Dom rodzinny Asaki

Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Dom Asaki

Post autor: Asaka »

Wcale nie trzeba się było jakoś wybitnie starać, by nitkę zerwać. To i tak był tylko symbol, obrazowe pokazanie złączenia, jakie nastąpiło podczas ceremonii – przed Siedmioma Bogami Szczęścia, przed kapłanem, który udzielał im ślubu i przed zaproszonymi ludźmi, którzy byli tutaj świadkami. Czy było to połączenie duszy? W Karmazynowych Szczytach raczej było to po prostu złączenie majątku i rodzin, lecz w tym przypadku sprawa miała się zupełnie inaczej. Nikt ich nie zmuszał. A ci, którzy byli blisko z rodziną Asaki wiedzieli dlaczego nikt jej nie szukał męża. Sam się znalazł. Ale była tutaj też dalsza rodzina, znajomi zaproszeni przez rodziców Asaki, jak to było w zwyczaju, i nie każdy był tutaj zaznajomiony z tematem. Tak samo jak nie byli Inoshi wraz z Hikarim. Serce biło jej mocno, gdy wykreślali ją z rejestru. Nie było już odwrotu – choćby chciała, a nie chciała. Wszystko zostało tutaj przypieczętowane i należało porzucić swoje dotychczasowe nazwisko. Nazwiska.
Od dzisiejszej nocy mogła się już przedstawiać jako Sanada. Ile czasu minie, nim się przyzwyczai?
Noc raczyła ich przyjemnym chłodem. Nie takim, który przeszywał ciało na wskroś, mrożąc krew i robiąc gęsią skórkę na rękach – było nadal przyjemnie ciepło, w końcu mieliśmy lato, lecz w porównaniu ze skwarem dnia, było naprawdę… miło. Choć ilość kimon i wypitej sake nadal sprawiała, że Asaka momentami musiała się wachlować ręką. Tą wolną oczywiście, bo drugą trzymała Shikaruia, splatając z nim palce. To też grzało, ale nie chciała go puścić. Była szczęśliwa, tak jak i on wydawał się dzisiaj szczęśliwy; rzadko go takim widziała, może dlatego, że niezbyt często po prostu okazywał jakiekolwiek emocje. Ale jej to nie przeszkadzało. Był ostoją i jednocześnie jej przeciwieństwem, jako, że ona była czasami nazbyt ekspresyjna.
Czuła, że nerwy powoli z niej spływają. Nie w całości, lecz jakaś drobna część puściła i teraz nie przeszkadzało jej nawet to, że wielu ludzi ich zaczepia i że trzeba im coś odpowiedzieć. Shikarui był teraz tym bardziej cichym i ona przejęła pałeczkę, gdy szli tak do jej rodzinnego domu. Ale już w teorii nie jej domu. Teraz należała już przecież do innej rodziny. Dwuosobowej, bo cała reszta od dawna nie żyła. Ale to nic. Alkohol i na nią zdążył już podziałać. Generalnie nie pijała za często, więc teraz wypicie trzech czarek sake praktycznie na jeden raz miało swój skutek w lekko zarumienionych policzkach, ale pod tym względem głowę miała nieco mocniejszą od Shikiego. Jeszcze trochę by wypiła i jej świat też zacząłby się robić nieprzyjemnie plastyczny i szumiący.
Była wdzięczna, że jej rodzice wszystkim się zajęli. Z drugej strony to był ich obowiązek, a przynajmniej obowiązek Takanobu – jej ojca. Trudno było go pomylić z kimś innym: wysoki, dobrze lecz nie masywnie zbudowany, zielonooki, o równie prostych srebrzystobiałych włosach co Asaka, nieco dłuższych jak na mężczyznę, bo sięgających za ramiona (teraz spięte były w schludną wysoką kitkę). Minako nie musiała nic robić, ale jednak chciała, więc jeśli ktoś potrzebował pomocy w odnalezieniu się, czy pokierowaniu, służyła pomocą. Ona do Asaki podobna nie była ani trochę: ciemnooka, ciemnowłosa, wyższa od Asaki o jakąś połowę głowy, ubrana w odświętne kimono. Wysoko przy stole, tuż obok Inoshi i Hikariego, miała zasiąść najbliższa rodzina Asaki, a więc jej rodzice, siostra Hotaru (co do joty przypominająca Minako, za wyjątkiem zieleni oczu) oraz brat Katsuro (ten z kolei, choć równie wysoki co ojciec, i ciemnooki, nie był w stanie wyprzeć się pokrewieństwa z Asaką - czasami nawet brano ich za bliźnięta… a przecież mieli inne matki). Hotaru prędko zresztą przedstawiła siebie i brata, by dwójka nieznajomych jej osób czuła się tutaj mniej obco. A po toaście i przemowie ojca, trzeba było przejść do ataku.
- Jesteście tutaj z zaproszenia Shikaruia? – Hotaru była bardzo kontaktową i ciekawską dziewczyną, zresztą ta dwójka bardzo ją zainteresowała. - Skąd przybywacie?
Tymczasem Asaka, zgodnie z przewidywaniami, poczuła lekkie wirowanie w głowie, od ostatniego toastu, który wzniesiono.
- Całkiem możliwe. Ja chyba powoli też – nie był to jeszcze stan, w którym miałby się plątać język, ale świat robił się nieprzyjemnie niestały. Na szczęście jedna jego stała znajdowała się tuż obok niej. - Co? – zaczął i nie dokończył, jakby szukał odpowiednich słów, albo rozmyślił się w połowie zdania. Zaraz jednak się doczekała. - Na pewno. Tak myślę. Tak jak Saki – wspomniała starą kobietę, na której pogrzebie byli w zimie. Kobietę tak ważną dla Shikiego, a o której nie mówił od tamtej pory za wiele. Ale Asaka wiedziała. - Chcę. Tylko w końcu zdejmę tę bzdurę… - mruknęła pod nosem i sięgnęła rękoma wyżej, by bardzo uważnie, z precyzją, na którą nie do końca było ją stać w szumiącym alkoholem świecie, ściągnąć czepiec. Nie był już potrzebny, bo było po ceremonii, i mogła teraz zrezygnować przynajmniej z tego jednego idiotycznego elementu.
Jej długie, srebrzystobiałe włosy upięte były w kok. Na tym się jednak nie kończyło, bo we włosy wpięte miała przeróżne ozdoby, głównie w kolorze czerwonym, mającym przynosić szczęście. Teraz mogła iść. Więc poszła, zaraz za Shikaruiem.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Dom Asaki

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Dom Asaki

Post autor: Hikari »

Drogę w całości przebywał w towarzystwie Inoshi, jedynej tutaj znanej tymczasowo osoby. Wiedział, że wraz z czasem na pewno znajdą się ludzie, którzy będą chętnie podejmować rozmowy. Świat jest bardzo wielki, a perspektywa nieznanego wiecznie kusiła człowieka. Usłyszenie doświadczeń z tamtych miejsc potrafi rozpalać wyobraźnię, tylko obecnie czekali na życzenie uczennicy aż do środka wejdą wszyscy domownicy. Nie chciała się ściskać między ludźmi co Hikari w pełni rozumiał. Po wejściu złożył swój prezent w postaci wyborowego sake, które smakuje niemalże słodyczą, a uderza w głowę zupełnie niespodziewanie. Trzeba się nauczyć tą butelką rozkoszować, najlepiej nie jednorazowo. Dołączona do niej na ozdobnej niteczce była koperta wypełniona dwoma tysiącami ryo oraz życzeniami.
Nie mając zbytnio perspektyw jako osoba z zewnątrz po załatwieniu formalności Terumi usiadł przy stole na swoim miejscu. Jak się okazało było ono bardzo prestiżowe, bo bardzo blisko rodziców panny młodej oraz patrząc po podobieństwach jej rodzeństwie. Nie spodziewał się, że Inoshi jest aż tak wyczekiwanym gościem na weselu, bo w takim wypadku postarałby się pewnie bardziej dostojnie ubrać niżeli standardowe kimona. Chociaż, może w prostocie jest jakiś urok? Teoretycznie zostali posadzeni lepiej niżeli Toshiro, przyjaciel rodziny, z drugiej strony są prawdopodobnie jedynymi obcymi jak zdążył się zorientować. Każdy gospodarz chce zadbać wtedy o jak największy komfort przybyszów. W ten sposób wydają świadectwo o samych sobie. Niedługo zostali zaczepieni przez dziewczynę o imieniu Hotaru, która przedstawiła wszystkich siedzących w pobliżu. Było to w międzyczasie przemowy ojca panny młodej, który po zakończeniu wzniósł toast. Ten nie został przegapiony przez mężczyznę, bo przyda się lekkie wsparcie w rozplątaniu języka jak zauważył. Inoshi wydawała się bardzo skrępowana, nawet przedstawiła samą siebie. Gdy przyszła pora na Yogańczyka ten lekko się ukłonił.
- Nazywam się Hikari, miło mi poznać. Przybywam jako osoba towarzysząca mojej uczennicy. Niestety do tej pory z Shikarui'em miałem okazję zamienić tylko kilka słów.
Odpowiedział dość swobodnie, bo sam nie czuł żadnej presji na sobie. Poznawał wiele osób w trakcie podróży, spożywania posiłków czy alkoholu w karczmach. Można powiedzieć, że czuł się jak ryba w wodzie, mając cały ocean nie przywiązując się nigdzie. Poza teraz tą małą Yamanaką, która się napatoczyła. W pewien sposób stawała się mu bliska, ale nigdy to nie będzie uczucie jak między nowożeńcami. Słyszał jak nie zapamiętała imienia Hotaru, ale poczekał aż ona sama jej przypomni, dopiero później się odezwał.
- Pochodzę z Yusetsu, a dokładniej Yogan-Ryu chociaż pewnie nie słyszałaś nigdy o takiej wiosce. W razie podróży przez Soso w głąb kontynentu serdecznie polecam, ciężko zobaczyć większe pola ryżowe.
Zażartował sobie spoglądając ukradkiem na wszystkie potrawy obecne na stole i powoli myślał nad logicznym spożywaniem, aby móc długo rozkoszować się procentami.
- Chociaż zwiedziłem sporo świata nigdy nie odwiedzałem pobliskich rejonów, to mój pierwszy raz w Daishi. Są może jakieś miejsca, które byś poleciła Hotaru takim przybyszom?
Kątem oka dostrzegł jak Inoshi wypija drugą czarkę. Nie chciał jej prawić morałów, szczególnie przy obcych, nie był do tego najlepszą osobą, ale zdawał sobie sprawę z jej wieku. Również z częstotliwość korzystania z tej używki, która była zerowa. Postanowił tego nie ignorować zanim będzie zbyt późno.
- Wiesz, że nie powinnaś spożywać tyle alkoholu? Dopiero się noc zaczyna, a uwierz mi Inoshi. Pierwszym razem nawet nie dowiesz się jak obudzisz się rano i zrobisz rzeczy, których możesz nie pamiętać.
Mogła posiadać wcześniej alkohol w ustach, ale w to szczerze wątpił. Nie spróbowała nawet przy gościach z pustyni, gdzie otwierała się o wiele bardziej. Możliwe, że to właśnie przez skrępowanie całą sytuacją teraz chciała sobie poradzić w najprostszy sposób. Hikari nawet nie zauważył, kiedy dwie najważniejsze osoby wieczoru podeszły do nich. Był lekko pochłonięty rozmową, a także spożywaniem posiłków czy smakowaniem sake, które za każdym razem smakowało coraz lepiej. Dopiero padające imię z ust uczennicy sprawiło, że przyznał im całą swoją uwagę.
- Cała uroczystość wyglądała wspaniale, czuję się zaszczycony mogąc w niej uczestniczyć. Domyślam się, że teraz musicie poczuwać wielką ulgę po wszystkim.
Powiedział to jako na pewien sposób formalność, bo wypadało wspomnieć o uroczystości przy pierwszej rozmowie.
- Jakie posiadacie plany dalej? Zamierzacie się tutaj osiedlić? Muszę powiedzieć, że ciężko o lepszą okolicę, widoki w górach są piękne.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom Asaki

Post autor: Shikarui »

Cało przyjęcie wyglądało naprawdę wystawnie. Przede wszystkim - bardzo kulturalnie. Nigdy nie sądził, że przyjdzie mu w takim uczestniczyć. Zawsze była to świętość obserwowana z daleka. Z ciemnego i cichego kąta, za którego ścianą rozgrywało się prawdziwe życie. Pierwsza perspektywa dawała zupełnie inne odczucia. Zapachy, dźwięki, poczucie alkoholu krążącego w żyłach. Siedzenie na tej poduszce, na tej uroczystości, nadawało sensu istnienia. Wytyczało drogę, którą przeznaczenie spisało już wiele lat temu. Wypicie kolejnej czarki sake było pieczęcią na niewidzialnym dokumencie potwierdzającego, że jest się tutaj naprawdę, a nie tylko w wyobraźni. Sny przecież nigdy nie były aż tak rzeczywiste. Podobał mu się każdy element - od stolików, na których rozłożono eleganckie zastawy, śliczną porcelanę, po zawartość tej zastawy, która wystawiała na pokusy, wabiła za pomocą zmysłu wzroku i przede wszystkim - zapachu. Przesunął po tych dobrociach spojrzeniem, prześlizgnął się wręcz po nich, pewien, że musi spróbować tego, tamtego... jeszcze o tego tam. Wyglądało słodko. Słodycz zawsze wabiła go do siebie tak, jak tamte ćmy wabione były płomieniami - i przed świątynią, i tutaj. Lepiły się do źródeł światła i tylko przy samych stołach, gdzie specjalnie rozpalono kadziła, które miały je rozganiać, odpuściły. Dlatego nie atakowały gości i zadowalały się tymi, które specjalnie rozpalono w oddaleniu. Po pierwsze - gdyby ktoś miał ochotę się przejść, po drugie - żeby przyciągały wspomniane owady. Nie brakowało jednak pojedynczych osób, które klepały się gwałtownie po jakichś częściach ciała, albo machnęły gwałtownie ręką w powietrzu, żeby złapać tego najgroźniejszego na świecie komara, który właśnie przeleciał im przed oczyma. Chyba nie trzeba dodawać, że w rodzinie Koseki, gdzie było wielu shinobi, złapanie takowego dla większości tutaj nie stanowiło żadnego problemu. Shikarui przez moment kalkulował, czy dałby radę nabić skrzydełko takiego komarka na senbona. Na szczęście zajęło mu to ledwie moment, podczas którego spoglądał na gości, gdy już podniósł się ze swojej poduszki. Z perspektywy stojącej, gdy większość jednak siedziała, docierała do jego mózgu informacja, że znajduje się w skrawku bajki, do której wreszcie pasował. Z tymi długimi, ciemnymi włosami, w tym pięknym, czarnym kimonie, które pasowało do niego idealnie. Przecież szyto je na miarę. Ze swoją postawą, kiedy się prostował, chociaż jak dotąd nie przykładał do tego większej wagi. To było naprawdę ciekawe doświadczenie i nie przejmował się tym, że z całą pewnością wyolbrzymiał je alkohol. Skoro było przyjemne - tylko to się liczyło. Świat był przecież na tyle prosty, na ile sami sobie na tę prostotę pozwalaliśmy.
- Zdejmij też tę bzdurę. - Pomógł jej się podnieść, kiedy zdjęła już czepiec i obszedł ją, by pomóc jej zsunąć wierzchnie kimono z ramion. - I tę. - Wszystko było w porządku, nikogo to nie burzyło. Zwyczajem wręcz było, że panna młoda zmieniała nawet kilkukrotnie swoje kimono w ciągu nocy, by pochwalić się każdym z nich. I przede wszystkim chyba - nie ugotować. Bo akurat ani jemu, ani samej białowłosej, nie chodziło o chwalenie się. Raczej o to, żeby Asaka się ugotowała. Choć... Materialistyczna wizja świata Sanady sprawiała, że chętnie się aktualnie Asaką chwalił. Przecież była już jego. Zdecydowanie nie delikatny motylek. Piękny motyl z kryształu. Shikarui przywołał gestem jedną ze służek i powierzył jej kimono panny młodej. - Odnieś je do pokoju Asaki. - Bardzo gładko i łatwo było mu wejść w rolę Głowy Rodu. Arystokraty co się zowie. - Mówiłem już, że pięknie wyglądasz? - Upewnił się z łagodnym uśmiechem, nim przesunęli się tych parę miejsc dalej, by dołączyć do Hikariego i Inoshi. Wskazał gestem dłoni Asace, żeby wybrała sobie miejsce.
- Inoshi. - Skinął głową, po jego mimice, całkowicie spokojnej, nie było widać jakiejkolwiek reakcji na jej zająknięcie się. Och, uwielbiał ją. Uwielbiał jej strach. Żywił się nim jak wampir spijający krew ze swoich ofiar. Albo komar, którego ukąszenie potem niebotycznie wkurwia swędzeniem. Niemal od razu zwrócił wzrok na Hikariego. Podobał mu się ten mężczyzna. Bił od niego niewymuszony spokój, lubił przylegać do takich osób. Kryć się w ich cieniu. Oni naturalnie lśnili swoją charyzmą i przyciągali tych poważnych, jak i tych głodnych rozrywki, a wtedy Cienie robiły to, co do cieni należy. Rozpływały się w miejscach, do których światło nie docierało. - Bez wspaniałych gości nie ma wspaniałych uroczystości. - Odparł i pokłonił się połowicznie, przyjmując skromnie komplement, który został przekazany właściwie bardziej rodzicom Asaki. - To błogosławieństwo bogów, że pozwolili nam zawiązać te więzy. - Spojrzał w kierunku Asaki i uśmiechnął się do niej ciepło. - Przepraszam na moment. - Zerknął jeszcze na Asakę, by skinąć głową i pokazać, że za chwileczkę wróci. Zamierzał zajść do Toshiro i chociaż ten jednak spędzał czas wśród "swoich", to dobrze by go było mieć wśród tych "znajomych", z którymi chciało się teraz gawędzić. Tak więc chwilowe opisy planów należały do Asaki. Czarnowłosy błyskawicznie namierzył daishinczyka wiedząc, gdzie ten siedzi i przysiadł się, witając się z dwoma osobami, do których również, siłą rzeczy, się dosiadł.
- Dołączysz do nas, Toshiro? Bylibyśmy zaszczyceni. - Podniósł buteleczkę sake i jak to gospodarzowi wypadało - polał chłopakowi, przyglądając się mu.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Dom Asaki

Post autor: Asaka »

- Och, Yamanaka? – Hotaru aż plasnęła sobie w czoło z wyczuciem. Była dość bezpośrednią dziewczyną, a przynajmniej nie krępowała się z okazywaniem emocji, jak teraz – wyrażając zażenowanie swoim gapiostwem. Powinna od razu się zorientować z kim ma do czynienia, przecież znała rody zamieszkujące Karmazynowe Szczyty. No to teraz dała popis ignorancji, co by matka powiedziała? Ale matka była zbyt pogrążona w rozmowie z jakąś krewną siedzącą obok niej, więc nie zwróciła na to większej uwagi. - Ależ ze mnie gapa, powinnam się wcześniej zorientować. Przepraszam – dodała zaraz szybko, nie chcąc urazić gościa. W końcu ktoś kogo nie znała! Hotaru nie mogła być starsza od Inoshi, jednak z pewnością nie była już dzieckiem. Wydawała się zdziwiona, gdy Inoshi zapytała ją o imię, zwłaszcza, że niedużo wcześniej przedstawiła siebie i siedzącego obok niej białowłosego młodzieńca, który zaraz wstał od stołu i zakręcił się w jakimś innym miejscu. Roszady się zaczęły. - Hotaru – powtórzyła jednak usłużnie i uśmiechnęła się zachęcająco do blondynki.
- Yusetsu! Nigdy nie byłam w Yusetsu, jak tam jest? – wypaliła zaraz do Hikariego, który też się przedstawił i z pewnością nie sprawiał wrażenia skrępowanej osoby, takiej jak jego uczennica. Ale przecież nie było w tym nic złego i ciemnowłosa, próbując się postawić na miejscu Yamanaki, czułaby się chyba tak samo obco. Jednak wystarczy chwila rozmowy i obcy przestanie być obcym, prawda? - W Daishi koniecznie trzeba się wybrać nad największe jezioro w prowincji, Namidę. Otoczone jest górami i lasami, i w pobliżu znajdują się też gorące źródła. W ogóle chyba wszędzie mamy gorące źródła. A poza tym to polecam zwiedzić okoliczne góry. Mamy tutaj kilka naprawdę malowniczych dolin – Hotaru-przewodnik. Asaka by się uśmiała słysząc, w jakiej znajdowała się teraz roli, ale nie można było jej odmówić rzetelności. Jej czareczka z alkoholem szybko się opróżniała.
Asaka z ulgą pozbyła się czepka i jednego z kimon. A potem drugiego. Z pewnością ubyło jej w tym momencie na wadze i można było się domyślić, że kobieta jest dość drobna – zresztą jej nieduży jak na kunoichi wzrost mówił sam za siebie. Z wdzięcznością przyjęła to, że Shikarui przejął inicjatywę i rozkazał zabrać te niepotrzebne w tej chwili warstwy do jej pokoju. No i teraz mogli ruszyć do części stołu, w której siedzieli Inoshi wraz ze swoim senseiem. Ciekawostka. Inoshi wydawała się Asace mocno skrępowana, zwłaszcza to zająknięcie się na widok Shikiego zwróciło jej uwagę, ale zaraz strzepnęła to z myśli, jak strzepuje się denerwująco brzęczącą muchę. Wcisnęła się na wolne miejsce i uśmiechnęła do nieznajomych, po czym jej wzrok przeniósł się na chwilę na Hotaru, która właśnie nalewała sake do pustej czarki Inoshi – ale nie skomentowała tego.
- Dziękujemy. Cieszę się, że się podobało. Taak, teraz można w końcu odetchnąć – odpowiedziała na pytanie Hikariego, po czym uniosła brwi w geście zdziwienia, gdy Shikarui ich przeprosił na chwilę i przez moment obserwowała, dokąd idzie, ale zaraz jej pełna uwaga przeniosła się na gości. - Plany… Trudno powiedzieć. Chcieliśmy się wybrać do Sogen, a później na Wyspy. Chyba żadne z nas nie mogłoby usiedzieć dłużej w jednym miejscu… Ale tak, ostatecznie chyba chcielibyśmy się tutaj osiedlić – osiedlić, ha… Ale dobrze było móc do czegoś wrócić. Dobrze było móc powiedzieć, że ma się swój dom. - Mam nadzieję, że podróż do Daishi przeszła bez przeszkód? – zagadnęła oboje, a Hotaru ewidentnie nadstawiła uszy.
Zaś widząc, że i jej siostra ma pustą czarkę, Asaka sięgnęła po butelkę i nalała dziewczynie od serca.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Asaki

Post autor: Toshiro »

Powrót do rezydencji Koseki trochę potrwał. Z racji tego, że nie biegł już na złamanie karku droga z powrotem strasznie mu się dłużyła. Aczkolwiek sceneria, w której wracał była na prawdę ładna. Wszędzie było pełno ludzi ubranych w odświętne stroje. Część z nich, a nawet większość zapewne kojarzył z Daishi, chociażby z widzenia, a część była mu zupełnie nieznana. Na przodzie szła oczywiście para młoda. Pan i Pani Sanada, od dziś Sanada. Niezwykle szczęśliwi państwo Sanada szli na czele tłumu, który za nim cały czas podążał. Co chwile ktoś się z niego wybijał aby zamienić z nimi choć kilka słów. Szczęśliwi, dumni, nie protestowali tylko cierpliwie rozmawiali z każdym kto zechciał im pogratulować. Toshiro jednak nie pchał się do przodu. Wiedział, że w końcu przyjdzie czas, że będzie mógł z nimi na spokojnie porozmawiać. Teraz lepiej było zostawić ich w spokoju, aby Ci dalsi goście się wykazali. Wiadomo, że gdy już wszyscy zasiedli do stołów to bywało różnie, ponieważ często spotykało się kogoś z kim się długi czas nie widziało i chciałoby zamienić wiele słów, opowiedzieć swoją historię, czy wymienić swoimi doświadczeniami. Tak jednak nie było w przypadku Nishiyamy, który pośród tego całego tłumu dalej czuł się dość samotny. Widział znajome twarze, aczkolwiek dalej były mu obce. Skupił się więc bardziej na otoczeniu jak i widoku, który oferował mu blask księżyca oświetlając swą poświatą okoliczne wzgórza. Raczej nigdy nie miał powodów, aby chadzać do świątyni, jednak tym razem było warto. Kiedy szedł w odwrotnym kierunku nie miał czasu za bardzo podziwiać widoków, a teraz miał chwilę. Chwilę oddechu, odsapnięcia od wszystkiego co go otaczało. Jednak nie miało to trwać zbyt długo, ponieważ po kilkunastu minutach byli już na miejscu.
Jak zawsze na początku panował duży harmider, szczególnie z tym kto gdzie ma usiąść. Było tutaj na prawdę sporo ludzi, więc było też spore zamieszanie. Niestety szybko okazało się, że czarnowłosego czeka kolejne rozczarowanie. Został usadowiony gdzieś w oddali od państwa młodych. Wiadomym było, że najbliżej powinna siedzieć najbliższa rodzina, no ale on to został wyeksmitowany dość daleko. Nie wiedział od czego to zależało, ponieważ nigdy wcześniej nie był na tego typu uroczystościach, pozostawało jedynie wewnętrznie się skrzywić i przyjąć to wszystko tak jak było. Zdziwiło go tylko, że Inoshi i Hikari dostali miejsce, które znajdowało się bardzo blisko Asaki jak i Shikaruia, no cóż, najwidoczniej musieli być blisko Sanady, ponieważ większość ludzi raczej było od strony Koseki. No nic, pozostało mu jedynie słuchać i przytakiwać. Oczekiwał po tej imprezie nieco więcej, jednak nie wypadało mu tak po prostu odejść od stołu. Pewnie każdy przeżył w swoim życiu coś podobnego. Rodzinna impreza, na której siedzi się obok swoich rodziców i słucha się jak rozprawia z innymi wujkami, ciociami, babciami, dziadkami itd. itp. A to "wujkowie-specjaliści" rozprawiali o tym jak to Masaru mógłby zainwestować swój majątek w zbrojeniówkę, bo przecież niedawno była wojna, to na pewno zaraz coś innego wybuchnie i będzie mógł wiele zyskać, a to inny stwierdził, że trzeba inwestować w marynarkę, w końcu nie bez przyczyny mamy port. Czarnowłosego tak na prawdę w ogóle to nie interesowało. Jednym uchem wpuszczał, a drugim wypuszczał. Delektował się za to przepysznym jedzeniem i kiedy wznosili jakieś swoje toasty czy też po prostu pili, to pił razem z nimi. Oczywiście głównie pod ich naporem. Często zerkał też w kierunku "głównej atrakcji", czyli państwa Sanada, które przesiadło się obok Inoshi i Hikariego, oprócz tego powędrowało za nimi rodzeństwo Asaki. W końcu jednak, jakby znikąd miało przyjść wybawienie, które w ogóle nie spodziewał się Toshiro. Wydawało mu się, że już do końca imprezy nie uwolni się od zgrai natrętów rodzinnych, a jednak. Zagadnął go nie kto inny jak Shikarui, akurat jego chyba spodziewał się najmniej, aczkolwiek był mu wdzięczny za to, że się nim zainteresował.
- Oczywiście. Cała przyjemność po mojej stronie- powiedział z uśmiechem na ustach i głęboko odetchnął, a następnie wzniósł czarkę w kierunku Sanady na znak, że już do nich idzie.
- Masaru-san. Nagomoto-san. Wybaczcie, ale prośby pana młodego nie należy ignorować. Dziękuję za dotychczasowe towarzystwo. - pożegnał się z siedzącymi przy nim mężczyznami. Nie wypadało oświadczać każdemu z osobna, że się odchodzi. Następnie podążał za Sanadą, aż w końcu dotarli do stołu gdzie zebrała się chyba cała śmietanka imprezy. Toshiro dotarł w momencie, gdy białowłosa nalewała sake swojej siostrze.
- Asaka, Shikarui, przyjmijcie moje oficjalne gratulacje. - powiedział nieco oficjalnym tonem kiedy ich uwaga skupiła się na nowo przybyłym.
- No, ale chyba wystarczy tych formalności. Wypijmy za parę młodą. - zaproponował widząc, że wszyscy zostali już obsłużeni i wzniósł swoją czarkę spoglądając po kolei na każdego z biesiadujących. Kiedy wszyscy byli gotowi przechylił ją biorąc konkretnego łyka. Jeśli chodzi o alkohol, to Toshiro nie miał najmocniejszej głowy, aczkolwiek swoje potrafił wytrzymać. Już od pewnego czasu czuł przyjemne rozluźnienie, dlatego łatwiej było mu znosić biadolenie starszyzny także o tym jak to Masaru powinien go wyprawić z jakąś dziewką. Jednak u niego sytuacja wyglądała podobnie jak w przypadku Asaki, nie do końca był tutejszy, więc ciężko było o kogoś dla niego, a z drugiej strony nie mógł też ożenić się z byle kim. Na prawdę skomplikowane.
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Dom Asaki

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Dom Asaki

Post autor: Hikari »

O Yusetsu chciałby Terumi powiedzieć jak najwięcej, czuł się niejako związany z rodzinną prowincją, ale prawdę mówiąc porównując z górami co mają jego wietrzne równiny do zaoferowania w niezwykłych widokach? Zupełnie nic co przerosłoby albo dorównało pięknem okolic. Wystarczy wejść gdzieś na szczyt, a potem pozostaje podziwiać. Musiał coś jednak odpowiedzieć młodszej siostrze panny młodej. Na oko była w podobnym wieku co Inoshi, a rodzice pozwalali jej spożywać sake co też rozluźniło lekko sensei'a w tej kwestii. Przynajmniej ostrzegł. Wypił kolejkę razem z resztą i krótko wspomniał o miejscu gdzie żyje.
- Wchodząc na pagórek widok ciągnie się na kilometry, są to głównie równiny, a moja wioska słynie z jednych największych pól ryżowych. Widać go wszędzie.
Zaczął od najgorszego co mógł wspomnieć.
- Można za to podziwiać różnorodną florę i faunę, również tą niebezpieczną. Mamy bardzo bogatą w aromaty oraz smaki kuchnię, której niemalże trzeba spróbować. Kilka legend wartych usłyszenia będąc na miejscu, ale ciężko powiedzieć wiele o mojej prowincji. Nie mamy żadnego muru u siebie do podziwiania niestety.
Powiedział o swoim miejscu, a potem Hikari notował sobie w głowie miejsca do zwiedzenia w Daishi. Inoshi zawsze bywała tą cichą stroną, ale dzisiejszego dnia wydawała się dość zdenerwowana. Nawet jak wypowiadała imię pana młodego, który podszedł do nich, a może głównie wtedy? Dlaczego ona posiadała w sumie taką dziwną opinię o Shikarui'u przed przybyciem tutaj? Dlaczego wymienili tylko swoje imiona? Dziewczyna potrafiła przekazywać informacje myślami i tak się komunikować, poznał taką umiejętność. Czyżby to tutaj miało miejsce? Podczas tego spotkania przychodzi do głowy Hikariemu parę pytań, ale to nie jest ani czas ani miejsce na takie coś. Zresztą, dostali takie luksusowe miejsca na weselu więc nie mogła to być jakoś negatywna relacja między nimi. Teraz każdy chciałby posadzić tyłeczek na jego krzesełku, ale nie odda go nikomu. Zajął się rozmową z panną młodą, którą pan młody już opuścił. Tylko na parę sekund oczywiście.
Podróż do Sogen, a później na wyspy brzmiało niczym jakiś miesiąc miodowy, gdzie mają opuścić ich zmartwienia, a mogą się cieszyć wolnością oraz sobą samymi. Każde młode małżeństwo czegoś takiego potrzebowało, tylko tutaj brzmiało jakby mogło to potrwać nie miesiąc, a nawet lata. Nikt nikomu nie bronił, no co najwyżej mógł lider o ile oboje byli shinobimi. Jak minęła podróż odpowiedziała uczennica, która po części chcąc nie chcąc wspomniała o wojnie. Yogańczyk nie był przesądnym człowiekiem więc nie widziałby oporów rozmawiania o jakimkolwiek temacie gdziekolwiek prawdę mówiąc. Nie robił tego, ponieważ nie wypada, to nie jego wesele. Siedział chwilę cicho i dał przejąć inicjatywę Inoshi, która po raz kolejny pytała o to jak to jest... Być siostrą panny młodej, być z Shikaruiem... Aż tak bardzo ją interesowało jak to jest być kimś innym? Do tego, tak to już zupełnie się nie powinno na weselu tym bardziej. Może to zostać źle przyjęte, jakby posiadała wobec niego jakieś uczucia, a może tak właśnie było i stąd te dziwne zachowania?
Chwilę później wrócił też pan młody z wcześniej im przedstawionym przyjacielem rodziny, który po pogratulowaniu przeszedł szybko do toastu. Oczywiście Hikari nie odmówił, sięgnął po swoją czarkę i wlał jej zawartość do ust. Ciężko mu było znaleźć jakiś temat, bo obecnie każdy zajmował się głównie formalnościami. Był jako jedyny kimś zupełnie obcym dla większości przy stole, a jak do tej pory najbardziej rozmowny. Posiadał tylko jedno pytanie w głowie, które mógł zadać, a interesowało chyba każdego tutaj, wykorzystał to do rozpoczęcia luźniejszych pogawędek. Była cisza po ostatnim toaście.
- Tak swoją drogą jak się Shikarui poznaliście z Inoshi? Jakoś tak wyszło, że właściwie do tej pory jeszcze się o to nawet nie pytałem.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom Asaki

Post autor: Shikarui »

W tradycji Daishi nie było czegoś takiego jak "sadzanie gości według bliskości gościa". Nie ważne, czy byłeś najbliższym przyjacielem, czy siostrą samej panny młodej - jeśli nie miałeś pozycji społecznej, nie byłeś sadzany blisko. Nie było w tym żadnej filozofii i nikt sobie tutaj nie pozwalał na widzi-mi-się. To, że Inoshi i Hikari zostali posadzeni tak blisko nie świadczyło o tym, że są tak bardzo ważni dla samego Shikaruiego - byli shinobi z innych prowincji, należało ich więc odpowiednio ugościć. Sam Toshiro zaś nie siedział aż tak daleko, żeby można było prawić o wywaleniu go na wypizdów dolny. Nie mógł się poszczycić istotnym nazwiskiem, ale nadal był shinobi - powyżej niego siedzieli po prostu wyżsi rangą bądź statusem społecznym, a ich nie było znowuż aż tak wielu. Jeden ze stolików w całości był okupowany przez gości ze Złotego Kosa - ci bawili się w najlepsze od samego początku i będą na pewno bawić wybornie do samego końca. Ot - aktorska trupa.
- Smętność starych opowieści nie służy ci tej nocy. - Może służyły podczas wieczorów spędzonych w domu, w bezpiecznym i cichym zakątku, albo u przyjaciół - których chyba Toshiro za wielu nie miał. Wyrzutek. Zbyt inny od nich wszystkich, żeby pasować jak brakująca część puzzla do obrazka Daishi. Sanada nie znał się za bardzo na ludziach, nie potrafił dokładnie oceniać ich emocji, często się mylił, ale nie szczególnie się tym też przejmował. Instynkt podpowiadał mu, że Toshiro może uciekać myślami w tym momencie w regiony, które nie są przyjemne i ten sam instynkt nakazywał zadbać o członków stada. Tylko zdrowa wataha potrafiła zdrowo kąsać. Nie można było przecież powiedzieć, że Shikarui wybitnie lubił tego czarnookiego, ale na pewno lubił jego towarzystwo. To wystarczyło.
- Proszę. Jesteśmy teraz w gronie przyjaciół. Możemy chyba zrzucić ten oficjalny ton. - Zaproponował z lekkim uśmiechem, takim delikatnie rozbawionym i zachęcającym wręcz do tego, żeby sobie darować już wszystkie formalności. Zostały dopełnione. Co prawda wszyscy się tutaj nie znali jakoś wybitnie dobrze. Jeden znał drugiego, drugi trzeciego - ale skoro te supełki na sznurze były zamknięte i każdy mógł sobie tu zaufać (hahaha), to nie było potrzeby, by nadal się krępować. Przynajmniej jemu wydawało się to teraz na miejscu - by zaprosić do niego bardziej otwartej konwersacji. Mieli polać jeszcze więcej alkoholu, który to ułatwi.
Sanada usiadł obok Asaki w siadzie skrzyżnym i uniósł czarkę, do której nalano alkoholu, by pociągnąć z niej łyka w ramach toastu. Obracał cenną porcelanę między palcami, przesuwając ślepiami po gościach - tym małym gronie, które zebrał właśnie w tym zakątku stolika. Tylko przez moment, bo zaraz jego wzrok skupił się na stole i jego zawartości. Złapał za jeden z łakoci z miną dziecka, które dostało wymarzonego lizaka.
- Całkiem zabawna historia. - Przełknął łakocia. Zabawna była chyba tylko dla niego. Chociaż nie do końca. Był wtedy naprawdę wściekły. Wtedy było wtedy, dziś wspominał to w sumie jako całkiem zabawną przypowiastkę. On tak. Inoshi jak widać - nie. - Spotkaliśmy się w Kami no Hikage. Byłem tam z przyjacielem, Uchihą Aka. Posprzeczali się trochę i w końcu Inoshi postanowiła przejąć techniką Yamanaka kontrolę nad ciałem Akiego. Przekonałem ją, żeby nigdy więcej tego nie robiła i potem przez jakiś czas trzymaliśmy się razem. Rozdzieliliśmy się dopiero jakiś czas po wybuchu wojny w Koronie Świata. - Jak to było? Że Shikarui jest mistrzem trzyzdaniowych streszczeń? Nie miał talentu do snucia bujnych opowieści, ale za to miał bardzo wielki talent do przedstawienia faktów nieco inaczej, niż się prezentowały, nie używając przy tym ani jednego kłamstwa. Zimne oczy utknęły w twarzy Inoshi. - Szukałem cię z Asaką w Saimin podczas wojny Hyuga-Yamanaka. Martwiłem się, że coś ci się stało. Mam nadzieję, że ta wojna minęła cię bez echa. - Jeszcze tylko jedna czarka alkoholu i Shikarui się naprawdę rozgada. Tym nie mniej nie trudno było dostrzec, że należy raczej do tego typu ludzi, którzy mają kija w dupie i są raczej bucowaci. Zwięźli, konkretni. Nawet jeśli sympatyczni, bo Sanada często się uśmiechał. Na pokaz. Od jakiegoś czasu nawet czasem całkiem szczerze.
- Moje znajomości zadziwiająco często rozpoczynają się od konfliktów. Taki urok. - Zażartował. - Z Toshiro również nie miałem najlepszego początku. - Splótł palce dłoni w powietrzu przed sobą, po odłożeniu czarki, szeroko uśmiechnięty. - Cud, że Asaka pierwszego dnia nie wymierzyła mi prawego sierpowego.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Dom Asaki

Post autor: Asaka »

Hotaru na pewno nie zamierzała pilnować, by Inoshi szybko się rozluźniła. Na pewno nie za sprawą alkoholu – ten był tylko dodatkiem, zresztą nie wypadało nie pić toastów, gdy ludzie do nich zakrzykiwali, prawda? Zamierzał za to rozluźnić Inoshi rozmową, poznaniem się, chociaż odrobinę. Zaś szesnaście lat… Toż to już dawno wiek, w którym kobieta mogła wyjść za mąż, nikt więc nie patrzył krzywo ani na siostrę panny młodej, ani na Inoshi – że piją alkohol. Normalna sprawa. Nienormalne było, że Asaka skończyła dwadzieścia trzy lata i nadal była bez męża, to znaczy do dzisiaj. Spokojnie mogła uchodzić za starą pannę; ba! Nawet lider Kosekich, w momencie, gdy dawał jej awans, pytał ją o tę kwestię – dlaczego nadal nie ma męża. No i w końcu się udało, czyż nie?
- Jak to jak. Normalnie. Ja to ta młodsza, ona to ta starsza, nic się nie zmieniło – odpowiedziała jej, nieco zbita z tropu pytaniem Inoshi. No bo… jak miałaby się czuć? Jak miałoby to być? Dobrze? Wie pan, moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że niedobrze… - Może oprócz nazwiska, ale zawsze będzie moją starszą siostrą.
- Macie tam płasko? Muszę to kiedyś zobaczyć, nie umiem sobie wyobrazić – przyznała, słuchając opowieści Hikariego o rodzinnych stronach. Ale… jak to tak… pagórek i wszystko widać na kilometry? - U nas są praktycznie same niebezpieczne zwierzęta. Trzeba uważać gdzie się chodzi. Dlatego większość ludności u nas to albo shinobi albo myśliwi i łowcy. Bez nich nie byłoby bezpiecznie – dodała, gdy mężczyzna opowiedział coś nieco więcej, w tym o zwierzętach.
Czy wyprawa do Sogen, a później na Wyspy była jak miesiąc miodowy? Mogło to tak brzmieć, ale Asaka nie znosiła Sogen, a wybierali się tam dlatego, że Shikarui miał swoje sprawy tam do załatwienia. Z liderką Uchiha, której aktualnie służył, choć pewnie nikt z tutaj obecnych, poza najbliższą rodziną Asaki, o tym nie wiedzieli. Zaś Wyspy? Bo czemu nie? Asaka już nawet nie pamiętała skąd wziął się ten pomysł, a rozmawiali o tym za nim w ogóle trafili do rodzinnego domu Asaki i zanim ktokolwiek choćby pomyślał słowo „ślub”.
- To dobrze. Ostatnie czasy jakie były każdy wie. Dobrze, że już nie ma problemów na granicach – przesądy? Wojna? Wojna dotknęła ją osobiście, zagradzając drogę do domu, zasiewając w głowie niepokój, że z jej bliskimi coś może być nie tak. Na szczęście wszystko było dobrze, a podróż przez Soso udała się bez większych rewelacji. Tym niemniej Asaka nie miała problemu, by porozmawiać o wojnie, ale nie chciała się nikomu z tym narzucać.
- Hę? – drugie pytanie Inoshi kompletnie wytrąciło Asakę z jakiejkolwiek równowagi wewnętrznej i patrzyła na nią nieco nierozumnym wzrokiem. Jak to jest być z Shikaruiem? Ale że o co pytała się blondynka? O kwestię ogólną, czy o nieco bardziej intymne sprawy…? Asaka przez chwilę straciła panowanie nad sobą i przeróżne emocje wypłynęły na jej bladą i lekko umalowaną twarz, tworząc idealny obraz zaskoczenia, zdziwienia i zmieszania. Zaczęła nawet podejrzewać, że coś może być na rzeczy – patrząc na pytania Inoshi i to, jak zachowywała się przy Shikim i jak na niego reagowała. A ta myśl… Nie do końca spodobała się białowłosej. - A jak ma być? Jeżeli pytasz o to, czy nasze małżeństwo było przez kogoś ustawione, to nie było. Mam nadzieję, że to rozwieje twoje wątpliwości – a więc skoro nie było ustawione, a ta dwójka się pobrała, to… jak to jest być z Shikaruiem? Chyba musiało być dobrze, skoro do ślubu doszło, prawa?
Chwilę później przyszedł Tosiro i Sanada z odsieczą.
- Dzięki, Toshiro. Naprawdę – przyjęła jego gratulacje ze skinieniem głowy… no a zaraz zakrzyknął do kolejnego toastu, więc... trzeba się było napić. Siup – i do dna. - Siadaj z nami – dodała jeszcze, chcąc zachęcić przyjaciela, by się dosiadł do nich bez krępacji.
Świat zaczynał się powoli rozmywać, ale było teraz tak błogo. I jakoś rozmowy same się kleiły.
- Byliście na Kami no Hikage? – Hotaru wyraźnie się zainteresowała, zerkając to na swojego szwagra, to na Inoshi.
Racja, Shikarui uparł się, żeby poszukać Inoshi, gdy byli w Soso po drodze. Nie znaleźli jej jednak wtedy, ale trudno się dziwić. Samo to wspomnienie, połączone z nieprzyjemnymi myślami po pytaniu Inoshi, też jej się nie spodobało. Bo niby kim ona była, że tak bardzo musiał się o nią martwić…? Alkohol robił swoje, ale jak na razie nie na tyle, żeby coś palnąć.
- Robiliście wtedy taki hałas, że matka wygoniła mnie z kuchni, żebym sprawdziła kto wpuścił dzika do ogrodu – dodała jeszcze, gdy jej mąż wspomniał o trudnych początkach z Toshiro. I to jak trudnych wiedzieli tylko oni – ich trójka, z czego Toshiro chyba nie wiedział w jak ogromnym był niebezpieczeństwie tego dnia. - Drugiego też nie oberwałeś. Ani trzeciego – dodała w zamyśleniu. Cud? Rzeczywiście, zwłaszcza, że wyglądała na taką, która lubi spuścić komuś wpierdol. Prewencyjny rzecz jasna.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Asaki

Post autor: Toshiro »

No i stało się. Toshiro w końcu wyrwał się ze "swojego" towarzystwa, aby trafić, do tego prawdziwego swojego towarzystwa. Gdzie mu tam było rozmawiać z jakimiś starymi ramolami na emeryturach, którzy często pierdzieli tylko w stołki na swoich wysokich stanowiskach i rozprawiali o tym jak najlepiej się ustawić. Masaru odbiegał tutaj od reszty swoich rówieśników, ponieważ on cały czas pozostał aktywny, pomimo tego, że został odsunięty od standardowej służby. Często udawał się na jakieś misje dyplomatyczne czy też jako wsparcie dla młodszych shinobi. Był to na prawdę honorowy i pracowity człowiek, który chciał odwdzięczyć się swojemu rodowi za to, że mógł być jego częścią.
Jednakże nie o to się tutaj rozchodziło, ponieważ czarnowłosy w końcu mógł trochę odpocząć i porozmawiać o czymś innym. Choć obecność Inoshi i Hikariego nieco go krępowała, a dodatkowo wiedział, że raczej o wszystkim tutaj to nie porozmawiają. Dalej pozostawała pewna sprawa, o której chciałby się nieco więcej dowiedzieć, aczkolwiek nie była to raczej rozmowa na dziś. Teraz powinni się cieszyć i bawić, a nie rozmawiać o poważnych rzeczach. Zrobiło mu się trochę głupio kiedy Shikarui nawet poprosił o to, aby zrzucić oficjalny ton, był przecież wśród przyjaciół.
- Racja, racja, chyba za długo tam się zasiedziałem i nasłuchałem poważnych dyskusji. - powiedział z lekko głupwaym uśmiechem. Najwidoczniej alkohol zaczął działać, przez co język nieco bardziej się rozwiązywał, a człowiek pozwalał sobie na nieco więcej. Nishiyama był jednak człowiekiem, który nawet pomimo mocnego upojenia miał granice, których nie mógł po prostu przekroczyć i zawsze się pilnował. Wtedy padło pytanie od Hikariego jak Sanada poznał się z blondynką. W sumie jego też to interesowało, ponieważ ze względu na ostatnie wydarzenia było nieco uprzedzony co do obu rodów sąsiadujących z nimi, które po prostu chciały ich tylko wykorzystać i przekabacić na swoją stronę. Wtedy padło nazwisko Uchiha, coś czego powinien się spodziewać, ponieważ wiedział, że Shikarui jest z tamtych stron, a nawet dla nich pracuje, aczkolwiek dalej wywoływało to u niego poczucie jakby skręcały mu się wszystkie wnętrzności. Nie za bardzo lubił się z tamtymi stronami, a szczególnie z tymi paniami i panami na U. Dlatego przywoływanie ich nazwiska nawet w formie "przyjaciel Uchiha" działało na niego jak czerwona płachta na byka. Jednakże po raz kolejny stan upojenia pomógł nieco to zignorować i nawet się nie skrzywić, czy też nie wtrącić swoich dwóch groszy. Wysłuchał jego wypowiedzi do końca, a nawet znalazła się wzmianka i o nim. W końcu oni też nie poznali się bliżej całkiem niedawno. No i musiał przyznać, że nie był to najlepszy początek.
- Cud, że się nie pozabijaliśmy, a co do tego sierpowego, to byłeś w takim stanie, że się nie dziwię, że Asaka nie chciała Ci dokładać. - dodał mówiąc prawie się śmiejąc. Co prawda nikt nie mógł podejrzewać co go doprowadziło do takiego stanu, aczkolwiek dla ich rozmówców pierwszą i w sumie jedyną opcją był Toshiro i niech tak zostanie, on sam nie zamierzał nic więcej w tym aspekcie dopowiadać. Był to tylko taki lekki pstryczek w nos, ot zwykły żart. Pozwolił sobie na to z racji tego, że tak na prawdę dalej nie wiedział do końca co tam się stało i co mogło mu zagrozić gdyby nie pojawienie się Asaki. Tej, która pojawiała się wtedy, kiedy miała się pojawić. W odpowiednim miejscu i czasie.
Jednak co do samej wojny, to doskonale wiedział jak miały się realia, ponieważ nie ominęła ich nawet tutaj w Seyiamie kiedy to Hygua kłócili się z Yamanaka o to, aby ich ranni ludzie nie leżeli koło siebie, bo mogliby się pozabijać. Totalny absurd, nie dość, że wojna już była u schyłku i każdy się wycofywał, to Ci jeszcze kłócili się o rannych. Historia dobra do opowiedzenia, szczególnie, że obyło się koniec końców bez ofiar, jednak nie było to zbytnio na miejscu, ponieważ przedstawicielka jednej ze stron konfliktu była tutaj z nimi.
- Ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Najwidoczniej tak po prostu już masz. A przy okazji jak już tutaj wszyscy jesteśmy, to możecie opowiedzieć jak Wy się poznaliście!- zaproponował Nishiyama zwracając się bezpośrednio do nowożeńców. Skoro byli parą młodą, to nie mogło się obyć bez historii jak się poznali. Co to, to nie.
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Dom Asaki

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom Asaki

Post autor: Shikarui »

- Powinienem czuć się obgadywany? - To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie była nawet miłością od tego drugiego. Tylko kto w to uwierzy, skoro znali się ledwo z rok, półtorej? I teraz już byli małżeństwem, miało nic ich nie rozłączyć, nawet przeklęta Śmierć, której tak się wszędzie obawiano. Tematy latały już od jednego do drugiego, Shikarui miał wrażenie, że zaraz zacznie się w nich gubić. Jeszcze tylko dwa słowa więcej i... nawet by tego nie żałował. Wyłączyłby się, jak zawsze potrafił to robić i siedział tu w ciszy, podczas gdy wokół trwałaby wrzawa. Cisza w hałasie. Miał przecież naprawdę czuły słuch i potrafił wyłapywać wiele dźwięków i słów, które dla przeciętnego człowieka stanowiłyby tło. Jedna wielka plama, w niej trochę odcieni. Jeśli jesteś wystarczająco dobry, będziesz w stanie te odcienie odróżnić. I tak na przykład usłyszenie końcówki rozmowy Inoshi i Asaki nie stanowiło żadnego problemu, chociaż wcale nie nadstawiał ucha. Nie było go tutaj tylko krótką chwilkę. W tym wszystkim nawet przez myśl mu nie przeszło, że zachowanie Inoshi mogłoby zostać nieodpowiednio odebrane. Przesunął wzrokiem z Inoshi na Asakę, badając ich wyrazy twarzy, napięcie między nimi, tą dziwną nić nieporozumienia, która zamieni się w chaos, jeśli tylko da się jej okazję. Tylko że on nieporozumienia nie dostrzegał. Ledwo zaciekawił się, czym Inoshi mogłaby niby urazić Asakę. Białowłosa co prawda miała spojrzenie, które mówiło, że wpuści ci wpierdol korekcyjny dla zasady, jeśli podejdziesz za blisko, ale była tak naprawdę cierpliwa w stosunku do ludzi. Do tego zdrowego stopnia, rzecz jasna. Z tym, że doświadczył jednocześnie na własnej skórze, jaki Inoshi miała talent do prowokacji. Jego było jeszcze trudniej wytrącić z równowagi niż Asakę, ba! Nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że był największym stoikiem, jakiego ta ziemia zrodziła, ale potem pojawiała się Inoshi, robiła jedną rzecz... i trach! Wszystko sypało się jak domek z kart. Nie zapytał już, dlaczego sądzi, że to takie dziwne, że ją zaprosił, bo tak naprawdę to go to nie interesowało. Interesowałoby go to, dlaczego nie przyjechała. Ale jest! Przybyła. Był z tego powodu naprawdę zadowolony.
Co mówi się w momencie, kiedy ktoś jest naprawdę smutny? Kiedy ktoś stracił przyjaciela? Chyba nic. Wznosi się toast ku dobrej pamięci. Ku lepszemu jutru. Co człowiek to inna potrzeba. Niektórzy potrzebowali przytulenia. Inni dobrego słowa. Nie należał przecież do osób, które dbałyby o to tak długo, jak długo czegoś nie potrzebował. A tego, czego tutaj potrzebowano, to dobra atmosfera. Dlatego też rozciąganie tematu na zmarłych temu nie sprzyjało. To, co powiedziała Inoshi zaraz potem, również. Zasępiło go, musnęło ramiona jedwabistym chłodem, który nie miał niczego wspólnego z ochładzającą ciało nocą po długim i ciepłym dniu.
- Zagoiła się. Wszystko było z nim dobrze zeszłego roku. - Bo od tamtej pory nie miał od niego żadnych wieści, ale nic dziwnego - jak miałby mieć. Podróżowali z Asaką tak wiele, a potem tyle się działo... ślub był możliwością do spotkania się. Opowiedzenia sobie przynajmniej małego ułamka o wszystkich tych wydarzeniach. Tylko że temat Akiego, na szczęście, pociągnięty nie został.
- Toshiro jest naprawdę bardzo zdolnym shinobim. - Dopowiedział swoje trzy grosze. Dla niego nie była to żadna potwarz, nawet nie załapał, że to miał być jakikolwiek psikus w jego kierunku. Pochwycił słowa Toshiro tak naturalnie, jakby rzeczywiście dostał od niego solidny wpierdziel i potem ledwo się na nogach trzymał. Dla niego to była okazja do wykorzystania. Taki był dziwny, że lubił się prezentować z tej gorszej strony. Przedstawiać jako ten słabszy. To było bardzo wygodne. Tak samo, jak lubił trzymać się cieni, to jedno się nie zmieniło. Bo poza tym? Zmieniło się naprawdę sporo rzeczy. Tak jak to, że już tak usilnie się tego cienia nie trzymał. - Dzika? Też mi pomysł. - Nie zabrzmiał nawet trochę na zdziwionego, chociaż wewnętrznie zdołała go zadziwić. Jak zawsze, kiedy wkraczało coś abstrakcyjnego na tapetę, co musiał potem ogarnąć wyobraźnią. - Nie oberwałem. - Tutaj spojrzał znacząco w kierunku Toshiro. Bo, no właśnie, "najwyraźniej tak już miał".
... że ciężko go było trafić.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Dom Asaki

Post autor: Hikari »

Opowieści o krainie zainteresowały słuchającą Hotaru, ale nieznane ciekawiej brzmi niżeli wygląda. Mogło to być również przyzwyczajenie, ale trzeba przejść dalej zamiast opowiadać tylko o prowincjach w których mieszkamy. Okazuje się, że obydwa pytania Inoshi były bardzo słabo precyzyjne. No, pierwszego dało się domyślać, aczkolwiek wciąż pozostawiało parę ścieżek w zrozumieniu jego znaczenia. Skierowane do panny młodej poddawało różne scenariusze nawet Hikariemu, więc lekkie poruszenie nie umknęło jego uwagi. Obserwował całą sytuację nie wtrącając się, po spróbowaniu alkoholu język robi się bardzo ruchliwy i potem trzeba wypić własne piwo, a w tym wypadku niech będzie sake. Obecnie Asaka w żaden sposób nie reagowała, starała się być spokojna i odpowiedziała z gracją, a dodatkowe tłumaczenia musiały wystarczyć. Naprostowywały lekko o co młodej Yamanace chodziło.
Terumi bardzo chętnie słuchał informacji na temat Kami no Hikage. Wiedział, że stamtąd się znają, ale dokładne początki tego nie są mu znane. Słyszał więcej na temat tajemniczej pieczęci, która została nałożona na Shikarui'a. Powinien od niej zginąć, a jednak przeżył. Ciekawe było wspomnienie o sprzeczce zakończonej przejęciem ciała niejakiego Aki czyli Aka. Lekko się zaśmiał, wyobrażał sobie tą historię i widział w barwach komedii.
- Może z przejęciem ciała trochę podziałało, ale nie uchroniło od innych psikusów.
Miał tutaj na myśli nawet pobudkę po niedawnych treningach. Nie to, że był zły z tego powodu, póki nie powtarzało się zbyt często. Mogło to być niejako sprawdzianem dla obojga, a dla niej motywacją do rozwoju. Osiągnięcia punktu, gdzie złapie swojego nauczyciela. Zadanie stawało się coraz trudniejsze, bo on sam nie tracił swojego czasu. Potem historię dopowiedziała Inoshi, ale tą część już znał wcześniej. Tak samo jak szczegóły misji, gdzie straciła przyjaciela. No dobra, po prostu w o wiele szerszym zakresie, pozostawało wciąż parę tajemnic dla niego samego. Jak się dalej okazuje Shikarui z każdym tutaj siedzącym zaczynał znajomość od jakiejś awantury. Prawie każdy, bo obecnie relacja między nim, a Hikarim wyglądała dość normalnie, nie posiadali okazji jeszcze sobie przyłożyć. Fakt ten należy wykorzystać w jakimś dowcipu.
- Z każdym początkowo się kłócisz i masz dobre relacje, czyli, że się dogadujemy to powinienem się tego bać? Może przynajmniej dajmy sobie po kuksańcu, aby nie kusić losu?
Lekko się zaśmiał również pod wpływem tego, że rozrabiali na polu niczym dzik. Toshiro, który go pobił do nieprzytomności i wybiegająca Asaka z domu aby ich powstrzymać. Wyobrażał ją sobie obecnie oczywiście w stroju panny młodej, aby dodać temu wszystkiemu komedii. Nie wątpił, że w Daishi są silni shinobi, a do tego mógł zaliczać przyjaciela rodziny Sanada skoro tak powiadają. Chociaż wszystko musiałby sprawdzić na własne pięści, opowieści nigdy nie opowiadają prawdy. Zazwyczaj bywają przesadzone lub umniejszone pewne elementy dla ubarwienia wszystkiego, sam tak bardzo często robił. Mimo to migał się odpowiedzenia na pytanie, jak się poznał z panną młodą. Oczywiście Terumi jak każdy inny tutaj obecny również chciał się tego dowiedzieć.
- Nie myślcie, że unikniecie odpowiedzi na pytanie jak się poznaliście. Możecie najwyżej na odwagę wypić po jednym.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Dom Asaki

Post autor: Asaka »

Hotaru zamyśliła się trochę.
- W większości pomagali nasi rodzice. To oni byli ich opiekuńczą parą. No i przez długi czas było w domu sporo zamieszania z przygotowaniami. Ale poza tym było normalnie – cóż więcej mogła powiedzieć siostra panny młodej? Trochę nie było jej w domu, bywała na misjach. Nienormalne było to, że ślub odbywał się tutaj, u panny młodej, a nie pana młodego – ale jego dom nie istniał. Nie było też jego rodziny, bo nie żyła. Wszystko więc musieli zrobić tutaj, nieco naginając tradycję, ale nie na tyle, by kogokolwiek zgorszyć. Dlatego zdecydowana większość gości była tutaj od strony Asaki. - Noo ja dotychczas byłam na kilku. Wszystkie śluby u nas tak wyglądają. Mniej-więcej. No ale nie zrezygnowali z tradycyjnego brzmienia – dodała jeszcze po tym, jak Inoshi przyznała się, że pierwszy raz jest na ślubie. Hotaru poczuła się więc w odpowiedzialności, by nakreślić dziewczynie pewne niezrozumiałe dla niej kwestie. - Jak masz jakieś pytania odnośnie tego, to się nie krępuj – bo tak jej się teraz zdawało, że blondynka jest taka spięta przez to, że nie wie jak się dokładnie zachować. - Aktualna część nie jest już oficjalna.
Asaka potrafiła zagotować się w czasie od zera do dwóch sekund bez wcześniejszego ostrzeżenia. Dzisiaj jednak była na własnym ślubie i po pierwsze – nie wypadało, po drugie – po co go sobie psuć, a po trzecie – potrzeba było czegoś więcej niż dziwne zachowanie gościa od strony Shikaruia, by się zdenerwowała na tyle, by wybuchnąć. Oczywiście Inoshi była na jak najbardziej dobrej drodze, jeśli nie przyjmie innej taktyki, ale na razie było względnie spokojnie. Białowłosa też była dość bezpośrednią osobą. Jak coś jej nie pasowała to dawała o tym znać w taki czy inny sposób. Jak na razie było delikatnie.
- Nie jestem pewna. To jakoś samo przyszło – nie chciała być niemiła, mimo wszystko. Więc pomimo chłodu, który musiał zawiać z jej poprzedniej wypowiedzi, odpowiedziała na bardziej sprecyzowane pytanie Inoshi. I to całkiem szczerze. Bo rzeczywiście nie wiedziała, w którym to przyszło momencie. Fakt, podobał jej się od początku, ale nie łączyła tego w żaden poważno-romantyczny wątek. Ani tym bardziej w ślub. A tu proszę. - Nie szkodzi.
A co sobie pomyślała, to już całkowicie osobna kwestia. I nie zmartwienie Inoshi, a Shikaruia – ewentualnie.
Straciła przyjaciela na wojnie – to nie mogło być proste, Asaka nie powiedziała więc nic, bo cóż by mogła takiego, co by ukoiło ból po stracie kogoś ważnego? Inoshi nie była jej w żaden sposób bliska, dopiero co się poznały, dlatego co ona, obca, będzie jej mówiła? Również w milczeniu przyjęła historię o ich poznaniu się. O Kami no Hikage wiedziała, więcej niż mniej, z tego, co opowiadał jej Shikarui gdy już musiał – choć to za dużo powiedziane. Musiał-chciał – a po prostu postanowił jej zaufać. Nie wydawała się więc zdziwiona tą historią, poza tym to się zgadzało z tym, co sama wiedziała. Zaś wspomnienie Korony Świata nie mogło być proste. Uśmiechnęła się więc tylko do Inoshi w odpowiedzi.
No a później padło pytanie o to jak oni się poznali. Pytanie, które Shikarui przemilczał, najwyraźniej na nią zrzucając lwią część opowieści. Czy potrzebowała pić na odwagę? Niezbyt, bo też nie było czego się wstydzić. Asaka zerknęła kątem oka na Shikiego, uśmiechnęła się pod nosem i odchrząknęła.
- To w zasadzie żadna tajemnica. Poznaliśmy się w Sogen mniej-więcej rok temu. W karczmie tak dokładniej. Przyszłam tam wtedy po treningu, a Shikarui, zdaje się, już dłuższy czas modlił się nad kartą dań. Zaczepił mnie, zaprosił do towarzystwa. No i tak się potoczyła rozmowa, od słowa do słowa wyszło, że oboje pochodzimy z Daishi. No i tak jakoś… Zaproponował tutaj wspólną podróż, ja nie miałam w tym czasie nic lepszego do roboty, a i tak chciałam się wyrwać z Kotei, więc… Oto jesteśmy – zakończyła dość kulawo. - Moja relacja z Shikaruiem też nie zaczęła się od kłótni – dodała jeszcze, uśmiechając się do Hikariego.
- Moja też nie! - więc... było ich więcej.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości