Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
- Azuma
- Posty: 1239
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 691
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
- Uchiha Hiromi
- Posty: 582
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
- Azuma
- Posty: 1239
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 691
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
Lato 395 roku
- Spokojnie, kapitanie Himaru - odpowiedział Tsuyoshi - zaletą bycia okrążonym jest to, że możemy atakować w każdym kierunku - zdobył się na żart i nieznaczny uśmiech, pomimo swojego zmęczenia. Zaraz jednak powrócił do poważniejszego tonu.
- Tak, chcę go przesłuchać już teraz, zanim udamy się na spoczynek. Być może nasz gość będzie w stanie zdradzić nam trochę informacji co do tego, co może nas czekać w najbliższym czasie. Musimy być przygotowani. I mimo tego, że rozumiem wasze odczucia, nie możemy pozwolić mu na komfort śmierci w tym obozie. W Sarufutsu zrobią z niego użytek - wyjaśnił.
Kiedy ruszyli w kierunku prowizorycznego lochu, odezwał się do kapitana, a w zasadzie zasypał go pytaniami:
- Jakie mamy siły w tym obozie? Czy czujki są wystawione we wszystkich kierunkach? I jak daleko od obozu działają? Były jakieś meldunki o dostrzeżeniu wroga w ostatnim czasie? Jakimi siłami zaatakował wróg, kiedy go odparliście? I przede wszystkim... poza tym wężowym, mamy jakieś informacje o innych shinobi Dzikich w tym rejonie? - informacje na te tematy miały mu pomóc w poznaniu sytuacji taktycznej w okolicy i tego, czy i jak duże groziło im niebezpieczeństwo. Rozglądnął się też żeby sprawdzić jak poważne są uszkodzenia w umocnieniach i czy żołnierzy wystarczy, żeby je obsadzić. Był teraz najwyższym rangą żołnierzem w tym miejscu i oczywiste było to, że to na jego barki spadnie odpowiedzialność za należyte przygotowanie się na to, co może nadejść. O ile cokolwiek nadejdzie, bo to przecież wcale nie było przesądzone.
Kiedy weszli do prowizorycznego więzienia, mógł tylko pokiwać głową z uznaniem. Jak na warunki jakie tu mieli, zabezpieczyli jeńców znakomicie. Nie można było tego zmarnować.
- Z ciekawości, jak go złapaliście? - zapytał jeszcze Himaru, po czym spojrzał na Orochiego. Natychmiast też aktywował sharingana, żeby ocenić jego stan, w tym poziom jego chakry. I oczywiście to, czy gdzieś tam nie czaiły się jakieś niespodzianki. Na przykład ukryte, małe węże, o których wiedział, że Hebi się nimi posługują. Przez moment świdrował go tylko spojrzeniem, zastanawiając się jak podejść do tematu. Szybko jednak wybrał sposób działania.
Tsuyoshi podszedł do jeńca i kucnął przed nim w bezpośredniej bliskości. Popatrzył mu w oczy, po czym położył dłoń na jego głowie, tak żeby móc od razu zneutralizować wszelkie próby szamotania się lub gryzienia, łapiąc tamtego za włosy. Drugą ręką zdjął knebel, po czym chwycił jeden z kunaiów, które miał w torbie.
- Nie wiem czy jesteś świadomy tego, co się stało, ale aktualnie jesteś jeńcem klanu Uchiha. Nazywam się Uchiha Tsuyoshi, jestem sentokim i mam do ciebie kilka pytań. Jeśli się dogadamy, to ty unikniesz bólu, a ja w końcu położę się spać - powiedział, okazując mu bardzo wyraźnie swój sharingan, po czym kontynuował - przede wszystkim, czy według twojej wiedzy wokół tego obozu znajdują się jeszcze jakieś wasze oddziały, które mogą stanowić dla nas zagrożenie? Jak liczne mogą być?
Oczywiście nie polegał tylko na sile swojej perswazji czy strachu złapanego. Wspomógł się pewną użyteczną techniką, którą ćwiczył na przypadkowo złapanym dezerterze niedaleko Hachimantai.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 582
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
Uchiha Hiromi
Rok 395
Kiedy Hiromi szła za Hideo, już przygotowywała się do działania. Pozbywanie się ubrania - płaszcza, rękawiczek, odpinała paski pancerza, żeby odłożyć go na bok w namiocie medycznym. Włosy poprawiła związując w niedbały koczek opadający na jej kark. Kiedy wchodziła, odłożyła swoje rzeczy na bok, gotowa do działania. Przed Asami się lekko skłoniła.
- Uchiha Hiromi, medyczka - przedstawiła się. - Skoro tutaj jestem, zrobię, co w mojej mocy, żeby pomóc - powiedziała, podchodząc bliżej do grupy, która została otruta jadem Orochi. Jej dłonie bezwiednie się zacisnęły. - Nie mamy ani surowicy na truciznę ani antidotum jeszcze. Trzy dni minęły od zaaplikowania? - dopytała, ale pamiętała, co było powiedziane wcześniej. - Jeżeli tak, to trucizna rozeszła się po całym ciele, a organizm walczy. - wyjaśniła, mając nadzieję, że to prawda.
Rozejrzała się i zwróciła do Hideo, któremu wcześniej dała znać, żeby jeszcze chwilę został.
- Będę potrzebowała dużo czystej wody, jeżeli moglibyście dostarczyć ze dwie beczki wody, będę też potrzebowała dwóch mis. Jedną na czystą wodę, drugą, gdzie będę zlewać zakażoną. Do tego, jeżeli można, czy moglibyście, po tym, zagotować wodę i zrobić gorącą herbatę lub chociaż kubek gorącej wody? Jestem przemoczona i zziębnięta - przyznała, prosząc o przysługę delikatnie. Było późno, a może wcześnie. Poradziłaby sobie bez tego, ale doskonale wiedziała, że przeziębienie mogło czaić się wszędzie.
Następnie przesunęła się w stronę ludzi, którzy byli pod wpływem trucizny, żeby ocenić ich rany i stan, szukała też shinobiego. Znała zasady. Leczenie osób władających chakrą było zawsze priorytetem.
- Opowiecie mi o rannych? - zapytała, kiedy próbowała ocenić stan zdrowia każdego z nich. Musiała też wyjaśnić co i jak z techniką. - Znam technikę, ale nie potrafię… nie wiem, czy potrafię jej używać, ponieważ jeszcze nigdy tego nie robiłam. Ale spróbuję zrobić to, co w mojej mocy. Tyle, że albo zupełnie nie zadziała, mogę popełnić błędy, a sama technika wyciągania trucizny z ciała jest bardzo bolesna. Będę potrzebowała zgody osób, jeżeli są przytomni, chyba, że bezpośrednio są w stanie agonalnym, wtedy po prostu zrobię, co się da.
0 x
- Azuma
- Posty: 1239
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
„Za wszelką cenę”
Wyprawa rangi C - [17/14]
Wyprawa rangi B - [19/17]
Środek nocy.
Bagna. Niska temperatura.
Posterunek Graniczny
Kapitan Himaru z wdzięcznością przyjął żart Tsuyoshiego, choć jego uśmiech był bardziej grymasem zmęczenia. Słuchał Twoich pytań, kiwając głową, a jego wzrok przeniósł się na zniszczone palisady.
– Siły... to, co zostało. Mieliśmy czterdziestu ludzi. Ośmiu pochowaliśmy, a dwóch wysłaliśmy po wsparcie. Zostało nam trzydziestu. Z tego dziesięciu jest w lazarecie. Dwudziestu zdolnych do walki, wliczając moich zwiadowców, ale obszar jaki pokrywamy… Jesteśmy rozciągnięci do granic możliwości.
Zatrzymał się nad krawędzią dołu. Jego twarz wykrzywiła się w ponurym grymasie.
– Zaatakowało nas około dwudziestu, ale mieli dwóch shinobi. Tego... – splunął w stronę dołu – ...i jeszcze jednego. Szybkiego drania. Wspólnie dopadli komendanta, wywiązała się walka, dołączył Kenji, a potem reszta oddziału. Mieliśmy przewagę i dużo szczęścia, bo wężowi walczyli zaciekle. Ten tutaj walczył jak demon. Kenji zdołał go trafić kunaiem prosto w udo, unieruchamiając go. W tym samym czasie Komendant, tuż przed śmiercią, ranił tego drugiego, szybkiego. Zanim się zorientowaliśmy, ten szybki uciekł, a ten był już otoczony przez moich ludzi z wycelowanymi kuszami. Dopiero wtedy odpuścił.
Tsuyoshi przeszył dół swoim sharinganem. Wśród trójki pochwyconych jeńców, ten z klanu Orochi wydawał się nietknięty strachem. Mimo poważnej rany w udzie i dwóch dni w niewoli, jego rezerwy chakry były, znacznie większe, niż mogłeś się spodziewać. Zaniepokoiło Cię również to, jaka biła od niego stłumiona, mroczna aura. Wskoczyłeś do dołu, a potem mocno chwyciłeś jeńca za włosy. Nie okazałeś przy tym strachu, ale byłeś ostrożny gdy wyciągnąłeś knebel z jego ust. Z jego gardła nie nie wydobył się krzyk, ani jęk, ale cichy, gardłowy syk. Jego oczy, z pionowymi źrenicami, skupiły się na Twoim Sharinganie bez strachu. Kiedy złożyłeś mu swoją "propozycję", na jego popękanych wargach pojawił się krwawy uśmiech.
– Uchiha... tssss... myślisz, że te twoje ładne oczy... robią na mnie wrażenie? – mówi cicho, a jego głos jest chrapliwy.
To były jego ostatnie słowa pełne swobody. Wykorzystałeś znaną sobie technikę, a potem potężny strumień Twojej chakry zaczął się wdzierać prosto do jego mózgu. Orochi zesztywniał, a Ty napotkałeś na opór zdając sobie sprawę z tego, że jego umysł był silny i zdyscyplinowany, ale Twoja wola… była potężniejsza. Wdarłeś się bezlitośnie łamiąc jego opór i powodując że oczy zaszły mu mgłą zobojętnienia.
– Tsssk... Tak... jest... oddział… Trzynaście Pomiotów… Czekają na sygnał…
Hiromi również przeszła do działania, natychmiast podchodząc do grupy czterech pacjentów znajdujących się za parawanem. Strażnik Hideo, słysząc Twoje rzeczowe polecenia, wyprężył się na baczność. Widok kogoś, kto w tym chaosie wie, co robić, podziałał na niego błyskawicznie.– Hai, Uchiha-sama! Natychmiast zajmę się wodą i miskami! I osobiście dopilnuję gorącej herbaty dla pani! – Zasalutował pospiesznie i niemal wybiegł z namiotu, by wykonać rozkazy.
Asami obserwowała Cię z mieszanką desperacji i nowo narodzonej nadziei. Jej szorstka postawa łagodniała z każdą sekundą, gdy widziała Twoje profesjonalne przygotowanie. Kiwnęła ponuro głową.
– Tak... minęły prawie trzy dni – potwierdziła cicho. – Trucizna działa powoli, ale nieubłaganie. Ich ciała płoną, ale wnętrzności jakby zamarzały. Próbowaliśmy wszystkiego, co znamy... – jej głos się załamał. Podeszła z Tobą do grupy zatrutych. Wskazała na najpotężniej zbudowanego mężczyznę, leżącego nieruchomo na noszach. Był blady jak ściana.
– To Kenji. Nasz drugi shinobi. Jest nieprzytomny od wczoraj. Jego chakra wciąż walczy, ale widzę, jak słabnie z każdą godziną. – Następnie wskazała na pozostałych trzech. – To Taro, Hino i Riku. Zwykli żołnierze, ale młodzi, silni... wszyscy nieprzytomni. Nie reagują na żadne bodźce.
Gdy wyjaśniłaś naturę techniki, wspominając o ryzyku i bólu, Asami zacisnęła pięści. Patrzyła Ci prosto w oczy, a jej własne lśniły od powstrzymywanych łez. – Pani, w tym momencie ból to luksus. To dowód, że jeszcze żyją. Wszyscy są nieprzytomni, są w krytycznym stanie. Masz moją pełną zgodę. Rób, co musisz. – Jej wzrok spoczął na nieprzytomnym shinobi. – Proszę... zacznij od Kenjiego.
Po krótkiej chwili wrócił również Hideo. Miał wszystko czego Hiromi sobie życzyła.
Sakki
Sugiyama Kuroyami
Zbrojmistrz Hachi
Strażnik Danoru
Strażnik Hitachi
Kapitan Himaru
Strażnik Hideo
Medyczka Asami
Tajemniczy Orochi
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 691
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
Lato 395 roku
Tsuyoshi oczywiście zanotował w głowie wszystko to, co powiedział do niego kapitan Himaru. Chciałby już wydać dyspozycje i rozkazy, ale to, co zrobi będzie zależało przede wszystkim od wyniku przesłuchania Orochiego.
Przesłuchania, które rozpoczęło się po myśli Tsuyoshiego. Pojmany shinobi nie miał umysłu na tyle silnego, żeby przeciwstawić się jego sharinganowi. Naturalnie mogło to powodować satysfakcję, ale nie był to dobry czas na myślenie o takich rzeczach. Było jeszcze wiele niewiadomych, a technika której używał miała spory potencjał. Trzeba było kontynuować wyciąganie informacji, bo te były na wagę złota.
- Kiedy i od kogo ma nadejść sygnał? Czy mają w szeregach shinobi oprócz tego, który walczył tutaj razem z tobą? I czy w okolicy można spotkać przedstawicieli waszego klanu? Jeśli tak, to gdzie będzie ich najwięcej? Gdzie najlepiej będzie zdobyć informacje o działaniach waszego klanu w tym regionie? - pytał bezpardonowo jeńca. Nie tracił czasu, wiedział że nie może sobie pozwolić na ten komfort. Po pierwsze, trzeba było uprzedzić żołnierzy posterunku o tym, co może nadejść, po drugie jeniec miał ograniczoną wytrzymałość. Sam Tsuyoshi zresztą również. Potrzebował odpoczynku i poprzebywania w samotności przynajmniej ze dwóch kwadransów, żeby wszystko sobie w głowie poukładać.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 582
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
Uchiha Hiromi
Rok 395
Hiromi spojrzała na kobietę, która teraz wpatrywała się w nią samą ze łzami w oczach. Widać było, że jej zależy, pewnie sporo przeszła przez tych kilka dni. Albo i jeszcze więcej, zależnie od tego, ile czasu tu spędziła.
- Przynajmniej chwilę jestem tutaj i pomogę. Chwilę odpocznijcie i może też napijcie się czegoś ciepłego. A ja wezmę się do roboty.
Jeszcze przed herbatą podeszła do Kenjiego, żeby spróbować ocenić jego stan zdrowia. Lekko skupiła chakrę i wpuściła ją do ciała shinobiego. Jej celem było zlokalizowanie miejsca, gdzie odkładało się najwięcej trucizny i jakie organy wewnętrzne były najbardziej uszkodzone. Czy było coś, co wymagało natychmiastowego leczenia techniką, zanim zacznie na nim praktycznie testować swoje umiejętności.
Jeżeli coś odkryła, skupiła chakrę w nieco inny sposób, aby użyć znanej sobie techniki Chiyute no jutsu i wyleczyć wszystkie obrażenia wewnętrzne. Oczywiście, to tylko chwilowa pomoc, ale powinno na pewno dać mu trochę czasu. Może wystarczająco, żeby zwalczyć truciznę.
Tyle, że po prawdzie potrzebowali go - ich wszystkich - od razu, wiec nie miała zamiaru tego tak zostawiać, tylko lecząc wewnętrzne obrażenia.
Sprawdziła odruchy shiobiego, żeby jeszcze określić co i jak z tym, jak działało jego ciało. Już wiedziała, co było zaatakowane przez truciznę i gdzie najbardziej się zbierała. Teraz należało zrobić to, co wcześniej widziała sharinganem, a teraz musiała odtworzyć.
Ręce jej się lekko trzęsły, była świadoma własnego ciała i dyskomfortu. Odetchnęła głęboko i podeszła do miejsca, gdzie czekała na nią herbata, w międzyczasie planując, jak się rozstawić, żeby było jak najwygodniej i efektywnie. Ciepły kubek rozgrzał jej dłonie, a płyn rozlał po ciele. Trochę się oparzyła, ale poza tym było to przyjemne. Chciała wracać do domu, do bezpiecznego miejsca.
Spojrzała na Kenjiego.
Jej komfort nie miał znaczenia, kiedy były życia do ratowania a ona potrafiła to zrobić.
Zajęło to tylko chwilę i już wiedziała.
Rozstawiła się następnie szybko, obie misy w odpowiedniej odległości. Jedna pełna czystej wody, druga na razie pusta. Ta pusta była bliżej przejścia, żeby łatwiej było ją opróżniać, pełna - niemal po prawą ręką Hiromi. Jej oczy też zalśniły czerwienią. Nie było to niezbędne, ale w taki sposób było jej łatwiej opanować emocje, a wszystko wokół niech było nieco wolniejsze, a jej ruchy szybsze. Tak przynajmniej się jej wydawało.
Odkaziła skórę i zrobiła pierwsze nacięcie skalpelem, aby dostać się do miejsca, gdzie była trucizna. Kiedy już to zrobiła, skupiła chakrę na dłoni i przyłożyła do powierzchni wody w misie, przyczepiając tego wodnego bąbelka do swojej dłoni. Nie było to łatwe - nie robiła tego wcześniej - wyczucie jak bardzo musi użyć chakry oraz w jaki sposób to przyczepić - było to trochę skomplikowane. Miała dobrą kontrolę, w końcu jej się to udało, ale musiała być bardziej precyzyjna niż w przypadku chodzenia po wodzie - ale mniej więcej to musiała zrobić. No, przynajmniej od tego zacząć.
Kiedy już była pewna, że trzyma wodę na dłoni (po kilku próbach, kiedy ta się rozlała z powrotem do naczynia), powoli przeniosła dłoń do ciała Kenjiego. I zaczęła.
Przez jakiś czas nie była pewna co zaczęła. Ot, woda przy ciele, jej chakra, nieprzytomny mężczyzna, trucizna. Nic się nie działo, nic nie miało się zadziać, bo Hiromi nie wiedziała, co tutaj. Znaczy, widziała to, skopiowała ruch, ale nie przepływ chakry. Do tego były potrzebne silniejsze oczy, niż te, które miała. Wiedziała jednak, co ma się zadziać.
Wprowadzenie wody przez ranę do ciała pacjenta.
To było trudne. Chyba najtrudniejsze. Do tej pory jedynie wpychała chakrę do ciała, żeby ta leczyła, a tutaj… niby nie to samo, ale…
Spróbowała. Wcisnąć swoją chakrę do ciała, ale nie puszczając kuli z wody. Wepchnąć ją, zmusić do tego, żeby zaczęła wnikać tam, do środka. W kanaliki, w ciało, pomiędzy tkanki. Nie wychodziło. Potem wychodziło, ale nie, wydawało się, że wychodzi. Potem znowu nie. Mijał czas, a ona próbowała.
Kiedy się udało - początkowo jedynie powierzchniowo - pacjent zareagował. A może nie zareagował, bo był nieprzytomny. Pewnie zareagowałby bólem, jakby coś go rozpierało, rozrywało od środka. Nic dziwnego. Hiromi praktycznie to robiła. Forsowała wodę do jego ciała. I teraz, nawet przy niewielkim przeniknięciu, próbowała zacząć ekstrakcję.
To było o tyle łatwiejsze że powierzchniowo miała niewiele trucizny, a dzięki jej chakrze wiedziała, co było trucizną i czego się pozbyć. Tutaj trucizna poprzez wyrównywanie się stężeń, przenikała do wody. Trzeba było jednak pilnować, żeby nic poza tym nie przenikało.
Wyjmowanie bąbla z wodą spomiędzy tkanek było równie trudne, równie bolesne - jeżeli Kenji czuł ból. Dodatkowo - pierwsze jej działanie nie przyniosło dużych efektów. Miała pewność, że samej trucizny wyciągnęła niewiele, za to woda była zabarwiona na czerwono, przez jego krew. Oczywiście, jej cięcie nie zostawiło obfitego krwawienia, ale niewielkie naczynka miały prawo nie wytrzymać. Dla niewprawnego oka mogło to wyglądać groźnie, ale nie powinno być.
Gorzej z bólem. Bólu Kenjiego obawiała się najbardziej. Ratowała go, ale też krzywdziła. I w tej chwili, nie wiedziała, czy po prostu nie męczy człowieka przed jego śmiercią.
Nad pustą misą przestała skupiać chakrę, a woda się do niej zlała. Ona sama przeniosła dłoń znów nad misję z czysta wodą.
Zaczęła od nowa.
Ukryty tekstUkryty tekstUkryty tekst
0 x
- Azuma
- Posty: 1239
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
„Za wszelką cenę”
Wyprawa rangi C - [17/14]
Wyprawa rangi B - [20/17]
Środek nocy.
Bagna. Niska temperatura.
Posterunek Graniczny
Kapitan Himaru w milczeniu obserwował przesłuchanie, gotów reagować na każdy rozkaz Tsuyoshiego. Ten był teraz skupiony na jeńcu, doskonale wiedząc jak wiele może zależeć od wyciągniętych zen odpowiedzi. Sam jeniec zaczął drżeć przy kolejnej turze pytań, a z jego ust zaczęła ciec ślina. Nie miał jednak siły, aby oprzeć się świadomości doświadczonego Uchihy.
– Tssssk... Sygnał... sygnał... miałem dać... ja… – Wychrypiał, a jego oczy przewróciły się na chwilę. Nie poprzestał jednak na tym, kontynuując – Kiedy... tsss... kiedy obóz... byłby najsłabszy. Kiedy... straż…byłaby najmniej liczna… zmęczona…
Ciało Orochiego napięło się konwulsyjnie, gdy Tsuyoshi przeszedł do pytania o drugiego ninja, który był w oddziale wroga.
– Nie... jest... tylko On... tsss... On dowodzi pomiotami… Jest.. jest szybki…
Na ostatnią serię pytań dotyczącą innych oddziałów klanu w regionie, jeniec zareagował niemal spazmatycznie, jakby same słowa sprawiały mu fizyczny ból. Albo wspomnienie tamtych zdarzeń.
– Nie... tsss... nie ma innych. Nie w tej okolicy… My... my jesteśmy... specjalni. Po... Rantori... tssss... Mistrz nas tu przysłał. Mieliśmy... zająć się... tym... posterunkiem. Zniszczyć go... tssss... odciąć szlak…
Z kolei w namiocie medycznym, po otrzymaniu potrzebnych narzędzi, Hiromi mogła rozpocząć swoją pracę.
Asami stała krok z tyłu, z rękami kurczowo splecionymi przed sobą. Jej twarz była maską profesjonalnego skupienia, ale zmartwienie w jej oczach było ewidentne. Obserwowała w milczeniu, jak Hiromi najpierw diagnozuje pacjenta, zatrzymując się na dłużej nad wątrobą. Potem, ku jej lekkiemu zaskoczeniu, pojawiła się zielonkawa poświata chakry. Technika Chiyute no Jutsu otuliła ciało Kenjiego. Asami skinęła głową sama do siebie – domyślała się już wcześniej, że narządy wewnętrzne Kenjiego wysiadały, były zbyt uszkodzone przez toksyny i teraz miała tego naoczny dowód. Kobieta zacisnęła mocniej ręce, tuż nad wysokością klatki.
Wtedy w dłoni Hiromi pojawił się skalpel. Nikt z obecnych nie protestował, nie mieli zresztą ku temu podstaw. Medycy obecni w namiocie, zrobili co mogli dla pacjentów i teraz bez zaawansowanej sztuki iryojutsu, można było tylko próbować łagodzić objawy. Pojawienie się doświadczonej kunoichi, zmieniało te zasady.
Gdy rozpoczęła się pierwsza próba ekstrakcji, ciało Kenjiego zareagowało gwałtownie. Wygiął plecy w bolesnym skurczu, a z jego gardła wyrwał się zduszony, przeciągły jęk. Asami instynktownie przytrzymała nieprzytomnego. Gdy Hiromi ekstraktowała truciznę, medyczka dostrzegła wyraźne ślady krwi w mętnym płynie i jej twarz pobladła. Zacisnęła jednak usta, ufając, że kunoichi Uchiha wie, co robi. Obserwowała z zapartym tchem, jak Hiromi przygotowuje się do kolejnej próby, dostrzegając zmianę w jej podejściu. Hiromi też zrozumiała, że jej technika musiała zmienić swój charakter.
Tym razem, gdy Hiromi powtórzyła proces, ciało Kenjiego zadrżało, a z jego ust wydobyło się westchnienie. Nie pojawiły się jednak konwulsje. Płyn, który został zassany do wodnego bąbla, a potem spłynął do miski, był gęsty i ciemny, zielonkawo-czarnym odcieniu, ale niemal zupełnie pozbawiony krwi. Kenji również wydał się spokojniejszy. Hiromi jeszcze dwukrotnie powtórzyć cały zabieg. Gdy skończyła, Asami ostrożnie zwolniła uścisk. Natychmiast przyłożyła palce do szyi Kenjiego, sprawdzając tętno i obserwując jego klatkę piersiową.
– Tętno jest stabilne. Oddech... oddech jest głębszy – szepnęła. – Chyba się udało… On… on się stabilizuje.
I właśnie wtedy z sąsiedniego posłania dobiegł Was nowy dźwięk – mokry, bulgoczący kaszel. Asami rzuciła się w tamtym kierunku. Pacjent, który dotąd leżał, teraz siedział na posłaniu. Jego oczy były szeroko otwarte z paniki, a dłonie kurczowo zaciskały się na kocu, gdy walczył o każdy oddech. Z kącika jego ust wypłynęła strużka różowej, spienionej śliny.
– Dusi się! – krzyknęła Asami, próbując obrócić go na bok. – Trzeba go intubować, natychmiast!
Sakki
Sugiyama Kuroyami
Zbrojmistrz Hachi
Strażnik Danoru
Strażnik Hitachi
Kapitan Himaru
Strażnik Hideo
Medyczka Asami
Tajemniczy Orochi
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 691
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
Lato 395 roku
Tsuyoshi przez chwilę patrzył w milczeniu na wężowego shinobiego. Zaczął on zdradzać oznaki przeciążenia umysłu. W końcu Uchiha brutalnie wdarł się do jego umysłu i bez pardonu nim rządził. Nie można było jednak przesadzić, bo mogło to doprowadzić do trwałych uszkodzeń mózgu, a może nawet jego śmierci. A to był zbyt cenny jeniec, żeby można było sobie pozwolić na jego śmierć, szczególnie jeśli miałoby to wynikać z niekompetencji Sentokiego.
- Koniec przesłuchania - powiedział, po czym zdjął rękę z głowy węża i wstał, a następnie odszedł kilka kroków razem z kapitanem Himaru.
- To oznacza, że w okolicy wciąż mogą się czaić spore siły wroga. Teraz pewnie dowodzi ten drugi, szybki shinobi. To źle, bo wie, że posterunek bardzo ucierpiał, a z walki zostało wyeliminowanych dwóch shinobich. Z drugiej strony prawie na pewno nie wie o przybyciu tutaj dwóch shinobich. Skoro atak został odparty dwa dni temu, to... możliwe że zdążyli się przeorganizować i zaatakują dziś nad ranem albo w ciągu dnia - podzielił się swoimi spostrzeżeniami i podrapał się po brodzie.
- Wyjdźmy z tego dołu. I proszę o misę z wodą. Muszę umyć ręce. Nienawidzę dotykać Dzikich - powiedział, wychodząc z dołu. Rozglądnął się po obozie i znowu na moment się zamyślił.
- Kapitanie, potrzebuję trochę odpocząć, bo tak jak wspominałem jesteśmy z Hiromi po długiej i ciężkiej podróży. Ale będę czuwał, proszę mnie obudzić w każdej chwili. Zakładam, że czujki są wszędzie wystawione i o ewentualnej obecności wroga dowiemy się z wyprzedzeniem. Ufam w twoje dowodzenie, poza tym reorganizacja w środku nocy byłaby nieporozumieniem - mówił, myjąc dokładnie ręce, a tę, którą dotykał Orochiego, wręcz szorując.
- Ty też odpocznij, kapitanie. I jeszcze raz dziękuję - powiedział i udał się do przydzielonego mu miejsca - w razie konieczności nawet pod gołym niebem.
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 582
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
Uchiha Hiromi
Rok 395
Powoli się udało. Udało jej się wykonać technikę, udało jej się wyciągnąć truciznę z ciała shinobiego. Cicho mruczała do niego uspokajająco, kiedy się spiął, ale szczęśliwie się nie obudził. Uszkodzenia były szczególnie w wątrobie, co miało sens - wątroba pozbywała się trucizn z ciała. Jeżeli trucizna była tutaj, było dobrze. No, na tyle, na ile dobrze mogło być.
Skupianie się było męczące, ale Hiromi dała z siebie wszystko, co mogła. Szczególnie, że podłapała technikę. Nie była ona taka trudna. Owszem, wymagała dużo skupienia i precyzyjnej kontroli, ale Hiromi to potrafiła. Tutaj, w szpitalu. Jeżeli chodziło o życie innych.
Po udanej ekstrakcji, odetchnęła z ulgą, lekko rozciągnęła mięśnie i chciała sięgnąć po kolejny łyk herbaty, kiedy z sąsiedniego łóżka.
Nie myślała za dużo. Asami też już rzuciła się do pacjenta, kiedy Hiromi przeskoczyła przez prycz szpitalną, żeby pojawić się po jego drugiej stronie. Nie było czasu - mieli tylko kilka minut zanim młodzieniec się udusi, a jeżeli jeszcze dojdzie do niewydolności wielonarządowej… do której właśnie dochodziło.
- Rurka i narzędzie wprowadzające! - zawołała do innych medyków, kiedy pomogła Asami przytrzymać młodzieńca w pozycji bocznej, aby to, czym pluł czy wymiotował leciało na bok, a nie do jego narządów oddechowych. Jednocześnie impulsem chakry oceniała jego stan - które narządy niedomagały. Zanim jednak przeszła do ich leczenia, musiała udrożnić drogi oddechowe. - To będzie nieprzyjemne - powiedziała i włożyła palce w usta mężczyzny, sprawdzając czy coś je blokuje. Jeżeli nie - włożyła do środka zakrzywiony kawałek metalu, którym poprowadziła rurkę, aby ta minęła przewód i poszła do układu oddechowego. Jeżeli nie dało się włożyć rurki i gardło było zbyt spuchnięte, musiała wykonać tracheotomię. W każdym razie, dalej poprosiła o worek, który napełniał się powietrzem, przyczepiła go do końca rurki i podała ją Asami. - Naciskaj w tempie oddechu. Zacznę od techniki leczącej obrażenia wewnętrzne, wykonam ją na wszystkich, potem wyciągnę truciznę. Jak tu skończę, podajcie proszę środek nasenny, nie może być przytomny z rurką oraz z bólem wyciągania techniki.
I wykonała wtedy Chiyute no Jutsu, aby zaleczyć wewnętrzne urazy młodzieńca, żeby dać mu jeszcze trochę czasu. Już miała procedurę, jak leczyć obrażenia zadane przez Orochich w przypadku dłuższej ekspozycji na truciznę. Wiedziała, że będzie to musiała zanotować.
Wiedziała też, że ludzie wokół niej byli nerwowi, dlatego - jeżeli nie działo się nic nieprzewidzianego, a ona przechodziła między pacjentem a pacjentem z Chiyute, a dopiero potem pracowała nad trucizną, zadała kilka pytań, aby ludzie skupili się na odpowiedzi, a ona jednocześnie zdobyła kilka informacji.
- Zaatakowano was tutaj bezpośrednio czy w polu? Chodzi mi czy oni byli daleko transportowani. I wytrzymali trzy dni… czym ich leczyliście? Jakie mieszanki ziół? Jakie leki mogliście podawać?
Ukryty tekstUkryty tekstUkryty tekst
0 x
- Azuma
- Posty: 1239
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
„Za wszelką cenę”
Wyprawa rangi C - [17/14]
Wyprawa rangi B - [21/17]
Środek nocy.
Bagna. Niska temperatura.
Posterunek Graniczny
Kapitan Himaru wysłuchał Twojej analizy z ponurą miną. Wiadomość o nadejściu drugiego ataku i to przed przybyciem wsparcia ze stolicy, zaniepokoiła go. Skinął jednak głową, przyjmując Twoją analizę i rozkazy. Wierzył wciąż, że sobie poradzicie. Szczególnie, że brakujący ninja w obozie, zostali zastąpieni. – Nad ranem... – powtórzył cicho… – To daje nam kilka godzin. Rozumiem, Uchiha-sama. Niezwłocznie powiadomię zdolnych do walki o odkryciu. Będziemy wypatrywać wroga.
Gdy wyszliście z dołu, kapitan Himaru skinął na jednego ze strażników. Ten właśnie zmierzał do jeńca, ale widząc gest kapitana, podszedł. Szybkie szepnięcie do ucha wystarczyło, by strażnik pobiegł po miskę z czystą wodą. Parę chwil później Himaru obserwował w milczeniu, jak myjesz ręce. Choć jego twarz wyrażała zmęczenie, to widniała na niej również nowa determinacja.
– Odpocznij. Dzięki Tobie wiemy więcej. Obudzę Was przy pierwszej oznace zagrożenia lub o świcie, cokolwiek nastąpi pierwsze. Zajmę się wszystkim. – odrzekł po czym odprowadził Cię do namiotu, który wcześniej wskazał jako kwaterę zmarłego komendanta. W środku było sucho i cieplej niż na zewnątrz, dzięki małemu, żeliwnemu piecykowi, w którym tlił się jeszcze żar. Na prowizorycznym stole rozłożone były mapy okolicy, obok stał kufer na rzeczy osobiste, a w kącie leżało proste, wojskowe posłanie.
Zdjąłeś mokry płaszcz i opadłeś ciężko na posłanie. Dopiero teraz poczułeś, jak bardzo jesteś wyczerpany. Długa podróż, walka z żywiołami i napięcie ostatnich godzin natychmiast dały o sobie znać. Twoje powieki były ciężkie. Czułeś, że tuż za rogiem czai się odpoczynek, choćby i krótki to niesamowicie słodki. I gdy tak leżałeś gotowy odpłynąć…
…nagle do Ciebie dotarło. Gwałtowne, mrożące krew w żyłach uświadomienie. Knebel. Strażnik, który miał go założyć, pobiegł po wodę. Orochi został w dole bez knebla.
Z kolei sukces w namiocie medycznym, przyniósł Hiromi tylko sekundę na oddech. Zanim zdążyła sięgnąć po herbatę, chaos wybuchł na nowo. Asami już była przy duszącym się pacjencie, próbując utrzymać go w pozycji bocznej, podczas gdy kunoichi przeskoczyła pryczę, by zająć pozycję po drugiej stronie.
– Zestaw do intubacji! Szybko! – krzyknęła Asami do jednego z pomocników, który ponaglony szybko przez obie medyczki, natychmiast rzucił się do drewnianej skrzyni, wyciągając metalowe narzędzia i zwiniętą, cienką rurkę. – On sinieje! Gardło mu puchnie!
Pomocnik natychmiast podał Hiromi zakrzywiony metalowy rozwieracz i cienką, wydrążoną rurkę. Działając błyskawicznie, Hiromi włożyła palce w usta mężczyzny, by sprawdzić drożność. Zgodnie z ostrzeżeniem Asami, gardło było twarde i nabrzmiałe. Obrzęk był duży, niemal całkowicie blokując drogi oddechowe. W tym czasie pacjent wydał z siebie ostatni, dławiący dźwięk, a jego ciało zwiotczało, gdy stracił przytomność. Asami patrzyła, jak Hiromi puszcza narzędzia i prosi o skalpel. Pomocnik niezwłocznie, to uczynił. Wszyscy wstrzymali oddech, gdy Hiromi wykonała szybkie, precyzyjne nacięcie na szyi pacjenta, a następnie wprowadziła rurkę bezpośrednio do tchawicy. Sanitariusz podał jej pusty, skórzany worek z zaworem, który Hiromi natychmiast przekazała Asami.
– Tak jest! – odparła krótko medyczka, przykładając maskę i zaczynając miarowo uciskać worek. Słychać było miarowy syk wtłaczanego powietrza. Sina twarz mężczyzny powoli zaczęła odzyskiwać kolor. Wtedy dłonie Hiromi ponownie rozbłysły zielonkawą, uzdrawiającą chakrą, a Asami, wciąż rytmicznie pompując powietrze, odpowiadała na pytania kunoichi. Jej głos był napięty i skupiony.
– Atak był tutaj, niemal w obozie. Zaatakowali nagle… bełty, ostrza… no i jad. Ci tutaj… otrzymali obrażenia bezpośrednio od jadu… Nie było mowy o transporcie, nie w tym stanie, nie gdy trakty są niezabezpieczone…. Leczyliśmy głównie węglem drzewnym, żeby związać toksyny w żołądku… potem próbowaliśmy naparów z dziurawca i kory wierzby na gorączkę... Ale to tylko spowalniało nieuniknione. Nic, co mamy, nie jest w stanie tego zneutralizować. Aż do teraz.
Mężczyzna był na razie stabilny, oddychał dzięki workowi. Wzrok Hiromi przeniósł się na pozostałych dwóch zatrutych, którzy wciąż leżeli nieruchomo. Asami podążyła za jej spojrzeniem. – Ich oddechy też stają się płytsze. Chyba... chyba zaczyna się u nich to samo, co u Riku... – szepnęła z niepokojem.
Sakki
Sugiyama Kuroyami
Zbrojmistrz Hachi
Strażnik Danoru
Strażnik Hitachi
Kapitan Himaru
Strażnik Hideo
Medyczka Asami
Tajemniczy Orochi
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 691
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
Lato 395 roku
Już drugi raz w ciągu kilku miesięcy zajmował kwaterę poprzedniego komendanta, który zginął straszną śmiercią. W ogóle mu to jednak nie przeszkadzało. Jakkolwiek współczuł bardzo tym biedakom (szczególnie kobiecie pod Teppu), to nie był szczególnie przesądny. Czcił bogów, ale podchodził z rezerwą do przesądów, przynajmniej w większości.
Odprawił kapitana Himaru i położył się w posłaniu, gdzie dopiero zdał sobie sprawę, jak bardzo był zmęczony. Mimo nawału wydarzeń i emocji, jego umysł odmawiał dalszego przetwarzania i planowania, ale i martwienia się. Zaniechał nawet rozpalania większego ognia w piecyku. Potrzebował trochę odpoczynku, do którego przygotował warunki. Wszystko w obozie było zaopiekowane, Hiromi pewnie walczyła w namiocie medycznym, a on mógł choć na chwilę zapaść w sen.
No cóż, chyba jednak tak nie było. W pewnym momencie resztka świadomości podpowiedziała mu, że prawdopodobnie nikt nie założył z powrotem knebla Orochiemu. Mogło to oznaczać kłopoty. Nie potrafił do końca sprecyzować jakie, ale skoro miał knebel wcześniej, to znaczyło to, że lepiej by było, żeby miał go i teraz. Dlatego od razu zerwał się z posłania i pobiegł w kierunku prowizorycznego więzienia. Jeśli tylko spotkał tam strażnika, kazał mu z powrotem zakneblować Orochiego, obserwując całą sytuację. Jeśli jednak nie spotkała go żadna niespodzianka, to po prostu wrócił spać.
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 582
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Posterunek graniczny na północnym-zachodzie
Uchiha Hiromi
Rok 395
Krótkie odetchnięcie, chłopak doszedł do siebie - jeszcze, oczywiście, nie całkowicie - ale niebezpieczeństwo było zażegnane na tę chwilę. Dziewczyna posłuchała opowieści Asami, zmarszczyła brwi, kiedy przechodziła do drugiego z mężczyzn, którzy za chwilę mieli mieć atak. Znów użyła chakry leczącej. Najpierw leczenie, potem będzie spokojnie wyciągała truciznę.
- Niezbyt to fortunne, że przyszli tutaj. Raporty mówiły, że byli dalej w polu, nie kręcili się przy granicy - stwierdziła Hiromi. - Ale skoro zaatakowali nagle, nie mogliście wiedzieć. Ech… nie mogliby atakować ci inni? Wiecie, z dwiema głowami czy tymi dużymi potworami. Pewnie też byłoby niebezpiecznie i boleśnie, ale łatwiej byśmy te obrażenia traktowali. Jeżeli będziemy mieli trochę czasu, spróbujemy odparować wodę, co ją wyciągnęliśmy z Kenjiego, żeby dostać próbkę jadu. Nie wylewajcie jej, przynajmniej na razie. W każdym razie, świetnie się spisaliście. Widziałam już tych z jadem w Sarufutsu, ale oni mogli być transportowani, więc musieli mieć mniejszą dawkę. A wy utrzymaliście tą czwórkę przez trzy doby żywych. Podzielę się waszą metodą dalej, Asami-san, a jeżeli natrafię na coś innego, równie pomocnego - i wam przyślę wiadomość.
Leczyła obu mężczyzn, potem zajęła się wyciągnięciem trucizny z każdego z nich - jak już miała pewność, że byli stabilni. Jeżeli faktycznie tyle razy użyła chakry, zażyła pigułkę, żeby się wzmocnić. Jednak praca medyka wymagała ogromnych nakładów.
Oczywiście - jeżeli wydarzył się wypadek, że któryś zaczął się dusić, Hiromi i Asami powtórzyły to, co zrobiły z Riku. Oby tylko nie jednocześnie.
Ukryty tekstUkryty tekstUkryty tekst
0 x

