Świątynia Amaterasu
- Ichirou
- Posty: 4025
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 468
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Jinja
Yura nie spodziewał się, że świat może być taki duży! Kilka dni zajęła mu podróż do Soso, a przecież temu kawałkowi drogi daleko do miana "świata". Co by się stało, gdyby pewnego dnia po prostu wybiegł z pustyni i biegł cały czas przed siebie? Co by się stało, gdyby nie obawiał się wody i nadal poruszał się do przodu? Kiedy dotarłby w to samo miejsce, z którego wyruszył i tym samym udowodnił, że ziemia jest okrągła? Dzięki takiemu wyczynowi nie tylko odbyłby świetny trening, ale jeszcze został szanowanym podróżnikiem naukowcem. Niestety Mori Jin na taki pomysł wpaść nie potrafił, więc niestety jego nazwisko nigdy nie zapisze się w annałach historii pod słowem - odkrywca. To jednak chłopakowi nie przeszkadzało, bowiem jego oczy chłonęły teraz widoki, których na pustyni doświadczyć nie mógł. Co prawda w Soso nie było fajnych, jadowitych skorpionów, nie dało się umrzeć z ciepła za dnia i zamarznąć w nocy, ale za to ta prowincja miała coś innego. Zanim shinobi dotarł w to miejsce, dzień wcześniej udało mu się natrafić na burzę. I to jaką! Wiatr był naprawdę silny. Gałęzie się łamały, ludzie pochowali się w domach, a zwierzęta uciekły do swoich kryjówek. Ale! Ale nie Yura! On dzielnie szedł do przodu, zasłaniając sobie twarz ręką. Po raz pierwszy miał do czynienia z takim żywiołem, więc nie mógł sobie odpuścić sprawdzenia swojej wytrzymałości.
Natura 0 - 1 Yura. Jego wizyta w nowym miejscu zakończyła się zwycięstwem, więc trzeba było świętować, a że chłopak alkoholu nie pija, to jego świętowanie też powinno być nietypowe. Jakie? TRENING. No dobra, w tym nic wyjątkowego nie było, ale i na to Mori znalazł rozwiązanie. Dlaczego by nie trenować podczas modlitwy? Może bogowie docenią jego starania i spełnią jego prośby podwójnie? Młodzieniec właśnie z takim pomysłem zjawił się w świątyni, którą wypatrzył schodząc do doliny. By tu jednak trafić, musiał zaczepić po drodze paru przechodniów. Wszystko poszło jednak zgodnie z jego planem i przed południem chłopak pokonał pierwszy schodek prowadzący go do torii. To właśnie za tą bramą postanowił znaleźć sobie przytulne, odosobnione miejsce, w którym nikomu nie będzie przeszkadzał. Narożnik nadawał się do tego idealnie. Z pewnością dla zgromadzonych w świątyni, chłopak przechodzący przez bramę i stający na jednej ręce w rogu świątyni musiał wyglądać dziwnie, ale lepiej niech się przyzwyczajają, skoro Mori Jin miał zamiar spędzić tutaj cały dzień. A czemu stał na jednej ręce? Drugą dłoń trzymał bowiem na wysokości klatki piersiowej z palcami rozłożonymi jak do modlitwy. Do tego zamknięte oczy, pełne skupienie i już po minucie Yura wyglądał jak posąg, który od zawsze miał tutaj stać. Jedyną różnicą było to, że po dłuższym czasie na jego czole zaczęły pojawiać się pierwsze krople potu informujące o tym, że trening jest odpowiedni. Teraz wystarczyło tylko zaczekać na jakiś znak od bogów, że wysłuchali jego modlitw.
Natura 0 - 1 Yura. Jego wizyta w nowym miejscu zakończyła się zwycięstwem, więc trzeba było świętować, a że chłopak alkoholu nie pija, to jego świętowanie też powinno być nietypowe. Jakie? TRENING. No dobra, w tym nic wyjątkowego nie było, ale i na to Mori znalazł rozwiązanie. Dlaczego by nie trenować podczas modlitwy? Może bogowie docenią jego starania i spełnią jego prośby podwójnie? Młodzieniec właśnie z takim pomysłem zjawił się w świątyni, którą wypatrzył schodząc do doliny. By tu jednak trafić, musiał zaczepić po drodze paru przechodniów. Wszystko poszło jednak zgodnie z jego planem i przed południem chłopak pokonał pierwszy schodek prowadzący go do torii. To właśnie za tą bramą postanowił znaleźć sobie przytulne, odosobnione miejsce, w którym nikomu nie będzie przeszkadzał. Narożnik nadawał się do tego idealnie. Z pewnością dla zgromadzonych w świątyni, chłopak przechodzący przez bramę i stający na jednej ręce w rogu świątyni musiał wyglądać dziwnie, ale lepiej niech się przyzwyczajają, skoro Mori Jin miał zamiar spędzić tutaj cały dzień. A czemu stał na jednej ręce? Drugą dłoń trzymał bowiem na wysokości klatki piersiowej z palcami rozłożonymi jak do modlitwy. Do tego zamknięte oczy, pełne skupienie i już po minucie Yura wyglądał jak posąg, który od zawsze miał tutaj stać. Jedyną różnicą było to, że po dłuższym czasie na jego czole zaczęły pojawiać się pierwsze krople potu informujące o tym, że trening jest odpowiedni. Teraz wystarczyło tylko zaczekać na jakiś znak od bogów, że wysłuchali jego modlitw.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Jinja
Yura zajmował się tym, co umiał najlepiej - treningiem. I choć ten nie był jakoś szczególnie wyszukany, to na pewno sprawiał, że jego ciało będzie pod koniec dnia przemęczone. Z pozoru tak prosta rzecz jak stanie na ręce, potrafi naprawdę mocno oddziaływać na mięśnie. Przede wszystkim, człowiek musi ustać na jednej kończynie, na której zazwyczaj nie opiera całej swojej masy (chyba, że jest się Jureczkiem). I dla zwykłego amatora tutaj w zasadzie zmęczenie mogłoby się skończyć. Jednakże ktoś, kto ma jakiekolwiek pojęcie o tym, co Mori Jin właśnie czyni, wie, że do całej zabawy zaangażowane są także inne mięśnie, których praca zapewnia utrzymanie pionowej pozycji w nietypowych warunkach. Skoro ustaliliśmy, że fizyczną robotę odwalało w tym momencie całe jego ciało, to wypadałoby się też odnieść do tego, co znajduje się w jego czaszce i choć było tego niewiele, to pracowało na pełnych obrotach. Yura się bowiem... modlił! Co prawda nie znał żadnych religijnych pieśni, ani formułek, a nawet chyba po raz pierwszy w życiu był w świątyni, ale się modlił. Matka zawsze mu powtarzała, że modlitwa to nic innego jak rozmowa z bogami, ale taka grzeczniejsza. Dlatego też chłopak w swojej głowie starał się używać dużej ilości słów takich jak "przepraszam", "dziękuję" i "proszę". To było miłe.
Do miłych nie można za to zaliczyć na pewno słów, które wyrwały go z jego małej pogadanki z bytami wyższymi, w których istnienie kazano mu wierzyć. Całe jednak szczęście, że słowa te nie były skierowane w jego kierunku. Skąd ta pewność? Ano stąd, że Yura nie miał przecież na imię "pajac". Ba, on nie miał nawet na imię Yura! Normalnie może by na to jakoś nieszczególnie zareagował, bo dużo osób miało na imię pajac (tak wynikało z karczemnych rozmów, które kiedyś podsłuchał), ale teraz znajdował się w świątyni. Tutaj trzeba być dobrym nie tylko dla bogów, ale także dla innych ludzi. Mori za to był dobrze wychowanym, młodym człowiekiem, więc nie mógł pozostawić problemu bez rozwiązania. Natychmiast przestał stać na jednej ręce i zamiast tego oparł przedramiona obydwu rąk na ziemi, a następnie odchylił głowę do tyłu, co dla samej Shikatsu mogło jednak wyglądać tak, jakby ją podnosił w jej stronę. W efekcie Yura widział już osobę, z gardła której wydobyły się przed momentem niezbyt miłe słowa. No, a jeśli nie osobę, to przynajmniej jej nogi do połowy ud. W końcu nie byl żyrafą, żeby bardziej wygiąć szyję.
- Szukasz pajaca? Znam paru. Mogę pomóc Ci jakiegoś znaleźć, bo siedzę w tej świątyni już kilka godzin. Jeśli tylko tu przechodził, to na pewno go znajdę, tylko dokładnie go opisz. - zwrócił się do, jak wywnioskował z barwy głosu, nieznajomej, której twarzy niestety nie widział. Liczyły się jednak chęci! W końcu nie było po co przerywać treningu, jeśli dziewczyna nie potrzebowała jego pomocy. To tylko dałoby mięśniom Yury chwilę odpoczynku i musiałby je męczyć od nowa.
Do miłych nie można za to zaliczyć na pewno słów, które wyrwały go z jego małej pogadanki z bytami wyższymi, w których istnienie kazano mu wierzyć. Całe jednak szczęście, że słowa te nie były skierowane w jego kierunku. Skąd ta pewność? Ano stąd, że Yura nie miał przecież na imię "pajac". Ba, on nie miał nawet na imię Yura! Normalnie może by na to jakoś nieszczególnie zareagował, bo dużo osób miało na imię pajac (tak wynikało z karczemnych rozmów, które kiedyś podsłuchał), ale teraz znajdował się w świątyni. Tutaj trzeba być dobrym nie tylko dla bogów, ale także dla innych ludzi. Mori za to był dobrze wychowanym, młodym człowiekiem, więc nie mógł pozostawić problemu bez rozwiązania. Natychmiast przestał stać na jednej ręce i zamiast tego oparł przedramiona obydwu rąk na ziemi, a następnie odchylił głowę do tyłu, co dla samej Shikatsu mogło jednak wyglądać tak, jakby ją podnosił w jej stronę. W efekcie Yura widział już osobę, z gardła której wydobyły się przed momentem niezbyt miłe słowa. No, a jeśli nie osobę, to przynajmniej jej nogi do połowy ud. W końcu nie byl żyrafą, żeby bardziej wygiąć szyję.
- Szukasz pajaca? Znam paru. Mogę pomóc Ci jakiegoś znaleźć, bo siedzę w tej świątyni już kilka godzin. Jeśli tylko tu przechodził, to na pewno go znajdę, tylko dokładnie go opisz. - zwrócił się do, jak wywnioskował z barwy głosu, nieznajomej, której twarzy niestety nie widział. Liczyły się jednak chęci! W końcu nie było po co przerywać treningu, jeśli dziewczyna nie potrzebowała jego pomocy. To tylko dałoby mięśniom Yury chwilę odpoczynku i musiałby je męczyć od nowa.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Jinja
Za to może i umysł Yury nie był zbyt rozwinięty, ale na pewno był elastyczny! Każda sytuacja, na którą trafiał, mogła zostać obrócona na jego korzyść jeśli tylko się postarał. Tak samo było i z modlitwą. Czemu miał siedzieć w miejscu i modlić się jak stary dziad, żeby po kilkudziesięciu minutach zastały mu się mięśnie, kiedy to samo mógł robić przy okazji poprawiając swoją ogólną, fizyczną kondycję? Może i Mori Jin nie był najlepszy w dodawaniu, ale jeśli chodziło o dodawanie związane z treningiem, to był geniuszem! Tutaj żaden Nara go nie pokona, choćby nawet chciał. Pomijając to, że chłopak nie miał pojęcia o Nara, więc nie wiedział, że mieli być niby geniuszami.
Westchnięcie chłopak usłyszał, ale niestety zmęczonego wyrazu twarzy nie uświadczył. Ten nie ujawnia się na kolanach, więc niestety nie miał nawet ku temu sposobności. Jednakże młody syn rolnika momentalnie założył coś, co sprawiło, że poczuł do nieznajomej delikatną sympatię. Pewnie jest zmęczona po treningu! Tak jest. Yura znalazł w świątyni bratnią duszę, która uwielbia doprowadzać swoje ciało do granic wytrzymałości, a sądząc po intensywności tego westchnięcia, Shikatsu była na naprawdę dobrej drodze. Jeszcze trochę starań i może sama otworzy bramy? W tym momencie otworzenie bramy należało jednak do obowiązków chłopaka i wcale nie chodziło o hachimon tonkou. Yura musiał otworzyć bramę w mózgu, żeby jego myśli mogły swobodnie popłynąć, a on sam był w stanie udzielić dziewczynie odpowiedzi.
- Hmmm... - z początku tylko tyle wyrwało się z ust Jina, który momentalnie wylądował na prostych nogach, a kciukiem i palcem wskazującym złapał się za swoją brodę. To była jego standardowa poza kiedy zaczynał myśleć. Problem był jednak taki, że Nara dała mu naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, a kiedy taki zostaje mu przedstawiony, to pod kopułą taiusera aż się gotuje. Niby nic niegroźnego, nie? Błąd! Nara mogła teraz zobaczyć, jak cyrkowiec akrobata powoli odchyla się do tyłu, z każdą sekundą coraz mocniej, aż w końcu przyjął swoją pozycję mędrca. Jego stopy były położone płasko na ziemi stanowiąc jeden punkt zaczepienia. Drugim była natomiast głowa, która również oparła się podłożu, a ciało Yury wygięło się w jeden, twardy łuk.
- Pasowałoby to do mnie, ale ja mam na imię Jin, a nie pajac. Niestety nie widziałem też chyba nikogo innego, kto robiłby podobne rzeczy. Na pewno dobrze wypowiadasz jego imię? Może to jakiś dialekt? Mistrz mówił mi, że na całym świecie jest ich pełno i czasem trudno zrozumieć innych. - powiedział całkowicie poważnie, dopiero teraz spoglądając na twarz rozmówczyni. Czerwona kurteczka rzucała się w oczy i to w zasadzie tyle chłopak zapamiętał z jej wyglądu, gdyby ktoś kazał mu ją opisać. Nigdy za szczególnie nie skupiał się na wyglądzie innych osób, więc byłoby to małym problemem.
- I ej! Jesteśmy w świątyni, więc się wyrażaj. Żadna "cholerna". Tak nie przystoi! - dodał po chwili lekko oburzony, jakby dopiero do niego dotarło, co takiego powiedziała Shikatsu. No ta to miała tupet! Najpierw szuka jakiegoś pajaca i tym samym przeszkadza Jinowi w modlitwie, potem jeszcze używa słów, które mogą podchodzić pod powszechnie używane za obelżywe, a na dodatek będąc w świątyni się nie modli. Yura wiedział, że ludzie nie zawsze są tak dobrze wychowani, jak on sam, ale nie przypuszczał, że w Soso będzie z tym taka tragedia!
Westchnięcie chłopak usłyszał, ale niestety zmęczonego wyrazu twarzy nie uświadczył. Ten nie ujawnia się na kolanach, więc niestety nie miał nawet ku temu sposobności. Jednakże młody syn rolnika momentalnie założył coś, co sprawiło, że poczuł do nieznajomej delikatną sympatię. Pewnie jest zmęczona po treningu! Tak jest. Yura znalazł w świątyni bratnią duszę, która uwielbia doprowadzać swoje ciało do granic wytrzymałości, a sądząc po intensywności tego westchnięcia, Shikatsu była na naprawdę dobrej drodze. Jeszcze trochę starań i może sama otworzy bramy? W tym momencie otworzenie bramy należało jednak do obowiązków chłopaka i wcale nie chodziło o hachimon tonkou. Yura musiał otworzyć bramę w mózgu, żeby jego myśli mogły swobodnie popłynąć, a on sam był w stanie udzielić dziewczynie odpowiedzi.
- Hmmm... - z początku tylko tyle wyrwało się z ust Jina, który momentalnie wylądował na prostych nogach, a kciukiem i palcem wskazującym złapał się za swoją brodę. To była jego standardowa poza kiedy zaczynał myśleć. Problem był jednak taki, że Nara dała mu naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, a kiedy taki zostaje mu przedstawiony, to pod kopułą taiusera aż się gotuje. Niby nic niegroźnego, nie? Błąd! Nara mogła teraz zobaczyć, jak cyrkowiec akrobata powoli odchyla się do tyłu, z każdą sekundą coraz mocniej, aż w końcu przyjął swoją pozycję mędrca. Jego stopy były położone płasko na ziemi stanowiąc jeden punkt zaczepienia. Drugim była natomiast głowa, która również oparła się podłożu, a ciało Yury wygięło się w jeden, twardy łuk.
- Pasowałoby to do mnie, ale ja mam na imię Jin, a nie pajac. Niestety nie widziałem też chyba nikogo innego, kto robiłby podobne rzeczy. Na pewno dobrze wypowiadasz jego imię? Może to jakiś dialekt? Mistrz mówił mi, że na całym świecie jest ich pełno i czasem trudno zrozumieć innych. - powiedział całkowicie poważnie, dopiero teraz spoglądając na twarz rozmówczyni. Czerwona kurteczka rzucała się w oczy i to w zasadzie tyle chłopak zapamiętał z jej wyglądu, gdyby ktoś kazał mu ją opisać. Nigdy za szczególnie nie skupiał się na wyglądzie innych osób, więc byłoby to małym problemem.
- I ej! Jesteśmy w świątyni, więc się wyrażaj. Żadna "cholerna". Tak nie przystoi! - dodał po chwili lekko oburzony, jakby dopiero do niego dotarło, co takiego powiedziała Shikatsu. No ta to miała tupet! Najpierw szuka jakiegoś pajaca i tym samym przeszkadza Jinowi w modlitwie, potem jeszcze używa słów, które mogą podchodzić pod powszechnie używane za obelżywe, a na dodatek będąc w świątyni się nie modli. Yura wiedział, że ludzie nie zawsze są tak dobrze wychowani, jak on sam, ale nie przypuszczał, że w Soso będzie z tym taka tragedia!
0 x
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 468
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Jinja
Czy on dobrze usłyszał? Rękoczyny? Rękoczyny oznaczają sparing, tak? Jak więc Yura mógł w ogóle się sprzeciwiać? Skoro proponowano mu taką formę rozrywki, jeśli tylko będzie dalej odstawiał swoje dzikie pozy, to już teraz Shikatsu mogła zauważyć, że Jin wygina się jeszcze bardziej. Od ostatniego sparingu z Kiku minęło trochę czasu, więc dobrze byłoby też zobaczyć co takiego mogą mu zaoferować ludzie z tego całego Soso.
- Brzmisz tak, jakby była naprawdę silna. Z chęcią się z nią zmierzę, kiedy tylko wróci do świątyni. Mały, przyjacielski sparing jeszcze nikomu nie wyszedł na złe. Być może uda mi się zebrać nawet kilka nowych siniaków? - powiedział, chwytając swój podbródek między kciuka, a palec wskazujący zupełnie tak, jakby był jakimś wielkim myślicielem, który robi teraz w głowie nieprawdopodobny rachunek nieprawdopodobieństwa! Nie jest jednak tajemnicą to, że w głowie chłopaka z pustyni zbyt wiele się nie działo i jeśli już lepiej czemuś się przyglądać, to jego absom, aniżeli wątpliwemu geniuszowi dnia codziennego. Za to skupiona mina rozpłynęła się niemal całkowicie, kiedy do uszu taiusera dotarł kolejny, kobiecy gło. Yura spojrzał na Inoyu i mimowolnie zaśmiał się pod nosem. Ludzie w tej części świata naprawdę wyglądają zabawnie. Noszą na sobei tyle materiału, że garb wielbłąda można by nim okręcić ze dwa razy, a jeszcze by się ciągnął po ziemi! Przecież to było zwykłe marnotrawstwo, a pewnie i niezbyt w tych ciuchach wygodnie. Wszystko się zaczepia, zawija, ciągnie po ziemi. No chyba, że one w tych nogawkach noszą dzieci. Yura już coś takiego raz widział! Tyle, że to było na pustyni, a kobieta niosła dziecko w chuście ulokowanej na klatce piersiowej. Tutaj jednak nie było piasku, więc może i zwyczaje były inny. Noszenie brzdąca w nogawce miało pewnie swoje plusy jak np. brak możliwości ucieczki do rodzica. Cała to rozkmina na temat niecodziennego ubioru sprawiła, że Mori zamknął się w swoim świecie i niewiele słyszał z tego, o czym dyskutowały pomiędzy sobą dwie przyjaciółki. Z letargu wybudziła go dopiero Shikatsu, która po raz kolejny do niego zagadnęła. Chłopak podniósł się ze swojej dziwnej pozycji bez użycia rąk, przez co wyglądało to tak, jakby właśnie dżdżownica odwaliła dziki cyrk i stanęła na głowie. Chłopak następnie zbliżył się do dziewczyn, cały czas obserwując dzikie ruchy Inoyu. To jakiś trening?
- Urodziłem się przy polach ryżowych. - powiedział z początku, coraz uważniej przyglądając się kapłance - Ale kilka ostatnich lat spędziłem wraz z mistrzem na pustyni. Tam to dopiero jest trening. - dorzucił wyraźnie zadowolony, w tym momencie naśladując już ruchy albinoski. Kiedy ona skoczyła, on skoczył pół sekundy później. Wybiła do przodu z miotłą? On ruszył ze swoją wyimaginowaną miotłą. Nie wiedział co to za ćwiczenia, ale być może pomogą mu się rozwinąć, więc zaczął robić to samo.
- Nigdy nie widziałem tak zabawnego treningu. Nie kładzie wielkiego nacisku na mięśnie, ale za to jest całkiem przyjemny. - uśmiech nie schodził z jego twarzy, bo cała sytuacja wydawała mu się naprawdę zabawna. Nie wiedział, że kiedy on wspina się po skałach na jednej ręce, reszta świata ćwiczy taijutsu w zupełnie inny sposób - Nie przyłączysz się do nas... em... czerwone odzienie? - starał się, ale niestety nie znał imienia Shikatsu, więc poszedł po linii najmniejszego oporu i nazwał ją na cześć tego, co ma na sobie najbardziej charakterystycznego. Los chciał, że był to akurat czerwony kawałek materiału, więc tak właśnie Nara zyskała pierwszy przydomek.
- Brzmisz tak, jakby była naprawdę silna. Z chęcią się z nią zmierzę, kiedy tylko wróci do świątyni. Mały, przyjacielski sparing jeszcze nikomu nie wyszedł na złe. Być może uda mi się zebrać nawet kilka nowych siniaków? - powiedział, chwytając swój podbródek między kciuka, a palec wskazujący zupełnie tak, jakby był jakimś wielkim myślicielem, który robi teraz w głowie nieprawdopodobny rachunek nieprawdopodobieństwa! Nie jest jednak tajemnicą to, że w głowie chłopaka z pustyni zbyt wiele się nie działo i jeśli już lepiej czemuś się przyglądać, to jego absom, aniżeli wątpliwemu geniuszowi dnia codziennego. Za to skupiona mina rozpłynęła się niemal całkowicie, kiedy do uszu taiusera dotarł kolejny, kobiecy gło. Yura spojrzał na Inoyu i mimowolnie zaśmiał się pod nosem. Ludzie w tej części świata naprawdę wyglądają zabawnie. Noszą na sobei tyle materiału, że garb wielbłąda można by nim okręcić ze dwa razy, a jeszcze by się ciągnął po ziemi! Przecież to było zwykłe marnotrawstwo, a pewnie i niezbyt w tych ciuchach wygodnie. Wszystko się zaczepia, zawija, ciągnie po ziemi. No chyba, że one w tych nogawkach noszą dzieci. Yura już coś takiego raz widział! Tyle, że to było na pustyni, a kobieta niosła dziecko w chuście ulokowanej na klatce piersiowej. Tutaj jednak nie było piasku, więc może i zwyczaje były inny. Noszenie brzdąca w nogawce miało pewnie swoje plusy jak np. brak możliwości ucieczki do rodzica. Cała to rozkmina na temat niecodziennego ubioru sprawiła, że Mori zamknął się w swoim świecie i niewiele słyszał z tego, o czym dyskutowały pomiędzy sobą dwie przyjaciółki. Z letargu wybudziła go dopiero Shikatsu, która po raz kolejny do niego zagadnęła. Chłopak podniósł się ze swojej dziwnej pozycji bez użycia rąk, przez co wyglądało to tak, jakby właśnie dżdżownica odwaliła dziki cyrk i stanęła na głowie. Chłopak następnie zbliżył się do dziewczyn, cały czas obserwując dzikie ruchy Inoyu. To jakiś trening?
- Urodziłem się przy polach ryżowych. - powiedział z początku, coraz uważniej przyglądając się kapłance - Ale kilka ostatnich lat spędziłem wraz z mistrzem na pustyni. Tam to dopiero jest trening. - dorzucił wyraźnie zadowolony, w tym momencie naśladując już ruchy albinoski. Kiedy ona skoczyła, on skoczył pół sekundy później. Wybiła do przodu z miotłą? On ruszył ze swoją wyimaginowaną miotłą. Nie wiedział co to za ćwiczenia, ale być może pomogą mu się rozwinąć, więc zaczął robić to samo.
- Nigdy nie widziałem tak zabawnego treningu. Nie kładzie wielkiego nacisku na mięśnie, ale za to jest całkiem przyjemny. - uśmiech nie schodził z jego twarzy, bo cała sytuacja wydawała mu się naprawdę zabawna. Nie wiedział, że kiedy on wspina się po skałach na jednej ręce, reszta świata ćwiczy taijutsu w zupełnie inny sposób - Nie przyłączysz się do nas... em... czerwone odzienie? - starał się, ale niestety nie znał imienia Shikatsu, więc poszedł po linii najmniejszego oporu i nazwał ją na cześć tego, co ma na sobie najbardziej charakterystycznego. Los chciał, że był to akurat czerwony kawałek materiału, więc tak właśnie Nara zyskała pierwszy przydomek.
0 x
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 468
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Jinja
Cyrk? Co to był cyrk? Jura przez moment się zamyślił, bo ani nigdy nie widział cyrku, ani cyrkowca, ani nawet nie był do końca pewien co to takiego. Może to ktoś pokroju pajaca? Czarnowłosa dziewczyna wypowiadała wiele dziwnych słów, ale to właśnie w niej od razu polubił. Była zabawna! Nikt inny nie używał przy nim słów, które tak śmiesznie brzmiały. Zazwyczaj każdy wypowiadał się normalnie, a tutaj taka niespodzianka. Może Shikatsu była jakimś tutejszym śmieszkiem i robiła furorę w prowincji, a przez to, że Jureczek jest z pustyni, to nigdy o niej nie słyszał.
- A ja jestem Mori JIn. - zwrócił się do Nary i uścisnął jej dłoń na tyle silnie, że dla zwykłego człowieka z pewnością skończyłoby się to czerwonymi śladami po palcach Yury, ale że chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest silniejszy od przeciętnego człowieka, to jakoś nigdy nie miarkował siły swoich uścisków. Według jego rozeznania i tak nie robił tego jakoś mocno, więc problemu nie było. Uścisk dłoni musiał jednak ustąpić miejsca zabawniejszej rzeczy, czyli treningowi, który odprawiała Inoyu. I kiedy chłopak zaczął się już wkręcać i wymyślać co takiego te ruchy dają, to Yamanaka niegrzecznie mu przerwała. Skończył swoje wygibasy i spojrzał natychmiast na kapłankę. Trening? Z miotłą? Tego nigdy nie robił, ale też jakoś nieszczególnie garnął się do ćwiczeń, podczas których musiał mieć coś w rekach. Nie korzystał z broni za często, bowiem uważał, że jego ciało jest wystarczające do większości rzeczy, które chciał robić. Po co kogoś ciąć mieczem, skoro można go kopnąć? Po co tak samo ścinać ostrzem drzewo, skoro dobry i mocny cios pięścią je złamie, a w efekcie i tak upadnie? Ha, widzicie? Jureczek może nie wydawał się najbystrzejszy, ale jego dwieście IQ pracowało wtedy, kiedy musiało. Wadą chłopaka była za to ta wrodzona łatwowierność. Przez krótką chwilę spoglądał w milczeniu to na Inojkę, to na Shikatsu tak, jakby wywęszył podstęp, ale było to tylko złudzenie. W rzeczywistości zastanawiał się jak podziękować za taki zaszczyt.
- W takim razie zaczynam! - zdecydował, że nie podziękuje, bo wystarczającym aktem docenienia takiej okazji będzie fakt, że przykłada się do treningu. Tak więc miotła wylądowała pewnie w jego dłoniach, a on zaczął nią wywijać i podskakiwać tak, jak pokazywała to Inoyu. Do swojego występu wplątał jednak takie cuda jak salta czy wyginanie się do tyłu pod kątem prostym i zamiatanie w ten sposób. Taki niecodzienny występ trwał dobre kilka minut, kiedy musiał zostać przerwany, ale nie przez samego Jureczka. Gdyby to od niego zależało, to mógłby spędzić tutaj jeszcze w ten sposób pół dnia, bo chociaż ten sekretny trening nie sprawiał mu żadnych trudności, to jednocześnie nie chciał, żeby kapłanka poczuła się urażona gdy to przyzna. Los przyszedł mu jednak z pomocą, ku nieszczęściu Yamanaki. Yura spróbował wykonać kolejną figurę, która nie skończyła się zbyt dobrze dla miotły. Wszystko miało wyglądać dość prosto. Jureczek odbija się od ziemi, trzonek kija opiera na podłożu, a następnie robi dwie pompki i przeskakuje na równe nogi, żeby tam wykonać zamach i zetrzeć kolejny kurz. Pech chciał, że drewno nie było tak wytrzymałe jak sądził i złamało się pod wpływem jego wagi. Mieszkaniec pustyni upadając wystawił przed siebie dłoń, która następnie wybiła całe jego ciało od podłoża i on sam wylądował na równych nogach. W ciszy wziął w ręce miotła, która doznała pączkowania i rozdzieliła się na dwa kawałki, a następnie podszedł do kapłanki.
- Chyba ktoś Ci podmienił oręż, bo się zepsuł... - powiedział do niej z poważnym wyrazem twarzy, bo naprawdę w to wierzył. Podczas jego treningu drewno nie powinno się złamać, wiec to nie była jego wina. Ale jeśli Inojka chce, to Jureczek może znaleźć tego zbója, który dokonał tak haniebnego czynu. To przecież nie przystoi, żeby działać na szkodę świątyni!
- A ja jestem Mori JIn. - zwrócił się do Nary i uścisnął jej dłoń na tyle silnie, że dla zwykłego człowieka z pewnością skończyłoby się to czerwonymi śladami po palcach Yury, ale że chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest silniejszy od przeciętnego człowieka, to jakoś nigdy nie miarkował siły swoich uścisków. Według jego rozeznania i tak nie robił tego jakoś mocno, więc problemu nie było. Uścisk dłoni musiał jednak ustąpić miejsca zabawniejszej rzeczy, czyli treningowi, który odprawiała Inoyu. I kiedy chłopak zaczął się już wkręcać i wymyślać co takiego te ruchy dają, to Yamanaka niegrzecznie mu przerwała. Skończył swoje wygibasy i spojrzał natychmiast na kapłankę. Trening? Z miotłą? Tego nigdy nie robił, ale też jakoś nieszczególnie garnął się do ćwiczeń, podczas których musiał mieć coś w rekach. Nie korzystał z broni za często, bowiem uważał, że jego ciało jest wystarczające do większości rzeczy, które chciał robić. Po co kogoś ciąć mieczem, skoro można go kopnąć? Po co tak samo ścinać ostrzem drzewo, skoro dobry i mocny cios pięścią je złamie, a w efekcie i tak upadnie? Ha, widzicie? Jureczek może nie wydawał się najbystrzejszy, ale jego dwieście IQ pracowało wtedy, kiedy musiało. Wadą chłopaka była za to ta wrodzona łatwowierność. Przez krótką chwilę spoglądał w milczeniu to na Inojkę, to na Shikatsu tak, jakby wywęszył podstęp, ale było to tylko złudzenie. W rzeczywistości zastanawiał się jak podziękować za taki zaszczyt.
- W takim razie zaczynam! - zdecydował, że nie podziękuje, bo wystarczającym aktem docenienia takiej okazji będzie fakt, że przykłada się do treningu. Tak więc miotła wylądowała pewnie w jego dłoniach, a on zaczął nią wywijać i podskakiwać tak, jak pokazywała to Inoyu. Do swojego występu wplątał jednak takie cuda jak salta czy wyginanie się do tyłu pod kątem prostym i zamiatanie w ten sposób. Taki niecodzienny występ trwał dobre kilka minut, kiedy musiał zostać przerwany, ale nie przez samego Jureczka. Gdyby to od niego zależało, to mógłby spędzić tutaj jeszcze w ten sposób pół dnia, bo chociaż ten sekretny trening nie sprawiał mu żadnych trudności, to jednocześnie nie chciał, żeby kapłanka poczuła się urażona gdy to przyzna. Los przyszedł mu jednak z pomocą, ku nieszczęściu Yamanaki. Yura spróbował wykonać kolejną figurę, która nie skończyła się zbyt dobrze dla miotły. Wszystko miało wyglądać dość prosto. Jureczek odbija się od ziemi, trzonek kija opiera na podłożu, a następnie robi dwie pompki i przeskakuje na równe nogi, żeby tam wykonać zamach i zetrzeć kolejny kurz. Pech chciał, że drewno nie było tak wytrzymałe jak sądził i złamało się pod wpływem jego wagi. Mieszkaniec pustyni upadając wystawił przed siebie dłoń, która następnie wybiła całe jego ciało od podłoża i on sam wylądował na równych nogach. W ciszy wziął w ręce miotła, która doznała pączkowania i rozdzieliła się na dwa kawałki, a następnie podszedł do kapłanki.
- Chyba ktoś Ci podmienił oręż, bo się zepsuł... - powiedział do niej z poważnym wyrazem twarzy, bo naprawdę w to wierzył. Podczas jego treningu drewno nie powinno się złamać, wiec to nie była jego wina. Ale jeśli Inojka chce, to Jureczek może znaleźć tego zbója, który dokonał tak haniebnego czynu. To przecież nie przystoi, żeby działać na szkodę świątyni!
0 x
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 468
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości