Czarny Dystrykt
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Czarny Dystrykt
Ścieżki w śluzie... zapewne od jakiegoś łazęgi, który nie umiał przenieść ryb z jednego miejsca w drugie i teraz każdy musiał uważać pod nogi, co by się nie poślizgnąć na nich. Smród rozkładającej się ryby, daleki był od przyjemnego, jeszcze dalej mu było do jakiegokolwiek porównania z rajem. Bliżej mu było di piekła, to miejsca zsyłki potępionych dusz, gdzie każda nich zostawiona była sama sobie jak dzieciaki z takich dzielnic. Jeżeli ktoś latał, to pewnie od jakiegoś zażytego specyfiku, albo zbyt dużej ilości alkoholu w krwi. Ni mniej, ni więcej, piekło na ziemi. Takich miejsc było jednak więcej, Kuroi widział je na własne oczy i zdążył się już przyzwyczaić. To właśnie stąd pochodziło najwięcej shinobich, którzy nie mając wyboru nauczyli się jakoś żyć w trudnych warunkach i przeżywać kolejne starcia. Młodzi gniewni, chcący coś zmienić w swoim życiu, a w rzeczywistości stali się tylko bronią w rękach jakiegoś szajbusa... to znaczy cesarza oczywiście. Nie pasował do tego miejsca, tfu... to miejsce nie pasowało do niego, do tego kraju, było niczym wrzód na tyłku, którego ciężko się pozbyć.
Kuroi dziwnie się czuł na rajskiej, lub też śledziowej jak kto woli wyspie. Sama obecność ryboludzi była dla niego bardzo specyficzna, ale w tym pozytywnym aspekcie. To było coś nowego, coś czego wcześniej nie widział. Takie sytuacje przyprawiały go o dreszcze, sprawiały że chciał więcej, że musiał poznawać. Największy narkotyk, największa jego używka - wiedza. Ciągnęła go przez życie wodząc za nos, czasami posyłając w kłopoty, czasami wręcz przeciwnie. W sumie to jedynym takim wątkiem, który Kuroi'owi by się przydał była wiedza właśnie o koronacji i nowym cesarzu. Przybył na miejsce jakiś czas po wydarzeniach, jakie miały miejsce, więc nie do końca ze wszystkiego zdawał sobie sprawę. Kroczył obecnie ścieżkami po czarnym dystrykcie - Czarny w czarnym dystrykcie, przypadek? Nie sondze. Przyglądał się ludziom, ich prostym sprawom i ciężkim życiu, które nie było usłane różami, ale bywało piękne mimo wszystkich przeszkód. Zwracał uwagę na wszystko, chłonął bodźce niczym gąbka, nie dając przy tym po sobie znać. Postać w kapturze? Pełno tu było takich, co wzbudzają podejrzenia samym swoim ryjem, a co dopiero resztą wyżyłowanego cielska. Za nim kolejna, trochę mniejsza, dziewczyna, czy pasowała do tego miejsca? Ależ owszem, bo niejako dołączyła do tego podziemnego świata podając chłopakowi woreczek. Pieniądze? Może jednak jakieś ziele podobne do tego, które palił razem z Ocirkiem? W sumie przydałoby mu się, może by zapytał co takiego sprzedaje ów jegomość? Zaraz potem brzdęk pieniędzy, który w sumie nawet trochę utwierdził go w tym przekonaniu. Błędnym? Może i tak, tylko czemu dziewczyna z dobrego domu przychodziłaby do takiej dziury? Może zaszaleć? Staruszek wiedziony chęcią zapalenia czegoś może by i podszedł do niej i zapytał co takiego kupiła. Może i dostałby po twarzyczce, a może nie? Problem był jednak taki, że ciągle nie miał cholernej fajki, a nie było tu też drzew, by ją sobie wydziergać. Zdarzyło się jednak coś innego, zaczęła biec. Oznaczało to tylko jedno - ma coś przy sobie, nie chce dać sie złapać.
Cholera, człowiek nie dość że może zarobi, to jeszcze coś przy tym skapnie... idealnie! - pomyślał Kuma, odwrócił się na pięcie i popędził prosto w jej stronę.
Kuroi dziwnie się czuł na rajskiej, lub też śledziowej jak kto woli wyspie. Sama obecność ryboludzi była dla niego bardzo specyficzna, ale w tym pozytywnym aspekcie. To było coś nowego, coś czego wcześniej nie widział. Takie sytuacje przyprawiały go o dreszcze, sprawiały że chciał więcej, że musiał poznawać. Największy narkotyk, największa jego używka - wiedza. Ciągnęła go przez życie wodząc za nos, czasami posyłając w kłopoty, czasami wręcz przeciwnie. W sumie to jedynym takim wątkiem, który Kuroi'owi by się przydał była wiedza właśnie o koronacji i nowym cesarzu. Przybył na miejsce jakiś czas po wydarzeniach, jakie miały miejsce, więc nie do końca ze wszystkiego zdawał sobie sprawę. Kroczył obecnie ścieżkami po czarnym dystrykcie - Czarny w czarnym dystrykcie, przypadek? Nie sondze. Przyglądał się ludziom, ich prostym sprawom i ciężkim życiu, które nie było usłane różami, ale bywało piękne mimo wszystkich przeszkód. Zwracał uwagę na wszystko, chłonął bodźce niczym gąbka, nie dając przy tym po sobie znać. Postać w kapturze? Pełno tu było takich, co wzbudzają podejrzenia samym swoim ryjem, a co dopiero resztą wyżyłowanego cielska. Za nim kolejna, trochę mniejsza, dziewczyna, czy pasowała do tego miejsca? Ależ owszem, bo niejako dołączyła do tego podziemnego świata podając chłopakowi woreczek. Pieniądze? Może jednak jakieś ziele podobne do tego, które palił razem z Ocirkiem? W sumie przydałoby mu się, może by zapytał co takiego sprzedaje ów jegomość? Zaraz potem brzdęk pieniędzy, który w sumie nawet trochę utwierdził go w tym przekonaniu. Błędnym? Może i tak, tylko czemu dziewczyna z dobrego domu przychodziłaby do takiej dziury? Może zaszaleć? Staruszek wiedziony chęcią zapalenia czegoś może by i podszedł do niej i zapytał co takiego kupiła. Może i dostałby po twarzyczce, a może nie? Problem był jednak taki, że ciągle nie miał cholernej fajki, a nie było tu też drzew, by ją sobie wydziergać. Zdarzyło się jednak coś innego, zaczęła biec. Oznaczało to tylko jedno - ma coś przy sobie, nie chce dać sie złapać.
Cholera, człowiek nie dość że może zarobi, to jeszcze coś przy tym skapnie... idealnie! - pomyślał Kuma, odwrócił się na pięcie i popędził prosto w jej stronę.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Czarny Dystrykt
Dwie strefy, dwa miejsca, dwa tak różne kawałki miasta, podobne do siebie w rozmieszczeniu czy to ulic, czy to tego, że żyją tu ludzie. Tak podobne, a jednak odosobnione od siebie przez jedno. Biedę. Tak samo jak całe miasto mogło zostać określone jako białe, czyste, piękne, tak to miejsce było czarną skazą, do której większość mieszkańców zapewne nie przyznałaby się, gdyby ich otwarcie spytać. W ten sam właśnie sposób był on tutaj, inny, jako wyrzutek. A może jako swój? Jak bowiem mógł czuć się odmieniec w odmiennej dzielnicy? Gdyby jeszcze jego twarz była tak opalona jak reszty mieszkańców pustyni, wtedy byłby niczym wybryk natury, coś nowego i egzotycznego, niespotykanego w tym miejscu.
To miejsce było chyba jednak najmniej odmienione przez turniej, mało kto z innego kraju chciałby się tutaj zapuścić - prócz takiego jednego, który to lubił się ubrudzić i nie miał z tym najmniejszego problemu. Wystarczyło później tylko po sobie posprzątać, co nie było niczym trudnym. Zacieranie śladów po swojej obecności wymagało tylko jednego - uwagi. A tej Kuroiowi nie można było odmówić. Mimo tego jednak jego noga lekko się omsknęła na gruncie, czy to wilgoć, czy to ktoś uprzednio zlał się na środku ulicy? Ciężko powiedzieć, kto by się przejmował czymś, co już się stało? Nie dało się tego odkręcić, trzeba było iść dalej, w gonitwie za dziewczyną. Dalej było już prościej, przemierzał uliczki, widział jej łopoczący płaszcz, na który ciężko było nie zwrócić uwagi. Czemu był w tym pościgu? Czemu nie odpuścił sobie i nie poszedł na arenę, gdzie walczą znamienici shinobi? Bo są nudni - albo wręcz przeciwnie i stanowią wręcz wybryk natury jak pewien jegomość określający się jako wampir. Zbliżał się jednak do niej, sam nie był znamienitej kondycji, ot bardziej pasował na typowego średniaka pod względem fizycznym. Odwróciła głowę, ich oczy na chwilę się spotkały w tym dziwnym pościgu - on nie znał jej, ona nie znała jego, a jednak obydwoje biegli w tym samym kierunku w mieście, którego przynajmniej jedno z nich jeszcze nie znało. Dokąd zmierzali? Ponoć nie ważny jest cel, tylko droga do niego wyznaczona, bo cel zawsze jest ten sam. Dla każdego czy to człowieka czy zwierzęcia, przeznaczeniem było zakończenie tej gonitwy i najczęściej wąchanie kwiatków od spodu.
Był coraz bliżej, z każdą chwilą był gotów chwycić ten płaszcz i ściągnąć go szybkim ruchem w dół, ku ziemi. Mało to majestatyczne, mało to piękne, ale skuteczne z całą pewnością. Coś mu jednak przeszkodziło, a konkretniej bańki. Czy to jej sprawka? Zapewne tak, nikt inny przecież nie miał powodu do wysłania ich na tą uliczkę. Przestał oddychać, zatrzymał w płucach to, co tam było i postanowił jak najszybciej się wydostać z tego cholerstwa. Wykorzystał więc piasek, swojego najlepszego przyjaciela, który był zawsze pod ręką i uformował z niego mała platformę, by zaraz unieść się w górę. Oczywiście jeżeli tuż nad nim nie była wcześniej jakaś przeszkoda, co by nie łupnąć prosto w nią. A co dalej? Wiele w tym aspekcie się nie zmieniło, gdyż nadal ma zamiar pędzić za dzieweczką, tym razem bez męczenia się na nogach. Będąc wyżej łatwiej będzie mu ją sledzić, a może i go nie zauważy? Mało w okolicy chyba latających shinobich, chociaż kto to wie?
To miejsce było chyba jednak najmniej odmienione przez turniej, mało kto z innego kraju chciałby się tutaj zapuścić - prócz takiego jednego, który to lubił się ubrudzić i nie miał z tym najmniejszego problemu. Wystarczyło później tylko po sobie posprzątać, co nie było niczym trudnym. Zacieranie śladów po swojej obecności wymagało tylko jednego - uwagi. A tej Kuroiowi nie można było odmówić. Mimo tego jednak jego noga lekko się omsknęła na gruncie, czy to wilgoć, czy to ktoś uprzednio zlał się na środku ulicy? Ciężko powiedzieć, kto by się przejmował czymś, co już się stało? Nie dało się tego odkręcić, trzeba było iść dalej, w gonitwie za dziewczyną. Dalej było już prościej, przemierzał uliczki, widział jej łopoczący płaszcz, na który ciężko było nie zwrócić uwagi. Czemu był w tym pościgu? Czemu nie odpuścił sobie i nie poszedł na arenę, gdzie walczą znamienici shinobi? Bo są nudni - albo wręcz przeciwnie i stanowią wręcz wybryk natury jak pewien jegomość określający się jako wampir. Zbliżał się jednak do niej, sam nie był znamienitej kondycji, ot bardziej pasował na typowego średniaka pod względem fizycznym. Odwróciła głowę, ich oczy na chwilę się spotkały w tym dziwnym pościgu - on nie znał jej, ona nie znała jego, a jednak obydwoje biegli w tym samym kierunku w mieście, którego przynajmniej jedno z nich jeszcze nie znało. Dokąd zmierzali? Ponoć nie ważny jest cel, tylko droga do niego wyznaczona, bo cel zawsze jest ten sam. Dla każdego czy to człowieka czy zwierzęcia, przeznaczeniem było zakończenie tej gonitwy i najczęściej wąchanie kwiatków od spodu.
Był coraz bliżej, z każdą chwilą był gotów chwycić ten płaszcz i ściągnąć go szybkim ruchem w dół, ku ziemi. Mało to majestatyczne, mało to piękne, ale skuteczne z całą pewnością. Coś mu jednak przeszkodziło, a konkretniej bańki. Czy to jej sprawka? Zapewne tak, nikt inny przecież nie miał powodu do wysłania ich na tą uliczkę. Przestał oddychać, zatrzymał w płucach to, co tam było i postanowił jak najszybciej się wydostać z tego cholerstwa. Wykorzystał więc piasek, swojego najlepszego przyjaciela, który był zawsze pod ręką i uformował z niego mała platformę, by zaraz unieść się w górę. Oczywiście jeżeli tuż nad nim nie była wcześniej jakaś przeszkoda, co by nie łupnąć prosto w nią. A co dalej? Wiele w tym aspekcie się nie zmieniło, gdyż nadal ma zamiar pędzić za dzieweczką, tym razem bez męczenia się na nogach. Będąc wyżej łatwiej będzie mu ją sledzić, a może i go nie zauważy? Mało w okolicy chyba latających shinobich, chociaż kto to wie?
Ukryty tekst
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Czarny Dystrykt
Ta spinka, ta jedyna, gdyby wiedział o jej istnieniu, poświęciłby się jej zupełnie! Oddałby całe swoje serce, nie wspominając już o zaskórnikach, a mimo to, niektórzy woleli uznać to za mało istotą cześć. Prawdziwa tragedia, o której Kuroi się nie dowie, nie pozna prawdziwego celu w swoim życiu, jakim była ochrona i noszenie wspaniałej spinki do włosów, która idealnie pomogłaby mu uporać się z problemem lekko przydługich już włosów. Odmieniłaby jego życie o całe sto osiemdziesiąt stopni, stałby się nowym człowiekiem, porządnym , ułożonym, z nową pracą i kredytem na hipotekę. Jego los jednak nie miał szansy nawet na poprawę, nie wiedział, nie zdawał sobie sprawy...
Będzie musiał z tym żyć, bez wiedzy o tak wspaniałym i majestatycznym wydarzeniu ze spinką. Wzniósł się ku górze, oczy go trochę piekły, ale w sumie wszystko było okej. Wolał nie ryzykować, już nie raz spotkał się z jakimś cholerstwem w dymie (w końcu zawodowy palacz powinien mieć z tym trochę do czynienia) i wolał dmuchać na zimne. Deszcz był pomocny, ale nie załatwiał jednego - cel był coraz dalej, czas uciekał, a on coraz starszy. Szukał jej wzrokiem, wodził oczyma za jej sylwetką, za płaszczem, za stukiem butów uderzających o drogę. Żadnego znaku? Dobrze żarło i zdechło - podsumował w myślach, gdy jego oczom w końcu ukazała się bańka, tym razem z inną zawartością... trochę bardziej kobiecą. Mrugnął raz, drugi, bo ten środek transportu był dosyć niecodzienny. On sam także nie należał do "normalnych" w tym towarzystwie, bo śmigał na piaskowej chmurze, którą zrobił sam bez niczyjej pomocy. On na chmurze, ona w bańce, spotkanie zapowiadało się na dosyć ciekawe. Gdy tylko wycelowała w niego paluchem uniósł dłoń w geście powitania, zupełnie jakby witał się z przyjacielem... będąc przy tym strasznie introwertycznym i zamkniętym na świat go otaczający.
-Latam... - jej pytanie było głupie toteż głupia była odpowiedź, przecież widać, prawda? Ciężko coś robić na tej wysokości innego, niż latać. W przeciwnym razie właśnie lecieliby na spotkanie ziemi, które nie skończyło by się przyjemniej niż z dresami w ciemnej uliczce nie wiedząc jaki klub sportowy jest w niej wychwalany.
-W sumie to zastanawiam się czemu uciekasz... a wtedy już poszło szybko, nogi same ruszyły do biegu i sam też ruszyłem biegiem! Pytanie tylko czemu... też się zastanawiasz? - przekręcił głowę na bok i naszła go jakaś nieopisana ochota wyjęcia kunaia (wyjąłby senbona, ale nie było takiego pod ręką) i przebicia tej bańki. To była krótka, głupia, dziecięca myśl, która przemknęła mu gdzieś tam w odmętach świadomości i zostawiła po sobie ślad. Jak długo by spadała, czy uniknęłaby upadku? Co by się stało gdyby? Uśmiechnął się do tej myśli, ale na tą chwilę wolał nie sprawdzać, bo przecież nie dowie się czemu biegnie!
Będzie musiał z tym żyć, bez wiedzy o tak wspaniałym i majestatycznym wydarzeniu ze spinką. Wzniósł się ku górze, oczy go trochę piekły, ale w sumie wszystko było okej. Wolał nie ryzykować, już nie raz spotkał się z jakimś cholerstwem w dymie (w końcu zawodowy palacz powinien mieć z tym trochę do czynienia) i wolał dmuchać na zimne. Deszcz był pomocny, ale nie załatwiał jednego - cel był coraz dalej, czas uciekał, a on coraz starszy. Szukał jej wzrokiem, wodził oczyma za jej sylwetką, za płaszczem, za stukiem butów uderzających o drogę. Żadnego znaku? Dobrze żarło i zdechło - podsumował w myślach, gdy jego oczom w końcu ukazała się bańka, tym razem z inną zawartością... trochę bardziej kobiecą. Mrugnął raz, drugi, bo ten środek transportu był dosyć niecodzienny. On sam także nie należał do "normalnych" w tym towarzystwie, bo śmigał na piaskowej chmurze, którą zrobił sam bez niczyjej pomocy. On na chmurze, ona w bańce, spotkanie zapowiadało się na dosyć ciekawe. Gdy tylko wycelowała w niego paluchem uniósł dłoń w geście powitania, zupełnie jakby witał się z przyjacielem... będąc przy tym strasznie introwertycznym i zamkniętym na świat go otaczający.
-Latam... - jej pytanie było głupie toteż głupia była odpowiedź, przecież widać, prawda? Ciężko coś robić na tej wysokości innego, niż latać. W przeciwnym razie właśnie lecieliby na spotkanie ziemi, które nie skończyło by się przyjemniej niż z dresami w ciemnej uliczce nie wiedząc jaki klub sportowy jest w niej wychwalany.
-W sumie to zastanawiam się czemu uciekasz... a wtedy już poszło szybko, nogi same ruszyły do biegu i sam też ruszyłem biegiem! Pytanie tylko czemu... też się zastanawiasz? - przekręcił głowę na bok i naszła go jakaś nieopisana ochota wyjęcia kunaia (wyjąłby senbona, ale nie było takiego pod ręką) i przebicia tej bańki. To była krótka, głupia, dziecięca myśl, która przemknęła mu gdzieś tam w odmętach świadomości i zostawiła po sobie ślad. Jak długo by spadała, czy uniknęłaby upadku? Co by się stało gdyby? Uśmiechnął się do tej myśli, ale na tą chwilę wolał nie sprawdzać, bo przecież nie dowie się czemu biegnie!
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Czarny Dystrykt
Biedny Ahmed... na zawsze w naszych sercach, pozostanie na piedestale jako dzielny do samego końca. Wróci na tarczy, ale z uśmiechem na ustach i krwią swoich wrogów na rękach. Dzielny spinkowy wojownik. Dziewczyna była chyba tak samo zdziwiona tą sytuacją (i nie, nie chodziło tutaj o Ahmeda, wręcz przeciwnie), jak i sam Kuroi. Przyglądał się jej nieco zmącony odpowiedzią. Jak można uciekać bez powodu? Ucieka się przed kimś, albo czymś, ale nigdy tak po prostu. Można i przed życiem, a raczej skutkami decyzji, które się podjęło i dalej ciążyły nad losem człowieka. Nie było tu ani lwa ani żadnego tygrysa - chociaż w tych stronach chyba prędzej do takich niebezpiecznych zwierząt zaliczał się wilk, albo nieświeży śledź z morza - więc to także zostało wykluczone drogą ewidentnie za szeroko pojętej dedukcji. Obydwoje więc byli przez chwilę w tym stanie, gdy jedno nie wiedziało drugiemu o co chodzi i trwali tak przez chwilę nie mając zamiaru z niego wychodzić. Może poczuł z nią jakąś więź? Sam często uciekał, bo tak było łatwiej, bo nie trzeba było mierzyć się z problemami. Ucieczka, albo pozbycie się ich były szybkimi, skutecznymi metodami i to właśnie te Niedźwiadek lubił najbardziej.
Zaraz później wyszła z propozycją - ona w swoją, on w swoją. Tylko gdzie akurat on miał się teraz udać? Był jak zbłąkany stary psiak, którego nie ma kto przygarnąć pod swoje skrzydła, więc jego strona była... dosłownie wszędzie i nigdzie.
-Nooo dobrze - westchnął głęboko i widząc oddalającą się bańkę... ruszył tuż za nią. Jego chmurka także zaczęła lecieć tym powolnym, wolnym tempem, jakby niósł ją poranny wietrzyk. W końcu go zawołała! I to nawet po nazwisku, co było dosyć dziwne, więc błędem byłoby nie ruszyć, prawda? Siedział więc sobie wygodnie i leciał kawałek za nią przymykając oczy i czując na sobie morską bryzę. Do morza był dosłownie rzut beretem, powietrze tu było całkowicie inne niż na pustyni. Dobrze mu zrobił ten świeży zastrzyk tlenu, bo w tej dzielnicy było aż gęsto od zapachów je wypełniających. Zapachu brudu i kurzu, zmieszanego z alkoholem i zapewne seksem. Wszystko to tworzyło ciężką mieszankę, która mogła przy zbyt dużej ilości zemdlić. Byłby nawet skłonny położyć się tutaj, w tym miejscu, na tej pięknej chmurce, mając jeszcze piękniejszy widok na okoliczne budynki. Brakowało tylko podusi, bo piasek nie był najwygodniejszą pościelą, jaką mógłby sobie leniwiec wymarzyć.
-A gdzie jest Twoja strona? Może to też jest moja? - rzucił po jakiejś chwili będąc coraz bliżej i bliżej tej alejki. Czy dziewczę było czymś zdenerwowane? Przecież już nie uciekała, mogła odetchnąć, nikt jej nie gonił. Nikt i nic. A może w tej bańce nie czuła tego wszystkiego, tej wolności, otaczającej natury i spokoju? Wizja puffnięcia bańki była jeszcze bardziej kusząca, ale tutaj na pewno sobie łebek rozwali...
Zaraz później wyszła z propozycją - ona w swoją, on w swoją. Tylko gdzie akurat on miał się teraz udać? Był jak zbłąkany stary psiak, którego nie ma kto przygarnąć pod swoje skrzydła, więc jego strona była... dosłownie wszędzie i nigdzie.
-Nooo dobrze - westchnął głęboko i widząc oddalającą się bańkę... ruszył tuż za nią. Jego chmurka także zaczęła lecieć tym powolnym, wolnym tempem, jakby niósł ją poranny wietrzyk. W końcu go zawołała! I to nawet po nazwisku, co było dosyć dziwne, więc błędem byłoby nie ruszyć, prawda? Siedział więc sobie wygodnie i leciał kawałek za nią przymykając oczy i czując na sobie morską bryzę. Do morza był dosłownie rzut beretem, powietrze tu było całkowicie inne niż na pustyni. Dobrze mu zrobił ten świeży zastrzyk tlenu, bo w tej dzielnicy było aż gęsto od zapachów je wypełniających. Zapachu brudu i kurzu, zmieszanego z alkoholem i zapewne seksem. Wszystko to tworzyło ciężką mieszankę, która mogła przy zbyt dużej ilości zemdlić. Byłby nawet skłonny położyć się tutaj, w tym miejscu, na tej pięknej chmurce, mając jeszcze piękniejszy widok na okoliczne budynki. Brakowało tylko podusi, bo piasek nie był najwygodniejszą pościelą, jaką mógłby sobie leniwiec wymarzyć.
-A gdzie jest Twoja strona? Może to też jest moja? - rzucił po jakiejś chwili będąc coraz bliżej i bliżej tej alejki. Czy dziewczę było czymś zdenerwowane? Przecież już nie uciekała, mogła odetchnąć, nikt jej nie gonił. Nikt i nic. A może w tej bańce nie czuła tego wszystkiego, tej wolności, otaczającej natury i spokoju? Wizja puffnięcia bańki była jeszcze bardziej kusząca, ale tutaj na pewno sobie łebek rozwali...
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Czarny Dystrykt
Kto by nie był skołowany, przecież spinkowy Ahmed mógł dla niej znaczyć wszystko, więcej nawet niż tamta podłożona paczka, czy cokolwiek co przekazywała dalej. Może dostała ją (albo jego, bo szanujemy przecież Ahmeda i jego rodzinę) w spadku od matki, a ta mogła ją dostać od swojej. Pamiątka rodzinna przekazywana już od wielu pokoleń mogła teraz zostać zapomniana w odmętach szarych ulic w tej brudnej, nieczystej dzielnicy... A wszystko to, przez nieuwagę, przez ucieczkę, przez unikanie własnego przeznaczenia. Ktoś tu wolał splunąć na całą tradycję i dziedzictwo, a także Matyldę z dziećmi... Nie ładnie.
Kuroi także zatrzymał swoją chmurkę, gdyby wpadli na siebie mogło by być dosyć dziwnie. Albo on by wpadł do środka, albo bańka by się przebiła i Ahmed zostałby pomszczony. Niby dobrze, ale jednak nie do końca, bo Kuma jeszcze o nim nie wiedział. Gdyby tak było, pewnie szykowałby piasek i teraz z wyciągniętą ku niej ręką powiedziałby coś w stylu "Pomściłem Cię, przyjacielu". Ręka się zamyka, flaki latają, głowa lekko opuszczona, że niby smutno i scena się końcu. Gasną światła, kurtyna się zamyka. W końcu jednak ruszyła w dół, w stronę zapomnianego Dzielnego Małego Spinka, a tuż za nią jak cień podążał władca piasku. Wydarła się także, jakby robił coś złego, ale przecież trzymał się jej wytycznych? Miał iść w swoją stronę, a że nic ciekawszego nie znalazł, to łaził obecnie za nią. Lepsze to z cała pewnością niż wysłuchiwanie o wampirach i takie tam. Jej bańka zniknęła, Kuma położył się na brzuchu na swojej chmurce i położył na niej wygodnie głowę żałując, że nie ma ze sobą żadnej poduchy.
-Bardzo prawdopodobne. W sumie dobrze by było, zwłaszcza jeżeli płaci w drewienkach na faj... Ech wy młodzi tego nie zrozumiecie - ciągle gdzieś w jego głowie siedziało to, że nie może sobie zapalić, a w mieście raczej nie znajdzie odpowiedniego kawałka drewna. Zdziwiło go jednak trochę czemu matka takiej gówniary miałaby kogoś wynająć. Do ochrony? To by znaczyło że mają pieniądze i to sporo, bo mało kogo na taką usługę stać. Prędzej był to ktoś z rodziny, niż specjalnie wynajęty strażnik.
-A zadajesz się ze złym towarzystwem? No... młoda damo, bo pogadamy inaczej - zabrzmiał tu jak typowy staruch, tylko to ona zaczęła się włóczyć po alejkach, które nie wyglądały na zbyt przyjemne. Było mu tu przyjemnie, chociaż wyglądał trochę dziwnie, bo można to porównać do rozłożonej brzuchem na ziemi pandy, która ani nie wygląda na pracowitą, ani na zbytnio inteligentną. W końcu zobaczył to w jej dłoniach. Był dla niego niczym święty Graal, niczym zatopione miasto, żyła złota w kopalni. Podniósł się natychmiast na równe nogi i wycelował palcami w to, co trzymała w dłoniach. Otaczały ją bańki - czyli to jej sprawka, tylko czemu fajka miałaby tworzyć jakieś bańki? Może to jakaś inna zdolność, będzie musiał ją przepytać jak tylko przygotuje bitą śmietanę.
-Skąd to masz?! Gdzie jeszcze są takie?! - ożył w końcu, a zmiana ta była na tyle gwałtowna, że dziewczę mogło go po prostu nie poznać.
Kuroi także zatrzymał swoją chmurkę, gdyby wpadli na siebie mogło by być dosyć dziwnie. Albo on by wpadł do środka, albo bańka by się przebiła i Ahmed zostałby pomszczony. Niby dobrze, ale jednak nie do końca, bo Kuma jeszcze o nim nie wiedział. Gdyby tak było, pewnie szykowałby piasek i teraz z wyciągniętą ku niej ręką powiedziałby coś w stylu "Pomściłem Cię, przyjacielu". Ręka się zamyka, flaki latają, głowa lekko opuszczona, że niby smutno i scena się końcu. Gasną światła, kurtyna się zamyka. W końcu jednak ruszyła w dół, w stronę zapomnianego Dzielnego Małego Spinka, a tuż za nią jak cień podążał władca piasku. Wydarła się także, jakby robił coś złego, ale przecież trzymał się jej wytycznych? Miał iść w swoją stronę, a że nic ciekawszego nie znalazł, to łaził obecnie za nią. Lepsze to z cała pewnością niż wysłuchiwanie o wampirach i takie tam. Jej bańka zniknęła, Kuma położył się na brzuchu na swojej chmurce i położył na niej wygodnie głowę żałując, że nie ma ze sobą żadnej poduchy.
-Bardzo prawdopodobne. W sumie dobrze by było, zwłaszcza jeżeli płaci w drewienkach na faj... Ech wy młodzi tego nie zrozumiecie - ciągle gdzieś w jego głowie siedziało to, że nie może sobie zapalić, a w mieście raczej nie znajdzie odpowiedniego kawałka drewna. Zdziwiło go jednak trochę czemu matka takiej gówniary miałaby kogoś wynająć. Do ochrony? To by znaczyło że mają pieniądze i to sporo, bo mało kogo na taką usługę stać. Prędzej był to ktoś z rodziny, niż specjalnie wynajęty strażnik.
-A zadajesz się ze złym towarzystwem? No... młoda damo, bo pogadamy inaczej - zabrzmiał tu jak typowy staruch, tylko to ona zaczęła się włóczyć po alejkach, które nie wyglądały na zbyt przyjemne. Było mu tu przyjemnie, chociaż wyglądał trochę dziwnie, bo można to porównać do rozłożonej brzuchem na ziemi pandy, która ani nie wygląda na pracowitą, ani na zbytnio inteligentną. W końcu zobaczył to w jej dłoniach. Był dla niego niczym święty Graal, niczym zatopione miasto, żyła złota w kopalni. Podniósł się natychmiast na równe nogi i wycelował palcami w to, co trzymała w dłoniach. Otaczały ją bańki - czyli to jej sprawka, tylko czemu fajka miałaby tworzyć jakieś bańki? Może to jakaś inna zdolność, będzie musiał ją przepytać jak tylko przygotuje bitą śmietanę.
-Skąd to masz?! Gdzie jeszcze są takie?! - ożył w końcu, a zmiana ta była na tyle gwałtowna, że dziewczę mogło go po prostu nie poznać.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Czarny Dystrykt
Jakby nie patrzeć to był od niej starszy... i to zapewne całkiem sporo, może z dziesięć lat? Pewnie coś takiego by wychodziło. Normalnie nie stanowiło to ogromnej różnicy, ale w czasach, gdy walczy tyle shinobi mało kto w ogóle dożywał trzydziestki, a co dopiero później. Wszędzie czekały zagrożenia, nawet tuż przed nami. Nie można było zakładać, że zrobi się coś za tydzień, za dwa, czy już w ogóle za miesiąc. Zawsze bowiem pojawiał się ogromny pająk, albo jakiś gość, który nas zfriendzonuje i doprowadzi do prawdziwej tragedii. Śmierć była wszechobecna, tak samo jak ten deszcz. Zapewne gdzieś tam, niedaleko Kuroia był człowiek, którego żywot powoli się wygasał, którego płomień życia tlił się już coraz gorzej i gorzej, by w końcu zgasnąć już na zawsze. Ludzie przemijali naprawdę za szybko, dlatego też trzeba było chwytać się każdego przyjemnego wydarzenia, nie myśleć o tym co kiedyś, myśleć o tym co teraz.
-No... - tak samo jak teraz właśnie potakiwał głową w kierunku do dziewczyny, bez chociażby odrobiny drwiny. Odezwał się staruch, szukał fajki, wszystko się zgadzało, ach ta detektywistyczna żyłka! Co do kręgosłupa to może się trochę myliła, ale co miał ją wyprowadzić z błędu? Jeżeli on był stalkerem, to w takim razie dziewczyna chyba powoli wpadała w syndrom sztokholmski. Miłość do było duże słowo, nawet za duże w przypadku tego człowieka, bo nie do końca je pojmował. Szukał jakiegoś sedna w tym całym uczuciu, lecz ludzie zrobili z niego pustą wydmuszkę, która takowego nie posiada. Usiadł spokojnie na swojej chmurce i kontynuował, bo tak emocjonującym wstępie, którego nie powstydziłby się Churchill w swojej przemowie.
-Jeżeli byłbym tym całym strażnikiem, czy innym pilnującym, wtedy coś by mi do tego było. Jakby nie patrzeć ja też wyglądam dosyć podejrzanie, nie sądzisz? Rozmawiasz z gościem, który siedzi sobie na chmurze z piachu, która lata. No i serio można to w sklepie tutaj dorwać? Przeszukałem chyba z pół miasta i nie znalazłem - jego mina była coś w stylu ":v", bo faktycznie jego poszukiwania nie były zbyt owocne i jedyne co udało mu się odnaleźć to małe źródło ognia.
-Punkt dla Ciebie. A Ty niby jesteś stąd? No i co jest złego w szukaniu fajki? - wystawił rękę wskazując na nią w geście "uznania" czy też jak kto woli "pistoletu", że się domyśliła. Ciężko było poznać, że gość posługujący się piaskiem nie jest stąd, prawda? Uśmiechnął się ku niej, chyba po raz pierwszy od rozpoczęcia tej rozmowy, lecz tylko na krótką chwilę, by zaraz wrócić do standardowej, lekko znudzonej miny. Była zdziwiona? Tylko czemu? Może też myślała co robią te wszystkie bańki w powietrzu. Kuroi wystawił rękę ku jednej z nich, wystawił palucha i przebił ją o ile tylko jakaś była na tyle blisko.
-No... - tak samo jak teraz właśnie potakiwał głową w kierunku do dziewczyny, bez chociażby odrobiny drwiny. Odezwał się staruch, szukał fajki, wszystko się zgadzało, ach ta detektywistyczna żyłka! Co do kręgosłupa to może się trochę myliła, ale co miał ją wyprowadzić z błędu? Jeżeli on był stalkerem, to w takim razie dziewczyna chyba powoli wpadała w syndrom sztokholmski. Miłość do było duże słowo, nawet za duże w przypadku tego człowieka, bo nie do końca je pojmował. Szukał jakiegoś sedna w tym całym uczuciu, lecz ludzie zrobili z niego pustą wydmuszkę, która takowego nie posiada. Usiadł spokojnie na swojej chmurce i kontynuował, bo tak emocjonującym wstępie, którego nie powstydziłby się Churchill w swojej przemowie.
-Jeżeli byłbym tym całym strażnikiem, czy innym pilnującym, wtedy coś by mi do tego było. Jakby nie patrzeć ja też wyglądam dosyć podejrzanie, nie sądzisz? Rozmawiasz z gościem, który siedzi sobie na chmurze z piachu, która lata. No i serio można to w sklepie tutaj dorwać? Przeszukałem chyba z pół miasta i nie znalazłem - jego mina była coś w stylu ":v", bo faktycznie jego poszukiwania nie były zbyt owocne i jedyne co udało mu się odnaleźć to małe źródło ognia.
-Punkt dla Ciebie. A Ty niby jesteś stąd? No i co jest złego w szukaniu fajki? - wystawił rękę wskazując na nią w geście "uznania" czy też jak kto woli "pistoletu", że się domyśliła. Ciężko było poznać, że gość posługujący się piaskiem nie jest stąd, prawda? Uśmiechnął się ku niej, chyba po raz pierwszy od rozpoczęcia tej rozmowy, lecz tylko na krótką chwilę, by zaraz wrócić do standardowej, lekko znudzonej miny. Była zdziwiona? Tylko czemu? Może też myślała co robią te wszystkie bańki w powietrzu. Kuroi wystawił rękę ku jednej z nich, wystawił palucha i przebił ją o ile tylko jakaś była na tyle blisko.
Ukryty tekst
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Czarny Dystrykt
No - czyli słówko na dziś i sposób porozumiewania się z leniwcami! Cóż, to był całkiem niezły sposób na przełamanie lodów z Kuroiem. Ponoć z kim przystajesz, takim się stajesz - problem był tylko w tym, czy to właśnie Niedźwiadek zbierał nawyki od dziewojki, czy to ona od niego. Może obydwoje przejmowali od siebie część nawyków tylko po to, by zaraz je zapomnieć, bo przecież nie będą się błąkać po tej alei wiecznie trzymając się za rączki i idąc w stronę zachodzącego słońca - czyli prosto do oceanu, gdzie żyły rekiny, meduzy i inne niebezpieczne stworzonka. Nasza bohaterka tej historii zauważyła jednak, że nie jest on ochroniarzem! A przecież mógłby, był ninją i te sprawy. W sumie to gdyby nim był to właśnie teraz by się dobrze krył. Problem był taki, że nie miał nikogo chronić, ani nikomu pomagać, więc nie miał też jak się z tym kryć i trochę smutno. Mężczyzna zaś wzruszył ramionami jakby średnio go to obchodziło czy jest ochroniarzem, czy jest misiem pandą, czy może jednak trzydziestoletnim shinobim na magicznej chmurce unosząc się niczym Son Goku na swoim odpowiedniku. Zaraz potem zauważył demonstrację fajki do wydmuchiwania baniek, co było dosyć ciekawym doświadczeniem. Szczerze powiedziawszy to wyglądała dosłownie jak fajka, tylko nie było miejsca na "zawartość" jaką zwykle drewienko się wypełniało.
-No dobra, wygląda trochę inaczej. Tylko po co coś takiego? Bańki to nawet d... ustami można wypuszczać, po co do tego jakaś dmuchawka? - początkowo chciał wymienić inną część ciała, ale przecież to było dziecko, które nie za bardzo pasowało do tej dzielnicy, więc i słownictwo wypadałoby dostosować do "wyższych lotów". Lekko się zawiódł, ale co poradzisz Bożenka, jak nic nie poradzisz i trzeba z tym żyć. Gdy ta jednak wspomniała, że jest tutejsza tylko uniósł brew, bo całkowicie jej nie wierzył. Może i żyła na wyspach, może nawet na Hanamurze, ale z pewnością nie żyła w tej dzielnicy. Rozpuszczony dzieciak, z dmuchawką do baniek? A właśnie, co do baniek to gdy tylko bańka wybuchnęła od razu zabrał rękę i popatrzył na nią dziwnie, jakby nie za bardzo wierzył w to co się stało. Jak woda zmieszana z jakimś mydłem mogła zrobić coś takiego?
-Co to było? No i jakim shinobim, jestem tylko staruszkiem na latającej chmurze, przecież to nic podejrzanego... no przynajmniej oficjalnie. Nieoficjalnie powiedzmy że mogę Ci pomóc tylko w czym niby? W dmuchaniu baniek? I skąd Ty dziecko weźmiesz fajkę - zszedł z chmurki i pozwolił, by piasek ponownie wrócił do gurdy. Skrzyżował ręce przed sobą nie za bardzo być pewnym czego miał się spodziewać. Skoro miał wysłuchać oferty od tej dziewczyny, to wolał być na tym samym poziomie gruntu co ona. Ot takie przyzwyczajenie, nic nadzwyczajnego. To że potrzebowała pomocy było dla niego jasne, tylko w jaki sposób niby potrzebna była jej pomoc shinobiego, skoro sama nią była? Bo raczej to nie było coś normalnego. Wolał najpierw dowiedzieć się czego ktoś od niego chce, bo w przeciwnym razie szkoda było jego czasu. Może to była misja ratowania Ahmeda przez złymi ludźmi, którzy czatowali na Matyldę i jej dzeci?
-No dobra, wygląda trochę inaczej. Tylko po co coś takiego? Bańki to nawet d... ustami można wypuszczać, po co do tego jakaś dmuchawka? - początkowo chciał wymienić inną część ciała, ale przecież to było dziecko, które nie za bardzo pasowało do tej dzielnicy, więc i słownictwo wypadałoby dostosować do "wyższych lotów". Lekko się zawiódł, ale co poradzisz Bożenka, jak nic nie poradzisz i trzeba z tym żyć. Gdy ta jednak wspomniała, że jest tutejsza tylko uniósł brew, bo całkowicie jej nie wierzył. Może i żyła na wyspach, może nawet na Hanamurze, ale z pewnością nie żyła w tej dzielnicy. Rozpuszczony dzieciak, z dmuchawką do baniek? A właśnie, co do baniek to gdy tylko bańka wybuchnęła od razu zabrał rękę i popatrzył na nią dziwnie, jakby nie za bardzo wierzył w to co się stało. Jak woda zmieszana z jakimś mydłem mogła zrobić coś takiego?
-Co to było? No i jakim shinobim, jestem tylko staruszkiem na latającej chmurze, przecież to nic podejrzanego... no przynajmniej oficjalnie. Nieoficjalnie powiedzmy że mogę Ci pomóc tylko w czym niby? W dmuchaniu baniek? I skąd Ty dziecko weźmiesz fajkę - zszedł z chmurki i pozwolił, by piasek ponownie wrócił do gurdy. Skrzyżował ręce przed sobą nie za bardzo być pewnym czego miał się spodziewać. Skoro miał wysłuchać oferty od tej dziewczyny, to wolał być na tym samym poziomie gruntu co ona. Ot takie przyzwyczajenie, nic nadzwyczajnego. To że potrzebowała pomocy było dla niego jasne, tylko w jaki sposób niby potrzebna była jej pomoc shinobiego, skoro sama nią była? Bo raczej to nie było coś normalnego. Wolał najpierw dowiedzieć się czego ktoś od niego chce, bo w przeciwnym razie szkoda było jego czasu. Może to była misja ratowania Ahmeda przez złymi ludźmi, którzy czatowali na Matyldę i jej dzeci?
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości