Szybki i dość znaczny ubytek chakry sprawił, że Jun musiał złapać głębszy oddech i to własnie była chwila, kiedy Noriaki miał pokazać Yamanakom z kim zadarli i jak wielki błąd popełnili. Serce opiekuna Dojo zabiło mocniej kiedy ujrzał charakterystyczną postawę w wykonaniu ojca Miyuki.
To koniec... - pomyślał, wiedząc jak wielkie zniszczenie w ciele rywala wywoła klanowa seria uderzeń w stylu miękkiej pięści. Już miał odetchnąć z ulgą kiedy jego - jakby nie patrzeć - kuzyn zatrzymał się i w dziwny sposób zaczął obracać się ku niemu. Pod maską oczy chłopaka rozszerzyły się ze zdziwienia, a serce waliło już jak oszalałe. Słyszał już o tym ale nie widział na własne oczy - zdolności tych psubratów!
Kolejny raz młodzieniec musiał zawalczyć o życie i zdrowie osób, które były dla niego ważne, wykorzystując swoje słabe ciało i niewielki potencjał bojowy. Jedyną przewagą jaką posiadał była niewiedza wroga na jego temat ale... czy to można w ogóle uznać za przewagę kiedy chodzi o małe dziecko?
Czas na namysł skończył się kiedy Noriaki mimowolnie zaczął biec w stronę chłopaka. Ten nie widząc innego wyjścia krzyknął jedynie "Atakują!" po czym najszybciej jak mógł, biegiem ruszył wgłąb pokoju. Nie biegł on jednak na swojego przełożonego, kierował się na ścianę po swojej prawej stronie, konkretnie na jej środek. Wiedział, że Noriaki szybko zostanie pokierowany w tą samą stronę, dlatego zanim jeszcze się to stało, młodzieniec momentalnie wybił się od podłogi i niemal poszybował w stronę obranego celu (ściany). Jego celem było wylądować na niej nogami i od razu wykonać kolejny skok, tym razem w stronę znienawidzonego Yamanaki. Chciał być niczym pocisk pędzący w stronę ofiary i tak samo jak pocisk chciał po prostu powalić go, zniszczyć, a w najmniej brutalnym scenariuszu po prostu dać nauczkę i przykładnie ukarać.
Jun'ichi nie był jednak głupi i wiedział, że zapewne nie zdążyłby dolecieć do przeciwnika bez jego reakcji, dlatego musiał jeszcze przyspieszyć swój atak na niego, zaskoczyć kolejny raz. Tutaj z pomocą przyszła dość prosta umiejętność, której chłopak nauczył się podglądając treningi pełnoprawnych członków rodu. Trzy niebieskawe igiełki wystrzeliły z ust chłopca prosto w trzymającego pieczęć blondyna (w jego dłonie i tors) - dwie igły chłopak chciał zachować na wypadek gdyby poprzednie nie trafiły celu (jeśli trafią, pozostałe dwie zostają wystrzelone w jego nogi). Byakuganem ciągle obserwował kontrolowanego Noriakiego i zastanawiał się czy w takim stanie będzie on mógł użyć na nim klanowych technik. Jeśli zdolności Yamanaka pozwalały tylko na kontrolowanie ciała, Jun miał nadzieję że zdoła odeprzeć atakującego zwykłymi ciosami ojca Miyuki.
Ostatecznie po odbiciu od ściany chłopak planował wylądować bardzo blisko przeciwnika aby nie pozwolić mu na przygotowanie kolejnych sztuczek, samemu atakując stylem miękkiej pięści jego punkty Tenketsu - w końcu jako Hyuga powinien walczyć w zwarciu.