Kraj kupiecki położony na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Midori, Sogen i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na jego stan. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina .
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 10 sty 2020, o 23:47
Salwa bielutkich senbonów po raz kolejny zdała egzamin i uszkodziła rozsierdzonych piratów na tyle, by wyłączyć ich z walki. No dobrze, jeden z nich może i zniósł spławienie przez albinoskę nieco gorzej niż jego kolega, ale Yamanaka nie miała zamiaru ulec dalszym nachalnym próbom jegomościa i, nie będąc teraz w stanie skoncentrować się na tyle, by wyprowadzać precyzyjne cięcia, po prostu pchnęła ostrze wakizashi głęboko w jego trzewia. Wspomogła się przy tym ciężarem swojego ciała, przechylając się chwiejnie w stronę przeciwnika. Musiała upewnić się, że rana byłaby na tyle trudna do zignorowania, by ten cholernie trudny do ubicia karaluch osobnik nawet nie próbował już jakkolwiek im zagrozić. Została przez kilka chwil w tej pozycji. Chociaż to nie był jeszcze ten moment, że nadwyrężanie organizmu używaniem zbyt dużej ilości technik mogłoby doprowadzić ją do omdlenia lub nawet poważnie zaszkodzić, to zdecydowanie czuła dojmujące zmęczenie. I mimo że umysł nadal starał się popychać ją do dalszej walki, tak jej ciało z chwili na chwilę coraz bardziej odmawiało posłuszeństwa; każdy członek dziewczyny wydawał się ważyć dużo więcej niż na początku potyczki, przyspieszony oddech ocierał się momentami o zadyszkę, a przed jej oczami zaczynało pojawiać się coraz więcej błyszczących figur o bliżej nieokreślonych kształtach. Poprzedzając dźwignięcie się do wyprostowanej pozycji głębokim westchnięciem, energicznie wyciągnęła umorusany krwią miecz, po czym odsunęła się o parę kroków od zwłok mężczyzny, które momentalnie opadły na pobrudzone posoką deski pokładu. Wzdrygnęła się z obrzydzeniem. Nienawidziła jakichkolwiek ludzkich cieczy, a teraz jeszcze - na domiar złego - będzie musiała wyczyścić z nich swoje piękniutkie wakizashi! Co za niefart.
Może i zakończenie tej morskiej bitwy powinno ją interesować nieco bardziej niż wyłącznie z powodu tak egoistycznych pobudek jak własne bezpieczeństwo, ale, niestety, nie miała wówczas chęci na dokładniejsze śledzenie poczynań swoich sojuszników. Była brudna, spocona, obkrwawiona i do tego cholernie, ale to cholernie zmęczona. Podparła się wolną ręką o drewnianą poręcz, drugą zaś wcisnęła do pokrowca swój oręż. Nie mogła z tak daleka dojrzeć, co właściwie się stało i kto zadał ostateczny cios kapitanowi, ale z drugiej strony niekoniecznie ją to w tej chwili obchodziło. Obserwowała z wyraźnym zniecierpliwieniem, jak Szczerbaty oraz jego sklonowani podwładni wdzierają się na wrogi statek, a cieniste twory Nary wiją się gdzieś tam w tle. Och, czyli jednak wygrali? To świetnie. Znakomicie. Entuzjastyczne okrzyki kapitana drażniły jej uszy.
Najchętniej teraz poszłaby po prostu spać.
Parsknęła z oburzeniem, gdy Shikatsu śmiała skomentować jej nie najlepszy stan. Wzdrygnęła się i, chociaż jeszcze chwilę wcześniej ledwo trzymała się na nogach, tak teraz wyprostowała dumnie grzbiet. Wstrzymała na kilka chwil oddech, by nikt przypadkiem nie usłyszał, jak bardzo się zmachała. Odgarnęła zamaszyście zlepione kosmyki z czoła i przywdziała na twarz niezwykle butny wyraz. Byle tylko nie pokazać się nikomu ze słabszej strony; taki właśnie był skutek wojskowego drylu, w którym wychowywała ją jej kochana mamusia, by przygotować ją do przyszłej kapłańskiej posługi.
— Czuję się wspaniale. Nigdy nie czułam się lepiej — wymamrotała niechętnie, rzucając jej niezbyt przychylne spojrzenie spode łba. Kiedy tylko Szczerbaty podjął ponownie temat przerwanych nagle negocjacji, wykonała leniwy gest ręką w kierunku Nary, sygnalizując jej, że bynajmniej nie ma zamiaru uczestniczyć w dalszych rozmowach i właśnie idzie udać się na zasłużony spoczynek. Zanim jednak zeszła schodami pod pokład, rzuciła jeszcze krótkie spojrzenie zza ramienia w stronę truchła ich byłego lidera. W przeciwieństwie do Shikatsu, ani przez moment w jej głowie nie zrodziła się refleksja nad tym, że jego śmierć gdzieś - cholera wie gdzie - na morzu jest jakoś tak brzydsza niż gdyby zginął w rodzimych stronach. Co za różnica. Już w momencie podjęcia decyzji o zostaniu shinobi godzili się na taki właśnie los; los szeregowego żołnierza, mięsa armatniego, pokarmu dla rybek. Hej, przynajmniej ktoś będzie mógł się najeść!
Ocknęła się momentalnie, łapiąc się na tym, że wpatruje się w tamten punkt zdecydowanie zbyt długo. I zeszła na dół.
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 11 sty 2020, o 10:47
Misja Wojenna rangi C
Inoyū i Shikatsu
46/45
Wzburzone, morskie wody powoli się uspokajały. Spokój ten jedynie zakłócał raz na jakiś czas chlust spowodowany wyrzuceniem kolejnego ciała do lodowatego akwenu. Zmarli nie mieli co liczyć na ceremonialny pogrzeb. Piraci niczym hieny wpierw sprawdzali kieszenie poległych, ściągali z palców i zrywali z szyj wątpliwej jakości biżuterię, by potem na raz-dwa-trzy wyrzucić ograbione truchło za burtę. Grupka szczęśliwców z bandy Słonych Łotrów, która przetrwała krwawą batalię, została zakuta kajdany i przeniesiona do czegoś w rodzaju tymczasowego loszku, by tam poczekać na decyzje kapitana.
Śmierć przywódcy oddziału wysłanego przez ród Nara oznaczał, że z pozostałej trójki ktoś inny musiał przejąć rolę szefa. Izo był zajęty leczeniem poszkodowanych piratów, natomiast wymęczona jak nigdy Inoyū tym razem nie miała ochoty się rządzić. Padło więc na Shikatsu, z którą Szczerbaty wznowił temat dość nietypowej umowy.
- A szkoda, szkoda! Okazuje się, że baby na statku wcale nie przynoszą takiego pecha - skomentował, a potem westchnął ciężko. W jego głosie można było wyłapać szczery zawód. Obie kunoichi wyraźnie mu się spodobały.
- Dobra, podrzucimy was do pieprzonego portu. Ale macie mi ściągnąć wsparcie. I to sprawnie. Tylko mi, kurna, nie rozpowiadać, że Szczerbaty się z jakimś rodem dogadał! Piraci dogadani ze służbistami shinobi, to jest, kurna, niepojęte... Lepiej żeby mi się to opłaciło - dodał nieco dosadniejszym tonem, ale darował sobie grożenie paluszkiem.
- Nasz bezręki kolega będzie czekał na waszych ludzi w Nishiharze - oznajmił, wskazując na stojącego tuż obok łysego z koralami. Ten wtedy skinął głową i odezwał się ze spokojem.
- Wiecie, jak do mnie dotrzeć. Hasło pozostanie niezmienione, więc je przekażcie swoim ludziom.
Wydawało się, że wszystko zostało już ustalone. Piraci potrzebowali jeszcze trochę czasu, żeby wszystko ogarnąć. Szczerbaty zdecydował się zatopić na koniec statek Słonych Łotrów. Jak sam stwierdził, nie zamierzał żeglować przez morza na pokładzie zaszczanym przez tych chujków.
Batalię przeżyła również kolorowa papuga, która w trakcie potyczki była schowana gdzieś na uboczu w klatce. Jak się okazało, zapamiętała jedną z kwestii, która padła między dziewczynami. Shi przechodząc nieopodal usłyszała charakterystyczny, skrzekliwy głos.
- Kraa, nigdy się nie wypłacisz, kraaa, nie wypłacisz...
Czarna Ośmiornica z uszczuploną załogą ruszyła powoli w stronę rybackiej wioski. Po jakimś czasie do Nishihary została wysłana jedna szalupa, na której znalazł się tercet ninja wraz z łysym i paroma marynarzami. Dotarli do doków tuż przed bladym świtem. Tam rozdzielili się. Trójce Dōkō pozostało już tylko dostać się do stolicy Midori i zdać raport zleceniodawcom.
W stajniach czekały gotowe do drogi, wypoczęte koniki.
Cichy medyk dopiero w czasie powrotnej podróży zaczął zadawać pytania dotyczące morskiej batalii. Ze sporym przygnębieniem zapytał o śmierć Hiroyi, jako że w tamtym momencie zajęty był leczeniem rannego i nie wyłapał tego tragicznego momentu.
Droga do Yokukage obyła się już bez nowych przygód i niebezpieczeństw.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości