Rzeka Królów
- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rzeka Królów
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Rzeka Królów
Bezpośrednie starcie. Bicie się morda o mordę. To, w czym był najlepszy. W czym zawsze był najlepszy. Ale nie, oczywiście. Nigdy tak nie było, by ktoś miał jaja, by przyjąć na mordę jego najsilniejszy atak. Nigdy tak nie było. Ani. Jednego. Jebanego. Razu. W tym jednym momencie Mukutaro stracił cały szacunek i cały respekt, resztki sympatii dla tej karykatury. Która zapraszała go do siebie, niby jak on jego, ale tylko po to, żeby zrobić go w chuja. Co gorsza, co gorsza, dostał jeszcze po mordzie. Piękna kontra, przykładowa wręcz. Taka, którą sam trenował wiele godzin i na wielu osobach, na wiele sposobów. I to do zabolało. Ponownie. Nie wydawało mu się, faktycznie tak było. Ten cały Mendeo czy jak mu tam było faktycznie był silniejszy teraz, niż był kilka chwil temu. Czy to była jego strategia? Cokolwiek. JEBAĆ JEGO STRATEGIĘ.
- Błędem było otworzenie mordy. - zadziorna gadka się skończyła. Absolutnie się skończyła. Teraz, od tego momentu, był moment wyłącznie na działanie. Na czyste, nieprzeszkodzone niczym morderstwo. Ani głos jego pomocniczki, ani trupy walające się na ścianach... Jakby były, chuj z tym. Nic nie mogło zbić jego koncentracji. W tym momencie cała jego rządza mordu była skupiona wyłącznie na jednej osobie. Na Maedzie Kameko.
- Akimichi Mukutaro. Fudōshin. - i tyle. Chuj z bogami, chuj z całą resztą tej beznadziejnej wymówki dla motywacji czy no chuj wie co to miało być. Skurczył swoją ogromną łapę. Teraz jedynym językiem, w którym będzie mówił, będzie przemoc. Tylko i wyłącznie. Robił to za każdym razem, kiedy tylko przeciwnik skakał wokoło niego jak jebana małpa. Za każdym razem. Dobył miecza. W jednej ręce, prawej, tej skurczonej. Miał zamiar go zajść. Może i był szybszy, pewnie. Ale Mukutaro miał inny talent. Kiedy przekuł swoją irytację w zimną furię, chłodną jak ostrze jego miecza, tylko jedna rzecz go powstrzymywała - śmierć. Drugiej strony. Tak, poetycko jak jasna cholera i nie znaczyło to praktycznie nic. Poza tym, że typ zdechnie jak pies.
Dozbrojony wystrzelił, raz jeszcze, i z bezpiecznego dystansu wykonał kila szybkich pchnięć w kierunku celu. Furia dźgnięć. Dystans, trzymać dystans. Zrobił tak kilka razy, żeby przeciwnik miał fałszywe przekonanie o swojej przewadze. A Mukutaro - by wydawał się zdesperowany. Zawsze tak robił, zawsze tak działał. Bo doskonale wiedział, że kiedy przeciwnik czuje się za pewnie, robi błędy. Sam często był. Nazwijta to nauką przed własne rany. Potem chciał wykonać jedno cięcie. Takie, żeby przeciwnik musiał uskoczyć w bok. Spróbować, znowu, wyprowadzić tą swoją irytującą kontrę. Dźgnąć go tą jebaną pinezką. I wtedy...
Mukutaro odwróci się do niego plecami. Niby, że spróbuje przewidzieć, gdzie uskoczy, ale zrobi to w drugą stronę? Cholera jak on to zinterpretuje, nie obchodziło go to i nie zamierzał myśleć. Grunt, żeby był plecami do niego. Dodatkowo, znowu - czujność, pewność siebie, martwy punkt i łatwy cios. Prawda? Nie. Wtedy znienacka wykona cięcie za siebie. Szeroki Mukutaro zasłaniał swoim ciałem atak. A kiedy go zobaczy, to będzie za późno i... ciach. Rana. Co dalej? Zaskoczenie, zmiana balansu ciała. Moment paniki. Moment, w którym Mukutaro powinien do niego podbiec, gdy ten będzie panikował. I wtedy co? Jak to co? Złapie go. I wywali go w powietrze. W miejsce, gdzie nie będzie miał jak uciec. Jak uniknąć. Gdzie nie będzie miał jak się odbić. Gdzie do niego doskoczy i rzuci nim o ziemię. Najlepiej głową do dołu. Pal licho przesłuchiwania - wiedział, że nic to nie da. Że ten typ był zbyt twardy, by przemocą coś od niego wyciągnąć. Dla niego było tylko jedno miejsce - jeszcze bardziej pod ziemią, niż był. Głębiej, znaczy się. Znacznie głębiej.
- Błędem było otworzenie mordy. - zadziorna gadka się skończyła. Absolutnie się skończyła. Teraz, od tego momentu, był moment wyłącznie na działanie. Na czyste, nieprzeszkodzone niczym morderstwo. Ani głos jego pomocniczki, ani trupy walające się na ścianach... Jakby były, chuj z tym. Nic nie mogło zbić jego koncentracji. W tym momencie cała jego rządza mordu była skupiona wyłącznie na jednej osobie. Na Maedzie Kameko.
- Akimichi Mukutaro. Fudōshin. - i tyle. Chuj z bogami, chuj z całą resztą tej beznadziejnej wymówki dla motywacji czy no chuj wie co to miało być. Skurczył swoją ogromną łapę. Teraz jedynym językiem, w którym będzie mówił, będzie przemoc. Tylko i wyłącznie. Robił to za każdym razem, kiedy tylko przeciwnik skakał wokoło niego jak jebana małpa. Za każdym razem. Dobył miecza. W jednej ręce, prawej, tej skurczonej. Miał zamiar go zajść. Może i był szybszy, pewnie. Ale Mukutaro miał inny talent. Kiedy przekuł swoją irytację w zimną furię, chłodną jak ostrze jego miecza, tylko jedna rzecz go powstrzymywała - śmierć. Drugiej strony. Tak, poetycko jak jasna cholera i nie znaczyło to praktycznie nic. Poza tym, że typ zdechnie jak pies.
Dozbrojony wystrzelił, raz jeszcze, i z bezpiecznego dystansu wykonał kila szybkich pchnięć w kierunku celu. Furia dźgnięć. Dystans, trzymać dystans. Zrobił tak kilka razy, żeby przeciwnik miał fałszywe przekonanie o swojej przewadze. A Mukutaro - by wydawał się zdesperowany. Zawsze tak robił, zawsze tak działał. Bo doskonale wiedział, że kiedy przeciwnik czuje się za pewnie, robi błędy. Sam często był. Nazwijta to nauką przed własne rany. Potem chciał wykonać jedno cięcie. Takie, żeby przeciwnik musiał uskoczyć w bok. Spróbować, znowu, wyprowadzić tą swoją irytującą kontrę. Dźgnąć go tą jebaną pinezką. I wtedy...
Mukutaro odwróci się do niego plecami. Niby, że spróbuje przewidzieć, gdzie uskoczy, ale zrobi to w drugą stronę? Cholera jak on to zinterpretuje, nie obchodziło go to i nie zamierzał myśleć. Grunt, żeby był plecami do niego. Dodatkowo, znowu - czujność, pewność siebie, martwy punkt i łatwy cios. Prawda? Nie. Wtedy znienacka wykona cięcie za siebie. Szeroki Mukutaro zasłaniał swoim ciałem atak. A kiedy go zobaczy, to będzie za późno i... ciach. Rana. Co dalej? Zaskoczenie, zmiana balansu ciała. Moment paniki. Moment, w którym Mukutaro powinien do niego podbiec, gdy ten będzie panikował. I wtedy co? Jak to co? Złapie go. I wywali go w powietrze. W miejsce, gdzie nie będzie miał jak uciec. Jak uniknąć. Gdzie nie będzie miał jak się odbić. Gdzie do niego doskoczy i rzuci nim o ziemię. Najlepiej głową do dołu. Pal licho przesłuchiwania - wiedział, że nic to nie da. Że ten typ był zbyt twardy, by przemocą coś od niego wyciągnąć. Dla niego było tylko jedno miejsce - jeszcze bardziej pod ziemią, niż był. Głębiej, znaczy się. Znacznie głębiej.
1. Angry
2. Kurczy łapę, łapie miecz
3. Dźgnięcia i zmyłki, niech zobaczy że faktycznie jest szybszy i ma więcej pewności siebie
4. Wykonać cięcie, by musiał nim uskoczyć na bok
5. Mukutaro odwraca się w drugą stronę i staje plecami, wykonuje Uragiri
6. Podbiega, odrzuca miecz.
7. Łapie za szmaty, w powietrze, klasyczne Raigā Bomu + spalanie kalorii Akimichich (jeśli się to zalicza bo go rzuca, nie jestem pewien)
2. Kurczy łapę, łapie miecz
3. Dźgnięcia i zmyłki, niech zobaczy że faktycznie jest szybszy i ma więcej pewności siebie
4. Wykonać cięcie, by musiał nim uskoczyć na bok
5. Mukutaro odwraca się w drugą stronę i staje plecami, wykonuje Uragiri
6. Podbiega, odrzuca miecz.
7. Łapie za szmaty, w powietrze, klasyczne Raigā Bomu + spalanie kalorii Akimichich (jeśli się to zalicza bo go rzuca, nie jestem pewien)
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rzeka Królów
KP przeciwnika
Ukryty tekst
Użyta technika
Ukryty tekst
Chakra
Ukryty tekst
Mechanika
Ukryty tekst
rany
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Rzeka Królów
Tak jak myślał, to nie był czas na gadanie. To był czas na akcję, na zrobienie czegoś konkretnego. Chuja obchodził go jego bóg, chuja obchodziła go jego wiara. Ot chciał jego mordę rozwalić i rozpierdolić na drobne kawałki, przejechać po ścianie całego tego grajdołka dopóki nie zostanie tylko rozwalona czaszka i strzępy mięsa. Poczuł się autentycznie zdradzony. Jakby spotkał dawno utraconego brata, tylko po to by ten wbił mu nóż w plecy w najmniej oczekiwanym momencie. Albo zatruł mu piwo. Tego typu zdrada. Bolesna. Dlatego chciał z całą swoją stanowczością i całą swoją siłą, dać mu nauczkę. Tylko ledwo uda mu się nie kopnąć jego twarzy kiedy będzie leżał nieprzytomny na ziemi.
Dobrze, że tego nie widział. Że Mukutaro skończył się jebać i teraz jechał na czystej furii. Zimnej, wykalkulowanej, furii. Nienawidził tego robić, dochodzić do tego momentu. Kiedy był zmuszony działać nie jak on. Jak wyszkolony shinobi. Jak, ciężko było nawet o tym myśleć, jak posłuszny pies. Chwycił więc za broń i ruszył na wroga. Tego zdecydowanie nie próbował, miecza. Zimnej stali. Dlatego też wróg musiał się mieć na baczności. I chyba trochę był. Ciągnął plan. Robił swoje zmyłki, a przeciwnik, którego zresztą imię wyrzucił z pamięci. A przeciwnik co? Cofnął się do tyłu, jak jebany cykor. Źle go rozczytał, prawda, ale co z tego? I tak się obrócił i tak dostał. I tak został złapany i tak jebnięty o ziemię.
Nie podziałało. Jebnął go. Kopnął. Dźgał tymi irytującymi łapami. Raz za razem robił to samo. Wyglądał jakby seria wszystkich nieszczęść zebrała się na jednym ciele, ale chodził. Uśmiechał się. Jebany. Nic sobie z tego nie robił. Mukutaro miał dość. Serdecznie dość. I to zdecydowanie czuł. Trudy tej walki naprawdę, naprawdę czuł. Mimo skumulowanej w nim wściekłości cała walka sprawiała mu pewną radość. Satysfakcja z walki z równym sobie nie zniknęła całkowicie, ale nie czuł jej aż tak. Jakby była owinięta w kokonik z ciepłego koca. Widział koc, czuł koc. Czyli jego wkurwienie.
Zerknął do góry. Było wystarczająco miejsca. To oznaczało, że mógł to zrobić. Złożył dwie pieczęcie. Zamierzał, raz jeszcze, skorzystać ze szlachetnej sztuki rodu Akimichi, przekazywanej z pokolenia na pokolenie w każdej rodzinie. W tym jego. Zmienił nieco swoje rozmiary. Zamiast stawać się pulchną piłką, stał się olbrzymem. Na tyle, na ile był w stanie w tym miejscu. Teraz patrzył na swojego przeciwnika z góry. Z lepszej, wyższej pozycji. Był jedynie żałosną mrówką w obecności PANA Mukutaro. I co zrobił PAN Mukutaro? Mógłby użyć czegoś innego, czegoś co rozjebałoby cały ten grajdołek w stos kamieni. Nie mógł. Serdeczne skurwysyństwo, teren zabudowany. Dlatego spróbował czegoś innego. Skoczył na niego plackiem. Zamierzał zgnieść tego robaka pod ciężarem swojego ciała. A jeśli to nie zadziała? Jeśli spróbuje uciec na bok? Pajacyk. Najpierw zrobi pajacyka, spróbuje zgnieść go na ślepo machając rękoma. To znaczy nie aż tak znowu na ślepo, przecież zobaczy, w którą stronę ucieka. Potem dodatkowo spróbuje się przetoczyć na bok, żeby dalej go zgnieść i może nawet zrzucić ze swoich pleców? Jeśli to nie zadziała, był gotowy na dalszą walkę. A jakże. Jeśli ten śmieć dalej będzie na ziemi, to co? Wstanie. Weźmie w łapy tyle szmelcu i innego kamienia, ile był w stanie, i ponownie zrobi tym mocne "jeb" w stronę przeciwnika. Jeśli nie uda mu się wygrać byciem szybszym i zwinniejszym, powinien być większy i wyprowadzać ataki większe, niż ten będzie w stanie uniknąć. Prawda? PRAWDA?
Dobrze, że tego nie widział. Że Mukutaro skończył się jebać i teraz jechał na czystej furii. Zimnej, wykalkulowanej, furii. Nienawidził tego robić, dochodzić do tego momentu. Kiedy był zmuszony działać nie jak on. Jak wyszkolony shinobi. Jak, ciężko było nawet o tym myśleć, jak posłuszny pies. Chwycił więc za broń i ruszył na wroga. Tego zdecydowanie nie próbował, miecza. Zimnej stali. Dlatego też wróg musiał się mieć na baczności. I chyba trochę był. Ciągnął plan. Robił swoje zmyłki, a przeciwnik, którego zresztą imię wyrzucił z pamięci. A przeciwnik co? Cofnął się do tyłu, jak jebany cykor. Źle go rozczytał, prawda, ale co z tego? I tak się obrócił i tak dostał. I tak został złapany i tak jebnięty o ziemię.
Nie podziałało. Jebnął go. Kopnął. Dźgał tymi irytującymi łapami. Raz za razem robił to samo. Wyglądał jakby seria wszystkich nieszczęść zebrała się na jednym ciele, ale chodził. Uśmiechał się. Jebany. Nic sobie z tego nie robił. Mukutaro miał dość. Serdecznie dość. I to zdecydowanie czuł. Trudy tej walki naprawdę, naprawdę czuł. Mimo skumulowanej w nim wściekłości cała walka sprawiała mu pewną radość. Satysfakcja z walki z równym sobie nie zniknęła całkowicie, ale nie czuł jej aż tak. Jakby była owinięta w kokonik z ciepłego koca. Widział koc, czuł koc. Czyli jego wkurwienie.
Zerknął do góry. Było wystarczająco miejsca. To oznaczało, że mógł to zrobić. Złożył dwie pieczęcie. Zamierzał, raz jeszcze, skorzystać ze szlachetnej sztuki rodu Akimichi, przekazywanej z pokolenia na pokolenie w każdej rodzinie. W tym jego. Zmienił nieco swoje rozmiary. Zamiast stawać się pulchną piłką, stał się olbrzymem. Na tyle, na ile był w stanie w tym miejscu. Teraz patrzył na swojego przeciwnika z góry. Z lepszej, wyższej pozycji. Był jedynie żałosną mrówką w obecności PANA Mukutaro. I co zrobił PAN Mukutaro? Mógłby użyć czegoś innego, czegoś co rozjebałoby cały ten grajdołek w stos kamieni. Nie mógł. Serdeczne skurwysyństwo, teren zabudowany. Dlatego spróbował czegoś innego. Skoczył na niego plackiem. Zamierzał zgnieść tego robaka pod ciężarem swojego ciała. A jeśli to nie zadziała? Jeśli spróbuje uciec na bok? Pajacyk. Najpierw zrobi pajacyka, spróbuje zgnieść go na ślepo machając rękoma. To znaczy nie aż tak znowu na ślepo, przecież zobaczy, w którą stronę ucieka. Potem dodatkowo spróbuje się przetoczyć na bok, żeby dalej go zgnieść i może nawet zrzucić ze swoich pleców? Jeśli to nie zadziała, był gotowy na dalszą walkę. A jakże. Jeśli ten śmieć dalej będzie na ziemi, to co? Wstanie. Weźmie w łapy tyle szmelcu i innego kamienia, ile był w stanie, i ponownie zrobi tym mocne "jeb" w stronę przeciwnika. Jeśli nie uda mu się wygrać byciem szybszym i zwinniejszym, powinien być większy i wyprowadzać ataki większe, niż ten będzie w stanie uniknąć. Prawda? PRAWDA?
1. Angry x2
2. Powiększa się
3. Chce przygnieść typa, rzuca się na niego.
4. Robi pajacyka żeby dobić, jeśli uniknie.
5. Toczy się na bok żeby dobić
6. W akcie desperacji bierze z ziemi rozjebane kamienie i robi z nich broń dystansowo-rozpryskową.
2. Powiększa się
3. Chce przygnieść typa, rzuca się na niego.
4. Robi pajacyka żeby dobić, jeśli uniknie.
5. Toczy się na bok żeby dobić
6. W akcie desperacji bierze z ziemi rozjebane kamienie i robi z nich broń dystansowo-rozpryskową.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rzeka Królów
KP przeciwnika
Ukryty tekst
Użyta technika
Ukryty tekst
Chakra
Ukryty tekst
Mechanika
Ukryty tekst
rany
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Rzeka Królów
Dawno nie miał okazji tego zrobić, oj dawno. Powiększyć się, pokazać swoją prawdziwą siłę. Nie, nawet nie... To nawet nie było to. Nie mógł użyć wszystkiego, nie chciał rozwalić całej tej podziemnej komnaty. Serio, nienawidził być postawionym w tej pozycji. Gdzie wszystko wokoło niego sprawiało, że nie mógł walczyć na sto procent. Że musiał powstrzymać swoją pięść, żeby nie zabić swojego wroga. Że musiał powstrzymać się od użycia najsilniejszych ruchów, żeby tylko nie rozjebać ludzi wokoło siebie i rzeczy wokoło siebie. Zwykle nie musiał tego robić, był w stanie pokonać swojego wroga zawsze i gdziekolwiek. Ale tutaj... Nie był w stanie. Nienawidził tego miejsca, tego konkretnie. Tej podziemnej bazy, która jakby istniała po to, żeby zrobić mu na złość. Żeby wskazać na niego palcem i wyśmiać. W takich warunkach był w stanie czerpać garściami z życia, doznawać przyjemności, alkoholu, żyć jak chce. Poza tym, jednym małym skurwysyństwem, że czasami musiał się powstrzymywać. Tej jednej rzeczy nienawidził w takich momentach.
Ryzykował w chuj, ale nie obchodziło go to ani trochę. Jeśli chciał go zabić, musiał ryzykować. Musiał atakować jak absolutny szaleniec, musiał liczyć na to, że zostanie trafiony. Bo nie miał pewności. To chyba była ta desperacja, ten stan walki o własne życie. Która kazała wyszarpać życie z jego osoby nawet, gdyby pojawiły się ofiary. Za wszelką cenę. Żeby to on nie skończył jako kupa martwego mięcha, poświęcona jakiemuś pojebanemu bogowi. Rzucił się plackiem. Szamotał, machał jak zwierzę. I atakował nawet swoich, byle tylko zabić tego irytującego gnoja. I w końcu mu się udało. Zrobił to. Padł na ziemię. Nieprzytomny? Nieżywy? Cokolwiek. Ogromny Mukutaro dyszał jak zmęczony koń. A nawet cała stadnina koni na raz. Wziął swojego przeciwnika w dłonie. Uniósł go na bezpieczną odległość przed sobą. Nie ruszał się. Ale żył. Udało się. Chociaż częściowo. Jego rządza rzucenia go o ścianę i zrobienia z niego krwawej plamy bardzo kusiła, oj bardzo. Chciał go rozjebać jak psa, tego kogoś bez imienia, który wydawał się swoim, a skończył jak każda kolejna zwinna szmata. Chociaż nie, musiał cofnąć. Hyuuga którego przesłuchiwał, przynajmniej nie udawał, że jest konkretnym napierdalaczem w stylu Mukutaro. Grubas wiedział od początku, z kim na styczność. Ten tutaj ukrył się pod płaszczem prawdziwie podobnego do Mukutaro, tylko po to, żeby napluć mu w twarz. Inna rzecz, bardzo inna rzecz.
- DOBRA KURWA. WASZ SZEF JEST NASZ. A JA NADAL STOJĘ. - krzyknął na całe gardło, wystawiając przed siebie pochwyconego kościeja. Tak, żeby jego podwładni mogli go zobaczyć, bezbronnego i rozjebanego.
- DAJĘ WAM JEDNĄ SZANSĘ, ŻEBY SIĘ PODDAĆ. JEDNĄ. ALBO ROBICIE TO I TRAKTUJEMY WAS DOBRZE, BEZ TORTUR I WBIJANIA RYLCA W ZĘBY. ALBO STAWIACIE OPÓR I TEŻ IDZIECIE, ALE Z POŁAMANYMI KOLANAMI, A RYLEC WBIJEMY WAM W JAJA. TRZY SEKUNDY. WYBIERAJCIE. TERAZ. - nie miał zamiaru dalej bawić się w tą jebaną ciuciubabkę z masową walką. Ale tak też zrobi, jeśli będzie potrzeba. Albo faktycznie ludzie się poddają, rzucają grzecznie broń i liżą mu buty. Albo widzi opór, podchodzi do każdego z nich osobno i palcami łamie im nogi. Liczył na to, że bycie gigantem zrobi z niego odpowiednio przerażającego typa. Takiego, którego się ludzie posłuchają, inaczej długo w jaja. Jeśli był tutaj ktoś jeszcze, kto stawi opór, bardzo chętnie się nim zajmie, oj bardzo chętnie. Tyle, że bez żadnego powstrzymywania się. na to było bardzo, BARDZO za późno.
Ryzykował w chuj, ale nie obchodziło go to ani trochę. Jeśli chciał go zabić, musiał ryzykować. Musiał atakować jak absolutny szaleniec, musiał liczyć na to, że zostanie trafiony. Bo nie miał pewności. To chyba była ta desperacja, ten stan walki o własne życie. Która kazała wyszarpać życie z jego osoby nawet, gdyby pojawiły się ofiary. Za wszelką cenę. Żeby to on nie skończył jako kupa martwego mięcha, poświęcona jakiemuś pojebanemu bogowi. Rzucił się plackiem. Szamotał, machał jak zwierzę. I atakował nawet swoich, byle tylko zabić tego irytującego gnoja. I w końcu mu się udało. Zrobił to. Padł na ziemię. Nieprzytomny? Nieżywy? Cokolwiek. Ogromny Mukutaro dyszał jak zmęczony koń. A nawet cała stadnina koni na raz. Wziął swojego przeciwnika w dłonie. Uniósł go na bezpieczną odległość przed sobą. Nie ruszał się. Ale żył. Udało się. Chociaż częściowo. Jego rządza rzucenia go o ścianę i zrobienia z niego krwawej plamy bardzo kusiła, oj bardzo. Chciał go rozjebać jak psa, tego kogoś bez imienia, który wydawał się swoim, a skończył jak każda kolejna zwinna szmata. Chociaż nie, musiał cofnąć. Hyuuga którego przesłuchiwał, przynajmniej nie udawał, że jest konkretnym napierdalaczem w stylu Mukutaro. Grubas wiedział od początku, z kim na styczność. Ten tutaj ukrył się pod płaszczem prawdziwie podobnego do Mukutaro, tylko po to, żeby napluć mu w twarz. Inna rzecz, bardzo inna rzecz.
- DOBRA KURWA. WASZ SZEF JEST NASZ. A JA NADAL STOJĘ. - krzyknął na całe gardło, wystawiając przed siebie pochwyconego kościeja. Tak, żeby jego podwładni mogli go zobaczyć, bezbronnego i rozjebanego.
- DAJĘ WAM JEDNĄ SZANSĘ, ŻEBY SIĘ PODDAĆ. JEDNĄ. ALBO ROBICIE TO I TRAKTUJEMY WAS DOBRZE, BEZ TORTUR I WBIJANIA RYLCA W ZĘBY. ALBO STAWIACIE OPÓR I TEŻ IDZIECIE, ALE Z POŁAMANYMI KOLANAMI, A RYLEC WBIJEMY WAM W JAJA. TRZY SEKUNDY. WYBIERAJCIE. TERAZ. - nie miał zamiaru dalej bawić się w tą jebaną ciuciubabkę z masową walką. Ale tak też zrobi, jeśli będzie potrzeba. Albo faktycznie ludzie się poddają, rzucają grzecznie broń i liżą mu buty. Albo widzi opór, podchodzi do każdego z nich osobno i palcami łamie im nogi. Liczył na to, że bycie gigantem zrobi z niego odpowiednio przerażającego typa. Takiego, którego się ludzie posłuchają, inaczej długo w jaja. Jeśli był tutaj ktoś jeszcze, kto stawi opór, bardzo chętnie się nim zajmie, oj bardzo chętnie. Tyle, że bez żadnego powstrzymywania się. na to było bardzo, BARDZO za późno.
1. Angry mniej
2. Łapie typa w łapy i wystawia do jego ludzi
3. Drze mordę żeby się poddali albo przerobi ich na dżem
4. Jak któryś się nie poddaje to jest gotowy do dalszej walki
2. Łapie typa w łapy i wystawia do jego ludzi
3. Drze mordę żeby się poddali albo przerobi ich na dżem
4. Jak któryś się nie poddaje to jest gotowy do dalszej walki
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rzeka Królów
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Rzeka Królów
Był ranny. Zmęczony. Zadowolony z wygranej nad tym cholernym zdradzieckim szkodnikiem, ale zmęczony. I ranny, ponownie. To, że był ranny tak ciężko, było już bardzo rzadkie. Że wygrał LEDWO było czymś bardzo rzadkim. Bardzo chciałby powiedzieć, przyznać przed sobą, że pokonał kogoś godnego. Wartego oponenta. Ale nie, nie mógł. Zabawa i szaleńcza radość, chęć do nieskończonego wręcz świętowania, była. Ale dopóki nie zakończy tej cholernej sprawy, to nie może po prostu się poddać. Jego ludzie tu są i jego ludzie go potrzebują. Dlatego chciał to zrobić po dobroci, jak zrobił z tym Hyugą na przesłuchaniu. Być tym "miłym", "dobrym", "przyjacielskim". SWOIM. Ale nie, oczywiście walczyli. Ale, cholera jasna, sam by tak zrobił. Sam by się nie poddał, sam walczyłby do końca. Walczył o swoje wygodne, milusie życie, z fajnymi dupeczkami i fajnym alkoholem. Dlatego nie mógł mieć im tego za złe. Wyszczerzył do nich zęby. Pora na zajęcie się nimi kawałek po kawałku.
Pokonanego schował do kieszeni, a wolnymi rękoma, nadal w powiększonej formie, miał zamiar łapać każdego jednego przeciwnika, którego zobaczył. Po kolei, znaczy się. I każdego jednego łapał i każdemu jednemu, swoim uściskiem i wielkimi paluchami, robił dokładnie to, co mówił, że będzie robił - łamał nogi. Wystarczyło uścisnąć bardzo mocno w jednym punkcie i... pyk. Po nóżce. I kolejnego tak. A że Katon? Zasłoni się łapą. Przyjmie na klatę. W tej formie i tak miał unikanie w głębokim poważaniu. Trzeba było kończyć ten cyrk.
Pokonanego schował do kieszeni, a wolnymi rękoma, nadal w powiększonej formie, miał zamiar łapać każdego jednego przeciwnika, którego zobaczył. Po kolei, znaczy się. I każdego jednego łapał i każdemu jednemu, swoim uściskiem i wielkimi paluchami, robił dokładnie to, co mówił, że będzie robił - łamał nogi. Wystarczyło uścisnąć bardzo mocno w jednym punkcie i... pyk. Po nóżce. I kolejnego tak. A że Katon? Zasłoni się łapą. Przyjmie na klatę. W tej formie i tak miał unikanie w głębokim poważaniu. Trzeba było kończyć ten cyrk.
1. Wsadza trofeum do kieszeni (albo odkłada za siebie jak się nie da)
2. Łapie typów i łamie im nogi
2. Łapie typów i łamie im nogi
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rzeka Królów
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Rzeka Królów
Myślał, że w głowach tych cieciów wszystko się ustawiło, jasno i sensownie. Tak no, prosto. Że już mieli okazję, żeby zobaczyć, że gówno znaczą. Że nawet bardzo ranny i z solidnym ciężarem drętwego ciała, z okiem działającym tylko na ślinę i na słowo honoru, jest kilka lig ponad nimi. Ponad zwykłymi cieciami, żołnierzykami z drewna i farby. Nie wiedzieli, kiedy się poddać. Nadal, mimo swojej ułomności względem niego, walczyli. Godne podziwu, być postawionym pod ścianą, kurczowo trzymać się życia. Nie poddawali się nawet, gdy Mukutaro łamał im nogi niczym suche badyle. Nie chcieli się dać, po prostu. Może wiedzieli, co ich czeka po złapaniu? Mukutaro obiecywał, jasne, ale raczej mu nie ufali. Nie wiedzieli, jak słowną osobą jest. Że kiedy powie, że nic im nie będzie, to nic im nie będzie.
Taki chuj, poddali się. Cholerne tchórze, jak niewiele trzeba takim ludziom do całkowitego porzucenia swoich fundamentów. Mierząc się z pełną i pewną porażką, stają się zdesperowani... Zaraz, on musiał grać nieczysto podczas walki z tym kościejem. Dobrze, sam nie był niewinną ikoną uczciwej walki. Ale przynajmniej nigdy się nie poddawał, prawda? Patrząc tak no, moralnie, miał znacznie większe podstawy. Nawet i zwłaszcza jako Akimichi. W końcu, gdy walki się zatrzymały, to Mukutaro zmniejszył się do swoich rozmiarów, wyjmując wcześniej z kieszeni pokonanego lidera grupy i delikatnie sadzając go na ziemi, obok swoich podwałdnych.
- Strasznie oporne skurwysyny się trafiły. - powiedział do Rokuro. Jego dotonowiec, który przynajmniej utrzymał się na placu boju. Miło z jego strony, przynajmniej on nie zdechnął. W przeciwieństwie do Haruto... który to był?A, ten który po niego poszedł do dojo. Cholera, szkoda. Kolejny raz nie był w stanie powstrzymać tych jebanych smoków przed zabiciem jednego z jego ludzi. Chujnia, tak zwana. Jedna, wielka chujnia. Chociaż jak tak spojrzeć na to, ile przeżyło, a ile zdechło po obydwu stronach... Może warto? Może nie warto? Kij wie, przydałby się ktoś bardziej no, taktyczny. I na pewno nie teraz, a po zrobieniu przeliczeń co i jak. Co tu było, co się znalazło i tak dalej i tak dalej.
- Zabieramy na przesłuchania. Obiecałem rylce w jaja to będą rylce w jaja. Każdemu. Ten tutaj - wskazał palcem na nieprzytomnego jegomościa z którym walczył - strasznie dziwny typ. Im bardziej go biłem, tym szybszy i silniejszy był. Czarny z kościami na ciele, gadał coś o bogu. Coś świta? - jeśli takich ludzi, jak on, było więcej, to zdecydowanie trzeba było coś z nimi zrobić. Cholerne skurczysyny dosłownie nie dawały się pozabijać. Mieli kogoś takiego w ich szeregach? Cholera, bo jeśli tak, to może powinien zrobić jakiś wywiad, to i owo pogadać? Jakby to... prywatna ciekawość, tak to trzeba chyba nazwać.
Taki chuj, poddali się. Cholerne tchórze, jak niewiele trzeba takim ludziom do całkowitego porzucenia swoich fundamentów. Mierząc się z pełną i pewną porażką, stają się zdesperowani... Zaraz, on musiał grać nieczysto podczas walki z tym kościejem. Dobrze, sam nie był niewinną ikoną uczciwej walki. Ale przynajmniej nigdy się nie poddawał, prawda? Patrząc tak no, moralnie, miał znacznie większe podstawy. Nawet i zwłaszcza jako Akimichi. W końcu, gdy walki się zatrzymały, to Mukutaro zmniejszył się do swoich rozmiarów, wyjmując wcześniej z kieszeni pokonanego lidera grupy i delikatnie sadzając go na ziemi, obok swoich podwałdnych.
- Strasznie oporne skurwysyny się trafiły. - powiedział do Rokuro. Jego dotonowiec, który przynajmniej utrzymał się na placu boju. Miło z jego strony, przynajmniej on nie zdechnął. W przeciwieństwie do Haruto... który to był?A, ten który po niego poszedł do dojo. Cholera, szkoda. Kolejny raz nie był w stanie powstrzymać tych jebanych smoków przed zabiciem jednego z jego ludzi. Chujnia, tak zwana. Jedna, wielka chujnia. Chociaż jak tak spojrzeć na to, ile przeżyło, a ile zdechło po obydwu stronach... Może warto? Może nie warto? Kij wie, przydałby się ktoś bardziej no, taktyczny. I na pewno nie teraz, a po zrobieniu przeliczeń co i jak. Co tu było, co się znalazło i tak dalej i tak dalej.
- Zabieramy na przesłuchania. Obiecałem rylce w jaja to będą rylce w jaja. Każdemu. Ten tutaj - wskazał palcem na nieprzytomnego jegomościa z którym walczył - strasznie dziwny typ. Im bardziej go biłem, tym szybszy i silniejszy był. Czarny z kościami na ciele, gadał coś o bogu. Coś świta? - jeśli takich ludzi, jak on, było więcej, to zdecydowanie trzeba było coś z nimi zrobić. Cholerne skurczysyny dosłownie nie dawały się pozabijać. Mieli kogoś takiego w ich szeregach? Cholera, bo jeśli tak, to może powinien zrobić jakiś wywiad, to i owo pogadać? Jakby to... prywatna ciekawość, tak to trzeba chyba nazwać.
0 x
- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rzeka Królów
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Rzeka Królów
Kurde, co to się okazało. Keiko-chan nie dość, że była wybitnie wspomagająca swoimi umiejętnościami, to jeszcze znała Iryojutsu. Podstawowe, pewnie, ale zawsze jakieś. Jej wartość w oczach Mukutaro znacząco wzrosła. Cholera, co za niesamowite talenty się trafiają w tych Tygrysach. Znasz kogoś kilka dni i się okazuje, że pod tą jedną warstwą znajduje się dodatkowa warstwa. Jak jakiś cudowny słodycz - pod musem znajdują się owoce, a pod owocami nie ma gorzkiego rozczarowania, tylko pyszne ciasto!
- No wkurwili mnie, co tu dużo mówić. Będą mi muchy latały kiedy mam moment. - i zrobił z nimi dokładnie to, na co takie muchy zasługiwały - jebnął je o ścianę. Przynajmniej nie jego, nie będzie musiał potem czyścić tego truchła. Nie jego dom, nie jego syf. On tutaj tylko przyszedł ich złapać, wsadzić do celi i porządnie się ponapierdalać. I udało mu się spełnić wszystkie trzy punkty programu.
- Okej, to jest faktycznie niezły pomysł. Tego, który najwięcej wygada, wypuścić w nagrodę. I niech się wieść rozniesie. - no trzeba było przyznać, że dobrze się otaczało ludźmi sprytniejszymi od siebie. Takimi, co wpadną na dobry pomysł, co pomogą i co można z nimi pogadać jak mądry człowiek z mądrym człowiekiem. Takimi no, obytymi. Fą fą. A ten pomysł z torturami i uwolnieniem jednego - genialny. Jak im się o tym powie to na pewno współpraca wyskoczy ponad sufit. Albo przez obiecane dźganie jajec i łamanie kolan. To drugie w sumie już zapewnił i na pewno przyjemne to nie było i nie będzie, jak się zrobi drugi raz.
- Tak było. Im bardziej go walnąłem, tym bardziej zapierdalał. Pod koniec walki już go trafić nie mogłem, a był pokiereszowany jak jasna cholera. - ten wielki mózg wydawał się wiedzieć to i owo o tych kościanych ludkach i co potrafią. Zgadzało się, ale ten raczej nie miał górnego limitu. Bo jak nie przyśpieszyło, jak nie bił go po mordzie... Teraz, kiedy wiedział, że są tacy ludzie, to będzie wiedział, jak z nimi walczyć. To znaczy... W sumie to nie wiedział jak. Nie miał bladego pojęcia. Co, nie atakować go? Zabić jednym uderzeniem, może. Albo wyrwać nogę. Albo przybić do ziemi. Ta, łatwo powiedzieć.
- Jashin... Pojebany typ. Skuteczny. Da się takiego torturować, tak swoją drogą? Skoro ranienie nie działa, jak go zmusić do gadania? Szkoda by zmarnować jego wiedzę. - pociągnął jeszcze wątek, obserwując kątem oka Keiko-chan i zajmowanie się przez nią rannymi. Cholera, może dałoby radę ją przypisać do każdej jego misji w tym mieście? Zbudować z nią silne więzi zawodowe? W sumie cała ich grupa chyba dobrze się łączyła. On od ugabuga, Masa od myślenia, Rokuro jako nieustraszony docioniarz i Keiko-chan spinająca ten cały burdel w jedno. Kuszące, kuszące, trzeba by o tym pomyśleć jakoś.
- No wkurwili mnie, co tu dużo mówić. Będą mi muchy latały kiedy mam moment. - i zrobił z nimi dokładnie to, na co takie muchy zasługiwały - jebnął je o ścianę. Przynajmniej nie jego, nie będzie musiał potem czyścić tego truchła. Nie jego dom, nie jego syf. On tutaj tylko przyszedł ich złapać, wsadzić do celi i porządnie się ponapierdalać. I udało mu się spełnić wszystkie trzy punkty programu.
- Okej, to jest faktycznie niezły pomysł. Tego, który najwięcej wygada, wypuścić w nagrodę. I niech się wieść rozniesie. - no trzeba było przyznać, że dobrze się otaczało ludźmi sprytniejszymi od siebie. Takimi, co wpadną na dobry pomysł, co pomogą i co można z nimi pogadać jak mądry człowiek z mądrym człowiekiem. Takimi no, obytymi. Fą fą. A ten pomysł z torturami i uwolnieniem jednego - genialny. Jak im się o tym powie to na pewno współpraca wyskoczy ponad sufit. Albo przez obiecane dźganie jajec i łamanie kolan. To drugie w sumie już zapewnił i na pewno przyjemne to nie było i nie będzie, jak się zrobi drugi raz.
- Tak było. Im bardziej go walnąłem, tym bardziej zapierdalał. Pod koniec walki już go trafić nie mogłem, a był pokiereszowany jak jasna cholera. - ten wielki mózg wydawał się wiedzieć to i owo o tych kościanych ludkach i co potrafią. Zgadzało się, ale ten raczej nie miał górnego limitu. Bo jak nie przyśpieszyło, jak nie bił go po mordzie... Teraz, kiedy wiedział, że są tacy ludzie, to będzie wiedział, jak z nimi walczyć. To znaczy... W sumie to nie wiedział jak. Nie miał bladego pojęcia. Co, nie atakować go? Zabić jednym uderzeniem, może. Albo wyrwać nogę. Albo przybić do ziemi. Ta, łatwo powiedzieć.
- Jashin... Pojebany typ. Skuteczny. Da się takiego torturować, tak swoją drogą? Skoro ranienie nie działa, jak go zmusić do gadania? Szkoda by zmarnować jego wiedzę. - pociągnął jeszcze wątek, obserwując kątem oka Keiko-chan i zajmowanie się przez nią rannymi. Cholera, może dałoby radę ją przypisać do każdej jego misji w tym mieście? Zbudować z nią silne więzi zawodowe? W sumie cała ich grupa chyba dobrze się łączyła. On od ugabuga, Masa od myślenia, Rokuro jako nieustraszony docioniarz i Keiko-chan spinająca ten cały burdel w jedno. Kuszące, kuszące, trzeba by o tym pomyśleć jakoś.
0 x
- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rzeka Królów
Misja zakończona powodzeniem
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Rzeka Królów
Może i Mukutaro nie był najmądrzejszym ołówkiem na desce kreślarskiej, ale jakoś niespecjalnie sprawdzał, z czym będzie się napierdalał. Może nie tyle sprawdzał, co jakoś nigdy się nie dowiadywał. I to mu pasowało. Kiedy się z kimś napierdalasz, połową zabawy jest odkrycie w trakcie, jak walczy. Co może ci zrobić. Żeby było zabawnie. To jak otwieranie pudełka z łakociami w domu - nigdy nie wiadomo, na to się trafiło. Ale na pewno było tam coś pysznego. Owoce w miodzie, jakieś grudki cukru... Same dobroci od życia. Nigdy nie wiesz, co trafisz. I tak było w walce i tak fajnie było. Ale ciekawość po walce to już coś, co warto było zaspokoić. Po co? Kto? Czasami to go obchodziło. Czasami nie. Tutaj akurat obchodziło, bo przeciwnik był niezłym gagatkiem z niezłym warsztatem. Takim specjalnym małym koralikiem, który dziewczynka trzyma w pudełku. Poplamionym krwią.
- I bardzo dobrze. Niech przychodzą, a płotki schodzą z drogi. - takie, które nie będą dla niego żadnym wyzwaniem. Takie muszki, które w tym miejscu jebnął o ściany. Przeszkadzajki, ludzie słabej woli i siły. Po chuj mu oni? Z nimi nie miał zamiaru się napierdalać, chciał tylko tłuste ryby. Duże. Soczyste owoce wiszące na drzewie. Tylko najlepsze.
- Hmh. Mają mi dać znać, co odkryli, jak coś od niego wyciągną. Jestem ciekaw co będzie miał do powiedzenia. - faktycznie był. Jeśli już pobrudził sobie ręce do samych łokci, to powinien mieć prawo zebrać plony swojej pracy. To on włożył krew w tego typa. Może to było coś, co całkowicie pogrąży pokonanego? Przegranie walki fizycznej i poddanie się woli przesłuchujących? Wielka klęska na dwóch frontach. Coś, co dla tego śmiecia było idealnym losem.
- Dobrze, idziemy. - skwitował krótko i ruszył ze swoimi ludźmi. Wzięli co się dało, zabrali kogo się dało. Wygrali. Zrobili to, co zamierzali. Nie idealnie, ale byli bardzo blisko. Ktoś nazwałby to porażką Mukutaro. Chuja się znał. Wygrał. Pokonał równego sobie. Zdecydowanie wygrał.
z/t
- I bardzo dobrze. Niech przychodzą, a płotki schodzą z drogi. - takie, które nie będą dla niego żadnym wyzwaniem. Takie muszki, które w tym miejscu jebnął o ściany. Przeszkadzajki, ludzie słabej woli i siły. Po chuj mu oni? Z nimi nie miał zamiaru się napierdalać, chciał tylko tłuste ryby. Duże. Soczyste owoce wiszące na drzewie. Tylko najlepsze.
- Hmh. Mają mi dać znać, co odkryli, jak coś od niego wyciągną. Jestem ciekaw co będzie miał do powiedzenia. - faktycznie był. Jeśli już pobrudził sobie ręce do samych łokci, to powinien mieć prawo zebrać plony swojej pracy. To on włożył krew w tego typa. Może to było coś, co całkowicie pogrąży pokonanego? Przegranie walki fizycznej i poddanie się woli przesłuchujących? Wielka klęska na dwóch frontach. Coś, co dla tego śmiecia było idealnym losem.
- Dobrze, idziemy. - skwitował krótko i ruszył ze swoimi ludźmi. Wzięli co się dało, zabrali kogo się dało. Wygrali. Zrobili to, co zamierzali. Nie idealnie, ale byli bardzo blisko. Ktoś nazwałby to porażką Mukutaro. Chuja się znał. Wygrał. Pokonał równego sobie. Zdecydowanie wygrał.
z/t
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości