Trybuna wschodnia

Awatar użytkownika
Maji Bu
Gracz nieobecny
Posty: 56
Rejestracja: 8 mar 2020, o 17:16
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Czarne włosy, średni wzrost, przeciętna budowa. Jasnobrązowy płaszcz z kapturem, biały szal, stary i bardzo zużyty shamisen.
Widoczny ekwipunek: Duża torba (przyczepiona z tyłu do pasa)
GG/Discord: Januszaj#1963

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Maji Bu »

Nareszcie poznał jej imię, ale nawet to nie skłoniło dziewczyny do porzucenia tej przeciągającej się fasady i od razu wymyśliła sobie jeszcze pseudonim. Jak gdyby sytuacja nie była już wystarczająco zagmatwana. Nie za bardzo rozumiał, jak powinien potraktować przypowieść o Buraku-Dziku. Może kryło się za nią jakieś drugie dno, filozoficzne przesłanie? Wywnioskował jedynie, że Burak ów symbolizować miał poborców podatkowych i ich oddanie bezdusznej machinie skarbowej opresji. Jako że był aktualnie spłukany, to oczywiście niechęć wobec wszelakich opłat nie była mu obca, więc po prostu kiwnął potakująco głową, jednak bez większego przekonania. Teraz bowiem mieli do rozwiązania poważniejszą kwestię.
- "Admirał", tak? Urocze. Mnie możesz nazywać Cesarzem - skomentował szorstko i obdarzył niebieskooką piorunującym spojrzeniem. - Nie, nie znam go, ale wygląda na to, że tu się różnimy. Co dokładnie cię z nim łączy? Tylko bez wykrętów. - Nie miał najmniejszego zamiaru dać sprowadzić się do roli jakiejś przytulanki w trakcie kłótni kochanków. Licząc jeszcze, że ostatecznie uda się mu dopiąć swego, przybrał nieco łagodniejszy ton i raz jeszcze podjął próbę przywrócenia rozmowy na odpowiednie tory. - No i jakie natchnienie miałaś na myśli?
Otrzymawszy odpowiedź od zamaskowanego mężczyzny, Bu boleśnie odczuł agonię, w jakiej zaprzepaszczały się jego ostatnie szare komórki. Po raz kolejny już dokonał desperackiej próby ogarnięcia umysłem całej tej idiotycznej sytuacji. Być może podglądacz był właśnie tym, na kogo wyglądał: podglądaczem. Ot, taki sobie niegroźny fetysz. Niestety nawet ten wariant nie był Majiemu na rękę, zdecydowanym ruchem odebrał więc od Maname karteczkę i podjął się wyczekiwanej przez dziewczynę deklamacji.
- "Przemyślałem wszystko. Zapomnij o mnie, to koniec. Definitywny." - Wykonał dłuższą pauzę, po czym teatralnie odchrząknął. - Eee... No i "zalecam jeszcze zlokalizowanie celu", ale to już mniejszym drukiem, więc pewnie mniej ważne. -Wzruszył ramionami i możliwie naturalnym ruchem zanurzył papierek w jednej z kieszeni, obdarzając towarzyszkę badawczym spojrzeniem oraz wyczekując jej reakcji.
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Mujin »

Mgła. Pierdolona mgła. Oczywiście że była to mgła, zawsze była mgła. Genialna sprawa patrząc z perspektywy walczącego, samego jej twórcy, ale z perspektywy widowni? Oczywiście że nie. Cholernie nie. Nie po to tutaj był, żeby oglądać obłok kropelek wody w powietrzu które blokują wizję każdemu, w tym sędziemu. Nie po to chciał notować, żeby musieć użerać się z pierdoloną mgłą. Zrozpaczony opuścił ręce, zostawiając na kolanach otwarty notesik. Z nakreślonymi słowami "Kurwa jego mać" i "Mgłamgłamgłamgłamgłamgła". Zero. Zero. Zero. Druga walka? No lepiej, lepiej. Ogromna figura przestrzenna z żelaznego piasku. Coś niewielkiego w roli pocisków. Senbon? Chyba tak, kto tam ich wie. Naprawdę cienkie, widoczne jedynie jako błyski światła. Shurikeny to nie były. Nic większego nie. No i piach. Zaraz, czy on wystrzelił spod jej nóg piach? Czy on może tako sobie przesyłać piach pod ziemią? Albo umieścił go tam wcześniej? Hmh... Albo nie kontroluje tylko swojego piachu. Na razie - zero dowodów, lepiej nie budować niepewnych hipotez. Może się go później zapyta? O ile chciałby go potem poznać i o ile powie mu o umiejętnościach w szczegółach. Może opchnie mu jakiś pomniejszy tonik albo specyfik innego rodzaju? A no tak, nie ma przy sobie ziółek. I dupa. Miał statyw, nie miał składników. Wybornie.
Usłyszał znajome głosy, odwrócił się natychmiast. Gwałtownie wręcz, jak gdyby ktoś właśnie "odpalał" technikę plucia ogniem tuż obok niego. Nie w panice na szczęście, nie panicznie. Po prostu szybko. Na spokojnie, ale szybko.
- Dobry, dobry. - odpowiedział, lekko unosząc czapkę po kolei w stronę Shikaruia i Asaki i też lekko kiwając głową. Byli ubrani, co od razu stanowiło ogromną różnicę w porównaniu do ich pierwszego spotkania. Aż dziw że go poznali całkowicie ubranego, z zakrytym praktycznie całym ciałem poza jednym paskiem na oczy. Hmh... może wzrost? Faktycznie się wyróżniał, niczym maszt na łysym polu.
- Oczywiście, dobre towarzystwo to jedyne co może uratować te walki. - odpowiedział, wskazując dwa miejsca obok niego. Akurat dla nich. Jedno obok drugiego obok Mujina, nawet nie będą musieli się rozdzielać. - Jestem zaskoczony że mnie rozpoznaliście. Normalnie nie odkrywam więcej niż okolice oczu, a wy poznaliście mnie w pełni człowieczeństwa, że tak powiem. - zagadnął. No, znaczy miałoby to sens. Jego piękne urodziwe lico było zasłonięte, długie włosy faktycznie widoczne poza czapką, no dobra. Może i mieli podstawy, na pewno mieli podsatwy. Ale rozmowę tak czy siak w jakiś sposób warto było zacząć, najlepiej od pozytywnej nuty. Zresztą...
- Tak tam zdrowie? Wszysko dobrze? - zapytał, mając rzecz jasna na myśli Shikiego, ujmując notesik w dłonie i szykując kolejne notatki. O ile będzie okazja.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Shikarui »

Gdzieś koło ucha przemknęło mu krótkie słowo, które mocno zwróciło jego uwagę. "Admirał". Zimna tęczówka lawendowych oczu przesmyknęła z celu podróży - a ten był całkiem wysoki - do nieznajomej twarzy, wokół której skakała niewielka, niebieskowłosa pchła. Przepraszam, może kolor był inny, ale Shikarui zaliczał się do tych mężczyzn, którzy odróżniali tylko trzy kolory: fajny, chujowy - i pedalski. Poza podstawową gamą, rzecz jasna. Abstrahując od kompletnego braku naturalności tego, co dostrzegał (nigdy nie przyzwyczaisz się do takich fikuśnych kolorków, przyznaj), barwa wydawała się całkiem przyjemna - podobna morskim głębinom, kiedy słońce chowało się za białymi chmurami, a woda kotłowała i piętrzyła, by zaraz zapadać we własnych wnękach i rozbijała o brzeg statku. Ponosiła go wtedy fantazja, kiedy tak płynęli - że gdyby tylko skoczyć w dół, zanurkować, to co znalazłby na dnie? Tylko piasek - i nic więcej? Czy pokazałyby się kreatury, o których nie śniło się bardom? Może ta dziewczyna wynurzyła się właśnie spośród fal, bo była tak sama, co jest na zewnątrz, jak on był ciekawy, co było pod powierzchnią. Szybko jego uwaga wróciła do Asaki oraz Mujina, gdy do niego dotarli, orientując się w dalszym przebiegu konwersacji nieznajomych i wyłapując, że jakiekolwiek tytuły tam nie leciały - były zwyczajnie prześmiewcze i nie należało sobie nimi głowy zawracać.
Ulotny uśmiech przywdziany został na twarz o ostrych, męskich rysach, jak powitanie, które słów nie wymaga, podobne temu uniesieniu czapki. Taki akt honoru dla tego, kogo masz przed sobą. Nie umknęło jego uwadze, że mężczyzna nie wstał, że nie schylił nawet głowy, że nie wykonał żadnego gestu w celu wysilenia się do okazania ogłady kultury. Nawet jego powitanie było lakoniczne. Jego odpowiedź przyszła nie tylko w uśmiech - bo i w płytkim pokłonie. Kiedy spoglądasz na ludzi stojących wysoko, jesteś w stanie wybaczyć im wiele rzeczy i pomyłek. Przymrużasz oczy na ich dziwne zachowania, bo w końcu - hej, ten człowiek tak wiele przecież przeżył. I chociaż Shikarui nie wiedział, czy Mujin zagrzał swoje jędrne pośladki na ciepłej posadce, to wystarczyło wiedzieć, że jest medykiem. Tym zaś należy się szacunek za sam rodzaj wykonywanego zawodu - po prostu. Zwłaszcza, gdy możesz ich zaliczyć do tego bardzo nielicznego grona, które nie chce ci sprzedać kosy w żebra, tylko nawet częstuje lakonicznym "dobry", bez kończenia w myślach "bo twój ostatni".
Prawda była taka, że cieszył się, że Mujin nie wstawał, bo pokazałoby to zbyt mocno różnicę ich wzrostu.
- Znów tak tragicznie się toczą? Wyglądają na dynamiczne. - Przysiadł się razem z Asaką, kiedy już cała otoczka powitaniowo-zaproszeniowa została dopełniona. - Łut szczęścia. - Odparł gładko, kierując wzrok prosto na arenę i delikatnie ciągnąc to, co powiedziała już Asaka - że udało się wspólnie spotkać, czystym przypadkiem. To na pewno kwestia tego, że bogowie tak chcieli. Nie mogło być inaczej. Jego głowa została przez moment zajęta błyskotliwym pytaniem co do tego, dlaczego nikt nie zlicza biletów za wejście na areny - chociażby symboliczne 5 ryo. Patrząc na to, ilu było tutaj gości, ilu chętnych do zobaczenia tego przedstawienia... miasto naprawdę by się wzbogaciło! Dziwna sprawa, że ktoś pozwolił na przegapienie takiej okazji... nawet jakby miał brać kasę do kieszeni i miasto nie miałoby z tym niczego wspólnego.
- Nie najlepiej. Niestety wiele niespokojnych wypadków nie pozwoliło swobodnie odpocząć. - Spojrzał w bok, na Mujina, który już był gotowy do robienia notatek ze stanu swojego pacjenta. Takiego darmowego. Takiego z przypadku. - Mam zaszczyt być pacjentem zero? - To miał być żart, ale ze względu na fakt, że mimika Shikaruiego niekoniecznie się zmieniała, a jego oczy niekoniecznie uśmiechały się do żartu, nie byłoby niczego dziwnego w jego niezrozumieniu. Ach, no tak - jeszcze ton. W nim też brakowało lekkości śmiechu.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Asaka »

Mgła na arenie nie zwróciła większej uwagi Asaki chyba tylko dlatego, że była do niej przyzwyczajona jak do czegoś absolutnie normalnego. Walka i mgła? Standard. Wiedząc kto gdzie walczy, domyśliła się, że musi mieć pewnego rodzaju podobny styl do Shikiego – mgła i jazda, bo Byakugan tak jak Tsujitegan przez nią pewnie widział. Nie była więc właściwie w ogóle zdziwiona, ani tym bardziej jakkolwiek poruszona. Chyba nawet poczuła ulgę, że ma wymówkę, by patrzyć tylko na jedną walkę, a nie skupiać się na dwóch na raz i w rezultacie wyciągnąć z tego wielkie nic.
Uśmiechnęła się lekko, nie zwracając większej uwagi na to, że Mujin nie wstał, ani się nie ukłonił. Mówił, że pochodzi z Ryuzaku no Taki, więc nie dziwiło jej to wcale, ludzie stamtąd nie byli takimi tradycjonalistami jak ci z Karmazynowych Szczytów i też witali się trochę inaczej. Zajęła miejsce zaraz obok niego, a więc pomiędzy nim a swoim mężem, a siadając zerknęła ukradkiem do otwartego na kolanach notesika. Zaśmiała się pod nosem, urywanym wypuszczeniem powietrza, gdy przeczytała urocze „kurwa jego mać”, a potem jeden wielki bełkot o mgle, ale zaraz przeniosła wzrok przed siebie, na walkę, którą w rzeczywistości było widać. Oooch, piasek, więc chyba kolejny od szuru-buru piaskiem, to widziała już w akcji rok temu od dwóch przedstawicieli tego klanu, ale jego przeciwniczka… to było dla niej nowe. Z uwagą przymrużyła lekko złote oczy.
- Widzę przedstawiciel z pustyni walczy swoim piaskiem. A ta dziewczyna to skąd…? – zastanowiła się na głos, gapiąc się jak oba konstrukty, bardzo szybko, śmigały sobie po arenie. Dziewczyna lewitowała na jakimś ciemnym ostrosłupie i od razu przyszła jej na myśl piaskowa chmurka Sabaku. Zaraz jednak oderwała spojrzenie od walki i obróciła głowę kątem do Mujina, a kciukiem lekko gładziła dłoń Shikiego. - Właściwie to nie było zbyt trudne. To ten wzrost – wytłumaczyła, nie zdradzając, że Shikarui był wyśmienitym tropicielem. Właściwie to nie kłamała, bo gdy Shiki już ich nakierował na właściwy tor, to i ona bez większych trudności wyłapała sylwetkę Mujina w tłumie. - W sumie to dlaczego tak? To znaczy dlaczego ta maska i tak dalej? – rozumiała, że taki styl, ale no właśnie, w onsenie przecież, hehe, ściągnął wszystko.
Oparła się wygodniej o siedzenie i lekko wygładziła wolną dłonią materiał spódnicy na nogach. Torbę odłożyła na ziemię pod swoje nogi i zawiesiła się tak na moment, lekko palcami przeczesując długie włosy.
- Ale mimo wszystko lepiej. Obyło się bez dalszych… sytuacji. Bardzo dziękujemy za pomoc. Naprawdę, ta wiedza była nieoceniona. A! Właśnie! – ożywiła się nieznacznie i na moment puściła dłoń męża by schylić się do torby i wyciągnąć z niej mały rulonik – zwój. Zupełnie zwykły, niepozorny. - Zgodnie z obietnicą. Spisałam wszystko, całą technikę. To dla ciebie, Mujin-san, w ramach podziękowania – wyciągnęła do niego przedmiot. Nie było tam nic nadzwyczajnego. Po rozwinięciu ukazywały się trwale atramentem zapisane znaki opisujące dokładne wykonanie techniki, którą sama opracowała. - Mam nadzieję, że się przyda – uśmiechnęła się lekko, słysząc ten „żart” męża. Chyba była jedyną osobą, która mogła w ogóle próbować zgadywać, że to nie było mówione na serio. Dopiero, gdy Mujin wziął od niej zwój, jej drobna dłoń na powrót wślizgnęła się w uścisk Shikiego.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Mujin »

Taaa, to mgła była tym problemem. Chyba nawet było to widoczne. Znaczy byłoby, gdyby nie był otulony od stóp do głów i jego mimika kiedy patrzył na arenę z mgłą byłaby widoczna. Neutralna ona nie była, bardziej w stylu "Ych, co za obrzydlistwo". A nie miał takiego czegoś nawet patrząc na najgorsze przypadki, jak rozprutego do połowy ninje z wnętrznościami na zewnątrz. To byłoby dopiero chujowe zachowanie w stosunku do pacjenta. Idziesz do medyka ze swoją chorobą, rozciętą nogą czy innym problemem, a on komentuje to. Wydaje dźwięki, krzywi się. Mruczy pod nosem "O kurwa" czy "No to będzie ciężko". Jaki to ma wpływ na pacjenta? Oczywiście tragiczny. Obniża jego morale, prowadzi do braku zaufania. Jak mawiał jego szanowny ojczulek "Nie jesteś dobrym medykiem, gdy dajesz pacjentowi porzucić nadzieję". Inna sprawa że on sam nie był medykiem, no ale uniwersalnie zasada działała i była wałkowana także przez Akuhara-senseia, tylko w nieco bardziej wulgarnej i dobitnej wersji.
- Mgła. Oczywiście skuteczna i zgodna z dogmatami skrytobójczych ninja, ale nieprzyjemna do oglądania z boku. Zwłaszcza kiedy liczy się na coś więcej. - powiedział, pukając ołówkiem w notatnik. Ta, dał znać że chodzi o zapisywanie umiejętności i postępów w gromadzeniu informacji. Zresztą kto by tego nie robił? Każdy pewnie chciałby zapamiętać z tego co nieco. On też, dlatego też to spisywał żeby w razie czego nawet totalnie głupie szczegóły, pozornie bez znaczenia, mogłyby zostać przeanalizowane.
- Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. - odpowiedział życzliwie, widząc wymuszony uśmiech. No cóż, podtrzymanie dobrego nastroju to też część pracy medyka - dobre morale, chyba miał to w głowie kilka chwil wcześniej. Nie żeby teraz mógł coś z tym zrobić...
- Nie mam pojęcia. Powiedziano mi, że to żelazo, ale gdzie tacy mieszkają sam chciałbym wiedzieć. - odpowiedział przelotnie, i zaraz przeszedł do bardziej istotnej sprawy - jego ubioru. - Bezpieczeństwo i higiena. Jak głosi doktryna medyczna, medyk powinien utrzymywać sterylność otoczenia i miejsca pracy w jak największym stopniu, żeby uniknąć komplikacji natury wszelakiej. Spotkałem się z przypadkami, gdzie bezpośredni kontakt wystarczył do zarażenia. A do maski w razie czego mogę włożyć zioła, żeby chronić przed chorobami lotnymi. No i też trochę kwestia wizerunku. I gustu. I ogólnej urody. - dodał na koniec, wykładając w ten sposób praktycznie całą filozofię na temat sretylności, estetyki i jego stosunku do własnego ciała, które zresztą duet miał okazję poznać podczas wspólnego, gorącego epizodu w onsenie. Jakby chodził normalnie, z długimi włosami (które chyba będzie trzeba trzymać w szachu i ściąć) i wątłą sylwetką, to zaraz zaczną się wytykania i prześmiewczość. A na to raczej pozwolić sobie nie mógł, jeśli miał wyjść na poważnego medyka. Ba, przecież był medykiem! Ale jeszcze za dziecka ludzie mylili jego płeć. A co do za medyk zniewieściały taki? Nie żeby uważał klientów za skończonych debili... no, może trochę. Trochę bardzo. Zazwyczaj trochę bardzo.
- Następnych podziękowań nie przyjmę, ostrzegam. - powiedział, przyjmując z kolei zwój i umieszczając go w kaburze. Sprawdzi potem. Przecież nie wsadziliby tam notek i nie zdetonowali, prawda? Prawda? W arzie czego umieścił ją w osobnej kieszonce, tej daleko od reszty. W wolnej chwili na pewno to przeczyta, dogłębnie i ze zrozumieniem. Kolejna sztuka obca zwykłemu ludowi, w której on przodował.
- Jeśli opracuję coś na podstawie tego, to chętnie się podzielę. O, i w sumie... Proszę, jakbyście kiedyś mnie potrzebowali. - wsadzając zwój, wyciągnął pojedynczą wizytówkę. Krystalicznie czysta kartka z piekną kaligrafią, a po drugiej stronie - mapa jak dotrzeć do jego kliniki. No, kolejna poszła. Zostały już dwie. Jedna poszła dla zamaskowanego. Kilka rozsypało się. Jedna temu z którym nie skończył rozmawiać. Jedna z tym z kolejną maską na twarzy, co siedział obok barda i kazał mu się zamknąć. I teraz jedna na dwóch. No to pięć. Zostały dwie. Wypadło trzy. Okej, zapamiętane. Nadal miał szanse wyjść z tego na plus.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Shikarui »

Nie potrafił za bardzo podzielić frustracji tłumów dotyczących mgły, a nie potrzeba było specjalnie się wsłuchiwać, by dotarła ona do uszu. Przyszła już przedwczorajszego dnia - w onsenie, przyniesiona przyjemnym głosem Mujina. Zasłaniała całe przedstawienie i nie pozwalała cieszyć się fenomenem zjawiska. Ten brak łączenia się z tłumami co do zawodu wynikał z jednego, bardzo prostego czynnika - dla niego mgła była podstawą. Operował praktycznie tylko w niej i przede wszystkim - nigdy nie była w stanie oszukać jego zmysłów. Po drugie - skoro te zawody i tak nie były niczym więcej niż zdobywaniem informacji, to po co frustrować się mgłą? Lepiej skupić się wtedy na tych regionach, gdzie jej nie było, takie przymusowe wybranie widowiska nie koniecznie przez ciebie samego, a narzucone - tam z domu. Zabawne by to było dopiero wtedy, gdyby okazało się reżyserowane. Dostaje taki przed wkroczeniem na pole walki porządnego kuśkańca w bok i słówka "ej, we teraz zarzuć tą mgłą, bo ważniejsze widowisko mamy w tym kwartale". No i dobra, lecimy z tym. Tutaj też Shikarui widział całkiem spore możliwości na zarobieniu - podstawienie się. Że niby ninja nie wypada? Hehe. Wychodziło na to, że Mujin doceniał jak najbardziej obraną taktykę - problem leżał właśnie w tym punkcie, w którym znajdowali się w miejscu oczekującym na widowisko, fanfary, na wybuchy, pościgi i ciekawe, niepoznane wcześniej techniki. Tymczasem zamiast tego otrzymujesz to - mleczne kolorki, co przysłaniają całą scenę. Kurtyna, którą wystarczyłoby zdmuchnąć, ale nie możesz tego zrobić, skoro to część stylu walki. Nie dziwiło jednak, że tego nie zakazali. Odebraliby sporej ilości osób kartę przetargową w pojedynkach.
- To chyba ona pozostawiła chakrę na karwaszach Toshiro. - Bardzo ciekawie to wyglądało. Otoczona czarną kopułą wydawała się być gotowa praktycznie na wszystko, szastając żelazem w drobinach na prawo i lewo. Wcześniej tego nie połączył, teraz wydawało się to podane jak na dłoni. Być może na karwaszu były drobinki tego piasku? Czarnego, tak przeuroczo innego od jasnego piasku jej przeciwnika. Jak dla niego jednak dziewczyna w tym momencie wyglądała na zdesperowaną i przyciśniętą do ściany. - Przed walką z Youmu Toshiro miał karwasze pokryte chakrą i rozmawiał z tą dziewczyną. - Rozjaśnił wątpliwości, przynajmniej dla Asaki, choć dla Mujina także ta wiedza skapnęła. Dlatego też Uchiha wtedy ściągał z siebie zbroję. Albo tylko karwasze - nie bardzo wiedział i w sumie nie obchodziło go to. Sławne uśpienie całego stadionu było dostatecznie imponujące, żeby pomijać to, czy zbroję miał, czy nie. Kiedy wszyscy śpią to raczej marna szansa, że cię zaatakują - proste.
- Chowanie takiej urody jest zbrodnią przeciwko światu. - No tak, nic dziwnego, że mylili Mujina z panienką, ale czarnowłosy akurat nie pokusił się tutaj na zbytek uprzejmości. Miał dokładnie to na myśli - mężczyzna był piękny w każdym kawałku swojego ciała i chowanie się za maską było w tym przypadku co najmniej niepotrzebne. Co innego reszta powodów - tych, dla których dbał on po prostu o bezpieczeństwo. Nawet nie wpadłby na to, żeby o to zapytać, tak po prawdzie. Niektórzy owijali się bandażami, inni nosili dziwaczne maski - każdy miał w tym swój powód. Aż chciałoby się wspomnieć poszkodowanego Jun'ichiego. Twarz lekarza już mieli okazję oglądać i bardzo daleko jej było do zniszczonej, skrzywionej, dotkniętej troskami świata doczesnego - takimi jak płomienie czy bezwzględny raiton.
- Dziękujemy. Na pewno skorzystamy. - Pozwolił Asace odebrać wizytówkę od Mujina, żeby samemu się przez nią nie wychylać. Lecz kiedy już była w dłoni białowłosej, sięgnął po nią dłonią, żeby samemu móc się jej przyjrzeć i sprawdzić, czy jest adres zapisany, gdyby rzeczywiście medyka potrzebowali. Było to dość daleko od ich własnego domu, ale czasami były sytuacje, które nie wymagały natychmiastowej interwencji, a interwencji utalentowanego medyka już tak. - Zajmuje się pan też usuwaniem blizn? - Nie pytał już z konkretnego powodu. Już nie. Ciekawość, zwykła ciekawość. Tyle lat szukał kogoś do tego zdolnego i znalazł tylko jedną osobę, całkowicie przypadkiem, która przeprowadziła zabieg od ręki. Nie wydawało się więc to proste, albo wymagało czegoś więcej ponad podstawowe szkolenie - tego nie wiedział już. Na pewno wymagało czegoś więcej od bycia polowym medykiem, który co najwyżej sklei połamaną nogę w temblak czy uleczy zadrapania.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Asaka »

Na całe szczęście mimika obejmowała także oczy i z nich, czy z ruchów mięśni wokół nich też dało się wiele wyczytać. Już wolała tak, niż jak podczas rozmowy z Kenseiem, który miał maskę z niewielkimi otworami na całej twarzy, która dodatkowo trochę zniekształcała głos. Natomiast to, że mgła była problemem dla Asaki było widoczne – jej także przeszkadzała w oglądaniu walki, ale się tym zupełnie nie przejęła – bo i pismo Mujina było schludne, a to, co podglądnęła w jego notesiku było bardziej niż wymowne.
- Przynajmniej nie trzeba dzielić uwagi na dwie walki. Z tego co wyczytałam tam we mgle walczy gość od karteczek i jakaś Hyuga. Cóż, ta Hyuga pewnie widzi dokładnie przez mgłę, więc ta walka będzie tam bardzo jednostronna – a skoro jednostronna, to i niezbyt ciekawa, nie było więc sensu zawracać sobie nią głowy. Asakę bardziej za to interesowało to całe żelazo, jak wspomniał medyk. Przymrużyła oczy, żeby nieco lepiej widzieć, ale nic to rzecz jasna nie pomogło. - Co? – jaka chakra na karwaszach Toshiro? Asaka z ociąganiem odwróciła głowę od areny, żeby spojrzeć na męża, który zaraz dokończył całą myśl. - Ale… Jak to przed walką? To tak można? – zdziwiła się na głos nie bardzo rozumiejąc jak to tak. To nie było jakieś… oszustwo? Asaka zmarszczyła brwi, mieląc w głowie tę informację, starając się nie wkurwić po tym, jak usłyszała imię Toshiro. - A to mała przebiegła żmijka – stwierdziła w końcu i powoli znowu spojrzała na arenę, ciekawa czy w podczas walki dziewczyna będzie równie cwana.
Pokiwała głową, gdy Mujin odpowiedział na jej pytanie, zwłaszcza na część dotyczącą tego, że chciał zachować czystość wokół siebie. Cóż, chory medyk niewiele pomoże innym, to byłby niezły cios i już miała coś odpowiedzieć, gdy wtrącił się jej mąż. Chyba nawet dłoń jej drgnęła i na krótki moment mocniej zacisnęła tę, którą trzymała w uścisku Shikiego. Zgadzała się z nim, oczywiście, Mujin miał naprawdę niecodzienną urodę i zdążyła się w onsenie na niego trochę pogapić; to, dlaczego drgnął jej mięsień było inną sprawą: bo jej mąż też się gapił, a o niej tak pięknie nigdy nie mówił. Miała za to w pamięci to, jak potrafił się czasami przymilać do innych, za bardzo, pozwalając, by ktoś go smyrał chociażby po kolanie, i Asaka miała na to uczulenie. Nie to, by Mujin tak robił, nie, problem leżał gdzieś indziej. W tym, co lubił Shiki, w tym co mu nie przeszkadzało i w tym, co przeszkadzało Asace. Shikarui miał łatwo, musiał uważać tylko na mężczyzn, choć Asaka nie dawała mu podstaw do zazdrości i też zazdrosny nigdy się nie wydawał, a Asaka musiała uważać na konkurencję podwójnie. Nie tylko na kobiety, a to, że Shiki był zajęty wcale nie musiało być dla innych oczywiste. W końcu nie nosili żadnego znaku, że są małżeństwem, nie było pierścieni, ani innych znaków – no, jedynym było to, że gdy Asaka przywdziewała kimono, to nie miało ono tak szerokich rękawów, jak niektóre potrafiły mieć. I to była jedyna poszlaka, a i tak pewnie ktoś z prowincji, w której tradycja nie była ważna, nie zwróciłby na to najmniejszej uwagi. Zdarzało się więc, że białowłosa się denerwowała na coś i bywała zazdrosna, choć i tak była niesamowicie wyrozumiała. Naprawdę. Co nie zmieniało faktu, że sama uznała Mujina za niezwykle urodziwego. Po prostu podobała jej się taka uroda.
- Trochę tak, jesteś bardzo charakterystyczny, Mujin-san. To komplement oczywiście – dodała zaraz, bo naprawdę tak uważała, ale powiedziała to w sposób… Zdecydowanie bardziej dyplomatyczny. Nie widziała w tym nic prześmiewczego, a po jego wzroście i budowie ciała naprawdę tylko ślepy pomyliłby go z kobietą. - Ale rozumiem względy higieniczne. Dla medyka nie ma nic gorszego niż zarażenie się nieznaną chorobą, a o to nietrudno, wiem, wiem… - wiedziała doskonale. Wtedy nie miała nic wspólnego z medycyną, ale przeżyła to na własnej skórze. - Bezpośredni kontakt to chyba najłatwiejszy sposób, by się zarazić. A czasami wystarczy tylko, że ktoś kaszlnie obok, a miesiąc później cała wioska jest na zatracenie – patrzyła na arenę, ale wcale jej w tym momencie nie widziała. Przed jej oczami migały wspomnienia, które wcale nie uleciały wraz z ogniem i dymem. DO dzisiaj pamiętała smród palonych ciał, przypiekanego ludzkiego mięsa, na którą to myśl robiło jej się słabo i niedobrze. Źle to znosiła, naprawdę źle.
W każdym razie to był powód do tego, że nigdy nie odkładała kąpieli na później. Nie lubiła chodzić brudna, a już w ogóle na samą myśl żeby wyjść ze szpitala i się nie wymyć, wręcz zjadały ją nerwy. Shikarui się dziwił, gdy po pierwszej takiej akcji zarządziła dokładną kąpiel, albo dlaczego w takim pośpiechu umykała przed paleniem trupów, ale te wątpliwości zostały bardzo szybko rozwiane.
- Niech będzie – ale zdrowie jej męża było dla niej na tyle ważne, że mogłaby dziękować i dziękować. Wzięła w dłoń karteczkę, którą jej podał i sama szybko przeleciała po niej wzrokiem, nim Shiki zabrał ją do siebie i zaczął oglądać. Mogą mieć taką umowę. Ona dała mu bazę, on mógł się kiedyś podzielić tym, co mu z tej techniki wyjdzie w przyszłości, o ile cokolwiek.
Nie wtrąciła się, słysząc pytanie Sanady. Sama była ciekawa, bo z tego co wiedziała, to nie było jutsu leżące w podstawach arsenału medyków, w szpitalach raczej nikt takimi umiejętnościami nie operował. Zaś po tym, co widziała w wykonaniu Ridy… Zastanawiała się, już od jakiegoś czasu, czy byłaby w stanie tę umiejętność odtworzyć. Widziała trzy użycia, rozumiała co robi, chociaż wtedy sama jeszcze nie potrafiła za dużo, ale pamiętała to doskonale, by była tuż obok, trzymając lawendowookiego za rękę. Tak… Wydawało jej się, że gdyby się postarała, to mogłaby to w jakimś stopniu odtworzyć. Na razie nie miała na to jednak czasu.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Mujin »

Karwasze pokryte chakrą? Niesamowita informacja, trzeba było przyznać. Nie dlatego że ktoś wsadził swoją chakrę na przedmiot, sam przecież potrafił robić ze swoich rąk narzędzia tnące. Bardziej, że ktoś to zauważył. A to oznaczało, że albo któreś miało zdolności do wykrywania chakry albo znało kogoś kto posiada takie umiejętności. Znaczy się - zawsze istniała opcja że ktoś może wykrywać chakrę, ale poparcie dowodami zwiększało szansę procentową, po prostu. Tak samo jak info że Youmu może nakładać swoją chakrę. Okej. Takie małe rzeczy, skrawki prawdziwych informacji które mogły go naprowadzić na właściwe tropy. Lubił to robić i nie wyobrażał sobie, żeby tego nie robił - słuchać, poszukiwać nowego. Patrzeć na ludzi, bawić się tym co u nich zobaczy i usłyszy. Zbieranie wiedzy to jeden z podstawowych obowiązków każdego medyka. Rozwijanie swoich umiejętności zalicza się do kategorii zbierania wiedzy. Był "czysty".
- Cóż, to nie jest oszustwo jeśli cię nie złapią. Zresztą honorowość to zdaje się jedna z charakterystyk samuraiów. - odpowiedział, zapisując w głowie przy okazji to o Hyuugach. Widzą przez mgłę. Specjalne oczy? Technika sensoryczna? No no, dlatego właśnie opłacało się patrzeć wokoło i szukać czego się tylko dało.
- N-nie będę się sprzeczał. - uderzenie padło z najmniej oczekiwanego punktu. Dwóch praktycznie nieznajomych mówi ci, że jesteś urodziwy. Na dodatek będących żoną i mężem. No aż dziwnie mu się zrobiło. Nie żeby się zawstydził, czy coś. Mujin widząc nagie ciała ledwo co mrugał. O, kolejny plus jego maski - może za jej pomocą ukrywać zawstydzenie i inne niewygodne emocje. Chociaż po oczach człowiek też może wiele się dowiedzieć. Ot na przykład zwrócenie ich nieco w bok, w stronę przeciwną do Asaki i Shikaruia - jak to teraz Mujin zrobił.
- Maskę ściągam w zasadzie tylko kiedy moja aparycja powoduje brak zaufania ze strony pacjenta. Na przykład gdy co bardziej przesądni ludzie z niższych warstw społecznych ubzdurają sobie, że jestem jakim demonem czy innym lichem. Sporadycznie, ale się zdarza. - dodał jeszcze w ramach doprecyzowania wcześniejszego tematu. No okej, ostatnio zdarzyło mu się to tylko raz, podczas misji z Ridą... Ridą? Riką? No jakoś się tak nazywała ta dziewczynka mała. Chyba Rika, miał to gdzieś zapisane... Przewrócenie kilku kartek dało odpowiedź. Tak, Rika, dobrze kojarzył.
- Zajmuję się wszystkim co leży w granicach medycyny i o czym posiadam wiedzę. I tak, byłbym w stanie pozbyć się blizny dowolnego rozmiaru, pochodzenia i położenia. - odpowiedział na zadane pytanie. No, zajmował się WSZYSTKIM czym tylko się dało w granicach jego zainteresowań. Hodował robaki (wewnątrz ciała, nadal się liczyło!), zioła w ogródku, szczury jako materiał do testów, warzył leki, trucizny, opracowywał techniki i jak się okazało mógłby też iść w psychologię. Tylko tańca i akrobatyki brakowało w jego asortymencie, chociaż z tym drugim nie miałby aż takiego problemu. Nieco wyćwiczony był.
- Wchodząc w szczegóły wystarczy zastąpić jeden rodzaj tkanki innym. Jak w technikach medycznych zmuszasz organizm do regeneracji, tak samo tutaj. Tylko nie tworzysz nowego w uszkodzonej części, a tworzysz nowe w miejscu starego, biorąc za wzór inne identyczne komórki. Kopiujesz i kształtujesz ciało do momentu, kiedy to będzie zgodne ze swoim pierwotnym kształtem. - szczegóły nie dla każdego mogły być interesujące i ciekawe, ale skoro miał już kogoś kto potrafi i zna się na sztuce Iryojutsu, to czemu by nie pokazać swojej oczywistej przewagi intelektualnej? Znaczy była oczywista do tego stopnia że nie trzeba było tego robić. Ale chciał. To znaczy nie chciał pokazać tego w sposób chamski i prostacki. No w sumie to nie chciał nawet się chwalić ani pluć jadem ani nikomu umniejszyć. No po prostu... No, po prostu. Chciał wyjaśnić innemu przedstawicielowi kunsztu medycznego ninjutsu! I tyle.
0 x
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 465
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Shikarui »

- Walka z katonem też powinna być dla kartek jednostronna. - Zawsze mogło się tam dziać coś, czego oczy nie dostrzegały. Niektórzy miewają niesamowite przebłyski taktyki. Jeśli tamten chłopak władający kartkami i potrafiący się w nie zamieniać był w stanie poradzić sobie z katonem sprytnymi zagrywkami, takimi jak ukrycie wśród kartek notki wybuchowej, to może wymyśli też coś na mgłę. Tym nie mniej przewaga była po stronie panienki Hyuga. I dobrze. Niech Karmazynowe Szczyty pokażą, że potrafią kształcić wspaniałych wojowników, nie tylko takich, co będą odpadać przez dyskwalifikację. - Nie sądzę. - Jasne, wszystkie chwyty dozwolone, ale jeśli już walka miała trwać - to miała być sprawiedliwa. Używanie podstępnych taktyk takich jak przygotowanie do walki przed walką było w tym momencie raczej niemile widziane. Z tego, co się zorientował, był nawet cały regulamin jasno określający, czego walczący mogą się dopuścić, a do czego w ogóle nie powinni się zbliżać. - Czego jednak oczy nie widzą, tego sercu nie żal. - Ta sytuacja była świetnym dowodem na to, że samurajowie nie byli wszechmocni i mylili się w swoich osądach. Chyba. Bo może mieli sensora, który byłby w stanie wykryć chakrę, zanim Toshiro wszedł na arenę i wtedy to nie on zostałby wywalony z turnieju a osoba, która chciała zdobyć przewagę przed samym rozpoczęciem pojedynku.
Zastanawiając się nad usuwaniem blizn uświadomił sobie, że mogło to zabrzmieć bardzo wyzywająco - to, w jaki sposób o to zapytał. Asaka zajmowała się iryojutsu i już pokazała, że potrafi coś więcej niż Mujin, zaś sam Mujin pokazał, że ma bardziej rozszerzoną wiedzę niż Asaka. Swoiste sprawdzanie swoich umiejętności względem drugiego ninja mogło się tutaj przesunąć dalej, a on mógł być jednym z tych gburów zadufanych w sobie, co to uwielbiają się chwalić i być lepszymi od innych. Nie żeby tak nie było. Chwalenie się Asaką było jedną z jego niewielkich radości sprawiających mu satysfakcję. Pomagało w tym to, że nie był takim zazdrośnikiem jak Asaka. Na szczęście jego intencje nie zostały zrozumiane opacznie, Mujin chyba nawet nie zauważył, że mogła się za tym kryć prowokacja i jakiś podtekst. To dobrze, bo byłoby to zdecydowanie nadmierne interpretowanie całej rozmowy. Naprawdę nie chciało mu się nadmiernie wysilać.
Wyczuł to specyficzne drgnięcie, które nawet nie było zauważalne. Poczuł je na swojej skórze i uśmiechnął się lekko do siebie w myślach. Nie tak fizycznie, gdzieżby znowu. Zadziwiające, jaka Asaka potrafiła być wrażliwa na tym punkcie. Ale, ale - tutaj akurat miała faktycznie powody do zazdrości, bo Mujin naprawdę wpadł w oko czarnowłosego. Delikatność jego urody, łagodne wygięcie ciała, szlif jego bioder, miękkie włosy - wszystkie aspekty składały się na to, że naprawdę mógłby polubić tego, który teraz towarzyszył im w lekkiej rozmowie na temat wydarzeń na arenie i komentarzy odnośnie umiejętności medycznych. Tego, który niemal ze wstydem odwracał wzrok. Niemal, bo Shikarui nie wiedział, czy to udawany gest, czy rzeczywiście zawstydził się na ten lekki komplement. Całkiem urocze. Przemknęło mu przez myśli, ale nie miało to odzwierciedlenia w wyrazie jego twarzy. Pewnie więc wpadłby mu w oko, gdyby nie to, że moment spotkania i nawet dzień dzisiejszy nie przyświecały czarnowłosemu najlepszym nastrojem. Myślał o wielu rzeczach, ale ostatnim jego prześwitem było troskanie się o ślicznego medyka. Zresztą naprawdę nie potrzebował nikogo poza Asaką. Mógł sobie darować ten komentarz, wiedząc, jaka drażliwa jest na tym punkcie jego żona, ale jakoś nie pomyślał, żeby jej nie podrażniać. Zacisnął w odpowiedzi palce na jej dłoni, żeby powiedzieć bezgłośnie, że nie ma sobie czym zawracać głowy, bo on nie był zainteresowany. I żeby odgoniła chmurne myśli o zarazie i dymie snującym się przed oczami i wdzierającego w nozdrza. To był jej kolejny słaby punkt - ten już naprawdę bardzo mocny.
- Nie myśl o tym. - Chciał jej dodać otuchy. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, oczywiście. Dlatego zamiast skupiać się na temacie, którego, akurat był pewien, Asaka nie chciała poruszać, wolał szybko i gładko przejść do rozmowy na temat blizn. - Zastanawiałem się, czy przyjmuje pan uczniów? Moja żona zaczyna swoją drogę jako iryoninja, mistrz byłby nieoceniony w takim wypadku. Mam na myśl - dosłownie nieoceniony. Zapłacilibyśmy za nauki. - O, kolejna rzecz, którą robił po swojemu? Tym razem nawet nie dotyczącą jego! W zasadzie to dopiero teraz o tym pomyślał, kiedy jego myśli szybko podryfowały w stronę celującą w rozproszenie Asaki i skupienie jej uwagi na czymś innym. Więc i na tym. A pomysł wcale niegłupi - jego zdaniem. - Co o ty sądzisz? - Zapytał żony, bo jeśli ona nie byłaby chętna, to nie byłoby sensu rozckliwiać się nad tematem. Mujin naprawdę robił wrażenie na czarnowłosym swoją wiedzą i profesjonalnym podejściem, dlatego gotów był mu zaufać. Rzecz jasna w ograniczonym stopniu, bo oprócz Asaki pewnie nigdy nie będzie kogoś, komu ufałby całkowicie, ale jednak. Nie było sensu zbroić się w paranoję na każdym kroku. Jasne, jasne, tak sobie wmawiaj.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Asaka »

- Jak ktoś się nie rozwija i przychodzi walczyć, bo się nudzi, to tak to potem wygląda – mruknęła, nie chciała znowu tego dzisiaj wałkować. O ile była w stanie uwierzyć w to, że papier nasączony chakrą ma jakieś niesamowite zdolności, typu ochrona przed ogniem czy coś tam, to bardzo wątpiła, by papier miał możliwość widzenia we mgle. Akurat doskonale sama wiedziała jak się czuje przeciwnik w takich warunkach, Shikarui używał tej techniki na tyle często, że uważała ją za część jego samego i sama też wiedziała jak to jest kontrolować swoje twory w takich warunkach. Czyli na ślepo – da się, ale skuteczność jest drastycznie zmniejszona. A o ile wiedziała, Byakugan pracował w takich warunkach całkiem dobrze przez to, że dostrzegał chakrę innych, jakkolwiek to wyglądało. W każdym razie potrafił pewnie widzieć przez mgłę tak jak oczy Shikiego i bardzo wątpiła, by przeciwnik sobie z tym poradził. Może tak, może, ale w momencie, gdy jedna osoba widzi, a druga nie, to naprawdę walka stawała się bardzo przewidywalna. - Więc generalnie… Dziewczyna użyła na Toshiro techniki przed walką, a w trakcie walki on użył techniki, która położyła wszystkich. Nieźle. Siebie warci, jak na moje to powinni oboje wyfrunąć – co za cyrk… Dziwne, ze żaden sensor tego nie wyłapał i nie wspomniał o niczym sędziom. - Też mi walki… Tym bardziej uznała, że to strasznie wszystko naciągane i nic nie warte na dobrą sprawę. Sama walczyć by w takim turnieju nie chciała, ale już podpatrzyła przynajmniej dwie unikalne umiejętności na tym turnieju, więc chociaż trochę było warto.
- Maski ogólnie nie budzą zaufania, a prości ludzie nie wiedzą w jaki sposób przenoszą się choroby – powiedziała po chwili. Sama nie otulała się płachtami materiału od stóp do głów jak widać i pewnie zrobiłaby to dopiero mają kontakt z kimś chorym, ale no… Rozumiała, że ktoś może być znacznie ostrożniejszy od niej samej. - Trudno takim cokolwiek wyjaśnić.
Na szczęście dla niej wyzywająco to wcale nie zabrzmiało. Może dlatego, że znała już ton głosu Sanady i małe niuanse, które można było w nim usłyszeć czy wyczytać. Usłyszała natomiast pewne zająknięcie się Mujina i choć Shikarui w tym momencie też mocniej ścisnął jej dłoń, jakby chciał jej w tej niemej rozmowie odpowiedzieć, to jednak zerknęła na medyka, który chyba dość płochliwie odwrócił wzrok. Skoro tak, to nawet lepiej, bo był to pretekst do tego, by zakończyć ten temat, drażliwy temat, bo i Asaka była dzisiejszego dnia wyjątkowo drażliwa. A skoro temat był drażliwy i ona też, to to mogło nie skończyć się dobrze. Nie reagowała by tak zapewne, gdyby nie wiedziała jaki jest Shiki i gdyby nie widziała, do czego jest zdolny, żeby wyciągnąć jakieś informacje. A ją to wkurzało, bo nie po to się z nim związała, żeby przymykać oko na ewentualne skoki w bok. To w ogóle nie wchodziło w grę.
- To w sumie brzmi jak ciekawe podejście do tematu. To znaczy ciekawe bo inne. Mieliśmy okazję spotkać medyka, który był w stanie pozbywać się starych blizn, ale droga do tego była zupełnie inna. Droga inna, ale efekt ten sam. Tam chodziło o otwarcie blizn na nowo i zaleczenie miejsca raz jeszcze tak, że te się wchłonęły, albo w ogóle zrobienie nowej rany w miejscu tej zaleczonej, wycięcie całego szpecącego obszaru i leczenie miejsca od nowa. W efekcie blizny już nie było. Więc chyba odwrócenie tego, o czym mówisz, Mujin-san, ale dojście do tego samego pokrętną drogą. Zadziwiające, ale też bardzo edukujące – zamyśliła się, bo potrzebowała chwili, by załapać dokładnie to, o czym mówił Mujin. Kopia, replikacja tkanki. Tak, rozumiała o czym do niej mówił, nie wiedziała tylko w ogóle w jaki sposób to osiągnąć. Brzmiało jak dużo trudniejszy sposób niż ten, który widzieli przy Ridzie. Ale też brzmiało mniej boleśnie i pewnie było czystsze. Bez potrzeby babrania się w otwieranie blizn i narażanie na ponowny ból. - Edukujące, bo pokazujące jasno, że jeśli nie da się czegoś osiągnąć idąc jednym tropem, to warto nabrać perspektywy, by spojrzeć na to pod zupełnie innym kątem i możliwe, że osiągnie się to samo, co się zamierzyło – Shikarui pewnie z tego zrozumiał niewiele, o ile cokolwiek w ogóle, ale ona miała przynajmniej jakiekolwiek pojęcie o tym, o czym mówił Mujin. Warte przeanalizowania w przyszłości, w spokoju., bo gdy teraz jej myśli podryfowały w tym kierunku, Shikarui znowu się odezwał i to tak, że Asace aż dech zaparło i rozszerzyła oczy w zaskoczeniu.
Żee… Że co? Że sensei dla niej? Żee daleko od domu, że oddanie się tej sztuce pełnoetatowo? O bogowie złoci! Pozostawiło ją to w takim zdziwieniu, że kobieta zamrugała kilka razy oczami, nie wiedząc właściwie co powiedzieć. Z jednej strony bardzo kusząca propozycja, ale z drugiej coś czuła, że w najbliższym czasie obowiązków tylko im przybędzie i trudno byłoby poświęcić czas na coś innego. Za to w przyszłości…? Ach, Asaka nie mówiła nie, ale to trochę za daleko odbiegałoby w przyszłość. Tym niemniej po pierwszym szoku białowłosa uśmiechnęła się i zaśmiała.
- Kochanie, chyba obecnie moje obowiązki mocno by w tym przeszkadzały – zresztą rany, szukanie senseia przypadkiem na trybunach, gdy nie przeszło jej to wcześniej nawet przez myśli… Taką decyzję trzeba było przemyśleć, a nie podejmować na tutaj-zaraz-już, zakładając, że Mujin w ogóle przyjmował uczniów. Taka odpowiedź jakiej udzieliła była chyba najbardziej dyplomatyczna i neutralna, jaką można w ogóle dać. - Ale w przyszłości… kto wie.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Mujin »

Cóż, nawet biorąc pod uwagę aktualny regulamin, zawsze istniała opcja że ktoś spróbuje. Ba, ktoś na pewno spróbuje. Znajdzie się ta jedna jednostka która myśli, że jest sprytniejsza od reszty. Ta która stwierdzi, podobnie zresztą jak Mujin, że dopóki cię nie złapią to nie ma problemu. Mujin w zasadzie mógłby też sabotować któregoś z walczących. Ot trucizna o mocno opóźnionym czasie działania. Ot robaczek który rozkojarzyłby walczącego, gryząc go w wrażliwą część ciała i powodując ogromny ból. Czy wśród samuraiów znajdują się sensorzy którzy mogliby wyczuć takiego robaczka? No, teoretycznie mogli. Ale ilu z nich było sędziami? Ilu z nich mogło zobaczyć pojedynczego robaka przykładowo wchodzącego w mniej szlachetną część ciała jednego z walczących i spowodować tym samym obrażenia wewnętrzne? Taaaa... Mógłby wpłynąć na walkę. Gdyby oczywiście potrzeba krzywdzenia bliźniego była na tyle silna. Teraz? Teraz był gałązką na wietrze, lekko smaganą podmuchami wiatru. To nie ten etap, wichura musiałaby wyrwać drzewo z korzeniami i pierdolnąć w kogoś z pełną siłą. Owszem sprawa tych wizytówek od razu zwiększała prędkość wiatru do niepokojącego poziomu, ale to już przerabiał. To go nie niepokoiło.
Nie niepokoiła go też obecność tej dwójki obok niego. Shikarui wydawał się człowiekiem, z braku lepszego słowa, porządnym. Do tej pory nie zraził do siebie Mujina, nie obraził, nie chciał go skrzywdzić (otwarcie) I w zasadzie nie mógł mieć o nim złej opinii. No i skomplementował jego urodę. Czy jego żona nie była czasem zazdrosna? W sumie jakby Mujin był w związku, o zgrozo, i komplementował innych, to chyba potencjalny partner mógłby mieć pretensje. Nawet obiektywne stwierdzenie faktu mogło przerodzić się w problem. Takie przypadki znał i czytał, owszem. Też co nieco od swoich klientów słyszał w ramach przyjaznych pogawędek podczas pracy. Huh, chyba nie było nad czym myśleć. Było natomiast mu myśleć nad tym, że Asaka faktycznie przejawiała bardzo podobne poglądy z zakrywaniem twarzy. Cichy głosik z tyłu jego głowy dosłownie krzyczał z zadowolenia, gdy ta wspomniała o prostym ludzie który nie rozumie potrzeby zakrywania twarzy.
- Otwieranie ran... Taki proces chyba musi być bolesny. Chyba że stosowana metoda zapewnia też znieczulenie i odkażenie ran. - odpowiedział szybko. No no, otwieranie ran... Metoda interesująca, na pewno chętnie by porozmawiał z twórcą tego sposobu. Wątpił jednak, czy taka metoda była lepsza od jego. Pierw - właśnie zakażenie i odkażenie ran. Dwa - ból. Trzy - to nie koniec właściwości jego techniki. Kopiowanie tkanki oznacza kopiowanie tkanki wszelakiej. Mięśni, kości, białek oka... Leczenie chorób, nowotworów, skóry... Nie Mujin, spokojnie. Nie musisz krzyczeć na całe trybuny jaki jesteś genialny i zajebisty i że masz taką wybitną metodę na leczenie wszystkiego. To znaczy - mógłby. Rozgłos, bardziej by im zaimponował. A jednak - czuł że nie powinien. Że taka doza chwalenia się i narcyzmu wręcz raczej nie wpłynie pozytywnie na jego potencjalne relacje. Zatrzymał to w sobie.
- Dokładnie. Jeden efekt wieloma metodami. Jak z lataniem w powietrzu. Możesz użyć żelaza. Piachu. Pewnie któraś z technik wiatru także oferuje takie możliwości. Efekt identyczny. Drogi całkowicie różne. Najważniejszym, przynajmniej w mojej opinii, odpowiednio dobrać metodę do okoliczności. - zgodził się z Asaką, kolejny raz ciesząc wewnętrznie Mujina. Niewielkie zmarszczenie mogło faktycznie pojawić się na masce Mujina. Uśmiechał się. Maska była dość ciasno obwiązana, więc pewne rzeczy było widać. Nie nosił jej wszak dla ukrycia swoich emocji, a żeby chronić się przed środowiskiem.
Propozycja i pytanie Shikaruia nieco zbiły go z tropu. Dość mocno. Co miał na to odpowiedzieć? W sensie pewnie, zawsze chciał mieć komu przekazać swoją wiedzę i kogo szkolić. "Wiedza nie może umrzeć, musi być przekazywana". Podzielenie się swoimi sekretami sztuki? No może nie wszystkimi, ale niektórymi. I jeszcze dostałby za to pieniądze? Mógłby wydać to na więcej nasion albo po prostu ziół. Nieco ulepszyć swoje laboratorium nawet. Jego sprzęt był dobry, ale chyba nie dałby rady z tym co przygotował, co leżało na biurku w jego piwnicy. W sumie, jak ją zakwaterować? Jego mieszkanko miało ledwo jeden pokój prywatny, na poddaszu, z jednym jednoosobowym łóżkiem. Warunki niepasujące dla dwojga. Patrzył to na jedno to na drugie, obserwując ich reakcję.
- Hmh... - Mujin musiał pomyśleć chwilę nad odpowiedzią na to pytanie. Na szczęście Asaka sama go wyręczyła, odmawiając. Powołując się na swoje obowiązki. No nic. Ona sama wydawała się dość zaskoczona tym pytaniem. Pasjonujący akt wolnej woli i wolności małżeńskiej.
- No, to chyba wyjaśnia wszystko. - kolejny raz uśmiechnął się do obydwojga, skupiając się po chwili na Asace. - Drzwi mojej pracowni stoją przed tobą otworem, Asaka-san. Jeśli się kiedyś zdecydujesz, to chętnie przyjmę cię na termin. Dla ciebie też rzecz jasna są otwarte, Shikarui-san. - powiedział, czekając na odpowiedź i kierując swoje spojrzenie na arenę. Otworzył notes. Przewrócił kilka kartek. Zaznaczył coś ołówkiem. Kolejna rzecz do odhaczenia. Zostało tylko pięć innych, w tym pobranie próbek wody z onsenu, zjedzenie lokalnych specjałów, obejrzenie wszystkich potyczek które zostały i jeszcze sprawdzić lokalne sklepy w celu znalezienia jakiś niesamowitości zielarskich. I cały plan na przyjazd byłby kompletny i produktywny.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Shikarui »

Racja, już przewałkowali ten temat, zarówno zahaczając o niego wczoraj, przedwczoraj, jak i dnia dzisiejszego. Nie miał już nic więcej do dodania na ten moment, ponieważ oboje wiedzieli nieco więcej, niż wiedział szanowny medyk, który im towarzyszył. Albo któremu to oni towarzyszyli, skoro był tutaj pierwsi, a oni - znów, modnie spóźnieni. Nie bardzo potafił się tak na dobrą sprawę skupić porządnie na arenie, kiedy płynęła ta rozmowa i po drugie - kiedy wokół było tyle ludzi. Jego spojrzenie ciągle się po nich prześlizgiwało, a głosy, w której się wsłuchiwał, zaczynały mieszać się w jeden wielki jazgot, który nie wpływał najlepiej na jego koncentrację. Zbyt wiele bodźców wokół sprawiało, że w końcu gubiłeś się w ich odbiorze, nawet mimo tego, jak bystrym obserwatorem czarnowłosy był. Nie uważał ani Toshiro ani Youmu za siebie wartych - i tak samo nie uważał, by były powody, aby ich wyrzucać, skoro zaprezentowali sobą taki poziom, w jego mniemaniu - wysoki. Na tym polegała zabawa, żeby przechytrzyć przeciwnika. Zrobić coś, czego się nie spodziewa. Choć w spojrzeniu areny to rzeczywiście nadawali się tylko do wykreślenia z listy uczestników. Oszukiwali - w pewnym sensie. Bo genjutsu, jakie zostało użyte, nie było oszustwem - po prostu za mocno ingerowało w całe otoczenie, w inne walki, we wszystko. Szkoda, że nie mógł tego zobaczyć na własne oczy, czuł wewnętrzne uniesienie na samą myśl, łopot motylków, gdy wyobrażał sobie słodką bezbronność ludzi i ninja wokół, gdy padali ofiarą jednej techniki. Smutną stroną było to, że teraz wielu ludzi będzie pamiętać, przynajmniej z tych bystrych, żeby uważać na białe piórka. Ciekawe, ilu się domyśliło, że to właśnie genjutsu..? Ilu wyłapało odpowiednią wiedzę z wydarzeń, jakie mieli okazję przebyć?
Nie znał się zarówno na chorobach jak i zrastaniu się tkanek - i nie uważał, żeby ta wiedza była mu do czegokolwiek potrzebna. Nigdy nie zamierzał maczać swoich palców w sztuce leczenia, wolał maczać palce w sztukach, które sprawiały, że tego leczenia nie potrzebował. W ciągu ostatnich lat został ledwo raz ranny - i to dlatego, że przełożone były zamiary nad siły, jakimi dysponowali. Kto by się spodziewał, że banda zbirów będzie wysokiej klasy ninja, którzy naprawdę napsują im krwi - zarówno jemu jak i Asace. Nie wtrącał swoich czterech groszy do ich woreczka, skoro wydawali się tak przejęci tym, o czym rozmawiali - czyli o usuwaniu blizn. O różnych metodach ich usuwania, o, tak to dokładnie było. Było to edukujące za to dla samej białowłosej. Pomagało jej zgłębić temat i mocniej pojąć różną metodykę, bo sądził, że będzie chciała się tego nauczyć. Zawsze zaś warto obrać sposób bardziej wygodny i bezpieczny, czyli wychodziło na to - nie ten, który obrała Rida. Spojrzał na Mujina, lecz nie otwarcie - z ukosa, wyrabiając sobie o nim coraz klarowniejszą opinię. A była ona tylko pozytywna. Jego wiedza robiła na nim wrażenie, tak samo jak gładkość wypowiadania się, jak podejście, które sobą prezentował. Musiał tylko jeszcze dowiedzieć się, gdzie leżała jego granica humanitarności. Tak to ludzie nazywali? Gdzie wynosił swoje sumienie, a gdzie było miejsce, w którym całkowicie je grzebał. żeby mieć pełen obraz co do tego, czy jest osobą, z którą rzeczywiście chciałoby się współpracować. Jak najbardziej trzeba zawsze szukać nowych punktów spojrzenia na problemy. Trzeba też jednak szukać spojrzenia na rzeczy, które nie są problemami, ale mogłyby stać się solucjami.
- Nie sądzę. Rozwój jest niezbędny do wykonywania obowiązków, zostałyby one co najwyżej przełożone. - Jak to on zwykł mówić - nie ma ludzi niezastąpionych, a Asaka z całą pewnością nie była dla Kosekich niezastąpiona. Przynajmniej Shikarui tak uważał. Jej długa nieobecność w klanie tylko to potwierdzała. Był przekonany, że Kazuo chętnie przystałby na możliwość wyniesienia wiedzy z Ryuzaku no Taki, zwłaszcza, że już kiedyś nawet kultywowano szkolenie tam młodych shinobi. On sam się na to nie załapała i sądził, że białowłosa też się na to nie załapała. Więc dla niego nie było to żadną odmową. To te perspektywy - trzeba być otwartym, jak najbardziej otwartym..! Jemu samemu w ogóle nie przeszkadzałoby przeniesienie się tymczasowe do Ryuzaku tylko po to, żeby Asaka mogła się rozwinąć. Ale też nie zamierzał naciskać, bo to była tylko i wyłącznie kwestia Asaki i jej decyzja dotycząca tego, czego tak naprawdę chce i czego oczekuje. Miał na to nieco inne spojrzenie - bo on, gdy czegoś chciał, likwidował przeszkody. Odsuwał je. Kwestia inaczej ułożonych priorytetów. Zaś cała ta rozmowa toczyła się tylko dlatego, że chciał dla Asaki jak najlepiej. To nie był żaden rodzaj nacisku. - To nie jest pomysł na "już". Luźna propozycja. Skoro obie strony są otwarte, najwyraźniej - do zrealizowania. - Ze strony Mujina mogło być to czysto grzecznościowe, dlatego Shikarui dość bezczelnie pociągnął sprawę w tym kierunku, żeby naświetlić jej stan i zobaczyć, jak się do tego medyk ustosunkuje. - Dziękuję. Mnie nauka iryojutsu nie interesuje. - Bo wydawało mu się, że tego dotyczyło zaproszenie Mujina.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Maji Bu
Gracz nieobecny
Posty: 56
Rejestracja: 8 mar 2020, o 17:16
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Czarne włosy, średni wzrost, przeciętna budowa. Jasnobrązowy płaszcz z kapturem, biały szal, stary i bardzo zużyty shamisen.
Widoczny ekwipunek: Duża torba (przyczepiona z tyłu do pasa)
GG/Discord: Januszaj#1963

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Maji Bu »

Przewrócił oczami, kiedy wyrwało się jej o jakimś Satoshim. Wyglądała całkiem niewinnie, ale z każdą sekundą okazywało się tylko że była o wiele bardziej obrotna, niż kazałyby przypuszczać pozory. Czy te zastępy gachów miały się kiedyś skończyć? W dodatku wjechała mu na ambicje, sugerując między wierszami, że za wysoko postawił sobie poprzeczkę. Czyżby była jednak bardziej charakterna, niż zakładał do tej pory?
- Nie ma takiego Cesarza, którego nie można by zastąpić - skwitował chłodno, kiedy ostatkiem sił woli zdołał utrzymać w ryzach swoją cierpliwość. - Był jeden, nadejdzie kolejny. Bądź o to spokojna. - Jego oblicze otoczyła aura pewności siebie, a w głosie słyszeć dało się niezłomną determinację. Wiedział, że w tym krytycznym momencie nie może pozwolić sobie na moment słabości. - "Specyficzny"? Tak, dobrze powiedziane. Przerost formy nad treścią. W dodatku wątpliwej formy. - Mówiąc to dziobnął glinianego ptaszka palcem, przeszywając go na wylot i demonstrując tym samym jego oczywistą nietrwałość. Obserwując przez dłuższy moment efekt tego eksperymentu przypomniał sobie o klanie posługującym się tym samym budulcem w celu tworzenia materiałów wybuchowych. Po chwili uśmiechnął się jednak do siebie i z niedowierzaniem pokręcił głową. Wokół kręciło się przecież wielu strażników, którzy z pewnością nie byli aż tak niekompetentni, by tolerować na trybunach obecność latających bomb.
- Tak, to brzmi zachęcająco, zwłaszcza fragment o oddaniu. - Z zaangażowaniem podchwycił temat wypraw. - Mam tu w osadzie taki pokoik. Schludna, czyściutka knajpa. Urokliwa podróż w malowniczych okolicznościach przyrody, do tego niezbyt męcząca, bo to tylko jakieś pięć minutek od stadionu. - Puścił oko i obserwował w napięciu, jak pomysł kiełkuje w umyśle towarzyszki. Niebieskowłosa zdawała się godzić powoli z faktem, że zamaskowany dziwak ostatecznie dał jej kosza, jednak przez jej wypowiedzi przebijały się jeszcze ostatnie ślady naiwnych złudzeń. Nadzieje te należało brutalnie zdusić w zarodku i podeptać.
- Nie, nic więcej. Obawiam się, że cię opuścił - stwierdził z udawanym żalem, ale zaraz jego głos przybrał o wiele weselszy ton. - Czy to nie wyzwalające uczucie? Być sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Czasem potrzebujemy małej zmiany, by dostrzec to, co naprawdę się liczy. - Mówiąc to ułożył na jej barkach swe dłonie i pochylił się nieco, zaglądając dziewczynie głęboko w oczy. Mimo wszystko nie należała raczej do najbystrzejszych, więc wątpliwa subtelność tej sugestii wydawała się w tej sytuacji na miejscu.
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Asaka »

Co do Toshiro… Zrobiła przy tym astronomiczny skrót myślowy, raczej myślała o tym, że i Toshiro uciekał się do sztuczek, tyle, że nie na Youmu. Sztuczka była użyta na Asace, ale nie było sensu znowu wspominać o swojej bolączce i złości, więc zostawiła to tak, jak jest. Turniej nie polegał zresztą na tym, by pokazać, że potrafi się pokonać stu ninja na raz, a na tym, że umieją się dopasować do sytuacji i nie pokonać stu ninja na raz, najwyraźniej to też była pewnego rodzaju dla niektórych trudność, a? Więc jedno nie potrafiło dopasować się do ilości przeciwników, a drugie nie potrafiło sobie poradzić bez ewentualnej pomocy z wcześniej. Chyba nie chodziło o ich wartość bojową podczas wykonywania misji, bo misja i turniej to dwie zupełnie inne sprawy.
Łatwo było jej się wczuć w myślenie zwykłych ludzi, bo sama do któregoś momentu swojego życia była takim człowiekiem. Nie była wychowywana od zawsze wiedząc, czym jest chakra, i że ta jest wszędzie. Że można ją kontrolować. Była zwykłą, niewyedukowaną dziewczyną z małej wioski, która co prawda nie żyła z sadzenia ziemniaków, ale to, czym się tam zajmowano, nie było zajęciem godnym ninja. Nie mogła jednak powiedzieć, że to, czego się nauczyła za młodu, się nie przydawało… Potrafiła sobie upolować jedzenie w lesie, wiedziała jak patrzyć na znaki zostawiane przez zwierzęta i wiedziała jak sobie oporządzić takie świeżo złowione mięsko. Tak jak wiedziała jak przygotować skórę, by się do czegoś nadawała i potrafiła szyć. Tyle ją nauczyli. Szycia, gotowania i totalnych podstaw przeżycia w lesie. Więc umiała sobie poradzić, o ile w otoczeniu miała jakiś las. To było jednak tak dawno… Nie umiała sobie nawet przypomnieć jak nazywała się wioska, z której pochodziła. Nie miało to i tak już żadnego znaczenia, bo już nie istniała. Nic po niej nie zostało, już pewnie nawet spalona ziemia obrosła po latach roślinnością. Tak czy siak wiedziała jak myślą ci prości ludzie i wiedziała jak wiele w nich przesądów doprowadzających do katastrofy. Jej punkt widzenia drastycznie się zmienił, odkąd zaczęła się uczyć różnych rzeczy, dlatego uważała, by ona i Shiki nie chodzili nigdzie z otwartymi ranami, bo mogło się to skończyć różnie. Tak i nie wyobrażała sobie, by go zostawić wtedy, gdy ten jeden raz został ranny bardziej niż zwykłe zadrapanie, i opatrywała mu jego rany, a później użyczała swojej siły, by zaprowadzić go do szpitala. I tak jak ona została ranna, i on pomagał jej z opatrunkiem. Blizny po tym wydarzeniu już na jej ramieniu nie było.
- Nie sama technika, nie. Medyczka używała znieczulenia zewnętrznie, miejscowo, żeby uśmierzyć ból. Na pewno jest więc bolesne, a do tego jak ktoś nie jest przyzwyczajony do oglądania takich widoków, to i można się poczuć… nieswojo… Chociaż chyba większość ninja przyzwyczajona jest do widoku krwi – chyba. Na pewno znajdzie się jakiś ewenement, który się ran i krwi boi. Z drugiej strony otwarta rana to nie tylko krew, a też… Wszystko inne. To już nie jest widok łatwy do przyswojenia, ale w kontrolowanych warunkach przy medyku, który zaraz wszystko zatamuje, można się było czuć mimo wszystko bezpiecznie. Asaka się nie brzydziła takich widoków, mało tego, gdy Rida rozcinała blizny Shikiego, to patrzyła uważnie co robi. Ulga Shikiego po wszystkim, po pozbyciu się trzech boleśnie przypominających o przeszłości blizn była jednak warta wszystkiego.
Nie zamierzała się kłócić o to, która opcja jest lepsza, bo wiadomo było, że ta, która jest mniej bolesna. Nie na wszystko ma się jednak czas i możliwości, może Rida nigdy nie wpadła na pomysł kopiowania dobrych tkanek. Nie można jej jednak odmówić skuteczności. Shikarui dostał wtedy to, czego chciał, choć prawie uciekł z krzesła przed Ridą.
- Jedna z najprostszych technik fuutonu umożliwia latanie. Nie samego ciała, a na wielkim wachlarzu, tym używanym bojowo. W mniejszych możliwościach niż te wspaniałe piaskowe chmurki, ale jest to jakaś opcja przynajmniej – uzupełniła jego wiedzę o to, czego sama używała. Niezbyt często, ale jednak. Ba! Jej własne kekkei genkai umożliwiało jej latanie… tak jakby. Na smoku, nie za wysoko nad ziemią, ale oooch, robiło wrażenie! I zamknięcie się w wielkim pryzmacie też, ale nie było to latanie jako latanie, a unoszenie się w powietrzu. - Łatwiej chyba jednak o podobne efekty z różnych dziedzin, niż o dostanie tego samego inną drogą w ramach jednej – w tym wypadku dyskutowali o iryojutsu. Widziała to lekkie zmarszczenie pod maską Mujina i też się uśmiechnęła, bo i jej dobrze się dyskutowało na te tematy. Shikarui… jak zwykle. Zaczął rozmowę, wsadził kijaszek w mrowisko i dalej już tylko słuchał, tak już miał, nie pierwszy to raz, więc nawet się mocno nie zdziwiła.
Och, nie, wiedziała, że nie była niezastąpiona, choć na takie coś już potrzebowała uzyskać zgody Shirei-kana, zwłaszcza teraz. Chciał wiedzieć, jeśli się ruszy z Daishi gdy była Akoraito, a co dopiero teraz, z rangą Sentokiego. Tutaj byli z jego wyraźną sugestią. Nie o to jednak chodziło. Chodziło o przemyślenie takich spraw, zresztą, ciągle miała w głowie to, o czym jeszcze musieli ze sobą pomówić, a nie było do tej pory czasu. Dlatego odmówiła najgrzeczniej jak potrafiła, ale nie chciała zamykać tej furtki mimo wszystko, bo wiedziała, że mogłaby się wiele nauczyć od osoby parającej się medycyną i iryojutsu od dwunastu lat. A i sama miewała całkiem błyskotliwe pomysły i mogła się do czegoś przydać. Gdy zaś się uparła, by się czegoś nauczyć, to dopinała swego prędzej czy później.
- Dziękuję, będę to miała na uwadze – kiwnęła głową do Mujina, posyłając jeszcze jeden uśmiech, bo dla niej jego odpowiedź była całkowicie jasna – najwyraźniej jednak dla Shikiego nie za bardzo. Zachichotała jednak przy tym, jak Shikarui stwierdził, że jego nauka iryojutsu nie interesuje. - Taak… Cóż, mnie ta sztuka interesowała już od dawna, tylko ciągle nie było czasu czy możliwości by się w tym kierunku uczyć. A przynajmniej nie było, gdy byłam młodsza. Shikarui woli inne rzeczy – wytłumaczyła pokrótce. Aczkolwiek jak dla niej to zaproszenie brzmiało nie tak, jakby zapraszał go na nauki, a żeby nie czuł się wykluczony, jeśli Asaka kiedyś się zdecyduje na ten… termin.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Niebiańskiego Lustra”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości