Rzeka

Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Mei

Re: Rzeka

Post autor: Mei »

Um. Z pewnością nie spodziewałam się nigdy, że ktoś mi zrobi wykład o przynależności. Pomyśleć, że w tym momencie byłam jak male dziecko,nie rozumiejące słów starszego towarzysza. W dawnych czasach, o których za wszelką cenę chciałam zapomnieć, nigdy nie byłam wolna. Racja, od tamtego czasy zdążyłam się ogarnąć i stać się osobą samodzielną. Jednakże wtedy będąc na uwięzi, nie mogąc zrobić tego co się chcę nigdy nie wiedziałam jak wygląda normalne życie. Może stąd nie potrafiłam dobierać słów jeśli chodzi o zostawanie czyjąś nagrodą. Mój tok wciąż kursował po tamtym systemie, który zrobił ze mnie eksperyment i niewolnicę. Westchnęłam, próbując z powrotem zapomnieć o tamtych dniach, które chętnie wracały w nocnych koszmarach.
- Rozumiem i dziękuję za wyjaśnienie. Kiedyś nie byłam wolna, dlatego jeszcze mi się to myli. Powiedziałam ze słabym uśmiechem, próbując poprawić sobie humor. Wszystko się jednak zawaliło, gdy położył mi rękę na ramieniu. Z początku nic z tym nie robiłam, ale chwilę później, zwracając na to uwagę, po prostu zamarłam. Oczy zrobiły się szersze, wargi się lekko rozchyliły, a swoje spojrzenie utkwiłam w dłoni, która teraz mi się wydała tak braterska.
-Onii-chan. Pomyślałam, po czym z moich oczu zaczęły lecieć łzy, które dosyć szybko zamarzły w małe, lodowe perełki. Zaczęłam je szybko przecierać, po czym odsunęłam się od blondyna i spojrzałam w stronę drzew.
Pomyśleć, że jeszcze niedawno usłyszałam wycie wilka, które sprawiło, iż tym bardziej czekałam, aż Kaguya zrobi zasieki. Na nie natomiast musiałam poczekać, gdyż wcześniej nastąpiła dość nietypowa sytuacja. Kaien wyglądał nieco inaczej. Dokładnie tak samo, ale ten błysk w oku.. zwiastował nieszczęście. Oczywiście, ufając przyjacielowi, wyciągnęłam w jego kierunku dłoń, przy okazji ze zmartwieniem na twarzy, przyglądając się jego poczynaniom.
-Kiedyś nie miałam swojego światła. Teraz wiem, że mam znajomych, kogoś bliskiego i Ciebie, gdyż jakby nie patrzeć stałeś się kimś ważnym dla mnie. Spuściłam wzrok i opuściłam rękę, słysząc jak parę kości swobodnie upada na ziemię. Zaraz potem wszystko było gotowe, przez co mogliśmy zacząć jeść. W moim brzuchu od dawna zaczęło burczeć, przez co teraz było mi nieco wstyd.
-W sumie możemy, ale nigdy w życiu jeszcze tego nie jadłam.. więc które polecasz? Weszłam do środka namiotu, po czym ulokowałam się po lewej stronie. Tam też położyłam swoje ciuchy i torebkę, którą wszędzie brałam ze sobą.
- Powiedz, czy Tobie nie chcę się pić? Zaczęło mnie coś strasznie suszyć, poza tym szkoda zajadać kanapki bez popitki, ne? Zapytałam, siadając po turecku.
0 x
Kaien

Re: Rzeka

Post autor: Kaien »

No co. Nie, poważnie, no co! Kaien ma problemy z byciem uwięzionym, z byciem czegos pozbawianym. Więc trafił swój na swego po części. Pewnie gdyby znał ją wcześniej uwolniłby ją wcześniej. To mógłby być ciekawy widok dla Mei, jeśli uznawalaby swoich oprawców za zło wymagające kary. Bo pewnie Kaien by najeżył się koścmi i wpadł jak taran szlachtując wszystko dookoła. Szlachtowanie jest dobre, szarża jest dobra... I tak oto Kaien wpadł na fajne użycie kości które mu pozwoli na wzmocnienie i połączenie szlachtowania i szarżowania. I taranowania, ale to już taki słodki bonus.
-A z racji tego, że jesteś mi bliska nie pozwole byś straciła wolność. Już nigdy. Zapamiętaj sobie i możesz mnie trzymać za słowo. - Poczęstował ją uśmiechem, cieplym i braterskim. Zaczyna się robić dziwnie, trochę.
Kiedy zaczęła mówić o świetle, chłopak akurat skończył zasiegi. Spojrzał na nią i westchnął.
-Nie daj go sobie odebrać. Ani znajomych, ani mnie. I to miło słyszeć, że jestem dla ciebie kimś ważnym. Pytanie jak ważnym. Ciekawe, czy ma odpowiedź. W ogóle, śmieszna sprawa, pomysleć że to co bylo w Antai miało miejsce wczoraj czy tam przedwczoraj. Ostry bal.
wyrzucił z siebie te przemyślenia, jedno po drugim, jak z karabinu maszynowego. Czyli bardzo szybko. Położył sześć ryżowych zawiniątek przed nią i wskazał po kolei palcami.
-To żółtawe jest na ostro, bardziej z mięsem, przyprawami. - Pokazał kolejne - Te czerwonawe są na słodko. W środku mają owoce kandyzowane. - I ostatnie dwie - A te, białe, są warzywne. Ogólnie powinno sie jeść najpierw białe, potem żółte, potem czerwone, ale nie wiem. Jak nie chcesz lub masz ochote na co innego... Jedz jak uważasz. Wszystkie są dobre.
Kiedy zapytała o picie wyciągnął z torby butle wody i buteleczkę Sake.
-W sumie. Można się napić. I czasem mi się chce. Ale ja mało pije. Dużo, a rzadko. Jak zwierzęta. Takie nawyki.
Nalal czarkę sake i wypił niekulturalnie na raz. Nalał drugą i podsunął jej.
-Spróbuj. Miło rozgrzewa od środka. I sprawia, że przestają cię dręczyć głupie myśli i zmartwienia. Chociaż na chwile.
Mruknął nieco ponuro, patrząc na szklisty płyn który podał Mei.
0 x
Mei

Re: Rzeka

Post autor: Mei »

Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami, po czasie siadając na kolanach i podpierając się na nich rękoma. Swoje plecy w pełni wyprostowałam, po części wypinając swoją klatkę piersiową. Byłam naga i nie czułam się z tym źle. Nie wiedziałam po co są ograniczenia w postaci ciuchów. Kiedyś, będąc jeszcze niewidomą, musiałam tak chodzić. Nie było miejsca na szmatki, które mogłyby posłużyć mi jako nakrycie. Goła i smutna przebywałam w zielonej mazi, która dotykała każdego centymetra mojego ciała. Lekko się wzdrygnęłam, przypominając sobie tamto uczucie. Tak.. zdecydowanie było inne, niż podczas dotykania mnie przez Kaiena. To było przyjemne, a tamto wręcz krępowało, powodowało ból i mnie uwierało. Co do blondyna to nie sprawiał mi cierpienia. Jedynie powodował, że chciałam się rumienić i być tą słodką dziewczyną.
- Wiesz, jeśli kiedyś nastanie moment, w którym zostawisz mnie choć na chwilę samą to wtedy nie dotrzymasz słowa. Poza tym w pełni nie jestem wolna. Żyje z dnia na dzień, myśląc kiedy mnie znajdą. Nieco ściszyłam swój głos i przekręciłam głowę na bok, nie mogąc mu spojrzeć w oczy. Spojrzałam zamiast na niego to na kanapki, które ułożył przede mną. Na ostro, słodko czy neutralnie? Wystawiłam przed siebie dłonie, wskazując palcem na każdą z nich. Przez chwilę nie mogłam się zdecydować. Co chwile zmieniałam swoją decyzję, aż chwyciłam tą warzywną. Była ciepła i to tak, że lekko ją podrzuciłam. Natychmiastowo złapałam ą w locie, nieco podnoszą się, by ją w pełni dorwać. Uff, odetchnęłam, ale co to? Popatrzyłam na swoje ciało, na którym pojawiła się kropelka sosu.
- Ajć.. Rozejrzałam się w poszukiwaniu chusteczki. Gdy ją tylko znalazłam spróbowałam wytrzeć splamione miejsce, no chyba że coś mi przerwało.
Gdy już skończyłam, po prostu wzięłam jednego dużego gryza i przypatrzyłam się płynowi, który postawił przede mną. Sake.. pomyśleć, że to tym upijają się ludzie. Może mogłabym spróbować..., tak niewinnie, by uczcić przeżycie Antai.
- Itadakimas. Chwyciłam dłońmi za czarkę i przelałam jej zawartość do swojego gardła. Było cierpkie? Zmarszczyłam brwi, gdy tylko poczułam to dziwne ciepło. Momentalnie ugryzłam jeszcze raz kanapkę i głęboko odetchnęłam.
- Dziwne.. Wymamrotałam, po czym nieco zaszkliły mi się oczy. Kultura nakazywała odpowiedzieć na wcześniejszą jego wypowiedź.
- Wracając do tematu światła i jak ważny dla mnie jesteś. Powiem tak, jestem słaba, ale nigdy nie przestanę bronić tego, co dla mnie istotne. Już raz straciłam ważne dla mnie osoby. Nie byłam załamana, wszak nie miałam wpływu na to co mnie niegdyś spotkało, ale teraz... Mam szanse na decydowanie o swoim losie i dlatego postawiłam sobie jeden ważny cel. Mówiąc o Tobie to nie wiem czy to coś pokroju zauroczenia czy dosyć silna więź, która podpowiada mi bym trzymała się blisko Ciebie. Jeszcze nie rozróżniam uczuć, ale.. cieszę się, że jesteśmy tak blisko siebie. Uśmiechnęłam się promiennie, po czym zerknęłam w jego oczy, czekając na reakcje.
0 x
Kaien

Re: Rzeka

Post autor: Kaien »

Jak dobrze, że Kaien nie miał takich przemyśleń. Dla niego nagość była normalna. Człowiek ma takie ciało z jakim się rodzi. Oczywiście chodzi o kształt, kolor i tak dalej. Można się opalić, ale opalenizna zejdzie. Można utyć, schudnąć i tak dalej, ale ciało to ciało. I o ile jego było mocno poranione i potężne, a jej to wcale nie przeszkadzało to wszystko było w porządku. Jej ciałko było śliczne i to jest niestety fakt. Fakt, który sprawiał, że Kaienowi krew napływała nie tam, gdzie napływać powinna. To znaczy uderzała do głowy, oczywiście, bez żadnych głupich podtekstów!
-To, że zostawie cię samą, nie znaczy, że będziesz narażona na świat. Wykombinuje... Coś ciekawego. Mam już pomysł na to, od dawna. I... Zobaczysz. Będzie fajnie. To, że cię opuszcze na chwile, nie znaczy że cię zostawie. Nigdy nie będe dość daleko, by ktoś mógł coś ci zrobić i nie narazić się na mój gniew. Ot taka wada dzikich ludzi. Zawsze są w pobliżu. - Filozofia Kaiena wydanie drugie.
-I kto cię znajdzie? Opowiedz mi. Z przyjemnością znajde i wybije ich pierwszy co do jednego. Nigdy jeszcze nie odebrałem życia, ale czuje, że to tego dojrzałem. - Powiedział prosto w jej oczy, z nieskrywaną złością. Domagał się tej wiedzy.
Kiedy podrzuciła zawiniątkiem ryżowym i kapnął jej sos na ciałko, w okolice brzucha, Kaien bez zawahania przysunął się do niej i przesunąl językiem po jej skórze, zlizując go.
-Warzywne mają lekko słonawy sos. Chyba curry. Lubie go. W ogóle lubie dobrze przyprawione rzeczy. - Powiedział, wracając na swoje miejsce. Kiedy wypiła czarke Sake, chłodnej i dość dobrze smakującej jak na alkohol, delikatnie w gardło wchodzącej, nalał kolejną i wypił, a potem nalał jej drugą. Znów jej podsunął.
-Smaczne, nie? Dość lubie sake. Jest delikatna jak na alkohol. W Antai RIni napiła się bimbru. Wymiotowała jak kot. Zbyt śmieszny widok, bym ją ostrzegł.. Ale Sake chyba jest najlżejsza w obyciu jak się do tej pory nigdy nie piło. Nie ma tak wielu skutków ubocznych. - Powiedział, brzmiąc jak znawca trunków albo jak koneser. Zupełnie nie jak człowiek który żyje z naturą.
Dziwne, prawda?
-Nie jesteś słaba. Masz mocne serce. Trenuj to i ciało będzie mocniejsze. Życie jest walką. O nowe rzeczy, nowych ludzi i w obronie tego co już masz. Taka filozofia. - Mruknął znów zaniepokojony jej słowami. Ona się chyba zadurzyła.
-Dopóki jest miło, to jest miło. I do tej pory trzymajmy się razem. Jesteśmy młodzi i ty jesteś piękna. Bawmy się życiem póki je mamy, niech żyje Antai. - Rzucił z lekkim rozbawieniem. Spojrzał na jej ciało i na chwile zawiesił na nim swój wzrok.
-Mam ochotę całować cię w usta, a potem tam, gdzie nie wolno. Jestem złym człowiekiem? - Spytal robiąc miny jak zbity kotek. Tymczasem Cecil dobrał się do kulki dango, których kilka było w torbie.
0 x
Mei

Re: Rzeka

Post autor: Mei »

Moja słowa vs. jego słowa. Czyżby naprawdę chciał mnie chronić? Postanowił zostać moim opiekunem, który nie pozwoli skrzywdzić swojej podopiecznej? Zamyśliłam się, patrząc na jego buzię. Czyżby to było możliwe? Miałam szansę na normalne życie, które od zawsze chciałam wieść?
- Nie zostawisz mnie? Zawsze będziesz kręcił się w pobliżu? Nie potrafiłam tego zrozumieć jak on chce to zrobić. Każde z nas ma swoje sprawy szczególnie, że miejsce do którego zmierzam znajduje się na zimnych wyspach. Takich miejsc on nie znosił, co zdążyłam dowiedzieć się po ostatnich spędzonych godzinach. Westchnęłam, gdyż postawiono przede mną wyzwanie. Cofnięcie się wstecz wspomnieniami było dla mnie nie lada wyczynem. Laboratorium, codzienne tortury i ta dwójka, która prześladowała mnie dzień w dzień. Sięgnęłam po nalaną czarkę, by sobie jakoś ułatwić. Później wzięłam mały kęs, przeżułam i sięgnęłam po butelkę wody. Skupiając się, obniżyłam jej nieco temperaturę, a potem wzięłam dwa duże łyki. Lepiej, o wiele lepiej.
Przymknęłam powieki i ostrożnie położyłam się do tyłu, jednocześnie, chwytając dłoń Kaiena. Był taki ciepły, a w dodatku jego bliskość zapewniała mi bezpieczeństwo, które w razie kłopotów wyrwie mnie z tego złego snu..
- Kiedy byłam mała odebrano mnie rodzicom. Z aktów, wynika na to, że nie żyją. Nie wiem co ich spotkało, ale sama nie miałam najlepiej. Wiesz może jakie to uczucie oberwać Raitonem, przebywając w naczyniu z cieczą? Mam nadzieję, że nie, bo to straszne. Czujesz jak każda kończyna się pali, a w dodatku zamiera. Świat zdaje się kaleczyć każdy centymetr Twojego nagiego ciała. Pomyśl, że dodatkowo wszystko się potęguje przez zamknięte oczy. - Wzdrygnęłam się, wciąż nie otwierając powiek - Smutne, że w tamtej chwili byłam taka osamotniona. Otoczona jakąś mazią nie wiedziałam, co się dzieje. Pamiętam nawet, gdy zobaczyłam swojego klona, o nieco różniących się włosach. Kazali mi ją operować.. a dokładniej coś zrobić z jej oczami. Teraz to pamiętam to jak przez mgłę, ale tamta dziewczyna... Ona zginęła! - Uniosłam się, jednocześnie zaczynając płakać. Dwie łzy spłynęły i strumieniami, które z kolei popędziły dalej w stronę piersi.
- Pomyśleć, że to nie było wszystko. Przebywając w laboratoryjnej klatce, do które później mnie przeniesiono, stał się cud. Zostałam uwolniona, ale kosztem drugiej osoby. To była moja porażka, a w dodatku punkt do którego wraca nocami. Cały czas widzę dziewczynę, która mnie usypia i wsadza do powozu. Może ona żyje, ale.. wciąż muszę się liczyć, że Ci naukowcy mnie ścigają. Zacisnęłam drugą dłoń w pięść i uderzyłam w podłoże. Cecil nieco się wzdrygnął, jedząc jedno słodkie dango. Ja tymczasem powoli wstałam, oczywiście o ile nic mnie nie zatrzymało i otworzyłam zaszklone oczy. Drobne łzy wciąż spływały z moich oczu, ale co poradzić. Nienawidziłam przeszłości, która naznaczyła mnie swoim piętnem.
- Co do tortur było ich więcej, ale ten.. szkoda o tym mówić i tak mam już dosyć. Westchnęłam, spoglądając na swoją niedojedzoną kanapkę. Wypadało ją dokończyć, szczególnie, że była naprawdę smaczna. Chwyciłam ją w dłonie, przypominając sobie o sosie, który się w niej znajdował. Chyba nazwał go curry... Szczerze mówiąc, był dobry i pomimo słonawego smaku sprawiał, że kanapki były lepsze. Tak, jakby stały się dzięki niemu bardziej wartościowe.
- Pyszne - szepnęłam po skończeniu jedzenia i paru łykach wody. Pomyśleć, że byłam prawie syta, a zostało jeszcze tyle porcji. Wzięłam głębszy oddech i pomyślałam o jego słowach na temat siły oraz alkoholu.
- Szczerze, to ile potrzeba czarek sake, by się upić? No i oczywiście dzięki za radę, wezmę ją do siebie - lekko się uśmiechnęłam, po czym przysunęłam się bliżej niego, zaglądając mu w oczy -Nie jesteś złym człowiekiem, co najwyżej zbereźnym, Kaiusiu - puściłam do niego oczko, kładąc głowę na jego ramieniu.
0 x
Kaien

Re: Rzeka

Post autor: Kaien »

W sumie znał ją dzień czy dwa... Ale to nie miało znaczenia. Czuł, jakby znał ją całe życie. Wtedy, w Antai, gdy mimo ściekającej po nogach krwi z pociętych ud, pomimo bólu kości przecinających mięśnie i skóre, nie, nawet nie kości tylko ich strzaskanych okruchów! Gdy mimo tego wszystkiego wyciągnął ją spod gruzu i walczył z własnym ciałem i własną fizjonomią o to, by przetrwać i móc ją uratować... To była walka której nikomu nie życzę, bo wielu na miejscu Kaiena by poległo, poddałoby się w przedbiegach i umarłoby, razem z ratowaną osobą. Ale on nie mógł, on musiał kontynuować tą walke... I wygrał ją. Z takimi czy innymi skutkami.
-Nie zostawie. Postaram się. Albo chociaż na tyle blisko, bym zdążył zareagować. Nie wierzysz mi? Zaufaj na słowo, wiara i nadzieja to podstawa przetrwania. Czymże jest człowiek bez nadziei... - Westchnął bardzo teatralnie wieńcząc tą wypowiedź. Była to swego rodzaju sceniczna kreacja w dialogu, mająca specjalne zadanie podbicia dramaturgii w tej wypowiedzi.
Wysłuchał całej jej długiej historii za to, jednak, gdy po jej policzkach spłynęły łzy, a ona chciała wstać, stanowczym ruchem złapał ją za ręke i ściągnął do siebie, by usiadłą mu na kolanach. Objął ją w pasie, wpatrując się w jej twarz i uważnie jej słuchając. Gdy skończyła, postanowił powiedzieć dwie rzeczy.
-Skurwiele. Dziewczyne znajdziemy. Tych ludzi ukaże. Nie znajdą cię jeśli ja znajdę ich szybciej. - Powiedział stanowczo i z pełną powagą. Pocałował ją w ramie, powoli, delikatnie, dodając jej otuchy przytulił ją jeszcze.
-Nie wiem jakie to uczucie, to co ty opisujesz. Wiem za to, że uratować Ciebie nie jest łatwo. Kiedy musiałem cię wyciągnąć spod ciężkiego gruzu, czując tnący ból ud, krew spływającą i kapiącą na nogi, a moje ręce były niemal niesprawne i obwisłe, jakby martwe.. A jednak musiały cię wyciągnąć mimo palącego w płuca żaru, dostającego się do nich gryzącego dymu.. Też nie było fajnie. Ale no. Było warto. - I tak sobie przypomniał Antai mimo że miał nie przypominać. Taki sobie postawił cel, ale się nie udało.
Kiedy spytala o alkohol, jedynie się uśmiechnął.
-Nie wiem. Zależy czy ciepła czy zimna. Jakiej jest jakości. I na mase ciała i wiek. W twoim wieku po jednej mi się w głowie kręciło, ale byłem podobnej postury co ty. I może miałem słaba głowe. Teraz tak ze 4 pije i dopiero zaczyna się robić miło.
I zgodnie ze słowami, że jest zbereźnikiem, wypił jeszcze jedną, a potem wsunął dłonie pod jej pupe, zaciskając mocno obie dłonie na pośladkach... I pacnął do tyłu na plecy, ciągnąc ją na siebie za jej tyłek.. Dziewczyna chcąc nie chcąc musiała wylądować cała na Kaienie. Jej głowa na wysokości jego głowy, jej piersi na wysokości jego torsu... Tylko potem te pól metra zmieniało postać rzeczy, bo nagle jego krocze i to co pomiędzy udami znajdowało się na wysokości jej ud, nie wyżej. Objął ją jak pluszową zabawke, a jego wielkie męskie łapy na to pozwalały.
-Mój pluszak! Nie puszcze cie. Bede cie tulał i ze mna bedziesz bezpieczna. - Zasmial sie i pocalowal ja w czoło. A jak, a tak, bo moze, bo chce.
Nie chciał jednak zaniedbywać treningu, bo sobie obiecał, że nie i koniec. Dlatego chwycił jedną z kości którą używał do zasieków i zacząl wolną ręką się nią bawić. I opróćz tego, że miał dziewczyne i przytulał dziewczyne, przy okazji zupełnie starał się obmyślać co by jeszcze mógł z tą kością zrobić. W sumie brakowało mu troche jakichś takich umiejętności dystansowych... Niby miał wystrzał z palcy Kaguya, ale nie miał zbytnio pomysłu jak dodać do tego efekt obszarowy. Bo przecież one były strasznie skupione, atak mocno scentralizowany. Co takiego mógł zrobić, by dodać do tego efekt zaskoczenia przeciwnika, że naprzykład zamiast jednego pocisku dostanie z dziesięć? Pomyślał o rozcinaniu gałęzi na kilka, grubych, by były cienkie. A jakby zrobił tak z kością? To znacz nie rozcinął tylko wysłal impuls czakry który by wywołałw kości ciśnienie i rozszczepienie jej. A potem drugi impuls, ciśnienie u podstawy tak jak w paliczkach i Boom, te kościane odlamki lecą jak z wyrzutni senbonów! Tak, to jest dobre. Dotkął palcem kości, a ta się rozpękła na siedem odłamków, ostrych, wiadmo, słabszych, bo cieńszych, ale ostrych jak żyletki. Znów tyknął palcem i odłamki wyleciały wszystkie w ziemie wbijając się mocno jak kolce jeżozwierza. Mei tego nie zauwazyla, dzieki bogu. A on sam szybko wyciagnal kosci i wysypał je za namiot. Ale... no, w ten sposób miał kolejne ciekawe możliwości do przysłych jutsu...

Nauka Hokkotsu Kudakeru
Czas 24 -> 5.
0 x
Mei

Re: Rzeka

Post autor: Mei »

Hontoni? Jego słowa takie niewiarygodne. Jakby składał mi wieczystą przysięgę, która na zawsze uchroni mnie przed niebezpieczeństwem, a gdybym tak zaprotestowała? Co wtedy, by się stało? Dałby mi wolną rękę i pozwolił się samej mierzyć ze światem czy chciałby mnie chronić nawet gdybym stawiała opór? Westchnęłam, nie wiedząc co zrobić i czy rzeczywiście mi się opłacało..
- A co jeśli będę chciała sama się z nimi mierzyć? W końcu, mam z nimi rachunki do wyrównania.. Powiedziłam spokojnym głosem, patrząc jak na to zareaguje. W końcu to on, tak jakby był moim opiekunem. Podjął się bronienia mnie oraz tchnął we mnie nową nadzieję. Przytulił do siebie, mówiąc takie piękne słowa. Przez chwilę jedynie go przytulałam, ale później, będąc u niego na kolankach, dałam mu buziaka w nos, jednocześnie przy tym zamykając oczy.
Trwało to zaledwie pare sekund, ale było warto. Odsunęłam od niego twarzyczkę, a zaraz potem lekko uniosłam brew ciekawa jego myśli.
- Warto? A co jeśli kiedyś będziemy wrogami? Wtedy też tak powiesz, czy będziesz chciał bym spłaciła swój dług? Wyszeptałam, spoglądając na Cecila, który usiadł sobie w kącie. Pomyśleć, że spryciarz przywłaszczył sobie dwie kulki dango, ciekawe ile jeszcze zostało.
W każdym razie nie byłam głodna. Jedną porcję zjadlam, napilam się dwóch czarek sake i parę łyków wody. Ciekawe tylko, ile on zje oraz wypije, chociaż czy to prawie nie był jego limit i co to znaczy,, miło"?
- Powiedz mi, jesteś jeszcze głodny, a i co oznacza, że będzie Ci miło po 4 czarkach? Co wtedy się dzieję i pamiętaj, że zaraz przekroczysz swój limit - ostrzegłam go grzecznym tonem, po czym oparłam głowę o jego ramię.
Na początku tylko oddychałam z zamkniętymi oczami, jednakże chwilę później stało się coś niespodziewanego. Jego ręce wylądowały na moich pośladkach i jakimś dziwnym cudem sprawiły, iż teraz leżałam na blondynie. Otworzyłam szeroko oczy, nie ukrywając zdziwienia, malującego się na mojej młodej buzi. Jednocześnie, po tym pojawił się słodki uśmiech spowodowany danem mi przezwiskiem.
- Twój? Czyżbyś dał sobie prawo do zrobienia ze mnie pluszaka? Zapytałam z uśmiechem, wtulając się w jego umięśnione ciało - Nie będziesz mnie tułał w nieskończoność, ale możesz mnie chronić, przynajmniej teraz. Zamknęłam swoje oczka i nie reagując na dotyk stykających się ciał, po prostu tak leżałam. Lekko palcem, zataczając kółka na jego ramieniu.
0 x
Kaien

Re: Rzeka

Post autor: Kaien »

Kaien był taka osobą, że zazwyczaj mówił co myślał. Jak zobaczył coś co mu się nie podoba to to komentował. Proste. Jak robił ktoś coś żle to mu to wytykał. Teraz jak sądził, że chce jej pomóc, że chce ją chronić przed tymi którzy chcą ją skrzywdzić i tak dalej... To no, to logiczne, że jej to powie! Kaieny już tak działają, nic nie poradzisz, Panie!
-Możesz. Czemu nie? Ale no, chciałbym być w okolicy by upewnić się, ze w przypadku przewagi liczebnej sobie poradzisz. Podobijałbym resztki czy coś. Wiesz... Doczyściłbym niedobitków po twojej spektakularnej zemście! - Postanowił brzmieć... no, pocieszająco, wcale nie miał jej za słabą. Po prostu miał się za silniejszego. I tyle, nic więcej. Ale on miał się za silniejszego fizycznie od wielu ludzi... bo w sumie tak było sigh.
Zadała mu dziwne pytanie... Conajmniej dziwne. Czemu mieliby być wrogami? To bardzo abstrakcyjne! Ale Kaien postanowił nie być ogór i jej odpowiedzieć.
-Jeśli kiedyś będziemy wrogami dam z siebie wszystko by wygrać walkę. Ale potem cię nie dobije, dając ci szanse na życie drugi raz. Nazwij to litością lub błędem. - Odpowiedział jej z pełną powagą na twarzy, nieskrywanym chłodem i zauważalną surowością. Serio tak by zrobil, nie zgrywał się teraz. Dojadł drugie zawiniątko i już był najedzony. Będzie na śniadanie, jakby co.
-Już nie jestem. I co to oznacza? Że dopiero zaczynam odczuwać jakiekolwiek efekty picia sake. Wiesz, szumi lekko w głowie, robi się ciepło w całym ciele, jakoś milej jest i mniej się wszystkim martwisz. Dopiero zaczyna. Musiałbym ze trzy razy tyle wypić by się spoić... - Mruknął, wiedząc, że nie ma dość sake by się zalać w trupa.
A za daleko iść po kolejną butelkę.
Kiedy zrobił z niej pluszaka ona i tak musiała marudzić. To znaczy, marudziła w słodki Meiusiowaty sposób, ale jednak dalej była taką małą marudka którą Kaien miał ochote troszke udusić...
-A skąd wiesz? Może przywiąże sobie Ciebie do torsu i będe cię cały czas nosił i technicznie cały czas tulił. - Pocałował ją po wszystkim w glowe.
Miał pomysł na kolejne jutsu... Na coś zupełnie nowego, zupełnie... ciekawego i trochę innego.
Wolna ręka leżala na boku, a kości w niej tańczyły... Ciekawe czy Mei się obrazi jak Kaien sobie coś wypróbuje. Przypomniał sobie poprzednie jutsu, na które pomysł wpadł mu dużo wcześniej, ale opanował je dość niedawno. Mianowicie spękanie kości, a raczej nie tyle spękanie, bo to nie jest odpowiednie określenie tej sztuki, tylko rozdzielenie kości na mniejsze fragmenty by po pierwsze zwiększyć ilość małych ostrzy czyniąc z miecza istny kiścień, ale też zwiększając powierzchnie trafienia w przeciwnika... Ale i tak zwieńczeniem była możliwość wystrzelenia kosteczek stworzonych z tej rozłączonej kośći.
Tak, o to chodziło. To dawało kilkanaście metrów niebezpieczeństwa wokół Kaguyi. Nie musiał już załatwiać wszystkiego w zasięgu własnych rąk. I własnymi rękami właśnie, czyli pięścią, butem czy... No z bańki na przykład. Nie, teraz już było o wiele, wiele inaczej to wszystko. A co jakby połączyć chyba najbardziej podstawowe jutsu klanu Kaguya czyli kościane ostrze z tym spękaniem? A jakby jeszcze do tego Ude dołożyć? miałby miecz, długi i gruby miecz który by strzelał koścmi!
Nie przeszkadzając Mei wyciągnął kość i zaczął się nią bawić. Kość była dluga i ładna... Ale koniec wychodził ciężko. Kaien specjalnie go pogrubił by tej masy kościstej był nadmiar. Użył na nim takiej wiązki czakry jakiej używa w przypadku Hokkotsu Kudakero... Ale w bardziej skupiony i opanowany sposób. Ostrze broni cofnęło się lekko... i wystrzeliło, wbijając się w pobliską skałe z dużą siłą. Z pogrubionej masy niemalże od razu zrobiło się kolejne ostrze, nie ujmując niczym tej broni, odnawiajac ją i tak jakby pieczętując powstanie kolejnego jutsu. Kaien był z tego dumny. Każdy jego pomysł nabierał coraz bardziej kształtów! I był coraz silniejszy, jego arsenał bojowy, arsenał zaskoczenia i przezwyciężenia przeciwnika coraz, coraz większy.

Nauka Yammarashi no Yaiba
Czas 17 -> 1 w nocy.
0 x
Mei

Re: Rzeka

Post autor: Mei »

Spodziewałam się, odmowy? Myślałam, że powiedziane słowo miało taką wartość, by nie dopuścić mnie do konfrontacji z moim przeznaczeniem. Cóż, myliłam się, z czego jestem naprawdę dumna. Kaien postanowił mnie wspierać, tym samym oferując pomoc na polu bitwy. Jeśli kiedykolwiek spotkam naukowców to byłam pewna, że mimo wszystko mi pomoże, ale co jeśli on będzie załatwiał sprawy, a w tym samym momencie oni uderzą? Co jeśli będziemy daleko od siebie i on nie zdąży? Będę sama bezsilna wobec świata? Nie, tak to nie mogło wyglądać. Pokonam ich, nawet posiadając niewiele siły.
- Nie wiem,tak jakoś zapytałam. Jednakże Kaien.. co jeśli będziesz daleko ode mnie, a oni tak nagle uderzą? Zapytałam tak na wszelki wypadek. Wierzyłam w swoje zimne możliwości, ale co blondwłosy zrobi, gdy dowie się o ewentualnym porwaniu lub ranach? Wolałam wtedy nie widzieć jego wyrazu twarzy. Mogłabym się przerazić, tym co bym zobaczyła, w końcu mimo wszystko wychował się w dziczy..
- To miłe z Twojej strony, dasz mi szanse na naprawienie swoich błędów, jednakże rozumiem, że nasze drogi po takiej walce, by się rozeszły.. Powiedziałam smutno, nie chcąc tracić towarzysza. Lubiłam go, poza tym był taki zabawny i przede wszystkim wprowadził tą przyjazną atmosferę. Nie rozumiałam jak mogłabym go stracić, a przede wszystkim jakim cudem mogłabym z nim walczyć. Życie zrobiło ze mnie osobę towarzyską, która od czasu do czasu zachowuje się dziwnie, lecz czy w ten sposób zmienię się nie do poznania? Zastanowiłam się nad okolicznościami, ostatecznie pojmując, że jedynie ludzie mogą mnie zmienić.
Co do picia sake to nie spodziewałam się, że trzeba tyle wypić, by się upić. Sama nie znałam swojego limitu, jednakże teraz po dwóch czarkach zupełnie niczego nie czułam. Może stałam się bardziej emocjonalna i beztroska, ale tak to świat wciąż miał swoje barwy.
-Rozumiem, że ta butelka Ci nie wystarczy, by się spoić? Jest może duża, ale wątpię, byś ją miał na jeszcze 9 czarek. Uśmiechnęłam się do niego, tuląc go jak miś. Prawdę mówiąc to wciąż byłam jego pluszakiem, który objęty jego ramionami nie mógł się poruszyć. Nie przeszkadzało mi to, poza tym jego pocałunek w czoło był taki miękki i ciepły.
- Chciałabym to zobaczyć, aczkolwiek ciekawe czym byś mnie przywiązał. Dziewczęco się zaśmiałam, po czym wtuliłam w jego tors swoją buzię. Delikatnie go pocałowałam w sam środek klatki piersiowej i zamknęłam dwukolorowe oczka.
0 x
Kaien

Re: Rzeka

Post autor: Kaien »

Mei widocznie mało jeszcze znała Kaiena jeśli spodziewałą się odmowy. On chciał ją wesprzeć, ale nie wbrew jej chęciom. Nie ma to przeciez sensu, pomaganie jej, jeśli tylko by jej tym zaszkodził. A chyba tak by to na razie teraz wyglądało, nie? Więcej szkody niż pożytku. Oj życie zemstą czy uciekając przed kimś jest trudne i skomplikowane. A weź człowieku do tego dołóż jeszcze fakt, że Mei jest kobietą które tez z natury są trudne i skomplikowane i robi się jeszcze gorzej. Taka trudna do pojęcia kumulacja skomplikowanych czynników. Kaien by już wolał zabić wszystkich, dla pewności i anulowania problemów, Mei również!
-Musielibyśmy mieć pecha. Zakladasz strasznego pecha! Więcej optymizmu, mniej pesymizmu. - I w ten sposób całkowicie uciął już te smutną dyskusje przez którą psuła się tylko atmosfera i ogolnie ich humorki.
-Raczej dałbym ci szanse się nawrócic, nie kazałbym ci spadać. Jeśli byś tylko dała rade zmądrzeć, oczywiście. - Kolejna odpowiedz pewnego siebie Kaguyi była... w starym stylu, zupełnie zakładał, że to on wygra i to miażdzącą przewagą.
A po tym musiał sobie nalać kolejna czarke, podając butelke stopą. Złapał ją i nalał sobie do czarki po czym wlał ją do ust, dalej leżąc pod pluszakiem.
-Nie sądze. Duży chłop ze mnie, a to wszystko zależy od masy. Nie ma tak łatwo, że hop i pijana. Zresztą po co? Jeszcze bym ci krzywdę zrobił. - Pogładził ją dłonią po pośladku, sugerując, ze chodzi o krzywdę... która boli tylko przez pierwszą chwile, khe khe.
A kiedy spytala o przywiazanie Kaien troche spochmurniał.
-A jest taka umiejetnosc Kaguya, ze robią klatke z żeber, wiesz... Ale to troche makabryczne, nie? - Spytał majac nadzieje iz nie wysmieje jego klanowych umiejetności.
0 x
Mei

Re: Rzeka

Post autor: Mei »

Zakładałam najgorsze? Jedynie próbowałam sobie uświadomić, co mnie czeka w najbliższej przyszłości. Nie wiedziałam, co wpłynie na mój dalszy rozwój, więc gdybałam nawet nad przejściem na ciemną stronę. Czy potrafiłabym zrobić komuś krzywdę? Szczerze, w tym stanie to nie. Byłam bardziej delikatna, jedynie bycie bezlitosną mogło się aktywować, gdy miałam napady. Teraz pod wpływem Kaiena wszystko zdawało się być w porządku. Nie odczuwałam chęci siedzenia samemu, ale pragnęłam towarzystwa. Kogoś z kim mogłabym pogadać, poprzytulać się. Skoro miałam to dostarczone to byłam szczęśliwa, taka tam dziwna logika.
-Hontoni? Kaien! - jeszcze bardziej się do niego przytuliłam, czując, że nigdy tak naprawdę nie będziemy wrogami. Jeśli dostanę się pod czyjąś kontrolę to z niej wyjdę, choćby miał się zawalić cały ten świat. Przynajmniej musiałam spróbować, w końcu co pomyśleliby rodzice, gdyby mnie wtedy zobaczyli. Wyobraziłam sobie jak mogliby wyglądać, a zaraz potem popatrzyłam na nich, gdybym stała się zła i okrutna. Mimowolnie chciałam wyciągnąć do nich dłonie i obiecać poprawę, jednakże oni jedynie na mnie patrzyli, kręcąc głową z założonymi rękoma.
- Okaa-san..- wyszeptałam, próbując sobie ją przypomnieć. To co widziałam było moim wyobrażeniem, ale czy tak naprawdę wyglądała? Pokręciłam głową, jeszcze bardziej chowając głowę w ciele chłopaka.
- W takim razie nigdy nie próbuj się upić w moim towarzystwie. Oderwałam gwałtownie od niego głowę, patrząc poważnie w jego oczy. Dotknięcie, sprawiło, iż chciałam się zarumienić, chyba dalej nie rozumiałam, czemu się z nim tak spoufalam.
- Troszeczkę. Nigdy tego nie widziałam i nie zamierzam. Być uwięzioną już mi dawno się odwidziało. Całe dzieciństwo tak przeżyłam, więc teraz za wszelką cenę będę chronić swoją wolność. Odpowiedziałam pewnym siebie głosem, jakby próbując mu uświadomić, że jeśli kiedyś ktoś będzie chciał mnie uwięzić, to będę się bronić i to ze wszystkich sił.
0 x
Kaien

Re: Rzeka

Post autor: Kaien »

Blondyn stworzeniem dzikim posługującym się jezykiem na poziomie komunikatywnym, języku klanów czy jakiś wyższych warstw społecznych nie znający. Za to znał dość dobrze całkowicie dzikie i nieprzydatne słowa i ich znaczenie. Ale Mei znów użyła czegos, czego Kaien nie mógł rozszyfrować.
-Co znaczy Hontoni, znów tego używasz. Czy ty mnie obrażasz? - Spytał, marszcząc brwi w lekkim podirytowaniu. Czuł się jakby mówiła do niego jakims kosmicznym dialektem, a nie normalnym językiem ludzkim. I wydać było, że go wkurza. Albo dziwi. Dziwi go jej zachowanie, bo dziewczyna zadawała się mieć jakieś reminescencje albo śnić na jawie. W ogóle reminenscencja to jedno z ulubionych słów Kaiena.
-Czemu? Myślisz, że ta krzywda by ci się nie spodobała? Wtedy oficjalnie i dosłownie byłabys moja. Ciałem i duszą... - Mruknął pod nosem nieśmiało.
Znów pomyślał o czymś. Cholera. Ona miała na niego o tyle dobry wpływ, że działała twórczo. Ciągle jak z nią był to wpadał na nowe jutsu, wymyślał nowe rzeczy... I teraz znów miał ochote coś wyprobowac.
Cały czas mając szczerą nadzieje, że Mei nie będzie miała nic przeciwko.
Bo przecież robił to dla niej, w dużej częsci. Nie? Jeśli stawał się silniejszy, jeśli więcej umiał, to logicznym następstwem tego jak każdy może stwierdzić będzie fakt iż ona będzie bezpieczniejsza. Obiecał jej ją chronić i nie miał zamiaru daneno słowa nie dotrzymać. Logiczne więc że im większy jest jego bojowy arsenał, tym większe szanse że źli ludzie którzy kiedyś ją skrzywdzili juz nigdy więcej tego nie zrobią. Teraz pomyślał, że ma pancerz, ma umiejętnosci defensywne i swoją wytrzymałość... Ale co z ofensywą? No niby miał te swoje kości typu mieczowatego... Ale co na odległość? Tak. W sumie... ITak miał coś takiego zrobić. Pomyślał o lopatkach. To takie okrągłe kości. A potem pomyślał o dziecięcej zabawce. O Ringo. I Shurikenach. Co gdyby to połączyć? Taki płaski, bardzo ostry dysk? W sumie... W sumie mógł sprobowac. Wyciągnął ręke spod Mei i dotknął swojej łopatki dłonią. Skupił się na kości i zaczął powoli ją wysuwać, od razu tworząc nową. Kilka chwil... I w ręku miał brdzo ostry kościany dysk. Uśmiechnal sie do Mei i cisnal nim w drzewo. Wbil sie lepiej niz nóż.[/ghide]
Kiedy powiedziała o bronieniu się przed uwięzieniem z calych sił mruknął cicho.
-Mówiliśmy, co by bylo jakbysmy walczyli, ze bym cię oszczedził.A ty... Umiałabyś mnie zabić? - Spytał dość smutnym tonem takiego biednego zbitego psiaka. Najedzony Cecil tymczasem poszedł spać.
Nauka Hokkotsu Kariganebone
Czas od 14 do 19.
0 x
Mei

Re: Rzeka

Post autor: Mei »

Lekko się zaśmiałam, gdy Kaien nie zrozumiał moich słów. Normalnie ze mną rozmawiał, ale żeby tego nie znać? Przecież to było popularne słowo, praktycznie zawsze podczas dnia go używałam, ale teraz czułam się taka niezrozumiana. W dodatku jego mimika wskazywała, że czuł się urażony, obrażony w jakiś sposób. Lekko się uśmiechnęłam, łapiąc za jego ramię.
- To znaczy,, naprawdę". Zazwyczaj używam go, gdy jestem czymś zaskoczona, lecz powiedz mi czemu go nie zrozumiałeś? Myślałam, że tak popularne słowa nie są Ci obce.. Westchnęłam, nie wiedząc jak wytłumaczyć takie proste słowa. Miałam mu słownik sporządzić, a może używać ich częściej, jednocześnie wszystko tłumacząc? Ciekawe, aczkolwiek tą sprawą zajme się w niedługim czasie.
- Nie lubię bólu, gdyż niegdyś byłam nim owocnie obdarowywana. Poza tym, chciałbyś bym ciałem i duszą była Twoja? - Zapytałam, idąc jego tokiem myślenia. Nie wiedziałam, co mogłoby mnie czekać, jednocześnie nigdy się z kimś tak nie pojednałam.. Ciekawe, co by na to powiedział mój brat, którego do tej pory nie odnalazłam.
- Cóż, nigdy nie zabijałam, więc wątpię w tą możliwość, poza tym, co mogłoby sprawić, iż chciałabym Cię zabić? W sumie, wciąż nie rozumiem jak mogłabym się tak zmienić.. - Wyszeptałam smutnym głosem, po czym ręką musnęłam jego ramię. Cecil słodko spał, więc nasze zapasy przynajmniej teraz były uratowane. Ponad to mały futrzak sprawiał, że chciało mi się spać. Lekko przekręciłam głowę, po czym zobaczyłam papierową torbę z dango. Oblizałam się, spoglądając w jej głąb i tym samym dostrzegając kolorowe kulki.
- Kaien sięgniesz mi dango, mam na nie taką straszną ochotę - W tej samej chwili, nie mogąc sięgnąć ich ręką, zdałam się na niego. Otworzyłam usta, czekając aż mnie nakarmi lub zrobi coś innego.
0 x
Kaien

Re: Rzeka

Post autor: Kaien »

Chłopak wzruszył ramionami, a cała jego złość czy tam poirytowanie przeszło. Starał się teraz udawać, że wcale zły nie był. Ani tym bardziej nie dał się zirytować. Nie, lepiej założyć, że po prostu nie zrozumiał i tak. Albo jeszcze mądrzej, inaczej, obrócić wszystko w żarcik. To całkiem logiczne wyjście będzie. Tak czy siak... Kaien nie był zbyt inteligentny, ale się tego jakoś specjalnie nie wstydził.
-Meh. Wiesz... Ja do geniuszy nie należe. Czasem sie myle albo czegoś nie rozumiem. Znam się dobrze na jutsu, elementarnych i innych, na przezyciu i polowaniu... Dużo gorzej z jakimiś innymi podstawowymi umiejętnościami uspołecznaj... Uspołeczniaja... Z umiejętnościami które mają inni ludzie - Nie mogąc sobie poradzić z tym słowem naburmuszył się jak małe dziecko, bo właśnie się popisał, jaka mentalną kluchą jest. Że takim mocno nieogarem w sensie.
Kiedy przypomniała sobie znów przykrą historie pośpieszył za to z lekką pomocą.
-Uhm. Nie taki ból, w sensie ból ból. Tylko.. Wiesz. - Rzucił spojrzeniem na swoje części intymne, wskazał je wzrokiem. - I wiesz. Z Tobą, nie? Podobno pierwszy raz boli. I może bym chciał, może... - Mruknał, zaczerwieniając się całkowicie znowu jak najczerwieńsza cegła w całym Shigashi. Milczał długą chwile, nie odpowiadając już jej na to o zabijaniu. Smutny temat, nie było co go poruszać.
Gdy poprosiła o Dango wyciągnął ręke. I obudził kota, który odruchowo złapał go za ręke. I w ten sposób Kaien równie odruchowo położył kota na głowie Mei machając ręką.
-Troje do tanga. Znów. - Mruknął coraz bardziej niezadowolony i podał jej kuleczke dango prosto do buziaka.
Pomyślał o tym, jak delikatną istotką jest Mei. Jak... naprawdę, cholera, naprawdę łatwo byloby sprawić jej kupe bólu, jak naprawde łatwo byłoby ją uszkodzić. To w sumie zabawne, że niby też była ninja, że była Kunoichi, a jednak ona wydawała mu się taka... delikatna i drobna. Jakby mógł bez problemu jej połamaćręce, nogi czy kręgosłup. Tak jak wtedy w Antai. Wtedy, jak wszystko wybuchło, jak te gruzy spadly, uderzyły ją. Połamały jej żebra. A jakby spadły jej na głowe? Pogruchotałyby czaszkę i zabiły biedną Meiuś. TRAH! I nie ma dziewczynki. Leży tylko zimne truchełko. Nawet śmieszne, mówiąc szczerze. Nie byłoby całowania, nie byłoby tych pieszczot i tu i w szpitalu. Nie miałby okazji naoglądać się jej łona! A w sumie to był miły widok, to warto zanotować. Wszystkiego tego by nie było, gdyby wtedy w Antai to wszystko potoczyłoby się inaczej. Bum i nie ma. Wszystko skończone. Ale nie, nie było tak latwo. Przecież ktos ją uratował.
Kaien wtedy dał z siebie wszystko. Pomógł dziewczynie, własnym ciałem dla niej ryzykując, spod gruzu wyciągajac. Poranił się, poranił ręce, nogi.. Ale udało mu się. Ale następnym razem może nie byc tak dobrze i łatwo. Musi być na to przygotowany. SIlniejszy. Wytrzymalszy. Tylko jak wzmocnić i tak potężne już kośći? Przypomniał sobie jak wygląda pęknieta kość, w środku. Jest... Taka siatkowana. A gdyby był jednolicie lita? Jak kamień czy metalowa bryła? Wtedy byłby przecież jeszcze wytrzymalszym materiałem ten miązsz kościany. Leżąc przy dziewczynie zaczął nad tym pracować. A raczej pod nią. Przykładał całe skupienie i myśli teraz nie do niej tylko do swoich kości. Czuł, że jak skupia w nich czakre... To że stają się mocniejsze. Pewnie będą przez to odrobine wolniej się tworzyc... Ale moze beda wytrzymalsze.. .Hmmm.. SKupial czakre KG w kosciach, a gdy po chwili wysunal jedna z nich z reki, okazalo sie, ze kość jest... szkarłatna. Ale za to ostrzejsza i wytrzymalsza! No nieźle. Ukrył ten fakt przed Mei. Nie każdy musi wiedzieć. Po wszystkim także wchłonął Hokkotsu no yoroi i zrobił je przy pomocy szkarłatnych kości. Proces bolesny i powolny, Ale... Obrona jest świetna.

Nauka Akekotsu. Pokrycie nim HnY.
Czas 20 -> 4 w nocy.
0 x
Mei

Re: Rzeka

Post autor: Mei »

W sumie, można by rzrc, że na świecie nie ma ludzi idealnych. Kaien jak się okazało czasami nie rozumiał wyrazów, które ja doskonale pojamowałam. Jednakże, czy to go z góry oceniało? Otóż nie. Matka natura postanowiła dać mu inne umiejętności, czyli innymi słowy bycie moim idolem survival oraz znajomość jutsu. Ja sama do tego dążyłam, ponieważ wciąż nie znałam tylu technik co Kaguya. Może kiedyś, w dalekiej przyszłości uda mi się opanować znacznie więcej technik, które w jakiś sposób przebiją jego. Cóż, w prawdzie to były tylko marzenie, które niegdyś będę chciała spełnić.
- Uspołeczniającymi - powiedziałam z uśmiechem, głasząc go po głowie - Wiesz, dla mnie nie musisz być geniuszem. Wolę Ciebie takiego jaki jesteś i zdecydowanie nie zmieniłabym tego za nic w świecie - Przynałam szczerze, zaglądając w jego zielone oczy. Pomyśleć, że tak niedawno się poznaliśmy, a jest mi tak bliski. Traktowałam go jak brata, może coś więcej, w końcu tak dobrze się czułam w jego ramionach.
- Chodzi Ci o zupełnie inny rodzaj bólu? W sumie czegoś takiego nie czułam, pod tym względem zawsze byłam nietknięta - przyznałam się, po czym swój wzrok skierowałam tam, gdzie aktualnie był jego. Zobaczyłam jego części intymne, które kiedyś zostaną wykorzystane.. najprawdopodobniej do zrobienia dziecka..
- W sumie, nawet nie do końca wiem jak to wygląda, ale co masz na myśli przez ,,może"? Naprawdę się wahasz przy byciu moim pierwszym? - rzuciłam otwarcie, nie do końca wiedząc o czym mówię. Pojęcie takiego parowania było dla mnie nie jasne, w końcu zrobiłam się społeczna dopiero od niedawna. Wcześniejnie wyjaśniono mi takich rzeczy. Mogłam się domyślać, ale to nie było to samo.
Patrzenie jak się czerwieni było słodkie. Pogładziłam jego policzek, a zaraz potem pocałowałam. Później oczywiście się obudził kot, który został posadzony na moją głowie. Jego pazurki powoli się wbijały, przez co zmarszczyłam oczka. W dodatku jak gdyby nigdy nic mały podrywacz, zaczął łapka dotykać moją zamkniętą powiekę. Trochę zabawne, bo mogło to wyglądać jakby bawił się w łapki. Oczywiście, sama zabawa nie trwała długo. Gdy tylko otworzyłam oczka, kotek przestał to robić i po prostu postanowił jako pierwszy zjeść moje dango. Próbując go wyprzedzić, wysunęłam głowę i wzięłam kulke od razu do buzi, przez przypadek lekko ząbkami dotykając palców Kaiena. Po skończeniu smakołyka, popatrzyłam na wargi Kaiena, nie mogąc od nich oderwać wzroku.
- Pyszne! - powiedziałam zadowolona, po chwili dodając - Jesteś zazdrosny.. o Cecila? W końcu widać, że wołałbyś być ze mną sam na sam. Uśmiechnęłam się przebiegle, sprawdzając jego reakcje.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości