[Event} - Miasteczko Sarufutsu

Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3688
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

[Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3688
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2148
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Ario »

Wojna dobiegła końca, a dotarcie do miasteczka z ewakuowanymi rannymi zajęło dłużej, niż Ario początkowo sądził. Walka Jinchurikich zakończyła się w taki sposób, jak Ario podejrzewał, czyli śmiercią jednego z nich. Lalkarz nie był specjalistą od bijuu, ale tak jak zaczął zgłębiać ostatnio na wyprawie archeologicznej wiedzę na temat Otsutsukich, tak teraz wiedział, że musi się zainteresować sprawą wielkich ogoniastych bestii. Nie dlatego, bo chciał, ale dlatego, bo finalnie na polu bitwy, to one decydowały kto ma przewagę. Czy kontynent da radę odeprzeć doświadczonego Jinchurikiego który posiada najsilniejszego z bijuu? Szczerze w to wątpił. Co gorsza, nie miał zbytnio pomysłu, jak z czymś takim walczyć, tym bardziej w jego obecnym stanie. Nie wiedział czy ktokolwiek jest w stanie podjąć rękawice do takiej walki.

To co martwiło go najbardziej, to fakt, że z zwykłym człowiekiem podczas turnieju, najlepsi Shinobi musieli mocno napocić się, by sobie poradzić, a finalnie zapieczętowali go zamiast pozbyć się na dobre. Jak w takim razie, chcieli podejść do tak wielkiej manifestacji chakry, jaką była powłoka widoczna z kilometrów? Te myśli przerodziły się w wizje totalnej destrukcji pustyni. Osady, które tyle czasu Ario chronił, miały zawalić się jak domki z kart przez zwykłą, czystą potęgę. Cicho zakasłał.

Klony upewniły się, że pacjenci byli ulokowani w dobrym miejscu. Gdy tylko nie były już potrzebne, Ario odwołał technikę, zostając jedyną oryginalną formą samego siebie w Sarufutsu. Po drodze miał też czas nałożyć na siebie kolejną, wzmocnioną teraz pieczęć, gdzie mógł kumulować swoją chakrę. Chciał wykorzystac nowo poznaną technikę w lepszy sposób, a teraz miał do tego sposobność.

W samym Sarufutsu dojrzał osobę, którą poznał gdy Turniej został zaatakowany. Sugiyama. Wtedy jeszcze był zwykłym dowódcą oddziału, a Ario Ariem. Teraz Sugiyama był chyba ważniejszy, ale pacynkarzowi to nie przeszkadzało. Zamierzał skonsultować z nim coś, nim złoży raport. Podszedł więc powoli do niego i popatrzył mu nieobecnym wzrokiem w oczy. Dopiero po chwili skinął głową. Same ubranie Ario było ubłocone, z zaschniętą krwią w wielu miejscach. Napewno nie przypominał osoby, która się nudziła przez ostatnie doby. Tak jak zresztą reszta.
- Sugiyama z Uchihów. - przywitał się. - Ponownie spotykamy się na bitwie, to chyba już tradycja. - powiedział swoim standardowym, brzmiączym olewczo głosem, jednak przy tym obejrzał od stóp do głów Uchihę, zatrzymując się na jego twarzy. Mimo, że został już raz złapany w genjutsu Uchiha, nie wyglądał, jakby bał się im patrzyć w oczy. - Słyszałem, że straciliście Jinchurikiego. Potężny cios w cały Kontynent. - Ario zrobił pauzę, jednak ciągle patrzył na staruszka. - Kto by pomyślał, że będą mieli szpiegów w Sogen i nie tylko. Technologia jaką dysponowali na placu boju nie była przypadkiem. To nasza technologia, rozpoznawałem tamtejsze narzędzia. Szkoda, że dowództwo nie poinformowało, z czym będziemy się mierzyć...a nie chce mi się wierzyć, że nie wiedzieliście. - mogło to zabrzmieć jako zarzut, ale przez ton Ario, w sumie nie bardzo można było wiedzieć o co mu w ogóle może chodzić. Specyfika pacynkarza była jego unikalną cechą.
- Nawet jakbyście powiedzieli, nie przesądziłoby to o zwycięstwie. Już drugi raz stanął w obronie cywili na Waszym terenie i drugi raz zawiodłem się na polityce klanów. Nie rozumiem, czemu wsparcie jakie było z klanów było marginalne. To nie była wojna, to jest inwazja. A oni mają ze sobą najsilniejszą z ogoniastych bestii. Jeżeli teraz wejdą w głąb kontynentu, zwaśnione klany będą łatwym celem dla nich. Tym bardziej, że Kyoushi-san był doświadczonym wojownikiem, a nie zwykłym Shinobi z Bijuu w sobie. Jeżeli on poległ w walce, to Kontynent potrzebuje dwóch czy trzech Jinchurkich, by stanęli do walki z takim potworem. I tutaj mam do Ciebie pytanie. - Ario zrobił pauzę i przez moment jego źrenice zaczęły chodzić na boki. Zwykle był to objaw kalkulowania czegoś, ale finalnie kończyło sie palnięciem jakiejś bardzo kontrowersyjnej rzeczy. Po chwili unormowało się to jednak i dalej stał przed mężyczyzną, jak gdyby nigdy nic.
- Kontynent nie jednocząc się tutaj przegrał, ale o tym porozmawiam sobie ze swoją liderką. Uważam, że wszyscy powinni Was wesprzeć jak w Wojnie, a nie przysłać po oddziale czy dwóch. Pytanie, które chce Ci zadać - czy wiesz o jakichkolwiek Jinchuriki Kontynentu? Czy może... Kyoushi był jedynym?

Uchiha nie mógł się domyślać, na jak wiele rzeczy będzie rzutowała jego odpowiedź w tak trywialnym pytaniu.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Uchiha Tsuyoshi
Posty: 379
Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
Multikonta: Sashiko

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Uchiha Tsuyoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 810
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Nana »

0 x
Awatar użytkownika
Ai
Posty: 336
Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 148cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
GG/Discord: Laertes#9788
Multikonta: Itoshii, Aoi, Sister

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Ai »

0 x
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 192
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Shigemi »


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ W obliczu wygranej Dzikich, której echa docierały z pola bitwy, nie mogłem oprzeć się uczuciu przygnębienia i rozczarowania. Porażka, której rozmiary były druzgocące, była dla nas wszystkich trudna do strawienia. Wraz z innymi ludźmi, zbieraliśmy się przy bramie południowej, gdzie trwało potężne zamieszanie. Rozdawano konie - piękne wierzchowce z pobliskich stajni, które były dla wielu z nas nie tylko środkiem transportu, ale także symbolem wolności i bezpieczeństwa. Podróż z Kōtei na południe okazała się trudna i męcząca, zwłaszcza pierwsza jej część w nocy, kiedy padał ulewny deszcz. Wśród ludzi panowała atmosfera przerażenia i niepewności, co tylko pogłębiało moje własne zmartwienie. Do naszej grupy dołączyła część wojska broniącego miasta, które przekazało nam zatrważającą wiadomość o upadku Kōtei. Wraz z nami podróżowali ranni, którzy byli chronieni przez medyków oraz ci, którzy zdecydowali się pozostać i chronić tyły w przypadku ataku wroga. Wieczorem dnia następnego, gdy słońce już opadało za horyzont, a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, oddech ulgi rozbrzmiał w naszych sercach. Informacja o tym, że Dzicy nie ścigają już nas, sprawiła, że uczucie ciężaru, który ciążył na naszych ramionach, zniknęło, zastępując je chwilowym spokojem. Połączone grupy ewakuacyjne stanęły w jednym szeregu, jak solidna tarcza chroniąca nas przed dalszymi zagrożeniami. Uciekinierzy z Kōtei, włączając się w naszą jedność, stworzyli z nami spójną masę ludzi gotowych stawić czoła przyszłym wyzwaniom. Pomimo że część ninja wyruszyła wcześniej, aby przygotować teren dla uchodźców, naszym priorytetem było teraz bezpieczne dotarcie do Sarufutsu - tam mieliśmy szansę na znalezienie schronienia i odrodzenie nadziei na lepsze jutro. Trzy dni, a może nawet trochę więcej, minęło zanim ostatecznie dotarliśmy na miejsce przeznaczenia. Każdy z nas był wykończony, ale nie mieliśmy luksusu długiego odpoczynku. Naszym celem było osiągnięcie Sarufutsu - urokliwego miasteczka, które stanowiło krzyżowanie szlaków między Murem a Ryuzaku oraz wschodem. Po wielu trudach i wyczerpaniu wreszcie stanęliśmy przed jego bramami. Tutaj, w miejscu postoju, roztaczał się widok dobrze zorganizowanego obozu uchodźców, przypominającego ten pod Kōtei. To było nasze nowe schronienie, przynajmniej na razie, gdzie mieliśmy zamieszkać razem z innymi uchodźcami z Kōtei oraz pozostałymi członkami klanu Uchiha, którzy przetrwali te dramatyczne dni.
Kiedy już tam byliśmy, lider klanu oraz Stary Sugiyama poszli porozmawiać z jednym z panów tych ziem - Takedą. Natomiast ja, stojąc przy bramie obozu uchodźców, zauważyłem znajome twarze - ciemnowłosego chłopaka i dziewczynę, którzy wyglądali na członków klanu Uchiha. Ich podobieństwo do mnie było niezaprzeczalne, co sprawiło, że moje serce wypełniła ciepłem i radością.

Jako członek Klanu Uchiha, uczestniczyłem w dramatycznej ucieczce z Kōtei, która sprawiła, że całkowicie podziwiałem determinację i siłę wspólnoty. Patrząc na ludzi, którzy stracili wszystko i wciąż próbowali przetrwać, poczułem silną potrzebę działania. W mojej kieszeni znalazły się pigułki żywnościowe, które miałem przy sobie - niewiele, ale wystarczająco, by uczynić różnicę dla kogoś innego. Pomimo własnych zmartwień i obaw, postanowiłem je rozdać, widząc potrzebę pomocy w oczach tych, którzy ucierpieli najwięcej.
-Pigułki ŻYWNOŚCIOWE! KTO POTRZEBUJE? - wrzasnąłem i skierowałem się w kierunku wzniesionych rąk - -Jeśli ktoś potrzebuje medyka również proszę mnie zawołać!!! - chciałem pomóc w tym wszystkim. Katsumi zginęła mimo, że idąc tam zachowywała się jakby miała nas wszystkich uratować. Być może to zrobiła, może jej poświęcenie sprawiło, że zdziesiątkowani, ale jednak żywi byliśmy tutaj. Po śmierci dawnej liderki klanu Katsumi, której dopiero co pomogłem przeszczepić oczy, ogarnęły mnie negatywne emocje, których nie było łatwo zapanować. Poczułem ogromną stratę i żal, gdyż Katsumi była nie tylko moją dawną liderką, ale również mentorką i bliską przyjaciółką. Jej śmierć pozostawiła pustkę nie tylko w klanie, ale także w moim sercu. Wstrząsająca świadomość, że osoba, którą niedawno uratowałem, już nie żyje, sprawiła, że czułem się winny i bezradny. Zastanawiałem się, czy mogłem zrobić coś więcej, czy lepiej, aby zapobiec jej śmierci. Ta myśl nie opuszczała mnie, powodując wewnętrzny konflikt i rozdarcie. Dodatkowo, smutek był wzmagany poczuciem straty dla całego klanu. Katsumi była nie tylko silnym liderem, ale również szanowaną i podziwianą postacią przez wszystkich członków klanu. Jej odejście oznaczało koniec pewnego etapu dla nas wszystkich i narzuciło nam nowe wyzwania i niepewności co do przyszłości. Poczucie żalu i straty powoli przeradzało się również w gniew. Gniew na los i okoliczności, które doprowadziły do śmierci Katsumi. Byłem zdeterminowany, aby zrozumieć, co się wydarzyło, i znaleźć sposób, aby uczcić jej pamięć poprzez kontynuowanie jej dziedzictwa i walkę o dobro naszego klanu. Kiedy zbliżałem się do uchodźców, ich twarze pełne były zmęczenia i rozpaczy. Jednakże widok wsparcia i nadziei, jaką przynosiły im pigułki, pomagał im odzyskać trochę ufności. Starając się jak najlepiej wykorzystać ograniczone zasoby, dokładnie dobierałem, aby pomóc najbardziej potrzebującym - dzieciom, starszym osobom i tym, którzy cierpieli z powodu chorób. Było to niewielkie, ale ważne działanie, które miało na celu przyniesienie ulgi i nadziei w obliczu trudności. Rozdawanie pigułek żywnościowych sprawiało mi nie tylko satysfakcję, ale także dawało mi poczucie celu i sensu w obliczu chaosu. Wiedziałem, że nawet najmniejszy gest dobroci mógł przynieść ogromną ulgę i zmienić czyjeś życie. W tym momencie, kiedy każda pomoc była cenna, czułem się zobowiązany do wspierania innych i dawania nadziei na lepsze jutro. To uczucie spełnienia i potrzeby pomocy motywowało mnie do działania, mimo trudności i przeciwności. Kiedy zbliżałem się do końca rozdawania zapasów, zauważyłem, że w mojej kieszeni pozostało jeszcze dziesięć pigułek żywnościowych. To była trudna decyzja - czy zachować je dla siebie na wypadek nagłej potrzeby, czy też kontynuować rozdawanie, wiedząc, że mogą pomóc innym. Po namyśle postanowiłem zostawić je w kieszeni, gotowy na dalszą pomoc, gdyby znowu była potrzebna. To był mały gest, ale ważny symbol mojego zaangażowania w wspieranie innych i gotowości do działania w każdej chwili. Skierowałem się w poszukiwaniu dziewczyny z amputowaną nogą oraz jej towarzyszów. Wiedizałem, że tam na pewno przyda się im pomoc. (Szukam Anzou, Hany i Chino)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ryuujin Kodai
Posty: 161
Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Ryuujin Kodai »

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Ryuujin: Lis Taiyō: Ptak:
Awatar użytkownika
Sugiyama Orochi
Posty: 255
Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Multikonta: Hoshigaki Toshiko

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Sugiyama Orochi »

0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
Awatar użytkownika
Hana
Posty: 301
Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Uczeń (Dōkō)
Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
Multikonta: Tetsu Maji

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Hana »

Żadna perspektywa porażki nie spowoduje, że człowiek biorący udział w walkach zostanie pozytywnie nastawiony do dalszej egzystencji. Smutek i żal przybierały mocniejsze lub łagodniejsze odmiany. Dla Hany stratą była śmierć członków drużyny, w której się znajdowała. Bliskość towarzyszy spowodowała, że mogła poczuć się częścią czegoś większego. Skrawek jej serca nieodwracalnie rozpadł się, pozostawiając ból i pustkę. To nieporównywalnie mniejsze znaczenie, kiedy tutejsi obrońcy Kotei bezpowrotnie utracili swój dom. Musieli żyć z ciężarem do końca. Reszta miała ten luksus, że byli ledwie gośćmi, którzy wkrótce mieli powrócić w swoje strony. Nieodzownie wszyscy odczuwali skutki straceńczej misji.

Wydostanie się z terenów bitwy przyniósł pewną ulgę, której Shirakawa potrzebowała. Cieszyła się, że mieli przy sobie Chino, ale jej rany sprawiały straszną niepewność. Dziewczyna nie chciała opuszczać jej ani na krok. Bronić towarzyszki z klanu, którą jeszcze nie tak dawno mogła podziwiać za jej ogromne umiejętności i doświadczenie. Teraz kobieta będzie musiała sprostać konsekwencjom kalectwa. W żadnym wypadku nie zamierzała litować się nad nią, ale musiała być świadkiem jej przebudzenia i reakcji. Chociaż tyle powinna zrobić. Mimo to gorączkowo szukała sposobu albo nadziei, dzięki której można wyleczyć tak poważne obrażenia. Komuś mogłoby się udać. Co prawda wierzyła w opinie Keiona, który niemal ostatecznie postawił sprawę jasno. Polowi iryonini nie byli jednak cudotwórcami. Uczucia zwyczajnie nie dawały jej spokoju. Podziękowała mu, a gdy odchodził pożegnała należycie ukłonem. Miał bardzo specyficzną urodę, więc nie zdziwi się, jak jeszcze gdzieś się spotkają.

Maszerowanie w grupie wszystkich tych ludzi nie miało znaczenia. Hanie co prawda udzielał się grobowy nastrój, ale miała przy sobie Anzou. W nim pokładała teraz największe szanse na utrzymanie się w ryzach. Równie wiele poświęcenia wymagało od niego patrzenie na nieprzytomną Chino. Tym bardziej chciało się bić w pierś i uzyskać lepsze rezultaty. Jak wiele mogli zrobić, żeby uniknąć takiego zakończenia? Po pewnym czasie dowiedzieli się, gdzie zmierza cały pochód. To wymagało od Hany kolejnych działań. Była w tym momencie najbardziej mobilna, dlatego chciała i musiała postarać się nad podstawowymi sprawami. Na postojach organizowała dla nich wodę i jedzenie. Racje były z pewnością ubogie, ale nie wypadało narzekać. Wraz z dotarciem do Sarufutsu będą zmuszeni udać się we własnym kierunku. Miała nadzieję, że do tego czasu Chino się przebudzi. Tak czy inaczej przeprawa do Raigeki będzie trudna i mozolna. Dbanie o potrzeby innych nigdy nie było tak ważne.
- Anzou-san, pozwolisz na moment, że zajmę się Chino? - powiedziała spokojnie, a na myśli miała dobro chorej. Zamierzała otrzeć dziewczynie twarz i resztę ciała zwilżoną szmatką. Sama nie czuła się świeżo, jednak była to sprawa drugorzędna. Potem mogli razem z Anzou zjeść posiłek. Zregenerować energię i zaznać snu, gdzieś na uboczu. Warunki nie były istotne. Ciężko było tu mówić o prywatności, kiedy wszędzie poruszali się ludzie. Wtedy też napotkała wzrokiem drugiego z dwójki iryoninów z opuszczonej twierdzy. Ciemnowłosy chłopak Shigemi celowo szedł w ich kierunku, kiedy tylko ich rozpoznał. Nie wiedziała, czego mógł chcieć, ale możliwe, że zaraz się tego dowiedzą. Pozostawała czujna, ale okoliczności nie powodowały niczego szczególnego. Byli bezpieczni, więc każda interakcja kojarzyła się raczej z powrotem do normalnej rzeczywistości.
- Czy coś się stało? - zapytała Shigemiego, chcąc dowiedzieć się jakichś informacji. Dopiero teraz wydał się być z wyglądu bardzo tutejszy, należący do Uchiha. Na ogół zbywała wszystkich milczeniem, ale zmęczenie i sytuacja postanowiły inaczej. Przez to przynajmniej mogła praktykować swoją ubogą komunikację. Potwierdzić swoje domysły i poznać opinię innych osób. Kolejna warta poświęcenia nauka nad własnym charakterem.


W przypływie chwili postanowiła udać się na krótki spacer. Wbrew nieznośnym myślom i wcześniejszemu zapewnieniu, że liczy się tylko dobro osób z klanu. Chciała mieć chwilę wytchnienia, być może zmyć z siebie brud i pot. Chciała sprawdzić, jak dobrze zorganizowane jest Sarufutsu. Przejść się po uliczkach, aż nie dotarła w specyficzne miejsce nagromadzenia się rannych. Zapewne instynkt kierował ją w pobliże medyków, którzy byliby zdolni naprawić zmiażdżoną nogę Chino. Pragnęła tego cudu ponad wszystko. Czy mogła marzyć w takiej chwili? Mieć pobożne życzenie dla osoby o ratunku przed kalectwem do końca życia? Nie wiedziała tego na pewno, lecz dopiero w chwili nostalgii przypomniała sobie o pewnej postaci, którą spotkała na Turnieju Pokoju. Rozmawiali w trakcie oglądania pojedynków i była to szczególna interakcja dla Hany. W końcu nie miała ich dużo. Yokage Mujin swym jestestwem przekonał ją do siebie i nigdy nie spodziewała się spotkać go w takim miejscu. Wiedziała za to, że miał powiązania z Ryuzaku, gdzie pochwalił się prowadzeniem kliniki. Miasto kupieckie zaś zawarło ścisły sojusz z Sogen. Z jakiegoś powodu podziwiała jego zasługi podczas zakłóconego wtedy wydarzenia. Chociaż czyny dużo znaczą, to odwaga właśnie świadczyła o shinobi najwięcej. Ujrzeć jego wysoką posturę pośród tłumu byłoby zbawienne.
0 x
Awatar użytkownika
Mijikuma
Posty: 280
Rejestracja: 25 kwie 2023, o 15:16
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Białowłosy o wysokim wzroście (184cm) i krwisto-szkarłatnych ślepiach. Gustuje w pięknych, ale praktycznych ubraniach, ciemniejszej gamie barw, które łączy z często złotymi wstawkami. Przystojny chłopak, którego uśmiech zabija samym swoim wdziękiem
Widoczny ekwipunek: Łuk | Kołczan | Kamizelka Shinobi | Torba | Ochraniacz na czole z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych sił Sogen"
GG/Discord: bombel#0351
Multikonta: Meguru | Akira | Ryukoi

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Mijikuma »

Obrazek
Obrazek
0 x
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 192
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Shigemi »


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Kroki moje przemierzały obozowisko uchodźców, które rozciągało się na przestrzeni kilku hektarów. Ludzie tłoczyli się wszędzie, budując prowizoryczne schronienia z dostępnych materiałów. W powietrzu unosił się zapach dymu z ognisk i odgłosy ludzi rozmawiających, śpiących lub pracujących przy swoich codziennych obowiązkach. Wśród gwaru obozowiska, gdzie tłumy ludzi krzątały się wokół, moje oczy starannie przeszukiwały otoczenie, w poszukiwaniu trójki ninja, których desperacko szukałem. Wiedziałem, że to nie będzie łatwe zadanie. Mimo to, wewnętrzny niepokój, wywołany zarówno przegraną bitwą, jak i śmiercią Katsumi, dawnego przywódcy klanu, sprawił, że byłem gotów podjąć to ryzyko.
Serce biło mi szybciej w piersi, gdy każdy kolejny moment zbliżał mnie do możliwości znalezienia poszukiwanych osób. Mój umysł rozbrzmiewał myślami o nich, o ich bezpieczeństwie, o tym, jak sobie radzą po tych ciężkich dniach. Zwłaszcza dziewczyna, kunoichi, której rany były szczególnie poważne. Przypomniały mi się tamte dni, kiedy musieliśmy ewakuować nasz szpital polowy, a rozkazy zabraniały mi wówczas pomocy, mimo mojej wewnętrznej potrzeby interwencji. Głos sumienia stawał się coraz głośniejszy, nie dając mi spokoju. Wiedziałem, że muszę dowiedzieć się, jak się mają, czy żyją, czy cierpią, czy istnieje cokolwiek, co mogę zrobić jako medyk ninja, by im pomóc. To już nie było tylko kwestią obowiązku, lecz prawdziwej troski o innych. Wśród zgiełku obozowiska, pełnego ludzi skupionych na swoich codziennych sprawach, ruszyłem naprzód, skupiając swoją uwagę na poszukiwaniu znaków rozpoznawczych, które mogłyby wskazać mi drogę. Każda twarz, którą mijali moje spojrzenie, budziła nadzieję, że to właśnie oni.
Niepewność towarzyszyła mi na każdym kroku. Czy znajdę ich w tym morzu ludzi? Czy dziewczyna jest w porządku? Czy moje działania będą w stanie pomóc? Pytania te krążyły w moim umyśle, podsycane nie tylko moim obowiązkiem jako iryonina, lecz także ludzką potrzebą udzielenia pomocy. Wreszcie, po długim czasie poszukiwań, moje oczy dostrzegły znajome postacie na końcu jednej z alejek. Rozpoznałem ich zmęczone i zmartwione spojrzenia. Serce wypełniło mi się ulgą i nadzieją. To byli oni. Kiedy dotarłem do nich, moje serce wzbierało nadzieję i obawę jednocześnie. Jako iryonin, mój obowiązek polegał na udzielaniu pomocy medycznej, a teraz nie mogłem odwrócić się od tej odpowiedzialności, mimo że kilka dni temu musiałem.
Zbliżyłem się do nich z determinacją w oczach i zapytałem spokojnie:
- Cześć... Chciałem sprawdzić stan Was, a zwłaszcza Waszej towarzyszki, wtedy w szpitalu... mieliśmy rozkazy natychmiastowej ewakuacji..., nie mogłem się nią zająć, jak się czuje Wasza towarzyszka? Gorączkuje? - zapytałem Hany i szukałem wzrokiem jej towarzyszki, która wtedy była opłakanym stanie.
Kiedy już tam byliśmy, lider klanu oraz Stary Sugiyama poszli porozmawiać z jednym z panów tych ziem - Takedą. Natomiast ja, stojąc przy bramie obozu uchodźców, zauważyłem znajome twarze - ciemnowłosego chłopaka i dziewczynę, którzy wyglądali na członków klanu Uchiha. Ich podobieństwo do mnie było niezaprzeczalne, co sprawiło, że moje serce wypełniła ciepłem i radością.

Jeśli pozwolą mi się z nią zobaczyć to: podchodzę i mówię:
-Cześć, być może pamiętasz mnie ze szpitala... , powiedz mi, bardzo cierpisz? Jak się czujesz? Dobrze by było zmienić bandaże i obejrzeć tę ranę. - jeśli wyrazi na to zgodę to planuję zmienić jej bandaże, obejrzeć ranę i jeśli to konieczne zdezynfekować ją za pomocą Chiyute no Jutsu. Była to dla mnei też ważna lekcja, dzięki , której mogłem dowiedzieć się o tym jak goją się poważne rany w takich warunkach. W warunkach brudu i pogardy. Wiedziałem jedno - na pewno nie wróci już do pełnej sprawności, ale chociaż jakoś trzeba jej ułatwić życie, chociaż teraz, zanim znajdzie się w domu... Dom... coś co straciłem kilka dni temu kłuło mnie ciągle w dołku. Po przegranej bitwie, żal i rozgoryczenie wtórowały mi jak cienie, nie dając spokoju nawet na chwilę. To uczucie było jak głębokie rozcięcie w mojej duszy, które nie chciało się zagoić, ciągnąc za sobą ból i smutek. Gorzką pigułę porażki połknąłem, kiedy patrzyłem na pole bitwy, które jeszcze niedawno tętniło życiem i nadzieją, a teraz zalegało martwymi ciałami i kalectwem. Każdy widok, każdy dźwięk, przypominał mi o tym, jak wiele straciliśmy, jak wiele cierpienia zostało wyrządzone.
Żal płonął we mnie jak pożar, niszcząc każdą iskierkę nadziei, którą nosiłem w sercu. Byłem sparaliżowany poczuciem bezradności, zalewanym fale rozpaczy. Każda myśl o tym, co mogłem zrobić inaczej, co mogłem lepiej, tylko pogłębiała moje rozczarowanie sobą i swoimi działaniami.
Byłem jak stracony w mroku, nie mający pojęcia, jak dalej żyć, jak dalej walczyć. Wściekłość mieszała się z bezsilnością, tworząc toksyczny koktajl emocji, który paraliżował mnie każdego dnia. Byłem jak zgnilizna, która rozprzestrzenia się w moim wnętrzu, trując mnie od środka.
Ale mimo tego wszystkiego, gdzieś w moim wnętrzu płonęła iskra nadziei. Była to wewnętrzna walka między czarnymi chmurami smutku a promykiem światła, którym pragnąłem się stać. Wiedziałem, że muszę walczyć, muszę stawić czoła przeciwnościom, nawet jeśli moje serce było ciężkie od żalu.
-Jak do tego doszło? - zapytałem trochę dziewczynę, trochę siebie i trochę jej towarzyszy, zdanie było na tyle ciche, że można było je zignorować, ale na tyle głośne, że każdy z nich je słyszał. Nie byłem na froncie, nie widziałem co tam się działo, widziałem tylko skutki tego. Jednak teraz starałem skupić się na dziewczynie. Po zakończonym leczeniu skłaniam się w pół:
-Przepraszam..., że nie mogłem Ci wtedy pomóc... - wykonuje też delikatne skinienie głowy w stronę jej towarzyszy i jeśli niczego od mnie nie potrzebowali idę szukać dalej. Chciałem znaleźć Kubomi, która też w szpitalu była w bardzo opłakanym stanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1205
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Osamu
Posty: 152
Rejestracja: 7 lut 2023, o 12:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Białowłosy i wysoki młodzieniec przyozdobiony kilkoma białymi tatuażami.

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Osamu »

Wycofywali się... Wycofywali się wszyscy. Grupy, które zajmowały się ewakuacją na tyłach, grupy regularnego wojska i medyczne oraz wycofywali się Oni. Oddział szturmowy pod przewodnictwem Takeru chociaż teraz to już nie miało znaczenia. Wieść niosła, że miasto jest stracone, a ten cały Kjosz przegrał i umarł podczas pojedynku z tym potężnym lisem. Może byłoby mu szkoda ale... Ale Kjosz nie był jego krajanem, Kotei nie było jego miastem, a Sogen to była tylko kupa błota nic nieznacząca dla Osamu. Martwił się jedynie tym, że zagrożona może być Pustynia i jego rodacy. Miał w głowie to, że musi jak najszybciej zdać raport dla Nariko ale obecna sytuacja nie pozwalała na swobodne przemieszczanie się zwłaszcza, że graniczyli z ogromną wrogą armią.
Osamu i Taisho wraz z resztą byli tutaj jednymi z pierwszych, którzy przybyli. Uesugi nie szukał swoich towarzyszy ponieważ miał obok swojego krewniaka, a Takashim pewnie zajęły się już oddziały medyczne gdyż był on wyczerpany już wtedy kiedy lecieli na powrót do walki. Znalazł sobie kąt, w którym mógł zaznać nieco odpoczynku i ciszy. Z ciszą był problem ponieważ z każdej strony słychać było lamenty osób, które kogoś straciły... Białowłosy zastanawiał się nad czym tu płakać. Wszyscy, którzy dzisiaj zginęli nawet po stronie dzikich... Wszyscy zginęli tak jak chciał to zrobić Uesugi. W walce, nie na kolanach czy ze starości tylko w walce jak prawdziwy wojownik. Uważał to za największy honor móc oddać życie za obronę swojego kraju lub walcząc w jego interesie. Przewracał oczami za każdym razem kiedy słyszał kolejne doniesienie o martwych lub zaginionych. Wyszukiwał jedynie imion ludzi z Pustyni. Taisho był tutaj więc był bezpieczny ale co z Tetsuro i Yuriką? Co z Shinsu? W głębi serca liczył tylko na to, że Kuroi Kuma się przekręcił... Może ze starości albo, że ktoś w końcu ubił dziada, który nie potrafił trzymać nerwów na wodzy.
Odpoczywając sobie i zażywając względnego bezpieczeństwo podłapał jakieś wiadro wody i zaczął obmywać zbroję ze wszystkich zabrudzeń. Umył również twarz, na której wyczuł kilka przecięć czy przetarć ale na tyle małych, że niemal nie były widoczne. Kiedy skończy swoje czynności higieniczne to przymknie oczy i będzie po prostu trwał w medytacji, która ma mu pomóc osiągnąć wewnętrzny spokój.
1 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1537
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Post autor: Misae »

0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „[Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości