Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 7 sie 2018, o 19:02
Nie mogła się powstrzymać przed demonstracyjnym przewróceniem ślepi na sam dźwięk jej irytująco rozżalonego głosu.
To nie jest do końca tak, że jest potworem bez serca; po prostu od zawsze miała alergię na jakiekolwiek manifestowanie cierpienia przez drugą osobę. Widok łez drażnił, a rozedrgany skowyt wyzwalał tę nie do końca uświadomioną agresję, która powoli się kumuluje, by wybuchnąć w najmniej oczekiwanym momencie. Starała się nie być pobłażliwą zarówno dla siebie, jak i dla innych; nieszczęśliwie była jedną z tych osób, dla których płacz jest jedynie oznaką słabości. Czy wychodziło jej to na dobre? Bynajmniej. Być może byłaby nieco mniej zgorzkniała, gdyby pozwoliła sobie czasem po prostu po ludzku się rozkleić.
Być może.
Wyłączyła się z momentem, gdy dziewczę zaczęło wylewać swoje żale. Tak już – niestety - miała, że niesamowicie szybko traciła zainteresowanie. Podniosła głowę lekko do góry, by zerknąć kontrolnie w stronę słońca na nieprzyjemnie bezchmurnym nieboskłonie i, usiłując w ten sposób ocenić, która jest godzina, pozwoliła słowom Hideko swobodnie docierać do jednego ucha, by drugim sobie wylatywać nie pozostawiwszy żadnych informacji w łepetynie Inoyū.
Parsknęła jedynie kpiąco, gdy brunetka zaczęła stękać, jak to bardzo nie chciała w ogóle włazić na ten dach, a właściwie, to nie ma zielonego pojęcia, jakim cudem z niego spadła. Nie chciała? Oczywiście, że nie chciała. Przyszli-niedoszli samobójcy niezwykle rzadko dosłownie CHCĄ pozbawić się życia, rezygnując w chwili, gdy już nie ma żadnej opcji na rezygnację. Nie miała ochoty teraz bawić się w psychologia. Zupełnie nie w smak było jej teraz zapraszanie tej obcej dziewczyny na kozetkę, by próbować wyrwać ją z tych smuteczków. Każdemu jest czasem smutno. Nawet Inoyū.
- Byłaś jak we śnie? Co za bzdury. Przecież to... – ocknęła się momentalnie, powracając spojrzeniem na nadal wilgotną od łez twarzyczkę poszkodowanej - ...Nonsens.
Ślepia dotychczas przemożnie znużonej Inoyū rozszerzyły się lekko, a wzrok natychmiastowo zbystrzał. Aż się zapowietrzyła przez krótki moment z tego podekscytowania tym całym rozgrywającym się tutaj - coraz bardziej interesującym - przedstawieniem, w którym było jej dane brać udział. Czuła się, jakby grała w jakaś grę . Takie bardziej brutalne podchody, które chciała wygrać. Kto wie, może w nagrodę coś jej skapnie z portmonetki nowej koleżanki?
- Raczej nie myślałabym teraz o weselu – pomachała dłonią w powietrzu, jakby odganiając coś tak nieistotnego w tej chwili jak wesele, dość dobitnie sugerując dziewczynie, że powinna teraz skoncentrować się na czymś ważniejszym. Całkiem prawdopodobne, że tym >>czymś ważniejszym<< jest jej własne życie, ale, ach! Nie mówmy jej tego tak szybko! Biedaczka jeszcze się wystraszy i będzie próbowała uciekać na tych swoich połamanych nóżkach. Inna sprawa, że nie miała – jeszcze – aż tak namacalnych dowodów, by już teraz przedstawiać swoje spekulacje.
- Skup się, Hideko. Masz tu może jakichś – nachyliła się delikatnie w jej stronę, nie naruszając jednak jej strefy osobistej. Chciała po prostu w miarę nienachlanie wpleść nieco konspiry w ich wymianę zdań, skoro już mają zamiar przeprowadzać na nieznajomej wywiad środowiskowy - wrogów? – dokończyła półszeptem, wlepiając podejrzanie zaintrygowane spojrzenie w brunetkę. Jeżeli to serio była tamta dziewczyna ... Cholera, jaka ona musi być głupia! Źle wymierzyła wysokość! Jak można tak spartaczyć robotę?! Godne pożałowania. Inoyū NIGDY nie dopuściłaby do takiej fuszerki.
Mogłaby ją złapać tylko po to, by przekazać jej, jak bardzo jest beznadziejna.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 7 sie 2018, o 23:32
Nie do końca wiedziała, jak zareagować w takiej sytuacji. Obserwowała tylko kątem oka tę obsmarkaną żałość na połamanych nóżkach, czując się w sumie niekomfortowo w roli opiekuna, by wreszcie niezgrabnie poklepać ją po grzbiecie dość niedźwiedzio, nadal podtrzymując ją w pionie. Za cholerę nie znała się na jakichś przyjacielskich gestach i okazywaniu ludziom wsparcia w trudnych sytuacjach - raczej w swoim krótkim życiu nie zawierała zbyt głębokich przyjaźni, które mogłyby nauczyć ją takich dobrotliwych odruchów. Zarechotała więc nerwowo i równocześnie może trochę zbyt głośno, widząc, że ta jest najwyraźniej w psychicznej rozsypce, a Inoyū niekoniecznie się kwapi do jakichkolwiek prób załagodzenia sytuacji. Jak zwykle zresztą.
- Spokojnie, Hideko, powolutku. Jesteś młodziutka, do wesela się zagoi - wybełkotała wreszcie, starając się brzmieć jak najbardziej nonszalancko i pogodnie. Imienia nadal za cholerę nie mogła zapamiętać, a cała wypowiedź wyszła średnio przekonująco i trochę zaleciało od niej fałszem, no ale co poradzisz. Próbować zawsze można. - …No, najwyżej sobie nie potańczysz. To twój ślub? Czy w gości idziesz?
Cierpliwie wysłuchała tego w milczeniu tego, jak dziewczyna chaotycznie próbowała zrekonstruować wydarzenia sprzed momentu, gdy wylądowała z łoskotem na ubitej ziemi. Zmarszczyła brwi, usiłując się skupić i poskładać to w jakąś logiczną całość – chociaż aktualnie jedyne wytłumaczenie, jakie jej się nasuwało, to to, że bruneteczka była najzwyczajniej w świecie nie w pełni poczytalna. Albo pod wpływem jakichś tutejszych substancji odurzających. Albo opętała ją jakaś demoniczna siła, która pozbawiła ją wolnej woli – no ale to, na litość boską, nie było przecież możliwe. Nie w uporządkowanym postrzeganiu świata do bólu przyziemnej Nary. Tym bardziej więc w duchu współczuła poturbowanej dziewczynie – biedna, zaryczana, połamana wariatka.
I wtedy nagle Inoyū zaczęła zachowywać się strasznie dziwnie. Shikatsu uniosła brew nieznacznie, widząc, jak albinoska nachyla się jakoś tak konspiracyjnie, najwyraźniej jakoś podejrzanie pobudzona tym dość niewiele mówiącym wyznaniem brunetki. Pierwszą myślą, jaka pojawiła się w jakże genialnej łepetynie Shikatsu, było to, że nie dość, że ta cała Hideko czy tam Hisako ma coś nie tak z głową, to jeszcze jej towarzyszka też już do końca zbzikowała i tworzy teraz jakieś skomplikowane teorie spiskowe, by urozmaicić sobie swoje smutne, nudne życie. Początkowo posłała towarzyszce zmęczone spojrzenie, pełne zwątpienia w racjonalność tego pytania. Nagle jednak w czerwonych ślepiach dostrzegła jakieś takie szczerze ożywienie, którego wcześniej nie miała okazji w ogóle zaobserwować. Inoyū wydawała się mówić zupełnie poważnie – a coś w tonie jej głosu i wyrazie twarzy sprawiało, że Shi zdecydowała się jej tym razem zaufać. Najwyżej tego później pożałuje; w najgorszym przypadku najedzą się obie wstydu.
- Pamiętasz cokolwiek jeszcze? Byłaś tam sama? – zagaiła dość ostrożnie, kątem oka zerkając na Yamanakę pytająco. Nie była do końca pewna, co w ogóle próbują teraz osiągnąć – najrozsądniej jednak było z nią współpracować i może w ten sposób spróbować w końcu dojść do czegokolwiek. Nie wiedziała tylko do czego, ale to nie było teraz ważne – pozwoliła Inoyū się prowadzić.
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 9 sie 2018, o 22:42
Misja rangi D
10/22
Kapelusz, leżący nieopodal na ziemi, będący utraconą podczas lotu własnością Hisako, został właśnie zdeptany przez przechodzącego nieopodal mężczyznę. Był co prawda usprawiedliwiony ograniczonym widokiem przez jakąś skrzynkę, którą właśnie dźwigał, ale jego czyn dobrze obrazował postawę innych ludzi w okolicy. Widzowie zaczynali się bowiem rozchodzić, bo byli najzwyczajniej w świecie znudzeni akcją, która zdążyła całkowicie wygasnąć.
Szkoda, że dziewczyny nie zdążyły wypowiedzieć życzenia podczas spadania gwiazdy. Być może poprosiłyby o święty spokój, za którym można było zatęsknić w obliczu obecnej sytuacji. Teraz było już zbyt późno - nie było ani życzeń, ani tym bardziej świętego spokoju.
Postawa Hisako mogła nieco irytować mniej cierpliwe bohaterki, jednak poszkodowana panienka była i tak twarda jak na przeciętnego zjadacza patisonów. Była załamana i połamana, ale powstrzymywała się od ryku. Szok na wespół z dezorientacją robiły swoje.
- T-tak, mój... - odparła z żalem w głosie, dopiero uświadamiając sobie tragizm jej sytuacji. Ślub dla każdej kobiety był dniem wyjątkowym, a wypadek sprzed kilku chwil mocno zaburzał wszelkie wzniosłe wizje na tem tego magicznego dnia.
Uniosła łebek do góry i spojrzała z rozżaleniem na Inoyu. Jak to nie myśleć o swoim ślubie?
Potem żeński duet wziął się za przesłuchiwanie. Brakowało jedynie skoncentrowanego światła na twarzy przepytywanej, pustego pomieszczenia, gry w złego i dobrego strażnika.
Zadane pytania wywołały na twarzy Hisako zaskoczenie. Jeszcze brakowało jej zimnej głowy, by zastanawiać się nad tym kto, co, gdzie i jak. Dopiero teraz pobudzono jej szare komórki do intensywniejszego i bardziej rzeczowego pomyślunku. Zmarszczyła przy tym czoło, choć trudno było to zauważyć przez grzywkę sięgającą do linii brwi.
- Wrogów? A-ale skąd?! Nie... Znaczy się, trochę z przyszłą teściową się n-nie lubimy, ale-ale żeby ona...? - Pokręciła przeczącą główką, odrzucając jakiekolwiek wątpliwości w tej kwestii.
Myślałam, myślała, a parę sekund później zrobiła wielkie oczy, jakby uświadamiając sobie z niesamowicie istotnej kwesti.
- A-a co jeśli to przez klątwę?! Bogowie, przecież wczoraj stłukło mi się lustro! - Zakryła zdrową rączką rozwarte usta, które zdradzały niemałe przejecie dziewczyny. Dopiero kolejne pytania ze strony Shikatsu wyrwały ją z zamartwiania się w związku z nadchodzącymi siedmioma latami pełnymi nieszczęść.
- S-sama! Chciałam odwiedzić krawcową, ale zatrzymałam się przed oknami, żeby spojrzeć na suknie na wystawkach. I w-wtedy... Nie wiem, czemu ja tam weszłam na górę! A-ale weszłam, no i... - W tym momencie jej głos przygasł, a spojrzenie brązowych oczu opadło na ziemię. Nie dała rady dokończyć końcówki jej opowieści, ale ta paniom detektyw już była dobrze znana.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 11 sie 2018, o 20:58
- Och. Gratulacje w takim razie..! - poklepała po grzbiecie przyszłą pannę młodą, szczerząc zęby w dość krzywym uśmiechu. No cóż, w takim stanie może nie będzie miała wesela swoich marzeń, ale, litości, przynajmniej była żywa. Zamiast poturbowanych kończyn mogła mieć przecież skręcony kark - wtedy to już chyba na pewno musieliby odwołać całą imprezę. Na wzmiankę o matce pana młodego, która najwyraźniej była dość niechętna przyszłej synowej, uniosła brwi nieznacznie, by łypnąć na Inoyu wymownie. Interesujący szczegół – W takim razie musi być paskudnym babskiem. Szanowny narzeczony to pewnie jedynak? Mamusia jest zazdrosna o swojego syneczka?
Przez cały czas nadal nie odrywała czujnego wzroku od Inoyu, przyglądając jej się bacznie, jakby liczyła, że jakiś gest albinoski zdradzi coś, co pozwoli jej w końcu uporządkować w głowie tę poplątaną układankę. Łeb ją właściwie zaczynał powoli od tego wszystkiego boleć – a dodatkowo szczególnie frustrował ją fakt, że Yamanaka najwyraźniej celowo zataja przed nią jakieś istotne informacje. Gdyby cholerna Inoyu łaskawie podzieliła się z nią swoją wiedzą, to może już dawno miałyby znowu wolne, na litość boską – z pewnością mogłaby wtedy wykorzystać pełen potencjał swojego ogromnego intelektu i rozwiązać tę zagadkę w mgnieniu oka. A zamiast tego tkwiły tu bez sensu, dumając nad jakąś zapłakaną laleczką. Co za strata czasu.
Potarła przez moment wolną dłonią mostek własnego nosa, marszcząc brwi i mrużąc ślepia, w myślach starając się uporządkować w jakikolwiek spójny sposób wszystkie informacje, które usłyszały od brunetki - dziewczyna spadła z dachu, ale sama nie wie, w jaki sposób w ogóle tam wlazła. Nie znajdowała się w pomieszczeniu na górze, ale jakaś magiczna siła musiała ją najwyraźniej zmusić do tego, by pokonać taki dystans i jakimś cudem wystawić się na takie niebezpieczeństwo. No, oczywiście zakładając, że ich nowa koleżanka nie była zwyczajnie stuknięta. Teraz jednak, pomijając jej całościowe roztrzęsienie, zdawała się mówić całkiem z sensem – jeśli była niepoczytalna, to była na pewno całkiem nieźle funkcjonującym świrem. Wzmiankę o klątwie Shi zbyła kulturalnym milczeniem, nawet nie biorąc takiej opcji po uwagę – co za wierutne bzdury! Jakby to w ogóle było możliwe. Za cholerę też nie słyszała o żadnych sekretnych sztukach ninja, które były w stanie na tyle pozbawić autonomii ofiarę ataku, ten cholerny świat był jednak pełen tajemnic. Inoyu jednak wyraźnie sugerowała udział osoby trzeciej, a idąc jednak tym tropem – ktoś musiałby ją do tego zmusić, czy to za pomocą hipnozy, czy jakichś innych dziwnych sztuczek. Rzeczy nigdy nie dzieją się ot tak, po prostu; logika, drogi Watsonie!
- Hej, zrób coś teraz dla mnie przez chwilę – zwróciła się do poturbowanej dziewczyny, odruchowo zerkając tam, gdzie teoretycznie znajdowała się zanim straciła wspomnienia - Zapomnij na moment o swoim weselu, zamknij oczy i zastanów się przez moment. Czy gdy byłaś na ulicy widziałaś kogokolwiek, kto zwrócił twoją uwagę? Ktoś robił coś dziwnego?
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 13 sie 2018, o 19:38
Prawdę powiedziawszy, cała ta sytuacja zaczynała jej się już nieco przedłużać.
Przenosiła nerwowo ciężar z jednej nogi na drugą, łaskawie wysłuchując wszystkiego tego, co wyraźnie coraz bardziej zdezorientowana dziewczyna ma jeszcze do powiedzenia. Nie doczekała się żadnych wskazówek chociaż minimalnie naprowadzających na trop, który wywęszyła już kilka chwil wcześniej, więc tylko wypuściła powietrze przez lekko uchylone usta, czując, jak cały ten chwilowy entuzjazm, związany bezpośrednio z potencjalnym spotkaniem innej Yamanaki, która tak spaprała użyteczność ich klanowych technik, znika bezpowrotnie, pozostawiając już tylko zniechęcenie. Przepytywanie jej w tym stanie nie miało chyba żadnego sensu; dziewczyna rzucała tylko co jakiś czas jakieś strzępki informacji, z których – na razie – nie dało się skleić spójnej całości. Albinoska miała, oczywiście, swoje podejrzenia. Nie mogąc jednak doszukać się żadnego potwierdzenia wynikającego z jej zeznań, jedynie zerknęła kątem oka na Shikatsu, z pewnym zafascynowaniem obserwując, jak bezpardonowo zasypuje poszkodowaną kolejną lawiną pytań. Determinacja godna pochwały.
W sumie pierwszy raz od momentu zetknięcia się z nieznajomą zaczęła poważnie zastanawiać się nad zaniechaniem wszelkich działań dążących do rozwiązania tej sprawy i odstawieniem jej jak najszybciej do szpitala. Może nie powinny nawet próbować tego rozwiązać? Kogo obchodzą rodzinne perypetie jakiejś Hideko? Na pewno nie Inoyū!
Informację o teściowej puściła mimo uszu. Czy to coś nowego, że zaborcza teściowa pragnie zatrzymać swojego kochanego, wychuchanego synalka dla siebie?
- Klątwa. No tak. Rozumiem – potwierdziła bezlitośnie jej obawy o ciążące nad nią przekleństwo, kiwając przy tym głową potakująco zupełnie tak, jakby brunetka powiedziała właśnie najlogiczniejszą rzecz na świecie, całkowicie wyjaśniającą przebieg tego zdarzenia. Logicznym jednak nie było to, że sprawcą tej serii nieszczęśliwych wypadków jest zły urok . Logiczne jest, że umysł prostego człowieka próbuje w ten sposób wyjaśnić pewne anomalie, z którymi wcześniej się nie spotkał. Shintenshin dla nieuświadomionych zapewne wyglądałby jak magia, prawda?
- Tak świetnie się składa, że jestem kapłanką w okolicznej świątyni. Wystarczy, że wyjdziesz dokładnie tą bramą – całkowicie ignorując jej aktualny stan zdrowia, wskazała zamaszyście ręką bramę znajdującą się jakieś kilkanaście metrów od nich, kontynuując - i będziesz szła cały czas prosto w stronę lasu. W końcu dotrzesz do niewielkiego chramu – pośpiesznie skierowała dłoń w stronę swojego fikuśnie upiętego włosia, by wydobyć z nich jeden z wielu papierowych, niezwykle zdobnych, talizmanów, po czym wcisnęła go między palce jej niezłamanej ręki.
- Na pierwsze oczyszczenie jestem w stanie dać ci trochę zniżki, bo widzę, że jesteś w dość ciężkiej sytuacji życiowej. Trochę kiepsko zaczynać nowy rozdział w życiu, gdy oddziałuje na ciebie zła energia, ale spokojnie! Nic się nie martw, czasem tak po prostu się zdarza. Nie odrzucam jednak opcji, że to ktoś ci wrogi mógł przekląć cię w afekcie – wydukała z wyrazem twarzy prawdziwego znawcy, by ulokować podejrzanie nadaktywne ręce na biodrach, starając się ukryć swoje podekscytowanie werbowaniem potencjalnej klientki - Musisz chyba dzisiaj mieć – mimo wszystko - szczęśliwy dzień, bo w przypływie nagłej dobroci jestem w stanie dodatkowo pobłogosławić twoje zamążpójście. Dzięki odrobinie boskiej pomocy gwarantuję stuprocentowe powodzenie - wieńcząc swój niemalże szarlatański bełkot pakietem gratisów do usługi ‘oczyszczanie z uroków’, wykrzywiła usta w dość koślawym uśmieszku. W domyśle zachęcającym.
Minęło jeszcze kilka sekund, nim wyrwała się z tego sekciarskiego amoku. Właściwie dopiero spojrzenie na bezwładne kończyny przywołało ją do jako takiego porządku, zmuszając do – zapewne ostatniej – próby podsumowania całej tej sytuacji. Hideko miała zamiar pójść do krawcowej, jednak zatrzymała się przy witrynie sklepowej, by pooglądać suknie ślubne. Następnie ktoś pozbawił jej świadomości, w jakiś sposób wdrapała się na dach, a następnie z niego spadła, zupełnie nie pamiętając, jak się tam znalazła. Jasnowłosa kobieta szybko opuściła miejsce wypadku. Poszkodowana – z tego, co mówiła – nie ma żadnych wrogów, jednak przyznała, że teściowa raczej nie żywi do niej sympatii. Czy blondynka była chorobliwie zazdrosna o przyszłego męża Hideko i próbowała ją zabić przy pomocy Shintenshina? A może teściowa wynajęła Yamanakę, by po cichu doprowadziła Hideko do śmierci, a jej syn znalazł sobie inną żonę? Tyle pytań. Zero odpowiedzi.
- Pozwól, że zadam ci jeszcze jedno, ostatnie pytanie – zmarszczyła lekko brwi, mając nadzieję, że brunetka da radę jeszcze przez chwilę utrzymać trzeźwość umysłu. Jeśli nie, to, cóż – po prostu będą zmuszone zamrozić wywiad w tym momencie i jak najszybciej przetransportować ją do medyków - Przypominasz sobie, w którym momencie odzyskałaś przytomność? Precyzując – jeszcze w locie, czy już po zderzeniu z ziemią?
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 16 sie 2018, o 00:42
Misja rangi D
13/22
Dziewuchy niby miały serce, a niby nie miały. Z jednej strony to one z całego tłumu postanowiły pomóc poszkodowanej i choć wciąż był pełne wątpliwości, nie zostawiły połamanej panienki samej na ulicy, ale z drugiej strony zadręczały ją dziwnymi i trudnymi pytaniami, na które odpowiedź wymagała raczej lepszego stanu mentalnego.
Ciężko było dostrzec w rozbitym lustrze jakiekolwiek poszlaki, a Hideko takim właśnie lustrem była.
Przyszła pani młoda z dosyć mizernym wyrazem twarzy podniosła spojrzenie zaszklonych oczu na Shikatsu, kiedy ta udzieliła gratulacji. Widać było po jej minie, że powstrzymuje się przed falą łez. Jeżeli słowa Nary miały na swój cel pocieszyć pannę o kasztanowych włosach, to przyniosły zupełnie odwroty skutek. Czego jak czego, ale podejścia do ludzi Shikatsu za bardzo nie miała.
Hideko skinęła nieznacznie głową na późniejsze pytanie mistrzyni pocieszenia, która - jak się okazało - cechuje się ponadprzeciętną inteligencją i wysokimi zdolnościami dedukcji. W końcu reprezentantka rodu Nara, nie?
Jeżeli chodzi o późniejsza prośbę, to połamana panna musiała się przez krótką chwilę zastanowić, ale w końcu pociągnęła nosem. przymknęła oczka i uaktywniła swoją pamieć zgodnie z sugestią.
- Szłam sobie uliczką i... - zaczęła po chwili namysłu. - Przechodzili się tamtędy różni ludzie, no i w pewnym momencie od strony bramy wpadł na ulicę niczym błyskawica jakiś jeździec na koniu i... i gnał niczym wicher, krzyczał o jakiejś ważnej wiadomości! I popędził dalej i potrącił po drodze jakiegoś starszego pana i prawie jakieś małe dziecko... A, a, a potem było już spokojnie, no i poszłam dalej do tej krawcowej, a potem... potem już wiecie. - W jej głosie było słychać przejęcie i raczej nie było miejsca na to, by posądzać Hideko o fałsz lub zatajanie informacji.
Chwilę później poszkodowana panienka zrobiła wielkie oczy w reakcji na słowa Inoyū. To było coś, czego potrzebowała! Yamanaka najwyraźniej też była zdolną dziewuchą i mogła się poszczycić darem naciągania wzbudzaniem zainteresowania religijnymi sprawami.
- N-naprawdę zdejmie pani klątwę? Bardzo chętnie, ale, ale... jak ja tam teraz dojdę? Chyba muszę najpierw do szpitala... - odpowiedziała z miną zbitego kotka.
- ...gdyby mnie panie do niego odprowadziły, byłaby bardzo wdzięczna - oznajmiła chwilę później, kiedy nieco ochłonęła i pomyślała bardziej trzeźwo o swojej sytuacji. Jedna noga chwilowo była nie do użytku, a na samej drugiej nóżce do medycznej placówki by nie doskoczyła, stąd taka, a nie inna prośba.
Potem zmarszczyła brwi i przez parę sekund przemyślała temat, który podjęła Inoyū. Zupełnie nie rozumiała, po co takie pytanie zostało zadane, ale z drugiej strony nie była w stanie odmówić jedynym osobom, które wyciągnęły do niej pomocną dłoń.
- O-obudziłam się zaraz po zeskoczeniu z dachu. Głupia ja, odruchowo zaczęłam machać rękoma, ale przecież to nic dało, bo nie mam skrzydeł...
Westchnęła ciężko, a potem przetarła zdrową rączką nieco zaszklone oczy. Chyba odpowiadanie na kolejne pytania trochę ją zaabsorbowało, przez co nie miała czasu na rozpaczanie nad swoim dość nieciekawym stanem.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 16 sie 2018, o 12:33
W sumie dopiero, gdy na twarz nieznajomej ponownie wstąpił grymas bólu i rozpaczy, młoda Nara przypomniała sobie, że panienka jest odrobinę poobijana. Możliwość snucia dziwnych teorii spiskowych i próbowania zrekonstruowania w swojej wyobraźni tego, co tu w ogóle zaszło, była dla Shi w sumie trochę jak taka szczeniacka zabawa – i pozwalało jej to w nieskończoność odsuwać perspektywę telepania się przez pół miasta z średnio mobilną dziewczyną, co wydawało się być cholernie męczącym zajęciem. Dlatego więc, gdy zapłakana szatynka nie udzieliła jej już żadnej interesującej informacji, którą mogłaby uznać za przydatną w rozwiązywaniu tej zagadki kryminalnej, skrzywiła się ukradkiem. Oho, zbliża się pora wspierania ludzkiego balastu. Z wyraźnym znużeniem wysłuchała więc opisu przygód przyszłej panny młodej, nawet nie starając się zapamiętywać żadnych szczegółów. Wszystko jedno, nic ciekawego, życie znowu jest przyziemne i nudne, to nie kronika kryminalna. Nawet wzmianka o jakimś posłańcu, który prawie zamordował dziadka i dzieciaka, nie była godna teraz jej uwagi – była w końcu w Soso, pewnie działa się tu jakaś polityka. A co ją to w sumie, przecież się nie pali, nie dotyczą jej chyba jakieś sprawki Yamanaków. Chyba .
Inoyu w tym czasie przeszła do realizowania stałego punktu programu, czyli handlu kiepskiej jakości dewocjonaliami. Nie da się zaprzeczyć, że kapłanka była odrobinę bezczelna – Shikatsu zgromiła ją spojrzeniem za to perfidne wykorzystywanie wątpliwego stanu psychicznego dziewczyny. Nie przerwała jej jednak, wywracając oczami jednak parę razy, by zasygnalizować swoje niezadowolenie. Z drugiej strony takie zabobony są chyba potrzebne niektórym ludziom, by poczuć się lepiej w tym dziwnym, chaotycznym, niezrozumiałym świecie, bo Hisako wyglądała, jakby oferta Inoyu dała jej jakąś formę komfortu. Nie śmiała więc nawet wejść im w słowo i wyśmiać te dziwne wierzenia – jeśli ta biedna dziewczyna ma się dzięki temu poczuć lepiej, to niech już będzie.
W milczeniu poprawiła chwyt na grzbiecie szatynki dość ostentacyjnie, pewniej podtrzymując ją w pionie. Chciała w ten sposób trochę pogonić swoją koleżankę, która zaczęła zadawać coraz dziwniejsze pytania – Shi nadal była cholernie zaintrygowana, o co w ogóle jej chodzi, zdecydowała jednak zostawić wywiad na później. Będą miały na to czas, teraz najważniejsze jest, by zakończyć te przesłuchanie i oddać kalekę w ręce specjalistów, by poskładali jakoś jej te poturbowane kończyny. Dość ją tu przytrzymały w tym stanie.
- Nie mam zielonego pojęcia, gdzie tu jest jakikolwiek szpital - wyburczała z cieniem zmęczenia, w duchu modląc się, że dzięki jakiemuś cudownemu zbiegowi okoliczności najbliższy ośrodek medyczny będzie pięć kroków stąd. Jednak, biorąc pod uwagę jej ostatnie szczęście, pewnie okaże się zaraz, że w tym cholernym Soso jedyny medyk urzęduje gdzieś na drugim końcu osady. Może powinna jednak kupić od Inoyu jakieś świecidełko, bo jak tak dalej pójdzie, to zaraz wyjdzie na to, że ten pieprzony jeździec niósł informację o jakiejś wojnie i dopiero zrobi się zabawnie.
No, ale chyba nawet ona nie ma aż takiego pecha, prawda?
Przebierając nogami, dała Inoyu do zrozumienia, że chce już iść. Jeśli Inoyu ruszy – ona też ruszy, stękając i sapiąc, podtrzymując ciężar Hisako i starając się nie zrobić jej większego kuku.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 16 sie 2018, o 18:28
Pozbawione źrenic ślepia Yamanaki błysnęły dość niezdrowym i zdecydowanie podejrzanym blaskiem, gdy Hideko tak łatwo złapała przynętę. Nęcenie nieco podłamanych osóbek obietnicą lepszego życia chyba nigdy nie szło tak lekko i przyjemnie jak z tą – będącą już na granicy swojej wytrzymałości – dziewczyną. Zapewne od samego początku życie rzucało jej kłody pod nogi. Z takimi jest najłatwiej.
Czy Inoyū w ogóle czuła się w tym momencie czegoś winna? Czy czuła, że – jak to zostało określone nieco wyżej – zachowała się bezczelnie? Bynajmniej! Ba, dlaczego miałaby? Dziewczyna poczuła się trochę lepiej, a Inoyū – jeśli dobrze pójdzie – dostanie kilka monet w podzięce za wykonaną usługę. Czy można nazwać złem dawanie komuś nadziei i przywrócenie, chociaż w najmniejszym stopniu, chęci do życia? Jasne, możesz nazwać ją zwykłym naciągaczem i manipulatorem, ale to nie zmieni faktu, że Hideko już teraz, jeszcze przed właściwym rytuałem, jest wręcz zachwycona faktem, iż ktoś mógłby pozbawić jej klątwy . A że kapłaneczka dostanie za to trochę pieniędzy – ot, wilk syty i owca cała.
- Oczywiście , że zdejmę. Możesz żyć od tego momentu w dobrym zdrowiu długie lata razem ze swoim współmałżonkiem, wystarczy tylko, że zahaczysz potem o święte miejsce . To tylko propozycja, naturalnie – wyprostowała się nieznacznie, zerkając na nią z całkowitą powagą. Zawsze całkiem niezłym ruchem jest danie komuś możliwości wyboru nawet, jeśli to tylko złudzenie. Doskonale wiedziała, że już teraz by z nią poszła do chramu, gdyby tylko nie była zdana na łaskę jakże silnych rąk Shikatsu, które nadal ją podtrzymywały w pionie.
Przekrzywiła głowę lekko na bok, gdy brunetka z pewnym zaaferowaniem zaczęła opowiadać o tajemniczym jeźdźcu , który miał potrącić kilka osób, a potem nagle zniknąć, pozostawiając w okolicach bramy niemałe zamieszanie. Musiała przyznać, że zabrzmiało to dość niecodziennie, jednak - w tej chwili - zupełnie nic nie wzbudzało podejrzeń. Rozejrzała się jeszcze kontrolnie po okolicznych kramikach, by uznać ostatecznie te dziwne zdarzenie za pojedynczy epizod, który pewnie nie ma żadnego realnego znaczenia. A przynajmniej miała taką nadzieję.
Dostrzegając wreszcie łzy gromadzące się w kącikach oczu Hideko, zerknęła na Shikatsu z cieniem paniki, zupełnie nie wiedząc, co powinna w tej sytuacji zrobić. Skoro udało jej się wyciągnąć z niej te informacje, które ją interesowały, to tak naprawdę nie ma już czego tutaj szukać. Potwierdziła swoje podejrzenia o wpływie innej Yamanaki, która – jakże przebiegle używając zakazanych, klanowych technik – próbowała doprowadzić do śmierci dziewczęcia. Zaśmiała się nawet krótko i cichutko, tak, by wyrazić swoje politowanie dla braku umiejętności klanowiczki, ale jednocześnie nie obnosząc się za bardzo ze swoją szczęśliwością przy swoich towarzyszkach. Wszystko zrobione, pozamiatane, można się zwijać do domu.
- O, zajmiesz się nią? To dobrze, w takim razie spotkamy się-… - korzystając z tego, że to Nara jest uziemiona pod ciężarem Hideko, błyskawicznie oddaliła się od nich o kilka kroków, w środeczku licząc na to, że Shikatsu okaże się wyjątkowo szlachetna i pozwoli Inoyū zepchnąć całą odpowiedzialność na swoje barki. Zamknęła ciasno ślepia, słysząc z jej ust to, czego nie chciała słyszeć.
- Nieważne. Idź za mną – fuknęła z demonstracyjnym, bardzo dobitnym niezadowoleniem, by pomachać niedbale łapskiem w kierunku swoich koleżanek. Nie miała zamiaru czekać na jakąkolwiek reakcję z ich strony; żwawo ruszyła przed siebie, usiłując przypomnieć sobie dokładne położenie szpitala. Nawet nie pamiętała, czy kiedykolwiek postawiła w nim swoją stopę; matka Inoyū, przy pomocy swojej niezaprzeczalnie wysoko rozwiniętej znajomości ziół, zawsze starała się doleczyć swoją córeczkę tylko i wyłącznie naturalnymi sposobami.
Z różnym skutkiem.
z/t x2
0 x
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530 Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Post
autor: Seinaru » 11 paź 2018, o 15:31
No i dotarł... nareszcie. W sumie to nie było aż tak trudno, jednak już od samego brzegu prowincji musiał przejść szczegółową rewizję. Mimo że oprócz tanta i kilku fantów w torbie nie nosił przy sobie nic niebezpiecznego, nikt nie powstrzymywał się przed zadawaniem dokładnych i niewygodnych pytań. Seinaru nie miał nic do ukrycia. Odpowiadał zgodnie z prawdą, że jest Hatamoto z Teiz, że pan Tadatoshi wysłał go do Soso jako wsparcie dla rodu Yamanaka w trwającym konflikcie z Hyuga, a on jako że sam prosił o przydzielenie jakiegoś zadania, podjął się go niezwłocznie i oto jest.
Tak udało mu się przebrnąć przez drobne sito kontroli granicznych, aż po kilkukrotnym pytaniu o drogę udało mu się dotrzeć do tutejszej stolicy. Po jeszcze kilku kolejnych odpowiedziach na wciąż te same pytania strażnikom przy bramie, został wpuszczony za mury miasta i zaczął rozglądać się za jakimś sklepem z wyposażeniem "wojennym".
zt.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 15 mar 2020, o 13:18
- Rok 388 - Lato -
[/color][/b]
" Wyprawa "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=tzPvfnd ... ex=10&t=0s [/youtube]
Na całe szczęście drużyna jaką uformowali miała przynajmniej podstawy na których dało się cokolwiek zbudować. Trudno mówić o faktycznym, długofalowym zaufaniu po tak krótkiej znajomości, lecz może będą mogli sobie zaufać choćby na chwilę w samej jaskini - to już będzie można uznać za pewnego rodzaju sukces.
Inoshi może i nie miała wielkiego doświadczenia w dowodzeniu, zresztą... Kim tak naprawdę była? Jedynie Doko, wciąż, lecz czy miało to jakieś znaczenie? Przetrwała więcej niż nie jeden akoraito i na pewno miała więcej doświadczenia, lecz nawet ono, nie potrafiło przygotować na wszystko. Czy czuła się liderką wyprawy? Nie koniecznie, jednak kto by ich poprowadził jeżeli nie ona? Niestety nie dołączył do nich żaden doświadczony podróżnik ani shinobi który mógłby zająć to stanowisko, dlatego musiała sobie radzić z tym co miała i wziąć za nich choć część odpowiedzialności. Zachowanie Yasuo przechodziło do standardu - pewnie jeszcze zacznie krzyczeć w samej jaskini, na co jednak nie będzie miała już wpływu... Wymiana zdań ze starcem była krótka, nie miała powodu jej przeciągać. Udała się w okolice bramy studiując co tylko mogła w papierach które zostały jej przekazane - w tym instrukcji. Czekała... Licząc, że może trafi się ktoś jeszcze do pomocy - w co jednak wątpiła. Próbowała oszacować ile faktycznie zajmie im droga na miejsce i co będą mogli na niej spotkać. Jeśli pozostała część drużyny dotarła i nie było żadnych komplikacji, to mogli wyruszyć w drogę
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 15 mar 2020, o 21:43
Misja Rangi B
Inoshi
23.1/45
Przybyła w końcu na miejsce. Pod wielką bramę miasta. Znalezienie towarzyszy nie mogło należeć do trudnych zwłaszcza gdy jedna z osób wyraźnie odstawała od reszty nie tylko wzrostem ale również i zachowaniem, głośnym zachowaniem. Rudzielec, który stał obok widocznie był załamany kiedy w tym czasie Yasuo zaczął robić pompki stojąc na prawej ręce wraz z wielkim plecakiem wypełnionym najpewniej prowiantem. Samo to przy wejście do miasta mogło wydawać się dziwne, ale mięśniak liczył przy tym głośno
- CZTERDZIEŚCI TRZY, CZTERDZIEŚCI CZTERY, CZTERDZIEŚCI PIĘĆ.
Kiedy tylko padła ostatnia wartość mężczyzna odbił się lewą ręką i przełożył następnie ciężar aby kontynuować ćwiczenia korzystając tylko i wyłącznie z drugiej ręki.
- CZTERDZIEŚCI SZEŚĆ, CZTERDZIEŚCI SIEDEM...
Seiya stał dalej z boku próbując nie zwracać uwagi na umięśnionego towarzysza. Właśnie dzięki temu wypatrzył Cię błyskawicznie spośród tłumu. Próbując przemknąć się niepostrzeżenie zbliżył się do młodej Kunoichi.
- Wszystko jest zakupione... - spojrzał się w stronę chłopaka który dalej wykonywał pompki. - może wymknijmy się i idźmy bez niego. Mam złe przeczucia.
- NIE MASZ SIĘ O CO MARTWIĆ.
Yasuo niewiedzieć kiedy zjawił się kilka metrów od was stojąc na wyprostowanych nogach i poprawiając plecak.
- NO TO W DROGĘ, W DROGĘ. KU PRZYGODZIE!
z/t W głębi lasu
Matsuba
Yasuo
Seiya
0 x
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 23 kwie 2020, o 16:34
- Rok 388 - Lato -
[/color][/b]
" Czas... "
Czas spędzony z towarzyszami był krótki. Rozstała się z nimi po zakończeniu spraw związanych z kultystami. Nie miała wielkich sprzeciwów by zjeść jakiś ramen z tą dwójką, jednak nie byli osobami które chciałaby wciągać w swoje plany. Yasuo był zbyt prosty, a Seyia wciąż zbyt praworządny - jeśli to cokolwiek znaczyło.
Musiała zdać raport i bez ogródek by go złożyła klanowym wojownikom, Airsu przecież nie miała czasu zajmować się takimi bzdurami, zwłaszcza, że w południowych krainach znowu wybuchła wojna i należało obserwować każdy ruch wykonywany przez tamtejsze klany. W tym zakresie znajdowało się jej skupienie, bowiem tutejsi shinobi potrafili sobie radzić z innymi problemami które wynikały na bieżąco. Zdolności sensoryczne to coś czego nie mógł posiadać każdy, a jednak tutaj spora liczba wojowników ninja było przygotowanych do ich wykorzystywania - odsetek przestępców wcale nie wzrastał.
Raport został złożony, to jak został odebrany to jedno. Niezbyt się tym przejmowała. Teraz nastał czas w którym mogła zająć się sobą samą i to właśnie zamierzała robić. Skupić się na sobie, bo na wioskę już nie liczyła od dawna, na nikogo nie mogła. Rodzice dalej mogli się cieszyć czymś w rodzaju miłości i oddania, choć nawet i ich postrzeganie uległo zmianie. Był też nieżyjący Orito o którym wspomnień utracić nie chciała. Z jakiegoś powodu obawiała się, że jego los przypieczętował znacznie więcej istnień niż mogłoby się początkowo wydawać. Taki już był los zdrajców którzy nie mieli wyboru. Ona była inna. Miała wybór i sama oddalała się od tego bezpieczeństwa i azylu znanego jako klan i jego zasad. By pokonać zło które zaczaiło się w Shigashi musiała być pewna swoich działań, a zacząć mogła od przygotowania sobie miejsca do działań. Zresztą, nie od dzisiaj krążyły listy poszukiwawcze tego całego Dio. Wciąż pamiętała ten dzień... Kiedyś musiał nadejść jego upadek, tak jak i innych sług antykreatora. On był dobrym początkiem i testem przed prawdziwą walką z innymi jego sługami, oraz mafią.
- Dom Inoshi -
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 15 sie 2020, o 19:39
Nie odzywał się słowem ani razu gdy ci odpowiadali na jego pytania. Zamiast tego przytakiwał im, od czasu do czasu, kiwnięciem głowy by dać im znać, że jeszcze jest z nimi i jego jaźń nie wywędrowała gdzieś do pudełka nicości.
– Rozumiem… - oznajmił przeciągle, zastanawiając się nad tym co usłyszał. Najciekawsze były podejrzenia co do grupy „artystów”. Minoru nie potrafił pojąć, że ktoś mógłby dopuszczać się tak niegodziwych czynów. Miał już do czynienia z rozbojami, lecz morderstwo i to jeszcze z tak błahego powodu? Jeśli plotki były prawdziwe, to ludzie ci nie zasługiwali na życie pośród cywilizacji.
- Rozwiążę ten problem niezwłocznie - Zapewnił swoich rozmówców, pewnym siebie tonem głosu. Wszak ostatnim razem pojedynek poszedł niemalże całkowicie po jego myśli, więc czemu miał się martwić tym razem? Odprowadził swoich rozmówców do drzwi żegnając ich wielokrotnie, tak jak przystało dobremu gospodarzowi i życzył im bezpiecznej drogi. Następnie udał się do łazienki, gdzie też wziął długą kąpiel, podczas której miał czas zastanowić się nad planem działania. Wpierw uda się obejrzeć ostatnio zaatakowany konwój. Być może znajdzie tam coś, co naprowadzi go na to z czym ma do czynienia. Sądząc po informacjach od tamtej dwójki, powinien spodziewać się co najmniej trzech przeciwników, używających broni siecznej i kłutej. Można też założyć, że są oni zbirami, być może przeszkolonymi w sztukach ninja, lecz nie ma co się spodziewać, że któryś z nich zawaha się by zadać mu śmiertelny cios.
Po skończonej kąpieli, ubrał się w przygotowany wcześniej swój typowy strój, w którym udawał się na swoje zadania i ruszył do kuchni. Tam zjadł pożywne śniadanie, bo mógł to być jego ostatni domowy posiłek w przeciągu kilku następnych dni, jeśli przeciągnie się. Ale wracając do planu. Gdy skończy oględziny, wyrusz w kierunku kamieniołomu, wyjdzie naprzeciw kolejnemu konwojowi. Ale po kolei.
Po skończonym śniadaniu, wrócił do swojego pokoju gdzie zebrał swój sprzęt. Przed wyjściem chwycił jeszcze kartkę i kałamarz z piórem, nakreślił kilka słów na nim, by móc wytłumaczyć matce, gdzie zniknął i że niedługo wróci. Sam list zostawił w pierwszym pomieszczeniu, w miejscu gdzie powinien być łatwo widoczny. Przygotowany, ruszył w kierunku bramy miejskiej. Gdzie wylegitymował się i podał cel swojej podróży. Dalej, dalej szlakiem aż do miejsca, gdzie nastąpił napad.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Yosuke
Martwa postać
Posty: 583 Rejestracja: 17 sty 2020, o 14:50
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=7967
Multikonta: Daisuke
Post
autor: Yosuke » 17 sie 2020, o 15:07
Minoru
Misja rangi C
9/30
Dyskusja powoli zmierzała do końca. Posłańcy podzielili się informacjami zarówno oficjalnymi, jak i nieoficjalnymi, dodając do tego nawet nieco swoich własnych, bądź zasłyszanych plotek. Kwestią sporną zapewne mogło być to, czy rzeczywiście było to potrzebne. Najgorsze w tym wszystkim mogło być pewne podkopywanie autorytetu władz klanu, a takie plotki bardzo szybko potrafił ewoluować. Dobrze, że nikt nie zaczął jeszcze rozpowiadać o celowym sabotowaniu przez klan Yamanaka artystów i kamieniarzy. Ten aspekt tego zadania dotarł jednak do końca. Posłańcy spełnili swój obowiązek, odpowiedzieli na zadane pytanie, rozwiewając część wątpliwości, dorzucając kolejne. To był koniec ich wkładu w ten problem, mogli zająć się kolejnym zadaniem, a tych zapewne mieli jeszcze dość sporo. Pożegnali się z gospodarzem i oddalili w swoją stronę. Przynajmniej mieli już świadomość, że teraz tą sprawą zajmie się odpowiednia osoba. Może nikt więcej nie straci już życia.
Minoru miał teraz nieco czasu na przygotowania się. Poprawne rozbudzenie się oraz cały poranny rytuał były dla wielu osób koniecznością jeśli chciały poprawnie funkcjonować przez cały dzień. Najpierw kąpiel, przebranie się w odpowiedni strój, a następnie zrobienie sobie dobrego śniadania. Ten osobnik zdecydowanie dbał zarówno o siebie, jak i o to jak mogą widzieć do inni. Mimo, że teraz w domu był sam, to zdawał sobie sprawę, że te proste poranne czynności mogą rzutować na całą resztę dnia. Na odchodne zostawił jeszcze kartkę, tak aby rodzicielka poznała powód nieobecności swojego syna.
Podróż była dość spokojna i raczej niezbyt ekscytująca. Przy bramie standardowe sprawdzenie kto wychodzi, wzajemne pozdrowienia ze strażnikami i tego typu uprzejmości. O dziwo, bardzo mało osób podróżowało tędy, gdyż praktycznie nikogo Minoru po drodze nie spotkał. Jeśli już to bardziej zagubionych wędrowców, aniżeli jakieś stałe karawany. Wreszcie jednak coś mu zamajaczyło w oddali. Na poboczu, w cieniu dwóch drzew, leżały rozbite dwa wozy. Dość poturbowane i zniszczone, aczkolwiek jeszcze trzymające jakoś swój kształt. Z takiej odległości nic jeszcze nie można było się przyjrzeć, ale im bliżej podchodził, tym bardziej wydawało mu się, że coś się tam rusza. I nie był to kawałek materiału, a coś o ludzkiej posturze.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości