Dzielnica portowa

Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Spodziewał się takiej reakcji. Cięcie. Jedno szybkie cięcie po wydobyciu wakizashi z pochwy, by pozbyć się tego, co cię przytłoczyło - zaskoczenia. Najpierw tnij, potem pytaj - jeśli odetniesz komuś głowę to oszczędzisz sobie kłopotu z pytaniem. Innymi słowy - zawsze wyjdzie na twoje. Dlatego też podszedł do chłopaka odpowiednio, stając nawet dalej, niż zasięg wakizashi pozwalał, przyglądając się uważnie wszystkiemu, co ma przy sobie i co jeszcze mógł schować. Najpierw upewnij się, że jeśli będziesz ciąć - zabijesz, potem tnij. Jeśli nie odetniesz komuś głowy za pierwszym razem zapewne zechce się bronić. Nigdy nie wiadomo, czy przeciwnik nie okaże się sprytniejszy i zdolniejszy od ciebie. Nie było w tym żadnej głębokiej mądrości, nie było w tym taktyki wychwalanej ponad niebiosa i przekazywanej w Sun Tzu następnym pokoleniom. To była podstawa tak oczywista, że każdy z lekkim drygiem do miecza i odpowiednią ilością apatii miał ją we krwi od pierwszego sięgnięcia po rękojeść. Tak samo jak każdy shinobi wiedział, że w tym świecie nie płaci się za ładne oczka, ale chwilowo jakoś zapłata i zadanie powierzone zeszła trochę na dalszy plan. Stała się narzędziem w dojściu do celu - a cel był blisko.
Płonął.
Płonął życiem w jasnych oczach i płonął żądzą w głębokich, ciemnych zakamarkach tygrysiego serca. Tak wyraźnie czuł, jak bije jego serce... tak wyraźnie czuł, że stoi na ziemi. Nawet nie drgnął, poczuł podmuch powietrza, mętny, na swoim ciele, który roztrącił krucze kosmyki włosów. Nawet nie mrugnął, wpatrując się w chłopaczka przed sobą tymi płonącymi oczyma. Tak samo płonącymi jak płonęło jego wnętrze. Ostatni element układanki i zarazem jego narzędzie. To znaczy - to on był narzędziem. Shikarui był ostrzem, które zamierzało wygodnie ułożyć się w dłoniach chłopaczka - wystarczyło, żeby ten chłopaczek odpowiednio nim machnął. Nakierowywać go nie musiał - znał już kierunek.
- Pomogę ci go zabić. - Propozycja? To nie była propozycja. To było stwierdzenie, które rozpłynęło się w ciszy zaułka. - Wykorzystaj mnie do tego.
To było tak gorące, karmazynowe pragnienie...
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Rindou Arashi

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Nie potrzebował niczego więcej, żeby dokarmić swoją bestię - tylko jego krótkiej zgody, by stać się narzędziem zbrodni - tylko jednego pozwolenia. Jednego podszeptu, który brzmieć będzie: zabij. Komputerowe funkcjonowanie - zaprogramowana maszyna, która ma bardzo niewiele celów w życiu, bo ten cel zyskuje dopiero, kiedy ktoś wklepie w niego odpowiedni kod i nada sens procesom, które zaczną mielić dane. Dostarcz kod - ja wykonam resztą. Pokaż kierunek - przecie podróż to już czysta formalność. Wiedział, że z ust tego chłopaka padnie to jedno słowo. Nie musiał go wypowiadać tak jasno, wystarczyła sama zgoda - potrafił samemu sobie dopowiedzieć parę rzeczy. Zlepić kilka literek, żeby dostać jedno słowo, którego pragnął. Słowo, które było jak przycisk oznaczający start działającego już programu, dla którego ustawiono jeden, konkretny punkt działania. Miał niewiele celów w życiu - i jeszcze mniej rzeczy, które potrafiły go obudzić. Rozbudzić. Na tyle mocno, żeby wszystko stanęło w płomieniach.
Shikarui nie był żebrakiem ani hieną cmentarną, żeby okradać zmarłych, ale to w końcu nie on okradał, tylko jego obecny Pan, który jeszcze chwilę temu dzierżył w piersi ciężkie brzemię zastanowienia, czy ruszyć do karczmy, czy jednak sobie darować, a teraz szukał siły w ostrzu swojego wakizashi. Nie mógł tam znaleźć niczego prócz odbiciem własnej twarzy - jeśli to mu wystarczyło to lepiej dla niego. Co potem zamierzał - było dla czarnowłosego bez znaczenia. To ni była ta pełna moralności opowieść, w której ktokolwiek martwiłby się o czyste łzy matki wylewane za swoim synem, którego chciała powstrzymać przed strasznym czynem. Hizashi mógł wymordować całą karczmę i uciec na drugi koniec świata - Shikiemu było to naprawdę bardzo obojętne. Tak długo, jak długo biło mocno jego serce, kiedy mógł znów stać się ostrzem, spełniać swoje powołanie, odnajdując się na ścieżce przeznaczenia - naprawdę, było mu całkowicie obojętne, jaką tragedię będzie przeżywać tamta biedna dziwka. I jak niewdzięczny jest chłopak przed nim, porzucając ją, chociaż teraz niby w JEJ imieniu się mścił. Gówno prawda. Robił to tylko i wyłącznie dla samego siebie - bo jego matka wcale tego nie chciała. Ale czarnowłosy się nad tym nie zastanawiał, nie osądzał i nie oceniał - bo miał to gdzieś.
Shikarui klęknął na jedno kolano, spoglądając na swojego Pana. Nie zauważał różnicy wieku. Nie zauważał różnicy w doświadczeniu i nie widział też tego, że chłopak aktualnie szuka w nim porady. Wpatrywał się w niego tak, jakby mógł mu w każdej chwili wyznać miłość. Tą całkowicie chorą, zatruwającą, przenikającą swoją toksycznością w obsesji, która ogarnia drugą stronę - ale to nie miłość płonęła w jasnych oczach czarnowłosego. Nie była to też nienawiść.
- Wystarczy mi jeden, czysty strzał, Panie. - Resztę Hizashi mógł dopowiedzieć sobie sam. Shiakrui opisał chłopakowi dokładnie karczmę, rozstawienie pokoi i to, jak wygląda na piętrze mieszkanie karczmarza. Wszystko, czego zdążył się dowiedzieć po swoim pierwszym kręceniu się tutaj i drugim. - Sugerowałbym działać nocą, Panie.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Rindou Arashi

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

- Tak, Panie. - To było zbyt osobiste. Ten mord, ta karczma, ten człowiek, który targał swoje dziecko jak ostatnią szmatę i pozwalał jej żebrać i zmuszał ją do pracy... oh wait, przecież to znów nie ta historia. To nie była wcale ta zemsta. Mogła nawet nie być jego zemstą, bo nie rościł sobie do niej praw - panicz wymagał, panicz miał!
Teraz należało tylko wszystko po kolei przygotować.
- Otworzę ci drogę, Panie. Nie wahaj się. - Lawendowe oczy mogły płonąć, mogły być najbardziej spokojne na świecie, ale przede wszystkim - nigdy nie żartowały. Nie było w tych wilczych dolach wyższych emocji, nie było zawahania i zwątpienia. I nie mogło być zawahania w nikim, kto stał naprzeciwko niego, albo przy nim. Drapieżniki nigdy niczego nie wyczuwały tak dobrze, jak strachu. I nigdy nie wiadomo, kiedy przyjazny wilk nagle postanowi odgryźć rękę, która jeść mu daje. Wystarczył tylko moment. Krótkie przesmyknięcie się strachu pod kopułą czaszki.
Po pierwsze Shikarui ze swoim towarzyszem wyruszyli szukać liny na tyle mocnej, żeby spokojnie utrzymała człowieka. Nie był chyba problem ze zdobyciem takowej, było ich pełno w porcie. Chyba że chłopaczek potwierdził, że potrafi korzystać z podstawowego ninjutsu - to nie było tematu. Po drugie - wytrychy. Albo coś, co mogło za nie posłużyć. Jakoś nie sądził, żeby w ogóle trzeba było ich używać, ale w razie czego powinny być. Równie dobrze dwa senbony też by się nadały. W zależności od tego, jakie zamki miały okna, bo temu Shikarui również uważnie się przyjrzał. Tak samo jak zamkom w drzwiach. Czekać. Cierpliwie i powoli, chociaż Shikarui miał milion wersji na to, jak dostać się do tego domu i zabić tego biednego karczmarza. Nie było w Shikim towarzyskiego rozmówcy, więc całe czekanie mijało w całkowitej ciszy, dopóki karczma całkowicie się nie wyciszyła i czarnowłosy ruszył wolno do przodu, by zmienić ich miejsce położenia. Żeby podejść bliżej. Jak tylko najbliżej się dało. Czuwał cały czas. Badał wzrokiem okolicę, czy nie chodzą tutaj jacyś strażnicy, a jeśli chodzą, to co ile czasu zaglądają i jaką trasą. Wyglądało na to, że tamten ostatni łucznik na dachu był wyjątkiem, albo był tam tylko ze względu na tłumy, bo festiwal był nieodpartą pokusą dla złodziei.
W końcu karczma całkowicie ucichła.
Shikarui założył Linę na ramię i wszedł po ścianie do okna - kuchni albo korytarza, w zależności, gdzie wydawało się łatwiej. Ciągle czuwał nad ruchami domowników i dbał o to, by poruszać się jak najciszej. Nie było pośpiechu. Ukucnął i pochylił się do przodu, wsuwając wytrych pomiędzy dwa okna (chyba że były inne zamki, wtedy kolejno - albo pomiędzy okno a framugę, albo... jakkolwiek się otwierały) chcąc unieść zasuwę. Powolutku. Pomalutku. Shikarui był naprawdę diabelnie cierpliwy i nigdzie się nie śpieszył. Tą samą cierpliwość nakazał chłopaczkowi na dole. W razie gdyby podważenie zameczka się nie udało, gotów był wspomóc się kunaiem i rozwiązać to bardziej siłowo. Nawet przyłożyć odpowiednio dużo materiału ze swojego wierzchniego odzienia i szybkę powoli, fragment po fragmencie, obtłuc, żeby potem tylko część ewentualnych fragmentów szkła wpadła do pokoju - a reszta do jego "kieszonkę", którą zrobił z ubrania. Jak najmniej hałasu kosztem czasu. W razie jakiegokolwiek ruchu od strony domowników gotów był się wycofać. Chłopaczek na dole i tak miał czekać na jego znak i opuszczenie liny.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Rindou Arashi

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Rozpłyniecie się w ciszy zawsze oznaczało coś więcej, kiedy z szarości rutynowego dnia wyłaniał się drapieżnik. Stąpał cicho na poduszkach łap, bez lęku. Bez wzruszeń. I to było całkiem słodkie uczucie - być drapieżnikiem, a nie tym, do którego właśnie się zakradał.
Chwilę potrwało, zanim zamek w końcu się uniósł i Shikarui mógł pchnąć okno, wsuwając się do środka. Cicho. Wsłuchiwał się w każdy odgłos otoczenia, w każde chrapnięcie, każde westchnienie, skrzypnięcie łóżka w pokoju obok i pomruków, jakie wydawała z siebie nie najmłodsza karczma, na której panelach teraz stał, dbając o to, żeby żaden zbytnio nie zaskrzypiał. Dopiero, kiedy upewnił się, że wszystko jest w porządku i spokoju, rozwinął linę i opuścił na dół, wychylając się nieco, by machnąć ręką na swojego Pana, który został na dole, czekając na swój malutki czas, by zabłysnąć, jak gwiazdka na pochmurnym niebie - nie mogła pokazać, jaka jest piękna, przez ciemności, które ją otaczały, ale dzięki temu mogła jeszcze wypięknięć, czekając na kolejny zmierzch, Czy nie tak? Chłopak mógł być nawet gwiazdką polarną albo księżycem - Shikiemu nie robiło to żadnej różnicy. Pomógł mu wspiąć się do góry, wciągając linę - zaparł się w tym celu o ścianę, kontrolując, na jakiej wysokości jest jego zleceniodawca obecny i w razie czego przylepiając się jeszcze chakrą do podłoża, żeby w razie jakichś niespodziewanych wypadków, typu zleceniodawca cięższy niż ustawa przewidywała, nie polecieć i nie narobić rabanu.
Kiedy już chłopaczek wszedł do środka, Shikarui wciągnął linę do góry, żeby wisząc sobie tak nie przyciągnęła przypadkiem czyjejś uwagi i ruszył do przodu wolnym, cichym krokiem, kierując się do sypialni przez salon. Jakoś nie spodziewał się, żeby karczmarz zamykał drzwi w swoim własnym mieszkaniu, zwłaszcza, że przez te drzwi musiał przejść chociażby do łazienki, ale i tak sprawdzał, żeby czasem żaden mechanizm mu nie trzasnął, gdy próbował iść dalej. Poprowadził Hizashiego prosto do sypialni małżeństwa (albo nie małżeństwa?), zatrzymując się nad łóżkiem po stronie kobiety, żeby w razie czego ją uciszyć jednym szybkim ruchem. W dłoni już trzymał kunai, senbony zostały odłożone na dalszy użytek. Uniósł spojrzenie na chłopaka i bezgłośnym gestem dłoni zaprosił go do podejścia, płynnym ruchem wskazując na karczmarza.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Rindou Arashi

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Zatrzymali się przy łóżku. Dwie sylwetki - jedna odziana w błękit podobną do tej niebiańskiej i druga w czerni. Różnice między nimi? Miały się całkowicie zatrzeć. On - dopełniający swoją zemstę i brudzący swoje dłonie krwią. I ten, który swojej bladej skóry nią nie brudził, choć czerwień wyglądała tak pięknie na tle czerni... Gęsta. Soczysta. Głęboka. Więc był tym tłem dla wspaniałego szkarłatu, który przez błędy i naukę na przyszłość miał się rozlać. Mały, nic nie znaczący pionek, który posunął się na szachownicy za sprawą czyjejś chęci i woli. Na planszy do gry tak samo bez znaczenia, jak bez znaczenia była rozgrywka, która się tutaj toczyła. To tylko nic nie znaczący człowiek z nic nie znaczącej rodziny. Pozostanie po nim wspomnienie tragicznego męża i ojca, spadek w postaci karczmy, konieczność pochówku. Pozostanie sprzątanie ciała i pierwsza ofiara na koncie chłopaka - skoro była pierwsza to i będą następne. Nie był tu przecież kimś ważnym żeby o to pytać. Po prostu był. Niósł Śmierć na swoim ramieniu i zapowiadał tylko nieszczęście. Kropla po kropli... Zaczynając od Kaito, któremu czarny kot przekroczył drogę, a któremu strażnicy zaaresztowali brata, przechodząc przez karczmarza, nad którym właśnie stał jego kat, wpatrując się w niego oczami, które nie należały do oczu oprawcy. To był wzrok dzieciaka, który bał się konsekwencji. A zegar tykał. Podróż trwała dalej, bo nie miała się tak szybko zatrzymać. Biegła przez Shige, którego komedia witała w ryokanie i docierała tutaj. Dopiero tutaj? Aż tutaj? Krótkich osiemnaście lat życia sprowadzonych do tego momentu, które przeciągną się dalej. Przeznaczenie przecież nie mogło zakończyć się w tej sypialni, uciąć brutalnie i najbardziej niespodziewanie. Po prostu nie mogło. Nie kiedy wszystko tonęło we śnie tak spokojnym i sprawiedliwym. Nie kiedy wszystko tonęło w takiej ciszy. Gdy poruszali się jak dwie zębatki w idealnie nakręconym zegarku, bo wszystko było odgórni ustalone. On miał tylko wbić miecz w serce karczmarza, jego Duch Stróż miał zająć się całą resztą. I zajmował. Aniele Boży, Stróżu Mój... Wskazany gest, zaproszenie do działania. Zachęta? Przyzwolenie? Śmiało, zrób to! - nie było takich słów zamarłych w płonącej lawendzie. Te lawendowe pola, nieskończone pola walki, na których został tylko kurz i pył dawnych dni bitew, nie mieściły w sobie pociesznego poklepania po ramieniu i próżno w nich było szukać wsparcia. ... Ty zawsze przy Mnie stój. Młodzian wysunął broń z jej miejsca spoczynku, uniósł ją. Wymierzył.
Reszta była wątłym podmuchem czasu.
Czarny Tygrys wysunął swój szpon i wbił go w gardziel kobiety, żeby nie krzyczała. I tak samo nie czekał, aż karczmarz zdąży rozkrzyczeć się w swoich sennych majakach. Od razu uniósł nogę, którą oparł na łóżku, żeby się na nie wsunąć i wbić kunai również w jego gardło. Za bardzo zajęty był szokiem po przebudzeniu, czy nie tak? Młodym chłopakiem, który miał zabić - a który zawiódł. Rano, wieczór, we dnie, w nocy, bądź mi zawsze ku pomocy. Więc był. Był i dlatego wymierzył broń w karczmarza. I dlatego wyrwał kunai, nie przejmując się tryskającą krwią, która wypłynęła pod ciśnieniem z głębokiej, otwartej rany. Jej ciepło, jej obrzydliwie ciężki zapach, jej posmak na wargach - aach, czy to nie w tej posoce kąpała się królowa, by zyskać wieczną młodość? Czarnowłosy przeskoczył nad łóżkiem na drugą stronę - wszystko płynnie, w jednym ruchu, by uderzyć go kantem dłoni - jeśli nadal był przytomny, rzecz jasna. Chciał go unieszkodliwić na chwilę obecną. Złapał rękojeść kunaia w zęby i potem ręką już za miecz chłopaka, żeby poprawić nacięcia, które zrobił, by idealnie pasowały do broni. I rzucił broń na bok. Zupełnie jak morderca, który przeraził się tego, co zrobił i zerwał do panicznej ucieczki, woląc odrzucić narzędzie zbrodni. Wiedział, że ma chwilę, zanim ktokolwiek otworzy te drzwi i dobrze zorientuje się, co się właściwie stało, zwłaszcza, że krzyki nie trwały długo. A przynajmniej Shikarui starał się, by długo nie trwały. Złapał chłopaczka w pas i zawiązał linę w tym samym oknie, opuszczając ja w dół, chociaż sam z niej nie skorzystał. Wszystko miało wyglądać.
Sam Shikarui zamierzał udać się do znajomej burdelmamy z prezentem w ramionach. A raczej - na ramieniu. Omijając patrole i zostawiając tamto miejsce same sobie. Z dbałością o wszystkie szczegóły - w końcu daleko mu było do panikarza.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Rindou Arashi

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Tempo.
Kiedy cisza i bezruch były przerywane, pojawiało się tempo. Krew na ubraniu, na twarzy, krew rozlewająca się po pościeli i krzyki. Szybko ucięte krzyki, które obudziły większą część karczmy. Nikt nie śpieszył się jak na razie z wzywaniem straży. Pewnie nie nocowali tu tacy, którzy ze strażą chcieli mieć do czynienia.
Czarnowłosy zatrzymał się przed oknem, nie oglądając na drzwi, za którym stało dwóch mężczyzn - i jakaś kunoichi? Ciekawe. Zwłaszcza, że najwyraźniej była gotowa do natychmiastowego działania i już zaczęła składać pieczęci. Whatever. Tak samo nie wzruszył go wrzask dziewczynki, która wreszcie odważyła się wyjść ze swojego pokoju i zobaczyła na własne oczy, co się stało z jej rodzicami. Ją też trzeba było zabić? Zbędna strata czasu.
Shikarui zdawał sobie sprawę z tego, że dla dwóch to okno będzie za małe i za wąskie, dlatego nie kombinował, nie wahał się. Nie próbował nawet się prześlizgnąć w takim wypadku z kłodą na ramieniu. Po prostu rzucił go w dół, zostawiając tą linę i pozwalając jej się ześlizgnąć w dół. Rąbnięcie. Niech myślą, że ktoś spadł, bo lina się zsunęła, proszę bardzo. Czy jego niedoszły zleceniodawca przeżyje czy też nie - nie miało to dla niego znaczenia. Nie był sentymentalny, a jego Pan był Panem tylko przez chwilę, kiedy było to dla niego wygodne. to było tylko piętro, więc była bardzo duża szansa, że oprócz obicia nic mu się nie stanie. Rzecz jasna czarnowłosy wyskoczył tuż za nim, by złapać go ponownie pod przysłowiową pachę i puścić się biegiem w głąb uliczki - w jej mroki, by go pochłonęły. Cokolwiek robili ci na górze - i tak był do przodu przed nimi. Teraz tylko uważać, żeby na nikogo się nie natknąć, tym bardziej na żadną straż. Kierunek ciągle był ten sam - urocza burdelmama.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Rindou Arashi

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Nie wahał się go wyrzucić i nie wahałby się nawet wiedząc, co się z chłopakiem stanie. Zginął? Och, jak bardzo mi przykroo...
To nic osobistego, młody.
Poczuł podmuch shurikenów, kiedy wyskoczył za okno i złapał za martwe ciało - ciężko było nie zauważyć, że chłopak jest martwy, przynajmniej on to zauważył od razu - dla kobiety, która postanowiła go gonić nie było to pewnie aż tak oczywiste. Właśnie - gonić. Kobieta za jego plecami nie dość, że wywiała drzwi, bardzo dosłownie, to jeszcze postanowiła sobie zrobić nocny maraton i pognała za nim na złamanie karku. Upierdliwe... I była to jedna, montonna myśl, która przesunęła się po głowie czarnowłosego, kiedy biegł przez uliczkę. Sądził, że odpuszczą. Ba! Nie sądził, że znajdzie się w budynku jakiś shinobi. Właściwie to jeszcze inaczej - nie rozumiał, jak po tak dokładnych oględzinach przegapił silną energię. Trudno, jakoś go to nie zajmowało za bardzo. Jego myśli skupiały się na tym, jak tą sytuację zrobić bardziej odpowiednią dla samego siebie. Przed nim znajdowali się strażnicy, za nim droga była zamknięta. Umykał przed wyrzuconymi shurikenami, których szpony próbowały go dosięgnąć - obecność tej kobiety była problematyczna, bo była ona dowodem na to, że chłopaczek nie działał sam, ale można to było również odwrócić szachownicę, skoro nie pasował mu układ obecnych pionków. Takie proste zagranie.
Shikauri puścił zbędne ciało, pozwalając, by te w pędzie biegu poleciało na kobietę go goniącą albo pod jej nogi - bez znaczenia, tak czy siak zbędna mu już tarcza poleciała w tył. I w tym samym czasie, kiedy tylko go puścił, złożył dłonie w pieczęć Tygrysa. Mleczna mgła rozwinęła się na wąskiej uliczce. Shikarui odwrócił się w kierunku swojej przeciwniczki i spodziewał się właściwie paru rzeczy - w zależności od tego, czy puszczone ciało ja zatrzymało albo rozproszyło, rzecz jasna. Spodziewał się, że naturalnym odruchem rozgoni mgłę Fuutonem. Tak czy Siak sięgnął natychmiastowo po łuk, naciągnął cięciwę ze strzałą na niej. Puścił. Jeśli strzała została odepchnięta fuutonem to wystrzelił drugą. Tak szybko chyba koleżanka pieczęci nie składała. Odległość była tak śmiesznie mała, że chybienie nie wchodziło w grę. On sam odsunął się rzecz jasna z toru lotu ewentualnej techniki. W pamięci miał ciągle również strażników, którzy stali sobie gdzieś tam... spory kawałek dalej. Shikarui miał nadzieję to jednak załatwić bez zbędnych krzyków. Nadzieję? Och nie... On z a m i e r z a ł to załatwić bez krzyków.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Rindou Arashi

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Nie ma sytuacji idealnych, dlatego trzeba dostosować się do tego, co już dane. Już objawione. Tańczysz tak, jak brzmi krzyk twojej ofiary, jak wyją wilki pod gwieździstym niebem, choć wiesz - bywają noce, w których wilki milczały.
I tylko księżyc wył z tęsknoty wyrytej w sercu.
Ze strzałą już nałożoną odczekał, aż wiatr się rozniesie, spychając również mgłę, która rozpłynęła się po uliczkach miasta, zanim wypuścił drugą. Przewidywalność - pierwszy krok do grobu, który sami sobie ludzie kopali. Tylko też co miała zrobić? Nie widziała pewnie nawet dobrze strzały, która została wypuszczona w tej mgle gęstej jak mleko, w której ledwo było widać kraniec własnego nosa, pewnie jej odruch był odruchem na pojawienie się tej mgły, żeby mieć jakiekolwiek pole widzenia. Zresztą - to nie było istotne. Shikarui podbiegł do trupa, odkładając łuk na plecy. Miał jeszcze chwilę czasu, dopóki strażnicy krążyli we mgle - krótką chwilę. Poprawił nacięcia po strzale, wyszarpując je z ciała kobiety i odłożył do kołczanu, zaś nacięcia poprawił kunaiem. Chłopaczka uniósł i uderzył jego głową o mur, zostawiając mu w dłoniach wspomniany kunai. I wtedy się ulotnił. Czmychnął w boczną uliczkę, zostawiając za sobą... śmierć.
Cichą śmierć, która miała wiele twarzy i jeszcze więcej oblicz i nie lubiła przychodzić z zaproszeniem. Niewierna kochanka - wierna wielu. Sama wybierała sobie przewodników, sama wybierała miejsca, w których chciała się pojawić.
Shikarui zatrzymał się spory kawałek dalej, by przy brzegu obmyć twarz z krwi i oczyścić strzały. Powędrował do znajomego domu, by znaleźć kobietę - tą burdelmamę - którą mógłby poinformować o tym, że pewien problem przestał już istnieć, ale szukanie jej było jak szukanie igły w stogu siana. Nie zamierzał już tracić tutaj więcej czasu. Lepiej było stąd zniknąć - jak zewsząd.
Obojętny na to, co zostawił za swoimi plecami.
[z/t]
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości