Jest to najmniejsza prowincja na terenie Karmazynowych Szczytów, znajduje się w niej średnia pod względem wielkości, lecz dobrze prosperująca osada z siedzibą Rodu Yamanaka . Terytorium prowincji w większości pokryte jest górami i pagórkami, obfitującymi w różnorakiej głębokości jaskinie. Flora składa się głównie z traw i wysokich drzew iglastych, z nielicznymi odmianami wysokogórskich drzew liściastych i mchów. Soso posiada również dostęp do morza, co pozwoliło mieszkańcom rozwinąć rybołówstwo i przemysł morski.
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078 Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala
Post
autor: Shikarui » 14 lis 2018, o 16:09
Misja Wojenna C
Pull out your heart to make the being alone
Easy.
14
Człowiek większość rzeczy czyni dla samego siebie - to czyni go właśnie człowiekiem. Ten egoizm, bardzo głęboko zakorzeniony w naszych myślach, który ułatwiał nasze cudowne, jakże krótkie życia. Pomagasz komuś, życzysz mu jak najlepiej, szepczesz na uszko czułe słówka, a wszystko to nie dlatego, żeby naprawdę pomóc drugiej osobie, niech się dzieje, co chce. To ty nie chcesz czuć się źle, jeśli przez twoje czyny coś pójdzie nie tak i chcesz czuć się dobrze, kiedy dzięki twoim staraniom coś pójdzie bardzo tak. Tak to już było. Nie nauczysz wilka jeść trawy, a królik nie zacznie jeść mięsa, tak i człowieka nie sposób było oduczyć myślenia tylko o sobie. Kiedy już robisz miejsce dla kogoś innego w swoich myślach, to na pewno masz w tym jakiś interes. Tak powinien się kręcić świat?
Wybacz, ale ja w tym widzę wielką nieprawidłowość.
- Zostanę. - Ledwo mogłaś dosłyszeć jego pomruk. Zamknął powieki, te jak dotąd otwarte, kiedy przysiadłaś obok. Spał? W jednej chwili się nie zasypia, ale na pewno był znużony, chociaż tak twardo przespał całą noc. Na szczęście nic nie wskazywało na to, żeby poważna gorączka wdzierała się w jego ciało. Miał stan podgorączkowy, naturalna reakcja organizmu na walczenie z raną, ale nic poważnego mu nie dolegało - o ile można tak mówić o kimś, kto miał wielką dziurę w brzuchu i mógł przy jeszcze paru mocniejszych szarpnięciach stracić z niego wszystkie wnętrzności.
- Nie ma o czym opowiadać. Dziura zabita dechami. - O tym zdążyłaś się już sama przekonać. Warto chyba było dać temu miejscu drugą szansę.
Zostawiłaś mężczyznę w domu (tss, zwykłego chłopaczka, szczeniaki zawsze szczekają najgłośniej ) i wyszłaś na zewnątrz. Druga szansa - punkt pierwszy. Słońce wstało nad światem, zagościło na usłanym chmurami niebie. Jesień - niczego więcej nie mogłaś oczekiwać. Powietrze nadal kąsało, ale dzięki promieniom ogrzewającym twoje policzki, nie było tak źle. Ba - było o wiele lepiej niż wczorajszego wieczoru i z samego rana. Ulice zrobiły się tłoczne, nie w takim rozumieniu jak to było w stolicy, ale żyjące Utsukushi przestało przynajmniej przypominać marę ze snu, obrazek z taniego koszmaru, który próbując ci wcisnąć udowadniają, że są miejsca, której nawet diabły omijają, a Śmierć tu zamieszkała na dobre. Rzeka i port, które wczoraj tak zniechęcały, dzisiaj, wypełnione życiem, towarami, nawoływaniami marynarzy i ze słońcem, co grało swoje wzory na poruszającej się tafli, przestała być złowrogą, mętną wodą. Niosąc swoim nurtem kolorowe liście była całkiem... niezła. Nawet dom włodarza przestał być ponurą twierdzą, a niedźwiedź wydawał się przynajmniej o parę milimetrów bardziej uśmiechnięty. To, że szczerzył kły, nie zmieniło się akurat ani o jotę.
Otworzył ci mężczyzna około dwudziestego roku życia. Przy kości - grubym go jeszcze nie nazwiesz, ale jadło mu musiało sprawiać przyjemność. W przeciwieństwie do nadmiernego ruchu. W pierwszym momencie jego wzrok celował wyżej, niż gość był ulokowany, co doprowadziło go do lekkiego zaskoczenia. Płynnie się zreflektował, spoglądając w dół. Na ciebie. Drobną dziewczyneczkę, która nie pasowała tu ni chuja. Nie musiał niczego mówić, takie stwierdzenie wręcz odmalowało się w jego minie.
- Eee... jaasne... - Ukłonił się nieco ułomnie i cofnął o krok w głąb domu po dwóch sekundach całkowitego zawiśnięcia. - Zapraszam. Tatko jest w domu. - Poczekał, aż wejdziesz i zamknął za tobą drzwi. Wnętrze prezentowało się przytulnie mimo zabudowy z szarego kamienia. Wyłożone dywany, ozdóbki, przyjemne ciepło, które krążyło po korytarzach. Półmrok przełamany był okiennicami wetkniętymi po bokach domu, których nie można było uświadczyć na korytarzu rozciągającym się w obie strony i kawałek przed siebie - do klatki schodowej. Dom zbudowano na planie rozciągniętego wszerz prostokąta. Mężczyzna poprowadził cię korytarzem w prawo. - Czekalimy na jakie słowo od Panienki Arisu-dono, jeno tera wojna, shinobi w drodze, ludu mało, ni ma komu robić. - Weszliście do salonu, w którym siedział pan tych włości - jak mogłaś się domyślić. Porządnie ubrany, z książką w ręku, starszy mężczyzna o równo przystrzyżonej brodzie i wąsach łączących się w jedno, nieco już posiwiały. Dłuższe włosy, sięgające mu prawie do łopatek, zebrane miał w elegancki kucyk. Nie cierpiał na problemy z łysieniem, jeszcze nie. Musiał mieć coś koło pięćdziesiątki, może nawet więcej? Jego twarz poznaczona była już zmarszczkami. Kwadratowa szczęka, a mimo to łagodne rysy. I mądre, spokojne oczy.
- Tatulku, panienka Yamanaka-dono do ciebie. - Wskazał na ciebie ręką, kiedy mężczyzna uniósł swoje spojrzenie najpierw na niego - a potem na ciebie. Wstał i odłożył książkę, ściągając z nosa okulary, które położył na okładce.
- Dzień dobry, Danobu Ikaru. - Przedstawił się, kłaniając przed tobą. - Zapraszam panienkę. Napije się panienka czegoś? - Wskazał ci fotel obok kanapy, na której siedział. Przy nich ustawiono stoliczek. I chociaż nie mówił taką gwarą, jak jego syn, to specyficzny, wiejski zaciąg, był u niego dobrze słyszalny. - Panienka zapewne w sprawie podpaleń i kradzieży?
0 x
• • •
Fine.
Let me be Your villain.
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 15 lis 2018, o 00:01
- Rok 385 - Jesień -
[/color][/b]
" Ansatsu no ki "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=BAfpXgj2Hpo [/youtube]
Jak duży sens ma bycie samym dla siebie? Czy bycie samotnym to cel bycia shinobi? Bycie tylko i wyłącznie swoim panem czy panią, bez żadnych zobowiązań, celów i współczucia. Idealna maszyna o żywym ciele, taka której nie zależy na nikim prócz siebie i misji. Egoizm prowadzi tylko do jednego, zatracenia siebie w odmętach tego okrutnego świata. Można myśleć tak, że każdy robi wszystko tylko dla siebie, nawet jeśli na zewnątrz wydaje się, że czyni to dla kogoś. W końcu chodzi tutaj o to by samemu czuć się dobrze, podnieść swoje własne samopoczucie jednak, nie ma w tym nic samolubnego bowiem to samopoczucie poprawia się z tytułu udzielonej pomocy i wizji tego, że komuś się układa.
Słowa skierowane do niej od Orito były tym co chciała usłyszeć, częściowo - zostanę - Tak, ucieszyła się, że tutaj zostanie i nie zrobi niczego głupiego. Kamień z serca jak to mówią. Blondynka mimo, że speszona dawnym towarzyszem to chciała mu życzyć jak najlepiej, nie był to czas, dla niej nigdy nie nadszedłby czas w którym chciałaby życzyć mu źle, mimo wszystko. Zajęła się nim i po koleżeńsku zadbała, mimo, że zdawała sobie sprawę że najprawdopodobniej niczego to nie zmieni, on się nie zmieni. Ludzie się rzadko zmieniają. Można nazwać to pewną hipokryzją bowiem wierzyła, że sama się zmieni. Czy wtedy każdy jej dobry uczynek jest aktem hipokryzji? Nie mogła jednak przejmować się tymi którzy stracili wiarę bo właśnie ona jest najważniejsza. Wiara w zmianę która może nastąpić, wiara która później sprawia, że się uśmiechasz, nawet jeśli gdzieś głęboko nie wierzysz, tak jest łatwiej. Nawet jeśli wszystko to ma swoje podstawy wśród egoistycznych pobudek skupiających się na staniu się lepszą od innych, tą jedyną która zakończy cierpienia i bóle. Tą która zostanie doceniona...
Zapukała, otwarto przed nią wrota do warowni włodarza... Nie była to rzecz jasna prawdziwa forteca aczkolwiek budynek pośrodku osady wyróżniał się chyba najbardziej. Pierwsze co to musiała zwrócić uwagę na " dobrze zbudowanego mężczyznę ". Podniosła lekko wzrok do góry przyglądając się jego posturze i ruchom. Niezbyt przeszkadzało jej to, że w teorii lubi zjeść. Ktoś dzięki temu musiał zarabiać a to chyba dobrze. Niczym dziwnym było to, że spodziewał się odrobinę wyższego gościa. Nie speszyła się tym, że dostrzegł ją dopiero po chwili. Co jak co ale był zaskoczony, nie pasowała tutaj, o tym wiedziała już odkąd przekroczyła próg tej zakichanej wiochy. Tym bardziej wypowiadane przez nią słowa też zdawały się niezbyt pasować do całego obrazka. Ot, mała dziewczyneczka będąca oficjalną wysłanniczką... Aż chce się siarczyście zakląć i zapytać czy te cholerne Yamanaki nie mają kogoś lepszego? Nie mają rosłego faceta który załatwi sprawę bandytów na już, nie, przysyłają jakąś gówniarę.
- Hai - Kiwnęła głową odrobinę w kierunku grubokościstego wkraczając do pomieszczenia. Pierwsze co to rozejrzała się za miejscem dla bucików i płaszcza. Może nawet nie musiałaby tego robić, tutaj zapewne kultura nie dotarła... Ale licho wie, odruchowo to zrobiła. W końcu to był dom, prawda? Dopiero wtedy mogła zacząć rozglądać się po całym pomieszczeniu które rysowało się przed jej oczami. Poprawiła nieznacznie swój krótki kucyk wciąż idąc tak jak większy koleżka ją prowadził. Wiele nie myślała w tej chwili bo rozglądała się po tym domu starając się mniej więcej oszacować jak bardzo bogatszy może on być w stosunku do pozostałych budynków jakie tutaj widziała. Począwszy od wystroju sklepu, miejsca w którym zatrzymał się Orito oraz innych których wnętrze można sobie idealnie wyobrazić już po tym jak wyglądały na zewnątrz.
- To prawda. Ale na pewno sobie poradzimy. - Spojrzała wtedy się w bok bo zdała sobie sprawę, że nawet się nie przedstawił a już opowiada historię.
- Jak cię zwą? - Zapytała niezbyt głośno grubawego jegomościa nim ostatecznie znaleźli się w salonie gdzie przesiadywał właściciel, nie tylko tej posesji ale i najważniejszy osadnik na przestrzeni kilku kolejnych kilometrów. Ma rozmach, prawda? Spojrzała na mężczyznę, właściciela tych ziem i przetarła nieznacznie oczy lewą ręką. Jak została mu przedstawiona to wykonała ukłon i osobiście się przedstawiła.
- Konichiwa... Ikaru-sama... Um... Nie wiem sama - Spojrzała na fotel który w tej chwili wydawał się być jej miejscem, tym jednym w którym powinna się znaleźć, oczywiście po chwili zajęła miejsce i oparła rączki na kolanach nieznacznie ale wciąż przypatrywała się pomieszczeniu. Nie szukała niczego szczególnego, ot rzeczy które mogą nie pasować do ogólnego wystroju tego miejsca, już pomijając fakt, że samo to miejsce nie pasuje do osady.
- Może... M-może herbaty? - Powiedziała nieco nieśmiało, oczywiście, że chciała się napić, nie wiedziała tylko czy zasadnym będzie o to prosić, zwłaszcza mając dalej w pamięci to co powiedział Orito. Coś musiało być na rzeczy i nie chciała przegapić tej chwili w której mogłaby to dostrzec.
- Właściwie to tak. Jednak nim się do tego odniosę chciałabym wiedzieć, co mi pan może opowiedzieć o tym miejscu. Jaka jest Utsukushi od podszewki? - Kontynuowała dalej dopiero za chwilę jak mężczyzna jej odpowiedział. Liczyła, że jeśli coś jest nie w porządku na tym szczeblu to pewne elementy samej historii o osadzie nie będą się zgadzały z resztą informacji które być może uzyska.
- Słuchy doszły mnie jedynie o podpaleniach, chciałabym się dowiedzieć ile razy miało ono miejsce. W które dni i gdzie dokładnie. Kiedy to się zaczęło. - Wzięła jeden głębszy oddech, ta rozmowa zapowiadała się na długą i wyczerpującą.
- Powiedziano mi, że będzie się tutaj znajdował ktoś już tutaj przysłany. Byłby mi pan w stanie powiedzieć coś więcej o tej osobie którą przysłano tutaj przede mną? Byłabym bardzo wdzięczna, pan musi wiedzieć takie rzeczy, zwłaszcza jeśli osada prosperuje tak jak to robi, czyli dobrze, pomijając te ostatnie wypadki... - Skrzywiła się nieznacznie wyglądając herbaty która miała nadejść. Jeśli nadeszła to zastanawiała się jak bardzo ciepła będzie, sięgnęła ręką i sprawdziła temperaturę. Nie zamierzała się oparzyć a o to przy herbacie bardzo prosto.
- Czy w okolicy osady kręcili się jacyś dziwni ludzie? Mężczyźni pracujący poza murami osady mogli coś widzieć? Na pewno musieli zgłaszać jakiś podejrzanych typów. Może nawet wspominali gdzie ich widzieli... Nie ma pan wrogów pośród sąsiadów? Nie chodzi mi o tutejszych ludzi a o osoby z poza wioski, być może najbliższa osada której nie powodzi się tak dobrze. - Część z pytań a zwłaszcza ostatnie nie były pytaniami prostymi. Część z nich może okazać się nawet nie właściwie zadanym pytaniem. jednak nawet i takie pytania wraz z odpowiedziami potrafią przynieść bardzo dużo wiedzy. Nie wiedziała tylko jak na taki natłok spraw zareagują jej rozmówcy bowiem sprawa Utsukushi była poważna, nawet jeśli na takową nie wyglądało.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078 Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala
Post
autor: Shikarui » 15 lis 2018, o 16:50
Misja Wojenna C
Pull out your heart to make the being alone
Easy.
16
- Tobimaru. - Przedstawił się krótko i zwięźle, imieniem, pomijając wszystkie te grzecznościowe wstawki. Niewychowany prostak, ot co. Na takim krańcu świata to i na taki styl bycia można było sobie pozwolić, zresztą co to kogo obchodziło, dopóki u władzy był ktoś sensowny.
Jak najbardziej było miejsce na powieszenie płaszcza, kiedy zaczęłaś się za nim rozglądać, mężczyzna zreflektował się i odebrał od ciebie rzeczy, zawracając w miejscu - w jednej chwili był krok do przodu, w drugiej już cofnął się do ciebie, wyciągając ramiona, żeby pomóc ci zdjąć z ciebie odzienie wierzchnie. Pomóc na nieco nieporadny sposób.
- Butów proszę nie ściągać. - Machnął ręką, wieszając twój płaszcz na wieszaku, który znajdował się naprzeciwko drzwi. Kamienna podłoga zdecydowanie różniła się od typowych, drewnianych, jej mróz nie zachęcał do tego, żeby stąpać po niej boso, nawet jeśli to miałyby być krótkie odwiedziny. Pomimo błota na zewnątrz, to porządek był tutaj zachowany. Przy samym wejściu najmniej, ale większość brudu zostawała na wycieraczce - resztę chyba w miarę regularnie ścierano.
- Synku, przynieś pani herbaty. - Machnął wolno ręką, by zachęcić młodzieńca do pozostawienia was samych. Ten skinął głową i opuścił salon, zostając wysłanym na ciężką misję zaparzenia porządnego naparu dla panienki z dobrego domu. - Proszę się nie krępować, Yamanaka-dono. Mój syn jest dość nieokrzesany, ale to naprawdę dobry chłopak. - Ikaru uśmiechnął się łagodnie. Mogłaś być i młoda, mogłaś być i Doko, ale jednak - byłaś wysłanniczką Yamanaka, kimś z rodu, kimś, kto miał im pomóc. Nie postradał jeszcze zmysłów, żeby lekceważyć cię tylko i wyłącznie ze względu na wiek.
- Obawiam się, że to miejsce jest dokładnie takie, jak widać. - Oparł się wygodnie na sofie. - Wioska liczy niecałe pięć tysięcy mieszkańców, ciężko ich zliczyć, to przybywa, to ubywa. Dawno przestaliśmy się tutaj kłopotać zameldowaniem. Prowadzimy tylko akta urodzeń. Handel ładnie kwitnie, jak panienka wie, mamy dobre umiejscowienie przy trakcie, w dodatku dostęp do rzeki. Rybołówstwo, a i uprawy ładnie nam tu rosną. Tylko teraz przez tą wojnę trochę się zepsuło. - W stolicy wojna nie była ani trochę odczuwalna. Ludzie żyli ciągle tak samo. I tylko przemarsze większych oddziałów czasem świadczyły o tym, że gdzieś daleko, pewnie na krańcu świata, działo się coś niepokojącego, co nie miało żadnego wpływu na życie zwykłych ludzi. - Ludzie zjeżdżają tu szukając szczęścia, a nie znajdują niczego. Nie jesteśmy na tyle dużą wioską, żeby dla wszystkich znaleźć zatrudnienie. To miejsce zabijające marzenia, panienko. Odradzam zamieszkanie tutaj każdemu, kto pyta mnie o zdanie. - Ale ludzie osiadali i wioska się rozrastała, co przynosiło zyski. Najwyraźniej nie wszystkich jeszcze na tym świecie struł pieniądz.
- Miały miejsca dwa podpalenia. Jedno tydzień temu, sądziliśmy, że to wypadek, sucho było dość, pochodnie rozświetlone, zajął się dymem jeden z magazynów. Drugie podpalenie miało miejsce dwa dni temu. Jedyną osobą, która była widziana na miejscu, był stacjonujący tutaj Yamanaka, Orito. Przynajmniej tak go opisali, że pasował z wyglądu, ale jedna z kobiet potwierdziła, że była w tym czasie z nim. Córka rzeźnika, Ai-chan. Poza tym chłopak obiecał, że jak wydobrzeje to sam zajmie się tą sprawą. To właśnie ten młodzieniec został tutaj wysłany, wrócił z wojny, ranny. Zdaje się, że wynajmuje pokój w wiosce, ale nie jestem w stanie panience powiedzieć, gdzie dokładnie. Strażnicy niczego nie widzieli. Nikt niczego nie widział. - Odetchnął. - Wrogów zawsze ma się sporo, kiedy siedzi się na wyższym stołku. - Uśmiechnął się smutno. - Szczerze podejrzewałem już taką opcję, ale ciężko by mi było wskazać palcem. Jest wielu niezadowolonych mieszkańców, którzy żądają ode mnie rzeczy, których nie mogę im dać, a potem bluzgają i plują za ramię.
0 x
• • •
Fine.
Let me be Your villain.
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 15 lis 2018, o 20:49
- Rok 385 - Jesień -
[/color][/b]
" Ansatsu no ki "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=BAfpXgj2Hpo [/youtube]
Zimna posadzka, rzeczywiście lepiej było butów nie ściągać. Od zimnej podłogi wieje chłód a z ogólnym zimnem panującym na zewnątrz, dodając do tego wiatr łatwo się przeziębić. Nawet shinobi nie są odporni na moc kataru który potrafi dosięgnąć każdego i każdą z nich. Bóg jeden wie jak wyglądałyby katarowe techniki wykonywane przez chorego ninja... Chłopak przedstawił się, nie poczuła się zbyt komfortowo gdy tamten odebrał to tak lekko i zwyczajnie powiedział swoje imię bez żadnej zwyczajowej formuły, to było coś innego. Coś czego nie doświadczało się w " cywilizowanych " sferach z jakich pochodziła. Nie była częścią arystokracji ale wciąż kultura i wszelkie gesty wydawały się tutaj naturalne, uczone od zawsze ich brak był zwyczajnie dziwny i odrobinę niepokojący. Jeżeli zabrał i powiesił płaszcz to mimo jego zakłopotania ucieszyła się, to zawsze miłe gdy ktoś się stara, a to chyba było właśnie to. Próbował się starać. Nie zmieniało to faktu, że nawet gdyby nie zdecydował się na to nie zrobiło by to jej większej różnicy. Nie przyszła tutaj w celu otrzymywania miłych gestów a na rozmowę z zarządcą.
Gdy Ikaru poprosił swojego syna o podanie herbaty uśmiechnęła się lekko, delikatnie. Było to jedynie nieznaczne zarysowanie na jej twarzy.
- Nie wydają się tacy straszni jak ich Orito malował - Westchnęłaby gdyby się nie denerwowała. Przymknęła na chwilę oczy i pozwoliła sobie na takie duchowe westchnięcie, spuszczenie z siebie powietrza i tej ciężkiej atmosfery która panowała na zewnątrz i towarzyszyła jej i tutaj bo jej problemem było w tej chwili to, że wielu rzeczy się spodziewała i każda z nich zaskoczyłaby ją równie bardzo.
- Hai, nie myślałam o nim źle - Odpowiedziała na stwierdzenie ojca, mimo to zastanawiało ją dlaczego akurat to powiedział, tak jakby próbował zwrócić jej uwagę właśnie na niego. Mimo to to mógł być tylko zwyczajny przypadek lub zakładała zbyt dużo. Nie mogła jednak całkowicie odrzucić wszelkich swoich przemyśleć odnośnie osady oraz tego o czym poinformował ją Orito.
- Czyli próbujesz mi powiedzieć, że nawet nie wiesz kto mieszka w twojej osadzie? Może tutaj być każdy nawet nasi wrogowie? - Zapytała dosyć śmiało nie zmieniając mimiki swojej twarzy z tej pozbawionej częściowo wyrazu. Miało to zabrzmieć sztywno i chłodno.
- Nie wie kto przebywa w osadzie, to niedobrze. Może tutaj każdy wejść i wyjść... Powinnam się była tego spodziewać. - Starała się ukryć, że też się denerwuje swoją obecnością w tym miejscu. Zależało jej by wykonać otrzymane zadanie, pokazać, że również potrafi, zdenerwowanie nie było jednak spowodowane samą rozmową, wiedziała, że wszystko może się bardziej skomplikować w niemal każdej chwili i może zrobić się niebezpiecznie.
- Przykro mi to słyszeć, że powodzi się wam z jej tytułu gorzej. Myślałam, że większe zapotrzebowanie na zapasy sprawi, że handel będzie wam się bardziej opłacał a ochraniane szlaki sprawią, że wszystko jakoś się ułoży. Zwłaszcza, że ta osada wydaje się być dobrym punktem zaopatrzeniowym dla następnych posterunków wojskowych na granicy, stąd też pewnie przysyłali rannych do nadzoru... - Zamyśliła się nieznacznie przytykając dłoń do swojej brody. Siedziała zwyczajnie, grzecznie, nie opierała się jakoś za bardzo. Nie rozsiadła się w fotelu jak swoim, nie czuła się tutaj jak u siebie.
- Więc... Odradza pan mieszkanie tutaj innym, odrzuciliście ostatnio kogoś szczególnego? - Zapytała nieco śmielej, myślała, że coś może być na rzeczy właśnie z ludźmi zniechęcanymi do mieszkania tutaj. Kto wie, może ktoś planuje obalić zarządcę próbując zwrócić jego własnych ludzi przeciw niemu, kto w końcu go tutaj obroni?
- Może nie powinnam o to pytać lecz skoro wpuszczacie tutaj każdego i nic was dalej nie interesuje. To-to teoretycznie kto będzie pana bronił jeśli dojdzie do zamieszek lub ludzie się przeciwko panu zwrócą Ikaru-dono? Skoro odradza pan wszystkim zamieszkanie tutaj to dlaczego na to pozwalacie? - Spojrzała wtedy w kierunku książki którą przed chwilą czytał.
- Ciekawa? - Rzuciła na chwilkę zmieniając temat wskazując delikatnie ręką na odłożoną przed chwilą lekturę. Jeśli odpowiedział, czy cokolwiek zrobił odnośnie książki przeszła dalej po zakończeniu tematu dotyczącego właśnie tego przedmiotu.
- Byłaby możliwość zerknąć na ten magazyn? Opiekował się nim ktoś konkretny? - Zapytała nieco cofając się na siedzeniu które wybrała, cofnęła się nieznacznie biorąc łyka herbaty jeżeli do tej pory została doniesiona.
- Orito-san... Nie jest tutaj pierwszy raz, mam rację? Jak pan sądzi, co o was myśli, o całym tym miejscu - Poprawiła swoją grzywkę przewracając nieznacznie oczami od lewa do prawa, oparła ręce na nogach, dosyć swobodnie.
- Ai-chan... Jaka ona jest? Kto widział Orito na polu? - Zapytała po tym jak mężczyzna zakończył opowiadać segment swojej wypowiedzi o miejscu zamieszkania Orito, było to niestety to co spodziewała się usłyszeć. Nie był on dobrym źródłem informacji, przynajmniej nie tym które rozwiązałoby jej wszelkie problemy, był jak nitka która powoli prowadziła do kłębka... Tylko do którego bo tych kłębków było całkiem sporo.
- Wydaje się trochę zdenerwowany tymi pytaniami... Może za bardzo go męczę. Sama też nie czuje się z tym komfortowo i dawno się tak nie denerwowałam - Zapytała sama siebie biorąc kolejnego łyka przyniesionego trunku, chciała dopić całość nim skończą.
- Czyli jednak ma pan jakiś wrogów. Trudno wskazać palcem... Może zacznijmy tam gdzie najciemniej - Mówiąc to rozejrzała się po pomieszczeniu dosyć wymownie, nie była to bezpośrednia sugestia mówiąc o wrogu pośród bram jednak często jest tak, że naszym wrogiem jest ktoś kogo byśmy nigdy o to nie podejrzewali.
- Ikaru-dono, przykro mi słyszeć, że rzeczywiście nie wszyscy ludzie darzą pana szacunkiem. Zna pan powody takiego stanu rzeczy? Nie chodzi tutaj chyba o pieniądze bo sam pan mówił, że osada dobrze sobie radzi i prosperuje, mimo to nie dla wszystkich jest praca, to zrozumiałe ale... Jak nie ma pracy to nie ma i ludzi, musi więc chodzić o coś innego. Czego nie może im pan dać, Danobu-sama. - Zapytała, to miało być pytanie pułapka bo mężczyzna zdaje się umiejętnie lawirować między tematami i odpowiedziami, jasne, odpowiada na pytania jednak tylko na jedno odpowiedział treściwie. Reszta to zbiór półprawd i niedopowiedzeń.
- Myśli pan, że chcieliby pana zmienić na stanowisku zarządcy tej osady? - To drugie pytanie które zadała a może prowadzić w to samo miejsce. Być może połączy ono wątki niezadowolonych ludzi, problemów w osadzie oraz tych dla których nie ma miejsca na tym terenie. Tym bardziej zadziwiające jest to, że przyznaje on przyjmowanie każdego bez wyjątku a jednocześnie odradza mieszkanie tutaj ludziom a nie robi nic by temu zapobiec.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078 Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala
Post
autor: Shikarui » 16 lis 2018, o 16:06
Misja Wojenna C
Pull out your heart to make the being alone
Easy.
18
Miało zabrzmieć sztywno i chłodno, a jak zabrzmiało? Normalnie? Lodowato? Włodarz nie wydawał się być bardzo przejęty dystansem, jaki od ciebie promieniował, zresztą i on trzymał swój fason, jakby na to nie patrzeć - byłaś wysłanniczką Yamanaka. Choć, po prawdzie, kpiną wydawało się wysyłać dziecko tam, gdzie dorośli powinni trzymać pieczę. Tak i kpiną było wysyłanie tutaj rannego Orito, nie wspominając już nawet o słaniu go na front. O tym myślał? Że dziecko próbuje się mądrzyć i mówić mu, co "próbował" powiedzieć? Wydawało się, że nie. Miał naprawdę sympatyczny wyraz twarzy, nadawałby się na twojego dziadka, takiego, z którym możesz przysiąść przy kominku i słuchać jego opowieści z dawnych lat, kiedy nawet nie było jeszcze twoich rodziców w planach. Jednak więzami krwi nie byliście złączeni, a jedyne, co was teraz łączyło, to wspólny interes. Jego, żeby ułatwić ci wykonanie zadanie i twój, żeby zdanie wykonać jak najskuteczniej. Jego spojrzenie, po twoich hardych słowach, zmieniło się - spoglądał na ciebie tak, jak każdy dziadek spogląda na swojego wnuka, kiedy ten palnie coś wyjątkowo głupiutkiego, ale jednocześnie serdecznego w swoim wydźwięku, nawet jeśli od rzeczywistości padało to tak daleko, jak kot uciekał od psa. Nie skomentował tego w żaden sposób słownie, uśmiechnięty jedynie serdecznie.
- Panienko, wojna nie działa w ten sposób. To, czego potrzebuje wojna, to pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Utsukushi zawsze dobrze prosperowało, ale kiedy nagle lwią część należy poświęcić na działania wojsk, przestaje być tak kolorowo. Cierpią na tym głównie prości ludzie, którym odejmuje się od garnka. - W wojnie nie było niczego chwalebnego, jeśli nie była prowadzona w słusznej sprawie, a ta tutaj? Chyba była. Przecież stanowiła obronę cennych ziem, cennego domu, który, nawet jeśli nie przez każdego, to przez większość był noszony w głębi serca. Nie oszukując się poetyckim pierdoleniem: chłopi w dupie mają, pod jaką banderą służą, dopóki ta bandera ich nie wyniszcza i pozwala im żyć. Tylko skąd ty, panienka wyciągnięta z dobrego domu, mogłaś o tym wiedzieć? Wojna, nawet widziana z pierwszej perspektywy, nie dawała żadnej wiedzy na temat tego, jak wyglądała ta prowadzona na dłuższy dystans. Nie pokazywała tego, jak radzą sobie prości ludzie. Nie pokazywała, jak wiele tracił prosty człowiek.
- Nikogo nie odrzucamy, skąd takie słowa? - Uniósł wyżej brwi, słychać było w jego głosie rozbawienie pomieszane ze zdziwieniem, że wyskoczyłaś z takim zdaniem. - Wioska jest otworzona dla wszystkich. Oczywiście, bandziorów nie wpuszczamy. Z oczywistych względów Hyuga również nie są mile widziani w tym miejscu. - Akurat Hyuga nie byli w ogóle mile widziani na terenach prowincji w stanie wojennym.
- Książka? Jak najbardziej. Co do magazynu - oczywiście, nie ma najmniejszego problemu. Magazyn mieści się na północny zachód, prowadzi do niego droga z wioski, nie da się przegapić, wielki budynek na wzgórzu, wśród pól. A opiekował się nim, jak i wszystkimi pozostałymi, Yatoro-dono. Kontroluje stan pańskich własności. - W końcu część musiała trafiać do Yamanaka. Co już doskonale wiedziałaś. - Gdyby panienka chciała z nim porozmawiać, jego dom znajduje się we wschodniej uliczce rynku. Nie sposób przegapić, ma mieszkanie nad kwiaciarnią. Mogę zapewnić jednak, że wie tyle samo, co ja. Jego praca i tak przechodzi przez moje ręce, a w noce, kiedy zdarzyły się podpalenia z kradzieżami, spał. Przyznam, że po pierwszym podpaleniu zdecydowaliśmy się na straż, tyle że drugie podpalenie miało miejsce bezpośrednio na polu, zanim zdążono znieść uprawy do magazynu. Przy czym tylko z magazynu wyniesiono kilka worków kukurydzy. Pięć dokładnie. - Niby małe informacje, ale jakże cenne. Grosik do grosika. - EKhem, cóż... z całym szacunkiem, ale pan Yamanaka jest dość... specyficzną personą. Nie odebrałem wrażenia, że lubi to miejsce i że podoba mu się konieczność stacjonowania tutaj. - Mężczyzna uśmiechnął się smutno. - Nie znam osobiście tej dziewczyny, co najwyżej na proste "dzień dobry", ciężko mi powiedzieć. Słyszałem o niej same pozytywy. Że pracowita, ładna, sumienna. - Kiedy się kogoś nie znało osobiście, można było tylko rzucać ogólnikami. - Tetsu zeznał, że tej nocy, której spalono pola, widział Orito. Cóóż... noc była księżycowa, ale ile można w łunie ognia i dymu zobaczyć, to sam nie wiem. - Skrzywił się nieznacznie. - Ech, panienko... wojnę mamy. Już panience tłumaczyłem. - Rozłożył nieco bezradnie ramiona. - A ja nie jestem dobrym mnichem, co ludowi rozdaje pieniądze i żarcie za nic nierobienie. Sporo uchodźców doczepiło się do naszej wioski, pewnie panienka widziała już przybudówki, jakie porobiły. Nie będę teraz panience tłumaczyć spraw ekonomicznych, nie sądzę, żeby to panience było potrzebne do śledztwa. Ale skoro panienka zainteresowana książkami, mogę jakąś o tejże tematyce pożyczyć. - Tobimaru wrócił z herbatą i postawił ją przed wami, rozkładając filiżanki i czajniczek na stół.
- Oczywiście, że nie. - Zaśmiał się. - To, że jesteśmy w stanie zasilać wojsko, jest najlepszym dowodem na to, że jako zarządca radzę sobie całkiem nieźle. - Puścił ci pawie oczko, tak serdecznie.
0 x
• • •
Fine.
Let me be Your villain.
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 16 lis 2018, o 19:33
- Rok 385 - Jesień -
[/color][/b]
" Włodarz "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=BAfpXgj2Hpo [/youtube]
Trudno być przejętym słowami osoby która dopiero co się tutaj pojawiła i nic nie wie. Nie ma o niczym pojęcia, no bo skąd? Skąd miałaby wiedzieć wszystko z czym on musi się zmagać albo jego osada, czy była to kpina wysłanie jej tutaj, samej, jedynej, niedoinformowanej bez bladego pojęcia co ani jak ma zrobić? Może i tak, z drugiej strony świadczyło, że wojna pochłania tych " lepszych " czego przykładem byli oboje i ona i Orito. Nie mniej jednak czy to była kpina? Nie, to było zarządzanie zasobami, ktoś stwierdził, że sobie poradzi albo nie było możliwości wysłać kogoś innego.
Wzrok mężczyzny zmienił się, nie był jednak wzrokiem złym, dostrzegła tą zmianę, nie mogła jednak z nią polemizować, czy jednak powinna słuchać zdania starszych na ten temat zamiast tkwić przy swojej wizji? Może... Widział więcej niż ona, na pewno wiedział więcej o tym jak sprawy działają po prostu z doświadczenia. Musiała go wysłuchać, nie musiała jednak podzielać jego zdania.
- Hai... Ikaru-sama, sumimasen. - Odparła po jego pierwszych słowach, nie koniecznie zgadzała się z tym co powiedział. Fakt, pieniądze rządziły wojną lecz nie można zapominać, że najbardziej obarczonymi pieniądzem szlakami są te które prowadzą na linię frontu oraz do stolicy a Utsukushi zdawało się wypełniać obydwa te punkty. Uważała, że też miała w tym swój punkt, miała w końcu do tego prawo.
- Północny zachód... Zapamiętam. Yatoro-dono? Kim on jest, powie mi pan coś o nim więcej? Od dawna się tym zajmuje? - Chciała wiedzieć z kim ma do czynienia. Dobrze, że od razu poznała i lokalizację jego zamieszkania która może okazać się przydatna już pomijając nawet chęć pomówienia z nim.
- Rozumiem Ikaru-dono, spał... A o której godzinie doszło do obydwu podpaleń wiadomo coś na ten temat? No i jak długie warty ustalono strażnikom? - Spytała się wciskając się nieznacznie w siedzisko, było całkiem wygodnie, jak to w salonie, mimo, że rozmowa całkowicie służbowa to czuła, że nie może być tak strasznie jak Orito mówił, ten tutaj próbuje pomóc a chłopak mówi o całej wiosce źle, jakie były ku temu powody?
- Wyniesiono kilka worków? Gdzie je zabrano, w jakim celu je wyniesiono? W celach transportu czy jakichś innych? - Dopytywała się dalej, te pięć worków mogło nieść za sobą jakąś dodatkową wskazówkę która jeśli nie nakieruje jej na dalsze tropy to i tak może okazać się warta sprawdzenia w celu poznania nieco więcej tła okalającego tą sytuacje.
- Orito-san jest... Dlaczego tak nie lubi tego miejsca? Stało się tutaj coś poprzednim razem gdy tu był? - Zacisnęła nieznacznie dłonie i rozejrzała się po pomieszczeniu, delikatnie, swobodnie.
- Wiedział pan o wczorajszym incydencie? Ktoś chciał pozbawić Orito życia, jest w ciężkim stanie. - Spuściła nieznacznie głowę odrobinę zasmucona na to wspomnienie. Sama nie mogła w tej chwili darzyć go niczym więcej niż pewną troską i opieką, bo jej potrzebował. Niczym więcej, wciąż jednak przykre dla niej było to co zaszło poprzedniej nocy.
- Z jakiegoś powodu pominął kwestię pobytu Orito na miejscu wcześniej, dlaczego? Wydaje się wiedzieć o nim więcej niż o swoich ludziach... - Zastanawiała się bowiem nie ma możliwości stwierdzenia wielu rzeczy na temat osoby która pojawiła się tutaj ledwie kilka dni temu, tym bardziej przez tak zabieganą osobę jak Ikaru która nie zna większości własnych poddanych. Musiał być tutaj wcześniej. Dalsze opowiadanie odnośnie spalonego pola, Orito oraz Ai słuchała z uwagą. Chciała usłyszeć wszystko nim zada swoje pytania gdyż kilka z nich się mogło zazębiać.
- Tetsu? A kim jest Tetsu? Właściwie... Wie pan co jest w tym najtrudniejsze? To, że oboje mogą mieć racje, Orito mógł być zarówno w jednym jak i drugim miejscu jednocześnie. Z tym, że to nie zmienia sytuacji i tak samo w obu miejscach to mógł być on albo ktokolwiek inny. Ninja są podstępni. Nie było w tym czasie żadnych innych dziwnych zdarzeń? Gdzie jest zakład rzeźnika? - Teraz miała w głowie pewien mętlik. Zdawała sobie sprawę, że ktoś mógł chcieć zrzucić winę na stacjonującego tutaj chłopaka, z drugiej strony Orito nie lubił tej osady. Wtedy przypomniała sobie o jego dzienniku, zależało jej by przypomnieć sobie co nieco z tego o czym tam wyczytała, przynajmniej na ostatnich stronach, być może tam kryła się jakaś odpowiedź.
- Rozumiem... Nie jestem pewna co o tym myśleć - Westchnęła krzywiąc się nieznacznie albowiem może i miał racje, że ekonomia nie będzie tutaj potrzebna. Z drugiej strony sama nie miała pojęcia czy się z nim zgodzić, czy może obstawiać przy swoim. Uchodźcy którzy doczepili się do wioski, to było dobre określenie, faktycznie za murami osady znajdowały się zabudowania. Szkoda, że nie pierwszej świeżości oraz podniszczone, rzeczywiście tam mieszkali ludzie?
- Oczywiście, że tak Ikaru-dono. - Powiedziała jednocześnie machnęła ręką, tak jakby siedziała u przyjaciółki na herbacie i rozmawiały o torebkach. Może i poczuła pewne rozluźnienie ale przybyła herbata była czymś na co czekała. Wreszcie mogła skosztować herbaty która zapewne smakuje tak jak wszędzie indziej ale zawsze coś ciepłego i miłego na taki dzień jak ten.
- Arigatou, Tobimaru-san. - Podziękowała chłopakowi za herbatę, ale skoro już tutaj był to w sumie sama była ciekawa co on powie, czy zna Orito tak jak ojciec?
- Przepraszam Tobimaru-san, chciałabym wiedzieć, poznałeś już Orito-dono? - Zmrużyła lekko oczy poprawiając jednocześnie grzywkę która w tej chwili opadła jej i przysłaniała jedno oko.
- Wydaje się pan całkiem dobrze orientować jaki jest Orito, wie pan może kto mu źle życzy? Wczoraj w karczmie miał miejsce ten incydent. Strażnicy byli na miejscu i zajęli się furiatami wie pan może kim są lub gdzie teraz są? Z tego co widziałam pobili się potem między sobą. Często się tutaj zdarzają takie rzeczy? - W tej chwili coś w jej głowie zatrybiło...
- Oby żadnym z nich nie był rzeźnik... Oby żadnym z nich nie był rzeźnik... - Powtórzyła w swojej głowie kilkukrotnie, bo wtedy sytuacja mogłaby się nieco bardziej skomplikować. Zastanawiała się też co się stało, że Orito spędzał czas z Ai, kim dla niego była, może zwyczajna koleżanka a może i nie, przecież nie odkładałby pracy dla kogoś zwykłego. Orito nie był taki. Obowiązki i ród były najważniejsze i on to wiedział.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078 Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala
Post
autor: Shikarui » 16 lis 2018, o 21:10
Misja Wojenna C
Pull out your heart to make the being alone
Easy.
20
- Nie, nie, nie masz za co przepraszać. - Pokręcił lekko głową. W końcu nie było. Byłaś jeszcze młoda, nadal się uczyłaś, jego rolą było przekazać ci trochę wiedzy, może nawet pouczyć? Z twojej perspektywy nie było to takie oczywiste. Jako kunoichi wiedziałaś więcej i musiałaś umieć więcej. O wiele więcej ponad przeciętnego człowieka. Mogłaś się więc z tym mężczyzną nie zgadzać, zresztą temat nie był przecież łatwy. - Jak najbardziej! To mój przyjaciel, chociaż ostatnio oboje jesteśmy na tyle zabiegani, jeśli tak to mogę określić, że chwilowo nasz kontakt jest czysto polityczny. Czasem nadal siadamy przy wspólnym winie... ale kiedy się skończy wojna, wszystko wróci do normy. Szczerze w to wierzę. - Jego głos się ocieplił, chyba naprawdę wyglądał lepszych czasów, w których stada czarnych ptaków nie zaścielały nieba niby chmury i nie nawoływały Śmierci, która zawsze wędrowała za Wojną. - Oboje się tutaj wychowaliśmy, znamy się od lat. Kiedy objąłem urząd włodarza, od razu go zaprosiłem do interesów, zawsze miał do nich żyłkę, potrafił, wiesz, panienko, zorientować się, gdzie wcisnąć jeszcze dwa ryo, żeby było z tego kolejnych sto. To taki typ człowieka. - Może rzeczywiście ta osada i jej mieszkańcy nie byli tacy źli, wbrew pierwszemu wrażeniu, jakie na tobie to miasto wywarło? Czasami trzeba dać rzeczy drugą szansę, żeby zalśniła na nowo.
- Aa, widzi panienka, to ciężko dokładnie ustalić... sporo oddalone są te miejsca od wiochy, dopiero zgłoszono, jak już się fajczyło, łuna poszła, kto ci normalny wygląda w środku nocy i wychyla nosa z domu, jak tu tak paskudnie chłodno i wilgotno tej jesieni. Leśniczy sprawdzał i mówił, że ta stodoła to nieco po północy, a tamte pola to przed letnim świtem, czyli koło trzeciej-czwartej. Jak na moje to bardziej zgadywanki. Orito przedwczoraj też sprawdzał, ale ciężko mu było coś powiedzieć o tej stodole. Za dużo czasu minęło ponoć. - Rozłożył ręce, żeby pokazać, że ciężko mu mieć na ten temat pojęcie. Przesłuchania, przepytywania, wstępne śledztwo - wszystko zostało zrobione, ale na ile profesjonalnie? Skoro robił to Orito, to pewnie nie aż tak źle. - Przecież panience mówiłem - ukradli. Taki specjalny boks tam stał, na specjalne zamówienia, część wywiezono, a te pięć worów zniknęło. Tam pożar nie sięgnął, stąd wiemy, że ukradzione. No, co jak co, ale worki nie potrafią w końcu chodzić. A tak po prawdzie to nie wiadomo, czy więcej tego nie wywieźli, czy nie wynieśli jakoś. Zanim tą stodołę ugaszono minęło ładnych parę godzin.
- Nie wiem, panienko, rozmawiałem z nim raz, po jego przybyciu, już wtedy wydawał się niezadowolony. Wyglądał mi na takiego, wie panienka, wielkomiejskiego, jeśli mógłbym go tak nazwać. Człowiek czynu, co go to zamknęli w jakiejś dziurze, jak on na front chciał iść. Sam zresztą mi mówił, że tutaj nie jest potrzebny, że potrzebują go tam. - Widzisz to "tam"? Dostrzegasz je? Daleko na horyzoncie, poza murami tego miejsca, ponad dachami, gdzie przelewała się krew. Tam, gdzie zamieszkała teraz Wojna i gdzie nie było tak spokojnie jak tutaj. Życie nie biło pełną piersią - tam oszczędzało każdy dech.
- W dwóch miejscach na raz? Co ja słyszę? - Otworzył szerzej oczy ze zdziwienia, wpatrując się w ciebie, prawdziwie zdumiony. Chyba właśnie próbował się przekonać, czy czasem nie próbujesz sobie z niego zażartować. - Tetsu, to, khh... tutejszy łajdak. W sumie... może to on? - Zamyślił się głęboko. - Jest jednym z tych ludzi, z którymi się nie dogadujemy. Ma swoją bandę tutejszą, nie robią na co dzień kłopotów, ale czasem wszczynają jakieś burdy. Gdyby robili coś poważniejszego, wylecieliby stąd, ale jego nie tak łatwo przyskrzynić. Ma pieniądze, ma wpływy. Cóż, jak mówiłem - nigdy jakoś bardzo poważnie nie przeskrobał, alee... ostatnio się z nim posprzeczałem. Świętowaliśmy zbiory, jak każdej jesieni, zażądał ode mnie, żebym wydał ludziom więcej jedzenia, że nie mogą zdawać tyle, ile żądam. Zwyzywał mnie, rzucił się niemal na mnie, na szczęście straż zareagowała... - Przymrużył oczy, wracając wspomnieniami do tych wydarzeń. - Cholera, dlaczego nie wpadłem na to wcześniej? On ma taki zwyczaj bawienia się w obrońcę uciśnionych. - Tak, to wydawało się być kolejnym tropem. - Rzeźnika panienka znajdzie na samym rynku, tam ma też mieszkanie, późniejszego ranka otwiera zawsze zakład. Nie da się nie trafić. Zresztą - jest oznaczony, nawet jak nikogo nie będzie na zewnątrz.
Tobimaru już miał wychodzić tak na dobrą sprawę, kiedy wszystko porozkładał i nalał ci nawet ciepłego naparu, żebyś mogła się nim poczęstować. Pachniało zachęcająco. Zatrzymał się jednak z tacką w ręku, kiedy go zaczepiłaś.
- Orito? A kto to? - Nie wydawał się udawać. Taki półgłówek chyba ogólnie niewiele potrafił. Jak na razie wyglądało na to, że potrafi tylko w herbatę.
- On nie ma raczej zbyt wielu kontaktów z obcymi. - Ikaru machnął lekko ręką, uśmiechając się czule. Ciekawe, jak to jest - mieć syna, który, już mogłaś się domyślać, nie jest najmądrzejszy na świecie i chyba cierpiał na jakieś wypaczenie umysłowe. - Idź już synku, prosiłem o doglądnięcie koni, przypominam.
- Dobrze, tatku!
- Kto mógł mu źle życzyć? Noo obawiam się, że niemal wszyscy. - Odetchnął. - Orito ma tutaj bardzo złą sławę. Rzeźnik jest zdenerwowany, że jego córka się z nim szlaja, jak on taki niepoprawny paniczyk, jak to mówią tutejsi, Tetsu toczy pianę na jego widok, nawet Yatoro go nie lubi. A mi go najzwyczjaniej na świecie żal. Wiem, że stracił rodziców, którejś nocy niemal wył za nimi do księżyca. Regularnie upijał się w tutejszej karczmie i jeszcze do burd był pierwszy. Rozumiesz to, panienko? Upijający się piętnastolatek. - Pokręcił głową, przymykając oczy, jakby sam czuł ten ból i ciężar na swoich ramionach. - Szkoda chłopaka... Nie wyobrażam sobie, co na tej wojnie musiał przeżyć, ale ilekroć o nim słyszałem i jak go widziałem, to miałem wrażenie, że zniszczenie promieniuje z niego ze wszystkich stron.
0 x
• • •
Fine.
Let me be Your villain.
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 17 lis 2018, o 13:22
- Rok 385 - Jesień -
[/color][/b]
" Włodarz "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=BAfpXgj2Hpo [/youtube]
Ikaru wydawał się rzeczywiście szczerym i chcącym udzielić odpowiedzi na trapiące ją pytania zarządcą, nie spodziewała się, że współpraca będzie na tyle prosta. Liczyła, że będzie musiała sporo ciągnąć go za język, mimo to dowiedziała się wielu istotnych rzeczy i kilkudziesięciu faktów już teraz.
- A więc Yatoro oraz Ikaru znają się od lat... Trzeba będzie go odwiedzić, ciekawe jak zareagowałby na wizytę Orito - Zastanowiła się bowiem wiedziała, że Orito byłby w stanie dowiedzieć się w niektórych sytuacjach więcej od niej a tym bardziej ona mogłaby dowiedzieć się nieco bardziej o nim samym stosując pewien fortel. Tylko jak zareagowałby na to sam Orito? Na pewno nie byłby pocieszony tym, że Inośka paraduje po osadzie podając się za niego.
- Tak, to możliwe, tak samo jak teraz rozmawiam z tobą Ikaru-dono a w tej samej chwili możesz spotykać się z Yatoro-dono i wydawać mu polecenia, albo nawet pić herbatę... - Skrzywiła się nieznacznie ponieważ wszystko mogło przybrać nawet i taką formę, kogoś kto przybiera formy innych ludzi i ustawia wszystkich jak lalki w swoim teatrzyku. Jaki lalkarz jednak spodziewałby się, że na scenę może wkroczyć lalka której nie kontroluje która również jest w stanie pociągać za sznurki, jego sznurki, w swoją własną stronę.
- A dowiem się coś więcej o tym całym Tetsu i tych osobach z którymi się trzyma? - Łajdak Tetsu wydawał się być dobrą poszlaką która być może rzuci światło na obecność chłopaka na polu a może i nawet odnośnie kradzionych zbiorów.
- Tetsu posprzeczał się z Ikaru o żywność... Pięć worków zniknęło, albo więcej... Może to on je ukradł? Trzeba będzie się rozejrzeć - Blondynka cały czas starała się ułożyć w swojej głowie plan kolejnych działań jakie podejmie, natłok informacji wydawał się być odrobinę przytłaczający stąd też zaczęła powoli sobie wszystko szufladkować.
- Hai... Dobrze, porozmawiam i z tą dwójką - Mówiła mając na myśli Ai oraz jej ojca, rzeźnika. Relacja między rzeźnikiem a Orito mogła grać tutaj pierwsze skrzypce. Nie mniej jednak ciekawiło ją też to jak każda z tych osób zareagowałaby na spotkanie z blondynem. Tobimaru niestety nie okazał się żadnym źródłem informacji, spodziewała się czegokolwiek, może nie konkretnie tego co usłyszała lecz wciąż była zawiedziona dowiadując się, że Tobi niezbyt się orientuje w kontekście chłopaka od Yamanaków. Na wspomnienie o zachowaniu Orito również zrobiło się jej go żal, przymrużyła też oczy zatrzymując na twarzy smutną minę, zwłaszcza, że przypomniała sobie to co odczytała w listach które były do niego kierowane. Kondolencje... Dla Turkusowej śmierci, otóż to, to był jego żal, jego trud. Zrozumiała wtedy o co chodziło od samego początku, to uczucie dejavu w którym odczuwasz to samo nawet jeśli okoliczności nieco się zmieniły, wtedy dostrzegasz coś podobnego kątem oka co wprawia cię w to uczucie. Najgorsze jednak nie było samo to uczucie a to co nadeszło po nim, po nim nadeszła ulga, spokojna ulga która pozwoliła jej się cieszyć. To złe i straszne ale... Poczuła się lepiej, że to jego spotkało a nie ją, okrutne i trudno się pogodzić z własnymi myślami jednak odrzucenie tych myśli w swojej kategorii to najlepsze co mogła zrobić.
- Ja... Chyba wiem co go dopadło tyle, że... On tego na pewno nikomu nie przyzna. - Przeniosła jedną dłoń w okolice nadgarstka drugiej dłoni ściskając się w tym miejscu odrobinkę, oczywiście dopiero po napiciu się herbaty.
- To... On stracił swój cel, na pewno myśli, że jest bezużyteczny, pewnie zawsze go wspierali i nigdy o nich nie myślał, że oni... Zawsze misja była najważniejsza a jednak... Głęboko nie - Pociągnęła nieznacznie nosem, samo wypowiadanie tych słów sprawiało, że robiło się jej tak strasznie przykro.
- On-on... Kiedyś go znałam, zawsze był pewny siebie i-i taki... Po prostu zawsze sięgał do gwiazd, był najlepszy, najcwańszy, najmądrzejszy. - Spojrzała nieco niżej pozwalając by grzywka znów opadła nieco zasłaniając jej twarz, ciężko było ukrywać emocje myśląc o tym wszystkim, zwłaszcza, że jeszcze nie tak dawno sama martwiła się co ją spotka i jaki los czeka jej rodziców na wojnie, wciąż się o nich martwiła teraz jednak zrozumiała, że ta tragedia nie dotyczyła jej, nie mogła. Wyparła to, ale to wciąż bardzo, bardzo blisko.
- Jeśli oni umarli to musiał to bardzo przeżyć, nie mogę go winić ale... w taki sposób stracił wszystko, stał się bezużyteczny, odesłany, stracił i misję. Jakby szukał możliwości ucieczki - Sama nie zamierzała nad nim teraz płakać, nie chciała, nie tutaj a mimo to czasami jest tak, że nie kontrolujemy pewnych rzeczy, oczy same się zaczerwieniły i zaczęły wpuszczać pojedyncze krople łez. Szybko je przetarła rękami nim podniosła głowę. Starała się potem dopić herbatę, nie miała już właściwie pytań. Przynajmniej na tą chwilę.
- Chyba od razu zacznę... Ikaru-sama - Odparła po kilkunastu chwilach jeśli mężczyzna nie miał nic do dodania. Ukłoniła się - Arigatou Ikaru-dono, w razie kolejnych pytań przyjdę - Podziękowała za informacje bo rzuciły na tą sprawę kilka tropów które będzie musiała zbadać. Wtedy też postarała się opuścić budynek uprzednio zabierając ze sobą swój płaszcz. Jeżeli była w stanie wyjść, prędzej, lub później to od razu zaczęła podsumowywać wszystko.
- Tetsu, łajdak i pijak, obrońca uciśnionych, trzeba go sprawdzić.
- Ai i Rzeźnik... Też trzeba z nimi pomówić
- Yatoro-dono oraz magazyn. Śledzenie zaginionych worków...
- Sprawdzenie co z Orito - Wyliczała na palcach swoje kolejne ruchy, na wspomnienie o każdym z nich spuściła z siebie powietrze takim głośniejszym westchnięciem bo nie wiedziała jak powinna się za to zabrać, od czego powinna właściwie zacząć. Niby do rzeźnika było chyba najbliżej, powinna dostrzec gdzieś na rynku szyld, mimo to nie mogła się zdecydować jak podejść do tej rozmowy na samym początku. Czy powinna iść jako ona czy może wzbudzić agresję i reakcję rzeźnika pozując za Orito, tyle możliwości pomyłki...
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078 Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala
Post
autor: Shikarui » 18 lis 2018, o 08:52
Misja Wojenna C
Pull out your heart to make the being alone
Easy.
22
- A tak, rzeczywiście. - Mężczyzna zreflektował się, że przecież nie podał ci żadnych szczegółów odnośnie Tetsu, chociaż te były istotne dla twojego śledztwa, dla samego znalezienia mężczyzny. Jego olśnienie, bo tak to można było nazwać, w sprawie z przypomnieniem sobie tamtego incydentu, nieco go wytrąciło z trybu poprawnej opowieści. Zebranie materiałów do kupy nie było takie trudne, skoro śledztwo toczyło się aktualnie na bieżąco. - Rosły mężczyzna, dobrze umięśniony, ciemne, krótkie włosy, kwadratowa szczęka i zielone oczy. Kawał chłopa, nie da się go nie poznać. Przesiaduje prawie każdego wieczora w "Zimorodku", karczmie na rynku, zawsze ze swoją bandą. Pracuje jako robotnik, to tu to tam... budowlaniec głównie. Nie mam pojęcia, czy teraz ma jakieś zlecenie, które wykonuje. - Pośpieszył z potrzebnymi informacjami. Zaś jaki był? To już mniej więcej zostało ci opowiedziane. Twój umysł został napełniony informacjami, tymi bardziej i mniej ważnymi. Wszystko wyglądało na to, że czeka cię więcej zabawy, niż się spodziewałaś.
Ikaru skinął głową, przywdziewając na twarz lekki uśmiech. Słuchał cię wcześniej z uwagą, zresztą ciągle słuchał, to co miałaś do powiedzenia na temat Orito skwitował tylko smutnym pokręceniem głowy. Nie było niczego innego do dodania. To było kolejne prawidło wojny, że sprowadzała nieszczęścia na tych, którzy brali w niej udział, ale i potrafiła sprowadzić wiele uniesień po wygranych bitwach i ciężkich worach z pieniędzmi, które znosili wojacy do domów. Byli tacy szaleni, co nawet potrafili się cieszyć z tego, że kolejna z bitew nadciągała. Zazwyczaj ci najmłodsi, którzy nie wiedzieli jeszcze, że to, co naprawdę dzieje się na polach bitew, nie jest możliwe do porównania z tym, jak opisywali je poeci.
- Gdyby panienka czegoś jeszcze potrzebowała, jestem do dyspozycji. - I z tym pozytywnym akcentem mogłaś zamknąć chociaż jedną sprawę, tę priorytetową - odwiedziny u włodarza i dowiedzenie się najważniejszych rzeczy. Pogoda na zewnątrz jeszcze bardziej się poprawiła, było już południe, przyjemne, jesienne słońce, które przedarło się przez chmury, oblało twoje policzki ciepłem, jakby chciało ci pogratulować, zachęcić do dalszego działania. Na rynku panował spory ruch - kramiki rozstawiły się wokół fontanny i kupcy próbowali ściągnąć do siebie klientów, chociaż nie robili tego w tak oczywisty sposób jak w wielkich miastach. Nikt tutaj nie próbował przekrzyczeć siebie wzajem, bo i ciężko było mówić o wielkiej konkurencji między nimi. Przechodząc przez rynek rzeczywiście zauważyłaś budyneczek, w który wbudowany był kram - pod drewnianymi kolumnymi i zadaszeniem, które stanowiło wysunięte pierwsze piętro konstrukcji. Stalowy szyld, cicho skrzypiący, kiedy bujał się na boki pod naporem wiatru, prezentujący udziec, był wystarczająco wymowny. Stół kramu, na którym niczego nie wyłożono, był właśnie zmywany przez drobną, śliczną dziewczynę. Czy może już kobietę? Miała brązowo-rdzawe włosy, splecione w gruby warkocz, który sięgał jej po pas, nos okropiony piegami, które spływały na jej policzki, zielone oczy okolone gęstą linią długich rzęs. Okrągła buzia i kształty, których nie powstydziliby się bogowie. Na sukience nosiła fartuch, nieco poplamiony, ale plamy były stare, dawno zapranej po kilkakroć - tylko to był ten rodzaj plam, których się nigdy nie pozbędziesz z materiału. Po lewej stronie było wejście do sporego budynku, z którego wyszła właśnie kobieta niosąca spory pakuneczek. Pewnie zakupki. Widziałaś też Zimorodka, karczmę, pod którą wczoraj trwała burda. Ten opis... no tak. Potrafiłaś pokryć opis Tetsu z tym mężczyzną, który wczoraj wytargał Orito za włosy.
Dziś nikt nikogo nie targał. To tylko wiatr targał twoje włosy.
0 x
• • •
Fine.
Let me be Your villain.
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 18 lis 2018, o 10:47
- Rok 385 - Jesień -
[/color][/b]
" Co dalej? "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=BAfpXgj2Hpo [/youtube]
Teraz trzeba było podjąć decyzję, czy powinna zacząć od strony ciemnej całej tej sytuacji, od wichrzycieli Tetsu albo od córki rzeźnika i samego mężczyzny. Tym bardziej, że mogła prowadzić te śledztwo na kilkanaście sposób, bezpośrednio albo z ukrycia. Najpierw jednak potrzebowała zdobyć więcej informacji by sprecyzować wobec kogo zastosować jakie metody. Póki co wszystko dalej było w powijakach a sam Orito również nie zdecydował się powiedzieć za wiele.
- Mogłabym się gdzieś zaczaić i każdego przez dzień poobserwować ale... Jakie mi to da efekty jeśli jeszcze nie wiem nic - Westchnęła nieznacznie poprawiając nieco swoją kitkę i zaciągając kaptur. Mimo, że świeciło słońce to dalej była to jesień i najcieplej nie było. Pierwszym co spostrzegła to spory ruch na rynku, nie było to nic dziwnego wspominając, że było południe i Utsukushi wcale nie było małą osadą. Pięć tysięcy osób i kto wie, może więcej które się tutaj przypałętało wydawało się być sporą liczbą, zwłaszcza jak na mieszkanie przy granicy pomiędzy krainami. Spojrzała również w stronę zimorodka. Akurat na Tetsu miała swój własny plan. Dać dziecku zabawkę i zobaczyć co z nią zrobi.
- Zboże które zniknęło, on jest pierwszym podejrzanym w jego sprawie, a co jakby rzucić w jego stronę fałszywe oskarżenie a później podsłuchać i go poobserwować? - Przyłożyła dłoń do swojego podbródka zastanawiając się przez sekundę, myślała, że ktoś taki jak on od razu zacznie martwić się o siebie. Tylko musi to zabrzmieć wiarygodnie, każda jedna osoba w to wplątana musi się zgadzać wedle tego co on może wiedzieć więc trzeba go najpierw wypytać.
Powoli kierowała się w kierunku kramiku pod drewnianymi kolumnami, widziała szyld z udźcem o którym wcześniej wspominał Ikaru, tak, to było to miejsce. Za stolikiem stała drobna, śliczna panienka, drobna...
- Jest większa niż ja? - Zastanowiła się przyglądając się kobiecie która zajmowała się porządkami na swoim stoisku. Trudno z odległości oszacować czy ktoś faktycznie ma te kilka centymetrów więcej albo mniej. Zielone oczy, równie zielone jak jej, długie rzęsy... Wyglądała inaczej, bardziej wyjściowo od niej, splecione w warkocz włosy i " kształty " No cóż, trudno nie powiedzieć by nie przyciągała wzroku, nawet i Inoshi.
- Czy to z nią był Orito? - Westchnęła nieco speszona i to wcale nie z tego powodu, że dziewczyna przyciągała wzrok, ot, tak zwyczajnie się speszyła bo ktoś nawet w takiej pracy dbał by wyglądać lepiej niż zwykle, takie odniosła wrażenie, sama wiedziała, że zbytnie zabawy w makijaż to nie jej bajka, jednak nie z tego powodu, że by nie chciała. To była jedna z tych rzeczy które mogły zostać poświęcone na rzecz treningu i stawania się lepszą, przynajmniej jeśli chodzi o zadowolenie klanu. Tak było kiedyś, teraz i tak sporo rzeczy uległo zmianie, wspomnienia jednak czasem wracają.
- O-ohayo... Przepraszam za śmiałość... Ai-chan? Zgadza się? - Powoli podeszła do stoiska spoglądając na zajmującą się nim kobietę, jak już była na miejscu odezwała się w jej kierunku wykonując machnięcie dłonią, jak na przywitanie. Jak tylko podeszła wykonała drobny ukłon. Kobieta nie była żadnym oficjelem a tutaj z tego co już zauważyła preferowano nieco bardziej luźne podejście więc próbowała się nieco zniżyć do tutejszego poziomu, mogło to wyglądać niezręcznie jednak nie od razu Rzym zbudowano. Jak już była na miejscu to złączyła razem łapki rozglądając się to z lewej to z prawej, zwłaszcza skupiła się na drzwiach. Zdjęła też kaptur bo nie mogło być miłym rozmawiać z kimś w kapturze, taka osoba traciła na wiarygodności w zwyczajnych i szczerych rozmowach.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078 Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala
Post
autor: Shikarui » 18 lis 2018, o 11:49
Misja Wojenna C
Pull out your heart to make the being alone
Easy.
24
Twarz niewiasty nie była ozdobiona makijażem. Niektórzy po prostu tak już mieli - nie potrzebowali pudru ani mazideł, żeby wyglądać najzwyczajniej w świecie dobrze , a ten kwiatuszek tutaj został wyjątkowo hojnie przez swoich rodzicieli obdarowany. Kolejna osoba wyszła ze sklepu, kiedy podeszłaś bliżej, niknąc w tłumie, mijając się z inną, która właśnie wchodziła. Jak to zwykle bywało - ruch był spory o tej godzinie, przedobiadowej, a skoro to była jedyna rzeźnia w okolicy to nic dziwnego, że dobrze się im powodziło i interes aż kipiał. Była o parę centymetrów wyższa od ciebie, o parę niezłych centymetrów - mierzyła około metra sześćdziesięciu pięciu, na pewno nie poniżej, ale i wątpliwe, by osiągnęła magiczne metr siedemdziesiąt. Nie przerwała swojej pracy, kiedy podeszłaś, biorąc cię za jednego klientów (chyba ). Dopiero, kiedy zagadałaś do niej bezpośrednio, uniosła głowę, zatrzymując swoją rękę w półruchu. Zwinęła szmatkę, przyglądając ci się z lekkim zaskoczeniem - zwłaszcza intensywnie wgapiała się w twoje oczy, jakby nie mogła się zdecydować, na którym z nich powinna się skupić, choć były przecież takie same.
- Dzień dobry... - Ukłoniła się również. - Tak, to ja... pani... - tutaj się zawahała, w końcu wyglądałaś jak dziecko, formalny zwrot przestał być tak oczywisty - w sprawie Orito-dono? - Wydukała w końcu, najwyraźniej niemal równie speszona, co ty. Ciekawe tylko, czy w tym samym punkcie.
0 x
• • •
Fine.
Let me be Your villain.
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 18 lis 2018, o 12:20
- Rok 385 - Jesień -
[/color][/b]
" Córka rzeźnika "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=BAfpXgj2Hpo [/youtube]
Tak przypatrując się dziewczynie dostrzegła, że wszystko to są jej naturalne walory, momentalnie w jej głowie pojawiło się kilka zwyczajnie prostych myśli.
- Ciekawe jak wygląda jej tatko... - W swojej głowie nie brzmiała jak kunoichi prowadząca śledztwo, o nie. Jak już znalazła się przy stoisku i zwróciła uwagę dziewczyny mogła przejść do dalszego postępowania. Miała w tej chwili kilka możliwości, z początku chciała porozmawiać z nią zwyczajnie. Teraz jednak zdała sobie sprawę z tego, że jej zakłopotanie oraz zakłopotanie dziewczyny stworzyło dla niej pasmo nowych możliwości. Potwierdziło się jedno, rozmawiała z tym z kim chciała a co najlepsze, potwierdziło się, że z na Orito, od razu o niego pyta, dlaczego akurat o niego?
- Od razu zapytała mnie o Orito... Już z nią rozmawiał? Wiedziała, że ktoś przyjdzie? Może to moje pół oficjalne przywitanie... - Zacisnęła lekko usta, przez dosłownie sekundę, nie przedstawiła się co mogło wydawać się bardzo niekomfortowe swojej rozmówczyni.
- Mam na imię Inoshi - Powiedziała normalnie, jednak starała się przepuścić przez swoje usta odrobinę klanowej dumy. Zresztą, jej zielone oczy jasno zdradzały, że była Yamanaką, tak samo jak i Orito bowiem jego również nie były inne.
- Tak, Orito-san... Przybyłam z domu, jestem jego dawną przyjaciółką... - Wtedy spuściła nieznacznie głowę przykładając zaciśniętą, delikatnie, dłoń do piersi. To wszystko miało być przedstawieniem, co zrobi, jak się zachowa. Chciała dostrzec czy Orito i Ai łączy coś więcej niż tylko znajomość. Chciała mieć pewność bo póki co miała jedynie poszlaki których mogli się oboje wyprzeć. To może być istotny element śledztwa jeśli Orito faktycznie brał we wszystkim udział, nawet jeśli nie, to potwierdzi jego niewinność.
- Martwiłam się o niego strasznie. Niedawno doszły do nas informacje, że został ranny i przysłali go tutaj. Przybyłam najszybciej jak mogłam... Mógł o mnie nie mówić - Spuściła smutno głowę nie kryjąc mimiki która cechowała się w tej chwili ustami wykrzywionymi w przeciwną stronę do uśmiechu, to było subtelne.
- On zawsze był skupiony na misji, nie wyobrażam sobie jak się teraz czuje i jeszcze te straszliwe plotki na targu, że jest przestępcą i powinni go zakuć w kajdany... Nie mogę sobie wyobrazić jego robiącego krzywdę zwykłym ludziom... - Przetarła lekko palcami lewej ręki oczy, najpierw jedno, potem drugie. Miała wyglądać na przejętą jego losem.
- Pow-powiedziano mi, że... Że to pani jest jego najlepszą przyjaciółką tutaj, mojego kochanego Orito. - Kochanego? Naprawdę to powiedziała? Trudno te słowa przechodziły jej przez gardło. Po ich wypowiedzeniu poczuła żywy niesmak, zarówno do niego, do tych słów jak i do siebie samej. Poczuła jakby ktoś związał jej żołądek, dokładnie w tej chwili, bańka powietrza która osiadła tam i sprawiła, że stoi wyprostowana i nie pozwala jej się zgarbić ani wypuścić powietrza. Wydawałoby się, że nawet ciężko w tej chwili złapać normalny oddech, zdenerwowała się poprzez wypowiedzenie tych prostych słów które częściowo były prawdą bo chciała się o niego troszczyć jednak nigdy nie powiedziała by ich na serio w taki sposób.
- Nie podoba mi się gra na jej uczuciach ale jaką mam pewność, że nie będzie czegoś tuszować jeśli będę starała się zostać neutralna a tak... Będę wiedziała z kim mam do czynienia, może powinnam wpierw bardziej tą sytuacje wybadać ale wtedy to by było podejrzane - Na wiele rzeczy miała tylko jedną szansę, trudno znaleźć złoty środek i zagrać idealnie swoją rolę w wielu teatrzykach które miały ją w najbliższym czasie czekać, mogła też nie grać niczego i spróbować zdobyć informacje zwyczajnymi rozmowami jednak po rozmowie z Ikaru czyła, że wiele w ten sposób się nie dowie bowiem faktyczne ślady zdają się znikać wraz z Tetsu oraz Ai. Ai po stronie Orito która będzie go chronić a tetsu? Ten który zrzuci na niego wszelkie winy, no i jeszcze Yotaro... Do każdego musiała zaplanować nieco inne podejście lecz... Czy byłoby to trudne dla kogoś takiego jak ona?
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078 Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala
Post
autor: Shikarui » 18 lis 2018, o 14:34
Misja Wojenna C
Pull out your heart to make the being alone
Easy.
26
Tak sobie mogłyście "niekomfortowić się" wzajemnie. Jedna lepsza od drugiej, doprawdy. Niewiasta wrzuciła ściereczkę do miski ustawionej przy jej nogach pod stołem i wytarła dłonie w fartuch.
- Miło mi poznać, Inoshi-dono. - Odparła gładko, czekając na twoje dalsze słowa. Długo czekać nie musiała - nadeszły. Sprawiły, że uniosła wyżej brwi, ciężko ci było rozszyfrować emocje malujące się na jej twarzy, były skryte za jej lekko opaloną karnacją i piegami, w dużych oczach barwy letniej, ciemnej trawy. - Domu? Masz na myśli Saimin? - Zwracała się ciągle do ciebie formalnie, z pełną grzecznością, jaką tutaj wypadało zachować, nawet jeśli byłaś od niej młodsza. O, to na pewno.
- Noo... - Uciekła od ciebie oczami na bok, przesuwając nimi po jednej z prostokątnych kolumn, wędrując drogą wyznaczoną przez jedną z rys na drewnianym stole. Zaplotła ręce na klatce piersiowej. - Niczego nie mówił... - Przyznała. Brzmiała na obrażoną, delikatnie, ale różnica w jej intonacji była wyczuwalna. Mogłabyś też postawić, że to nie obrażenie, że to zawód. Jakaś negatywna emocja zakradła się najwyraźniej do jej wnętrza.
- Przepraszam, ale czego właściwie panienka chce? - Wróciła do ciebie spojrzeniem, nie podzielając twojego bólu i współczucia, który okręcił się, według twoich słów, wokół młodego shinobiego, który czekał na ciebie, śpiąc prawdopodobnie, w swoim wynajętym pokoju, w którym było zdecydowanie zbyt wiele tajemnic, żeby opuszczać tamten posterunek ot tak. Za dużo też na to, by zostawiać mapy rozłożone na środku biurka.
- N-naprawdę? - Dała się zadziwić, jej policzki zaraz pokryły się rumieńcem, a harda, zamknięta postawa, jaką przybrała, wyłagodniała natychmiast. Wykrzywiła nieco kącik ust, ale to nie był grymas niezadowolenia czy braku aprobaty. Chyba aktualnie sama nie wiedziała, jak na to zareagować. Nie zwróciła przez to zbytniej uwagi na to, że dodałaś to słowo klucz "ukochanego", które tobie samej wywróciło żołądek do góry nogami i zalało wnętrzności sokami. - Móój kontakt z nim jest... noo... - Sięgnęła palcami do swojego warkocza i uniosła go nieco, przesuwając kciukiem po miękkim pędzlu na krańcu. - Spotykamy się po prostu czasem i ten... rozmawiamy. - Zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
0 x
• • •
Fine.
Let me be Your villain.
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 18 lis 2018, o 16:17
- Rok 385 - Jesień -
[/color][/b]
" Córka rzeźnika "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=BAfpXgj2Hpo [/youtube]
No pewnie, że mogły ciągnąć obie tę linę. Jedna w swoją stronę druga w swoją. Początkowo wszystko wydawało się przebiegać tak jak założyła. Poznały się, jedna poznała miano drugiej i już po pierwszych słowach obserwowała tę twarz niezbyt chcącą zdradzić wszystkie swoje tajemnice. Oczywiście, że chodziło o Saimin. Kiwnęła głową, delikatnie, na potwierdzenie słów dziewczyny, dobrze myślała.
- Tak jak przypuszczałam... - Te pierwsze " no " te uciekające od kontaktu oczy szukające odpowiedzi gdzieś gdzie jej nie ma... A może i jest jednak poza granicami wzroku obojga z nich. Ta jedna rysa przypominająca linię życia która kierowała się tylko do jednego miejsca, jednego punktu. Następnie ten gest i potwierdzenie. To było to co chciała dostrzec. Lekki grymas, zdziwienie lub zawód. Czyli jednak coś między nimi było, nawet jeśli nie było to coś wielkiego to były to podwaliny pod coś silniejszego co mogło wytrzymać wielkie fale albo rozbić się pod wpływem najmniejszej z nich... Inoshi byłą teraz taką falą, tą najmniejszą która przyprawiła Ai o zawód, fałszywy zawód bo to co mówiła było kłamstwem.
- A więc... Wy dwoje... - Powiedziała starając się udawać zaskoczoną najlepiej jak potrafiła, przyjaciółka nie musiała oznaczać kogoś więcej ale może... Otworzyła oczy szeroko starając się by sprawiały wrażenie jak największych w tej chwili. Poruszała się wzrokiem po jej warkoczu który zdawał się prezentować jej skrępowanie pytaniem które jej zadano, mimo to udzielała odpowiedzi. Dalsze postępowanie nie było proste, trzeba było ostrożnie dobierać słowa którymi zamierzała zaatakować Ai. Wiedziała, że dziewczyna rzeczywiście może być jedną z jedynych osób w osadzie które dobrze mu życzą.
- Chciałabym się z nim spotkać, przybyłam jak tylko się dowiedziałam, podobno... Podobno wczoraj zdarzył się wypadek w karczmie i od tamtej pory nikt go nie widział, pytałam tam ale nie potrafili mi powiedzieć gdzie jest, nawet Ikaru-dono nie wie ale słyszał o tym wypadku z jego udziałem - Po co były te kłamstwa? Po to by jeszcze pewniej móc stwierdzić co się za tą dziewczyną kryję.
- Mogłaby panienka... Zaprowadzić mnie do niego? Bardzo się martwię... Słyszałam, że wszyscy mu źle życzą a jeśli stanie mu się krzywda nie wybaczę sobie... Nikomu - To było chyba jasne, że chciała odciągnąć dziewczynę od zajęć sklepowych i zabrać ją ze sobą do Orito i tam zacząć rozmawiać na poważnie. Poza tym, była ciekawa jak dziewczyna zareaguje a tym bardziej jej ojciec jak mu powie, że musi się czymś zająć, tym bardziej jak zareaguje na same informacje o Orito jeśli tamta zdecyduje się je przekazać lub je ukryje. Jeśli ojciec jest podejrzliwy będzie wiedział, że coś jest na rzeczy. Poza tym, rozmowa przy stoisku nie przyniesie jej zbyt wiele informacji bo będzie musiała obsługiwać klientów a to nie służy dyskrecji, tak samo w każdej chwili może przerwać im ojciec dziewczyny i nici z rzeczowych informacji. Weszła by do sklepu prawdopodobnie zaraz za nią wysłuchać tego co powie jej ojciec.
Jeśli jednak Ai nie miała pojęcia gdzie Orito może się znajdować to zaproponowałaby coś innego, wciąż chciała ją z tamtego miejsca odciągnąć więc innym sposobem.
- Czy... Chciałabyś się z nim spotkać tak bardzo jak ja? Nie wiem za bardzo gdzie szukać ale... Znałam go kiedyś dość dobrze, może uda mi się go odnaleźć za pomocą pewnej sztuczki. - Oczywiście nie powiedziałaby tego gdyby dziewczyna wiedziała gdzie Orito mieszka.
Najważniejszą rzeczą teraz było doprowadzenie do konfrontacji pomiędzy tym dwojgiem i wysłuchanie ich wersji. Orito sam nie chciał zbyt wiele mówić, być może jednak obecność Ai zmiękczy jego serce na tyle, że podzieli się informacjami i pogodzi się z tym, że w tym stanie niezbyt się przyda, tak samo jego koleżanka widząc go w tym stanie mogłaby zrozumieć, że dzieje się tutaj coś niedobrego z czym sam sobie nie poradzi. Jeżeli udałoby się przekonać panienkę do wyruszenia w drogę to prawdopodobnie nie zatrzymywałaby się do czasu dotarcia do mieszkania Orito. Oczywiście pamiętała o byciu czujną a co za tym idzie sprawdzaniu spokojnie kątów czy spoglądania czy ktoś ich nie śledzi, najdyskretniej jak potrafiła, tylko nieznacznie obracając wzrok podczas spoglądania na dziewczynę idącą obok. Umiejętności sensoryczne byłyby teraz bardzo przydatne, niestety ilość osób na ulicach sprawiała, że są kompletnie bezużyteczne w takim tłumie a jedynym miejscem w którym mogłaby ich użyć są okolice domu Orito bowiem właśnie tam oczekiwałaby znajomej sygnatury chakry, którą mogła tam dostrzec, albo i nie.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078 Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala
Post
autor: Shikarui » 19 lis 2018, o 15:27
Misja Wojenna C
Pull out your heart to make the being alone
Easy.
28
Masz wystarczająco siły, żeby utrzymać w swoich drobnych rączkach tak szorstką linę? Wypadnie ci, przewrócisz się, zedrzesz sobie skórę. Nie doświadczysz niczego przyjemnego, jeśli w obie strony przeciąganie będzie zbyt intensywne. Na razie się o to nie martwiłaś i tym nie przejmowałaś, bo te przepychanki, takie drobne, wstydliwe nieco z obu stron, wewnętrznie niepoprawne na swój sposób, nie mogły przynieść strat. Im dłużej się przeciągałaś - tym więcej o swojej, ekhem, "przeciwniczce", wiedziałaś. Dobrze. To ty mu miałaś informacje zdobywać, oni mieli ci je dawać. Pełnymi garściami, żeby zaspokoić głód wiedzy i ciekawość tego, kto tu był sprawcą . Nie byłaś niewinna, więc nie uniosłaś jako pierwsza kamienia.
- Nie, nie, nie! - Zaprzeczyła w te pędy, wyciągając przed siebie ręce, jakby chciała się od ciebie oddzielić. Albo mocno zaprzeczyć temu, co właśnie powiedziałaś, czy raczej - zasugerowałaś. Czasem nie trzeba kończyć, wystarczyło dodać sobie jeden do dwóch, tylko nie napisać na końcu znaku równości. Człowiek sam go sobie dopisywał w swojej głowie. Dopowiadał, bo to oczywiste, że te dodawanie równa się dwa. - Nie, nie, my tylko... jesteśmy... no znamy się trochę, nawet nie bardzo. - Zaczęła nieco kręcić, przygryzając dolną wargę i znów uciekając spojrzeniem - tym razem w dół, na ten warkocz, który teraz nakryła rękoma, które tak szybko wystrzeliły ku tobie w ramach zaprzeczenia.
- Wypadek? - Uniosła głowę. - Zaraz... coś się stało Orito? - Otworzyła szerzej oczy. No mów, mów, blondyneczko. Kłam dalej, żeby dowiedzieć się więcej. - Cholera... - Zaklęła cicho pod nosem i zaplotła ręce na klatce piersiowej, przygryzając paznokieć. Chyba często to robiła, bo jej pazurki nosiły ślady obgryzania. Traciły przez to na "ładności". - Nie wiem, czy mogę... - Zawahała się. Oj wahała się bardzo mocno, te wiadomości o tym, że Orito mogło się coś stać, albo raczej - kolejne szczwane sugestie, dość mocno na nią zadziałały. Wręcz bardzo mocno, trafiłaś w punkt. Punkt słabości. - Orito nie pozwolił mi nikomu mówić o swoim obecnym lokum. Ale mogłabym... sprawdzić dla panienki, co z nim. - Wybrnęła w końcu z sytuacji, nie mając pojęcia, jak mocno ją ściemniałaś, do pewnego stopnia i że sama Orito uratowałaś.
- Zaraz wracam. - Nie wytrzymała w końcu i weszła do wnętrza sklepu, obróciwszy się energicznie na pięcie. Mogłaś za nią pójść, ale i tak pocałowałbyś klamkę - o ile mogłaś wejść do samej rzeźni i zobaczyć mężczyznę, który był jak kropka w kropkę podobny do swojej córki (czy raczej ona do niego), tylko z męskimi rysami, które dodawały mu powagi, tak już za samą Ai nie sposób było iść - zniknęła za kolejnymi drzwiami, do których rzeźnik cię nie przepuścił. Długo czekać na nią nie musiałaś. Wróciła - z płaszczem w ręku, mówiąc ojcu, że zaraz wróci, co usłyszałaś, jeśli weszłaś do środka. Wybiegła niemal na zewnątrz.
- Proszę tu na mnie poczekać. Muszę sprawdzić, co z nim.
0 x
• • •
Fine.
Let me be Your villain.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości