Oniniwa 鬼庭町

Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Kaiko »

Okazywało się, że Han oprócz ogromnej siły, chakry i szybkości, ma także niezwykłą wytrzymałość. Wybuch był prymitywnie mocnym zagraniem, które nawet najtwardszego człowieka byłoby w stanie chociaż znacząco zranić, ale nie jego. On już nie był człowiekiem, co zresztą niedługo później sam ogłosił. On był martwy, ale wrócony do życia. Kaiko nie miał pojęcia o co chodziło z "ulepszeniami" ciała, bo... jak nie mogło się rozwijać, to jak je ulepszyć? Przecież nie dało się czegoś doczepić czy naostrzyć. A może się dało? Kanamura zdążył się przekonać jak mało wie o świecie i chakrze przede wszystkim. W tym momencie zdawało się, że dla chakry nie ma rzeczy niemożliwych. Nawet nierealne dotychczas wracanie zza granicy życia i śmierci.
Kolejny atak nastąpił, tym razem znacznie bardziej imponujący niż prosty wybuch, ale niewiele bardziej pomysłowy w swej metodzie. Niewyobrażalne pokłady piasku zwyczajnie zwaliły się na zamek, który uległ ciężarowi, ukazując tylko jak wielką potęgą władał właściciel techniki. Koibito. Kimkolwiek był. Chociaż Kaiko nie wierzył, że ktokolwiek mógłby to przeżyć, tak nie był przekonany, żeby Han został wyeliminowany tak brutalną i prostą ofensywą. Sam Antykreator nie wyglądał też na zbyt przejęto nadchodzącym atakiem. Moment później, gdy już oddalili się od pola rażenia piaskowej fali, Yuriko oznajmiła, że rzeczywiście Han nie został dosięgnięty, a nawet nie przerwali mu poszukiwań.
Temat bariery albo tego, czym była wspomniana wcześniej technika nie został rozwinięty, więc jeszcze jakiś czas Kaiko żył w błogiej nieświadomości, że są tutaj zamknięci i to od zewnątrz. Dzięki temu zdecydowanie lepiej się czuł, jako że pozostało... uciekać? Ale czemu nie uciekali?
- Nie powinniśmy uciekać? - postanowił jednak zapytać, bo może coś go omijało? Może był już jakiś plan, ale on nie miał o nim pojęcia? Wolał zapytać, ale wciąż czekał na rozkaz. Teraz już nieco spokojniejszy, gdy Han postanowił ich zostawić i ruszyć na poszukiwania. Odetchnął, otarł pot z czoła i uspokoił oddech, przy okazji kojąc nieco swoje zszargane tego dnia nerwy. Broń wyciągnął, bo właściwie nie wiedział co dalej. I czy nagle nie zostaną zaatakowani. Więc w razie czego był w gotowości - do uniku, do bloku, do obrony kogokolwiek obok.

KP i EQ
  Ukryty tekst
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Shins
Martwa postać
Posty: 1682
Rejestracja: 7 kwie 2018, o 16:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō, Pazur
Krótki wygląd: Nijaki. Zazwyczaj skryty w czarnym stroju ninja - do misji się przebiera. Brak cech szczególnych poza ustami na rękach i piersi.
Widoczny ekwipunek: Torba na glinę u pasa, dwie torby z tyłu. Maska na twarzy, rękawiczki na dłoniach. Miecz zawieszony na plecach. Płaszcz.

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Shins »

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

WIEDZA
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
0 x
Karta Postaci <> Mechanika technik rodu Dōhito <> WT <> Kuźnia <> Dziennik młodego zabójcy Twarda spacja:
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Hikari »

Hikari odzyskał swoją pełną sprawność wraz z zakończonym leczeniem, ale pozostanie mu pamiątka na resztę życia. Kilka brzydkich blizn po wypalaniu swoich ran w celu zatrzymania krwawienia. Przez ponad dwadzieścia sześć lat żadnej się nie dorobił, a to jest dość niezwykłe na zawód shinobich. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz, a skoro to Antykreator był za nie odpowiedzialny nie widział w tym żadnej hańby. Cieszył się, że skończyło to tylko w ten sposób. Stanął na nogi, aby zacząć udzielać swojego wsparcia nawet poprzez przekazywanie chakry Muijinowi. Do tego był konieczny też kontakt fizyczny, położył swoją dłoń na jego ramieniu, skupił kilkanaście chwil, a następnie czuł jak jego energia jest pobierana na leczenie Jun'a.
- Smacznego.
Wszystko już działało, więc swoją uwagą wrócił do pozostałych członków wyprawy wśród których panował... Swego rodzaju chaos. Toshiro został potrząśnięty za fraki, czego nie miał zamiaru przerywać. Średnio mu się to podobało, ale nie ingerował zbytnio w kwestie grupy obronnej. Był zbyt zdezorientowany dowodzeniem Kakity, przecież był tutaj człowiek ich wszystkich zbierający wcześniej prawda? Dlaczego doszło do zmiany? Niewypowiedziane pytania, bo nawet Hakusei się temu podporządkowywał. Fakt, który musiał zaakceptować w tej raptownej sytuacji dostosowując się. Później podszedł do nich tak zwany Takashi Nara, który zechciał informacji. Imion, zdolności, stan w jakim się znajdują... Czy to ostatnie nie było widoczne na goły rzut oka? Czuł się prawie jak nowo narodzony, szczególnie po zabraniu piguły z chakrą dodającej mnóstwo energii. Poczekał na swoja kolej nie wcinając się w zdanie nikomu innemu, ale miał zdziwione spojrzenie gdy gdzieś w tle była bezsensowna przemowa dowódcy. Mogło to działać na samurajów, ale shinobi tego nie potrzebowali. Dostawali polecenia, które zazwyczaj wykonywali.
- Hikari Terumi, głównie pluję wysokopoziomowym ogniem, ale średnio zaawansowanie też wodą, lawą i jej pochodnymi.
Przekazał informacje o sobie trochę niechętnie. Dawnymi czasami mógłby być dumny z swoich umiejętności, ale po spotkaniu nieosiągalnego Hana, zdobyciu tylu wrogów, przestał być chętny do dzielenia się swoimi zdolnościami bez powodu. Przestał być z nich dumny, więc przekaz był krótki i konkretny.
- Ktoś z grupy poszukiwawczej jest ranny?
Spojrzał na Shikarui'a po otrzymaniu zadania od dowódcy polegającego na zgarnięciu reszty.
- Za przeproszeniem, ale nie lepiej się z nimi skontaktować aby tutaj przybyli? Leczenie Jun'a jeszcze chwilę zajmie, a jak się nie mylę nasz kolega z Saisei ostrzegał ich przed falą piachu. Powinniśmy wykorzystać każdą sekundę, moje rany też były od Antykreatora. Kiedy wyceluje w nas swój gniew nie dostaniemy nawet tej sekundy. Mogę wyruszyć z towarzystwem tylko czy zdążymy czekając? Wątpię.
Przekazał swoje spostrzeżenia dzięki którym można było dokonać lekkiej korekcji w planie. Nie wnikał w skład drużyny, chociaż średnio podobała mu się perspektywa bycia spowolnionym.
- Znalazłem te wspomnienie zamknięte w pozytywce, ale jest dokładnie jak mówi Asaka. Nie zawierało niczego co mogłoby pokonać Hana, podejrzewam z pozostałymi jest podobnie. W tych kilku pudełkach zamknął swoją przeszłość, a teraz zamierza ją odzyskać. Wspominał, że to był nasz błąd przekraczając granicę wioski, ale nie wykazywał się zbytnią agresją. Sam wykonałem pierwszy atak, a gdy mógł mnie dobić... Zostawił samego. Tak nie zachowuje się osoba chcąca wybić wszystkich.
Przekazał informacje, które mogły się przydać odnośnie ich dalszego postępowania gotowy się dostosować.


Post na szybko, trochę bez czasu ostatnimi czasy jestem. Wybaczcie pominięcia i skróty.
  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Kuroi Kuma »

Uniósł brew ku górze słysząc słowa Asagiego. Podtrzymujesz? Oh dziękuję - pomyślał nieco ironicznie, bowiem nasz samuraj poparł nieco buntowniczą decyzje Staruszka. Przecież tutaj wszędzie są ranni leczeni przez medyków, olaboga może stać im się krzywda, przecież potrzeba im co najmniej kilkoro leczących, czyż nie? Skinął do samuraja w niemym podziękowaniu. Rozbijanie grupy, która razem współpracowała była jedną z najgorszych decyzji, jakie można było podjąć, czemu więc Hakusei się na to decydował? Nikt nie mógł wiedzieć, a w sumie mało kto nawet pytał. Mieli cóż, trochę mało czasu na rozmawianie, wiedząc że Han jest blisko, jest zagrożeniem, zawsze był... prawda? W samuraju jednak brakowało czegoś, co by sprawiło, że każdy słuchałby się jego rozkazów. Hakusei był tym, który ich tutaj sprowadził, a Asagi tylko najemnikiem. Brakowało tego mistycznego pierwiastka, który sprawiał, że chcesz iść za pewnym człowiekiem, że jego rozkaz jest niepodważalny, jego doświadczenie, postura, zachowanie - obraz który inspiruje, do którego chcesz się zbliżyć. Może brakowało tego, by jakoś egzekwował swoje rozkazy, lub miał króciutką rozmowę z Hakuseiem na temat tego, że dowództwo zostało przekazane i by znał sowje miejsce? Dwóch liderów nigdy nie działało dobrze. Zauważył jedno, że zmienił sposób wypowiadania się. Wskazywał ludzi pojedynczo, po "imieniu". Ty szczfany lisie - pomyślał sobie Kuroi widząc co zaczyna robić Samuraj.
Widział jak Mujin idzie pomóc Junowi, poniekąd go to ucieszyło. Chłopak był poturbowany, nie wyglądał jak uprzednio Hakusei, który znalazł się na skraju życia i śmierci. Czy postąpiłby inaczej, widząc że chłopaczek dzierżący miecz wykrwawia się na jego oczach? Że życie z niego ucieka, że niedługo przejdzie na drugą stronę? Przecież mu nie wierzysz, przecież jest dla Ciebie obcy, może jest po stronie Hana, może dokonywał obrzydliwych czynów. Lecz nikt nie zasługuje na śmierć w takim miejscu - zaraz odezwał się głos w jego głowie, przypominający o tym, że każdy zasługuje na życie, że człowiek może podjąć błędną decyzję, a wykrwawienie się jak pies w rowie niczego nie zmieni. To Ty powinieneś zdecydować, kiedy zakończy się Twój żywot. Zmrużył oczy patrząc na to co Pastuszek robi klepiąc się po głowie i brzuszku.
-Zaraz Ciebie poklepie tak, że sam pójdziesz do Hana, bo będzie bardziej łaskawy - delikatna groźba, chociaż Pastuszek mógł wyczuć, że Staruszek oczywiście robi sobie jaja. Nie był w nastroju na żarciki, gdy obok są ranni, gdy Han szaleje, gdy jest nad nimi bariera, gdy tyle rzeczy zostaje niewyjaśnionych. Duchy, pieczęcie, pudełeczka z wizjami, do tego ten nieznany głos. Bieg w stronę zamku, prosto do paszczy lwa, do miejsca, gdzie wszystko miało się rozstrzygnąć. Widział jak Ocir składa sekwencję pieczęci, znał ją, była długa, dlatego nie dało jej się z niczym pomylić. Widział tą technikę podczas wojny. Ty chory... - pomyślał widząc co planuje Sabaku albo raczej co robi, bowiem fala zaczęła sunąć niczym zwiastun zniszczenia. Oby tylko ludzie, którzy tam są zdążyli.
-Granie na czas, cudownie - skomentował plan Ocirka, który w sumie nie mówił nic konkretnego, ale w walce z Hanem w sumie nie wiedzieli czego się spodziewać. Pff... to nawet nie walka, to bardziej obrona, stawianie kolejnych osłon mając na dzieję, że z którąś z nich przyjdzie mu mierzyć się chociaż odrobinę dłużej -Jeżeli to będzie ten dzień, w którym przyjdzie nam zginąć, cieszę się, że to akurat z wami Panowie - rzucił luźno patrząc się w stronę zamku. Po jego plecach przeszedł dreszcz. Poczuł, że stoi dosłownie przed rozdziawioną paszczą lwa i... nie czuje strachu. Przygotowywał się na pojawienie się Hana, na obronę przed nim wykorzystując swój najlepszy piasek. Czy to będzie ten z gurdy, czy to ten którego teraz mieli pod dostatkiem przez Ocirka nie ważne. Spodziewał się, że to może być ten dzień, gdy akurat Śmierć po niego przyjdzie. Miał zamiar się z nią przywitać jak ze starym druhem, zaparzyć herbatkę, usiąść z nią przy jednym stoliku, wspomnieć wszystkie te przypadki, gdy jej uciekał. W przyjaznej atmosferze, bez nerwów, spoglądając sobie prosto w oczy. A gdy przyjdzie już ten czas, gdy Śmierć stwierdzi, że na Kuroia już czas... podrzucić stół w jej stronę, wylać jej wrzątek na twarz i uciekać. Po raz kolejny.

//Żałuję, że nie byłem przy przemówieniu Asagiego... WOW!
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Yami »

KP:
  Ukryty tekst
EQ:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • Duża Torba umieszczona na prawym udzie,
    Skórzane karwasze z umieszczonymi na nich pieczęciami,
    Skórzane rękawiczki, z metalowymi blaszkami,
    Klasyczna Kamizelka Shinobi oraz płaszcz w kolorze zieleni,
    Parasol w dłoni.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Tamaki Hyūga
Martwa postać
Posty: 1829
Rejestracja: 18 maja 2019, o 03:00
Wiek postaci: 19
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Niska, szczupła, długie, ciemnoniebieskie włosy, białe oczy klanu Hyuuga
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z kapturem, czarne rękawiczki
GG/Discord: MxPl#7094
Multikonta: Toshiki Oden
Lokalizacja: To tu, to tam

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Tamaki Hyūga »

Zgodnie z moim planem, udało mi się zdetonować notki w odpowieniej chwili i Han przyjął na siebie oba wybuchy po których... Kompletnie nic mu się nie stało. Widziałam jak pył wręcz poskładał go z powrotem w całość. Co to za jakaś abominacja?! On już nie mógł być człowiekiem. Czy to zasługa owej dziwnej techniki, której użyto aby go wskrzesić? Czy to właśnie dlatego wyglądał on tak jak wyglądał? Edo Tensei. Nie miałam jednak czasu aby dłużej się nad tym wszystkim rozwodzić, ponieważ chwilę później pojawiło się widmo jednego z Feniksów i zakomunikował on nadchodzącą technikę Ichirou. Wraz z resztą osób zebranych na dziedzińcu wycofałam się a następnie mogłam podziwiać kolosalną falę piasku, która zasypała cały zamek Suzumura. Jednak będący w środku Han wydawał się nic z tego nie robić i po prostu przeszedł do jednego z pomieszczeń w poszukiwaniu czegoś.
Kiedy sytuacja się nieco uspokoiła, zdecydowałam się rozejrzeć po okolicy aby zlokalizować poszczególne grupy naszej ekspedycji. Jak się okazało spora część osób znajdowała się blisko ratusza i właściwie byliśmy podzieleni jedynie na tamtą grupę oraz grupę tutaj, która składała się z osób z zamku Suzumura oraz Ichirou z jego paczką. Czułam się zdecydowanie bardziej pokrzepiona ich obecnością, jednak z drugiej strony nie wiedziałam jak ich umiejętności mają się do Hana. Technika której użył przed chwilą Diabeł Świtu wydawała się być bardzo potężną i niebezpieczną, jednak Antykreator wydawał się nic z niej zbytnio nie robić, co nie było zbyt dobrym omenem.

Użyte techniki:
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kabura na prawym udzie
- Kabura na lewym udzie
- Torba przy pasie z tyłu po lewej stronie
- Manierka z symbolem Suitonu przy pasie
- Sztylet przy pasie
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Kuźnia | Ryo | KP | PH | WT
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 904
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Akaruidesu Yoake »

Techniki:
  Ukryty tekst
Stan chakry:
  Ukryty tekst
KP:

WIEDZA
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Kabura na broń na obu udach, Torba nad lewą nogą, Wakizashi przy prawym boku, Katana przy lewym boku
  Ukryty tekst
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Seinaru »

Nawet jeśli Han nie został pogrzebany pod piachem na zawsze, to jutsu wykonane przez Ichirou i tak było imponującym pokazem siły. Szczęśliwie dla członków grupy poszukiwawczej, zdążyli oni w porę się wycofać, więc jedyną rzeczą która ucierpiała od piaskowego tsunami był zamek. Nie dziwne, że nie wytrzymał on naporu piasku i zawalił się, przynajmniej na kilka sekund zatrzaskując Hana w ciemnościach. Gdy zaczęła się krótka wymiana zdań, Seinaru znalazł czas aby pobieżnie rzucić okiem na stan ocalałych. Ich nastawienie nie było w tym momencie istotne. Klepsydra nie interesowała się, czy ktoś zacznie w tym momencie uciekać na własną rękę czy zdecyduje się trzymać grupy. Ciekawe było jednak to, że tylko ich kwartet przesunął się w kierunku zamku aby pomóc. Wszyscy pozostali, zdrowi i gotowi do walki woleli zostać w bezpiecznej odległości i zapewne śmiali się teraz z ich naiwności i będą wytykać porywczość.
Gdy Yuriko poinformowała ich o tym, że Han nawet nie przejął się atakiem, dla każdego stało się oczywiste, że lepszej okazji już nie będzie. Każda sekunda stania w miejscu mogła okazać się kluczowa, a wszystko o co pytał Asahi można było przekazać w biegu z powrotem do grupy.
- Bardzo to wszystko ciekawe, ale nie mamy chwili do stracenia. - Trzymał się oczywiście blisko swoich kolegów z Klepsydry, ale również Yuriko i Yoichiego. Chciał usłyszeć odpowiedzi obu tych osób na pytania Asahiego. Wciąż jednak uwazał, że pośpiech jest tutaj najwyższym priorytetem, więc po stworzeniu przez Szefa piaskowych klonów, jeśli trzeba było to nawet pociągnął ich za rękaw tylko po to, żeby natychmiast się ruszyli. Kei wyznaczył im kierunek biegu do reszty oddziału, czyli Asagiego, Akahoshiego i reszty.
- Też się cieszę, ale nie kracz. Na razie nawet nieźle nam idzie! - Odezwał się do Kuroia, aby oderwać go od myślenia o tym, że mogliby tutaj zginąć. I pobiegli, zostawiając Hana z jego zabaweczkami pod zamkiem przysypanym tonami piachu.
Streszczenie:
1. Rozeznanie w sytuacji
2. Wycofanie się i pociągnięcie za sobą reszty Klepy (chłopaki dali mi pozwolenie)
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Aka
Martwa postać
Posty: 244
Rejestracja: 4 lip 2019, o 21:04
Wiek postaci: 23
Ranga: Szczur
Krótki wygląd: Wysoki i drobny brunet o niebieskich oczach, zazwyczaj chodzący w stonowanych kolorach. Widoczna blizna po podcięciu gardła.
Widoczny ekwipunek: Katana, torba.
GG/Discord: Aka#1339

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Aka »



Techniki:
  Ukryty tekst
Statystyki i ekwipunek:
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
I'd rather watch my kingdom fall
I want it all or not at all
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Toshiro »

Zdawało się, że ich grupa mogła zaznać chwili spokoju na czas, gdy medycy zajmowali się dwójką rannych. Szybko okazało się, że dołączył do nich Hikari, którego również znał, ale znów nie na tyle żeby jakoś bardziej się z nim spoufalać. Czas jaki mieli wolał poświęcić tylko i wyłącznie Asace, no i może trochę Shikaruiowi, który w sumie na jego szczęście był zbyt zaabsorbowany obserwowaniem bariery, a także tego co dzieje się hen daleko i nie mógł dostrzec jego spojrzenia. Najprawdopodobniej bardzo dobrze, bo jak już szybko doszedł do konkluzji - nie było tak na prawdę potrzebne. Czy działał w emocjach? Oczywiście. W końcu śmierć Keiry sporo mu uświadomiła. Tego jak bardzo nie chciał stracić bliskich mu osób. Białowłosa zdawała się również być w rozsypce, a jednak działała. Nie uszło to jemu uwadze i on również nie zamierzał spocząć na laurach. Teraz jednak gdy znaleźli się w towarzystwie głowy rodziny Sanada, to jego rola w wykrywaniu zagrożeń zmalała do minimum, dlatego mógł sobie pozwolić na chwilę emocji, a przynajmniej tak mu się wydawało. W każdym razie Koseki nie odrzuciła go żadnym gestem ramion czy też po prostu nie przerwała leczenia, czy też innej czynności, którą w tym momencie wykonywała, aby się go pozbyć. On również teraz tego potrzebował. Tego zapewnienia, że dalej tutaj. Uśmiechnął się tylko smutno gdy usłyszał podziękowania od złotowłosej. On też był wdzięczny. Chociażby za to, że go nie zbyła. Najbardziej jednak za to, że po prostu dalej żyła. Za to, że w tym momencie mógł ją przytulić, poczuć jej ciepło, jej zapach, usłyszeć jej głos.
-Keira... Wleciała na swoim krzystałowym smoku w budynek, który się na nią zawalił. Nie wyszła z tego żywa.- powiedział krótko gdy już dziewczyna nie znajdowała się w jego objęciach. -Jej ciało znajduje się teraz u Mujina w zwoju. Z jakiegoś powodu nie chciał go mi przekazać, nawet nie raczył powiedzieć dlaczego.- oznajmił rzucając na chwilę spojrzenie w kierunku medyka. Nie obchodziło go czy to słyszał czy nie, po prostu mówił jak jest. Shikarui zdążył poinformować o kolejnym zgonie. Ktoś śmiał zmienić się w ukochaną Hana? Czy ten ktoś postradał do końca rozum? Zaraz, zaraz. Masako? Coś mu to mówiło. A tak! Midori. Przecież tam poznał czarnowłosą łuczniczkę. No cóż, ludzie umierają. Akurat ona była mu zupełnie obojętna. Gdyby to był ktoś bliski albo chociaż by tę osobę znał to może by go ruszyło, a tak to po prostu odnotował gdzieś tę informację z tyłu głowy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten... cholerny samuraj. Kolejny się znalazł. Asagi z jakiegoś powodu w bardzo ekspresywny sposób zwrócił się do Nishiyamy, a ten gdy go puścił odtrącił jego ręce wręcz teatralnym gestem. Jego twarz momentalnie zmieniła swoją ekspresję. Ściągnął brwi mierząc Kakitę wzrokiem.
-Po pierwsze, jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego to nie ręczę za siebie, więc z łaski swojej się odpierdol, nikt tutaj nie umrze. Jedynie co robię to podnoszę naszą medyczkę na duchu po bardzo dużej stracie.- wycedził przez zęby. Co prawda samuraj rzeczywiście był silny i całkiem szybki, aczkolwiek on też miał swoje asy w rękawie, bo tam gdzie był trening dla ciała, umysł i wola zapewne pozostawała w tyle. No i oprócz tego można by powiedzieć, że zadbał też o swoje morale, ale to nie było w tym momencie najważniejsze, ponieważ zarówno wcześniej jak i teraz był w pełnej gotowości.-Po drugie nie drzyj się tak, bo możesz zwrócić na nas niepotrzebną uwagę. Po trzecie, po objęciu dowodzenia powinieneś dbać o morale ludzi, którym zdecydowałeś się przewodzić, a nie wydzierać na nich japę gdy nie zrobili nic złego jak mają chwilę wytchnienia. Po czwarte, jak to Cię przerasta i nie wytrzymujesz emocjonalnie to idź przodem i skup się na machaniu tym swoim mieczykiem, a nie zabieraj się za dowodzenie. Dziękuję.- dokończył będąc cały czas gotowym na jakikolwiek ruch z jego strony w razie czego broniąc się złapaniem szermierza w jedną ze swoich wzrokowych iluzji. Była to oczywiście ostateczność i nastąpiła jedynie gdy ten chciał coś zrobić. Słowa dukał chłodnym i wyrachowanym tonem. Nie zamierzał wspominać o kwestii Keiry, po którą swoją drogą wyruszył i nie zdołał jej uratować tylko ze względu na stan Asaki. Tak jak wcześniej szanował Asagiego, tak teraz jego cały szacunek zrównał sobie z ziemią. W dupie miał takie dowodzenie, które nie umie się nawet opanować w normalnym momencie gdy widzi się kogoś bliskiego. Nie zamierzał oczywiście działać na niekorzyść kogokolwiek tutaj, tym bardziej, że są przecież teraz z Asaką i Shikaruiem, ale na pewno pomiatać sobą nie zamierzał dawać.
Wtedy znalazł się. Bohater. Od siedmiu boleści. Wygłaszając swoją iście piękną przemowę. Gdyby nie to, że w tym momencie Toshiro nie miał ochoty go słuchać to pewnie odebrał by ją zdecydowanie inaczej, bo nie była wcale taka najgorsza. On jednak stał tylko z założonymi rękoma i czasami obracał się dookoła, aby doglądać jakiegoś zagrożenia. Oczywiście często też spoglądał na białowłosą jakby upewniając się, że dalej tam jest i mu nigdzie nie zniknęła. Jak inne miraże, które tutaj widzieli. To by dopiero było. Czarnooki zaś nie odpowiadał w ogóle samurajowi. Patrzył tylko w jego kierunku, a na pytanie czy "już jest z nimi" nawet nie odpowiedział. Nawet nie kiwnął głową czy też nie drgnął. Po prostu patrzył aż skończy i z racji, że nie dostał "przydziału" do grupy zwiadowczej to po prostu pozostał przy Asace czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Nie zamierzał się pchać do przodu. Nie był głupi. Doskonale wiedział, że nie ma jakichkolwiek szans. Już wcześniej ci Jugo byli dużo sprawniejsi od niego fizycznie przez co nawet nie wyobrażał sobie jak potężny musiał być Han. Jedyne czego sobie życzył to przeżyć.

Chakra:
  Ukryty tekst
Techniki:
  Ukryty tekst
KP:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Natsume Yuki »

Czy kontaktowanie się z Natsumem w tym momencie było możliwe? Zależy, na jaką część zamaskowanego shinobiego rozmówca liczył. Jeżeli rozmowa miała dotyczyć zadania na które wszyscy się zgodzili, to nie powinno być problemów - chociaż Shiranui był swoistym uosobieniem "pustki" w duchu mężczyzny, to nie oznaczało to że nie mógł wymieniać się uwagami na temat misji i możliwości rozwiązania ich problemów w jak najszybszy i najskuteczniejszy sposób. Jeśli zaś rozmowa miała dotyczyć czegokolwiek innego... cóż, można wtedy szukać wiatru w polu. Magatsu-Natsume był absolutnym oddzieleniem się duszy od fizycznej formy. Jakikolwiek Yuki by nie był - teraz jego ego zostawało zamknięte za grubą barierą. Kiedyś o tym zresztą opowiadał nawet Shikaruiowi i Asace, lecz albo nie wierzyli że takie coś jest możliwe - albo wręcz, w przypadku białowłosej, odtrącili to jako hipokryzję.
Niespodzianka. W tym nie było ani grama hipokryzji.
Shiranui przyjrzał się całej sytuacji wokół z lekką obojętnością, czekając na dalsze polecenia ze strony Asagiego. Zazwyczaj pracował on sam, ponieważ tylko jemu zlecano jakieś zadania - teraz jego zadaniem, przydzielonym mu przez Hakuseia, było słuchanie poleceń samuraja i dostosowywanie się do rozkazów. Cóż, on sam raczej w życiu by nie powiedział, że lubi pracować w drużynie - im więcej osób, tym większa szansa że ktoś się właduje pod atak, albo spróbuje aktywnie utrudnić zadanie. Takie przeszkody zwykł usuwać, trzebić jeszcze w zarodku; w aktualnej sytuacji jednak nie było na to zbytnio możliwości, więc pozostało tylko zbyć to głośniejszym wypuszczeniem powietrza z płuc. Był teraz narzędziem. A narzędzie musi być przez kogoś użyte, aby mogło iść w ruch.
Kakita ponownie poprosił o przedstawienie swoich umiejętności. Shiranui oczywiście wiedział, że Natsumemu bardzo zależało na ostrożności w wyjawianiu swoich talentów - dlatego też nie zamierzał tego robić przed wszystkimi. Kakita pytał o to dla swoich informacji, nie dla ogłaszania światu.
-Znasz moje możliwości, Kakita Asagi - wypowiedział chrypliwym szeptem bez śladu emocji - jedyną formą głosu którą posługiwał się "drugi" Natsume. - Miecz, pięści, ninjutsu, wiatr, woda, wszystko pomiędzy. Każdy dystans i każdy cel jest dobry - mam odpowiednie sztuczki na każdą okoliczność.
Przyjrzał się sytuacji w oddali - Ichirou posłał piaskową falę na Antykreatora, przy okazji zawalając mu na głowę cały zamek Suzumura. Całkiem przyzwoity pokaz siły, to trzeba było mu przyznać. Ciekaw był, czy jedna z jego sztuk byłaby równie skuteczna w takiej sytuacji... może i nie trafia ona w aż tak wielką połać terenu, ale potrafiła dokonać znacznie większych zniszczeń, skupionych w mniejszych punktach. W wielu przypadkach to wystarczyło. No, ale Han Sozo nie zamierzał paść tak łatwo - i na pewno za chwilę ponownie wyjdzie nad piach, aby rzucić się w wir walki. Yuki po części na to czekał - zapewne za chwilę zostanie wysłany na pole walki, aby dołączyć w boju z Suzumurą. Nie oczekiwał tego rozkazu, ani nie liczył na niego. To było po prostu logiczne wyjaśnienie.
Wtedy jednak usłyszał coś dziwnego. I najwidoczniej - nie tylko on. Powoli obrócił głowę w stronę Kakity, który najwidoczniej również wychwycił ten tajemniczy dźwięk, i skinął głową na znak potwierdzenia. Nie wiedział jakie jest źródło tego głosu, ani też jaki miał cel - ale wiadomość, którą im przekazał, można było interpretować na kilka różnych sposobów. Jedna z nich zaś... dawała im nadzieję na łatwe wydostanie się z osady.
-Być może... zniszczenie tych filarów nie będzie niemożliwe.
Shiranui/Natsume wysłuchali tego, co miała do powiedzenia Asaka. A więc człowiek ten nazywał się kiedyś Suzumura Shinjiro, huh... wcześniej usłyszeli tylko, gdy sam siebie nazwał "Shinji" na jednym ze wspomnień - dobrze znać pełne miano swojego wroga... i przodka. Fakt jednak, że zamierzał zniszczyć chakrę, brzmiał wręcz... niewiarygodnie. W aktualnej sytuacji nie potrafił sobie wyobrazić życia bez tej błękitnej energii - to przecież ona świadczyła o jego umiejętnościach, i dawała mu możliwość wpływania na świat. Był shinobi od osiemnastu lat - jeżeli to zostanie mu odebrane, to co pozostanie? Szaleństwo, i śmierć z własnych rąk?
Powstrzymanie Antykreatora będzie więc zadaniem bardzo wysoko postawionym na liście priorytetów.
Kakita wtedy podszedł do Toshiro i zaczął go wybudzać z letargu - lecz Uchiha zareagował w sposób, który zdecydowanie można było nazwać "gburowatym". Samuraj oczywiście nie przebierał w słowach, lecz dokładnie tak był zapewne niegdyś szkolony: samurajowie wymagali absolutnej suboordynacji i podporządkowywania się rozkazom, niezależnie jakie te by były. Bezczelność była od razu karana, a ignorowanie rozkazów mogło skończyć się nawet natychmiastowym ścięciem tego, który śmiał pluć w twarz dowódcy. Niestety, jak widać, w świecie ninja emocje stały najwidoczniej wyżej niż hierarchia i dyscyplina, a zamiast czasem ugiąć kark - woleli skakać sobie wzajemnie do gardeł.
Wtedy jednak usłyszał, jak czerwonooki wypowiedział o jedno zdanie za dużo.
"Skup się na machaniu tym swoim mieczykiem".
Zanim ktokolwiek się mógł zorientować, Yuki w ułamek sekundy stanął tuż przed Toshiro, i wyprowadził mu siarczysty prosty bezpośrednio w twarz - chciał uderzyć z tak dużą siłą, by bezczelny Uchiha poczuł jak przełyka swoje słowa, ale zarazem nie ryzykować że go zabije. Tuż po tym nastąpić miało uderzenie w okolice splotu słonecznego, by zmusić go do pochylenia się... i następnym manewrem zamierzał złapać go za szyję, lekko unieść, i miotnąć nim z dużą siłą o ziemię. Następnie, planował stanąć mu stopą na szyi i poddusić.
-Bezczelność i niesuboordynacja to jedno - powiedział szeptem, z którego nie dało się wyczytać... absolutnie nic. Nie był wściekły. Nie był poirytowany. Był... nijaki. W końcu to nie było nic osobistego. - Jednak czasem powinno się przepuścić przez mózg to, co się mówi z serca.
Następnie zamierzał nachylić się i przybliżyć maskę tak, by przez otwory w niej Toshiro mógł zobaczyć jego złote, puste oczy.
-Jeszcze raz obraź czyjąkolwiek drogę miecza, a osobiście utnę Ci głowę i odeślę ją Twojej rodzinie w koszyku.
I ponownie. Brak emocji w głosie mężczyzny sprawił, że te słowa nie brzmiały jak groźba, ani też ostrzeżenie. Brzmiały jak stwierdzenie faktu. I to właśnie to mogło być najbardziej niepokojące.
Zamierzał teraz cofnąć stopę z szyi młodzieńca, i po prostu odejść jak gdyby nigdy nic. Nie zamierzał marnować więcej oddechu - za chwilę miał zostać wysłany do walki, więc po co tracić czas na kogoś, kto nawet nie potrafił przygotować się na najgorsze. Zabijać go też nie zamierzał - nie dostał takiego polecenia, więc byłby to zbędny mord na kimś, kto może być użyteczny w walce z Hanem. Albo jako walczący, albo jako mięso armatnie do odciągnięcia Suzumury od innych. Oba zastosowania były dobre.
Wcześniej jednak spojrzał na Asakę i Shikaruia... i lekko wzruszył ramionami, rozkładając ręce. Jako gest "sam się prosił, co poradzę". Bo dokładnie taka była prawda. Spójrzmy na to z tej strony - mógł zabić.

Techniki:
  Ukryty tekst
Używana broń:
Nazwa
Hakuhyō 白氷
Typ
Tachi
Rozmiary
Historia Niestety, faktyczna historia powstania tego miecza nie jest praktycznie nikomu znana. Pośród rodu Yuki krążą jednak liczne legendy na temat istnienia pewnego artefaktu, stworzonego z tzw. Prawdziwego Lodu - wytworu Hyōtonu, powstałego w trakcie walki Hagoromo i Hamury Otsutsukich z Dziesięcioogoniastym. Lód ten był znany z tego, że nie istniał żaden sposób na zniszczenie go, zaś on sam był pełen czystej energii. O ile Lód ten faktycznie istniał - grudka wielkości arbuza znajdowała się na honorowym miejscu w skarbcu rodu Yuki - o tyle istnienie Hakuhyō, ostrza z czarnej formy Prawdziwego Lodu, należało tylko do pogłosek.
Wedle jednej z legend, w czasach niedalekich wojnie z Demonem, w krainie obecnie znanej jako Ryuzaku no Taki żył pewien słynny kowal o imieniu Raijin. Większość doskonałych broni, dzierżonych wówczas przez liderów wszelakich rodów, wychodziła właśnie spod jego ręki, a jego fama niosła się wszędzie po świecie. To, co potrafił wykonać z odrobiny stali i ognia potrafiło nawet pomimo prostoty zachwycić nawet najbardziej wyrafinowane gusta. On sam zaś kochał to, czym się zajmował - kuźnia była jego drugim domem, zaś kochająca rodzina często pomagała mu zarówno na co dzień, jak i w pracy. Największą pociechę zaś miał on z syna - został on shinobi i wiele podróżował, nie gardząc jednak pomocą swemu będącemu w kwiecie wieku ojcu.
Pewnego dnia, młodzieniec powrócił z wędrówki, wioząc spory pakunek na grzbiecie swego młodego wierzchowca. Ku zaskoczeniu wszystkich, jeszcze tydzień wcześniej wierzchowiec ten wykazywał się znakomitym zdrowiem i doskonałą kondycją. Teraz zaś wyglądał raczej jak wrak zwierzęcia. Chłopak zdjął ze zwierzęcia tenże pakunek i położył go na stole, zwierzę zaś odprowadził do weterynarza.
W pakunku znajdowała się spora bryła Prawdziwego Lodu. Właściwości tego materiału były rozpoznawalne już na pierwszy rzut oka - zdawał się on pulsować lekkim błękitem, był doskonale gładki, a pomimo rozmiaru był on niezwykle lekki. Jednak jedna rzecz nie pasowała w tym wszystkim.
A dokładniej - czarny kolor.
Gdy rodzina położyła się spać, wszystkich zaskoczyło przejmujące zimno panujące wewnątrz domu. Był lipiec, więc nie było możliwości by miało to związek z temperaturą na zewnątrz. Nikt jednak nie potrafił określić, z czym było to związane. Każdego dnia w środku panował przyjemny chłodek, lecz w nocy temperatury te stawały się nie do zniesienia.
Kowal nie był głupcem. Dość szybko pokojarzył sobie fakty i zrozumiał, że zarówno choroba wierzchowca jego syna, jak i nagłe ochłodzenie w jego domu jest związane z tym samym. Lód wysysał temperaturę z wszystkiego, czego dotykał, osłabiając istoty żywe i oziębiając otoczenie. Przechowywanie go w domu było zbyt niebezpieczne, lecz z drugiej strony, zawsze chciał spróbować wykorzystać Prawdziwy Lód w kuźni. Przeniósł go więc ostrożnie do swej pracowni, i od razu rozpoczął obróbkę - dzięki specjalistycznym mechanizmom pozwalającym mu wykorzystywać lawę w ogrzewaniu materiałów, był on w stanie ogrzać Lód na tyle, by go roztopić. Zdołał go wlać do formy na tachi w idealnym momencie - gdy już zaczynał ponownie krzepnąć. Poprzez kilkukrotne ogrzewanie i formowanie w końcu udało mu się uzyskać odpowiedni kształt i poprawną strukturę. Ostrze miecza było gotowe, i Raijin postanowił nadać mu imię już teraz - Hakuhyō, czyli po prostu Czarny Lód. Stworzył też zdobioną rękojeść, tsubę w kształcie religijnego symbolu słońca, i schował tenże miecz do przygotowanej uprzednio pochwy z drewna wiśniowego. Powiesił go na ścianie i postanowił, że będzie jeszcze nad nim pracował, by jego syn był w stanie posługiwać się tą bronią bezpiecznie - podczas trzymania miecza za rękojeść, czuł potworny chłód w palcach, więc najpewniej wciąż miał swoje niebezpieczne właściwości. Chciał to jakoś zneutralizować, był bardzo dumny ze swojej broni.
Wszystko się zmieniło, gdy pewnej nocy wydarzyła się tragedia.
Kowal został obudzony przez jego piętnastoletnią córkę, widocznie zrozpaczoną i przerażoną. Poprowadziła go do kuźni, w której leżał jego syn shinobi. Przycisnął on ostrze Hakuhyō do swego ciała, i od razu został za to ukarany - ostrze zareagowało z jego organizmem, w zastraszającym tempie wysysając z jego ciała temperaturę. Zanim go znaleziono, był już martwy.
Zrozpaczony kowal oddał ostrze miejscowym kapłanom, by ci uniemożliwili wysunięcie tego ostrza z pochwy... lub po prostu całkowicie go zniszczyli. Nie chciał już nigdy więcej widzieć go na oczy. Pośród kapłanów znajdował się zaś pewien shinobi z klanu Yuki, specjalista w sztuce pieczętowania. Ku zaskoczeniu wszystkich, użytkownik Hyōtonu okazał się być w pełni odporny na wszystkie właściwości ostrza, nawet po rozcięciu skóry. Uznano wtedy, że to on powinien nosić ten miecz.
Shinobi ten, za zgodą Raijina, wziął Hakuhyō ze sobą, na wyspę Hyuo. I od tamtej pory słuch o nim zaginął...
Opis Z daleka broń ta wygląda jak najnormalniejsze tachi o czarnym ostrzu. Z bliska da się jednak zauważyć kilka cech wyróżniających tę broń - po pierwsze, ostrze jest nieco dłuższe niż normalnie, a dodatkowo stworzone jest w całości z materiału przypominającego czarny lód. Rękojęść zdobiona jest czarno-czerwoną plecionką i na końcu ma ona krótki łańcuszek. Tsuba broni została uformowana na kształt buddyjskiej swastyki - symbolu słońca. Sama broń zaś zamykana jest w zdobionej pochwie z kilkoma pieczęciami na krawędziach.
Właściwości Długie ostrze stworzone z materiału przypominającego matowy, czarny lód, ważące tyle co zwykłe tachi. Potrafi przewodzić chakrę Fuutonu i Hyōtonu. Ostrze można roztopić za pomocą lawy, lecz nie traci się wtedy samego materiału (krzepnie on na ziemi/powierzchni zastygniętej lawy) i miecz można znów przekuć.
  Ukryty tekst
Wymagania
Zdobycie
Wyprawa rangi B
Link do tematu postaci
KLIK!
Styl walki:
Taijutsu Rakanken na czas walki bez broni.
Nazwa
Sengiri no kokyū 千切りの呼吸
Zasięg
Bezpośredni
Specjalizacja
Uderzenia kończone schowaniem ostrza
Wymagania 150 szybkości. Wymaga fabularnego treningu z innym użytkownikiem tego stylu lub zaliczenie treningu z samurajem znającym Iaido (może być jako element misji).
Opis Powstanie i założenia: Styl szermierczy Sengiri no kokyū został stworzony i opanowany przez Natsumego Yuki na podstawie szkolenia, odbytego pod okiem samurajskiego mistrza sztuki Iaido, Zjawy. Założenia w obu są bardzo podobne – użytkownik przetrzymuje miecz w pochwie, wysuwa go tylko na czas uderzenia, po czym umieszcza go z powrotem w sayi. Różnice jednak znajdują się w szczegółach: Sengiri no kokyū jest znacznie mniej restrykcyjne co do sposobów zadawania ciosów. Dlatego użytkownik może – w przeciwieństwie do tradycyjnego Iaido – w walce posługiwać się pochwą miecza jako obuchem, lub wykonać kilka cięć na różne kierunki przed schowaniem ostrza.
Przymioty użytkownika: użytkownik jest przygotowany do walki w momencie, gdy odepnie od pasa miecz razem z pochwą i zacznie je trzymać w słabszej ręce. Moment wykonania cięcia jest sygnalizowany schyloną postawą ciała, niekiedy z przykucnięciem. Po ostatnim uderzeniu kombinacji, użytkownik umieszcza miecz z powrotem w pochwie, uprzednio strzepując z ostrza krew.
Sekwencja treningowa („kata”): Osoba staje w lekkim rozkroku, trzymając w słabszej dłoni miecz wsunięty do sayi. Wykonuje wykrok nogą i wyprowadza przy tym uderzenie pochwą miecza. Drugi wykrok, cofnięcie ręki wraz z drugim uderzeniem sayą. Przykucnięcie i skulenie, chwyt za rękojeść, natychmiastowe cięcie, po którym następują następne dwa krzyżowe uderzenia. Obrót, wymach i uderzenie mieczem po skosie od góry w dół. Schowanie miecza z powrotem do sayi. Ponowny ruch wysuwający, podwójne uderzenie na boki, wsunięcie. Powtórzyć kilka razy. Przykucnięcie, piruet w prawo, jednoczesne sięgnięcie po rękojeść i cięcie od dołu do góry. Obrót, wyskok, uderzenie od góry w dół. W przykucnięciu wsunięcie ostrza do sayi.
Sekwencji tej można też użyć w walce, tylko – rzecz jasna – znacznie szybciej.
Właściwości Użytkownik potrafi wykonywać zaskakujące, szybkie uderzenia, kończone umieszczeniem miecza z powrotem do sayi. Odpowiednio użyte cięcie jest w stanie przebić się przez blok wroga, jako że ten nie jest w stanie określić, w którym momencie uderzenie nastąpi. Od poziomu szybkości 200 cięcia są tak szybkie, że widzący je (a mający percepcję dwa i więcej poziomów mniej) mają wrażenie że użytkownik w ogóle nie wysunął miecza, a tylko trzymał dłoń na rękojeści - jedynym symbolem zadanego uderzenia jest trwający ułamek sekundy świetlisty łuk w powietrzu, odbijający się od ostrza. Mający więcej niż górna granica drugiego poziomu (80<) percepcji widzi moment cięcia i ruch miecza, lecz bez szybkości szanse na unik są niewielkie.
Bonusy
+10/20/30/40/50 szybkości na technikach, zależnie od rangi
Link do listy
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=102&t=362
Staty:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Posty: 2545
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Vulpie »

* reakcje uzgodniona z graczami, żeby nie przedłużać kolejki.
  Ukryty tekst
Mapa:
Obrazek
Czerwona - grupa pod ratuszem
Żółta duża - Klepsydra + grupa poszukiwawcza
Żółte małe - klony Ichirou
Niebieska - Han
Czarne - zwłoki Shenzhena i Yoshimitsu
Deadline - 10:30, 2 listopada.
Jeśli o czymś zapomniałem lub nie wytłumaczyłem - piszcie, ogarniemy.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Shikarui »

Przyjazny Jugo, ha... Jak słodko powiedziane. Niewinnie ujęte. Czy wszyscy, którzy się tutaj znajdowali, przeklęci i wyklęci, byli winni? Niewinni? Można było mówić o takim podziale? Czy w ogóle jeszcze byli ludźmi? Nie chciał się nad tym zastanawiać. Nie było teraz nawet na odpowiedniego czasu, bo i chwila była nieodpowiednia. Odetchnął mocniej śmierdzącym powietrzem. Czy o szyby już dzwoni deszcz jesienny? Pluskał jednako - zawsze niezmienny. Uderzał o pancerze, o stare dachówki, o błoto. O wszystko, czego już Keira zobaczyć nie mogła. Dobrze, że Mujin pomyślał, by zabrać jej ciało z drogi. Asaka zapewne doceni też słowa Juna. Nie był przekonany, czy jakiekolwiek słowa mogły przynieść ulgę po wielkiej stracie, choć tak je cenił - wszystkie te wypowiedzi, które mogło ludzkie gardło urodzić. Asaka przedstawiła jego zdolności, pozwalając mu się skupić na całej reszcie. Już zdążył Takashiego polubić. Podobała mu się barwa jego głosu. To, jak stał tutaj, walcząc z własnymi niedoskonałościami. Jaka to emocja w nim dominowała..? Wzrok rozglądający się po terenie zsunął się nagle na członka klanu Nara po jego przedstawieniu się. Oczy, które wydawały się prześwietlać na wylot - i była w tym prawda. Tym bardziej, że miał go mieć aktualnie pod sobą. Ta emocja... co to było? Nadzieja? Nie. Duma? Też nie. Nie wierzył w siebie. Nie wierzył, że podoła. Ale Shikaruiemu wydawało się, że nagle, tak na moment, rozkwitł. Jak kwiat, któremu dostarczono wody i słońca. Zdaje się, że oboma czynnikami był Kakta.
Pokręcił zaraz głową na słowa Asaki, wracając do obserwacji zamku. Czy Masako była szalona? Czy to miejsce doprowadziło ją do kresu? Teraz już i tak nie miało to znaczenia.
- Han nie składał żadnych pieczęci. - Drgnął aż na wspomnienie wypowiedzi Juna. No tak, no przecież... czy to nie powinno być oczywiste? Chyba że aktywacja pieczęci nie wymagała... Tak potężna bariera, przez którą zupełnie nic nie przechodziło, nie wymagałaby pieczęci? Możliwe. Ale... co jeśli nie są tutaj sami? Jeśli krąży między nimi ten niewidzialny wróg, który tak lubił mieszać, a którego nawet jego Tsujiteigan nie wykrywał..? - Od momentu, w którym znalazł się poza cmentarzem. Nie złożył pieczęci. - Shikarui spojrzał kątem oczu na lewo, to na prawo, przesunął swój wzrok, ale nie po twarzach, nie na poziomie oczu innych - spoglądał na ziemię. Na jej nierówności i niedoskonałości. Na to, czy ziemia w którymś miejscu nie będzie fałszywie zagłębiona, czy nie pojawią się ślady niewidocznego. - Jest jedna osoba, która potrafi oszukać moje oczy. NES. - Czy jednak NES mógł zniszczyć barierę?
- Jest do twojej dyspozycji. Ja i mój łuk. - Trzymał broń wyciągniętą przed siebie, kiedy oczy Kakity się po nim ślizgały i cofnął ją dopiero po jego słowach. Odpowiedział ukłonem - równie płytkim. Powierzając się jednocześnie jego rozkazom. Shikarui zarzucił znów łuk na plecy... i chwilę po tym rozległ się krzyk Kakity. Krótki, ale treściwy. Czarnowłosy aż wyprostował się jak na żołnierzyka przystało - ale tylko na drobną chwilę. Jego oczy na moment drgnęły w stronę Toshiro, ale nie zrobił ruchu w celu zatrzymania Natsume. Toshiro nic nie było - i mógł to szybko i wyraźnie ocenić, nie licząc zapewne szoku spowodowanego nieprzewidywalną reakcją mężczyzny. Dobrze, że Kakita go zatrzymał. Mieli w pełni rację - to mogło rozproszyć Asakę i wtedy krew Juna byłaby na rękach Toshiro. Ten chłopak był już jednak całkowicie zepsuty. Zepsuta zabawka. Szkoda. Shikarui naprawdę go lubił. Chociaż akurat w tym momencie Asace potrzeba była odrobina bliskości - dlatego to był wyjątek, że czarnowłosy sam nie strzelił mu w twarz za takie lepienie się do białowłosej w tym momencie. Wyciągnął ręce do Toshiro i postawił go na nogi - pomógł mu po prostu pozbierać się z ziemi. Spojrzał za jego plecami na Natsume i po prostu skinął w jego kierunku głową. Tak leciutko. Delikatnie. Nic się nie stało. We are good, bro. To fakt - Toshiro się prosił, obrażając drogę miecza. Co prawda sam nie był taki wrażliwy na obrazy, ale jego matka miała taki sam szacunek do broni i do drogi mieczy jak samurajowie - kiedy tak się im przypatrywał przez ten cały czas. Na tyle, na ile ich poznał - a spotkali z Asaką sporo samurajów.
- Powoli kierują się w naszą stronę. Są zabezpieczeni przez klony Ichirou. Han nie ma połowy twarzy i ręki. Regeneruje się szybko. Jest osłabiony. Aka zregenerował się pigułką, jego stan jest stabilny. Shins do nas leci na ptaku. Mają do dyspozycji Yukirin oraz... drugą Hyuge. - Jakkolwiek jej było. Słychać było odrobinę irytacji w jego głosie, że zapomniał jej imienia. Zameldował o wszystkim. Pokazał na mapie położenie wszystkich osób. - Mają eskortę. - Zapewnił Asagiego, zwracając się do niego.
Świetnie. Jeszcze chwila i Gang Sandałów stanie się realną sprawą, trzeba będzie zorganizować klapki i siatkę plastikową, a przede wszystkim skarpetki - do sandałów, rzecz jasna. Rozdawane w komplecie. Czarnowłosy uniósł brwi i odetchnął nieco głębiej. Nie radził sobie świetnie w pracach grupowych. Był indywidualistą - praca w dwójce to już tłum. Chyba że była to Asaka - z nią doskonale się dogadywał. Tym bardziej tłum, kiedy trzeba było wszystkimi dowodzić. Ty tu, ty tam... Czarnowłosy mógł przynosić informacje - w tym był dobry. Ale jego plany... jego plany były ogólne. W trakcie walki i tak padały i stawały się improwizacją. Spojrzał na Kaitę. Zdaje się, że każdy miał tutaj na siebie pomysł.
- Jestem do pełnej dyspozycji naszego dowódcy, więc proszę - i wy bądźcie. Jestem pozbawiony zdolności dysponowania zasobami ludzkimi w trakcie walki. - Jego ton był gładki i spokojny. Silny dowódca zawsze był potrzebny - tym bardziej taki, który miał silne poparcie. I Sanada chciał je Kakicie dać. Spoglądnął na niego raz, dwa. Może z dziesięć razy. Jego intencje i emocje były czyste. Takich ludzi też lubił. Gdyby nie sytuacja pewnie mógłby się tutaj poczuć swobodnie. Nie zapominał jednak, że Kakita był pierwszym, który sięgnął do broni na arenie. Oj nieee... nie zapominał takich rzeczy.
- Więcej wiary. - Zwrócił się do Takashiego. - Jeśli opanujesz lęk, poczujesz się wolny. - Czerwone oczy znów na moment ześlizgnęły się na Takashiego. Lecz tylko na ten drobny moment.
- Tak jak powiedział Hikari - Han nie przyszedł tu wszystkich zabić. Udały nam się częściowe pertraktacje z nim. Mogło dojść do wymiany - jego wspomnienia za pokojowe rozejście się. - Mogło. Nie doszło. Teraz nawet ciężko powiedzieć, czy nadal istniała taka możliwość. - Mam możliwość wzmocnienia mojego Suitonu. Przecięcie tych wielkich filarów nie będzie problemem. - Zwrócił się do Hakuseia. Nie zamierzał jednak ingerować w jego wybór. Z drugiej strony zapewne Hakuseiowi przyda się ktoś z oczami takimi jak jego. Spojrzał na Asakę. Z tej trzeciej strony widział przed oczami podcinane gardło Akiego. I zastanawiał się, co ich czeka w tym więzieniu. Więzieniu. Więzieniu.
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): odznaka Sentoki od Kosekich, Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku z dzwoneczkiem, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Zbroja: 3 kunai na prawym udzie, 3 kunai na lewym udzie
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.