Wioska Akatori

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy wesolutko szedł do przodu orientując się, że w końcu przestawało padać. To było to czego mu brakowało, trochę powietrza bez tego pieprzonego deszczu. Jego samopoczucie od razu było lepsze, tak wielokrotnie jakoś. Kontynuował więc dialog z drogą mu kuzynką Masako, do której dołączył także jeden z… No w sumie nie znał gościa, ale życzył dobrze całej Klepsydrze, więc uśmiechnął się całym pyskiem w jego kierunku by wiedział, że może liczyć na białowłosego Uchiha – najbardziej anonimowego członka Klepsydry, który nie pokazał jeszcze wszystkich swoich atutów. W walce i w pleceniu głupot. Zajął się on pierw odpowiadaniem na pytania skoro tak sobie szli powolutku:
    - Sharinganem oczywiście. Oczy bestii zmieniły się w Sharingany tuż po przejęciu, więc to pewien rodzaj iluzji, tylko tyle widziałem z bliska. No właśnie, wtedy byłem zajęty dorwaniem tego skurwiela… - dodał sam, zaciskając mocniej pięść. Był niezwykle wkurwiony tym, że Mesmer zdołał mu uciec i tak zaprzepaścił taką okazję na zemstę nad tym Uchiha, Uchiha który jako nieliczny zasługuje na śmierć w męczarniach.
    Idąc dalej słuchał co ma do powiedzenia nie tylko Kuroi, ale i Ichirou, który przyspieszył kroku by wysłuchać co mają do powiedzenia inni. W tym momencie białowłosy spostrzegł z bliska, że to rzeczywiście Asagi-san. Gdyby tylko się odwrócił i zauważył samego szermierza, ten pochyli głowę w uśmiechu, nie musi nic mówić. Nie teraz. Bardzo dużo informacji przepłynęło przez głowę czerwonookiego, gdy Feniksy czy Smoki czy inne śmieszne zwierzaki rozmawiały na temat Hana. Te informacje były bezcenne, więc próbował zapamiętać jak najwięcej. Dobrze, że pozostali z Klepsydry tu byli, więc mogli ogarnąć ich znacznie więcej. Parchnął ze śmiechu, gdy Ichirou szydził z planu, który zakładał że ta nieogarnięta grupa w nieopierzone zwierzaki będzie zastawiać pułapki na kogoś takiego jak Han. To był śmiech na sali. Prawdopodobnie to będzie pierwszy raz, gdy Kju będzie musiał ujawnić swoje prawdziwe, płomienne ja. Niedługo przed tym będzie musiał o tym powiedzieć towarzyszom, by nie byli zbytnio zaskoczeni… W końcu pojawili się niemal znikąd inni Feniksiarze, popielarze czy inni gnuśniarze. Nieco poobijani, zmęczeni, trochę opaleni. Ajć, niedobrze. Potwory? Juugo? Doskonale znał temat, więc mógł się nawet wypowiedzieć.
    - A więc Juugo… - teraz to dopiero się mógł błękitnie napalić! Doskonale zdawał sobie sprawę, że z nimi nie ma żartów. Byli silnymi przeciwnikami, których najlepiej byłoby wciągnąć w iluzję. Szczęście, że potrafi panować nad chakra flow w stopniu mistrzowskim i w tych warunkach poradzi sobie z ich niezwykle twardym pancerzem. - Nie lubię zapachu pieczonego Juugo. - dodał rozmyślając, pamiętając jak wieża wykorzystanych Juugo została zniszczona i wielu z nich w niej zginęło. Niestety, ten klan był przeklęty mając tak wielkiego pecha, trafiając z rąk Hisato Uchiha w ręce Hana Sozo. Albo odwrotnie, nieistotne. Białowłosy jednak nie zamierzał odpuszczać, trzeba będzie ich czyścić – trudno.

Klepsydra, Masako, Harisham (uśmiech), Asagi (gdy się odwróci - uśmiech), reszta blisko Feniksów mogła słyszeć ostatni akapit
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1072
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wioska Akatori

Post autor: Takashi »

0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbankbrudnopis

Obrazek
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Wioska Akatori

Post autor: Shenzhen »

Shenzhen wyczekiwał okazji by sprawdzić jak bardzo chłopak jest przywiązany do trzymanego w dłoniach kuraka i chciał przejść jak najszybciej do pytania, które miało zaważyć na dalszym bycie upierzonego ptaka jeszcze będącego własnością chłopaka o śnieżno białych włosach. Właściwie to zastanowić się trzeba było czy brak odpowiedzi wywołany byłby przez paraliż jaki związany był z wysokością stawki określonej przez chłopaka z Atsui, czy też Sasha po prostu potrzebowałby nieco więcej czasu, by rozwiązać zagadkę jaka została mu postawiona. Shenzhen zaczął się też zastanawiać czy aby mimika osób pozbawionych wzroku, nie cierpi też w pewnym stopniu. Wszak reakcje mimiczne to coś, co zostaje często zauważone przed wypowiadanymi słowami. Nieraz pewne reakcje nabywamy podświadomie, obserwując reakcję innych. Tutaj na myśl młodemu Sabaku przyszło zjawisko ziewania, kiedy to widząc postronną osobę zaczerpującą w tak ostentacyjny sposób powietrza, reagujemy analogicznie, nie wiedząc dlaczego. Czy ślepi, również "zarazić" się ziewaniem?
Odpowiedzi sobie nie udzielił, ponieważ z tych rozważań wyrwały go słowa mężczyzny o wzroście odznaczającym się na tle innych. Opatulony od stóp po głowę, jednak nie do końca tak nieznajomy jak by mógł się okazać podczas pierwszego spotkania. Shenzhen potrzebował chwili by sięgnąć w głąb swojej pamięci i spróbować sobie przypomnieć, gdzie już wcześniej widział tego charakterystycznego osobnika. Imienia nigdzie w niej nie znalazł, lecz okoliczności w jakich przyszło im na siebie trafić, zaczęły nabierać kształtów z jakby mgły. Była to sytuacja na stadionie kiedy to zjawił się po tym jak część osób padła ofiarą iluzji, wykonanej przez jednego z uczestników. Taak, to z pewnością ten samo człowiek, lecz ich wcześniejszy kontakt był więcej niż niewystarczający by teraz ta "znajomość" mogła do czegoś się przydać. Owy, zielony słup, jaki przypominał, przemówił, dosyć jasno wykazując niezrozumienie dla słów jakie wygłosił jeszcze przed chwilą Shenzhen. Co prawda słowa Shenzhena były tylko grą, w jaką chciał wciągnąć malca i miały za zadanie zbić jego obiekcje, tak gdy usłyszał, jak żarliwie nie zgadza się wysoki rozmówca, tak postanowił go uraczyć odpowiedzią;
- Zaufaj komuś, a zostaniesz zdradzony. Nie zaufaj, a sam siebie zdradzisz. Powołując się na mniejsze ryzyko dla którejś ze stron, zawsze opierasz się na statystyce..... A co do budowy? W toku relacji? Bez względu na wszystko, po tygodniu, po trzech miesiącach, po pół roku, czy po 5 latach, jesteś tą samą osobą, którą byłeś. To nic nie zmienia.... - aż lekko prychnął przez konieczność przyjęcia stawianej tezy.
W tym momencie do tego na wyrost noszącego miano "trójstronnego" dialogu włączył się znajomy Shinsa. Był on kolorystycznie zbliżony do Sashy, więc ciężko również było określić jego pochodzenie, lecz nie to stanowiło o istocie tego osobnika. Podobnie jak wysoki rozmówca, ten również był obecny podczas turnieju, lecz w tym samym charakterze co Shenzhen. Był to jeden z uczestników turnieju, gdzie nie nacieszył się zbyt długo udziałem, będąc szybko pokonanym by w spokoju resztę zmagań oglądać z trybun. Słowa tego smukłego mężczyzny, najpierw wywołały u Shenzhena mocne zdziwienie, jakiemu dał wyraz, poprzez uniesienie brwi tak wysoko jak to tylko było możliwe. Po chwili zdziwienie ustąpiło, a w zamian, na twarzy młodego Sabaku zagościł uśmiech, po którym ze spokojem popłynęły słowa:
- Groźby mają wartość jedynie wtedy, gdy jesteś w stanie je spełnić. A na Twoje nieszczęście miałem nieprzyjemność widzieć Twoją walkę na turnieju i mam przeczucie, graniczące z pewnością, że są one nic nie warte.... Obrazek Następnie skierował słowa do Sashy, który przylgnął niechlubnie do szat mężczyzny, również odpowiadając z tym samym uśmiechem:
- Oczywiście, że tak. Zapamiętaj jednak mały przyjacielu, że tchórzostwo to najgorsza z przywar człowieka - nie spuszczając tym samym wzroku z Yoshimitsu.


Dotyczy: Sasha, Mujin, Yoshimitsu
  Ukryty tekst
KP:
  Ukryty tekst


EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Gurda:
  Ukryty tekst
Torba
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tamaki Hyūga
Martwa postać
Posty: 1829
Rejestracja: 18 maja 2019, o 03:00
Wiek postaci: 19
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Niska, szczupła, długie, ciemnoniebieskie włosy, białe oczy klanu Hyuuga
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z kapturem, czarne rękawiczki
GG/Discord: MxPl#7094
Multikonta: Toshiki Oden
Lokalizacja: To tu, to tam

Re: Wioska Akatori

Post autor: Tamaki Hyūga »

Zainteresowana przysłuchałam się zgrzytom, które miały miejsce na lini członków wyprawy i Feniksów. Zdecydowałam jednak się nie wcinać i zobaczyć w jakim kierunku podąży ta rozmowa. Masako wydawała się być dość pewna siebie w towarzystwie tych wszystkich światowych sław, co jedynie zachęciło mnie do nabrania nieco więcej pewności siebie.
- Seinaru-san, miło cię ponownie zobaczyć, sędziowałeś jedną z moich walk podczas ostatniego turnieju na Yinzin. Później również oglądałam twoją walkę z Kakitą-san, i muszę przyznać że to co się tam działo wykracza całkowicie poza moje pojęcie. Zupełnie jakbyście obaj już przekroczyli jakiekolwiek ograniczenia. Zaprawdę, była to piękna walka i szkoda że skończyła się tak szybko, niemniej jednak, spóźnione ale gratulacje wygranej, Seinaru-san. - powiedziałam z uśmiechem do samuraja z włócznią po czym rozejrzałam się po reszcie grupy, która była tutaj zebrana.
- Cieszę się że wszystko już dobrze u ciebie Masako-san i mam nadzieję że twoje treningi były owocne, myślę że mogę się tutaj wypowiedzieć za Harishama i my także nie próżnowaliśmy od naszego ostatniego spotkania. Szkoda mi jedynie Rekinka, był niemal zdewastowany jak Harisham-san zabronił mu wyruszyć tutaj z nami. - zwróciłam się do Uchihy.

Dotyczy:
Seinaru, Masako, Harisham, Klepa (obok)

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kabura na prawym udzie
- Kabura na lewym udzie
- Torba przy pasie z tyłu po lewej stronie
- Manierka z symbolem Suitonu przy pasie
- Sztylet przy pasie
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Kuźnia | Ryo | KP | PH | WT
Awatar użytkownika
Aka
Martwa postać
Posty: 244
Rejestracja: 4 lip 2019, o 21:04
Wiek postaci: 23
Ranga: Szczur
Krótki wygląd: Wysoki i drobny brunet o niebieskich oczach, zazwyczaj chodzący w stonowanych kolorach. Widoczna blizna po podcięciu gardła.
Widoczny ekwipunek: Katana, torba.
GG/Discord: Aka#1339

Re: Wioska Akatori

Post autor: Aka »

0 x
Obrazek
I'd rather watch my kingdom fall
I want it all or not at all
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kakita Asagi »

Samuraj zdawał sobie sprawę z tego, że słowa jakie wypowiedział nie zostaną przyjęte ze spokojem, ale nie miały być. Samuraj nie był ninja, tak samo jak oni nie byli samurajami. I naiwny będzie ten, komu się wydawać będzie że samuraj nie rozumie pojęć takich jak „poświęcenie” czy „akceptowalne straty” i w końcu „większe dobre”, które nie rzadko mogło się okazać po prostu mniejszym złem. Może niektórzy z obecnych potrafili stawić się na miejscu bogów i bez mrugnięcia okiem decydować, kto jest wart żyć, a kogo można skreślić. To nie było wcale takie proste, chyba że…
Spojrzenie Sou było wymowne i niebieskooki doskonale odebrał jego intencję. Wiedział, że może dojść do starcia i… był gotów bronić swojego życia. Postawa dawnego smoka mówiła samurajowie bardzo wiele, wydawał się być zaślepiony pragnieniem zemsty, pragnieniem poza którym, nie było już nic. To wcale nie było dobre. Tak z moralnego jak i taktycznego punktu widzenia. Również jeszcze jeden punkt widzenia pozostawał, punkt w którym ninja i samurajowie różnili się chyba najbardziej – nawet jeśli w czasie pełnienia misji byli narzędziami, to jednak ich życie również miało znaczenie. Zawsze…

Kiedy białooka spojrzała mu głęboko w oczy, samuraj… wytrzymał jej spojrzenie. Wytrzymał i słuchał. Dlaczego? Bowiem słowa, jakie wypowiadały stanowiły coś, co zdaniem samuraja się im należało. To było coś, czego potrzebowali od początku – jasnego postawienia sytuacji, wyjaśnienie raz jeszcze że teraz to wszystko, to wspólna sprawa. Zbudowania więzi, danie im czegoś, co sprawi, że teraz będą mogli walczyć jako jedno ciało. Czy jej słowa były szczere i prawdziwe, czy może jedynie mówiła teraz tylko to, co wypadało powiedzieć? Cóż, dla samuraja nie miało to w tej chwili znaczenia. Słowa, to były tylko słowa. Oceniać ludzi nauczył się po czynach…
Białooka mówiła, a on słuchał, nie przerywał jej. Nie wtrącał żadnych dodatków – słuchał. Teraz nastała chwila na której mu zależało – chwila informacji, bowiem tak naprawdę, to nie wiedział w co się wpakował. Antykreator był… demonem z legend. Każdy wiedział, jak straszny był, ale konkretów… brak. Teraz właśnie pojawiały się te najważniejsze kwestie, jak z nim walczyć. Unikanie korzystania z chakry, przy jednoczesnej niewyobrażalnej wręcz potędze. Imponujące, a z drugiej strony… znajome? Kakita był samurajem, o chakrze wiedział niewiele ponad to, że takowa istnieje i za jej pomocą można naginać do własnej woli żywioły. Jak się miało okazać, z jakiegoś powodu najpewniej najpotężniejsza istota na ziemi… nie chciała korzystać z chakry. I w tym momencie odezwał się mężczyzna, którego Asagi kojarzył z Watarimono i oto… kolejny element układanki wskoczył na swoje miejsce. Han należał do klanu Jugo, w jakiś sposób przeklętego i nienawidzącego chakry. Co więcej, ów wojownik był weteranem spod Kami no Hikage, czego szukał tutaj? Więzy krwi…
– Nie spojrzycie w nią sami, Sou-san. Nie przekreślaj swojego honoru zbyt szybko. Legenda Feniksów może być potrzebna. – zwrócił się jak do równego sobie wojownika, chcąc zwrócić uwagę na jedną rzecz – jeśli teraz tutaj padną, to co poderwie innych do boju? Kto ośmieli się stanąć przeciwko Antykreatorowi? Jaką opowieść zapamiętają ludzie, gdy będą próbowali rozpalić swoją odwagę mając jedynie małą iskierkę? Bohaterowie są potrzebni, zwłaszcza wiara w to, że robili rzeczy wielkie. Więc jeśli nie dla siebie, to dla pokonania Hana przez kolejnych…
Następnie niebieskooki przeniósł na powrót spojrzenie na białooką i
- Hyuuga-san, co masz na myśli mówiąc "póki jest jaki jest" - zapytał czując, że może to być ostatnia szansa by wywiedzieć się czegoś o głównym celu tej wyprawy...

W tym momencie ponownie przemówił nieznajomy, zakapeluszowany mężczyzna. Sposób w jaki mówił i jak mówił… intrygował. To nie był byle najemnik, to był ktoś… kto budził respekt, nawet większy niż Sou. Sou był „po prostu” szukającym zemsty wojownikiem. Ten tutaj… niewątpliwie umiał walczyć, miał też jakiś swój plan w tym wszystkim i… Niebieskooki uniósł wyżej brew, gdy Jun zwrócił się do niego w czystym yinzinskim dialekcie. To nie mógł być przypadek. Teraz samuraj już podniósł spoją czujność wysoko w górę…
Dalsza opowieść mężczyzny o tym czego dokonał i gdzie był i czego dokonał. Jeśli nawet tylko połowa jego opowieści była prawdziwa, to i tak było to imponujące.
– Imponujące dokonania, Jun-san. Dobrze będzie pana mieć po swojej stronie. – zwrócił się do zakepeluszowanego gdy nagle z nieba…

W tym momencie… pojawiły się kolejne feniksy, które spadły z nieba. Ranni, poobijani, zdali raport z rozpoznania. Raport, który sprawił, że samuraj zmrużył tylko oczy. Miał racje. W Oniniwie nie będzie czasu na podział sił i wydanie dyspozycji. Czeka ich bowiem walka potworami, potworami które… są ludźmi. Może zmienionymi i zezwierzęconymi, ale jednak ludźmi. A z ludźmi da się walczyć. Da się ich zabijać. Nie potrzeba do tego magicznych mieczy, a to motywujące. W oczach samuraja pojawił się… błysk. Jak wspomniano, nie wiedział, czy słowa Feniksów były prawdziwe, ale… chciał w nie wierzyć. Może to jego słabość do kunoichi spod znaku byakugana, a może wewnętrzne pragnienie udziału w czymś szlachetnym, ale… chciał im wierzyć, zanim jednak zadeklarował gotowość walki, jego tajemniczy krajan znów go wyprzedził i… zaintrygował. ”Jesteś smokiem?” – zapytał się w duchu samuraj i czuł, że to nie mógł być przypadek. Klan Żurawia konkurował kiedyś z rodzinami spod znaku Smoka. Dobrze znał rywalizację z rodem Mirumoto, który specjalizował się we władaniu dwoma mieczami. Asagi, syn rodu Kakita, z upodobaniem doskonalił metodą jednego miecza, ze szczególnym naciskiem na battojutsu. Z tego co pamiętał, jego dziadek stoczył swego czasu szereg pojedynków z wojownikami Mirumoto, jednakże obecnie… ród ten był na skraju wymarcia? Istniała jeszcze jedna rodzina – Tamori. Ta była jeszcze dziwniejsza. O ile Mirumoto kryli się za dwoma ostrzami, o tyle Tamori zgłębiali jakieś egzotyczne techniki wyzwalania dodatkowych sił duchowych i jeśli niebieskooki dobrze pamiętał, syn poprzedniej głowy rodu okrył klan hańbą walcząc za pomocą iluzji. Miał chyba brata… ale ten podobno zaginął? Czy, możliwe że teraz miał przed sobą zaginionego spadkobiercę smoków? O ile do tej pory samuraj miał się na baczności, to teraz położył lewą rękę na swojej saya. Może dlatego ów Jun go rozpoznał? Czyżby to był prawdziwy Smok, który poszukiwał szansy na „kultywowanie” rodowej waśni? To było możliwe, jednakże w tej chwili musiało to poczekać. Samuraj puścił swój miecz i odwrócił się w stronę białookiej. Na jej ukłon, odpowiedział swoim, dużo niższym i dużo dłuższym, a kiedy się wyprostował w jego oczach i postawie znów była gotowość.
– Macie moje ostrze. – zadeklarował uderzając prawą pięścią w napierśnik swojej zbroi, po czym uśmiechnął się gdy Jun zadeklarował gotowość. No cóż, skoro syn smoków pali się do walki, spadkobierca domu Żurawia nie będzie stał z boku.
– Hyuuga-san, odnajdźcie ile się da. - odezwał się do białookie z szacunkiem, po czym przeniósł spojrzenie na swojego nowego dowódcę, któremu posłał niski, ale jasny przekaz pod postacią ukłonu i z uderzeniem w pierś. W tym momencie odezwał się w tle władca piasku, na słowa którego samuraj lekko się uśmiechnął. Nie spodziewał się, że wielcy tego świata będą zwracać na niego uwagę, ale cóż, jak widać, rzeczywistość wyglądała inaczej.
– Miło mi to słyszeć, Asahi-dono. Jeśli przetrwamy tą wyprawę, przyjemnością będzie móc napić się z panem. – zwrócił się w stronę Diabła świtu, po czym ponownie wrócił uwagą do Jun’a.
– Nie daj się zabić, Jun-san. Chciałbym zobaczyć technikę miecza, która pokonała bestie. – rzekł do zakapeluszowanego po czym skierował swoje kroki w stronę Akahoshi’ego i jak się okazało, panienki Kouseki.
– Akahoshi-dono, Kouseki-dono. Mamy wioskę do zdobycia. – mówiąc to skorzystał z okazji i zamocował jedną z wybuchowych notek do strzały, po czym raz jeszcze spojrzał krytycznie na swoją broń sprawdzając czy wszystko jest na miejscu, po czym wyjął pierwszą strzałą z kołczanu i zaczął powoli uspokajać oddech i oczyszczać myśli. Zbliżała się walka. Zbliżała się śmierć. Zaraz się zacznie…


Dotyczy: Feniksy, Jun, Ichirou, Natsume, Keira.
Skrót: Asagi zgadza się z Feniksami, wymienia dwa słowa z Jun’em po czym wraca do Kensei’ów i szykuje swój szpej…
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Wioska Akatori

Post autor: Harisham »

Masako, Tamaki, Ichirou, Kuroi i reszta Klepy, która z nimi idzie
  Ukryty tekst
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

- …aha – wyrwało się Asace, kiedy pytanie, jakie rzuciła za kuzynką, zupełnie nie rozumiejąc jej braku kultury do starszych wiekiem i rangą, młodsza dziewczyna zupełnie zbyła. Mało tego, kompletnie bez słowa wyłączyła się ze środka rozmowy jaką prowadziła z Toshiro i Hikarim, i po prostu… poszła sobie, do zamaskowanego, obcego jej mężczyzny. Asakę tak to zdziwiło, że aż jej kopara opadła, a po wszystkim prychnęła pod nosem i pokręciła głową. - Nie mam pojęcia co ją ugryzło. Nie bierzcie tego do siebie, Keira miewa trudny charakter, ale nawet mnie dziwi jej brak taktu i kultury. Nie tak była wychowana. Może jest zestresowana tą wyprawą – odpowiedziała cicho Hikariemu i Toshiro, którzy wyraźnie nie wiedzieli co się właśnie stało i jeszcze pokręciła głową. Nie wiedziała co ma o tym myśleć i szczerze mówiąc mocno ją to zirytowało. Złotooka nie do końca sama panowała nad mocą swoich własnych emocji i humorów, gdy się cieszyła, to przepełniała ją euforia, a gdy złościła, to bardziej niż było to potrzebne. Co miało swoje plusy, bo Shikarui dzięki temu nie miewał już raczej problemu by rozszyfrować w jakim nastroju jest jego żona i kiedy zejść jej z drogi, a kiedy nie. Tym niemniej… Asaka była ninja, jak wszyscy tutaj zebrani (no, prawie, wszędzie znajdą się przecież słodkie rodzyneczki), a ninja bez podzielności uwagi był gówno-ninją. Nie miała więc problemu z tym, żeby iść, uważać na otoczenie i rozmawiać, tym bardziej, że – nie oszukujmy się – taką grupą raczej trudno było się ukryć i to jeszcze w deszczu w górach, więc pewnie widoczni byli jak na dłoni i tak. Po co więc udawać?
- Ranga często nie idzie w parze z umiejętnościami, Hikari-san. Shikarui jest trzy razy zdolniejszy ode mnie, a i tak musiał się nabiegać u naszego Shirei-kana, żeby go awansował. Tym sposobem oboje mamy rangę Sentokiego, ale jak mówiłam, Shiki potrafi znacznie więcej – uśmiechnęła się jeszcze do Terumiego. Ranga jednak wiele zmieniała i ułatwiała. Przywileje robiły swoje. - Dzieci nie są jednak swoimi rodzicami. Mam nadzieję, że twój przełożony też to dostrzeże – o, słyszała o jego opowieściach z Murem. Mężczyzna nie wyglądał też na słabego. Czasami jednak liderzy patrzyli też na charakter swoich podwładnych, może tam mu coś nie grało, trudno było jej powiedzieć, bo nie znała Hikariego bardzo dobrze, a i liderzy potrafili mieć nieźle nasrane we łbie. - Podobno w Kami no Hikage grupa shinobich o sile zbliżonej do Akoraito zdołała pokonać jednego z popleczników Hana. Ale dokładnie, zamieszanie na Koronie Świata musiało być długo planowane. Tutaj Han nie będzie mieć tyle czasu, więc kto wie? – dodała jeszcze, potwierdzając tym samym tok myślenia Shikiego – no i myśleli podobnie.
Zamieszanie, jakie rozpętało się na początku pochodu sprawiło, że chyba wszyscy stanęli, patrząc na konfrontację Feniksów odrodzonych z popiołów Smoków z ludźmi, którzy przybyli tutaj nie mając pojęcia po co i dlaczego. Białowłosa zmarszczyła brwi, słuchając to jednej, to drugiej strony – a niebo zaczęło się przejaśniać. A przynajmniej przestało padać. Kobieta sięgnęła wolną ręką do torby i wyciągnęła z niej zwinięty rulon papieru, który zaraz rozwinęła. Okazało się to być mapą Daishi, którą białowłosa szybko poskładała tak, by mieć przed nosem tylko kawałek obszaru, który ich interesował. Wcześniej ołówkiem mocniej zaznaczyła sobie miejsce zbiórki, a więc wioską Akatori, toteż teraz szybko ją odszukała. Po chwili przestała obejmować czarnowłosego, jednak nie odsunęła się od niego nawet na milimetr, i palcem przejechała do jedynego obecnego w okolicy jeziora. Więc… to tam była ukryta wioska Oniniwa?
- Szczwany lis – mruknęła po cichu, bardziej do siebie, niż do kogoś innego i po chwili, jeśli nikt inny w otoczeniu nie chciał się z nią zaznajomić, zwinęła mapę i ponownie ją schowała, słuchając, jak wcześniej Yami, a teraz jej mąż wtrącił się do ogólnej rozmowy, dzieląc się swoją cenną wiedzą. Wtedy też Asaka uśmiechnęła się do Yamiego, bo i ona cieszyła się, że tutaj był. Ostatnim razem ich współpraca naprawdę dobrze się układała.
- To nie tak, że nikt nie uważa go za zagrożenie. Shirei-kanowie chyba celowo nie mówią głośno o jego powrocie, żeby nie siać paniki. Chyba nie oczekujecie, że ktokolwiek będzie gonić za bajką, co? – powiedziała już głośniej, słysząc ostatnie, gorzkie słowa Sau. - Na szczęście nie wszyscy są ignorantami. Koseki Kazuo-dono wysłał nas tutaj osobiście. Jeżeli coś tutaj jest, to to znajdziemy – tyle zdążyła powiedzieć zwracając się w zasadzie do Saisei i tych, którzy tego słuchali, nim niemalże znikąd pojawiły się jeszcze dwie osoby.
Spadły z nieba, mokre, choć to był wachlarz i mokry papier, a nie skrzydła i topiący się od ciepła słońca wosk. Jugo. Tam byli Jugo. Jugo, którzy bajdziej przypominali zwierzęta niż ludzi. Oszalali – czy od klątwy czy od czegoś innego? Przecież… tamwcześniejbyłojezioro. Asaka głośniej wciągnęła powietrze, a poczuwszy mocniejszy uścisk na swoim ramieniu, uniosła dłoń, i nakryła palce Sanady swoimi. Chciała mu dodać otuchy. Domyślała się, co musiał właśnie czuć, kiedy słyszał o swojej rodzinie, o swoich pobratymcach.
- Dowiemy się, co się tam stało, nie martw się – mruknęła do niego, nadal nakrywając jego rękę. Ruszyli dalej przed siebie.

tldr: rozmowa, słuchanie zamieszania przy Feniksach, zwrocnie się do Dowództwa (głównie do Sau), idą dalej
Dotyczy: Keira, Toshiro, Hikari, Yami, Shikarui, Feniksy i wszyscy, którzy słuchali jednej głośniejszej wypowiedzi do nich skierowanej

  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 482
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yoshimitsu »


Sasha, Shins (bo jest obok), Mujin oraz wszyscy, którzy mogą słyszeć te sprzeczkę.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Shins
Martwa postać
Posty: 1682
Rejestracja: 7 kwie 2018, o 16:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō, Pazur
Krótki wygląd: Nijaki. Zazwyczaj skryty w czarnym stroju ninja - do misji się przebiera. Brak cech szczególnych poza ustami na rękach i piersi.
Widoczny ekwipunek: Torba na glinę u pasa, dwie torby z tyłu. Maska na twarzy, rękawiczki na dłoniach. Miecz zawieszony na plecach. Płaszcz.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Shins »

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

WIEDZA
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
0 x
Karta Postaci <> Mechanika technik rodu Dōhito <> WT <> Kuźnia <> Dziennik młodego zabójcy Twarda spacja:
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wioska Akatori

Post autor: Seinaru »

Wiele się nie działo, ale przynajmniej było do kogo gębę otworzyć. Widać było, że wspólny wróg szybko cementował grupkę i nie chodziło tutaj wcale o Hana, lecz o upośledzonych dowódców, którzy byli punktowani przez kolejnych domorosłych strategów jak Andrzej Gołota w walce z... kimkolwiek. Oczywiście większość jak zwykle miała rację, a to że "nie było czasu, ludzi ani pieniędzy" średnio przekonywało samuraja do tego, aby współczuć Feniksom. Może... może odrobinę współczuł Hakuseiowi i Yuriko, że muszą się użerać z takim palniętym bucem jak Sau, ale to nie było do końca związane z aktualną misją.
Pastuszek skinął głową potakująco w reakcji na odpowiedź Kuroia. Z kolegami z Klepy mieli akurat bardzo podobne myślenie, dlatego chyba do tej pory całkiem gładko im się współpracowało, jednocześnie nie męcząc się w swoim towarzystwie. Szybko jednak do tego towarzystwa zaczęły napływać kolejne osoby i słowa, a Kei tylko kręcił głową na prawo i lewo, starając się nadążyć za wszystkimi bodźcami. Masako zajmował się oczywiście Kyoushi. Atrakcyjna krajanka była dla niego jak masło na zmęczone uszy, więc praktycznie od razu zaczęli się tulić, a Szirojasza dbał o to, żeby na każde pytanie Uchiha otrzymała jakąś odpowiedź. Niestety, samuraj nie był w stanie pomóc z relacją z wyprawy z Midori i wiedzy na temat tego, jak zginęli Shiga i Chise. Znajdował się przecież kilkanaście albo kilkadziesiąt metrów od strumieni wody przecinających ściany ogromnej jamy, w której znajdował się Biju. Nie było fizycznej możliwości aby widział kto jest źródłem tego wodnego jutsu, albo może w ogóle nie widział żadnej wody i spadających kamieni? Wszystko mu się już mieszało, sam nie wiedział co wie, więc wolał trzymać język za zębami, aby potem nie musiał się poprawiać. Może kiedyś mu się przypomni.
Najmilszym zaskoczeniem było chyba pojawienie się Tamaki i jej ciepłe przywitanie. To złapało Keia odrobinę off-guard. Komplementy, wspomnienia, w końcu ktoś dostrzegł go w tłumie i mimo że jemu samemu wydawało się, że w ogóle mu na tym nie zależy, to ostatecznie uśmiechnął się.
- Witam witam, dzięki dzięki. - Nie wiedział czemu powiedział to po dwa razy. To chyba trema idola.
- Pamiętam cię, oczywiście. Mała ale waleczna. - Podsumował to co zapamiętał, bez protekcjonalnej analizy. Mimo że posturą ledwo co odrosła od ziemi, to nie należało jej już traktować jak dziecka.
- Przydałby nam się ktoś, kto widzi przez mgłę, gdy będziemy bronić dostępu do wioski przed... - Nie dokończył, bo propozycję pozostania z Klepą przerwało czyjeś twarde lądowanie. Przysunął się trochę bliżej aby lepiej widzieć i słyszeć, prawdopodobnie jak wszyscy albo większość eventowiczów. Nie znał oczywiście nikogo z duetu rannych zwiadowców, jednak od razu założył że są na tyle kompetentni, że nie dopisują własnych historyjek do tego, co udało im się wyniuchać. "Agresywni Juugo" brzmiało dziwnie znajomo. Ale hej, skoro to tylko członkowie jakiegoś szczepu, pojebanego co prawda, ale dalej szczepu, to znaczyło że da się ich zabić. Trzeba się po prostu postarać trochę bardziej niż te dwa nieszczęścia.
- Mamy w grupie eksperta od Juugo, z darem od samego Hana. - Zaczął mówić na głos, zarówno do Feniksów, jak i do reszty grupy. Nie darł się jednak jak potępiony, lecz mówił swoim normalnym głosem. Ostatecznie jednak zwrócił się do Shikaruia, żeby wszyscy mieli świadomość o kogo chodzi.
- Ostatnim razem byłeś tak samo agresywny jak te potwory. Chyba najlepiej wiesz co się wtedy dzieje w głowie takiego zwierzęcia, prawda? Taka wiedza może uratować nam życie, więc prosimy... - Powiedział grzecznie, lecz nie potulnie. Mieli teraz na szali życie około dwudziestu osób, więc chyba warto byłoby się zainteresować każdą możliwą wskazówką, która może im pomóc przetrwać nadchodzący bój.
Prośby i ukłon Yuriko zignorował, tak jak chyba prawie wszyscy.
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kuroi Kuma »

Deszcz był coraz mniej intensywny, zupełnie tak jakby głos z góry mówił, że będzie dobrze. Dawał nadzieję na dobry początek. Nie było to jeszcze piękne słońce jak kobiety z Pustyni gorące, ale zawsze coś. Sam Kuroi wolał walczyć przy braku deszczu, zwłaszcza że mieli ochraniać wioskę. Wiedział jednak z czym to się wiąże, wędrówka w górach pokazała mu dobitnie, że mgła może pojawić się lada moment, nawet tak gęsta, że nie będą widzieć dalej niż na odległość wyciągniętej ręki. Co to jednak zmieniało? W sumie sporo, ale zawsze mogli tą mgłę od siebie odgonić, poruszyć powietrze, zepchnąć wilgoć z pola walki, pozbyć się go przynajmniej na jakiś czas. Symbol dobrej nadziei, tylko że część grupki najemników chyba stwierdziła, że nadzieja im nie jest do niczego potrzebna i najlepiej się między sobą pożreć. I nie chodziło tutaj oczywiście o sprawę z Feniksami, bo ten wątek był jak najbardziej potrzebny. Wyjaśnienie sobie pewnych spraw, wyklarowanie tego, co było jeszcze niejasne. Potrzebne było tutaj właśnie wytłumaczenie z ich strony, iż nie jest to świetna wyprawa, nie mają wszystkiego pod kontrolą, to nie jest tak, że ten zwiad wioski pójdzie bez najmniejszego problemu. To nie był spacerek nad morzem, przy świetle gwiazd, czekając na pojawienie się wschodu słońca. To pieprzony zwiad wioski, gdzie Han i jego jeźdźcy mogą pojawić się w każdej chwili. Pytanie tylko czy ta wioska faktycznie była ważna dla Antykreatora, czy może jednak to kolejna pułapka, fałszywy trop, by odwieść od niego uwagę wszystkich? Yuriko zaczęła wyjaśniać wątpliwości - każdego po kolei, nie omijała żadnego wątku. Po części zyskała też uznanie w oczach Kumy, iż nie uciekała od niewygodnych tematów. Ta misja była dla nich ważna, ważniejsza od życia. Zarówno ich własnego, jak i członków drużyny. Trudno było przyjąć takie słowa - Twoje życie jest mniej wartościowe od tego, czego tutaj się dowiemy. Kuma jednak przyjął te słowa nad wyraz lekko. Rozumiał je, rozumiał ten tok myślenia. Jego nie prowadziła potrzeba tak jak Feniksy, lecz ciekawość. Ciekawość tego co kryło się z kolejnym wzgórzem, jakie tajemnice kryło, co jeszcze jest możliwe dla ludzkich rąk. Sam Antykreator pokazywał prawdziwą potęgę, pokazywał to że ludzie nie osiągnęli jeszcze swojego maksymalnego potencjału, a wiele z nich nie jest nawet temu bliskie. Niezbyt jednak chciało mu się wierzyć w to, że Feniksy nie zostawią najemników, jeżeli będzie możliwość pozyskania większej ilości informacji.
-Jedną bajkę widzieliśmy na własne oczy - rzucił w stronę Asaki, z lekkim uśmieszkiem na ustach. Biju... zamknięte w Yamim, w synu kupca. Ta bajka przestawała być bajką, opowieścią przekazywaną z ust do ust, to było realne zagrożenie. Jeżeli któryś z liderów nadal sądził, że żyje w bezpiecznym miejscu, gdzie ani Han, ani Ogoniaste nie są realne, to tylko wymysł ludzi to... to był po prostu debilem.
I nagle coś sobie zleciało z nieba. Odruchowo spiął się, gotów do ucieczki, do walki z tym co nadeszło. Zdawał sobie sprawę z tego, że Feniksy mają sensora, że powinien wykryć co takiego nadlatywało w ich stronę, ale odruch ciężko powstrzymać. Jeden ciężko ranny, do tego kobieta stworzona z... kartek? Pojawienie się "bestii", klanu Juugo, kierujących się zwierzęcym instynktem. Nagle stało się jakby mniej miło, bowiem chociaż każdy wiedział że te stworki się pojawią, to póki nie było ich widać, nie było świadomości tego, że są w pobliżu, tak było jakoś tak łatwiej na sercu i duszy. Miał jednak coś w stylu flashbacków z Wietnamu, gdy usłyszał odległość. Dziesięć kilometrów. Dalej się nie dało? No i cudnie, iż uciekali przez tak sporą odległość. Był czas, malutko, ale był, to jakiś plus.
-Gorzej, jeśli jeźdźcy ruszą razem z nim. Mesmer to też nic przyjemnego - odpowiedział w kierunku Shikaruia, po części zgadzając się z jego słowami. Han nie był najgorszy, ale jeśli przybędzie z całą swoją świtą, to mogą pakować walizki i spieprzać stąd jak najprędzej. Nie sądził jednak, że nawet tak dumna jednostka jak Han całkowicie zrezygnuje z korzystania z chakry. Może i nią gardził, lecz jeżeli jakimś cudem postawiliby go pod ścianą, to nierozsądnym byłoby uznawać, że z niej nie skorzysta.
Odpowiedź Ocirka niezbyt go pocieszyła. W sumie nie spodziewał się innej odpowiedzi, sam nie znał zbyt wielu person z tego towarzystwa, ale skoro Ociroł znał nawet tego szaleńca pozdrawiającego łaską i miłością, to może znał też i innych z tego grona. Sława miała swoje plusy i minusy. Zaśmiał się, gdy wspomniał o Kakicie. Tak bardzo nie pasowało mu do samuraja to, by złapał czarkę i opowiadał dowcipy. Po prostu nie i tyle. To jakby był kimś zupełnie innym, niż przedstawiał obraz w głowie Kumy. To ten, kto stoi na straży, gdy inni właśnie raczą się sake -Nigdy nie wiesz, może ktoś z nich nas zaskoczy? Może ktoś jest w tym mistrzem, albo po prostu mu się przyfarci? - rzucił luźno do pozostałych, którzy kroczyli dookoła niego. Przysłuchiwał też temu co się dzieje z tyłu, tam gdzie znajdował się chłopaczek z kurą. Nawet nie chciał domyślać się w jaki sposób się tutaj znalazł, jaki wkład wniesie w drużynę pierścienia, za to nie podobały mu się komentarze Shenzhena i napięcie, jakie rosło w tamtej części grupki. Odwrócił się w kierunku Shenzhena, zatrzymał się, popatrzył na chłopaczka z pustyni.
-Uspokoisz się chłopczyku? Czy tak jak poprzednio trzeba Cię sprowadzić do porządku. Znaj swoje miejsce, maszeruj tak jakby Cię tu nie było. Przydaj się do czegoś, zamiast pieprzyć farmazony - potem przeniósł wzrok na Yoshimistu, kiwnął w jego kierunku głową potakują na jego pytanie -Tak, skończył, prawda młodzieniaszku? - zapytał Shenzhena, wlepiając w niego oczy, które nie były łagodne jak wcześniej, lecz pełne złości, gniewu, niebezpieczne niczym sztorm. Nie miał zamiaru pozwolić sobie na to, by ta wyprawa skończyła się jak poprzednia. Widział zagrożenie w tym chłopaczku, już po raz drugi, nie potrafił odpuścić. Nie zamierzał pozwolić mu na to, co robił. Lepiej wyeliminować zagrożenie, póki jeszcze jest tylko potencjalne, a nie prawdziwe. Po tym powrócił do swojej grupki, nie zamierzał więcej użerać się z tym chłopakiem. To powinno sprowadzić go na ziemię, jeżeli nie to zawsze można było z nim porozmawiać w bardziej dosadny sposób.
-Ta mgła za to może nas pogrążyć - skomentował już ciszej, pod nosem, gdy Ocir wspomniał o mgle. Skoro Juugo potrafili wyczuwać nawet przez mgłę, a Han miał być jednym z nich... to jakim cudem Feniksy zakładały, iż nie posiadał takowych zdolności? Jakie mieli powody, by tak sądzić, przecież znali go najlepiej, współpracowali z tym szajbusem tyle czasu. Okazywało się nawet, że błogosławiony miłościwy i łaskawy nawet ma imię! Toż Ci nowość, kto to w ogóle był? Co tu robił? Skąd znał Ocirka i czy to kolejna popaprana relacja? Oby tylko nie kolejny kandydat do Klepki... A właśnie słowa jednego z jej członków nim najbardziej wstrząsnęły. Ekspert od Juugo? Dar od Hana? Zerknięcie w stronę Shikaruia, było chyba aż nazbyt oczywiste. Czy to właśnie była ta przeraźliwa moc, którą wykorzystał wtedy? Czy to z tego powodu działał w taki sposób, narażał życie wielu uczestników tamtej wyprawy? Tłumacz się mój drogi, co takiego ukrywasz przed resztą? Był wcieleniem Chaosu, ale jeżeli ten Chaos mógł ich jakoś wspomóc, dać informacje, to trzeba było mu dać prawo do zabrania głosu.

Do: Asaczka, Sikaruj, Klepka, Szenszen po części też Masako, Wyznafca,
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Hikari »

Przez moment martwił się dziwnym zachowaniem Keiry, które mógł wywołać podchodząc do grupy. Terumi nie był jedyny zmieszany sytuacją więc znalazł wewnętrzną równowagę bezproblemowo. Nikt nie zrozumiał zachowania przedstawicielki Koseki, nawet jej kuzynka Asaka o czym dała znać nawet słowami pozwalając naszemu przedstawicielowi Yogan-Ryu odetchnąć z ulgą. Całego zniknięcia nie przyjmował za bardzo do siebie, od małego był gorzej traktowany przez mieszkańców własnej wioski więc zupełnie ignorował krnąbrną stronę jej zniknięcia.
- Nie przejmuję się takimi drobnostkami, zresztą jeżeli to przez stres w zupełności ją rozumiem. Mierzymy się z najsilniejszym człowiekiem w historii, który zmartwychwstał. Mi również się udziela po części.
Przyznał się z uśmiechem, bo wewnętrzne napięcie było niewielkie. Bezproblemowo je tłamsił, szczególnie w znanej mu wcześniej grupie. Mogli uznać to za słabość, ale nie będzie to wpływało w żadnym zakresie na wykonywanie obowiązku czy podejmowane decyzje. Nawet gdyby lęk urósł do jakichś niebotycznych rozmiarów wciąż potrafiłby zachować trzeźwość umysłu i zmusić ciało do działania. Był shinobi, który podczas swoich misji wielokrotnie zamiast obawy przed śmiercią poddawał się adrenalinie i przezwyciężał wszelakie próby.
- Chętnie skorzystam z zaproszenia, a gorące źródła zawsze brzmią dobrze choć nie musiałeś mnie zachęcać.
Hikariemu podobał się pomysł odwiedzenia małżeństwa Sanada, gdzie mogliby należycie się poznać. Spotkaliby się mogąc porozmawiać swobodnie na wszelakie tematy, jak historia rodziców zdająca się interesować Shikarui'a. Nie miał nic przeciwko podzielić się kawałkiem swojej historii przy dogodnej okazji.
- Wiem o tym doskonale. Nie chcę się przechwalać, ale umiejętnościami zapewne dorównuję naszemu liderowi. Widocznie za mało spędzam czasu w gabinecie, bo ostatni raz się widzieliśmy lata temu.
Wzruszył ramionami nie znając prawdziwego powodu dla którego był wstrzymywany z rangę, ale mógł się domyślać. Spisywał raporty i nie przychodził bez wezwania do gabinetu. Dodatkowo ciężko w przeszłości im było znaleźć wspólny język, czy wyprawa okaże się przełomem w relacjach? Zobaczymy.
- Inoshi zawsze mówiła, że gdybym był w Kami no Hikage dałbym się mocno w znaki przynajmniej jednemu z jego popleczników. Nie jestem do tego przekonany, ale postaram się zrobić co w mojej mocy.
Wewnątrz chciałby się sprawdzić z jeźdźcem, od dawna nie znajdując żadnego wyzwania w podczas pojedynków. Ciężko powiedzieć aby się wysilał na misjach, korzystał zaledwie z części zdolności nie czując nawet zagrożenia na sekundę. Zrodzonego u Terumiego zapału do wykonania zadania niemożliwe było zgaszenie pogarszającymi się warunkami atmosferycznymi, czy spotkaniem klepsydry w dyskusji głównej grupy gdzie pierwszy wtrącił się do dyskusji Yami. Z niej usłyszał mnóstwo informacji, o mgle, bestiach stworzonych z rodu Jugo co mu przypominało opowieści Shinjiego, a także możliwości posiadania zdolności sensorycznych u wrogów. Przez brak doświadczenia w zakresie omawianych spraw siedział cicho nie dostrzegając negatywnych emocji u Shikarui'a. Dostrzegł jego dłoń na ramieniu Asaki, gdy ta mówiła słowa pocieszenia.
- I w miarę możliwości zadbamy, aby się nie powtórzyło.
Odpowiedział zgodnie z sumieniem samemu czując wewnątrz złość za takie wykorzystywanie szczepu. Biedni Jugo, zawsze mieli pecha. Podobnie jak Seinar zadający pytanie, który spotkał się z lekko zirytowanym spojrzeniem Yogańczyka przy swoim pytaniu.
  Ukryty tekst
Dotyczy: Asaka, Yami, Shikarui, Toshiro, + feniksyy
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Wioska Akatori

Post autor: Toshiro »

//Zmiana koloru dialogów na roboczy biały, bo marudzą, że nie widać//

W końcu deszcz robił się coraz rzadszy. Choć taka pogoda zdecydowanie była jego preferowaną to w sytuacji gdy idą praktycznie w paszczę lwa zdecydowanie wolał żeby warunki klimatyczne sprzyjały ich widoczności. Niestety sytuacja na samym przodzie się zagęszczała, ponieważ Kakita z zamaskowanym szermierzem zrobili nie lada przedstawienie roszcząc sobie prawo do informacji, które zostały im z początku odmówione. Jasne, wszyscy chcieliby wszystko wiedzieć. Wtedy jednak zapewne wróg dowiedziałby się w końcu tego co oni wiedzą i wykorzystaliby to, aby czymś ich zaskoczyć.
Pomimo prowadzonych rozmów Toshiro cały czas starał się pozostać na tyle czujny na ile potrafił. Zdawał sobie sprawę z tego, że na pewno jest tutaj wiele ninja, którzy są zdecydowanie potężniejsi od niego, ale nic nie szkodziło samemu też się zaangażować w obserwację terenu. Był tak na prawdę w kropce i nie miał pojęcia na kim może polegać. Szczególnie po kłótni z Asaką i Shikaruiem czuł po prostu spore osamotnienie. Nawet po słowach tego drugiego nie miał pojęcia czy rzeczywiście tak będzie. Zamierzał o niego zadbać? Huh. Z jego perspektywy brzmiało to teraz bardziej jak "patrzę ci na ręce". W każdym razie również odpowiedział uśmiechem, bo brał poprawkę na to, że z nim to nie wiadomo i mógł się po prostu w tym aspekcie mylić, dlatego też postanowił nie wyciągać pochopnych wniosków i po prostu miał to cały czas z tyłu głowy. Odejście Keiry pozostawiło po sobie jedynie pytające spojrzenia w kierunku Asaki, która też wydawała się nie wiedzieć co się tutaj odwala. Wzruszył ramionami widząc reakcję białowłosej i wrócił do dalszych rozmów z innymi. Głównie słuchał. Szczególnie po przybyciu rannych zwiadowców. Nie podobało mu się zamieszanie wprowadzane przez szermierzy. Wydawało mu się niepotrzebne i wprowadzało jeszcze większą dozę nieufności w ich szeregach. Ostatnim razem pośród ochotników pojawił się zdrajca. Miał nadzieję, że mając tę informację Feniksy lepiej przygotowały się do zwoływania nieznajomej grupy najemników i sytuacja z Midori się nie powtórzy. Z drugiej jednak strony nie wiadomo czy mieli dostatecznie dużo czasu, aby się na to przygotować, stąd jego wnioski, którymi nie omieszkał się podzielić.
-Nie uważacie, że chwaląc się wszystkim całą swoją wiedzą od razu jest błędem? Prędzej czy później ilość powierników tej wiedzy sprawiłaby, że wszystkie przekazane Wam informacje trafiłyby do Hana i wtedy wiedziałby czego się nie spodziewacie i co dokładnie wiecie. Nic więc dziwnego, że wcześniej nie chcieli się dzielić tym wszystkim.- wzruszył ramionami jakby to było tak oczywiste, bo po tym czego się dowiedział to zdecydowanie było .Doskonale wiedział skąd to oburzenie, ponieważ kiedyś też tak uważał - przecież wszyscy powinni o tym wiedzieć. No nie do końca.
Samo wezwanie dało już na pewno dużo Hanowi, stąd zapewne ochrona w postaci tych besti... Jugo? Wystarczyło wziąć ich w takim razie na przeczekanie. Nie mogli przecież w wieczność korzystać ze swojej przemiany. Wiedza Shikaruia na ten temat na pewno by się przydała, aczkolwiek Seinaru, który zwrócił się do niego bezpośrednio w taki sposób... No cóż. Czarnowłosy rzeczywiście potrafił być impulsywną osobą, ale mimo wszystko zawsze potrafił się jakoś powstrzymać, bo gdyby nie to to pewnie część stadionu, na której się wtedy znajdowali nie pozostała by w całości. Odbiegało to zdecydowanie od opisu, który przedstawili mu zwiadowcy.
-Nie wiem czy dokładnie tak samo, bo inaczej myślę, że wtedy nie skończyłoby to się tak polubownie i bez żadnych strat.- uśmiechnął się w stronę samuraja, który wtedy zdawał się wraz z Ichirou jeszcze bardziej prowokować bez sensu Sanadę. Znał przecież dość dobrze jego możliwości i wiedział, że mogło się to skończyć na prawdę fatalnie.Nie bronił tutaj oczywiście nikogo, ot zauważył pewną niezgodność w jego rozumowaniu.
-Szczególnie, że mieliśmy z nim ostatnio dość bliskie spotkanie. Choć on sam dysponował już sporą siła to był w stanie okiełznać jeszcze większą.- powiedział zaraz po Kuroiu, którego wyciągnął przecież z genjutsu, które zapewne rzucił sam Mesmer i gdyby nie pomoc jego jak i małżeństwa Sanada to mogłoby z nim być krucho. W każdym razie ani się nie obejrzał, a on sam zaangażował się w rozmowę z Feniksami. Zmiany nadchodziły i to zdecydowanie szybciej niż mu się wydawało. Ani się nie obejrzał przez ramię, a tutaj proszę jak zaczął się udzielać.

Dotyczy: Asaka, Shikarui, Hikari, Seinaru, Kuroi Kuma, Feniksy
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 466
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keion »

Keion maszerował wraz z całą grupą prowadząc dość spokojną pogawędkę z Yoake oraz Takashim biorąc pod uwagę sytuację i okoliczności w jakich się znajdowali. Oczywiście pogoda nie sprzyja, ale im dłużej tak szedł i mókł to deszcze coraz mniej mu przeszkadzał, albo po prostu intensywność opadów malała. W każdym bądź razie nie przejmował się już aż tak tym że może zginąć, starał się po prostu być uważnym i liczył że jakoś tak będzie. Jednak nie wszyscy mieli takie podejście i zauważył napięcie w grupie w której znajdował się chłopak z kurą. Sytuacja wyglądała zupełnie jakby miało tam zaraz dojść do walki, typowe mierzenie się wzrokiem i szukanie tego, kto pierwszy odpuści. Mało obchodziła go ta sytuacja, ale obawiał się czy jeśli zacznie się rozróba to i on przypadkiem nie dostanie rykoszetem, albo czymś w tym stylu. Niemniej jego uwagę bardziej przyciągała sytuacja odgrywająca się na czele ich pochodu i zamieszanie wokół feniksów.
Dookoła zaczęły się dziać ciekawe rzeczy, ale Keion nie specjalnie chciał się wychylać i samotnie podchodzić do przywódczyni. Dlatego ucieszył się widząc że Takashi pomyślał o tym samym i przeciwnie do Hayakawy nie miał żadnych wątpliwości żeby się wychylać. Oczywiście korzystają z okazji ruszył z nim, również chciał się dowiedzieć jak najwięcej, tym bardziej że trochę już wędrowali, a to oznaczało że powoli zbliżali się do celu. Kilka osób wyraźnie miało wątpliwości co do tego że idą bez żadnego planu i że dowódca czyli Yuriko totalnie ma ich w nosie. Coś w tym było, ale biorąc pod uwagę że się spieszyli i wciąż nie wiedzieli komu mogą zaufać wyłożenie całego planu było by jeszcze głupszym pomysłem niż trzymanie ich w niepewności. Oskarżeniom i kłótniom pewni by nie było końca, gdyby z nieba nagle niespadła dwoje ludzi. Keion od razu dostrzegł że niespodziewani goście mieli pancerze feniksów, więc po chwilowym poderwaniu się szybko dał na wstrzymanie. Choć nie był w pierwszej linii szybko zauważył że mężczyzna jest ciężko ranny, a z ciałem kobiety jest coś nie tak. Pierwszy raz widział osobę, której ciało składało się z papieru, nie wiedział czy to jakaś umiejętność, czy też może specjalne właściwości jej ciała. Słyszał że na ziemi żyje wiele różnych dziwadeł, ale do tej pory żadnych nie widział to tęż nawet nie pomyślał o tym że udzielić im pomocy. Do siebie doszedł dopiero po chwili, gdy zobaczył Sau leczącego mężczyznę o imieniu Kenshi i wiedział już że jego pomoc nie jest konieczna. Wsłuchał się natomiast w rozmowę i chłonął wszystko co udało mu się usłyszeć od feniksów, ale pierwszy raz słyszał o klanie Jugo. Wszystko wskazywało na to że jego członkowie nie do końca panują nad emocjami i w szale potrafią stać się potężni na tyle by zabić jednego z feniksów, a dwóch kolejnych odprawić ciężko rannych. W tym momencie Hayakawa ponownie zaczął się bać chociaż nie dał po sobie tego poznać, tym bardziej że wiedział żeby dotrzeć do wioski muszą się przebić też potwory. Zastanawiało go, kto będzie miał gorzej, broniący osady przed potworami czy Ci, którzy będą w środku.
Chwilę później zdarzyło się coś czego chłopak się nie spodziewał, a konkretnie Yuriko ponownie wygłosiła przemowę i zaczęła prosić wszystkich o pomoc. Myślał że mają to już za sobą i nim dotrą do celu nic takiego się nie wydarzy, ale widocznie było to celowe zagranie bo kobieta szybko kupiła zaufanie większości z tych, którzy się przed chwilą awanturowali. Jak nie wiele czasem potrzeba żeby komuś przemówić do rozsądku, gdyby ludzie częściej spadali z nieba to świat był by zdecydowanie spokojniejszym miejscem. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem i kontynuował podróż, nie widział potrzeby zapewniania że dołoży starań podczas wyprawy bo przecież sama jego obecność na to wskazywała. Nie mógł jednak zostawić sprawy Jugo od tak oraz wyglądu ciała tej kobiety o imieniu Reiya, chciał się dowiedzieć i to jak najwięcej o tym co zobaczył.
-Słyszeliście coś o tych Jugo? Rzeczywiście są tacy straszni? Czym się specjalizują cokolwiek?-rzucił pytaniem w kierunku Takashiego i Yoake, gdy tylko mógł. Jeśli mieli walczyć z czymś takim to każda informacja była na wagę złota. Dlatego też starał się wyłapywać informacje związane z Jogo od innych uczestników.
-Widzieliście tą kobietę Reiyę, czy dobrze widziałem że jej ciało było z papieru?-Nie chciał przesadzać z pytaniami, więc chwile się wstrzymał nim wyraził swoje zaciekawienie jedną z członków feniksa. Z medycznego punktu widzenia to co zobaczył było niemożliwe, ale jego oczy mówiły że się nie pomylił i że tam naprawdę był papier.

Do Takashi, Yoake
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
0 x