Najpierw usłyszał oderzenie serca. Czy to było jednak sercem? Trudno powiedzieć. Wiedział, że klony zniknęły, ale nie wiedział skąd. Nic nie widział, ale czuł. Dopiero po chwili jego świadomość zaczęła się rozchodzić po całym ciele, które było zdecydowanie inne. Nie miał wrażenia, jakoby cokolwiek go bolało. Wręcz przeciwnie. Czuł jakby wstąpiło w niego życie, ale nic nie było ludzkie.
Otworzył jedno oko i zobaczył warsztat i swoje ciało, które leżało pod jego stopami. Chwilę zajęło mu otworzenie drugiego oka, ponieważ mimo pełni sił, które odczuwał, musiał jakby nauczyć się od nowa poruszania. Jego palce lekko podrygiwały, a on sam zorientował się, że jego stopy zwisają, gdyż sam jest podwieszony na wcześniej przygotowanym zaczepie. Powoli rozejrzał się po warsztacie. Było zdecydowanie ciemno, a on wyglądał, niczym ukrzyżowany marionetkarz w jakimś opuszczonym magazynie. Zaczął powoli wiercić się na zaczepach i próbować poruszać każdą z kończyn, gdy nagle dotarło do niego coś, na co większość ludzi nie zwracała uwagi.
Ario nie oddychał, jednak jego serce biło. To było dla niego tak specyficzne uczucie, że przez chwilę dostał napadu lękowego i zaczął wierzgać na zaczepach, próbując złapać się za gardło. Zaczepy szybko jednak puściły a sama marionetka, upadła na ziemię. Huk rozniósł się po magazynie, a sam kuglarz nie odczuł bólu. Jednak nim się podniósł, musiał poświęcić dłuższą chwilę na koordynację całego ciała. Jego nogi dziwnie drżały, jakby nie do końca jeszcze chciały go słuchać. Wcześniej ciało korzystało ze wszystkich mięśni, teraz musiał opierać się na przygotowanych stawach i rozsyłanych impulsach z serca, a nie głowy. Czuł się, jakby jego mózg znajdował się w klatce piersiowej, a to znaczyło, że miał połowę krócej do nóg.
Pierwsze więc chwile Ario w nowym ciele przypominały dzikie wierzganie na podłodze. Gdyby jeszcze leżał we własnych szczynach to byłoby to niemalże narodzenie się na nowo, jednak co ciekawe, nie odczuwał głodu ani pragnienia. Jakby całkowicie te uczucia z niego zeszły, jakby nigdy nie istniały.
Mimo, że Ario chciał wstać, dopiero po dobrej godzinie udało mu się jako tako usiąść i nawet sam nie wiedział, ile mu zajęło, nim pierwszy raz przyklęknął i wstał. Dobrze, że miał niedaleko rozrzucone kule, bo dzięki nim mógł się podeprzeć i zrobić kilka pierwszych kroków. Poświęcił ponownie sporo czasu, by pochodzić po magazynie i gdy przypadkiem dotarł do lustra, przyjrzał się sobie. Nie był przekonany, dlaczego tak się stało, ale jego marionetkowe ciało zrosło się w taki sposób, że nie widać było nawet szwów. Aż przyjrzał się parokrotnie na miejsca stawów. Nawet jeżeli dołożył wszelkich starań, by marionetka przypominała jego samego, tak teraz wyglądał dosłownie identycznie jak w momencie swojej świetności. Dotknął dłonią twarzy i był w szoku, ponieważ odczuwał, że coś go dotyka, ale nie było to te samo uczucie, co za bycia człowiekiem. Otworzył usta, a raczej otwór gębowy i sprawdził, że ma w środku założoną pieczęć, jednak nawet jak dotykał ją stalowym językiem, to nie czuł smaku. Czuł, że ma coś przylepione, ale nie czuł ani uwierania, ani też pozytywnych aspektów.
Cicho westchnął i tu stała się kolejna niespodzianka. Wydał z siebie raczej jakiś zgrzyt, niż westchnięcie. Zapomniał dorobić sobie strun głosowych więc gdy zaczął cokolwiek gadać, były to raczej brzdęknięcia. To przeraziło go najbardziej. Nauka mowy w takim stanie będzie najtrudniejsza, jednak odkrywanie to co nowych rzeczy sprawiała, że zapominał o poprzednich. Dopiero gdy ponownie ujrzał swoje stare ciało, przypomniał sobie o priorytetach i o tym, że nie przetestował jeszcze mieszania chakry. Nie wiedział, od której techniki zacząć, więc postanował na początku po prostu spróbować mieszać chakrę bez wykorzystywania konkretnych technik. To było również dla niego zaskoczenie, ponieważ chakra wychodziła z jednego punktu, a nie jak zawsze roztaczała się po całym ciele. Nie było to jednak aż tak skomplikowane, jak nauki mowy w tym ciele. Miał wrażenie, że to było prostsze, więc podszedł po jeden ze zwojów i rozwinał go nad swoim starym ciałem. Zamierzał wykorzystać je w przyszłości, ale jeszcze nie teraz. Przelał chakrę i o dziwo, momentalnie załapał używanie technik w swoim nowym ciele.
Ciało zniknęło w zwoju, a on sam rozejrzał się. Tylko zapomniał się poruszyć całym ciałem, ponieważ jego głowa obróciła się niemalże o 180 stopni. Co ciekawe, uznał to nawet za zabawne, co sprawiało pierwszą różnicę na jego charakterze. Ario mało co uważał za zabawne, w ogóle nie śmiał się i nie cieszył. A to, jednak uznawał za śmieszne. Zaczął więc kręcić głową kółka, by sprawdzić czy zakręci mu się w głowie. Jednak tak sie nie stało - nie miał błędnika, a jego postrzeganie wychodziło z rdzenia. Uznał to za interesującą ciekawostkę, którą postanowił zachować na później.
Ukryty tekst
Teraz musiał zadbać o to, co najważniejsze. Nie jak być człowiekiem, ale jak go udawać, bo człowiekiem napewno już nie był...a następnie rozpocząć podróż do Soso. Zamierzał doprowadzić kolejną sprawę do końca.
Z/T
viewtopic.php?p=221209#p221209