie należy jeść tłusto. Naturalnie, tłuszcz jedynie odwleka w czasie to, co nieuchronne. Asai znała swój organizm na tyle, by wiedzieć, iż ciężkostrawne potrawy nie służą jej organizmowi. Nic więc dziwnego, że zamówiła coś, co dziś nazwalibyśmy przekąskami; warzywa w lekkiej, acz eterycznej oprawie. Na ogół ludzie twierdzą, że „mamine” potrawy nie mają sobie równych. Shinoko nie znała jednak pojęcia „smak dzieciństwa”. Chyba że mowa o goryczy, wtedy byłaby w stanie szczegółowo opisać każdą nutę. Nie była też sentymentalna czy określona smakowo, natomiast stale poszukiwała punktu odniesienia – czegoś, co mogłaby nazwać „najlepszym” lub „najgorszym”, ale wciąż nie mogła się wyzbyć wrażenia, że jedzenie, to tylko jedzenie i nic więcej. Ot, makroskładniki, kalorie, kształty i struktury wpływające na to, czy uznamy całość za znakomite, czy wręcz przeciwnie – za niezjadliwe. Nie była poetką, by w myślach opisywać każdy cal doskonałości tego, co zostało jej podane. Pierwsze przeżucie skwitowała krótkim „jest w porządku”, by w ciągu następnych kilku sekund sięgnąć po czarkę, której okazywała znacznie więcej namiętności i uwagi, niż przystoi damie. O ile w ogóle można było Asai nazwać „damą”; nie miała na nią ani wyglądu, ani taktu, ani ogłady. A przecież musiały istnieć jakieś kryteria.
Struga ciepła spływająca po tylnej ścianie gardła była niczym uścisk dawno niewidzianego kochanka – delikatna, zniewalająca i filuterna. Na tyle rozkoszna, by kobieta na moment przymknęła powieki, ażeby ów stan podtrzymać. Nie, żeby w kwestii kochanków miała okazałe doświadczenie, na ogół wszystko kończyło się, zanim w ogóle zaczęło, ale uczucie bliskości, cóż, akurat w tym momencie wydało jej się tożsame z tym, czym zalewała swój przełyk.
Uchyliła nieznacznie oczy, szybko orientując się, że strawa już dawno przestała buchać gorącem. Chwyciła za drewniane pałeczki ze wzorzystymi grawerem i zamieszała wikt. Nawet chwyciła nimi jakieś pozieleniałe coś, ale zrezygnowała z tego na chwilę przed otworzeniem spierzchniętych ust. Westchnęła przeciągle. Żadnej złudnej nadziei. Wspaniałe uczucie. Wiedziała, gdzie i kim jest. To jak test, a jego wynik mówi, że wciąż miała zdrowy umysł. Zdrowy umysł to cenny skarb; oszczędzała go tak, jak ludzie oszczędzają monety. Odkładała na później, żebym mieć ich dość, gdy przyjdzie czas „wydatków”.
Hałas wokół znacznie uszczuplał zapasy cierpliwości i spokoju Asai. Nie lubiła zbędnych paplanin, irytowały ją. Wszystko, co mówili ludzie wokół, było jak nic nieznaczący zbiór liter, sylab, słów. Nie zwracała uwagi na żadną wypowiedzianą kwestię. Czuła się tak, jakby od biesiadników oddzielała ją ściana – co zmierzało w jej kierunku, odbijało się rykoszetem. Chwyciła kolejną czarkę i, niczym w transie, przechyliła ją do ust. Naprawdę świat nie był taki paskudny, jeśli miało się parę monet na alkohol.
0 x
- Mei
- Posty: 454
- Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
- Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
- Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
- GG/Discord: Mei#0402
- Multikonta: Yona
Re: Wioska Yashinoki
Misja rangi D dla Shinoko
Liczba postów: 5/ 15
,,Dzień przed polowaniem, czyli witamy w wiosce Yashinoki" Nieodłączną częścią każdego picia było jedzenie. W tym przypadku, nie było inaczej, gdyż Shi przystała na propozycję barmana, wybierając warzywa w towarzystwie bogatych w zapachu przypraw. Tym samym mężczyzna udał się na zaplecze, zaś stery po nim przejęła młoda kobieta o niebieskich oczach oraz płomiennych włosach. Z racji, iż większość swojego czasu spędzała w kuchni, przygotowując składniki do posiłków, nie często było ją widać na lokalu. Z tego powodu, gdy ponownie zobaczyła gości cała się rozpromieniła, wydając to kolejne napoje. Do tego zamiast zwyczajnie podawać butelki, również zagadywała swoich klientów. Na szczęście albo i nie, kunoichi nie padła ofiarą tej gadały, gdyż skupiła swoją uwagę na jakimś jegomościu, co tylko wino chciał pić. Ich pogawędka nie trwała długo, ponieważ wraz z nadejściem zamówienia młódki, pracownica musiała wracać do swojej poprzedniej pracy. Tym samym pożegnała się z rozmówcą i ponownie zniknęła za wielkimi drzwiami prowadzącymi do kuchni.
Nadeszła pora na posiłek, który w smaku dobrze odzwierciedlał świeżość warzyw. Kompozycja różnych dodatków, która budowała całą otoczkę zapachową, była zmieszana odpowiednio. Zielenina, która gdzieniegdzie się pojawiała nie była gumiasta, co potrafiło się zdarzyć w niektórych zakątkach świata. Tutaj z kolei dążono do perfekcji oraz zadowolenia swoich klientów. Nic dziwnego, iż w czasie przeżuwania kolejnych kęsów, padło pytanie - Jak smakuje? Ku zaskoczeniu kucharza oferowana strawa była tylko w porządku, przez co jego czoło nieco się pomarszczyło. Wjazd na ambicję, wydawał się odpowiednim zapalnikiem do kłótni, lecz takowa nigdy nie miała miejsca. Zamiast tego perfekcjonista skinął głową, mówiąc, iż przy następnym zamówieniu nie będzie się mogła oprzeć nowych smakom. Czyżby wyzwanie?
Nasza grupka z kolei wpadała na to nowe pomysły, niektóre dość absurdalne, a drugie nieco lepiej przyjmowane. Jedna z osób odeszła poza teren karczmy, by następnie powrócić i przekazać nową informację swoim towarzyszom. Ci jednogłośnie zadecydowali, by w następnym kroku dosiąść się do gościa osady, jakim była białowłosa dziewczyna.
- Mamy kilka pytań do Ciebie, jako osoby, co odwiedziła nasze rejony. Jako, iż nie lubię owijać w bawełnę, chciałbym zaproponować Ci układ. Nazywam się Sonozaki Giyu i pragnę byś dołączyła do naszej jutrzejszej ekspedycji poza mury osady. Oczywiście zadbam o Twoje wynagrodzenie by było odpowiednie - w czasie jego przemowy pozostała trójka siedziała w milczeniu, uważnie obserwując jak na takie wtargnięcie zareaguje dziewczyna. Najmłodsza z grupy o przyjaznej twarzy oraz długich, rudych włosach była najbliższej wieku Shinoko. Pozostali z kolei znacznie starsi, zwłaszcza dwójka mężczyzn, która w akompaniamencie blizn dobijała pod czterdziestkę. Jeśli chodzi o towarzyszącą im kobietę o kruczoczarnych pasmach okalających twarz oraz zielonkawych, pewnych siebie ślepiach podchodziła przynajmniej pod trzydziestkę. To co teraz, szybka ewakuacja, a może dalsze znoszenie tej czwórki?
Głos - mężczyzna nr 1
Głos - mężczyzna nr 2
Głos - kobieta
Głos - młodsza dziewczyna
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
- Shinoko
- Postać porzucona
- Posty: 98
- Rejestracja: 2 maja 2020, o 22:03
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: KP
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 55#p141155
Re: Wioska Yashinoki
6/15Nie zamierzała tu wrócić. Nigdy nie wracała. A przynajmniej nie umysłem. Nie wiązała się z miejscami, za każdym razem traktując je niczym nowy ląd. Tym sposobem odgradzała się od myśli, że mogłaby być zależna od kogoś lub czegoś. Wolność i złoto. Nic więcej się nie liczyło. I choć trumna nie miała kieszeni, a monety były jej, po prawdzie, zbędne, to lubiła je mieć dla samego faktu posiadania. Dobrze jest coś posiadać. Posiadanie czyni nas władcami, a z kolei poczucie władzy sprawia przyjemność. Zwłaszcza ta, która pozwala poruszać marionetkami zza sceny. Na piedestał pchają się ci, którzy nie chcieli, by się z nich śmiano, by nie wolno było się z nich śmiać. Byli już w takim wieku, że mamusia nie mogła ich obronić, łapali więc za ten ostatni niezburzony monument wyświechtanego poważania.
Alkohol nie był paliatywny. Teraz jej nerwy mogłoby ukoić tylko opium. Spojrzała w swoją duszę, w to oślepiające światło i gnijący las nerwów. Zaczęła słuchać – szum, szmer, urywające się podmuchy wiatru niosącego piach. Nie pomogło. Cóż mogła poradzić, czasami tak bywa – człowieka chuj strzela i już nic nie da się z tym faktem zrobić. Agresja zaczęła ją zżerać jak szarańcza — rozpoczęła żer, zjadając spokój, upojenie i jakiekolwiek ograniczniki. Jak miała być wolna, jednocześnie robiąc to, co nakazują społeczne konwenanse?
Otworzyła oczy, powoli i bez pośpiechu, zalotnie wręcz. Położyła naznaczone bliznami i zacięciami dłonie na blat stolika. Tworzyły one mozaikę, uzurpowały sobie prawo do naznaczenia każdego centymetra skóry. Asai nosiła je dumnie. Tak, jak nosi się wzorzyste szaty czy symbol rodu. Tkanka blizny nie miała defacto własnego znaczenia. Nie była tym samym, co tkanka zdrowej skóry, nie posiadała znamion czasu czy opalenizny. Nie miała por, zmarszczek. Była jak zobrazowana historia przeżyć. Prze-żyć, bo ten, kto je ma, żyje. W przeciwieństwie do tego, który ośmielił się je stworzyć.
— Cii… — mruknęła figlarnie, przykładając palec wskazujący do ust. Mężczyzna mógł jeszcze podać numer buta i nazwisko panieńskie matki. Jakby miało to jakiekolwiek znaczenie. — Psujesz mi nastrój.
To było ostrzeżenie. Pierwsze i ostatnie. Jasne i klarowne niczym jarząca się flara. Zignorowanie jej, to ścieżka, która prowadzi do całkowitej dekapitacji z całym dobrodziejstwem inwentarza. Słodka posoka, wywinięte na wierzch trzewia oplecione wokół głowy niczym elegijny welon ślubny. Piękny byłby to widok, naprawdę. Uśmiechnęła się protekcjonalnie. Była bielą i czernią, światłem i mrokiem, koszmarem, z którego chcesz się obudzić, i pięknym snem, w którym można się schronić. Ale dobro nigdy nie muska zła po policzku, nie bierze go w ramiona, a zło nie gładzi dobra po plecach czarnymi szponami. Jedno musi zdetronizować drugie. W świecie takim jak ten, na ogół wygrywa ten, który wykaże się większą zaciekłością.
— Spierdalaj, mówiąc prościej. — Metoda kija i marchwi. Niestety, Asai używała tylko kija. Długiego, z wystającymi nań drzazgami tak ostrymi, iż zdolne byłby przeciąć nieboskłon, gdyby wstała lewą nogą. Na ich szczęście, uprzedniej nocy nie kładła się spać. Sen był jedynym momentem, w którym nie była obłąkana. Czyż nie był procesem, dzięki któremu mogła wyrzucić przeszłość w eter, jakim była podświadomość? Jedynym momentem, w którym nie chciała gryźć, kopać i sztyletować. I tu zaskakujące odkrycie; nienawiść wcale nie różniła się od miłości. Jest podobna, równie silna i nieśmiertelna. Łagodzi ból, który jest nie do zniesienia.
0 x
- Mei
- Posty: 454
- Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
- Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
- Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
- GG/Discord: Mei#0402
- Multikonta: Yona
Re: Wioska Yashinoki
Misja rangi D dla Shinoko
Liczba postów: 7/ 15 Nikt nie mówił, że pójdzie lekko. Dołączenie do obcej osoby, było odważne same w sobie, lecz kolejne rzeczy, które się działy zdecydowanie nie szły po myśli mieszkańców. Samo patrzenie na sposób jej reakcji, a także słowa, którymi ich obdarowała w ich mniemaniu były zwyczajnie nie na miejscu. Za grosz kultury i ogłady, zwykle zwiastował jedno - konsekwencje. Jednakże słuchacze przed nią odznaczali się nadzwyczajną cierpliwością. Nie po raz pierwszy spotykali żądną krwi tygrysicę, do której należało podchodzić ostrożnie i przede wszystkim powoli. W tym wypadku, słowa nadzwyczajnie nie miały znaczenia, wszakże w mniemaniu Shinoko niszczyły one jej nastrój. Niewzruszona była tylko trójka, bo młódka ewidentnie przejęta sytuacją, już się chciała zabierać do odwrotu. Jednakże podnosząc się z miejsca, szybko została zatrzymana przez rękę kobiety, która nawet na moment nie spuszczała swoich zielonych ślepi z twarzy gościa osady. Jeden z mężczyzn zajął się obserwacją jej ruchów, co by w razie ostateczności przyczynić się do odparcia ataku. Ostatni kompan z kolei skupiał się na dobieraniu słów. To on tutaj był liderem, na którego barkach spoczęło przekonanie dziewczyny do własnych celów. Jak długo? Tyle ile będzie trzeba, za nim zawiadomi odpowiednie osoby do wykonania swojego kroku.
- Trafiła nam się zacięta osóbka, no ale cóż, nie jesteś pierwszą, która w taki sposób odrzuciła moją ofertę. Dlatego co powiesz by zapłacić za Ciebie rachunek, a także na pozwolenie by działać w pojedynkę? Prawdę mówiąc, nie zależy nam byś pomagała w polowaniu, a na własną rękę walczyła z bandytami - kompletna wolność, do tego profit. Układ korzystny, nawet w momencie, gdy byli straszeni kijem. Ba, nawet powiedziano im, by sobie poszli. Ci jednak tkwili w miejscu, czekając na dalsze poczynania młódki. Gdyby próbowała składać pieczęcie jej ręce zostałyby powstrzymane, nagły ruch do tyłu, zapoczątkował by tylko dobycie ostrza z pochwy. Młódka jako jedyna wydawała się spanikowana, w porównaniu do jej kompanów. Spokojni z lekkim nieznikającym uśmiechem, który tylko miał potwierdzić ich zamiary. Przyjazne i pogodne, zero zagrożenia jak w przypadku Asai, która wewnętrznie się gotowała. Alkohol jednak działał swoje, pozostawiając ciepło w środku, poza tym żadnych innych symptomów nie miała. Mogła się unosić, pozwalać emocjom górować, lecz jej czyny podyktowane były własnymi decyzjami, a także jej odzianym w wady charakterem. Jako, iż nie znali ani jej nawyków, a tym bardziej standardowego sposobu myślenia ukrytego pod warstwą skorupy, zwyczajnie byli ostrożni. Jeśli chcieli zwierzyny musieli ją upolować, jeśli walczyła uspokoić. Nikt nie miał zginąć w takim układzie, a może? Los lubił płatać figle, to i może teraz zmieni całkowicie scenariusz. Niebezpieczeństwo, spokój, zdenerwowanie wybuchowa mieszanka była gotowa, teraz pozostały jedynie skutki tego, co im przyniesie wymuszona rozmowa.
Głos - mężczyzna nr 1
Głos - mężczyzna nr 2
Głos - kobieta
Głos - młodsza dziewczyna
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
- Haruzen
- Posty: 601
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
Re: Karczma "Róża Pustyni"
Organizmy polityczne tak duże jak Unia Samotnych Wydm, które w dodatku obejmują swoim obszarem głównie niedostępne pustynie i życie skupia się w nich głównie wokół rzadko rozsianych i słabo skomunikowanych oaz, muszą być bardzo mocno narażone na takie pojedyncze ataki i właśnie jestem tego świadkiem. Duży zmasowany atak jakiegoś najeźdźcy byłby tutaj szalenie utrudniony, ale taka niby partyzancka wojenka podjazdowa wręcz przeciwnie, jest okropnie prosta. Nie dziwię się więc, że Aso nie zważa na moją przynależność klanową oraz użycza nam z miejsca koni. Czas jest tutaj kluczowy, a problem poważny.
Spokojnie czekam na wyjście Aso, po czym zwracam się do Akihiko:
- Jedynym klanem z tych okolic, który kojarzę, to Haretsu. Wiem, że kluczowe jest trzymanie ich na dystans. Jak jest z innymi? Większość Maji podobnie jak ty preferuje walkę dystansową? - gdy wróci kapitan posłusznie udaję się w drogę.
0 x
- Akihiko Maji
- Posty: 312
- Rejestracja: 8 lut 2021, o 19:07
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: -blond włosy
-ciemnoszare oczy
-biała koszulka z krótkimi rękawami i spodnie w tym samym kolorze - Widoczny ekwipunek: -gurda na plecach
-kamizelka shinobi
-fuma shuriken - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9318&p=165309#p165309
- GG/Discord: Destro#0111
- Multikonta: Jūgo Misaki
Re: Wioska Yashinoki
Słowa rozmówcy potwierdziły niestety obawy Akihiko, powinien on więc spodziewać się przedstawiciela dowolnego z klanów Unii, a dodatkowo mafiozów, o których blondyn nic nie wiedział oraz... Kakuzu. To był doprawdy ciekawy przypadek. Doko pokiwał także głową, przyjmując do wiadomości, że powinien skupić się na zabiciu przeciwnika, a nie schwytaniu go. To, jakkolwiek okrutnie by nie brzmiało, zapewne ułatwi sprawę. Wraz z opuszczeniem przez mężczyznę pomieszczenia, Akihiko wziął oddech i począł układać sobie w głowie wypowiedź, a przy okazji odpowiedź na pytanie Haruzena.
-Jak zapewne pamiętasz z wojny między Uchiha a Inuzuka i Kaminira, posiadam zdolności magnetyczne i mogę manipulować metalem oraz zamieniać ludzi w magnesy, od jakiegoś czasu potrafię władać także żelaznym piaskiem - to są właśnie umiejętności klanu Maji. Nasz sąsiad, klan Sabaku, wykorzystuje zwykły piach, który jest szybszy, mniej wytrzymały ale jego pełno. Oba klany preferują średni dystans, ale Maji nie pogardzi także zwarciem. Następni są Ayutsuri czyli lalkarze, kontrolują oni marionetki. Są także Kaguya, oni z reguły walczą z bliska, wyciągając ze swojego ciała kości i używając ich jako broń. Haretsu już znasz, a Dohito współdzielą z nimi prowincję, i podobne umiejętności. Podczas rozmowy padła także nazwa szczepu Kakuzu, którego to przedstawiciela musiałem niedawno zabić. Z tego co mi powiedziano, szczep ten jest piekielnie trudny do zabicia i słynie ze swojej nieśmiertelności. Zdaniem jednego z weteranów mojego klanu by zabić takiego Kakuzu musisz albo zniszczyć mu serce albo głowę. Ich ciała wypełnione są czarnymi nićmi i potrafią wydłużać na nich kończyny... to takie żywe lalki.
Gdy zakończył swój wywód ponownie wziął głębszy oddech i spojrzał na reakcję swojego rozmówcy.
-Osobiście uważam, że największym zagrożeniem będą na dłuższą metę Sabaku ze względu na łatwy dostęp do piachu i Maji. Ah i Kaguya z reguły mają takie dziwne kropki na twarzy. Dohito za to mają dodatkowe usta na dłoniach i produkują glinę, która wybucha. To chyba najbardziej dystansowy klan w Unii.
Pozwolił przetrawić Haruzenowi te informacje, samemu zaś ponownie przemyślał wszystkie znane mu wady i zalety wymienionych klanów, próbując ułożyć sobie w głowie jakieś strategię w głowie.
-Dziękujemy. - uśmiechnął się do mężczyzny z wdzięcznością. A więc nie będą podróżowali pieszo, co było oczywiście dobrą wiadomością. W końcu jednak przyszedł czas na wyruszenie w podróż. Tym razem to Akihiko prowadził ten niewielki pochód, jako, że znajdowali się na jego rodzinnych terenach. Lepiej orientował się w terenie niż jego przyjaciel z klanu Yamanaka, nie oznaczało to jednak, że był głuchy na ewentualne komentarze ze strony Haruzena. W końcu ten był sensorem!
-Jak zapewne pamiętasz z wojny między Uchiha a Inuzuka i Kaminira, posiadam zdolności magnetyczne i mogę manipulować metalem oraz zamieniać ludzi w magnesy, od jakiegoś czasu potrafię władać także żelaznym piaskiem - to są właśnie umiejętności klanu Maji. Nasz sąsiad, klan Sabaku, wykorzystuje zwykły piach, który jest szybszy, mniej wytrzymały ale jego pełno. Oba klany preferują średni dystans, ale Maji nie pogardzi także zwarciem. Następni są Ayutsuri czyli lalkarze, kontrolują oni marionetki. Są także Kaguya, oni z reguły walczą z bliska, wyciągając ze swojego ciała kości i używając ich jako broń. Haretsu już znasz, a Dohito współdzielą z nimi prowincję, i podobne umiejętności. Podczas rozmowy padła także nazwa szczepu Kakuzu, którego to przedstawiciela musiałem niedawno zabić. Z tego co mi powiedziano, szczep ten jest piekielnie trudny do zabicia i słynie ze swojej nieśmiertelności. Zdaniem jednego z weteranów mojego klanu by zabić takiego Kakuzu musisz albo zniszczyć mu serce albo głowę. Ich ciała wypełnione są czarnymi nićmi i potrafią wydłużać na nich kończyny... to takie żywe lalki.
Gdy zakończył swój wywód ponownie wziął głębszy oddech i spojrzał na reakcję swojego rozmówcy.
-Osobiście uważam, że największym zagrożeniem będą na dłuższą metę Sabaku ze względu na łatwy dostęp do piachu i Maji. Ah i Kaguya z reguły mają takie dziwne kropki na twarzy. Dohito za to mają dodatkowe usta na dłoniach i produkują glinę, która wybucha. To chyba najbardziej dystansowy klan w Unii.
Pozwolił przetrawić Haruzenowi te informacje, samemu zaś ponownie przemyślał wszystkie znane mu wady i zalety wymienionych klanów, próbując ułożyć sobie w głowie jakieś strategię w głowie.
-Dziękujemy. - uśmiechnął się do mężczyzny z wdzięcznością. A więc nie będą podróżowali pieszo, co było oczywiście dobrą wiadomością. W końcu jednak przyszedł czas na wyruszenie w podróż. Tym razem to Akihiko prowadził ten niewielki pochód, jako, że znajdowali się na jego rodzinnych terenach. Lepiej orientował się w terenie niż jego przyjaciel z klanu Yamanaka, nie oznaczało to jednak, że był głuchy na ewentualne komentarze ze strony Haruzena. W końcu ten był sensorem!
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Wioska Yashinoki
Podróż, choć nie obfitowała w niespodzianki, to była dość wymagająca. Na całe szczęście szlak był całkiem dobrze widoczny, zwłaszcza dla Majiego, który przywykł do pustynnych warunków. Yamanaka był w stanie dotrzymać mu kroku, ale zdecydowanie pewniej się mógł czuć, gdy jego przypuszczenia co do prawidłowej drogi potwierdzał niewerbalnie jego kolega. Wspólnie podzielili się już swoją wiedzą o tutejszych klanach i możliwościach. Unia była w tym aspekcie bardzo zróżnicowana. Na każdej z prowincji były dwa równorzędne sobie klany, które zazwyczaj posługiwali się podobnymi zdolnościami, choć wykorzystywali je w inny sposób. Sabaku i Maji korzystali z piasku. Douhito i Haretsu z wybuchów. Tylko z tego wszystkie Ayatsuri z Kaguyami byli od siebie niezwykle odmienni. Ci pierwsi woleli wykorzystywać swoje twory, ci drudzy sami byli jak chodzące zabawki, które można było dekompletować z części układu kostnego. Może to właśnie była ich taktyka na współpracę? Jedni kontrolowali, drudzy byli kontrolowani. Mało to sprawiedliwe, a dumny i stary ród Kaguya mógłby nie czuć się w takim tandemie zbyt komfortowo. To mogło powodować spięcia.Akihiko i Haruzen
Misja rangi B
Kolejka 10/17
Przyjemne dyskusje musiały być jednak odłożone na bok. I to jeszcze zanim dotarli do celu. Gdy byli już zdecydowanie bliżej wioski, niż Kinkotsu, dostrzegli coś przy drodze. Ich oczy szybko wypatrzyły, że to karawana. A właściwie jej pozostałości, doszczętnie zniszczone i porozwalane w promieniu kilkunastu metrów. To co bardziej przykuwało uwagę, to leżące wszędzie ciała. Kilkanaście trupów, sporo z nich uzbrojonych żelastwem po zęby, kilka odzianych w modniejsze i zdecydowanie lepsze jakościowo tkaniny. Kupcy i ich ochrona. Na nic się to nie zdało, bo wszyscy leżeli teraz martwi. Wszyscy z ranami ciętymi na niemalże każdym fragmencie ciała. Krew w znacznej części już wypłynęła z ciał i wsiąkała w ziemię, ale ta pozostała na ubraniach czy kawałkach drewna wskazywała, że od walki minęło już parę godzin. Przy dokładnych oględzinach dostrzegli, że nogi wszystkich zbrojnych były całkowicie zmiażdżone. Ktoś już na samym początku upewnił się, że nie będą stanowili problemu. Niestety żadnych śladów więcej wokół tego miejsca zbrodni nie było. Ktoś chciał zachować ten widok dla przejeżdżających, a jednocześnie upewnił się, że nie będzie można go wytropić. Spora w tym zasługa piasków pustyni, które z każdym podmuchem wiatru zacierały jakiekolwiek tropy, które pozostały.
0 x
- Haruzen
- Posty: 601
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
Re: Wioska Yashinoki
Kapitan straży miał rację. Sprawa jest naprawdę poważna. Byle kto nie byłby w stanie wybić całej karawany tak zamożnych kupców, z taką obstawą. W dodatku nigdzie nie widzę, aby gdziekolwiek tutaj leżało ciało któregoś z napastników. Oznacza to, że bandyci obyli się bez strat własnych. Przy takiej liczbie trupów oznacza to jedno. Mamy do czynienia z jednym, albo nawet kilkoma shinobimi. Będzie więc trudno. Ninja wiedzą jak się ukrywać i atakować z zaskoczenia. Nie mówiąc już o ich potencjalnie śmiercionośnych technikach. Musimy ich jednak powstrzymać. Takie masakry nie mogą więcej się powtarzać.
Widząc rzeź natychmiast skanuję teren dookoła, aby upewnić się, czy w pobliżu nie znajduje się ktoś żywy. Przy okazji sprawdzam wszystkie ciała, aby upewnić się, czy przypadkiem ktoś nie przeżył. Widząc zmiażdżone nogi ofiar mówię do Akihiko:
- Wygląda jakby zaatakowało ich coś spod ziemi. Czyżby piach? Mówiłeś, że klan Sabaku może go kontrolować...
0 x
- Akihiko Maji
- Posty: 312
- Rejestracja: 8 lut 2021, o 19:07
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: -blond włosy
-ciemnoszare oczy
-biała koszulka z krótkimi rękawami i spodnie w tym samym kolorze - Widoczny ekwipunek: -gurda na plecach
-kamizelka shinobi
-fuma shuriken - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9318&p=165309#p165309
- GG/Discord: Destro#0111
- Multikonta: Jūgo Misaki
Re: Wioska Yashinoki
Haruzen nie wydawał się być jakkolwiek... poruszony tym co usłyszał. Akihiko właśnie podzielił się z nim niemal całą posiadaną wiedzą na temat klanów i ich umiejętności, a on nie raczył nawet pokiwać głową. Blondyn westchnął cicho i kontynuował podróż w ciszy, aż do napotkania na pobojowisko. Po oględzinach doszedł do podobnych wniosków co przedstawiciel klanu Yamanaka. Nie napawało go to optymizmem, szczególnie, że pozostawione ślady wskazują na obecność klanu Sabaku, ewentualnie Maji albo dotonowca... chociaż nie znał techniki żywiołu ziemi na miażdzenie nóg ani też nie uważał by Majiemu opłacało się robić coś takiego. Jakby nie patrzeć, kontrola żelaznego piachu pochłaniała trochę chakry.
-Możemy założyć, że jest ich przynajmniej dwóch, prawda? Sabaku raczej nie unieruchamiałby ich, a potem ciął ostrzem, nawet jeśli te dwie... rzeczy nie nastąpiły od razu po sobie.
Gorzej byłoby tylko spotkać rozwiniętego kakuzu. Teren nie daje nam zbytniej przewagi, a sam Akihiko nie miał doświadczenia w walce "na piach".
Kolejnym problemem był fakt, że nie ostały się już żadne ślady, a napastnicy z pewnością nie byli już w pobliżu. Z ust Doko wyrwało się ciche westchnięcie. Nie chciał tak tego zostawiać, ale w ich obecnej sytuacji czas był najważniejszy. Poza tym, jak by to okrutnie nie brzmiało... im już nie byli w stanie pomóc.
-Kontynuujemy podróż?
-Możemy założyć, że jest ich przynajmniej dwóch, prawda? Sabaku raczej nie unieruchamiałby ich, a potem ciął ostrzem, nawet jeśli te dwie... rzeczy nie nastąpiły od razu po sobie.
Gorzej byłoby tylko spotkać rozwiniętego kakuzu. Teren nie daje nam zbytniej przewagi, a sam Akihiko nie miał doświadczenia w walce "na piach".
Kolejnym problemem był fakt, że nie ostały się już żadne ślady, a napastnicy z pewnością nie byli już w pobliżu. Z ust Doko wyrwało się ciche westchnięcie. Nie chciał tak tego zostawiać, ale w ich obecnej sytuacji czas był najważniejszy. Poza tym, jak by to okrutnie nie brzmiało... im już nie byli w stanie pomóc.
-Kontynuujemy podróż?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości