Walka z przeciwnikiem rozgorzała na dobre. Wszystkie marionetki i trupy ruszyły do akcji. Ario pierwszy raz w swoim życiu czuł takie wsparcie od samego siebie. Było to...bardzo dziwne uczucie, gdy masz świadomość wsparcia od dwóch takich samych osób jak Ty. Skoordynowanie ataków było czymś naturalnym i intuicyjnym. Nikt na siebie nie wpadał, wszystkie ataki wyprowadzone były z niesamowitą precyzją. Co jednak zrobił z tym fantem przeciwnik? Odpowiedział sentokiemu o tym, że w ich rodzimym domu coś się dzieje. Chłopak zmrużył oczy.
-
Jak w moim domu dzieje się krzywda, to nie najeżdzam sąsiedniego kraju. Może i macie podobną technologię do naszej, ale Wasze rozumowanie jest zacofane. - krzyknął w kierunku Bubaigary. -
Jak Was stąd przegonię, to zajmę się Waszym domem. Sprawdzę, co to za przeciwnicy, którzy są współwinni temu najazdowi. - dodał.
Następnie rozgorzała się walka. Tym razem Bubaigara został przyciśnięty zdecydowanie mocniej, niż ostatnio. W całej tej strategii był swojego rodzaju sens, który zazwyczaj dobrze działał na przeciwników tego typu. Wężowy wpadł w szał bitewny rozwalając wszystkich przeciwników, których posłał na niego Ario. Zmusił go również do użycia notki wybuchowej, przez co na ustach lalkarza pojawiał się drobny uśmiech. Lekko zauważalny. Kunisaku poświęcił ten czas na zapamiętanie jak porusza się przeciwnik. Przyda mu się to w kolejnym ataku. To była następna rzecz o jakiej mało kto zdawał sobie sprawę. Często mylona dywersja z głównym atakiem. Doświadczenie Ario w walkach z oponentami było duże, dlatego też ten nie szarżował z zadaniem właściwego ciosu. Był przyczajony na zadanie właściwego ciosu. Tylko wymagało to cierpliwości. Bubaigara wiedział, że Ario ma jakieś marionetki, ale czy znał plan, którym będzie chciał go dopaść? Tamten stanął triumfalnie i wypowiedział swoje zdanie na temat walki na poważnie. Kunisaku wiedział więc, że tamten gra w jego teatrzyku. Mimo, że ewolucje bitewne i używanie węży były widowiskowe, to Bubaigara jednej rzeczy nie oszuka.
Prędzej czy później się zmęczy, a wtedy stanie się wolniejszy.
-
Macie wywiad w klanach? Tak podejrzewałem. Czyli to nie Wasza technologia, tylko skradziona kontynentalna. - powiedział w swoim beznamiętnym stylu Kunisaku. -
W takim razie to niedobrze dla Was. Armia nie jest tutaj potrzebna. Macie szczęście, że nikt tej inwazji nie potraktował poważnie...wkońcu braliśmy Was za dzikusów, co polują z dzidami na zwierzęta leśne. A Wy nie dość, że macie dialekt, to jeszcze potraficie używać chakry. - dodał.
Następnie tamten oskarżył Ario o fakt, że się oszczędza. Cóż, tu akurat miał rację.
-
Wiadomo, że podstawowych wojsk macie więcej, ale finalna walka odbędzie się na innym poziomie. - powiedział donośnie. -
Tu akurat pierwszy raz masz rację. Dopiero zaczynamy walczyć, a ja muszę się oszczędzać, by zabić jak najwięcej Waszych oficerów. A powód czemu się oszczędzam jest dość prosty. - dodał spokojnie. -
Jestem chory.
Salamandra zdążyła podmienić zwój i była w gotowości, zaś Ario zamierzał przycisnąć Bubaigarę w następnym rozdaniu jednak kątem oka dostrzegł coś, co go zaniepokoiło.
Chmara ptaków była niczym innym jak ptakami Gazo z przypiętymi notkami. Przeciwnicy zamierzali zbombardować ich pozycję. Ario nie miał czasu nawet liczyć ile notek oponenci zamierzają poświęcić w tym ataku i czy mu to imponuje czy nie.
Świat zaczął spowalniać i oddalać się z pozycji Ario. Odsuwał się do wysokości jakichś 40 metrów w taki sposób, by mieć cały obszar wybuchu na widoku. Przez pole bitwy zaczęły przecinać się różne linie, łączące punkty między sobą. Od Ario, do klonów, do Hany, do lalek, do najbliższych przeciwników z notkami. Na liniach zaczęły pojawiać się w rysowanym stylu cyfry obliczające odległości, a także zapisywane przeróżne skomplikowane wzory matematyczne na bokach. Wszystko działo się w głowie Ario. Miał dosłownie kilka setnych sekundy, by zadecydować nad strategia obrony. Wzory zmazywały się, linie zmieniały trajektornie, pojawiały się nowe wyliczenia, które w pewnej chwili kończyły się czerwonym X jako punkty styku wybuchu. Wyliczenia zaczynały się zmazywać i tworzyć od nowa, łącząc od nowa w figury geometryczne. Nie problemem było uniknąć samemu sfery wybuchów, ale miał pod opieką Inosuke, Hane, Harukiego i względnie Chino. Tak jak miał już strategię na pierwszych 3, tak tej ostatniej nie mógł w żaden sposób połączyć do jego strategii. Próbował już 4 raz i za każdym razem Kaminari była trafiona. Chyba że...linie od nowa starły się i zaczęły rysować. Wszystkie punkty dotarły do jednego punktu.
Miał to. Pytanie, czy zdąży.
Pierwsza Sekunda.
Świat zaczął przyśpieszać, powoli powracały dźwięki do uszu Kunisaku. Ario przelał impuls w żółwia by ten odpieczętował w otworze gębowym dwie potężne piły wyskakując w górę i uderzając w ziemię, zaczynając kopać duży dół. Mieli szczęście, że gleba była namioknięta od wody, dzięki temu wiercenie otworu powinno pójść gładko. Klon, trzymający Ario rzucił go w kierunku rowu, zaś drugi klon trzymający pierwszego klona na nici, rzucił go również w kierunku kopiącego się rowu. Nie było możliwości ratować jednego z klonów, więc Ario zamierzał go poświęcić, by po tym, jak zostanie zniszczony...Ario wiedział co się dzieje na powierzchni ziemi. Dodatkowo miał jeszcze jeden cel - wystrzelił trzy nici w kierunku Hany, Chino i Harukiego.
Druga Sekunda.
Ario przelał chakrę, odsyłając Węża, Salamandrę i 3 marionetki (D,E,F) do zwoja, zaś sam podpiął wolną nić pod wystającą z plecaka stalową rękę marionetki. Ręka miała się odczepić od plecaka i rozłożyć w formię tarczy chakry, zaś do środka rowu w ślad za żółwiem miały polecieć Hana, Chino, Haruki, Ario i klon Ario. Pozostałe dwie najbardziej uszkodzone marionetki (B,C) miały asekurować Hanę, Chino i Harukiego do momentu wlotu do dziury.
Trzecia sekunda.
Żółw miał jak najszybciej kopać w dół, a wszyscy zebrani nad nim tworzyć coś w rodzaju korka. Nad samą powierzchnią Ario przygotował zatyczkę w postaci ręki marionetki z uruchomioną tarczą chakry oraz dwóch marionetek (B,C), które miały zatkać wejście do dołu, który zrobili.
Czwarta sekunda.
Klon Ario, który został na powierzchni, miał doskoczyć ostatni w miejsce dołu i stać na powierzchni, starając się jak najdokładniej zapamiętać położenie przeciwników, zwłaszcza Bubaigary. Ario był ciekawy jak on uniknie bombardowania strefy 100 metrów.
-
Zatrzęsie! Złapcie oddech! - krzyknął Ario, samemu przygotowując się na to co ich czeka i przelewając chakrę do swojej głowy, w celu uchronienia od potencjalnych obrażeń.
Ukryty tekst