Szary Dystrykt
Re: Szary Dystrykt
"Zawołam jak skończę", te słowa wyryją się na długo w jej pamięci, a raczej to co nastąpiło zaraz po nich. Shin został wyproszony, a ona została sama, nie wiedząc jaki koszmar będzie musiała przeżyć. Rozbierając się, nie wiedziała jaką torturą są tak naprawdę przymiarki. Gdy materiał ścisnął jej talię wyduszając oddech zrozumiała, jak przyjemne było oberwanie fuutonem, odrzucające ją na kilka metrów, jak wygodnie leżało jej się błagając o życie pod ścianą, z którą spotkanie wywołało u niej wstrząśnienie mózgu. Kiedy stała nieruchomo, gdy pomocnica mierzyła każdy aspekt jej ciała, marzyła o kolejnym spotkaniu z Hachim, gdy jej ramie eksplodowało bólem po ciosie pijanego Inuzuki. Kolejne szpilki wbijane w ubiór, będące tak blisko jej skóry na myśl przywodziły armie błotnych wilków, którą stworzył jeden z przeciwników, kiedy po raz pierwszy aktywowała sharingana. Nie wiedziała jak długo zajęły te męczarnie, ale z każdą chwilą coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że kobiety czerpały przyjemność z jej cierpień. Kiedy nastąpił koniec szycia przyjęła to z ulgą, co pokazała biorąc głębszy wdech. Wcześniej nie mogła tego zrobić, aby nie zepsuć całej pracy włożonej w tą pracę. Kiedy założyła sukienkę poczuła się dziwnie. Zwiewny materiał nie dawał jej żadnej ochrony, był tak delikatny i idealnie dopasowany, że bała się wykonać jakiś gwałtowny ruch, aby jej nie zniszczyć. W lustrze zwróciła uwagę na swoje nogi, podkute skórzane buty, wydawały się nie pasować do reszty. Jak to typowa kobieta zmuszona była ruszyć na dalsze zakupy, kupić jakieś obuwie nie wyglądające jak ubłocony element munduru. Uśmiechnęła się widząc, że siniaki po ostatnim treningu zdążyły już zniknąć, na dłoniach nie było widać śladu ich niedawnego wybicia. Nie poznawała kobiety stojącej przed nią w lustrze, nie wyglądała jak ona, przynajmniej nie jak dziewczyna, która dzień wcześniej próbowała ogarnąć się w niewielkim lusterku, w zatęchłym pokoju zatęchłej karczmy. Wyszła zza parawanu, chciała pokazać się Shinowi, samej nie potrafiąc w żaden sposób ocenić, czy skomentować swojego "nowego wcielenia".
-Dzię...dziękuję. - odpowiedziała. W żaden sposób nie chciała urazić tym Kami'ego, co wyraził rumieniec, który tak często tego dnia pokrywał jej twarz. Ciepły głos, którym wydał rozkaz, w żaden sposób nie przypominał tego, którym Akashi raczył ją w hotelu, w pełni świadomie chciała go posłuchać. Słomkowy kapelusz zdobiony jakimiś niebieskimi kwiatami, przewiązanymi apaszką, po prostu jej się podobał. Nie znała się co prawda na kwiatach, ale potrafiła odróżnić te ładne od tych brzydkich, o ile je widziała. Wyjęła papierowy kwiat z pochwy i włożyła go pomiędzy niezapominajki. -Chcę, żeby ze mną został.. Założyła kapelusz na siebie... no cóż, chyba zaczynała być kobietą, kiedyś musiała. -Liczę, że ty nie dasz mi o tym zapomnieć. - powiedziała, z delikatnym uśmiechem starając się zapanować nad rumieńcami. To... nie było do niej podobne. Kiedy chłopak chwycił ją w talii i chciał poprowadzić z powrotem do centrum, skierowała go w inną stronę, musiała radzić sobie drobnymi gestami. Trzymając w dłoniach cały swój dobytek, zrozumiała ile tak naprawdę waży jej uzbrojenie, gdy nie jest odpowiednio rozłożone.
-Musimy zahaczyć o jeszcze jedno miejsce. - powiedziała, rozumiejąc, że żadne z nich nie chciałoby tam iść. -Chcę być twoja dłużej niż jedną noc. - powiedziała, wchodząc mu w zdanie. Patrzyła w jasnobrązowe oczy zbliżyła swoje usta do jego, chcąc wprawiając ich języki w taniec. Nie trwało to długo, a dało jej wiele przyjemności, przypominając, że poddanie się uczuciu jest o wiele przyjemniejsze niż słuchanie się żądz. Zaprowadziła go do szewca. Na szczęście kupienie niebieskich balerin zajęło jej zaledwie chwile, dłużej trwało zdjęcie glanów. Tak w swej nowej postaci ruszyła wraz z Shinem do ryokanu.
[z/t] x2
-Dzię...dziękuję. - odpowiedziała. W żaden sposób nie chciała urazić tym Kami'ego, co wyraził rumieniec, który tak często tego dnia pokrywał jej twarz. Ciepły głos, którym wydał rozkaz, w żaden sposób nie przypominał tego, którym Akashi raczył ją w hotelu, w pełni świadomie chciała go posłuchać. Słomkowy kapelusz zdobiony jakimiś niebieskimi kwiatami, przewiązanymi apaszką, po prostu jej się podobał. Nie znała się co prawda na kwiatach, ale potrafiła odróżnić te ładne od tych brzydkich, o ile je widziała. Wyjęła papierowy kwiat z pochwy i włożyła go pomiędzy niezapominajki. -Chcę, żeby ze mną został.. Założyła kapelusz na siebie... no cóż, chyba zaczynała być kobietą, kiedyś musiała. -Liczę, że ty nie dasz mi o tym zapomnieć. - powiedziała, z delikatnym uśmiechem starając się zapanować nad rumieńcami. To... nie było do niej podobne. Kiedy chłopak chwycił ją w talii i chciał poprowadzić z powrotem do centrum, skierowała go w inną stronę, musiała radzić sobie drobnymi gestami. Trzymając w dłoniach cały swój dobytek, zrozumiała ile tak naprawdę waży jej uzbrojenie, gdy nie jest odpowiednio rozłożone.
-Musimy zahaczyć o jeszcze jedno miejsce. - powiedziała, rozumiejąc, że żadne z nich nie chciałoby tam iść. -Chcę być twoja dłużej niż jedną noc. - powiedziała, wchodząc mu w zdanie. Patrzyła w jasnobrązowe oczy zbliżyła swoje usta do jego, chcąc wprawiając ich języki w taniec. Nie trwało to długo, a dało jej wiele przyjemności, przypominając, że poddanie się uczuciu jest o wiele przyjemniejsze niż słuchanie się żądz. Zaprowadziła go do szewca. Na szczęście kupienie niebieskich balerin zajęło jej zaledwie chwile, dłużej trwało zdjęcie glanów. Tak w swej nowej postaci ruszyła wraz z Shinem do ryokanu.
[z/t] x2
0 x
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Szary Dystrykt
Trening
Opuścił swojego brata, bo przecież nie było sensu, żeby pilnował go jak śpi. Z drugiej strony może powinien, zważywszy na to, że wczorajszego wieczoru sam prawie został okradziony. No nic, znalazł się już zbyt blisko osady, żeby wracać na ten cholerny krater. Miał więc tylko nadzieję, że Ame nie zrobi niczego głupiego i że nikt nie postanowi go napaść, ani że nie stanie się nic innego, co mogłoby doprowadzić do katastrofy. Kaito miał pozwiedzać okolice, ale prawdę mówiąc, poza dzielnicą portową i ukrytym wybrzeżem nie znalazł nic ciekawszego. Te wędrówki rozbudziły go jednak przy tym na tyle, że chłopak zdecydował się przeprowadzić trening. Tylko gdzie mógłby poćwiczyć? Parku nazwanego prawie że jego imieniem miał już dosyć… ostatecznie podczas rozmyślania dotarł na skraj Szarego Dystryktu, jakiś pusty placyk, który w gruncie rzeczy nadawał się do zamierzonego przez niego treningu.
zt.
Ukryty tekst
Kiedy zakończył swój trening, poczuł że burczy mu w brzuchu. Cóż, dawno nic nie jadł, więc wyglądało na to, że nastała najwyższa pora na jakiś smaczny obiadek. Kaito skierował się więc w stronę centrum z ambitnym planem wypróbowania każdego rodzaju smakołyku, jaki tylko znajdzie przy położonych w całej Hanamurze kramach. W końcu to ostatni dzień w osadzie, trzeba było trochę poużywać życia!zt.
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Szary Dystrykt
Wybrał coś pomiędzy. Stonowaną szarość klasy średniej przedkładał ponad turystyczną pokazówkę białej dzielnicy oraz wysypisko ludzkich śmierci czarnego dystryktu. Chciał wtopić się w tłum, odpocząć niezaczepiany i zjeść w końcu coś porządnego, aby zregenerować siły po półfinale i wyciszyć przed finałem. Z kim przyjdzie mu się zmierzyć? Po drugiej stronie drabinki widział wszystkie walki z pierwszego szczebla. Myślał o Shinjim, tym prześladowcy Shijimy. Dziwne, że od rozstania w Onsen nie zobaczył przyjaciela ani razu w pobliżu areny, ani na trybunach. Heh, widocznie miał dużo pracy. Ale czy jego słowa o zwycięstwie Seinaru w turnieju mogły okazać się prorocze?
Zagłębił się w uliczki przemysłowej dzielnicy Hanamury, szukając jakiejkolwiek stołówki, niezbyt rzucającej się w oczy restauracji albo baru. Nie szukał wcale długo. W porze obiadowej z racji koronacji nie było tutaj tak dużo ludzi jak w dzień powszedni, jednak z niektórych miejsc dało wyczuć się wyraźny, przyjemny zapaszek dobrego jedzonka, który nos Seinaru wychwycił w oka mgnieniu i przesłał odpowiedni sygnał do wygłodniałego mózgu.
Trafił do nieco zaniedbanej, lecz chyba całkiem popularnej karczmooberży, gdzie siadł przy stoliku, a następnie zamówił wielką michę ryżu, wielki kawał mięcha, wielką porcję warzyw i coca-colę zero bo dieta (herbatę). Czekając na dostarczenie zamówienia siedział przy stoliku przy ścianie, z kijem opartym o swój stolik z nieco poluzowanymi wiązaniami zbroi. Damn, musi coś wymyślić, aby nie musieć w niej paradować non stop...
Zagłębił się w uliczki przemysłowej dzielnicy Hanamury, szukając jakiejkolwiek stołówki, niezbyt rzucającej się w oczy restauracji albo baru. Nie szukał wcale długo. W porze obiadowej z racji koronacji nie było tutaj tak dużo ludzi jak w dzień powszedni, jednak z niektórych miejsc dało wyczuć się wyraźny, przyjemny zapaszek dobrego jedzonka, który nos Seinaru wychwycił w oka mgnieniu i przesłał odpowiedni sygnał do wygłodniałego mózgu.
Trafił do nieco zaniedbanej, lecz chyba całkiem popularnej karczmooberży, gdzie siadł przy stoliku, a następnie zamówił wielką michę ryżu, wielki kawał mięcha, wielką porcję warzyw i coca-colę zero bo dieta (herbatę). Czekając na dostarczenie zamówienia siedział przy stoliku przy ścianie, z kijem opartym o swój stolik z nieco poluzowanymi wiązaniami zbroi. Damn, musi coś wymyślić, aby nie musieć w niej paradować non stop...
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Szary Dystrykt
Dopiero gdy biegli w kierunku rzekomej mamy dziewczynki, pomyślał o tym, że może to być jakieś nieporozumienie. Co jeżeli zrobił Natsumi nadzieję, a tak naprawdę to nie byli wcale jej rodzice? Mogło się tutaj w pobliżu zgubić jeszcze jedno dziecko. Ale nie, to było przecież niemożliwe. To byłby przesadzony wręcz zbieg okoliczności, gdyby i drugie miało na imię Natsumi. Poza tym jego mała towarzyszka od razu rozpoznała głos mamy. Może nie potrafiła zbyt dobrze jej opisać, ani przekazać mu jej imienia, ale no taką więź po prostu dzieci wraz ze swymi rodzicami czuły, więc to na pewno musiało być to. Bardziej pewny siebie ruszył jeszcze szybciej przed siebie, słysząc także nawoływania ojca Natsu. Sam zrezygnował już ze zbędnych krzyków, ponieważ dostrzegł naprawdę piękną kobietę. A zatem jej córka wcale nie kłamała co do urody swej mamusi.
Oczywiście mała, kiedy tylko ujrzała swą rodzicielkę, zaczęła się wyrywać. Kaito uspokoił ją słowami „już, już”, ale szybciutko przykucnął, by dziecko mogło zejść z barana i pobiec wprost w matczyne ramiona. Pojawiły się łzy, ogromne emocje… to był naprawdę prześliczny obrazek, a młody Hozuki cieszył się, że mógł pomóc w tak trudnej sytuacji. Wcale się nie dziwił temu, że mama Natsu zaczęła płakać. On sam poczuł się nad wyraz wzruszony i z trudem powstrzymał wilgotnienie ślepiów. Po chwili przybiegł także i ojciec, który przytulił dwie najważniejsze w jego życiu kobiety. Spojrzał na niego jakoś dziwnie, przez co czarnowłosy Kantańczyk sam zaczął myśleć o tym, czy nie powinien już się ulotnić. Zanim jednak odwrócił się na pięcie zaczepiła go mama Natsumi.
- Nie szkodzi, cieszę się, że udało nam się wzajemnie odnaleźć. – Mruknął, uśmiechając się przy tym szeroko. Starał się jednak nie otwierać za bardzo ust, by nie pokazywać rekinich zębów. Niby w Hanamurze nie powinien to być niecodzienny widok, ale stwierdził, że w takich okolicznościach nie będzie ryzykował tym, że kogoś postraszy.
- Kaito. – Dodał jeszcze krótko, przedstawiając się małżeństwu. Nie miał Danowi za złe tego wzroku spode łba. Pewnie gość pomyślał, że chciał zrobić jego córce krzywdę czy wymodził jakąś inną bzdurę. W rzeczywistości było jednak zgoła inaczej i Kaito wiedział, że w razie czego uda mu się wszystko wytłumaczyć.
- Nie no, naprawdę nie trzeba. – Zaczął się wzbraniać przed ewentualną nagrodą za opieką nad Natsumi, ale Saori była naprawdę przekonująca. Prawdę mówiąc, nie dała mu wyboru, a szesnastoletni shinobi musiał po prostu ruszyć za nimi. Cieszył się jednak z tego, że może jeszcze chwilę poobserwować szczęśliwą rodzinę w komplecie. Sam cholernie tęsknił za swoją mamą i po dzisiejszych wydarzeniach naprawdę był zdeterminowany, by ją odwiedzić, niezależnie od tego, co ostatecznie powie Ame.
Wreszcie dotarli do celu, którym okazał się Szary Dystrykt. Nie było tutaj zbyt wiele budynków mieszkalnych, ale najwyraźniej temu małżeństwu przypadł jakiś domek w dzielniczy rzemieślniczej. Kaito szedł za nimi, nie odzywając się zbyt wiele, bo nie chciał przeszkadzać w tej rodzinnej atmosferze przepełnionej ulgą i radością.
Oczywiście mała, kiedy tylko ujrzała swą rodzicielkę, zaczęła się wyrywać. Kaito uspokoił ją słowami „już, już”, ale szybciutko przykucnął, by dziecko mogło zejść z barana i pobiec wprost w matczyne ramiona. Pojawiły się łzy, ogromne emocje… to był naprawdę prześliczny obrazek, a młody Hozuki cieszył się, że mógł pomóc w tak trudnej sytuacji. Wcale się nie dziwił temu, że mama Natsu zaczęła płakać. On sam poczuł się nad wyraz wzruszony i z trudem powstrzymał wilgotnienie ślepiów. Po chwili przybiegł także i ojciec, który przytulił dwie najważniejsze w jego życiu kobiety. Spojrzał na niego jakoś dziwnie, przez co czarnowłosy Kantańczyk sam zaczął myśleć o tym, czy nie powinien już się ulotnić. Zanim jednak odwrócił się na pięcie zaczepiła go mama Natsumi.
- Nie szkodzi, cieszę się, że udało nam się wzajemnie odnaleźć. – Mruknął, uśmiechając się przy tym szeroko. Starał się jednak nie otwierać za bardzo ust, by nie pokazywać rekinich zębów. Niby w Hanamurze nie powinien to być niecodzienny widok, ale stwierdził, że w takich okolicznościach nie będzie ryzykował tym, że kogoś postraszy.
- Kaito. – Dodał jeszcze krótko, przedstawiając się małżeństwu. Nie miał Danowi za złe tego wzroku spode łba. Pewnie gość pomyślał, że chciał zrobić jego córce krzywdę czy wymodził jakąś inną bzdurę. W rzeczywistości było jednak zgoła inaczej i Kaito wiedział, że w razie czego uda mu się wszystko wytłumaczyć.
- Nie no, naprawdę nie trzeba. – Zaczął się wzbraniać przed ewentualną nagrodą za opieką nad Natsumi, ale Saori była naprawdę przekonująca. Prawdę mówiąc, nie dała mu wyboru, a szesnastoletni shinobi musiał po prostu ruszyć za nimi. Cieszył się jednak z tego, że może jeszcze chwilę poobserwować szczęśliwą rodzinę w komplecie. Sam cholernie tęsknił za swoją mamą i po dzisiejszych wydarzeniach naprawdę był zdeterminowany, by ją odwiedzić, niezależnie od tego, co ostatecznie powie Ame.
Wreszcie dotarli do celu, którym okazał się Szary Dystrykt. Nie było tutaj zbyt wiele budynków mieszkalnych, ale najwyraźniej temu małżeństwu przypadł jakiś domek w dzielniczy rzemieślniczej. Kaito szedł za nimi, nie odzywając się zbyt wiele, bo nie chciał przeszkadzać w tej rodzinnej atmosferze przepełnionej ulgą i radością.
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Szary Dystrykt
Oczywiście, że przykuła jego spojrzenie. Delikatna, wrażliwa panienka siedziała niedaleko, Seinaru musiały bardziej się wysilić żeby nie podsłuchiwać, niż żeby wyraźnie słyszeć co mówi. Powędrował oczami za jej zachwytem i uśmiechnął się szczerze. Widocznie tutaj w Hanamurze również żyli koneserzy przyrody i przepięknych widoków... Powędrował na chwilę w swoje rodzinne już teraz strony. Jak teraz to wszystko mogło tam wyglądać? Czy Yuri wciąż była bezpieczna w jego domu? To na szczęście był już drugi, ostatni dzień tego festiwalu i igrzysk. Niedługo będzie mógł wrócić do domu. Wiedział już jednak, że bez względu na wynik finału postawi stopę na Teiz z tarczą, ponieważ sam zdawał sobie sprawę z tego, że zdążył już godnie zaprezentować nie tylko siebie i samurajów, ale również swoje ukochane krajobrazy, które wisiały zamknięte w ramie na ścianie. Gdy podeszła do niego zawahał się przez chwilę. Zapałał jednak do niej taką szczerą sympatią po jej zachowaniu, że nie mógł odmówić. To nie było nic podobnego do Samidare. Tamta pewnie by opluła to przepiękne płótno!
- Oczywiście, zapraszam. - Odpowiedział na pytanie i poprawił się na krześle, tak jak nakazywały podstawowe maniery.
- Hmmm...? - Mruknął do niej pytająco. Musiała mieć jakiś powód, zazwyczaj to ten dosiadający się powinien zacząć mówić.
- Oczywiście, zapraszam. - Odpowiedział na pytanie i poprawił się na krześle, tak jak nakazywały podstawowe maniery.
- Hmmm...? - Mruknął do niej pytająco. Musiała mieć jakiś powód, zazwyczaj to ten dosiadający się powinien zacząć mówić.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Szary Dystrykt
W sumie to nawet cieszył się, że może jeszcze trochę czasu spędzić z Natsu i jej rodziną, choć dość kłopotliwa wydawała mu się sprawa tej nagrody za zaopiekowanie się dziewczynką. Przecież nie robił tego dla jakichś materialnych korzyści, ale z drugiej strony, trudno było jej mamie odmówić, no a fakt faktem, że jemu jakiś dodatkowy grosz też zawsze by się przydał. W końcu Kaito przestał więc oponować i postanowił dać tej sprawie potoczyć się samej.
Wreszcie dotarli do jakiegoś warsztatu, gdzie po środku znajdował się duży piec, a wokoło leżało mnóstwo narzędzi. Pomyślał, że może ojciec małej jest kowalem, ale nie śmiał o to zapytać, bo przeszkodziłby rodzince w rozmowach po jakże długim i bolesnym rozstaniu. Sprawa go jednak zaciekawiła, bo kto wie, może następnym razem, jeśli Ame będzie chciał kupić jakiś miecz, to dostałby tutaj jakąś zniżkę? A może lepiej było nie myśleć w ten sposób, naprawdę przy swoim starszym bracie zaczynał się robić zbyt wielkim materialistą. Już i tak nadużywał gościnności małżeństwa.
Chociaż, gdy mowa o gościnności, to w sumie do środka domu wpuszczony nie został, a Saori kazała mu poczekać. Ktoś mógłby powiedzieć, że było to mało eleganckie ze strony rodziny, ale młody Hozuki w sumie nie przejął się tym za bardzo. Wiedział, że po wydarzeniach, które miały miejsce w pobliżu kaplicy Watatsumi, rodzina chce spędzić trochę czasu ze sobą. Stanął więc przy drzwiach, rozglądając się przy okazji po okolicy. Szary Dystrykt, dzielnica rzemieślnicza… ciekawe miejsce.
- Naprawdę nie ma za co. – Odparł, kiedy Saori wyszła z powrotem na zewnątrz i wręczyła mu pieniądze. Uśmiechnął się do niej przy tym szeroko i sam podziękował za takie wynagrodzenie, mimo że ponownie wspomniał, iż naprawdę nie było ono konieczne. Znalazł się skromniś, prawda? Ale trzeba było przyznać, że dodatkowy zastrzyk gotówki przyjął ze sporą dawką entuzjazmu. Chciał powiedzieć coś jeszcze, bo widział, że mama dziewczynka o mało co nie zaniosła się znowu płaczem, ale kobieta chyba wolała przeżywać swe emocje w domu. Odwróciła się tylko na pięcie i nie pozwoliła Kaito na jakąkolwiek reakcję, może wstydziła się przed nim swoich łez. Chłopak zaczął oddalać się w kierunku centralnej części osady, kiedy usłyszał, że drzwi znów się otwierają. Nagle zza framugi wychyliła się mała Natsumi, która jeszcze raz mu podziękowała.
- Luz! Do zobaczenia, Natsu! – Odpowiedział jej, choć nie był pewien czy usłyszała jego słowa. Zarumieniła się tylko i uciekła, na co młody Hozuki roześmiał się cicho. No nic, przygoda zakończyła się happy endem, a on miał teraz trochę wolnego czasu zanim Ame się nie wyśpi. Cóż, Kaito nie miał pojęcia, że jego starszy brat już dawno zwlókł się z krateru i sam odgrywał rolę bohatera… Postanowił jednak skorzystać jeszcze z tej ich małej rozłąki i powłóczyć się po Białym Dystrykcie. Wiedział przecież, że gdy pójdzie tam z Ame, to ten znowu będzie narzekał, że czarnowłosy Kantańczyk wydaje mnóstwo pieniędzy na jedzenie, a nie oszukujmy się, po tak intensywnych poszukiwaniach chłopak znów nabrał ochoty na jakąś przekąskę.
zt.
Wreszcie dotarli do jakiegoś warsztatu, gdzie po środku znajdował się duży piec, a wokoło leżało mnóstwo narzędzi. Pomyślał, że może ojciec małej jest kowalem, ale nie śmiał o to zapytać, bo przeszkodziłby rodzince w rozmowach po jakże długim i bolesnym rozstaniu. Sprawa go jednak zaciekawiła, bo kto wie, może następnym razem, jeśli Ame będzie chciał kupić jakiś miecz, to dostałby tutaj jakąś zniżkę? A może lepiej było nie myśleć w ten sposób, naprawdę przy swoim starszym bracie zaczynał się robić zbyt wielkim materialistą. Już i tak nadużywał gościnności małżeństwa.
Chociaż, gdy mowa o gościnności, to w sumie do środka domu wpuszczony nie został, a Saori kazała mu poczekać. Ktoś mógłby powiedzieć, że było to mało eleganckie ze strony rodziny, ale młody Hozuki w sumie nie przejął się tym za bardzo. Wiedział, że po wydarzeniach, które miały miejsce w pobliżu kaplicy Watatsumi, rodzina chce spędzić trochę czasu ze sobą. Stanął więc przy drzwiach, rozglądając się przy okazji po okolicy. Szary Dystrykt, dzielnica rzemieślnicza… ciekawe miejsce.
- Naprawdę nie ma za co. – Odparł, kiedy Saori wyszła z powrotem na zewnątrz i wręczyła mu pieniądze. Uśmiechnął się do niej przy tym szeroko i sam podziękował za takie wynagrodzenie, mimo że ponownie wspomniał, iż naprawdę nie było ono konieczne. Znalazł się skromniś, prawda? Ale trzeba było przyznać, że dodatkowy zastrzyk gotówki przyjął ze sporą dawką entuzjazmu. Chciał powiedzieć coś jeszcze, bo widział, że mama dziewczynka o mało co nie zaniosła się znowu płaczem, ale kobieta chyba wolała przeżywać swe emocje w domu. Odwróciła się tylko na pięcie i nie pozwoliła Kaito na jakąkolwiek reakcję, może wstydziła się przed nim swoich łez. Chłopak zaczął oddalać się w kierunku centralnej części osady, kiedy usłyszał, że drzwi znów się otwierają. Nagle zza framugi wychyliła się mała Natsumi, która jeszcze raz mu podziękowała.
- Luz! Do zobaczenia, Natsu! – Odpowiedział jej, choć nie był pewien czy usłyszała jego słowa. Zarumieniła się tylko i uciekła, na co młody Hozuki roześmiał się cicho. No nic, przygoda zakończyła się happy endem, a on miał teraz trochę wolnego czasu zanim Ame się nie wyśpi. Cóż, Kaito nie miał pojęcia, że jego starszy brat już dawno zwlókł się z krateru i sam odgrywał rolę bohatera… Postanowił jednak skorzystać jeszcze z tej ich małej rozłąki i powłóczyć się po Białym Dystrykcie. Wiedział przecież, że gdy pójdzie tam z Ame, to ten znowu będzie narzekał, że czarnowłosy Kantańczyk wydaje mnóstwo pieniędzy na jedzenie, a nie oszukujmy się, po tak intensywnych poszukiwaniach chłopak znów nabrał ochoty na jakąś przekąskę.
zt.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Szary Dystrykt
// Te Twoje posty to mistrzostwo świata, serio.
Może była tam, a może tutaj. Dwie dusze splecione na jednej łące wyobrażeń cienkich jak pajęcza nić, czy może raczej ten cienki jedwab wspomnień, z którego utkano tkaninę teraźniejszości? Wut wut wut. Czy wszystko co widział teraz w zwierciadłach jej duszy miało jakikolwiek wydźwięk w tej orkiestrze, którą skomponował dla niej świat? Ona nie była tutaj dyrygentem, ta rola była zbyt wystawna, zbyt afiszowana dla przezroczystej, źródlanej aury dziewczyny. Była raczej skrzypkiem, który lekkim pociągnięciem smyczka kreował w głowie słuchacza nowe, ulotne. Wprowadzała go w świat inny, niespodziewany, a zarazem kojący jak ramiona matki.
Nie dam już rady dłużej.
- Zasadniczo to w samotności nie było mi aż tak źle. - Przyznał otwarcie. Niemniej jednak nie zamierzał jej od siebie odganiać. Prawdę mówiąc, była na tyle oryginalna, a jej zachowanie tak nieszablonowe, że był ciekawy co jeszcze za chwilę powie. Nie był żadnym analitykiem osobowości ani psychologiem, jednak nie potrzeba było specjalnych zdolności aby od razu zorientować się, że panienka tutaj nie pasuje. Uścisnął jej dłoń.
- Seinaru. Pasterz z powołania. - Odpowiedział tym samym schematem i oduśmiechnął się do niej. Trapiła go jednak jeszcze tylko rzecz. Skoro była damą do towarzystwa...
- Dama do towarzystwa? To znaczy że będę musiał Ci zapłacić za tą pogawędkę? - Wskazał palcem ich oboje. You&Me?
- Nie wiem czy mnie stać na takie rozrywki, szczerze mówiąc. Ostatnio krucho z pieniędzmi, wiesz... - No rzeczywiście, po wydaniu prawie dwóch tysięcy przed turniejem teraz nie miał za wiele. Smutek.
Może była tam, a może tutaj. Dwie dusze splecione na jednej łące wyobrażeń cienkich jak pajęcza nić, czy może raczej ten cienki jedwab wspomnień, z którego utkano tkaninę teraźniejszości? Wut wut wut. Czy wszystko co widział teraz w zwierciadłach jej duszy miało jakikolwiek wydźwięk w tej orkiestrze, którą skomponował dla niej świat? Ona nie była tutaj dyrygentem, ta rola była zbyt wystawna, zbyt afiszowana dla przezroczystej, źródlanej aury dziewczyny. Była raczej skrzypkiem, który lekkim pociągnięciem smyczka kreował w głowie słuchacza nowe, ulotne. Wprowadzała go w świat inny, niespodziewany, a zarazem kojący jak ramiona matki.
Nie dam już rady dłużej.
- Zasadniczo to w samotności nie było mi aż tak źle. - Przyznał otwarcie. Niemniej jednak nie zamierzał jej od siebie odganiać. Prawdę mówiąc, była na tyle oryginalna, a jej zachowanie tak nieszablonowe, że był ciekawy co jeszcze za chwilę powie. Nie był żadnym analitykiem osobowości ani psychologiem, jednak nie potrzeba było specjalnych zdolności aby od razu zorientować się, że panienka tutaj nie pasuje. Uścisnął jej dłoń.
- Seinaru. Pasterz z powołania. - Odpowiedział tym samym schematem i oduśmiechnął się do niej. Trapiła go jednak jeszcze tylko rzecz. Skoro była damą do towarzystwa...
- Dama do towarzystwa? To znaczy że będę musiał Ci zapłacić za tą pogawędkę? - Wskazał palcem ich oboje. You&Me?
- Nie wiem czy mnie stać na takie rozrywki, szczerze mówiąc. Ostatnio krucho z pieniędzmi, wiesz... - No rzeczywiście, po wydaniu prawie dwóch tysięcy przed turniejem teraz nie miał za wiele. Smutek.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Szary Dystrykt
Przez chwilę go zaintrygowała, lecz teraz jednak nabrał podejrzeń, że to umyślna maniera w jej wypowiedziach, każe jej mówić w sposób niezrozumiały, pozornie pozbawiony sensu. Niemniej jednak, po walce na arenie i wysiłku, jaki tam wykonał, niezbyt miał ochotę na zagadki. Nie silił się więc na dopasowanie swojego stylu do jej niepotrzebnie kwiecistych zdań, lecz sprowadzał wszystko do powierzchni równej ziemi. Tego chyba właśnie chciała, prawda? Przynajmniej to w sposób dosłowny wyczytał z jej słów.
- Właściwie to jest nie mam swojego stada. Ale planuję je założyć po powrocie na Teiz. Tam jest mnóstwo takich obrazków. - Wskazał spojrzeniem obraz wiszący na ścianie.
- Zamiast wpatrywać się w malowidło, powinnaś się tam wybrać, skoro tak Ci się podoba. Dotychczas nie słyszałem, żeby ktoś się zawiódł na tamtejszych widokach. - Dodał jeszcze. Czego konkretnie jednak od niego chciała?
Jakkolwiek bez sensu było to, co do niego mówiła, w pewnym sensie Kei czuł w sobie lekkość, gdy przestał próbować na siłą ją odczytywać. Po prostu poddał się w końcu, mówił odpowiedzi na to, co mu się wydaje, że ona ma na myśli, bez zbędnego kalkulowania. A może nawet doda trochę kokieterii? Oparł łokcie na blacie tak samo jak ona, choć w wykonaniu samuraja na pewno nie było to tak zwiewne i kuszące. Chciał ją po prostu naśladować, zmienił więc również ton swojego głosu na delikatniejszy, taki delikatny jak miała ona.
- A czy ja... droga Kroto... przedstawiłem się jak pasterz do towarzystwa? - Nawiązał do jej introdukcji.
- Owce nie są takie krwiożercze, jak mogłoby się wydawać. Wystarczy nie wchodzić im w drogę. - Wiedział jednak, że nie o zwykłe latanie tutaj chodzi? A może jednak. Panienka była chyba taką osobą, po której można spodziewać się wszystkiego.
- Oczekujesz ode mnie ochrony? - Zapytał wprost. To najlogiczniejsze co przychodziło mu w tej chwili do głowy.
- Mam tylko jeszcze dzisiaj jedną walkę na arenie, ale potem powinienem być już wolny. Chyba że wyrobimy się przed popołudniem. - Nie mówił nawet o zapłacie, bo jej nie oczekiwał. Teraz, na początek, chciał tylko dowiedzieć się, co takie dwa światy jak on i ona mogą mieć ze sobą wspólnego i co może je połączyć.
- Właściwie to jest nie mam swojego stada. Ale planuję je założyć po powrocie na Teiz. Tam jest mnóstwo takich obrazków. - Wskazał spojrzeniem obraz wiszący na ścianie.
- Zamiast wpatrywać się w malowidło, powinnaś się tam wybrać, skoro tak Ci się podoba. Dotychczas nie słyszałem, żeby ktoś się zawiódł na tamtejszych widokach. - Dodał jeszcze. Czego konkretnie jednak od niego chciała?
Jakkolwiek bez sensu było to, co do niego mówiła, w pewnym sensie Kei czuł w sobie lekkość, gdy przestał próbować na siłą ją odczytywać. Po prostu poddał się w końcu, mówił odpowiedzi na to, co mu się wydaje, że ona ma na myśli, bez zbędnego kalkulowania. A może nawet doda trochę kokieterii? Oparł łokcie na blacie tak samo jak ona, choć w wykonaniu samuraja na pewno nie było to tak zwiewne i kuszące. Chciał ją po prostu naśladować, zmienił więc również ton swojego głosu na delikatniejszy, taki delikatny jak miała ona.
- A czy ja... droga Kroto... przedstawiłem się jak pasterz do towarzystwa? - Nawiązał do jej introdukcji.
- Owce nie są takie krwiożercze, jak mogłoby się wydawać. Wystarczy nie wchodzić im w drogę. - Wiedział jednak, że nie o zwykłe latanie tutaj chodzi? A może jednak. Panienka była chyba taką osobą, po której można spodziewać się wszystkiego.
- Oczekujesz ode mnie ochrony? - Zapytał wprost. To najlogiczniejsze co przychodziło mu w tej chwili do głowy.
- Mam tylko jeszcze dzisiaj jedną walkę na arenie, ale potem powinienem być już wolny. Chyba że wyrobimy się przed popołudniem. - Nie mówił nawet o zapłacie, bo jej nie oczekiwał. Teraz, na początek, chciał tylko dowiedzieć się, co takie dwa światy jak on i ona mogą mieć ze sobą wspólnego i co może je połączyć.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Szary Dystrykt
Kei wzruszył ramionami na jej pierwszy pytanie. Tak po prostu, beztrosko.
- Nie wiem, jak się trafi. - No bo w sumie co za różnica, ten kolor? Seinaru nigdy jeszcze nie słyszał, aby jakiś pasterz porzucił lub zaniedbał czarną owcę. Stereotyp wzięty z przysłowia jego zdaniem kompletnie mijał się z prawdą. Nie widział potrzeby żadnej selekcji, to byłoby zbyt... problematyczne i czasochłonne. Nie miał żadnych specjalnych preferencji ani upodobań.
Na jej dotyk nieco się wzdrygnął i oddalił. Te ruchy miały w sobie coś z uwodzenia, do którego samuraj nie był przyzwyczajony. Nie był fanem obłapywania przez nieznajome, nieważne jak tajemnicze i intrygujące by one nie były. Nie podobało mu się to, gdy ktoś bez pytania spoufalał się z nim i myślał, że może sobie pozwolić na dotyk. On nie chciał być dotykany.
- To normalne, każdy ma swoje miejsce na ziemi. Ja też, a jednak rozmawiamy z dala od mojego domu. - Odpowiedział bez cienia zawodu w głosie. Nie czuł żalu, że Kroto nigdzie się nie wybierze, on był zadowolony z tego, że jemu samemu udało się dotrzeć na ten turniej. Tak jak wcześniej, na samym początku był nieco sceptyczny, to musiał przyznać, że rada Tadatoshiego zaowocowała w bardzo dużą dawkę doświadczenia.
- Myślę, że ta rozmowa sprawia ci zbyt dużo frajdy, abyś z czystym sumieniem przedstawiła się jako zabłąkana, hmmm...? - Ostatnia przynęta rzucona w jego stronę była nieco zbyt oczywista. Nie zamierzał brać jej pod żadne skrzydła, o wiele lepiej było mu samemu, a żadne miła słowa, zwłaszcza kobiety, nie zmotywowały go do działania z własnej woli. Póki co wciąż nie miał tego najważniejszego - powodu. Powodu, dla którego miałby się jej poddać, nie zaś powodu do walki.
- Walczę booo... - Zawahał się i zaciął.
- ...walczę booo... - No właśnie, w sumie to dlaczego? Bo tatko kazali?
- bo nie godzę się na niesprawiedliwość i zło tego świata? - Zapytał jej błagalnym tonem, czy to dobra odpowiedź. Nigdy nie był dobry w filozowaniu.
- Nie wiem, jak się trafi. - No bo w sumie co za różnica, ten kolor? Seinaru nigdy jeszcze nie słyszał, aby jakiś pasterz porzucił lub zaniedbał czarną owcę. Stereotyp wzięty z przysłowia jego zdaniem kompletnie mijał się z prawdą. Nie widział potrzeby żadnej selekcji, to byłoby zbyt... problematyczne i czasochłonne. Nie miał żadnych specjalnych preferencji ani upodobań.
Na jej dotyk nieco się wzdrygnął i oddalił. Te ruchy miały w sobie coś z uwodzenia, do którego samuraj nie był przyzwyczajony. Nie był fanem obłapywania przez nieznajome, nieważne jak tajemnicze i intrygujące by one nie były. Nie podobało mu się to, gdy ktoś bez pytania spoufalał się z nim i myślał, że może sobie pozwolić na dotyk. On nie chciał być dotykany.
- To normalne, każdy ma swoje miejsce na ziemi. Ja też, a jednak rozmawiamy z dala od mojego domu. - Odpowiedział bez cienia zawodu w głosie. Nie czuł żalu, że Kroto nigdzie się nie wybierze, on był zadowolony z tego, że jemu samemu udało się dotrzeć na ten turniej. Tak jak wcześniej, na samym początku był nieco sceptyczny, to musiał przyznać, że rada Tadatoshiego zaowocowała w bardzo dużą dawkę doświadczenia.
- Myślę, że ta rozmowa sprawia ci zbyt dużo frajdy, abyś z czystym sumieniem przedstawiła się jako zabłąkana, hmmm...? - Ostatnia przynęta rzucona w jego stronę była nieco zbyt oczywista. Nie zamierzał brać jej pod żadne skrzydła, o wiele lepiej było mu samemu, a żadne miła słowa, zwłaszcza kobiety, nie zmotywowały go do działania z własnej woli. Póki co wciąż nie miał tego najważniejszego - powodu. Powodu, dla którego miałby się jej poddać, nie zaś powodu do walki.
- Walczę booo... - Zawahał się i zaciął.
- ...walczę booo... - No właśnie, w sumie to dlaczego? Bo tatko kazali?
- bo nie godzę się na niesprawiedliwość i zło tego świata? - Zapytał jej błagalnym tonem, czy to dobra odpowiedź. Nigdy nie był dobry w filozowaniu.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Szary Dystrykt
Rozstał się już z Shikaruiem, choć był pewien, że chłopak pozostanie w jego pamięci na dłużej. Nie był w końcu typowym przypadkowym przechodniem, z którym rozmawiało się o pogodzie albo najbliższym otoczeniu. W mniemaniu Kaito może był nieco dziwny, a Kantańczyk nawet do końca nie potrafił określić jaki ma do niego stosunek, ale z tego powodu tkwiło w nim też coś nad wyraz intrygującego. Czy był Tygrysem, który zdoła wywalczyć sobie wszystko to, czego tak bardzo potrzebował? Młody Hozuki nie mógł mu za bardzo pomóc, ale trzymał za niego kciuki, a to już coś.
Po opuszczeniu Białego Dystryktu szesnastolatek musiał się skoncentrować na czymś innym, a mianowicie – na poszukiwaniach swojego brata. Przemierzył już chyba całą Hanamurę, a jednak nigdzie nie dostrzegł niebieskiej czupryny Ame. Gdzie ten Rekin się szlajał? Teraz żałował, że nie umówił się z nim w jakimś konkretnym miejscu z zegarkiem w ręku. A może starszy postanowił opuścić osadę bez niego, skoro nie podzielał jego chęci do powrotu jutrzejszego dnia do Kantai? Nie, nie zrobiłby mu tego dopóki nie przedyskutowaliby tego w swoim gronie po raz kolejny.
Nieco zmarnowany i zniechęconymi dalszymi poszukiwaniami, dotarł na sam skraj Szarego Dystryktu. Liczył, że może to właśnie tutaj wywiało starszego brata, chociaż z drugiej strony trochę się już poddał. Wiedział, że w końcu i tak na siebie trafią, dlatego zamiast koncentrować się głównie na nim, szedł dalej przez rzemieślniczą dzielnicą, rozglądając się na boki. Przyglądał się przeróżnym zakładom, zastanawiając się jakie to wyroby wychodzą spod palców największych mistrzów. Czy to właśnie tutaj wykuto miecz, który jeszcze parę godzin temu Ame zakupił w sklepie z wyposażeniem? Bardzo prawdopodobne, bo aż roiło się tutaj od kowali. Nie brakowało jednak też garncarzy czy rymarzy, czy innych mistrzów swojego fachu. Wiele budynków przeznaczonych było także na magazyny. Chłopak miał nawet nadzieję, że do któregoś z nich uda mu się zajrzeć, ale okazało się, że wszystkie pozamykane były na cztery spusty. No trudno, może innym razem.
Panował tutaj wszechobecny hałas, w dodatku po uliczce co chwila przebiegał jakiś spasiony szczur, a jednak to miejsce jakoś przyciągało. Może i nie była to pokazowa ulica w Białym Dystrykcie, ale szara dzielnica miała także swój niepowtarzalny urok. Nie wszystko, co piękne i bogate musiało być ciekawe. Tak jak i nie wszystko, co było nieco brzydsze i odbiegało od norm estetycznych należało omijać szerokim łukiem. Być może dlatego Kaito postanowił spędzić w dystrykcie rzemieślniczym trochę więcej czasu. Kto wie, może będzie miał okazję poznać któregoś z mistrzów i zobaczyć jak wygląda praca w którymś z zakładów. Zawsze byłoby to nowe i cenne doświadczenie.
Po opuszczeniu Białego Dystryktu szesnastolatek musiał się skoncentrować na czymś innym, a mianowicie – na poszukiwaniach swojego brata. Przemierzył już chyba całą Hanamurę, a jednak nigdzie nie dostrzegł niebieskiej czupryny Ame. Gdzie ten Rekin się szlajał? Teraz żałował, że nie umówił się z nim w jakimś konkretnym miejscu z zegarkiem w ręku. A może starszy postanowił opuścić osadę bez niego, skoro nie podzielał jego chęci do powrotu jutrzejszego dnia do Kantai? Nie, nie zrobiłby mu tego dopóki nie przedyskutowaliby tego w swoim gronie po raz kolejny.
Nieco zmarnowany i zniechęconymi dalszymi poszukiwaniami, dotarł na sam skraj Szarego Dystryktu. Liczył, że może to właśnie tutaj wywiało starszego brata, chociaż z drugiej strony trochę się już poddał. Wiedział, że w końcu i tak na siebie trafią, dlatego zamiast koncentrować się głównie na nim, szedł dalej przez rzemieślniczą dzielnicą, rozglądając się na boki. Przyglądał się przeróżnym zakładom, zastanawiając się jakie to wyroby wychodzą spod palców największych mistrzów. Czy to właśnie tutaj wykuto miecz, który jeszcze parę godzin temu Ame zakupił w sklepie z wyposażeniem? Bardzo prawdopodobne, bo aż roiło się tutaj od kowali. Nie brakowało jednak też garncarzy czy rymarzy, czy innych mistrzów swojego fachu. Wiele budynków przeznaczonych było także na magazyny. Chłopak miał nawet nadzieję, że do któregoś z nich uda mu się zajrzeć, ale okazało się, że wszystkie pozamykane były na cztery spusty. No trudno, może innym razem.
Panował tutaj wszechobecny hałas, w dodatku po uliczce co chwila przebiegał jakiś spasiony szczur, a jednak to miejsce jakoś przyciągało. Może i nie była to pokazowa ulica w Białym Dystrykcie, ale szara dzielnica miała także swój niepowtarzalny urok. Nie wszystko, co piękne i bogate musiało być ciekawe. Tak jak i nie wszystko, co było nieco brzydsze i odbiegało od norm estetycznych należało omijać szerokim łukiem. Być może dlatego Kaito postanowił spędzić w dystrykcie rzemieślniczym trochę więcej czasu. Kto wie, może będzie miał okazję poznać któregoś z mistrzów i zobaczyć jak wygląda praca w którymś z zakładów. Zawsze byłoby to nowe i cenne doświadczenie.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości