Dzielnica portowa

Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Kaito »

Niby nie rozstali się na tak długo, ale Kaito też musiał przyznać, że brakowało mu tego marudy. Kiedy spędzali czas razem, zawsze było jakoś ciekawiej, nawet jeśli nieraz patrzyli na siebie spod byka. No i bezpieczniej – nie oszukujmy się, co dwie głowy to nie jedna, a w świecie ninja wsparcie drugiego było czymś bezcennym.
- Człowiek godny i rozumny wie, że z braciszkiem, a już szczególnie młodszym braciszkiem, trzeba się dzielić! – Tak tylko podpuszczał, bo przecież i tak zmienił zdanie co do kupna herbaty. Nie zmieniało to jednak faktu, że Ame nieraz miał aż za wysokie poczucie własności. Przecież fajnie było się podzielić ze sobą herbatką albo jedzeniem… Chociaż nie, pewnie miał trochę racji. Kaito wcale nie chciałby się z nim dobrym żarełkiem dzielić, chyba że naprawdę nie byłoby już innej możliwości.
- Oj, chyba też jesteś wyprany z mocy… – Młody Hozuki zauważył, że jego starszego brata nie stać dzisiaj nawet na zbyt barwne porównania, które już od dawien dawna stały się nieodłączną częścią jego osobowości. Szesnastolatek trochę żałował, że i tym razem Ame nie sprzedał mu jakiejś nowej metafory, ale no cóż, nie zawsze mózg pracował na pełnych obrotach i też należało mu taką małą niedyspozycję wybaczyć.
- Żeś się tej herbaty uczepił. Przynajmniej przekazałem dwóch rabusiów strażnikom, to też dobry uczynek! – Przypomniał bratu, że nie tylko on wczorajszego wieczoru nie próżnował. Podczas gdy Ame pomagał nieuleczalnie chorej dziewczynce i jej babci, Kaito zadbał o bezpieczeństwo całej Hanamury! Inna sprawa, że gdyby nie tajemniczy mężczyzna w czarnym płaszczu, to pewnie sam zostałby ogołocony ze swych oszczędności.
- Możesz mi nie wierzyć, ale tak właśnie było. Swoją drogą Kai nie zadziałało… nie wiem kim był ten gość, ale nie chciałbym się z nim spotkać w walce na śmierć i życie. – Znów wzdrygnął, ale taka wizja naprawdę jawiła się jako przerażająca. Po tym co widział wczoraj był pewien, że nie miałby najmniejszych szans w starciu z kimś takim. Chyba należało dowiedzieć się więcej o technikach genjutsu, bo być może nie było wielu ninja, którzy tego rodzaju ataków używali, ale Kaito zdał sobie sprawę z tego, że ma niewielkie pojęcie o tej sztuce i że naprawdę może się kiedyś na swej ignorancji przejechać.
- Czekaj, najpierw herbata. – Starał się odłożyć temat pożyczania pieniędzy i naprędce wstał od stolika. Kiedy zamawiał dwa kubki gorących ziółek, dokładnie przeliczył wszystko, co znajdowało się w portfelu. Prawdę mówiąc, był mile zaskoczony. Wcześniej nie spojrzał nawet ile kasy było w bandyckiej sakiewce – po prostu wrzucił kolejne ryo do portfela. Teraz okazywało się, że uzbierał pokaźną sumkę. Dlatego też wrócił do stolika z dwoma herbatami, we wspaniałym humorze.
- Mówisz, że 250 ryo? Niech będzie, ale pod warunkiem, że szybko oddasz, bo wiesz, że muszę coś jeść. – Zgodził się wiedząc, że jego starszemu bratu aktualnie bardziej przydadzą się te pieniądze. Poza tym ufał Ame i miał świadomość tego, że chłopak odda mu pieniądze, nawet jeśli on sam o nich zapomni. Można więc powiedzieć, że w jakimś sensie było to dla niego dobre rozwiązanie. Wspomoże brata, sam na razie ich nie wyda, a i tak dostanie je z powrotem.
- Do czego to doszło, żebym to ja pożyczał Ci kasę… – Mruknął jednak przy okazji, śmiejąc się pod nosem, bo zwykle mieli do czynienia z sytuacją odwrotną. No nic, role nieraz się odwracały, a przy takim układzie sił szesnastoletni Kantańczyk czuł się jeszcze bardziej zobowiązany do tego, by wspomóc finansowo swego braciszka. Ponadto chociaż przez chwilę mógł się poczuć tym bogatszym i odpowiedzialniejszym. W końcu wyciągnął z portfela 250 ryo i przekazał je Ame.
- Wypatrzyłeś już coś ciekawego? – Dopytał jeszcze, bo sam był w sumie ciekawy jaki miecz chce kupić starszy z Hozuków. Ostatnim razem, kiedy odwiedził sklep z wyposażeniem, widział mnóstwo mieczy, od krótkich sztyletów, to ogromnych Zanbato, dlatego wiedział, że wybór nie jest wcale taki łatwy.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Ame »

To prawda, Hozuki nie spał tej nocy zbyt długo ani zbyt wygodnie. Skorzystał z gościny rzemieślnika z szarego dystryktu, tego samego, który pozwolił mu u siebie doprowadzić lalkę do jako takiego porządku. Zaprosił go do siebie po usłyszeniu całej historii pani Himury. Przynajmniej się nie wykosztował, jednak zaskoczyło go, że brat zauważył to, że nie jest w najlepszego kondycji.
- Czasami kiepsko sypiam. - przyznał. Ostatni dzień był męczący i nie miał ochoty już dłużej się nad nim rozwodzić. Kaito cały czas szedł w zaparte więc wypadałoby mu uwierzyć. Mimo sceptycznego i naukowego podejścia do życia, można czasami zaakceptować pewne odchyły.
- W zasadzie to Ci wierzę, po co miałbyś kłamać? - przyznał wreszcie. - Tobie to się zawsze coś porąbanego wydarzy. - podsumował niebieskowłosy. Nawet Kai nie pomogło mu wyjść z iluzji, to musiał być ktoś na prawdę potężny. Jeżeli ktoś taki tu chodzi to definitywnie potrzebuje kawałka porządnej stali. I herbaty. Na tę chwilę herbatka musi wystarczyć. Czarnowłosy przynajmniej miał na tyle poczucia sprawiedliwości, że sam poszedł ją kupić. Czekając na brata patrzył w kierunku morza, lecz dalej nic nie nadpływało. Zastanawiał się co dalej, gdzie powinien się udać po zakończeniu festiwalu. Tak na prawdę nie potrzebnie się tu fatygowali, wszystkie ciekawe zdarzenia polityczne się już rozegrały, cały festiwal to tylko wisienka na torcie, nawet nie załapali się na turniej. Ciekawe czy dałbym radę komuś dokopać - pomyślał. Rozważania przerwał mu młodszy, który wrócił z kolejną porcją wywaru. Mógł od razu cały dzbanek kupić. Hozuki nie wielbłąd - pić musi. Wraz z ulubionym powiedzeniem przypomniało mu się, że w wirze wydarzeń zapomniał o swojej ulubionej monecie. Po upewnieniu się, że jej nie zgubił, znów stał się spokojny. Pociągnął solidny łyk jeszcze gorącej herbaty.
- Tak, 250 Ryo. Upatrzyłem taki jeden miecz, na razie powinien wystarczyć. O jedzenie się nie martw, nawet nie wiesz ile spasionych szczurów biega po szarym dystrykcie! - zażartował. Ale jedno trzeba przyznać, pierwszy raz w życiu młodszy poradził sobie finansowo lepiej od niego. Z drugiej strony on nawet nie wie, którą część miecza się trzyma, a którą się tnie.
- Co zrobimy po festiwalu, masz jakieś pomysły? - zapytał w związku ze swoimi wcześniejszymi obawami.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Kaito »

Kaito do tej pory nie dowiedział się tak naprawdę gdzie jego brat spał, ale stwierdził, że nie ma sensu o to dopytywać. Najważniejsze, że nic takiego mu się nie stało, nikt go nie okradł i w ogóle. A jak widać o bycie zaatakowanym czy obrabowanym w tej całej Hanamurze nie było wcale tak trudno.
- Pewnie za bardzo się wszystkim zamartwiasz. Musisz trochę wyluzować. – Stwierdził jak rasowy psycholog, choć w gruncie rzeczy nie miał pojęcia dlaczego jego bratu tak źle się dzisiejszej nocy spało. Być może ta wizyta w szpitalu wpłynęła na niego przygnębiająco i nie pozwalała zmrużyć oka? Młodszy Hozuki domyślał się, że nie było to przyjemne przeżycie, ale nie był pewien czy rzeczywiście doprowadziłoby jego starszego brata do takiego stanu. Ame zawsze zgrywał twardziela, ale nie oszukujmy się, nikt nie miał tyłka i serca ze stali.
- A daj spokój… chyba mam szczęście do przyciągania kłopotów. – Westchnął ciężko, ale zaraz ponownie zaczął się z siebie śmiać. Kaito już taki był. To nie tak, że się nigdy niczym nie martwił. Zdarzały mu się nawet i dłuższe okresy chandry. Mimo wszystko starał się je zawsze i jak najszybciej wyprzeć, a na zewnątrz udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Po prostu twierdził, że życie jest za krótkie, by płakać. Lepiej było skoncentrować się na czymś miłym i doprowadzić się do porządku.
Dopytując o miecz, Kaito liczył na więcej szczegółów, dlatego spojrzał na brata ze skrzywioną miną. No tak, właściwie to młodszy źle zadał pytanie, skoro pytał tylko o to, czy Ame coś wypatrzył. Czarnowłosy chłopak upił łyka herbaty i o mało co się nią nie opluł, kiedy jego rozmówca ponownie wspomniał o szczurze. Kaito kompletnie o tym zapomniał.
- Nie będę żarł jakichś szczurów. – Rzucił obrażony i skrzyżował ręce jak gdyby był pięcioletnim chłopcem, któremu ktoś właśnie zabrał ulubioną zabawkę. Odwrócił nawet na chwilę głowę dla lepszego efektu. Starszy Hozuki znał go jednak z pewnością na tyle, że wiedział, że taka reakcja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, a Kaito takie humorki przechodzą w przeciągu sekund.
- Ale no jaki ten miecz? Tutaj w Hanamurze? Pójdziemy kupić razem? Chcę go zobaczyć, no i sam też mógłbym uzupełnić braki w ekwipunku. – Dodał jeszcze a propos miecza, męcząc Ame o dokładniejszy opis. W końcu nie powiedział kompletnie nic. A była chyba mała różnica pomiędzy zwykła kataną, a chociażby mieczem-tasakiem, prawda? I wbrew przekonaniom starszego brata, Kaito coś tam jednak o mieczach wiedział. Może nie potrafiłby ich w praktyce wykorzystać, ale przecież chadzał do różnych sklepów, a kiedy już tam był, miał tendencję do przeglądania każdego rodzaju oręża, nawet jeżeli nie zamierzał go nigdy używać. Ba, wiedział przecież nawet do czego służy kołczan, a w życiu by mu nie przyszło do głowy, żeby latać po mieście z łukiem i udawać Robin Hooda.
- Właściwie to się nad tym nie zastanawiałem. Nie możemy po prostu wrócić do domu? Tęsknię trochę za naszą osadą… i za mamą. – Ostatnie słowa powiedział nieco ciszej, bo nie chciał wyjść na jakiegoś mamisynka. Mimo wszystko naprawdę miał ochotę przytulić swoją rodzicielkę. Spędzali z Ame naprawdę wiele czasu na podróżach, treningach i wykonywaniu różnego rodzaju misji. W tym wszystkich brakowało nieraz chwili na takie zwyczajne spotkanie z rodziną.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Ame »

Ame wstał z krzesła i zaczął chodzić żeby rozprostować kości. Wyluzuje jak już będzie martwy. Na razie będzie sztywny jak księgowy w gipsie. Kompletnie zarzucił wątek ich wczorajszych przeżyć. Przekazali sobie ogólniki.. przynajmniej Ame, Kaito najwyraźniej był bardziej szczegółowy i jeżeli przemilczał coś jeszcze to starszy nie zamierzał sobie nawet wyobrażać co.
- Po prostu bądź troche ostrożniejszy. - pouczył go. - I nie jedz żółtego śniegu w zimę, na wszelki wypadek jakbyś zapomniał. - dodał żartobliwie. Akurat czarnowłosy jest chyba w stanie zjeść wszystko, niby obraził się na samą myśl, że ktoś podałby mu średnio wypieczonego szczura, jednak starszy znał go na tyle, że wiedział, iż atak złości jest tylko pozorowany. Chodził co raz szybciej i co raz bardziej nerwowo, wygląda na to, że udało mu się przekonać brata, aby ten użyczył mu trochę gotówki. Wreszcie przestanie być taki bezbronny. Zbytnio się rozleniwił wśród kupców, na tyle, że zapomniał dbać o swój podstawowy ekwipunek.
- Na początek coś lżejszego, oczywiście na tym nie skończę. - podzielił się swoimi planami zakupowymi. Została kwestia zaplanowania ich dalszych podróży, odpowiedź Kaito szczerze go zaskoczyła, nawet nie pomyślał o domu przez ten cały czas. W podróży był wolny od jakiejkolwiek presji klanu, bał się również tego co może tam zastać.
- Do domu? Zobaczymy jak się nam życie ułoży - mało umiejętnie chciał zmienić temat.
- Chodźmy do tego sklepu. - zakomenderował.

/zt z Kaito
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Senju Toshio

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Senju Toshio »

Wyjście na zewnątrz postawiło młodego Senju na nogi. Odszedł na bok, aby nikomu nie sprawić zbytniego problemu. Oddychał stopniowo i powstrzymywał mdłości, aż nie odeszły. Gorzki posmak pozostał, jednak był w takim stanie, że nie sprawiło to większego problemu. Nadal skupiał się na wdychaniu i wydychaniu powietrza, aby uspokoić myśli. Tutaj festyn nie wydawał się tak przytłaczający. Ciągłe siedzenie na arenie sprawiło, że miasto było przepełnione odmiennością. Jak bardzo przyjemnie byłoby zamienić się w klona i za jednym ruchem pozbyć się zmartwień. Odlecieć w objęcia krainy poza tym wszystkim. Mimo wszystko musiał wziąć się w garść. Postawić kolejny krok i zastanowić się, co dalej. Wiedział, że musi skontaktować się w Mokubunshinem. Pozostawił go na pastwę samotnej wędrówki, aby potem zebrać całe doznania za jednym zamachem. Tutaj pojawiły się kolejne wątpliwości. Za bardzo obarczył się negatywnymi emocjami, żeby teraz z czystym sumieniem stymulować się tym, co pozostawi po sobie klon. W każdym razie znalazł pierwsze lepsze drzewo Sakury. Jej kwitnące, różowe płatki opadały z wolna i kilka z nich nie ominęło czupryny Toshio. Ten skupił się bardziej, przenosząc wzrok z korony na podnóże konarów. Całkowicie zignorował otoczenie i oddał się transowi. Liczył, że jego kopia nie miała przez najbliższy czas za wiele do roboty. Zachwycanie się wszystkim i niczym raczej nie pasowało do towarzyskiej natury chłopaka. Młodzik zamierzał spotkać się w tworem w dzielnicy portowej. Wykupić wstęp na pierwszą lepszą łódź, pod warunkiem, że odpływała do miasta kupieckiego. Nie zamierzał nadkładać drogi z dolnego portu na kontynencie. Jakby nie patrzeć, to nie zamierzał wracać nigdzie. Byle znaleźć się z dala od Wysp i upokorzenia, które wynikało z czystego przypadku. Osąd Bogów, jeśli wierzyć w wiarę, którą posługiwał się bohaterski siedemnastolatek. Mógłby zrobić niezliczone rzeczy, gdyby tylko miał na to ochotę.
Po wydłużającym się oczekiwaniu gdzieś na przystani, z dala od natręctw dobrej zabawy, udał się na pokład niewielkiego statku. Barka lub inny model drewnianej marki. W innych okolicznościach byłby zachwycony tutejszym zamysłem i kunsztem wykorzystania drewna. Musiał obejść się smakiem. W dodatku ciągle czepiali się go, że zapłacił tylko za jeden bilet, kiedy było ich dwóch. Zaradny klon wyjął drobne z kieszeni podłamanego oryginału i przeszli dalej. Bez odzywania się, bowiem Toshio zakazał tego swojemu bliźniaczemu pobratymcowi. Nie chciał tym samym wyjść na konkretnego dziwaka, który mówi sam do siebie. Najpewniej nie było tu wielu znawców sztuki ninjutsu, którzy mieliby pewność, co do jego zamiarów. Tak było łatwiej. Podróż potrwa wystarczająco długo, żeby mógł sam zebrać wszystko do kupy. A miał nad czym się zastanawiać. Wychodząc z trybun areny widział własną klęskę, poprzez niestawienie się do walki. Tak upragnioną sesję pokazania się z jak najlepszej strony. Nie wyszło - nie odda tutaj sedna sprawy. Brzydził się takimi wymówkami. I chociaż nie pragnął mieć wszystkiego i w idealnym wydaniu, to miał powody, aby nie tolerować nieudacznictwa.

zt.

Skąd: Hanamura
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 45 minut
Czas przybycia: 2:44
Środek transportu: Łódź (100 Ryo)
0 x
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Kohei Nemura

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Kohei Nemura »

Widząc rosłego mężczyznę, który był obecnie w trakcie dokonywania transakcji, postanowił poczekać, aż ten zakończy negocjacje na straganie i go opuści. Ubranie i sprzęt, który kupował wskazywał na to iż jego profesją było wycinanie drzew lub coś pochodnego. Jest to ciężka praca, zwłaszcza gdy ktoś samemu musi wyciąć całą połać lasu.
Warto spytać się go, czy nie szuka pomocnika, lub jego pracodawca nie poszukuje innych pracowników. Przydałoby się zarobić trochę grosza, przy okazji poćwiczyć nieco swoje ręce, aby je wzmocnić. Podczas swojej małej kontemplacji, cały czas spoglądał w stronę stoiska, aby nie zgubić z oczu osoby, która mogłaby mu potencjalnie zagwarantować jakąś pracę. Wszystko jak na razie układa się całkiem po myśli chłopaka, jednakże nie oznaczało to, że dzisiejszy dzień będzie ciągle obfitować w pozytywne doznania.
0 x
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Zatrzymał się jeszcze dłuższy czas pod budką w dzielnicy... właściwie nie był pewien, w jakim regionie miasta się znalazł. Szedł przed siebie - bez konkretnego celu, nie wodząc palcem po mapie, bo nie było takiej potrzeby. Albo i potrzeba była..? Zagubieni byli ci, którzy szukali drogi, którzy nie wiedzieli, gdzie są, a pragnęli się odnaleźć - on nie miał takiej potrzeby. Obserwował mokre ulice miasta, te brukowane, przynajmniej ta jedna, główna droga. Kiedyś ta kostka musiała się skończyć i zamienić na ubitą ziemię, która teraz zmieniał się w błoto. Nie tu i nie teraz, moi drodzy. Nie tu i nie teraz. Nie czekał na nic konkretnego, wdychał głęboko świeże powietrze, przesycone wonią deszczu i jodem mórz uderzającym w płuca ze wszystkich stron. Gdyby miał w sobie chociaż odrobinę z romantyka, to pewnie zachwyciłby się tą chwilą. Tym właśnie różnił się odgłos tapiących o dachy i ulice kropli, gwaru ludzi wokół, szum miasta, który mimo brzydkiej pogody ciągle dawał o sobie znać od tego, co działo się we wnętrzu czarnowłosego. Jedna, bardzo zasadnicza różnica. Polegała na tym, że życie wokół zawsze się działo.
W nim gościł tylko spokój.
Spojrzał na trzymane w dłonie pudełeczko po dango, już całkowicie puste, obracając je w palcach, wolno, jakby ten ruch mógł zaczarować całą publikę - szkoda tylko, że nie było żadnej publiki, a z niego był kiepski magik. Ubrudzone od tłuszczu, w którym pieczono smakołyki, już zimne, nadawało się tylko do wyrzucenia, a jednocześnie było jak trofeum, które powinno się zatrzymać. I co by z nim zrobił? Traktował jako przytulankę? Odstawił przedmiocik na blat i podniósł się, wychodząc na ulicę. Zerknął na niebo. Nie chciało się uspokoić, ciągle mżyło i nie zapowiadało się na to, żeby miało szybko przestać. Poprawił dłońmi okrycie wierzchnie, prostując je, przewiązał raz jeszcze pas i dopiero wtedy ruszył wolnym krokiem... gdzieś przed siebie. Oglądając po drodze wszystkie kramy, budki, kolorowych ludzi, z których większość kryła się pod parasolami. Och rany, było naprawdę diabelnie zimno... Chłód przenikał przez skórę do kości, pozostawiał na ciele gęsią skórkę, prowadzącą do wzdrygnięcia. Nie zdążył wcześniej wyschnąć, więc teraz to jego wysłużonym, wypłowiałym szatom nie robiło większej różnicy. Nieco podarte u dołu, zaplamione błotem - w obecnej szarudze i tak nie było tego zbytnio widać i nie rzucało się w oczy. Zatrzymał się dopiero pod jedną z karczm, pod której dachem, na ścianie, pozawieszano różne ogłoszenia, zerkając jakieś pobieżnie, czy nie ma jakiejś sposobności zarobku.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Dōhito Mitsuko

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Dōhito Mitsuko »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Ludzie zazwyczaj spoglądali na dziecko i mówili: [o]oh dziecko, jakie słodkie dziecko...[/i] Wystarczyło, że to dziecko miało pucołowate policzki, włosy aniołka i słodki gajerek nałożony na siebie. Ludzie zazwyczaj nie spoglądali na przybłędy - nic też do nich nie mówili. Odtrącali się do nich rękoma, odpychali od siebie - bo po co mieliby je przygarniać? Pomagać im? Mogły roznosić choroby, mogły być złodziejaszkami, jakich bardzo wiele w dzisiejszych czasach, albo pracować dla jakiejś szajki i zbierać informacje. Przede wszystkim - były problemem. Bardzo brzydkim problemem, na pewno o bardzo brzydkich manierach, bo kto miałby nauczyć taki dziecko, jak się zachowywać, skoro nie miało ono rodziców? A jeśli miało to najwyraźniej tak żałosnych, że pozwalali dziecku żebrać. Stanowiło to tylko gorszą opcję z obu złych. Wszyscy lubili otaczać się rzeczami pięknymi - ludzie nie byli wyjątkiem. Im ładniejszy człowiek, tym bardziej przyciągał spojrzenia, a jeśli przyciągał spojrzenia - przykuwał również uwagę. Stąd było już tylko parę kroków, by skraść komuś serce, ciało, a na samym końcu, kiedy posiądzie się oba te czynniki - również i dusze. Myśli mieliśmy w gratisie - myśli przecież od początku z nami wędrowały.
Shikarui nie mówił nic na widok dzieci - wszystko przez to, że on ogólnie: mało mówił. Nie należał jednak ani do pierwszej, ani do drugiej grupy. Nie spoglądał z obrzydzeniem na przybłędy, ale nie uśmiechał się również do tych słodziaków z dobrych domów - tutaj nie było żadnej różnicy. Przejrzyste, zimne, fioletowe oczy zjechały z ogłoszeń na właściciela słabego głosiku - czy to była właścicielka? Wszystkie gówniarze były takie same. Głosik był na tyle cieniutki, że można było uznać, że ta drobna istotka jest dziewuszką. Palce jego lewej ręki nieco drgnęły, lekko się napinając. Powstrzymał odruch, by sięgnąć po kunai i przyłożyć jej do gardła. Powstrzymał się od siłowego przegonienia jej, bo mimo wszystko - był na obcych ziemiach, straż mogła być wszędzie. Nie zmieniało to faktu, że jego wargi wykrzywiły się lekko, niechętnie.
- Zejdź mi z oczu. - Jego głos, mrukliwy, był całkowicie spokojny - tylko zimny, tak bardzo zimny... równie zimny co śnieg, który nigdy nie znikał z Hyuo.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Dōhito Mitsuko

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Dōhito Mitsuko »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Ach, no i właśnie to był powód, żeby nie lubić wszystkich dzieci, ale szczerze? Shiki miał z nimi zerowe doświadczenie. Zawsze istniały, ale gdzieś obok, jeszcze mu się nie zdarzyło, żeby jakieś dziecko, ot tak sobie, zupełnie przypadkowo zaczepiło go na ulicy i zaczęło... właśnie, co zaczęło? Targować się z nim? Próbować mu wcisnąć produkt? Trzymała tego cholernego chwasta w ręce, wmawiając człowiekowi, że to kwiatek i jeszcze żądała za niego ryo. Shikarui był naprawdę cierpliwym człowiekiem, serio-serio! Niestety mam wrażenie, że przy rosnącej, lodowatej oziębłości wobec tego dziecka ciężko w to było uwierzyć. Była zasadnicza różnica w posiadaniu cierpliwości do ludzi, którzy żyli własnym życiem i ewentualnie łagodnie cię zaczepiali, a takim bękartem, który zaczynał ci się uwieszać na ciuchach i szarpać za nie, zmuszając cię, byś poświęcił mu swoją bezcenną uwagę. Niestety wraz z tą cenną uwagą schodziła również cenna energia. Uwagę już jego miała, nawet jeśli Shikarui wcale nie chciał tejże oddawać dzieweczce. Siłą rzeczy - skupił się już na niej. Na tej jej łzach, które, przykro mi bardzo, ale nie ruszały go nawet odrobinkę. Mogłaby tu wyć, zdychać z głodu przed jego oczami - co go to niby obchodziło? O dobry byt trzeba zawalczyć. Nic nie przychodziło do człowieka za bezcen, a to, co ona teraz próbowała zrobić, czym było innym, jak nie próbą wyłgania pieniędzy za nic? Poschylała się trochę i narwała kwiatków - och, przepracowała się normalnie! Żeby nie było wątpliwości - takie myśli nie toczyła głowa czarnowłosego. On jedyne, nad czym się teraz zastanawiał, to jak nie zmiażdżyć jej krtani. Poza tym? Cisza. Lodowa cisza w lodowym królestwie, w którym zbierała się całkiem cicha burza. Wszystko przez tą dziewuchę.
Słabym pozostaje tylko jedno - błędy silnych. Wiedzieliście o tym?
Czarnowłosy uniósł spojrzenie na ludzi wokół, którzy zaczęli spoglądać w ich kierunku, kiedy ta dziewucha zaczęła się drzeć. Nie lubił uwagi. Nienawidził, kiedy ludzie zaczynali się na niego gapić, jakby był jakimś zwierzątkiem cyrkowym. Złapał dziewuchę za dłoń i pociągnął jednym ruchem w kierunku... sam nie wiedział, w jakim. W boczną uliczkę, za budynek - gdzieś, gdzie cienie skutecznie chroniły przed wszystkimi spojrzeniami, które wypaliły się na jego skórze nieprzyjemnym gorącem. Na pustyni podobno tak właśnie powstawały burze - z połączenia zimnego i gorącego nurtu powietrza. Ten rodzaj burz zmiatał wszystko, co nawinęło się pod jego ramiona, kryjąc pod morzem piasku. W absolutnym mroku. Puścił ją natychmiast, kiedy już znaleźli się nieco dalej.
- Nie mam pieniędzy. Nie widać? - Syknął nieprzyjemnie, przeszywając ją na wskroś spojrzeniem. Wzbudziła w nim naprawdę nieprzyjemne uczucia. - Na ryo trzeba zapracować, Szczurze.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Dōhito Mitsuko

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Dōhito Mitsuko »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica portowa

Post autor: Shikarui »

Czuł się już naprawdę spokojny. Ugłaskany z włosem, czarny kot, którego ktoś wziął na swoje kolana i utulił, dając mu chociaż chwilowe wrażenie bezpieczeństwa. Nie musiał tego przetrawiać myślami, zastanawiać się nad tym i rozwlekać na czynniki pierwsze - świat był naprawdę o wiele prostszym i przyjemniejszym miejscem, kiedy nie próbowałeś wszystkie pojąć dogłębnie, od deski do deski, bo i nie wszystko miało jakiekolwiek głębsze dno. Niechęć do tej dziewczynki nie miała. To małe, chodzące gówno, które jakimś cudem wykształciło nóżki, rączki i chudą, brudną buźkę, przekreśliło to ukojenie już samym swoim pojawieniem - potem brnąc dalej w chore przedstawienie wcale nie ratowała sytuacji. I to nie ratowała wyłączenie jego sytuacji. Widzicie, z siłą była tak, że miała bardzo różne wymiary. Nie każdy musiał być silny fizycznie, żeby stać na szczycie i górować - i bywała tak zwodnicza, że jeśli za mocno byliśmy zapatrzeni we własne możliwości - bardzo łatwo potrafiła nas oszukać. I tak Shikarui przecież doskonale wiedział, że góruje nad dziewczynką pod każdym względem. Nie mogła mu niczego złego uczynić, bo nie miała takiej siły, a jednak uczyniła. Wystarczyło parę ich słów i już nieprzyjemne uczucia przejechały po jego umyśle - nie zraniła słowem, ale zraniła tym, co te słowa wywołały. Tym pieprzonym cyrkiem, którego członkiem Shikarui być nie chciał. Niech te żądne igrzysk i chleba oczy ślizgają się po innych widowiskach - na przykład po arenie, na której dla uciechy tłumów shinobi okładali się broniami, pięściami i wszelakimi jutsu. I tak samo nie spodziewał się zdarzeń, które miały dopiero po sobie nastąpić, tylko dlatego, że bardzo grzecznie powstrzymywał się przed zrobieniem jakiejś głupoty i zwróceniem na siebie niepotrzebnej uwagi.
Czy to było normalne w społeczeństwie? Okrzyki, że ktoś porywa dziecko, że je będzie gwałcić? Czy ktoś traktował te okrzyki poważnie? Shikarui nie zamierzał sprawdzać. Główna ulica zniknęła mu z pola widzenia. Czekanie tutaj na pojawienie się straży mijało się zupełnie z celem, choć, teoretycznie... nie uczynił niczego złego, więc nie musiał uciekać, tak? Ta sytuacja zrobiła się najzwyczajniej w świecie osobista. Doprawdy, zupełnie jakby ktoś chciał tykać coś tak brzydkiego i obdartego - nawet jeśli może byłaby z niej piękność, gdyby nie te nieszczęśliwe wypadki losu, które... nic go nie obchodziły.
Shikarui wyciągnął kunai i podrzucił go lekko w dłoni, spoglądając na trójkę odważnych bez cienia strachu. Nic nie mówiąc - tak jak i nie skomentował słodkiego uśmiechu cholernej pannicy, która chciała się wycwanić. Być może nawet pracowali razem? Może to był wielki spisek? Sanada nie był tak ambitny, by rozkładać to na takie czynniki pierwsze. Ruszył do przodu biegiem, lekko pochylony, by uderzyć pierwszego, najbliższego oponenta rękojeścią broni w wątrobę. Nie zmierzał ich pozabijać - chciał ich po prostu unieszkodliwić. Nie był takim samobójcom, by zabijać miejscowych na ich własnym terenie, kiedy biegła tutaj straż. Doprawił solidnym kopniakiem w brzuch, by posłać go na następnego oponenta.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości