Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Wygląd Mała jaszczurka mieszcząca się w dłoni. Już na pierwszy rzut oka widać jego młody wiek - zwłaszcza po proporcjach ciała i spojrzeniu. Swoimi ogromnymi, błękitnymi oczami ogląda świat z zainteresowaniem. Zaufaniem. Jego brzuszek jest śnieżnobiały, a łuski na grzbiecie, ogonie i głowie przyjmują barwy od jasnoniebieskiej po granatowy, przesiane przez różowe plamki na czole i karku. Wprawny obserwator może dostrzec drobne prążki na małych łapkach.. Porusza się z niebywałą szybkością, zdawać by się mogło, że jest wszędzie na raz.
Charakter Jego imię mówi samo za siebie. Chochlik. Młody, ciekawski. Wszędzie go pełno. Jest otwart na świat i chce czerpać z niego całymi garściami. Opiekuje się swoją młodszą siostrzyczką Egao. Mówi tak szybko, że często mało kto rozumie co mówi. Dosłownie potrafi wyrzucać z siebie potok słów, nie tworzących nawet składnego zdania, przez brak kropki, która by mogła poskładać je w całość. Radosny, zawsze uśmiechnięty. W powiernikach paktu widzi przyjaciół, których chętnie pozna i zobaczy czego mogą go nauczyć.
Ukryty tekst
Koszt
Wygląd Mieszczący się w dłoni, niesamowicie intensywnie zielony kameleon, o dużych, brązowych ślepiach. U każdej z łapek ma po trzy, chwytne palce oraz długi skręcony w spiralę ogon. Głowę zdobi mu kostny wyrostek. Porusza się z widocznym gołym oka zawzięciem. Nie jest to jaszczurka, z której można w kaszę dmuchać. Udaje bardziej groźnego niż jest. Na grzbiecie widać przebijający się dopiero grzebień z łusek. Wyraz jego pysia jest często poważny, nie pasujący do jego wyjątkowo młodego wieku.
Charakter Potomek samego mędrca, przez co jest bardzo ambitny. Stara się być poważniejszy niż jest w rzeczywistości by ostatecznie i tak dawać swojej dziecięcej naturze dojść do głosu. Małomówny, choć zna ludzki dialekt. Woli aby przemawiały jego czyny, a nie słowa. Najbliższy przyjaciel „Chochlika”. Zawsze są razem i są sobie wierni. Razem planują w przyszłości być najsilniejszymi przedstawicielami swojego rodu. Pozytywnie nastawiony do ludzi i innych. Wydawać by się mogło, że nie jest zbyt przyjazny, ale to zdecydowanie mylne wrażenie.
Ukryty tekst
Koszt
Wygląd Najstarszy z paczki młodziaków, co widać zarazem po jego już dojrzalszych rysach, jak i spojrzeniu. Jego łuski są koloru buletkowej zieleni,lekko przydymione. Szare oczy, podkreślone są kontrastującą, czerwoną farbą, nadającą młodzieńcowi pewnej dzikości. Jest na tyle duży, że spoczywającą na ręce jego gruby, ogon zwisa. Łuski na grzbiecie układają się na siebie płytowo. By jeszcze bardziej odróżnić się od młodszych towarzyszy na wysokości pasa posiada jasnobrązową przepaskę. Chowa tam różne przedmioty, jak często podkreślając takie, które mogą przydać się w każdym momencie.
Charakter Typowy szef „gangu”. Poważny, ładnie i wyraźnie się wysławiający. Zawsze na przedzie swojej paczki. Nie boi się niczego, a przynajmniej zawsze takie sprawia wrażenie. Wskoczy za pozostałymi maluchami w ogień i na pewno nie da ich skrzywdzić. Bywa porywczy i mówi często więcej niż powinien nie przejmując się tym co pomyślą sobie inni. Bywa uparty i krnąbrny, co często robi za maskę, by złudnie dodać mu wieku i powagi. Gdy pozna kogoś lepiej i nie ma maluchów obok pozwala sobie na żarty i rozluźnienie. Nie zdarza się to niemal wcale, lecz w takich chwilach Bosu, nie musi być bosem.
Ukryty tekst
Koszt
Wygląd Ostatnia z przedstawicielek standardowej części paktu, przywódczyni rodu oddanego przeszłości. Największa istota, stąpająca po Doragonhiru. Rozmiarem porównywalna do ogoniastych bestii, od których posturą wcale nie odbiega. Dzika. Groźna. Od pierwszego spojrzenia w ten dziki pysk pewne jest jedno - nitk nie chce mieć z nią nic do czynienia. Długie i ostre jak brzytwa zęby z łatwością wgryzają się w ofiarę, a szpony z łatwością rozcinają nawet pancerze. Jest niezykle smukła, a zarazem nie da się odmówić jej umięśnienia. Przeraża również jej kolor. Czarna niczym nocne niebo, o pojedynczych złotych pasach ciągnących się wzdłuż ciała. Złote, o typowo gadzich, pionowych źrenicach oczy zdają się wypatrywać za kolejną ofiarą. Sposón w jaki się porusza jest trudny do opisania, to coś co trzeba zobaczyć. Jest to coś na pograniczy skradania się do ofiary, a pokazywania dominacji nawet machnięciem pazurem. Coś co sprawia, że nie dzieci, lecz wręcz rodzice nie zasną w nocy z przerażenia.
Charakter Czysty spryt. Kōya to wcielenie cynizmu, złośliwości, jest surowa i wymagająca. Jako jedna z niewielu ze swojego rodu mówi ludzkim dialektem, choć nie od razu się do tego przyznaje. Lubi się bawić innymi. Sprawdzać ich granice. Testować. Morduje bez mrugnięcia okiem. Czasem dla zabawy. Czasem z nudów. Zdobycie jej sympatii to sukces, którego niemal nikt nigdy nie osiągnął. Takie życiowe osiągnięcie, po którym można umrzeć bo nic więcej nie będzie się liczyło. Od czasu Murasakino-me, nie obdarzyła szacunkiem nikogo. Nie stroni od sarkazmu i złośliwości. Współpracuje z resztą rodzin bo mimo tego co sobą reprezentuje, w tym lodowym, gadzim serduszku jest oddanie rodzinie. Sama może ich gnoić, ale jeżeli ktoś podniesie na nich rękę straci głowę.
Ukryty tekst
Karta:
Ukryty tekst
Techniki:
Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): - Torba na lewym i prawym biodrze, plecak, rękawiczki ze stalowymi ochraniaczami na dłoniach, na lewym ramieniu opaska „Zjednoczonych sił Sogen”
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Buchające płomienie pojawiły się na polu walki. Kobiety z Uchiha nie patyczkowały się za bardzo i paliły wrogów przy pomocy swojej chakry. Swąd spalonego ciała pojawił się ponownie, tym razem bardziej intensywnie, spalenizna dawała się mocno we znaki, dym krztusił, utrudniał oddychanie. Kuroi zawinął sobie twarz w bandaż, tam przynajmniej będzie miał chociaż trochę czystsze powietrze, bo cały syf zostanie na materiale - a przynajmniej jego część. Potem zaczęły dziać się rzeczy - wielki jaszczur, wielki samuraj, ogólnie wiele wielkich rzeczy pojawiało się na placu boju zupełnie tak, jakby tylko wielka rzecz mogła się przeciwstawić wielkiemu Biju. Pewna logika w tym oczywiście była. Myślisz sobie wow, potężni ludzie, potężne techniki, ale nie masz za bardzo czas się temu przyglądać, bo zaraz zaczęło w jego kierunku biec trójka dzikich - już nie strzelali, albo nie mieli chakry, albo... nie umieli? No i Kuroi już chciał się do nich ruszyć, naprawdę, nie zmyślam, nawet miał ochotę coś z tym zrobić, ale z nieba zwalił się przed nim kamienny wąż. Nawet nie przed nim, bo częściowo na niego, na szczęście piaseczek był na miejscu i pozwolił mu wyjść z tego cało. Nie to żeby mógł odskoczyć, to by wymagało zbyt wiele energii jak na Staruszka. Dzicy jednak chyba przejęli się tym wydarzeniem i chcieli część kamiennego stwora, dlatego też ruszyli w jego kierunku. Super.
Mając jednak swój piach do dyspozycji, a także kamienne pozostałości stwora, który rozpadł się tuż przed nim, wziął więc nieco piasku i zaczął rzucać w dzikich kamieniami, tak żeby każdy z nich został poczęstowany kawałkiem kilkusetkilogramowego tortu. To jednak nie miał być koniec, bowiem piasek miał dotrzeć do Dzikich, tuż za pociskami. Jeżeli zmiażdżą oponentów, to fajnie, a jeżeli nie to... no trudno się mówi i trzeba ich po prostu pizgnąć piaskiem, przebić ich ciało najlepiej, tworząc piaskowe szpikulce wycelowane prosto w czaszkę lub brzuch. Tam gdzie miękkie, tam gdzie najprościej był się ich pozbyć.
Pozostały piasek jaki miał w garści służył mu do... cóż, do przechwytywania na siebie techniki innych dzikich wymierzonego czy to w niego, czy to w Miase i jej stwora, czy też Tetsuro. Przy nich zamierzał się najbardziej trzymać, by w razie czego ich ochronić.
Chakra i Statystyki
Ukryty tekst
Techniki
Ukryty tekst
Ekwipunek
Ukryty tekst
Skrót:
1. Rzucam w Dzikich kamieniami które są obok
2. Tworzę piaskowe szpikulce, by ich przebić i się pozbyć na dobre
3. Pozostały piasek do ochrony siebie, Misae, Tetsuro
4. Trzymam się wyżej wymienionej dwójki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Czarny płaszcz - Maska lisa przypięta przy pasku - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Właściwie jak tylko wybiegłem z namiotu wpadłem na białowłosego mężczyznę, który pomimo ran starał się biec i wzywać pomocy. Bez zastanowienia podbiegłem do niego będąc pewnym że tak jak ja należy do obrońców, a nie napastników. Mężczyzna niemalże wpadł w moje ramiona i udało mi się go złapać wybawiając go od upadku. Pomogłem mu usiąść, po czym skupiając na dłoniach medyczną chakre zacząłem leczyć rany. Jego stan był ciężki, ale na szczęście nie okazał się śmiertelny i byłem w stanie mu pomóc, choć to musiało trochę potrwać.
W międzyczasie zauważyłem że pojawił się Shigemii i najprawdopodobniej zajął się leczeniem towarzyszy mojego pacjenta.
- Spokojnie mój kolega właśnie pomaga twoim towarzyszą. - Powiedziałem do białowłosego chcąc go uspokoić, żebym mógł na spokojnie dokończyć leczenie. Ten jednak specjalnie nie reagował na moje słowa, przyjął moje polecenie prawie jak rozkaz co w pewnym sensie mnie ucieszyło. Także ukończyłem leczenie go na tyle ile byłem w stanie i puściłem go dalej by mógł lecieć i wykonać swoją część obowiązków.
Gdy tylko ten się podniósł ja również wstałem i spojrzałem dookoła co i jak. Widząc wciąż pracującego Shigemiego od razu podjąłem postanowiłem podjąć konwersacje. -Shigemi jak tam sytuacja? - Krzyknąłem i niemalże natychmiast zacząłem biegnąć w stronę Jego i kolejnych potencjalnych pacjentów. -Jak Ci idzie pomóc Ci? Nie wypompowałeś się z chakry? - Zapytałem zbliżając się i oferując swoją pomoc w postaci chakry bądź umiejętności medycznych
Chakra
Ukryty tekst
Techniki
Ukryty tekst
Karta
Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=103690#p103690
Opaska na czole, Kabur na prawym udzie, Torba na lewym pośladku, Torba na prawym pośladku (wyprawka eventowa)
Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 152cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
Krótki wygląd: Mierząca 154cm, drobna dziewczyna o błękitnych oczach i długich, śnieżnobiałych włosach sięgających do końca pleców. Ubrania zależnie od tego co robi - najczęściej wariacja czarnego kimona lub pancerz własnej roboty (szczegóły w KP).
Widoczny ekwipunek: Najczęściej pancerz na sobie, który ma podpięte dwie kabury i dwie torby. Fioletowa, japońska parasolka przy pasie i także drewniane pudełko z nogami przy pasie.
Osamu w końcowych momentach bitwy trzymał się jak najbliżej Taisho. Przyszli tutaj razem więc muszą wyjść stąd razem, nie było innej opcji... Przynajmniej nie dla Osamu. Białowłosy miał wyrzuty sumienia z powodu porzucenia Takashiego jednak wysłał mu w ostatnim momencie klona... Szczęśliwe to było działanie tak dla Nany jak i młodego Nary bo ziemny klon posłał kamiennego smoka i uratował ich przed atakiem dzikich po czym pomógł im w ewakuacji. Przyjacielska powinność została wypełniona więc mógł zająć się sobą. Starał się dotrzymać kroku swojemu przełożonemu Kaguya ale ten był niesamowity mimo tak długich walk... Wyglądał jakby był zupełnie świeży, a jeszcze przed chwilą medycy tworzyli go na nowo. Starszy z mężczyzn wyskoczył epicko w kierunku ptaka po czym ekwilibrystycznie wciągnął na Niego Uesugiego. Białowłosy jedynie spojrzał na swojego prawdziwego Rodaka i skinął głową w geście podziękowania. Cały czas starał się zachować czujność i obserwować wszystko aby być gotowym do odparcia ataku przeciwnika. Namierzył również swojego klona, któremu rozkazał dalsze wsparcie pozostałości grupy szturmowej. Klon miał tak manewrować kamiennym smokiem żeby ten pojawiał się wszędzie tam gdzie Szturmowcy lub Ci, którzy przybyli ich zluzować dostali nieco oddechu. Swój niszczycielski marsz, kamienny twór miał zakończyć wybiciem się w powietrze i bezceremonialny atak na lisa, który chyba przeżył jakąś metamorfoze.
TLDR
Osamu dalej się ewakuuje, a jego klon walczy próbując zluzować resztę walczących. Kamienny smok wybija się jak najwyżej w celu spadnięcia prosto na lisa.
CHAKRA:
Ukryty tekst
UŻYTY EKWIPUNEK:
Ukryty tekst
JUTSU:
Ukryty tekst
i
Ukryty tekst
i
Ukryty tekst
i
Ukryty tekst
WIEDZA:
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI:
Ukryty tekst
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):Założona zbroja, Ochraniacz na czoło z symbolem "Zjednoczonych sił Sogen".
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Biołowłosy był bardzo niecierpliwy i pragnął tej walki jak niewielu więcej rzeczy w życiu. A nawet tego pragnął najbardziej, a niech stracę, zdradzając to w czym czuł się najlepiej bohater tej powieści. Niewątpliwie był nim on, jednak co działo się podczas tej potyczki? Koci wojownik wyprowadził serię ciosów, boleśnie tłukąc lisa, który dostawał nietęgie bęcki. Cios z prawej, z lewej, szczęka tylko latała, a oczy lisa się przewracały. To był niesamowity pokaz boksu, którego nawet nie uprawiał zawodowo jako szermierz.
Lis ponownie upadł na ziemię, jednak to nie był sukces, to jeszcze nie był koniec. Powiem więcej, do końca i sukcesu jeszcze brakowało setek lat, więc ta walka musiała toczyć się dalej. Nie był zbyt cierpliwy, ale próbował czerpać z tego jak najwięcej przyjemności i to po prostu robił. Z jego ust nie znikał uśmiech, nawet, gdy w kąciku ust krwawił.
Nie minęła jednak chwila, a on wyczuł potężną chakrę, która przeraziła jego towarzyszkę, a ta przelała ten lęk na niego. Serce mocniej zabiło, a wściekłośc rosła z każdą chwilą. Ten skurwiel nadal nie pokazał wszystkiego, a białowłosemu szermierzowi brakowało już pomysłów i siły by spacyfikować to bydle. Zapowiadało się to na ostatnią walkę w jego życiu i wcale nie zwycięską jak to mógł do tej pory przyzwyczaić. Jednak pojawiła się nadzieja...
Poczuł dłoń Susano Katsumi na grzbiecie, które tuż po chwili zalało swoją chakrą Niebieskopłonącego Kota, który pokrył się iście samurajską zbroją, a jego płomienie wypływały przez jej niezespolone elementy. Widok był epicki i każdy kto to widział, mógł oddać hołd w momencie dojrzenia tego zjawiska. Lis był nabuzowany od pomarańczowej chakry, a niebiesko-ognisty kot, odziany w śnieżnobiałą zbroję zdecydował, że to koniec podziwiania. Ruszył z wielką wściekłością na równie złego lisa, by zaatakować go bardzo bezpośrednio, wykorzystując swoją zwinność mimo posiadanej zbroi i zaatakowaniu pyska tego skurwiela. Gdyby tylko miał katanę jego wielkości to wykrozystałby swoje szermiercze umiejętności i pozbawił by go głowy... A tym czasem musiał walczyc na pazury, które wydobyły się z jego puszkowatych łapek, by przypierdolić tej kreaturze - raz po raz, korzystając z nieskazitelnej obrony Susano. Skrót1. Epickie przyjęcie zbroi i wyjście z atakiem pazurami na pysk, wielokrotnie powtarzając
2. Gdyby tylko miał katanę Susano, to zrobiłby z lisa sushi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Odczuwałem wielką ulgę i radość, kiedy udało mi się za pomocą chakry i technik leczniczych ustabilizować stan dziewczyny. Jej oddech stał się spokojniejszy, a puls bardziej regularny. Chociaż wciąż była w ciężkim stanie, przynajmniej nie groziło jej już natychmiastowe niebezpieczeństwo. To było dla mnie wielkie zwycięstwo, nawet w obliczu narastającego zagrożenia. Jednak radość szybko została zastąpiona nowym wyzwaniem. Nagle z powietrza zaczęły spadać coraz potężniejsze ataki broni miotanej, zagrażając nie tylko nam, ale również wszystkim wokół. Mimo że nie mogłem jeszcze zakończyć leczenia dziewczyny, musiałem szybko zareagować, aby pomóc innej osobie, która potrzebowała natychmiastowej opieki. Było to trudne zadanie, ale nie mogłem pozwolić, aby ktoś cierpiał z powodu mojego zaniechania. Pomimo wzrastającego niebezpieczeństwa, skoncentrowałem się na moim zadaniu. Wykorzystując każdą kroplę chakry, jaką miałem, starałem się jak najszybciej przyspieszyć proces leczenia. Moje dłonie pracowały szybko i precyzyjnie, kierowane instynktem i wiedzą, którą zdobyłem podczas lat treningu i doświadczenia. Chociaż miałem świadomość, że czasu brakuje, nie mogłem sobie pozwolić na żadne błędy. Podczas gdy leczyłem drugą osobę, czułem, jak adrenalinowy poziom we mnie rośnie. Byłem świadom niebezpieczeństwa, które nas otaczało, ale również poczucia odpowiedzialności za dobro innych. To było wyzwanie, które przyjąłem z determinacją i zaangażowaniem. Mimo zmęczenia i presji, nie mogłem się poddać. Musiałem dać z siebie wszystko, aby pomóc tym, którzy potrzebowali mojej pomocy. W sercu miałem nadzieję, że moje wysiłki przyniosą pozytywne efekty i że uda mi się uratować kolejną osobę. Pomimo wszystkich trudności i niebezpieczeństw, które nas otaczały, wierzyłem, że nasze determinacja i współpraca pozwolą nam przetrwać. To był czas, gdy musieliśmy pokazać, jak silne jest nasze pragnienie życia i jak wielkie jest nasze poświęcenie dla innych. Prośba Ai, która do mnie dotarła, może nie była dla mnie optymalna, ale nie miałem innego wyboru, jej twory ewidentnie pokazywały mi, że są niebędne do ewakuacji, a więc musiałem jej pomóc. Słysząc i widząc Keiona odetchnąłem i lekko się uśmiechnąłem, był to uśmiech ewidentnie zmęczonego człowieka, który złapał chociaż sekundę nadziei na lepszy moment. -Dzięki daję radę jeszcze, jednak Ty , jeśli możesz skup się na tej dziewczynie, stan nie jest krytyczny, ale jest ciężki, jeśli coś się tam w środku otworzy może jej się pogorszyć, ktoś musi nad nią czuwać, wierzę , że dasz radę. - cieszyłem się, że tutaj jest, reszta, która porzuciła szpital szukać przygód, czy rozgłosu skazała tych tutaj na śmierć, jednak nie on. Następnie zwróciłem się do Ai: -Nie mamy wiele czasu, postaram się Ci pomóc ile mogę, ale nie wiem na ile to się uda, musimy się spieszyć. - powiedziałem, a lecznicza chakra przepłynęła z moich rąk do ciała Ai. Skupiałem się na tym co było w najgorszej kondycji, Chciałem chociaż trochę ją posklejać, gdyż wydawała się kluczowa dla ewakuacji. Ai, której duch walki jest równie silny jak jej ciało jest osłabione. Mimo że rany są głębokie, a ciało przesiąknięte bólem, jej myśli są skierowane na pomoc innym. Jej oczy świecą determinacją, a każdy ruch wskazuje na gotowość do działania. Choć chęć pomocy widać w jej oczach, widzę też cierpienie, które jej towarzyszy. Każdy ruch, który wykonuję, przynosi ulgę, ale wiem, że droga do pełnego wyzdrowienia będzie długa i wymagająca. Mimo to, ona nie traci nadziei ani zapału. Jej oddanie sprawia, że czuję się zainspirowany, a jednocześnie głęboko zaniepokojony. Czuje, że muszę działać szybko i skutecznie, aby dać jej szansę na powrót do pełni sił. Jednocześnie muszę być gotowy na ewentualne niespodziewane wydarzenia, gdyż na polu bitwy nie ma czasu na zwłokę. Podczas gdy leczę jej rany, słyszę coraz bliższe odgłosy walki. Wiem, że muszę działać sprawnie, abyśmy mogli kontynuować ewakuację i zapewnić bezpieczeństwo naszym towarzyszom. Mimo że moje ciało odczuwa zmęczenie, moja determinacja jest silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. W tym momencie zdaję sobie sprawę, że nasza misja jest ważniejsza niż moje własne cierpienie czy zmęczenie. Muszę skoncentrować się na zadaniu, które przed nami stoi, i użyć każdej dostępnej mi mocy, aby pomóc naszym towarzyszom i doprowadzić ich bezpiecznie do celu. Nawet gdy poczucie zagrożenia narasta, nie mogę pozwolić, aby to mnie pokonało. Widząc, jak dziewczyna, którą leczę, nadal walczy i nie traci nadziei, czuję, że muszę być równie silny. To ona jest moją motywacją do dalszego działania, nawet w najtrudniejszych chwilach. Zdajęsobie sprawę, że przegraliśmy bitwę. Choć serce wciąż bije mi z determinacją, a w oczach tli się iskra nadziei, moja racjonalna myśl podpowiada mi, że teraz musimy się ewakuować ze szpitala polowego. Widzę to, co dzieje się wokół mnie: chaos, zniszczenie, ludzie walczący o przetrwanie. To obraz, który mówi mi, że nie ma już nadziei na odwrócenie losu tej bitwy. Zrozumienie, że musimy opuścić to miejsce, jest dla mnie trudne do zaakceptowania. Przez chwilę czuję, jakby cały świat rozsypywał się na kawałki, a ja stoję bezradny wobec tego chaosu. Jednak wraz z tym uczuciem przychodzi także determinacja. Wiem, że muszę działać szybko i skutecznie, aby zapewnić bezpieczeństwo sobie i innym. Kiedy patrzę na swoich towarzyszy, widzę w ich oczach tę samą determinację, którą czuję w sobie. Wiedzą, że musimy działać wspólnie, aby przeżyć. To wspólne zrozumienie i zaangażowanie daje mi siłę, aby podjąć niezbędne działania. Musimy działać szybko i sprawnie, aby ewakuować rannych i umożliwić wszystkim wyjście z tego miejsca. Mimo smutku i żalu, jaki czuję widząc zniszczenia wokół mnie, wiem, że teraz musimy skupić się na ratowaniu życia i zapewnieniu bezpieczeństwa naszym towarzyszom. To zrozumienie, że przegraliśmy bitwę, jest trudne do przeżycia, ale jednocześnie daje mi motywację, aby działać jeszcze bardziej z determinacją i zaangażowaniem. Musimy przetrwać ten trudny czas i szukać sposobów na kontynuowanie walki w przyszłości... - Kto ma siły niech biegnie do magazynu i bierze do kieszeni wszystko co może, gdy ostatni nasz człowiek opuści szpital musimy go spalić do gołej ziemi, nie mogą dostać naszych zapasów to ich zbyt wzmocni. Bierzcie co się da! Tylko pamiętajcie co bierzecie! - krzyknąłem, zakończyłem podleczenie Ai, nie mogłem się oszukiwać naż czas się skończył. Dobrze, że miałem wypchane kieszenie pigułkami z krwią oraz bojowymi i trochę leków przeciwbólowych. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak wiele ich będzie potrzebnych w naszym kondukcie uciekinierów. Wewnętrzny konflikt trawił mnie niczym płomienie wojennego pieca, gdy stałem u stóp opuszczonej twierdzy, która niedawno jeszcze tętniła życiem i wrzała od działania. Zbliżał się zmierzch, a ja zastanawiałem się, czy warto jeszcze raz wspiąć się na jej mury, aby rzucić ostatnie spojrzenie na miasto i pole bitwy. W mojej głowie toczyła się walka pomiędzy potrzebą pożegnania się z tym miejscem, a rozsądkiem podpowiadającym, że każda chwila spędzona tu zwiększa ryzyko schwytania przez wrogów. Z jednej strony, serce krzyczało, bym wykorzystał tę chwilę, by powiedzieć miastu i poległym w bitwie żegnaj. Chciałem upamiętnić ich ofiary, oddać hołd tym, którzy poświęcili życie dla naszego klanu i naszej ojczyzny. Chciałem zapamiętać widok spalonej ziemi, zatopionej w mroku zbliżającej się nocy, jako ostrzeżenie i przypomnienie o cenach wojny. Z drugiej jednak strony, rozum podpowiadał, że taka decyzja mogłaby przynieść więcej szkody niż pożytku. Rozważałem ryzyko, jakie wiązałoby się z powrotem na mury twierdzy. Była to strefa zagrożenia, pełna pułapek i zasadzek wroga. Nawet chwilowa nieostrożność mogła zakończyć się katastrofą. Zastanawiałem się, czy moje emocje nie przysłaniają mi rozsądku i czy nie narażam siebie oraz innych na niepotrzebne ryzyko. Czy to uczucie pożegnania jest warte ryzyka życia? Jednak mimo wszystkich obaw i wątpliwości, ciekawość i pragnienie upamiętnienia tych wydarzeń wciąż gnały mnie do przodu. Chciałem zobaczyć miasto i pole bitwy jeszcze raz, odczuć tę atmosferę jednocześnie majestatyczną i przerażającą. Chciałem też, aby to ostatnie spojrzenie pozostało we mnie jako pamiątka, by zawsze pamiętać o cenach wojny i o naszych towarzyszach, którzy oddali życie za sprawę, w którą wierzyli.
Ostatecznie, mimo wątpliwości i niebezpieczeństwa, postanowiłem wspiąć się na mury twierdzy. To było moje ostatnie pożegnanie z tym miejscem, ale też sposób na upamiętnienie naszych bohaterów i nauczenie się trwałej lekcji z historii. Chociaż podejmowałem to ryzyko świadomie, to czułem, że wartości, które odniosłem z tego doświadczenia, przewyższają ryzyko związane z jego wykonaniem. Starałem zrobić się to jak najbardziej ostrożnie jak to tylko możliwe i nie dać się zranić ani schwytać, chciałem ostatni raz zobaczyć taniec bestii, pogrążoną w pożodze zatokę oraz upadające Kotei. Gdzie popełniliśmy błąd? Jeśli zrobi się zbyt gorąco to wycofuję się najszybciej jak się tylko da. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podsumowanie:
1. Leczenie pierwszej damy
2. Leczenie drugiej damy
3. Bye bye Kotei
CHAKRA: 46% - 7% = 39%
ZDOLNOŚCI Ukryty tekst EKWIPUNEKPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
1x torba na pośladkach
Ukryty tekst
Nazwa
Sharingan: Ichi Tomoe
Pierwszy poziom rozwoju Sharingana. Od tej pory użytkownik może aktywować swoje Dōjutsu wedle woli. Co prawda na tej randze Kekkei Genkai jeszcze nie ma takiej mocy, o jakiej wielu by marzyło, ale przynajmniej niektóre bonusy klanowe otrzymuje się już teraz - jak chociażby widzenie chakry. Z czasem rzecz jasna Sharingan może ewoluować.
Możliwości
Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
Odróżnianie klonów od oryginału - Klony z rang E i D
Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 10 punktów
Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
Wymagania
Przebudzenie zgodnie z mechaniką klanu, dziedzina klanowa D
Dodatkowe W przypadku leczenia samego siebie, technika działa rangę niżej i wymaga całkowitego skupienia | Po zasklepianiu większych ran tą techniką pozostają blizny na ciele rannego
Opis Podstawowa i najważniejsza technika w asortymencie każdego medycznego ninja. Użytkownik przykłada obydwie dłonie w okolice rany pacjenta i przesyła do niej swoją chakrę. Ta przyśpiesza naturalne właściwości regeneracyjne ciała, wymuszając zasklepianie się ran i naprawę naczyń krwionośnych. Trudność zabiegu zależy bezpośrednio od rodzaju rany - szarpane są trudniejsze do zaleczenia niż zwykłe cięcia, a wielkość ubytku ciała czy stopień narażenia na infekcję zwiększają trudność poprawnego wyleczenia. Skuteczność techniki zależy bezpośrednio od umiejętności, wiedzy medycznej użytkownika i ilości chakry w nią włożoną, przez co zaawansowani medycy są w stanie osiągnąć znacznie lepsze rezultaty niż nowicjusz:
Iryōjutsu D Technika jest w stanie wyleczyć pomniejsze rany i tamować krwawienie z mniejszych naczyń krwionośnych. W przypadku poważnych ran jest w stanie zmniejszyć krwawienie. Nadal zalecane jest korzystanie ze środków dezynfekujących i opatrunków. Proces jest też stosunkowo wolny. Leczenie ran lekkich trwa dwie tury.
Iryōjutsu C Medyk nie musi trzymać rąk na ranie, szczędząc bólu pacjentowi. Oprócz tego możliwości regeneracyjne nasilają się, możliwe jest tamowanie ran tętniczych i leczenie głębszych ran sięgających nawet do kości, a sam proces staje się szybszy. Odkażanie ran nie jest konieczne, ale jest zalecane. Leczenie ran lekkich trwa turę, a średnich dwie tury.
Iryōjutsu B Medyk może uleczyć głębokie rany, zasklepić rany tętnicze, złączyć ze sobą złamane kości, a nawet pozbyć się krwawień i drobnych uszkodzeń organów wewnętrznych. Wyleczona kość będzie osłabiona i ponowne jej uszkodzenie w krótkim czasie może skończyć się nie złamaniem, a pokruszeniem. Dodatkowo technika dezynfekuje ranę w trakcie regeneracji. Od tej rangi możliwe jest wykonywanie techniki jedną ręką. Leczenie ran lekkich trwa mniej niż turę, średnich turę, a ciężkich dwie tury.
Iryōjutsu APasywnie: Od tej rangi możliwe jest przesłanie medycznej chakry w formie cienkiego strumienia o długości maksymalnie 2m. Dzięki temu medyk nie musi stać bezpośrednio przy ofierze celem jej uleczenia. Nadal wymagane jest skupienie, a jednocześnie można stworzyć jeden taki strumień. Przesłanie medycznej chakry na odległość nie powoduje zwiększenia kosztów chakry i redukcji możliwości medycznych techniki.