W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏
Posty: 81 Rejestracja: 18 lut 2024, o 15:07
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: ◈ Torba
Link do KP: viewtopic.php?p=214291#p214291
Multikonta: Mijikuma | Meguru | Ryukoi
Post
autor: ͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏ » 1 mar 2024, o 20:10
- Do następnego! - Krzyczę za siebie, zamykając za sobą drzwi z hukiem od lokalu "Daimyo" i idę na Zachód. Jest już dość późno, idę więc nieco szybszym krokiem niżbym szedł za dnia, wiadomo, że tak jest bezpieczniej. Nie ma co się ociągać, kiedy mafia nie śpi i nie wiadomo co szykuje. Patrolujący strażnicy w żadnym stopniu mnie nie uspokajają, a wręcz przeciwnie. Doskonale wiem jak te kurwiska potrafią być przekupne i czasem wystarczy sypnąć mieszek złota o równowartości tygodnia obiadów, żeby te tępe mordy odwróciły się na pięcie i wróciły dopiero kiedy będzie po wszystkim.
Mimo małego zastrzyku adrenaliny, nie skąpię sobie przyjemności jakimi są gorące źródła. Uwielbiam tu przychodzić po trudnym tygodniu, a tak się składa, że dziś był jeden z trudniejszych dni, bardzo dużo wymagających klientów. W mieście coraz więcej imigrantów, tak więc i większy ruch w takich lokalach jak mój. Miejmy nadzieje, że jakimś cudem takie miejsca jak to, do którego się udaje ominęła popularność i ludzie wolą po prostu chlać, nie rozkoszować się gorącą parą i uspokajającą aurą przerywaną pojedynczymi purknięciami starszych mężczyzn pod wodą. Ma to swój urok.
Z tą właśnie myślą otwieram drzwi lokalu i przechodzę przez próg.
0 x
Ai
Posty: 337 Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 148cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
GG/Discord: Laertes#9788
Multikonta: Itoshii, Aoi, Sister
Post
autor: Ai » 2 mar 2024, o 12:41
Misja D - Higashi Akira
"Grill u Gawr... Feniksa"
1/7
Gorące źródła niewątpliwie były wspaniałym miejscem, żeby odpocząć po trudach całego tygodnia, zwłaszcza jeżeli, żyło się w Shigashi, gdzie wielu ludzi jeden dzień potrafił doświadczyć bardziej, niż miesiące w wielu innych prowincjach, gdzie życie było bardziej... praworządne, że tak się wyrażę. Oczywiście, każdy region świata miał swoje ciemne strony, ale były to właśnie strony. W mieście, zdominowanym przez działalność rodzin mafijnych, światła było zdecydowanie mniej. Choć dla ludzi, którzy wychowywali się tu od małego, była to po prostu codzienność. Nie można tęsknić za czymś, czego i tak nigdy się nie zaznało. Prawda?
Sytuacja, była zgoła odmienna dla imigrantów, którzy przysparzali dodatkowej roboty we wszelkich przybytkach, w tym barze "Daimyo", za który odpowiadał Akira, wielu z nich uciekało z całym dobytkiem z Sogen, czy nawet prowincji sąsiadujących mniej lub bardziej. Licząc, że tutaj, nawet wojna nie sięgnie. Skoro, według wszelakich plotek, nikt o zdrowych zmysłach nie osiadłby się tu z własnej woli, to pewnie i te wstrętne dzikusy zza Muru tutaj nie będą chciały dotrzeć. Ale czy życie pod butem dzikusów, faktycznie byłoby dużo gorsze, niż próba jakiejkolwiek koegzystencji z... każdą stroną prawa i bezprawia w tym mieście?
Nawet relaks tutaj bywał ciężki, choć takie miejsca jak to, potrafiły cieszyć się swoją neutralnością - w końcu ludzie tutaj byli zawsze odsłonięci, podatni na wszelaki atak, gdyż do wody zakazane było wejście z bronią, tak zawsze znajdzie się powód do stworzenia jakiegokolwiek zamieszania.
-Jak to, kurwa, "NIE MOŻESZ"?! No ja pierdolę, chuj mnie obchodzi Twoja rodzina z Saikuronu! - Krzyki z wnętrza budynku gorących źródeł nie pozwalały na relaks, a jakby tego było mało, przez drzwi wyleciał jakiś mężczyzna w średnim wieku upadając z hukiem na ziemię tuż przy źródłach, poleciałby niewiele dalej, najpewniej w ubraniach wylądował by w wodzie. -Na prawdę, odmówisz MI?! - Krzyki dalej trwały, a z budynku wyszedł postawny mężczyzna, ubrany w... w każdym razie gotowy by wejść w każdej chwili do gorącego źródła, aby się odprężyć. Z pozycji Akiry wydawał się nawet większy niż on sam! -Mam w dupie ten Twój pierdolony lokal, zapomnij o jebanej ochronie. Znajdę inny. - Złapał leżącego mężczyznę za kołnierz i rzucił nim w kierunku budynku. -Biznesmeni pierdoleni, w ubraniach do źródeł idą. - Burknął, jakby to nie on, go tutaj wrzucił wcześniej.
No i sam wszedł do źródła, aby się odprężyć i zrelaksować. Był względnie niedaleko Akiry, choć do tej pory zdawał się go całkowicie ignorować. Natomiast, nasz niebieskowłosy olbrzym. Poza tym, że ten mężczyzna był jeszcze większym gigantem, mógł zobaczyć na jego ciele tatuaż przedstawiający Feniksa. Nie kojarzył tej mordy, więc zapewne krzykacz nigdy nie odwiedził baru "Daimyo". Choć po kiego on chciał jakiś lokal?
Wielki Typ
0 x
͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏
Posty: 81 Rejestracja: 18 lut 2024, o 15:07
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: ◈ Torba
Link do KP: viewtopic.php?p=214291#p214291
Multikonta: Mijikuma | Meguru | Ryukoi
Post
autor: ͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏ » 6 mar 2024, o 21:48
Tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało faktycznie nie można, ale zauważać patologię tego zjawiska i odstępstwo od normy już tak. Wielu powiedziałoby, że należałoby coś z tym zrobić, stanąć na chwilę, zastanowić się nad obecną sytuacją miasta i ją zmienić. Ja natomiast, wolę nie myśleć o rzeczach, na które jako jednostka nie mam kontroli. Nie wierzę w żaden mesjanizm, w żadne bohaterstwo. Słyszałem kiedyś plotki o samozwańczym mścicielu, który karze mafijne pomioty tego miasta, ale nie brałem go nigdy na tyle poważnie, by nie spać po nocach w związku z nieoficjalną współpracą między Daimyo a Feniksami.
Nim w pełni oddaję się swojej rozkoszy i chwili odpoczynku, jak grom z jasnego nieba uderza we mnie (a raczej moje uszy) donośny ryk niczym ogra, który zdecydowanie pomylił przytułek z swoim własnym bagnem. Kurwiszcza znajdą się wszędzie, ale dlaczego akurat dzisiaj i tutaj? Za chuj tego nie wiem! Ignoruję jakiekolwiek informacje odnośnie rodziny wspominanej przez tego gbura – życie nauczyło mnie, że tutaj to każdy ma jakąś zaszczaną rodzinkę nad sobą i nie warto tego traktować jakoś bardziej niż dupochron przez srogim wpierdolem.
Nie da się jednak w pełni zignorować tej burdy – najpierw wylatujący przez drzwi mężczyzna, następnie wielkolud z potężną maczugą. Tak wielkiego mężczyzny nie było mi jeszcze nigdy dane zobaczyć, przeskurwiel! Tym bardziej siedzę cicho i tylko przyglądam się całej sytuacji – po co dołączać do takiej burdy, tym bardziej, że jak widzę, to mafioza i to jeszcze ze mną w teorii (bardzo dużej i względnej teorii) sprzymierzony.
Kiedy zaś jesteśmy razem w tych źródłach to po takiej aferze to głupio się nie odezwać, co nie? Odchrząkuje, zbliżam się więc nieco i szukając jego spojrzenia mówię głębokim i czystym głosem:
- Niezły siurak, bracie.
0 x
Ai
Posty: 337 Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 148cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
GG/Discord: Laertes#9788
Multikonta: Itoshii, Aoi, Sister
Post
autor: Ai » 7 mar 2024, o 09:51
Misja D - Higashi Akira
"Grill u Gawr... Feniksa"
2/7
To nawet nie jest theme
Mężczyzna słysząc komentarz dotyczący jego wyposażenia, delikatnie mówiąc, wyglądał na zaskoczonego, zapewne nie było to coś, co ktokolwiek spodziewałby się usłyszeć będąc w gorących źródłach. Zwłaszcza nie od umięśnionego przystojniaka moczącego się w tym samym źródle, choć czy robiło to jakąkolwiek różnicę, kto to mówił? Pewnie zależało od osoby przyjmującej ten... ekhm. Komplement. W pierwszej chwili, niemożliwym było ocenić w którą stronę pozwoliło to przechylić salę nastroju tego wielkoluda, choć nie dawał dużo czasu na zastanowienie.
-Huh? - Burknął spoglądając na Akirę, starając się zlustrować jego... no. Wygląd, żeby wiedzieć, kto posunął się do takiego komentarza. -Kurwa, jasne, że niezły. - Po pierwszym szoku, na jego twarzy malowało się swego rodzaju zadowolenie z docenienia jego prezencji. Można też było w jego głosie usłyszeć... dumę. Tak, definitywnie. Jego "siur" definitywnie był powodem do dumy. W jego mniemaniu oczywiście, a być może też w mniemaniu niebieskowłosego gentlemana, który go skomplementował. Możliwe, że gdyby nie zaburzona perspektywa przez wodę, Akira również usłyszałby jakiś komplement, ale w tej chwili pozostanie to w sferze niedopowiedzeń.
-Przyjacielu... - zwrócił się do Akiry, jakby znali się od lat, widocznie szybkie przekroczenie barier poprzez komentowanie genitaliów pozwoliły na swoiste zacieśnienie więzi. Może i z nadziejami na więcej? -Ten jebany chuj powiedział, że nie da rady zrobić wesela mojej córy u siebie. Rozumiesz, kurwa? Od miesięcy byliśmy dogadani. A on pierdoli o tym, że jest wojna w Sogen i jego jebana rodzina uciekła stamtąd, to nie zrobi wesela. "Bo Mamusia chora i potrzebuje spokoju". W chuju mam jego mamusię, moja córeczka kochana ma mieć swój wyjątkowy dzień i będzie mieć swój wyjątkowy dzień, kurwa jego mać. - I splunął gdzieś w bok, oczywiście, z całym szacunkiem, gdzieś na suchy grunt. Szanował źródła na tyle, żeby nie splunąć do wody.
-No i kurwa, teraz mam jebane dwa dni by znaleźć lokal. Bo u tego chuja, za nic w świecie córa nie będzie się dobrze bawić, kurwa. Popamięta mnie śmieć. - I zanurzył się w wodzie na tyle, że tylko jego głowa wystawała ponad jej powierzchnię, jakby chcąc ochłonąć od tych wszystkich nerwów związanych z organizacją najwspanialszego dnia w życiu jego ukochanej córeczki, aby na spokojnie przemyśleć co z tym wszystkim zrobić. O ile był skłonny do spokojnego myślenia.
Gdyby tylko w okolicy był ktoś, kto akurat posiada lokal, który potencjalnie mógłby sprawdzić się w organizacji wesela, może przy odpowiedniej aranżacji. Ktoś, kto nie bałby się ugościć radujących się Feniksów, zakładając, że na liście gości będą inni członkowie jego rodziny i "rodziny". Prawdopodobnie olbrzym byłby wyjątkowo rad, a i wdzięczność zapewne by okazał.
Wielki Typ
0 x
͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏
Posty: 81 Rejestracja: 18 lut 2024, o 15:07
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: ◈ Torba
Link do KP: viewtopic.php?p=214291#p214291
Multikonta: Mijikuma | Meguru | Ryukoi
Post
autor: ͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏ » 7 mar 2024, o 13:51
Nie wiem czy podziwianie ludzkich walorów w takim miejscu jak to jest zaskakujące, nie powiedziałbym nawet, że jakoś seksualnie nacechowane - niczym się to u mnie nie różniło od zwyklejszego podziwiania kogoś muskulatury. Wiadomo, to zupełnie inne kwestie, ale jednak mocno związane z męską dumą i reakcja mafiozy jasno wskazywały na potwierdzenie tych moich myśli.
- Słucham cię - Mówię kulturalnie, potwierdzając, że słucham jego historii. Od kutasów do córek i weseli, tak to się żyje w tym Shigashi. Wsłuchuję się w jego historię, skurwiel na pewno mógł zobaczyć jak mi się zapalają gwiazdki w oczach widząc tak zajebistą okazję.
- Chłopie, takich skurwysynów to tylko zakopać i nie myśleć o nich nigdy więcej, nie ma nic gorszego niż się umówić i zrobić klienta w chuja. - Tu przerywam, nie odpalając jeszcze protokołu zdobycia nowych klientów. Na wszystko jest odpowiedni czas, tatko mnie uczył, że w wypowiedziach równie ważne co słowa są też przerwy i danie wybrzmieć emocjom i wypowiedziom. Teraz jest taki moment i warto wykorzystać go w jak najlepszy sposób.
Ja w odwrocie do mężczyzny, podnoszę się nieco, wyciągając ramiona do tyłu ukazując pokaźną klatkę piersiową, może nie tak jak jego, ale jednak wciąż nie jestem małym chłopem!
-Słuchaj. Mów mi Akira, Higashi Akira. Zapamiętaj to imię, bo ono zapewni twojej córce zajebiste wesele. Pełne alkoholu, odpowiedniej ilości miejsca i odpowiedniego dla wydarzenia wystroju, którym poszczyciłby się jebany cesarz! - Mówię z wielkim natchnieniem, wciąż nie do końca tłumacząc, ale budując zaciekawienie mężczyzny. Dopiero teraz wyjaśniam.
- Posiadam luksusowy lokal, w którym nawet dzisiaj będziesz mógł wyprawić największe wesele świata jeśli tylko tego chcesz. Z pełnym asortymentem i bezpieczeństwem, że każdy gość będzie mógł się bawić wedle własnych upodobań. - Mówię, podkreślając te słowa, przecież głupi nie jestem a on z pewnością to też wyłapie, że mówię o nim i jego członkach tej drugiej, mniej oficjalnej rodzinki.
- Co ty na to? Powiedz tylko słowo, a zaraz się dogadamy co do ceny i wszystkiego innego! - Dodaję z szelmowskim uśmiechem i pewnością w głosie. Tak się właśnie dobija interesy, skoro ktoś zamierzał zrezygnować z takiej okazji to dlaczegoż miałbym tego nie wykorzystać?
0 x
Ai
Posty: 337 Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 148cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
GG/Discord: Laertes#9788
Multikonta: Itoshii, Aoi, Sister
Post
autor: Ai » 7 mar 2024, o 15:53
Misja D - Higashi Akira
"Grill u Gawr... Feniksa"
3/7
Kiedy mężczyzna się tak wygadywał, był wyraźnie zadowolony ze względu na to, że trafił na dobrego słuchacza, który faktycznie chciał go wysłuchać. Niezależnie od przyczyny, czy strach, czy nuda, czy to co było faktycznie kluczowe dla całej tej sytuacji, a więc chęć zarobku. Liczyło się dla niego tylko to, że faktycznie się wygadał, a jego rozmówca go faktycznie słuchał, zamiast wypuszczać słowa jednym, a wypuszczać drugim uchem. Kiedy jeszcze mu przytaknął, to już całkowicie był wniebowzięty. Bratnia dusza rozumiejąca jak takich beznadziejnych gościu należy gnębić! Kto wie czy tego wspomnianego zakopania, ten gościu i tak nie miał już w planach!
-Akira! Przyjacielu! Mnie zwą Kentarō Kenta!- Wyciągnął łapy i nie czekając na jakąkolwiek reakcję swojego rozmówcy, przytulił go serdecznie, po przyjacielsku. Ze względu na miejsce, w którym się znajdowali, bez problemów wzajemnie czuli ciepło swoich ciał zbliżając się może nawet zanadto, ale czy w gorących źródłach występowało coś takiego jak zbyt duże zbliżenie? Zwłaszcza, kiedy rozmawiało ze sobą dwóch potężnych mężczyzn? Nawet ten ścisk mógł sprawić ból niebieskowłosemu, a bez cienia wątpliwości, mężczyzna nie włożył to w dużo siły, przynajmniej nie dużo siły mierząc ją według miary tego giganta. Ale zluzował uścisk i dał się wypowiedzieć młodzieńcowi do końca.
-Co ja na to?! Ha! Kurwa! Pytasz jeszcze?! - Wyglądał na naprawdę szczęśliwego, że akurat w tym miejscu trafił na takiego człowieka biznesu! -Na pewno będzie to lepsze, niż pierdolona karczma tamtego zjeba! - I w ramach przytaknięcia klepnął jeszcze Akirę w plecy, co mogłoby zaprzeć mu dech w piersiach, gdyby tylko nie był wcześniej gotowy na jego siłę, do czego przygotował go wcześniejszy przyjacielski uścisk. -Upodobaniami się nie przejmuj! Dla mej córeczki kochanej ma być wszystko jak najlepsze! Jak jakiś gość będzie coś odpierdalać to sam go rozjebię! No i ten jej mężuś jest spoza miasta. Rozumiesz o co chodzi, prawda? - Czyżby partner jego dziecięcia był kimś spoza świata mafijnych rodzin? No to się dobrali. -Normalnie rozjebałbym takiego frajera, ale rozumiesz, ona nigdy taka szczęśliwa nie była! To niech i będzie z gościem co ma pizdę między nogami, jak tylko da jej to szczęście!
-Przyjacielu! Cena nie gra roli! Szczęścia Córy nie da się wycenić, masz dziecko? Zresztą, chuj w to. Ma być szczęśliwa, jasne? - Spojrzenie miał takie, jakby jego ostatnie słowa były groźbą, jakby faktycznie miałoby się źle zadziać, gdyby tylko Panna Młoda była smutna. -Alkoholu ma być dużo! W kurwę dużo! Wiesz ile to "w kurwę dużo"? I beczka czegoś egzotycznego, nie wiem, z tej pierdolonej Unii coś może. Niech Córa spróbuje czegoś ze świata - Jednostka miary może nie była zbyt precyzyjna, ale ton jego głosu sugerował, że znaczyło to prawie dokładnie to, co mówił. -Z żarcia dużo mięsa. Zwłaszcza ryb. Córa uwielbia ryby. Kurwa wszystkie. Nawet te małe gówna, no, kurwa. Mam to na końcu języka... No, wiesz jakie. Dobra! -
-Umowa stoi? No i kurwa, najważniejsze, gdzie ten lokal? Jakieś pytania Panie Gospodarzu?- I splunął na swoją dłoń, po czym wyciągnął ją w kierunku Młodego Biznesmena. Licząc, że raczej nie zostawił mu pola do dyskusji i na wszystko się zgodzi. Na organizację i zakupy były dwa dni, więc powinno się udać wszystko co tylko chciał zorganizować. Na targu pewnie odpowiednie trunki się znajdą, choć nie wyglądał na takiego co był smakoszem światowych alkoholi, to też czy na pewno trzeba było się, aż tak bardzo starać. No i zapewne był też otwarty na wszelkie sugestie mające uszczęśliwić jego najukochańsze dziecko, skoro nawet dobrodusznie postanowił się upewnić o to, czy Akira posiada jakiekolwiek pytania. Pewnie o coś dałoby się dopytać, kwestie żywieniowe zostały postawione dosyć jasno, z naciskiem na "dosyć", ale cóż. On był, prostym, choć potężnie zbudowanym członkiem mafii, nie jest wykluczone, że cokolwiek istotnego dla gości lub córeczki przeoczył. O cenę ostatecznie nie pytał, jakby faktycznie, zgodnie z tym co wspominał, nie grała ona żadnej roli.
Kentarō Kenta
0 x
͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏
Posty: 81 Rejestracja: 18 lut 2024, o 15:07
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: ◈ Torba
Link do KP: viewtopic.php?p=214291#p214291
Multikonta: Mijikuma | Meguru | Ryukoi
Post
autor: ͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏ » 7 mar 2024, o 16:37
Zaciskam swoje muskuły wokół wielkiego tura jakim jest mafioza, który uracza mnie swoją serdecznością do tego stopnia, że niejednemu zapłonęłyby lędźwia od tego ucisku. Ja jednak może i potężny chłop, ale jednak w pełni oddany kobietkom.
Odchrząkam, przykładając kulturalnie pięść do buzi, tym samym kamuflując grymas lekkiego bólu przy uderzeniu jakim uracza mnie Kentaro Kenta. Kurwa, myślałem, że to ja mam nieco siły, ale on!? To nie byle kto, ci mafiozi to muszą jeść same białko z białkiem!
- Chłopaczyna nauczy się życia wśród dobrych chłopaków na pewno! Jeszcze mu nie jeden a dwa kutasy wyrosną, taki chłop będzie! - Krzyczę z radością do mężczyzny, z jednej strony całkiem uradowany, że właśnie dobijam kolejnego targu, który pozwoli mi poprawić pozycję mojego baru na rynku, zważywszy, że dobre słowo jednego mafiozy, tym bardziej takiego o dobrej opinii wśród swoich znaczy naprawdę wiele, niezależnie od okoliczności. Z drugiej z kolei zaczynam lubić tego olbrzyma, wydaje się kurewsko pozytywną osóbką!
- Jak ma córka na imię? I ten jej wybranek, żeby móc odpowiednio wystroić otoczenie ich imionami. - Pytam, włączając w głowie analityczny zmysł, który ma za zadanie wszystko zapamiętać, by w chwili próby wszystko było w najznamienitszym porządku i ładzie, bez żadnych odstępstw od normy.
- Dziecka nie mam, swojej też nie, gdzie ja znajdę na to czas. Moją kochanką jest bar, a miłością pieniądze! - Wybucham gromkim śmiechem. Pomimo żartobliwego tonu, taka też jest prawda, poza swoją działalnością przepisaną przez starego to mało mam czasu na swoje miłosne rozboje. Na nie też przyjdzie czas, póki co zadowalam się łatwymi panienkami, które same pukają do mojej sypialni, ha ha!
- Będą najrozmaitsze wina ryżowe z najróżniejszych zakątków świata, osobiście polecam te z Cesarstwa! Z ryb mam kontakt do najlepszych dostawców, mistrzów kuchni również się znajdzie takich, że każdy kęs to będzie istny orgazm dla całego ciała. - Rekomenduję, w głowie układając już cały plan działania, do kogo posłać i jak to wszystko zespolić i zorganizować. Skoro już się tak sprzedaję, to nie może nic się spierdolić, inaczej będzie po mnie. Staruszek, który odmówił wesela może póki co jeszcze dycha, ale najpewniej jeszcze do tygodnia jego szczątki będą smażyć się na pełnym słońcu oskubane przez bezdomne psy w slumsach miasta.
- Stoi, kurwa! Jak zobaczysz miejsce już w pełni urządzone to samemu zechce ci się znowu żenić! - powiedziawszy to, sam spluwam na dłoń i zaciskam ją w oficjalnym uścisku z mężczyzną. Dwa dni na wszystko to zdecydowanie wystarczająco, nie muszę bowiem niczego organizować od zera - alkohole mam już na miejscu, należało jeszcze wystroić cały lokal, zorganizować ekipę od muzyki i kucharzy.
- Powiedz mi jeszcze Kenta, jaka ma tam grać muzyka? Bo to się też zorganizuje oczywiście. I czy na miejscu mają zostać oddzielone loże dla poszczególnych gości nieżyczących sobie wszystkich oczu skierowanych właśnie na nich? - Mówię tu oczywiście o innych Feniksach, które z pewnością będą chciały sobie czasem coś powciągać dla zdrowia. Tego niestety zorganizować nie mogę, ale na pewno im niczego takiego nie brakuje, ja jedynie mogę zadbać o ich komfort.
0 x
Ai
Posty: 337 Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 148cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
GG/Discord: Laertes#9788
Multikonta: Itoshii, Aoi, Sister
Post
autor: Ai » 7 mar 2024, o 23:50
Misja D - Higashi Akira
"Grill u Gawr... Feniksa"
4/7
Bez najmniejszego cienia wątpliwości, można było być pewnym tego, że Kentarō Kenta był przepotężnie szczęśliwy, że napotkał tego dnia Higashiego Akirę, gdyż dogadywał się z nim szczególnie dobrze! Można powiedzieć, że Ci Panowie znaleźli ze sobą wspólny język wyjątkowo szybko, widać, komplementowanie genitaliów definitywnie pomaga w nawiązywaniu przyjaźni, mężczyźni uścisnęli swoje dłonie, co świadczyło o dobitym interesie. Ponownie, młodzieniec mógł odczuć siłę swojego klienta, gdyż w głębi duszy mógł czuć jak zgrzytają mu kości pod naciskiem jego potężnych paluchów, oczywiście. Obyło się bez jakichkolwiek kontuzji.
-No mam nadzieję! Bo gościa na razie lubię tylko ze względu na córę! Byle by ten drugi kutas innej nie szukał, bo wyrwę razem z kręgosłupem! HaHa!- I dopiero w tym momencie tak naprawdę finalnie zluzował chwyt na dłoni Akiry. -Moja Córeczka Najdroższa to Aiko! A jej facet... Kur... Kuro! Tak, Kuro. - Aż musiał się biedny zastanowić nad tym, jak nazywa się jej partner, no. Widać, że faktycznie darzył go jakąkolwiek sympatią tylko ze względu na swój największy skarb.
-No i to się, kurwa, ceni! Akira, Ty masz łeb na karku, a nie jak tamten jebany chuj, tu rodzina, tu mamusia chora! Ha! Wiadomo, biznes to biznes, a nie jakieś pierdolenie! - Widać, że doceniał odpowiednie podejście do spraw najpotrzebniejszych, zwłaszcza najpotrzebniejszych dla niego osobiście. -Z Cesarstwa? Te chuje potrafią robić dobry wina? Myślałem, że tam tylko żrą korzonki i liżą dupsko temu swojemu Cesarzowi! I zajebiście, to córa będzie szczęśliwa z tym żarciem! I ja też! -
-Muzyka? Kurwa, Akira, tera to mnie zadźgałeś. Ja chuja wiem o muzyce! Ufam Ci! Nie mam wyjścia, bo córy nie wypytam. Rozumiesz, lepiej by nie wiedziała, że Tatuś ogarnia wszystko na dwa dni przed, bo się jakiś kutas wyjebał na ostatnią chwilę. - Zaśmiał się szczególnie donośnie łapiąc się pod swoje boki. -Oddzielone lożę! O cholera! Ty o wszystkim pomyślałeś! Zajebisty jesteś, Akira! Jedna! Wystarczy, do interesów! Bo to ma być święto mojej córy! A nie, kurwa, jakieś tam "rodzinne" pierdolety! To grzecznie będzie! - No i zdawać by się mogło, że wszystko, co miało być z nim dogadane, dogadane już zostało. Przynajmniej, sam mafioza wydawał się być szczególnie uradowany przebiegiem rozmowy i ustalaniem szczegółów wesela, zdawał się nie móc doczekać, tego jakie wspaniałe przyjęcie będzie wyprawione na część zaślubin jego córuchny! Byle tylko nie sprawić mu teraz zawodu.
No i teraz Akirze przyszło przystąpić do przygotowań, aby na pewno na "za dwa dni" było wszystko dopięte na ostatni guzik w barze "Daimyo", aby Panna Młoda faktycznie była szczęśliwa z weselnej zabawy!
Kentarō Kenta
0 x
͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏
Posty: 81 Rejestracja: 18 lut 2024, o 15:07
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: ◈ Torba
Link do KP: viewtopic.php?p=214291#p214291
Multikonta: Mijikuma | Meguru | Ryukoi
Post
autor: ͏͏͏͏Αkira͏͏͏͏ » 12 mar 2024, o 16:51
Szczęście klienta przekłada się na moje szczęście! Aranżacje ślubowe nieczęsto należały do zakresu obowiązków w Daimyo, ale i na to sobie radzimy doskonale! Przede wszystkim to rzecz podstawowa – znajomości, znajomości i jeszcze raz znajomości. Uścisk dłoni w dobrym momencie i wykorzystywanie okazji to nadrzędna reguła tego biznesu. Można starać się wszystko zrobić swoimi własnymi rękoma, biorąc całe brzemię prowadzenia interesu w Shigashi na samego siebie. Ale po co mi to, kiedy mogę nie tylko nieco odciążyć sobie, to jeszcze na tym zyskać?
- Nie wiem jaki szaleniec śmiałby zdradzić twoją córkę, Kenta-sama, nie ma co się martwić! Aiko i Kuro, zapamiętałem i dobrze wykorzystam tę wiedzę – krzyczę do mężczyzny, trochę może nieco za bardzo wpadając w tryb „sprzedażowy”, którego zadaniem jest jak najmocniej dać o swojej firmie znać.
- Gdybym miał rezygnować z różnych transakcji i umów tylko dlatego, że ktoś w rodzinie jest chory to dzisiaj nie ściskałbym dłoni poważnych i szanowanych ludzi, a leżałbym w gównie bez domu i nadziei! – Podkreślam jeszcze swoją pozycję – osoby, dla której to zamówienie jest czymś więcej niż tylko umową, ale też zawiązaniem dłuższej znajomości, może biznesowej, ale też pasja, zaangażowanie. Nie chcę dać jakiejkolwiek, nawet najmniejszej szansy na to, by Kenta miał wątpliwości co do dzisiejszej decyzji.
- Nie ma co pierdolić o winach, tam gdzie je robią dobrze, to stamtąd je mamy i jednocześnie zaręczam, że ujrzysz je na własne gały, na ślubie swojej córy! – Dodaję jeszcze, śmiejąc się, zamykając jednocześnie temat win. Chuj, ja wina kupuję i je sprzedaję, nie pędzę, żebym wiedział gdzie są najlepsze!
Tak samo z muzyką, pewnie ogarnie się jakiś grajków i będzie po kłopocie – Mimitsu z pewnością kojarzy jakiś z którymi zdarzało nam się już współpracować. Nic wielkiego, ale też nie byle co, żeby nam wstydu nie przynieśli.
Kiwam jeszcze głową potwierdzając jedną lożę do interesów. Nie mi wiedzieć jakie to miały być interesy na ślubie swojej córki. Nie interesowało mnie to, bowiem to właśnie ten ewidentny brak zainteresowania ani ciekawości w zdobywaniu takich informacji mnie wyróżnia i pozwala koegzystować z Feniksami.
- Dobra chłopie, złapmy się na kilka godzin przed całą ceremonią, żebyś mógł zobaczyć jak to wszystko leży. Lokal Daimyo, nietrudno zauważyć, kurewsko przeważamy nad konkurencją! – Mówiąc to, wstaję, niebezpiecznie zbliżając się poziomem swoich bioder do twarzy mężczyzny. W takich miejscach jednak to nie ujma, a naturalny tok funkcjonowania w tego typu miejscach. Wychodzę z źródeł, zarzucam na siebie ręcznik i zaraz po ubraniu się, ruszam do baru. Dzisiaj będzie najintensywniej, trzeba to wszystko ze sobą zgrać i wymyślić plan działania.
z/t -> Bar Daimyo
0 x
Mukutaro
Posty: 239 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 13 kwie 2024, o 00:18
Misja C
Taiyō
"Gdzie medyk nie może, tam łuskę pośle"
[15/14]
- Dzięki - uśmiechnął się życzliwie do Taiyō. Miło było mieć przy sobie osobę, która faktycznie życzyła mu jak najlepiej. Nawet, jeśli jej celem było wyciągnięcie od niego cennego przedmiotu i gdyby nie to, to nawet by się na niego nie spojrzała. Zignorowała, jak każdego innego typa na ulicy. Może i teraz darzyła go jakąś formą sympatii i mówiła szczerze, ale fakty były takie, że każda kolejna chwila była niczym część podziałki na zegarku, który odliczał czas do nieuniknionej zdrady.
- No... Do tej pory ochrona szła nam łatwo, więc chy... Tak, jesteśmy, rzecz jasna. - bardzo łatwo dało się zobaczyć, że komplement trafił prosto w jego ego - Te od kupców z kompanii Shimote, naszych ludzi. Medyczne rzeczy i inne takie. A co do bania się to wiesz... - uśmiechnął się i wypiął pierś do przodu - Taka praca. Trzeba walczyć o swoje i o cudze, jak trzeba. Może czasami się trochę zlęknę, jak każdy, ale no. Dzielnie stoję i idę do przodu. Kiedyś na pewno się to opłaci. - chyba nieco urósł podczas chwalenia się swoja pracą i osiągnięciami. Nic dziwnego, każdy mężczyzna potrzebuje czasami miłości i łechtania ego piórkiem trzymanym przez kobietę. Być docenionym, być uznanym za ważnego. Być uznanym. Tym bardziej, im bardziej brakowało im tych konkretnie rzeczy. Czy Shitsumaru był takim właśnie człowiekiem? Wiele na to wskazywało, ale trzeba by zrobić nieco głębszy wywiad, żeby się tego dowiedzieć.
Po powrocie Taiyō i wsłuchania się w operę na trzy głosy, Taiyō potwierdziła, że braciszek jest faktycznie zajęty i nie będzie się wtrącał w dalszy rozwój wypadków. Bo dziewczę zamierzało poprowadzić to wszystko w dość konkretnym kierunku. Kierunku najbliższego gorącego źródła. Czy uda jej się go wyciągnąć? Czy będzie stawiał opór? Był pod wpływem, także szanse powodzenia subtelnej perswazji były nieco większe. To plus urok osobisty Taiyō. Bo może i nie miała owoców jak te dwie dziewczyny ćwierkające w łóżku Katsury.
- A co, że teraz? - zapytał, dość gwałtownie wstając na nogi. Nie spodziewał się. Na pewno się nie spodziewał. Taiyō dźgała go igłą w tyłek raz za raz, a on raz za raz podskakiwał. - Znaczy się no, możemy iść. Pokażę ci jakieś dobre. O tej porze może nawet będzie mało ludzi. Hmh, także no. Idziemy? - mimo wypitego alkoholu, mężczyzna stał i poruszał się bardzo sprawnie i pewnie, ale nieco sztywnie. No, trochę ciężko mu się dziwić, sytuacja z jego perspektywy była nieco abstrakcyjna. A pozostała dwójka? Nigdzie nie było ich widać, to też nie było potrzeby ich zapraszać. Ulotnili się, wrócili do domów. Lepiej dla nich, będą mogli się uspokoić. I lepiej dla Taiyō, która będzie mogła spędzić całą swoją energię i uwagę na sterowaniem Shitsumaru.
Na szczęście gorące źródła nie były znowu aż tak daleko. Były nawet bardzo puste, patrząc na stan i absolutne znudzenie siedzącego za ladą potężnego, dobrze zbudowanego mężczyzny. Tak zwanego byczka, który prowadził ten przybytek. Widząc dwójkę gości, poprawił swoją pozycję na bardziej profesjonalną.
- Witam serdecznie, szanowni... Shitsu? - mężczyzna przerwał swoją grzecznościową formułkę i skupił się na swoim... znajomym, najwidoczniej.
- No tak jakoś się złożyło, że jestem. Jeszcze czynne? - zapytał, podchodząc do gospodarza i wykonując męski gest trwałej przyjaźni . Ten odwzajemnił go, oczywiście, i dwójka przez chwilę ściskała sobie ręce na tyle mocno, że Taiyō spodziewała się, że któremuś z nich wyskoczą oczy z presji. Ci jednak wydawali się całkiem zadowoleni z życia i z ponownego spotkania.
- Dla ciebie zawsze. Wchodźcie śmiało, jeśli będziecie potrzebować jakiegoś sake, dajcie znać. - odpowiedział i gestem zaprosił duet do korytarza po jego prawej. Tam mogli się rozdzielić do poszczególnych szatni - męskiej i żeńskiej. A po przebraniu się i wzięciu ręczników, można było przejść do odpowiednich sekcji - męskiej, żeńskiej lub mieszanej. Tam, przed wejściem do wody, rzecz jasna trzeba się umyć, a dopiero potem oddawać przyjemnościom ciepłej wody i towarzystwa w owej ciepłej wodzie.
0 x
Taiyō
Posty: 130 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Kasshokara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 13 kwie 2024, o 02:35
Zwój nie wykluczał onsenu, a onsen nie wykluczał zwoju. Obie te kwestie można było połączyć. Shitsumaru ukradł go przecież z tylko sobie znanych motywów. Ani złych, ani dobrych. Jakichś. Tak samo Taiyō, okradając złodzieja, mogłaby być posądzona o czyny niegodziwe. Zła, po prostu, nie wolno tłumaczyć. Zło jest złe niezależnie od tego, kto zaczął i z jakich pobudek. Jeśli oboje czynią je tak samo – są na równi. A skoro równi, to nic sobie winni. Z tego założenia wychodziła, najwyraźniej uznając, że misja nie stoi w sprzeczności z brataniem się. Przecież naprawdę polubiła mężczyznę i równie prawdziwie miło spędzało jej się z nim czas. Czy niuanse, tak normalne dla świata, w którym przyszło im żyć, były istotne? Bez zawahania powiedziałaby, że nie. Nadmierna pamięć, drobiazgowość, to przecież przeszkoda. Gdyby miała chować urazy, nigdy nie rozmawiałaby z Zankoku. To on przecież, jakby człowiek nie chciał spojrzeć, pomagał w jej udręczaniu.
Każdy robił dokładnie to, co musiał, by przetrwać. Łatwo o ocenę, jeszcze łatwiej o błąd w tej sztuce.
— Opłaci, mówisz? — powtórzyła po nim z manierą, która bez odpowiedniego kontekstu, mogłaby sugerować smutek. I – poniekąd – tak było. Chociaż z tego zawodu, tej frustracji, do smutku daleka była droga. I wtedy, gdy była z Azugimoto nad rzeką, i teraz, czuła, że patrzy na świat zupełnie inaczej, niż ci, którzy ją otaczają. Że nie pasuje. Znowu. Że brak jej tego pierwiastka zwanego „życiem”. Może wiary. A przecież chciała wierzyć; tak uparcie trzymała się tego podłego istnienia i… Nic. Nic się nie zmieniało. Więc czemu ci wszyscy ludzie nie tracili nadziei, czemu czerpali z tej boleści jakąkolwiek radość? Gdzie tkwiła tajemnica, to boskie prawo, które najwyraźniej mijało ją na zakręcie, sugerujące, iż takim jak ona darowane jest więcej, niż bycie brudną ścierą, którą ktoś przetarł podłogę w rzeźni. Że mają prawo chcieć czegoś więcej.
Oprzytomniała w sekundę, po zorientowaniu się jak brzmiały słowa. Znów, w duchu, podziękowała, że Shitsumaru za kołnierz nie wylewał.
— Na pewno tak będzie, w końcu… Dobrych ludzi spotyka dobry los! — dodała szybko i energicznie. Ba, dla większego rozmycia plamy na utkanej historii, do całości dodała niezwykle promienny i rozczulający uśmiech. Nawet przymknęła oczy. Wolała trwać w tej złudnej atmosferze, kłamać jak z nut, niż dać komukolwiek poznać swój wewnętrzny świat, stojący w całkowitej sprzeczności do zewnętrznego. Wtedy, powaga, w ogóle nikt nie chciałby przy niej przebywać. Byłaby jeszcze większym ciężarem. Już nawet pomijając, że musiałaby się do tego przyznać – do słabości, do bycia kompletnie bezużyteczną wydmuszką, trzymaną przy życiu najwyraźniej tylko po to, by sprawiać uciechę bóstwom. Okrutną uciechę.
Dziewczę zatrzepotało rzęskami.
— No… Tak — odparła niepewnie, bo kompletnie nie rozumiała zmieszania Shitsumaru. Wizyta w onsenie nie była niczym zdrożnym, ba, zdążyła już spostrzec, że czynił to każdy obywatel – z rodziną, z partnerami biznesowymi, z kochankami, z kandydatkami na kochanki. Każdy bez wyjątku. Było to nawet powszechniejsze od wizyty w herbaciarniach. — Po co czekać? Nie ma na tym świecie nic lepszego niż gorące źródła.
I naprawdę tak uważała. Gorące źródła. Woda. Wszystko, co pozwala poczuć się lekkim. Nieważne z kim i gdzie. Poszłaby tam nawet sama. A, że przy okazji mogła mieć towarzystwo, towarzystwo zwoju – dla przykładu, to wartość dodana.
Na zewnątrz przywitał ich niedokuczliwy chłód nocy i zapach, jakby zaraz miała urwać się ciepła ulewa, zawieszona we wrzącym jeszcze powietrzu wilgoć. Tak, ze wszystkich pór roku najbardziej lubiła te letnie. Cudowne koncerty cykad, zawieszone na nieboskłonie gwiazdy o nieznanych jej nazwach. Cóż, niezaprzeczalnie zwracała uwagę na wiele szczegółów, które większość ludzi brała za pewnik i nieinteresujący element świata. Widziała więcej, czuła więcej. Żaden to dar, co najwyżej kara. Tylko za czyje przewinienia, skoro naznaczona była nimi już w chwili narodzin, nim zdążyła pobrać pierwszy wdech?
Tak czy tak. Dotarli. Rozejrzała się po budynku, ale bez zbędnej ciekawości. Ustaliła gdzie i co jest. Przede wszystkim kto. Jak wielu. W tym konkretnym przybytku nie była ani razu, ale nie różnił się w żaden sposób od innych mu podobnych. Ten sam układ, wystrój, klimat.
Schyliła przywitalnie głowę w kierunku mężczyzny, który najwyraźniej prowadził to miejsce. W samej rozmowie nie uczestniczyła, bowiem sprawami formalnymi zajął się Shitsumaru. Niespecjalnie interesowała ją relacja dwójki, nawet ani trochę, gdyż chęć wsunięcia obolałego – jak zresztą zawsze – ciała w otulającą materię była trzy razy potężniejsza, niż jakiekolwiek pokłady ciekawości. A tych i tak było więcej, niż u statystycznego człowieka.
Summa summarum, rozstali się pewnie gdzieś pomiędzy szatniami. Watanabe bez grama zwłoki oporządziła ciało w sposób, którego wymagały niespisane (chyba, bo przecież w czytanie była słaba) zasady. Niekiedy z nadmierną czułością, innym znów razem – brutalnie, szaleńczo wręcz, jakby oprócz ewentualnych nieczystości, chciała również zetrzeć skórę. Mięśnie. Kości. Zetrzeć się całą i zniknąć. Na szczęście katastrofalne myśli ochłodziła woda, którą wprost z przygotowanego do tejże czynności pojemnika, rozlała od szczytu czaszki, aż po same stopy.
Całe przygotowania uczyniła na tyle szybko, by zdążyć wpełznąć pod taflę, nim zrobił to Shitsumaru. I ot, oparła głowę brodę i dłonie o wyłożone wokoło miedzy kamienie, przymknęła powieki i oddała się rozkoszy odpoczynku. Nie, żeby miała od czego odpoczywać. Od tego, co działo się w jej głowie nie w sposób. A ciało? Cóż, eksploatowała je bez grama litości. Nic ją nie obchodziło. Ta martwa pokrywa dla jeszcze, niestety, trwającej przy życiu duszy. Zupełnie bez sensu.
0 x
#f38834
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Aoi ☼ [D] — „Mówiono, że z diabłem ma pakt”
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa”
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda”
Mukutaro
Posty: 239 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 13 kwie 2024, o 03:05
Misja C
Taiyō
"Gdzie medyk nie może, tam łuskę pośle"
[16/14]
Wizyta w gorących źródłach, nawet jeśli była zaskoczeniem dla Shitsumaru, była chyba dobrym pomysłem. Ciepła woda zmywała zmęczenie, trudy dnia. Była idealna dla towarzystwa i dla relaksu, do celów socjalnych i do samodzielnej kontemplacji nad życiem i innymi duperelami. Czysto obiektywnie był to uniwersalnie dobry wybór, zwłaszcza o tej porze. Kiedy chłód powietrza gryzł się mocno z gorącą wodą. Ten dualizm był czymś, czego niektórzy ludzie pożądali w wizytach w takich miejscach. Inni woleli po prostu się zanurzyć i nie myśleć. Odlecieć. W krainę zapomnienia i oderwania od reszty brutalnego, nieprzyjemnego świata.
Taiyō bardzo się starała, żeby być tą pierwszą w wodzie. Żeby móc ukryć swoje ciało pod jej taflą, z jakiegoś powodu. Może nie była pewna swojego ciała, swojej urody? Albo tego, co uważała za przykry zamiennik urody? Cokolwiek działo się w jej małej, chaotycznej główce. Najważniejszym było to, że przeprowadziła wszystkie procesy higieniczne prawidłowo i z ogromną dokładnością. Wiadomo, kultura wymaga, nawet przestępcy i kryminaliści powinni zachowywać zwykłą przyzwoitość i obyczaje miejsca, w którym chcą przebywać.
Moment wejścia Taiyō do wody był też momentem ulgi. Dla ciała, jej umysł nadal spowijały czarne chmury i ciemne mary. Cień, jej dotychczasowe życie, brak relacji z innymi. Niby ciężar doczepiony do jej pleców, którego nie ubywało. Nie ważne, jak ciepła byłaby woda i jak pięknie wyglądałoby niebo. A ciemne już nieco prezentowało się bardzo ładnie, z licznymi gwiazdami rozsianymi po nieboskłonie. Nawet dla ludzi bez edukacji na tematy astrologii, był to piękny dodatek do dowolnej okoliczności poza czterema surowymi ścianami.
I po kilku minutach od wejścia dziewczyny, Shitsumaru przyszedł. Jak można się było domyśleć po jego aparycji, bardzo muskularny. Ale w zdrowy sposób, gdzie estetyka łączyła się z praktyką w bardzo wdzięczny sposób. No, może nieco mało mięśni na samym brzuchu, prania to by się na nim nie zrobiło. Wydawał się, ponownie, nieco sztywny, jakby cała sytuacja paraliżowała jego mięśnie i zmuszała do porzucenia swojego polanego alkoholem luzu. Oczywiście przepasany był ręcznikiem. Niektórzy lubią wchodzić nago, niektórzy woleli swoje narzędzia trzymać w skrzynkach. Wzrok najemnika skupił się wyłącznie na towarzyszce.
- Już... jestem. - powiedział i zaczął iść w kierunku Taiyō. Mniej więcej w połowie drogi poślizgnął się na kawałku mokrego kamienia i tylko cud sprawił, że nie wywalił się na ziemię niczym rzucony niechlujnie worek kartofli. Szczęście, machanie rękoma jak zdesperowany kurczak i głośne "woahwoahwoahwoahwoahwoah" dało mu najwidoczniej wsparcie bogów fortuny. Mu i jego solidnie trzymającemu się ręcznikowi. Żeglarze i piraci z Cesarstwa mogliby nauczyć się wiązać liny tak dobrze, jak on okrycie na biodra. Chyba, że to kolejny cud chroniący jego godność.
- TRZYMAM SIĘ. Jest dobrze. Jest. - powiedział głośno chyba do siebie bardziej niż do Taiyō. Z odzyskaną równowagą i obronioną godnością (chociaż ktoś mógłby mieć inną opinię), podszedł do dziewczęcia i wsunął się do wody, zdejmując z siebie ręcznik. Z jego ust wydobyła się cichy odgłos ulgi i przeżywanej przyjemności. Jakby dostał w tym momencie dokładnie to, czego potrzebował w swoim życiu, do osiągnięcia spokoju ducha.
- Taaaaak... To jest to. Nie ma nic lepszego od gorącej wody. I dobrego towarzystwa. - oparł się plecami o ściankę, rozkładając ręce na całą długość na boki. Przymrużył nieco oczy i odetchnął jeszcze kilka razy. - Rina-chan, macie tam chyba w Wietrznych Równinach gorące źródła, prawda? Różnią się od tego tutaj? Nigdy nie byłem. Ale jeśli są tak dobre, jak te tutaj... - zapytał, chyba próbując jakoś podtrzymać rozmowę. Nadal nie patrzył na Taiyō, może przez potrzebę relaksu, może nie chciał spalić większego buraka. Wydawał się być zadowolony z miejsca, w którym się znalazł. Podczas, gdy jego brat tworzył figury przestrzenne z ciał swojego i dwóch bezwstydnic, on osiągał kolejny etap duchowego wyniesienia. Który z nich miał lepiej - tego nie sposób ocenić tak łatwo.
0 x
Taiyō
Posty: 130 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Kasshokara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 14 kwie 2024, o 00:25
Gorąca kąpiel, tym bardziej w źródłach, była dobra na wszystko. Inaczej: prawie wszystko. Kiedy blondynka bywała zdenerwowana na brak surowców do pigmentów, kiedy Azugimoto przestawał grać melodię, która układała się w klucz do zamkniętych od lat drzwi, albo kiedy Ruushi – z woli własnej lub cudzej – szczędziła „leku”: Taiyō, o ile była zdolna do zdrowego osądu, natychmiast udawała się w miejsce, w którym mogła zażyć kąpieli. Woda musiała być gorąca, najlepiej żeby parzyła, gdy włoży się w nią nogę. Albo, znów inaczej, tak chłodna, by tracić czucie w kończynach. I w obu wypadkach należało, co zresztą robiła, zanurzać się powoli; centymetr po centymetrze, aż ciecz dochodziła do samej szyi. Tylko dzięki temu zyskiwała, połowiczny oczywiście, spokój. Jedyne momenty wytchnienia. Poza tym – istny chaos.
Podobno zapytano kiedyś jego z najwyższych kapłanów świątyni Amaterasu, jak pragnie zakończyć swój żywot. Ten miał zaś odpowiedzieć, że zetnie plątaninę swych żył w wodzie ogrzewanej słońcem. Watanabe, słysząc tę historię, jak wiele innych zresztą, z ust tej samej kurtyzany, której mądrości nigdy nie próbowała zaprzeczać ani odmawiać, postanowiła nawet, że jeśli kiedykolwiek popadnie w absolutny marazm – tak właśnie uczyni: położy się w bali, albo jeziorze, weźmie w okaleczone ogniem dłonie ostrze, pogładzi wyblakłą i wilgotną skórę. Najpierw płytko, by w chwilę po tymże ostatecznym tańcu na naskórku wcisnąć narzędzie aż po samą rękojeść. Później, gdy posoka spłynie z wybałuszonego przedramienia, spojrzy na zabarwioną krwią wodę. I zaśnie spokojnie, opadnie pod powierzchnię, podda się pływom lub, wprost przeciwnie, będzie spadać w całkowitym bezładzie po linii pionowej. Wyobrażała sobie to tak wiele razy, że nawet teraz, gdy nie dzierżyła żadnej broni zdolnej przenieść wizję na jawę, czuła jak ulatują z niej wszelkie troski, zmartwienia. Stawała się lekka i, kto wie, wolna. Złudnie. Ale wolna.
Pewno też z tego powodu żartowała z samej siebie, że bliżej jej do syreny, niźli człowieka – niezwykle niechętnie opuszczała „bezpieczne” środowisko. Gdyby mogła, a czasem snuła takie myśli, wolałaby mieszkać w oceanie, śpiewać na jakimś głazie, poruszać rybim ogonem, mamić biednych marynarzy i doglądać, jak ich łajby zimą obijają się o fale, zamarznięte jak te cholerne lodowe rzeźby. Cholerne, bo nigdy ich nie wiedziała, a jedynie słyszała. Poza tym – równie cholerne, bo była uwiązana do tego cuchnącego miasta.
Z potoku dziwacznych myśli, a raczej ich braku, wyrwał ją głos Shitsumaru. Watanabe otworzyła leniwie i ospale jedną z zamkniętych dotychczas powiek, ale nie przestała opierać podbródka na złączonych (jak do głębokiego ukłonu) dłoniach. Była zrelaksowana. Choć to dziwne, skoro mężczyzna był, jakby nie patrzeć, mężczyzną, w dodatku takim, któremu miała ukraść to, co i on ukradł. Jeżeli istniałby jakiś podręcznik honoru złodzieja, najpewniej znalazłaby w nim moralny dogmat. Ale, zupełnym przypadkiem, nikt nigdy nie zdecydował się na popełnienie podobnego pisma. Szkoda. Byłoby łatwiej.
Nagle Shitsumaru począł motać się w powietrzu, a jego zawodzenie zmusiło ją do spojrzenia nań już nie jedną źrenicą, a dwoma. Nie wyrażały szoku, nie. Była jakby wolna od tego uczucia, a przynajmniej w tej konkretnej sytuacji. Zamiast tego, nieświadomie przybrała głupawy uśmiech. Powinna pośpieszyć z pomocą? Może. Zapytać, czy na pewno wszystko jest w porządku? Pewnie tak. Czy tak zrobiła?
Nie.
Jedynie prychnęła pod nosem. Ani w rozbawieniu fajtłapowatością nowego „kolegi”, ani sytuacją. Ot, tak po prostu. Bez żadnego komentarza czy wytłumaczenia. Dziwne to było dziewczę. Nieszablonowe, można rzec. Pytanie o „trzymanie się”, rzecz jasna, nadeszło, gdy mężczyzna wgramolił się pod okrywę z mętnej wody. Późno, ale lepiej niż wcale, prawda?
— Oczywiście — przyznała przyciszonym tonem, acz gestykulując przy tym dość żywiołowo. — Wiesz, wszystkie gorące źródła wyglądają tak samo. No, w niektórych rozdają maseczki albo inne cuda. Poza tym… Może ładniejszy widok. Nie żeby to miało jakiekolwiek większe znaczenie.
Słońce ponownie przymknęła powieki. Nie była skłonna do obłapiania ludzi spojrzeniem – dlatego ani razu nie zmierzyła sylwetki towarzysza. W miejscach, których zasady wykluczały gapiostwo i nadmierną ciekawość, nie czuła takiej potrzeby. W innych sytuacjach, cóż, pewno czyniłaby to bez grama wstydu. Nie miała wstydu. Ni krztę.
— Często tu bywasz? — zapytała. — Wyglądało, jakbyś znał się z tym mężczyzną zza lady.
0 x
#f38834
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Aoi ☼ [D] — „Mówiono, że z diabłem ma pakt”
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa”
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda”
Mukutaro
Posty: 239 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 14 kwie 2024, o 01:00
Misja C
Taiyō
"Gdzie medyk nie może, tam łuskę pośle"
[17/14]
Na pewno było interesującym, że Taicia nie chciała się fatygować, żeby mu pomóc. Może gdyby sam się wywalił i stracił przytomność, to łatwiej by jej było podpierdzielić zwój? Który nie wiadomo, czy miał, mógł go mieć drugi braciszek, zajmujący się dwoma kobietami w karczmie, z której niedawno wyszli. Albo mieć to w pokoju. Albo cokolwek innego i gdziekolwiek indziej, umiejętności zdobywania informacji przez Taiyō zdecydowanie leżały i kwiczały. Kolejna rzecz do poprawienia w jej metodyce? Teraz raczej nie był czas, żeby się nad tym rozwodzić. Nie w godzinie relaksu i przyjemności, gdy dwójka moczących się, nowopoznanych, mężczyzna i kobieta, była zajęta zmywaniem z siebie trudów, ponownego powrotu do świata żywych.
- Widok, hmh. - powiedział i popatrzył na bambusowy mur, odgradzający resztę świata od ich małego, prywatnego kącika z gorącą wodą. Gruby i powiązany ze sobą linami, dawał poczucie izolacji od świata zewnętrznego. Do górskich krajobrazów się to oczywiście nie umywało. Dzikich lasów i terenów pod nimi, jakiś pięknych widoków właściwych tylko odizolowanym miejscom. Tym niezbadanym, nieposkromionym do końca połaciom świata.
- WIdoki są ważne, przecież. - jeśli Taiyō zechciała skupić się na Shitsumaru, kiedy wypowiadał te słowa, mogła zobaczyć, jak ten przygląda się jej uważnie. Nie jakiejś konkretnej części ciała, nie "obczajał" jej i jej ciała zanużonego w wodzie. A patrzy na całą ją.
- A tak, znamy się. Czasami robiliśmy tutaj spotkania z tymi, no... Partnerami w biznesie. Znaczy nie do końca my, my tam tylko robiliśmy za towarzystwo, ochronę... Brat jest bardziej do ludzi, to zabawić potrafił. Ja głównie pilnowałem. Brakuje mi jego charyzmy. - więc jego braciszek był bardziej czarujący, kiedy on był... sobą? Może był silniejszy fizycznie, lepiej wykonywał swoją robotę? Na pewno miał szereg zalet. Jak mówił o kobietach i miłości podczas gry w karty? Może pod powłoką złodzieja zwojów i bandziora kryło się czułe serduszko? Dusza romantyka? Może był tym typem mężczyzny, który witałby swoją kobietę z kwiatami i śniadaniem po upojnej nocy? Nie wyglądał, ale kimże jest Taiyō - ba, kim jest ktokolwiek - żeby oceniać go tylko bo jego imieniu czy aparycji?
- Pogadaliśmy kilka razy, popiliśmy, zaprosił mnie na obiad do swojego domu. Dobra z niego morda. Swój. - zakończył temat, rozciągając nogi pod powierzchnią wody i wiercąc się jakby jakiś kret zdecydował się zrobić wywietrznik w ziemi pod jego tyłkiem. Szybko się uspokoił i wrócił do swojej poprzedniej, wyluzowanej pozycji.
- WIesz, Rina-chan... W sumie to bardzo mało o tobie wiem. Takie no, podstawy. Że robisz jakąś sztukę. Skąd pochodzisz. A myślę, że chciałbym nieco bardziej. Opowiedz mi o sobie więcej, dobrze? - coś, co początkowo zabrzmiało jak zaproszenie na cimcirimcim, przeszło w... dalszą rozmowę? Czy ten człowiek miał jakiś dłuższy plan na tą znajomość? No dobrze, chciał ciągnąć rozmowę, pozwolić RInie na ujawnienie tego i owego o sobie... Co, mieli tutaj tak bezowocnie siedzieć kilka godzin i się moczyć? Coś trzeba przecież robić, nie? Skoro orgnizowali tutaj spotkania, to i rozmawiać musieli. A każdy relaks jest kilka razy lepszy w dobrym towarzystwie... Albo nie jest, jeśli jest się odizolowanym od życia społecznego samotnikiem. On chyba jednak nim nie był. Albo był, ale powoli zmierzał w innym kierunku. I tym momencie patrzył się na Rinę, poświęcając rozmówczyni całą, niepodzielną, uwagę.
0 x
Taiyō
Posty: 130 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Kasshokara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 14 kwie 2024, o 20:32
Dla Watanabe „widoki” czy widoki stanowiły wartość marginalną. Dobrze, jak były. Jak nie – też było w porządku. Dlatego na dygresję Shitsumaru odpowiedziała tylko krótkim, potakującym mruknięciem. Może gdyby była świadoma, że na nią patrzy, wysiliłaby się na pytanie: „dlaczego?”, ale, cóż, powieki wciąż miała ciasno zamknięte.
— Rozumiem — odpowiedziała nieco sennie, układając głowę na bok; policzkiem przylepionym do ich wierzchu. Dopiero teraz otworzyła oczy. — Charyzma nie-charyzma. Najważniejszy jest cel i dążenie do niego. A ty go masz, to już więcej niż połowa do sukcesu.
Cel.
Taiyō ponownie zazdrościła Shitsumaru. Był przecież, w jej opinii, szczęściarzem, mogąc dążyć do jasno wytyczonego punktu. Dlatego nie rozumiała, skąd bierze się w nim ta surowość wobec własnego charakteru. Miał przecież wszystko, o czym ona bała się nawet pomyśleć, czy pomodlić w świątyni. Niezaprzeczalnie, mimo „wad”, nie stał w miejscu. A ona? Cóż. Była psem, którego jedynym sensem życia było towarzyszenie i służenie. A kiedy zerwała się ze smyczy, świat wcale nie był łaskawszy. Odcięta od ręki „właściciela” czuła się, jakby dryfowała bezwładnie po oceanie. I to nie w ten dobyr sposób. Nie miała celu, przeznaczenia, nadziei.
Znów była psem.
Raz pies.
Zawsze pies.
Rina, a przynajmniej z fałszywego imienia, podniosła się głowę i wyciągnęła ręce, później zaś ściągnęła łopatki i rozmasowała obolały od niekoniecznie najwygodniejszej pozycji kark. Całość rozciągania zakończyła przylgnięciem plecami do konturu „basenu” i oparciem nań łokci. Tak, to było możliwe – koniec końców, Słońce była dość wysoka, jak na panujące standardy. Ale, na (nie)szczęście, taka pozycja nie sprawiała, że ujawniała więcej nagiego ciała, niźli do obojczyków. Kościstych, mocno zaznaczonych.
Po zadanym przez Shitsumaru pytaniu blondynka zdawała się zacząć intensywnie myśleć. Nie dlatego, że kłamanie wymagało od niej jakichkolwiek procesów myślowych, bo nie – te tkała na zawołanie, przekonujące i logiczne, mając do tego widoczny jak na dłoni talent. Po prostu, w kontrze ze stworzoną w wyobraźni Riną, jej życie było… Bezbarwne. Nikłe. Pozbawione wartości. Pozbawione światła. Im dłużej Watanabe „żyła”, tym mocniej zdawała sobie sprawę z tego, jak wielka i wroga ciemność panuje wokoło. Na początku, tuż po wejściu w szeregi Akiyamy i odnalezieniu „rodzeństwa”, był jeszcze jakiś półmrok, coś było widać, ale z każdym dniem było coraz mniej jasno. Na ten moment nie widziała już nawet, czy to, czego dotyka, co robi i myśli, było dobre czy złe, czy stoi, czy leży. Nic nie było jasne. Cholera. Gdyby tylko ktoś ją uprzedził, że jej sercu przeznaczone było pęknąć i naprawdę to poczuje i, na bogów, będzie mieć przy tym wrażenie, jakby we wnętrzu, przy katalizatorze duszy, nastąpiła eksplozja, a do żołądka spadną odłamki… Nigdy w życiu nie pozwoliłaby na rebelię w sierocińcu.
— Moje życie, w porównaniu do twojego, było nudne — wyjaśniła z wymuszonym uśmiechem, po całej tej wieczności, którą spędziła w sidłach własnego umysłu. Nieważne, że dla towarzysza było to zaledwie parę sekund ciszy. — Kiedy ojciec zgodził się, bym zamieszkała i tworzyła w Shigashi, myślałam, że oszalał! Wiesz, to bardzo surowy człowiek, nie znosi sprzeciwu, a moje zainteresowania nie stanowią dla niego żadnej wartości. Uwierzyłam mu. Cieszyłam się z tego, jak z niczego innego na świecie.
Westchnęła, robiąc przy tym pauzę.
— Dobre złego początki. Tuż po przybyciu okazało się, że, owszem, mogę tu zostać i tworzyć, ale pod warunkiem, jak to ujął, bycia przydatną. A bycie przydatną w jego ocenie, to odzyskanie tego, co stracił — rozłożyła ramiona. — No, ale idzie mi co najwyżej źle, nawet nie wiem gdzie szukać. Więc pewnie wkrótce czeka mnie powrót do… Sama nie wiem czego.
Chociaż sama historia, jeśli brać zdania takie, jakimi je wypowiadała, były jedynie dobrze skonstruowanym fałszem, tak między wierszami ukryta była prawda. Akiyama przyjęła ją w swe szeregi, jasne, ale to był pieprzony cyrograf, w który naiwnie uwierzyła. Myślała, że złapała bóstwa za nogi, że oto ma szansę być wolna i czynić to, na co ma ochotę, bez żadnego ograniczenia. Za to przecież spopieliła dłonie, w imię tego spała na ulicy, przez to trwała przy życiu. A potem, bo nie mogło stać się inaczej, szybko zorientowała się, że to był jedynie miraż, że – czy tego chce, czy nie – musi wykonywać polecenia, musi być przydatna i odzyskać cholerny zwój. Inaczej „czeka ją powrót do... Sama nie wie czego”. Zabawne, prawda? Jak wiele prawdy można przekazać, jeśli być zręczną kłamczuchą jak Watanabe. Prawda na własnych warunkach.
Odchrząknęła, niemo oznajmiając koniec nieinteresującej (zapewne) Shitsumaru tyrady.
— Poza tym, po prostu maluję. Krajobrazy, to, co podpowiadają mi sny, ludzi… I lubię wodę, jak zdążyłeś pewnie zauważyć. Jeśli ciekawi cię coś konkretnego, to pytaj śmiało. Ale nie wydaje mi się, żebym mogła cię zaskoczyć.
Od zlecenia, do grania w karty i picia, aż po głębokie rozważania. Jakież to życie przewrotne, że postrzegany jako ten „głupszy” i mniej „interesujący”, niźli brat, mężczyzna, okazał się kompletnym zaprzeczeniem pozorów, jakie sprawiał. Cóż. Szanse na odzyskanie zwoju i tak były minimalne, czemu więc nie płynąć z prądem, pozwolić się tej relacji toczyć, skoro i tak czeka ją kara? Bo na pewno jakaś będzie. To wiedziała na pewno.
0 x
#f38834
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Aoi ☼ [D] — „Mówiono, że z diabłem ma pakt”
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa”
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości