PORT

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Kichiro
Gracz nieobecny
Posty: 27
Rejestracja: 7 wrz 2020, o 13:13
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Zielone włosy długości do ramion, 184 cm wzrostu, oliwkowo-czarna bluza z zamkiem
Widoczny ekwipunek: Kabura po prawej i lewej stronie pasa, ochraniacz na czoło w kolorze czarnym, rękawiczki z blaszkami, płaszcz, plecak, torba, manierka
GG/Discord: Vampiro#7869
Multikonta: Po co?

Re: PORT

Post autor: Kichiro »

“The Lumberjack” ruszył do roboty, nie zastanawiając się bardziej nad tabelkami z dokumentu raportu, bo ten został przez niego wypełniony zgodnie z poleceniem “bossa”. Czy wykonał to całkowicie prawidłowo to druga sprawa, aczkolwiek czy było sensowne zaprzątanie sobie makówki każdym szczegółem? On przyszedł przede wszystkim pomóc w rozpakowywaniu oraz noszeniu ciężkiego towaru. Manifest zawsze można było sporządzić nowy, gdyby sytuacja tego wymagała. Z tych też powodów poszybował niemalże na pokład, odnajdując skrzynie po kilku chwilach. Protokół wcisnął w jedną z kieszeni tak, aby ten nie wypadł mu przypadkiem do wody lub gdzieś na podest. Nosząc z pozoru masywne paczki Shimizu zauważył momentalnie, że ów skrzynie mają niezwykle małą wagę. Jako nieszczególnie silny pod względem krzepy chłopak potrafił nosić naprawdę potężne przedmioty, a tutejszy towar sprawiał wrażenie jakoby go po prostu brakowało. Puste pudła? Pierwszy raz natknął się na takie coś. Z pierwszym zbiornikiem obszedł się do wskazanego miejsca rozładunku jedynie z jednym pytaniem w myślach, jednak jak sprawa powtórzyła się przy drugim lub nawet trzecim kufrze to jego zaskoczenie rosło z każdą chwilą.
- Nani? To jakiś absurd. - skwitował w pewnym momencie, jak przyszła kolej na którąś kostkę z kolei. Uznał, że przy okazji końca ustawienia morskich przesyłek pokieruje się do osoby posiadającej najwięcej informacji w takich sprawach, czyli Satoru. Z tym, że szef gdzieś krzątał się pośród pozostałych pracowników lub też już w ogóle nie przebywał o tej porze na terenie portu. Minęło wszak kilka godzin od przybycia zielonowłosego do doków, a zatem tego komfortu Senju nie posiadał. Stojąc zamyślony nad pudełkami zawołał pobliskiego robotnika, którego niestety nie znał z imienia. Głupio może to wyglądało jak się do kogoś zwracało w ten sposób, ale innej opcji Kichiro chyba nie wziął pod uwagę. - Hej ty! Wiesz może skąd przybył ten statek? Spójrz na te skrzynie, są potwornie lekkie. - zaproponował, aby mężczyzna starszy od niego o zapewne co najmniej kilka lat wziął jeden drewniany kontener do rąk. - A w tej jakieś stworzonko! Nic nie widziałem, ale to podejrzane jest… Zastanawiam się czy to nie otworzyć. - powiedział pełen pewności siebie, ukazując dziwnie brzmiący “towar” z obudowanego pakietu. Pooglądawszy wcześniej podwójnie pakowane “coś wydające słodkie dźwięki” nie potrafił określić co to było, gdyż nie miał zielonego pojęcia jaka naturalna bestyjka tak brzmiała. Co też nasz główny człowiek tej historii postanowił zrobić? - To nie jest nic normalnego, musimy zobaczyć co to jest. - nadal mówił do znajomego z twarzy faceta, gdzie z uśmiechem lekkim na twarzy wyciągnął z prawej kabury kunai, który miał mu posłużyć jako łom do podważenia wieka zewnętrznej obudowy. I… tak, to właśnie próbował zrobić.
0 x

"'Pokaż mi swój stos drewna, a powiem ci, kim jesteś."
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: PORT

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Kichiro
Gracz nieobecny
Posty: 27
Rejestracja: 7 wrz 2020, o 13:13
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Zielone włosy długości do ramion, 184 cm wzrostu, oliwkowo-czarna bluza z zamkiem
Widoczny ekwipunek: Kabura po prawej i lewej stronie pasa, ochraniacz na czoło w kolorze czarnym, rękawiczki z blaszkami, płaszcz, plecak, torba, manierka
GG/Discord: Vampiro#7869
Multikonta: Po co?

Re: PORT

Post autor: Kichiro »

Skrzynie z Cesarstwa bez towaru? Drwal, słysząc wypowiedź znajomego z dłuższym stażem nie potrafił do końca uwierzyć jego słowom. Zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie kolega nie okłamywał go w żaden sposób, lecz wizja opustoszałego w zawartość magazynu statku wprost z jednego z głównych łączników handlowych Ryuzaku no Taki brzmiała niesamowicie podejrzanie. Całość manifestu przy takim obrocie spraw dawała obraz wielkiego przekrętu, a częścią takowego Kichiro być nie zamierzał. - Jakiś niezły żart musieli wyciąć… albo to wszystko należy do przemytników. Stawiałbym na to drugie. - rzucił kolejnym, luźnym w ocenie scenariuszem, choć w takowym wiele prawdy miało prawo się kryć. Skoro przyjazne oblicze faceta przekazało krztę informacji to młody Shimizu tym bardziej pokierował się głosem serca, który jasno powiedział jemu, aby przebadać tajemnicze pakunki. - Trzymaj, poradzę sobie z tym. Nie będę ci przeszkadzał już, a to “dziwactwo” trafi pod opiekę Satoru po mojej inwestygacji. - podarowawszy dokument mężczyźnie zabrał się do dokończenia rozładunku, gdzie następnie jak poprzednio było wspomniane użył broni ninja do otwarcia skrzyni.
Kunai okazał się być niezwykle przydatnym narzędziem w obecnym momencie. Nawet tak nieduże rozmiarami ostrze potrafiło bezproblemowo podważyć wieko drewnianej przesyłki o pokaźnej objętości. Potomek Senju wybrał najbardziej wyróżniający się ładunek ze wszystkich, gdyż posiadał jakąkolwiek zawartość. Pozostałe przecież nie uciekną, a od czegoś musiał zacząć. Wtedy przed jego oczami pojawiła się omawiana wcześniej bestia, mknąca w cieniu po ściance pojemnika. Szczur, ale to jaki! Wielkie bydle można powiedzieć. - Tylko mnie nie ugryź! Masz tutaj, o... - została mu jedna kanapka z przerwy, a chyba na szczęście chłopaka posiadała odrobinę sera pomiędzy warstwami mięsa oraz pieczywa. Próbował wyprowadzić maleństwo ze środka, otwierając następnie skrytkę podobnymi, chałupniczymi metodami. - Wybacz kolego, ale nie będziesz moim przyjacielem. Pan obok się myli. No już, uciekaj. - odezwał się do stworzonka, uprzednio wyrzucając ser gdzieś kawałek dalej. No to teraz nadszedł czas na finał! Co kryło się w tym ustrojstwie? “The Lumberjack” bierze się do roboty, na raz i dwa i trzy! Wziął w dłonie mniejszy pojemnik, a broń z metalową rączką nieodzownie mu towarzyszyły w rozbrojeniu. W trakcie niszczenia zamka był gotów krzyknąć przy większym wysiłku. - Aaaa!!! -
0 x

"'Pokaż mi swój stos drewna, a powiem ci, kim jesteś."
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: PORT

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Kichiro
Gracz nieobecny
Posty: 27
Rejestracja: 7 wrz 2020, o 13:13
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Zielone włosy długości do ramion, 184 cm wzrostu, oliwkowo-czarna bluza z zamkiem
Widoczny ekwipunek: Kabura po prawej i lewej stronie pasa, ochraniacz na czoło w kolorze czarnym, rękawiczki z blaszkami, płaszcz, plecak, torba, manierka
GG/Discord: Vampiro#7869
Multikonta: Po co?

Re: PORT

Post autor: Kichiro »

A więc towarzysz ze skrzyni wzgardził pyszną kanapką! No cóż, Kichiro nie zamierzał jej tak czy inaczej wyrzucać, więc jak tylko stworzonko spierniczyło sprzed jego oczu to chłopak wciągnął resztę obiadu z pracy momentalnie, a stało się to już po trzech, dużych kęsach. Teraz pozostała sprawa małej skrytki w środku, która ciągle skrywała tajemnicę. Pozwolił stworzeniu odbiec w jej jedynie znanym kierunku, gdyż miał cięższy orzech do zgryzienia znajdujący się tuż przed jego mocno zielonymi ślepiami. Po spożyciu pysznego posiłku przygotowanego przez jego osobę sięgnął powtórnie po kunaia, aby przebić ostatni zamek, a co za tym idzie - wyważyć kolejne wieko. O proszę! Jednak żadna z tych rzeczy nie była potrzebna, bo o dziwo pudełko ze środka towaru okazało się niezwykle lekko zamknięte. Potomek Senju odczuwał głód poznania, będąc jednocześnie zdziwionym i podekscytowanym ukrytą zawartością paczki.
Podnosząc górną część opakowania drwal odczuwał już niemalże ekstazę, gdy… okazało się, że zawartością była zwyczajna poduszka… PODUSZKA… Młodzieniec westchnął głęboko, a nawet odczuł złość wynikającą z “rozwalenia” rzeczy, której zawartość powinna iść do klienta nietknięta. Przynajmniej tak mówiono mu jak się zatrudniał do tej roboty. - Co to ma być do cholery?! Teraz będę miał tylko same kłopoty! - warknął w powietrze, chowając ostrze do kabury, a samym wiekiem skrzyni cisnął gdzieś kawałek dalej, podczas gdy gniew w nim narastał. Potrzebował dobrych dwóch minut, aby całkowicie ochłonąć. Spojrzał w międzyczasie na zdobioną poduszeczkę, a potem skrytkę po raz drugi. Wtedy dopiero dojrzał zapis znajdujący się na spodzie eleganckiego materiału z puchem. Podrapał się po brodzie. - Trzeba będzie tam pójść… Ej, przyjacielu! Po rozładowaniu skrzyń przekaż Satoru, że skończyłem robotę, gdyby wrócił. Raport powinien się zgadzać! - rzucił do znajomego mężczyzny, po czym wrócił do wynoszenia za pokład pozostałych pakunków. Podgłówek wykonany z modnej tkaniny trafił do jego plecaka uprzednio, a Shimizu kontynuował przydzielone mu zadanie. Nie potrzebował wielu godzin, a zaledwie jednej może, aby uporać się z resztą kontenerów. Uprzątnął utworzony przez siebie bałagan, aby żaden z kwatermistrzów nie wytknął mu rozpakowywania cudzych kufrów. Po prostu poprzykrywał otwarte przesyłki tak, aby nie sprawiały wrażenia wyważonych. Przy wadze tych skrzyń pewnie mało kto zorientowałby się, że ktoś przy nich coś majstrował. Zielonowłosy młokos pożegnał się z pozostałymi kolegami z portu, a potem ruszył pod wskazany adres jednej z ciekawszych dzielnic. Spocony omal by nie zapomniał zabrania całego zbiornika, lecz po paru krokach uznał to za stosowne, więc cofnął się po zgubę. Poduszka wylądowała z powrotem w skrzyneczce, a dumny oraz zmęczony “Lumberjack” szedł pewnie w kierunku domostwa. Może trafi do jakiegoś bogatego obywatela, który obdaruje go złotem? Wątpliwe, ale miał prawo marzyć.
0 x

"'Pokaż mi swój stos drewna, a powiem ci, kim jesteś."
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: PORT

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Awatar użytkownika
Mikoto
Postać porzucona
Posty: 341
Rejestracja: 10 paź 2020, o 15:37
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek A
Krótki wygląd: - Niska i drobna
- Białe włosy
- Niebieskie oczy
Widoczny ekwipunek: - Wielki wachlarz na plecach
- Duża torba przy pasie
Multikonta: Rida

Re: PORT

Post autor: Mikoto »

0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: PORT

Post autor: Ōkami »

Podróż przebiegła Wilkowi zaskakująco sprawnie i zaskakująco... spokojnie. Po opowieściach o piratach spodziewał się naprawdę nie wiadomo czego. Chyba ataku morskich szubrawców i szabrowników i to tak minimum kilka razy podczas tej jednej, bądź co bądź wyprawy. Ale ku jego zdziwieniu okazało się, że nikt nie postanowił ich atakować. Jeden ze statków podpłynął nienaturalnie blisko, ale całe spotkanie zakończyło się intrygująco. Jeden z członków załogi podszedł do ognistowłosego i poinformował go, że na pokładzie widzi ludzi, którzy ostatnio próbowali ich okraść w okolicy Nami'Shin. Nastąpił wtedy stosunkowy przełom relacji Wilczo-ludzkich, bo Wilk podszedł wówczas do burty, uśmiechnął się szeroko do załogantów drugiego statku i pomachał im.

I zaraz po tym złożył dłonie do pieczęci, nie kształtując jednak czakry, co miało służyć jedynie za sygnał, że jest Shinobi i to gotowym do reakcji, zakańczając wszelkie wątpliwości jakie tylko mogły nadejść. Ku uciesze załogi i ogólnemu dokazywaniu, na obcym statku wybuchło niesamowite poruszenie i namacalny stres oraz napięcie które można byłoby chyba nożem kroić. A potem, ni stąd ni zowąd, nagła zmiana kursu nowych znajomych Wilka i szybkie odpłynięcie w siną dal w innym kierunku. To była bardzo wyraźna akcja z jego strony, a przy tym bardzo wyraźny sygnał - będę bronił tego kutra z własną piersią więc lepiej się nie zbliżajcie. Do tego go wynajęto i to było jego zadaniem... i to zadanie spełniał znakomicie.

Sama reszta podróży była dla niego przyjemna. Zapoznał się z czwórką marynarzy i z samym kapitanem Isoroku, który okazał się być zaskakująco sympatycznym człowiekiem. Rozmawiając z załogą i z kapitanem, dzieląc się z nimi tym co usłyszał od Smoka i Niedźwiedzia, dowiedział się bardzo wiele bardziej prawdziwych morskich opowieści, zwyczajów i nawyków. Poznał trochę ich rytuałów, dowiedział się o tym, że wielu kapitanów nie chce zabierać na pokład kobiety by morze nie było o nią zazdrosne i nie zatopiło statku, czy jakoś tak. Wilk słuchał oczarowany, przygotowując kapitanowi strawę podczas podróży, bo lata gotowania dla samego Siebie wykształciły w nim dość surowe, ale jednak bardzo pożywne poczucie smaku i umiejętności kulinarne. Nie był może szefem kuchni na miarę restauracji światowej klasy, ale umiał napełnić żołądek, nikogo nie otruć, a i zostawić przyjemne wspomnienie z posiłku. Mogli wymienić się poglądami na religię, politykę i ludzi, przy czym jedynie rozmowa o religii została szybko ucięta przez kapitana widząc jaka przepaść dzieli poglądy załogi i poglądy Wilka, który wierzył jedynie w siłę własnych rąk, nie pozostawiając niczego bóstwom.

Dopłynęli w końcu do portu w Ryuzaku, a Wilk, wyspiarz który pierwszy raz opuścił wyspy, jak rozdziawiła mu się paszcza to nie mógł jej długo domknąć. Nigdy nie widział miasta kupieckiego, a było ono po pierwsze wspaniałe, a po drugie wspaniałe, a po trzecie i najważniejsze - gigantyczne. Już sam port był olśniewająco wielki, a za nim reszta miasta kilkanaście razy większa. Pierwszą myślą Ookamiego było to, że w mieście tak wielkim bez problemu znalazłby ludzi którym trzeba pomagać i złoczyńców których trzeba ukarać. Mógłby rozwinąć swoje bohaterskie skrzydła, a jednak już po zejściu na ląd i pożegnaniu załogi ambitnej Wyderki, kutra który zdążył pokochać mimo niechęci do żeglugi, zatęsknił instynktownie za wyspami. Ot taki niepoprawny duch patrioty. Z podziwem spojrzał też na ubrania ludzi, którzy byli ubrani inaczej niż na wyspach, przede wszystkim - rożnorodnie, i pod względem gustu do ubioru i stylu ubioru i karnacji ich skóry. Wszystko było dla niego nowe i niesamowite.

A sam Wilk? Ubrany w czarnozielone haori w kratę, szarą hakamę z siedmioma plisami i czarne jak węgiel keikogi. Spiął włosy, które przerosły już ramiona, a nie miał ostatnio okazji ich ściąć bo ciągle był w ruchu i ciągle komuś pomagał. Najgorszy chyba był teraz ten tydzień miniony, czyli tydzień niemalże treningu, a potem szaleńcza podróż w dwa dni na linii Hanamura -> Tenkyu -> Satoni -> Tenkyu -> Hanamura, gdzie po drodze musiał wyjaśnić jeszcze osiłków! Odruchowo przeczesał włosy dłońmi do tyłu, poprawiając je, a gdy poczuł aksamit włosa o który tak dbał naparami ze skrzypu, odetchnął z ulgą. Nie przynosił mistrzom wstydu swoim wyglądem, był zadbany i ładnie ubrany, nie był obdartym biedakiem, a jego higiena nie miała mankamentów. Tak, jak go uczyli.

I zupełnie inaczej niż za dzieciaka, gdzie spędził dzieciństwo w bidulu, zapomniany przez świat.
Teraz świat stał u jego stóp. A raczej u jego stóp na ten moment stał port, którym Wilk się zachwycał, nie wiedząc do końca gdzie powinien się udać najpierw.
0 x
Awatar użytkownika
Mikoto
Postać porzucona
Posty: 341
Rejestracja: 10 paź 2020, o 15:37
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek A
Krótki wygląd: - Niska i drobna
- Białe włosy
- Niebieskie oczy
Widoczny ekwipunek: - Wielki wachlarz na plecach
- Duża torba przy pasie
Multikonta: Rida

Re: PORT

Post autor: Mikoto »

0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: PORT

Post autor: Ōkami »

Wilka po przybyciu do portu chyba najbardziej uderzała właśnie różnorodność ludzi jaka przewijała mu się przed oczami. Jedni byli koloru hebanu, inni lekko podwędzonego mięsa, a jeszcze inni mocno kremowi czy cieliści. Nie sądził, że ludzie rodzą się w tylu kolorach, zwłaszcza, że na dość mroźnych wyspach nie cechujących się klimatem tropikalnym ludzie najczęściej występowali w dwóch kolorach i łatwo było ich rozróżnić w sposób zero-jedynkowy: niebiescy lub nie-niebiescy. Niebiescy to Hoshigaki, a ci nie-niebiescy to Hoozuki, Shabondama albo któryś z innych rodów obecnych na wyspach (zwłaszcza Kantai, gdzie Wilk raczej z grzeczności omijał istnienie Yukich z Hyuo, których darzył wrodzonym szacunkiem i nie sądził, by mieli potrzebę kręcić się po porcie bez celu. Uważał ich za ludzi "lepszej kategorii" wyłącznie dlatego, że Yuki z pochodzenia był jego mistrz, Smok.), a ewentualnie podróżnik, ale i tych raczej widywało się przelotnie i to przy starkach, nie osiedlali się zbytnio pośród rdzennych mieszkańców Hanamury których z kolei Wilk znał jak własną kieszeń. Tutaj staruszka, tam Pan w średnim wieku, a ta rodzina ma gromadkę dzieci z czego najmłodsze, Ryuji, ostatnio się zgubiło podczas zabawy i Wilk go odprowadzał do rodziny.

Różni ludzie i różne sprawunki, ale na własną mikroskalę. W Hanamurze nie spodziewał się zobaczyć nikogo raczej ekscytującego czy specjalnie wyróżniającego się, ale i sytuacje które się tam działy od paru długich lat nie były w żaden sposób ekscytujące czy zapierające dech w piersiach, zazwyczaj były zwykłe i proste. A tuta, w mieście kupieckim? Z jednej strony ogarniała go ciekawość, a z drugiej strach, że jak ludzie różnorodni to i zachowania czy charaktery mogą mieć zupełnie różnorodne, a ich problemy różnić się zupełnie od tych, które dokuczały wyspiarzom. Ale, coś nowego to zawsze nauka, prawda? Postępując parę odważnych kroków do przodu, wychodząc poza bezpieczną strefę trzech metrów od miejsca zacumowania kutra Wydra, po uprzednim pożegnaniu się i poproszeniu o powrót za dni kilka, skierował się ku stoiskom i handlarzom. Część rzeczy które rzucały mu się w oczy, jak szkiełka czy kamienie oprawione w metal, były czymś, czego na wyspach nie widział. Tam to raczej perły, muszle i wyroby metalowe, a także oczywiście najpotężniejszy metal świata czyli kantaiska stal z której wykonany był jego karambit, symbol bycia rodowitym wyspiarzem.

Spojrzał jednak na ludzi i to, że nosili torby i różnego rodzaju saszetki, natychmiast zrobiło mu się wstyd. Jego cały dobytek czyli zapasowe buty, zapasowy strój, karty hanafuda, prowiant suszony oraz akcesoria do włosów jak spinki, pas hachimaki w symbolice cesarstwa czy zestaw do szycia... nosił zwinięty w formie tobołka zawieszonego na cedrowym kiju, który wspierał na ramieniu. Tutaj nikt tak nie robił, a sądząc po kilku dziwnych spojrzeniach - Wilk także powinien tego nie robić. Z westchnięciem do samego Siebie podjął decyzję, że nim zacznie podziwiać tutejsze dobra musi wyruszyć po kupno zwoju. Noszenie swoich gratów w zwoju wydaje się dużo bardziej z klasą, jakby bardziej przystoi Shinobi.

Nim jednak zdążył w ogóle kogokolwiek zapytać czy zlokalizować sklepy z wyposażeniem, został uderzony w plecy z dość dużym impetem. Najpierw był ból, bo uderzyło go coś metalicznego i twardego, a dopiero potem reszta ciężaru, ale niezbyt powalająca. Czyli nie był to raczej atak, bo kto by atakował w biały dzień pośród tłumu ludzi, chyba że... Demon?!
Tylko On i jego banda byliby tak bezczelni i zuchwali, dlatego Wilk wykonał obrót po otrzymanym uderzeniu przesuwając dłoń na karambit, gotów do dobycia go i zadania ciosu w ramach kontrataku.
Po obrocie ujrzał jednak nie potężnego napastnika z którym mierzył się pięć lat wcześniej, tylko kłaniającą się dziewuszkę o białych włosach. Dziewuszkę dosłownie, bo istota która kłaniała się w pas gotowemu do ataku Wilkowi z dłonią na broni była raczej... malutka? Niższa o niego o głowę, a on też gigantem nie był (jak niektórzy Hoshigaki, ekhe), ale do tego chuda i drobna, przy czym on na pewno anorektykiem nie był. A jeśli ktoś był kontrastowo drobny przy Wilku to coś było na rzeczy.
Czyli to na sto procent nie był atak, uznał Wilk zabierając dłoń z broni by nie wystraszyć jej niepotrzebnie. Ba, przeprosiła go za to nawet koniec końców, a kto by przepraszał za atak? Chyba tylko szaleniec.
-Nic się nie stało. - Odrzekł instynktownie i całkowicie zgodnie z prawdą. Najwyżej mały siniak albo chwilowy ból, nic więcej się mu nie stało po kontakcie z jej wachlarzem. Cały ból zwłaszcza szybko przeszedł gdy dziewczyna się wyprostowała i zaprezentowała się Wilkowi w całej okazałości, ze swoimi szokująco długimi włosami które chciałby podświadomie iść i uczesać dla zasady bo lubił się zajmować włosami, a także śliczną buzią. Jego grymas gotowości bojowej w sekundę przerodził się w ciepły uśmiech, wymalowany na twarzy. Taki domyślny stan Ookamiego, czyli otwarty i optymistyczny, pocieszny uśmiech.
-Wow, na kontynencie miasta większe, błyskotki ciekawsze, a i kobiety ładniejsze... - Mruknął pod nosem, trochę się mu wymsknęło po części z zazdrości do kontynentu, a po części z zaskoczenia i zachwytu. Skarcił się w myślach, lekko się rumieniąc, doskonale wiedział, że losowe komplementy rzadko kiedy się dobrze kończą.
-Nic, nic mi nie jest. I nie Pan proszę, może być po prostu Wilk. Pan to tak poważnie, co najwyżej tak można do moich mistrzów mówić, a nie do mnie. - Skwitował swoje słowa nieco głębszym uśmiechem i ukłonem w ramach powitania dziewczyny i zapoznania się z nią.
-A tobie nic nic się nie stało? Czemu na mnie wpadłaś? Ktoś cię popchnął? - Wtem uśmiech przerodził się znów w zdeterminowaną bojową minę osoby gotowej do wymierzenia sprawiedliwości na jakimś złym i wielkim osiłku który pomiatał taką drobną kobietką, ale nikogo nie zauważył za nią. O co więc chodziło?
0 x
Awatar użytkownika
Mikoto
Postać porzucona
Posty: 341
Rejestracja: 10 paź 2020, o 15:37
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek A
Krótki wygląd: - Niska i drobna
- Białe włosy
- Niebieskie oczy
Widoczny ekwipunek: - Wielki wachlarz na plecach
- Duża torba przy pasie
Multikonta: Rida

Re: PORT

Post autor: Mikoto »

0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: PORT

Post autor: Ōkami »

Całe zajście jak i nerwowa reakcja Wilka świadczyły tylko o tym, a raczej świadczyły głównie o tym, że Wilk był ostatnimi czasy trochę zbyt przewraźliwiony, skrzywiony nieco, cokolwiek paranoicznie. Było to dla niego normalne zjawisko, występowało zawsze kiedy bardzo długo nie zdobywał czegokolwiek ze swojej listy pragnień. A fakt, od roku nie postąpił nawet kroku bliżej w stronę dopadnięcia Dzika, Demona, czy spotkania ze Smokiem czy Niedźwiedziem. Z drugiej strony jaki miałby powód się z nimi spotykać? Wszak poprzysiągł sobie, że Niedźwiedzia spotka dopiero gdy zarobi na własną broń albo odzyska tę skradzioną. A ze Smokiem gdy opanuje wodę w tym samym stopniu co jego Mistrz, a do tego mu jeszcze sporo brakowało. Innymi słowy tą część swoich marzeń na razie mógł schować głęboko do kieszeni. A Demon? Przepadł, całkowicie jak kamień w wodę. Żadnych poszlak, żadnych śladów, nie żeby Wilk szaleńczo go szukał. Miał swoje obowiązki które na początku miały być przejściowe, a zmieniły się w stałe zajęcie. Pomaganie potrzebującym...

Skarcił się więc w myślach za przesadną nerwowość, ciesząc się, że to jednak nie atak, a być może sympatyczna znajomość z osóbką która po prostu taranuje ludzi. Może to taka forma powitania, przeleciało mu przez myśl, a teraz pożałował, że nie zaczął od tego zamiast komplementu. Żarcik na początek znajomości nadałby mu takiego samego imidżu jaki spodobał się Toshiko. Jak to mówiła rekinica? Nawet jak mu czegoś brakowało, to chociaż nadrabiał byciem zabawnym?
-Mógłbym ci opowiedzieć o paru krewnych, to dopiero byłoby ciekawie. - Odrzekł z uśmiechem na ustach. To zawsze działało, przyznawał się do bycia Wilkiem, to ciekawiło ludzi, a potem pojawiał się Dzik, Pantera, Smok, Niedźwiedź... i Kot.
-Miko? To jak te kapłanki, dziewice ze świątyń. W sumie takie imię pasuje do Ciebie, ale to pewnie przez te białe włosy, Miko. Nadają Ci takiego czystego wyglądu. Albo to wynik tego, że ostatnia kobieta z którą rozmawiałem kilka dni temu była stukilową Hoshigaki... Wiesz, rekinica, niebieska skóra, kły, płetwy i skrzela. Mili są. - Dodał pośpiesznie nie chcąc wyjść na plotkarza który obgaduje ludzi albo jest jakimś wyspiarskim rasistą. Nic nie miał do Hoshigaki, chociaż akurat Toshiko budziła u niego mieszane uczucia, coś między podziwem bo miała łapę jak on udo, a strachem, bo miała uda jak on tułów.
- No dobrze, niech będzie. Wybacz mi moją "energiczność". - Podkreślił mocno słowo które dobrze pasowało chyba do jego reakcji i natychmiastowej chęci wymierzania sprawiedliwości. - Chyba po prostu ostatni tydzień był dla mnie ciężki. - Obrócił się w stronę wody i wskazał Mikoto odpływający powoli kuter. - Zaciągnąłem się do nich jako ochroniarz, tak to ich często rabowali, a jak z nimi płynąłem to tylko wymienialiśmy dziwne spojrzenia z podpływającymi statkami. - Ale jeśli chciała go uspokoić to stanowczo się jej udało. Znów wrócił do spokojnej wyprostowanej postawy i szczerego uśmiechu nie zdradzającego zdenerwowania. Co najwyżej lekki zmęczenie malowało się na jego twarzy, źle sypiał ostatnio. Za mało snu, za dużo pracy.


Okazało się też, że Miko posiadała zdolności obserwacji godne pochwały. Albo okazało się, że Wilk wystawał jak mały palec u stopy czekający na spotkanie z jakimś meblem czy makibishi, pojawiając się w swojej okazałości w Ryuzaku, jedno z dwóch.
- Powiem więcej, pierwszy raz jestem na kontynencie. I tak, Morskie Klify. Trzy czwarte życia na Hyuo, a kilka ostatnich lat w Hanamurze, w służbie u Hoozukich. - Był z nią szczery bo nie musiał niczego ukrywać, nie sądził, żeby bycie wyspiarzem było czymś, co powinien ukrywać lub czego się wstydzić. Nie był to co prawda poziom dumy ze swojego pochodzenia w którym nosiłby ciuchy z symboliką cesarstwa i mówił każdemu skąd jest... a nie, przecież miał w torbie pas na głowę, hachimaki, cały stanowiący jedną wielką flagę cesarstwa. No to nie było tematu.
-Na początek to najchętniej udałbym się do sklepu po zwoje do pieczętowania, bo na ten moment jestem kilkanaście minut na kontynencie, a już dostrzegłem kilkanaście krzywych spojrzeń skierowanych na moją torbę na kiju... i jednego żebraka z podobną. Mistrzowie nie byliby ze mnie dumni. - Stwierdził, omiatając wzrokiem tłum, rzeczywiście, ludzie patrzyli na niego odrobinę... nieprzychylnie. I rzeczywiście sam Wilk wyglądał jak podrzutek, jakby ktoś go nie chciał na wyspach to go takiego zielonego jak winogronko podrzucili na kontynencie i zostawili. A samo zdanie miało drugie dno, bo mistrzowie nie byliby dumni z wielu powodów, przede wszystkim przez to, że jeszcze nie pomścił swojego brata.
- Nie jestem pewien. Nie przywykłem jadać w gospodach, tam zazwyczaj naciskają na alkohol, a ja nie piję. Wystarczyłby mi najprostszy lokal z noclegiem, bez konieczności posiadania tam tawern, izakay i innych takich. O, ale chętnie zrobię zakupy, mam ze sobą suszone, ale to bardziej na drogę, a lubię całkiem gotować. W zamian za oprowadzenie mnie mógłbym zaoferować ci ugotowanie obiadu. - To chyba oznaczało, że oferta w której Miko robi za przewodniczkę została przyjęta i to dość optymistycznie.
0 x
Awatar użytkownika
Mikoto
Postać porzucona
Posty: 341
Rejestracja: 10 paź 2020, o 15:37
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek A
Krótki wygląd: - Niska i drobna
- Białe włosy
- Niebieskie oczy
Widoczny ekwipunek: - Wielki wachlarz na plecach
- Duża torba przy pasie
Multikonta: Rida

Re: PORT

Post autor: Mikoto »

0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: PORT

Post autor: Ōkami »

Ktoś z nieco większym zacięciem poetyckim tudzież pisarskim jakoś by tą całą sytuację ładnie podsumował. Bo już nie chodziło tutaj o to, że jemu na imię było Ookami czyli Wilk, a jej Miko czyli zarazem Życie jak i było to określeniem czystych, nieskalanych kapłanek... a raczej o całokształt połączenia tego. Kapłanka i Wilk, medyczka i wojownik, oboje pochodzący z wysp, nie wiedzący o Sobie wzajemnie nic. Tak, definitywnie wprawiony poeta miałby tutaj używanie.
Zwłaszcza, że Miko zyskała punkt jego sympatii nie reagując na jego wyznanie pytaniem o resztę zwierzyńca, jak zwykli pytać ci, którzy Wilkowi byli mniej przychylni. Na przykład zbójowie których w życiu spotykał Ookami i jego rodzeństwo zwykli byli nazywać ich zwierzyńcem, określenie to w rezultacie wyjątkowo mocno uderzało w wilczą psychikę i o ile nie był osobą nerwową, tak te określenie uderzało w jeden z jego słabych punktów. Nie był to jednak jego najsłabszy punkt, ale tym tak prędko i w pierwszych zdaniach się nie dzielił.
- A co za różnica, skoro prawdziwe imiona nam odebrano razem z poprzednim życiem? Jeśli mam być szczery to nawet nie pamiętam własnego imienia. - I to w sumie kluczowa kwestia, bo przydomek może posiadać osoba, która ma także własne imię, a przydomka używa do zamaskowania swojej tożsamości, forma pseudonimu oznaczająca coś. A tutaj, nie było przecież mowy o innej tożsamości bo to były ich jedyne imiona, nie mogli się posługiwać poprzednimi, a w ciągu dziesięciu lat zapewne każde z nich, tak jak i Wilk, w stu procentach zapomniało swojego poprzedniego imienia, pamiętając tylko powiązane z nim swoje smutne korzenie i pochodzenie. Bo każde z czwórki, w mniejszym czy większym stopniu, przeżyło odmianę losu. I większa część z nich raczej na lepsze, odnajdując swoje miejsce na świecie. Przynajmniej na sześć lat, a niektórzy jak Wilk - na osiem.


Kiedy dziewczyna potwierdziła jego podejrzenia co do swojego imienia, przynajmniej w pewnym stopniu, obdarzył ją szerokim uśmiechem. Zapomniał o czymś ważnym, więc gdy teraz sobie przypomniał, musiał od razu to nadrobić. Rozłożył tobołek, wyciągając z niego karty hanafuda i przeglądając je. Dobył te z wizerunkiem momiji, klonu palmowego, a drugą z jeleniem pośród liści klonu. Zapiął je na swoich uszach, w końcu była jesień, a starał się zawsze za tym nadążać, koniec końców każdy miesiąc miał swój zestaw kart na pierwsze dwa tygodnie i drugie dwa tygodnie miesiąca.
-To dopiero jest cudowne. Mieć na imię życie i ratować je innym. To tak, jakbyś urodziła się z powołaniem, by nieść światło pośród mroków tego świata, zanosić blask w zmroczone złem i rozpaczą serca. Podobnie o mnie mówił mistrz Smok, zapewne przez mój specyficzny "dar" z braku lepszego słowa. - Kiedy jednak Miko wspomniała, że opis Toshiko który jej przedstawił bardziej przypomina jej opis zwierzęcia niż prawdziwej, żywej i normalnej kobiety, wymksnęło mu się prychnięcie z krótkim chichotem. Miko też była całkiem niezła w podsumowywaniu rzeczywistości, bo rzeczywiście drogiej Toshiko brakowało znacznie mniej do pierwotnej bestii niż cywilizowanego ludzika z kontynentu, ale to chyba akurat zaleta Hoshigakich.
- Zdziwiłabyś się, jak blisko jesteś. Hoshigaki to urodzeni marynarze, twardzi i bezlitośnie potężni fizycznie. No i są dość bezpośredni, a nie wymanierowani. Mnie Mistrzowie uczyli kłaniania się, honoryfikatorów i wszystkich wymogów etykiety, a Toshiko... cóż, podczas naszej pierwszej rozmowy w tawernie dotknęła mnie stopą tam, gdzie nie wolno. - Zwieńczył swoją wypowiedź bardzo ciężkim westchnięciem i zaczerwienieniem polików. Nie byłoby prawdą, gdyby powiedział, że mu się nie podobało bo w końcu był tylko mężczyzną, istotą ułomną, ale też skłamałby, gdyby powiedział, że to było całkowicie okej i nie naruszyło jego strefy komfortu.


Zauważył jednak, że uciekła mu swoimi niebieskimi oczami, gdy wspomniał o Hyuo. Tak do tej pory utrzymywali kontakt wzrokowy, gdzie błękit zdawał się dumnie walczyć na to, kto pierwszy mrugnie, z rubinem. Ich oczy niczym ogień i woda, chociaż to właśnie rudzielec walczył wodą... i tylko nią, niestety albo i stety, patrząc na dotychczasowe dokonania i jego życie.
-Zimna wojna? Miałem wtedy piętnaście lat. Służyłem u Smoka i Niedźwiedzia, Mistrza żywiołów i Mistrza Broni, kiedy wyspy ze Sobą toczyły wojnę, banda czwórki młodych shinobi i dwóch specjalistów mistrzów miała dużo roboty. Głównie pomagaliśmy tym, którzy na wojnie ucierpieli najmocniej, czyli cywile i osoby niższego pochodzenia i rangi, nie mieszając się do starć na najwyższych szczeblach. Smok był z pochodzenia Yuki, ale nie uważał by prawym było wykorzystywać swoich uczniów do obrony swojej ojczyzny. - Wzruszył ramionami, odwracając także wzrok. Było więcej w tej historii i Wilk mógł jej to opowiedzieć, ale może nie teraz, nie na ulicy, nie wiadomo kto słucha, a i tak głupio się zwierzać. - Możemy o tym potem porozmawiać. - Dodał pośpiesznie, zakładając, że Miko może nie wyczuć jego aluzji, że nie chce kontynuować tematu, ale nie dlatego, że go boli, tylko po prostu nie chciał go kontynuować w tej chwili.


Kiedy zaproponowała mu zaprowadzenie do sklepu, podniósł swój tobołek znów przerzucając go przez ramię i z powracającym uśmiechem zgodził się. Uśmiech u Wilka był fenomenem, bo znikał na chwilę, dwie, ale zazwyczaj zawsze wracał niczym bumerang. Mistrzowie zawsze mówili, że uśmiech ma właściwości leczące serca, a skoro jego celem życiowym była naprawa świata, to uśmiechanie się by chociaż po troszku może swoim uśmiechem uleczyć czyjeś serce, cierpiące z jakiegoś powodu, było dla niego czymś oczywistym, co nie kosztowało go przecież nic. Poprawiając swoje haori i upewniając się, że mieszek jest w bezpiecznym miejscu i nie zostanie mu skradziony przez żadnego kieszonkowca, ruszył za Miko, próbując nie zgubić jej w tłumie, co nie było łatwe przy jej uroczej filigranowej budowie ciała.

Z/T
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: PORT

Post autor: Nana »

Reszta podróży ciągnęła się okropnie długo. Na szczęście nie spotkały ich już żadne niespodzianki, ale czas płynął bardzo powoli. Nana zaszyła się w swojej kajucie zajmując się sobą. Odpoczywała, zdrzemnęła się nawet na chwilę. Czekało na nią całkowicie nowe, inne życie. Była bardzo podekscytowana, jednak wiedziała, że powinna była zbierać siły. Nie wiedziała co mogło ją spotkać na nowym lądzie. Miała uzbierane trochę pieniędzy, jednak nie zbyt wiele. Będzie musiała z początku oszczędzać. Na szczęście nie należała do rozrzutnych.
Przy każdej fali zbierało jej się na wymioty. Musiała nieźle się pilnować. Widocznie podróże morskie w ogóle jej nie służyły. Była blada i ewidentnie odliczała minuty do przypływu. W końcu usłyszała okrzyki, czyżby dopłynęli? Wyszła z kajuty, żeby zobaczyć co się działo.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości