Stolica Północnego Ryuzaku. Położone w niecce pomiędzy wzgórzami, dobrze prosperujące miasteczko, przed rozpadem Sogen stanowiło centralny punkt między dwoma największymi szlakami przecinającymi prowincję Sogen - jednym prowadzącym ku Shi no Geto oraz Murowi i drugim, prowadzącym na południe prosto ku bogatemu Ryuzaku no Taki.
Saori
Posty: 175 Rejestracja: 29 kwie 2024, o 14:29
Wiek postaci: 17
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Średni wzrost i szczupła sylwetka - Czarne, długie włosy - Ciemne grafitowe oczy
Widoczny ekwipunek: - Kabura na prawym udzie - Torba na lewym pośladku - Wielki Wachlarz na plecach
Link do KP: viewtopic.php?p=217620#p217620
Multikonta: Minako
Post
autor: Saori » 2 sty 2025, o 17:18
0 x
Saori
Posty: 175 Rejestracja: 29 kwie 2024, o 14:29
Wiek postaci: 17
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Średni wzrost i szczupła sylwetka - Czarne, długie włosy - Ciemne grafitowe oczy
Widoczny ekwipunek: - Kabura na prawym udzie - Torba na lewym pośladku - Wielki Wachlarz na plecach
Link do KP: viewtopic.php?p=217620#p217620
Multikonta: Minako
Post
autor: Saori » 2 sty 2025, o 18:16
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3892 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 8 sie 2025, o 21:49
Post Fabularny
Nana
Lato 395
Wskazał dłonią na wyjście z gabinetu, po czym również sam wyszedł. Straże natychmiast się wyprostowały i niemal zasalutowały, ale Masahiro tylko do nich lekko skinął głową.
- Nie będę potrzebował ochrony - powiedział. - Tylko na trening.
Zostawiono go w spokoju. Przechodząc przez resztę Siedziby Władzy, minęli kilkoro ninja, urzędników, nawet samego Orochiego, o którego pytała Nana. Niósł naręcze zwojów i wyglądał na mężczyznę, który wewnętrznie umiera, ale wokół był przyjazny i grzeczny. Do Nany i Masahiro pomachał stopą, bo nie chciał wypuścić z ramion zwojów. Nie przeszkodziło mu to jednak w zawołaniu przez pokój.
- Trening? Zrywasz się?
- Ta, na trochę.
- Skończę to i dołączę - I Orochi zniknął w innym pomieszczeniu.
- Jest wspaniały - stwierdził Masahiro, w końcu odpowiadając na pytanie Nany. - Jest mi jak brat. Bardzo mi przykro, że muszę go trzymać tutaj. On nie chce tu być, ale nie znam nikogo, kto tak sprawnie by się poruszał wśród wszelkiej biurokracji i zarządzania. Czuję, że bez niego byłbym zupełnie zagubiony. Na wszystkich płaszczyznach. Czy… może pytasz o inne rzeczy? Nie lubi nosić góry kimona, więc… byłaś na trybunach w czasie Turnieju Pokoju, prawda? Co najmniej tam mogłaś to sama określić.
Szli ulicami Sarufutsu, a Masahiro chyba trochę droczył się z Naną, sprawdzając czy może chodziło jej o coś więcej lub konkretnego, czego chciała się dowiedzieć o Orochim. Niestety, potencjalnie nie był zbyt dobrym skrzydłowym, ponieważ zamiast reklamować przyjaciela, potrzebował konkretów o co chodzi.
Doszli do pola treningowego, gdzie znaleźli się w miejscu do ćwiczenia katonu. Masahiro przystanął i się lekko skrzywił.
- Chyba na poważne treningi powinniśmy wyjść za miasto, ale Takeda-sama nie do końca lubi to, że trenując dewastujemy okoliczną przyrodę. Ze spalonego lasu nie zrobi się interesu. No nic. Mówisz, że nie jesteś jeszcze w stanie opanować całkowicie tej techniki, może nie narobimy za dużo problemów. Poza tym, powinnaś i tak kontrolować swoja chakrę wystarczająco. Pokaż, co potrafisz.
Masahiro odszedł na bok i wyciągnął z kabury kilka kunai, które zaznaczyły coś na wzór półokręgu o promieniu około dwudziestu metrów. Przestrzeń była pusta, a Nana stała na środku koła, które mogłoby powstać w oparciu o ten półokrąg.
- Masz wyłącznie tyle miejsca. Wykroczysz jakkolwiek poza ten obszar, to będziesz musiała przyjść na kolację z moją rodziną. I będziesz gotować. A moja żona i siostra lubią zjeść.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi
1 x
you best prepare for a hilariously bad time
Nana
Posty: 865 Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne długie włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka o azjatyckich rysach twarzy i pełnych ustach.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
GG/Discord: nanusia_
Post
autor: Nana » 8 sie 2025, o 22:15
Zapytała o Orochiego bez konkretnego powodu. Znała go z widzenia. Na zwykłe skinięcie głową; przywitanie. Mogłaby powiedzieć, że zwyczajnie chciała znać ludzi, którymi się otaczała, ale ani ona sama ani Masahiro by nie uwierzyli. Zwyczajnie była ciekawa osoby, która w oczach Shirei-kana uchodziła za brata.
Odmachała lekko podążając za Masahiro na pole treningowe.
- Tak, masz rację - zauważyła ze śmiechem zdając sobie sprawę, że rzeczywiście góra kimona była dla niego czymś nieznanym. Kolejne nietypowe indywiduum, a jednak pozytywnie odbierane. - Wydaje się twoim przeciwieństwem .
Nie drążyła bardziej tematu. Nie naprowadziła go na żadne konkrety, bo też nie oczekiwała jakichkolwiek informacji. Więzi między nimi wydawały jej się obce, a jednak tak bardzo znajome. Nie miała rodzeństwa - przynajmniej nie takiego, o jakim by wiedziała. Czy przyjaciel mógł również uchodzić za brata, jeśli było się z nim wyjątkowo blisko? Czy o to właśnie chodziło?
Wyszli na zewnątrz, a letnie powietrze uderzyło ze zdwojoną siłą. Słońce oświecało osadę, którą musieli zbudować prawie z niczego. Wiedziała, że Ryuzaku pomagało, ale czy na tyle?
- Rzeczywiście - zgodziła się na wspomnienie o starszej kobiecie. - Co myślisz o Takayasu Tsuyo? - Zagadnęła wciąż niepewna jego motywów. Chciał się wzbogacić, z może rzeczywiście zależało mu na stosunkach z innymi klanami? Wciąż nie potrafiła go rozgryźć. Tak jak wtedy na Turnieju, tak również ten rok temu, kiedy wyruszyła z panią Takedą do Ryuzaku.
Na miejscu strzeliła karkiem przeciągając zastane mięśnie niczym zaspana kotka.
- Jeśli chcesz je otruć, Masahiro-dono, wystarczyło powiedzieć - rzuciła z nikczemnym uśmiechem, który totalnie wskazywał na to, że żartowała (ale czy na pewno?). Skłoniła się teatralnie, jak by rzeczywiście mógł poprosić ją o wykonanie właśnie takich rozkazów. To właśnie różniło ją od wielu innych shinobi w klanie. Nie miała skrupułów. Potrafiła wykonać rozkaz bez zadawania pytań. Wyłączając własne sumienie; własne zdanie. Dotychczas była żołnierzem, nie dowódcą. I tak też odbywała swoje misje. Oraz kompletnie nie potrafiła gotować.
Wykonała pieczęć wzięła głębszy wdech i wydmuchała chmurę ognia. Przypominała jednak ona bardziej formę kuli niż fali, o której pisano w zwoju. Była bardziej podobna do tych technik ognia, które już opanowała. Posłała mu spojrzenie typu "a nie mówiłam". Na szczęście zmieściła się w okręgu, bo chyba nie zniosłaby kolacji z gadatliwą rodziną Masahiro. Nie teraz. Nie nigdy.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3892 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 10 sie 2025, o 19:10
Post Fabularny
Nana
Lato 395
Masahiro zmrużył oczy, śledząc jak ogień formuje się w kulę, a potem z sykiem gaśnie w granicach półokręgu. Powietrze nad ziemią jeszcze drżało od gorąca. Kiwnął głową z uznaniem.
- Dobra moc. Stabilny oddech. - Podszedł kilka kroków bliżej, ale zostawił jej przestrzeń. - Tylko… trzymasz płomień w środku. Zbierasz go, jak zbierasz złość w sobie, zamiast puścić wolno i pozwolić jej się rozlać. Ta technika nie jest kulą. To fala. Ściana. Ma pęd, ma szerokość.
Uniósł dłoń i, ot tak, złożył jedną pieczęć i wydmuchał z siebie język ognia, który niemal zebrał się w kulę, ale następnie rozlał po półokręgu, gasnąc przy jego granicy. Gorące powietrze uderzyło Nanę, a skomentował.
- Wyobraź sobie wachlarz, który rozkładasz jednym ruchem. Oddychasz szeroko, barki w dół. Nie dokładasz chakry, tylko rozciągasz to, co już masz.
Zerknął na nią kątem oka, łagodnie.
- A co do Tsuyo… - zawahał się na moment - Nie znam go osobiście. Kiedy tutaj był, byłem zwykłym shinobim. Ale z tego co słyszałem próbuje przewidzieć każdy ruch, patrzy, co mu się opłaci. Ale jak już da słowo, to trzyma się go do końca. Coś w nim budzi twój niepokój?
Nie czekał na odpowiedź, tylko cofnął się na skraj placu. Ton jego głosu złagodniał jeszcze bardziej.
- Niewiele mówisz, Nana-san. Ciężko cię poznać. Niby to jest dobra cecha kunoichi, ale nie jest to szczególnie dobra cecha Uchiha. Głównie dlatego, że jesteśmy silniejsi, jeżeli potrafimy odpowiednio kierować nasze emocje. I chociaż te negatywne, jak wściekłość pchają nas do działania, potrzebujemy innych emocji i więzi, żeby to zbalansować i nie oszaleć. Zróbmy tak. Za każdym razem, gdy zamiast fali wyjdzie kula… będziesz mi winna jakąś informację o sobie. Oczywiście, odwdzięczę się tym samym. Powiem ci coś, czego inni o mnie nie wiedzą.
Uśmiechnął się krótko, niemal przepraszająco.
- Nawet zacznę, bo mieliśmy kulę. Po stracie ręki przez miesiące bałem się wrócić na plac treningowy. Nie dlatego, że bolało. Wstydziłem się przegranej na arenie i tego, że tak łatwo mogłem zginąć, a potem, w czasie walki, nie byłem w stanie ochronić wszystkich i to Asahi Ichirou tak naprawdę był bohaterem.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Nana
Posty: 865 Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne długie włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka o azjatyckich rysach twarzy i pełnych ustach.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
GG/Discord: nanusia_
Post
autor: Nana » 10 sie 2025, o 20:40
Posłuchała go próbując poukładać sobie w głowie jego porady. Spoglądała na falę ognia, którą wydmuchał w stronę polany. Była piękna. Idealnie płynna, idealnie silna o takim zasięgu jak powinna. Zdała sobie sprawę, że przed nią była jeszcze daleka droga. Zerknęła na niego reagując na łagodny ton, który zawsze ją zaskakiwał. Jak tak potężny shinobi potrafił być delikatny.
Zastanowiła się przez krotką chwilę.
- Nie jest shinobi - odparła skupiając się na moment na jego przystojnej twarzy. Małżeństwo dobrze mu zrobiło. Zniknęły wory pod oczami, które pamiętała na początku rozpoczęcia wojny. Teraz przynajmniej wyglądał jak by dobrze jadł. Jego samopoczucie i wygląd nie były jej sprawą. Po to miał prywatnych strażników pod drzewami, a jednak czasami łapała się na tym, że interesowała się zbyt często tym czym może nie powinna. - Lubię go, chociaż mam wrażenie, że mógłby nas poświęcić, gdyby ktoś zapłacił mu więcej. Mam nadzieję, że się mylę.
Nie miała nic na Tsuyo. Tak naprawdę słyszała o nim same dobre rzeczy. Sama również poznała go tylko z dobrej strony. Ryuzaku jednak było miastem kupieckim. Nie skupiało się na armii. Korzystało z wojny tylko dlatego, że przynosiła korzyści lub bo działa się tuż przy jej bramach.
Odprowadziła go wzrokiem, gdy ustępował miejsca, żeby mogła dalej ćwiczyć. Wzięła głębszy wdech skupiła chakrę i zakrztusiła się wykaszlując sobie płuca na jego pomysł. Zerknęła na niego pobłażliwie, jak by karciła niesforne dziecko. A nie dorosłego mężczyznę. Jego przepraszający uśmiech odrobinę zbił ją z tropu. czy dało się na niego gniewać?
- Asahi Ichirou. Znana persona. Naprawdę robi aż takie wrażenie, czy jego sława go wyprzedza? - Zagadnęła secjalnie nie drążąc tematu o jego ręce i lękach. Każdy chyba jakieś miał. Tym razem wykonała pieczęć i wydmuchując ogień. Kula wyglądała na bardziej spłaszczoną, owalną. Wciąż jednak była bardziej kulą.
- Męczą mnie demony przeszłości. Mam wrażenie, że nie potrafię ruszyć dalej dopóki ich nie pokonam. Chociaż poświęciłam na to pół życia czasami boję się, że nigdy go nie znajdę. Albo, że to on znajdzie mnie. Co jeśli nie dam rady? Dlatego trenuję.
Ponownie wykonała pieczęć formując owalną kulę, która pod koniec rozlała się niczym niewielka fala. Może to progres?
- Dawno temu stał się moją obsesją - rozprostowała się ponownie normując przepływ chakry. - Ah i mam słabość do słodyczy.
0 x
Kima
Posty: 11 Rejestracja: 1 sie 2025, o 12:32
Wiek postaci: 16
Link do KP: viewtopic.php?t=11970
Aktualna postać: Kima
Post
autor: Kima » 12 sie 2025, o 20:58
𝒜 by już nie wydłużać tego wszystkiego. Na słowa dziewczyny kiwnął głową. Faktycznie lider ich wzywał. Widocznie więc musieli być więc z tego samego klanu. To była niespodzianka. Niebieskooka dziewczyna nie wyglądała jak Uchiha, przynajmniej nie z oczu. Jednak komu oceniać? Sam nie był ich typowym przedstawicielem. Spojrzał na nią również. Gdy Hino przebijała mu ucho nawet nie drgnął. Taki ból to było nic w porównaniu z tym co nieraz przeszedł. Wysłuchał tego co ma do powiedzenia na temat pielęgnacji. Nie było to nic czego nie mógłby przestrzegać. Po tym nie mówiąc nic więcej ruszył za dziewczyną. Która już kawałek zdążyła odejść.
𝒫 omachał Hino i zrównał krok z Misayą. Nic nie mówił. Generalnie to on gadatliwy nie był. Mogło to być trochę niezręcznie. Lepiej jednak mówić wtedy gdy ma się coś do powiedzenia a nie dlatego, żeby po prostu mówić. Szli więc ramię w ramię w ciszy. Chyba, że dziewczyna zdecyduje się ją przerwać. Dłonie miał schowane dalej w rękawach kimona. Nie mając nic lepszego do roboty przyglądał się ludziom od czasu do czasu zerkając na dziewczynę kątem oka. Zastanawiało go czemu właśnie na placu treningowym ze wszystkich możliwych miejsc. Będzie chciał im dać jakiś trening? A może to jakieś grubsze spotkanie?
𝒢 dy dotarli na wspomniane miejsce Kima się zdziwił. Może tłumu nie było, jednak nie byli sami z Masahiro. Widział też dziewczynę. Kojarzył ją coś tam, jednak niezbyt. Generalnie z nikim nie trzymał się na tylko blisko by dobrze znać. - A to Ciekawe - Mruknął pod nosem zbliżając się do zebranych. Kiwnął głową na powitanie i zwyczajnie czekał. W końcu zostali zaproszeni w jakimś celu. Nie na zwyczajną pogaduszkę. Tak przynajmniej mu się wydawało. Kima ubrany był w zwykłe kimono wyszywane w ornamenty z typowymi dla Uchiha wachlarzami. Blada cera zdawała się niemal chorowita. Czerne długie włosy tylko potęgowały ten efekt. Nawet jeśli na chwilę obecną związane były w kucyk. W uchu lśnił nowy kolczyk a z jego oczy jakby zdawały się mienić czerwienią, tak jakby emanowała z wnętrza oczu Kimy. Nie był imponującej postury. Raczej wysoki i szczupły, niemalże kobiecej budowy. Niczym nie przypominał swojego ojca. Miał więcej z matki i prawdopodobnie biologicznego ojca. Którym był brat jego matki. Co było tajemnicą, która o dziwo do tej pory nie wyszła na jaw i nie wyjdzie. Bo każdy kto był powiązany i cokolwiek wiedział aktualnie nie żył.
0 x
Misaya
Posty: 12 Rejestracja: 31 lip 2025, o 19:21
Link do KP: viewtopic.php?p=228447#p228447
Multikonta: Misaki
Aktualna postać: Misane
Post
autor: Misaya » 13 sie 2025, o 13:28
Ku zaskoczeniu, Kima skinął jej głową, a moment później dołączył do niej i razem szli w kierunku pola treningowego. On też był wzywany? Czyli też był ninja? Znaczy ona była bardziej ciamajda co umiała dwie techniki na krzyż niż ninja, ale że on był? Nie że nie wyglądał… a może wyglądał jak ninja? Chyba sprawa była taka, że jakoś nie przyglądała się ludziom z kategorii „czy umie kontrolować chakrę czy nie”. Teraz jak o tym pomyśleć, to powinna to robić, bo może jej to kiedyś uratować życie. Może kiedyś sama będzie wielkim i silnym ninja i będzie musiała umieć rozpoznać wrogów na trudnej i wymagającej wyprawie? Prawe nie roześmiała się na tą myśl. Silna i potężna nie będzie, a zadanie, które jej będzie przypisane to co najwyżej będzie zdjęcie kota z drzewa. Ale wracając do meritum. Ocena ninja po jego atrybutach fizycznych.
Co jakiś czas zerkała na towarzyszącego jej Kimę. Przemknęła wzrokiem po jego sylwetce. Na pewno pod względem wzrostu miał większe kwalifikacje bojowe, jego sylwetka była bardziej smukła niż napakowana… ale czy każdy ninja musiał mieć dwa metry w barkach..? W sumie to chyba taki wygląd fizyczny to bardziej dla kowala - Misaya pamiętała jednego kowala, który kiedyś podkuwał konie w ich stadninie… miał chyba jakieś dwa metry wzrostu, a dłoń tak wielką, że mógłby dziewczynę złamać w pół. A mimo to nie był ninja… więc no nie było co oceniać książki po okładce.
Spacer przebiegał im w ciszy. Nie była mistrzem prowadzenia luźnych pogawędek. Nie wiedziała nawet jak powinna sie za to zabrać, aby nie wyszło niezręcznie - skomplementować nowy kolczyk? Zapytać o tatuaże? W sumie nie był to taki głupi pomysł bo przyciągały one uwagę i wzbudzały ciekawość, lecz Kima ze swoją zdolnością do zawstydzania dziewczyny prostymi gestami mógłby już do końca ją rozbroić, a tego przed spotkaniem lidera nie chciała… dlatego milczała, szczególnie że Kima sam nie inicjował rozmowy. Dawało jej to za to szansę by przyjrzeć się chłopakowi i jego nowemu nabytkowi. Błękitne oczy przeskakiwały między szczegółami twarzy chłopaka. Oczywiście starała się robić to subtelnie, a nie obczajać go po chamsku.. czy to zauważy? Szansa była całkiem spora. Jeśli tak to twarz, która na pewien czas przyjęła normalny kolor znów zaleje się drobnym rumieńcem.
Zaskoczył ją fakt, że na miejscu zastała więcej niż jedną osobę. Zakładając po aparycji i tym co słyszała od ludzi to mężczyzna był pewnie tym shirei-kanem. Misaya przez zdecydowanie dłuższą część swojego życia nie interesowała się sprawami takimi jak shinobi czy turnieje, więc nie miała za bardzo sposobności by zobaczyć jak przywódca jej szczepu wygląda… no dobra. Sposobności miała, ale nie interesowało jej to jakoś specjalnie. Miała swój mały świat i swoje pasje, które nie obejmowały biegania i plucia ogniem. Jak szybko jedno wydarzenie i konsekwencje z niego wynikłe potrafiło postawić wszystko na głowie. Yamano pewnie kojarzył tą dwójkę. Albo raczej, powinna stwierdzić, że wuj kojarzył, bo najazd dzikich zabrał go ze sobą jako jedną z ofiar.
Misaya ukłoniła się dwójce obecnej na polu treningowym. Przyjrzała się im uważnie. Mężczyzna na pewno górował swoją postawą. Był dobrze zbudowany i… i chyba tylko poza relatywnie młodym wiekiem tak sobie wyobrażała jak wygląda typowy ninja. Jego sylwetka i aura przyciągały wzrok i wzbudzały respekt. Tylko oczy odbiegały barwą od tych, które mieli typowi członkowie klanu lecz Misaya nie powinna tego komentować wyglądając tak jak wyglądała. To co ją zaskoczyło i zwróciło spojrzenie był fakt, że jego dłonie miały nieco inny odcień, może w gabinecie słońce padało pod dziwnym kątem i opalało tylko część ciała? Nie była to jakaś specjalnie duża różnica, więc mógł być to efekt nawet jednej nieszczęsliwej ekspozycji. Później jej wzrok powiódł na kobietę. Ona chociaż jako jedna posiadała wszystkie cechy charakterystyczne klanu w postaci czarnych oczu i włosów. Przyciągała spojrzenie i młodsza Uchiha nie miała wątpliwości, że starsza koleżanka wzbudzała zainteresowanie płci przeciwnej. Wzrostowo Nana przypominała Misayę… lub odwrotnie, lecz na pewno to co je odróżniało to kształty, które u Nany były już kobiece i na swoim miejscu, a u młodszej Uchihy… jeszcze w fazie rozwoju. Ciekawe ile koleżanek Nana wprawiła już w kompleksy, bo szykowała się kolejna.
Co do samej Misai. Rzucała się w oczy, a na pewno jej swoisty bunt młodzieńczy. Czarne włosy od spodu zabarwione na intensywny błękit, o odcieniu takim samym jak jej tęczówki. Kolczyki w obu uszach, wszystkie srebrne kółka. Na ciele czarne kimono, proste, bez akcentów czy dodatkowych zdobień, uszyte z bardziej niż mniej ekonomicznego materiału, sięgające do kolan. Na stopach wygodne, praktyczne ciemne sandały. Skóra jak u każdej Uchihy jasna, niemal biała.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3892 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 14 sie 2025, o 23:14
Post Fabularny
Nana, Misaya i Kima
Lato 395
Masahiro absolutnie nie zauważył, że Nana mu się przygląda czy ocenia jego wygląd. Nigdy nie był szczególnie spostrzegawczy, żeby takie rzeczy widzieć. Zobaczyć, że bijuudama leci w jego stronę? Jasne. Zwrócić uwagę, że kobieta mu się przygląda? Nieeee.
- Myślę, że nie zdradzi nas, bo widzi w Uchiha i naszych ninja dobry interes. Jednak, jesteśmy silni i prestiżowi. Jeżeli wie, że potrafimy kopiować rzeczy za pomocą sharingana, a wie na pewno, to cóż… No ale musimy być użyteczni. Teraz jesteśmy dla niego zasobem. Co brzmi okropnie. No ale mamy ważniejsze zadanie teraz. Ćwicz - powiedział, kiedy się wycofał i pozwolił Nanie dalej ćwiczyć.
I faktycznie, wyglądał bardzo niewinnie, a kiedy Nana się zakrztusiła, nawet spojrzał na zaniepokojony, ale potem się uśmiechnął trochę prowokująco. Rozbawił ją. To się liczyło.
- Cóż, Ichirou został Shirei-kanem klanu Sabaku, więc jest jego sława łączy się z jego umiejętnościami. Nie miałbym nic przeciwko, żeby go naprawdę poznać, ale wygłupiłem się przed nim stratą rączki. A wiadomo, nie ma rączki, nie ma ciasteczka.
Kiedy obserwował kolejną kulę ognia, następnie zachęcił ją, żeby kontynuowała.
- Demony przeszłości i zemsta nic ci nie da - stwierdził fakt Masahiro. - Nie znaczy, że będę cię powstrzymywał, jak będziesz miała szansę na to. Bo nie sądzę, że przyjmiesz moje słowa. Sama musisz się przekonać i trenuj, żebyś mi przy tym nie zginęła. Aczkolwiek teraz nigdzie nie pójdziesz poza misjami. Trzeba nadrobić nieobecność.
Był luźny, zrelaksowany, ale mówił poważnie. Zachęcił ją do wyplucia ognia jeszcze raz. Stojąc na boku, złożył swoje ręce tak, że schowały się w rękawach jego ciemnoczerwonego kimona z symbolem Uchiha. Był wyprostowany, wysoki i skupiony. Złote oczy obserwowały każdy ruch Nany i analizowały, czy należało doradzić jej coś dodatkowego. Przy każdym podmuchu ciepłego powietrza, jego spięte w koński ogon, czarne włosy, powiewały.
Był przystojnym mężczyzną około trzydziestki. I przedstawiał bardzo typową urodę Uchiha. Nie licząc złotych oczu oraz łagodnego wyrazu twarzy.
Już z daleka zauważył nadchodzące dwie osoby o podobnej, do niego - oraz Nany - urodzie. Cóż - byli jedną wielką rodziną, nawet jeżeli czasami bardzo daleką. Uroda tej części Wietrznych Równin była jednak taka, że większość była do siebie bardzo podobna.
Kiedy Nana wypluwała kolejną kulę ognia, Masahiro podniósł dłoń, żeby zatrzymać młodzież, aby przez chwilę jeszcze nie podchodziła, aby czasami nie natrafiła na ogień lub gorące powietrze, a kiedy Nana przerwała - pomachał do nich, żeby podeszli.
- Mamy widownię, Nana-san - powiedział z uśmiechem, kiedy dwójka do nich podeszła. - Co mnie nie dziwi, twoja siła jest imponująca - pochwalił Nanę, potem jego złote oczy zatrzymały się na Misayę i Kimę. - Witajcie. Dajcie mi chwilkę… Misaya-san i Kima-kun. Doko naszego klanu, pracujący dla dobra naszego klanu. Przydzielono już was do tymczasowej służby w straży, czy zaszczyt ten jeszcze was nie kopnął? - Uśmiechnął się szeroko, mówiąc do nich z humorem. - Misaya-san, śliczny kolor włosów. Kima-kun, czy widziałeś się z Shizakim ostatnio? - Masahiro wymienił imię jednego z chłopaków Uchiha, którzy mieli takie same umiejętności jak Kima i był trochę starszy. - Jak nie, może zagadaj do niego, jak będziecie mieli trochę czasu, bo mi ostatnio o jakimś nowym tuszu gadał pół godziny. Czy farbie? Ja nie wiem, nie znam się, ale ty może się znasz i cię to zainteresuje.
Było oczywistym, że Masahiro interesował się swoimi ludźmi i trochę o nich wiedział, nawet jak byli to doko. Było to dla niego bardzo ważne.
- Nana-san, to Misaya-san i Kima-kun. Misaya-san, Kima-kun, poznajcie proszę Uchiha Nanę-san, Kogo naszego klanu.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Nana
Posty: 865 Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne długie włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka o azjatyckich rysach twarzy i pełnych ustach.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
GG/Discord: nanusia_
Post
autor: Nana » dzisiaj, o 20:50
Skupiła się na treningu z początku nie zauważając zbliżających się dzieciaków. Ogień, odpowiedzi. Ogień, odpowiedzi. Rzucała w Masahiro randomowymi faktami, jak jej ulubiona potrawa z Hyuo czy opinia na temat ostatniej strategii ataku na dzikich. Chciał się o niej więcej dowiedzieć? Nana nie była najlepsza w rozmowach, więc taka forma konwersacji zdecydowanie przypadła jej do gustu. Łatwiej było mówić o sobie, kiedy Shirei-kan tego wymagał.
W końcu jednak się zatrzymała. Dopiero teraz zauważyła dwójkę zbliżających się Uchiha. Zmierzyła ich wzrokiem witając się lekkim skinieniem głowy. Rozluźniła dłonie i przeciągnęła się po długotrwałym treningu była trochę zastana. Nie wiedziała ile razy wykonała tę samą technikę i na ile zostało jej jeszcze chakry. Jeśli była zmęczona nie dała tego po sobie poznać. Wyglądali na członków klanu przynajmniej z wyglądu. Chociaż i to potrafiło być zgubne. Czy wychowali się w Sogen tak jak większość? A może któreś z nich również wychowało się daleko tak jak i ona.
- Uchiha Nana - przedstawiała się zaraz po tym jak Masahiro ich ze sobą zapoznał. Wtedy dopiero dotarło do niej znaczenie jego słów. Zerknęła na niego unosząc jedną brew. Przez chwilę mogło wyglądać jak by prowadzili wewnętrzna rozmowę. Taką prywatną, o której wiedzieli tylko oni. Chociaż nie znali się od dzieciństwa w ostatnim czasie mogli uchodzić za przyjaciół. Czy tak właśnie było? - Jesteś pewien?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum:
Papyrus i 1 gość