Droga Miyori,
tydzień minął od mojej podróży do Kami no Hikage. Chciałem na własne oczy zobaczyć odpowiedź Rady na poczynania Cesarstwa, wiesz dobrze że ten temat zajmował moje myśli od dłuższego czasu. Jeśli otworzyłaś ten list, znaczy to że nie żyję albo zostałem pojmany żywcem. Jeśli prawdziwa jest druga opcja i ktoś spróbuje użyć mojej osoby jako karty przetargowej, wyrzeknijcie się mnie i porzućcie. Zdaniem medyków nie zostało mi wiele życia, pożegnanie się było kwestią czasu. W tym liście chciałem wam przekazać kilka moich ostatnich myśli, idei i osobistych próśb do konkretnych osób. Prosiłbym, abyś je im przekazała. Żałuję, że nie jestem w stanie zrobić tego osobiście.
Pierw sprawa najważniejsza dla mnie i pewnie dla każdego Dōhito, przekaż ją jedynie najwyższym rangą i zaufanym. Wolność. Jak wiesz planowałem wyswobodzenie Rodu spod jarzma Haretsu od czasu bitwy Sabaku i Kaguya. Mi i wielu dało to pewność, że jest to możliwe. Że Szczep może postawić się silniejszemu Rodowi. Niedawne powstanie Cesarstwa jedynie utwierdziło mnie w tym przekonaniu i w pragnieniu niezależności dla moich krewniaków. Plan jest w zasadzie ukończony, potrzeba jedynie zebrać odpowiednio wyszkolonych ludzi i ich wtajemniczyć. Powstrzymywałem się z jego realizacją do ostatniej chwili, gdyż potencjalne ofiary z moich krewniaków byłyby widokiem zbyt bolesnym, nawet w imię większego dobra całego Szczepu. Moja ułomność i miłość mnie powstrzymywała, teraz jednak starcza głupota nie ma żadnego znaczenia. Plany znajdziesz w skrytce pod biblioteczką w moim domu, upewniłem się by nie wspominać o tym nikomu. Zbierz wszystkich naszych krewniaków którzy odpowiedzą na wezwanie, wybierz z nich odpowiednio doświadczonych i wyznacz osobę odpowiedzialną za przewrót. Jeśli trzeba będzie, znajdź osoby chcące walczyć za nas pośród najemników, zaoferuj godziwą zapłatę i dozgonną wdzięczność, bądź zwróć się o pomoc do innego Rodu. Jeśli jednak uznacie go za zbyt szalony i nierealny, zbyt ryzykowny czy w jakikolwiek sposób nie zgodzicie się z samym konceptem, zmieńcie je jak zechcecie albo spalcie i porzućcie. Niczego innego nie pragnę tak bardzo, jak waszego szczęścia i wolności. A wolność to także możliwość wyboru własnego losu.
Kilkukrotnie myślałem nad moim następcą. Kimś kto przejmie po mnie pałeczkę, kto podejmie się zadania opieki nad wszystkimi Dōhito. Osobą, która ponad wszystko będzie mieć na względzie dobro Rodu, jednocześnie stanowczą i gotową stawienia czoła nowym, ciężkim czasom. Szukałem tych cech i znalazłem. W dwójce moich dzieci, Azamim i w tobie, Miyori. Przekazałem wam wszystko, co mogłem i starałem się być dla was najlepszym ojcem i Shirei-kanem. Przedyskutujcie to między sobą, ufam waszej zdolności wspólnego rozwiązywania waśni, tak cennej zarówno dla mnie, jak i dla was samych. Możliwe też że Haretsu wybiorą nowego lidera za was. W takim wypadku nie mam konkretnej prośby i mam nadzieję, że człowiek ten będzie kultywował moje dziedzictwo stawiania Dōhito na pierwszym miejscu. Nie sugeruję wszak i nie zakładam, że moje plany wejdą w życie.
Wszystkie moje prywatne zapiski, dokumenty i notatki znajdują się w sekretarzyku w moim gabinecie. Wszelkie rzeczy osobiste rozdzielcie pomiędzy siebie względem waszych potrzeb i osobistych zachcianek. W tym momencie ich los nie ma dla mnie żadnego znaczenia, lecz wy będziecie mogli znaleźć w nich pociechę i wiedzę na wszelakie tematy. Korzystajcie z nich wedle waszej woli.
Na kolejnych kartkach zamieszczę prywatne prośby do konkretnych osób, prosiłbym o przekazanie ich im i tylko im.
Pamiętajcie, zawsze będę z wami. Dōhito Ekiken, Shirei-kan Rodu Dōhito.
Zebrani w pokoju ludzie w milczeniu słuchali. Nie krzyczeli, nie przerywali. Ich reakcje były bardzo różne. Niektórzy zaskoczeni, niektórzy zszokowani tak otwartą deklaracją śmierci ich Shirei-kana, jeszcze inni wykrzywiali twarze w grymasie pełnym gniewu. Niektórzy ledwo powstrzymywali się od krzyku. Przewidział to. Wiedział. Samotnie wyruszył do Kami no Hikage zdając sobie sprawę, że to może być jego ostatnia podróż. I nikomu nic nie powiedział. Jedna osoba przerwała ciszę, do tej pory opanowana i stoicka. Ciche łkanie kobiety kilka chwil temu czytającej wiadomość. List upadł na podłogę, naznaczony śladami łez. Dōhito Miyori usiadła, pogrążona w nieopisanym smutku. Nikt nie próbował jej pocieszyć, każdy przeżywał tragedię osobiście. Dało się słyszeć ciche łkanie zza dłoni zasłaniających twarz. Czytanie tego drugi raz, na głos i w dużej grupie ludzi, nie pomogło nic a nic w stosunku do pierwszego razu.
Dōhito Azami , do tej pory w milczeniu stojący pod ścianą, podszedł do leżącego na ziemi listu i położył na stole, przy którym siedziała jego siostra. Następnie bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Przechodził pomiędzy zebranymi przez rodzeństwo ludźmi. Jedynie zaufane jednostki wysokiej rangi, w dużej mierze współpracownicy samego Ekikena. Kilka chwil później z pomieszczenia obok dało się usłyszeć głośną serię bluzgów skierowanych w niebyt. Nikt nie zareagował. Azami wrócił kilka chwil później, w dłoni trzymając plik zszytych sznurkiem kartek. Rzucił je na stół i sam zajął przy nim miejsce. Cała uwaga skupiła się na nim i tylko na nim.
- Jeśli ktoś - zaczął, siląc się na całkowity spokój - nie chce brać w tym udziału, niech wyjdzie. Nie będziemy mieli mu za złe. To wasz i tylko wasz wybór. Staruszek na pewno uszanowałby waszą decyzję.
Jego słowa przebiły się przez napiętą atmosferę, niczym grom po uderzeniu pioruna. Na niedawno smutnych twarzach pojawiła się szczątkowa determinacja, przybierająca na sile z każdą chwilą. Nikt nie ruszył się z miejsca nawet o centymetr. Azami rozglądnął się po pomieszczeniu. Nawet jego siostra, do tej pory wylewająca łzy, patrzyła się na niego swoim jednym nie zakrytym okiem, jak gdyby potwierdzając swój udział.
- Zatem postanowione. Wszyscy tutaj obecni zostali właśnie członkami przewrotu przeciwko Haretsu Naohiro. Wszystko zostaje w tym pomieszczeniu i tylko w nim. Przysięgnijcie na Ekikena, że dochowacie tajemnicy. I bez względu na cenę pomożecie nam w stworzeniu wolnego Rodu Dōhito. - powiedział śmiertelnie wręcz poważnie, uderzając zaciśniętą pięścią w klatę z całej siły. Wszyscy wstali i powtórzyli gest. Pięści dziesięciu innych ninja uderzyły jednocześnie, niczym na komendę. Niektórzy nadal przepełnieni irytacją, smutkiem. Ale te uczucia nie zmieniały niczego. Nie było potrzeby mówić o konsekwencjach niedotrzymania tajemnicy, każdy doskonale wiedział co go czeka. I każdy podjął decyzję.
- Przyrzekamy - shinobi i kunoichi potwierdzili swój gest słowem. Trwali tak przez chwilę, sztywni i dumni, jak gdyby upewniając się że Azami zrozumiał i zaakceptował ich przysięgę. Najwidoczniej to zrobił, bowiem on sam opadł na krzesło z lekkim uśmiechem. Widok tylu ludzi którzy bez cienia wątpliwości przysięgli walkę o wolność. Przysięgli na swojego Shirei-kana.
- W takim razie pozwólcie, że wtajemniczę was w plan. Musieliśmy zmienić kilka rzeczy z oryginalnego pomysłu Staruszka, ale ogólny zamysł jest identyczny. - powiedziała Miyori, wstając i biorąc do ręki plik kartek. Następnie zaczęła czytać. Swoim delikatnym, acz stanowczym i spokojnym już, głosem. Każdy szczegół, każdą małą zmianę. Oryginalny plan Ekikena uwzględniał ogromną liczbę scenariuszy i możliwości przebiegu rozwoju wypadków. Wliczając w to zdradę podczas akcji, obrócenie ludności cywilnej przeciwko Dōhito, a także śmierć każdego biorącego udział w akcji. Możliwości nieuczciwości potencjalnych najemników, wcześniejszego dowiedzenia się o planie przez Shirei-kana Haretsu. A nawet takie prozaiczne rzeczy jak wcześniejsze zgromadzenie funduszy i zapasów wybuchowej gliny. Zapobiegliwość mężczyzny była, jak zawsze, godna podziwu. Dobre pół godziny zeszło, zanim cały plan i jego wszystkie zmienne zostały przedstawione. Rodzeństwo zmieniało się w czytaniu kilka razy. Kiedy skończyli, przez stół przeszła fala pomruków. Dezaprobaty, akceptacji, wątpliwości.
- Ludność cywilna nie ma żadnego znaczenia, nie rozumiem dlaczego mamy obowiązek udzielić jej pomocy i ją zawczasu ewakuować. To da znak Haretsu odnośnie naszych planów. - powiedział jeden z shinobich, łysy mężczyzna z wizerunkami węży na swojej głowie. Oczekiwał na odpowiedź od Azamiego, na co przytaknęło mu kilku obecnych.
- To też są mieszkańcy Tsurai, tak samo jak my. Ich życie jest równie wartościowe co nasze. Jeśli nie będziemy mieć ich na względzie, reszta świata… - zaczęła Miyori, lecz mężczyzna przerwał jej wpół zdania.
- Co nas do kurwy nędzy obchodzi reszta świata? Kto nas z tego rozliczy, skoro Rady już nie ma? Najważniejsi są Dōhito, czyż nie tak zawsze mówił Ekiken? Inni niech sobie zdychają. - mężczyzna odwarknął w odpowiedzi, co spotkało się z żywą reakcją reszty rozmówców. Niektórzy zgadzali się i kiwali głowami w geście aprobaty. Inni, oburzeni taką postawą, zaczęli nawet głośno podważać sens uczestnictwa tej bezdusznej zgrai w przewrocie.
- Chyba się trochę zapędziłeś, Yajiro. Kto dał ci prawo do decydowania o zabiciu tysięcy ludzi? - Miyori sama wstała, podniesionym głosem. Opanowanym co prawda, ale sam rzut oka na twarz kunoichi wystarczył, by zobaczyć jej irytację i zdegustowanie rozmówcą.
- Wszystko co może ujawnić nasz plan powinno zostać z niego usunięte. To nie jest wola Ekikena, a twoja słabość. On z chęcią poświęciłby życie ludzi w całej prowincji za wolność Dōhitio! Ekiken musiał być niespełna rozumu wyznaczając ciebie jako nowego Shirei-kana! - odpowiedział Yajiro z niepokojąco wręcz zadziornym uśmiechem, z którego spłynęły słowa pełne jadu. Chwilę później odgłos pękającego drewna zwrócił uwagę wszystkich, do tej pory pogrążonych w dyskusji. Azami, trzymając w dłoni duży fragment blatu oddzielony od całej reszty, patrzył się na Yajiro. Wyglądał jakby za chwilę miał wybuchnąć ze złości. Niczym rozgrzany do czerwoności żelazny kocioł.
- Jeszcze jedno słowo o Staruszku i samodzielnie cię stąd wypierdolę, zwęglonego i w kawałkach. - warknął, uderzając wyrwanym fragmentem stołu w resztę blatu, używając do tego całej swojej siły. Trzymany w dłoni fragment rozprysł się na mniejsze odłamki, wymuszając zasłonięcie twarzy przez resztę rozmówców w obawie przed drzazgami. Ale największa drzazga tkwiła bezpośrednio w Azamim. Drzazga wbita przez tego mężczyznę, który ośmielił się w jego obecności obrazić Ekikena i wyzwać go od głupców. Yajiro stał jak wryty, zastępując swój uśmiech autentycznym strachem. Patrzył się na twarz Azamiego niczym na dzikiego zwierza, który w każdej chwili może rzucić mu się do gardła i rozerwać je swoimi szponami.
- Możemy stworzyć osobną grupę, która podczas trwania walk w mieście będzie miała za zadanie ewakuację ludzi poza osadę. Najemnicy będą tutaj dobrym wsparciem naszych ninja. - w całym tym zamieszaniu głos Miyori brzmiał wyjątkowo spokojnie. Mimo złowieszczych ogników tańczących w jej oczach, udało się jej zachować spokój i powagę, jak na taką sytuację przystało. Azami ponownie usiadł na swoim miejscu, podobnie zresztą jak Yajiro. Obydwoje wpatrywali się jeszcze w siebie, po czym ten drugi odpowiedział powoli:
- Najważniejsze jest Dōhito. Zależy mi tylko na tym, żeby nasz plan przebiegł najbardziej płynnie i bez niespodzianek. Czy będziecie w stanie spojrzeć w twarz naszym krewniakom, kiedy rewolucja zostanie zaprzepaszczona przez życie kilku zwykłych ludzi albo wasz inny kaprys?
Nie odpowiedział nikt. Wszyscy w ciszy rozważali słowa mężczyzny. Poniesienie odpowiedzialności za całe przedsięwzięcie, które zapewnić na wolność i swobodę dotychczas uciskanemu Szczepowi. Przedsięwzięcie będące szczytem marzeń każdego Dōhito.
- Powstanie się powiedzie. Ewakuację przeprowadzać będą nasi ludzie w cywilu. Zawczasu wywieziemy nasze rodziny, żeby nie mogli ich użyć do szantażu. Rozwleczemy to w czasie jak tylko się da, żeby zminimalizować ryzyko wykrycia. Reszta zostanie wyprowadzona kiedy rozpoczną się operacje dywersyjne. Coś jeszcze w tym temacie? - Azami spojrzał po zebranych. Nikt nie dawał znaku, że jakkolwiek się sprzeciwia.
- Spotykamy się za tydzień o tej samej porze w tym samym miejscu. Pomyślcie na spokojnie. I załatwcie mi nowy stół. Potencjalny termin rebelii to początek jesieni. To tyle. - powiedział wstając gwałtownie i wychodząc z pomieszczenia. Odchodząc do całkowicie innego pomieszczenia, Azami wyjął z kieszeni płaszcza złożoną kartkę papieru i kolejny raz przeczytał jej treść. Kilka zaledwie słów, spisanych prosto od serca Ekikena dla swojego potomka.
Wiadomość do Dōhito Azamiego, mojego ukochanego syna.
Dorwij skurwysyna .
Ten przydługi post to zapowiedź najnowszego eventu w moim wykonaniu właśnie! Dotyczącego
rewolucji Dōhito . Uciśniany Szczep zawalczy o własną niezależność z aktualnie stojącymi nad nimi Haretsu. Konflikt nakreślany już od poprzedniego eventu w końcu znajdzie swoje rozwiązanie. Czy Dōhito uda się wywalczyć wolność? A może Haretsu stłamszą rebelię w zarodku? O tym wszystkim przekonacie się właśnie na tym evencie!
Od razu uprzedzam - będzie trudno. Dōhito nie wezmą byle kogo jako najemnika, więc każdy gracz musi zdawać sobie sprawę z ogromnego ryzyka. Dlatego też nowi gracze nie będą wpuszczani.
Wymaga się przynajmniej 1000PH na koncie dla graczy spoza Dohito/Haretsu. .
O dziwo Haretsu coś podejrzewają. Dyskretnie zbierają najemników z całego kontynentu, a także swoich ludzi. Czyżby mieli informacje o powstaniu? Jeśli chcesz walczyć z buntownikami dla światłego systemu Haretsu albo po prostu nie lubisz tych gnojków z ustami na dłoniach, ta opcja jest właśnie dla ciebie. Dlatego
każda grupa będzie dodatkowo podzielona na część Dōhito i Haaretsu ! Przy zgłaszaniu się trzeba dać znać po której stronie się stoi. A oto owe grupy:
Dywersja - jednym z elementów planu jest zajęcie dużej części sił Haretsu walką. Jest to ścieżka niebezpieczna i pełna morderczych wręcz przeciwników. Ale za to będzie zabawnie.
Ewakuacja - ludność cywilna także wymaga opieki. Dlatego część najemników i słabszych ninja została oddelegowana do ewakuacji ludzi i ich ochrony. Z kolei Haretsu mają, kto by się spodziewał, atakować zdrajców korzystając z faktu że są to teoretycznie jednostki słabsze.
Polowanie - to w sumie najważniejszy element. Konfrontacja z Haretsu Naohiro i jego ludźmi. Plan zakłada odseparowanie go od reszty i zabójstwo w iście assasyńskmim stylu. A jak wyjdzie? To się zobaczy. Szczególnie że gracze mogą także pomagać w tej konfrontacji.
Śpieszcie się z zapisami, macie czas do... załóżmy 17 września! Termin rozpoczęcia eventu to początek października, gdzieś w pierwszym tygodniu. Dokładny termin zostanie podany po zakończeniu zapisów.