Druga co do wielkości prowincja Karmazynowych Szczytów od wieków znajduje się pod opieką słynnego Rodu Hyūga , który bardzo dokładnie dba o rozwój wewnątrz swego kraju, a także o bezpieczeństwo granic - zważając na sąsiedztwo z niezbadaną powierzchnią lądową (znaną pod nazwą Głębokich Odnóg) na południowym zachodzie. Podobnie jak w pozostałych prowincjach Karmazynowych Szczytów, dominuje tutaj krajobraz górzysty i roślinność wysokogórska, lecz Kyuzo może pochwalić się bogatszą fauną - wiele zwierząt chętnie poszukuje kryjówek w głębokich jaskiniach prowincji, chroniąc się przed dość kapryśną pogodą.
Meguru
Posty: 71 Rejestracja: 24 maja 2023, o 01:11
Wiek postaci: 14
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie krucze włosy, pojedyncze piegi, wąski nosek o zadartym czubku, różowawe oczy bez źrednicy, maska na twarzy zakrywająca dolną część twarzy, druga maska, tym razem drewniana uwieczniająca kota, zawieszona na prawej skroni.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na lewej nodze | Kabura na broń na prawej nodze | Torba na prawym pośladku | Biały płaszcz z ciemnymi wstawkami | Maska na skroni
Link do KP: viewtopic.php?p=207753#p207753
GG/Discord: bombel#0351
Multikonta: Mijikuma
Post
autor: Meguru » 13 mar 2024, o 13:16
TRENING
Wycieram czoło z potu, dysząc ciężko i patrząc przed siebie, dochodząc powoli do siebie. Trening wytrzymałościowy staję się powoli dla mnie rutyną i codziennością każdego dnia, jednak nie znaczy to, że nie sprawia mi on większych trudności, można by wręcz rzec, że jest on najcięższym elementem monotonii każdej doby. Ćwiczę zgodnie z tym, jak nakierował mnie mój staruszek, dając parę porad i wstępnie poprowadził mnie przez przebieg jak każde ćwiczenie powinno wyglądać. Teraz, skończywszy tenże trening, pozostaje przede mną wybór, który już wstępnie podjąłem. Mimo swojego postanowienia wzmocnienia swojej strony czysto fizycznej, nie można leżeć i pachnieć w kwestii klanowego jutsu. Zdecydowanie góruję nad rówieśnikami w kwestii rozwoju kekkei genkai oraz technik typowo powiązanych z stylem delikatnych dłoni. Nie jestem jednak wyszkolony idealnie - wciąż znajdują się techniki, które powinienem przećwiczyć i udoskonalić w swoim repertuarze. Taką techniką chociażby jest właśnie Hakke Kūshō, polegające na zadaniu ran wewnętrznych przy jednoczesnym odepchnięciu przeciwnika.
Daję sobie godzinę przerwę na medytacji pod wodospadem - niesamowicie pozwala mi to oczyścić umysł i dać wymęczonym mięśniom nieco oddechu i odpoczynku.
Technika w samym zamyśle i zrozumieniu nie jest dość skomplikowana. Tak manipulujesz chakrą, łącząc ją z Jukenem, by wysłać sprężone powietrze w wyniku czego odepchnąć przeciwnika i zadać mu obrażenia, które nie sposób dostrzec pospolitym okiem.
Gotowy, staję naprzeciwko wodospadu od wewnętrznej strony, stojąc w grocie za taflą wody i przybieram odpowiednią pozycję i wpierw sprawdzam swoje własne zdolności i intuicyjność w technice. Manipuluję chakrą przesyłając znaczące jej ilości do wyciągniętej dłoni i za pomocą Byakugana śledzę jej drogę, jednocześnie szukając momentu, w którym czuję, że coś gra nie tak jak powinno. Czuję nagły atak chakry, lecz nieskondensowanej i bez nadania jej żadnego charakteru ani kształtu, wybucha więc, odsyłając mnie do tyłu na dobre dwa metry. Krztuszę się, podnosząc powoli z kamiennej posadzki i analizuję to co widziałem własnymi oczami. Niby wszystko tak jak powinno, lecz coś nie zadziałało, moja intencja nic się miała do tego, co wyszło w praktyce.
Powtarzam ten krok jeszcze kilka razy, wynik jednak pozostaje ten sam. Dopiero kiedy w ramach bardziej frustracji niż intencjonalnego działania w pełni poświęcam się jedynie technice, pomijając analityczne spojrzenie na jej przesył i niepoprawność, czuję jak z mej dłoni w wodospad uderza lekki powiew wiatru. Ucieszony, nie poprzestaję na tym, a dalej kontynuuję tę myśl, aż staje się mi bliska. Mam już zająć się kolejnym krokiem, czyli ponownym przelaniem chakry do dłoni, gdy nagle wizja przed oczami wydaje mi się zamazana i ostatnie co widzę to jak upadam bezwładnie i tracę przytomność.
Budzę się, nie wiem po jakim czasie, ale z pewnością po kilku dobrych godzinach - na zewnątrz zza wodospadu widzę jasno świecący księżyc oraz multum gwiazd oświecających nocne niebo. Ziewam przeciągle, ale wstaję, ciągle zmotywowany - nie mogę poprzestać na półśrodkach, należało dzisiaj skończyć to co się zaczęło. W tym celu więc ponownie stawiam krok przed siebie i nieco zginam kolana i wystawiwszy dłoń przed siebie, w pełni poświęcam się przesyłowi chakry do dłoni, ale w sposób specyficzny i wydaje mi się, że autorski - przy technikach tego typu nie sposób robić wszystko w ten sam sposób, każdy musi znaleźć swój własny pomysł na to w jaki sposób wysłać strumienie chakry, by wywołać atak sprężonego powietrza oraz jednocześnie zadać przy tym odpowiednie obrażenia.
Kończę dopiero nad ranem, wycieńczony, ale szczęśliwy. Technika się udaje, jest dopracowana, lecz nie zmienia to faktu, że mocno męcząca i wypruwająca moje zasoby chakry. Co mniej więcej godzinę musiałem robić sobie przerwę od korzystania z chakry i ćwiczyć sam ruch, by nabyć pamięć mięśniową. W końcu się udało i tym samym udaję się do domu, by w końcu porządnie się wyspać.
z/t
Ukryty tekst
0 x
Meguru
Posty: 71 Rejestracja: 24 maja 2023, o 01:11
Wiek postaci: 14
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie krucze włosy, pojedyncze piegi, wąski nosek o zadartym czubku, różowawe oczy bez źrednicy, maska na twarzy zakrywająca dolną część twarzy, druga maska, tym razem drewniana uwieczniająca kota, zawieszona na prawej skroni.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na lewej nodze | Kabura na broń na prawej nodze | Torba na prawym pośladku | Biały płaszcz z ciemnymi wstawkami | Maska na skroni
Link do KP: viewtopic.php?p=207753#p207753
GG/Discord: bombel#0351
Multikonta: Mijikuma
Post
autor: Meguru » 13 mar 2024, o 16:32
TRENING
Pojawiam się znowu w tym samym miejscu - za wodospadem, w grocie, gdzie nikt nie ma pojęcia o moim istnieniu i nie wie co robię. Czasem lubię taką swoją własną samotność, która pozwala mi się skupić tylko na sobie, na rzeczach, do których dążę w życiu. Nie potrafię się utożsamić z innymi dzieciakami, które swoją przygodę z sztukami jutsu utożsamiają z zabawą, którą dzielą z innymi. Ja w głowie ciągle czuję towarzyszący temu wszystkiemu strach i ciężar pozostawiony na moich barkach - zdobycie informacji o moim bracie, chociażby szczątkowych. Dlatego tak teraz ćwiczę, z myślą, że nie można za długo czekać, tak naprawdę nie wiem czy on w ogóle żyje.
Dlatego znajduję się znowu tutaj i kontynuuję naukę z poprzedniego razu - dowiedziawszy się od staruszka najważniejszych kwestii odnośnie rozwoju tej techniki, wstaję przed taflę i profilaktycznie wyciągam jedną dłoń i próbuje techniki sprzed ostatniego razu. Wszystko się udaje, strumień wody wzburza się, tworząc otwór w wodospadzie na kilka chwil. Przytakując sobie, wyciągam teraz obie ręce i chcę wywołać ten sam efekt, ale w obu dłoniach jednocześnie. Byakuganem śledzę chakrę i zaciskuję zęby, czując jak dość spora ilość chakry wędruje przez moje ciało do dłoni i...
wybucha, odrzucając mnie do tyłu.
- Kurwa - mówię niepocieszony do samego siebie, po czym wstaję i daję sobie chwilę, by dojść do siebie. Nigdy wcześniej nie manipulowałem taką ilością chakry, nawet przy najtrudniejszych technikach. Jednak, cofając się pamięcią do nauki Techniki Sześćdziesięciu Czterech Dłoni, ta technika jest niczym źdźbło trawy dla płynącej magmy aktywnego wulkanu. Z tą myślą w głowie ponownie ustawiam się w pozycji i używam nieco mniej chakry, ale do obu dłoni - tym razem czuję, że jest lepiej, bowiem chakra przybiera odpowiedni kształt, czuję, że sprężone powietrze atakuje wodę, lecz o zdecydowanie słabszej sile, mniejszej niż przy poprawnej technice jednej dłoni.
Przy kolejnej próbie jeszcze zmniejszam użycie chakry i wpierw uczę się dokładnej manipulacji chakrą tak, by energia z jednej dłoni łączyła się z drugą w jedność, nie istniała jako osobny byt. Dopiero po kilku takich próbach, zbieram się do domu wyczerpany.
Następnego dnia przychodzę i po fizycznym treningu ciała i duszy (medytacja pod strumieniem wodospadu) znów biorę się za trening techniki. Czuję się już nieco wyczerpany tym wszystkim głównie psychicznie, ale nie poddaję się, zawsze w głowie przypominam sobie mojego brata i wizualizację tego jak myślę, że wygląda - nie wiem tego przecież, ostatni raz go widziałem mając trzy latka. Staję do pozycji i używam techniki, czując, że coraz płynniej mi działa ta o zdecydowanie zmniejszonej sile. Zaczynam więc ją stopniowo zwiększać, uważając by zbytnia manipulacja nie skończyła się ponownie wybuchem.
Spędzam nad tym jeszcze trzy godziny dzisiaj i kilka następnego dnia, kiedy technika wydaje się gotowa - użycie dwóch rąk niesamowicie wypluwa mnie z energii, jednak efekt jest porażający! Na pewno nie chciałbym czymś takim oberwać.
z/t
Ukryty tekst
0 x
Meguru
Posty: 71 Rejestracja: 24 maja 2023, o 01:11
Wiek postaci: 14
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie krucze włosy, pojedyncze piegi, wąski nosek o zadartym czubku, różowawe oczy bez źrednicy, maska na twarzy zakrywająca dolną część twarzy, druga maska, tym razem drewniana uwieczniająca kota, zawieszona na prawej skroni.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na lewej nodze | Kabura na broń na prawej nodze | Torba na prawym pośladku | Biały płaszcz z ciemnymi wstawkami | Maska na skroni
Link do KP: viewtopic.php?p=207753#p207753
GG/Discord: bombel#0351
Multikonta: Mijikuma
Post
autor: Meguru » 13 mar 2024, o 16:49
TRENING
Następny dzień, następna technika do wydobycia z własnego potencjału. Już poprzednie dają mi zdecydowaną przewagę nad pozostałymi dziećmi z rodu Hyuuga, jednak niespecjalnie się nimi szczycę - uczę się ich zdecydowanie w innym celu.
Dzisiaj na celowniku mam kolejną technikę, która mocniej korzysta z chakry aniżeli z samego stylu Delikatnych Dłoni, chociaż on jest również wymagany w pełnym zrozumieniu i opanowaniu tej techniki Technika ma wyglądać tak, że wysyłam przed siebie niezliczoną ilość strumieni chakry, które są zarówno ostrzem jak i tarczą. Atakują swoją ostrością, ale dzięki temu również chronią przed różnymi atakami. Nie każdymi, ale z pewnością przyda mi się ta technika w przyszłości. Nigdy nie wiadomo czego się spodziewać.
Ponownie znajduję się pod wodospadem, który jest już moim chyba ulubionym miejscem do samotnego spędzania czasu i trenowania technik w ukryciu przed oczami wszystkich. Jestem już po rutynowym treningu ciała, pozostaje mi więc uruchomienie reakcji organizmu służących za aktywację Byakugana i próbę zrozumienia i wykonania tej techniki.
Po godzinie prób padam wymęczony - udało mi się wytworzyć jedynie kilka serii ataków, przy pierwszych próbach ponownie dając się zbytnio ponieść z ilością chakry, co poskutkowało wybuchami. Kilkoma, wciąż bezpiecznymi dla mojego organizmu, po nich zostały jedynie jakieś otarcia, ale jednak. Dopiero kolejnego dnia, kiedy podchodzę do zadania z nową energią i motywacją, udaje mi się wykonać technikę raz. Po niej niemal padam nieprzytomny z powodu braku chakry i daję sobie odpocząć, wychodząc z jaskini na kilka godzin. Wracam dopiero wieczorem, by znowu ponowić technikę. Po sukcesie uśmiecham się do samego siebie i wracam do domu, w przeciągu najbliższych dni kilka razy powtarzając ten zwyczaj, by w pełni upewnić się z sukcesem wykonania techniki. To co wiem na pewno, to że na ten moment nie jestem w stanie jej zbyt długo utrzymywać, niesamowicie szybko wyczerpuje moje zasoby chakry. Mimo to, wiem, że technika jest opanowana i teraz jedynie czego mi brakuje to prawdziwego doświadczenia bojowego. Już niedługo.
z/t
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości