Świątynia Amaterasu
Re: Jinja
To był właśnie urok osobisty Jureczka! Był tak nierozgarnięty, że nawet nie wypadało się na niego złościć, chociaż sam Jin nie zdawał sobie z tego nawet sprawy. Po prostu zachowywał się tak, jak podpowiadało mu serce i jego niesamowity mózg, a że zazwyczaj wychodził przy tym na dziwnego nieogara, to już sprawa drugorzędna. Nie można mu jednak odmówić, że nigdy się nie starał. Nawet przy tej sprytnej próbie wmieszania go w zamiatanie świątyni chłopak dawał z siebie wszystko pomimo tego, iż cała sytuacja nie wyglądała mu na dobry trening. Być może dla kapłanki były to odpowiednie ćwiczenia, ale on potrzebował przy tym jakiegoś obciążenia. Gdyby do pleców przywiązała mu jeden ze znajdujących się tutaj posągów, to chłopak byłby wniebowzięty, a tak nie reagował na to wszystko z wielką euforią.
Yura spodziewał się, że białowłosa będzie trochę bardziej zawiedziona na wieść o tym, że ktoś podmienił jej artefakt, ale , ku jego zdziwieniu, przyjęła ten fakt bez większych emocji. To sprawiło, że Mori Jin zgłupiał. Patrzył na Inojkę wzrokiem zagubionego dziecka, a później przeniósł wzrok na miotłę. I co on z nią miał teraz zrobić? Odłożyć ją? Oddać kapłance? Ale ona przecież sobie już poszła do wiernych. Chłopak postanowił, że na razie nie pozbędzie się tej niezwykle dobrze wykonanej podróbki artefaktu i rozejrzy się po świątyni w poszukiwaniu oryginału. W końcu jeśli złodziej podrzucił fałszywkę, to nadal może się znajdować na terenie świątyni z oryginałem! Mori Jin pomoże go złapać. Zaczął się już nawet na ten pomysł napalać, kiedy odezwała się do niego Yamanaka i cała jego uwaga skupiła się teraz na tym, co kapłaneczka wyrabia. Robiła jakieś dziwne karteczki na sznurku, których wcześniej chłopak nie widział.
- Nie widziałem tam żadnej świątyni. Chyba ludzie pustyni nie wierzą w takie przestarzałe rzeczy. Chociaż matka mówiła mi, że powinienem się modlić, a nigdy nie powiedziała mi jak. Ja w sumie też w te cuda nie wierzę. Żadnego boga nigdy nie widziałem. - przyszedł do paszczy lwa i zaczął opowiadać o tym, jak to nie widział jego lwiątek. Jureczek nie zdawał sobie sprawy z tego, że w świątyni w sumie takich rzeczy mówić się nie powinno, a nawet gdyby sobie zdawał sprawę, to pewnie i tak by powiedział - A co to za woreczki? Rozdajecie w ten sposób ryż dla ludzi? - rzucił, wskazując trzonkiem miotły na talizman, który zrobiła Yamanaka. W ogóle to już zapomniał po co w dłoniach trzymał miotłę. Pamiętał moment treningu, ale jakoś reszta uleciała mu z głowy. Najwyraźniej nie była tak ważna jak mu się wydawało albo też Inoyu potrafi umiejętnie skupić uwagę chłopaka na czymś innym. Jeśli prawdziwa była ta druga opcja, to najwyraźniej Shikatsu rzuciła kapłance rękawice, bo sprawiła, że Jin skupił się teraz na jej słowach, a w oczach zapaliło mu się dziwne światło.
- Oprowadzić? A macie tutaj jakąś siłownie albo coś do przenoszenia? Może mogę pomóc przenosić jakieś posągi? W ten sposób poćwiczę i jeszcze zwiedzę. Z chęcią zwiedzę każdy dach i zakamarek. - entuzjazm dosłownie się z niego wylewał. Jeśli zaproponowano mu zwiedzanie, to przecież nikt nie będzie mu miał za złe, że zajrzy wszędzie. Nie będzie pokoju, dachu czy komórki, które nie zobaczą stopy Jureczka. Miał duszę podróżnika, więc zbada wszystko!
Yura spodziewał się, że białowłosa będzie trochę bardziej zawiedziona na wieść o tym, że ktoś podmienił jej artefakt, ale , ku jego zdziwieniu, przyjęła ten fakt bez większych emocji. To sprawiło, że Mori Jin zgłupiał. Patrzył na Inojkę wzrokiem zagubionego dziecka, a później przeniósł wzrok na miotłę. I co on z nią miał teraz zrobić? Odłożyć ją? Oddać kapłance? Ale ona przecież sobie już poszła do wiernych. Chłopak postanowił, że na razie nie pozbędzie się tej niezwykle dobrze wykonanej podróbki artefaktu i rozejrzy się po świątyni w poszukiwaniu oryginału. W końcu jeśli złodziej podrzucił fałszywkę, to nadal może się znajdować na terenie świątyni z oryginałem! Mori Jin pomoże go złapać. Zaczął się już nawet na ten pomysł napalać, kiedy odezwała się do niego Yamanaka i cała jego uwaga skupiła się teraz na tym, co kapłaneczka wyrabia. Robiła jakieś dziwne karteczki na sznurku, których wcześniej chłopak nie widział.
- Nie widziałem tam żadnej świątyni. Chyba ludzie pustyni nie wierzą w takie przestarzałe rzeczy. Chociaż matka mówiła mi, że powinienem się modlić, a nigdy nie powiedziała mi jak. Ja w sumie też w te cuda nie wierzę. Żadnego boga nigdy nie widziałem. - przyszedł do paszczy lwa i zaczął opowiadać o tym, jak to nie widział jego lwiątek. Jureczek nie zdawał sobie sprawy z tego, że w świątyni w sumie takich rzeczy mówić się nie powinno, a nawet gdyby sobie zdawał sprawę, to pewnie i tak by powiedział - A co to za woreczki? Rozdajecie w ten sposób ryż dla ludzi? - rzucił, wskazując trzonkiem miotły na talizman, który zrobiła Yamanaka. W ogóle to już zapomniał po co w dłoniach trzymał miotłę. Pamiętał moment treningu, ale jakoś reszta uleciała mu z głowy. Najwyraźniej nie była tak ważna jak mu się wydawało albo też Inoyu potrafi umiejętnie skupić uwagę chłopaka na czymś innym. Jeśli prawdziwa była ta druga opcja, to najwyraźniej Shikatsu rzuciła kapłance rękawice, bo sprawiła, że Jin skupił się teraz na jej słowach, a w oczach zapaliło mu się dziwne światło.
- Oprowadzić? A macie tutaj jakąś siłownie albo coś do przenoszenia? Może mogę pomóc przenosić jakieś posągi? W ten sposób poćwiczę i jeszcze zwiedzę. Z chęcią zwiedzę każdy dach i zakamarek. - entuzjazm dosłownie się z niego wylewał. Jeśli zaproponowano mu zwiedzanie, to przecież nikt nie będzie mu miał za złe, że zajrzy wszędzie. Nie będzie pokoju, dachu czy komórki, które nie zobaczą stopy Jureczka. Miał duszę podróżnika, więc zbada wszystko!
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 468
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Jinja
Właśnie w takim miejscu ateiści powinni być widziani najmilej, bo być może dadzą się przekabacić na wiarę, ale Jin niestety nie był na tyle mądry, żeby jakkolwiek do tego nawiązać. Zainteresowały go za to słowa kapłanki, która stwierdziła, że bogowie i tak go widzą. Jak to? Oni niby go obserwują, a on ich nigdy nie zauważył? Jak to możliwe, że mogli go obserwować na przykład w jego małym pokoju, w którym nie mieli się gdzie ukryć? Przecież gdyby jakiś się tam znajdował, to Jureczek wypatrzyłby go od razu, a potem dopadł i zadał kilka pytań. Teraz, dla pewności, młody chłopak też rozejrzał się kilka razy dookoła jakby czegoś lub kogoś szukał.
- Obserwuje mnie opatrzność? Czemu? Jest jakaś zboczona? Czego ode mnie chce? - zapytał kapłanki wprost, bo ta cała opatrzność wydawała mu się teraz podejrzana. Nikt normalny nie patrzy na drugiego człowieka tak przez cały czas bez powodu! Jureczkowi sie to nie podobało i obiecał sobie, że gdy tylko ją kiedyś spotka, to natychmiast wyzwie na pojedynek. Jeśli wygra on, to opatrzność natychmiast będzie musiała przestać go śledzić, a jeśli wygra ona, to niech sobie na niego patrzy jak i ile chce. Jakoś to zniesie.
- Mój mistrz zawsze mi powtarzał, że trening ciała hartuje ducha. Pewnie moja duchowość jest już całkiem twarda, bo lubię trenować. - zaśmiał się radośnie, bo to akurat było dla niego powodem do dumy. Wiedział, że potrafi wytrzymać cios, ale teraz, kiedy połączył wszystkie kropki, wychodziło na to, że potrafi wytrzymać nawet duchowy cios! Nawet nie spodziewał się, że jest tak silny. Najwyraźniej kiedy człowiek cały czas ćwiczy, to nie zauważa swojego wzrostu. A skoro mowa o zauważaniu, to Shikatsu właśnie dostała plusa. Jeśli tym kotem faktycznie można ćwiczyć, a ona sama właśnie go podniosła, to oznaczało, że Jureczek kiedyś zaprosi ją na trening. Pewnie będzie wniebowzięta propozycją wspinania się na góry z jedną ręką za plecami. Już widział ich zmęczone ciała na samym szczycie, które jakby było im mało zmęczenia, zaczęły stykać się w treningu taijutsu! Do tej pory nie spotkał dziewczyn, które jakoś szczególnie lubiłyby tego typu akcje, ale najwyraźniej świat jest wielkim miejscem.
To, co na innych klientów działało jak magnes, na Jureczku nie robiło wielkiego wrażenia. Podniosły ton Inoyu, jej pochwały, a wreszcie i sam kontakt wzrokowy kapłanki nie działały na wyobraźnie chłopaka. Jego nie obchodziły bóstwa i pomoc w osiągnięciu celu, a konkretne działania. Jeśli powiedziałaby mu, że ten talizman waży kilkadziesiąt kilogramów, to cieszyłby się z jego otrzymania jak dziecko. Tymczasem patrzył się na Yamanakę również jak dziecko, ale zagubione. Przechylił nawet głowę lekko na bok, starając się zrozumieć o co jej tak naprawdę chodzi. Jakaś cześć dla bogów, a on nikomu przecież cześć nie mówił poza tymi dwiema kobietami. Postanowił jednak, że nie będzie niemiłym człowiekiem i szeroko się uśmiechnie, bo uśmiech to lekarstwo na każde zło, po czym wziął do ręki talizman, dokładnie mu się przyglądając, a nawet podnosząc go na wysokość nosa i wąchając. Nie pachniał, meh.
- Dzięki, ale... Jak on działa? Mam go zjeść? Wytarzać w jadzie skorpiona i wcierać w skórę? A może zawiesić na uchu jak kolczyk? Jakieś dziwne te wasze zwyczaje... No, ale powiem innym, że tutaj coś takiego jest. Tymczasem... Muszę coś sprawdzić! - zwrócił się do Inoyu i uśmiechnął się cwaniacko. No chyba nie sądziła, że nie sprawdzi tych trzech kotków, o których mówiła Shikatsu. Przecież mogły służyć do treningu! T-R-E-N-I-N-G-U. Nie trzeba było więcej mówić Jinowi, który szybkim, sprawnym ruchem wyminął kapłankę i znalazł się zaraz obok kotków, pod drodze zawieszając talizman na swoim uchu. Trzeba jednak nadmienić, że Jureczek był grzeczny, bowiem nie wziął w ręce kota, którego miała Shikatsu, ponieważ dokładnie słyszał jak kapłanka mówiła "zostaw". Nie mówiła jednak tego o dwóch pozostałych, więc chwycił je w swoje dłonie, a zaraz po tym zaczął nimi sprawnie żonglować. Po raz kolejny jednak słowa dziewczyny minęły się z prawdą.
- Jesteś pewna, że można nimi trenować? Są śmiesznie lekkie... - powiedział zmartwiony, patrząc się na Narę. Czy przeszło mu przez głowę, że ten ruch nie był jednym z najlepszych? Gdzie tam! Kotki są jeszcze całe, więc chyba wszystko w porządku, a przecież nie mógł zignorować czegoś, co może mu pomóc w treningu.
- Obserwuje mnie opatrzność? Czemu? Jest jakaś zboczona? Czego ode mnie chce? - zapytał kapłanki wprost, bo ta cała opatrzność wydawała mu się teraz podejrzana. Nikt normalny nie patrzy na drugiego człowieka tak przez cały czas bez powodu! Jureczkowi sie to nie podobało i obiecał sobie, że gdy tylko ją kiedyś spotka, to natychmiast wyzwie na pojedynek. Jeśli wygra on, to opatrzność natychmiast będzie musiała przestać go śledzić, a jeśli wygra ona, to niech sobie na niego patrzy jak i ile chce. Jakoś to zniesie.
- Mój mistrz zawsze mi powtarzał, że trening ciała hartuje ducha. Pewnie moja duchowość jest już całkiem twarda, bo lubię trenować. - zaśmiał się radośnie, bo to akurat było dla niego powodem do dumy. Wiedział, że potrafi wytrzymać cios, ale teraz, kiedy połączył wszystkie kropki, wychodziło na to, że potrafi wytrzymać nawet duchowy cios! Nawet nie spodziewał się, że jest tak silny. Najwyraźniej kiedy człowiek cały czas ćwiczy, to nie zauważa swojego wzrostu. A skoro mowa o zauważaniu, to Shikatsu właśnie dostała plusa. Jeśli tym kotem faktycznie można ćwiczyć, a ona sama właśnie go podniosła, to oznaczało, że Jureczek kiedyś zaprosi ją na trening. Pewnie będzie wniebowzięta propozycją wspinania się na góry z jedną ręką za plecami. Już widział ich zmęczone ciała na samym szczycie, które jakby było im mało zmęczenia, zaczęły stykać się w treningu taijutsu! Do tej pory nie spotkał dziewczyn, które jakoś szczególnie lubiłyby tego typu akcje, ale najwyraźniej świat jest wielkim miejscem.
To, co na innych klientów działało jak magnes, na Jureczku nie robiło wielkiego wrażenia. Podniosły ton Inoyu, jej pochwały, a wreszcie i sam kontakt wzrokowy kapłanki nie działały na wyobraźnie chłopaka. Jego nie obchodziły bóstwa i pomoc w osiągnięciu celu, a konkretne działania. Jeśli powiedziałaby mu, że ten talizman waży kilkadziesiąt kilogramów, to cieszyłby się z jego otrzymania jak dziecko. Tymczasem patrzył się na Yamanakę również jak dziecko, ale zagubione. Przechylił nawet głowę lekko na bok, starając się zrozumieć o co jej tak naprawdę chodzi. Jakaś cześć dla bogów, a on nikomu przecież cześć nie mówił poza tymi dwiema kobietami. Postanowił jednak, że nie będzie niemiłym człowiekiem i szeroko się uśmiechnie, bo uśmiech to lekarstwo na każde zło, po czym wziął do ręki talizman, dokładnie mu się przyglądając, a nawet podnosząc go na wysokość nosa i wąchając. Nie pachniał, meh.
- Dzięki, ale... Jak on działa? Mam go zjeść? Wytarzać w jadzie skorpiona i wcierać w skórę? A może zawiesić na uchu jak kolczyk? Jakieś dziwne te wasze zwyczaje... No, ale powiem innym, że tutaj coś takiego jest. Tymczasem... Muszę coś sprawdzić! - zwrócił się do Inoyu i uśmiechnął się cwaniacko. No chyba nie sądziła, że nie sprawdzi tych trzech kotków, o których mówiła Shikatsu. Przecież mogły służyć do treningu! T-R-E-N-I-N-G-U. Nie trzeba było więcej mówić Jinowi, który szybkim, sprawnym ruchem wyminął kapłankę i znalazł się zaraz obok kotków, pod drodze zawieszając talizman na swoim uchu. Trzeba jednak nadmienić, że Jureczek był grzeczny, bowiem nie wziął w ręce kota, którego miała Shikatsu, ponieważ dokładnie słyszał jak kapłanka mówiła "zostaw". Nie mówiła jednak tego o dwóch pozostałych, więc chwycił je w swoje dłonie, a zaraz po tym zaczął nimi sprawnie żonglować. Po raz kolejny jednak słowa dziewczyny minęły się z prawdą.
- Jesteś pewna, że można nimi trenować? Są śmiesznie lekkie... - powiedział zmartwiony, patrząc się na Narę. Czy przeszło mu przez głowę, że ten ruch nie był jednym z najlepszych? Gdzie tam! Kotki są jeszcze całe, więc chyba wszystko w porządku, a przecież nie mógł zignorować czegoś, co może mu pomóc w treningu.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 468
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Jinja
- Ej, ja ich nie wyzywałem, więc nie będę przepraszał! - oburzył się na moment, bo przecież zapytanie o to czy opatrzność jest zboczona nie jest tym samym, co nazwanie jej zboczeńcem. To drugie to już robota Shikatsu, a nie grzeczniutkiego Yury. W każdym razie słowa Inoyu niezbyt przypadły do gustu chłopakowi i w tym momencie wiedział już, że nigdy nie będzie zbyt wierzący - Czyli ta cała opatrzność sprawia, że jestem bezpieczny? Bleeeh! Nie chcę jej. Weźcie sobie moją część. Bez niebezpieczeństw nie ma szans na rozwój i dobry trening. - rzekł i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, a talizman, który nadal znajdował się na jego uchu, poruszył się figlarnie. W sumie to nawet zapomniał już o tym swoistym kolczyku, ale to chyba oznaczało, że kawałek papieru zaczął w takim razie działać. Wtopił się w jego percepcję otoczenia i stał się częścią jego własnego ciała. Inojka jak jedna zrobi talizman, to mucha nie siada! Kapłanka szybko jednak przypomniała o swoim rękodziele.
- Małe ilości jadu skorpiona mogą mieć zbawienne działanie dla ciała, bo sprawiają, że aktywuje się jego system obronny! Problem tylko w tym, że jak ktoś się nie zna, to możesz zginąć. - wytłumaczył i zaśmiał się radośnie. Pamiętał jak pewnego razu zaaplikował sobie za dużą dawkę i kolejne dwa dni gorączkę przeplatały halucynacje, a mistrz dwoił się i troił, żeby tylko utrzymać go przy życiu. To była dopiero zabawa! Tylko czy rozśmieszanie Jureczka było dobrym ruchem, kiedy ten właśnie żonglował kotkami? Wszystko wtedy mogło się wydarzyć.
- Hmm? Nie lubicie żonglerki? - zapytał zdziwiony i w tym momencie przeniósł wzrok na dziewczyny. Pech chciał, że w tym samym momencie młoda Nara chciała zabrać jednego z kotków. No i ten ruch jej się udał. Jureczek stracił jedną z figurek podczas gdy druga z nich była jeszcze w powietrzu, ale ten śmiały akt bohaterstwa spowodował wypadnięcie pustynniaka z rytmu, co z kolei przełożyło się na nieczyste złapanie kolejnego kociego bożka. Ten delikatnie zsunął się z dłoni chłopaka i zaczął spadać w stronę ziemi ku swojemu niechybnemu końcowi. Czy pustynny bohater zamierzał się poddać? Co to, to nie! W końcu nie mógł dopuścić do tego, żeby jego trening wyrządził jakieś szkody w świątyni (próbę ratowania figurki też potraktował jak trening, ale cśś). Za drogocennym kawałkiem sztuki ruszyła więc druga ręka, która niestety nie była wystarczająco szybka i zamiast ją chwycić, trąciła ją w górę. Problem nadal nie był więc zażegnany, a na dodatek Jureczek zaczął powoli tracić równowagę. Figurka odbiła się od jego dłoni jeszcze kilka razy, aż w końcu dało się usłyszeć głośny huk, który oznaczał bliskie spotkanie czegoś z ziemią. O ile Inoyu miała prawo do przeżycia małego zawału serca, o tyle na sam koniec mogła odetchnąć z ulgą, bo z podłożem nie spotkał się kotek, a jedynie twarz Yury. Figurka spoczywała cała i nienaruszona na jego dłoniach wyciągniętych do góry. Chłopak odetchnął głęboko z ulgą.
- Wszystko w porządku! Złapałem! - rzekł radośnie, podnosząc przy tym głowę do góry i spoglądając na Inoyu z szerokim uśmiechem. Talizman, który do tej pory znajdował się na jego uchu w wyniku wypadku przeniósł się na jego czoło i całkiem ładnie się do niego przykleił. Czy to oznaczało, że opatrzność chroni resztki jego mózgu przed zniszczeniem? A może to zwykły przypadek?
- W ogóle to czemu to zrobiłaś? Prawie zepsułem to szkaradztwo! - tym razem zwrócił się do Shikatsu, bo gdyby nie zabrała jednej figurki, to być może nic by się nie stało. Tak przynajmniej myślał biedny Jureczek.
- Małe ilości jadu skorpiona mogą mieć zbawienne działanie dla ciała, bo sprawiają, że aktywuje się jego system obronny! Problem tylko w tym, że jak ktoś się nie zna, to możesz zginąć. - wytłumaczył i zaśmiał się radośnie. Pamiętał jak pewnego razu zaaplikował sobie za dużą dawkę i kolejne dwa dni gorączkę przeplatały halucynacje, a mistrz dwoił się i troił, żeby tylko utrzymać go przy życiu. To była dopiero zabawa! Tylko czy rozśmieszanie Jureczka było dobrym ruchem, kiedy ten właśnie żonglował kotkami? Wszystko wtedy mogło się wydarzyć.
- Hmm? Nie lubicie żonglerki? - zapytał zdziwiony i w tym momencie przeniósł wzrok na dziewczyny. Pech chciał, że w tym samym momencie młoda Nara chciała zabrać jednego z kotków. No i ten ruch jej się udał. Jureczek stracił jedną z figurek podczas gdy druga z nich była jeszcze w powietrzu, ale ten śmiały akt bohaterstwa spowodował wypadnięcie pustynniaka z rytmu, co z kolei przełożyło się na nieczyste złapanie kolejnego kociego bożka. Ten delikatnie zsunął się z dłoni chłopaka i zaczął spadać w stronę ziemi ku swojemu niechybnemu końcowi. Czy pustynny bohater zamierzał się poddać? Co to, to nie! W końcu nie mógł dopuścić do tego, żeby jego trening wyrządził jakieś szkody w świątyni (próbę ratowania figurki też potraktował jak trening, ale cśś). Za drogocennym kawałkiem sztuki ruszyła więc druga ręka, która niestety nie była wystarczająco szybka i zamiast ją chwycić, trąciła ją w górę. Problem nadal nie był więc zażegnany, a na dodatek Jureczek zaczął powoli tracić równowagę. Figurka odbiła się od jego dłoni jeszcze kilka razy, aż w końcu dało się usłyszeć głośny huk, który oznaczał bliskie spotkanie czegoś z ziemią. O ile Inoyu miała prawo do przeżycia małego zawału serca, o tyle na sam koniec mogła odetchnąć z ulgą, bo z podłożem nie spotkał się kotek, a jedynie twarz Yury. Figurka spoczywała cała i nienaruszona na jego dłoniach wyciągniętych do góry. Chłopak odetchnął głęboko z ulgą.
- Wszystko w porządku! Złapałem! - rzekł radośnie, podnosząc przy tym głowę do góry i spoglądając na Inoyu z szerokim uśmiechem. Talizman, który do tej pory znajdował się na jego uchu w wyniku wypadku przeniósł się na jego czoło i całkiem ładnie się do niego przykleił. Czy to oznaczało, że opatrzność chroni resztki jego mózgu przed zniszczeniem? A może to zwykły przypadek?
- W ogóle to czemu to zrobiłaś? Prawie zepsułem to szkaradztwo! - tym razem zwrócił się do Shikatsu, bo gdyby nie zabrała jednej figurki, to być może nic by się nie stało. Tak przynajmniej myślał biedny Jureczek.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 468
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Jinja
Jak to kto? Yura. On nie miał problemów z uśmiechaniem się do każdego wokół. W końcu jego życie nie obfitowało w jakiejś szczególne przeszkody, to też nigdy nie miał powodu, aby patrzeć na innych spod byka. Pustynny chłopak, który nawet z pustyni nie pochodził, był po prostu przyjaźnie nastawiony do świata, w którym mógł trenować i spotykać wiele ciekawych osób. Jeśli dodać do tego, że te zazwyczaj były po prostu miłe, to jego radośc nie wydaje się taka dziwna. Co więcej, Mori Jin jakoś nieszczególnie przejmował się wrogością innych osób. I tak Inoyu, która dwoiła się i troiła, żeby tylko dać im do zrozumienia, że nie są tu mile widziani, dla Jureczka była całkiem zabawna. Całe to jej udawanie oburzonej, mrużenie oczu i próba bycia chłodną kapłanką mogły spełznąć na niczym, albowiem chłopak widział ją całkowicie inaczej. W zasadzie, właśnie przez tę niby wrogość polubił ją jeszcze bardziej i jeśli myślała, że jego noga w świątyni więcej nie powstanie, to bardzo się myliła. Będzie wpadał na okazyjne herbatki, bo przecież ma jeszcze obiecaną wycieczkę po świątyni. No i skoro mowa o wycieczce, to przechodzimy tutaj do drugiej dziewczyny, która też przypadła Yurze do gustu (zresztą jak 99% procent ludzi). Przede wszystkim wydawała się bardzo miła, a jej przyjaźń z kapłanką była widoczna na pierwszy rzut oka. Zresztą ogólnie przyjaciele musieli być ważni dla młodej Nary, bo Jin nadal pamięta z jakim zacięciem starała się znaleźć pajaca, choć najwyraźniej teraz zaabsorbowała się czymś innym. Ale nie ma się czego bać! Pustynia pamięta i pomoże w poszukiwaniach.
Skąd te wszystkie rozmyślenia? Otóż kiedy Jureczek czasem zasadzi w coś twardego głową, to po jego umyśle rozsypują się dziwne, niekoniecznie ważne myśli. Tak też było i w tym przypadku, chociaż posadzka wcale nie była najtwardszym, co go w życiu spotkało. Dlatego też nie rozumiał tego całego krzyku, jaki rozgrywał się dookoła niego. W jednej chwili dwie dziewczyny znalazły się zaraz obok niego i zaczęły zadawać dużo pytań. Ktoś tu chyba nigdy nie ćwiczył taijutsu z nauczycielem Yury, jesli przejmują się takimi obrażeniami. Mori Jin mógł wydawać się natomiast nieźle zdezorientowany, bo faktycznie taki był, ale nie z powodu upadku. Starał się ogarnąć swoim niewielkim umysłem na co ma odpowiadać i reagować, a jego obwody w mózgu zaczęły się powoli przepalać.
- Nazywam się Mori Jin. Przecież już mówiłem... - rzucił bezradnie, bo dziewczyna nazywała go jakimś "kretynem". Czemu każdy chce mu nadawać jakieś nowe imiona, kiedy jego stare naprawdę mu się podoba? - Pięć? - odpowiedział nie będąc pewnym czy odpowiedź zadowoli kapłankę. No bo przecież o co innego mogło chodzić? Człowiek zawsze miał pięć palców chyba, że ktoś mu jakieś uciął, ale z tego co widział pustynniak, to dłonie Inoyu były w porządku. Skąd miał wiedzieć, że tak naprawdę chodziło tylko o te palce, które były w górze? Nic mu nie wytłumaczono, a na dodatek jeszcze szarpano nim jak szmacianą lalką. Gdyby naprawdę doznał jakiegoś urazu, to w tym momencie jego mózg otrzymałby dodatkowe obrażenia. Całe szczęście, że nie było zbytnio co uszkadzać, a i pokrywa była całkiem twarda. Czego nie można powiedzieć o kocie. Oczy Yury zamieniły się w dwa wielkie, białe talerze, kiedy zobaczył, że figurka się rozleciała. Nawet nie chodziło już o ten trud, który włożył w jej uratowanie, bo to mu się nawet podobało. Bardziej przejmował się reakcją kapłanki, dla której ten brzydki kot wydawał się całkiem ważny.
- Spokojnie, spokojnie! - próbował wszystkich uspokoić, ale pewnie przyniosło to odwrotny skutek. W każdym razie nie przejmował się już dziewczynami, a zbliżył się szybko do figurki i zaczął przykładać do siebie jej kolejne elementy - Mamy jakiś klej czy gips? Jak przyłożymy ten kawałek do tego... albo do tego... Nie. To też nie ten. Może ten? - on wszystko poskłada! Może i zbyt mądry nie był, ale nie trzeba nie wiadomo jakiego Nary do poskładania kota. On wszystko naprawi.
Skąd te wszystkie rozmyślenia? Otóż kiedy Jureczek czasem zasadzi w coś twardego głową, to po jego umyśle rozsypują się dziwne, niekoniecznie ważne myśli. Tak też było i w tym przypadku, chociaż posadzka wcale nie była najtwardszym, co go w życiu spotkało. Dlatego też nie rozumiał tego całego krzyku, jaki rozgrywał się dookoła niego. W jednej chwili dwie dziewczyny znalazły się zaraz obok niego i zaczęły zadawać dużo pytań. Ktoś tu chyba nigdy nie ćwiczył taijutsu z nauczycielem Yury, jesli przejmują się takimi obrażeniami. Mori Jin mógł wydawać się natomiast nieźle zdezorientowany, bo faktycznie taki był, ale nie z powodu upadku. Starał się ogarnąć swoim niewielkim umysłem na co ma odpowiadać i reagować, a jego obwody w mózgu zaczęły się powoli przepalać.
- Nazywam się Mori Jin. Przecież już mówiłem... - rzucił bezradnie, bo dziewczyna nazywała go jakimś "kretynem". Czemu każdy chce mu nadawać jakieś nowe imiona, kiedy jego stare naprawdę mu się podoba? - Pięć? - odpowiedział nie będąc pewnym czy odpowiedź zadowoli kapłankę. No bo przecież o co innego mogło chodzić? Człowiek zawsze miał pięć palców chyba, że ktoś mu jakieś uciął, ale z tego co widział pustynniak, to dłonie Inoyu były w porządku. Skąd miał wiedzieć, że tak naprawdę chodziło tylko o te palce, które były w górze? Nic mu nie wytłumaczono, a na dodatek jeszcze szarpano nim jak szmacianą lalką. Gdyby naprawdę doznał jakiegoś urazu, to w tym momencie jego mózg otrzymałby dodatkowe obrażenia. Całe szczęście, że nie było zbytnio co uszkadzać, a i pokrywa była całkiem twarda. Czego nie można powiedzieć o kocie. Oczy Yury zamieniły się w dwa wielkie, białe talerze, kiedy zobaczył, że figurka się rozleciała. Nawet nie chodziło już o ten trud, który włożył w jej uratowanie, bo to mu się nawet podobało. Bardziej przejmował się reakcją kapłanki, dla której ten brzydki kot wydawał się całkiem ważny.
- Spokojnie, spokojnie! - próbował wszystkich uspokoić, ale pewnie przyniosło to odwrotny skutek. W każdym razie nie przejmował się już dziewczynami, a zbliżył się szybko do figurki i zaczął przykładać do siebie jej kolejne elementy - Mamy jakiś klej czy gips? Jak przyłożymy ten kawałek do tego... albo do tego... Nie. To też nie ten. Może ten? - on wszystko poskłada! Może i zbyt mądry nie był, ale nie trzeba nie wiadomo jakiego Nary do poskładania kota. On wszystko naprawi.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 468
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Jinja
Jureczek czegoś tutaj nie rozumiał. W jednej chwili każdy zachowywał się tak, jakby tak figurka była pępkiem świata, żeby za chwilę udawać, że straciła całe znaczenie. Kiedy chłopak starał się poskładać ze sobą chociażby część kawałków, Nara wpadła na inny pomysł, który skutecznie zniszczył wszystkie plany człowieka pustyni. Starannie dobrane szczątki koteczka zostały zgniecione, zdeptane, starte na proch i jeszcze kopnięte. Chłopak rozdziawił tylko buzię ze zdziwienia i spojrzał bezradnie na Shikatsu tak, jakby właśnie zabroniła mu trenować. Przecież on to układał! Jak można być tak podłym?! I kiedy myślał, że ręka na jego ramieniu będzie oznaczała wsparcie, to dostał kolejny cios w plecy. Inoyu również nie zamierzała poświęcić chwili czasu, żeby odnowić figurkę. Rozdziawiona buzia i niedowierzający wzrok przesunął się więc teraz na nią. Spodziewał się pomocy, a dostał figę z makiem. Może i one się poddały, ale chłopak nie zamierzał. Wróci tu jak ich nie będzie i doprowadzi figurkę do dawnej świetności! Oczywiście nie wziąl pod uwagę, że do tego czasu pewnie cały bałagan zostanie sprzątnięty, ale życie już skoryguje jego błędne podejście do tematu.
- Czy tutejsi zawsze tak łatwo się poddają? Pewnie od sępów też byście się nie odganiali! - ta mało zrozumiała wypowiedź miała na celu skarcenie dziewczyn, które najwyraźniej niezbyt cenią to, co dostały od życia. Jureczek nie zamierzał być jednak kaznodzieją, bo w tym miejscu już ktoś tę rolę zajął, ale mimo tego musiał podkreślić swoją dezaprobatę dla takiego zachowania. I być może starałby się jeszcze coś w tej sprawie wskórać, gdyby nie dano mu do zrozumienia, ze chyba czas wynieść się z tego przybytku. Co prawda dla niego dzień był jeszcze młody, ale pomimo swego nieokiełznania doskonale zdawał sobie sprawę, że skoro gospodarz mówi basta, to faktycznie ma być basta. Jak gdyby nigdy nic podniósł się więc na równe nogi i przeciągnął się kilka razy, strzelając przy tym chrząstkami.
- Żeby nie było, ten kot jeszcze będzie jak nowy! - podkreślił, aby nie było żadnych wątpliwości - Jeszcze tu wrócę! Ale najpierw... trening! - dodał rozentuzjazmowany i w jednej chwili stanął na rękach, aby później zacząć się w ten sposób przemieszczać w stronę wyjścia ze świątyni. Po przejściu paru metrów podniósł jednak jedną rękę do góry, a wzrok skierował na dziewczyny. Jak on mógł zapomnieć o czymś takim podstawowym?!
- Do zobaczenia później! - no, niegrzecznie byłoby się nie pożegnać, więc skoro już im pomachał to mógł przyspieszyć "kroku". Zejście po schodach nie zajęło mu wiele czasu, ani nie przyniosło też zbyt wiele trudu. Mori Jin nie udał się jednak w stronę miasta, bo w pewnym momencie zboczył ze ścieżki, udając się w leśne gęstwiny. To właśnie pośród nich zamierzał kontynuować swój trening. Oczywiście o talizmanie zapomniał...
- Czy tutejsi zawsze tak łatwo się poddają? Pewnie od sępów też byście się nie odganiali! - ta mało zrozumiała wypowiedź miała na celu skarcenie dziewczyn, które najwyraźniej niezbyt cenią to, co dostały od życia. Jureczek nie zamierzał być jednak kaznodzieją, bo w tym miejscu już ktoś tę rolę zajął, ale mimo tego musiał podkreślić swoją dezaprobatę dla takiego zachowania. I być może starałby się jeszcze coś w tej sprawie wskórać, gdyby nie dano mu do zrozumienia, ze chyba czas wynieść się z tego przybytku. Co prawda dla niego dzień był jeszcze młody, ale pomimo swego nieokiełznania doskonale zdawał sobie sprawę, że skoro gospodarz mówi basta, to faktycznie ma być basta. Jak gdyby nigdy nic podniósł się więc na równe nogi i przeciągnął się kilka razy, strzelając przy tym chrząstkami.
- Żeby nie było, ten kot jeszcze będzie jak nowy! - podkreślił, aby nie było żadnych wątpliwości - Jeszcze tu wrócę! Ale najpierw... trening! - dodał rozentuzjazmowany i w jednej chwili stanął na rękach, aby później zacząć się w ten sposób przemieszczać w stronę wyjścia ze świątyni. Po przejściu paru metrów podniósł jednak jedną rękę do góry, a wzrok skierował na dziewczyny. Jak on mógł zapomnieć o czymś takim podstawowym?!
- Do zobaczenia później! - no, niegrzecznie byłoby się nie pożegnać, więc skoro już im pomachał to mógł przyspieszyć "kroku". Zejście po schodach nie zajęło mu wiele czasu, ani nie przyniosło też zbyt wiele trudu. Mori Jin nie udał się jednak w stronę miasta, bo w pewnym momencie zboczył ze ścieżki, udając się w leśne gęstwiny. To właśnie pośród nich zamierzał kontynuować swój trening. Oczywiście o talizmanie zapomniał...
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 468
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości