Han był idealistą. Te ideały były jednak szaleństwem. Nie wiedział, jak to jest tworzyć w swojej głowie świat wyimaginowany, nie przekładać faktów i możliwości na kreacje wokół siebie i ludzi, którzy przecież byli dla ciebie tłem - poruszali się w nim, w przeciwieństwie do zabudowań, ale dokładnie tak samo jak kury, krowy czy koty trzymane przez dramatycznie wzdychające do syna sąsiada panienki. Asaka też nie była idealistką, a jednak miała swoje ideały. Wzorce, na których się mogła podeprzeć, wyraźny obraz tego, czego chciała. Różnica między obrazem w głowie Shinjiro a tym, który miała Asaka nie polegał na tym, że inne były kolory czy figur innych użyto. To nie odmienna perspektywa ani cienie, nie budynki wokół i kompletnie odmienne rośliny - jedne kwitły, drugie gniły. Różnica polegała na tym, że obraz Asaki był realny. Droga do niego nie była okolona szaleństwem i nie mieliśmy się zaraz dowiedzieć, że to potwór wypełznie z jego ram, że ogień pożre wszystko, co kochasz, a matka pogrzebie cię sześć stóp pod ziemią swoimi łzami. Shinjiro lubił tłumaczyć
dumą zachowanie shinobi. Czy to była duma?
Nie. To było to - relikt przeszłości. Moment, w którym Han odszedł, a świat się rozwinął, nie był momentem, w którym i on sam mógł przejść do przodu, żeby cały świat zaczął na nowo przed nim drżeć. Owszem, bano się nadal - dlatego przecież byli tutaj oni wszyscy. Ci śmiałkowie-samobójcy. Niektórzy wysłani przez rody, ale nawet nie po to, by się jednoczyć - po to, by pewne informacje pożreć dla samych siebie.
Jego śmiech był okropny. Mrużył oczy i uśmiechał się, ale jego oczy pozostawały tak samo
martwe. Tak samo dogłębnie smutne. Nie trzeba było tsujiteigana, żeby to stwierdzić. Dreszcz przeszedł po skórze młodego Sanady i niemal się wzdrygnął, kiedy ten śmiech przemienił się w uśmiech.
Jednak ludzie to brutalne zwierzęta, które wolą używać jej do pokazywania własnej potęgi i niszczenia swojego wroga. Tak, tak właśnie jest. Sanada Shikarui był brutalnym zwierzęciem, którego żądza potęgi i władzy nie kończyła się na tym, co miał. Zawsze chciał czegoś więcej. Zawsze znajdował coś, czego jeszcze nie dostał. Nie był jednak nienasycony. Życie, do którego dotrwał, które sobie zapewnił razem z Asaką, które razem zbudowali, było tym, co go nasyciło. Czy człowiek mógł mieć wszystko dopiero, kiedy strąci z nieba samego boga? Gdy nie będzie już niczego, do czego możesz dążyć - co pozostawało? Szaleństwo? Czy te zgubne ideały, w które Antykreator wierzył - że da się zmienić świat. Że da się zmienić ludzi. Zgadzał się z tym, co mówiła Asaka - a teraz zastanawiał się, jak bardzo Han chciał zostać zatrzymany. Czemu mówił to wszystko. Po co. Z nadzieją, że ktoś go naprawdę powstrzyma? Czy może dlatego, że nie sądził, żeby ktokolwiek mu zagroził? Kiedyś zbierano przeciwko niemu armie, łączono rody - dziś miał grupę śmiałków, którą już przetrzebił. Czego nie zrobił on - zrobiły Jugo.
Shikarui chciał pomóc tylko samemu sobie - czyli wynieść się jak najdalej stąd. Zamiast tego wstał - i stał jak osłupiały. Spoglądając na Hana z coraz szerzej otworzonymi oczami, kiedy mówił i mówił... i... nawet nie wiedział, czy na pewno przyswaja te słowa. Czy aby się nie przesłyszał, no bo przecież to, co zostało tutaj powiedziane - czy to nie było aby za dużo? Wizja zniszczenia chakry, dziwna mrzonka - nierealna, teraz nagle była całkowicie możliwa, bo... Mędrzec był w zasięgu ręki Suzumury Shinjiro? Opuścić Oniniwę było bardzo łatwo. Droga była prosta, znali ją, mieli mapę, oczyszczona z potworów. Wystarczy po prostu odwrócić się i odejść. Wystarczy... odwrócić... się... i... odejść.
No zrób to!
-
Musimy im pomóc. - Wszystkie kolory chyba odeszły z twarzy czarnowłosego, kontrastując z kruczą czernią długich pasm włosów lepiących się do skóry i jasną czerwienią oczu, która znów pochłonęła zimną lawendę. Sięgnął do ramienia Asaki, żeby złapać ją za ramię i pomóc jej wstać. Musieli iść.
No już! Do przodu! Dopóki jeszcze jest co zbierać z tego wszystkiego! Nogi Shikaruiego chyba nigdy jeszcze nie były takie niepodatne. Nie pamiętał, kiedy jego ciało było takie ciężkie, a ziemia taka lepka. Chciała go zatrzymać przy sobie - na pewno. Nie chciała pozwolić mu iść tam, z powrotem w serce doliny, bo to bez sensu. Bo to samobójstwo. Bo nie chciał, tak naprawdę mogli tam wszyscy szczeznąć - co go to obchodziło!
A... Kuroi? Co z Hikarim? Toshiro? Yoichi?
Możesz wszystkich wymienić!
Wzrok Shikaruiego wyostrzył się i zniknęło z niego zdziwienie. Zamienił się gładko w coś, co nazwać by można było gniewem. A czym było? Determinacją? Zebraniem sił? Nie potrafiłby tego nazwać. Za to potrafił nazwać konieczność tego, żeby tam zejść. Działać. Asaka przecież kochała tych ludzi. Kuzynkę. Przyjaciela. Yamiego, którego nawet uchroniła przed Krukami. Ten głupi dzieciak nawet nie wiedział, ile zawdzięczał białowłosej. Nie wiedział, że jedynymi wiernymi mu osobami tak naprawdę było to
Przeklęte Małżeństwo. Bo reszta go zdradziła. Nawet Kyoushi, któremu tak zaufał i sądził, że będzie z nim bezpieczny. A to dopiero zabawny numer, co? Namalowali potwora - tylko co sprawiało, że był potworem..? Wiedział, że tutaj nie ma innego wyjścia, mimo tego, o którym powiedział Han. I chociaż nie chciał walczyć z Shinjiro... to co pozostało?
Bo skoro ci przyjacielesą moi, to czemu miałbym ich oddawać?
-
Hikari potrzebuje medyka. Wyleczysz go. - Głos czarnowłosego był napięty. Przygarnął białowłosą blisko siebie, zaciskając mocno dłoń na jej ramieniu, by ją szybko przytulić, by dać jej siłę. Złapał ją za rękę i ruszyli w dół. Prosto za Antykreatorem - i potem w kierunku Hikariego. Obolałego i ledwo mogącego ustać na nogach. -
Han już jest w zamku. - Szybko. J-jak się tam znalazł? Spowity płomieniami i - wyłonił się znikąd. -
Hikari! - Zawołał do mężczyzny, do którego się zbliżali, żeby ten nie zareagował gwałtownie na niespodziewany ruch. Znając go tak mogłoby właśnie być.
Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): odznaka Sentoki od Kosekich, Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku z dzwoneczkiem, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Zbroja: 3 kunai na prawym udzie, 3 kunai na lewym udzie
Ukryty tekst