Świątynia Amaterasu
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Jinja
- Otóż to – środek lasu. Właśnie tak. Świeże powietrze. Pojednanie z naturą. Zobacz, tam... – wychyliła się nieznacznie z tej cholernej budki, by niezbyt elegancko wskazać paluchem na bliżej niezidentyfikowane, a do tego i wyjątkowo mało atrakcyjne coś zwisające smętnie z kory losowego drzewa – ...Tam nawet rosną porosty, a to znaczy, że jakość powietrza jest i d e a l n a.
Powoli zaczynając pławić się w dość niezdrowym samozadowoleniu wywołanym przez ten argument nie do przebicia wycelowany prosto w jakiekolwiek obiekcje Shikatsu, wzruszyła delikatnie ramionami; no przecież to nie Inoyū tutaj ustala zasady i bynajmniej nie chce zrobić biednej dziewczynie na złość. Wcale nie testuje jej cierpliwości. Wcale nie próbuje wyczuć granicy jej wytrzymałości. Wcale nie. - Niewiedza w żaden sposób nie zwalnia cię z opłaty. – skwitowała oschle.
Zupełnie tak, jakby ta wymiana zdań nie ocierała się niebezpiecznie o granice absurdu.
Kiedy Nara zaczęła się awanturować i domagać natychmiastowego spotkania z nieistniejącym kierownikiem, jedynie wykrzywiła kąciki warg w krzywym uśmieszku, który raczej nie zwiastowałby żadnych dobrych wieści. O ile, oczywiście, szanowna przybyszka w ogóle w tym momencie jeszcze na nie oczekiwała, a jeśli owszem, tak - Yamanaka nie mogłaby zapewne wyjść z podziwu tym niewzruszenie optymistycznym podejściem do życia młodej Nary.
- Mamy kierownika. – wyprostowała się, naturalnie przechodząc do pozycji jeszcze bardziej naruszającej przestrzeń osobistą obu dziewczyn, odrobinę nachylając się w kierunku Shikatsu i, konspiracyjnie przykładając dłonie po obu stronach ust, burknęła półszeptem - JA nim jestem. – po czym odchyliła się ponownie aż do oparcia, pozostawiając ją z tą niezbyt przyjemną informacją.
Utrudnianie życia swojej koleżance sprawiało jej niesamowitą satysfakcję tym bardziej, że sama koleżanka raczej nie kwapiła się do odwdzięczenia się albinosce tym samym; całkiem prawdopodobne, że to nawet nie leżało jakkolwiek w jej interesie. Istnieje taka możliwość, której – niestety – w tym momencie Inoyū nie brała pod uwagę i ochoczo uznawała to jako swoją niewątpliwą dominację. Cóż, nie można jej za to winić – dość rzadko zdarzało jej się z kimkolwiek chociaż przez chwilę poprzekomarzać. Nie była najbardziej socjalną osobą na świecie, a obowiązki nakładane na nią przez rodziców mogły być doskonałą wymówką na odkładanie życia towarzyskiego na później. Na kiedyś.
- …Ojej. Jak przykro. – machinalnie uniosła brwi do góry, zatrzymując spojrzenie na nędznym grosiczku i, siląc się na najbardziej współczujący ton, na jaki byłoby ją w tej chwili stać, kontynuowała, w ostatniej chwili tłumiąc cichy rechocik przystawieniem dłoni do ust - Mój przenikliwy umysł podpowiada mi, że chyba troszeczkę wam się nie powodzi.
Mimo wszystko nie pogardziła monetą i – nawet tego jakkolwiek świadomie nie odnotowując – mimowolnie zatrzasnęła pieniążek w ciasnym uścisku swojej bardzo lepkiej na pieniążki łapy, po czym wcisnęła go do kieszeni spodni, by Shikatsu nawet nie pomyślała o tym, że może się już wycofać ze swojej oferty.
- Duch pieniążka aktywuje się dopiero od 10 Ryō. Radzę to poważnie rozważyć. – wykonała zamaszysty, wręcz teatralny wymach ręką przed siebie, próbując zwrócić uwagę dziewczyny na coraz mniej sprzyjające poszukiwaniom okoliczności – no przecież nie będzie się tu włóczyć aż do rana, nie?
Chociaż – biorąc pod uwagę determinację Shikatsu – całkiem możliwe, że właśnie to miała w planach. Oby nie.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Jinja
- ...Jestem pewna, że tu gdzie stoję powietrze jest takie same, jak za tym nieszczęsnym ósmym stopniem. - wycedziła przez zęby, usiłując powstrzymać się przed tym, by albinoski zaraz nie udusić. Była zmęczona; boże, jak ona była cholernie zmęczona. Po wyrazie twarzy swojej aktualnej oprawczyni była w stanie z łatwością rozpoznać, że ta bawi się doskonale i nawet nieszczególnie się z tym kryje, a rozmowa z normalnej transakcji i próby wyciągnięcia jakiejkolwiek informacji już jakiś czas temu zmieniła się w jakąś dziwną gierkę. Szkoda tylko, że Shikatsu w tej zabawie nie była partnerem - prawdopodobnie była całkiem odświeżającą atrakcją dla znudzonej siedzeniem tu godzinami kapłanki.
Szczerze mówiąc, to była właściwie gotowa przejść do rękoczynów – zmęczenie długą podróżą sprawiło, że jej cierpliwość, mimo tego, że zazwyczaj potrafiła znieść całkiem sporo, stopniowo zaczęła się wyczerpywać. Nachyliła się więc niżej w kierunku Yamanaki, praktycznie pakując swój ciekawski łeb w okno budki. Łupnęła przy tym czaszką o drewnianą belkę i przy okazji prawie strącając jakieś zwieszone w niej świecidełka i sznureczki nieostrożnym ruchem. Przeklęła pod nosem, usiłując zabezpieczyć to wszystko przed spadnięciem na ziemię i, przy okazji, opłacaniu jeszcze teoretycznych strat – tylko tego jej jeszcze brakowało – i wreszcie spojrzała na lico rozmówczyni nienawistnie. I wtedy ją tknęło.
Boże, jaka ona była głupia! Znała tę durną twarz – no, może niekoniecznie konkretnie tę, którą miała przed sobą, ale znała jej dziesięcioletnią, może dziewięcioletnią wersję. Oto przed nią malowała się ta dziwna córeczka bliskiego przyjaciela ojca, który kiedyś dość często nocował w jej rodzinnym domu, gdy akurat przebywał w Midori w jakichś ważnych sprawach, których wówczas nie pojmowała swoim dziecięcym umysłem. Wujka Yamanakę lubiła bardzo – może był trochę ekscentryczny, ale facet miał dużo uroku i potrafił rozmawiać z dzieciakami. Jego córeczkę za to, którą miała przyjemność zobaczyć może ze dwa, trzy razy, gdy jeszcze obie były niskie i pyzate, zapamiętała jako nieszkodliwą dziwaczkę. Pogadały sobie parę razy, Shikatsu nawet próbowała się z nią bawić w berka i inne szczeniackie zabawy – ta jednak sprawiała wrażenie zamkniętej w jakimś dziwnym świecie bajek i duchów, którego Nara nie była w stanie zupełnie pojąć. Ją samą rodzice wychowali w sposób typowy dla członków własnego klanu – rzeczowo, przyziemnie, rozumowo; nic więc dziwnego, że dwa tak różne dzieciaki niekoniecznie były w stanie znaleźć wspólny język.
Gorzej, że właśnie zdała sobie sprawę, że ta sytuacja jest cokolwiek durna – gdy tylko się tu pojawiła, od razu zdradziła swoją tożsamość, wszystko więc wskazywało na to, że Inoyu z pełną świadomością tego, że coś je łączy, postanowiła pobawić się w jakąś wybitnie upierdliwą gierkę. Może była urażona tym, że Shikatsu miała czelność jej nie rozpoznać? Nie miała zielonego pojęcia, jakie dziwne procesy zachodziły w tej białej łepetynie. Przełknęła ślinę nerwowo.
- W takim razie twoje trzecie oko chyba jest na razie zamknięte, jestem b o g a t a – co z tego, że najwyżej w doświadczenia. Shikatsu po chwili namysłu zdecydowała się jednak kontynuować tą bezowocną rozmowę, posłusznie jednak sięgając po sakiewkę z całym swoim majątkiem. Grzecznie położyła na blacie dychę, o którą poprosiła kapłanka, kątem oka zerkając na jej reakcję. Z momentem, gdy ta najprawdopodobniej położyła swoje lepkie łapsko na pieniążku, który najwyraźniej tak bardzo lubi, natychmiast przycisnęła swoją dłonią jej nadgarstek do blatu, wykrzywiając zęby w uśmiechu. Odrobinę zmęczonym, ale właściwie to nawet całkiem życzliwym uśmiechu - ...Dobra, Inoyū, daj spokój, gdzie znajdę wujka?
Wolną ręką poklepała koleżaneczkę po policzku dość niedbale, pozwalając sobie na taką poufałość. Nic się nie zmieniło, nadal dziwna jak cholera.
0 x
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Jinja
Zakładanie, że Inoyū aktualnie bawi się najlepiej na świecie było twierdzeniem nieco na wyrost; owszem, wykorzystała obecność Shikatsu, by oderwać się chociaż na chwilę od tej wieczornej stagnacji, która była skutkiem drastycznie zmniejszonej liczby turystów o tej niezbyt atrakcyjnej porze, ale jednocześnie chciała, by ta po prostu sobie poszła i dała jej spokój. Wykonała swoje zadanie – Yamanace została dostarczona rozrywka, teraz już może wrócić do tego, co tam sobie wcześniej robiła. Napastliwość dziewczyny zaczynała coraz bardziej ją irytować, a żadne konwenanse czy wieloletnie znajomości ich tatuśków coraz bardziej przestawały mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie; inna sprawa, że te rozdrażnienie zostało dodatkowo spotęgowane tym jakże bezczelnym skąpstwem jej koleżaneczki. Niska dniówka mogłaby każdego wprowadzić w zły nastrój, a już w szczególności łasą na pieniądze Inoyū – potrząsnęła kontrolnie mieszkiem, w którym trzymała wyżebraneuczciwie zebrane dzisiaj od turystów monety, po czym skrzywiła się z wyraźnym zniechęceniem. Cholera, no nie postarała się dzisiaj. Mama będzie zła.
- I niby w jaki sposób możesz mi to udowodnić? – widząc, że Shikatsu z jakiegoś powodu uznała, że doskonałym pomysłem byłoby wetknięcie łba prosto w poprzewieszaną różnymi rytualnymi bzdetami budkę, instynktownie odchyliła głowę do tyłu, raczej nie chcąc ryzykować zetknięciem się z tą nadal dość nieznajomą dziewczyną czołem - W żaden. Moje porosty wyczerpują te-…
Świat przed jej oczyma zawirował niebezpiecznie przez kilka dłużących się nieznośnie chwil, bicie serca gwałtownie przyspieszyło aż do poziomu palpitacji, a naturalnie blada facjata zmieniła barwę na – jeśli to w ogóle możliwe – jeszcze bielszą, w tym momencie już niemal siną; mało brakowało, a cały jej święty dobytek zostałby doszczętnie zniszczony przez tę niezdarną kretynkę, która bynajmniej nie miała zamiaru nawet przeprosić za wywołane przez siebie zamieszanie. Podpierając się dłońmi o blat, z tej przepełniającej ją pretensji aż podniosła zad z zajmowanego wcześniej miejsca, by wycelować w nią przepełnionym chęcią brutalnego mordu spojrzeniem.
- Mogłabyś, kurna, bardziej uważać?! – wychrypiała, wyraźnie rozemocjonowana naruszeniem przez nią tych wszystkich świętości, starając się powstrzymać część z nich przed upadnięciem na kamienne płyty - I przestań się tak gapić. Twoja spostrzegawczość jak na Narę to tak wiesz - naciągane dwa na dziesięć. Twój tatuś chyba nie jest z ciebie do końca dumny, co? – kierowana żądzą zemsty, a co za tym idzie - sprowokowana do wetknięcia kilku szpileczek prosto w ego młodej Nary, nie omieszkała wykorzystać tak podłożonej jej prosto pod nos okazji. Zwieńczyła swój krótki monolog obnażeniem kłów w szyderczym, niezbyt estetycznym grymasie. Klan intelektualistów. Klan geniuszy. Klan strategów. Tfu, tfu.
Kątem oka zauważyła monetę, która najwyraźniej leżała na blacie już od dłuższego czasu. Kimże ona jest, by gardzić pieniądzem? Machinalnie przytrzasnęła ją własną dłonią, by – tak samo, jak zrobiła to z poprzednią – ukradkiem wsunąć ją do kieszeni spodni. Zmarszczyła nos w niezadowoleniu, gdy jej plan został pokrzyżowany przez łapsko dziewczyny uniemożliwiające jej jakikolwiek ruch – przez kilka momentów próbowała po prostu odsunąć jej rękę, jednak w momencie, gdy już dotarło do niej, że to nie będzie taka kaszka z mleczkiem, przewróciła ślepiami ze zniecierpliwieniem.
- Ach... Rozumiem. Czyli jednak jest aż tak źle? W takim razie weź ją sobie, tobie chyba bardziej się przyda. Mała łajzo. – wyszarpała swoją rękę jednym, krótkim ruchem, ostatecznie zostawiając pieniążek tam, gdzie sobie leżał.
Yamanaka szybko doszła do wniosku, że brunetka najwyraźniej po tej długiej podróży była bardzo spragniona kontaktu – Inoyū nie zdążyła do końca ocknąć się po żelaznym uchwycie jej dłoni, a ta już znowu leciała z łapami, by – czy to w zamyśle miało być pieszczotliwe? – poklepać ją po licu. Mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem i odganiając jej dłoń niczym wyjątkowo upierdliwą muchę, rzuciła w jej stronę jedynie ciche – Bez takich. – i zdecydowała się w końcu opuścić swoje wysiedziane miejsce za kramikiem, pokonując kilka kroków w kierunku dziewczyny. Zatrzymała się tuż przy niej, po czym zaczęła powoli zwijać cały interes, mając nadzieję, że daje tym samym wyraźny przekaz, iż właśnie ma zamiar iść sobie już do domu, a dla samej Shikatsu to idealny moment, by się odczepić. Zabawa już jest skończona. Nie ma czego ciągnąć.
- Mówiłam ci już przecież, że powiem ci dopiero, gdy-… - zmrużyła ślepia podejrzliwie, wstrzymując na krótki moment motanie całego stanowiska kilkoma warstwami szmat rozmiarów prześcieradła - Moment. Chwila. Po co ci w ogóle mój ojciec?
...Chyba jednak pozbycie się Nary nie będzie aż tak łatwe.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Jinja
Odsunęła się wreszcie od drewnianej konstrukcji, nie chcąc już generować dalszych zniszczeń - Inoyu wydawała się bardzo emocjonalnie związana z tym badziewiem, które wyeksponowane było w budce. Shikatsu skrzyżowała więc dłonie na piersi, z teatralnym westchnieniem obserwując cały asortyment tego, czym koleżanka miała zamiar handlować - ciekawe, czy oni to skądś sprowadzają, czy może sami siedzą i strugają i kleją te wszystkie pstrokate gadżeciki? Cóż, skoro mieli na to czas – szczerze mówiąc, po krótkiej refleksji, doszła do wniosku, że sama wolałaby przyklejać sznureczki do jakichś karteczek zamiast latać z wywieszonym ozorem na durne treningi, do których uparcie przymuszali ją rodzice. Trzeba było wybrać życie artysty.
- Chryste, spokojnie, przecież nic się... - zamilkła na chwilę, zmuszona zakończyć i swoją wypowiedź, i dumanie o wyborach życiowych, by poprawić jakąś pierdółkę stojącą na brzegu półeczki i sprawiającą wrażenie takiej, która zaraz zleci na dół i strzaska się o twardą ziemię - ...nie stało. Nic się nie stało. Wszystko cacy. Widzisz, jak wszystko się pięknie trzyma?
Z niezbyt sympatycznym rechotem pozwoliła Yamanace wyszarpać swoją dłoń, odzyskując tym samym swoją monetę. Ha, niech odszczeka wszystko, co mówiła o inteligencji Shikatsu - czyż to nie była genialna strategia? Czy to nie była doskonała analiza psychologiczna oponenta? Czy to nie było świetnie zaplanowane? Przez chwilę pławiła się w tym samozadowoleniu, podrzucając w dłoni odzyskany fant i cierpliwie obserwując, jak dziewczyna zbiera swoje manatki. W końcu miała okazję rozejrzeć się w ogóle po terenie świątyni – gdyby mniej wyglądała na taką, co zaraz się rozleci, to mogłaby właściwie robić wrażenie. Kątem oka zerknęła na Inoyu i jej osobliwe wdzianko, które ta miała na sobie – biało-czerwone ubranie, strój typowy dla świątynnych kapłanek. Shikatsu uniosła brew nieznaczne ku górze.
- Na pewno jest dumniejszy niż twój, skoro zostawił cię tu w lesie na pastwę losu, sierotko. Co wy tu właściwie robicie? To jakiś skansen? – zbyt zmęczona na następne pyskówki, zagaiła albinoskę o bardziej neutralny temat, próbując odejść od rozmów o kasie i jej braku. Z góry założyła też, że przygotowania do opuszczenia tego miejsca są dla niej swoistym zaproszeniem - w końcu to jej obecność była katalizatorem tego, by wynieść się z tego miejsca, prawda? Niebyt wzięła w ogóle pod uwagę, że Inoyu może mieć jakieś godziny pracy czy tam życie prywatne; ze spokojem obserwowała więc jej poczynania, niebyt kwapiąc się do tego, by może jej w nich w ogóle jakkolwiek pomóc. Po tym, gdy ta zareagowała negatywnie na jakiekolwiek próby kontaktu, zdecydowała się zachować bezpieczny dystans.
- Nie twój interes - wzruszyła ramionami na pytanie o cel swojej podróży, by chwilę później zreflektować się i zerknąć ukradkiem na dziewczynę, orientując się, że może nie jest to najlepsza taktyka na to, by zjednywać sobie nowe przyjaźnie i załatwiać polubownie sprawy - ...Po prostu chodźmy do waszej chałupy, wyjaśnię ci wszystko potem, ale muszę chociaż na moment usiąść. Proszę?
Jej głos zabrzmiał tak sympatycznie, że aż niesympatycznie.
0 x
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Jinja
Kilkugodzinne dorabianie paru nędznych Ryō w rodzinnym chramie stanowiło integralną część każdego kolejnego dnia Inoyū, wręcz codzienną rutynę, którą już dawno przestała uznawać za coś na tyle niezwykłego, by było w stanie przyciągnąć czyjąkolwiek uwagę, więc sam fakt, że dziewczyna w ogóle zdecydowała się o to spytać, wprawił nadal dość bezmyślnie zakrywającą stoisko przybrudzonymi tkaninami Yamanakę w niemałe zdezorientowanie. Przerwała na krótki moment, by zerknąć przelotnie na Shikatsu, ostatecznie zatrzymując na kilka sekund spojrzenie na znajdującą się tuż za nią świątynię.
- Nie twój interes - odbąknęła w odpowiedzi, starając się idealnie odwzorować ton, którym chwilę przedtem posłużyła się brunetka. Trochę z przekory, a trochę z chęci zduszenia w zarodku jakiekolwiek konwersacji, która tylko przeszkodziłaby kapłance w skutecznym ulotnieniu się z tej lokacji bez żadnych niezręczności.
Nara, pomimo tego, że Inoyū próbowała bardzo wyraźnie dać jej do zrozumienia, że nie ma tutaj już czego szukać, a samą Yamanakę dzielą jedynie sekundy od powrotu do domu, okazała się być niebywale ślepa na wszystkie - póki co - subtelne znaki. Może miała zbyt dużo czasu? Jeśli nawet, to co z tego? Przecież nie będzie jej niańczyć, tego by jeszcze brakowało.
Skończywszy wszelkie związane z zabezpieczeniem kramiku na noc czynności, wzięła do wolnej dłoni zawieszony na jedną z drewnianych belek talizman, o którym najwyraźniej zapomniała, po czym przewiesiła go od niechcenia przez szyję wyższej - cholera, kiedy ona niby tak wyrosła? - dziewczyny. To był jedyny i ostatni akt życzliwości ze strony Inoyū - starając ignorować się jej dość upierdliwą osobę, zaczęła powoli schodzić po kolejnych stopniach schodów, jednocześnie mając cichą nadzieję, że z jakiegoś powodu Shikatsu zrezygnuje z dalszego dręczenia dziewczyny i potulnie wróci do swojej rodzinnej osady.
- D-Do chałupy? - wzdrygnęła się lekko, gdy wzdłuż jej kręgosłupa przeszedł wyjątkowo nieprzyjemny dreszcz, a gardło zdawało się zacieśniać, uniemożliwiając w miarę komunikatywne wydobywanie z siebie jakichkolwiek słów. Nadzieja matką głupich. - Chyba żartujesz. Nie ma mowy. Absolutnie.
Dopiero teraz odważyła się łypnąć niezręcznie zza ramienia na oddaloną o kilka metrów sylwetkę Nary; z jednej strony zdawała sobie sprawę, że sytuacja w tym momencie najprawdopodobniej już jest przegrana i właściwie, to nie ma o co walczyć, bo tak czy siak w końcu będzie zmuszona ze względu na znajomości ich rodziców zaprowadzić ją do swojego domu, ale z drugiej strony nadal, NADALdesperacjajakże niezłomna wola walki wręcz obligowała ją do wypróbowania jeszcze jednego, ostatniego podejścia. Myśl, że musiałaby SAMA zajmować się teraz tą niemal obcą dziewczyną i gospodarzyć jej przez – przynajmniej – najbliższą dobę, sprawiała, że wszystkie jej wnętrzności zaczynały się panicznie przelewać. I nie. To zdecydowanie nie były motylki w brzuszku.
– Znaczy… Skąd mam wiedzieć, czy nie jesteś jakimś... – ręce Yamanaki wprawiły się w niekontrolowany ruch zupełnie mimo jej woli, a sama Inoyū dopiero po chwili zauważyła, że zaczęła żywo gestykulować – ...szpiegiem? – pstryknęła palcami triumfalnie, zupełnie tak, jakby właśnie udało jej się odgadnąć arcytrudne słowo w jakiejś krzyżówce. Nie będąc jednak pewnym, że Shikatsu w ogóle zrozumie, co albinoska chciała przez to powiedzieć, zdecydowała się kontynuować – Słuchaj. Albo powiesz mi, do czego jest ci potrzebny mój ojciec, albo nie wpuszczę cię do domu. Proste. – coby jej słowa stanowiły jeszcze dobitniejszy przekaz, przybrała już nieco bardziej kamienny wyraz twarzy, a ręce ulokowała na własnych biodrach.
Jak to było w mowie ciała – ręce na biodrach oznaczają pewność siebie? Determinację? Postawę agresywną? Chyba jakoś tak.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Jinja
z/t z Inoyu -> Dom InoyuNie twój interes. Gdy Inoyu powtórzyła jej słowa, nie była nawet pewna, czy jest bardziej zirytowana, czy rozbawiona. Parsknęła więc pod nosem, przewracając równocześnie oczami - idealne zobrazowanie tego, co właśnie czuła. Albinoska zawzięcie nie chciała z nią współpracować w jej staraniach, by sprowadzić tę niecodzienną rozmowę na bardziej neutralne, swobodne tony - trudno jednak było ją o to winić; Shika sama, prawdopodobnie przez zmęczenie, które sprawiało, że jej normalna jasność umysłu zastąpiło nużące otępienie, mogła jednak ugryźć się czasem w język. Obie strony więc były właściwie winne tego, że atmosferka była dość dziwna.
Tym bardziej była więc zaskoczona, gdy kapłanka wspięła się na szczyty pozytywnego nastawienia i dobrej woli i w milczeniu zwiesiła coś u szyi Nary. Spojrzała więc na Yamanakę, nawet nie kryjąc skołowania - niezbyt się spodziewała takiego gestu ze strony zdystansowanej dziewczyny. Uchwyciła w dłoń ostrożnie talizman i przyjrzała mu się z lekkim zdezorientowaniem, by posłać pytające spojrzenie Inoyu - ujrzała jednak tylko jej plecy; ta zaczęła już zmierzać w dół schodów, wyraźnie kończąc swoją dzisiejszą zmianę. Kąciki ust Shikatsu wykrzywiły się w trochę zakłopotanym, ale jednak szczerym uśmiechu - schowała więc podarunek pod swoim ubraniem i przyklepała go jeszcze dłonią, upewniając się, że tam jest. Miała tylko nadzieję, że to miało jej przynieść szczęście, a nie było jakimś omenem czy klątwą - no, później ją spyta. Nie psujmy pięknej chwili.
- Litości, niby co miałabym u was niby wyszpiegować? - gdy w końcu skończyła kontemplować ten ich momencik tworzenia się przyjacielskich więzi czy tego, czymkolwiek miała być ich relacja, przeskoczyła parę stopni, usiłując zmniejszyć dystans między sobą a Yamanaką. Natychmiast tego pożałowała - gdy jej nogi niezbyt delikatnie spotkały się z podłożem, poczuła intensywny ból w kolanach. Syknęła pod nosem, rozcierając skroń palcami z cieniem zmęczenia - tak bardzo chciała już usiąść, najlepiej na czymś miękkim - Macie jakieś konkurencyjne kościółki i rywalizujecie o datki? Tworzy się jakaś pieprzona schizma? Daj spokój. Mamy lepsze rzeczy do roboty.
Na jej dalsze naciskanie o to, by zdradziła dokładniejszy powód swojej niespodziewanej wizyty, zatrzymała się w pół kroku, by niezdarnie potrzeć dłonie o dłonie, zawieszając wzrok na jakimś losowym drzewie. Nadal czuła się skrępowana, gdy musiała przyznać przed kimś, że ostatnimi czasy jej rodzinka trochę zjechała w dół drabiny społecznej - tym bardziej, że właśnie została wplątana w jakieś dziwną prywatę swoich rodzicieli.
- Ojciec ma pewne… p-problemy, po prostu mam przekazać wujkowi jakąś wiadomość. Wyluzuj. – zdobyła się w końcu na najbardziej nonszalancki ton, jaki była w stanie z siebie wykrzesać, by w końcu ruszyć znów z miejsca i przyspieszyć na tyle, by zrównać się krokiem z albinoską, zmierzając wspólnie ścieżką wyprowadzającą je z lasu. Wsunęła dłonie w kieszenie kurtki, zawzięcie nie patrząc na towarzyszkę i udając, że zajęta jest podziwianiem nocnych leśnych krajobrazów Soso. Trochę było jej, szczerze mówiąc, wstyd.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Jinja
Nie potrzebowała wieści o wojnie, by czuć się niekomfortowo w rodzinnej świątyni wujostwa Yamanaków. Wszelkie święte przybytki przytłaczały ją i krępowały w pewien wybitnie upierdliwy sposób, tym bardziej, że miała wrażenie, że panują tu jakieś niepisane zasady, których nikt jej nie przedstawił, a które łamała z każdym krokiem, jaki tylko wykonywała. Dzisiaj przynajmniej pierwszy raz gościła tu przed zmrokiem – miejsce malowało się mniej upiornie niż podczas jej ostatniej wizyty. Jak na złość pogoda była wręcz wyśmienita – piękny, letni poranek, skąpany ostrym światłem. Ktoś by pomyślał, że wszelkie zbrojne konflikty wręcz powinny odbywać się wyłącznie jesienią albo zimą – aktualna aura drażniąco kontrastowała z nowiną, którą miała dzisiaj wątpliwą przyjemność usłyszeć.
Wgramoliła się ospale na omszałe stopnie, chowając chłodne dłonie w kieszenie kurtki – pozwoliła Inoyu ruszyć przodem, by dać jej choć moment spokoju od swojego towarzystwa. Rozważała nawet zostawienie jej samej jeszcze dłużej, doszła jednak szybko do genialnego wniosku, że w obecnych realiach powinny raczej się trzymać razem. I ze względów czysto pragmatycznych, bo razem bezpiecznie, i dlatego, że, najzwyczajniej w świecie, Shi sama z zaskoczeniem odkryła, że niekoniecznie chce teraz przebywać sama. Nie była z tego powodu szczególnie zadowolona - tym bardziej, że Inoyu prawdopodobnie nie potrzebowała jej osoby do szczęścia.
- Co robisz? – niezgrabnie zainicjowała rozmowę, gdy, po uprzednim rozejrzeniu się po świątynnych wnękach, znalazła albinoskę w trakcie przygotowań do rozpoczęcia dnia pracy. Podparła dłoń o podniszczoną ścianę przybytku w nonszalanckiej pozie, siląc się na swój naturalny, codzienny ton - Pomyślałam, że trochę zmienię scenerię. Popatrzę sobie, jak wypędzasz demony, rozmawiasz z przodkami i tak dalej.
Dupsko posadziła na jednym ze schodków, podpierając łeb o dłonie i spoglądając beznamiętnie w drzewa. Ziewnęła przeciągle, podrapała po głowie, rozmasowała zesztywniały bark, poprawiła się w miejscu – niby wielka wojna, a jakoś ani nic się nie pali, ani nic się nie wali, ani nawet zrozpaczonych wiernych nie ma. Jeśli przez cały dzień tu mają taki ruch, to nic dziwnego, że albinoska nie chciała jej pożyczyć pieniędzy. Shikatsu westchnęła teatralnie, przymykając ślepia i stopniowo zapadając w letarg, korzystając z tego, że Inoyu dopiero rozstawia swoje bzdety i nikt na razie nic od niej nie chce. Skoro świat się jednak nie kończy, to chyba nic się nie stanie, jak się tu na moment zdrzemnie.
0 x
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Jinja
Ani żywej duszy. Westchnęła z ulgą. Nie miała ochoty dzisiaj widzieć dosłownie nikogo.
Chciwie chłonąc każdą sekundę, którą mogła poświęcić na przebywanie we własnym towarzystwie, powoli – niemal flegmatycznie – wchodziła na sam szczyt schodów, uważnie stawiając stopę na każdym kolejnym stopniu. Nie była jeszcze w stanie do końca przetrawić informacji, które kilka chwil wcześniej zostały w dość brutalny sposób przekazane przez jejtymczasowąkompankę. Nie miała pojęcia, jak właściwie powinna się zachować. Nie wzgardziłaby jakimiś wskazówkami, co właściwie się robi, gdy wybuchnie wojna. Nie czuła się patriotką. Jedyne, na czym tak naprawdę jej zależało, to ta zmurszała, pachnąca wilgocią i duszącymi kadzidłami, świątynia. Ukryta przed zewnętrznym światem w tej ciasnej gęstwinie drzew, sprawiała wrażenie, jakby w ogóle nie należała do tej prowincji. Hej, a gdyby tak uwić sobie gniazdko w innej części świata? Zacząć wszystko od nowa? Czy tak się da?
Nie zważając na dość kiepski stan omszałych schodów, przysiadła na nich swoimi jakże odświętnymi szatami, po czym oparła podbródek o dłoń. Szczerze mówiąc, to była nieco zawiedziona. Gdzie są te tłumy spanikowanych wiernych, którzy w obliczu zagrożenia nagle przypominają sobie o istnieniu istot wyższych? Jak trwoga to do boga – to chyba było jakoś tak, nie? Zacisnęła palce na długim kiju bardzo prowizorycznej miotły, by parsknąć cicho pod nosem. Jak tak dłużej pójdzie, to naprawdę trzeba będzie zwinąć ten interes.
Musiała zająć czymś umysł. Musiała zająć też ręce; nie była do końca świadoma, że – desperacko szukając ujścia gromadzącego się stresu – coraz częściej zaczynała skrobać palcami po delikatnej skórze przedramion, pozostawiając niezbyt estetyczne, zaczerwienione ślady. Przerzuciła na moment cały ciężar swojego ciała na miotłę. Podniosła się ospale z miejsca, po czym zaczęła dość agresywnie zamiatać kamienne płyty świętego miejsca.
– A jak myślisz? – fuknęła przez ramię, ani na chwilę nie przerywając swojej pracy. Nie mogła pojąć, po jaką cholerę Nara w ogóle tutaj przyszła. Z litości? Dla uspokojenia własnego sumienia? Usta albinoski mimowolnie wygięły się w gorzkim grymasie. Jakie to upokarzające.
– Bez urazy, ale… – przycisnęła miotłę nieco mocniej do podłoża, szorując je z jeszcze większą intensywnością, niż jeszcze chwilę wcześniej – …Ale wolałabym, by cię tu jednak teraz nie było. – Została przyzwyczajona do radzenia sobie ze swoimi problemami sama. Nie życzyła sobie obecności innej osoby w momencie, gdy nie mogła się ze sobą uporać.
Nie łudziła się, że Shi w ogóle raczy uszanować jej prośbę. Zerknęła na nią w końcu kątem oka. Cóż, nawet, jeśli bardzo by chciała chociaż raz zachować się jak człowiek i dać znękanej Inoyu momencik na ochłonięcie, to – niestety – nie do końca była w stanie. Ot, odpływała sobie powoli w słodkie objęcia Morfeusza. W świętym miejscu. Z pełną premedytacją.
– Ej, ty! Jeżeli masz tu spać, to serio możesz sobie stąd iść! – warknęła donośnie, trącając końcówką miotły jej zgarbiony grzbiet. Zero świętości u tych cholernych Nara.
0 x
- Ichirou
- Posty: 3927
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Jinja
Misja rangi D
1/22
Wiele rzeczy się zmieniło, choć na pozór wszystko pozostawało takie samo. Nie było wroga u bram Saimin, nikt nie najeżdżał wioski, ani nie mordował żyjących tam cywili. Na pierwszy rzut oka życie w samej stolicy wyglądało tak samo i przebiegało w podobny sposób, co wcześniej. Jeżeli pojawiały się jakiekolwiek walki, to były one daleko, przy granicy prowincji.
Atmosfera była jednak znacznie inna. Uśmiech na twarzy przeciętnego mieszkańca stał się towarem wybrakowanym. W sercach wszystkich zrodziła się niepewność, a ich umysły i ciała były zmącone nerwowością. Władze podejmowały już odpowiednie działania wojenne, których wpływ mniej lub bardziej mogli odczuć przeciętni zjadacze patisonów.
Mimo wielu zawirowań życie nie zatrzymywało się. Biegło dalej. Ludzie wciąż mieli swoje prace, sprawy, problemy. Nie było inaczej w przypadkuHidekoHisako. Dziewczyna o kasztanowych włosach nie zapomniała o tym, co powiedziała jej Inoyū. Młoda kapłanka trafiła na bardzo podatny grunt. Ziarno, które zasiała, zaczęło powolutku kiełkować.
Niedawno upadły anioł kuśtykał teraz leśną ścieżką, korzystając ze wsparcia opiekuńczego narzeczonego. Brązowowłosa miała zdarty nosek, a jej prawa ręka była usztywniona i wsadzona w temblak. Traciła wiele wdzięku względem jej normalnego wizerunku, ale i tak wyglądała lepiej i mniej tragiczne niż wtedy, kiedy poznały ją dwie wspaniałe bohaterki.
Liczącą na spokój Yamanaka spotkał wielki zawód. Musiała się męczyć nie tylko z obecnością Shikatsu, bo ta nie chciała powiedzieć jej nara, ale także z wizytą przyszłej pary młodej.
- Och, jak miło, że na was trafiłam - znajomy kobiecy głos mógł wyrwać Białą Wiedźmę z zamyślenia, gdy ta była zaabsorbowana pracą przy pomocy swojego podstawowego narzędzia.
Na twarzy Hisako pojawił przelotny, trochę blady, ale jednak życzliwy uśmiech, kiedy tylko któraś z dziewczyn spojrzała w jej stronę. Jej partner póki co milczał, jedynie nieznacznie skinął głową na powitanie. Minę miał dość poważną, a wprawny obserwator mógłby rozpoznać, że mężczyzna jest tu bardziej z przymusu niż gorliwej potrzeby serca.
- T-ta klątwa... pamiętasz? Przyszłam poprosić o oczyszczenie z tej negatywnej energii - wyjaśniła niedługo później, a jej facet tylko cichutko westchnął.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości