Sierociniec

Yujiro

Re: Sierociniec

Post autor: Yujiro »

0 x
Hisui

Re: Sierociniec

Post autor: Hisui »

Nie musiała nawet iść do karczmy - wysłannika Mamy spotkała już po drodze. A podobno chłopcy nie opuszczali budynku.. Najwidoczniej kobieta nie wierzyła do końca, że Hyuuga wywiąże się z zadania.. Niebezpodstawnie. To, że wyszło tak jak wyszło było jedynie efektem uporu chłopaka. Gdyby nie to.. Nie
Nie ma co myśleć co by było gdyby. Teraz liczyła się terazniejszość, czyli chłopak przed nią, jego białe rękawiczki i skrzywiona mina. Biale rękawiczki oczywiście jedynie metaforycznie. W rzeczywistości zapewne ma ręce tak samo pełne krwi co ona. Z taką posturą...? I taką pracodawczynią?
Kin czy Rin? Ciężko było ocenić, skoro obaj byli identyczni. Nie robiło to żadnej różnicy, bo zachowywali się również tak samo - obaj bezwzględnie lojalni Mamie, z dziwną obsesją manier i kelerowymi nawykami. Hisui westchnęła na jego pytanie, niemal równocześnie z jego wzdychaniem do jej pobrudzonych ubrań. Fetyszysta prania czy co?
- Nie można było. I tak, udało się. Hitoshi jest gdzieś pod gruzami - napisała skrzywiona, po czym wyczekująco spojrzała na kelnera. Miała cichą nadzieje, że jego obecność tutaj była znakiem tego, że nie będzie musiała iść do Mamy i odbierać wynagrodzenia u niej. Tak byłoby szybciej i bezboleśnie. Dla obu stron.
0 x
Yujiro

Re: Sierociniec

Post autor: Yujiro »

FABULARNIE TEMAT ZAMKNIĘTY NA MIESIĄC!
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

Kolorki:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Nie ma ręki też z tego powodu... kaprysu? Też mi wielkie przemyślenia. To nie kaprys, to plan dla nas wszystkich, który spełnia się tak czy siak. Możemy się tylko bardziej starać, żeby go wygładzić i dać z siebie wszystko, aby przeznaczoną nam rolę spełnić jak najlepiej - ni mniej ni więcej.
- Czym więcej jest odrąbanie ręki albo zabicie człowieka jeśli nie kaprysem? Jedno drugiemu nie przeczy. - Empatia na poziomie ziarnka grochu czarnowłosego była bardzo popularna w tym świecie i może to właśnie ona złamała w nim aż tyle serduszek! Jego pierwsza chwila sympatyzowania z kimś, kto wydawał się więźniem, przeminęła całkowicie. Ten chłopak nie był zagonionym do klatki zwierzęciem - był przebiegłą żmiją, na którą trzeba uważać. Niby taki trudny w transporcie, niby taki spanikowany, niby taki problematyczny w obejściu! A tu proszę bardzo. Niby tak bał się morza, dlatego tak niebezpiecznie było go na nie wyciągać - tymczasem na statku siedział grzeczniutko. Wszystko przestawało się zgadzać, a wraz z tym, jak przestawało, czarnowłosy łapał coraz więcej niefajnego nastroju. Już się okazało, że tyle z pobytu w bibliotece, że mężczyzna, który miał pomóc Kisho i do którego trzeba było go odprowadzić nie był żadnym pustelnikiem w domku... Zrobili ich w chuja, ewidentnie robili ich w bambuko, niedługo się dowiedzą, że tak naprawdę tamta świątynia została opanowana przez Jashinistów, a oni są tylko pionkami w grze. Ale to nic. Czarnowłosemu to przeszkadzało, ale nie przeszkadzało tak długo, jak... a nie, moment, przecież pieniędzy miało z tego nie być. Jeszcze kilka złych kroków i wiadomości i czarnowłosy był gotów rzeczywiście Kisho gardło poderżnąć i pozbyć się problemu. Za dużo zamieszania, za dużo kłamstw, za dużo nieporozumienia. A potem wróciłby do mnichów i zrobiłby z nimi to samo, żeby ich nauczyć, że nieładnie tak jest kręcić, kiedy ktoś chce dobrowolnie, z boskiego powołania, pomóc.
W rzeczywistości byłby to tylko pretekst, żeby się pobawić.
Pociągnąłby zapewne temat tej wiary, tych przemyśleń, jakie chłopak miał, gdyby nie to, że dotarli na miejsce i ilość ludzi w tym cywilizowanym miejscu nie zachęcała do tego, żeby głośno mówić "aa bo wiesz, Jashiniści tooo..!". Nie, nie. Nie wypadało też mówić, że bogowie to jedynie wytwór człowieka. To było zwykłe bluźnierstwo i jeśli był mnich, który tak twierdził, to tylko utwierdzało Shikaruiego w przekonaniu, że był popierdolony, to raz, dwa, że był gówno nie mnichem, trzy... potwierdzało jego teorię o tym, że zostali wpieprzeni w jakąś beznadziejną sytuację, w której wszyscy próbują ich wyrolować i zrobić w przysłowiowego chuja.
- Lepiej, żebyś prowadził nas w dobre miejsce. - Szepnął na uszko nieznajomego. Tego tajemniczego nauczyciela, który zamierzał ich poprowadzić do dziadka, a kiedy zbliżali się do miejsca raczej mało pasującego do opisu tamtego mnicha. Szept był bardzo oczywisty - krył w sobie fakt tego, co się stanie, jeśli Akira planował zrobić coś bardzo, bardzo głupiego. Czarnowłosy ciągle pilnował, żeby iść za plecami całej brygady i mieć na nich wszystkich oko. W grę wchodziło w końcu bezpieczeństwo zarówno jego jak i żony. Miał bardzo dużo czasu, żeby przyjrzeć się wszystkiemu, żeby poukładać myśli, żeby odkryć, że jest w tej sytuacji zgubiony - a jeśli był zgubiony, to śmierdziała. Nadal daleko było mu do jakichkolwiek obaw. Jego instynkt milczał. Zawodził go od wizyty w świątyni. Wydawało mu się, że na moment się przebudził, ale to chyba był tylko moment, dla uśpienia jego uwagi. Spojrzał znad ramienia Akiry na Asakę i minimalnie skinął głową, opierając przedramię, niby od niechcenia, na rękojeści swojego ninjato. żeby wiedziała.
Dopiero drugie wejrzenie odsłoniło mniejszy domek. Starzec mieszkający przy sierocińcu? Co go tutaj zagoniło, co go tutaj trzymało? Rozwrzeszczana banda krzykaczy nie pasowała do kogoś, kto potrzebował spokoju. Niby jednak pasowało do kogoś, kto zajął się, ot tak, szalonym Kisho. "Szalonym". Był całkowicie normalny. Tak i normalny wydawał się dziadek, kiedy już wyszedł im na spotkanie. Albo raczej kiedy to oni wyszli mu na spotkanie, obchodząc budynek dookoła. I to miał być on? Ten, który miał zdolność panowania nad gniewem? Jak na razie już na pierwsze wejrzenie zdenerwował naszego petenta. Nie ważne. Niech robi, co do niego należy i lepiej skończyć tę farsę.
- Ktoś opowiedział nam bajkę, że Kisho jest wielkim panikarzem i problematycznym w obyciu dzieciakiem. - Może faktycznie tworzył zamieszania przy mnichach wiedząc, że przy nich może sobie pozwolić, bo był od nich silniejszy.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

- A to przez mnichów nie masz ręki? Myślałam, że tak cię już znaleźli na plaży, a potem cię ratowali – Asaka całą drogę od świątyni zastanawiała się co tutaj nie gra – a nie grało całkiem sporo. Z początku uznała, że Nobukazu po prostu się pomylił w tym co mówi, że coś mu się pomieszało od nadmiaru emocji i uczuć związanych z tym, że znalazł się ktoś, kto uwolni ich od problemu wyrośniętego młodzika. Im dalej jednak byli od dzielnicy świątynnej Watarimono, i im bliżej byli tego starca, który miał ponoć zdolność usuwania żalu i gniewu z czyjegoś serca – tym bardziej Asaka sądziła, że jednak coś tu mocno jest na rzeczy. Pomijając, że od początku wraz z mężem sądzili, że coś tu śmierdzi i ktoś kłamie, to gdy mogła się od tego zdystansować i pomyśleć… Ach. Na początku Nobukazu mówił, że mnich, który skrywał w swoim sercu żal i został z niego wyleczony przez tajemniczego starca, opiekuje się obecnie Kisho i że wcześniej widzieli go z chłopcem… Ale mnich, który opiekował się Kisho nie miał języka i nie był tym, którego ujrzeli wcześniej. Był też w Watarimono – a nie w Ryuzaku no Taki. Od tych przemyśleń w którymś momencie rozbolała Asakę głowa i doszła do wniosku, że ktoś naprawdę mocno sobie z nimi pogrywa. Kisho miał sprawiać problemy, wpadać w panikę, miał budzić się ten drugie – dlatego mieli mieć z nim takie problemy z transportem. A tu? Kilka dni wspólnie na statku, kilka w drodze – a paniki jak nie było tak… nie było. Chyba, że to po prostu ich towarzystwo tak cudownie wpływało na młodzieńca, to wtedy nic tylko sobie pogratulować. Shikarui był gburem i choć Kisho rzucał mu wyzywające spojrzenia i wypowiadał się o nim tak, że sam z dobroci serca by nie pomógł, to jednak był grzeczny. A Asaka? Asaka jak to Asaka – no promyczek słońca. Ale że byłaby w stanie wpłynąć tak na chłopaka, żeby nad sobą panował? Cóż… Na Shikaruiego wpływała…
A może to faktycznie Nobukazu coś pomieszał? Akira patrzył na Kisho tak, jakby faktycznie go znał. Musiał go więc spotkać wcześniej. Wiedział też od razu po co tutaj są. I o ile mnisi z Watarimono nie posłali ekspresem jakiegoś listu, który ich wyprzedził później z Sogen do Ryuzaku jakimś konnym kurierem, to… No. Tak czy siak Asaka postanowiła zagrać w ich karty. Nie wiedziała co tu jest grane i co tak mocno jej tu śmierdzi, oprócz tego, że coś tu było poplątane i się mocno nie zgadzało jedno z drugim. Cały czas podejrzewała, że może Kisho jest spokrewniony z którymś z mnichów prawdę mówiąc. No a ten kapitan statku i kompani, o których podobno wspominał? Tss…
Bez zbędnego gadania wyszli z biblioteki i mnich poprowadził ich za osadę. Asaka zagadywała co jakiś czas swoim zwyczajem, pytała o ostatnie wydarzenia w Ryuzaku, wspomniała, że już kiedyś z mężem tutaj byli, podpytywała o zarazę, która wybuchła tutaj kilka lat wcześniej – a o której opowiadał jej Yami na turnieju. Słowem: była sobą, gadała. Nie spodziewała się jednak, że zostaną zaprowadzeni do… sierocińca chyba. Wyminęli jednak budynek i skierowali się w stronę innego, mniejszego. Obeszli i ten, by na małym ogródku dojrzeć staruszka. Tego akurat się spodziewała – staruszka znaczy. Bo o staruszka cały czas chodziło. Białowłosa wypowiedziała swoje powitanie i skłoniła głowę nim się zorientowała, że mężczyzna jest kompletnie ślepy. A potem Kisho aż cały się spiął, pobladł cały. Na to kobieta niespiesznie podeszła do niego i delikatnie poklepała go po plecach, żeby dodać mu otuchy. Do ramion… nie dosięgała.
- Nie denerwuj się, jesteśmy tutaj z tobą – powiedziała nieco ciszej, chcąc uspokoić chłopaka i przypomnieć mu, że mieli go osłaniać. Nawet tutaj, nawet teraz – a przecież chyba właśnie wykonali swoje zadanie, czy nie tak?
To, że starzec zdawał się widzieć, mimo że był ślepy niezbyt Asakę zdziwiło. Chise zachowywała się dość podobnie – a przecież była mistrzynią mieczy. Co prawda nie widziała jej w akcji, ale skoro tak młoda dziewczyna jak ona mogła osiągnąć ten tytuł, to stary dziad tym bardziej potrafił sobie poradzić, nie?
- Potrzeba było. Z mężem działamy w duecie – odpowiedziała spokojnie i zadarła głowę, żeby spojrzeć na Kisho. Ten… nie wyglądał najlepiej. Asaka wolała mieć się na baczności, bo zaczął zachowywać się naprawdę dziwnie. Czy to był tan atak paniki, przed którym ostrzegał ich Nobukazu? Kobiecie zapaliła się lampka w głowie – gotowa była też otoczyć się kryształem, jeśli tylko zobaczyła jakiś alarmujący, nagły ruch wymierzony przez Kisho w jej stronę. Nie chciała jednak robić tego bez potrzeby, żeby tym bardziej nie przestraszyć chłopaka.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

Kolorki:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Spokój czarnowłosego tygrysa był rzeczą względną. Utrzymywany z rozleniwienia, kiedy puszcza była zupełnie pusta a jedyne, co słychać było przez gęste listowie był dźwięk śpiewających ptaków i czasem przeskakujących z gałęzi na gałąź mniejszych stworzonek. Istniał również, kiedy czasem pojawiła się jedna osóbka, która wzbudzała zaufanie. Były takie. Jak, o dziwo, Kisho. Jego obecność była całkowicie bezinwazyjna, nawet jeśli należał chyba do tych ludzi, którzy byli w stanie go zirytować, to nie należał do tych ludzi, których należałoby się obawiać. Przecież był szczeniakiem doskonale pasującym do stada, czego tu się bać? Kiedy wielka paszcza z zębami złapie takiego za kark to naturalnym stanem rzeczy ten nieruchomieje. Natura od zawsze rządziła się tymi prawami. Inaczej stawało się, kiedy dżungla zaczynała się zapełniać innymi drapieżnikami. Bo człowiek, widzisz, nie ważne, jak bezbronny, zawsze był drapieżnikiem. Dlatego był właśnie człowiekiem - bo posiadał niezbędną do przetrwania adaptację. Mógł wziąć nóż i zranić tygrysa. Mógł wziąć łuk i strzelić do szczeniaka. Mógł bardzo wiele rzeczy, które sprawiały, że tygrys mógł się poczuć zagrożony. A teraz wcale nie był na swoim terenie. Każdy teren, który nie należał do niego, był terytorium wroga. Skoro zaś był terenem wroga, był też zapełniony istotami, które tylko czekały na chwilę słabości i opuszczenia gardy. Teraz byli z Asaką jak owce prowadzone na rzeź - z tym, że żaden z nich nie był owcą i nie byli naiwnymi istotami, które ufały wszystkiemu, co się im mówi, łykając jak ci młodzi potrafili.
Było kilka rzeczy, które wiedział, że mogły przebić się przez kryształ jego żony. Ciosy pięściami do tych rzeczy nie należały. Kunaiami też nie. Shikarui uniósł jedną brew, kiedy Kisho wykonał swój taniec i potem padł - przebłysk zbroi na ciele Asaki był dla niego czymś naturalnym i czymś, na co wiedział, jak reagować - niekoniecznie wiedzieli to wszyscy wokół, wliczając w to dzieciaczka. żałosne. Tylko co takiego tkwiło w tym mężczyźnie, którego samo pojawienie się wywoływało panikę w dziecku? Miał być tym, który uspakaja, tymczasem co się tu działo? Jedyne, co dziwiło Sanadę w tym wszystkim było to, że... że to, co przeminęło w trakcie normalnej podróży, co poczuł w tamtym pomieszczeniu, kiedy Kisho zobaczył, nadal w nim tkwiło. I nakazywało bronić małego szczeniaka przed nieznajomym, obcym zagrożeniem, które wzbudzało w jego sercu strach. Będąc całkowicie racjonalnym powinni oddać dziecko i się tym nie przejmować - i tak by zrobił, gdyby dostał za to pieniądze. Tak się jednak składało, że pieniędzy nie było, a jedynym, co ich tutaj przyprowadziło, było jego przeczucie, że tym należy się zająć, które Asaka również w swoim sercu rozpaliła. Choć nie był pewien, na ile bardziej jest tu dla niego, a na ile dla siebie. Nie zbliżył się do Kisho, bo wiedział, że białowłosa ze swoją zbroją o wiele sprawniej się nim zajmie. Mógł się rzucać i wiercić, ale nie było mowy, żeby uczynił jej krzywdę. Taki z niego właśnie był książę na białym rycerzu - ciągle pozwalał żonie robić wszystko za siebie. Sam po prostu stał i dobrze wyglądał. I oceniał tymi swoimi zimnymi oczami drapieżnika. Za to wyszedł naprzód tak, że teraz oddzielał swoją żonę i Kisho od tego domku, stając naprzeciwko starca. Naprawdę nie lubił ślepców. Walka z nimi była zawsze problematyczna, a to był ewidentnie stary lis. Takie były najgorsze.
- Z chłopakiem było w porządku dopóki nie zobaczył osoby, która miała pomóc w jego przypadłości. - Nie, Sanada nie zamierzał zrobić nawet jednego kroku w kierunku domku w tej sytuacji. Pomijając, że w tej klitce sam by zaraz dostał widoku paniki. Na sam widok tego domku czuł gulę w gardle i przywiązane do gleby stopy. - Szanowny Starzec raczy wyjaśnić tę sytuację. - Mówił formalnie, zwracał się do niego grzecznie, ale to ostatnie nie do końca było pytaniem. - Świeże powietrze o wiele bardziej sprzyja kwitnącym konwersacjom, panie Yami. Szkoda byłoby zmarnować taką pogodę. - Mężczyzna w tym momencie przytrzymywał Kisho? Oo..? Był Yamanaka? Spojrzał na tę pieczęć. Więc o to chodziło mnichom mówiąc o kontroli. Okropne. Wargi czarnowłosego wykrzywiły się w niezadowoleniu. Cała ta sprawa była coraz bardziej mierzwiąca. A na problemy były dwa rozwiązania - trzeba się albo z nimi przespać, albo się ich pozbyć. To pierwsze nie wchodziło w przypadku tej trójki, jakoś nie pociągali czarnowłosego, tak to ostatnie było całkowicie kuszącą opcją.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Nie chodziło w ogóle o to, że ktoś planował tutaj napadać na mnicha, czy na kogokolwiek innego – chodziło o ostrożność, bezpieczeństwo. I jednemu i drugiemu wiele rzeczy w tej historii się nie zgadzało i żadne z nich nie wiedziało co dokładnie jest nie tak. Tak to już było na tym świecie, że jeśli zbyt ufnie idziesz przed siebie i nie zatrzymujesz się z refleksją, że ten miły człowieczek, który idzie obok ciebie, może cię zaatakować, bo nie pasujesz do jego pięknej układanki – to długo sobie nie pożyjesz. Asaka miała po co żyć. Miała plany, wierzyła, że ma przed sobą jeszcze długie lata, które chciała przeżyć jak najlepiej. U boku ukochanej osoby – swojej rodziny; mimo tego, że ta rodzina była w tym momencie dwuosobowa. To były wielkie i już wcale nie takie nieśmiałe plany. Shikarui natomiast… był Shikaruiem. Tym ostrożnym typem, który zdecydowanie bardziej wolał dmuchać na zimne i później nie żałować, niż dawać innym minimum zaufania. Bycie miłym czy gburowatym nie miało tutaj wiele do powiedzenia; był natomiast znacznie mniej otwarty od Asaki, która jednak dawała obcym pewien mały kredyt zaufania. Tak jak kiedyś dała go Shikiemu i to była jedna z najlepszych decyzji jej życia.
Rozmowa o sztuce czytania i pisania była krótka, ale intensywna, bo Asaka doskonale pamiętała jak to jest nie potrafić rozróżnić tych śmiesznych znaczków na papierze. Zaczęła się tego uczyć późno jak na kunoichi, bo dopiero mniej-więcej w wieku dwunastu lat i pamiętała ile z tym było problemów, ale nie było to tak późno jak uczył się Shikarui. A jego uczyła przecież ona… I też pamiętała ile wymagało to energii i poświęcenia. Najwięcej jednak kosztowało to samego Shikiego, który jednak uczniem był pojętnym i chciał tę umiejętność przyswoić. Była bardzo przydatna. W zawodzie ninja – niezbędna.
Asaka czuła od początku, że staruszek nie jest zwykłym ślepcem. Sposób, w jaki się zachowywał, w jaki postrzegał… Wcześniejsze porównanie do ślepej Chise to jedno, wszak dziewczyna była wytrenowaną kunoichi z bardzo wyczulonymi zmysłami. Tutaj Asaka miała wrażenie, że działa coś podobnego, ale nie takiego samego. Sądziła, że mają do czynienia ze ślepym sensorem. W końcu z tego co wiedziała… wyczuwanie chakry nie opierało się na wzroku i oczach jako takich. No chyba, że było się Hyuga albo Ranmaru. Albo Uchiha.
Nawet nie drgnęła, gdy chłopak próbował ją zaatakować – kryształ opatulił ją szczelnie od góry do dołu i gdy zdrową ręką próbował do niej sięgnąć z zamachem, nawet nie mrugnęła. Kryształowa powłoka rozbłyska rubinową czerwienią na drobny moment w tym miejscu i zaraz wróciła do normalności, czyli do wyglądania, jakby niczego niezwykłego tam nie było. Nie wiedziała co to za pieczęć i co się właściwie stało, ale Kisho leżał teraz na ziemi i się nie ruszał.
- Mówiłam ci już, że dobrano nas do tego zadanie nieprzypadkowo – kobieta westchnęła, niemalże załamując ręce nad przerażonym Kisho i kucnęła przy nim. Cienka warstwa kryształu oplotła jego nogi, przyciągając je do siebie tak, żeby chłopak mógł ruszać ciałem, ale nie mógł chodzić. Musiałby podskakiwać, jak podczas zawodów w worku jutowym – co w jego kondycji i obecnym stanie byłoby raczej trudne do wykonania. No i byłby łatwy do złapania. Mimo tego wyciągnęła do niego rękę, żeby złapać go za dłoń i pomóc mu się odrobinę podnieść. - Chodź, usiądziesz normalnie chociaż.
Nie robiła tego dla siebie. Była tutaj tylko dlatego, że Shikarui chciał pomóc. Rzadko kiedy robił cokolwiek z dobroci własnego serca i kimże byłaby Asaka, by go tłamsić, mówić nie i gasić ten promyk światła, który choć na krótki moment zagościł w jego sercu?
- No… Albo jest unieruchomiony i zostajemy tutaj, albo nie jest i idziemy. Bo inaczej ktoś go musi wnieść do środka, a tego się nie podejmę – mogła mieć niemało siły, ale nie była siłaczką, a kloc, jakim był Kisho… Zresztą za mała była, jakby to zresztą miało wyglądać.
Nie chciała krępować też rąk Kisho. Uznała, że utrzymanie jego nóg, żeby nie mógł zacząć bez sensu kicać wokół, ani uciekać, ani nic, będzie wystarczające i nie tak uwłaczające jego godności. Nadal był człowiekiem i nie chciała go z tego odbierać, zwłaszcza, że nic złego nie zrobił. Byli gotowi całą drogę na jakieś przejawy agresji z jego strony, a on był cały czas bardzo spokojny i łagodny. Asaka uważała, że unieruchomienie jego nóg już i tak zrobi dużo, bo zablokuje motorykę większości jego ciała. Nie będzie pląsów i wielkich zamachów ręką… Gdyby jednak chciał coś tą dłonią zrobić – skrzywdzić siebie albo kogoś innego w sposób, który i tak nie przychodził jej teraz do głowy – była gotowa złapać go, albo przynajmniej próbować go złapać swoją własną ręką – dopiero w ostateczności uciekając się do kryształu, który miałby przytulić jego kończyny do torsu, żeby nie mógł nimi ruszać. Też czekała na odpowiedzi – i tutaj zgadzała się z mężem. Cały czas znajdowała się obok młodzieńca.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Bardzo cenił terror. Strach. To były potężne narzędzia, którymi można było całkowicie nagiąć człowieka do swojej woli. Jeśli był wystarczająco podatny - zaginałeś go na zawsze. Wystarczyło tylko dbać o metodę kija i marchewki, żeby utrzymać swój autorytet, w przeciwnym wypadku przedobrzało się z kijem. Wtedy nawet najmniejszy kotek zaczynał walczyć, kiedy przyparło się go do ściany. Człowiek tym bardziej. Człowieka można łamać i sprawdzać, jak bardzo wypaczyło się jego sylwetkę. Jego osobowość. W pewnym momencie trzeba było się zatrzymać, żeby nie złamać go całkowicie i nie zepsuć tej misternej struktury. Dlatego nie lubił kłótni z Asaką. Ta ostatnia była najgorsza - fatalna wręcz. Wiedział doskonale, że wtedy ją złamał. On sam, własnymi słowami, własnymi myślami, nad którymi teraz białowłosa musiała przejść do porządku dziennego i sobie to poukładać. Przedstawił ją przed faktami, które złamały kawałek jej bardzo cennego serca. Za dobrze mu było, żeby cokolwiek zmieniać. Za dużo fundamentów zostało postawionych i za wiele ścian położonych. Miałby teraz powiedzieć "nie" i przestać o to wszystko dbać? Skądże. Szkopuł w tym, że to już była decyzja, która należała w pełni do białowłosej. Obojętnie, jak wiele sieci by nie zaplótł, zawsze było wyjście. Jeśli się go nie widziało, oznaczało to, że problem zaczyna już leżeć w tobie samym. W nikim innym. Rzucanie usprawiedliwień dla czynów podłych i niegodnych było mankamentem nie słabych, a samotnych. Nie dane ci się było dowiedzieć, jak wiele czynów i słów usprawiedliwiała Asaka, oprócz tego, że umysł podpowiadał - wszystkie. Ach, w całym tym zamieszaniu ona jeszcze przepraszała. Tak jak po ostatnim załamaniu, tak i teraz wstali na nogi, wydawałoby się - silniejsi. Lepsi. Przeszli przez skondensowaną ewolucję, która jednak pozostawiła ich na bardzo chwiejnych nogach. Niepewny był grunt i niepewna była rzeczywistość. Jeszcze miesiąc temu rzeczy ujęte za pewniki teraz były rozmytymi w poglądzie na dniu dzisiejszym. Straciłeś ostrość widzenia w dalekie strony - a tak nie powinno być. Przecież zdobyłeś naprawdę wszystkowidzące oczy. Mimo tego wszystkiego co do jednej rzeczy czarnowłosy wątpliwości nie miał - że znów było lepiej. Wymagało kolejnego przemeblowania, ułożeń, ale było lepiej. Przed tym niewielkim domkiem, osłaniając dzieciaka, który miał tutaj zostać dostarczony... właściwie po co? To on był tutaj tym, który kredytu zaufania nie dawał, a jednak dał go tym mnichom. I teraz postawił przed sobą pytanie, czy znów przyjdzie mu pożałować tego, że ktokolwiek dostał szansę na coś więcej.
Czarnowłosy mógłby tego klocka zanieść, ale nie kwapiło mu się do tego, bo chociaż stawał po stronie Kisho - to Kisho też nie ufał. Ani troszeczkę. Nie ufał temu, że gdzieś tam nie ma ostrza, które mogłoby wylądować w jego plecach. Wątpliwie skutecznie przy noszonej zbroi, ale po co potem fatyować się do zbrojmistrza i łatać zarysowanie, no..?
- Dlaczego się boisz tego człowieka? Miał pomóc.- Zwrócił się w kierunku Kisho. Brakowało tylko "ej, ty" na początku. Nie padło. Skierował na moment na Kisho wzrok. Moment, bo zaraz wrócił do obserwacji starca. Ich podejście tutaj, postawa staruszka, jego spojrzenie i ruchy - wszystko wskazywało na to, że chcą po prostu zrobić swoje. I jego spojrzenie... to prawda, że oczy, które pragnęły rozlewu krwi, wyglądały inaczej. Te, które widziały go tyle, że same już tą czerwienią nasiąkły. W ostatecznym momencie bywało, że czarnowłosy nie ufał już nawet samemu sobie i swoim osądom. Wolał być nieufny niż potem żałować, - Asaka ujęła całą kwintesencję jego nastawienia co do tego. Mógł przez to sporo stracić, ale nigdy nie żałował, że nie stracił za wiele. Bo za wiele mógłby stracić tylko wtedy, gdyby sam stracił życie, gdyby stracił Asakę, albo gdyby któreś z nich miało dostać poważny uszczerbek na zdrowiu. Taki trwały. Poza tym? Wszystko niemal poza tym można było odpracować. Nie ma ludzi nie do zastąpienia i nie ma rzeczy, których nie da się zastąpić.
- Kiedy ostatni raz był pan w Watarimono? - Z tym pytaniem już zwrócił się do starca. Asaka zadba o Kisho o wiele lepiej, niż on. Miała talent do obchodzenia się z ludźmi i to naturalne ciepło, które było jak miniaturka słoneczka. Takie słońce tu u nas - na Ziemi. I wcale nie dla wszystkich.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Byli shinobi, którym przeszkadzałoby unieruchomienie rąk, połamanie palców – nic by wtedy nie mogli zrobić i większość tak właśnie można było obezwładnić. Istniały jednak techniki, które pozwalały skumulować chakrę bez uprzedniego składania pieczęci i to była prawdziwa perła w głębokim oceanie, taka, która mogła uratować życie. Dla Asaki niestraszne było więc bycie prowadzoną na rzeź owieczką. Nawet gdyby zabrali jej broń, unieruchomili ręce, połamali palce… Jak mogliby ją pozbawić chakry? Tego nie wiedziała. Ale byłaby w stanie sobie poradzić. Byłaby w stanie wytworzyć kryształ i zrobić niemałe zamieszanie – o ile byłaby w stanie się skupić; o ile nie podano by jej jakiegoś narkotyku.
Kłótnie były… nieuniknione w każdym związku. Ona i Shikarui i tak kłócili się tak bardzo rzadko, że aż trudno sobie to wyobrazić. Nie dziwne więc, że gdy już się ze sobą ścierali, to wióry wręcz leciały. Ona też wcale tego nie lubiła. Tego, jak bardzo mocno jechało to po emocjach, po nerwach… Ale przecież nie kochała go przez to mniej. Po każdej kłótni Asaka uświadamiała sobie tym bardziej jak bardzo w ogóle go kocha. Jak bardzo go potrzebowała i jak bardzo chciała ciągle przy nim być. Nawet pomimo tego, co czasami było mówione. A może właśnie nie „nawet”, w końcu łatwo kochać za i sztuką było rzeczywiście kochać pomimo – i o to w tym właśnie chodziło, prawda? Złamał jej serce podczas ostatniej kłótni, to była prawda. Bolało ja bardzo. Ale czas mijał, a ona układała sobie to wszystko w głowie. Nie do wszystkiego miała w swojej głowie usprawiedliwienie – ale wierzyła mu, że tym razem mówił szczerze. Że choć czegoś sam nie pragnął – to chciał coś robić dla niej i dlatego tak to wyglądało.
Sami tego chcieliście. Prawdą było, że chłopak był przez całą podróż razem z nimi całkowicie spokojny. To widok dziadka sprawił, że całkiem wpadł w panikę. Ją samą zaatakował tylko dlatego, że przeraził się jej nagłym dotykiem i obecnością, potrafiła to zrozumieć – jednak sądziła, że jest w stanie sobie z chłopakiem poradzić i dziwne umiejętności i techniki staruszka nie są do tego niezbędne. Starzec niemniej chciał, by go unieruchomili – no to albo go unieruchamiają najpierw, albo najpierw wchodzą do środka budynku, no tu się nie dało zrobić tego na skróty. Młodzian był dużym chłopakiem, musiał ważyć sporo. Pewnie z Shikim we dwójkę spokojnie by go przenieśli, ale to dopiero by godziło w jego dumę i godność – nieść go jak worek ziemniaków.
Białowłosa klęknęła przy chłopaku gdy zobaczyła zupełne zagubienie na jego twarzy. Widziała też, że ewidentnie próbuje się od niej odsunąć. Postanowiła zostawić rozmowę mężczyzn mężczyznom, niech sobie pogadają i coś ustalą, ona miała tutaj przerażonego chłopaka na głowie i wolała, by ten najpierw doszedł do siebie.
- Hej, jakbym chciała ci zrobić krzywdę, to nie prowadzilibyśmy cię tutaj cały ten czas. Unieruchomiłam ci nogi, żebyś nie zrobił sobie krzywdy. Sobie i innym. Mogłabym zrobić dużo więcej, ale tego nie zrobię, spokojnie – uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła do niego rękę, żeby jednak mógł skorzystać i podeprzeć się, żeby usiadł jak człowiek, a nie leżał rozwalony na tej trawie jak jakiś menel. - Pan Yami też chce ci pomóc. Zapomniałeś już po co w ogóle tutaj szliśmy? – Asaka miała melodyjny głos, dźwięczny, zdecydowanie pasujący do jej delikatnej urody. Nie miała talentu do rysunku, do gry na instrumentach, charakter pisma też miała nie najpiękniejszy. Ale jedno można było powiedzieć – gdyby tylko chciała, mogłaby naprawdę ładnie śpiewać. - Nie bój się, przecież nie damy cię skrzywdzić – swoje już chłopak wycierpiał – musiał przyzwyczaić się do życia z jedną ręką i to wszystko.
- Spędziliśmy z nim ponad tydzień. Płynęliśmy razem statkiem z Watarimono do Kotei, później szliśmy stamtąd tutaj. Przez cały ten czas Kisho był bardzo spokojny, ani razu nie przejawił w sobie choćby śladu agresji. Osłonię pana, Yami-san, tylko muszę wiedzieć czego się spodziewać i jak to będzie wyglądać - zwróciła się w końcu do mężczyzny, na moment tylko zerkając w tamtą stronę. Wolała mieć jednak na oku rozedrganego Kisho, żeby w razie czego zareagować, jeśli ten zacznie się rzucać, albo robić jakiś dziwne rzeczy, których wcześniej nikt nie przewidział. Ciągle była w gotowości, gdyby chłopak się na nią bezsensownie rzucił. Na nią, ale jakimś cudem na kogokolwiek innego, ale to raczej było trudne do osiągnięcia.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

Kolorki:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Shikarui był egoistą i gówno go obchodziły inne perspektywy. Dla niego wyglądało to tak, jak wyglądało i to, czy staruszek przed nim naprawdę czuł się zagrożony (och, powinien, jak każdy człowiek stojący przed wilkiem) czy też miał swój świetny masterplan zła w głowie - albo dobra... no cóż, jego emocje były jego sprawą. Tak samo jak urojenia. Działało to też w drugą stronę - urojenia czarnowłosego były jego problemem. Raz już niemal doprowadziły go do śmierci, ale z tej nauki wyciągnął same złe wnioski. Liczyło się tylko i wyłącznie to, co sam chciał osiągnąć i to, czego chciała Asaka. Wszelkie inne chęci były brane pod uwagę w zależności od perspektywy jego i jego drugiej połówki. Nie było żadnego "ale ktoś inny myślał inaczej". Te myśli mogły zostać wciśnięte z powrotem do gardła obcego osobnika szybciej, niż je opuściły. Dlatego tutaj nie było też miejsca dla perspektywy starca. Co zabawne - trzeba było poznać zarówno ją jak i stronę Kisho, żeby w końcu samemu wydać jakiś wyrok. Całkowicie subiektywny, pozbawiony spojrzenia na prawo czy moralność. Dlatego pojawiały się pytania. Na nieszczęście obecnych tutaj osób czarnowłosy miał sporo cierpliwości i mógł tak długo maglować temat, dopóki nie poczułby się komfortowo ze swoją własną decyzją. Heh, brzmi niemal tak, jakby mógł mieć wyrzuty sumienia. Mylnie. Brzmiało dokładnie tak, jak powinno - skoro już marnujesz na coś tyle czasu, a na Kisho zmarnowali go sporo, to chcesz, żeby kraniec podróży był satysfakcjonujący. Chcesz zadowolić samego siebie i powiedzieć sobie samemu, że było warto zrobić coś pro bono dla zadowolenia samego siebie. Dlatego, że ten chłopaczek wydał się tak dziko podobno. Tak znajomy w całej niewiadomej.
- Ciekawe. Ponieważ mnisi twierdzili, że jeszcze kilka dni temu był pan w Watarimono i opiekował się pan Kisho. - Czarnowłosy nie miał znakomitej pamięci. Wiele rzeczy z głowy wyrzucał, wiele rzeczy się zacierało, ale kiedy wykonywał misje to nie było miejsc do lenistwa i niedociągnięć. Pamiętał bardzo dokładnie, co tamten mnich mówił w tym wypadku, nawet pomimo rozkojarzenia. I nagle dostali sprzeczne informacje. Więc? Ktoś tu kogoś próbował zrobić w bambuko. Jak zaś wiadomo - kiedy Kaliemu ukradli krowę to źle, ale kiedy Kali ukraść krowę to dobrze. Tak samo też działał czarnowłosy.
Obrócił głowę w kierunku, w którym zerkał starzec i skupił chakrę w oczach, by przywołać Tsujiteigana. I zobaczyć, na co też starzec tak uparcie zerka. Na co czeka. Czego szuka. Co pojawia się tam, gdzie wzrok aktualnie nie sięga, a co jest takie wyczekiwane? Lekko napiął mięśnie, poruszył ramionami, barkami. Miał przeczucie, że może się tutaj wytworzyć całkiem niezła frajda. Przez to chwilowo zignorował Kisho, tak jak i Kisho wcześniej zignorował jego pytanie. Nie znaczyło to, że umknęła mu dziwność tej wypowiedzi, jaka się tutaj pojawiła.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Asaka też była egoistką, tylko w nieco innym wymiarze niż jej mąż. Dbała przede wszystkim o własnych bliskich, rodzinę i klan – wszystko inne zależało od tego, jak to wpisywało się w jej moralność i co dokładnie było do zrobienia. Nie ulegało jednak wątpliwościom, że była znacznie łagodniejsza od czarnowłosego. Mniej szybka w osądach. I przede wszystkim – dało się ją przekonać do zmiany zdania, pod warunkiem, że nie jechało to mocno po rejonach, które miała w głowie poukładane bardzo mocno. Bogowie, honor, ojczyzna niemalże. Teraz zaś starała się dość lekko trzymać Kisho za rękę, żeby się nie spłoszył i nie uciekł. Nie bała się jednak, że mógłby jej zrobić krzywdę – wszak po to obleczona była kryształem. Z ulgą przyjęła jednak to, że młodzian nad sobą zapanował, że się w miarę uspokoił i że się do nich odzywał, a nie próbował się na kogoś rzucić. Zdziwiły ją tylko niecenzuralne słowa, ale kimże ona była, by prawić mu na ten temat morały? Sama potrafiła się bardzo sprawnie (i chętnie) posługiwać takim plugawym językiem, a w nerwach, jakie musiały towarzyszyć Kisho, było to całkowicie zrozumiałe.
- Shikarui, Nobukazu-san mówił o mnichu. Mówił o panu Akirze – ona też to zapamiętała, bo dumała nad tym dłuższy czas i jedno nie dodawało jej się do drugiego. Natomiast czego była pewna, to tego, że starzec nie był w stanie podróżować z Ryuzaku do Watarimono, stąd ta cała wycieczka na niemalże drugi koniec świata. Niemalże. Tym niemniej i lawendowooki teraz ją utwierdził w przekonaniu, że coś się w tej historyjce mocno nie zgadza. I z tymi słowami sama odwróciła wzrok od Kisho, by przenieść spojrzenie na wspomnianego Akirę. - Nie wiem co jest grane i czemu tak wiele się w tej historii nie zgadza, nie wiem po co też te wszystkie kłamstwa i niepotrzebne zawiłości. Nie jesteśmy tutaj po to, żeby oceniać, tylko żeby pomóc – zwróciła się z tymi słowami do mnicha, skoro już jej mąż podniósł temat i karty zostały wyłożone na stół. A przynajmniej część z nich. - Możemy zostać tutaj kilka dni, jeżeli to miałoby pomóc lepiej i jeśli miałby się pan, panie Yami, czuć bezpieczniejszy. To żaden problem – zaproponowała też, gdy już staruszek powiedział na czym to wszystko ma polegać i jak miałoby wyglądać. Nie wiedziała co to za sztuczki, które mogłyby pomóc Kisho, ale sama zaczynała podejrzewać, że pan Yami może mieć coś wspólnego z klanem Yamanaka… I nawet zgadzałoby się to z teorią na temat sensoryzmu, która gdzieś tam krążyła po głowie Asaki.
Już miała proponować, że mogą zacząć całą procedurę, jeśli tylko Yami jest gotowy i co na to Kisho – ale wielkolud wtedy znowu się odezwał i zastał Asakę w lekkim osłupieniu. Zmarszczyła brwi i na moment znowu przeniosła spojrzenie z Kisho – tym razem na staruszka, który tak dziwnie się uśmiechał.
- To znaczy? Co przez to rozumiesz, Kisho-san?
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości