Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 24 kwie 2019, o 21:41
Stare, nadgryzione zębem czasu domostwo, znajdujące się na samym skraju Saimin. Chatka jest zamieszkiwania przez starszą kobietę parającą się szeroko pojętą ezoteryką oraz zielarstwem. Z racji swojego fachu jest więc bardzo skrajnie odbierania przez mieszkańców wioski. Wielu z nich nazywa ją starą ropuchą, czarownicą, wiedźmą, ale dla innych jest babunią Saiką, stanowiącą niezaprzeczalny autorytet w dość enigmatycznej gałęzi praw duchowych.
Domostwo jest raczej niedużych rozmiarów. Mieści w sobie skromną część mieszkalną, pracownię alchemiczną oraz największe pomieszczenie, pełniące funkcję salki dla gości, w której to dzieje się cała magia. Wokół chatki znajduje się ogród z całkiem szerokim asortymentem ziół.
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 24 kwie 2019, o 22:54
Misja rangi D
Inoyū
3/15
Złotowłosa dziewucha niechętnie puściła rękaw czcigodnej Inojki, co nie oznaczało, że na tym zakończyło się poganianie. Oj nie, smarkula była bardzo żywotna, wybiegała wręcz przed kapłankę i próbowała ją pospieszać, krzycząc praktycznie w kółko to samo o rozchorowanej Uzuki i babuni w potrzebie. Jeżeli tempo chodu albinoski było kiepskawe, to musiała liczyć się z tym, że rękawy jej kimona zostaną kolejny raz zaatakowane przez drobne rączki dziewczyny, byleby tylko sprowadzić Yamanakę jak najszybciej do osamotnionej chatki na skraju Saimin.
Oddychało się ciężko. Nie dlatego, że stres z powodu wizyty w wyjątkowym miejscu u wyjątkowej osoby, albo że z domku waliło kadzidełkami na sto metrów. Po prostu powietrze wydawało się ciężkie i gęste. Gęste również były chmury, które zaczęły gromadzić się na dotąd przejrzystym niebie. Najwyraźniej bogowie zbierali łzy, by opłakiwać czarnoksięstwa, które miały odbywać się w tych trochę zbutwiałych czterech ścianach.
Wnętrze chatki nie zmieniało się od lat. Miało swoją tajemniczą, mroczną aurę, głównie przez dość skąpe oświetlenie i masę najróżniejszych ozdób, zawierających wszelkiego rodzaju symbole, układy gwiazd i tak dalej. Shichiya u Ichiya umywała się do lokum Saiki pod względem liczby wystawionych na półeczkach drobiazgów.
- Ooooo, a kogoż mi to gwiazdy sprowadziły! Inoyū, moja kochaniutka, cieszę się, że przyszłaś! - oznajmiła ożywiona babunia , która - tak samo jak jej skromna posiadłość - nie zmieniała się z wyglądu od lat. Ot, może przybyło jej trochę zmarszczek, może była ociupinkę bardziej przygarbiona, ale reszta była taka sama.
- Pięknie się spisałaś, młoda damo - zwróciła się do złotowłosej dziewczynki, klepiąc ją pociesznie po główce. - A teraz przynieś babuni jej księgę. Musimy dokonać paru przygotowań przed dzisiejszym wieczorem - dodała, a jej podopieczna tylko skinęła główką i pobiegła w podskokach do pokoiku wiedźmy.
Saika, wspierając się na swej laseczce, zbliżyła się do albinoski całkiem bliziutko, a potem położyła wolną dłoń na jej ramieniu i spojrzała w jej puste ślepia, formując przy tym krzywy uśmiech na pomarszczonej twarzy.
- Och, nie bez powodu Uzuki, moje medium, się rozchorowało. Zawsze mówiłam twojej matce, że masz przepiękne oczęta, które z pewnością widzą więcej, niż te zwykłe. Ach, ależ bym chciała mieć taką córeczkę, hihihi. Cieszę się niezmiernie, że będziemy mogły dzisiaj popracować razem. Chodź, moja kochaniutka, pokażę ci to i owo. - Puściła ramię Inojki dopiero po skończeniu wypowiedzi, a potem powędrowała powolutku na zaplecze, gdzie znajdowała się jej pracownia.
- Nie mogłam przecież odmówić ludziom w potrzebie. Seanse były już umówione, muszą się więc odbyć. Ach, na tak korzystny układ sfer trzeba byłoby długo czekać! Będziesz więc, moja droga, naszymi oczami na świat astralny. Ale spokojnie, poradzisz sobie. Wspomożemy temu.
Złotowłosa dziewczynka z trudem przytaszczyła wielką, opasłą, zżółkniętą księgę, którą ze sporą ulgą odstawiła na stolik nieopodal alchemicznych przyborów.
- Pięknie, moja dziecinko, a teraz zmykaj do domu, bo dorośli muszą pracować. Jeszcze zdążysz przed burzą - oznajmiła babunia do młodej, czochrając ją po główce na pożegnanie.
Dwie wiedźmy pozostały więc same i mogły skupić się na pracy. Saika z racji wieku i ograniczonej sprawności była bardziej dyrygentką całego przedsięwzięcia, więc to do Inoyū należało wykonanie większości zadań. Zresztą, babunia sama chciała, by albinoska podłapała nieco tego fachu, komentując przy tym, że w tej świątyni to się tylko marnuje, a tutaj byłoby jej wspaniale.
W łapki Inojki wpadła więc zatem księga, która była gromadzoną przez dekady skarbnicą wiedzy. Było tam ze wszystkiego po trochę - co ciekawsze przepisy alchemiczne, opisy przydatnych ziół, rozrysowane układy gwiazd, jakieś wzmianki o duchowych rytuałach, instrukcje do czytania z rąk i wiele, wiele innych rzeczy. Yamanaka nie mogła jednak wszystkiego tego teraz przeczytać, szczególnie, że musiała zająć się przygotowaniami wspomagaczy nadchodzących seansów. Babunia co prawda mówiła o tym bardzo okrężnie, jako o środkach pozwalających otworzyć zmysły na inne światy, ale w miarę rozgarnięta Yamanaka powinna całkiem szybko załapać, że chodzi o sporządzenie odpowiedniej mieszanki ziół, mającej odurzający, a może nawet halucynogenny efekt.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 26 kwie 2019, o 19:12
Niezwykle żywotna posłańczyni wiedźmy od samego początku trzymała w szachu znerwicowaną Yamanakę; dziewczynka zobaczywszy, że Inoyū najwyraźniej jest bardzo przywiązana do braku jakichkolwiek zagnieceń na swoich szatach, postanowiła potraktować tę malutką słabość kapłanki jako swoisty bat, który miałby zapędzać zniewoloną własnymi natręctwami albinoskę prosto do pieczary zielarki. Zbyt zaaferowana niedopuszczeniem do irytujących zmarszczek na ubraniu nawet nie zauważyła, że niczym jakaś bezmyślna owca wykonuje wszystkie polecenia, jakie tylko przyszłyby do głowy temu dzieciakowi; bezwolnie przyspieszała razem z nim, byle tylko utrzymać tkaninę w stanie możliwie jak najbardziej nienaruszonym. Ostatni odcinek drogi pokonała już bez pomocy dziewczynki, wodzona jedynie – zarówno przyjemną, jak i trochę mniej, ale z całą pewnością bardzo intensywną – wonią ziół i, zapewne, wszystkich innych komponentów niezbędnych do wytworzenia eliksirów wszelkiej maści. Łapki ropuchy, ogon traszki, oczy pająka. No, może jeszcze skrzydło nietoperza. Same pyszności.
Kiedy wreszcie dotarły na miejsce, zatrzymała się na kilka chwil tuż przed zmurszałymi drzwiami, wbijając w nie rozbiegany wzrok. Czego się tak boisz, Inoyū? Przecież nikt cię tam nie zje, prawda? Nie uważasz, że to trochę głupie?
Oczywiście, że zdawała sobie sprawę, że ten strach, który nie pozwalał jej przekraczać progu zniszczonej chałupiny, był całkowicie irracjonalny, ba! W końcu to nie miałby być pierwszy raz, kiedy spotkałaby się z Saiką! Nie bez powodu jednak pozwalała matce całkowicie przejmować pałeczkę podtrzymywania rozmowy, sama zazwyczaj przysłuchując się z oddali niewyraźnym szczątkom ich rozmów. Matka mówiła, że to nie są tematy dla niej. Zresztą, i tak nie miała zbyt wielu okazji.
Dziewczynka, a jakżeby inaczej, wypruła naprzód i zniknęła w odmętach tajemniczej chatki. Yamanaka, odczekawszy jeszcze kilka chwil tuż przed wejściem w celu uspokojenia, zdradzającego jej aktualny stan, oddechu, dość niepewnie wkroczyła w głąb chatki. Pomimo tego, że powietrze było tak gęste i nieprzejrzyste, że z łatwością można by próbować przeciąć je nożem, rozejrzała się czujnie na boki w ramach rekonesansu. Natrafiając spojrzeniem na staruszkę, wyciągnęła nieco drżącą dłoń z kieszeni, by unieść ją i pomachać delikatnie jej stronę.
— Dobrze cię znowu widzieć, babciu Saiko. Słuchy mnie doszły, że mogę być ci dzisiaj w czymś potrzebna, tak? — przywitała się lekkim skinięciem w jej stronę, siląc się na nonszalancję. Komplementy zbywała jedynie niezręcznym uśmiechem; nigdy nie wiedziała, co właściwie się robi w takich momentach, więc w miarę uprzejmy grymas wydawał jej się perfekcyjnym rozwiązaniem tej niekomfortowej sytuacji.
— T-To dla mnie zaszczyt — wydukała, gdy ręka Saiki w końcu zacisnęła się na jej ramieniu. To była tylko kwestia czasu. Zarechotała pod nosem nerwowo, cierpliwie czekając, aż wiedźma zabierze dłoń i po tych wstępnych niezbędnościach będą mogły wreszcie przejść do tego, po co tutaj przyszła – szemranych seansów i podejrzanych specyfików, które miałyby, naturalnie, otworzyć jej zmysły na nowe doznania, wyostrzyć postrzeganie innych rzeczywistości...
Chwila.
Zadziwiająco dokładne ryciny na pożółkłych stronicach i niedbałe pismo, które swoją koślawością doskonale oddawało delikatne drżenie starczej ręki pozwoliły połączyć jej wszystkie kropki; ta przedziwna mieszanka ziół, którą właśnie starała się przygotować swoimi niewprawnymi dłońmi miała zostać spożyta, najprawdopodobniej, przez nią samą. To też nie jest do końca tak, że ta informacja zwaliła ją z nóg i nie, nie była aż tak przeciwko subtelnemu wspomaganiu własnej duchowości – halucynogenne mikstury są raczej normą przy tego typu sprawach, ale... Ale.
— Tylko wie babcia co? Ja babcię zapewniam, że moje trzecie oko jest szeroko otwarte i raczej obejdziemy się bez wspomagania jego wizji — zaczęła dość lekko, zerkając na nią kątem oka — czy to jest w ogóle bezpieczne? Znaczy — jej dłoń machinalnie wylądowała na łepetynie i zaczęła przeczesywać białe kudły — jestem po prostu ciekawa właściwości tych eliksirów. Właśnie tak. Czysta ciekawość.
Jeżeli to tylko było możliwie, to starała się sprawdzić w miarę dyskretnie ewentualne skutki uboczne spożycia poszczególnych ziół; nie przerywała jednak samego wykonywania mieszanki. Posłusznie wykonywała wszystkie instrukcje wiedźmy i próbowała połączyć wszystkie komponenty we właściwy sposób. Najchętniej przytuliłaby tę księgę i już nigdy jej oddała, ale, cóż – czujne ślepia Saiki zapewne śledziły uważnie każdy jej ruch.
Tyle wiedzy. Po co jej to wszystko? Przecież i tak już pewnie zna wszystko na pamięć. Niech podzieli się z młodszymi.
— Chyba udało mi się coś zrobić.
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 27 kwie 2019, o 19:01
Misja rangi D
Inoyū
5/15
Babunia Saika z pewnością była nie byle czarownicą, bo bez konszachtów z mrocznymi mocami nie dałoby się sprawić, by Inoyū była tak milutka i tak pozytywnie nastawiona do pracy. Gdzieś tam, w kącie, musiała chyba leżeć jakaś laleczka voodoo o białych włosach i ślepiach pozbawionych źrenic.
Instrukcje ze starej, opasłej księgi i wskazówki staruszki w połączeniu z zapałem młodej Yamanaki dawały naprawdę dobry efekt. W zatęchłej pracowni nie padały więc słowa karcenia, a prędzej pochwały, jak to córeczka Miyu jest zdolna.
- Ooooch, moje kochanie, przecież bym nie otruła takiego skarbu. Uzuki zawsze przed seansem piła tę miksturkę. Pobudza receptory, otwiera zmysły na nowe doznania, pozwala widzieć kształty i barwy astralnego świata. Skoro jednak poczuwasz się na siłach i twoje wewnętrzne trzecie oko jest nad wyraz mocne, to obniżymy stężenie wywaru. Wprawimy cię w odpowiedni nastrój, zrelaksujemy i otworzymy umysł, ale w granicach rozsądku, żebyś miała dalej mocny kontakt z rzeczywistością - wyjaśniła babunia, klepiąc dla otuchy Inojkę po plecach. Potem poinstruowała ją, w jaki sposób prawidłowo rozrzedzić eliksir i osłabić jego moc.
- Doskonale, moja droga, doskonale - pochwaliła albinoskę, kiedy jej praca dobiegła końca.
- Nadchodzi już pora, nasz pierwszy gość zjawi się lada moment. Rozpal świece i kadzidła, moja droga. - Babunia wykonała obchód za swoją pomocnicą, rzucając do kadzideł specjalną mieszankę przesuszonych ziół, które po zetknięciu z ogniem buchały gęstym, odurzającym dymem, który mógł w pierwszych chwilach zakręcić w głowie nieprzyzwyczajonej Yamanace.
Potem nie pozostało już nic innego jak zasiąść przy okrągłym stoliczku i zaczekać. Inoyū wolną chwilę mogła zapełnić przeglądaniem lub tasowaniem mistycznych kart, które leżały na stosiku.
Zapadł już zmrok, a zgromadzone w okolicy chmury rozpoczęły ulewę.
Niedługo później przez dźwięk spadającego deszczu przedarł się odgłos pukania w drzwi chatki.
- Wypij miksturkę, kochanie, a ja otworzę naszemu gościowi - szepnęła babunia, po czym niespiesznie przeczłapała do niewielkich, drewnianych wrót, by wpuścić do środka kobietę. W pomieszczeniu panował półmrok, ale już w pierwszej chwili albinoska mogła dostrzec raczej chudą sylwetkę, mokre, czarne włosy i garbaty nosek.
- Och, dawno cię nie widziałam, moja droga. Wszystko dobrze u ciebie? - zapytała Saika.
- D-dobrze - oznajmiła czarnowłosa, spoglądając z małym zaskoczeniem na Inojkę. Chyba spodziewała się innej osoby przy stoliczku.
- Wszystko już gotowe. Zasiądź, proszę - oznajmiła wiedźma, gestem dłoni zachęcając do zajęcia właściwego miejsca.
Chwilę później już wszystkie trzy panie znajdowały się po okrągłym stole. Albinoska mogła teraz ocenić, że jej klientka jest starsza od niej przynajmniej o dekadę.
- A więc co cię tym razem trapi, dziecino? - spytała ciepło babunia, kładąc splecione dłonie na blacie. Uśmiechnęła się, ale na tej pomarszczonej, wysuszonej twarzy uśmiech wyglądał bardziej upiornie niż przyjemnie.
- No bo... Ja chciałam się zapytać o sprawy sercowe. Wszystkie moje znajome dawno powychodziły na mąż, tylko ja jeszcze zostałam... Już zwątpiłam w swoje szczęście, ale jakiś czas temu pojawił się pewien mężczyzna w moim życiu, ale... przestał mnie odwiedzać, zniknął. Zostawił mnie tak samo, jak poprzedni? Czy mam na niego cierpliwie czekać? Czy jeszcze pojawi się jakieś szczęście w moim życiu?
- Spokojnie, dziecinko. Spojrzymy w gwiazdy i poznamy w prawdę. Żeby sprawdzić, jaka przyszłość cię łączy z daną osobą, pomyśl teraz o niej i wypowiedz jej imię.
- Tsunematsu.
Staruszka sięgnęła po pierwszą kartę ze stosika i wyłożyła ją na środku stolika.
- A teraz wsłuchajmy się w to, co ma do powiedzenia nasze medium - odparła Saika ze spokojem, przerzucając inicjatywę spotkania na Inoyū, która mogła już odczuwać efekty wypitej przed momentem mikstury.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 27 kwie 2019, o 21:01
Wszystkie komplemenciki i słodkie słówka, które padały pod jej adresem z ust Saiki aktualnie nadzorującej całą operację z pozycji siedzącej, mimo tego, że być może były nieco na wyrost, motywowały Yamanakę do rzetelnego wykonywania poświęconych jej zadań. Spoglądała co rusz na babcię, zmuszając ją w ten sposób do kontrolowania postępów i korygowania ewentualnych błędów - w końcu przyszła tutaj też po to, by się czegoś nauczyć, a nie tylko odwalić po łebkach całą robotę. Całe szczęście, że udało jej się wynegocjować z wiedźmą delikatne rozrzedzenie halucynogennego specyfiku; chociaż pochłaniany przez nią od czasu do czasu w całkiem niebagatelnych ilościach alkohol mógłby być zaliczany do mikstur o podobnych właściwościach, to jego konsekwencje były jej przynajmniej doskonale znane. Ot, kacyk. Czasem dzień, a czasem - gdy zabawa trwała zdecydowanie zbyt długo - dwa dni. Nie jest zbyt przyjemnie, ale da się przeżyć. Wiadomo też jak można z tym walczyć. A przynajmniej próbować.
Wiedza alchemiczna Yamanaki stała, póki co, na dość niewielkim poziomie; była jednak rozwinięta na tyle, by, nieobeznana z całą gamą innych używek, kapłaneczka miała świadomość, że z substancjami narkotycznymi nie ma żartów. Starała się ufać Saice, jednak, z natury będąc raczej nieufną, postanowiła odnosić się do niej z tą niewielką, ale i konieczną, szczyptą rezerwy, która zmuszała ją do brania pod wątpliwość to, że babunia powiedziała jej o wszystkim. Inną sprawą jest, że nigdy tak do końca nie można przewidzieć, w jaki sposób dana osoba zareagowałaby na jakąś miksturę. Nie chciałaby ryzykować, że to akurat ona mogłaby być tą osobą, która - z różnych względów - nie reaguje na nią najlepiej.
Rozrzedziła więc zgodnie z instrukcją tajemniczą miksturę, by, czekając na chwilę nieuwagi ze strony Saiki, unieść naczynie na wysokość swoich ciekawskich ślepi. Poruszyła kilkakrotnie znajdującą się w nim cieczą, uważnie obserwując niewielkie poruszenie zmielonych drobniutko ziół. Zapach, musiała przyznać, był całkiem przyjemny. Odurzający .
Związała pośpiesznie swoje długie włosiska w wysoki kucyk, starając się zgarnąć wszystkie irytujące kosmyki z okolicy twarzy - robota, którą właśnie miała wykonać, należała do tych brudnych i niosących ze sobą spore ryzyko niepowodzenia, a długie, przeszkadzające swobodnej pracy dłońmi, kudły mogłyby tylko ją spowolnić, a do tego dopuścić nie mogła. Nie przed kimś, kogo tak ceni.
Odczekawszy chwilkę, aż wiedźma dosypie w kilku strategicznych miejscach łatwopalną mieszankę ziół, wreszcie ruszyła w ślad za nią, by do każdego kadzidła sypnąć kilka iskier przy pomocy krzesiwa. Gęsty dym, który momentalnie zaczął się z nich wydostawać, zmusił ją do odsunięcia się o parę kroczków; przetarła lekko przekrwione ślepia zewnętrzem dłoni, mając nadzieję, że dzięki temu pozbędzie się chociaż na chwilę tego upierdliwego wrażenia piasku pod powiekami. Nie zdało się to jednak zupełnie na nic, a do tego lekkiego dyskomfortu będzie musiała się po prostu przyzwyczaić.
Przytaknęła posłusznie na kolejne polecenia, pozwalając Saice zająć się wszystkim tym, co nie leżało w jej obowiązkach - w końcu miała wystąpić jako medium, więc uznała, że tej roli będzie się trzymać. W oczekiwaniu na pierwszą klientkę podparła z cieniem znużenia przyciężką głowę o zgiętą rękę, pobieżnie przeglądając przygotowaną przez gospodynię talię kart. Oczywiście, że była zaintrygowana, nie mogła zaprzeczyć. Jednak czy była w stanie uwierzyć w ich magiczną moc? Cóż, jej stosunek można by porównać do tego, jak traktuje zarówno bogów, jak i swoją świątynię - z lekkim przymrużeniem oka, ale z niemożnością całkowitego zanegowania ich niezwykłości. Być może te karty to alternatywny sposób na połączenie się z wyższymi istotami? A cholera wie. Głowa Inoyū była teraz zdecydowanie zbyt zmącona intensywnym zapachem kadzideł, a zaraz również narkotycznym eliksirem, by jej jakiekolwiek refleksje prowadziły do konkretniejszych wniosków niż może tak, a może nie .
Delikatna, wręcz niepozorna, ziołowa gorycz mikstury bynajmniej nie zwiastowała tych niezbyt przyjemnych efektów, które za chwil kilka miały zadziałać na umysł Yamanaki. A może jednak przyjemnych? Właściwie, to nie mogła do końca ocenić. Wiedziała za to dwie rzeczy - ulewa, która najwyraźniej zaczęła się już podczas jej intensywnych przygotowań do seansu, zdawała się być zadziwiająco odległa, a jej trzecie oko... cholera. Trzecie oko było tak otwarte, jak jeszcze nigdy w życiu. A może to tylko placebo? Zresztą, czy to takie ważne, co to było? Ważne, że zaczęło działać.
Wysłuchała klientkę bez przejęcia, co kilka sekund jedynie podnosząc dość beznamiętne spojrzenie na jej strapioną twarzyczkę znad karty, która w pewnym została wyciągnięta na sam środek stołu przez Saikę. Ujęła ją w dłoń, po czym, usilnie starając się skontaktować z tymi odległymi światami, o których z takim zaangażowaniem prawiła staruszka, jęła wgapiać się w nią raczej z brakiem jakiejkolwiek refleksji w jej pustych ślepiach.
— Tsunematsu, tak? — zaczęła półszeptem, mrużąc delikatnie oczy — Ach, rozumiem. Już wszystko widzę.
Jedyne, co widziała, to karta Pustelnika. Tylko tyle, aż tyle? Nie mogła stwierdzić. Może alternatywne wymiary po prostu nie chcą odpowiedzieć na jej żarliwe prośby? A może nie powinna była rozcieńczać tej cholernej mikstury?
Westchnęła ciężko.
— Twój wybranek zdecydowanie potrzebuje przestrzeni. Przytłoczyłaś go tą swoją miłością, więc biedak nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Odsunął się od ciebie, bo nalegałaś na szybkie zamążpójście. Wystraszyłaś go — odłożyła kartę na blat — więc zaszył się z dala od swoich trosk, by przemyśleć wszystko na spokojnie i, co najważniejsze, w samotności. Nawet nie próbuj go szukać. Jeżeli uzna, że jesteś tego warta, to sam do ciebie wróci — ...a może nie. Przechyliła głowę nieznacznie na bok, pozwalając sobie na zatrzymanie spojrzenia przenikliwych ślepi na jej oczach i przeciąganie tego niezbyt komfortowego kontaktu wzrokowego o kilka chwil za długo. Usłyszawszy jej ostatnie pytanie jedynie parsknęła pod nosem. Jakie to głupie, jakie to dziecinne!
— Pytasz o szczęście? — wykrzywiła kąciki ust w niezbyt sympatycznym uśmieszku — Przykro mi, ale karty mają być twoim przewodnikiem, a nie prostą odpowiedzią na wszystkie naiwne pytania. Pamiętaj, że życie zawsze ma pewien element losowości.
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 28 kwie 2019, o 21:35
Misja rangi D
Inoyū
7/15
Kobieta o czarnych włosach z wielką uwagą wpatrywała się w albinoskę i wsłuchiwała się w każde jej słowo. Inoyū po raz kolejny w swoim życiu mogła połechtać swoje ego i spełnić się jako wielki autorytet, chyba nawet nieco większy niż ten, jakim była w oczach przeciętnego wiernego podczas odprawiania religijnych ceremonii w świątyni.
- T-tak właśnie przeczuwałam... - odpowiedziała nieśmiało, przyjmując wyjaśnienia wróżki. Później przygryzła wargi, zastawiając się nad kwestią, w której już nie dostała jasnej odpowiedzi.
- No cóż - westchnęła cichutko. - Przynajmniej teraz już wiem, na czym stoję. - Uśmiechnęła się blado, przenosząc spojrzenie na Saikę.
- Tak jak zawsze? - zapytała, na co babunia jedynie mrugnęła i minimalnie kiwnęła głową na znak potwierdzenia. Czarnowłosa sięgnęła więc po mieszek z odliczoną wcześniej kwotą i wręczyła go staruszce.
- Dziękuję za pomoc. - Kobieta spojrzała to na wiedźmę, to na medium, a potem wstała od stoliczka.
- Poczekaj, kochaniutka. Dam ci trochę ziółek, zaparz sobie po powrocie do domu, to cię przeziębienie po tej ulewie nie złapie - oznajmiła babunia, podnosząc się z miejsca. Opuściła na chwilkę pomieszczenia, by wrócić z małym podarkiem dla klientki. Ta podziękowała, pożegnała się i opuściła chatkę.
*** Ulewa nabrała na sile, parę razy nawet zagrzmiało gdzieś w oddali. Dwie czarownice musiały poczekać trochę, aż w końcu odwiedził ich kolejny gość. Tym razem czterdziestoletni mężczyzna, o absolutnie zwyczajnej aparycji. Był całkowicie przemoczony, ale jego klasyczny strój i tak prezentował się całkiem nieźle.
- Znów chciałem się wypytać o biznes, jako że wróżby nigdy mnie nie zwiodły. Pojawiła się ciekawa szansa nawiązania współpracy z pewnym rodziną z Shigashi. Nie jestem jednak pewien, czy powinienem ryzykować.
Babunia tym razem wyłożyła dwie karty , pozostawiając interpretację albinosce.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 30 kwie 2019, o 19:43
Dużo bardziej od tego, jaki wpływ mogła mieć jej przepowiednia na przyszłe życie tej biednej kobieciny, interesowała ją zawartość niewielkiego mieszka, który został przekazany na ręce wiedźmy w ramach zapłaty za zaledwie kilka minut tego niezwykle krótkiego seansu. Starała się wstępnie oszacować ilość zgromadzonych w nim pieniążków, próbując ocenić stopień jego wypełnienia - w jaki sposób materiał układa się na monetach, czy dłoń staruszki opada chociaż minimalnie pod ich ciężarem. Mrużyła delikatnie oczy, łudząc się, że jej przymglone spojrzenie wyostrzy się chociaż odrobinkę. Nic z tego. Nie w tym stanie.
Zerknęła zazdrośnie na pakuneczek, który wiedźma podarowała ciemnowłosej klientce, tłumacząc, że są w nim jakieś zioła na przeziębienie . Nie była w stanie tak do końca uwierzyć w jej dobre intencje. Dlaczego miałaby troszczyć się o jakąś losową kobietę, skoro jedyne, co je może łączyć to prosta relacja sprzedawca-klient? To było coś, czego, niezbyt wrażliwa na jakiekolwiek sentymenty, główka Yamanaki nie mogła przetworzyć; prędzej uwierzyłaby, że babcia Saika po prostu stosuje w tym momencie jakiś cwany chwyt marketingowy i ociepla w ten sposób swój wizerunek. Czy coś takiego.
— Babciu, czy ja też mogę te ziółka? — mruknęła pod nosem dość nieśmiało, gdy kobieta opuściła już wiedźmią chatkę. Istniała nikła szansa, że pani wiedźma zrobiła to po prostu dlatego, bo czasem jest miła, więc uznała, że niegłupim byłoby zagrać troszeczkę na tej dobroci.
Po tym krótkim i dość interesownym pytanku nie odezwała się już ani słowem podczas przydługiego oczekiwania na następnego amatora wróżenia z kart. I to nawet nie było tak, że nie miała akurat ochoty otworzyć gęby do swojej aktualnej mentorki; mikstura, którą zażyła kilka chwil temu, sprawiała, że z każdym kolejnym momentem ogarniała ją coraz większa senność. Pobieżne przeglądanie talii kart, zamiast pomagać zachować jej chociaż nikłe skupienie, jedynie wzmagało zapotrzebowanie na sen, więc przysnęła sobie na moment. Na chwileczkę. Babcia nie zauważy.
Niemal podskoczyła w miejscu, gdy drzwi zaczęły otwierać się z donośnym skrzypnięciem; przetarła pośpiesznie rozgrzaną facjatę, po czym wyprostowała swoje – uprzednio ułożone w dość specyficznej pozycji – plecy, pozostawiając przywitanie gościa Saice, a samemu próbując jeszcze się rozbudzić. Ponownie ujęła w dłonie obie karty, starając się cokolwiek z nich wyczytać. Sprawa, o którą pytał ten bardzo poważnie wyglądający pan, wydawała się być, niestety, równie poważną. Z jednej strony przeszkadzała jej lekka presja związana z odpowiedzialnością za jego wybór, ale z drugiej... dlaczego miałaby się tym przejmować? W końcu jest dorosłym człowiekiem, jeżeli zrobi coś idiotycznego, to tylko i wyłącznie jego wina. W żadnym razie nie Inoyū. Problem rozwiązany. Nie ma się czym przejmować.
— Tylko głupiec wchodziłby z własnej woli do walącej się wieży — zaczęła jakże enigmatycznie, łypiąc kątem oka na wiedźmę i szukając w jej oczach aprobaty. To wcale nie jest tak, że chciała jej zaimponować swoją niewątpliwą elokwencją i zabawą słowem, ale niech lepiej jej się spodoba, bo długo nad tym myślała. Nie, ale poważnie – czy to nie było genialne? — Jeśli miałabym coś poradzić, to przemyślałabym tę ofertę dwa razy. Albo nawet trzy. Oczywiście zrobi pan, co zechce, ale uprzedzam, że układ kart nie jest zbyt sprzyjający — dokończyła z wręcz teatralną powagą swoją przepowiednię. Odłożyła karty na stół, po czym pokazała ten niekorzystny układ mężczyźnie, zupełnie jakby narysowane na nich obrazki miały być potwierdzeniem jej słów.
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 1 maja 2019, o 19:52
Misja rangi D
Inoyū
9/15
- Oczywiście, że możesz, mój skarbeńku. Przypomnij tylko, gdy skończymy, to ci babunia przygotuje.
*** Donośnie grzmoty następowały niemalże natychmiast po błyskach, które na malutkie ułamki sekund rozświetlały wnętrze chaty. Burza musiała być już bliziutko.
Gdy Inoyū wypowiedziała swoją enigmatyczną kwestię, mężczyzna zmarszczył czoło i spojrzał na nią pytająco, natomiast babunia delikatnie się uśmiechnęła, najwyraźniej zadowolona z poczynań albinoski. Późniejsza, bardziej łopatologiczna interpretacja wróżby zaowocowała głośnym westchnięciem. Osobnik w średnim wieku wlepił zrezygnowane spojrzenie w blat stolika, na którym znajdowały się dwie karty, i podumał dłuższą chwilę w milczeniu. Nie wyglądało na to, żeby zamierzał polemizować z wyrokami losu. Był po prostu zawiedziony werdyktem i musiał się z nim pogodzić. Kiedy to już mu się udało, podniósł się, wręczył babuni zapłatę, a potem jedynie skinął głową na pożegnanie i opuścił chatkę.
*** Kolejnym gościem była młoda dziewczyna, mniej więcej w wieku Inojki. Całkiem ładna, bogato ubrana, obwieszona różnymi świecidełkami. Oznajmiła, że przyszła z polecenia ciotki, ponieważ znalazła się na życiowym rozdrożu i musi podjąć decyzję w sprawie tego, którego z dwóch kandydatów na męża ma wybrać. Pierwszym z nich, wytypowanym przez jej rodzinę, był młody kawaler ze znajomej, w miarę zamożnej rodziny, zajmującej się kupiectwem. Drugim kandydatem był wysoko urodzony panicz z Kyuzo, którego status jeszcze bardziej podwyższyłby standard życia młodej panny, ale z którym nie wszystko było pewne, szczególnie że pochodził z prowincji, z którą niedawno był konflikt. Babunia wyłożyła jedną kartę dla lokalnego kandydata oraz drugą dla tego z sąsiedniej prowincji.
*** Po wróżbie - jaka by ona nie była - młoda panna zaczęła szukać po kieszeniach płaszcza pieniążków, by opłacić usługę. I wtedy rozległ się huk, ale tym razem nie był to piorun, tylko trzask wybitego okna. Zaraz po tym ktoś z impetem otworzył drzwi wejściowe. Dziewczyna pisnęła, babunia nerwowo podniosła się z krzesła i łypnęła spojrzeniem na przybysza, który stał teraz w progu.
Nieco zmącony psychodelikami umysł Inojki mógł skojarzyć tę postać z pewnym łysym jegomościem, z którym albinoska miała już na pieńku. Tak naprawdę nie była to ta sama osoba, choć fryz i postura były niemalże identyczne. Osobnik trzymał w dłoni najbardziej typowe narzędzie wandali, czyli drewnianą pałkę.
- Ty jebana ropucho, dałaś nam truciznę zamiast halucygenów!! - wrzasnął nabuzowany, a zaraz pieprznął swoją prymitywną bronią w otwarte drzwi.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 10 maja 2019, o 15:18
Wbiła dość natarczywe spojrzenie w wyraźnie stroskaną facjatę pana biznesmena, oczekując, że sam z siebie zrozumie, iż nie jest tutaj dłużej mile widziany i ma sprawniutko ruszyć swoje szanowne cztery litery w kierunku wyjścia; mężczyzna jednak nie wyrażał chęci pójścia wróżbitkom na rękę i dalej uparcie zajmował miejsce, które od kilku chwil mogłoby być już zajęte przez następnego klienta. Nie spodziewając się raczej żadnej mobilizacji z jego strony, skinęła delikatnie głową, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, po czym pożegnała go raz jeszcze, nieco dobitniej. Zaakceptowawszy niezbyt optymistyczną przepowiednię, wyniósł się wreszcie z chatki, pozostawiając po sobie wcale niemałą zapłatę za - niewątpliwie – bardzo ciężką pracę Yamanaki. Do licha! Po jaką cholerę w ogóle parać się tak zabójczą profesją, skoro pieniądze mogą łatwiutko wpływać do kieszeni bez większego wysiłku? Po kiego grzyba ryzykować własnym życiem, skoro mogłaby spędzić resztę swoich dni na składaniu herbatek i wciskaniu kilku bzdurek przypadkowym naiwniakom? Chyba tylko dlatego, że rodzice byliby na nią źli, że dobrowolnie oddaje się pod opiekę jakiejś nawiedzonej staruszce.
Chociaż spodziewała się licznego napływu klienteli, nic takiego, niestety, nie miało miejsca; zbyt skupiona na analizowaniu alternatywnych ścieżek życiowych, nie zwróciła uwagi na to, że kolejna zagubiona duszyczka zjawiła się dopiero dobrą godzinę po poprzednim jegomościu. Porada, o jaką prosiła ta całkiem młodziutka dziewczyna, była, co prawda, jedną z tych bardziej standardowych dla dziewcząt w jej wieku, ale nadal czuła się nieco niekomfortowo, decydując za nią w tak cholernie ważnej, potencjalnie rzutującej na całe jej życie, kwestii. Pal sześć z jakimś facecikiem i jego biznesem! Nie chciałaby mieć na sumieniu nieszczęśliwego małżeństwa tej biednej, niezdecydowanej dziewczyny.
— Pierwszy kandydat, z tego, co widzę, jest osobą niezwykle wrażliwą i kochającą, a wasze pożycie byłoby pełne miłości i zrozumienia. Minusem jest finansowa stagnacja — zaczęła, spoglądając posłusznie na wyłożone przez babcię karty — prawdopodobnie pozostałby kupcem, a ty – żoną kupca. Kawaler z Kyuzo jest zdecydowanie bardziej skupiony na karierze i zapewniłby ci całkiem przyjemne życie, jednak, nawet jeżeli obdarzyłby cię uczuciem, nie liczyłabym na jakieś romantyczne wynurzenia z jego strony. Owszem, zajdzie naprawdę daleko, ale, no cóż, amant z niego byłby kiepski. Na osłodę dodam, że jego poczucie humoru musi być naprawdę niezłe! A przynajmniej tak mówią karty — wzruszyła delikatnie ramionami, starając się zrzucić z siebie jakąkolwiek odpowiedzialność — No sama widzisz, coś za coś. Musisz przemyśleć, co dla ciebie w życiu liczy się bardziej. No i czy byłabyś gotowa na przeprowadzkę do Kyuzo. Wbrew pozorom to wcale nie jest aż tak blisko — skwitowała krótko, kończąc wreszcie swoją tyradę. Sięgnęła ukradkiem po czarkę z wodą, czując, że chyba zaschło jej w gardle. Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio z jej ust padło tyle słów – nie dość, że męczyła się mówieniem dość szybko, to jeszcze codzienna obecność równie niechętnej do przyjaznych konwersacji Shikatsu bynajmniej nie skłaniała do kwiecistych monologów.
Wtem!
Cisza, dotychczas skutecznie zakłócona przez huk rozszalałych błyskawic, tym razem została przecięta donośnym trzaskiem rozbijanego szkła, a zaraz po nim - gwałtownym uderzeniem prowizorycznej broni o zmurszałe drzwi, z całą pewnością łamiąc przynajmniej jedną przegniłą deskę. Mimowolnie gwizdnęła z podziwem, w pierwszej chwili nie mając zamiaru aktywnie uczestniczyć w prywatnych konfliktach babci Saiki, jednak, gdy ten rozwścieczony typek zaczął być coraz bardziej agresywny, zaczęła się bać o własną skórę. W przypływie impulsu podniosła się z wysiedzianego miejsca, odgradzając mężczyznę od obu kobiet.
— Panie! Odłóż pan ten kijek, bo cię stąd wyprowadzę! — warknęła, niezbyt kulturalnie wskazując paluchem na drewnianą pałkę nieproszonego gościa — Spokojnie, spokojnie. O co chodzi? Co się stało? Poważnie, odłóż to.
Tak po prawdzie, to niezbyt interesowało ją, czy Saika naprawdę wcisnęła jakimś prostakom truciznę zamiast przyjemnych halucynków. Musiała mieć pewnie swoje powody, a i niewykluczone, że po prostu przesadzili z ilością przyjmowanego narkotyku.
Martwiła ją tylko jedna rzecz – skoro babcia, czysto teoretycznie, podmieniła im halucynogeny na truciznę, to czy ona sama właśnie dobrowolnie się zatruła? Pomimo tego, że pewne ryzyko zawsze istniało, to nadal ten scenariusz wydawał jej się co najmniej absurdalny; jej znajomość ziół, chociaż, póki co, dość podstawowa, raczej pozwoliłaby jej na rozpoznanie trujących roślin - o ile ta trucizna, oczywiście, nie byłaby zbyt zaawansowana. Poza tym składała ten specyfik własnymi dłońmi, uważnie czytając każdy zapisek, który znajdował się w babcinej księdze. Dlaczego w ogóle miałaby ją otruć, skoro zna jej matkę? To niedorzeczne.
Jeżeli jednak jej organizm właśnie trawi jakaś tajemnicza trucizna to, cóż, w tym momencie i tak nic nie mogłaby z tym zrobić, a aktualnie większym zagrożeniem był nieznajomy facet z drewnianą pałką w ręce i nieposkromioną żądzą zemsty.
— Nie na to się pisałam, babciu — syknęła pod nosem, łypiąc kątem oka na zlęknioną staruszkę. Odruchowo zacisnęła dłoń na, przytwierdzonym do jej pleców, wielkim kunaiu, gotowa na ewentualną reakcję, gdyby mężczyzna postanowił zaatakować.
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 11 maja 2019, o 18:42
Misja rangi D
Inoyū
11/15
Rozterki miłosne młodej dziewczyny zeszły na dalszy plan, kiedy na horyzoncie w progu chatki zjawił się nieprzyjemny, rozgrzany do czerwoności typ, z którego aż parowało. Z początku łysy gość miał klapki na oczach, widział wyłącznie staruszkę i to właśnie do niej się zwracał. Dopiero dość śmiałe słowa ze strony Inojki sprawiły, że mężczyzna w ogóle przerzucił nieco tępe, złowrogie spojrzenie na albinoskę.
- Te, a ty co żeś za jedna? Wyprowadzić to se możesz psa na spacer - odburknął niezbyt uprzejmie, najwyraźniej nie robiąc sobie nic z otrzymanych pogróżek.
- No, starucho, powiedz tej młodej, co żeś nam zrobiła - odezwał się moment później, wskazując przy tym końcem drewnianej pałki na Saikę.
Poddenerwowana babunia łypnęła to na Yamanakę, to na osobnika, a zaraz później zabrała głos, starając się zachować spokój.
- Te łobuzy kiedyś przyszły do mnie, bo chciały, żebym zaczęła przyrządzać im specyfiki o odurzających właściwościach. Ciągle odgrażali się, straszyli, więc pewnego razu podałam im to, na co zasłużyli swoim okropnym zachowaniem i brakiem kultury. Myślałeś, że możesz sobie tak pogrywać z babcią Saiką, młodzieńcze?
Te słowa rozdrażniły już na dobre łysego, że ten pieprznął raz jeszcze w niczemu winne, biedne drzwi domostwa.
- Pożałujesz tego, stara wywłoko - wrzasnął rozjuszony, machnięciem ręki strącił z parapetu tlące się kadzidło i ruszył przed siebie, mając wymalowane na twarzy zamiary demolki.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 12 maja 2019, o 17:49
Czemu nie mogło chociaż raz - jeden, jedyny raz - być spokojnie? Dlaczego zawsze musiała pakować się w jakieś wyjątkowo śmierdzące bagno, gdy akurat zdecydowała się komuś pomóc? Tak po prostu, po ludzku pomóc, wiecie, bo szanowała tę starą kobiecinę, czuła respekt przed jej życiowym doświadczeniem oraz ogromną wiedzą, której zdobywanie musiało zająć tyle czasu, że taki smark jak Inoyū nie byłby w stanie sobie nawet wyobrazić. Uznała, że hej, skoro i tak nie ma co robić, to przejdzie się do tej sympatycznej staruszki i wspomoże ją swoją ponadprzeciętną zdolnością wiarygodnego wciskania bzdurek. A może jeszcze się czegoś przy okazji nauczy! Same plusy! Zero minusów!
...A teraz stała niczym ludzka ściana, odgradzając dwie niewiasty od rozjuszonego mężczyzny, który najwyraźniej obrał sobie dzisiaj za cel wyrządzenie jak największych szkód w tej niemal rozpadającej się chatce. Akurat dzisiaj, gdy pomagała Saice. Akurat dzisiaj. Mamusia miała rację - chyba naprawdę urodziła się pod ciemną gwiazdą.
Zerknęła przez ramię na babunię, cierpliwie wysłuchując jej wyjaśnień. Kącik bladych ust albinoski uniósł się mimowolnie ku górze, a jej sztywna garda nieznacznie zelżała. Oczywiście, że zrobiłaby to samo. Miała całkowitą rację, miała też do tego prawo - jeżeli ktoś zaczyna być zbyt natarczywy , to trzeba się go pozbyć. Gorzej, jeśli coś w tym procesie pozbywania się coś pójdzie nie tak i znajdzie się ten jeden ktoś, który mógłby się za to zemścić.
Reakcję na poczynania Saiki musiała jednak zostawić sobie na później, bowiem łysy przybysz postanowił zakończyć te słowne przepychanki i sprawnie przejść do działania, więc Yamanaka - równie sprawnie, a może nawet trochę bardziej! - zdjęła dłoń z rękojeści prowizorycznego miecza, by dobyć kunai ze swojej kabury i szybkim ruchem ściąć pukiel swoich długich kosmyków z zamiarem ciśnięcia nimi w stronę oponenta. Pozwoliła włosom opaść zarówno w bezpośrednim towarzystwie mężczyzny, jak i nieco przed nim, starając się przewidzieć jego następne kroki. Przelała doń nieco swojej chakry i, zakładając, że udało jej się złapać kostki mężczyzny, przystanęła stopą na łączącej ich błękitnej linie.
— Posłuchaj mnie, idioto! — zagrzmiała, odgarniając z twarzy przydługie kudły — Przestań zachowywać się jak skrajny bezmózg i rusz przez chwilę tą swoją pustą łepetyną! Kto niby miałby zrobić antidotum na truciznę, jeżeli nie Saika?! — warknęła z rozeźleniem. Wskazała stanowczym ruchem ręki na wspomnianą babunię, unosząc brew delikatnie ku górze.
To nie był ani czas, ani miejsce na wykonywanie bardziej spektakularnych technik czy też popisówek ze swoim średniej urody mieczykiem; nie dość, że mogła przypadkiem skrzywdzić niewinne osoby, to jeszcze przy okazji dołożyłaby swoją cegiełkę do demolowania babinej chatki. Musiała działać w miarę subtelnie - rozlew krwi nie jest zbyt higieniczny. Nie chciała się za bardzo pobrudzić.
— Załatwimy to tak: Saika zrobi antidotum i te wasze śmieszne halucyny, a ty i twoi koleżkowie przestaniecie już ją nękać... — zawiesiła na chwilę głos, po czym podniosła nieśpiesznie kunai na wysokość swojej klatki piersiowej. Dłoń trzymająca broń zacisnęła się na niej nieco ciaśniej, układając palce na jej rękojeści w taki sposób, by bardzo wyraźnie zasugerować, że między decyzją o ciśnięciu nią, a faktycznym rzutem minęłyby jedynie ułamki sekund — ...albo cię trochę uszkodzę. Twój wybór.
Jeżeli jednak przeciwnik okaże się bardzo nieprzewidywalny, a jego szybkość będzie niespodziewanie wielka, to po prostu wychodzi mu naprzeciw, dobywając wielkiego kunaia i starając się parować jego ciosy pałką. Jeśli znajdzie dogodny moment, to wymierza ostrze w stronę jego szyi z zamiarem wymuszenia na nim zatrzymania się chociaż na momencik.
No przecież go tak od razu nie zabije, nie?
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 13 maja 2019, o 21:11
Misja rangi D
Inoyū
13/15
Inojka musiała mieć chyba na sobie szaliczek Shikatsu, bo zalany wściekłością, uzbrojony w pałkę byk parł do przodu z zamiarem stratowania wszystkiego na swej drodze. Dopiero słowa o wykonaniu antidotum na podejrzane specyfiki babuni nieco go przyhamowały i zmusiły do chwili refleksji. Twarz osobnika nie wyglądała na skalną rozumem, ale wyraźnie zmarszczone czoło wskazywało, że jakieś znikome procesy myślowe jednak zachodziły. Chyba chłopina nie rozważył tego, że swoją wizytą może coś ugrać innego prócz finansowej rekompensaty lub wyżycia się dzięki demolce.
- Ważaj na jęzor, smarku - urwał swoje słowa, kiedy jego ciało zostało niespodziewanie sparaliżowane. Wielkie poświęcenie w postaci pukla włosów przyniosło swój rezultat.
Sytuacja w chatce diametralnie się zmieniła i teraz Biała Wiedźma miała absolutną kontrolę nad tym, jakie karty losu objawią się obcemu mężczyźnie.
Zdezorientowany łysy przez krótki moment się posiłował z techniką Inojki, ale kiedy zrozumiał, że nie jest w stanie nic wskórać, z wielkim niezadowoleniem musiał zrewidować swoje plany. Krótki pokaz Yamanaki robił wrażenie, szczególnie że po jej ostatnich słowach w bliskiej okolicy huknął piorun, wstrząsnął i rozświetlił całe domostwo na niewielki ułamek sekundy.
- K-kuźwa, no dobra, ale jak te amditodum będzie jakieś lewe, to pożałujecie! - odburknął niezadowolony.
- Skoro nasze medium tak przemówiło... - skomentowała Saika z drobnym uśmiechem na twarzy, rozkładając przy tym bezradnie dłonie. Rzuciła okiem na albinoskę, żeby upewnić się, że ta popilnuje nieprzyjemnego typka, a sama ruszyła na zaplecze, do swojej pracowni. Zniknęła na parę małych chwil, by później wrócić z fiolką przezroczystej substancji, którą rzecz jasna podała wandalowi.
Łysy coś tam pomruczał, coś posapał, posłał kilka niemiłych spojrzeń, ale mimo wszystko rączki go już nie swędziały do dalszej demolki. Albo inaczej - swędziały go, ale jakiś tam instynkt przetrwania podpowiadał mu, że w konfrontacji z absolutnie dziwacznymi, niezrozumiałymi mocami nie ma zbyt wielu szans. Opuścił więc niebawem drewnianą chatkę, powtarzając na odchodne ostatnią pogróżkę.
- Już poszedł sobie, spokojnie, dziecinko - oznajmiła babunia do zlęknionej, wycofanej do kąta, młodej panience. - Zaparzymy ci coś na uspokojenie, poczekasz tu sobie chwilkę. My już i tak zrobiłyśmy swoje, wystarczy tych ekscesów. - Spięta dziewczyna zasiadła ponownie przy stoliczku, a Saika dla bezpieczeństwa zamknęła chatkę na rygiel i pokierowała się potem na zaplecze.
- Inoyū, mój skarbeńku, wspaniale sobie poradziłaś. Chodź tu ze mną, pomożesz jeszcze babuni.
Staruszka poprosiła Yamanakę, by ta zaparzyła wskazany zestaw ziół, który miał zadziałać pozytywnie na skołatane nerwy klientki. Za sugestią babuni mogła również dla siebie coś przygotować, przy czym tutaj mogła przebierać w składnikach, bo asortyment czarownicy był całkiem szeroki.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 14 maja 2019, o 01:07
Niezbyt subtelnie podrzucone przez Yamanakę rozwiązanie tej iście patowej sytuacji najwyraźniej spodobało się rozwścieczonemu mężczyźnie. To też niekoniecznie było tak, że miał w ogóle jakiś wybór - nić chakry charakteryzowała się tak niebywałą wytrzymałością, że zwyczajny cywil nie miałby nawet cienia szansy na wyswobodzenie się z tego dość niestandardowego sznura. Nie można również odmówić Inoyū miłosierdzia - w końcu zaproponowała antidotum, a przecież mogła go tak po prostu odprawić z kwitkiem! Czy będzie mogła to sobie jakoś wpisać w papierach? Czy dzięki temu liderka szybciej uzna, że jest godna awansu? Jeśli nie, to, cholera jasna, powinna.
— Ucisz się wreszcie — mruknęła pod nosem z narastającym zniecierpliwieniem, gdy pan opryszek bezwstydnie kontynuował swoje złorzeczenie. Podniosła wzrok na jego raczej średniej urody facjatę z zamiarem spiorunowania go nim tak, że aż by mu w pięty poszło, jednak przeszkodził jej w tym huk prawdziwego pioruna, który jakimś dziwnym zrządzeniem losu musiał trzasnąć akurat tuż obok jednego z okien babcinej chatki. Wyraz twarzy, przed sekundą jeszcze ostentacyjnie hardy, teraz już struchlał odrobinkę, a dłoń trzymająca kunai niespokojnie drgnęła. Chwilowy brak obecności Saiki sprawiał, iż, chociaż niby miała świadomość, że siła bojowa byłaby z niej raczej żadna, czuła - eufemizując - delikatny dyskomfort. Pomimo tego, że próbowała mieć tego cholernego miłośnika halucynogenów na muszce, nie była w stanie oprzeć się przed kilkakrotnym zerknięciem w stronę babci, by skontrolować jej postępy w sporządzaniu mikstury.
Kiedy już antidotum zostało przekazane łysemu narkomanowi, łaskawie zaprzestała przelewać chakrę przez dość chaotycznie porozrzucane po podłożu kosmyki, jednak uparcie mierzyła w jego stronę ostrzem aż do momentu opuszczenia przez niego wiedźmiej chaty. Usłyszawszy słodki odgłos ryglowania drzwi, wcisnęła broń z powrotem do kabury i potarła okolice skroni z nieudawanym zmęczeniem.
— Babciu, jeżeli masz zamiar w przyszłości robić podobne — przymknęła ślepia, starając się trzymać swoje rozbuchane emocje na wodzy — rzeczy — wymamrotała z lekkim skrzeknięciem — to, proszę, powiadom chociaż o tym kogokolwiek, dobrze? Dobrze babcia wie, jak to wszystko mogło się skończyć.
Nie udawała nawet, że nie zapomniała o istnieniu zlęknionego dziewczęcia. Właściwie, to dopiero teraz zwróciła na nią uwagę od rozpętania się tego całego rozgardiaszu; nie raczyła jednak odezwać się do niej już ani słowem, korzystając z tego, że babunia chyba czuła się całkiem nieźle w roli ciepłej opiekunki. Przytaknęła delikatnie, gdy ta nakazała zaparzyć meliskę na ukojenie nerwów tej biednej dziewczyny. Szczerze mówiąc, to ona sama chętnie wypiłaby jakieś ziółka. Adrenalina nieprzyjemnie buzowała w jej żyłach, sprawiając, że, chociaż było już po wszystkim, jej ruchy stały się urywane, a wzrok nieco bardziej rozbiegany. O, taka właśnie jest z niej kunoichi. Urodzona zabójczyni.
— Na zdrowie! — rzekła aż zbyt donośnie, po czym postawiła tuż przed nią czarkę z przygotowanym naparem — Tym razem może to nie będzie trucizna.
Wykonawszy swój – miejmy nadzieję – ostatni obowiązek, żwawo wróciła do przeglądania imponująco obszernego zielnika alchemiczki, z zafascynowaniem porównując każde z ziół z opisanym w księdze odpowiednikiem. No jasne, że mogła sobie podwinąć jakieś co egzotyczniejsze roślinki, ale po co, skoro i tak nie wiedziałaby, do czego je właściwie wykorzystać? Grzecznie stosując się do zaproszenia babci do uszczknięcia sobie odrobiny z jej zasobów, zaczęła przebierać w tych bardziej znanych ziółkach.
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 14 maja 2019, o 21:00
Misja rangi D
Inoyū
15/15
Ależ Inojka nie musiała się gubić w tym niezmiernie szerokim wachlarzu ziół! Na szczęście zadowolona babunia była tuż obok i bardzo chętnie udzielała porad, jakie efekty przynoszą poszczególne składniki. Ba, jakby tego było mało, kochaniutka mogła sobie spakować nieco ziółek do domu, tak jak Saika wcześniej zapewniała. Yamanaka miała też przyzwolenie, by przez te parę chwil poprzeglądać jeszcze różne zapiski ze starutkiej, arcyciekawej księgi.
Tak czy inaczej, niedługo później wszystkie trzy panie siedziały przy okrągłym stoliczku i sączyły ciepłe napary, słuchając energicznego rytmu wystukiwanego przez deszcz na dachówkach starej chaty. Młoda panienka, kiedy nieco się uspokoiła, oznajmiła, że już chyba zrozumiała, który z wywróżonych kierunków chce obrać. Burzliwa scenka sprzed paru chwil uświadomiła ją, że tak naprawdę ceni sobie spokój i dzięki tej refleksji jest bardziej skłonna podążyć mniej przebojową, ale stabilną ścieżką.
Młoda klientka dopiła powoli ziółka, potem podziękowała za udzielone rady, pożegnała się ciepło i zostawiła wiedźmy same.
- Wspaniale się spisałaś, moja droga. I w jednym i w drugim. Gwiazdy najwyraźniej nam sprzyjają. Myślę, że to nie bez powodu Uzuki rozchorowała się akurat teraz. Los chciał, żebyś zjawiła się tutaj akurat dzisiejszego wieczoru - odrzekła z upiornym uśmiechem na ustach, powolutku podnosząc się od stoliczka.
Saika podeszła do jednej z półeczek i sięgnęła po kuferek, do którego wcześniej wrzucała wynagrodzenia za duchowe porady. Odliczyła część tej kwoty, by potem wręczyć ją albinosce.
- Bardzo proszę, mój skarbeńku. Może babunia podkradłaby cię jeszcze raz lub dwa? Gdybyś miała jakąś potrzebę, jakiś problem, cokolwiek, to pamiętaj, że moja chatka zawsze stoi dla ciebie otworem - zadeklarowała, odprowadzając Inoyū do wyjścia.
- Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale spojrzałam kiedyś na to, co mówią gwiazdy o tobie. I są to wielkie rzeczy, moja droga... - oznajmiła dość enigmatycznie na koniec, stojąc już w progu i wodząc spokojnym wzrokiem za przemykającą przez deszcz Yamanakę.
Burza przesunęła się gdzieś daleko, za góry, ale z nieba wciąż siąpało. Najważniejsze jednak, że dzisiejsze przygody dobiegły końca, a do kieszeni wpadła całkiem przyzwoita kwota.
Szkoda tylko, że część tej sumki trzeba było od razu odliczyć na nowe buciki, bo błoto było niemiłosierne.
Misja zakończona powodzeniem. :")
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 16 maja 2019, o 21:01
Ziołowy napar przyjemnie rozgrzewał wyziębiony organizm Yamanaki - gdy emocje już nieco opadły, a krew przestała wrzeć, poczuła dojmujące zimno, pod którego wpływem jej ciało zaczęło niemiłosiernie dygotać. Złorzecząc pod nosem na tę jakże irytującą fizjologię, narzuciła na grzbiet losowy materiał, który tylko palce dały radę wymacać w zasięgu jej rąk, po czym wzięła kilka kolejnych łyków herbatki, aż w końcu ujrzała denko. Odstawiła puste naczynie i, widząc, że świadkini tego dość nieprzyjemnego zdarzenia zaczyna już powoli się zbierać do wyjścia, jedynie machnęła w jej kierunku niedbale; wybrała tę nudniejszą ścieżkę, więc pewnie musi być równie nudna. Taka szansa jej właśnie przeszła tuż przed nosem, a ona wybrała jakiegoś zwyczajnego kupca! Ratunku, co za nuda!
Wraz z trzaśnięciem drzwi podniosła się z prowizorycznego stołeczka. Doskonale wiedziała, że i na nią już pora – po tak przepełnionym przygodami dniu przydałaby się tej zapracowanej staruszce chwila odpoczynku niezmącona niczyją obecnością. A może jednak potrzebowała tego bardziej sama Inoyū, ale łatwiej było jej wytłumaczyć w ten sposób niegodną pochwały chęć kilkudniowej alienacji? No, to całkiem możliwe.
Uśmiechnęła się delikatnie, gdy Saika zaczęła hojnie obsypywać ją komplementami; mogła wysłuchiwać tego całymi dniami, no ale, cóż, czas naglił. Obowiązki wzywały. Trzeba dać kotom jeść. Wiadomo.
— Jeśli Uzuki przypadkiem znów będzie niedysponowana, to babcia wie, gdzie mnie znaleźć. Zresztą — przerwała na krótką chwilę, by rozejrzeć się wokół siebie w poszukiwaniu tej niewielkiej wiązeczki ziół, którą przygotowała sobie kilka momentów wcześniej — wrócę niebawem i pokażę babci, czego się nauczyłam. Tak szybko się babcia ode mnie nie uwolni! — zagroziła, obnażając zęby w dość łobuzerskim półuśmieszku, po czym wcisnęła bukiecik do swojej torby. Podeszła nieśpiesznie do, dość solidnie obitych przez łysego narkomana, drzwi i omiotła spojrzeniem całe pomieszczenie w ramach upewnienia się, że nic tutaj nie zostawiła.
— C-Co? Nie trzeba! Serio, nie chcę! — zakrzyknęła z wyraźnym zaskoczeniem, kiedy babcia zaczęła niemal wciskać pieniądze w jej dłoń. Opór jednak nie trwał zbyt długo, a Inoyū, uświadamiając sobie wreszcie, że jak babcia daje pieniądze, to po prostu trzeba je wziąć i koniec, posłusznie przyjęła od niej tę niemałą sumkę — Dziękuję za wszystko, babciu Saiko.
I wyszła z chatki, przybierając na usta blady uśmiech. Nawet grzęznące z każdym krokiem obuwie oraz niesłabnący deszcz rozbijający się ciężkimi kroplami o twarz nie był w stanie zmącić jej aktualnego, zaskakująco pozytywnego, nastroju.
z/t → Pole treningowe
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości