Szpital
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3434
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Szpital
Misja rangi C - 44/...
- Hajime, Inoshi Yamanaka -- Rok 384 - Lato -
[/color][/b] " Słowne ostrza... " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=Q_7a0be ... dex=9&t=1s[/youtube] Starała się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z Uhichą w której znajdowała się Hajime, wzięła wypuszczoną z dłoni kusarigamę ściskając ją dosyć mocno w swojej łapce, łańcuch był długi, jednak i tym się zajęła przerzucając go nieznacznie przez plecy, po swoim wyznaniu cofnęła się odrobinę. Nie spodziewała się żadnej reakcji, a przynajmniej w pierwszej chwili. Liczyła, że tak naprawdę nie spotka się to z żadną reakcją, a przynajmniej teraz... Nie wydawała się zwrócić większej uwagi na pierwsze szepty kuzynki, zanotowała je aczkolwiek nie skomentowała ich w żaden sposób, liczyła, że jakoś to będzie. Słowa które padały raniły ją niczym shurikeny rzucane z oddali przecinające ciało, pierwsze słowa były niczym szok, zaskoczenie. Podniosła wzrok wpatrując się w wypowiadającego swoją litanię kontrolowanego mężczyznę. Nie trzęsła się, ale w środku aż nią telepało. Słysząc pierwszą partię obelg i litanii rzuconych w jej stronę poczuła ten dziwny niepokój, zdenerwowanie, lecz to nie było wszystko. Wzdrygnęła się nie mówiąc nic - Ale... To przecież... Ona nie rozumie... Jak mogłam oczekiwać, że ktoś... - - Zacisnęła wolną dłoń by po chwili ją puścić, spuściła głowę bo przecież co innego mogła w tej chwili zrobić, nie była w stanie jej przerwać, rzucana na nią fala słów była wyraźnie nie do przebicia. Ruszyła dalej, trzymając się nieco za prowadzącym grupę Uhichą.
Na twarzy młodszej blondynki pojawił się wyraźny grymas okazujący dezaprobatę do ścierających się z nią słów, mimo to nie był to wielki opór który z każdym kolejnym słowem malał i zamieniał się w coś na kształt poddańczego smutku. Wyraźnie nie była szczęśliwa i była bardziej zdenerwowana niż wcześniej. Gdy starsza Yamanaka w ciele rosłego Uhichy zatrzymała się, Inoshi również się zatrzymała, wstrzymujac na chwilę oddech, stając w miejscu jak pień, wpatrywała się w czarne oczy mężczyzny licząc na najgorsze, że powie coś co zaraz doprowadzi ją do płaczu, bo było blisko. W końcu Hajime tak jak i inni nie rozumiała. Tak jak i inni traktowała ją w taki sposób. Sposób z którym nie chciała się pogodzić, jednak... Nie potrafiła się temu przeciwstawić. Jeszcze nie. - Wymówek... To nie są wymówki. Trening do utraty przytomności do niczego nie prowadzi... - Wolną ręką sięgnęła na wysokość twarzy poprawiając grzywkę by zaraz, dosłownie chwilę po odgarnięciu włosów przetrzeć oczy, najpierw jedno, potem drugie. Nie żeby płakała, było blisko jednak jeszcze Hajime nie doprowadziła jej do tego stanu. Westchnęła pogrążając się na chwilę w myślach.
- Co ona może o mnie wiedzieć... W końcu nic o mnie nie wie. Jak ona może tak do mnie mówić, przecież to ja uratowałam sytuacje?! Chyba... - Gdy kontynuowały swoją drogę wpatrywała się przez chwilę w idącego przed sobą mężczyznę by po chwili przerzucić wzrok niżej, dużo niżej, na ziemię na której stawiały kroki. - Przecież sama w to nie wierzę... To była przecież moja wina... - Zerknęła w stronę małej Seri idącej gdzieś obok, rzuciła jej wymuszony uśmiech, taki który szybko zmienia się w smutny grymas. Szła dalej cicho, nie odzywając się, jakby pozbawiona ducha, tego który straciła już wcześniej, teraz jednak nie miała nawet nadziei na jego odzyskanie a jej chęć powrotu do domu właściwie też jej zobojętniała bo wiedziała, że i tak czeka ją prawdopodobnie to samo... Ciemny dom, prawdopodobnie dalej pusty, pełen złych myśli które właśnie teraz zakorzeniły się ponownie w jej głowie i nie potrafiły jej opuścić... Tyle było z odwagi zyskanej dzięki Seri, a przynajmniej pozornie.
[/color][/b] " Miejsce wielu słów... " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=qbXVmiF ... 06&index=7[/youtube] Poruszając się alejkami osady rozglądała się, jednak nie było w tym żadnej czujności, czuła się bezpieczniej, źle ale bezpiecznie, była przecież tam gdzie w razie czego ktoś ją i kuzynki obroni jeśli miałoby stać się coś złego. Mimo to dalej z niepokojem zerkała w stronę Senjiego, nie ufała mu za grosz, mimo, że się uciszył już jakiś czas temu to w dalszym ciągu wzbudzał w niej swoisty strach. Gdy zbliżyły się do szpitala wpierw przyjrzała się dokładnie budynkowi, może nie miała dobrego wzroku to gdzieś go musiała skierować, a właściwie na coś. Nie mogła dłużej wytrzymać patrząc się czy to przed siebie, czy na chłopaka, nie chciała też utrzymywać spojrzenia ze swoją kuzynką, nie chciała by ta znowu zaatakowała ją gradem słów. Mimo wyraźnej chęci spokoju i odpoczynku nie mogła sobie na taki pozwolić, w końcu czyhający nad nią kat w postaci kuzynki nie pozwalał jej odejść. Dokładnie tak ją teraz postrzegała, jako kruczoczarnego kata swojego losu, którego sama sobie sprawiła. Z chęcią by się go pozbyła, jednak... Było już za późno, powiedziała dwa słowa za dużo i mimo wszystko żałowała przyznania się do swojej niemocy.
Po wkroczeniu do budynku przysiadła na jednym z krzeseł w recepcji. Wpierw oczekiwała na to co zrobi starsza z nich, w końcu to ona była tą której powinni wysłuchać, ostatecznie przecież ona wiedziała o sprawie znacznie mniej od Hajime. W dalszym ciągu była zmęczona, jednak ściskanie zimnego łańcucha kusarigamy, może nie tyle rozbudzało ją co przypominało, że ten chłód jest czymś co ciągle jej towarzyszy, pod różnymi postaciami, takimi których nie może się pozbyć ze swojego życia. Nigdy nie chciała by taki chłód, pod postacią sopla lodu spowił jej serce, jednak... W tej chwili było jej to obojętne, a może nie? - Tyle czasu... A gdyby tak - Podparła się łokciem o swoją nogę, wpierw lekko syknęła bo nieumyślnie stuknęła się w siniaka którego nabito jej w trakcie dnia, podczas wizyty w porcie, jednego z wielu, między innymi drobnymi rankami które przyjęła tego popołudnia. Jedną z wielu ozdób bitewnych które przyprowadziła ze zwykłej chęci pomocy starszej osobie. Dojrzała gdzieś w pomieszczeniu młodszą kuzynkę zastanawiając się jak ona by postąpiła na jej miejscu w trakcie całego dzisiejszego dnia. Przez myśl przeszło jej też wiele innych myśli - Co jeśli one by wiedziały o dzisiejszym dniu? Dzisiejszym? Wczorajszym? Chyba... - Podparła obie ręce o nogi przykrywając lekko twarz pogrążona we własnych myślach, własnym swoim dialogu - Ona na pewno zrobiła by to co słuszne, a ja? A ja? Skąd miałam wiedzieć co było słuszne. Pewnie... Wtedy zrugała by mnie bardziej i pewnie... Nie wiem, nikt nie potrafi zrozumieć, że nic nie jest takie proste jak może się wydawać... - Siedziała tak z zasłoniętą twarzą przez dobrą chwilę, nie chciała pokazywać przesadnych emocji na swojej twarzy, nie po tym co usłyszała od starszej kuzynki, chciała to ukryć, w razie gdyby nie wytrzymała i nie poradziła sobie z utrzymaniem emocji na wodzy.
W tej chwili można przyznać, że sama jest sobie winna zadręczając się aż nadto. Skryła oczy bezpiecznie, a te wiedząc o tym nie wstydziły się wypuścić z siebie kilku drobnych łez, może i nie kontrolowanych, jednak... Zawsze łez. - Shinobi winien skrywać to co czuje, zawsze... - Powiedziała na głos, nie zamierzała tego robić, chciała zachować to dla siebie, z jakiegoś powodu sama się zraniła za pomocą własnych słów. Najgorsza była ta myśl z tyłu głowy, że ona tego nie potrafi... Ta dawka beznadziejności i zwątpienia jaką dała jej starsza z blondynek wystarczyła by pogrążyć ją w samo napędzającej się spirali własnych doświadczeń i myśli.
Ukryty tekstUkryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Szpital
TRYB MG - MISJA DLA HAJIME I INOSHI RANGI C
"A song of night and flower"
Why should we crying?
Here is no shame,
why should we writhe?
Eden is not slush,
snowstorm is our paradise.
Teoretycznie możemy uznać sprawę za skończoną - Geko-chan został ocalony, dziewczynce nic się nie stało, uratowałyście też tego chłopaka, który stoi obok was z twarzą godną szaleńca, obejmując się sztywno ramionami. Wszystko zostało wykonane, ale problem jest taki, że ty, Inoshi, wciąż się poniżasz, deprecjonujesz, i nie dostrzegasz tego, że Hajime mimo wszystko ma rację. Jesteś zwyczajnie słaba, za słaba, by cokolwiek w tym świecie znaczyć i dlatego wszystko nagle przestaje mieć znaczenie.
Dzieciak zostaje zabrany przez jednego z lekarzy, których ściągnęłyście. Dwaj inni zabierają ciała, które przynieśliście, w celu dokonania sekcji zwłok, sprawdzenia pewnych rzeczy, przyjrzenia się temu mimo wszystko uważniej. Czwarty lekarz bierze was w krzyżowy ogień pytań: co się stało? Skąd się tu wzięłyście? Co tu się dzieje? Dlaczego dziewczynka i chłopak zachowują się tak, a nie inaczej? Czy ktokolwiek albo cokolwiek z was - tu posyła długie, ostrożne spojrzenie gekonowi - wymaga interwencji lekarskiej? Uzyskawszy szczegółowe wyjaśnienia, odchodzi z zafrasowaną miną, zapisując coś starannie w swoim notesie.
Po dwóch godzinach czekania wraca, zafrasowany jeszcze bardziej, skupiony tylko i wyłącznie na tym, co na niego czeka, sprawą, która przed nim stoi razem z trzema Yamanakami, będącymi niejako modelem idealnej rodzinki: najstarsza, najsilniejsza i najbardziej chyba doświadczona Hajime z sennie łagodną, ciepłą twarzą, średnia, nerwowa i zagubiona Inoshi mamrocąca coś do siebie, i słodziutka, najmłodsza Seri, która z uporem bawi się z Geko-chanem w koszyczku.
- Hajime-san, pani musi zostać. - decyduje niespodziewanie twardo. - Mamy sporo do wyjaśnienia. Inoshi-san, proszę odprowadzić Seri-chan do domu. To...zwierzę prawem silniejszego zostaje przy Hajime-san, choć bogowie mi świadkami, że gdybym miał wybór...
Zaciska wargi.
Kiedy wychodzisz, nagle czujesz się wolna. Przestałaś już dźwigać ten balast. I tak jest lepiej...
Tak jest lepiej.
_________________________________________________________________________________________________________
Z polecenia administracji, po ustaleniach z Buką i Inoshim, uwalniam Inoshiego z misji - dalszą jej część dokończy Hajime, kiedy będzie tylko mogła. Zgodnie ze wspomnianymi ustaleniami Inoshi może już odebrać nagrodę i jest wolna fabularnie, miłej gry! o/
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3434
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Szpital
- Rok 384 - Lato -
[/color][/b] " Nowy oddech " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=rptoHB6ZAWM&t=21s[/youtube] Ze stanu letargu wyprowadził ją wchodzący do pomieszczenia lekarz i kilka innych towarzyszących mu osób. Wpierw dodało jej to nieco siły, takiej by przez chwilę wciąż pozostać całkowicie trzeźwo myślącą, chociaż, trudno ukryć, że prawie już odpłynęła. Była po prostu zmęczona. Siedząc z tyłu obserwowała poczynania lekarzy, nie protestowała ani nie dopytywała się nawet co dalej z tą sprawą czy też z Senjim. Gdy starsza Yamanaka wróciła już do swojego ciała to Inoshi przyglądała się przez chwilę ponownie martwemu uhicha przypominając sobie jeszcze na chwilę jego mimikę gdy chodził i mówił, a tak właściwie to mimikę Hajime kontrolującej jego martwe truchło, nie miała okazji wpatrywać się w nie długo ponieważ całkiem szybko zostało zabrane przez przybyłych gdzieś w głąb szpitala w celu rozpoczęcia badań. Ciekawiło ją co mogą odkryć jednak wiedziała, że nie jest to ani czas, ani nie jest osobą odpowiednią do zadawania takich pytań, przynajmniej jeszcze nie teraz. Ostatni z przybyłych lekarzy zaskoczył ją rzucając zarówno w nią jak i pozostałe falę pytań dopytując się chaotycznie czy wszystko z nimi w porządku, o przebieg wydarzeń i czy nie potrzebują opieki medycznej. Ostatecznie żadna z nich nie była ranna, a przynajmniej ciężko. Fakt, mimo, że Inoshi wciąż była posiniaczona po zdarzeniach poranka nie mówiła nic gdyż nie chciała się zbytnio narzucać, chociaż pewnie dostrzegł on jak ona w tej chwili wygląda i na pewno udali się by coś na to zadziałać.
Jeśli zabrał ją by zająć się tymi drobnymi ranami to pewnie zaczął ją wypytywać dokładniej o przebieg wydarzeń. Blondynka jednak była wyraźnie zmęczona i skołowana całą nocą na tyle, że w tej chwili nie była w stanie udzielić żadnych wartościowych informacji ponad to co przekazała wcześniej, lub przekaże później Hajime, przynajmniej na razie. Dość szybko pewnie wróciła do holu gdzie czekało ją dalsze oczekiwanie na kolejne postępowania w ich sprawie. Niecodziennym jest by do tego szpitala przyprowadzić martwego Uhichę, mimo, że, żadna z dziewczyn nie usłyszała żadnych konkretów to starsza kuzynka została poproszona o zostanie na miejscu w celu dalszego przesłuchania. Zdziwiona Inoshi nie była w stanie zrobić tak naprawdę nic, szczególnie, że od niej nie chcieli nic więcej, polecenie odprowadzenia malutkiej kuzyneczki było oczywistością którą i tak ktoś musiał zrobić. Mimo, pewnie niezbyt szczęśliwego wyrazu twarzy małej z powodu zabrania jej Geko-chana trzeba było odprowadzić ją do domu. Yamanaka chciała mieć już to wszystko za sobą, wciąż jednak aż włos jeżył się na głowie na myśl o spotkaniu z jędzowatą jędzą która piastuje miano ciotki młodszej kuzynki.
[/color][/b] " Niepokojący chłód " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=HQhq0Lneucw[/youtube] Wyszła ze szpitala razem z małą Seri zerkając jeszcze ostatni raz na zamykające się drzwi szpitalnego kompleksu. Gdy wrota zamknęły się za nimi odetchnęła z ulgą spuszczając ręce. Miała to już za sobą, czuła się wolna. Mimo to wciąż była związana obietnicą młodszej, była to jednak jedyna rzecz jaka ją wciąż pętała. Co jednak dalej? Jak zareaguje ciotka? Miała na ten temat wiele przemyśleń i żadne z jakiegoś powodu nie napawały jej optymizmem. Tym bardziej, że dalej nie wymyśliła co jej powie, ani czy w ogóle coś powie. - Seri-chan - Rozpoczęła zwracając się do małej kuzynki. Mimo zmęczenia postarała się wykrzesać z siebie te ostatki sił, szła próbując udawać, że czuje się nawet w porządku. - Etto... Prowadź nas do ciebie - Szła tak z rękami założonymi za głową tak jakby poszukiwała poduszki, ostatecznie nie potrafiła zbyt dobrze udawać, a przynajmniej tego.
- Wiesz może co jej powiemy? - Zwróciła się pytająco do młodszej kuzynki, za chwilę jednak zmieniła postawę przyjmując bardziej rządzącą się mimikę, może i ciut zarozumiałą dodając - To w końcu twoja pierwsza oficjalna misja i trzeba z niej zdać raport - Zerkała na małą Seri ukradkiem mówiąc te słowa, mogło to zabrzmieć w jakiś sposób pouczająco, chciała wywrzeć na małej jakiś autorytet, a przynajmniej liczyła, że się to jej uda. Chciała i to bardzo mieć to już za sobą i odpocząć, a do domu małej był jeszcze kawałek a im bliżej domu się znajdowały tym bardziej się denerwowała potencjalną możliwością spotkania ciotki, czy bycia zaczepioną przez kogokolwiek o tej porze. W końcu był ranek a Saimin dopiero budziło się do życia.
Wiejący wiatr i chłodna temperatura wydawały się studzić pozostałe pokłady odwagi i bohaterstwa, a raczej te nikłe które pozostały jeszcze niestłumione przez wcześniej, strach, czy całkiem niedawno Hajime. Skutecznie jednak wyzbył on się z Inoshi resztek adrenaliny które wciąż towarzyszyły jej w szpitalu i towarzystwie starszej. - Gdy tylko wrócę do domu nie wychodzę przez przynajmniej tydzień... Lepiej, nie wstaję przez tydzień... - Rzuciła do siebie w myślach przecierając dłońmi zmęczone oczy, zaraz po tym ziewnęła czując te dziwne uczucie głęboko w oczach aż proszące powieki o automatyczne zamknięcie się, od tak, po prostu. Po chwili potrząsnęła jednak głową na boki zyskując kolejne kilka chwil trzeźwości, przynajmniej względnie.
- A co jeśli jędza zobaczy? Oooh... Nie da mi spokoju i mnie nie wypuści. Zmoczyła lekko koniuszki palców na języku i przejechała wilgotnymi po powiekach nawilżając je, liczyła, że taki prosty trik coś poradzi, kolejny z serii " pomoc na chwilę, która kończy się przed czasem " gdzie tak naprawdę to wszystko dodawało jej pewności siebie.
Ukryty tekstUkryty tekst
- Kireina seishin -
Myśli - Mowa
0 x
Re: Szpital
Hajime od momentu uwolnienia kumulujących się w niej emocji czuła się dziwnie lekka i oczyszczona. Wiedziała, że nie powinna na nikogo krzyczeć ani mówić czegokolwiek co mogłoby sprawić przykrość, jednak w tej sytuacji było to tylko z myślą o Inoshi, która musiała usłyszeć prawdę, aby może zacząć działać w kierunku poprawy swojego podejścia do życia jako kunoichi.
Dopiero w szpitalu, Hajime mogła zapomnieć o nieprzyjemnych wydarzeniach zajmując swoją uwagę widokiem chorych, poszkodowanych oraz pracujących na miejscu ludzi. Jak się okazało, to właśnie ci pracujący tutaj medycy zainteresowali się "zdobyczą" trójki dziewcząt Yamanaka co musiało oznaczać, że pomysł z przyniesieniem tutaj ciał zmarłych było dobrym pomysłem.
Oczywiście, odpowiem na wszystkie pytania. - odpowiedziała Hajime lekarzowi, który po kilku godzinach krzątania się po szpitalu wreszcie zdecydował się poświęcić im swój cenny czas.
Po tych słowach dziewczyna podeszła do Seri i wyciągnęła do niej rękę po koszyczek z małym Gekko-chanem.
Zajmę się nim, będzie bezpieczny. Spotkacie się niedługo, wszyscy się spotkamy. - powiedziała aby uspokoić nieco młodą dziewczynkę i łatwiej odzyskać należnego jej zwierzaczka, którego swoją drogą uważała za niezwykle słodkie stworzenie.
Inoshi, wiem że moje słowa mogły Cię dotknąć ale uwierz, że miałam dobre intencje i jeśli mi zaufasz, z chęcią pomogę Ci stać się silniejszą. Odprowadź Seri, przemyśl to i daj mi odpowiedź. Znajdziesz mnie, kunoichi musi przecież umieć tropić i odnajdywać innych, prawda? - po tych słowach dziewczyna uśmiechnęła się i razem z koszyczkiem ruszyła za medykiem, któremu miała wyjaśnić wszystko do czego doszło tego dnia.
Dopiero w szpitalu, Hajime mogła zapomnieć o nieprzyjemnych wydarzeniach zajmując swoją uwagę widokiem chorych, poszkodowanych oraz pracujących na miejscu ludzi. Jak się okazało, to właśnie ci pracujący tutaj medycy zainteresowali się "zdobyczą" trójki dziewcząt Yamanaka co musiało oznaczać, że pomysł z przyniesieniem tutaj ciał zmarłych było dobrym pomysłem.
Oczywiście, odpowiem na wszystkie pytania. - odpowiedziała Hajime lekarzowi, który po kilku godzinach krzątania się po szpitalu wreszcie zdecydował się poświęcić im swój cenny czas.
Po tych słowach dziewczyna podeszła do Seri i wyciągnęła do niej rękę po koszyczek z małym Gekko-chanem.
Zajmę się nim, będzie bezpieczny. Spotkacie się niedługo, wszyscy się spotkamy. - powiedziała aby uspokoić nieco młodą dziewczynkę i łatwiej odzyskać należnego jej zwierzaczka, którego swoją drogą uważała za niezwykle słodkie stworzenie.
Inoshi, wiem że moje słowa mogły Cię dotknąć ale uwierz, że miałam dobre intencje i jeśli mi zaufasz, z chęcią pomogę Ci stać się silniejszą. Odprowadź Seri, przemyśl to i daj mi odpowiedź. Znajdziesz mnie, kunoichi musi przecież umieć tropić i odnajdywać innych, prawda? - po tych słowach dziewczyna uśmiechnęła się i razem z koszyczkiem ruszyła za medykiem, któremu miała wyjaśnić wszystko do czego doszło tego dnia.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Szpital
TRYB MG - MISJA DLA HAJIME RANGI C
"A song of night and flower"
And on heaven will greet us Senji and Seri,
We'll take a bread,
and without hundred grams nohow.
Lekarz marszczy brwi, słuchając waszej rozmowy. Nie podoba mu się to, co usłyszał i to, co zobaczył, do tego ten gekon...Czy on czasami nie jest przeładowany jakąś wścieklizną, chemią, Bóg wie czym? Należy się temu przyjrzeć. Jest przecież odpowiedzialny za swoich pracowników, za to, co dzieje się w szpitalu, za to, kto wchodzi na jego teren i w jakich celach. Kiedy tylko Inoshi odchodzi z rozgadaną i rozbawioną Seri, przechodzi bezpośrednio do rzeczy:
- Obrażenia na ciałach denatów podejrzanie pasują do pani broni, Yamanaka-san. Jak pani to wytłumaczy?
Zanim zdążasz coś odpowiedzieć, wystosowuje kolejne pytania, ostre niczym gwiezdne bronie, w twoim kierunku:
-O co chodziło z misją i raportem? Dlaczego wniosłyście gekona na teren szpitala? Nie pomyślałyście o tym, że ten jaszczurek może być nosicielem groźnych drobnoustrojów, które spowodują rozprzestrzenienie się przeróżnych chorób na naszym terenie? I ponawiam pytanie: z jakiego powodu zabiła pani - albo jej koleżanka, bo i to jest możliwe - tych ludzi? I dlaczego towarzyszy wam chłopak z dość...silnymi dysocjacjami?
Widać, że wymaga od ciebie odpowiedzi i, delikatnie mówiąc, nie jest zachwycony. Wyraźnie ma w zanadrzu jeszcze jedno pytanie, ale powstrzymuje się przed jego zadaniem. Nie jest to typowy klanowiec - widać to po jego wyglądzie; daleko mu do złotowłosego i niebieskookiego, stereotypowego władcy myśli, jakim zwykli być Yamanaka w oczach innych ludzi.
-Ach, gdzież moje maniery...nazywam się doktor Aizawa.
0 x
- Ichirou
- Posty: 3928
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szpital
Misja rangi D
16/22
W tym momencie z pewnością pojawiłoby się wielu krytyków, którzy wyśmialiby lub obsmarowali negatywnymi epitetami postawę młodej Yamanaki. Człowiek w rozsypce był w stanie się złapać wszystkiego i tak też było właśnie z nieszczęsną Hideko. Połamana dziewczyna naprawdę chłonęła słowa Białej Wiedźmy, które rozganiały czarne chmury i wypełniały serce nadzieją.
- N-naprawdę? - zapytała nieśmiało z minimalną dozą entuzjazmu, który w jej przypadku dotąd był absolutnie nieobecny.
- Przyjdę tam razem z mężem... O ile zechce mnie taką i dojdzie do ślubu... - dodała chwilę później, opuszczając z rezygnacją głowę. Westchnęła ciężko raz jeszcze nad swoim parszywym losem, a potem przez kolejną chwilę zebrała się w sobie, by z odpowiednią pomocą stanąć na nogach, a raczej na jednej nodze.
Bidulka z klanu Nara nie otrzymała wsparcia swej kompanki, więc musiała radzić sobie sama. Podniosła pokiereszowaną panienkę, a potem ta uwiesiła się na jej ramieniu. W takim oto układzie nie pozostało nic innego jak nieskoordynowanymi kroczkami trzech nóżek jakoś pokonywać kolejne metry. Nie było to szczególnie komfortowe, ale z drugiej strony Shikatsu nie musiała wylewać siódmych potów. Jedynie tyle, tempo nie było wybitne, przez co na Inoyū czekał wielki test cierpliwości.
- N-naprawdę myślicie, że ktoś rzucił na mnie zły urok? - zapytała Hideko z wyraźnym przejęciem na tyle głośno, by znajdująca się na przodzie kapłanka to usłyszała. Cóż, najwyraźniej niejedna osoba w Soso wierzyła w zabobony.
Droga jak droga, dziewuchy miały do pokonania kilka dłuższych lub krótszych uliczek. Nic specjalnego. Jedynie tyle, że właścicielkaponoćnajwybitniejszego umysłu w tym rejonie świata musiała się przyzwyczaić do cichych jęków bólu generowanych rzecz jasna przez pechową szatynkę.
Dzielne bohaterki mogły odczuć na sobie parę razy spojrzenia innych, w końcu kuśtykająca, połamana panienka wzbudzała ciekawość postronnych.
Na jednej z uliczek, przy której kwitnął handel, kilku kupców zaczynało w pośpiechu zwijać kramy. Dość niecodzienne zjawisko, zważając na tę porę dnia, ale być może był ku temu jakiś powód. Czyżby na wioskę nadciągała jakaś porywista burza albo huragan?
Brakowało jedynie tryumfalnych fanfar, kiedy w końcu przed nimi pojawiła się główna placówka medyczna Saimin. Jeżeli dziewczyny myślały, że przepchną poszkodowaną przez próg i sprawa załatwiona, to niestety czekało ich wielkie rozczarowanie. Zaraz po wejściu zostały wypatrzone przez kręcąca się w pobliżu pielęgniarkę, która w pośpiechu wykonała kilka kroczków w ich stronę. Na karku miała jakieś trzydzieści lat, a na głowie spięte w kok blond włosy.
- Na bogów, a cóż tu się stało, panienka pod rozpędzony wóz wpadła?! - rzuciła w drodze, a zaraz po tym przystanęła tuż przed Hideko i uważnie jej się przyjrzała.
- Panienka potrzebuje natychmiastowej operacji! - wyjawiła prawdę objawioną, a potem objęła poszkodowaną z drugiej strony, by pomóc Shikatsu w przetransportowaniu jej.
- Trzecie drzwi na lewo! - poinstruowała Shikatsu, a potem zwróciła się do jej koleżanki.
- A pani niech mi powie, co tutaj się stało! - Huh, babeczka miała w sobie tyle entuzjazmu, że wystarczyłoby go w zupełności dla pozostałej trójki.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Szpital
Droga dłużyła jej się niemiłosiernie - słodki balans w postaci dziewczyny sprawiał, że pokonanie tego dystansu na tylko trzech sprawnych nóżkach przeciągało się w nieskończoność. Głównie Shikę drażnił jednak widok Inoyu, która maszerowała przed nimi aż zbyt energicznym tempem - miała wrażenie, że dziewczyna wręcz z niej kpi. Świdrowała więc jej grzbiet nienawistnym spojrzeniem, próbując ją dogonić i telepatycznie próbując jej nawrzucać za to, że nie dość, że najpierw chciała zupełnie je porzucić, to teraz poczuła się nijak zobowiązana do pomocy przy tarabanieniu Hideko-Hisako. Równocześnie z każdym odgłosem bólu z ust szatynki czuła się też w sumie odrobinę winna – w duchu modliła się, że przypadkiem nie zadaje panience więcej bólu, niż powinna odczuwać przy jej obecnych obrażeniach.
Kątem oka dostrzegła, że na ulicy robi się ciut nerwowo i poczuła, jak jej kark staje się wilgotny od potu. Cholera, jeszcze ma przyspieszać? Tylko tego teraz brakowało, by okazało się, że akurat teraz nadeszła pora załamania pogody i zleje je pieprzony deszcz. Spojrzała w górę, mrużąc ślepia, by rozchylić usta w bezmyślnym zaskoczeniu – niebo było czyste. Co tu się dzisiaj dzieje?
- Żaden zły urok, zwykły pech i nic więcej. Nie słuchaj jej, zrobi ci wodę z mózgu. – wysyczała do poturbowanej dziewczyny, nie ukrywając już swojej frustracji. Za dużo już dzisiaj wydarzyło się rzeczy, których nie była w stanie racjonalnie wyjaśnić, a do tego coraz mniej podobały jej się szarlatańskie sztuczki Yamanaki. Sprzedawanie jakichś amuletów ku pokrzepieniu serc była w stanie jeszcze uznać za pozytywne aspekty podejrzanych interesów Inoyu, ale informowanie jakiejś nieźle pokrzywdzonej przez fortunę dziewczyny o tym, że jest przeklęta przez jakieś nieistniejące magiczne siły uznawała już za, delikatnie to ujmując, lekkie przegięcie. Wszyscy chcemy zarobić, do cholery, ale bądźmy chociaż odrobinę etyczni.
Widok szpitala przyjęła więc z wielką ulgą, a pielęgniarkę, która pomogła jej ciut lepiej rozłożyć ciężar poturbowanej na barkach, niczym zbawicielkę. W końcu był tu ktoś kompetentny, bo ani siebie, ani zresztą Inoyu, nie mogłaby określić takim mianem. Sama nie znosiła szpitali, a na sam dźwięk słowa „operacja” poczuła, że coś przewala się jej w żołądku. Dzielnie jednak nie dała po sobie poznać, zachowując bardzo poważny wyraz – trochę mimo wszystko bledszej - twarzy. Spojrzała tylko przelotnie na Inoyu dość niepewnie przez ramię, skupiła się jednak na swojej misji dotaszczenia panny młodej do odpowiedniego pomieszczenia – miała tylko nadzieję, że nie zobaczy w tym szpitalu czegoś, czego oglądać by nie chciała. Sam zapach medykamentów sprawiał, że miała wrażenie, że jest na granicy zwrócenia całej zawartości swojego żołądka. Zacisnęła zęby i pchnęła wolnym barkiem wskazane drzwi.
- …Dzień dobry, przyprowadziłam pacjentkę, podobno będzie krojona – wybełkotała, w sumie nawet nie wiedząc, co się mówi w takiej sytuacji. Niecodziennie zdarzało jej się zbierać z ulicy ludzi, którzy spadli z dachu.
0 x
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Szpital
Żwawy, ale nadal dość spacerowy krok stopniowo zaczął przybierać formę znerwicowanego przemarszu. Nie miała pojęcia, jaki jest powód, dla którego handlarze postanowili tak skwapliwie zwijać swoje stoiska w godzinach największego utargu. Z całą pewnością coś wisiało w powietrzu, a narastający niepokój - ten podświadomy, wręcz zwierzęcy instynkt - tylko podrażniał nieprzyjemnie tę bardziej neurotyczną stronę jej uroczego charakterku, nakazując jak najszybciej uciekać od źródła zagrożenia. W tym przypadku źródłem zagrożenia była sama osada. Kto wie, może to, co teraz się tutaj dzieje jest jednak całkowicie normalne? Nie mogła jednoznacznie stwierdzić. Nie przyłaziła tu zbyt często.
Dopiero mniej więcej w połowie drogi zorientowała się, że przecież nie jest tutaj sama, a zmuszanie do truchtu osobę, która niekoniecznie jest w stanie poruszać się o własnych siłach może być jużnawet jak na niązbyt okrutne. Łaskawie więc stłumiła - przynajmniej do pewnego stopnia – swoje paranoje, starając się zrównać z nimi krokiem; nadal nie dojrzała jednak do wsparcia Hideko swoim ramieniem, uznając, że narobiłaby tym więcej szkody niż pożytku. Wolała oszczędzić jej bólu niż na siłę przerzucać bezwładną, najpewniej złamaną rękę przez własne barki, narażając ją na pogłębienie obrażeń.
- Oczywiście, nie musisz w to wierzyć. Nie mam zamiaru do niczego cię zmuszać. Rozważ to – wzruszyła delikatnie ramionami. Nie kwapiła się do odbijania piłeczek z wielce sceptyczną Shikatsu, która, swoją drogą, wyraziła swoje wątpliwości w całkiem zabawny sposób – czy pech nie brzmi równie zabobonnie, co zły urok? Czy tłumaczenie niepowodzeń pechem jest tym logicznym rozwiązaniem, które miała przedstawiać Nara? W takim razie czym jest ten pech, jeśli nie niefortunnym zrządzeniem losu? Wykrzywiła kąciki ust w półuśmieszku, zerkając na Hideko przez ramię.
- Nie warto kusić losu – rzuciła dość lakonicznie, ze swojej strony ucinając te krótkie dywagacje o prawdziwości klątwy. Nie podjęła już żadnego tematu aż do momentu ujrzenia przed sobą drzwi saimińskiego szpitala.
Początkowo miała zamiar poinstruować Shikatsu, by ułożyła dziewczynę napodłodzekrześle, podczas gdy sama zaczepiłaby jakąś pracującą tutaj osobę, poinformowała o zaistniałej sytuacji, a następnie po prostu sprawnie opuściłyby placówkę, zapewne zapominając o całej sprawie wraz z momentem przekroczenia jej progu. Nawet to, oczywiście, nie mogło pójść po jej myśli – zupełnie znikąd pojawiła się rozhisteryzowana pielęgniarka, wprowadzając całą swoją osobą jeszcze większy zamęt.
- My… M-My tylko-… - wypluła z siebie kilka, zupełnie nic nie znaczących słów, lokując na jej twarzy lekko zahukane spojrzenie. Uniosła brew ku górze, machinalnie przykładając dłoń do swojego czoła z zamiarem odgarnięcia z niego jasnych kosmyków, które zaczynały irytująco latać gdzieś wokół oczu Yamanaki. Nie przewidziała jednak, że ręka zacznie delikatnie dygotać, zdradzając dość kiepski stan psychiczny coraz bardziej zestresowanej Inoyu. Przeklęła pod nosem.
- Dziewczyna spadła z wysokości. Nie wiem dokładnie, razem z moją – łypnęła kątem oka na oddalającą się razem z Hideko brunetkę, próbując określić aktualny status ich dotychczas niezbyt obfitej w pozytywne odczucia znajomości - koleżanką – wykonała dość specyficzną gestykulację dłońmi, ostatecznie jednak wcisnęła je w kieszenie - znalazłyśmy ją już po upadku. Myślę, że o szczegóły warto zapytać samą poszkodowaną, nie mam nic więcej do dodania.
Z całego serca chciała już po prostu sobie stąd iść. Czy to z Shikatsu, czy też bez niej.
0 x
- Ichirou
- Posty: 3928
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szpital
Shikatsu i Inoyu zt. :")Misja rangi D
19/22
Z asystą pielęgniarki przetransportowanie połamanej dziewczyny poszło już znacznie sprawniej i przede wszystkim lżej. Na zdawkową relację wiedźmy pracownica szpitala pokręciła jedynie głową z niedowierzaniem i westchnęła cicho pod nosem. Szczególnie młodziutka już nie była, więc w swojej karierze zapewne miała styczność z mniej lub bardziej głupio brzmiącymi wypadkami. Póki co nie wnikała, ponieważ doprowadzenie do ładu poszkodowanej na ten moment było priorytetem.
Cała czwórka w następnej chwili weszła do małej salki, na środku której znajdowało się solidne łóżko, na które narzucone było czyste, sterylne prześcieradło. No, czyste to ono było do momentu, w którym położono na nim Hisako.
- Panienka lepiej niech leży i się nie rusza, bo jeszcze swój stan pogorszy. Ja po doktora pójdę, zaraz wrócę - wyjaśniła blondwłosa pielęgniarka, po czym żwawo wyszła na korytarz, pozostawiając w pomieszczeniu już dobrze znany tercet dam.
- Dz-dziękuję za pomoc, sama bym tu nie doszła... Ech, wiem, że to nie wasza sprawa, ale... mogłybyście powiadomić mojego narzeczonego o tym, co się stało? Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby zobaczył mnie w takim stanie, bo jeszcze mu się odwidzi, no ale... - Urwała zdanie w połowie, tak jakby zgubiła swoją myśl lub nie chciała jej dokończyć. Tak czy inaczej, w jej oczach prócz smutku i bólu pojawiła się odrobina nadziei, że stojące przed nią bohaterki spełnią jej prośbę.
- Mieszka niedaleko dzielnicy rzemieślniczej, dwa domy od zakładu ciesielskiego, czerwony dach... Ach, przepraszam, ale nawet nie wiem, jak się nazywacie i komu powinnam być wdzięczna - powiedziała, zdobywając się na ulotny, blady uśmiech skierowany w kierunku dziewczyn. Bardzo drobny, ale szczery gest.
Rozmowa najlepszych przyjaciółek na zawsze być może potrwałaby dłużej, ale właśnie w tym momencie do sali z powrotem wparowała blond babeczka, tym razem już w towarzystwie nieco starszego osobnika w fartuchu z siwiejąca, ale starannie przystrzyżoną bródką.
- No, wystarczy tych pogaduch. Sio mi stąd, panienki. Trzeba się zabrać do pracy. - Pielęgniarka machnęła dłonią, tym samym wyganiając bohaterski duet.
Na korytarzu stała dwójka mężczyzn - chyba pracowników szpitala - którzy z tęgimi minami omawiali jakieś służbowe sprawy. Coś o konieczności dostawienia kolejnych łóżek i zwiększenia medycznego zaopatrzenia.
Wioska żyła dalej tym samym rytmem, ale jednak nie do końca. Nie dało się wyodrębnić żadnego konkretnego szczegółu, ale jakoś tak z wszechobecnej aury lub z zachowania ludzi wydawało się, że jest tu mniej nieprzyjemnie, nieswojo lub być może nerwowo.
Odnalezienie wspomnianego domostwa nie wymagało mistrzostwa w dedukcji. Ot, zależnie od znajomości ulic osady należało pokręcić się trochę lub trochę więcej, by odnaleźć właściwy zakład rzemieślniczy, a od niego wskazane przezHidekoHisako domostwo było już rzut beretem.
Kolejne posty pisać tu -> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=63&t=5257
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Szpital
Czyli wszystko było już gotowe? W sumie to raczej tak. Co tutaj więcej można zrobić. Możliwości jest tyle co nic. Może woźnica będzie miał ochotę pograć w karty? Trzeba coś wymyślić by to wszystko nie było takie nudne i monotonne, jednak czy to ma sens? No niezbyt. Dlatego trzeba wszystko ponownie opisać. No tak byłoby najlepiej.
Medyk nie nadawał się praktycznie do niczego, może i coś tam robił, ale raczej nic specjalnego. Jednak chwilę wcześniej chłopak postanowił podzielić odtrutkę na dwoje. Mniejszą część podając Mao, a większą Anie. W końcu to była porcja dla dorosłej osoby, dziecku powinno wystarczyć jej mniej, żeby to poprawniej zadziałało. Przynajmniej tak wskazuje logika, mniejsza osoba to i mniejsza dawka pomoże. Chociaż patrząc na Anę, dla niej to dwie porcje byłoby mało. Zabawne, ale chyba tak nie do końca. Przynajmniej można wysnuć taki wniosek patrząc na starca, który chyba zaraz dostanie zawału, ale by dostał go dopiero w szpitalu. Tak będzie najlepiej bo powozić to raczej nikt poza nim nie umiał. Droga mijała spokojnie bez żadnych komplikacji, wesoło i radośnie z kaszlącymi dziećmi, a sam szpital stanął otworem przed nimi i od razu otrzymały pomoc. Co tutaj można robić? Chłopak niewiele chciał i niewiele mógł. Jedynie snuł się spokojnie po budynku, czekając na dalszy rozwój wydarzeń, które raczej będą miały swój finisz w niedalekiej przyszłości. Najdłuższe minuty życia i przy tym jedne z najbardziej stresujących oraz nudnych.
Medyk nie nadawał się praktycznie do niczego, może i coś tam robił, ale raczej nic specjalnego. Jednak chwilę wcześniej chłopak postanowił podzielić odtrutkę na dwoje. Mniejszą część podając Mao, a większą Anie. W końcu to była porcja dla dorosłej osoby, dziecku powinno wystarczyć jej mniej, żeby to poprawniej zadziałało. Przynajmniej tak wskazuje logika, mniejsza osoba to i mniejsza dawka pomoże. Chociaż patrząc na Anę, dla niej to dwie porcje byłoby mało. Zabawne, ale chyba tak nie do końca. Przynajmniej można wysnuć taki wniosek patrząc na starca, który chyba zaraz dostanie zawału, ale by dostał go dopiero w szpitalu. Tak będzie najlepiej bo powozić to raczej nikt poza nim nie umiał. Droga mijała spokojnie bez żadnych komplikacji, wesoło i radośnie z kaszlącymi dziećmi, a sam szpital stanął otworem przed nimi i od razu otrzymały pomoc. Co tutaj można robić? Chłopak niewiele chciał i niewiele mógł. Jedynie snuł się spokojnie po budynku, czekając na dalszy rozwój wydarzeń, które raczej będą miały swój finisz w niedalekiej przyszłości. Najdłuższe minuty życia i przy tym jedne z najbardziej stresujących oraz nudnych.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Postać porzucona
- Posty: 1091
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Szpital
Zatem dotarliśmy do końca! Misja zakończona... trudno powiedzieć jak. Zadanie wykonane w 50% procentach, jeśli można tak powiedzieć. To była moja pierwsza misja B i wiele mnie nauczyła. Mam nadzieję, że Ciebie też. Dzięki!Misja B - Akashi
Rika Kari Matsubari
45
Akashi czekał, siedząc na jednym z podstawionych pod ścianę krzeseł. Choć gdzieś tam w oddali za pozbawionymi duszy ścianami toczyła się walka o życie Mao, Any i wielu innych poszkodowanych trwającą wojną z Hyuuga, na korytarzu było zupełnie pusto. Samotność sprzyjała przemyśleniom, jednak tę przypominającą próżnię ciszę przerwało otworzenie drzwi. Do środka wszedł dobrze znany jashiniście Heishin Yamanaka, zleceniodawca ochrony nad swoimi dziećmi. Wysoki najemnik nie mógł jeszcze wiedzieć, że ten przybywał tu prosto z Ryokanu Tanoshimi, skąd dowiedział się o zajściu. Podszedł do Akashiego z pełnym spokojem położył rękę na jego barku.
-Wszystko widziałem. To pierwszy przypadek o jakim słyszałem, by zaatakowali kogoś wewnątrz. Teraz musimy się modlić. – powiedział, wyrażając zrozumienie dla starań najemnika. Heishin martwił się o dzieci, ale robił to w tylko sobie znany sposób. Bał się, ale jednocześnie się nie bał. Miał własną wizję świata, w której pewne rzeczy są nieuniknione. Miał najzwyczajniej nadzieję, że śmierć jego dzieci nie jest jedną z nich. Nie zamierzał wchodzić na salę. Dobrze wiedział, że nie ma co przeszkadzać medykom w pracy. Będzie czekał tak długo, aż wszystkiego się dowie. Za napastnikiem ruszył już specjalny oddział. Nienawidził go za ten atak, ale jednocześnie rozumiał świat na tyle, by wiedzieć że jest to naturalna konsekwencja i jego działań. Heishin od lat robił interesy z Hyuuga. Był twardym negocjatorem, współpraca z nim na pewno nie należała do przyjemności. Ostatnio jednak wisiał im trochę grosza… Podobno uważał, że po jego stronie dobra warte są znacznie więcej i postanowił ograniczyć zysk swoim sąsiadom. Konflikt pogłębił się przez wojnę między klanami i teraz mamy. Właśnie.
Heishin oddalił się nieco od Akashiego. Gdzieś tam dalej słychać było głos Akihito, który darł się na wszystko co się rusza i oczekiwał większego zaangażowania. Heishin poszedł go uspokoić. Tak jak przestał wypłacać się Hyuugom, tak i jashiniście nie planował wręczyć obiecanych pieniędzy. Jego dzieci walczą o życie. Gdyby nie on pewnie dawno by nie żyły, ale też niezupełnie o to chodziło bogatemu przedstawicielowi klanu Yamanaka.
Dzień dobiegł końca i jashin raczy wiedzieć gdzie podziewał się wtedy Akashi. Czy wciąż czuwał w szpitalu, nocował w hotelu? A może wyjechał siną w dal? Naprawdę, nie mnie należy o to pytać. Wiem natomiast, że nazajutrz, a i kolejnego dnia również stań dzieci znacznie się pogorszył. Drgawki ustały na rzecz stopniowo narastającej, ostrej grypy. Zapomnijmy o kaszelku i chorym gardle. Wysoka temperatura i okropne bóle mięśniowe stanowiły tu poważny problem. Lekarze nie bardzo wiedzieli co mają z tym zrobić. Minął trzeci dzień, a Mao zaczął czuć się lepiej. Wciąż daleko było do ideału, ale jego stan się poprawiał.
Mao nigdy nie lubił swojej siostry. Inni poświęcali mu sporo uwagi, a ona zawsze kazała mu się odczepić. Wolała stać przy tym lustrze i się malować. On wolał malować po kartce, a gdy już zdecydował się na wielkie ustępstwo i chciał malować po jej twarzy, ona znowu się nie zgadzała. Chyba go nie lubiła. Właściwie to wolałby być jedynakiem. Sam miał fajny pokoik, ale ona miała większy i często zamykała się w nim na klucz, tak by on ani żadne z rodziców nie mogło tam wejść. Wtedy też chodziło o prywatność, choć tamta prywatność nigdy nie kończyła się w tak okrutnie zły sposób.
Teraz też leżał w szpitalu przez nią. Gdyby nie wymyśliła tego głupiego oszustwa, pan Akashi miałby ich wszystkich pod opieką i pewnie nie skończyłoby się tak źle. Na samą myśl o tym zaciskała mu się piąstka. Teraz to już będzie musiała z nim porysować. Obudził wreszcie oczy, czwartego dnia po feralnym ataku. Czuł się już całkiem nieźle. Całe szczęście został ledwie draśnięty i prawie nic z tego płynu nie wdarło się do krwiobiegu. Odwrócił się w kierunku leżącej na sąsiednim łóżku Any. Chciał wykrzyczeć jej w twarz, że teraz wisi mu nie tylko ciastka. Tyle tylko, że choć jej ciało wciąż tam było, to Ana odeszła tej nocy. Już nigdy niczym go nie zdenerwuje. Zaczął krzyczeć.
Śmierć ślicznej córki jednego z szanowanych przedstawicieli klanu nie przeszła bez echa. Konflikt się zaognił. Granice Saimin były pilnowane jeszcze restrykcyjniej. Jeśli ktoś wcześniej wahałby się nad jakimś działaniem, to teraz na pewno nie będzie już na to miejsca. Nikt nie miał wątpliwości, że zrobił co mógł, by przynajmniej chłopiec wyszedł z tego cało. Na tragedii najgorzej wyszedł posłaniec Antaro, który stracił swoją robotę. Nowy pewnie nie zleciłby Akashiemu tak trudnego zadania, dopóki ten ponownie nie udowodni, że gotów jest na wielkie wyzwania.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Szpital
Dla nikogo ta cała sytuacja nie była łatwa, zwłaszcza jak zawaliło się całą sprawę i naraziło życie osób, które miało się ochraniać. Nawalić czasami można, ale czy takie sytuacje powinny mieć miejsce? No niekoniecznie i sam chłopak nieco przejmował się tym na swój sposób, który objawiał się tutaj od samego początku. Stres nerwy i niepewność. Wiele można tutaj powiedzieć, jednak potrzebował także odpoczynku dla samego siebie, czuł się momentalnie jakoś dziwnie. Tylko czy to były wyrzuty jego sumienia? Nawet jemu było to ciężko określić, nie rozumiał swych emocji. Tylko czy potrzebował je rozumieć? Raczej niezbyt, w końcu zajmował się mordowaniem, musiał mordować by żyć, a w takich przypadkach emocje były niepotrzebne, a raczej niechciane. Po co zastanawiać się nad tym kogo się zabija? Po co martwić się losem rodzin zabitych? Byli zwykłymi ofiarami niczym więcej, nic nieznaczącym pyłem. Tylko teraz było inaczej. Sam nikogo nie miał zabijać, zamiast tego miał chronić, po raz pierwszy w życiu miał coś chronić, ale zamiast tego chciał szukać walki, walki w której nie musiał myśleć, mógł skupić się jedynie na tym co jest przed nim. Chronienie było problematyczne i niemożliwe pod jego możliwości. Mimo że samemu był w stanie wytrzymać wiele. W takim zestawieniu nie znaczył nic. Przez co nie planował pozostawać tutaj długo ani z nikim rozmawiać, nie planował także odpowiadać, wolał zamknąć się w sobie i żyć ze swoimi wyrzutami w sobie z niegasnącym uśmiechem na twarzy. Po rozmowie ze swoim zleceniodawcą jedynie odpowiedział mu skinięciem głowy, po czym skierował się ku wyjściu ze szpitala. Wiedział, że jego zadanie tutaj się skończyło. Nie miał czego szukać w tym miejscu, a swój cel widział poza nim. Chcieć bólu i cierpienia, którego samemu nie mógł odczuwać.
z/t
z/t
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3434
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Szpital
- Rok 385 - Zima -
[/color][/b] " Opieka " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=Q_7a0be ... 82D01&t=0s[/youtube] Była na miejscu więc mimo później pory musieli się nią zająć, przynajmniej zacząć wszystkie procedury a zapewne trochę ich było. Pierwsze badanie odbyło się w gabinecie, badanie oraz wywiad. Słowa o notce od razu rozjaśniły dla lekarza sytuacje który wiedział czego się spodziewać. Nie wydawał się zbyt szczęśliwy tym co usłyszał. To nie tak, że powinien się cieszyć lub też nie, to była zwyczajna empatia która mówiła, że nie życzy tego nikomu. Podał jej coś przeciwbólowego co niemal od razu zaczęło sprawiać, że stała się bardziej senna a rany stały się bardziej znośne w wytrzymaniu.
- Ma duże szczęście, z notkami nie ma żartów, wszyscy o tym wiemy - Powiedział, dalej jednak musiał przyjrzeć się faktycznym obrażeniom jakie otrzymała, wciąż jednak nie wiedział wszystkiego i musiał dowiedzieć się nieco więcej o okolicznościach w jakich te rany wystąpiły.
- Kiedy to się stało? - Spytał, podczas gdy Inoshi siedziała, nieco już bardziej rozluźniona. Było jej po prostu łatwiej, mimo, że najchętniej to by teraz usnęła.
- Pięć dni temu... Już się tym zajęli ale... Ale mówili, że jeszcze ktoś powinien... - Wtedy też lekarz zaczynał odwiązywać bandaże na rękach blondynki bo dokładniej zobaczyć rany które odniosła, musiał sprawdzić jak się goją i czy będzie to wymagało dodatkowej pracy. Zaczął je obwiązywać a jego oczom ukazały się rany po poparzeniach, najpierw na jednej ręce potem na drugiej, obie sięgające mniej więcej od dłoni do łokci. Nie mogło to wyglądać za dobrze, mimo, że nie były zakażone. Dotyk mógł sprawiać jej ból, jednak na całe szczęście już teraz i tak była na środkach przeciwbólowych. Medyk chwilę przyglądał się ranom i wyrobił sobie o nich zdanie, pozostało jeszcze przyjrzeć się Torsowi który również został obejrzany. Poparzenie było całkiem dotkliwe, nie było jeszcze jednak najgorzej, w końcu żyła. Iryoninja wiedział jak się tymi ranami zająć dlatego została przyjęta na oddział i dostała pokój.
- Dobrze, zajmiemy się tym od rana. Czeka Cię kilka dni uziemienia koleżanko... - Odparł do Inośki i wyszedł z rodzicami gdzie też wyjaśnił im przebieg leczenia i wszystko to o co mogli zapytać, wiadomym było, że czeka ją jeszcze przynajmniej kilka dni w tym miejscu a i jej rany wymagają prawdopodobnie kilkunastu zabiegów które nie mają nawet na celu usuwania blizn a zajęciem się tym co najgorsze czyli zaleczeniem obrażeń i doprowadzenie jej do stanu w którym dotyk nie będzie sprawiał bólu. Po kilkudziesięciu minutach wkroczyli, całą trójką ponownie do pokoju gdzie Lekarz powiedział, że zaraz zabierze ją do jej pokoju.
- Wyzdrowiej mała - Rzucił ojciec podczas gdy matka uśmiechnęła się ściskając Inoshi lekko za ramię, zrobiłaby to niżej ale nie chciała sprawiać córce bólu.
- Przyjdziemy do ciebie jutro i porozmawiamy - Nigdy wcześniej nie było jeszcze sytuacji w której Inoshi musiałaby spędzić tyle czasu w takim miejscu jak to, nie z powodów własnych ran, zdarzało się jej odwiedzić szpital to by komuś pomóc lub przyjść do kogoś, nigdy jednak nie miała miejsca sytuacja w której to ona była pacjentem długoterminowo. Ostatecznie zabrano ją na oddział gdzie w końcu mogła się zdrzemnąć.Inoshima
HarumiUkryty tekstUkryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3434
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Szpital
- Rok 385 - Zima -
[/color][/b] " Opieka " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=Q_7a0be ... 82D01&t=0s[/youtube] Inoshi zazwyczaj spała jak suseł, nie inaczej było i w tym przypadku. Każda noc, mogła nieść za sobą sny i nie inaczej było teraz, śniła o malunku ojca który zniszczyła i miała go naprawić.
- Wciąż nie udało mi się tego zrobić, nawet nie poczyniłam najmniejszych postępów... - Trudno było znaleźć kogoś kto byłby w stanie naprawić ten obraz lub zrobić jego kopię z tych dwóch zniszczonych segmentów. Nie chciała oddać ojcu tak niekompletnego tworu który nie był zbyt wiele wart. Wiedziała jednak, że nie ma to większego znaczenia bowiem liczy się to co przedstawiał i budził ten rysunek w sercu i jego i Dizu niżeli to co odczuje ktoś kto będzie się mu przyglądał, ktoś obcy, to co zobaczy. A mimo to, Inoshi czuła się zobligowana do naprawienia błędu który poczyniła. Noc minęła jej dosyć spokojnie, nie budziła się. Została obudzona dopiero przez jedną z pielęgniarek która miała zabrać ją na zabieg. Nie był on inwazyjny bo ograniczał się po prostu do przelewania leczniczej chakry na rany, dużo silniejszej niż ta którą posiadała ona oraz dużo lepiej wyspecjalizowanej od pomocy którą otrzymała od znachorki w Utsukushi. Nie były to jednak zabiegi trwające pięć minut a znacznie dłużej.
- Ale to nudne... - Zamarudziła po siedzeniu tak na zabiegu około godziny. Zaczęli od torsu, to właśnie on był głównym problemem bo musieli zaleczyć wszystko co ten kotek miał w środku. Poza tym, ten wciąż palący ból musiał ustać i trudności z oddychaniem od czasu do czasu. Nie mniej jednak siedzenie tak przez ponad godzinę, bez jakiś szczególnych ruchów i wpatrywanie się w ścianę było straszliwie nudne. Kogo by nie zapytać powiedziałby to samo. Mimo nudy dało to blondynce czas na rozplanowanie tego co chciała zrobić po wyjściu oraz jeszcze w trakcie swojego pobytu tutaj w placówce.
- Nie ruszaj się, jeszcze tylko trochę i na dzisiaj kończymy. Miałaś spore szczęście to ty byłaś w Utsukushi, prawda? Przywieźli też tego chłopaka... - Po tych słowach skierowanych w jej stronę Inoshi posmutniała bo wiedziała o kim mowa, mowa była o jej przyjacielu Orito który również wiele tam wycierpiał.
- Tak... Znałam go - Skrzywiła się w smętnym tonie zastanawiając się jednocześnie nad tym co Orito sobie myślał ratując ją.
- To mogło skończyć się inaczej, uratował mnie... Gdybym tylko bardziej uważała... - Przewróciła głowę w drugą stronę pociągając jednocześnie nosem. To była jedna z tych sytuacji w których nie była w stanie siebie kontrolować i emocje same do niej docierały. Nie musiała już jednak odbywać zabiegu przez długi czas. Może kilkanaście minut w których rozmowa z lekarzem kleiła się od słowa do słowa, w której nie omieszkała powiedzieć, że też coś niecoś potrafi jeśli chodzi o medyczne ninjutsu. Po zabiegu mogła się swobodnie obwiązać bandażem i udać do swojego pokoju gdzie czekał na nią czas wolny, leżenie i wydobrzenie. Musiała sobie jakoś radzić z zagospodarowaniem tego całego czasu jaki teraz miała. Spodziewała się spotkać swoich rodziców w przeciągu kilku godzin, obiecali, że ją dzisiaj odwiedzą.Inoshima
HarumiUkryty tekstUkryty tekst
Myśli - Mowa
0 x