Posiadłość Sanada

Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Asaka »

Brzmiało słodko, bo Asaka mówiła do Shikiego słodko. Nie na siłę, nie był to jad przykryty miodem. Kobieta, pomimo wyraźnej słabości ciała po wysiłku, jakiego doświadczyła wczoraj, była w całkiem dobrym humorze, bo przepełniało ją szczęście. W końcu mogła zobaczyć tę istotkę, którą przez ostatnie dziewięć miesięcy nosiła pod sercem, dbając o nią jak mogła najlepiej. Była też we własnym domu, w towarzystwie ukochanej osoby – tej, bez której nie wyobrażała sobie życia i bez której na świecie nie było tej małej istotki, promyczka szczęścia, które właśnie leżało w kołysce i przysypiało. Jak miałaby nie być szczęśliwa? Jak miałaby nie mówić z tą słodyczą i czułością do osoby, która trzymała w ręku jej serce
– A po co mam uciekać od ręki, która rzuca rybkę? – zapytała takim tonem, jakby mówiła zupełnie poważnie, po czym podparła brodę na dłoni, nie spuszczając wzroku z męża. – Na smycz…? Jesteś pewien? Przed bogami zostaliśmy złączeni nicią, to chyba ważniejsze i silniejsze niż jakaś tam smycz. Noooo aaaale jeśli cheeeesz – trochę było w tym żartu, trochę przekory, trochę mówiła na poważnie. Droczyła się – to jedno było całkowicie jasne i pewne. Jak pewne było to, że Asace daleko było do pruderyjnej, o, on o tym wiedział najlepiej. W końcu gdyby nie to, to by się na pewno tak dobrze nie dogadywali i nie byłoby im tak ze sobą dobrze. Czuła, że naprawdę dobrali się jak w korcu maku.
– Bardzo chcę – potwierdziła, nie odrywając łokcia od stołu, tyłka od poduszki i wzroku od twarzy Sanady. Rzadko jej coś robił, to był fakt i wiedziała, że nie lubi – ona lubiła, dlatego to ona głównie w kuchni gotowała i wszyscy byli zadowoleni. Bywały jednak takie dni, bardzo rzadko, że po prostu białowłosa miała taką zachciankę, by to dla niej coś zrobiono. Oczywiście, Shikarui rozpieszczał ją normalnie na inne sposoby – kupował jej piękną biżuterie, czy drogie kimona, takie, by podkreślały jej urodę. Dlatego też polubiła ubierać się bardziej kobieco; nie była już taką chłopczycą jak kiedyś. Wydoroślała. Dzisiaj jednak czuła się na tyle słabo i kiepsko, że po prostu zapragnęła, by to jej zrobiono śniadanie. Stąd była ta cała przekomarzanka i malutka gierka. – Naprawdę? Wynagrodzę ci to, jak już nie będę taka słaba – o, z pewnością mu to wynagrodzi. To i inne rzeczy.
Wtem usłyszała pukanie do drzwi i nawet niezbyt mocno zaskoczona wstała od stołu, żeby pójść otworzyć. Prawdę mówiąc to spodziewała się, że to może jej rodzice chcą zobaczyć jak się mają po tej nocy, i pewnie chcą zobaczyć małą. Białowłosa zdziwiła się więc nie dostrzegłszy nikogo – a widząc tylko odciski nóg w śniegu. I umykający płaszcz gdzieś w oddali. Zaskoczona podniosła papierowe pudełko, obejrzała je z każdej strony i w końcu zamknęła drzwi, niosąc pakuneczek do kuchni.
- Dostaliśmy paczkę – powiedziała i położyła ją na stole, nie brdzo wiedząc co z nią zrobić. Potrząsnęła nią i… no ewidentnie coś było w środku. Coś cięższego od zwykłej kartki papieru. To chyba nie od żadnego tajemniczego adoratora na przywitanie na świecie dziecka Sanadów.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Shikarui »

- Po to, żebyś w pogoni za rybką się nie zapomniała. - Nic fizycznego między nimi nie było potrzebne, nie w takim rozumowaniu. Przytrzymywanie siłą przecież nie działało. Czasem jeśli kogoś wystarczająco mocno kochasz musisz pozwolić mu odejść. Bardzo enigmatyczne powiedzenie i chociaż Shikarui go nie akceptował, to teraz już rozumiał, co miało oznaczać. Czy ktoś tu myślał o odchodzeniu? Jak sama Asaka odczuwała - byli zbyt szczęśliwi, żeby zastanawiać się nad znikaniem ze wspólnego życia. - Co przed bogami to przed bogami, a co przede mną to przede mną. - Bogowie zawsze obserwowali wszystko i widzieli wszystko. Ale człowiek też miał w swoich dłoniach moc, by układać rzeczy według własnej woli. Inaczej pozostałoby położyć się i czekać na zbawienie. Na to, aż wydadzą na ciebie wyrok. Pewnie długo nie trzeba byłoby nawet czekać. Ale tu i teraz to było zwykłe droczenie się… tak na pół serio. Zdecydowanie na pół serio.
Podniósł się od stołu po wzięciu jeszcze jednego łyczka herbaty, uśmiechając się pod nosem, tak kącikiem ust, do tego jej “naprawdę?”, jak i dalszej części wypowiedzi. Tak jak Shikarui dbał o wszelkie długi, tak akurat w wypadku jej i siebie nie rozumował w tych kategoriach. Już nie. Dawno to porzucił, rozumiejąc, że te ściganie jest bezsensowne, próba nadążania za długą listą małych i wielkich rzeczy, jakie robi się dla siebie wzajem. Odkrył, że w małżeństwie te listy nie są w ogóle potrzebne. A jeśli były to musiało być to bardzo ciężkie małżeństwo.
- Nie ma potrzeby. Musisz tylko wytrzymać moje małe umiejętności gotowania. - Ale Shikarui nie zabrał się za gotowanie. Pukanie do drzwi zwróciło jego uwagę. Poczekał, aż Asaka do nich podejdzie. Może to jej matka? Albo siostra? Czasami potrafili przyjść w odwiedziny. Zresztą nie tylko oni. Tylko że... nie przyszedł nikt. Zamiast tego była paczka, którą białowłosa przyniosła. Shikarui od razu aktywował swoje oko, by upewnić się, że połozone puzderko nie zawiera w sobie żadnych zbędnych niespodzianek. Samotna paczka zostawiona przez... nikogo. Bo jego wzrok powędrował za drzwi. Zostały ślady w śniegu. Ale czarnowłosy nie zamierzał tajemniczego jegomościa na razie śledzić. Nie, kiedy upewnił się, że we wnętrzu notek nie było. Ani żadnej innej dziwnej chakry.
- Czyżby..? - Mruknął z zainteresowaniem. - Pamiętasz? Mówiłem ci, że poprosiłem Kruki o przyniesienie zwojów. Może to to. Zostaw na razie z boku. Potem się tym zajmiemy. - Paczka nie zając, nie ucieknie. Tylko zając-zając. A czarnowłosy był przewrażliwiony i chciał ją otworzyć w warunkach kontrolowanych. Na pewno nie przy dziecku.
Onigiri na szczęście wcale trudne nie były, to i wielkiej filozofii nie będzie w ich zrobieniu. Skierował swoje kroki do piwniczki, z której wyniósł zapakowanego, świeżego łososia. Przygotował deskę, nóż, wszystko spokojnymi, stoickimi ruchami, istny flegmatyk. Wyniósł rybę na zewnątrz, otwierając na moment drzwi kuchenne prowadzące na taras, by przemyć tam ją i dopiero wtedy ułożył ją na desce. Zanim jednak zajął się samą rybą, przygotował odpowiednie porcje ryżu, zlepiając go w dłoniach w równy kształt. Nie tak jak Asaka potrafiła fantazyjnie je przygotowywać, lepiąc je w kotki, świnki i inne krówki, zdecydowanie jego stawiały na klasykę gatunku. Zaczął kroić mięso, dzielić je na odpowiednie paski. - Chcesz wasabi? - Asaka lubiła bardziej zdecydowany smak i czasem lubiła tez z ostrymi rzeczami eksperymentować. A wasabi to nawet Shikarui lubił. Ten chrzan był najmocniejszą przyprawą, jaką kojarzył, ale w malutkiej ilości dawała niesamowitego smaku, a wcale nie paliła w usta. W kuchni co chwilę rozlegał się teraz dźwięk ostrza, które gładko przesuwało się na ukos po rybie i czasem delikatnie dotknęło deski. W miarowych, jednostajnych niemal ruchach. Shikarui poświęcał temu zajęciu sporo uwagi. Jak zazwyczaj wszystkiemu, za co się brał.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Asaka »

– Nie, nie nie. Są ważniejsze sprawy od rybki – Asaka nie była tym typem osoby, która biegła za czymś w zupełnym zapomnieniu. Że jak ktoś rzuci jej piłeczkę, to ona wyleci za nią, nie zważając, czy po drodze nie ma przepaści, w którą wpadnie. Rybka była kusząca, a i owszem, ale bardziej pociągające było ułożenie się na kolanach męża i wdychanie jego zapachu, czując jego dobrą, czułą rękę głaszczącą po włosach. Rybka przy tym bladła, bo złotooka wolała się wpatrywać w niego, a nie biec za tym, co za chwilę i tak zniknie. Nic tutaj nie było na siłę. Ludzie się dziwili – jakim cudem ona mogła go kochać. Jakim cudem chciała być obok niego, prowadzić z nim życie. Na całe szczęście to nie była ich sprawa, tylko jej. A ona tak właśnie wybrała i nadal wybierała – jego. Być może nawet na przekór wszystkiemu, ale Asaka nie żałowała ani chwili przy nim spędzonej, nawet tych smutków i niezrozumienia, które się czasami pomiędzy nimi wplątywały. Tak średnio raz na rok – to już byłą swojego rodzaju tradycja. A ten rok był trudny pod… naprawdę wieloma względami, ale nadal byli ze sobą, nadal chcieli się starać, nadal…
– Wszystko zawsze przed tobą. Nie mam przed tobą nic do ukrycia. I nie mam w planach od ciebie uciekać – to chyba było jasne. Tym bardziej, ile wysiłku wkładała w ten związek, w prostowanie SHikiego i jego niezrozumienia świata czy relacji pomiędzy ludźmi. No a teraz mieli coś, kogoś, kto spajał ich jeszcze bardziej.
– Wiem, że nie ma. Ale chcę. I nie dosłownie o to mi chodziło – wiedziała, że nic nie jest mu winna, bo wszystko co mieli, było wspólne. Wspólne życie, wspólny dom, wspólne łóżko, wspólna przyszłość, wspólna teraźniejszość, a nawet wspólna część przeszłości. Wspólne dziecko, wspólny interes, wspólne cele. Kobieta mogłaby tak wymieniać długo, ale wszystko się zawierało w krótkim: życiowy partner i bratnia dusza, bo choć się różnili, to nie aż tak bardzo, jak mogło się wydawać. – Lubię twoje gotowanie. Pochodzi z serca – bo nie potrafił, a się starał – dla niej. Jak miałaby tego nie docenić? Szczególnie, że robił to tak rzadko. Ale ją to uszczęśliwiało, zwłaszcza w takim dniu jak ten.
Shikarui zabrał się za szukanie łososia i zrobienie z nim co trzeba, a w tym czasie białowłowsa wygodniej usadowiła się na poduszce i porządniej zawiązała kimono, które wcześniej tylko narzuciła i zaczęła ogrzewać sobie dłonie na czarce herbaty, delikatnie dmuchając na płyn w środku. Było jej zimno – nie dlatego, że w domu było zimno, a ponieważ jej organizm był wykończony. I było to widać, zwłaszcza wtedy, gdy nie robiła już tych wszystkich min i nie śmiała się łobuzersko. Gdy po prostu przyglądała się kołysce było widać jej szczęście, spokój i zmęczenie właśnie. Zaś przesyłką nie zamierzała sobie zawracać głowy, skoro Shiki powiedział, że było bezpiecznie. – Ale malutko – tego wasabi rzecz jasna. NIe odpowiedziała od razu, a dopiero po chwili, gdy Sanada się odezwał, a do niej dotarło, że coś się do niej mówi. Jakoś te miarowe, wystudiowane, precyzyjne cięcia nożem i stuk o deskę sprawiało, że Asaka wpadała w jakąś taką… w zamyślenie. Było jej dobrze.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Shikarui »

Pewnie, że były wazniejsze sprawy! Przecież rybka to tylko rybka! Jedzenie - tak, tak, ważna sprawa. Bardzo ważna nawet. Część materializmu, który Shikarui niemal kultywował. Uwielbiał przedmioty i otaczanie się nimi i lubił też dobrze zjeść. Dlatego też dbał o to, żeby Asaka również mogła zjeść dobrze, nawet jeśli to ona gotowała. Czasami zaprosił ją na przepyszny obiad do ryokanu. Czasem zabrał ją do herbaciarni. Innym razem przyniósł cały obiad ze sobą. I w tych bardzo rzadkich momentach - coś ugotował. Jak teraz.
- Kiedyś bym nie wierzył własnym uszom. - Uśmiechnął się pod nosem. Ale to było kiedyś, dziś mieli dziś. Czyli jego - dość kiepskiego kucharza, chociaż rzeczywiście wkładał w to tyle serca, ile tylko serca posiadał. Dla niego to było bardziej jak alchemia, jak matematyka, jak liczenie pieniędzy. Dobranie idealnych ilości, by powstało idealne danie. Nie robiłby tego dla byle kogo, a już na pewno nie miał oporów, żeby zrobić to dla Asaki. I dla Asaki robił to z chęcią, bo wiedział, jaką jej to sprawia przyjemność. - Gdzie byś nie uciekła i tak bym cię znalazł. I tak bym cię dogonił. - Bo nie miało być szansy na podział “ty” i “ja”. Obejrzał się na moment przez ramię, na grzejącą Asakę na czarce herbaty. Zaraz potem na kołyskę, z której dochodziły cichutkie, bliżej niezidentyfikowane dźwięki. - Gotowanie z serca… gdzieś słyszałem, jak mówili “przez żołądek do serca”. Popieram. Jedzenie potrafi być bardzo dobre. - Cieszyło go to, że Asaka była ucieszona - prosta kalkulacja. I przez to robił różne dziwne rzeczy, a że jego drugim imieniem był “kameleon”, to potrafił się całkiem sprawnie dopasować do sytuacji z mniejszym czy większym wysiłkiem. Czasem bez żadnego. Przyzwyczaił się do tego, że Asaka zawsze mówiła o nim tak, jakby był naprawdę uczuciowym człowiekiem. Na początku wprawiało go to w duże skonfundowanie. Wszystkie uczucia zresztą wprawiały go w skonfundowanie. Teraz to po prostu akceptował. Lubił czuć. Odczuwać. Nadal lubił szukać emocji i je wywoływać na różne sposoby.
Wyciągnął z piwniczki odrobinę chrzanu i zajął się jego ucieraniem i przygotowywaniem całego wasabi. Potrwało to przez chwilę, zanim mała miseczka była gotowa. Nałożył odrobinę na ryż, zanim nakrył je plasterkami ryby. W Ryuzaku no Taki można było odkryć, jak ryby fantastycznie smakują z cytrynami, ale tutaj takowe nie rosły. I były kolejną rzeczą, którą dostać trudno, a jak były - kosztowały całą mamonę. Choć akurat Shikarui sobie wcale nie żałował - i nie żałował też żonie. Starych nawyków jednak ciężko było się pozbyć. Chyba targował się już głównie dla sportu. Chyba sprawiało mu to przyjemność - wyduszanie każdego grosza z każdej pierdoły.
Po pewnym czasie śniadanie było gotowe i cała taca z onigiri powędrowała na stół. Shikarui umył najpierw ręce i postawił go przed Asaką, siadając naprzeciw niej.
- Proszę. Smacznego. - Tak jak ona często robiła, tak teraz on zamiast jeść to właściwie się przyglądał. Ach… ale jeszcze… wstał i skierował się do sypialni, żeby przynieść z niej cieplejsze kimono Asaki, które narzucił jej na ramiona. Tak. Teraz było lepiej. Niemal idealnie.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Asaka »

Do dzisiaj wspominała to, jak wspólnie, podczas swojej pierwszej podróży, udali się do Sakai i tam zatrzymali się w pewnej karczmie. Jedzenie tam dawali w wielkich porcjach i jak smakowało…! Pyszności, wspaniałe, można się było rozmarzyć. Białowłosa ciepło wspominała tamten czas, bo i poniekąd dla niej i Shikiego było to przełomowe. I widziała wtedy jak czułą potrafi być osobą, nawet jeśli nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Jak nosił ją na plecach, żeby nie zmoczyła sobie butów. Jak delikatnie całował jej skórę, żeby zabrać ze sobą ból uderzenia, które sam zadał – całkowicie przypadkiem przy niemądrej psocie Asaki. Zresztą dobrze wspominała Sakai też z zupełnie innego powodu i mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że to nie była tylko chwilowa fascynacja, która zaraz przeminie. Nie przeminęła – urosła. A Shikarui… Dbał o nią. Zajmował się jej ranami, jeśli już jakieś zarobiła i nigdy nie robił tego tak, jakby mu się nie chciało. Jak można uważać, że ktoś taki był nieuczuciowy?
– Dlaczego nie? – tak jak on nie wierzył w siebie na tym polu i był skonfundowany, tak ona nie rozumiała skąd to niedowierzanie. – Pamiętam jak mówiłeś, że gdybym ci kiedyś uciekła, to wróciłbyś do Sogen z myślą, że kiedyś znowu spotkamy się w karczmie i pomogę ci wybrać coś do jedzenia – pamiętała to bardzo dobrze, bo te słowa wtedy ją uderzyły. Powiedział je w bardzo podobnym czasie tylko 4 lata wcześniej, gdy razem dotarli do jej domu rodzinnego, a Sanada miał wyruszyć do Nawabari. Sam. Wyryło się to w jej pamięci i było przypieczętowane bardzo ognistym pocałunkiem, który doprowadził do… no cóż. Bardzo niebłogosławionego zbliżenia, a później do tego, że Shikarui poprosił o jej rękę. Pamiętała to bardzo, bardzo dobrze.
– No tak, tak się mówi. Nie dlatego chciałeś mnie wziąć za żonę? – właściwie to do teraz nie wiedziała co nim kierowało, że tak nagle się na to zdecydował i to zaproponował jej macosze. Wcześniej nie byli nawet parą, byli… towarzyszami podróży choć nieco bliższymi niż tylko dwójka znajomych.
Obserwowała w ciszy to, jak Shikarui zajmuje się rybą, ryżem i przygotowywaniem pasty wasabi. Robił to takimi wypracowanymi, dokładnymi ruchami, że aż trudno było uwierzyć, że na co dzień nie gotuje. Był jednak dobrym obserwatorem i zresztą długie godziny marnował na obserwowanie jak to Asaka krząta się po kuchni i przygotowuje jedzenie. Po takim czasie nie dziwne było, że coś tam podłapał. A kulki onigiri, chociaż nie były stylizowane ani ozdabiane jak ona to robiła, wciskając na przykład na talerzu Shikiemu kotki i pieski do jedzenia – dla niej były idealne. I zresztą nie powiedziała żadnego słowa, kiedy już wgryzła się w kulkę i pomału sobie żuła, z wyrazem błogości na twarzy.
A cieplejsze kimono przyjęła z wdzięcznością.
– A ty nie jesteś głodny? Spałeś coś dzisiaj?
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Shikarui »

Miał uczucia. Miał emocje. Były skomplikowane, wydawały się dziwnie płaskie, ale potrafił tak samo cieszyć się, jak inni i przeżywać tak samo ból, jak inni. Tylko wszystko układał sobie nie tak, jak powinien. Nawet kiedy znalazł już poszukiwaną granicę między dobrem a złem, przyswojenie jej nie było takie proste. Jak połknięcie pigułki, co niby miała ci pomóc, ale była za duża, więc wybrzydzałeś. Nie chciał, nie mógł, nie potrafił. Asaka nigdy na to nie naciskała. Podobało jej się to, jaki był, więc i on w końcu polubił samego siebie. Chciała go poznawać, więc on siebie samego poznał. To, że właśnie ona w niego wierzyła, powtarzała, że nie jest narzędziem, psem i że nie jest bezuczuciowy sprawiło, że bajka stała się prawdą. Zawsze nią była. Nikt po prostu nie wziął tej zniszczonej książki, żeby ją otworzyć i zrobić z niej jakikolwiek użytek. Niczego nie żałował. Cieszył się z tego, jak bogowie dali mu sposobność na poznanie tego świata i obleczenie go tysiącem barw, o których istnieniu wcześniej nie miał żadnego pojęcia.
- Tak kiedyś mówiłem? - Ona była jego wiarą w siebie samego, jego wolą i odwagą. Nie potrzebował nikogo innego, ale zarazem był zachłanny - i tak jak jej powiedział, pragnął przyjaciela. Kogoś, z kim czułby się tak dobrze, jak czuł się z nią, ale w zupełnie innym rozumieniu. Bo bardzo dobrze już rozumiał różnicę.Jakiś czas temu o tym rozmawiali i zapisał sobie to w pamięci. Ktoś, kogo kochasz, to osoba, przy której wszyscy inni tracą znaczenie. Tak długo zastanawiał się, czym jest miłość! Jak się nazywa, jak ją określić. Czy naprawdę ją odczuwa, czy to tylko dziwne widmo jego serca, jedno z tych wielu rzeczy, które naśladował? Teraz wiedział, że ją odczuwał. Że to nie był fałsz, żaden nałożony na własne oczy czar. To wszystko było prawdziwe. - Musiałem być głupi. Pozwolić uciec takiemu Skarbowi to jak stracić dobrą wolę Niebios. - Uśmiechnął się szerzej. Nie miał nawet cienia wątpliwości, że Asaka mogłaby go zostawić. Wierzył, że połączyła ich karmiczna więź, że byli sobie pisani. - Jesteśmy parą zesłaną z Nieba. Jak moglibyśmy żyć oddzielnie? - Ale właśnie - kiedyś to było kiedyś. Musiał chyba kochać ją mniej niż teraz, skoro tak powiedział. Albo było coś innego co sprawiło, że powiedział właśnie tak. To zresztą nie miało znaczenia. Teraz było teraz. A teraz był w niej szalenie zakochany.
- Głównie dlatego. Reszta to tylko dodatek. - O, sam teraz żartował! To raczej fakt, że lubiła gotować, było dodatkiem. Lubiła to robić. Gdyby nie lubiła, stanąłby na głowie, żeby sprowadzić tutaj najlepszego kucharza, który i jej i jemu robiłby najlepsze przysmaki. No i teraz samej Saki.
- Nie spałem. Nie jestem śpiący. Ale głodny jestem. Na razie muszę się napatrzeć. - Na najpiękniejszy obraz tego świata. żaden obraz nie mógł się równać pięknu, jakie potrafili nieść ze sobą ludzie.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Asaka »

Trudno było mówić i myśleć o płaskich emocjach w stosunku do Shikiego, jeśli miało się przed oczami obraz jego osoby tarzającego się w śniegu po Wielkiej Walce na Śnieżki z Asaką, ucieszonego i uśmiechniętego od ucha do ucha – i to dzień po tym, jak wyraził swoją chęć, by została jego żoną. Rzadko był tak widocznie szczęśliwy jak wtedy, ale te momenty istniały i nie były żadnym snem. Tak jak on nie był snem i złotooka wciąż co rano budziła się u jego boku, często wplątana w jego długie włosy. I ona też nie okazywała się snem, bo Shikarui zasypiał kołysany do snu jej usypiającym i kojącym dotykiem. Nie była żadną fatamorganą i on też nie był Ten dom też nie.
– Tak. Powiedziałeś to wtedy, jak mówiłeś, że musisz iść do Nawabari – nie musiala kończyć tym, że po to, żeby załatwić swoje sprawy, bo oboje wiedzieli jaki był finał: dostała wtedy dwie wiadomości, jedną pisaną przez Saki, że się przeciągnie, a drugą od Shuichiego, żeby przyszła. Shikarui dotrzymał słowa i wrócił do niej z tej wyprawy – bo gdy powiedział jej, że musi te swoje sprawy załatwić, to zapytała go, czy wróci. Do niej. Czy jeszcze się kiedyś zobaczą, czy… Ogień tamtej chwili, uniesienie, jakie ich porwało, zawsze było w pamięci Asaki. Oczywiście wtedy jej zauroczenie SHikaruiem dopiero przechodziło w zakochanie, i to uczucie rozwinęło się później, z biegiem czasu; nigdy nie uważała, że wiedziała, że to ten jedyny mężczyzna od momentu, kiedy go zobaczyła. Zrozumiała to później i wierzyła, że ich drogi naprawdę splotły się nie bez powodu. Oczywiście, że nie kochała go cały czas tak samo mocno, bo uczucie, to mocne, głębokie, pewne przyszło z czasem i tego, co czuła, była pewna. Nic dziwnego, że Shikarui był jedynym mężczyzną, któremu powiedziała, że go kocha – i to dopiero na ich weselu! – Nie wiem jak. Ja sobie tego nie wyobrażam – para zesłana z Niebios, tak? Ona też tak czuła. Zwłaszcza po tych latach wspólnego życia.
– Tak właśnie myślałam. Twój żołądek wybrał za ciebie – mruknęła nie do końca czysto i wyraźnie, bo właśnie opierała swoją twarz na dłoni i bardziej wychodziło z tego jakieś takie mamrotanie.
– Śpij póki możesz, bo ona nie da nam się normalnie wyspać – może Shikarui nauczy się zasypiać na zawołanie jak Asaka? – Głodny jesteś? To zjedz ze mną. Naprawdę dobre te onigiri już robisz – zawsze jej smakowały w jego wydaniu, ale z każdym razem stawał się w tym lepszy.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Shikarui »

Nieszczęsna, pechowa wyprawa do Nawabari była wspomnieniem, które nigdy nie zdoła opuścić jego głowy, ale otoczka wokół tego była całkowicie mglista. To, co przed. To, co po. Nie pamiętał nawet, dlaczego tam wyruszył tak naprawdę. Dostał… list? Na pewno nie sam z siebie - tyle pamiętał. I chociaż sam akt podróży pamiętał, mógł przed oczami przywołać każdy swój krok postawiony w strachu na ulicach Nawabari, symbol swojego rodu przypięty na tablicy, to powrotu już nie widział w ogóle. Nie wiedział, gdzie czas się zatrzymał i gdzie złapali go razem z Asaką na nowo.
- Jestem przyzwyczajony do bezsenności. - Noo, to akurat była prawda, jeśli chodziło o znoszenie niedoboru snu to Shikarui był w końcu mistrzem i opanował tę sztukę do perfekcji. - Już jem. Pewnie są ledwo znośne. - Zaczepił ją troszkę, że niby tylko tak mówi, że tak naprawdę są całkowicie niezjadliwe i niedobre. Sam wziął jeden kawałek do rąk, żeby go ugryźć.
Dni mijały szybko i intensywnie. Dziecko zapewniało roboty po pachy i tak naprawdę zajmowało niemal każdy wycinek dnia. A przynajmniej Shikaruiemu, który nie mógł się od małej odczepić i kończyło się na tym, że tam, gdzie on, tam była i ona. Kołyska też w związku z tym została błyskawicznie porzucona na rzecz tatusiowych ramion. Zadziwiające było też to, jak szybko mała rosła i jak szybko się wszystkiego wokół uczyła. Jak zdobywała coraz to większe zainteresowanie całym światem i jak chciała go próbować o własnych siłach i zmysłach.
Oczywiście nie to, żeby Shikarui porzucił zawód ninja! Sprawy dla klanu same się nie zrobią, a ryo same do ciebie nie przyjdą. Poza tym - traktował to jak hobby. Saki uwielbiała wręcz swoją babcię, więc nie było żadnego problemu, żeby ją z nią zostawiać, a i Shikarui przyprowadził kilka służek, by Asaka je zweryfikowała, aby pomagały w domu zarówno przy wychowaniu dziecka jak i przy oporządzaniu domu. Zwłaszcza na początku, kiedy Asaka była wykończona, a Shikarui czasem wręcz wędrował do innego pokoju, żeby się wyspać. Ale były to skrajne przypadki, kiedy już był naprawdę zmęczony. Shikarui miał zawsze większe problemy z wysypianiem się nocą niż w dzień - paradoksalnie. Z drugiej strony nocą nie działo się nic ciekawego - więc nawet nie było czym zabić czasu w tych ciemnościach. Tak czy siak mała i tak najczęściej zostawała pod opieką babci i dziadka. Osób, do których oboje mieli zaufanie i nie bali się Saki z nimi zostawić.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Asaka »

Dla niego była mglista, ale dla niej – nie, bo pamiętała wszystko, co było przed i wszystko, co było już tam, w Nawabari, gdy do niego przybyła. Pamiętała też to, co było po – bo dla niej, to były jedne z ważniejszych wydarzeń jej życia, które ukierunkowały je na obecną drogę. Pamiętała też rzeczy, jakie Shikarui wtedy jej mówił, opowiadał o sobie, o przeszłości, o swojej rodzinie. I wiedziała, że żadnego listu nie było, bo poszedł tam sam. Zmierzyć się ze swoją przeszłością, która aż taka straszna wcale nie była.
– Nie do takiej – mruknęła z zadowoloną miną, ale wcale się nie cieszyła na to, co miało nadejść. Czyli na płacz dziecka o losowych porach dnia i nocy, bo pieluszka, bo brzuszek, bo nudno, bo coś tam.
* * * Rzeczywiście dni leciały szybko i jedyny moment dla oddechu był wtedy, kiedy dziecko zasypiało – a i wtedy trzeba się było zachowywać cicho, żeby przypadkiem Saki się nie obudziła i nie marudziła, sprawiając, że podnoszone były nerwy wszystkich wokół. Oczko w głowie – tym się właśnie stała. Nie tylko młodych rodziców (chociaż Asaka… była już tak naprawdę dość stara jak na matkę pierwszego dziecka), ale też dziadków, bo mała, czarnowłosa Saki została kruszynką do rozpieszczania przez dziadków. Zwłaszcza Takanobu, który na co dzień był znacznie twardszym mężczyzną, surowym wręcz (ale nie do przesady), miał momenty rozpływu nad pierwszą w jego (i Minako) karierze wnuczką.
Asaka przez cały ten czas siedziała w domu i to Shikarui oddawał się swojemu hobby. Białowłosa jednak zrezygnowała, przynajmniej na razie, nie bez powodu. Musiała w swoim tempie powrócić do formy i gdy dziecko spało, to łagodnie zaczynała trenować w domu, przede wszystkim, żeby zrzucić te nadmiarowe kilogramy, które jej się nabudowały przez ciążę, ale też żeby wrócić do odpowiedniej kondycji. Im więcej miesięcy mijało – tym było lepiej. Poza tym chciała być przy dziecku, chciała widzieć jak rośnie, sama ją karmić, a nie wyręczać się mamką. Po drodze raz czy dwa zdecydowała się na jakąś prostą, szybką misję w najbliższej okolicy – małe wakacje od dziecka, ale białowłosa strasznie szybko zaczynała tęsknić. Wiedziała też przynajmniej gdzie jej jeszcze brakuje i co musi poprawić, żeby w końcu udać się na coś trudniejszego razem z Shikim, bo już zaczynała odczuwać, że zdecydowanie za długo jest w jednym miejscu. Tak, zapuściła korzenie, prawie dosłownie, bo teraz nie wchodziła w grę dłuższa podróż i jednocześnie dłuższa rozłąka z Saki. Gdyby udali sie gdzieś dalej, to Asaka zamierzała wziąć małą ze sobą. A na to była jeszcze zdecydowanie za malutka.
Teraz mieli zaś sam początek maja. Saki rosła jak trawa i grzyby po deszczu, a te pięć miesięcy minęło jak z bicza strzelił. I akurat nie znajdowała się ani w ramionach nadopiekuńczego ojca, ani w kołysce, bo leżała na futonie tuż obok Asaki.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Shikarui »

Czarnowłosy przesunął dłoń z trzymanym tomikiem na blat i skierował wzrok przez uchylone okno. Widok go rozpraszał. Dzisiaj wyjątkowo go rozpraszał. Podobno było trochę osób, które cierpiało na przypadłość wiosennej depresji. Kiedy wszystko budziło się do zycia, ale ty nadal tkwiłeś w zimowej ciszy. Zostawałeś zamrożony w czasie, a świat uparcie sunął do przodu i nie chciał się zatrzymać. Nie mógł się zatrzymać. Nie, nie dotykało go to w pełnej sile. To po prostu ten lekki powiew, ten melancholijny wręcz widok gór w oddali tkwiących nad jeziorem otoczonym iglastymi drzewami. Taki czar, który potrafili powtarzać najbardziej umiejętni artyści - zarówno na obrazach jak i w poezji. Poezji i obrazach, które oglądał, ale które nie miały dla niego znaczenia. Nie ważne, na ile z nich spojrzał i ile haiku przeczytał - nie potrafiły poruszyć jego duszy. Ale kiedy czasem chodził do herbaciarni, gdy zapowiadano, że będzie spektakl to rzecz wyglądała jakoś zupełnie inaczej. “Czasem” to mocne słowo, bo ledwo raz przechodząc przez ulicę był świadkiem spektaklu grupy teatralnej i raz przez przypadek natknął się na poetę podczas wybierania herbat dla Asaki i siebie. Utknął wtedy na dłużej - ale to przecież norma. Nie było chyba takiego wyjścia, w którym Shikarui by gdzieś nie zabłądził. Na początku za bardzo nie rozumiał, jak to działa i funkcjonuje, ale już parę dobrych miesięcy temu pojął, że to nie chodzi o tekst, o płótno czy o instrument. Chodziło o człowieka. Zawsze w tym wszystkim chodziło o ludzi. To nie sztuka poruszała - to ludzie i ich historie. Ich głębokie emocje. To chyba właśnie dlatego nie było lepszej kuchni ponad kuchnię Asaki.
Shikarui obrócił głowę w kierunku Asaki i dziecka, zamykając tomik poezji. Nie było żadnego sensu w ich czytaniu - ale czytał. Nie potrafił potem nawet ich powtórzyć, bo ich nie zapamiętywał. Niby nie czerpał z nich garściami emocji, a jednak poświęcał im czas. Czasem poświęcał nawet wiele czasu próbom zrozumienia. Zastanowienie nad tym, żeby zacząć grać na jakimś instrumencie poszły w niepamięć - a wszystko to przez poezję napisaną przez Suzumurę Shinjiro, od której wszystko się zaczęło.
- Musimy porozmawiać. - Wszystkie najgorsze rozmowy zaczynały się do “musimy porozmawiać”. - Za trzy dni ma przyjechać do Złotego Kosa jedna z bardziej utalentowanych poetek. Pójdziesz ze mną? - Shikarui miał dziwną obsesję na punkcie “hobby”. Niemalże jakby próbował na siłę nadać swojemu życiu sens - ale wcale tak nie było. Jego sens życia był tutaj. Te dwie drobne kobietki, jedna mniejsza od drugiej. Odsunął książeczkę od siebie i oparł skroń na zgiętych knykciach palców, kiedy przyglądał się ze swojej pozycji niewiastom. Było na co patrzeć, jak ciekawska mała w absolutnie przesłodki sposób wyciągała swoje rączki, to zaraz się na nich podpierała, unosząc w górę podczas leżenia na brzuszku. Pamiętał, że Asaka miała tam znajomych. Przy okazji mogliby ich odwiedzić, tak na dobrą sprawę chyba dawno się z nimi nie widziała.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Asaka »

Leżała na boku, podpierając głowę na dłoni – a całą rękę miała ułożoną dla wygody w trójkąt. W ten sposób miała widok na posłanie obok niej i na resztę sypialni, gdzie co jakiś czas zerkała, upewniając się w tym, co robił Shikarui – a czytał. I robił to już naprawdę bardzo bardzo płynnie, jej nauki nie poszły w las, co było paradoksalne, bo Asaka okazywała się całkiem dobrą i cierpliwą nauczycielką, wbrew pozorom, jakie mogła sprawiać. Jednak jej uwaga skupiona była głównie na małej Saki, która leżała tuż obok niej na posłaniu, które normalnie zajmował SHikarui. Normalnie – czyli wtedy, kiedy zdecydował się położyć spać razem z Asaką. A i z kołyski białowłosa w większości zrezygnowała, bo wolała małego szkraba mieć tuż obok siebie podczas snu, a też Saki była zdecydowanie bardziej spokojna przy matce. Teraz zaś mała leżała na brzuszki i ewidentnie próbowała się podnieś na małych rączkach, albo przynajmniej usiłowała unieść główkę, przy czym wydawała te swoje śmieszne odgłosy, z których Asaka rozumiała tyle, że Saki jest niezadowolona, że nie idzie jej tak jakby sobie tego życzyła.
- Oho…? – wymamrotała, w końcu rozpraszając swoje skupienie na córce i kierując je na Shikiego, który odłożył czytany i kartkowany tomik i teraz patrzył prosto na nie dwie. - Mam się bać? – to brzmiało mniej więcej tak, jakby zamierzał jej powiedzieć, że fajnie było, ale się skończyło, za to była to ostatnia rzecz jakiej Asaka spodziewała się od niego usłyszeć. - Poetek… – powtórzyła za nim, ewidentnie to nie tego się spodziewając po mężu. Nie sądziła, że interesuje go ta poezja tak bardzo, że wykraczało to poza ostatnie zamiłowanie do czytania haiku – poezji, do której Asaka miała tyle cierpliwości co do większości ludzi. “Podróżny śpi – / Chora dzika kaczka / Tłucze się zimną nocą.“ mogło i potrafiło wywoływać tylko i wyłącznie dziki atak śmiechu u Asaki, ale na pewno nie czuła w tym, że przeczytała coś niesamowitego czy głębokiego. Ale tego rechotu to już powstrzymać czasem po prostu nie mogła.
Ach! No i nie sądziła, że interesują go poetki.
- Poetka, tak? – powtórzyła, ale jej wzrok ponownie skupiny był na dziecku, które coś pod nosem gaworzyło. Tak naprawdę to nie była zazdrosna, bo niby o co? Ufała mu, był z nią, przy niej – spędzali razem sporo czasu, oprócz tego, jak wyruszał na misje. Ale zdradę się wyczuwało siódmym zmysłem. A ona nic nie czuła takiego. Trochę się z nim tylko teraz droczyła. Chyba. - W sumie to chętnie. Dawno razem nie wychodziliśmy. To trochę jak taka, ten… randka – parsknęła pod nosem i uśmechneła się, odpowiadając Saki w tym samym niezrozumiałym języku, którym się porozumiewała ze światem. Czyli w jakimś “gugugugaauiiiii”.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Shikarui »

Z tego typu wesołej twórczości rozumiał tyle, że ktoś chyba miał coś bardzo ważnego do przekazania. Albo bardzo lubił sake i wypił jej trochę za dużo. Większości naprawdę nie rozumiał z tego, co czytał, chociaż z samym czytaniem i pisaniem nie miał już żadnych problemów. Tak jak nie rozumiał super głębokiego przekazu w tym zawartego, tak i nie rozumiał, co czasem Asakę tak bawiło. Co było śmieszne? Że ktoś śpi? Że kaczka jest chora? Czy że noc jest zimna, a ona leci? No łącząc wątki i myśląc, że głupia ta kaczka - chora jest, a leci w zimną noc, zamiast się gdzieś ogrzać… to mogło być całkiem zabawne w ponury sposób dla tych co mniej wrażliwych. Tylko co z tym wszystkim miał wspólnego podróżny? I tak potem siedział i dumał nad sensem życia i istnienia. Czasem nawet coś udało mu się z tego wszystkiego wymyślić i do jakichś wniosków dochodził. Ale ze wszystkich przeczytanych tomików zrozumiał w pełni tyle haiku, że mógłby je zliczyć chyba na palcach dłoni. Nie był to zbyt chluby wynik, ale i Shikarui nie wynosił tego nigdzie spoza domu i tak naprawdę z nikim o tym nie rozmawiał. Ale on w ogóle… niemal z nikim nie rozmawiał. Przestał też w końcu wysyłać listy do Inoshi. I przestał odzywać się do Toshiro, uznając, że ten nie życzy sobie po prostu kontaktu. Bo ileż można być natarczywym i nachalnym?
- Randka? - O, to dopiero było nowe słowo! Randka. No może nie przesadzajmy, nie całkowicie nowe. Shikarui lubił Asakę zabrać od czasu do czasu do jakiegoś miejsca. Nauczył się, że w zimie są chociażby jej urodziny (nadal nie pamiętał, którego dokładnie dnia i nigdy pewnie nie zapamięta), które lubi świętować, a i on polubił, więc wtedy ją zapraszał na przepyszną kolację. - Tak. To randka. - Uśmiechnął się delikatnie. Podobało mu się to, jak Asaka to ujęła. Sprawiała, że zwykła ciekawość nabrała teraz bardzo wyjątkowego, w jego mniemaniu, znaczenia. Wydarzenie, które miało tylko być przyklepaniem tego, co mu się wydawało, teraz miało szansę być bardzo pięknym spotkaniem. Spotkaniem z Asaką. - Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić. Śmiejąc się. - Lubił jak się śmiała i w ogóle nie myślał o tym, że Asaka ma do tego podejść super poważnie. Sam do tego bardzo poważnie nie podchodził. Dlatego też, chociaż wiedział, że ją to zbytnio nie interesuje, wydawało mu się, że dla Asaki to może być niezła komedia. A skoro zaś tak zachwalali poetkę kilkukrotnie w mieście, jak słyszał, to może i jej się coś spodoba..?
- Nie powiedziałem tego Mujinowi... - To było bardzo ważne COŚ, z czym powiedzeniem zwlekał bardzo długo. Ale zazwyczaj rzeczy bardzo ważne wymagały od niego bardzo mocnego ugruntowania własnych przekonań. I tak było tym razem. Nie to, że chciał to przed nią ukrywać. Po prostu zazwyczaj potrzebował dużo czasu, żeby się z czymś pogodzić. Coś przyswoić. Zrozumieć. Asaka - ta nie mająca cierpliwości do ludzi kobieta - miała iście anielską cierpliwość do niego. - Mam ślepy punkt w Tsujiteiganie po przeszczepie. - Strasznie go to bolało. Truchlał przy tym. Panikował. Ilekroć to sprawdzał, sądząc, że może minie z czasem - nie mijało. I ciągle było niezmiennie takie samo. - To bardzo mały punkt. Ale jest. Z tyłu. Niewielka przestrzeń na 10, maksymalnie 20 stopni. - Przesunął palcami przed sobą obu rąk, rysując niewielki trójkąt. Rysując wizualizację tej pustej przestrzeni, którą miał. Czy to wiele zmieniało? Ha… Niby nie. Niby to było nic - z tych 360 ile to jest 15 stopni..? A jednak jest. Wystarczająco wiele, żeby coś mogło pójść nie tak.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Asaka »

Była absolutnym beztalenciem jeśli o sztukę chodziło. Ani nie rymowała dobrze, ani nie potrafiła takich tekstów czy poematów pisać (z tego ostatniego to się nawet cieszyła), ani nie rysowała czy nie malowała, bo to były gryzmoły tylko nieco lepsze od tego, co stworzyłoby dziecko. Nie grała na instrumencie. O, potrafiła śpiewać, miała do tego ładny głos, ale i tak nie robiła tego na co dzień i tak właściwie przekonać się o tym Shikarui mógł dopiero, kiedy zaczęła śpiewać dziecku.
Uniosła brwi wyżej na reakcję Shikiego, że ale jaka randka? Nie pomyślał o tym tak wcześniej i nawet jej to nie zdziwiło. Zaczepiała go teraz bardziej. Tym bardziej, że to wspólne wyjście brzmiało po prostu jak randka – tylko oni we dwoje, bez-dziecka, gdzieś tam na mieście, a nie w domu. Wszystko się mogło zdarzyć – tak by powiedziała dwójka szczeniaków, ale i u nich mogło się zdarzyć wszystko, choć dużo bardziej akceptowalnego, bo byli już małżeństwem i to wcale nie z takim małym stażem. Niedługo miały im minąć cztery lata… Czas leciał naprawdę obrzydliwie szybko.
- To zawsze jakaś odmiana. Poproszę może Hotaru żeby została z Saki. Albo mamę – o nie, nie było mowy, żeby podeszła do tego poważnie, nie wchodziło to w grę. Asaka po prostu cieszyła sie z tego, że może być to możliwość, żeby spędzić czas z czarnowłosym i żeby spotkać któregoś ze swoich znajomych ze Złotego Kosa, bo faktycznie dawno się z nimi nie widziała i nie miała pojęcia co się u nich tak w większości dzieje.
Cisza, która zapadła po wyznaniu Shikiego była tą głuchą. Asakę zatkało i nawet wstrzymała oddech i tylko Saki wydawała się być tym wszystkim nieprzejęta, bo nic nie rozumiała. Minęło… Ile czasu? Dziewięć? Dziesięć miesięcy? Shikarui w tym czasie był już na misjach, a ona była niczego nieświadoma. Boleśnie nie świadoma, bo teraz czuła kłucie w klatce piersiowej. Wypuściła w końcu powietrze przez usta. Nie denerwuj się. Nie denerwuj. Jej zdenerwowanie było jednak podyktowane strachem i tym, że… wcale nie cieszyła się z tego, że miała rację.
- I… co teraz? Nie chciałbyś wrócić do swojego oka i mieć pełną kontrolę? – zapytała w końcu, kiedy udało jej się, po dość długiej ciszy, złapać swoje myśli na nowo. - Operacja przeszła dobrze, to nie może być wina źle wykonanego przeszczepu. To musi być… To po prostu tak muszą działać twoje oczy.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Shikarui »

Skinął głową, przyglądając się, jak dziecko dzielnie walczy z opornikami, którymi było jego własne ciało. Była urocza i przekochana. Bardzo spokojna. Wiele straszyli, że dziecko to prawdziwy koszmar pod względem atencji, że dużo płacze i krzyczy… ale nie Saki. Potrafiła się tak zająć samą sobą, gdy zostawić jej coś interesującego, jak i żywo interesować się swoimi rodzicami. Ciekawość świata była typowa dla tego typu niemowląt, a ona podnosiła tę ciekawość do zupełnie nowego poziomu. Zwłaszcza kiedy się przy niej siedziało, to można byłoby zapomnieć, że się ma dziecko, kiedy Saki rozmawiała w tajemnym języku swoich przodków i komunikowała się z widzianymi tylko oczyma dziecka duchami. A to, jak od niedawna podejmowała samodzielne próby siadania był równie urocze jak jej przekręcanie się na macie i sięganie nie wiadomo po co i nie wiadomo dlaczego. Dobrze było patrzeć, jak rośnie. Jak się zmienia. Jak błyszczą jej coraz jaśniejsze oczy.
- Nie. Nie chcę. - Powinien? Może nie powinien. Przecież wszystko to było po to, żeby zyskać więcej. A drugie oko przecież miało chronić Asakę. Zarówno to jego drugie, które czekało na podróż do Ryuzaku no Taki, jak i to, które tkwiło teraz w oczodole Sanady. - Moje drugie oko jest dla ciebie. - Nie mogli mieć pewności co do niczego. Może jednak COŚ poszło nie tak w trakcie operacji. Wydawało się, że wszystko było dobrze, ale to nie była wiedza zapisana w zwojach, co do której można się było upewnić. Tutaj nic nie było pewne - dlatego Mujin ich poinstruował tak a nie inaczej. I dlatego mogły być różne skutki uboczne, o których nie mieli pojęcia. Bo tak naprawdę wszystko mogło pójść też w porządku i to właśnie zaliczali do tych wspomnianych “ubocznych skutków”. Pełne przekonanie mogli mieć dopiero, kiedy wykonają drugą operację. I wtedy też wyjdzie, że mają tylko 15 stopni do dyspozycji. Jednak Shikarui też myślał, że to mogło “tak działać”. Zupełnie jak z tym przysłonięciem sobie jednego oka dłonią. O skutkach ubocznych można było więcej się zastanawiać gdyby to właśnie Tsujiteigan był przeszczepiany. A przecież sharingan działał jak na razie bez zastrzeżeń. - Na początku mnie to przerażało. Ale jestem gotów ponieść tę cenę. Będę się pewnie teraz jednak inaczej ustawiał w walce, żeby trzymać ciebie w ślepym punkcie. Nadal tak samo dobrze słyszę nim i wszystko widzę, na takich samych odległościach. - To w teorii nie zmieniało wiele, w praktyce… w praktyce wiadomym było, jaki był czarnowłosy. - Kiedy Saki podrośnie pojedizemy do Ryuzaku no Taki. Wtedy ty też będziesz widziała tak, jak ja. - Cieszyła go ta myśl. Napełniała też jakąś… satysfakcją, jeśli to było dobre ujęcie stanu rzeczy.
- Będziesz musiała mi pomóc z treningiem sharingana. To oko ma chyba zdolność… analizowania innych technik. Pamiętasz tę technikę ninjutsu, której się uczyłaś? Utsusemi. Nie trenowałem jej. - Złożył odpowiednią pieczęć i dźwięk ptaków, tych wiosennych, które można było dosłyszeć z dworu, rozbrzmiał teraz w samym pokoju. Przez moment, bo zaraz technika została przerwana. - Jestem ciekaw, jakie są limity.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Posiadłość Sanada

Post autor: Asaka »

Saki płakała i krzyczała tylko, kiedy była wyjątkowo z czegoś niezadowolona – na przykład źle spała. Coś jej się śniło. Była głodna. Tego typu rzeczy. Trafił im się prawdziwy aniołek – dziecko na miarę najspokojniejszego człowieka na świecie, czyli Shikiego, gdyby nie jego wspaniała rodzina. Dużo się śmiała, a to już w przeciwieństwie do ojca – to zdecydowanie miała po Asace. A białowłosa jako dziecko była absolutnie niesforna i zastanawiała się, czy gdy Saki nie podrośnie, to czy też taka nie będzie. Teraz jednak cieszyła się z tego, co było.
- Wolałabym chyba, żebyś był spokojniejszy i nie denerwował, że nie masz nad czymś kontroli – niby decyzji nie lubił podejmować, i większość tego robiła Asaka, ale doskonale wiedziała, że Shikarui lubi być panem sytuacji i żeby było tak, jak mu to odpowiada. Czyli że odpowiadało mu, że to nie on podejmuje decyzje – i to była jego wola, a nie przymus. I nie lubił w walce nie wiedzieć co się dzieje. Nie lubił być zaskakiwany. Nie lubił… niespodzianek, a przynajmniej nie takich. - Już wystarczająco wiele nerwów masz bez tego – był paranoikiem i nie było sensu nawet zaprzeczać, a złotookiej też żyło się spokojniej, kiedy jej mąż nie był nerwowy.
Shikarui jednak wydawał się być zdecydowany. Miał w końcu czas, mógł sobie wszystko przemyśleć. Zastanowić się jak to… widzi. Asaka czuła jednak, że serce wali jej teraz jak szalone i że aż jej zaschło w gardle. Bała się. Bała się, że coś się niedobrego działo z Shikim. Dlatego też podniosła się z posłania, co zostało przywitane przez Saki jednym z jej śmiesznych odgłosów. Kobieta rzuciła okiem na małą, ale widząc, że nic się nie dzieje, podeszła do Shikiego i złożyła pieczęć, po czym przyłożyła dłonie pokryte zielonkawą chakrą do oczu męża.
- Wygląda na to, że wszystko jest w porządku – mruknęła pod nosem i spojrzała na Shikiego, ale nie wzięła rąk. Po prostu przeniosła je na policzki czarnowłosego. - Czemu mówisz mi o tym dopiero teraz? – mogła mieć o to pretensje, ale na razie próbowała po prostu zrozumieć dlaczego znowu się o czymś dowiadywała po… po fakcie. Tak strasznie dużo później. Bo minął prawie r o k. Zaś nie ulegało wątpliwości, że gdy oboje będą mieli po Tsujiteganie, to będą się dopełniać jeszcze bardziej.
- Oczywiście – to chyba rozumiało się samo przez się, że pomoże mu z treningiem. Przecież zawsze mu pomagała gdy tylko potrzebował, nie musiał nawet o to prosić. Zdziwiła się za to słysząc dzięk ptaków tak głośno… wiedziała co to za technika, bo sama ją kilka miesięcy temu trenowała na Sanadzie, a teraz ten jej mówił, że się jej nie uczył, ale ją… potrafi? - Nie rozumiem. Jak to jej nie trenowałeś?
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości