Dojo w starym Magazynie

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Zankoku
Posty: 140
Rejestracja: 13 lip 2022, o 19:59
Wiek postaci: 17
Ranga: Ginkara
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsurō

Dojo w starym Magazynie

Post autor: Zankoku »

0 x
Awatar użytkownika
Zankoku
Posty: 140
Rejestracja: 13 lip 2022, o 19:59
Wiek postaci: 17
Ranga: Ginkara
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsurō

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Zankoku »

0 x
Awatar użytkownika
Zankoku
Posty: 140
Rejestracja: 13 lip 2022, o 19:59
Wiek postaci: 17
Ranga: Ginkara
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsurō

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Zankoku »

0 x
Awatar użytkownika
Zankoku
Posty: 140
Rejestracja: 13 lip 2022, o 19:59
Wiek postaci: 17
Ranga: Ginkara
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsurō

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Zankoku »

0 x
Awatar użytkownika
Zankoku
Posty: 140
Rejestracja: 13 lip 2022, o 19:59
Wiek postaci: 17
Ranga: Ginkara
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Tetsurō

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Zankoku »

0 x
Awatar użytkownika
Shindo
Posty: 158
Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
Ranga: Dōkō
GG/Discord: shindo_13
Aktualna postać: Shindo

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Shindo »

Gdy skończyłem trening, zawędrowałem do swojego domostwa w którym spędziłem kolejne kilka dni. W biurze akurat nie dostawaliśmy nowych zleceń. Hashi skorzystał z tej okazji i wyruszył w interesach gdzieś za miasto do innego kraju, Jun wzięła wolne i jej również nie było. Na mnie spadła odpowiedzialność za biuro, codziennie musiałem wcześnie wstawać, zakładać eleganckie ciuchy (głównie pożyczałem je od Hashi`ego) i siedzieć w holu, czekając na klientów. Nikt się nie zjawiał, a ja nudziłem się jak diabli. Przemogłem się w końcu i aby zabić nudę czytałem sobie o kolejnych sztukach ninja. Natrafiłem na bardzo ciekawą technikę, która przydałaby się w mojej pracy. Ta sztuka tak mi się spodobała, że nie byłem w stanie o niczym innym myśleć. Dlatego też któregoś dnia gdy zakończyłem pilnowanie biura do godziny osiemnastej, wyszedłem na trening. Co prawda nie mogłem pójść gdzieś daleko jak na przykład nad rzekę czy do lasu. Z tego powodu wybrałem miejsce o którym co nie co już słyszałem, mianowicie poszedłem do dojo. W każdym barze w mieście zawsze znalazło się kilku entuzjastów tego miejsca, którzy z wypiekami na twarzy opowiadali o widzianych pojedynkach na tutejszej arenie. Osobiście nie miałem akurat ochoty, aby wziąć udział w walce, ponieważ moim celem było opanowanie nowej techniki. Rozejrzałem się za sprzętem do treningu i gdy już po krótkiej chwili, miałem wszystko czego potrzebowałem wziąłem się za trening.
  Ukryty tekst
z/t
0 x
Narrator / Myśli / Mowa KP | PH | BANK Prowadzone Misje:
  1. Eion - Misja D - Gracz nieaktywny
  2. Saito - Misja D - Gracz nieaktywny
  3. Kenji - Misja D - Gracz nieaktywny
  4. Manjiro - Misja D
  5. Rei Uta - Wyprawa B
Awatar użytkownika
Mukutaro
Posty: 231
Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak
GG/Discord: wolfig

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Mukutaro »

Zawsze chciał tutaj iść, ale zawsze wypadało mu coś innego na drodze. To jakiś typ warty skopania w uliczny sposób, to jakaś knajpa, to gorące wody onsenu. Czasami ktoś w prosty sposób wpierdalał mu się w precyzyjnie zaplanowany dzień. Ale tego konkretnego dnia Mukutaro nie mógł sobie tak po prostu odejść. Nie mógł tak po prostu mieć wyjebane czy znaleźć sobie czegoś innego. Znalazł w sobie, głęboko pod warstwami tłuszczu i mięśni, chęć i determinację do ruszenia tyłka. Poprzednia porażka była dla niego niczym kubeł zimnej wody, albo bardzo podłej gorzałki. Zdecydowanie najgorsza sytuacja z jego udziałem od dawien, dawien dawna. Musiał nauczyć się jakiegoś sposobu na radzenie sobie z tego typu skurwysynami, ale bardziej. Bardziej na zasadzie "złapię cię raz i już przepadasz". Nawet gdyby musiał dostać fizycznie wpierdol i dać się przebić na wylot, chciał... Jakkolwiek źle to nie brzmiało, poprawić się w tym. Jego staruszek na pewno by go teraz wyśmiał...
- ...jebany. - mruknął pod nosem Mukutaro, stawiając stopę na progu osławionego dojo. Miejsca, gdzie adepci sztuk walki szlifowali swoje umiejętności. Dostępne, jak deklarowali, dla każdego. To oznacza, że i dla niego. Nawet gdyby go tam nie chcieli przecież co, zabronią mu? Rozjebanie kilku łbów będzie dobrą rozgrzewką przed prawdziwym treningiem. A zanim przyjdzie ktokolwiek warty zachodu, zdąży zrobić co chce i ulotnić się, zanim będą do niego pluć ogniem czy innymi duperelami. O ile się odważą.
- Coś nie tak, Mukutaro-dono? - zapytał idący obok niego mężczyzna w bogato zdobionym kimonie i parasolem na ramieniu. Jego partner do treningów, znajomy, niezłe ziółko i wybitny alkoholik. Kukui Arataka. Oczywiście nigdy go nie przepijał. Nigdy, ale czasami było blisko. Do tego... zawsze nosił się z takim stylem i powabem, takim szykiem. Jak jakiś syn szlachecki czy inny ważniak. Jakby był bardziej babą niż chłopem, tego typu esteta, jak się mawiało. A był przecież zwykłym Kurotorą. Nie, żeby byli nieważni albo słabi, ale... W porównaniu do niego. Ewidentnie źle. Bardzo słabo. Niewystarczająco, nie ściąłby drzewa dłonią.
- Wszystko w porządku. - powiedział i sięgnął do przypiętego przy pasie bukłaka z wodą. Nie no, żarcik, bądźmy poważni. Do bukłaka z alkoholem, rzecz jasna. Porządny bimberek, jak medyk przypisał, nie jakieś podrzędne szczochy. Wystawił bukłak w stronę Kukui, a ten bez słowa go wziął i pociągnął solidnego łyka. Swój chłop, Mukutaro pojaśniał z dumy i przeszedł przez próg dojo.
- WITAJCIE. - powiedział gromko, prawie krzycząc. Musiał się upewnić, że wszyscy w tym budynku, i budynku obok, słuchają i poświęcają mu cała swoją uwagę. - Poszukuję partnera treningowego, czy któryś z was zechciałby mi pomóc w przetestowaniu kilku sztuczek w walce kontaktowej? - powiedział wcześniej wyuczoną formułę, rozstawiając szeroko ramiona jakby chciał ich wszystkich przytulić. Na raz, wcale nie zgniatając ich w pełnym miłości i życzliwości uścisku. Nieliczni obecni w dojo nie docenili jego aktu dobrej woli i szybciutko opuścili główną izbę.
- Cóż... spróbowałeś, Mukutaro-dono. Twoja reputacja zdecydowanie cię wyprzedza. Albo nie wyglądasz na przyjemnego człowieka, też opcja. - Kukui sprzedał swojemu przełożonemu potężnego kuksańca z zaskoczenia, złożył parasol i szybko wszedł do środka. Wbiegł, właściwie, by uniknąć potężnego wymachu Mukutaro wycelowanego w jego głowę. Jak dziecko, które dźga psa i potem ucieka
- A mordę zamkniesz? Rób te włosy i mów co i jak. - odpysknął się i zdjął sandały przed wejściem do środka. Minimum szacunku dla konserwatorów powierzchni płaskich... I były strasznie niewygodne do walki. Znaczy były, ale bez nich czuł się lepiej. Bardziej... pierwotnie? Jak dziki człowiek zbierający poziomki. Albo wilk goniący zwierzynę. Czuje się to połączenie z ziemią i naturą, ten wiatr na palcach i kamienie dźgające w piętę. Pierwotnie. W międzyczasie Kukui złożył pieczęć do techniki, a jego włosy wystrzeliły z jego czupryny i ułożyły się w dwie humanoidalne postaci, które zaczęły się między sobą bić. Fachowe oko Mukutaro w zakresie napierdalania się na śmierć i życie łatwo doszło do wniosku, że walka była bardzo wierna swojemu celowi. Gdyby te włosowe kukły walczyły faktycznie, to znaczy byli ludźmi, to walka byłaby niczego sobie.
- Także, Mukutaro-dono. Kōsa Hō to ruch konkretnie przeciwko szybkim oponentom. Jeśli jest się odpowiednio spostrzegawczym, można złapać rękę czy nogę przeciwnika zakleszczając ją łokciem i kolanem. I wtedy impet z dwóch stron... No, robisz mu z kości mąkę. Z twoją siłą na pewno. - wykład się zaczął i włosowe kukły zaczęły w idealny sposób odwzorowywać mówione ruchy. Jedna z nich chciała wykonać szerokie kopnięcie skierowane w brzuch, a druga zrobiła dokładnie to. Jeden szybki i płynny ruch łokciem i kolanem. Noga włosowego manekina zakleszczyła się w miejscu, a niema kukła krzyknęła z bólu. Chyba, o ile ten otwór na głowie był ustami.
- Dlaczego się tak z tym jebać? Nie lepiej złapać za szmaty i rzucić o ziemię?.
- Bo jak złapiesz, to dajesz im chwilę na reakcję. Najpierw masz obronę, czyli łapanie, potem atak, czyli jeb o ziemię. I ta przerwa daje im szansę, żeby odpowiedzieli na twój atak. Tutaj tak nie ma. Obrona i atak to jedno i to samo, więc przeciwnik nie ma jak zareagować. I zatrzymujesz uderzenie i atakujesz sam. - Mukutaro zrobił minę oświeconego pijaka, któremu ktoś powiedział, że nadmierne picie doprowadza na skraj upadku moralnego. Absolutne i szczere objawienie prostej prawdy. No kurde miało sens, nie? W teorii. On bardzo nie lubił teorii i zwykle robił rzeczy po prostu jak leci, - Byłoby dobrze, Mukutaro-dono, żebyś tego nie nadużywał. Kiedy przeciwnik wie, że możesz to zrobić, nie będzie taki chętny do atakowania. Z tego, co wiem, to twoja strategia w walce to...
- Brak. Jadę na instynkcie. Chyba że nie działa, wtedy staram się bardziej taktycznie. - no niby ma sens. On co prawda wolał polegać na instynkcie i przechodzić do planów i knowań dopiero, jak zrobi mu się ciepło pod kołnierzem, Czyli na przykład jak z tym Hyugą jakiś czas temu. Jak "uga buga" nie działało, trzeba było "sprytne buga" - Dobra, dawaj te włosowe ciecie. Ponapierdalamy się odrobinkę. - Muktaro nie pozwolił na dalsze wyjaśnianie. Był już zadowolony i chciał się ponawalać z włosowymi manekinami Kukuiego. Te dwa, które stworzył, zwróciły się więc w stronę Mukutaro... Chyba, bo nie miały mordy, żeby się do niego odwrócić, i przystąpiły do wściekłego wręcz natarcia. Kopiąc, wykonując zmyłki, nieprzewidywalne uniki... Pełna i kompetentna walka dwóch na jednego. Mukutaro nie do końca brał ich na poważnie, bo łatwo rozczytywał ich ruchy i same nie mogły mu zrobić większej krzywdy. I wtedy jeden z nich wcelował idealnie w jego brzuch, szerokim kopniakiem. Idealnym, żeby złapać go w kleszcza jego nowego ataku. Zrobił więc tak, jak zostało mu pokazane - obrócił się na wprost nadchodzącego ataku. Podniósł kolano, opuścił łokieć. W idealnej synchronizacji, jak dwóch kochanków z pięcioletnim doświadczeniem uprawiania miłości. Niestety nie, źle wycelował. Łokieć przesunął się po kolanie w dół i Mukutaro skulił się, stojąc na jednej nodze. Impet uderzenia był zbyt duży.
Wyczucie czasu było najtrudniejsze. Niby proste, bo to jakby oczywiste. Leci noga, leci ręka, leci łokieć i leci kolano. Klucz był w odpowiedniej intencji przeciwnika, rozczytaniu go. Jeśli zrozumie się jego tempo i sens jego ataków, dowie się który ma konkretnie... No praktyka, niestety. Nawet zrozumienie ruchu nie oznacza wykonania go w praktyce. Jak to jest w sumie ze wszystkim. To, że wiesz, nie znaczy, że to zrobisz. Musi ci to przychodzić naturalnie. Jak chodzenie albo oddychanie. Napierdalanie to to samo. Metodyczne robienie tego samego do momentu całkowitego zrozumienia i potem drugi trening, gdzie to samo się robi w walce. Czyli najpierw wyrycie w głowie, potem wyrycie w ciele. Jak jego staruszek mawiał. Niestety jego rady nadal były, hatfu, użyteczne.
Przez następne godziny z kilkoma przerwami na uzupełnienie chakry u Kukuiego, Mukutaro cierpliwie i z uporem zakrawającym o obsesję napierdalał we włosowe kończyny. Rozwalając je na drobne włoski, rozwalając włosową plecionkę tysiące razy. Powtarzając ten sam ruch, lekko zmodyfikowany w zależności od kąta, gdzie cios został wycelowany i tak dalej. Kolejnym etapem było rzucanie przez Kukuiego glinianych dysków w Mukutaro. A ten musiał każdy strącić w ten sam sposób - łokciem i kolanem. Każdy jeden. Przyswojenie wykonywania tego samego ruchu z różnych kątów, z różną prędkością dysku. Jeśli jakiś dysk przeleciał obok Mukutaro, ten musiał wyjść na zewnątrz i wylać część swojego alkoholu na ziemię. Masochizm w czystej postaci, absolutny brak jakiegokolwiek szacunku dla dobrego trunku. Ale była to, faktycznie, bardzo dobra metoda motywacja. Na pewno dla takiego miłośnika procentów, jak on. W ciągu całego treningu udało mu się spudłować tylko w dwa gliniane dyski. Dwa pełne łyki najznamienitszego trunku po tej stronie kontynentu.
Ostatnim elementem treningu było oczywiście spróbowanie tego na żywym przeciwniku. Nie było takiego, niestety, i ciężko byłoby takiego znaleźć bez rozjebania mu nogi. Musiał się więc obejść kolejną porcją włosowych przeciwników, dla utrwalenia. Tym razem były bardziej kreatywne w swoich atakach. Kończyny atakowały niczym bicze, strzelając pod dziwnymi kątami i z nieoczywistą trajektorią. Włosy Kukiego były elastyczne, groźne i... Nie no, nie były groźne, za cholerę nie. Mógł je rozwalić kiedy chciał, ale były szybsze, niż on. Jak zdecydowana większość rzeczy, z którymi walczył. Ale po to napierdalał te nieszczęsne dyski i robił siekę z włosowych manekinów. Bo potrzebował kolejnego narzędzia do radzenia sobie z tymi szybkimi gnojkami.
Trening był oczywiście przerywany alkoholem, dzielonym pomiędzy obydwu z nich. Bukłak starczył dokładnie na jedną sesję treningową i jego opróżnienie oznaczało koniec. Miał jeszcze kilka sztuczek do opanowania i mógł to zrobić zarówno dzisiaj, jak i jutro, ale jedna intensywna zapierdalawka była wystarczająca.
-To co? Jutro? - zapytał Mukutaro, leżąc plackiem na pokrytej glinianymi szczątkami podłodze dojo. Wyczerpany i bez jakiegokolwiek entuzjazmu, zachowywał się jak nieporęczna, drewniana kłoda.
- Jutro. Chodźmy się napić. - przytaknął Kukui, siedząc pod ścianą obok Akimichiego z przymkniętymi oczyma. Duet mafiozów wstał i powoli skierował się ku wyjściu. Tak, zostawili za sobą od chuja glinianego syfu. Czy ich to obchodziło? Nie, absolutnie nie. Liczyły się jedynie bala z gorącą wodą i pyszny trunek do zwilżenia gardła. Najlepiej jednocześnie i najlepiej w doborowym towarzystwie.

Nazwa techniki: Kōsa Hō (B)
0 x
Awatar użytkownika
Mukutaro
Posty: 231
Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak
GG/Discord: wolfig

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Mukutaro »

Kolejny dzień, kolejne wyzwania. Bogowie szczęścia patrzą przychylnie na tych, którzy witają słońce na horyzoncie. Trzeźwiał szybko, upijał się wolno - piwo było dla niego smaczniejszą alternatywą dla wody. A im wcześniej wstawał, tym więcej miał czasu na porządne i godne życie. Dlatego już z samego rana stanął przed jeszcze pustym dojo, ponownie w towarzystwie Kukuiego. Osobisty trener w dziedzinie teoretycznej, podwładny, entuzjasta alkoholu. Dojo było ładnie uprzątnięte, ale nie było nikogo w zasięgu wzroku. Magazyn-dojo był w dokładnie takim stanie, w jakim zastali je wczoraj. Tylko puste.
- To, co dzisiaj?
- Rariatto. Widziałem to kilka razy i uznałem, że będzie dla ciebie odpowiednie. Wystawiasz rękę na bok, biegniesz i celujesz w szyję. Przy odrobinie szczęścia oderwiesz mu łeb od reszty ciała. - przedstawił i, ponownie jak wczoraj, stworzył z włosów dokładną wizualizację tego, o czym mówił. Dwa włosowe manekiny w pewnej odległości od siebie, jeden podbiegł do drugiego z wyciągniętą ręką i jebnął mu w głowę. Włosowy manekin rozdzielił się na setki pojedynczych włosów i złożył się na ziemi niczym rozprute kimono. Efektywne? Jak jasny chuj. Przesadzone? No ba, to włosy. Wszystko było dla efektu. Ale Mukutaro na pewno byłby w stanie rozwalić cokolwiek by sobie zechciał, gdyby tylko celował w szyję. Wady? Może kogoś zabić. Zalety? Może kogoś zabić w spektakularnym stylu i wystrzelić mu głowę w powietrze jak korek od butelek.
- Nie no, brzmi jak okazja życia. Robimy to, akurat nie miałem niczego do niszczenia głów moich przeciwników. - wszedł na matę, gotowy do treningu. Standardowo nie było problemu z samym ruchem, bo był prosty jak konstrukcja motyki. Trzonek i część ubijająca. Tak samo było z jego ciałem. Trzonek to ciało, a ubijał ręką. Najpierw robił mały rozbieg i na pełnej kurwie uderzał we włosową kukłę. A ta próbowała taktycznie wykonać unik. Jego włosy, niestety, były szybsze od Mukutaro. Kukły były w stanie wykonywać uniki, ale widział, że Kukui daje mu pewne fory, by łatwiej trafił. Delikatnie mówiąc, nie był zadowolony.
- Jeszcze raz zobaczę, że spowalniasz te włosy, to ciebie rozjebię tym Rariatem. Dawaj na poważnie. - oczywiście powiedział to w formie półżartu, ale faktycznie miał mu zamiar zajebać jak nadal będzie go traktował jak jakiegoś ciecia. Kukui zrobił minę stojącą gdzieś pomiędzy "no śmieszny ten żart" i "Proszę nie krzywdź mnie ani mojej rodziny" i faktycznie podkręcił nieco tempo włosowych manekinów.
Gonienie wiecznie uciekających przeciwników było idiotyczne jak ciul, więc Kukui nakazał się z nimi bić. Tak, jak wcześniej - oni się z nim bili, wykonywali klasyczną walkę, a on szukał okazji do wykonania techniki. Wiadomo - trenowanie w próżni, potem trenowanie praktyczne, tylko tym razem sam ruch nie był aż tak skomplikowany. Ot wystawienie ręki w kluczowym momencie. Plus nie miał problemu z wyczuciem, jak to miał wczoraj, wystawiał rękę w odpowiednich momentach. Wykonanie tego z pełnego rozbiegu było bardzo niepraktyczne, najlepiej było wykonać sus do przodu i wyciągnąć łapę akurat by trafić wroga. Zbytni rozbieg dawał drugiej stronie szanse na rozczytanie jego intencji i tak zachowywały się włosowe manekiny. Plus rozbieg nie był potrzebny, bo Akimichi potrafił zebrać tyle siły, by i tak ruch wykonać w całości poprawnie.
Z tego, co zobaczył podczas treningu z manekinami, najlepszą metodą było pozorne spudłowanie jakiegoś uderzenia i wybicia się obok wroga i wystawienie ręki. To znaczy byłoby to takie, gdyby wrogami nie były głupie włosowe kukły. Sterowane przez Kukuiego, ale nadal. Nie był to żywy człowiek ze swoimi małymi ułomnościami. Przez tą godzinę-dwie sparingu, żaden nowy typ w dojo się nie pojawił, więc znowu - zostali tylko oni. Ale z każdym kolejnym uderzeniem w szyje albo głowę kukieł, jego ruchy robiły się znacznie... ciaśniejsze? Pozostawiał mniej wolnego miejsca, robił mniej nie potrzebnych ruchów. Był ostrzejszy... No, cokolwiek. Jak się mówiło, cholera? Wykonywał to, co musiał, tak dokładnie i minimalistycznie, jak się dało. Mniej takich fanaberii to mniej okazji dla wroga do ucieczki czy kontry, a to sprawiało, że i szanse na wygraną będą większe.
Walka z dwoma na raz wymuszała u niego dwie rzeczy. Albo absurdalną ostrożność, albo absurdalną agresję. A że prawie nigdy nie grał po gorszej stronie planszy, to oczywiście nawalał się z nimi na pełnej, żeby jak najszybciej pozbyć się jednego i zająć się drugim w spokoju. Próbował też po drodze różnych innych kombinacji, jak wystawienie dwóch rąk po obydwu stronach i wciśnięcie się pomiędzy nimi, ale nie było to najlepsze. Na razie, a nuż uda mu się kiedy indziej. Jeśli odpowiednio się zniżył, kucnął, mógł wystrzelić do przodu i zrobić Rariatto na nogi wroga, to na pewno było coś. Moment, w którym bawisz się utartym schematem, jest momentem twojego rozwoju. No, myślisz nie jak typowy jajogłowy, co tylko naśladuje co mu mówią. Stawiasz budynek na tej ubitej ziemi. Najlepiej burdel.
Bawił się jeszcze kombinacjami i różnymi dziwactwami przez kolejne godziny, podchodząc do manekinów z różnych stron, dodając szersze bądź węższe ruchy, wracając do robienia rozbiegu i do gwałtownego skoku z miejsca. Ufał swojemu instynktowi, że wskaże mu najlepsze opcje z tego wszystkiego. Manekiny tez zmieniały swoje "schematy", jak to ujął Kukui. To były gotowe na użycie Rariatto, ale nie były w stanie uciec przez czystą różnicę w umiejętnościach. To były nieświadome i błogie, zaskoczone ruchem. Raz za razem sytuacja zmieniała się na potrzeby treningu i raz za razem badał, co i kiedy działa najlepiej. Nie, żeby zamierzał nad tym myśleć podczas walki. Cholera, na pewno nie, ale jeśli wyryje w swoim ciele wystarczająco mocno ten ruch i wszystkie jego warianty, to jego ciało będzie wiedziało, czego i gdzie użyć. Może i był sobą, ale kiedy przychodziło do nauki czegokolwiek, nie robił tego na odpierdol. Poświęcał tyle czasu, ile było trzeba. Ni mniej, ni więcej. Czasu, rzecz jasna, z przerwami na rozluźnienie mięśni i uzupełnienie płynów. Może i Mukutaro biegał i był przez kilka godzin, ale Kukui nie był w stanie, chociaż dla niego był to przyjemny trening jego wytrzymałości psychicznej i oszczędzania chakry. On fizycznie, on chakrowo. Idealne połączenie, nie?
Uznał, że jego ciało to zapamięta. Że gdy przyjdzie pora na odczepienie czyjejś głowy od reszty ciała, będzie w stanie to zrobić idealnie i za każdym razem tak samo. Mógł na nim polegać, to miało miejsce. To była definicja nauczenia się czegoś - wykonanie tego samego, w różnych warunkach, idealnie tak samo. Chyba. Cholera wie, szczerze mówiąc, bo Mukutaro miał serdecznie dość wystawiania ręki przez kilka godzin, więc uznał technikę za nauczoną. Została mu jeszcze jedna rzecz na dzisiaj, z tego co mówił Kukui. Tylko jedna i fajrant.

Nazwa techniki: Rariatto (A)
0 x
Awatar użytkownika
Minoru
Posty: 831
Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Minoru »



0 x
Prowadzone misje:
  • Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
  • Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
  • Arii - Zadanie specjalne C Kress
Awatar użytkownika
Mukutaro
Posty: 231
Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak
GG/Discord: wolfig

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Mukutaro »

Mukutaro leżał na plecach na podłodze dojo, do jakiś czas odkręcając bukłak i nalewając sobie solidną porcję trunku. Myślał. Zdarzało się, kiedy nie miał co robić, zazwyczaj myślał. Potrzebował tych kilku minut na poukładanie co i jak, gdzie później, co zrobić. Czy trenować dalej czy dać sobie spokój. Kilka minut dziennie. No co? Nawet on tego potrzebował. Chwili spokoju, spędzonej tylko ze sobą. Kukui już sobie poszedł, grubas już go nie potrzebował do treningów. Leniwa fala nudy, zmęczenia z treningu i potrzeby samotnego podziwiania stropu, uderzyła go nagle i niespodziewanie. Dobrze że nie było nikogo, kto przerwałby jego spo...
- O i przyszedł. - mruknął na tyle głośno, żeby usłyszał to każdy w pomieszczeniu. Czyli tylko on. Niszczyciel spokoju i chwili relaksu. Pan Maruda. Pogromca uśmiechów Akimichi. Mukutaro obrócił głowę w jego stronę bez poruszania ciałem. Jakby był przyszyty to maty.
- Tak tak. Dawno. Czekałem na coś nowego. - powiedział, biorąc ręcznik. Wstał, wydając mało subtelne dźwięki powolnego wstawania bez cienia energii, po czym wytarł pot z ciała.
- Gratulacje to będą jak się tym zajmę na dobre. Ale no, idziemy, prowadź w te lochy. - nawet się nie przebrał, ot wytarł pot i zdecydował się, by ruszyć z tym dalej. Być prowadzonym do miejsca, w którym miał się pojawić. Czekał na to od jakiegoś czasu, na szansę na rewanż. Po to tutaj siedział, prawda? Żeby w końcu dać nauczkę temu skurwielowi, który popsuł jego idealne zwycięstwo. Mukutaro był na wojennej ścieżce i był gotów zajebać dowolnego elementa, który pojawi się na jego drodze. Plus miał nadzieję, że Keiko-chan pojawi się jeszcze podczas tej operacji. Strasznie przypadła mu do gustu i fakt, że brała do siebie tą porażkę mimo zapewnień Mukutaro, że bierze to wszystko na siebie... No mógłby to naprawić w jakiś sposób, mógłby.
0 x
Awatar użytkownika
Minoru
Posty: 831
Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi

Re: Dojo w starym Magazynie

Post autor: Minoru »

0 x
Prowadzone misje:
  • Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
  • Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
  • Arii - Zadanie specjalne C Kress
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości