Prawdę mówiąc, to Asaka była święcie przekonana, że Shikarui umówił się na wizytę do Shirei-kana z tego powodu, o którym rozmawiali tuż przed ślubem, czekając na odpowiedni moment, by rozpocząć ceremonię. Czyli by poprosić go o pozwolenie zamieszkania na terenie prowincji. Zakładała, że da Kosekiemu za to coś w zamian, ale sądząc po słowach, jakie wtedy padły, Shikarui nie planował odmawiać służby dla rodu Uchiha, by obiecać ją jej klanowi. Chciała tego – oczywiście, że tak, bo to by wiele spraw naprawdę bardzo ułatwiło, nie stwarzałoby też możliwości takiej, że ktoś będzie im kazał stawać przeciwko sobie w zupełnie odmiennych interesach; zresztą mówiła o tym Sanadzie wtedy. Było takie ryzyko i należało się z tym liczyć. Shikarui wiedział też, że Asaka nie zrezygnuje z pracy na rzecz własnej rodziny, to było oczywiste i nie wymagało żadnych dopytywań. Czy więc dlatego zdecydował się zaoferować swoje wcale nie tak skromne usługi liderowi? A miał przecież co zaoferować. To podnosiło na duchu. Że fioletowooki patrzy na nich, na ten związek i małżeństwo bardziej przyszłościowo niż ponad ślub i wspólne podróże upstrzone wspólnymi misjami. Do tej pory to było podejście, że co ma być to będzie – ale teraz, przypieczętowanie tego brzmiało naprawdę dużo bardziej przyszłościowo. Bo Kosekim mógł się przydać ktoś taki jak Sanada Shiakarui i bogowie mi świadkami.
Ukryty tekst
No, to tutaj się zgadzali. Asaka i Kazuo. Ona też nie lubiła owijania w bawełnę; gdy ktoś pieprzył trzy po trzy, to zwykle się wyłączała i zwyczajnie nie słuchała. Nie lubiła na takich spotkaniach gadania dla samego gadania, dlatego szybko przeszła o rzeczy i powiedziała swoje, teraz robiąc tak naprawdę za przysłuchujące się tło. Kazuo nie był cierpliwy. Ona też nie była. Wolała, gdy wykładało się od razu kawę na ławę. Dlatego po słowach Shirei-kana, w odpowiedzi kiwnęła głową, raz, na znak, że rozumie. - Tak jest, Shirei-kan – odpowiedziała na sam koniec. Jeżeli Shikarui powiedział już wszystko, to tak naprawdę byli gotowi do drogi. W takim wypadku wstała z krzesła, by pokłonić się liderowi z szacunkiem i się pożegnać, dodatkowo informując, że gdyby coś miało im się bardzo przedłużyć, to powiadomią listownie zapewne przez ojca Asaki, by nie słać pierdyliarda listów. Oczywiście grzeczniej, ale sens był zachowany.
Audiencja skończona, można było wyruszyć w podróż.
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Kłamstwem byłoby powiedzenie, że zaplanował sobie wszystko, ale tak - zaplanował sporo. Zaplanował, co powie. Czego nie powie. Zaplanował ewentualne zachowania na ewentualne reakcje. Ale nie był w stanie zaplanować i przewidzieć tego, że pójdzie aż tak dobrze. W dodatku - należał do ludzi, którzy bardzo gładko improwizowali, choć, jak chyba przeciętna większość - nie lubił, kiedy coś szło nie po jego myśli. Dość naturalne. Nie lubił też dużo gadać i wychodzić na pierwszy plan. Nie lubił się uwiązywać i tracić poczucie, że wszystko, bez wyjątku, zależało tylko od niego samego. Nie lubił naprawdę wielu rzeczy. Sęk w tym, że priorytety człowieka ciągle się zmieniały. Zmieniły się też jego. Ślub był kamieniem milowym w jego życiu i chyba do momentu, w którym nie obudził się na drugi dzień z czystą głową, z której wyparowały procentowe opary, nie widział tego aż tak dokładnie.
Ukryty tekst
- Niech Shichi-fukujin mają cię w swojej opiece, Kazuo-dono. - Shikarui pokłonił się głęboko po podniesieniu się z przydzielonego stołka. Z szacunku, rzecz jasna. To, że mogli przychodzić bez meldowania się, było już szpanem samym w sobie.
To był zdecydowanie dobry dzień.
[z/t Asaka i Shikarui]
Wszystko poszło zgodnie z planem, niebieskowłosy padł nieprzytomny tak jak i jego pies, dzięki czemu Toshiro odniósł sukces, bo o zwycięstwie nie można było mówić dopóki sprawca nie zostanie ukarany. Z tego co wiedział cieszył się dobrą opinią w Daishi, więc nie mógł tego wyroku wykonać osobiście, zbyt mało znaczył, ludzie mogliby podważyć jego słowa i na dodatek jeszcze jego ukarać, albo co najgorsze, skazać. Dlatego też pomimo wszelakich chęci i wyobrażeń musiał podjąć rozsądniejszą decyzję i zatachać go do osady, gdzie mógł złożyć wyjaśnienia. Trochę to zajęło, aczkolwiek na szczęście jego cel nie był zbyt daleko. Zdziwiło go nieco poruszenie straży i krzyki, które podniosły się na jego widok. Przecież ciągnął ze sobą nieprzytomnego mężczyznę, mógł być ranny, czy coś, a oni od razu tak wyskakują nie wiadomo z czym? Raczej pierwszą reakcją gdy widzi się coś takiego jest niesienie pomocy, a nie... aresztowanie. Jednakże w tym przypadku było zupełnie inaczej. Gdy dostrzegł go jakiś mężczyzna palący fajkę nakazał mu się nie ruszać.
- Że co? A jak niby mam cokolwiek zrobić taszcząc tego nieprzytomnego gnoja... Pomoglibyście, a nie patrzycie jak na jakiegoś demona, jakbym nie wiadomo co zrobił. Jakbym szedł z kimś rannym, to też byście czekali, aż przytacham go do szpitala? - wypowiedział z pretensją kładąc bezpiecznie na ziemi mężczyznę i podnosząc ręce.
- Nie zamierzam... - odparł lakonicznie widząc, że raczej żadne słowa tymczasowo go nie przekonają. Masakra, co Ci ludzie mają w głowach? Strażnik wydawał się dużo silniejszy, aczkolwiek nie widział powodu żeby z nim walczyć, wystarczy, że wyciągną informacje z Inuzuk i tyle. Nawet on sam mógłby to zrobić gdyby chciał...
- Tak traktujecie swoich? Świetny wymiar sprawiedliwości. - zadrwił po tym jak został pociągnięty jak jakiś pies. Pomimo tego Nishiyama był niesamowicie spokojny, wiedział, że nic mu nie groziło, aczkolwiek był oburzony tą zniewagą i tym traktowaniem. Usiadł bez słowa i czekał aż wielki, zły i straszny człowiek będzie miał swoje 5 minut i powie co mu na duszy leży o tym jak bardzo pożałuje jak będzie kłamał... Bla, bla... Czarnowłosy posłał mu tylko karcące spojrzenie kiedy skończył mówić.
- Ten gość to Reiji Inuzuka, z tego co się dowiedziałem. Padło mu na głowę, mówił o jakichś nadzwyczajnych psach, a konkretniej o jednym, którego miała posiadać Shino, zakładam, że też Inuzuka. Mam nadzieję, że coś mówią Wam te imiona i nazwiska, bo tak pozwalać się tutaj kręcić ludziom z innego klanu bez żadnej wiedzy o nich jest dużą niekompetencją... - nie mógł się wręcz powstrzymać od wtrącenia złośliwej uwagi. - W każdym razie ponoć coś ich łączyło, jednak ta więź nie przeszkodziła temu gnojowi jej zabić po to żeby odebrać jej tego psa.Nie wiem czy to ten, którego zostawiłem, czy też jakiś inny, który zaginął lub zginął w czasie jej śmierci. Jak nie potraficie wydobywać informacji z ludzi, to mogę nawet sam go przesłuchać i wszystko mi wyśpiewa. Zdołałem go znokautować i tutaj przytachać, macie wszystko czego potrzebujecie, mam nadzieję, że zostanie odpowiednio ukarany. - opowiedział wszystko po kolei, a następnie podał też miejsce, gdzie powinien być jego pies.
Jakoś wcześniej nie słyszał o tym, aby ktoś ciągnął trupa przez cała wioskę. Poza tym podczas snu człowiek oddycha i to widać nawet z pewnej odległości, nie wspominając już o tych "wyszkolonych" shinobi, którzy z kilkunastu metrów często mogliby wypatrzyć czy ktoś żyje czy też nie. Najwidoczniej z takimi nie miał do czynienia i większość wolała po prostu założyć, że był martwy i oceniać po pozorach, które swoją drogą bardzo łatwo było rozwiać. Ale nie ma co dramatyzować, ponieważ Toshiro dokładnie wiedział jak to się skończy. Jeszcze go będą przepraszać, dlatego też nie szczędził sobie dogryzek jak to są niekompetentni i powinni lepiej przykładać się do pracy.
-Swoi swoich to z reguły nie atakują i nie mordują, a przypadkiem nie słyszałem, żeby robili to bez powodu i przynosili ciało tuż pod nos lokalnych władz... Ale co ja tam mogę wiedzieć, nie? - odparł dość opryskliwie przez to jak został potraktowany. Jak śmieć najgorszego sortu. W trakcie jego wyjaśnień chyba w końcu zapaliła się gościowi jakaś lampka, że jednak coś tutaj może być nie tak. Gość, który jeszcze przed chwilą był znudzony cała sytuacją nagle rozszerzył swoje oczy w zupełnym zdziwieniu, a jego nastawienie zmieniło się o 360... Nie, czekaj, 180 stopni. Po czym wyszedł jak skończył tłumaczyć. Pojawił się jakiś blondyn, który próbował go uspokoić.
- Właśnie chyba na nich natrafiłem, bo wcześniej jakoś ich nie spotykałem albo omijali mnie szerokim łukiem. - rzucił prześmiewczo w odpowiedzi na jego tekst o zachowaniu spokoju. Już teraz był spokojny, wyluzowany. Wiedział, że strażnicy odkryją jaką głupotę popełnili i szybko naprawią ten precedens i zajmą się tym co trzeba.
Po dość krótkim czasie przybył jego niedoszły "oprawca", cały zdyszany, w pośpiechu wyrzucając z siebie zdobyte informacje. Oczywiście Nishiyama podał swoją tożsamość i tam gdzie mieszka w razie czego gdyby go jeszcze chcieli wziąć na przesłuchanie czy coś, tym razem jednak miał nadzieję, że nie zakutego w kajdanach. Na tekst o pochwaleniu się nic nie odpowiedział, byłoby to dobijanie leżącego. Poza tym mieli pewnie już sporo roboty z Reijim, dlatego po prostu czym prędzej dopełnił wszystkich formalności i wyszedł. Wziął jedynie swoją nagrodę i udał się w stronę wyjścia do wioski, musiał trochę odetchnąć od dziwnych zadań.
Droga w śniegu nie należała do nazbyt przyjemnych. W końcu ubiór młodzieńca nie był do końca przystonosowany by właśnie w takim klimacie wędrować w jakieś miejsce. Jednak mimo długiej drogi, sam chłód skutecznie przyśpieszał zielonowłosego by jak najszybciej dostać się do jakiegoś ciepłego pomieszczenia. W końcu się udało stanął razem ze swoim towarzyszem na progu siedzby władzy, gdzie potem powoli się wgramolił. Prawie jak jakiś zamaskowany bandyta. Nawet po kobiecie bło to widać, czuła się niepewnie, przez co zaraz po jej pytaniu młodzieniec postanowił zaciągnąć maskę do tyłu by odsłonić swoją twarz i się uśmiechnąć. - Dostałem list nakazujacy stawienie się w tym miejscu. Jestem Naoki, a to mój przyjaciel Jun'ichi. - powiedział, spokojnym głosem przepełnionym ciepłem z wyraźnym uśmiechem na twarzy, by po chwili również skłonić się w ramach przywitania. Pozostało jedynie wierzyć, że wszystko pójdzie sprawnie i dowiedzą się tego czego będzie dotyczył ich następny test, który był skierowany raczej jedynie do Naokiego, a on ułatwił sobie sprawę zabierając ze sobą towarzystwo, które także zalśniło jasnym światłem na ostatniej misji.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Jun'ichi brnąć w śniegu razem ze swoim przyjacielem, zaczynał żałować że opuścił trochę mniej mroźne i wilgotne Dojo w swojej własnej osadzie. Mrozy były tym czego nienawidził z całego serca, dlatego jeszcze zanim ruszyli w podróż, ograbił Naokiego z jakiegoś starego płaszcza skrytego głęboko w odmętach domostwa. Opatulony, skulony i roztrzęsiony chłopak szedł po sladach Naokiego, sam bowiem nie znał drogi do jego rodzimej osady. Obbby... tttaa... miii-iisja... by-yyła... w ciepe... ciepełkuu~... - wycedził paskudek trzęsąc się z zimna i stukając zębami.
Kiedy wreszcie dotarli na miejsce i chłopiec mógł pozostawić zalegający na płaszczu śnieg przed wejściem, jego nastawienie do życia momentalnie uległo zmianie. Nagle świat stał się bardziej przyjazny, humor lepszy, kobieta ich witająca była jakby piękniejsza, a osiłek z Tonfą jakby bardziej napakowany.
Kiedy Naoki wspomniał o swoim towarzyszu, Jun lekko skłonił się do rozmówcy jednak nie ściągał maski z twarzy, by nie wprowadzać nieprzyjemnej atmosfery w obcej osadzie.
Teraz kiedy sprawy pozostawały w rękach Naokiego, Hyuga rozejrzał się po budynku władz klanu Kouseki. Budynek był imponujący, jednak nie na tyle by przyćmić piękno jego własnej osady. Było to jednak miejsce zupełnie nowe, obce i fascynujące, dlatego chłopak starał się wyłapać wzrokiem wszystko co mogło mieć znaczenie lub być zwyczajnie interesujące. Dlaczego budynek nie jest z kryształu? - rzucił nagle w stronę wszystkich stojących obok, ciągle kręcąc się wokół własnej osi by podziwiać wnętrze z każdej strony.
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Był to pierwszy raz, kiedy Jun'ichi znajdował się w siedzibie obcego klanu, dlatego nie mógł nasycić oczu zupełnie odmiennym stylem, ozdobami, tym jak wyglądają i zachowują się ludzie. Było tu jednak coś co znał doskonale - drwiny z jego osoby. Słysząc kąśliwą uwagę, młody Hyuga zatrzymał się i zwrócił w stronę osoby która wątpiła w jego zdolności rozumowania. Z całą pewnością nie jestem... głupi. - odpowiedział spokojnym, miłym wręcz tonem skłaniając się przy tym lekko do swojego "rozmówcy". Jestem zwyczajnie zafascynowany Waszymi zdolnościami. Kryształ Naokiego zdawał się być bardzo trwały i przepiękny, a budynek z takiego materiału wzbudzałby respekt. Nawet mój klan mógłby pozazdrościć czegoś tak pięknego. - odpowiedział z pełnym przejęciem, próbując wyobrazić sobie ogromny gmach, błyszczący w świetle porannego słońca.
Dopiero kiedy strażnik wyjaśnił zwięźle główny problem z kryształowymi budowlami, Jun'ichi zreflektował się i podrapał po głowie z lekkim zawstydzeniem. Noo... może faktycznie ma pan rację. Tego nie wziąłem pod uwagę. - odpowiedział i zamilkł oczekując na powrót kobiety, z którą rozmawiał Naoki.
Kiedy wreszcie razem z Naokim ruszyli do niejakiego Enzo, kaleka spytał towarzysza czy kojarzy tego człowieka i czego mogą się spodziewać. Mogę się odzywać czy zamienią mnie za to w kryształ? A może będą kazali Ci zostać w wiosce? Co wtedy ze mną?
Do gabinetu Jun wszedł jako ostatni, nie chciał rzucać się w oczy, ani być ty który będzie prowadził rozmowę. Nie znał tu nikogo poza swoim zielonowłosym przyjacielem, a i on sam zdawał się być lekko zagubiony w tej sytuacji.
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Najwidoczniej nie tylko Naoki był zaskoczony całą tą farsą, nawet recepcjonistka się ich tutaj nie spodziewała tak szybko. Czyżby osoby, które zazwyczaj mają się stawić w tym miejscu zwlekają parę dni nim pójdą wyjaśnić z jakiego powodu otrzymały wezwanie od posłańca? Jeżeli tak nie stawiało to w zbyt dobrym świetle ludzi zamieszkujących wioskę.
Jednak by było odrobinę dziwniej Jun'ichi postawił zadać dość nietypowe pytanie nad, którym zielonowłosy nigdy się nie zastanawiał. Przynajmniej ochroniarz postanowił mu trochę pomóc, stwierdzając, że byłoby to problematyczne w utrzymaniu. Przez co młodzieniec postanowił rozwinąć nieco jego odpowiedź. - Kryształ nie istnieje wiecznie, rozpada się po pewnym czasie i nie izoluje przed zimnem, a ściany z niego byłoby w pewnym stopniu przejrzyste, niczym kawał zamglonego lodu. - powiedział, spokojnym głosem rozwijając nieco wypowiedzieć ochroniarzach. Zahaczając o chyba najważniejszą w tym momencie kwestie izolację od zimna. Sam kryształ raczej dobrze przewodzi wszelkiego rodzaju temperatury przez co mieszkanie w nim skutkowałoby raczej szybkimi odmrożeniami.
Teraz jedynie pozostało ruszyć w stronę wskazanego pokoju i rozwiać dziwne podejrzenia przyjaciela. - Nie musisz się martwić, nikt Cię nie zamieni w kryształ. W najgorszym przypadku po prostu nas wyrzucą, a najlepszym poczęstują ciepła herbatą. Poza tym wątpię by kazali pozostać mi w wiosce, skoro przechodziłem jakiś test. To raczej nie po to by mnie uwięzili w jednym miejscu i nie pozwolili się dalej rozwijać. Chyba podobnie byłoby w twojej wiosce, nikt by nie zabronić Ci się rozwijać i posiadać przyjaciela, który spędzałby z Tobą czas i pomagał w rozwoju. - odparł, z uśmiechem na ustach. Po czym pozostało jedynie złapać głęboki oddech i wejść do pomieszczenia gdzie czekał Pan Enzo, na wstępie grzecznie się kłaniając na przywitanie i w formie okazania szacunku zapewne już do starszej osoby. Przy okazji będąc gotowym do wysłuchania celu ich przybycia tutaj i odpowiedzeniu na wszystkie zaistniałe pytania, które mogą potencjalnie się pojawić przed dowiedzeniem się o co tutaj się rozchodzi.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.
Wejście do gabinetu było znacznie łatwiejsze niż się wydawało, mimo początkowych obaw zielonowłosego i lekkiego stresu towarzyszącego mu na początku. Jednak w takich chwilach przydaje się przyjaciel, który był razem z nim, przez co młodzieniec mógł delikatnie się skryć za jego ramieniem wpychając go jako pierwszego do pomieszczenia. Może było to lekko niegrzeczne, ale jednak to on nadal trzymał maskę na twarzy przez co mógł raczej wytrzymać większą dawkę stresu.
Sam chłopak jednak długo nie wytrzymał gdy do jego płuc dostał się dym z fajki urzędnika, który wywołał nagły kaszel, nieprzyjemna gorycz i smak dziwnego tytoniu. Jednak po chwilowym wyłączeniu się z poprawnego działania, młodzieniec podszedł bliżej zajmując miejsce na jednym z krzeseł, cały czas ciągnąc za sobą Jun'ichiego by ten też zasiadł obok. Po tym wszystkim przyszedł czas by została wyjaśniona sprawa w jakiej zostali wezwani. Tym razem było to coś nieco bardziej skomplikowanego, a w żadnym zdaniu nie pojawiło się nic o walce, a jedynie zdobycie informacji, gdzie jest produkowany i jak jest transportowany, oraz kto za to odpowiada. Lecz sam Naoki nie miał co do tego pewności, przez co po wysłuchaniu postawił się upewnić co do swoich myśli. - Mamy jedynie zdobyć informacje i nie nawiązywać żadnych niepotrzebnych walk? - zapytał się nieco niepewnie, chcąc posiąść odpowiednią pewność co do tego jak powinni działać. W końcu nawiązywanie walk mogłoby doprowadzić do przemieszczenia się całej działalności przez co informacje przez nich zdobyte byłby już nieistotne. Przez co jedyne walki jakie mogliby podjąć sprowadzałyby się do całkowitej eliminacji dilerów, a przede wszystkim producentów. Dlatego sam poziom zadania zależał od nich samych, jak bardzo wiele informacji będą w stanie zdobyć i czy będą w stanie podjąć ryzyko wytępienia przestępców. Jednak w tej sprawie ograniczanie się do pół środków i staranie się pojmać winnych bez ich eliminacji była zbyt dużym ryzykiem.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Jun'ichi stanął przed drzwiami gabinetu i gdy tylko nadarzyła się okazja, wszedł do środka czując lekko popychającą go dłoń Naokiego na swoim ramieniu. On sam nie czuł strachu, może lekkie zdenerwowanie związane z nieznanym miejsce, ludźmi, powodem wezwania i właściwie tym, że nikt go nawet nie zapraszał. Kaleka obejrzał się przez ramię chcąc spytać o coś przyjaciela, jednak widząc jego zdenerwowanie odpuścił i postanowił robić to co pomaga zielonowłosemu - był jego tarczą. Kiedy weszli do środka, przez materiał maski Jun poczuł dym tytoniowy, jednak nie był on dla niego specjalnie drażniący i zignorował go niemal automatycznie, skupiając się natomiast na wystroju wnętrza oraz na osobie siedzącej na wprost nich. Dopiero po chwili do uszu młodego Hyugi dotarło kasłanie Naokiego, na co ten momentalnie odwrócił się i poklepał przyjaciela po plecach. Naoki! NAOKI! Wszystko dobrze?! Proszę mu pomóc! Medyka! - zakrzyknął zamaskowany chłopiec, rozglądając się w panice po pomieszczeniu i zatrzymując wzrok na liderze klanu Kouseki. Widząc spokój na jego twarzy oraz słysząc, że Naoki wrócił do siebie, Jun pomógł mu wstać i dojść do krzesła po czym sam usiadł na sąsiednim i zwrócił twarz do lidera. Gdyby zginął, to do pana miałbym żal. - wycedził przez zęby z lekkim wyrzutem, wyraźnie mając na myśli wielki kłąb dymu, który mężczyzna wypuszczał z ust co kilka chwil. Po dłuższej chwili wyjaśniło się czemu Naoki został wezwany do siedziby władz - niebezpieczny narkotyk rozprzestrzeniał się po wiosce i stwarzał zagrożenie dla coraz większej ilości mieszkańców. Chłopiec przez chwilę zastanawiał się czy lider mówi im całą prawdę, w końcu gdyby sytuacja była tak nagła, mieliby prawo nie wierzyć w zdolności podrostka i wyznaczyliby do tego kogoś silniejszego, bardziej wprawionego w takich zadaniach. Po chwili jednak przypomniał sobie, że przy ostatniej misji również on miał swój udział i może ktoś zwrócił uwagę na jego umiejętności infiltracji z użyciem Byakugana. Jeśli wdamy się w walkę, zaalarmujemy całą szajkę, a ta na pewno jest rozsiana na większym terenie. Póki nie wiedzą o tym, że ktoś ich obserwuje, wioska ma szanse lepiej przygotować się do zmasowanego ataku, na wyłapanie wszystkich za jednym zamachem. Im więcej się dowiemy, tym większa szansa na to że oczyścimy Twoją wioskę z tego świństwa. - powiedział Jun'ichi skierowany w stronę zielonowłosego przyjaciela. Następnie skierował twarz do lidera klanu, powoli opuścił wzrok na biurko i wyszeptał kącikiem ust w stronę Naokiego. A popielniczka z kryształu...
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there