Wiadomość o Keirze musiała boleć. Nawet jeśli te ostatnie dwa lata minęły bez jej większego udziału w życiu samej Asaki, to była rodziną. Krew. Gęsta i ciepła, wołała z oddali. Sprawiała, że ciężko się było wyprzeć osób, na które się spoglądało. Shikarui spoglądał na przykład na Miki i zastanawiał się, czy jest do niej podobny. Te czarne, aksamitne włosy - jak kurtyna. Welon Śmierci. Łagodny szlif twarzy. To rodzinne?
Powinien się do niej porównywać? Nie wiedział, co sądzić. Nie wiedział, o czym myśleć. O tej Keirze? Hakuseiu? O tym, że przeglądali zawartość tego domu? O Akim, który został w zamku czy może... o tym, że już naprawdę pora stąd wyruszać? Nie odpowiedział kompanii. Skinął głową w potwierdzającym geście na pytanie, które zadała Asaka. I zaraz skinął też w odpowiedzi na to, co powiedział Hikari. Nie to, że znał odpowiedź na to pytanie - w zasadzie to było to skinienie automatyczne bardziej. Bezwarunkowe (niemalże) w szoku, jaki ciągle okrążał jego ciało i płynął wraz z zamrożonymi żyłami. Tak, to był Han. I wyglądał zupełnie inaczej niż ten Han, którego mogli oglądać teraz. Nie rozumiał, jak ktoś mógł przeżyć tyle lat i nadal wyglądać...
tak. Nie rozumiał, jak ktoś w ogóle mógł tyle lat trwać i nie ulegać czasowi. Jak jego włosy nie bielały, a skóra nie prezentowała sobą zmarszczek. Co się wydarzyło, że trzymał się tak dobrze i dlaczego też krył się przez tyle czasu. Szukał sposobu na realizację swojego planu? Chyba wszyscy się teraz zastanawiali, co właściwie w jego życiu musiało się wydarzyć, żeby zboczyć na taką a nie inną drogę - z tych, co mieli okazję zobaczyć ten hologram. Zabawne uczucie - nie móc odczytać ludzi, którzy stoją przed tobą. Tej Miki. Tego Hana. Bo byli tylko iluzjami, jego oczy pozostawały na to ułomne. Tak samo jak nie mógł zobaczyć ich pokładów chakry i wyczytać innych informacji. Widząc to, czym stała się Oniniwa i to, czym stali się jego mieszkańcy... czy trzeba szukać powodu, dla którego twój wzrok nie widzi już dobra, jakie chakra może sprowadzać, a dostrzegasz tylko jej zło? Gdyby nie chakra, gdyby nie ta niebieska energia, nawet jego życie wyglądałoby inaczej. Furia Jugo przestałaby istnieć. Dom byłby zwykłym domem - nie niebezpieczną dżunglą, w której dzień w dzień liczysz każdy oddech i starasz się przemykać kątem, na paluszkach, żeby nie obudzić bestii.
-
Dziękuję. - Odezwał się cicho do Hikariego, przesuwając palcem po szkatułce, nim się obrócił, by opuścić pomieszczenie wraz z białowłosą.
Kiedy już się stąd wydostaną, będzie musiał bardzo mocno przytulić Asakę. Za to wszystko, co zrobiła, czego nie zrobiła i za to wszystko, co sama musiała tutaj przeżywać. I jeszcze za to, co za chwilkę zrobił.
Och, jak bardzo Shikarui nie lubił piasku. Jego PTSD dotyczące tego kruszczu było tylko o jeden stopień mniej poważne niż PTSD Ichirou z liderem Jaszczurem.
-
Asaka - Shikarui przełączył się na widzenie sferyczne. Odezwał się cicho, ale wystarczająco głośno, żeby żona go usłyszała. Wiedział, że nie musi niczego więcej mówić. Czarnowłosy nie zamierzał zabijać Sabaku - gdyby tak było, jego głowa już leżałaby na ziemi zamiast jego rączki. Jednak odpowiedzią na atak był również atak. Białowłosa znała schemat zachowań i reakcji. Dlatego przywołał jej imię - jeśli nie ona i jej zatrzymanie dzieciaka, to zatrzyma go on. A jego reakcja była błyskawiczna wraz ze słowem.
Jeżeli zdążył, z mieczem zawieszonym tuż nad ramieniem Shenzena i przy jego szyi, to obrócił broń, by z całej siły przygrzmocić rękojeścią w skroń chłopaka, żeby go ogłuszyć. Krzyk w końcu był dla wszystkich niemile widziany (jeśli Asaka go nie zdążyła uciszyć sama, albo unieszkodzliwić). Jeśli nie to uskoczył do tyłu przed piaskiem, który wydobył się z gurdy Shenzena, oceniając jego szybkość, składność, moc. Jeśli był taki, jak piasek Ichirou - czarnowłosy zamierzał po prostu zeskoczyć na ziemię, obok swojej żony, Yoshimitsu i Hikariego i przygotować się odpowiedni na zmiecenie tej rysy na jego nerwach oczywistym chyba dla wszystkich jutsu. Albo liczyć na to, że to pozostali zareagują na akt Shenzena. Taki sprytny myk - wtedy jak atakujesz, to nagle nie jedną osobę. Jeśli jednak piasek Shenzena nie dorównywał Ichirou... to Shikarui nie szukał zwiększenia przestrzeni. I po uskoku, nieco w tył i w bok, skoczył na Shenzena, przecinając ostrzami jego ciało w gładkiej i śmiertelnie precyzyjnej kombinacji.
Jak w tańcu. Praca nóg i rąk przypominała piękny taniec.
Jeśli wszystko zakończyło się pomyślnie - krzyk został urwany - czarnowłosy zeskoczył w dół tak czy siak, by stanąć przy niemal całej już grupie tutaj zebranej po zabraniu zwoju od Shenzena vel pamiętnika oraz jego rąsi. Może Mujin będzie miał z nią zabawę.
-
Przepraszam. Nie lubię piasku. - Powiedział po prostu. I zwój wręczył w dłonie Yuriko. -
Klon tu idzie. Uciekajcie. Zatrzymamy z Asaką na chwilę Hana. Po tym, co widziałem tutaj i Kami no Hikage wiem, że będzie chciał porozmawiać. - Wręczył jej zwój, który ukradł Shenzen. -
Dziękuję wam za zrozumienie, nie chciałem go zabijać. Gdyby mi i Asace się nie udało, mam nadzieję, że znajdziecie sposób na zatrzymanie Hana. - Och, bardzo dramatyczne słowa, ale celowo - żeby dramatyzmu nadać. Shikarui wcale nie myślał o tym, że im się cokolwiek miałoby nie udać. -
Oddam pozytywkę Hanowi. Nie zawiera cennych informacji, których nie dałoby się powtórzyć, a zarobi nam kilka chwil. - I kilka punktów sympatii, miał nadzieję. Chociaż Sanada wcale nie chciał się z pozytywką rozstawać. Była boleśnie bliska sercu. Relikt przeszłości, który umożliwia ożywienie duchów... ile on by oddał za taką technikę. Wyciagnął rękę do Hikariego. -
Wybacz. Wyjaśnię ci, dlaczego, kiedy napijemy się sake w gorących źródłach przy świętowaniu zwycięstwa. - Hikari był bardzo impulsywny i miał tę bohaterską manierę. Jasna, wyraźna osobistość. Shikarui go raczej nie rozumiał. Tego jego napędu, by rzucać się do przodu i wypinać dumnie pierś. Nie oznaczało to, że tego nie szanował. Hikari prezentował sobą siłę - a przecież jej kult był
wszystkim. Skinął również głową w kierunku Yoshimitsu i oglądnął się za chłopaczkiem, który postanowił pozwiedzać okolicę, a któremu Asaka uratowała rękę.
Dobrze. Niczego nie żałował. Więc to musiało być
godne.
Spojrzał na Asakę i skinął jej głową. Ruszył w kierunku cmentarza. Na początku drogi zapieczętował niektóre z otrzymanych przedmiotów w zwojach. Przełączając się na wizję teleskopową i omijając możliwie wszystkie zagrożenia.
Techniki:
Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): odznaka Sentoki od Kosekich, Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku z dzwoneczkiem, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Zbroja: 3 kunai na prawym udzie, 3 kunai na lewym udzie
Ukryty tekst