Milion to było zdecydowanie za dużo do objęcia. Choć on to sobie po prostu upraszczał do „tyle bardzo dużo, że aż za dużo”. Nigdy takie liczby nie były mu potrzebne w życiu codziennym. Tysiąc był już kolosalny, rzadko musiał się do niego odnosić. Co najwyżej myśląc o wielkości lasu, czy kropli wody w kałuży, choć nie zaplątało to raczej jego procesów. Żył tym, co jest tu i teraz, co stoi przed nim.
-
Waaw, taki mądry, że umie liczyć do tak dużych liczb? – gdzie można było znaleźć milion kur tak w ogóle? Rzadko gospodarstwo przekraczało pięćdziesiąt.
-
Jeśli to znaczy, że rzadka i specjalna… to tak musi być! Nie każda kura jest przecież reinkarnacją bohatera. – kochał bardzo zwierzęta i według niego wszystkie były bardzo mądre. Pysia jednak wydawała mu się nadzwyczajna, choć to prawdopodobnie tylko dlatego, że byli razem.
-
Tak, szczurki są bardzo bystre! – ucieszył się, że ktoś też umiał je docenić. Problem w dzikich, że są dość agresywne, lubią gryźć i nie dbają o higienę.
-
Chętnie pogłaskałbym pańskie szczurki! – nic nie zbliża dwóch osób jak wzajemne pieszczenie swoich zwierząt.
-
Szczury w sztuce medycznej? Że jak? Przeprowadzają same operacje, czy może znają lecznicze ninjutsu? – był w sercu przekonany, że istnieją zwierzęta ninja, jednak jeszcze nigdy nie miał okazji ich spotkać. Czy będzie miał wreszcie okazję? Bardzo go ta informacja ucieszyła.
Szło mu się tak o wiele wygodniej.
-
Mam przy sobie schowanych kilka, w plecaku. Obiecuję pokazać, jak będziemy na miejscu i się uspokoi trochę, bo nie chciałbym ich w tej wilgoci zniszczyć. – ojej, jak miło. Ktoś był zainteresowany jego twórczości, to tak… nietypowe. Zazwyczaj to sam na siłę musiał pokazywać.
-
Raczej ciężko mi to opisać słowami widzących… - on postrzegał to przecież zupełnie inaczej, na swój własny sposób. –
Zależy co maluje i jak bardzo zależy mi na dokładności. Gdy liczy się precyzyjność oddania, to idę zupełnie za głosem serca, kierując się swoimi odczuciami i emocjami. Powstaje wtedy prawdziwa forma. Gorzej, gdy odwrotnie, liczy się realistyczność i przyziemna forma. Wtedy muszę zbadać dłońmi i przerysować z pamięci, jedynie mogąc oddać inwencję twórczą w obrębie kolorów i stylu.
~
Był cały czas wewnętrznie roztrzęsiony. Niespodziewane przekroczenie jego sfery komfortu od kogoś obcego zwykle tak się kończyło. Mimo wszystko robił dobrą minę do złej gry. Nie chciał robić scen pośrodku ugrupowania z powodu swojego strachu. Wszyscy wydawali się tacy odważni, męscy i dzielni. Nie bali się nawet deszczu, a on? Na przekór temu, co mogło się wielu wydawać, nie lubił być w centrum uwagi. Dochodziło wtedy bardzo dużo różnych bodźców, których nie był w stanie przerobić i dobrze zareagować. Gdy rozmawiał z kimś jeden na jeden, to był świadomy całego otoczenia, miał jakąś iluzję kontroli nad tym, co się dzieje. Jeśli wszyscy się na niego patrzyli…
Przypomniało mu się kilka scen z życia. Wielokrotnie był zaczepiany pośrodku miasta przez niemiłych ludzi. Mimo że wszędzie wokół byli inni ludzie, bardzo rzadko ktokolwiek reagował. Zawsze musiał sam sobie radzić, dążyć do zażegnania konfliktu, uspokojenia antagonistów. Musiał działać tak, by dali mu spokój, jakkolwiek musiałby się do tego zniżyć. Nie był w żadnej mierze typem wojownika, więc nie w jego stylu były siłowe konfrontacje. Zawsze musiał się jakoś obejść słowem i gestem. Napastnicy lubili, gdy się przed nimi płaszczył, czuli się wtedy lepiej i w końcu go zostawiali.
Czy tak działał i teraz? Shenzhen zaczął opowiadać o podejściu do nieznajomych. Jego słowa zachęcały do zaufania mu, choć były niepotrzebne. Białowłosy był z natury naiwny, nie trzeba było go wcale przekonywać. Malarz tylko jasno wytłumaczył swoje potrzeby i granice, by uniknąć nieporozumień. Wielu ludzi popełniało błędy, ale był wobec tego wyrozumiały. Przedstawił tylko swoje obecne uczucia.
Nie rozumiał co wspólnego ma jego Pysia z lisem pustyni. Czy to jakiś tamtejszy gatunek kur? W zasadzie wcześniej przechodził tylko przez pustynie, nie poznał dobrze jej kultury, jak wygląda tam życie i czym różnią się zwierzęta.
Mujin dał poważną uwagę co do dotykania. Dobrze było poczuć, że ktoś zwrócił uwagę na jego niepokój. Pysia naprawdę się nie myliła przy jego ocenie.
- Sasha… Bihaku… - odparł niepewnie. Czy właśnie stali się znajomymi? Niestety malarz potrzebował jeszcze trochę więcej przyzwyczajenia emocjonalnego do kogoś, by móc tak nazwać relację.
Ciemnowłosy bez problemu odpowiedział na jego pytanie. Było to zaskakujące, dla pustelniczego życia Sashy, ta kwestia była bardzo ważna. Ile mieli ze sobą wspólnego, czy łączyła ich wrażliwość? On cieszył się życiem, jakie jest, nie dążył do potęgi, wiedzy i władzy, gdyż te rzeczy psuły i unieszczęśliwiały. Lubił poznawać czyjeś historie, by inni byli mu bliscy, ale nie było to pragnieniem mądrości, naprawdę woli być głupi.
Shenhzen chciał dalej kontynuować tę małą grę, kolej w końcu była na jego ruch, wypowiedział jednak bardzo… przerażające zdanie. Wręcz postawił przed białowłosym ultimatum, korzystając z różnicy siły. To ciemnowłosy właśnie dyktował zasady gry, bez uzgodnienia tego z malarzem. Zupełnie, jakby nie liczył się z jego zdaniem. Sashę wręcz zatkało, wstrzymał zupełnie oddech, zamarł, nie wiedząc jak zareagować. Chciał dostać jego największy skarb? Shikarui, gdy mówił o zapłacie przekonał się, że białowłosy ma tylko kilka suszonych kwiatów, paciorki i kamyczki. Pysia była dla niego wszystkim.
Wystarczyło tylko odpowiedzieć na pytanie, a będzie wolny. Nie mogło być przecież tak straszne… prawda? Zresztą takie zagadki są często subiektywne i ogólne. Znał takie, które miały kilka możliwych odpowiedzi. Łatwo wtedy powiedzieć, że jedna jest błędna, gdyż oczekiwało się tej drugiej, ale działa to w dwie strony, można przyjąć każdą odpowiedź. Ta zagadka nie wydawała się taka… straszna…
Nagle zdecydował się wkroczyć znajomy głos, Yoshimitsu. Sasha wrócił ponownie do oddychania z ogromną ulgą, gdyż już zaczynał słabnąć i bladnąć. Stres jednak pozostał.
Chciał złapać Kaguyę, by poczuć się pewniej i bezpieczniej. Nie chciał jednak naruszać czyjejś strefy komfortu, zwłaszcza w tak napiętej sytuacji mogłoby się to źle potoczyć. Jak uniknąć przemocy… jak uniknąć przemocy? Co mógł teraz zrobić? Nie chciałby komukolwiek stała się krzywda, ale przez to, że ideologicznie wyzbył się pragnięcia potęgi i siły, nie miał teraz zdania w tym konflikcie. Postanowił się przemieścić. Przesunął się by być bliżej Yoshimitsu, idąc obok niego, jednak by nie zasłaniać tej dwójki samej sobie. Gdy wyjdzie trochę z pola, to może rozluźni atmosferę.
- Dziękuje bardzo, ale Pan Shenzhen, Pan żartował, prawda? – czy to wystarczyło? Było strasznie mało. Wszystko zależało od tego mężczyzny.
Nie zwracał uwagi na to co się dzieje z przodu pochodu, był zbytnio zaaferowany tym, co jest obok.
tl;dr
Mujin
Shenzhen, Yoshimitsu i Mujin
Sasha podchodzi bliżej Yoshimitsu, nie skupia się na tym co dzieje się z przodu.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Parasolka, Kabura na biodrze, Bandaż na twarzy, Dwa bandaże na rękach, Transporter dla kury na plecach, plecak (przywiązany do transportera),
Transporter dla kury to wiklinowa klatka, którą przymocowuje się na odcinku lędźwiowym. Nad nią stawia się i przywiązuje plecak. Posiada pasy bezpieczeństwa, dzięki którym można zabezpieczyć kurę przed lataniem po klatce i zrobieniem sobie krzywdy, podczas gdy chłopak porusza się gwałtownie w różnych kierunkach.
Ukryty tekst