Sytuacja z kozą rozwinęła się, ponieważ okazało się, że to jest skaczący po górach.
- To jest Skaczący po Górach? - zapytał na głos, spoglądając się na zwierzę. - Podobne kozy widziałem na pustyni, ale tamte mają czarną jak smoła sierść. Jednak nadal, nie widziałem, żeby taka koza była w stanie wygrać pojedynek z czymś ala...Nue. - to powiedziawszy, gdy miał wychodzić z budynku, zobaczył ponownie zwierzę, które z jakichś powodów potrafiło w bardzo krótkim czasie pokonywać duże dystanse. Ario przyglądał się chwilę miejscu, w którym była, a potem w miejsce, w którym się pojawiła, czyli w drzwiach.
- Nie wiem czemu, ale ludzie sądzą, że jesteś ich jakimś patronem. Jak rozmawiałem, to mówili, że Ty chroniłeś ich przed potwornościami losu. Jednak nie wyglądasz mi na coś silnego. Czyżby to kolejne z ludzkich wierzeń? Żeby nie okazało się, że im większa wiara w takie rzeczy, tym mocniejsze duchy. - skomentowal, po czym wrócił do skrzynki i domu, zgodnie za namową kozy.
- Nie mam nic do jedzenia dla Ciebie, musisz sobie poradzić sam. Od pewnego czasu nie muszę jeść i pić, co jest z jednej strony wygodne, a z drugiej zjadłbym daktyla. - dobrze czuł się w obecności...inności. Szybka koza, wielopokoleniowe Yokai, które były wygnane. To jest idealne towarzystwo dla introwertyka jakim był Ario, bo nikt go nie oceniał, tak jak i on już nie był chyba człowiekiem. W związku z tym pozwalał sobie na wiecej rozmów, niż zwykle.
Kuglarz podszedł do skrzynki i zaczął ją oglądać.
- Najpierw podejdę do sprawy jak inżynier, potem jako ninja. - skomentował, po czym zamierzał wyjąć z plecaka narzędzia i tym samym spróbować otworzyć jakoś kufer. Pierwsze co to chciał przeanalizować strukturę i znaleźć miejsce, gdzie mógłby rozkręcić jakiś zawias. Dopiero gdyby to się nie udało, zacząłby szukać miejsca nałożenia pieczęci i spróbować ją jakoś złamać - przelać w nią chakrę, lub ewentualnie nadpisać swoją pieczęcią. Starał sie zrozumieć jej schemat lub format - czy cokolwiek mu to przypomina.
Ukryty tekst