Prowincja w regionie Samotnych Wydm, wysunięta najdalej w kierunku zachodnim. Zamieszkana jest głównie przez Ród Ayatsuri i Ród Kaguya , starające się strzec granic tych terenów - niestety, jest to trudne zadanie ze względu na wielkość Sabishi oraz sąsiadujące z prowincją nieznane tereny. Krajobraz okolicy jest dosyć monotonny - gdziekolwiek nie spojrzeć, wszędzie ogromne połacie pustyni, z niewielkimi wyjątkami w postaci oaz. W trakcie podróży można się czasem natknąć na gliniane budynki, doskonale zamaskowane przed wzrokiem postronnych.
			
		
		
			
				
								Shins 							 
						Martwa postać 			
		Posty:  1682 Rejestracja:  7 kwie 2018, o 16:44Wiek postaci:  22Ranga:  Dōkō, PazurKrótki wygląd:  Nijaki. Zazwyczaj skryty w czarnym stroju ninja - do misji się przebiera. Brak cech szczególnych poza ustami na rękach i piersi.Widoczny ekwipunek:  Torba na glinę u pasa, dwie torby z tyłu. Maska na twarzy, rękawiczki na dłoniach. Miecz zawieszony na plecach. Płaszcz.Link do KP:  http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=80043#p80043  
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Shins  28 sty 2019, o 22:40 
			
			
			
			
			Misja rangi D - 18/15+ Milczenie jest złotem Słońce było jeszcze nisko nad ziemią, gdy Shins po raz pierwszy zobaczył osadę Ningyō-shi - stolicę prowincji Sabishi i główną siedzibę rodu Ayatsuri. Był to pierwszy raz, gdy chłopak opuścił Tsurai i choć nadal znajdował się na pustyni, to ciekaw był, jakt wiele różnic zauważy między swoim domem, a tą osadą. Jedna była do zauważenia na pierwszy rzut oka - to miasto nie było zniszczone, co było dobrym znakiem - będzie można wykorzystać dolę, jaka wpadła przy okazji rebelii. Nim dotarli do bram osady minęło jeszcze poro czasu, a Shins, choć zwykle był oazą cierpliwości i spokoju, zacząłt odczuwaćt zniecierpliwienie. Niestety - musiał jeszcze trochę poczekać, nim misja się skończy. Przynajmniej do czasu dostania wynagrodzenia za swoje usługi. A nie był jedynym, który czekał na wypłatę, więc cała procedura okropnie się ciągnęła. Przynajmniej w odczuciu chłopaka. Gdy niemy dowódca wraz z kulawym pomocnikiem przyszli dać mu jego działkę poczuł ulgę, że to już koniec zadania i może się udać w swoją stronę. Zadanie eskortowania nie było złe - miał wikt i opierunek, bezbłędnie trafił tam, gdzie chciał, a i po drodze zdarzyła się okazja, by się... czy tam kogoś rozerwać.  Ukryty tekst  
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
								Shins 							 
						Martwa postać 			
		Posty:  1682 Rejestracja:  7 kwie 2018, o 16:44Wiek postaci:  22Ranga:  Dōkō, PazurKrótki wygląd:  Nijaki. Zazwyczaj skryty w czarnym stroju ninja - do misji się przebiera. Brak cech szczególnych poza ustami na rękach i piersi.Widoczny ekwipunek:  Torba na glinę u pasa, dwie torby z tyłu. Maska na twarzy, rękawiczki na dłoniach. Miecz zawieszony na plecach. Płaszcz.Link do KP:  http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=80043#p80043  
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Shins  22 mar 2019, o 16:12 
			
			
			
			
			Podróż trwała w najlepsze od samego rana. Teraz, gdy słońce powoli opadało Shins i Yoshimitsu lecieli na glinianym ptaku transportowym ku nowemu regionowi. Temperatura nadal była wysoka, ale największe popołudniowe upały, które Shins zwyczajowo spędzał na odpoczynku, mieli za sobą, dzięki czemu lot zdawał się przyjemniejszy. Podróż na latającym tworze miała tę zaletę, że w czasie gdy słońce niemiłosiernie dokuczało pieszym wędrowcom, Ci lecący w powietrzu chłodzeni byli chłodnym wiatrem, jaki można było wyczuć na dużych wysokościach. Tai transport był więc nie tylko jednym z najszybszych na pustyni, ale także jednym z najbardziej komfortowych.  Sprawiał jednak pewną trudność - gdy tak lecieli wzdłuż szlaku transportowego do Shigashi no Kibu Shins musiał uważnie obserwować punkty orientacyjne, które zostały tutaj specjalnie zamieszczone dla podróżników. Gdyby stracili je z oczu i się zgubili, byliby w nie lada kłopotach. Tak więc mimo dosyć komfortowych warunków lotu oboje musieli obserwować, czy lecą w dobrym kierunku. Podróż zawsze była dosyć nudnym zajęciem. Bo co można robić w trakcie podróży? I tak lot ku nowym przygodą najprawdopodobniej będzie jednym z najnudniejszych elementów opowieści, jaką Shins i Yoshimitsu będą mogli kiedyś opowiedzieć. Z pewnością ten jej kawałek pominą, by nie zanudzać ewentualnych słuchaczy. Nazwa C1: Shī Wan 
Pieczęci Połowa Barana (detonacja) 
Zasięg Zależny od opanowania dziedziny klanowej (detonacja) 
Koszt  E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za 5 małych / 2 średnie/ 1 duży)Dodatkowe 20g gliny za małego, 100g za średniego, 200g za dużego. 
Opis  Najsłabsze wybuchowe twory, którym można nadać rangę C1. Twory charakteryzują się tym, że przypominają wyglądem zwierzęta. Wyróżnić możemy kilka kategorii:owady, pająki  – lądowe typy bomb. Dostępne jedynie w wersji małej.ptaki  – powietrzne typy bomb. Dostępne jedynie w wersji małej i średniej.ptaki transportowe  – bomby charakteryzujące się znikomą siłą, która jest w stanie zaszkodzić jedynie w przypadku bezpośredniego kontaktu. Nie jest to jednak ich przeznaczeniem, a transport jak wskazuje nazwa. Dostępne jedynie w dużej wersji.ryby, meduzy  – morskie typy bomb, wykorzystywane do atakowania celów podwodnych bądź znajdujących się na powierzchni wody. Bomby mogą być także w tym przypadku wykorzystywane jako miny wodne. Dostępne we wszystkich wersjach.węże, stonogi  – podziemne typy bomb, które mogą zostać wykorzystane do unieruchomienia przeciwnika. Charakteryzują się one większymi rozmiarami, a przez to i siłą wybuchu. Dostępne jedynie w wersji średniej i dużej. Ukryty tekst  
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
								Yoshimitsu 							 
						Martwa postać 			
		Posty:  482 Rejestracja:  26 sie 2018, o 16:16Wiek postaci:  21Ranga:  PazurLink do KP:  http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6242 Multikonta:  Arata 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Yoshimitsu  22 mar 2019, o 16:24 
			
			
			
			
			Podróż trwała, Shins chciał żeby obaj obserwowali otoczenie co by nie zgubić punktów orientacyjnych. Yoshi miał trochę inne plany, patrzył cały czas w niebo. Pierwszy raz miał okazje korzystać z tego typu transportu, było to coś nowego. Ciekawe czy zdąży mnie złapać gdybym zeskoczył?  Nudna podróż, podrzucała coraz głupsze pomysły do głowy chłopaka. Dzięki umiejętności Shinsa podróżowali dużo szybciej niż mieliby to robić pieszo. Yoshimitsu pierwszy raz wyruszał poza pustynie, był ciekawy jak to się skończy. -Byłeś już poza pustynią?  Przerwał obserwacje nieba, poprawił rękaw i zaczął spoglądać na szlak.Yoshimitsu+ShinsDokąd:  Shigashi no KibuCzas podróży:  15 minutŚrodek transportu:  C1: Shī Wan, ptak transportowy 
			
			
									
						
	0  x
	
-Mowa Myśli  
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Murai  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Murai  21 maja 2019, o 23:26 
			
			
			
			
			Odkupienie Podróż trwała dalej, właściwie ledwo się zaczęła. Z wielbłądami, przystosowanym transportem i odpowiednim zaopatrzeniem. Na terenach Shigashi nic nie mogło im zagrozić, przynajmniej teoretycznie. W wolnej chwili służka zmieniła swój wygląd prostą techniką ninjutsu. Inny kolor włosów, długość, rysy. Proporcje mniej więcej takie same, ubiór identyczny. Pewnie nikt niebyłby w stanie jej rozpoznać. Istniało ryzyko że któryś sensor rozpozna przebranie i przez to skupi na sobie zainteresowanie, ale była to szansa niezwykle niska. Można było, a nawet powinno się, zaryzykować. Obyło się bez komplikacji. Dotarcie do granicy było stosunkowo szybkie, na pewno bardziej niż podróż piechotą. Posterunek przy szlaku, umieszczony tuż przy granicy, był już przygotowany. Pewnie instruował każdego kto przejechał obok nich. Można było to określić jako punkt kontrolny dla wozów. Opłacany za pieniądze płynące z Shigashi, mający na celu i zapewnianie bezpieczeństwa i kontrolę przed potencjalnymi problemami natury wszelakiej. Przy bramie posterunku Akame poprosiła strażników o pomoc w nałożeniu na koła płóciennych worków. Porowatych, szorstkich. Pozwalających na podróż po nierównych, piaskowych szlakach pustyni. Bez możliwości utwardzenia dróg i zasypywania piachów stworzonych szlaków, trzeba było sobie radzić. Strażnicy wezwali kogo trzeba, ci pomogli. Sami nie mogli opuścić posterunku. Jeden z nich zaglądnął ukradkiem do wozu, pewnie żeby sprawdzić czy nie ma w nim niczego podejrzanego. Widząc Harumi i nic podejrzanego, wycofał się. Całość nie zajęła więcej niż pięć minut, a wóz był gotowy do drogi. Noc zastała duet na środku pustyni. Po drodze znaleźli oazę, pewnie zgodnie z planami Akame. Ulokowali przy niej wóz, ukrywając w stosunkowo gęstych zaroślach. Wcześniej rzecz jasna sprawdziła, czy ktoś już się w niej nie znajdował. Było całkowicie pusto. Oaza też nie była duża, ot punkt na pustyni z połaciami palm, paproci i innej roślinności. Bez widocznego źródła wody na powierzchni, zero oczek wodnych i jeziorek. Stosunkowo mała, pewnie poza nimi w oazie zmieściłyby się jeszcze cztery takie wozy. - Wezmę pierwszą wartę, ty się wyśpij Harumi-dono. - Harumi-dono, ktoś się zbliża. 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Kana Yuki  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Kana Yuki  24 maja 2019, o 02:52 
			
			
			
			
			Białowłosa nie rozumiała powodu, dla którego dwórka zmieniła swoją aparycję. Wydało jej się to doprawdy zbędne, jednak z jej ust nie wypłynęło ani jedno pytanie. Pośrodku pustyni nie czuła się zagrożona, ewentualny pojedynek również przestał ją przerażać. Zapewne w momencie, w którym Kuroi z rodu Sabaku wyniósł jej samoocenę i umiejętność panowania nad własną siłą na piedestał. Zamiast paranoicznych zachowań Haru wolała "tracić" czas na obserwację otoczenia, które zdało się nie zmieniać. Wszędobylskie wydmy i piach były tym, co cechowało Samotne Wydmy. Daremno było szukać jakiegokolwiek zaskoczenia w reakcjach Kaguyi. Nic dziwnego, w końcu właśnie stąd się wywodziła. Obecność Strażników przyjęła z pozornym spokojem i obojętnością. Każdorazowe spotkanie z tą grupą powodowało w Harumi wewnętrzną trwogę przed ewentualnym rozpoznaniem i wizją spędzenia reszty życia w jakimś brutalnym więzieniu. Tym jednak razem obyło się bez komplikacji i nikomu niepotrzebnych dramatów. Wóz został sprawdzony i puszczony wolno. W umyśle dziewczyny ponownie zapanowała harmonia. Podróż toczyła się swoim torem, kobiety nie prowadziły żadnej konwersacji. Nic więc dziwnego, iż wraz z upływem godzin białowłosa robiła się coraz bardziej znużona; brak bodźców, zarówno wzrokowych, jak i słuchowych, zawsze sprawiał, że chętnie oddawała się w ramiona Morfeusza. Toteż kwestię Akame przyjęła bez najmniejszego zająknięcia. Ba, nawet cieszyła się z takiego obrotu spraw, bowiem nic tak bardzo nie działało jej na nerwy, jak niemożność zapadnięcia w sen. Dlatego też ułożyła się z tyłu wozu, opatuliła przygotowanymi kocami i w parę minut później przymknęła powieki. Ukojenie nadeszło szybko, roztaczające się ciepło materiału znacznie podwyższało jakość spoczynku. Do czasu, aż został wszczęty "alarm". Dziewczyna podniosła się z niemałym trudem, odgarnęła nachodzące na twarz włosy i spojrzała w kierunku, który wyznaczyła dwórka. Początkowo trudno było jej dostrzec cokolwiek, bowiem wokoło królowała ciemność oświetlana jedynie blaskiem srebrnego globu. Dopiero po chwili zorientowała się, że w ich kierunku zmierza wóz z prędkością, która mogła wskazywać na nieprzyjacielskie zamiary. W końcu kto, o zmroku, śpieszy ku samotnej, stojącej w oazie, bryczce? Złotooka poderwała się na klęczki gotowa do ataku. Ręką sięgnęła do torby będącej na wysokości lędźwi, przewidując ewentualną możliwość użycia notki świetlnej. Jeśli zajdzie taka potrzeba, białowłosa przyklei ją do powozu i poprosi Akame o uskok i zamknięcie oczu. W ten też czas spróbują, jeśli będzie taka sposobność, oddalić się na bezpieczną odległość w celu przygotowania do defensywy. 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Murai  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Murai  24 maja 2019, o 04:08 
			
			
			
			
			Odkupienie W sytuacji dążącej do skrajnego zagrożenia nie było miejsca na zmarnowanie nawet chwili. Kiedy widzisz nadchodzącą tragedię, tornato za oknem albo gigantyczną falę zmierzającą w stronę twojego statku, każdy moment ma znaczenie. Chwila zwłoki albo niewłaściwa decyzja może doprowadzić do tragedii, a to co się zrobi zależy od wielu czynników. Instynkt, doświadczenie, charakter, wcześniejsze przygotowanie się pod względem mentalnym i praktycznym. W grę wchodziła ogromna ilość zmiennych, dlatego też nie dało się określić które z nich były kluczowe w zachowaniach Akame. Pewnie przygotowała się na taki obrót wydarzeń, potencjalne doświadczenie także mogło grać sporą rolę. I dlatego też katana przy pasie nie była jakkolwiek zaskakująca. Akame poprawiała ją co chwila, sprawdzając czy ostrze wysuwa się gładko, czy pochwa jest dobrze przyczepiona do ciała i czy rękojeść jest łatwo dostępna. Sprawdziła samą Harumi, na drobną chwilę spuszczając wzrok z przeciwnika. Czy się obudziła, czy kontaktowała. Wyglądała na spokojną i opanowaną, nawet jeśli mogła być to jej ostatnia potyczka w życiu. To oczywiście nie musiało być to. Inni kupcy chcący zaznać snu przy oazie. Część opcji jednak zakładała, że są to ludzie z niecnymi zamiarami. Fakt, wóz był całkiem dobrze ukryty pośród roślinności. Jednak nie dokładnie, nie dało się. Roślinność nie była aż taka buja, ale z drugiej strony ciemność ukrywała te i owe niedoskonałości sztuki kamuflażu. Ciężko było jednoznacznie stwierdzić, czy mieliby jakąś możliwość zobaczenia wozu z takiej odległości. - Przygotuj się. Wóz stanął jakiś dziesięć metrów od oazy. Grupka czterech ludzi wyszła z boków wozu. Każdy z nich odziany mniej więcej podobnie - długie i luźne brązowe spodnie i długie, szczelnie zapięte peleryny, chroniące przez chłodem pustynnej nocy. Szli w miarę blisko siebie, w niezbyt zbitej grupce. Brak tutaj było wojskowych szeregów i sposobów organizacji marszu. Źle z oczu też im nie patrzyło, młode i dobrze zadbane chłopaki. Na pewno dorośli, idealnie wygoleni. W odpowiednich ubraniach mogliby z łatwością wtopić się w tłum bogatych gości na jakimś przyjęciu. Nie widać było u nich śladów broni. Jedynie woźnica miał bicz, odłożony na swój bok. Jego twarz także nie pasowała do pozostałych - szczególnie pokaźnych rozmiarów blizna obejmująca prawe oko. Jak gdyby ktoś pierw przejechał poń tasakiem, a potem zszył za pomocą dłuta i stalowej żyłki. I po roku rozpruł i zaleczył. - Jak rozumiem, szklana kula czeka na nowego właściciela? - Gładka i wypolerowana niczym najznamienitsze jedwabie. - A oto i symbol. - Imię? - Togaru. Nastąpiła zmiana planów. Proces się nie odbędzie. Z rozkazu Jirō-dono... Ten nawet nie miał czasu na przetworzenie tego wszystkiego. Nie wiedział, co się stało. Nie był przygotowany? Wszystko zadziało się zbyt szybko? Wszak sama Harumi ledwo była w stanie nadążyć za mieczem, co dopiero on. Krzyk zniszczył piękną ciszę panującą do niedawna w okolicy. Ranny nie był nawet w stanie upaść na kolana, a reszta jego kompanów już była gotowa do walki. Spod płaszczy błysnęły kolejne ostrza. Długie łańcuchy "ozdobione" kolcami. Jeden z grupy wyciągnął niewielki zwój i zaczął go rozwijać. W oku bandyty na wozie pojawił się dziwny, czerwony błysk, a jego ręce zaczęły się zbliżać do siebie z widoczną wprawą. 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Kana Yuki  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Kana Yuki  24 maja 2019, o 05:00 
			
			
			
			
			Atmosfera przybrała na gęstości, niczym świeżo rozlana żywica. Zapewne gdyby był to pojedynek na arenie, to pod szarą plandeką namiotu, z pewnością wielkiego jak sala audiencyjna u samej Nariko, tłum szalałby z emocji, wrzeszczał, wiwatował, klął i stawiał zakłady. Ale wydarzenie to nie było ani pojedynkiem, ani nawet przedstawieniem. To, co zaraz miało się rozegrać było śmiertelnie, słowo klucz, poważne. Zbliżający się powóz wzbudzał w Harumi mieszane emocje, z jednej strony całe jej ciało przepełniało się niepewnością, z drugiej jednak, adrenalina powoli zaczęła wpompowywać swe wszystkie cenne dary. Białowłosa była gotowa. Gotowa na wszystko, dosłownie. Z dawnej niekonsekwencji i tchórzostwa pozostało niewiele. Najwidoczniej przegnanie z Sabishi wyszło jej na dobre. Informacja od Akame przygotowała Kaguyę na najgorszą z zakładanych możliwości. Walka. Tego dziewczyna z pewnością wolała uniknąć, choć zmuszona do jej toczenia nie zamierzała cofnąć się ni o krok. Wóz zatrzymał się w wygodnej dla jej umysłu odległości. Czas grał tutaj kluczową rolę. Harumi zaczęła liczyć ilość mężczyzn, dopatrywać się broni i ewentualnych ataków. Złote oczy bacznie obserwowały ich aparycję, analizując każdy, choćby najmniejszy szczegół. Każdy shinobi świadom był, że tak jak techniki, tak i okoliczności, są niezwykle ważne. Szybko okrążyła okolicę w poszukiwaniu możliwości defensywnych. Nie było ich zbyt wiele, w końcu to pustynia. Wydmy, jakaś roślinność, która z pewnością nie zdziałałby nic, co mogłoby przydać się w pojedynku. Enigmatyczne słowa zaprowadziły dysonans w głowie Haru. O co tu do cholery chodzi? Z pozoru mogłoby to być oczywiste, ot kolejni wysłannicy rodziny. Hasła, słowa klucze. Dziewczyna starała się zachować spokój i nie dawać ujścia gwałtowności. Zamiast tego oczekiwała na rozwój wydarzeń, który niechybnie nadchodził. A właściwie pędził, jak wielbłądy sprzed chwili.  Cios. Szybki jak uderzenie pioruna. Oczy dziewczyny nieludzko się rozszerzyły. Nie rozumiała dlaczego Akame postanowiła zaatakować, dlaczego teraz i dlaczego tego mężczyznę. Krew błysnęła w świetle księżyca i rozbryznęła po piasku, który ochoczo zabarwił się na brunatnoczerwony odcień. Nie sam widok spowodował zdziwienie, bowiem do tego Kaguya miała okazję się przyzwyczaić. Reakcja dwórki była dla niej dość... Nieoczekiwana. Harumi zeskoczyła gwałtownie z wozu, wcześniej doczepiając do jego szkieletu przygotowaną notkę. Zabawa się skończyła. Przewaga przeciwnika była dwukrotna, co nie wróżyło nic dobrego. Tak samo odległość Akame, która była nieomal na wyciągnięcie miecza niegodziwca. Błysk oczu jednego z antagonisty nie podpowiadał kościanej księżniczce nic konkretnego. Nie wiedziała ani tego, czy jest to jakaś sztuczka, ani tego, czym grozi. Uznała to jednak za ostrzeżenie. Swoiste; lepiej nie dotykać. Korzystając z okazji, iż wzrok pobratymców człowieka z blizną skierowany był, zapewne, w stronę swego dowódcy stworzyła dwie, bliźniacze jej podobizny. W przeciwieństwie do oczekiwanego szyku, biegły one z tyłu. W czasie biegu uniosła dłoń nad głową, a w ułamek chwili całe jej ciało pokryło się piorunami tworząc swoisty opór dla osób, które będą chciały się zbliżyć. A z pewnością musiałyby to zrobić, biorąc pod uwagę ichnie wyposażenie. Szybko sięgnęła ku torbie na lędźwiach i wycelowała dużym shurikenem w przeciwnika numer 1, jeśli przeciwnik numer 2 ruszy w kierunku Akame dziewczyna sięgnie ponownie ku torbie rzucając bombką dymną w jego stronę. Obszar dymu winien zakryć wszystko, co znajduje się za jego plecami. Jeśli wszystko pójdzie po myśli dziewczyny, tj. bombka zakryje obszar, a przeciwnik numer 1 oberwie bronią do stopnia, w którym zaprzestanie pościgu, Haru wykona Konoha Toppū w kierunku człowieka z blizną, który z racji obrażeń winien być w szoku. W następstwie udanego ciosu (o ile będzie udany) krzyknie do służby by ta się wycofała. Po wycofaniu, jeśli mężczyźni nie zaprzestaną pościgu, swe kroki Kaguyia skieruje w kierunku wozu i w momencie, gdy przeciwnicy znajdą się w zasięgu notki, zostanie ona aktywowana. Dla MG 
Techniki: Nazwa Konoha Toppū 
Pieczęci Brak 
Zasięg Bezpośredni 
Koszt Brak 
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +30 Siły.  
Opis  Specyficzny cios, używany przez niektórych użytkowników stylu Twardej Pięści. Polega on na kilkukrotnym obrocie całego swojego ciała wokół własnej osi, nabierając tym samym impetu, by ostatecznie w pewnym momencie wysunąć przed siebie nogę, wyprowadzając nią potężnego kopniaka. Bezpośrednie trafienie jest w stanie połamać kości, lub wywołać inne, równie nieprzyjemne kontuzje.Nazwa Bunshin no Jutsu 
Pieczęci Baran › Wąż › Tygrys 
Zasięg Obszar danej prowincji, w której znajduje się gracz 
Koszt E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny (za 2 iluzje) 
Dodatkowe Brak własnej woli; niematerialne 
Opis  Prosta technika Ninjutsu, która polega na stworzeniu iluzji nas samych. Przy jej pomocy – w zależności od Kontroli Chakry – jesteśmy w stanie stworzyć od jednej do kilkunastu iluzji, które wyglądają jak my i wykonują nasze polecenia wydawane drogą mentalną. Oczywiście iluzje nie są materialne, więc każde uderzenie w nie kończy się ich rozwianiem w małym, błyskawicznie znikającym obłoku dymu. Warto również zauważyć, że iluzje nie wydają żadnych dźwięków, dodatkowo nie rzuca swym "niematerialnym" ciałem cienia, a także nie potrafią poruszać żadnych przedmiotów.Nazwa Raiton: Hiraishin 
Pieczęci Brak 
Zasięg Bezpośredni 
Koszt E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% 
Dodatkowe Brak dodatkowych wymagań 
Opis  Jedna z pierwszych technik z natury Raiton. Jest stosunkowo prosta, gdyż działa na podobnej zasadzie co Dendō Hando. Gromadzimy chakre w naszej dłoni (ta musi być uniesiona nad głowę), przeobrażając ją następnie identycznie co przy Dendo, pioruny następnie otaczają naszą kończynę, by to zaraz udać się wzdłuż organizmu tworząc swego rodzaju barierę przy ciele wykonaną z Raitonu. Od palców u dłoni, po te u stóp rozchodzi się Hiraishin. Technika jest stosunkowo szybka i użyteczna w walce przeciw użytkownikom którzy preferują walkę Taijutsu. Kontakt z techniką kończy się niemałym bólem, jaki i nawet oparzeniami czy chwilowym paraliżem.Chakra: 
104-4-10=90% 
Statystyki i dziedziny 
SIŁA 41+30=71 
Przedmioty: 
1x Bombka dymna 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Murai  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Murai  24 maja 2019, o 19:35 
			
			
			
			
			Odkupienie Zaczęło się. Można było się tego spodziewać, konfrontacja z ludźmi którzy nie chcieli przybycia Harumi do Sabishi, którzy musieli czekać na tą jedną okazję. Skąd wiedzieli gdzie ich szukać? I dlaczego akurat teraz? Można było rzucać pytania w pustą przestrzeń i oczekiwać odpowiedzi. A właściwie można by, gdyby nie gromada uzbrojonych mężczyzn o mało przyjaznych zamiarach. Akame co prawda pierwsza podniosła na nich miecz, ale ich reakcja była na tyle szybka, że chyba oczekiwali takiego rozwiązania tego konfliktu. Na dobrą sprawę można było gdybać i gdybać, ale nic pewne nie było. Priorytetem było przeżycie. Akame po pozbyciu się jednego z oprawców ruszyła do ataku praktycznie natychmiastowo. Kolejny wypad do przodu, kolejne cięcie. Z już wyciągniętym mieczem obrała za cel głowę zbira z łańcuchem, wykonując wymach od góry. Oprych z mieczem nie był od niej gorszy i z łatwością zablokował uderzenie swoją bronią, wykonując równie gwałtowny zryw. Duet w ciągu kilku sekund wykonał kilkanaście cięć, bloków, subtelnych uników i flint. Poziom ich szermierki był niczego sobie. Drugi oprych, korzystając z okazji, obrał sobie za cel nogi kobiety. Sierp na łańcuchu poleciał prosto w stronę jej kostek. Mając za ochronę szermierza, mógł sobie na to pozwolić. Kobieta musiała jakoś zareagować, dlatego też wycofała się pośpiesznie. Kolejny płynny odskok uratował jej nogi. Jeden zamaszysty ruch dzierżącego kusarigamę i sierp wrócił do jego dłoni, podczas gdy druga część broni - ta zakończona ciężarkiem - cały czas była obracana przez bandytę. Kręcił nią w kółko, czekając na dogodny moment. Kiedy tylko doszło do walki fizycznej pomiędzy zakapiorem a służką, Harumi rozpoczęła swoje działania. Nakleiła notkę na bok wozu i wybiegła z niego, wraz z jej dwoma klonami. Próba rozproszenia przeciwnika albo też przeciwników. Prosta, podstawowa wręcz, ale na potrzeby jej planu musiała w pełni wystarczyć. - Ta na środku jest prawdziwa! Wóz czysty. Harumi pokryła się powłoką z elektryczności i wyrzuciła broń w stronę jednego z oprychów, aktualnie wymieniającego ciosy z Akame. Trzeci ninja odpieczętował ze zwoju shuriken tego samego kalibru i rzucił go na spotkanie broni Harumi. Żelazo uderzyło o żelazo, a bronie odskoczyły od siebie i wbiły w piach. Ta zdążyła dodatkowo rzucić bombkę dymną w kierunku walczącego łańcuchem wroga, a "trójka" położył swoje zwoje na ziemię i zaczął składać pieczęcie. "Dwójka" posłał łańcuch z ciężarkiem prosto na spotkanie owej broni, rozbijając ją zanim ta dotarła do celu. Obszar w pobliżu miejsca konfrontacji Akame i "jedynki" został zakryty gęstym i nieprzeniknionym dymem. 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Kana Yuki  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Kana Yuki  26 maja 2019, o 03:22 
			
			
			
			
			Koniec litości i folgowania. Potwór, które rozdzierał serce dziewczyny wychodził na powierzchnię, zalewał źrenice i przepełniał płuca cieczą nienawiści. Jej umysł płonął, żądny zguby przeciwników. Ewidentnie zmieniła się od ostatniej walki. Daremno było szukać przestraszonego szczeniaka, którym była niegdyś. Zawierzyła Akame w tym, że poradzi sobie bez jej bezpośredniej pomocy. Musiały teraz działać jak zespół, trybiki w maszynie. Rozumieć słowa bez słów, czyny bez czynów. Paradoksalnie tak proste kwestie interpersonalne były najtrudniejsze. Szarża ku przeciwnikom była niewielka, ale w walce wystarczy sekunda i... Umierasz od ciosu, którego z pewnością mógłbyś uniknąć. Dlatego Harumi bacznie obserwowała otoczenie, w każdej chwili wykonać unik. Nawet wtedy, gdy rzucała bombką nie odrywała wzroku od pola bitwy. Doskonale znała własny inwentarz, a w szczególności położenie poszczególnych przedmiotów.  Dziewczyna uśmiechnęła się zawadiacko. Wskazówka, którą wydął mężczyzna z czerwonymi oczyma była prowokacją. Etsuya także potrafił odróżniać klony od rzeczywistych sygnatur. Zapewne gdyby nie znajomość z nim, nigdy nie wpadłaby na to, iż ktokolwiek może posiadać podobne umiejętności. Sensor... Ciekawie. Więc będzie wiedział gdzie jestem nawet, jeśli się ukryję.  Wiedziała, że musi się zająć w pierwszej kolejności szmaciarzem, który widzi wszystko. Zapewne również w dymie. Sprawa przeciwnika numer jeden oraz dwa mogła poczekać, wszyscy widzieli równie źle. Wyraz twarzy Harumi mówił tylko jedno - macie przejebane. Oczy były puste i skupione. Złe. Pełne zła. Nie zatrzymała się nawet wtedy, gdy spudłowała, a cały plan, zdawać by się mogło, legł w gruzach. Ruszając po łuku, omijając chmurę dymu, zwinnie sięgnęła ku przedramieniu jednocześnie wyjmując z niego miecz. Błysk ostrza wybił się ponad ciemność. A później? Później było tylko, im bliżej przeciwnika z technikami sensorycznymi się znajdywała, tym więcej kości wyszło z jej ciała. Łącznie 7, lewej dłoni, łokci, barków i ud. Prawa, dominująca, dzierżyła ostrze gotowe do odpierania nadlatujących ataków oraz przecięcia. Dzierżony w ręce oręż wystrzelił ku przeciwnikowi numer 3. Musiał tego uniknąć, albo... Tak czy tak, każda opcja była dla Harumi sprzyjająca. Posłała zbędne klony w dym w momencie bycia już nieomal na wyciągnięcie ręki czerwonookiego. Miał wybór, walczyć, albo mówić. Jeśli uda jej się przywrzeć do mężczyzny rozpocznie morderczą serię ciosów. Bez przemyślenia, bez konkretnego celu. Wszystko było celem. Dźgać i dźgać aż nie zdechnie. Dla MG 
Techniki: Nazwa Tsubaki no Mai 
Pieczęci Brak 
Zasięg Długość kości 
Koszt Brak, wykorzystujemy już wcześniej stworzony miecz 
Dodatkowe +20 szybkość Opis  Drugi z tańców klanu Kaguya, bardziej przypominający ataki kenjutsu, niż Yanagi no Mai. By rozpocząć Tsubaki no Mai potrzebny jest kościany miecz stworzony za pomocą Hokkotsu no Yaiba - standardowe bronie nie dadzą tak dobrego rezultatu. Cały taniec opiera się na zadawaniu szybkich i chaotycznych pchnięć skierowanych w przeciwnika. Praktycznie nie da się więc zaplanować ataku, by wszystkie ciosy były skierowane w głowę, klatkę piersiową czy inny wybrany punkt ciała. W teorii tańcem tym można posługiwać się bez przerwy, jednak jego użytkownicy w całości skupiają się na ofensywie kosztem własnej obrony. No i początkowy impet tańca wygasa po dłuższej chwili (dwie tury) - oczywiście zawsze można użyć go po przerwie ponownie.Nazwa Yanagi no Mai 
Pieczęci Brak 
Zasięg Długość kości 
Koszt  E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za 8 wysunięć)Dodatkowe +10 szybkość Opis  Pierwszy z tańców bojowych Kaguya, stanowiący preludium do kolejnych, coraz potężniejszych ruchów. Yanagi no Mai pozwala na gwałtowne wysuwanie ostro zakończonych kości z niektórych punktów ciała - dłoni, łokci, barków i ud. Maksymalnie wychodzi więc osiem szpikulców służących do ataku jak i obrony. Co więcej, technika pozwala też na równie gwałtowne wsunięcie ich z powrotem bez śladu. Dzięki temu jutsu Kaguya staje się niezwykle nieprzewidywalnym przeciwnikiem, którego ciężko jest zaatakować bez ryzyka nadziania się na kolce. Długość tych nietypowych broni oscyluje w okolicach czterdziestu centymetrów. Oczywiście, w przypadku posiadania kolców z dłoni nie można składać pieczęci.Nazwa Hokkotsu no Yaiba 
Pieczęci Brak 
Zasięg Długość kości 
Koszt E: 7% | D: 6% | C: 5% | B: 4% | A: 3% | S: 2% | S+: 1% (za miecz) 
Dodatkowe Modyfikacje miecza od rangi C Shikotsumyaku 
Opis  Podstawowa technika dla każdego Kaguya, polegająca na wyciągnięciu kości ramiennej przy jednoczesnym uformowaniu jej w krótki miecz - trochę dłuższą od wakizashi. Miecz w podstawowej formie poza nietypowym materiałem broń ma również niecodzienną budowę - rękojeść zajmuje jedną trzecią długości, a dalej znajduje się ostrze z ostrym szpikulcem. Wtedy też najlepiej używać go do zadawania pchnięć. Po opanowaniu wyższego stopnia Kekkkei Genkai użytkownik może zmodyfikować miecz podczas wyciągania go z barku. Skrócenie, nieznaczne wydłużenie, ząbkowane krawędzie i tym podobne. Wszystko po to, by mieć broń jak najbardziej odpowiadającą swojemu stylowi walki.Nazwa Suimen Hoko no Waza 
Pieczęci Brak 
Zasięg Na ciało 
Koszt Minimalny, nieodczuwalny 
Dodatkowe Brak dodatkowych wymagań 
Opis  <span style="display: block; margin: 0; padding: 0; text-align: justify;">Rozwinięcie Kinobori no Waza, rozszerzająca nasze możliwości kontroli chakry i poruszania się po powierzchniach wszelakich. Tym razem do naszego wachlarza podłoży możliwych do użytkowania dołącza tafla wody - użytkownik tego jutsu po prostu kumuluje chakrę w stopach, a następnie cały czas zmienia powłokę energii na podeszwie - pozwala to utrzymać się na falującej wodzie.Chakra: 
90-15=75% 
Statystyki i dziedziny 
SIŁA 41 
Przedmioty: 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Murai  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Murai  26 maja 2019, o 04:15 
			
			
			
			
			Odkupienie Jaki dokładnie był plan? Zbiry wydawały się początkowo próbować zdobyć zaufanie Akame. Możliwe że potem wbiliby jej nóż w plecy, zabrali Harumi. Wywieźli gdzieś, poużywali sobie i zabili. Albo dostarczyli żywcem. Albo zrobili jakąkolwiek rzecz jaka została im przekazana w ramach wydanych rozkazów. Na dobrą sprawę kobieta swoim zachowaniem uratowała Harumi od tego przykrego losu, a w pewnej interpretacji tej sytuacji - sama ją na nią sprowadziła. Teraz zbiry wyraźnie dążyły do zabicia kobiety pilnującej Harumi, ona sama także była celem. Ba, pomimo tego że to młoda Kaguya powinna być bardziej niebezpieczna tytułem swojego pochodzenia i wyszkolenia od kobiety z mieczem. Jednak ostatnie chwile ukazały sytuację wręcz odwrotną - Akame bez wahania zabiła człowieka, podczas gdy ninja chowała się w wozie. Teraz jednak obydwie aktywnie brały udział w walce, można było celować w jedną albo drugą. Niestety dla walczących, dym podzielił ich na dwie grupki - tych w dymie i tych poza nim. Mimo tego nieudanego w stu procentach zadymienia okolicy. Harumi mogła uznać to za niewielki sukces. Kolejnym etapem było już wykorzystanie swoich zdolności klanowych. Pierw wytworzyła miecz ze swojej ręki. Proces nie był natychmiastowy, co dało chwilę czasu trójce na rozwinięcie trzymanego zwoju. Kolejne kości wysunęły się z ciała Harumi w sposób niewątpliwie świadczącym o celowym ich położeniu. Jeden ze sposobów walki rodu Kaguya miał zostać przedstawiony zbirom w bardzo bezpośredni sposób. Miecz został wyrzucony w stronę trójki, ten nie miał wyboru jak uskoczyć w bok. Bez żadnej broni w dłoni, a jedynie zwojem, to była opcja najrozsądniejsza. Odległość była jednak zbyt mała na reakcję - miecz wbił się w ciało wroga, przebijając się ostrzem praktycznie na wylot. Kolejny wrzask, tym razem jednak nie padł na ziemię. W przeciwieństwie do swojego kolegi po fachu leżącego na ziemi gdzieś w dymie, on zdołał wykonać kilka skoków do tyłu przed upadkiem na plecy. Harumi błyskawicznie zmieniła swój kurs, obierając za cel właśnie trójkę. Czwórka jednak zainterweniowała - wystrzeliła strumień cieczy płynący zarówno pomiędzy Harumi a jej nową ofiarą, jak i wycelowany bezpośrednio w nią. Ruch głową rozprowadził ciecz po całej powierzchni piasku. Harumi jednak mając doświadczenie z takimi technikami po prostu wskoczyła na ciecz i ponownie ruszyła na czwórkę. Panika w jego oczach, czerwonych niczym najpiękniejsze rubiny, była wręcz nie do opisania. I kiedy dziewczę było już 2-3 metry od zadania ciosu kościanymi ostrzami, mężczyzna zdążył złożyć ostatnią pieczęć. Wyraz jego twarzy, pełen strachu i gniewu, był ostatnią rzeczą jaką widziała u niego Harumi. Jego ciało eksplodowało. Harumi odrzucona została do tyłu i mogła tylko patrzeć, jak jej bezwładne ciało przylepia się do lepkiej substancji. Jak krajobraz wiruje by w jednym momencie zatrzymać się. Całe jej plecy były doczepione do lepkiego kleju rozprowadzonego równomiernie po piasku. Tak samo tył jej głowy, zmuszona była do stałego patrzenia w górę, na nieboskłon. Niewielkie kropelki z okolic wybuchu rozprysły się wokoło, zmieszane z krwią i niewielkimi fragmentami garderoby mężczyzny. Chwila wcześniej, dosłownie chwila wcześniej. I Harumi mogłaby być już martwa. Tak skończyło się na gwałtownym odepchnięciu, utracie powietrza w płucach. Uderzeniu wyjątkowo gorącego  powietrza, jak gdyby została silnie pchnięta do tyłu przez jakiegoś siłacza. Po chwili usłyszała taki sam wybuch, tym razem dochodzący ze strony dymu. Ale co dokładnie tam się stało - nie miała pojęcia. Nie była w stanie obrócić głowy na tyle, żeby miejsce wybuchu weszło w jej pole widzenia. Mogła tylko słuchać. Urywanych krzyków bólu należących do, chyba, mężczyzn. Tego jednego pozostałego przy życiu, który nadal jęczał z bólu po zranieniu go mieczem. Krzyki bólu zwierząt, które także znalazły się w obszarze eksplozji. Chaos. Popłoch. Śmierć. I najgorszym było, że jedynym co Harumi mogła zrobić, to słuchać. Może próbować się wydostać, coś zrobić. Zatkać uszy. Celowo stracić przytomność żeby odciąć się od tych wszystkich bodźców?Cokolwiek mogła zrobić, to powinna. Mogła przysiąc, że słyszała głos Akame. Gdzieś z tyłu, wołający jej imię. Ale nie była pewna, czy to jest to. W tej sytuacji nie mogła być pewna tego, czy jest to prawdziwe czy nie. Ale pomimo tego wszystkiego, zrobiło się dziwnie spokojnie. Przynajmniej jedni nie próbowali już zabić tych drugich. 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Kana Yuki  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Kana Yuki  28 maja 2019, o 06:40 
			
			
			
			
			Wyjaśnijmy sobie jedno, nie chowała. To tak nawiasem, bo robienie z mojej postaci cipeusza, gdy aktualnie nie robi nic, by na ów tytuł zasłużyć trochę boli. :/  Ostrze trafiło i zdało się zatopić w okolicach obojczyka przeciwnika. Mogłaby zostawić go i liczyć, że nie będzie walczył. Mogłaby. Ale. Krew. Zapach krwi. Smak krwi. Gorąca, pulsująca, lepka czerwień. Która płynie. Która barwi każdą myśl. Przynosi ulgę. Oszałamia. Niezbyt odpowiedni opis, gdyby wziąć pod uwagę to, czym wyróżniała się niegdyś - spokojem, pacyfizmem. Wszystko to jak krew w piach. Dosłownie, bo czerwona struga krwi buchnęła na piach czekając, aż dołączą kolejne mililitry życiodajnej cieczy. I byłoby tak, gdyby nie kolejna z technik Rubinowych Oczu. Na całe szczęście, kiedyś dała się na nią nabrać, jednakże w tamten czas towarzyszył jej Etsuya. A teraz? Zdana była na samą siebie. Więc jeśli coś w życiu nie dzieje się bez przyczyny, to właśnie to. Zaledwie parę metrów dzieliło ją od przeciwnika. Była już prawie pewna sukcesu. Tak blisko, tak szybko. Wszystko zdało się zawirować i skotłować niczym szmaty prane w wartkim potoku rzeki. Harumi nie miała żadnych sił, by zapobiec niechybnemu upadkowi. Ba, nawet nie spodziewała się, że trafi na jakiegoś samobójcę, wysadzającego i siebie, i koleżków. O ile rzeczywiście czyn ten był prawdziwy. W głowie zadudniło jej jak w osi dzwonów kościelnych. Rozmazany obraz powodował mocne otępienie. Przez chwilę nie mogła złożyć do kupy co właściwie się stało. W ułamkach sekund składała w głowie wszystkie znane jej informacje. Pewne rzeczy były dość... Sprzeczne. Skoro chciał ją zabić, to dlaczego nie poczekał z wysadzeniem się, aż Kaguya się zbliży? Na jedno by wyszło, skoro i tak zamierzał pochłonąć i siebie, i kompana, i Harumi. W tej wersji scenariusza oni giną, ona żyje. Akame również nie używałaby jakichkolwiek technik wiedząc, że istnieje choćby najmniejsza możliwość, że zrani córkę pracodawcy.  Widzieć rzeczy, które się nie dzieją. Czuć coś, czego czuć nie można. Było tak; nie raz, nie dwa. Zaskakujące, że po raz drugi można doświadczyć podobnych zjawisk w nieomal identycznym miejscu. Jak wtedy, gdy Keizo pochłaniała niewidzialna moc ognia. Harumi musiała spróbować. Krzyk zwierząt pośrodku ogromnego, pozbawionego roślinności terenu wydał jej się tym bardziej przekonujący. Gwałtownie smagnęła ku lewej dłoni wbijając ostrze. Uczyli tego jeszcze w ośrodku. Wykrwawienie się przez kunaia wbitego w rękę było dalekie od możliwego. Zwłaszcza, gdy wciąż pozostaje w ranie. 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Murai  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Murai  28 maja 2019, o 23:37 
			
			
			
			
			Odkupienie Konfrontacja wydawała się w miarę kontrolowana, jeśli można było to tak nazwać. Jeden z przeciwników miał rozciętą twarz i możliwe że już nie żył, dwóch na spokojnie było przytrzymywanych przez Akame. Harumi kontrowała swoimi szybkimi ruchami wszystko co zrzucili na nią przeciwnicy. Umiejętności Kaguya były idealne do zabijania i w tym momencie miało się to właśnie stać, jeden z przeciwników miał paść martwy. I tak też się stało, ale nie za sprawą Harumi. Wybuch był zaskoczeniem nie tylko dlatego, że przeciwnik go wywołał, ale dlatego że wysadził samego siebie. Zniszczył swoje ciało. Zabił się. Prawdopodobnie to samo zrobili ci w chmurze dymu. Po szoku mogła przyjść chwila refleksji. Że to nie miało sensu, że nie zabili tym Harumi. Że ledwo co jej zrobili. Że i tak mieli szanse, więc takie desperackie kroki nie miały uzasadnienia. Ale czy to był dobry moment do zastanawiania się nad tym? Harumi wlepiona w ziemię nie mogła się ruszyć, a gdzieś tam nadal był jeden z przeciwników. Co prawda powoli cichł, nadal jęczał ale coraz to ciszej. Kaguya była zdana tylko na to - słuch. A kolce z jej ciała nie pomagały z wydostaniu się. Musiała czekać albo też próbować. Albo wbić sobie broń w rękę. Nadal leżała, krwawiąca. Jej ciało przeszył ból wbijanego w ciała metalu, ale poza tym nic się nie zmieniło. Nadal była unieruchomiona i nadal mogła jedynie czekać na łaskę i niełaskę przeciwnika albo Akame. Mogła próbować, możliwe nawet że by się jej udało. Ale po tym jak wbiła kunai, usłyszała z boku kobiecy jęk. - Harumi-dono, jesteś cała? - Chciałam ich zabić ale wtedy na ziemi pod nimi pojawił się kunai z notką i eksplodował. Najważniejsze, że jesteś cała, Harumi-dono. - Co powinniśmy z nim zrobić, Harumi-dono? 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Kana Yuki  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Kana Yuki  29 maja 2019, o 00:34 
			
			
			
			
			Białowłosa syknęła z bólu. Nerwowo ruszyła palcami czując, jak ostrze broni kaleczy skórę dłoni. W jednej chwili świat zwolnił, a struga krwi zaczęła uciekać bokiem, wprost na mokrą plamę. Złotooka liczyła na jakiekolwiek zmiany w świecie. Ale zmian nie było. Nie stało się zupełnie nic. Uniwersum nadal było tak samo popieprzone jak wcześniej. Trwogę przed ograniczonymi ruchami potęgowały rozpaczliwe próby odklejenia sylwetki od klejącej mazi. Na nic to. Ani lewa ręka, ani obie nogi, ani też korpus nie ruszyły nawet o milimetr. Gęsta ciecz rozciągała się pod siłą ciągnięcia, by zaraz pociągnąć odrywany fragment ciała z jeszcze większym impetem. Teraz była zdana na łaskę lub niełaskę Akame, której stawała się coraz pewniejsza. Dźwięki wybuchów sprawiały, że obawiała się o jej niechybną zgubę. Całe szczęście, dwórka nie była tylko panną znającą wszelkie zasady etykiety. Równie dobrze sprawowała się w walce. Z pewnością łączyło je wiele cech. Choćby i chora ambicja, nieomal wmuszona przez rodziców. — Chyba tak!  — krzyknęła w odpowiedzi, choć naturalnie nie była teraz w stanie ocenić ewentualnych obrażeń swego ciała. Wybuch był potężny, mógł choćby i przypalić skórę na nogach. A takich rzeczy nie czuje się, gdy adrenalina ogarnia cały umysł robiąc z niego narząd wykonywania pierwotnych instynktów.Kiedy tylko służka się zbliżyła, Harumi natychmiastowo zlustrowała ją wzrokiem. A przynajmniej na tyle, na ile pozwalała sytuacja. Wciąż zastanawiała się nad sensem wybuchu. Im więcej czasu mijało, tym więcej miała wątpliwości. Cała ta walka wydawała się dopiero preludium prawdziwej, krwawej jatki.  — Dziękuję  — mruknęła, gdy Akame powolnie wyzwalała ją z okowów kleistego gluta. Sytuacja zakończyła się, coby nie mówić, sukcesem. — A co za tobą, wszystko w porządku?   — dodała. Stan kobiety wskazywał na ciężką walkę. Zapewne gdyby nie sama eksplozja, to wyszłaby bez szwanku. Tak jak i złotooka, której dłoń, mimo przepłukania, wciąż krwawiła. Dziewczyna, niewiele myśląc, zębami chwyciła jeden z rękawów drogocennego materiału i gwałtownie pociągnęła głową w przeciwną stronę. Natychmiastowo, nieco nieporadnie, obwiązała dzianinę wokół lewicy. Taki zabieg znacznie ułatwiał funkcjonowanie.— Mmm... Rozumiem  — odparła. W umyśle dziewczyny wciąż panował chaos; otępienie spowodowane wybuchem wzmagane było coraz większą ilością pytań. Tym jednak razem Kaguya odpuściła jakiekolwiek zbędne gadki. Skoro pojawili się jedni, to naturalnie, w ramach efektu kaskadowego zaraz zjawią się drudzy. Możliwe, że znacznie silniejsi.Bez zająknięcia podążyła śladami dwórki. Przeciwnik jedną nogą był na tamtym świecie. Mogłaby wypytywać; skąd się wzięli, kto zlecił atak. Mogłaby. Zamiast tego, jej prawa ręka sięgnęła gardła przeciwnika. Ostrze kunaia smagnęło wzdłuż całej szyi. Krew buchnęła na odzienie Kaguyi. Wydawała się pozostać niewzruszoną. Nim kobieta zdążyła zareagować, cipeusz już dławił się własną juchą, charcząc jak stary palacz. — Właśnie to  — powiedziała, jednocześnie strzepując ręką. Drobne krople posoki oderwały się od skóry Haru, spadając wprost na ciało antagonisty. Wyglądał teraz jak trup, któremu nie udało się wydostać spod szczątków rozbitego sarkofagu. Ale ruszał się jeszcze, pojękując głucho, kaszląc, smarkając. Sprawa nie została ostatecznie zakończona, choć bardziej, niż pewne, że się wykrwawi. — Zostaw go. Niech Pustynia zdecyduje co z nim zrobić.   — dodała ciszej, chowając zakrwawionego kunaia do torby.Stukot kopyt był coraz mocniej wyczuwalny w podłożu. Wróżba zagłady. Białowłosa nie lubowała się w walce jako takiej. Stawianie życia na szali tylko dla wyimaginowanego poczucia wyższości nie było jej bliskie. Nic więc dziwnego, że bezpardonowo nakazała Akame wycofać się na wóz. Przeciwnicy byli w dużej odległości. Był jeszcze czas. A nieuniknione pozostanie nieuniknione. Jeśli los zadecydował, że mają walczyć i z kolejnymi przybyszami - tak też się stanie. Niezależnie od stopnia zaangażowania w którąkolwiek z decyzji. 
 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Murai  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Murai  29 maja 2019, o 01:45 
			
			
			
			
			Odkupienie Uratowana Harumi interesowała sie także stanem swojej towarzyszki. Nic dziwnego, wyglądała jak wyglądała i wybuch faktycznie mógł mieć wpływ na jej zdrowie. Nie miała żadnych ran, przynajmniej tych widocznych. Krew nie sączyła sie z miejsc których nie było wcześniej na jej ciele. - Nic takiego, żyję. Mogę dalej walczyć jeśli zajdzie taka potrzeba. Co zrobić w takiej sytuacji? Ilość opcji była w zasadzie nieskończona i zależała wyłącznie od wyobraźni, kodeksu moralnego i okoliczności. Czyli w skrócie - od sytuacji i osoby podejmującą decyzję. Wziąć ze sobą w celu przesłuchania? Zostawić po prostu na środku i niech sobie radzi? To miało jakiś sens. Ale opcja Harumi też miała wiele podstaw do bycia uznania za słuszną. Poderżnęła mu gardło. Samodzielnie, bez Akame. Ona tylko stała w miejscu i patrzyła, jak posoka wylewa się z ciała zabitego. Ba, trysnęła wręcz. Ubrudziła zarówno kimono Kaguya, jak i odzienie służki. Teraz obydwie były równie ubrudzone posoką. PIękne czerwone wzory. Straszne, ale nadal piękne. Kobieta patrzyła w milczeniu na całą scenę. Nie pokusiła się nawet o uniesienie brwi w geście zdziwienia. Tak samo, gdy ruszyli w stronę wozu. Ona też doskonale wiedziała, że czas uciekać. Że przeszukiwanie martwych w poszukiwaniu czegokolwiek może poczekać. Coś się zbliżało i nie mogli marnować cennego czasu. Ich wóz ruszył tak szybko, jak tylko się dało. Byle do osady. Akame musiała znać te tereny, przynajmniej trochę. Już pierwsze minuty pościgu jasno dały do zrozumienia, że to nie może się udać. Pościg był zbyt skuteczny i szybki. Dystans zmniejszał się regularnie. W końcu dało się rozróżnić poszczególne sylwetki. Dwóch ninja biegnących na przodzie i za nimi jeszcze dwójka na wielbłądach. Ci jeźdźcy zboczyli z kursu prosto na miejsce niedawnej masakry. Ninja pościgowi z kolei zbliżali się w zastraszającym tempie. Będąc na dystansie około stu metrów od Harumi i Akame, dało się usłyszeć ich głos. Ich nawoływanie. - W imieniu Shirei-kana Sabishi, nakazuję wam się zatrzymać! Wrócicie do Ningyō-shi po dobroci albo martwi! Prawo się o was upomina! 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
				
		
		
			
				
																			
								Kana Yuki  
									
						
		
						
						
		 
		
						
						
			
			
													
							
						
									
						Post 
					 
								autor: Kana Yuki  30 maja 2019, o 02:45 
			
			
			
			
			Harumi wolała oddalić się jak najszybciej, bowiem wkrótce przyjdą tu koledzy-antagoniści i zażądają jej głowy. Nie wiedząc czemu, akurat tej, która spoczywała na żyrafiej szyi, a nie kogokolwiek innego. Bo przecież nie ma za Kaguyą listu gończego opatrzonego ładną sumką ryo, nie? Białowłosa przygryzła wargę. Z deszczu pod rynnę, co?  Tak długo jak to możliwe, wolała unikać walki. Rzadko kiedy zdarzało jej się dobywać ostrza jako pierwszej. Nie dlatego, że Haru brakowało umiejętności czy obycia. Bynajmniej. Twardo stała przy zdaniu, że dopiero zaatakowana ma jasny dowód na to, że przeciwnik ma złe zamiary. Tak obrana ścieżka mogła być zarówno dobra, jak i opłakana w skutkach. Wersja zależała od wielu czynników. Kobiety, będąc już na wozie, ruszyły przed siebie. Kierunek wyznaczała Akame, bowiem znacznie lepiej odnajdywała się w pustynnej topografii, niźli białowłosa, która pustynię ostatni raz widziała rok temu, w dodatku przelotnie. Co prawda, wciąż umiała się poruszać po jej obszarach, znajdywać oazy i takie tam, ale ucieczka w popłochu mogła skończyć się obraniem złej drogi. A wtedy, cóż, śmiercią. Bo nie ma nic bardziej dramatycznego, niż zagubiony punkt odniesienia. Wielbłądy pędziły na złamanie kończyn. Obcy wóz niebezpiecznie się zbliżał. Haru czuła, że daleko nie zajadą. Jeden z nich wydął polecenie. W ten czas dziewczyna zdążyła zlustrować ich odzienie i dojść do jednego, klarownego wniosku. Są prawdziwi.  I byli. Ot, zwykli, szeregowi wojownicy Shirei-kana, jednak wciąż znacznie silniejsi od niej. Uciekać - gdzie, po co? Walczyć? - istne samobójstwo, wyrok nadany na własne jestestwo. Kaguya dała znak ręką, by Akame powstrzymała zwierzęta od dalszego stąpania po piaskach. — Właśnie tam zmierzamy  — odparła, uskakując z wozu. — Jeśli to konieczne, możecie mnie skrępować. Nie zamierzam jednak uciekać  — dodała. Białowłosa zdawała sobie sprawę, że jakakolwiek niesubordynacja mogła się dla niej skończyć tak, jak skończyła dla gościa ze zwojami.Ostatecznie oba zespoły miały taki sam cel - złożyć zeznania. Choć, coby nie mówić, plamy krwi na odzieniu nie sprawiały, że w oczach wojowników była kimś więcej, niźli zwykłym przestępcą. Pieprzona polityka. Jedynie poparzone z lekka lico nieco ratowało sytuację. 
	0  x
	
 
		 
				
		
		 
	 
	
	
	
		
		
			
			
			
				
					Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość