Kraj kupiecki położony na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Midori, Sogen i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na jego stan. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina .
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 3 gru 2019, o 20:37
Pobieżna inwestygacja pokładu nie przyniosła, niestety, zbyt wielu istotnych informacji - sporo pomieszczeń było niedostępnych dla wścibskich oczu albinoski, zaś te miejsca, do których już udało jej się wejść, raczej nie obfitowały w żadne tajemnicze świstki papieru, które mogłaby sobie podejrzeć. Dzięki użyciu swojej umiejętności sensorycznej mogła określić jednak, że spośród czterdziestu członków załogi, zaledwie kilkoro z nich jest w stanie używać swojej energii duchowej podczas walki. Biegłość samego kapitana w posługiwaniu się chakrą, szczerze mówiąc, nieco ją zaskoczyła; wyglądał tak groteskowo, że jakoś nie mogła uwierzyć, że jest w stanie zrobić cokolwiek więcej oprócz tych wszystkich stereotypowo pirackich rzeczy. Być może była odrobinę płytka, ale przez te ich fikuśne wdzianka uważała piratów za jednostki raczej dość wolno myślące.
Wykryła również sygnatury dwóch innych shinobi, których powinna zidentyfikować, gdy tylko będzie miała ku temu sposobność. W końcu nie musiała się aż tak spieszyć, skoro nie wyczuła żadnych dodatkowych ogników w zasięgu jej zdolności.
Niedługo potem jej drużyna została wezwana do kajuty kapitana, dokąd grzecznie się udała razem ze swoimi towarzyszami i tym jednym podpitym typkiem, którego spotkały już w karczmie. Nie zerknęła ani razu w stronę swoich kolegów - ich bezużyteczność coraz bardziej zaczynała ją drażnić, więc wolała oszczędzić sobie niepotrzebnych nerwów tuż przed tak długo wyczekiwaną wizytą. Jeżeli kapitan nie zostanie przekonany ich ofertą, to równie dobrze będą mogli spakować swoje manatki i wracać na kontynent. Cel pozostanie nieosiągnięty.
Stała w równym rzędzie wraz z innymi najemnikami przed obliczem szefa pirackiej bandy, cierpliwie czekając, aż ten cholerny pijaczyna przestanie gadać. Kiedy tylko w jej umyśle zatliła się myśl, że powinni go stąd jak najszybciej wyprosić, bo to, co mają do powiedzenia, nie jest przeznaczone dla jego uszu, do akcji wkroczyła Shikatsu. Ach, no tak, oczywiście - ich koledzy będą sobie teraz sterczeć i czekać, aż duet kunoichi odwali za nich całą czarną robotę! Wypuściła powietrze z wyraźną irytacją, jednak szybko się zrehabilitowała, wiedząc, że akurat teraz powinna trzymać swoje nerwy na wodzy. Wysłuchała uważnie, co do powiedzenia miała jej koleżanka, by przypadkiem nie powielić niektórych informacji w swojej części wypowiedzi. O ile cała ich czwóreczka nie została po prostu wyproszona, wzięła głęboki wdech, by zacząć swoją tyradę.
— ...A skoro już mamy wspólnego wroga, to połączenie naszych sił dałoby nam większe korzyści, niż zwalczanie go w pojedynkę. My również mamy interes w tym, by Słone Łotry, a raczej Aburame, przestali naruszać wasze tereny. Z tego względu klan Nara byłby w stanie zagwarantować wam nie dość, że wsparcie na morzu, ale również zostalibyście objęci protekcją w Ryuzaku. Czy to nie jest kuszące? Koniec z chowaniem się po magazynach i odciąganiem uwagi jakimiś rozróbami! W końcu mielibyście swobodę działania! Proszę mi uwierzyć, kapitanie, że to nie jest tylko czcze gadanie — powiedziała spokojnie, starając się, by jej słowa nie niosły za sobą żadnego ładunku emocjonalnego. Próby wpłynięcia na nich tymi samymi, dość tanimi metodami, co na wiernych w prośbie o wrzucenie paru ryo więcej, byłoby od razu skazane na porażkę. To piraci musieliby sami z siebie uznać, że przedstawiona oferta im się opłaca - Yamanaka mogła tylko przedstawić ją w najlepszym świetle, nie siląc się na nadmiar patosu.
— Żeby potwierdzić moje słowa zobowiązujemy się do przechylenia szali zwycięstwa w najbliższej walce na waszą korzyść. Być może jest nas tutaj zaledwie garstka, ale proszę pamiętać, że przybyliśmy tutaj w imieniu całego klanu Nara. Każdy z nas posiada wyjątkowy zestaw umiejętności, który uczyni walkę łatwą wygraną — kontynuowała. Chociaż jej wzrok przez cały czas był wbity w oczy kapitana, tak teraz postanowiła spojrzeć również na mężczyznę w koralach, sygnalizując, że w tym momencie mówi także do niego. — W zamian oczekiwalibyśmy od was zaprzestania wszczynania burd w Ryuzaku i skupienia się na walce ze Słonymi Łotrami. Pomyślcie jednak w ten sposób - to byłby dla was tylko kolejny plus tego układu. Zamiast tracić czas i energię na awanturowanie się w karczmach, moglibyście zdobyć jeszcze więcej łupów. Wsparci przez klan Nara, bylibyście w stanie ograbić dużo więcej okrętów, niż bez naszej pomocy. A jeśli już przy tym jesteśmy, to zarówno z samymi Aburame, jak i ich dobrami możecie sobie zrobić, co tylko zechcecie. Nie obchodzi nas ich los — skończyła swój wywód lekkim wzruszeniem ramion, gdy tylko poruszyła wątek ewentualnych łupów z okrętów wrogiego klanu. Mając nadzieję, że udało jej się naokreślić możliwie jak najdokładniej zasady ich oferty, pokusiła się jeszcze o jedno, nieco zaczepne pytanie:
— Powinnam coś doprecyzować, panie kapitanie?
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 4 gru 2019, o 00:46
Misja Wojenna rangi C
Inoyū i Shikatsu
31/45
Kto by się spodziewał, że to mająca lenistwo we krwi Nara jako pierwsza wykaże się inicjatywą i niemal natychmiast sprowadzi rozmowę do celu wizyty czteroosobowej grupki na Czarnej Ośmiornicy. Najbardziej piracki pirat ze wszystkich piratów uniósł wtedy lekko brwi w zainteresowaniu, a potem obdarował zawadiakę wymownym spojrzeniem, wykonując przy tym niedbały, wymiatający ruch dłonią. Sio mi stąd. Długowłosy kogucik zmrużył oczy i spojrzał oburzony na resztę grupki, ale nie odważył się odezwać choćby słowem. Po paru sekundach zawahania podciągnął pas, obrócił się na pięcie i puścił kajutę.
- No, mów dalej - oznajmił kapitan, gestem otwartej dłoni nakazując kontynuowanie tematu, któy wzbudził jego zaciekawienie.
Wzburzył się, gdy usłyszał, że na pokładzie znaleźli się shinobi w imieniu jakiegoś klanu. Podniósł spojrzenie na stojącego z tyłu osobnika z chustą, ale ten tylko pokręcił przecząco głową, jako że nic o tym nie wiedział. Nie przerywał jednak, w milczeniu obserwował czarnowłosą kunoichi, a potem przeniósł pochmurne spojrzenie na albinoskę, która przejęła pałeczkę po koleżance i rozwinęła rozpoczęty temat, korzystając ze swojego oratorskiego doświadczenia.
Kiedy z ust Inojki padło pytanie na koniec, Szczerbaty w ramach manifestu swojej pozycji i siły położył miecz na blacie obdrapanego biurka.
- Macie niezły tupet tak wkradać się na mój statek i stawiać mi jakieś warunki. Połowa mojej pieprzonej załogi nie ma takich jaj jak wy, drogie dziewczęta - odpowiedział, obdarowując obie panie parszywym uśmiechem. - Gdyby nie to, że podobają mi się takie twarde kobitki, pewnie byłybyście już karmą dla rekinów - dodał twardo, a potem splótł masywne dłonie. - I że niby ten wasz klan, Nara, chce się ugadywać z piratami? - rzucił pytanie w eter z lekkim rozbawieniem.
- Wiemy, że straciliście ostatnio zapasy i kilku dobrych najemników. Moglibyśmy uzupełnić wasze braki w zaopatrzeniu - wtrącił się w pewnym momencie Hiroya, który przez cały ten czas bacznie obserwował przebieg rozmowy i czekał na właściwy moment, by wyłożyć lepsze karty z rękawa. Może jednak nie był taki beznadziejny i zdołał samemu zdobyć garść informacji, które pozwoliły odebrać kilka argumentów kapitanowi. - Możni z Ryuzaku interesują się już wami, to dodatkowe problemy. Nie musielibyście niczego zmieniać prócz obszaru działania - oznajmił spokojnie akolita.
- Dalsze wypady, więcej czasu, mniej opłacalne - wyrzucił z siebie jednym ciągiem kapitan.
- Trwa wojna, Kaigan straciło wiele szlaków handlowych, przerzucili się na wody. Z dodatkową pomocą od nas rachunek wciąż wychodzi na plus - odpowiedział niemal od razu lider czwórki ninja.
Szczerbaty spoglądał na całą bandę podejrzliwie, stukając przy tym nerwowo palcami o blat biurka.
I wtedy ktoś wparował z impetem do środka. Jakiś szeregowy pirat, wyraźnie czymś przejęty.
- Zbliżają się do nas! Słone! Musieli nas śledzić!
- Co, kurwa? - krzyknął szef załogi, uderzając pięścią słów. - Zajebiemy ich! A wy... wy mi w tym pomożecie, inaczej chuj z umowy! - dodał rozzłoszczony, wskazując palcem na grupę reprezentantów klanu Nara.
Akolita rozejrzał się po kompanach i skinął im nieznacznie głową. To chyba było jedyne wyjście.
Na pokładzie panował już istny chaos i wielkie poruszenie z powodu wyłaniającego się z mgły statku, na którym wisiała flaga wroga.
Wszyscy zaczęli sięgać po broń i szykować się do walki, ponieważ jej właściwa część miała rozpocząć się w momencie zetknięcia się obu okrętów. Gdy cała zgraja z kajuty kapitana wybiegła na zewnątrz, statki dzieliło nie więcej niż kilkanaście metrów.
Jeden z nielicznych użytkowników chakry na Czarnej Ośmiornicy zdecydował się zaatakować już z dystansu. Za pomocą ninjutsu wydłużył swoje włosy, by następnie wystrzelić salwę igieł na pokład przeciwnika. Chwilę później otrzymał zdecydowaną odpowiedź - silny pocisk wiatru, który roztrzaskał kawałek burty, odrzucił kilku marynarzy i wykonawcę włosowych technik.
Po kilku piratów obu ze stron konfliktu zaczęło miotać małymi broniami, ale był to bardziej ogień zaporowy niż mierzone ataki.
Na statku Słonych Łotrów, nieco bardziej z tyłu stał jakiś całkiem młody, długowłosy osobnik , który dyrygował całym przedsięwzięciem.
Rozpętało się morskie piekło.
Mapka - zielona Shi, różowa Inojka, jasnoniebieski medyk, ciemnoniebieski Hiroya, ciemny fiolet Szczerbaty, jasnozielony zawadiaka, fiolet typ z chustą, jasne fiolety użytkownicy chakry, biali piraci, szarzy piraci wroga, pomarańczowy użytkownik fuutonu, czerwony kapitan wroga. Kratka ma około 2 metry. Na ten moment między statkami jest trochę ponad 10 metrów, ale dystans ten się skraca.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 30 gru 2019, o 22:08
Przez cały monolog Inoyu Shikatsu wstrzymywała oddech, dobrze wiedząc, że mimo początkowej zachęty do dalszej kontynuacji przedstawiania oferty, w każdej chwili może rozlać się krew. Ba! Sama w sumie była zaskoczona, że kapitan tak łatwo przystał na pertraktacje. A jeszcze bardziej była zaskoczona, gdy herszt pirackiej bandy skomplementował ich potężne jaja. No kto by pomyślał. Nara uśmiechnęła się na tą pochwałę dość niezręcznie, nadal stercząc sztywno jak podczas wojskowej musztry.
W końcu jednak ich lider przypomniał sobie, że to on tu teraz niby rządzi, i zdecydował się kontynuować dyskusję. Najwyraźniej i on miał coś do zaoferowania i chyba czekał na odpowiedni moment, by się tym podzielić ze światem. No świetnie to sobie zaplanował i bardzo miło, że zaufał duetowi kunoichi, ale miał po prostu pieprzone szczęście, że jakimś cudem ich zdolności krasomówcze doprowadziły w ogóle do sytuacji dialogu. No cóż, ale nie mogła się po nim zbyt wiele spodziewać, w końcu nie należał do jej wybitnego rodu. Może gdy Shikatsu awansuje to przyjdzie ten piękny moment, gdy jakiś szeregowy bezklanowicz nie będzie w końcu mówił jej, co ma robić?
Miłe pogawędki w kapitańskiej kajucie zostały jednak szybko przerwane dość nieprzyjemną informacją o tym, że oto statek wroga zaatakował ich łajbę. Szczęście w nieszczęściu - tym sposobem chyba została przybita oferowana umowa, a rolą czteroosobowej drużyny z Midori pozostało tylko wsparcie ich nowych szemranych kolegów w morskiej bójce.
- Jakim cudem można śledzić kogoś na statku? Przecież to jest cholernie duże - szepnęła do Inoyu z inteligencją stosowną dla renomy swojego klanu. Nigdy nie poczuwała się za osobę szczególnie związaną z morskimi krajobrazami, jako mieszkanka lasu zdecydowanie wolała być bliżej zieleni natury – i przy okazji też gruntu. Poprawiła shuriken przytwierdzony do swoich pleców, gdy wdrapywała się po schodkach. Walka na statku brzmiała jak jej osobisty koszmar – brak bliskości ziemi, która mogła być też przy okazji jej orężem, brak bezpośredniej drogi dla jej cienia… To wszystko zapowiadało się wybitnie uciążliwie.
- Inoyu? Którzy z tych gnojów to nasi? - warknęła w momencie, gdy wychodzili na pokład, starając się trzymać nisko głowę. Latało tu dużo żelastwa i ostatnie, na co miała ochotę, to paść od oberwania kunaiem znikąd. Główną przeszkodę dla jakichkolwiek działań z ich strony stanowił aktualnie ten palant, który najwyraźniej miał na tyle pojemne płuca, by strącać większość miotanych ataków. Cóż, na pewno był dobrym pływakiem, co z pewnością było zaletą, gdy jest się piratem. No ale przynajmniej dowiedziała się, który artysta tutaj liznął choć trochę ninjutsu.
Kolejnym problemem było to, że to ona w sumie musiała go chyba sprzątnąć, bo Inoyu, elektryzująca dziewczyna, mogłaby mieć problemy z takim jegomościem. Sama też nie była szczególnie zadowolona z takiego obrotu sprawy, bo nie mogła ratować się w tych warunkach skalistymi barierami. Rzucanie w niego czymkolwiek też nie miało aktualnie zbyt wiele sensu, skoro tak łatwo radził on sobie z pozostałymi pociskami. Gderając pod nosem w pozycji połowicznie kucającej przedreptała wzdłuż bardziej oddalonej od zamieszania strony pokładu, w każdej chwili oczywiście szykując się na to, że będzie musiała ratować się unikiem na wypadek lecącej w jej stronę broni. Pozostało liczyć na to, że jakiś bardziej rozgarnięty piracik może ją osłoni w razie najgorszego – nie ufała jednak im zbytnio i pozostała czujna.
Korzystając z osłony, jaką stanowiła teraz szalupa ratunkowa, złożyła dłonie w dwie pieczęci. Nie podobało jej się to, że tak szybko objawi się jako klanowiczka Nara, ale nie miała w sumie w tym momencie żadnego innego wyjścia. W dodatku, jeśli to sprawnie załatwią, to nikt nie będzie mógł przekazać dalej wieści, że Nara bratają się z piratami, bo najzwyczajniej w świecie nie będzie już żył. Spod jej stóp bezszelestnie wydłużył się cień i pomiędzy nogami sojuszników ruszył w stronę bliższej bijatyce burty. Tam, w momencie, gdy napotkał przeszkodę, poderwał się do góry, przekraczając dzielącą statki barierę morskiej wody, i rozszczepił się na pięć macek. Trzy z nich z całą osiąganą przez cień prędkością uderzyły w pierś użytkownika fuutonu. Dwie pozostałe w najbliższych mu kolegów. A przynajmniej tak to się pięknie malowało w bujnej wyobraźni Nary.
Byłoby cudownie, gdyby go porządnie zranił. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby go po prostu przebił. A najlepiej by było, gdyby przy okazji wiązka trzech macek zraniła dotkliwie trzeciego koleżkę.
Ukryty tekst
mapkę dodam ale zaraz
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 2 sty 2020, o 18:39
Szef pirackiej bandy nie dość, że łaskawie pozwolił Yamanace dokończyć jej przydługi monolog, to jeszcze zachęcił je do doprecyzowania oferty - i naprawdę aktualnie gówno ją obchodziło, czy jest taki chętny do rozmów, bo akurat ma dobry nastrój czy po prostu wpadły mu w oko. Najważniejsze teraz było to, że kapitan w ogóle wyraził chęć rozważenia ich propozycji. Nawet jeśli przystanie na ich ofertę wiązałoby się z kolejnymi warunkami, których spełnienie należałoby do obowiązku strony Nara, a słowa ich kolegi z drużyny zdawały się raczej niezbyt przekonujące, to nadal istniał ten cień szansy, że po bitce ze Słonymi nie będzie już miał żadnych wątpliwości. Swoją drogą, jakie to cholernie miłe, że ten ich liderek jednak nie zapomniał języka w gębie i wtrącił coś od siebie. Cokolwiek. Przynajmniej się odezwał, wcześniej nawet tego nie był w stanie zrobić! Gdyby ona była liderem, to z całą pewnością wszystko poszłoby dużo sprawniej. To oburzające, że jakiś tam knypek nagle staje się liderem, bo ma inną rangę! Zdecydowanie zbyt długo zwlekała z uporządkowaniem tego typu formalności - im była starsza, tym bardziej irytowała ją waga tych wszystkich śmiesznych, oficjalnych tytulików. Funkcjonowanie w tak uporządkowanej strukturze niejako wymusza do ubiegania się o odpowiednią tytulaturę, więc jedyne, co mogłaby zrobić, by pozbyć się tej frustracji, to przypomnieć liderce o swoim istnieniu. Nie musiałaby wreszcie działać pod kierownictwem jakiegoś tam Hiroyi.
Wracając jednak do tego, co działo się na morzu - właśnie jej bohaterska drużyna miała udowodnić kapitanowi, że nie znaleźli się tutaj z przypadku. Zmarszczyła lekko brwi w reakcji na dyskretne pytanie Nary, nadal nie do końca wiedząc, jakim cudem wroga łajba przypłynęła do nich w tak błyskawicznym tempie, że jej dezaktywowana na czas rozmowy ze Szczerbatym umiejętność sensoryczna nie była w stanie nic wykryć jeszcze przed nią. Być może nieco przeceniła swoją biegłość w używaniu trzeciego oka?
— Nie mam, kurna, pojęcia — bąknęła pod nosem z wyraźnym niezadowoleniem. — Myślałam, że mam ich cały czas na oku, ale najwyraźniej tamten statek płynie cholernie szybko — dopowiedziała, gdy wraz z resztą załogi przechodziła z najróżniejszych zakamarków statku na sam pokład. Minęła chaotycznie poruszających się majtków, którzy, chwyciwszy swoją prowizoryczną broń, zaczęli ciskać nią w stronę łajby wroga.
— Ten i tamten — rzuciła pośpiesznie, po czym wolną ręką wskazała palcem najpierw jednego, a potem również i drugiego użytkownika chakry, starając się unikać zderzenia z jakimś rzuconym w jej stronę żelastwem. Rozejrzała się z cieniem zdezorientowania wokół siebie, próbując rozeznać się w sytuacji - nigdy jeszcze nie zdarzyło jej się uczestniczyć w żadnej bitwie na morzu, więc, niestety, nie mogła korzystać z doświadczenia. Jedyne, co jej zostało, to improwizacja. Nienawidziła improwizować. Nienawidziła nie mieć planu. Przeklęła siarczyście, próbując w ten sposób dać upust narastającej frustracji.
Z tego, co udało jej się wywnioskować, przeciwnicy dysponowali przynajmniej jednym shinobi i całą masą cywili. Uwagę Yamanaki zwrócił również pewien tajemniczy jegomość, który sobie spokojnie stał gdzieś na tyłach; biorąc pod uwagę, że jak na razie jedynie nadzorował całą sytuację, najpewniej był ich szefem. Skrajną głupotą byłoby z jej strony rzucać się w pojedynkę na kogoś, kto - być może - przewyższał ją poziomem swoich umiejętności, więc postanowiła na razie zignorować jego obecność. Poza tym, jak już wcześniej udało jej się podejrzeć, zarówno ich kapitan, jak i jego ochroniarz również potrafili korzystać z chakry, więc najrozsądniej byłoby po prostu pozwolić im działać. O ile w ogóle postanowią się ruszyć, oczywiście. Zanim przeszła do bardziej konkretnych działań, złożyła dłoń w pieczęć szczura, by sprawdzić, czy na pokładzie wrogiego statku znajduje się więcej użytkowników chakry niż ten fuutonowiec.
Odprowadziła wzrokiem Shi, która postanowiła zaatakować władającego wiatrem shinobi swoim cieniem, po czym sama pośpiesznie podbiegła w okolice schodów, by gestem ręki spróbować zwrócić na siebie uwagę jakiegoś typka, który, nieco poturbowany, odpoczywał sobie po sporym podmuchu przeciwnika.
— Ej! Koleżko od włosów! Tak, ty! — krzyknęła w jego kierunku, próbując przebić się przez donośne wrzaski kilkudziesięciu męskich gardeł. — Zrób to jeszcze raz! — to mówiąc, przyjęła charakterystyczną, nieco zwierzęcą pozycję i nastroszyła swoje białe kudły, by utwardzić je przy pomocy chakry i posłać salwę cienkich, ale i cholernie twardych igiełek w stronę fuutonowca oraz kilku jego kolegów, jeśli przypadkiem znaleźli się w pobliżu. Liczyła na to, że tamtemu facetowi od włosowych technik jednak zachce się współpracować, bo podwojony atak włosowej salwy miałby szansę unieszkodliwić paru cywilów za jednym razem. W razie ewentualnych ataków instynktownie próbuje wykonać unik lub się za czymś schować.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 3 sty 2020, o 21:21
Misja Wojenna rangi C
Inoyū i Shikatsu
34/45
Rozpętało się morskie piekło. Wojenny front znajdował się gdzieś daleko, jednak bohaterki dzisiejszych wydarzeń bez wątpienia mogły doświadczyć bitewnego chaosu podobnego do tego, który miał miejsce podczas licznych starć na granicach prowincji skłóconych rodów.
Słone Łotry były przygotowane do ataku, inicjatywa leżała po ich stronie, dlatego pierwsze straty pojawiły się w załodze Czarnej Ośmiornicy, ale broniący się statek dość szybko odpowiedział. Zaczęła się wymiana ciosów, do której Inoyu i Shikatsu dołączyły bez zastanowienia.
Reprezentantka klanu Nara przemknęła szybciutko w kierunku dziobu statku, unikając po drodze kilku zbłąkanych, miotanych broni, które śmigały z jednej burty na drugą i na odwrót. W tym czasie Yamanaka złożyła pól pieczęci, dokonała szybkiego rozeznania w liczbie wyróżniających się sygnatur chakry na wrogim pokładzie, a zaraz po tym z nie mniejszą gracją od swojej koleżanki przemieściła się o parę metrów, by znaleźć się w dogodniejszej pozycji do planowanego ataku.
Wśród Słonych nie tylko ten od podmuchu wiatru potrafił operować chakrą. Na sensorycznej mapie Inojki odznaczyli się również kapitan, stojący nieopodal niego chuderlawy brunet, mężczyzna o długich, jasnych włosach na dziobie statku, krótko ścięty osobnik z mieczem przypominającym tasak oraz ktoś poruszający się... w wodzie?
Statki zbliżały się. Marynarze wrogiej kompanii zarzucili na Ośmiornicę kilka lin zakończonych hakami, by jeszcze bardziej zbliżyć do siebie obie burty i umożliwić przedostanie się z jednego pokładu na drugi. Okręty jeszcze nie zetknęły się ze sobą, ale odstęp wynoszący na ten moment cztery metry miał się wkrótce zmniejszyć do takiego, który można było już przeskoczyć.
Księżyc nie gwarantował wybitnych warunków oświetleniowych, ale nawet jego blady blask wystarczył Shikatsu na uformowanie cienia, który pomknął do przodu i - o dziwo - oderwał się od podłoża i dosłownie przeleciał nad przerwą między pokładami, by zaraz po tym z dużą szybkością wylądować na przeciwnikach. Fuutonowiec właśnie składał pieczęci do kolejnej techniki, ale nacierające macki błyskawicznie zmieniły jego plany. Wykonał uskok, ale zdążył uchylić się jedynie połowicznie. Dwie z trzech macek wbiły się dotkliwie w klatkę piersiową użytkownika wiatru, natomiast pozostałe twory Nary trafiły w kolejne dwa mniej ruchliwe cele. Zadane rany prawdopodobnie były krytyczne, ale niemożliwym było ocenienie, czy wystarczające do uśmiercenia celów, ponieważ w następnej sekundzie na pokiereszowaną gromadę spadły igły wystrzelone przez albinoskę i zmotywowanego członka załogi Ośmiornicy. Senbony z lekkością powbijały się w ciała wcześniej poszkodowanych i jeszcze dodatkowego, czwartego osobnika, skazując całą grupkę na śmierć z wykrwawienia w ciągu najbliższej chwili.
W morskiej potyczce działo się na tyle dużo, że wręcz nie sposób było mieć kontroli nad wszystkim, co się dzieje wokół i uczestniczyć przy tym w walkach.
Z miejsca, w którym Inoyu niedawno zarejestrowała obecność jakiegoś shinobi pod taflą morza, wystrzelił wodny rekin, który ze sporym impetem roztrzaskał górną część burty okrętu Szczerbatego, zgarnął ze sobą trzy osoby, poranił je zębiskami
i ściągnął do lodowatej, wzburzonej wody.
Znajdujący się nieopodal Shikatsu, jeden z marynarzy ośmiornicy zrobił coś bardzo zdumiewającego - dźgnął kunaiem w szyję swojego kompana, który przed chwilą wykonał technikę ninjutsu i zasypał przeciwników senbonami z włosów. Zdrajca zaraz po tym obrócił się w kierunku Nary, która mniej więcej w tym czasie zdołała dostrzec, że długowłosy osobnik na dziobie statku Słonych Łotrów utrzymuje dłonie w sposób charakterystyczny dla klanowych technik jej przyjaciółki.
Po obu stronach potyczki zginęło kilka osób od pocisków. Izo oberwał w ramię shurikenem. Nie jakoś szczególnie groźnie, ale wystarczająco, by zniechęcić go do pchania się do przodu.
Do przodu wypuścił się natomiast Hiroya, który zatrzymał jednego z przeciwników mknących na Yamanakę i sprawnie rozprawił się z nim przy pomocy dwóch tanto.
Na pokład wdarli również się posiadacz masywnego tasaka i jego przyboczny. Uwikłali się w walkę ze Szczerbatym i łysym.
Statki zbliżały się, więc szeregowi marynarze obu stron (w tym i zawadiaka) zaczęli mknąć w stronę burt, by odeprzeć natarcie wroga, wedrzeć się na obcy pokład i tam zrobić zamieszanie.
Mapka - zielona Shi, różowa Inojka, jasnoniebieski medyk, ciemnoniebieski Hiroya, ciemny fiolet Szczerbaty, jasnozielony zawadiaka, fiolet typ z chustą, jasne fiolety użytkownicy chakry, biali piraci, szarzy piraci wroga, pomarańczowy użytkownik fuutonu, czerwony kapitan wroga, niebieskie plamki ten pod wodą, różowe plamki długowłosy na dziobie, zielone plamki ten chuderlak, niebieski szlaczek gość z tasakiem, ciemnoszary zdrajca . Kółka z dziurką oznaczają osoby wyeliminowane. Kratka ma około 2 metry. Na ten moment między statkami są 3-4 metry, a dystans ten się skraca.
Ukryty tekst
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 3 sty 2020, o 22:37
Nawet tak wyćwiczony umysł jak Shikatsu miał problemy z ogarnięciem tego, co działo się na pokładach obu łajb. Broń przecinała powietrze z każdej strony, coraz trudniej było odróżnić swojego od przeciwnika, a do tego, co gorsza, ci cholerni chakrowcy oczywiście musieli im dodatkowo utrudniać życie. Nara w sumie nie wiedziała nawet, co dzieje się aktualnie po drugiej stronie statku, ale pozostało jej jedynie zaufać w umiejętności swoich kompanów i sojuszników i starać nie martwić zbytnio tym, jak radzi sobie Inoyu. Już tutaj miała roboty aż po łokcie .
Księżycowe światło nie dawało jej aż tak optymalnych warunków jakby chciała, ale na szczęście wystarczyło ono do tego, by przy pomocy swoich cienistych ramion przedrzeć się przez przestrzeń pomiędzy dwoma statkami. Nara wbiła kły w dolną wargę, widząc, jak użytkownik żywiołu wiatru szykuje się do wykonania uniku przed jej atakiem, ale na jej szczęście była szybsza. Widok cienistych macek przebijających klatkę piersiową shinobiego i ciała jego kompanów zamiast ją zniesmaczyć przyniósł uczucie ulgi - nie miała teraz czasu na pozwolenie dojścia do głosu pokładom empatii, które aktualnie zawzięcie starała się uciszyć. Chwilę później ujrzała salwę igieł, które już na pewno dobiły delikwentów - spojrzała z otępieniem w prawo, by dojrzeć atakującego sojusznika i Inoyu. Odetchnęła z cieniem ulgi. Jedna z bardziej upierdliwych przeszkód dla nich obu została usunięta.
Nie mogła zbyt długo cieszyć się tym małym zwycięstwem, bo nagle miała przyjemność obejrzeć niezbyt przyjemną scenkę - osobnik, którego początkowo u ich boku dzielnie walczył ze Słonymi Łotrami, nagle zwrócił się przeciwko swoim, śmiertelnie raniąc swojego kompana. Zdezorientowana Nara przeniosła spojrzenie na dziób statku przeciwników, gdzie dojrzała mężczyznę o długich puklach, którego dłonie złożone były w dobrze znaną jej pieczęć. A więc ród Yamanaka zrobił sobie tutaj zjazd rodzinny?
- Starajcie się nie ranić zdrajcy, jest kontrolowany - rzuciła szorstko w eter, licząc na to, że ktoś jej się łaskawie posłucha, gdy dostrzegła, że przejęty przez Yamanakę mężczyzna zwraca się w jej stronę, najwyraźniej obierając ją za kolejny cel ataku. Ona, w przeciwieństwie do trupa, miała to szczęście, że była na to przygotowana.
Jej dłonie sprawnie powędrowały do torby na dole swojego grzbietu, odnajdując to, czego potrzebowała. W lewej ręce dzierżyła najzwyklejszy w świecie kunai. W prawej - tej, której używała, gdy potrzebowała większej precyzji - natomiast również znalazł się kunai, jednak tym razem z przytroczoną wybuchową notką. Pospiesznie wycofała się w dużych susach na wyższą część pokładu, starając oddalić od agresywnego jegomościa i jak najmniej obnażać przy tym swoje plecy. W razie czego potencjalne ataki starała się zablokować przy pomocy broni.
Jeśli udało jej się uniknąć przepychanek z przejętym biedakiem, Shi mogła zająć się upierdliwym Yamanaką. Przygryzła język w skupieniu, przymykając jedno oko, a potem cisnęła tak precyzyjnie jak tylko mogła kunaiem z przytroczoną wybuchową notką nad pokładami statków na wysokość nóg wrzoda, detonując ją wraz z momentem, gdy znalazła się dostatecznie blisko. Inoyu na szczęście zaufała jej kiedyś na tyle, by podzielić się z partnerką tajnikami technik swojego klanu - Nara dobrze wiedziała, że Yamanaka musi się skupić, by kontrolować tego biednego chłopaczynę. Więc należało mu to skupienie trochę utrudnić.
Ukryty tekst
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 4 sty 2020, o 12:15
Chmara wykonanych z włosów senbonów wbiła się głęboko w ciała czworga nieszczęśników, tym samym ostatecznie pieczętując ich los. Całe szczęście, że posługujący się włosowymi technikami mężczyzna nie był aż takim idiotą, by zignorować jej polecenia; chociaż znalezienie się pod ostrzałem salwy igieł zazwyczaj nie kończyło się zbyt dobrze dla ofiary, to nie była pewna, czy ta sztuczka wykonana przez tylko jedną osobę sprawdziłaby się w tak niesprzyjających okolicznościach. W końcu wiele było rzeczy, które mogły pójść źle - cele znajdowały się na tyle daleko, że jej pociski mogłyby z łatwością stracić na precyzji, a morskie wiatry najzwyczajniej w świecie je zdmuchnąć. Coraz częściej w jej głowie przemykała myśl, że, cholera, nie nadaje się za bardzo do walk na otwartych wodach. Większa część umiejętności, którymi dysponowała, wymagała od niej doskonałej kontroli pola bitwy, a, niestety, pokład statku stanowił zdecydowanie zbyt ograniczoną przestrzeń do wykonania bardziej przemyślanych manewrów. Do tych wszystkich nieszczęść dochodziła również kwestia wysokiego ryzyka rychłego wylądowania za burtą, co wywoływało trudny do zignorowania dyskomfort u nieprzyzwyczajonej do tak nagannych warunków Yamanaki. No cóż, przynajmniej już wiedziała, że to zapewne jej ostatnie zlecenie na morzu, którego się podjęła. A raczej - taką miała nadzieję.
Nie wiedziała, co w ogóle działo się z Shikatsu od momentu, gdy przeszpiliła wrogiego shinobi tymi swoimi cienistymi szpikulcami; jej uwadze umknęła również szybka śmierć nowego znajomego, który tak posłusznie wykonał jej komendy. Jednak dzięki wykonaniu kilka chwil wcześniej sensorycznego rekonesansu doskonale wiedziała o niebezpieczeństwie czającym się gdzieś w wodzie. Ognik chakry raczej się nie poruszał. Czy to jakiś osobnik walczący po ich stronie, który został strącony do wody i próbuje utrzymać się na powierzchni? A może przeciwnik tkwiący sobie spokojnie pod wodą i czekający na dogodny moment, by wyprowadzić atak? Pomimo tego, że była świadoma potencjalnego niebezpieczeństwa, nie mogła mu zapobiec - niebagatelnych rozmiarów wodny rekin podniósł swoje ciężkie cielsko z morskiej tafli i doszczętnie zniszczył górną część burty, zabierając za sobą parę żyć. Z ust albinoski po raz kolejny wydostała się gęsta wiązanka niewybrednych przekleństw. Nie mogą przegrać. Absolutnie nie nadstawiałaby karku w podobnej sytuacji, gdyby rozgrywała się na kontynencie, ale w tym momencie przegrana oznaczałaby również jej śmierć . Bo niby jak mogła uciec ze statku? Wpław? A może przebiegając po wodzie - a żeby tylko! - setki mil?
Mimowolnie skinęła głową w stronę Hiroyi, który zdjął nacierającego na nią osobnika, po czym przebiegła okrężną drogą aż na rufę, starając się uniknąć ataków wymierzonych w jej stronę. Dotarłszy w okolice roztrzaskanego fragmentu statku, przystanęła tuż przy barierce i lewą ręką wyjęła kunai ze swojej kabury, zaś prawą dobyła wakizashi. Następnie zbliżyła do siebie końcówki ostrzy i przesłała doń odpowiednią ilość chakry, co poskutkowało wytworzeniem się między nimi elektrycznej kuli, którą pośpiesznie cisnęła w taflę wodę - mniej więcej tam, gdzie chwilę wcześniej wyczuła czyjąś obecność. Wiedząc, że w każdym momencie może nadejść kolejny atak ze strony posługującego się wodą shinobi, pozostawała czujna i gotowa do uskoczenia, gdyby wymagała tego sytuacja.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 4 sty 2020, o 14:54
Misja Wojenna rangi C
Inoyū i Shikatsu
37/45
Działo się, oj działo!
Shikatsu musiała zmierzyć się z klanowymi zdolnościami, które wielokrotnie wspierały ją we wszelakich potyczkach i problemach. Wyjątkowo nietypowe zachowanie jednego z załogi tymczasowych kamratów nie wprawiło ją w dezorientację, bowiem dość szybko wyłapała źródło tego dziwnego incydentu i to właśnie tym źródłem postanowiła się zająć. Marynarz z kunaiem w ręku ruszył na nią, a ona też ruszyła, tyle że w tył, nie zamierzając rozlewać krwi kontrolowanego pionka. Nara miała lekką przewagę szybkości, wbiegając po schodkach na dziób statku nieco zwiększyła dzielący ich dystans.
Gdy tylko znalazła się w dogodnej pozycji, wyprowadziła zaplanowany atak. Kunai z doczepioną notką pomknął na długowłosego osobnika, który w miarę trzeźwo rejestrował rozwój walki i zachował się intuicyjnie, uznając swoje własne życie jako rzecz priorytetowa. Shi w ostatnim ułamku sekundy lotu kunaia wyłapała, że mężczyzna zwolnił pieczęć i wykonał ruch w tył.
A potem nastąpiła eksplozja, która narobiła sporo zamętu, niszcząc kawałek podłogi i rozrzucając drewniane odłamki na wszystkie strony. Yamanaka najwyraźniej zdążył cofnąć się o krok, bo wybuch nie rozszarpał mu nóg, a jedynie dotkliwie pokiereszował i odrzucił na plecy. Obrażenia wydawały się poważne, ale raczej nie na tyle, żeby osobnik miał przez nie teraz skonać.
Eksplozja z notki mocno zaszkodziła również stojącemu przy burcie marynarzowi, który oszołomiony i poparzony stał się łatwym celem, co wykorzystał jeden z ludzi Szczerbatego. Pokiereszowany Łotr oberwał metalową gwiazdką i osunął się na ziemię, prawdopodobnie już bez żadnych szans na żywot dłuższy niż kilka kolejnych chwil.
Inoyū w tym czasie obrała za swój cel osobnika, który przez specyfikę swoich umiejętności stanowił ogromne zagrożenie dla całej Ośmiornicy. Omijając obszar największego zamieszania, przemknęła się na tył statku i stamtąd cisnęła kulą błyskawic spomiędzy dwóch stalowych broni. Elektryczna wiązka pomknęła dokładnie w miejsce, w którym przed momentem albinoska wyczuła obecność ninja. Ładunek uderzył w taflę, a zawarta w nim energia rozprowadziła się po pobliskiej wodzie. Pocisk nie musiał więc trafić bezpośrednio, a jedynie gdzieś obok. I tak się chyba stało, ponieważ Inoyū wyłapała w półmroku chyba rękę władcy rekinów, która znowu zanurzyła się we wodzie. Czy białowłosa całkowicie wyeliminowała przeciwnika? Nie było stuprocentowej pewności.
Łysy miał problem przeciwstawić się gołymi pięściami masywnemu tasakowi, którym posługiwał się jeden z wrogów. W ciągu tej krótkiej potyczki właściciel pokaźnych korali stracił dłoń i znalazł się w potrzasku, jednak w ostatniej chwili wyratował go Szczerbaty. Kapitan wypluł silny strumień wody, który odrzucił przeciwnika z powrotem na jego własny okręt.
Izo podbiegł do rannego Łysego i medyczną techniką zaczął zatrzymywać intensywny krwotok po utraconej dłoni.
Szeregowi marynarze toczyli głównie walkę przy burtach, mniej więcej w środkowej strefie obu statków. Dzięki Hiroyi i zawadiace, który wymachiwał rozgrzanym przez ogień ostrzem, to załodze Ośmiornicy udało się przebić na drugą stronę i wskoczyć na pokład wroga.
A wtedy kapitan Słonych Łotrów wkroczył do akcji, realizując właśnie przygotowaną technikę raitonu. Długowłosy, przystrojony w czerwień osobnik wystawił przed siebie dłoń i wystrzelił z niej gąszcz niewielkich, cienkich piorunów, które spadły na całkiem duży obszar, bardzo dotkliwie porażając całą grupę tych, którzy właśnie wdarli się na pokład. Zawadiaka, który stał na samym przodzie i oberwał największym ładunkiem, padł praktycznie od razu. Pozostali byli sparaliżowani i oszołomieni, w tym i Hiroya, któremu też trochę się dostało. Wrogiego kapitana chyba nie przejął zupełnie fakt, że w swoim ataku poświęcił dwójkę swoich ludzi.
Mapka - zielona Shi, różowa Inojka, jasnoniebieski medyk, ciemnoniebieski Hiroya, ciemny fiolet Szczerbaty, jasnozielony zawadiaka, fiolet typ z chustą, jasne fiolety użytkownicy chakry, biali piraci, szarzy piraci wroga, pomarańczowy użytkownik fuutonu, czerwony kapitan wroga, niebieskie plamki ten pod wodą, różowe plamki długowłosy na dziobie, zielone plamki ten chuderlak, niebieski szlaczek gość z tasakiem, ciemnoszary zdrajca . Kółka z dziurką oznaczają osoby wyeliminowane. Kratka ma około 2 metry. Na ten moment między statkami są 1-2 metry, a dystans ten się skraca.
Ukryty tekst
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 5 sty 2020, o 14:17
Nie wyszło dokładnie tak, jak chciała, ale wyszło dostatecznie dobrze. Wrogi Yamanaka może nie został w pełni wykluczony z bijatyki, jednak nie wydawał się na ten moment szczególnie mobilny. Ogień walki przeniósł się kawałek dalej, a jego aktualny stan nie wskazywał na to, by szybko mógł dołączyć do swoich kolegów. Pozostało go w sumie tylko zostawić - co mógł zrobić? Przejąć na leżąco jakiegoś szeregowego piracika? Nara wzruszyła ramionami. Miała nadzieję, że jej kompani już sobie z nim poradzą.
- Uważajcie na długowłosego pięknisia, może przejmować nawet wtedy, gdy będzie się ledwo czołgał. Patrzcie na kogo celuje. No to na razie, chłopaki. - Miała nadzieję, że pozostali walczący wezmą sobie jej uwagi do serca, bo nie zamierzała zostawać na dziobie ani chwili dłużej. Na obchodnego posłała więc w stronę poturbowanego krewniaka Inoyu jeszcze dwa shurikeny, które uprzednio wyjęła z kabury na udzie. Miała nadzieję, że tyle starczy, by się już nim nie musieć zbytnio martwić. A jak nie starczy, to był chyba teraz na tyle słabym celem, by poradzili sobie z nim jej zdolni piraccy koledzy. Musieli sobie poradzić.
Miała świadomość, że być może będzie później pluła sobie w brodę, że podjęła taką decyzję. Ba! Najchętniej zostałaby na dziobie jeszcze trochę, bo w sumie pozostawała daleko od najbardziej intensywnych walk. Zbyt długo jednak nie miała na oku Inoyu, która na drugim końcu morskiego okrętu musiała radzić sobie z własnymi problemami. Nie martwiła się o nią zbytnio, była pewna umiejętności przyjaciółki - dobrze jednak wiedziała, że w normalnych warunkach albinoska nie znalazłaby się w tej sytuacji i jej stópka stanęła na deskach pokładu tylko ze względu na jej lojalność wobec Nary (choć gdyby spytała o to albinoskę, to pewnie znalazłaby sobie na poczekaniu milion innych, mniej sentymentalnych powodów). Tym pośpieszniej więc przemieściła się bliżej centrum wydarzeń, nadal jednak trzymając bliżej tej bardziej oddalonej od punktu zetknięcia statków burty i uważając przy okazji na zbłąkane latające ostrza i samotne techniki. Inoyu jak na razie nigdzie nie było – dojrzała ją dopiero po chwili w okolicach rufy okrętu.
- Jak się trzymamy, piękna? Dajesz radę? - zawołała w eter, licząc na to, że albinoska może ją usłyszy. Nie był to może dobry moment na takie zaczepki, ale potrzebowała otuchy w postaci głosu Yamanaki.
Kapitan statku przeciwników okazał się wybitnie nieprzyjemnym gościem, któremu nie przeszkadzało smażenie nie tylko swoich wrogów (co w sumie było całkiem zrozumiałe), ale również własnych podwładnych (mniej zrozumiałe). Shi zmarszczyła czoło, dobrze wiedząc, co to oznacza – to właśnie jego należy teraz się pozbyć, bo może utrudnić każdemu życie. I to najlepiej pozbyć się go tak, by przy okazji nie dać się porazić.
Cieniste macki sprawdziły się wcześniej, więc powinny sprawdzić się i teraz. Nie było wręcz innego wyjścia. Złożyła sprawnie dwie pieczęci, stając na szeroko rozstawionych nogach, z jedną stopą na granicy schodków prowadzących pod pokład. Jeśli tylko będzie musiała anulować technikę i czegokolwiek unikać, to da to jej prostą drogę w dół, wystarczy tylko odskoczyć. Nie najgorzej.
Cień znów pomknął po deskach, rozwijając swoją maksymalną prędkość, jaką tylko była w stanie wycisnąć, wdzierając się na sąsiedni pokład. Tam również poderwał się ku górze z momentem, gdy był już po drugiej stronie, rozdzielając na pięć cienistych włóczni. Dopadnięcie szefa było priorytetem, reszta Słonych jegomości mogła zaczekać. Trzy włócznie były skierowane w tors czerwonego kapitana – dwie pozostałe rozeszły się na boki, by choćby połowicznie utrudnić my wycofanie się tą drogą.
Ukryty tekst
Mapka w poście Inoyu.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 5 sty 2020, o 18:32
Elektryczny pocisk po zderzeniu z taflą wody rozproszył się po całkiem sporej jej powierzchni. Gdyby tylko w obszarze działania techniki znalazł się ten całkiem obeznany w sztukach ninpō nurek, to z całą pewnością zostałby dotkliwie poparzony. Niewykluczone, że mógłby nawet stracić przytomność, a wówczas nawet ta przedziwna umiejętność długiego przebywania pod wodą nie byłaby zbyt użyteczna. Swoją drogą ciekawe, w jaki sposób w ogóle nabył tego typu zdolność - czy to dlatego, że rozwinął w sobie pasję do nurkowania i podczas uprawiania swojego hobby wzrosła pojemność jego płuc? A może używał jakichś tajemniczych przyrządów, które dostarczały mu powietrze, a o których Inoyū nie miała prawa wiedzieć? Niezależnie od tego, jaka tajemnica kryła się za tym talentem, atak albinoski prawdopodobnie się powiódł. A prawdopodobnie, bo nie mogła być stuprocentowo pewna, czy jej przeciwnik pożegnał się z życiem. Kątem oka ujrzała jego rękę, która najpierw wyłoniła się z wody, by ostatecznie znowu się pod nią schować, dzięki czemu mogła wywnioskować, że wrogi shinobi być może został chociaż na chwilę sparaliżowany i, co za tym idzie, wyłączony z walki. Omiotła spojrzeniem pobliskie wody w poszukiwaniu albo ciala, albo - jeśli spełnił się ten gorszy scenariusz - jakichś podejrzanych, wodnych kształtów, które mogłyby raz jeszcze zaatakować Ośmiornicę. Nie dojrzawszy nic podejrzanego, odwróciła się w stronę dwójki członków załogi, by przestrzec ich przed potencjalnym zagrożeniem, ale koniec końców wycofała się ze swoich zamiarów. Nie miałoby to najmniejszego sensu - nawet, jeśli byliby świadomi obecności wroga tuż pod wodą, to i tak nie byliby w stanie powstrzymać go przed wykonaniem ataku. W końcu ich jedynym orężem były przypadkowe przedmioty, które akurat znalazły się w zasięgu ich rąk.
Istniał pewien sposób, by upewnić się, że przeciwnik nie będzie już stanowił zagrożenia, jednak nie chciała teraz tracić czasu na próby ignorowania dziejącego się wokół niej chaosu, by skupić się na tej jednej, konkretnej sygnaturze chakry (lub jej braku). Tym bardziej, że - dotychczas niezbyt skory do walki - kapitan wrogiego statku postanowił przyłączyć się do wymiany chakrowych ciosów i posłał w kierunku zarówno jego wrogów, jak i sojuszników elektryczne wiązki, które nieoczekiwanie zebrały całkiem spore żniwo. Zmrużyła delikatnie oczy, usiłując dojrzeć, czy na wrogim statku znajduje się jakaś osoba z jej tymczasowej drużyny. A i owszem, był ktoś taki. Nie wiedzieć czemu Hiroya postanowił przedrzeć się na pokład przeciwników i sterczał sobie teraz tam samotnie, bo każdy z jego kolegów padł jak długi po oberwaniu ładunkiem. Parsknęła pod nosem.
Co za kretyn.
Zauważyła również, że Shikatsu zaczęła się przemieszczać z powrotem na środek łajby, więc, ponownie wybierając tę mniej obleganą trasę, postanowiła wrócić na swoje poprzednie stanowisko. Po drodze wyminęła tego osiłka z koralami, który z nietęgą miną poddawał się jakiemuś zabiegowi wykonywanemu przez ich drużynowego medyka. Dopiero po chwili mogła dojrzeć, że problemem nie jest byle draśnięcie, a utracenie dłoni. Wykrzywiła się dość szpetnie i natychmiast odwróciła wzrok, bynajmniej nie chcąc teraz mącić swojego umysłu tym obrazem. Nie w momencie, w którym należałoby się w jakiś sposób rozprawić z wrogim kapitanem, skoro już raczył przypomnieć o swoim istnieniu.
— Pilnuj swojego nosa, nie będę teraz z tobą rozmawiać — sarknęła wściekle, nawet na nią nie patrząc. Jakoś tak nie była w nastroju na koleżeńskie przekomarzanki, gdy do jej nozdrzy bez ustanku dostawał się smród świeżych trupów, a do tego wszystko wskazywało na to, że w najbliższej przyszłości mogły do nich dołączyć. Na szczęście jej koleżanka nie miała w planach kontynuowania tej durnej zaczepki i szybko przeszła do działania. Kiedy tylko jej cieniste macki zaczęły wić się po pokładzie, by dotrzeć do kapitana Słonych Łotrów, cofnęła się o parę kroków w stosunku do swojej towarzyszki, po czym złożyła dłonie w klanowej pieczęci. Obrawszy sobie za cel mężczyznę z tasakiem, wystrzeliła w jego kierunku niewidzialny pocisk z zamiarem przejęcia kontroli nad jego ciałem. Uzbrojony w olbrzymich rozmiarów broń jegomość wydawał się idealnym celem - zapewne nadal był dość oszołomiony tak niespodziewanym przetransportowaniem go na własny pokład przez wodną technikę Szczerbatego. Jeżeli przejęcie zakończyłoby się sukcesem, to zmusiła mężczyznę do złapania za swój miecz i nakazała mu atakowanie swojego szefa. Do skutku. Niezależnie od tego, czy tym skutkiem byłaby śmierć kapitana za sprawą zbyt bliskiego spotkania z tasakiem, czy cienistych macek, które przebiły jego ciało. Była doskonale świadoma, że jej pokłady chakry powoli zaczynały zbliżać się do niebezpiecznej granicy, której przekroczenie mogłoby zacząć odbijać się na jej efektywności, dlatego, chcąc zachować mężczyznę z tasakiem jako swoją późniejszą broń, próbowała wyminąć nim włócznie Nary. O ile kapitan zginął, skierowała uwagę swojej nowej broni na czającego się z tyłu chuderlaka, by również spróbować pociachać go tasakiem.
Jeśli jednak użytkownik tasaka okazał się być nadzwyczaj sprawny i uniknął techniki Yamanaki, to po raz kolejny zbliżyła do siebie ostrza dwóch broni, po czym posłała elektryczną kulkę bezpośrednio w stronę kapitana, by chociaż go trochę sparaliżować, zanim dotrą do niego szpikulce Shikatsu. W razie wymierzonego w nią ataku czmycha po schodach w dół, natychmiast przerywając wszystkie przygotowywane techniki.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 6 sty 2020, o 13:18
Misja Wojenna rangi C
Inoyū i Shikatsu
40/45
Obie kunoichi uporały się z wybranymi przez siebie celami, ale nie sposób było ocenić, czy na stałe, czy jedynie tymczasowo. Nie zadręczało to jednak ich myśli. Zamiast skupiać się na aktualnych przeciwnikach o nie do końca pewnym stanie, zdecydowały się przenieść uwagę na prawdopodobnie najgroźniejszego osobnika, czyli kapitana przeciwnej, pirackiej bandy.
Kiedy bohaterki pokonywały dystans mniej więcej połowy długości statku, wrzawa i chaos na zbliżonych do siebie okrętach ani trochę nie zmalały. Załogi wciąż toczyły krwawy bój, a część wojownika również znajdowała się w ruchu, tak samo jak i dziewczyny.
Z jednym dość szybko zmieniających pozycję był chuderlak posiadający sygnaturę ninja, który do tej pory trzymał się za przywódcą i nie zdradził swych umiejętności. Kiedy jednak zarejestrował eksplozję na dziobie statku i dostrzegł sprzymierzonego Yamanakę w tarapatach, natychmiast popędził w jego kierunku, obierając trasę omijającą miejsca największej zawieruchy. Gdy był już blisko długowłosego, który z pomocą kompana powolutku zbierał się z desek, otoczył swe dłonie chakrą o jasnozielonej poświacie - podobnej do tej, której Izo używał do zasklepiania ran.
Przez najbliższe sekundy ze wzburzonych, lodowatych wód nie wyskoczył żaden rekin. Nie wyłonił się też człowiek.
Shikatsu i Inoyū były już blisko docelowego punktu swoich sprintów, kiedy otrząśnięty z lekkiego szoku Hiroya wyprowadził z aktualnej pozycji zamaszyste cięcie, uwalniając zebraną chakrę fuutonu i wywołując szeroki podmuch wiatru, który odrzucił do tyłu biegnącego w jego stronę marynarza, przyszpilił do drewnianej posadzki próbującego wstać miecznika oraz odepchnął nieco kapitana.
I zaraz po tym cholerny Hiroya zaszarżował na szefa piratów, utrudniając wystrzelonym przez Narę cienistym mackom drogę do celu.
Niemalże w tym samym momencie przyjaciółka Nary również wykonała klanową technikę, której z kolei działania akolity trochę pomogły. Właściciel wielkiego tasaka został przytrzymany w miejscu, toteż specyficzne jutsu trafiło do celu i umożliwiło przejęcie kontroli nad ciałem, które okazało się całkiem sporym, być może jednym z największych do tej pory, wyzwaniem dla albinoski. Próbując narzucić mężczyźnie swoją wolę, mogła odczuć, że gdyby ten był odrobinę bardziej oporny, to za moment mógłby nawet wyrwać się z działania właśnie użytej techniki.
Uplecione z cienia macki pomknęły do przodu, ale ich trajektoria musiała zostać skorygowana przez akolitę, który odgrodził prostą drogę do kapitana Słonych Łotrów. Między mężczyznami doszło do szybkiej wymiany dwóch-trzech cięć, ale żadne z nich nie dosięgło celu. Zaraz po tym do starcia dołączyły twory Shikatsu. Przez dynamikę pojedynku w zwarciu i niemożliwość przewidzenia ruchów walczących, dwie z pięciu macek trafiły sojusznika - jedna tylko drasnęła go w prawe ramię, ale druga boleśnie wbiła się w dolną, prawą część pleców. Pozostałe trzy minęły Hiroyę i skręciły na kapitana, który - w przeciwieństwie do swego przeciwnika - w ostatnim ułamku sekundy zauważył nadchodzący atak i minimalnie się odsunął. Pierwsza z macek nie trafiła go, druga przebiła mu lewy bark, trzecia natomiast ugodziła w lewy bok.
Wprawiony w boju szef piratów wykorzystał jednak te malutkie okienko czasowe, w którym akolita został poraniony i stracił gardę. Zdążył wyprowadzić pojedyncze cięcie przy użyciu wakizashi, które okazało się być nasączone chakrą raitonu i wprawione wibracje. Ukośne, wzmocnione energią cięcie bez jakiegokolwiek oporu śmignęło po torsie Hiroyi i przesądziło jego marny los.
Akolita padł, ale poważnie poraniony kapitan wciąż był w potrzasku - kontrolowany przez Inoyū miecznik właśnie rzucił się na niego. Szef Słonych Łotrów, świadom nikłych szans w zwarciu przy obecnych obrażeniach, w ostatniej chwili wyrzucił w kierunku napastnika pokryte raitonem wakizashi, które wbiło się w brzuch osiłka na całą długość ostrza.
Miecznik bezwładnie padł na drewnianą posadzkę tuż przed swoim zwierzchnikiem.
- Dorwać chuja żywcem! - krzyknął Szczerbaty, tworząc z resztek niedawno wyplutego strumienia dwa wodne klony, które miały zaraz wskoczyć na wrogi statek.
Osamotniony i ranny kapitan przeciwnej załogi cofnął się o dwa kroki, by oddalić się od macek, i rozejrzał po nieciekawej sytuacji na pokładzie. Pod jego przywództwem walczyli już głównie szeregowi piraci. Część z nich osłoniła swego zwierzchnika, gotów oddać za niego życie, zaś niektórzy spróbowali jeszcze raz wykonać szturm na Ośmiornicę.
Dwóm, uzbrojonym w krótkie ostrza, udało się zbliżyć do damskiego duetu. Z pewnością nie zamierzali zaprosić dziewczyn na randkę. No chyba, że ze śmiercią.
Mapka - zielona Shi, różowa Inojka, jasnoniebieski medyk, ciemnoniebieski Hiroya, ciemny fiolet Szczerbaty, jasnozielony zawadiaka, fiolet typ z chustą, jasne fiolety użytkownicy chakry, biali piraci, szarzy piraci wroga, pomarańczowy użytkownik fuutonu, czerwony kapitan wroga, niebieskie plamki ten pod wodą, różowe plamki długowłosy na dziobie, zielone plamki ten chuderlak, niebieski szlaczek gość z tasakiem, ciemnoszary zdrajca . Kółka z dziurką oznaczają osoby wyeliminowane. Kratka ma około 2 metry. Na ten moment między statkami wynosi metr.
Ukryty tekst
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 6 sty 2020, o 16:14
Shi wiedziała, że po tym wszystkim zbyt prędko na morze nie wróci. Cholerny Hiroya! Nagle stał się mobilny wraz z momentem, gdy ona zdecydowała się trochę pomóc w procesie pacyfikacji kapitana. Starała się jak mogła, by trzymać w ryzach swoje powstałe z cienia oręże, ale ruchliwy akoraito nie ułatwiał jej zadania. Lodowaty pot oblał jej czoło i plecy, gdy zrozumiała, że macki, chociaż udało jej się nimi zranić pieprzonego kapitana, przy okazji dotkliwie poturbowały też ich dowódcę. Zaschło jej w gardle.
- S-sama przecież widziałaś. - Shikatsu pojrzała krótko i dość panicznie na Inoyu, jakby szukając w jej twarzy potwierdzenia, że to nie była jej wina, choć dobrze wiedziała, że prawdopodobnie nie znajdzie tam wsparcia. Spieprzyła sprawę. Może i Hiroya nie pożegnał się ze światem bezpośrednio w wyniku jej ataku, to tak czy siak przyłożyła do tego rękę przez swoją nieuwagę, utrudniając mu obronę. Musiała szybko sobie jakoś to logicznie uzasadnić, bo wiedziała, że inaczej jeszcze długo będzie pamiętała ten moment, gdy jej cień przebił ciało kompana. Musiała uspokoić swoje sumienie. Durny Hiroya! Bez sensu się pchał! Jakby był uważniejszy, to by do tego nie doszło! Czasem trzeba kogoś poświęcić w imię sprawy! Nie zrobiła przecież nic złego! Nara przełknęła ślinę nerwowo. Jak na razie nie pomagało.
Ich duetem zainteresował się jakichś dwóch gnojków. Nara nie miała teraz wolnych rąk – miała do wyboru albo się bronić i zmarnować szansę ostatecznego rozprawienia się z dowódcą przeciwników, albo skupić się na ściganiu rannego kapitana. Zdecydowała się skupić na tym drugim – przynajmniej w ten sposób, poprzez pomszczenie lekkomyślnie zranionego Hiroyi, być może będzie w stanie choć trochę wyciszyć wyrzuty sumienia.
- Będę miała u ciebie dług – mruknęła do Inoyu, dobrze wiedząc, że jest teraz skazana tylko teraz na jej dobrą wolę. Miała pobożną nadzieję, że ta nie piśnie ani słowa o jej wypadku przy pracy. Izo prawdopodobnie był zbyt zajęty tamowaniem krwi jednego z piratów, by dostrzec całe zajście, a ostatnie czego potrzebowała, to rozhisteryzowany medyk. Inoyu jakoś przeżyje nieprzyjemne zajście, którego była świadkiem – znała ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie była na tyle uczuciowa, by zmartwić się tym, że jej kompance przypadkiem mogło zdarzyć się drasnąć ich tymczasowego dowódcę. I powinna sobie poradzić z odciągnięciem uwagi tych dwóch łebków na tyle, by Shi mogła dokończyć swojego dzieła.
Nie przerywała techniki. Jeśli mogła, to wykorzystała wszystkie z pięciu macek, nawet te, które wbiły się w ciało Hiroyi. Natarła nimi w pościg za rannym kapitanem, zaciskając mocno wargi. Jeśli któryś z bardziej oddanych członków załogi chciał zastawić im drogę, to nie starała się ich wymijać. Było ich mniej, ale któraś z cienistych włóczni być może dotrze. Maszt i ciała wrogów przysłaniał jej przeciwnika, uderzała więc częściowo na oślep. Ze względu na to, że atakowała w dość problematycznych warunkach, nie była też w stanie kontrolować tego, czy w przypadku skutecznego ciosu przeciwnik ujdzie z życiem zgodnie z życzeniem kapitana sojuszniczej pirackiej szajki.
Jeśli jej się uda, natychmiast dezaktywuje technikę, odsyłając cienie w pierony, i dobywa kunai, by w razie czego bronić się przed którymś z łebków, których nie udało się opanować Yamanace.
Ukryty tekst
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 6 sty 2020, o 20:10
Narzucenie swojej woli mężczyźnie nieoczekiwanie okazało się być wcale niełatwym zadaniem. Przewidywała, że walczący przy pomocy tasaka wojownik odznaczałby się raczej ponadprzeciętną tężyzną fizyczną, a nie siłą swojego umysłu. Wprawdzie w pojedynku z umysłem Yamanaki ostatecznie został pokonany, ale nadal była pod wrażeniem, że ktoś taki w ogóle mógł próbować oprzeć się jej technice. Dotychczas taka sytuacja jej się nie zdarzyła, musiała więc przyznać, że było to całkiem odświeżające. No i, oczywiście, pouczające, że nie powinna spoczywać na laurach tylko dlatego, że parę razy udało jej się przejąć nad kimś kontrolę bezproblemowo, bo zawsze w szeregach wroga może znaleźć się pewien shinobi o umyśle silniejszym niż jej własny. Jak już wróci na ląd z tego cholernego statku, to będzie musiała przyłożyć się nieco do treningu technik swojego klanu, by następnym razem nie dopuścić do tak ryzykownej sytuacji. Bo przecież wróci, prawda?
Kiedy udało jej się w pełni uzyskać kontrolę nad swoim przeciwnikiem, cieniste macki zdążyły już wedrzeć się na pokład Słonych Łotrów, a ich lider , najwyraźniej nie widząc żadnego mądrzejszego wyjścia z tej niezbyt komfortowej sytuacji, w której się właśnie znalazł, podjął decyzję o dość bezmyślnym rzuceniu się na kapitana. Bez żadnego planu, bez rozeznania w sytuacji. Bez celu. Bez sensu. Na co on niby liczył? Że może zignorować cały ten chaos? Że nikt nie będzie próbował się do nich dołączyć? Prychnęła pod nosem jakieś niemiłe słówko pod jego adresem, wiedząc, że coś musi nie wyjść. Zbyt zajęta obserwowaniem poczynań swojego kolegi z drużyny, zrehabilitowała się szybko i włączyła swoją nową zabaweczkę do walki, siłą woli przekonując go do machania tasakiem. Cóż jednak z tego, że może i udało jej się na parę chwil zająć kapitana, by któreś z nich wykonało ostateczny cios i dobiło raitonowca, skoro szpikulce Shi - z jakiegoś powodu nie będąc w stanie aż tak precyzyjnie kontrolować swoich chakrowych tworów - zamiast śmiertelnie ranić przeciwnika, właśnie przebiły się przez ciało ich sojusznika? Prawdę powiedziawszy, nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić, które z nich bardziej zawiniło tej niepotrzebnej śmierci. Wrogi kapitan błyskawicznie wykorzystał podstawioną mu pod sam nos okazję i zadał mu ostateczny cios.
Absolutnie nie miała zamiaru przeżywać żałoby z tego powodu i płynnie przeszła do kontynuowania swoich wcześniejszych działań; tym razem zaatakowała tasakiem przeciwnika już znacznie słabszego, bo poranionego mackami Shikatsu, więc liczyła na to, że uda jej się wyeliminować albo swoją dotychczasową broń, albo samego kapitana. Przywódca Słonych zareagował w sposób dość desperacki i nawet nie próbował podejmować walki z osiłkiem - niemal natychmiast cisnął w niego wzmocnionym chakrą mieczem, pozbawiając tym samym Yamanakę swojej broni. Nie była zbyt zachwycona takim rezultatem, ale przynajmniej jeden z nich został właśnie usunięty. Ostatecznie nie wiedziała, czy mogłaby go utrzymać pod swoim panowaniem dostatecznie długo.
O zdarzeniach sprzed paręnastu sekund przypomniała sobie dopiero w chwili, gdy do jej uszu dotarł roztrzęsiony głos Shikatsu. Odwróciła głowę w jej stronę, by obdarować ją złośliwym grymasem.
— Tak, widziałam wszystko bardzo dokładnie — odpowiedziała spokojnie, chociaż jej wypowiedź zabrzmiała niczym groźba. Widziała wszystko . Nic jej nie umknęło. A najcudowniejsze było to, że mogła teraz zrobić z tą wiedzą, co tylko jej się podoba. Mogła zagrać kogokolwiek tylko zechce - albo miłosiernego łaskawcę, albo nadgorliwego uczciwca. No bo jak to tak? Skłamać podczas składania raportu? Jak tak można? — Cholera, Shi. Nie wiedziałam, że jesteś aż tak okrutna . Ale wiesz co? Masz rację. Też za nim nie przepadałam — rzuciła do niej półszeptem, być może nieco jadowicie. Zasługiwała na takie powciskanie palców między żebra, skoro już zdarzyło jej się aż tak narozrabiać. Pewnie nie będzie mogła przez to spać po nocach. Ach, ta Shikatsu jest takim dobrym człowiekiem, przecież zabiła go tylko przypadkiem! To był tylko przypadek, nie?
Szczerbaty, jakby wybudzony ze swojego niedźwiedziego snu, poderwał się nagle i zadecydował, że wreszcie się na coś przyda i dołączy się do walki. Coś tam nawet sobie krzyknął, ale chyba puściła to mimo uszu, bo nawet nie mogła przywołać w pamięci jego słów, więc postanowiła go zignorować.
Niczym spod ziemi wyrosło przed duecikiem dwóch dżentelmenów, których zamiarów raczej nie można było określić jako matrymonialne - stanęli przed dwiema pięknymi paniami z nożami jak jakieś dzikusy, na co Yamanaka skrzywiła się niemiłosiernie, marząc tylko o tym, by nie mieć już ich szpetnych twarzy przed swoimi oczami.
— Nigdy się nie wypłacisz — przypomniała Narze, po czym błyskawicznie zmieszała chakrę, by, starając się ująć techniką obie postacie, posłać w stronę dwójki cywilów salwę białych senbonów. Jeżeli sztuczka z włosami nie była wystarczająca do wyłączenia ich z walki lub zaniechania dalszych prób, usiłowała dobić ich swoim wakizashi. Zdawała sobie sprawę, że jej zapasy błękitnej energii są już na wyczerpaniu, jednak zdecydowała się zostawić wszelkiego rodzaju wspomagacze na sytuację bardziej krytyczną niż w tej chwili.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 6 sty 2020, o 21:36
Misja Wojenna rangi C
Inoyū i Shikatsu
43/45
Załogi obu statków zostały wybite w połowie. Morze tej nocy miało zabarwić się na szkarłat.
Przywódca przeciwnej bandy stał się priorytetem jeżeli chodzi o najbliższej ataki, ale do ich wyprowadzenia Shikatsu musiała mieć spokój, który został zaburzony pojawieniem się dwóch parszywie wyglądających amantów, którzy chyba nie wiedzieli, jak powinno się podrywać panie. Mieli jednak pecha - nie byli świadomi, że próbują zaczepić kapłankę, która nie miała w zwyczaju chodzić na randki. Wymęczona intensywnym starciem Inojka zdobyła się na jeszcze jeden chakrowy wysiłek i ze swoich bielutkich włosów pośpiesznie stworzyła igły, które natychmiast wystrzeliła na znajdujących się bardzo bliziutko piratów. Ci nie mieli już czasu na reakcje. W ciała obu dotkliwie wbiło się po przynajmniej kilka senbonów. Jeden niemalże od razu osunął się na ziemię, natomiast drugi, ten bardziej chętny do amorków, zakołysał się, ale wykonał kolejny krok naprzód z zamiarem desperackiego ataku. Liczył na namiętności, ale jedyne, czego mógł doświadczyć, to zimny pocałunek wakizashi albinoski. Kapłanka bowiem dobyła broni i mimo zauważalnej ociężałości wyprowadziła cięcie jako pierwsza, które już spławiło natręta raz na zawsze.
Dwa wodne klony Szczerbatego przeskoczyły na drugi statek i zaczęły dość skutecznie przedzierać się przez piratów, którzy zagradzali drogę do kapitana wrogiej grupy. Shikatsu natomiast mogła ten proces ominąć - jej cieniste twory wciąż znajdowały się całkiem blisko głównego celu i nie przestały nacierać. Po pierwszej, połowicznie udanej próbie pozostałe cztery z pięciu macek rozpoczęły kolejne natarcie. Dystans, kiepskie światło i zawierucha pośrodku przeszkadzały w dokładnej kontroli, jednak Nara posiadała solidny argument w postaci prędkości swoich tworów, które przekraczały możliwości pokiereszowanego przeciwnika. Wrogi kapitan dobył kunaia, starał się być mobilny na tyle, na ile mógł. Próbował nawet walczyć z przedziwnymi tworami i udało mu się przeciąć jeden z nich. Odciążona przez przyjaciółkę, w pełni skoncentrowana na ofensywie Shikatsu realizowała jednak dalej swój plan i wyprowadzała kolejne ataki po omacku, raniąc po drodze jednego z marynarzy, a zaraz po tym wreszcie samego przywódcę Słonych Lotrów. Cienista macka wbiła się w klatkę piersiową kapitana i całkowicie wybiła go z bojowego rytmu, umożliwiając drugiej uczynienie tego samego, rozstrzygając pełne chaosu starcie. Śmierć Hiroyi nie poszła na marne.
- Kurwa! - zaklął Szczerbaty, który przed momentem wskoczył na wrogi statek i zobaczył, że ze złapania żywcem swojego nemezis nici. Nie zmienił jednak swojego planu, a jedynie jego cel. Z rozlanej po okolicy wody uformował wodny bicz, który skierował na stojącego na dziobie Yamanakę. Tamten z kolei czynił swoje klanowe cuda - przejął któregoś z pobliskich ludzi Szczerbatego, jednak kontrolowany przez niego pionek poranił tylko jednego kompana. Zaraz po tym specyficzna technika przestała działać, ponieważ długowłosy osobnik znalazł się w wodnych okowach.
W międzyczasie do akcji wkroczył łysy z koralami i ze świeżo zasklepionym kikutem. Mimo tylko jednej sprawnej ręki był w stanie obić jakąś nieprzyjazną mordę, podobnie zresztą jak i Izo, który również pomógł w doprowadzeniu starcia do końca.
Dla Słonych Łotrów śmierć przywódcy była nie tylko osłabieniem moralnym, ale też i bojowym. Pozostała dwójka shinobi na pokładzie nie była już w stanie przeciwstawić się brygadzie Ośmiornicy, szczególnie że rola długowłosego Yamanaki ograniczała się do wprowadzania zamieszania, natomiast medyk był kiepskim wojownikiem. Obaj ninja zostali spacyfikowani, natomiast szeregowi piraci albo odrzucili broń i ogłosili kapitulację, albo wypuścili się na ostatni, straceńczy atak, który był skazany na porażkę, ale przynajmniej gwarantował szybką śmierć, być może lepszą od wpadnięcia w niewolę obcej załogi.
- Takiej rozpierduchy to ja dawno, żem kurna, nie widział - skomentował Szczerbaty, kiedy było już po wszystkim i atmosfera odrobinę ostygła. Oba statki były mocno wyścielone trupem, ale to ci z Ośmiornicy wyszli z batalii zwycięsko.
- Dorobimy ci haka, będzie z ciebie prawdziwy pirat - zażartował, klepiąc po ramieniu łysego z koralami. Wydał parę rozkazów swoim ludziom, by zajęli się rannymi, spętali jeńców, przeszukali magazyny obcego statku i doprowadzili wszystko do względnego porządku. Zapachu śmierci jednak nie dało się pozbyć.
- Przyznaję, bez was byłoby ciężko, w chuj ciężko. Ze Słonymi Chujkami powinniśmy mieć już spokój, możemy rozważyć to, o czym wcześniej gadaliśmy. Ale potrzebuję wsparcia, no bo parę osób tu teraz straciłem. Przynajmniej paru shinobi i przynajmniej tak dobrych, jak wy. Wtedy możemy skoczyć na te handlowce z Kaigan, ale ten immunitet ma kurna być. I łupy nasze! No chyba, że to wy dołączycie do ekipy, to parę świecidełek wam może odstąpię, hehe - zaśmiał się rubasznie. Najwyraźniej wcześniejszy urok dziewcząt wciąż działał na kapitana.
Ukryty tekst
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 7 sty 2020, o 19:20
Kapłanka z piekła rodem zawzięcie nie chciała dać jej zapomnieć o tym, że była naocznym świadkiem jej dość tragicznego wypadku przy pracy. Shi zganiła ją spojrzeniem za te dość zjadliwe uwagi, przewracając oczami ostentacyjnie. W końcu właśnie to była Inoyu w całej swojej krasie – dla zabawy zamierzała trzymać Narę w niepewności aż do końca. Tak, by ta zastanawiała się, czy ostatecznie wszystkiego przypadkiem nie wypapla przy pierwszej możliwej okazji, radośnie dzieląc się ze światem niezamierzonym wybrykiem Nary. Perfidny charakterek przyjaciółki czasem przyprawiał ją o ciarki. Dobrze wiedziała, że lepiej nie mieć w niej wroga.
Z drugiej strony chwilę później to właśnie dzięki refleksowi Inoyu mogła kontynuować najtrudniejszą walkę. A i owszem, nie da się ukryć, że miała u niej dług – albinoska właśnie wykorzystała resztki pozostałej jej błękitnej energii, by obronić je obie przy pomocy powstałych z jej kudłów igieł, a potem zręcznie uporała się z bardziej żywotnym z napastników. Nara wymamrotała pod nosem coś, co chyba było słowami podziękowania, sama nadal skupiona na próbach dobicia przywódcy Słonych Łotrów. Skurczybyk próbował jeszcze stawiać im opór mimo odniesionych obrażeń - ale co z tego, skoro Nara była zawzięta. Nie mogły tego zaprzepaścić, skoro złożono już ofiarę z życia ich dowódcy. Wreszcie cieniste macki rozmyły się w powietrzu, a Nara przetarła zmęczoną twarz spoconymi dłońmi. Czy to już na pewno koniec? Dawno nie była tak wykończona.
- Jak się czujesz? Źle wyglądasz. Może masz chorobę morską? - zwróciła się natychmiast do Yamanaki z tą dość niezręczną próbą żartobliwego rozładowania atmosfery. Albinoska sprawiała wrażenie skrajnie wyczerpanej - nic dziwnego, praktycznie cały dzień nadwyrężała swoje zdrowie, wyciskając z siebie maksimum swoich możliwości. Tylko półbóg nie ciągnąłby teraz na ostatkach swoich sił.
Szczerbaty tymczasem dał wyraz swoim frustracjom związanym ze śmiercią swojego arcywroga, a później sprawnie zabrał się za pacyfikowanie pozostałych przy życiu przeciwników. Nara nie miała nic przeciwko temu, że nie muszą już brać w tym czynnego udziału – marzyła teraz tylko o tym, by położyć się spać i obudzić się już w porcie. Przechyliła się jedynie nad złączonymi burtami, by przyjrzeć się martwemu ciału ich dowódcy – biedny Hiroya, niestety nie zostanie pochowany w rodzinnych stronach. Nie wiedziała, jak chowani są zmarli piraci, ale mogła się tylko domyślać, że pewnie jest to los pokarmu dla rybek. Nara podrapała się po głowie, dobrze wiedząc, że to ona pewnie zaświeci za to oczami, gdy powrócą do Midori w niekompletnym składzie. Może wygodniej byłoby po prostu już zostać na tym cholernym statku do swojej usranej śmierci?
- Ze mnie to jednak chyba szczur lądowy jest – odpowiedziała Szczerbatemu, wykrzywiając wargi w czymś, co chyba miało przypominać uśmiech. Tak naprawdę to nie miała teraz ochoty na żadne pogawędki. – Poruszymy ten temat, gdy będziemy składać raport. Myślę, że dowództwo z przyjemnością uzupełni wasze braki zdolnymi najemnikami w ramach wzajemnej pomocy. – Splotła ręce na piersi, przez moment spoglądając w milczeniu to na Inoyu, to na medyka. – To jak, kapitanie? Przybite? Podrzucicie nas do najbliższego portu, byśmy mogli skontaktować się z górą?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości