Ryokan "Królik Inaby"
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Cel został osiągnięty! Może to nie był główny cel tej "misji", ale poboczny, który niósł za sobą jakieś profity, na pewno. Sagisa w końcu się uśmiechnęła. Nareszcie całe ciśnienie zaczynało z niej schodzić. Wyrzuciła z siebie to, co miała wyrzucić. Wypłakała i wykrzyczała. Była zagubiona, oczywiście, ale to przecież normalne, prawda? Jednak pierwszy śmiech i jakiekolwiek zadowolenie, chociażby ze zjedzonego posiłku, to był krok w dobrą stronę. Akarui'emu uśmiech sam pojawił się na twarzy, gdy patrzył, jak rudowłosa wcina obiadek.
Po jedzeniu przyszła pora na sen. Nic dziwnego, przeszła bardzo dużo, jej organizm domagał się odpoczynku, praktycznie krzyczał o możliwość zresetowania się. Tozawa nie oponował, nakrył tylko mocniej Sagisę kocykiem i odpowiedział: - Będę tu, obiecuję. Nic więcej nie było trzeba. Sagisa próbowała jeszcze prosić medyka o obudzenie, gdyby Ryujin zaczał płakać, ale w połowie zdania słodko odpłynęła. Nie trzeba. Jego płacz na pewno Cię obudzi. Jesteś przecież jego matką! Akarui spojrzał tylko jeszcze raz na malca i gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku, przesunął jedną już nieużywany futon na środek pokoju i usiadł na nim po turecku. Nie miał za dużo do roboty, postanowił więc pomedytować.
Po jedzeniu przyszła pora na sen. Nic dziwnego, przeszła bardzo dużo, jej organizm domagał się odpoczynku, praktycznie krzyczał o możliwość zresetowania się. Tozawa nie oponował, nakrył tylko mocniej Sagisę kocykiem i odpowiedział: - Będę tu, obiecuję. Nic więcej nie było trzeba. Sagisa próbowała jeszcze prosić medyka o obudzenie, gdyby Ryujin zaczał płakać, ale w połowie zdania słodko odpłynęła. Nie trzeba. Jego płacz na pewno Cię obudzi. Jesteś przecież jego matką! Akarui spojrzał tylko jeszcze raz na malca i gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku, przesunął jedną już nieużywany futon na środek pokoju i usiadł na nim po turecku. Nie miał za dużo do roboty, postanowił więc pomedytować.
Ukryty tekst
0 x
MOWA
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Podczas gdy Misae szykowała się w łazience, co zajmowało jej zdecydowanie masę czasu , chłopak też musiał się czymś zająć. Korzystając z tego iż dziewczynie nieco zajmie, wyciągnął z podróżnego plecaka zapasową hakamę, którą wyprostował , by następnie zdjąć tą wyjściowa, w której to położył się spać ze względu na wydarzenia poprzedniego dnia i szybkim ruchem założyć na siebie czyste, klasyczne spodnie, które dobrze pasowały do jego białego kimona, które to na moment zdjął by dobrze obwiązać taśmy trzymające odzienie w miejscu. Po tym założył na siebie wcześniej wyjęte i na moment założone kimono, które to wyprostował i dokładnie spiął skórzanym pasem, obwiązał ori, zaś na przedramiona założył swoje karwasze. Mimo iż nie miał możliwości solidnego przygotowania się w łazience, która to okupowała Misae, to postarał się wyglądać schludnie. Włosy związał rzemieniem , by nie przeszkadzały, a brodę lekko wygładził ręka. Gdy wszystko co mógł zrobić bez konieczności wchodzenia do łazienki zrobił, pozostało czekać, tak wiec chłopak schował chwilowo do plecaka nieświeże odzienie, zwinął fuutony, uprzątnął swój kąt i podczas porządków zwrócił uwagę na kryształowy bukiet który zrobił dla Misae, który leżał na ziemi. Chłopak wziął go w dłoń zastanawiając się nad tym jak wyglądała reakcja Misae , oraz nad tym, jak po tej całej sprawie z nią o tym porozmawiać. Chłopak lekko się uśmiechnął i wpadł na pewien pomysł. Skupił chakrę obok futonu Misae, który również wcześniej posłał i zwinął, tworząc kryształowy wazon, do którego wstawił różnokolorowe, kryształowe kwiaty, tak by nie stały na ziemi. Gdy wszystko było uprzątnięte chłopak przysiadł w typowym siadzie - seiza, na złożonym futonie i czekał. Trochę czasu minęło, aż w końcu drzwi łazienki otworzyły się, a z nich wyszła Misae, która od razu ruszyła na drzwiach. Mimo to wzrok chłopaka przez dłuższą chwilę skupił się na niej, lecz mimo wszystko chłopak musiał się otrząsnąć z uczuć i myśli które szalały mu po głowie i wrócić do swojego spokojnego, poważnego wyglądu. Wstał i podszedł do drzwi stajać nieco za Yamanaka. Ta otworzyła drzwi i powitała przybysza, który wyglądał na bardzo młodego jak na swoją rangę. Mimo to, gdy tylko Misae ich przedstawiła chłopak ukłonił się głęboko z dłońmi opartymi o uda.
-To dla nas zaszczyt Pana gościć.
W takim momencie chłopak bardziej przypominał swego ojca niż siebie, spokojny, opanowany, z szacunkiem i pełną godnością. Gdy Misae zaprosiła cesarza do środka, chłopak odsunął się lekko by Yuki mógł spokojnie wejść. Jedynym miejsca do spokojnego siedzenia był prosty niski stolik na środku pokoju koło którego znajdowały się poduszki do siedzenia, więc nie było zbyt wiele innych miejsc w których można by było wspólnie usiąść
-To dla nas zaszczyt Pana gościć.
W takim momencie chłopak bardziej przypominał swego ojca niż siebie, spokojny, opanowany, z szacunkiem i pełną godnością. Gdy Misae zaprosiła cesarza do środka, chłopak odsunął się lekko by Yuki mógł spokojnie wejść. Jedynym miejsca do spokojnego siedzenia był prosty niski stolik na środku pokoju koło którego znajdowały się poduszki do siedzenia, więc nie było zbyt wiele innych miejsc w których można by było wspólnie usiąść
Chakra:103%-6%=97%
- Nazwa
- Shōton no Jutsu: Reberu Di
- Najniższa ranga kontroli Uwolnienia Kryształu. Daje ona umiejętności podstawowe, dostępne większości shinobi z rodu Kōseki. Poprzez przesłanie chakry do otoczenia, shinobi może z Shōtonu wytworzyć podstawowe przedmioty, jak chociażby sztylety, miecze lub inne tego typu narzędzia mordu, ale też np. miski i talerze. Poziom ten jest dość łatwy do opanowania, lecz ma dwie duże wady - mały zasięg i ślamazarne tempo powstawania kryształu. Niewątpliwym plusem jest za to wytrzymałość, która już tutaj jest imponująca.
- Wytrzymałość
- Mierna
- Szybkość
- Bardzo słaba
- Zasięg
- Wielkość Max.
- Dodatkowe
- Przy Braku Skupienia Wielkości wynoszą 1/3 pierwotnej wartości
- Koszt Chakry E: 7% | D: 6% | C: 5% | B: 4% | A: 3% | S: 2% | S+: 1 (na turę)
0 x
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Zbliżał się do swego tymczasowego domu pośpiesznym, sprężystym krokiem. Ile czasu go tutaj nie było? Nie potrafił dokładnie stwierdzić. Co śmieszniejsze, nie planował zabalować w pokoju dłużej jak kilka godzin nim wyruszy ponownie w miasto. Pamiętał, że to on był jedynym przeciwnym tej wyprawie, a teraz patrzcie państwo, był umówiony z piękną blondynką na oglądanie gwiazd, a kto wie co mógł zobaczyć jeszcze oprócz nich.
Zadowolenie i duma ze swych wyczynów, szybko jednak poszła w zapomnienie. Stanął jak wryty w miejscu, czując jak palce u jego rąk stają się sztywniejsze i zimniejsze. Poczuł zimny oddech kostuchy na swoim karku, a nieprzyjemne uczucie że coś jest bardzo nie tak zaatakowało go ze zdwojoną siłą.
- W co żeście się wpakowali - przygryzł dolną wargę, a jego prawa dłoń wylądowała na tyle głowy. Starał się skupić, by określić precyzyjniej, czy to co wyczuwał nie było pomyłką. Niestety nie było. Ruszył ponownie przed siebie, tym razem jeszcze szybciej, prawie że biegnąć, a serce łupało mu z każdym krokiem coraz głośniej. Zatrzymał się przed drzwiami do Ryokanu, z dłonią zastygłą nad klamką. Przez kilka chwil bił się z własnymi myślami, zastanawiając się czy jego pojawienie się będzie bardziej zbawieniem, czy może pogorszy sprawę. Odetchnął głęboko i pchnął drzwi. W środku panowała typowa dla tego miejsca atmosfera. Było to niemalże uspokajające, niemalże gdyby nie ciągle buzujące w głowie Minoru, przytłaczające uczucie dużego źródła chakry, zaledwie kilka kroków od obojga jego przyjaciół. Ruszył w kierunku wynajętego przez Kitashiego pokoju. W głowie układał plan co powinien powiedzieć, jaki powinien być każdy jego krok.
Dostrzegł ich niemalże natychmiast. Dwóch jegomości, stojących przy otwartych drzwiach prowadzących do jego własnego pokoju. Przełknął głośniej ślinę i podszedł bliżej obojga.
- Przepraszam… chciałbym dostać się do swego pokoju - Wypalił jak gdyby nigdy nic, zupełnie jakby nie zdawał sobie sprawy że stojący przed nim mężczyźni również chcieli by się tam dostać. No cóż, mistrzem smalltalk to on nie był.
Zadowolenie i duma ze swych wyczynów, szybko jednak poszła w zapomnienie. Stanął jak wryty w miejscu, czując jak palce u jego rąk stają się sztywniejsze i zimniejsze. Poczuł zimny oddech kostuchy na swoim karku, a nieprzyjemne uczucie że coś jest bardzo nie tak zaatakowało go ze zdwojoną siłą.
- W co żeście się wpakowali - przygryzł dolną wargę, a jego prawa dłoń wylądowała na tyle głowy. Starał się skupić, by określić precyzyjniej, czy to co wyczuwał nie było pomyłką. Niestety nie było. Ruszył ponownie przed siebie, tym razem jeszcze szybciej, prawie że biegnąć, a serce łupało mu z każdym krokiem coraz głośniej. Zatrzymał się przed drzwiami do Ryokanu, z dłonią zastygłą nad klamką. Przez kilka chwil bił się z własnymi myślami, zastanawiając się czy jego pojawienie się będzie bardziej zbawieniem, czy może pogorszy sprawę. Odetchnął głęboko i pchnął drzwi. W środku panowała typowa dla tego miejsca atmosfera. Było to niemalże uspokajające, niemalże gdyby nie ciągle buzujące w głowie Minoru, przytłaczające uczucie dużego źródła chakry, zaledwie kilka kroków od obojga jego przyjaciół. Ruszył w kierunku wynajętego przez Kitashiego pokoju. W głowie układał plan co powinien powiedzieć, jaki powinien być każdy jego krok.
Dostrzegł ich niemalże natychmiast. Dwóch jegomości, stojących przy otwartych drzwiach prowadzących do jego własnego pokoju. Przełknął głośniej ślinę i podszedł bliżej obojga.
- Przepraszam… chciałbym dostać się do swego pokoju - Wypalił jak gdyby nigdy nic, zupełnie jakby nie zdawał sobie sprawy że stojący przed nim mężczyźni również chcieli by się tam dostać. No cóż, mistrzem smalltalk to on nie był.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Na szczęście nie musiał czekać jakoś specjalnie długo. Nie minęła nawet minuta, a usłyszał że ktoś po drugiej stronie podchodzi do drzwi i sięga do klamki. Westchnął lekko, lecz dość szybko na jego twarzy pojawił się spokojny, standardowy dla niego uśmiech. Sprawa w której przychodził może i była poważna, ale nie był to powód by od razu łazić wszędzie z marsową miną i patrzeć na zwykłą rozmowę przez pryzmat dialogu na temat jakiejś zbrodni, czy co to tam w ogóle było. Yuki liczył przy okazji na normalną, spokojną rozmowę, która mogła być na swój sposób odświeżająca po tych wszystkich wydarzeniach ostatnich dni.
Gdzie jest jego pagoda, kiedy jest potrzebna.
Drzwi się otworzyły, a Yukiego zamurowało. Po drugiej stronie progu stała jedna z najpiękniejszych przedstawicielek płci pięknej, jakie widział w życiu. Dziewczyna wyróżniała się niezwykłą, dość egzotyczną jak na wyspach urodą - wąska twarz z bijącymi z niej oczami o dwóch kolorach, otoczona woalem białych włosów. Przez sekundę, może dwie, Natsume po prostu stał i się jej przyglądał, nie bardzo wiedząc jak ma zareagować lub co zrobić - całe życie spędzone w boju sprawiło, że w takich sytuacjach po prostu czuł się wyjątkowo niezręcznie. Jak pustelnik, który nagle trafił na salony. Dość szybko jednak się pozbierał i odchrząknął cicho, przypominając sobie na czym polega oddychanie. Następnie jego złote tęczówki spoczęły na niej, a na twarzy młodzieńca ponownie pojawił się spokojny, przyjazny uśmiech.
Raczej tego nie zauważyła. Chyba. Oby.
Zanim wszedł do środka, podszedł do niego jakiś młodzieniec, mówiąc że chciałby dostać się do swojego pokoju. Natsume uniósł lekko brwi, zaskoczony, po czym posłał krótkie spojrzenie w kierunku Hideo. Ten zaś pokręcił głową. Czyli ten tutaj pewnie nie miał nic wspólnego ze sprawą, bo obydwoje świadków znajdowało się już w środku. Zwrócił się więc w kierunku Misae i Kitashiego, pytając ich spojrzeniem czy znają tego chłopaka, a gdy potwierdzili - cofnął się i pozwolił mu przejść, uśmiechając się uprzejmie w jego kierunku.
Na zaproszenie wkroczył do pokoju, wykonując lekkie skinięcie głowy w ramach podziękowania. Spojrzał też na drugą obecną w pomieszczeniu osobę - znacząco wyższego od niego młodzieńca o bladej skórze, który związał swoje brązowe włosy w kucyk. Wyglądał on bardzo schludnie, a i budowa jego ciała pokazywała, że nie próżnował ze swoim szkoleniem shinobi. Broda zaś dodawała mu tej specyficznej powagi i dostojności.
Ech. Jak to się działo, że ludzie z kontynentu mieli w sobie taką aurę uroku? Jedyne, co mu przychodziło do głowy, to to że ich kultura nie skupiała się na wojskowości i sile, tak jak u wyspiarzy - dlatego mogli się skupić na czymś innym.
-Misae-san, Kitashi-san, bardzo mi miło was poznać - powiedział spokojnie, ponownie lekko skłaniając głowę w geście powitania. - Mam nadzieję, że nie powoduję swoją obecnością zbytnich niedogodności. Nie lubię tak włazić ludziom na głowy.
Znów odchrząknął.
-I proszę, nie musicie być wobec mnie przesadnie oficjalni. W aurze przesadnej powagi ciężko jest porozmawiać o czymś na spokojnie. Poza tym - wolę, gdy mogę porozmawiać z kimś na spokojnie, bez napięcia. Samo "Natsume" wystarczy.
Ekstrawaganckie? Może. Ale co z tego? Wychowywał się w lesie, kurde, nie obchodziły go konwenanse i etykieta. Wolał porozmawiać z kimś jak człowiek z człowiekiem, a nie odgrywać jakiegoś cholernego pana na dworze.
Na zaproszenie Kitashiego i Misae, Natsume podszedł do stolika i przymierzył się do usiądnięcia, lecz uprzednio odpiął od pasa swoje tachi, Hakuhyo, podobnie jak długi drewniany kij, który miał zaczepiony przy pasku za plecami. Ostatecznie odpiął też pas z pochwą trzymającą dwuręczny claymore, Shinsei, wiszący na jego plecach. Po pozbyciu się tej zbrojowni i odłożeniu jej obok siebie, w końcu usiadł i położył dłonie na stół, czekając aż Misae i Kitashi do niego dołączą.
-Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem. Chciałem po prostu na spokojnie porozmawiać o tych... pewnych nieprzyjemnych wydarzeniach, których niestety byliście świadkami. Przepraszam, że musieliście tego uświadczyć akurat tutaj.
Tu skłonił się w pas w geście przeprosin. Faktycznie, było mu cholernie głupio, że ktoś kto przybył z tak daleka musiał się spotkać z czymś tak paskudnym akurat w Hanamurze. Smutne. I bolesne.
Gdzie jest jego pagoda, kiedy jest potrzebna.
Drzwi się otworzyły, a Yukiego zamurowało. Po drugiej stronie progu stała jedna z najpiękniejszych przedstawicielek płci pięknej, jakie widział w życiu. Dziewczyna wyróżniała się niezwykłą, dość egzotyczną jak na wyspach urodą - wąska twarz z bijącymi z niej oczami o dwóch kolorach, otoczona woalem białych włosów. Przez sekundę, może dwie, Natsume po prostu stał i się jej przyglądał, nie bardzo wiedząc jak ma zareagować lub co zrobić - całe życie spędzone w boju sprawiło, że w takich sytuacjach po prostu czuł się wyjątkowo niezręcznie. Jak pustelnik, który nagle trafił na salony. Dość szybko jednak się pozbierał i odchrząknął cicho, przypominając sobie na czym polega oddychanie. Następnie jego złote tęczówki spoczęły na niej, a na twarzy młodzieńca ponownie pojawił się spokojny, przyjazny uśmiech.
Raczej tego nie zauważyła. Chyba. Oby.
Zanim wszedł do środka, podszedł do niego jakiś młodzieniec, mówiąc że chciałby dostać się do swojego pokoju. Natsume uniósł lekko brwi, zaskoczony, po czym posłał krótkie spojrzenie w kierunku Hideo. Ten zaś pokręcił głową. Czyli ten tutaj pewnie nie miał nic wspólnego ze sprawą, bo obydwoje świadków znajdowało się już w środku. Zwrócił się więc w kierunku Misae i Kitashiego, pytając ich spojrzeniem czy znają tego chłopaka, a gdy potwierdzili - cofnął się i pozwolił mu przejść, uśmiechając się uprzejmie w jego kierunku.
Na zaproszenie wkroczył do pokoju, wykonując lekkie skinięcie głowy w ramach podziękowania. Spojrzał też na drugą obecną w pomieszczeniu osobę - znacząco wyższego od niego młodzieńca o bladej skórze, który związał swoje brązowe włosy w kucyk. Wyglądał on bardzo schludnie, a i budowa jego ciała pokazywała, że nie próżnował ze swoim szkoleniem shinobi. Broda zaś dodawała mu tej specyficznej powagi i dostojności.
Ech. Jak to się działo, że ludzie z kontynentu mieli w sobie taką aurę uroku? Jedyne, co mu przychodziło do głowy, to to że ich kultura nie skupiała się na wojskowości i sile, tak jak u wyspiarzy - dlatego mogli się skupić na czymś innym.
-Misae-san, Kitashi-san, bardzo mi miło was poznać - powiedział spokojnie, ponownie lekko skłaniając głowę w geście powitania. - Mam nadzieję, że nie powoduję swoją obecnością zbytnich niedogodności. Nie lubię tak włazić ludziom na głowy.
Znów odchrząknął.
-I proszę, nie musicie być wobec mnie przesadnie oficjalni. W aurze przesadnej powagi ciężko jest porozmawiać o czymś na spokojnie. Poza tym - wolę, gdy mogę porozmawiać z kimś na spokojnie, bez napięcia. Samo "Natsume" wystarczy.
Ekstrawaganckie? Może. Ale co z tego? Wychowywał się w lesie, kurde, nie obchodziły go konwenanse i etykieta. Wolał porozmawiać z kimś jak człowiek z człowiekiem, a nie odgrywać jakiegoś cholernego pana na dworze.
Na zaproszenie Kitashiego i Misae, Natsume podszedł do stolika i przymierzył się do usiądnięcia, lecz uprzednio odpiął od pasa swoje tachi, Hakuhyo, podobnie jak długi drewniany kij, który miał zaczepiony przy pasku za plecami. Ostatecznie odpiął też pas z pochwą trzymającą dwuręczny claymore, Shinsei, wiszący na jego plecach. Po pozbyciu się tej zbrojowni i odłożeniu jej obok siebie, w końcu usiadł i położył dłonie na stół, czekając aż Misae i Kitashi do niego dołączą.
-Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem. Chciałem po prostu na spokojnie porozmawiać o tych... pewnych nieprzyjemnych wydarzeniach, których niestety byliście świadkami. Przepraszam, że musieliście tego uświadczyć akurat tutaj.
Tu skłonił się w pas w geście przeprosin. Faktycznie, było mu cholernie głupio, że ktoś kto przybył z tak daleka musiał się spotkać z czymś tak paskudnym akurat w Hanamurze. Smutne. I bolesne.
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Misałce umknął moment zawieszenia cesarza bo sama zszokowana jego wiekiem na chwilę straciła rachubę, że stoi i na niego patrzy. Coś za coś...
Czuła zbliżającą się chakrę Minoru. Aż poczuła ciepło na sercu. Chociaż jednego brata udało jej się namierzyć. Zawsze jakiś mały sukces. Śledziła jak jego energia z chwili na chwię jesto coraz bliżej, by w końcu znalazł się w ich pokoju... przepychając przez cesarza? Jak ona mogłaby mu przekazać z kim właściwie mają do czynienia. W sumie zabawnie to wyszło. Odprowadziła go wzrokiem a potem przyjrzała się cesarzowi. Jak oddaje swoją broń i siada we wskazanym miejscu.
Ich pokoik był skromny i nie miał wielu udogodnień, ale tak naprawdę żadne z nich nie potrzebowało nadmiaru luksusu. Było im razem dobrze. Czujnemy wzrokowi dziewczyny nie umknął stojący w kryształowy wazonie kryształowy bukiet. Już z łazienki czuła zabawne mrowienie które zawsze towarzyszyło temu gdy Kitashi korzystał ze swojej chakry. Kunoichi usiadła na wolnym miejscu i poczekała aż dołączy do niej reszta przyjaciół. Jeszcze gdyby tylko Sokiro się znalazł! Otworzyła nieco szerzej oczy na słowa Natsume. Nie dość że był znacznie młodszy niż zakładała to jeszcze wbrew jej oczekiwaniom wykazywał dużo swobody w kontaktach z ludźmi znacznie niższymi pozycją. Nie spodziewała się tego. Czy uznała to za ekstrawaganckie? Jej wrodzone pozytywne podejście do życia (mimo że teraz dość nadszarpnięte) sprawiło, że widziała w tym gest pełen sympatii i otwartości... Nie to najbardziej w tej krótkiej chwili martwiła się tym, że już za moment Minoru usłyszy mało przyjemną relację z zajścia sprzed kilku godzin. Wiedziała że będzie conajmniej zaniepokojony... Jego przyjaciele w pewnym sensie otarli się o śmierć...
-To nie twoja wina Natsume-san... tak naprawdę to cieszymy się, że dołączyłeś do nas...
-To wszystko Natsume-san... - odparła odchrząkując lekko. Nawet nie wiedziała kiedy tak zaschło jej w gardle. Chyba to powietrze było takie suche... Dziewczyna na razie nie mówiła nic więcej. Nie odrywała też oczu od cesarza. Nie chciała tym bardziej widzieć miny Minoru. Była pewna, że będzie mocno zmartwiony po tym co usłyszał i wolała teraz skupić się na tym, który mógł przerwać ten krąg śmierci.
Czuła zbliżającą się chakrę Minoru. Aż poczuła ciepło na sercu. Chociaż jednego brata udało jej się namierzyć. Zawsze jakiś mały sukces. Śledziła jak jego energia z chwili na chwię jesto coraz bliżej, by w końcu znalazł się w ich pokoju... przepychając przez cesarza? Jak ona mogłaby mu przekazać z kim właściwie mają do czynienia. W sumie zabawnie to wyszło. Odprowadziła go wzrokiem a potem przyjrzała się cesarzowi. Jak oddaje swoją broń i siada we wskazanym miejscu.
Ich pokoik był skromny i nie miał wielu udogodnień, ale tak naprawdę żadne z nich nie potrzebowało nadmiaru luksusu. Było im razem dobrze. Czujnemy wzrokowi dziewczyny nie umknął stojący w kryształowy wazonie kryształowy bukiet. Już z łazienki czuła zabawne mrowienie które zawsze towarzyszyło temu gdy Kitashi korzystał ze swojej chakry. Kunoichi usiadła na wolnym miejscu i poczekała aż dołączy do niej reszta przyjaciół. Jeszcze gdyby tylko Sokiro się znalazł! Otworzyła nieco szerzej oczy na słowa Natsume. Nie dość że był znacznie młodszy niż zakładała to jeszcze wbrew jej oczekiwaniom wykazywał dużo swobody w kontaktach z ludźmi znacznie niższymi pozycją. Nie spodziewała się tego. Czy uznała to za ekstrawaganckie? Jej wrodzone pozytywne podejście do życia (mimo że teraz dość nadszarpnięte) sprawiło, że widziała w tym gest pełen sympatii i otwartości... Nie to najbardziej w tej krótkiej chwili martwiła się tym, że już za moment Minoru usłyszy mało przyjemną relację z zajścia sprzed kilku godzin. Wiedziała że będzie conajmniej zaniepokojony... Jego przyjaciele w pewnym sensie otarli się o śmierć...
-To nie twoja wina Natsume-san... tak naprawdę to cieszymy się, że dołączyłeś do nas...
Ukryty tekst
. W czasie historii dawała z siebie wszystko by mówić jak najbardziej silnym głosem, ale co mogła poradzić na to, że kilkukrotnie się zaciela, a ciało zadrżało na wspomnienie bruneta. Nie chciała tego, ale to okropne wspomnienia były po prostu zbyt świeże. O wiele zbyt świeże. Nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś podobnego. Była pewna, że była gotowa... Nic bardziej mylnego.-To wszystko Natsume-san... - odparła odchrząkując lekko. Nawet nie wiedziała kiedy tak zaschło jej w gardle. Chyba to powietrze było takie suche... Dziewczyna na razie nie mówiła nic więcej. Nie odrywała też oczu od cesarza. Nie chciała tym bardziej widzieć miny Minoru. Była pewna, że będzie mocno zmartwiony po tym co usłyszał i wolała teraz skupić się na tym, który mógł przerwać ten krąg śmierci.
0 x

Re: Ryokan "Królik Inaby"
Faktem było iż młody wiek cesarza było sporym zaskoczeniem dla dwójki z karmazynowych szczytów, lecz nie mniejszym zdziwieniem i zaskoczeniem był Minoru który chciał przejść obok Natsume do pokoju. Kitashi musiał powstrzymać się przed uderzeniem w twarz. Rozumiał ze Minoru tak jak i oni nie widział cesarza na oczy, wiec trudno było go winić, ale mimo wszystko trochę więcej uprzejmości i szacunku do spotkanych osób by mu nie zaszkodziła. Widząc zdziwienie cesarza chłopak powiedział spokojnym tonem.
-Przepraszam za niego Shimakage-sama, to Rakurai Minoru z którym przybyliśmy na festiwal.
Tym oficjalnym zwrotem chciał jednocześnie przeprosić cesarza, ale i uświadomić Minoru obok kogo własnie próbował się przecisnąć. Gdy ta sprawa byłą rozwiązana pozostało zając się sprawą z Onsenu, albowiem w końcu to po to Natsume pofatygował się do ich małego , skromnego pokoju. na pierwsze słowa cesarza odpowiedziała Misae, na co Kitashi pokiwał głową na znak iż zgadza się ze słowami dziewczyny. Jak się okazało cesarz mimo swojej pozycji wolał zachowywać się dosyć luźno w kontaktach ze zwykłymi ludźmi i wolał aby zwracano się do niego po imieniu, co sprawiało iż Yuki wydawał się w oczach Kosekiego dobrym wzorcem na monarchę. Gdy to mieli z głowy cesarz podszedł do stolika i po uprzednim odłożeniu całego arsenału jaki miał przy sobie na bok zasiadł przy stoliku. Kitashi po chwili również zajął miejsce i dał Misae mówić.
-Przepraszam za niego Shimakage-sama, to Rakurai Minoru z którym przybyliśmy na festiwal.
Tym oficjalnym zwrotem chciał jednocześnie przeprosić cesarza, ale i uświadomić Minoru obok kogo własnie próbował się przecisnąć. Gdy ta sprawa byłą rozwiązana pozostało zając się sprawą z Onsenu, albowiem w końcu to po to Natsume pofatygował się do ich małego , skromnego pokoju. na pierwsze słowa cesarza odpowiedziała Misae, na co Kitashi pokiwał głową na znak iż zgadza się ze słowami dziewczyny. Jak się okazało cesarz mimo swojej pozycji wolał zachowywać się dosyć luźno w kontaktach ze zwykłymi ludźmi i wolał aby zwracano się do niego po imieniu, co sprawiało iż Yuki wydawał się w oczach Kosekiego dobrym wzorcem na monarchę. Gdy to mieli z głowy cesarz podszedł do stolika i po uprzednim odłożeniu całego arsenału jaki miał przy sobie na bok zasiadł przy stoliku. Kitashi po chwili również zajął miejsce i dał Misae mówić.
W końcu to ona czuła co tamten chłopak zrobił i jak bez zawachania pozbawił zycia dwójkę młodych ludzi. Chłopak zagryzł lekko język, mimo iż to Misae z ich dwójki wiedziała i czuła najwięcej to i na nim odbiły się wydarzenia poprzedniego wieczora. W końcu oboje po raz pierwszy zobaczyli czyjąś śmierć, wiec trudno było się temu dziwić. Gdy dziewczyna skończyła mówić Kitashi postanowił wtrącić swoje trzy Ryo
-Na miejscu nie wiedziałem co miało miejsce, jedyne co widziałam to reakcję Misae, oraz słyszałam późniejsze wołanie o pomoc.gdy przeszliśmy do strefy męskiego basenu owy chłopak który spowodował śmierć tych dwóch ludzi udawał jak gdyby nagle znalazł ciała, wydawało się jak gdyby niezdarnie próbował im pomóc, a gdy straż nas przesłuchiwała powiedział że zauważył jak ta dwójka się bije i jeden tracąc przytomność opadł na drugiego utrzymując go pod wodą i że niestety zareagował za późno , dopiero w Ryokanie dowiedziałem się jak to wyglądało naprawdę.
Gdy dopowiedział to co miał zamilkł składając ręce na stole i czekając na reakcje zarówno Natsume, jak i Minoru. W końcu starszy z braci Rakurai nie mógł mieć pojęcia że ledwo kilka, może kilkanaście godzin wcześniej jego przyjaciele byli w śmiertelnym niebezpieczeństwie
-Na miejscu nie wiedziałem co miało miejsce, jedyne co widziałam to reakcję Misae, oraz słyszałam późniejsze wołanie o pomoc.gdy przeszliśmy do strefy męskiego basenu owy chłopak który spowodował śmierć tych dwóch ludzi udawał jak gdyby nagle znalazł ciała, wydawało się jak gdyby niezdarnie próbował im pomóc, a gdy straż nas przesłuchiwała powiedział że zauważył jak ta dwójka się bije i jeden tracąc przytomność opadł na drugiego utrzymując go pod wodą i że niestety zareagował za późno , dopiero w Ryokanie dowiedziałem się jak to wyglądało naprawdę.
Gdy dopowiedział to co miał zamilkł składając ręce na stole i czekając na reakcje zarówno Natsume, jak i Minoru. W końcu starszy z braci Rakurai nie mógł mieć pojęcia że ledwo kilka, może kilkanaście godzin wcześniej jego przyjaciele byli w śmiertelnym niebezpieczeństwie
0 x
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Przekradł się chyłkiem, pomiędzy oboma nieproszonymi gośćmi, obrzucając obu krótkimi spojrzeniami. Nie podobało mu się że ktoś odwiedzał ich pokój i to jeszcze ktoś kto wyglądał na bardzo ważnego. Wystarczyło mu tylko jedno spojrzenie na swych przyjaciół by jego obawy potwierdziły się. Kitashi wyglądał na spokojnego, być może jego oczy i nozdrza były trochę bardziej rozszerzone niż zwykle, lecz mogło to być złudzenie spowodowane jego własnym, szybko bijącym sercem. Lecz co do Misae nie było wątpliwości. Pod fasadą jej spokoju dostrzegał coś nietypowego dla niej. Wyglądała jakby była czymś potwornie skrępowana. Na jego twarzy pojawiło się nieme pytanie, które skierował w kierunku swych przyjaciół.
- Najmocniej przepraszam za mój brak manier - wybełkotał prawie szorując swoim czołem po podłodze. Usunął się pośpiesznie z drogi tych, którzy mieli właśnie rozpocząć swoją rozmowę, usadawiając się z boku pokoju, wspartym o ścianę. Ręce złożył na klatce piersiowej, chcąc ochłonąć trochę z zażenowania jakie właśnie poczuł. Jeden z jego palców wskazujących nieustannie stukał w jego ramię, na znak że nie do końca mu się to udawało. Przez chwilę zdawał się zapomnieć o tym że działo się tutaj coś większego niż zwykłe spotkanie przyjaciół. Wtedy też padły wyjaśnienia z ust obojga przyjaciół. Palec zatrzymał się w połowie ruchu, a twarz zbielała momentalnie. Wszystko nagle stało się jasne i klarowne. On się bawił, a jego przyjaciele znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Jednak miał rację, nie chcąc przybywać do tego miasta. Był to błąd, który mógł się ciągnąć za nimi być może nawet do końca ich dni. Jego wzrok skierował się na twarz Misae. Dziewczyna unikała jego wzroku, raniąc go tym, leczy nie mógł jej przecież za to winić. Kitashi natomiast… Kitashi był po prostu sobą, opanowanym i świetnie wychowanym szlachcicem.
Czuł, że chce coś powiedzieć, jego usta otworzyły się, lecz nie wyszło z nich żadne słowo. Zwiesił więc głowę w dół zagłębiając się we własnych myślach.
– Wszystko dobrze? - Zadał pytanie w myślach, mając nadzieję, że dziewczyna właśnie przeszukuje mu głowę.
Odwrócił się na pięcie, obrzucając nowo przybyłych podejrzliwym spojrzeniem. Czuł się niczym dziecko we mgle. Serce kazało mu działać, bronić przyjaciół, lecz umysł podpowiadał roztropnie że przecież nie wiedział nawet jak miałby to zrobić. Wtedy też z ust jego kompana padły słowa, które były niczym latarnia w ciemności. Stojący przed nim człowiek okazał się być powodem, dla którego przebyli taki szmat drogi, by ujrzeć jak ktoś inny wsuwa mu na głowę koronę i oddaje władzę w jego ręce. Mężczyzna wyglądał dla Minoru poważnie i całkiem dostojnie, lecz jego młody wiek całkowicie kontrastował z tym jak powinien wyglądać, w wyobrażeniach Minoru, cesarz. Sytuacja była jednak poważna, jego przyjaciele musieli wpakować się w coś niesamowicie poważnego, skoro pojawiła się tutaj taka ważna osobistość. Nagle, doszło do niego co zrobił jeszcze nie tak dawno i oblał się rumieńcem. - Najmocniej przepraszam za mój brak manier - wybełkotał prawie szorując swoim czołem po podłodze. Usunął się pośpiesznie z drogi tych, którzy mieli właśnie rozpocząć swoją rozmowę, usadawiając się z boku pokoju, wspartym o ścianę. Ręce złożył na klatce piersiowej, chcąc ochłonąć trochę z zażenowania jakie właśnie poczuł. Jeden z jego palców wskazujących nieustannie stukał w jego ramię, na znak że nie do końca mu się to udawało. Przez chwilę zdawał się zapomnieć o tym że działo się tutaj coś większego niż zwykłe spotkanie przyjaciół. Wtedy też padły wyjaśnienia z ust obojga przyjaciół. Palec zatrzymał się w połowie ruchu, a twarz zbielała momentalnie. Wszystko nagle stało się jasne i klarowne. On się bawił, a jego przyjaciele znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Jednak miał rację, nie chcąc przybywać do tego miasta. Był to błąd, który mógł się ciągnąć za nimi być może nawet do końca ich dni. Jego wzrok skierował się na twarz Misae. Dziewczyna unikała jego wzroku, raniąc go tym, leczy nie mógł jej przecież za to winić. Kitashi natomiast… Kitashi był po prostu sobą, opanowanym i świetnie wychowanym szlachcicem.
Czuł, że chce coś powiedzieć, jego usta otworzyły się, lecz nie wyszło z nich żadne słowo. Zwiesił więc głowę w dół zagłębiając się we własnych myślach.
0 x
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Natsume po przepuszczeniu tajemniczego młodzieńca spokojnie wszedł do środka, zaproszony przez dwójkę rezydentów. Jak się okazało, przybysz imieniem Rakurai Minoru był jednym z ich kompanów w podróży, i najwidoczniej wcześniej się po prostu zgubił w mieście i dopiero teraz przybył z powrotem. Yuki kiwnął głową ze spokojnym uśmiechem na twarzy. Wcześniejsza wypowiedź ich kompana zupełnie mu nie przeszkadzała, a nawet wręcz przeciwnie - była bardzo miłą odmianą od ciągle płaszczących się dworzan i miejscowych. Dlatego kiedy dwudziestolatek padł na kolana i przyłożył czoło do podłogi w geście przeprosin, Natsume tylko machnął ręką, szczerząc zęby w uśmiechu.
-Nie ma sprawy, nie ma sprawy. W końcu stałem w przejściu.
Przeciągnął się lekko, i odruchowo podrapał się po potylicy. Następnie poczekał, aż pozostali zasiądą do stołu, i skupił się na zeznaniach ze strony Misae i Kitashiego. Położył łokcie na blacie stolika, splótł palce i zasłonił nimi usta, podpierając przy tym podbródek na złączonych kciukach. Zawsze przyjmował tę pozę, kiedy się nastawiał na słuchanie i analizowanie wypowiedzi innych.
Gdy skończyli, Natsume na moment przymknął oczy i przetrawił informacje. A więc cała ta akcja z topielcami w onsenie nie była zwykłym wypadkiem, tak jak wszyscy myśleli, a najzwyklejszym w świecie morderstwem. I to na dodatek zadanym samą ilością chakry, więc sposobem który był dla nie-sensorów praktycznie niemożliwy do wykrycia. A żeby tego było mało, opis wyglądu idealnie pasował mu do pewnej osoby... Osoby, którą widział jeszcze tego samego dnia, tuż po koronacji.
Zasłonił dłonią czoło i większość twarzy, lecz tak że między palcami dało się zauważyć jedno z jego złotych oczu. Po twarzy młodzieńca dało się zobaczyć zmęczenie.
-Na litość, kuźwa, boską, Ichirou... serio?...
Następnie wyprostował się lekko i odchylił ciało do tyłu, opierając dłonie o podłogę. Na moment spojrzał na sufit, zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Jeśli to prawda, to obawiam się że ukaranie go będzie trudniejsze, niż się spodziewałem.
Znów się nachylił, tak by móc spojrzeć na Misae i Kitashiego.
-Czy słyszeliście może kiedyś o Krwawym Pokoleniu?
Poczekał na reakcje, a jeśli te były negatywne, odchrząknął lekko i zaczął tłumaczyć:
-Kilka lat temu Rada Dwudziestu zorganizowała wielki turniej w mieście Sachu no Senjo, na terenach pustynnej prowincji Sabishi. Turniej został przyjęty pozytywnie i wielu nie mogło się doczekać, by wziąć w nim udział - w efekcie, na trybunach można było znaleźć setki, jeśli nie tysiące ludzi. Cywili, shinobi, wszystkiego po trochu. Niewiele później, może godzinę po zakończeniu finału, zaczęły się wielkie zamieszki, które były początkiem kolejnej serii wojen: zginęło wielu ludzi, klany rzuciły się sobie do gardeł. Ostatecznie zaś skończyło się na tym, że w osadzie wypuszczono Jednoogoniastego Demona, który obrócił wszystko w perzynę. Wydarzenie to możecie znać jako Pustynny Pogrom.
Zaczekał moment, po czym kontynuował.
-W turnieju, który był tuż przed Pogromem, brało udział ośmioro shinobi. Ośmioro młodych ninja, którzy pomimo młodego wieku, wykazywali się nieludzkim wręcz talentem w porównaniu z pozostałymi. Niektórzy, nadal będąc Doko, przekraczali poziomem niejednego Sentokiego. Większość zapamiętało ich pseudonimy - szczególnie piątkę z nich, którzy wykazali się siłą albo na turnieju, albo na zamieszkach tuż po.
Spojrzał najpierw na Misae, później na Kitashiego.
-Koibito. Ōkami. Saimin. Kūkyo. Kenshi. Piątka, która później została mianowana Krwawym Pokoleniem. Znani z olbrzymiej siły, nieograniczonego potencjału. Część z nich osiągnęła coś wielkiego, o innych słuch zaginął.
Uśmiechnął się lekko.
-Pozostała trójka również jest pamiętana, lecz nie w tym samym stopniu. Kushizashi, czyli Kaguya Yukiko. Kemono, czyli Juugo Inoue. Akai-me, czyli stojący aktualnie za waszymi drzwiami Ranmaru Hideo. A co do reszty? Ōkami, czyli Inuzuka Yoichi, i Saimin, tudzież Uchiha Yoshimitsu, zaginęli. Finalista, Kūkyo, czyli Murai, wędruje po świecie i podejmuje się różnych prac w trakcie bitew. Kenshi... cóż, Kenshi to ja.
Podrapał się po potylicy, uśmiechając się lekko. Turniej był już tak dawno temu, że sam zaczynał zapominać o niektórych szczegółach z tego wydarzenia. A o jeszcze innych sam wolałby zapomnieć, lecz nie potrafił tego wyprzeć z umysłu. W sumie to właśnie wtedy Natsume zaczął zyskiwać sławę, która aktualnie była jego przekleństwem - dopiero teraz potrafił docenić, jak bardzo anonimowość bywała przydatna. I przyjemna.
Spoważniał.
-I tu dochodzimy do meritum, dlaczego wam to wszystko tłumaczyłem. Ostatnim ze członków Krwawego Pokolenia jest Koibito, czyli Asahi Ichirou. Członek Rodu Sabaku, i z tego co słyszałem - jeden z najwyższych oficerów ich armii. Sądząc z waszego opisu i z tego, że sam z nim wcześniej rozmawiałem, to prawdopodobnie on jest sprawcą tych wydarzeń. A jeśli to prawda, to sytuacja jest utrudniona - kogokolwiek bym nie wysłał, nie wiem czy poradziłby sobie w walce z Ichirou, bo założę się że ten nie pozwoliłby się zakuć po dobroci. Istnieje prawdopodobieństwo, że musiałbym go przesłuchać sam, a nie wiadomo czy w ogóle nadal jest w okolicy, czy już nie opuścił terenów Cesarstwa. Poza tym, nie wiadomo jak na tę wiadomość zareagowałby jego Ród.
Westchnął ciężko, milknąc. Przez chwilę panowała brutalna cisza, zdająca się ciągnąć nie wiadomo jak długo, lecz niewiele później Natsume uśmiechnął się, oparł głowę na pięści lewej ręki, a palce prawej wyciągnął w kierunku kryształowego dzbanka stojącego nieopodal jednego z futonów. Włosy młodzieńca na dosłownie sekundę zmieniły barwę z czarnej na białą, a w naczyniu prawie natychmiast pojawiły się dodatkowe dwa wytwory: kwiat kamelii, stworzony z czarnego lodu, oraz gałązka wiśni wraz z kwiatami, wykonana ze zwykłego, błękitnawego lodu.
-Obiecuję, że zrobię co w mojej mocy, aby ukarać Ichirou za swój czyn. Powiadomię też Ród Sabaku, oczekując wyjaśnień. Może niedługo uda się doprowadzić go przed oblicze sprawiedliwości.
Następnie skłonił lekko głowę, w ramach przeprosin.
-Ponownie, w imieniu Cesarstwa, z całego serca przepraszam za to, że musieliście doświadczyć czegoś takiego akurat u nas. Musiało wam to zepsuć całą wyprawę, i pewnie kosztowało was wiele nerwów. Czy istnieje jakikolwiek sposób, aby móc wam to wynagrodzić?
-Nie ma sprawy, nie ma sprawy. W końcu stałem w przejściu.
Przeciągnął się lekko, i odruchowo podrapał się po potylicy. Następnie poczekał, aż pozostali zasiądą do stołu, i skupił się na zeznaniach ze strony Misae i Kitashiego. Położył łokcie na blacie stolika, splótł palce i zasłonił nimi usta, podpierając przy tym podbródek na złączonych kciukach. Zawsze przyjmował tę pozę, kiedy się nastawiał na słuchanie i analizowanie wypowiedzi innych.
Gdy skończyli, Natsume na moment przymknął oczy i przetrawił informacje. A więc cała ta akcja z topielcami w onsenie nie była zwykłym wypadkiem, tak jak wszyscy myśleli, a najzwyklejszym w świecie morderstwem. I to na dodatek zadanym samą ilością chakry, więc sposobem który był dla nie-sensorów praktycznie niemożliwy do wykrycia. A żeby tego było mało, opis wyglądu idealnie pasował mu do pewnej osoby... Osoby, którą widział jeszcze tego samego dnia, tuż po koronacji.
Zasłonił dłonią czoło i większość twarzy, lecz tak że między palcami dało się zauważyć jedno z jego złotych oczu. Po twarzy młodzieńca dało się zobaczyć zmęczenie.
-Na litość, kuźwa, boską, Ichirou... serio?...
Następnie wyprostował się lekko i odchylił ciało do tyłu, opierając dłonie o podłogę. Na moment spojrzał na sufit, zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Jeśli to prawda, to obawiam się że ukaranie go będzie trudniejsze, niż się spodziewałem.
Znów się nachylił, tak by móc spojrzeć na Misae i Kitashiego.
-Czy słyszeliście może kiedyś o Krwawym Pokoleniu?
Poczekał na reakcje, a jeśli te były negatywne, odchrząknął lekko i zaczął tłumaczyć:
-Kilka lat temu Rada Dwudziestu zorganizowała wielki turniej w mieście Sachu no Senjo, na terenach pustynnej prowincji Sabishi. Turniej został przyjęty pozytywnie i wielu nie mogło się doczekać, by wziąć w nim udział - w efekcie, na trybunach można było znaleźć setki, jeśli nie tysiące ludzi. Cywili, shinobi, wszystkiego po trochu. Niewiele później, może godzinę po zakończeniu finału, zaczęły się wielkie zamieszki, które były początkiem kolejnej serii wojen: zginęło wielu ludzi, klany rzuciły się sobie do gardeł. Ostatecznie zaś skończyło się na tym, że w osadzie wypuszczono Jednoogoniastego Demona, który obrócił wszystko w perzynę. Wydarzenie to możecie znać jako Pustynny Pogrom.
Zaczekał moment, po czym kontynuował.
-W turnieju, który był tuż przed Pogromem, brało udział ośmioro shinobi. Ośmioro młodych ninja, którzy pomimo młodego wieku, wykazywali się nieludzkim wręcz talentem w porównaniu z pozostałymi. Niektórzy, nadal będąc Doko, przekraczali poziomem niejednego Sentokiego. Większość zapamiętało ich pseudonimy - szczególnie piątkę z nich, którzy wykazali się siłą albo na turnieju, albo na zamieszkach tuż po.
Spojrzał najpierw na Misae, później na Kitashiego.
-Koibito. Ōkami. Saimin. Kūkyo. Kenshi. Piątka, która później została mianowana Krwawym Pokoleniem. Znani z olbrzymiej siły, nieograniczonego potencjału. Część z nich osiągnęła coś wielkiego, o innych słuch zaginął.
Uśmiechnął się lekko.
-Pozostała trójka również jest pamiętana, lecz nie w tym samym stopniu. Kushizashi, czyli Kaguya Yukiko. Kemono, czyli Juugo Inoue. Akai-me, czyli stojący aktualnie za waszymi drzwiami Ranmaru Hideo. A co do reszty? Ōkami, czyli Inuzuka Yoichi, i Saimin, tudzież Uchiha Yoshimitsu, zaginęli. Finalista, Kūkyo, czyli Murai, wędruje po świecie i podejmuje się różnych prac w trakcie bitew. Kenshi... cóż, Kenshi to ja.
Podrapał się po potylicy, uśmiechając się lekko. Turniej był już tak dawno temu, że sam zaczynał zapominać o niektórych szczegółach z tego wydarzenia. A o jeszcze innych sam wolałby zapomnieć, lecz nie potrafił tego wyprzeć z umysłu. W sumie to właśnie wtedy Natsume zaczął zyskiwać sławę, która aktualnie była jego przekleństwem - dopiero teraz potrafił docenić, jak bardzo anonimowość bywała przydatna. I przyjemna.
Spoważniał.
-I tu dochodzimy do meritum, dlaczego wam to wszystko tłumaczyłem. Ostatnim ze członków Krwawego Pokolenia jest Koibito, czyli Asahi Ichirou. Członek Rodu Sabaku, i z tego co słyszałem - jeden z najwyższych oficerów ich armii. Sądząc z waszego opisu i z tego, że sam z nim wcześniej rozmawiałem, to prawdopodobnie on jest sprawcą tych wydarzeń. A jeśli to prawda, to sytuacja jest utrudniona - kogokolwiek bym nie wysłał, nie wiem czy poradziłby sobie w walce z Ichirou, bo założę się że ten nie pozwoliłby się zakuć po dobroci. Istnieje prawdopodobieństwo, że musiałbym go przesłuchać sam, a nie wiadomo czy w ogóle nadal jest w okolicy, czy już nie opuścił terenów Cesarstwa. Poza tym, nie wiadomo jak na tę wiadomość zareagowałby jego Ród.
Westchnął ciężko, milknąc. Przez chwilę panowała brutalna cisza, zdająca się ciągnąć nie wiadomo jak długo, lecz niewiele później Natsume uśmiechnął się, oparł głowę na pięści lewej ręki, a palce prawej wyciągnął w kierunku kryształowego dzbanka stojącego nieopodal jednego z futonów. Włosy młodzieńca na dosłownie sekundę zmieniły barwę z czarnej na białą, a w naczyniu prawie natychmiast pojawiły się dodatkowe dwa wytwory: kwiat kamelii, stworzony z czarnego lodu, oraz gałązka wiśni wraz z kwiatami, wykonana ze zwykłego, błękitnawego lodu.
-Obiecuję, że zrobię co w mojej mocy, aby ukarać Ichirou za swój czyn. Powiadomię też Ród Sabaku, oczekując wyjaśnień. Może niedługo uda się doprowadzić go przed oblicze sprawiedliwości.
Następnie skłonił lekko głowę, w ramach przeprosin.
-Ponownie, w imieniu Cesarstwa, z całego serca przepraszam za to, że musieliście doświadczyć czegoś takiego akurat u nas. Musiało wam to zepsuć całą wyprawę, i pewnie kosztowało was wiele nerwów. Czy istnieje jakikolwiek sposób, aby móc wam to wynagrodzić?
Ukryty tekst
0 x
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Akarui'emu zdawało się, jakby czas stanął w miejscu. Zapomniał, jak dobrze medytacja może wpłynąć na ciało i umysł. Istniały legendy o ludziach, którzy jedynie miarowo oddychając i skupiając się na swoim duchu mogą leczyć ciało swoje jak i znajdujących się w pobliżu nawet z najgorszych, śmiertelnych ran. Z jednej strony kusząca wizja. Posiadanie takiej umiejętności stanowiłoby znakomite wzmocnienie na każdym polu walki. Z drugiej jednak ta myśl kłóciła się z marzeniami Tozawy o świecie bez wojen, gdzie nie ma medyków, a jedynie lekarze, korzystający ze swych zdolności przy normalnych chorobach społeczeństwa.
Trzeba jednak wrócić do rzeczywistości. Widocznie Sagisa już się wyspała. Medyk wiedział o tym, czuł ruch w pomieszczeniu, jednak nadal nie otworzył oczu. Chciał dać rudowłosej swój spokój. Wiedział, że jest to niemożliwe, ale i tak próbował. Może namówi ją do medytacji na łodzi? Tak, na łodzi. Podczas swojej kontemplacji doszedł do wniosku, że nie może zostawić dziewczyny samej. Więc jak padło skierowane do niego pytanie, wziął jeden głębszy wdech nosem, uniósł dłonie na wysokość klatki piersiowej, złożył je jak do modlitwy i powoli wypuścił powietrze ustami. Wtedy otworzył oczy i się podniósł. Próbując rozprostować wszystkie partie mięśni spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się, mówiąc: - To zależy, wiesz? Jak potrzebujesz jeszcze trochę odpoczynku, to idę coś zjeść. Jeśli u Ciebie i Ryujina wszystko w porządku, to zbieramy manatki i idziemy szukać jakiejś łódki do Ryuzaku no Taki, a potem wozu do Sogen. A zjemy po drodze.
Gdy skończył swoje rozciągania i przysiady podszedł do maluszka, dwa palce jednej dłoni położył na jego czółku, a dwa palce drugiej na szyi. Nie odkrył niczego niepokojącego, więc tylko poprawił kocyk, po czym znowu przysiadł się do Sagisy, praktycznie wchodząc w jej "dystans intymny", czyli przestrzeń bardzo blisko jej osoby. Tak jak wcześniej, jedna dłoń chwyciła za jej rękę w celu zbadania pulsu, druga na czole, by sprawdzić temperaturę. Zamknął oczy, by skupić się na jej ciele. Rudowłosa zdawała się już silniejsza niż wcześniej, choć na pewno minie jeszcze trochę czasu, aż odzyska siły. Otworzy oczy, zdjął dłoń z jej czoła i położył na jej ręku, dając jej swoje ciepło, oparcie. Patrząc głęboko w jej stalowoszare włosy, powiedział: - Jeśli chcesz, jeśli czujesz się na siłach, to nie widzę żadnych przeciwwskazań, by opuścić tą wyspę. Odprowadzę Ciebie, Ryujina i Tensę do domu. Ale to Ty musisz być gotowa do tej podróży. Wiedział, że wspomnienie martwej siostry może znów coś przełamać w młodej matce, ale musiał to zrobić. Muszą zabrać jej ciało, oddać rodzinie. Rodzic nie powinien grzebać swoich dzieci, ale w takich czasach, gdzie wojna może zabrać młodych shinobi i kunoichi ze świata nżywych w każdej chwili, oddanie ciała córki zdaje się nie lada przywilejem.
Trzeba jednak wrócić do rzeczywistości. Widocznie Sagisa już się wyspała. Medyk wiedział o tym, czuł ruch w pomieszczeniu, jednak nadal nie otworzył oczu. Chciał dać rudowłosej swój spokój. Wiedział, że jest to niemożliwe, ale i tak próbował. Może namówi ją do medytacji na łodzi? Tak, na łodzi. Podczas swojej kontemplacji doszedł do wniosku, że nie może zostawić dziewczyny samej. Więc jak padło skierowane do niego pytanie, wziął jeden głębszy wdech nosem, uniósł dłonie na wysokość klatki piersiowej, złożył je jak do modlitwy i powoli wypuścił powietrze ustami. Wtedy otworzył oczy i się podniósł. Próbując rozprostować wszystkie partie mięśni spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się, mówiąc: - To zależy, wiesz? Jak potrzebujesz jeszcze trochę odpoczynku, to idę coś zjeść. Jeśli u Ciebie i Ryujina wszystko w porządku, to zbieramy manatki i idziemy szukać jakiejś łódki do Ryuzaku no Taki, a potem wozu do Sogen. A zjemy po drodze.
Gdy skończył swoje rozciągania i przysiady podszedł do maluszka, dwa palce jednej dłoni położył na jego czółku, a dwa palce drugiej na szyi. Nie odkrył niczego niepokojącego, więc tylko poprawił kocyk, po czym znowu przysiadł się do Sagisy, praktycznie wchodząc w jej "dystans intymny", czyli przestrzeń bardzo blisko jej osoby. Tak jak wcześniej, jedna dłoń chwyciła za jej rękę w celu zbadania pulsu, druga na czole, by sprawdzić temperaturę. Zamknął oczy, by skupić się na jej ciele. Rudowłosa zdawała się już silniejsza niż wcześniej, choć na pewno minie jeszcze trochę czasu, aż odzyska siły. Otworzy oczy, zdjął dłoń z jej czoła i położył na jej ręku, dając jej swoje ciepło, oparcie. Patrząc głęboko w jej stalowoszare włosy, powiedział: - Jeśli chcesz, jeśli czujesz się na siłach, to nie widzę żadnych przeciwwskazań, by opuścić tą wyspę. Odprowadzę Ciebie, Ryujina i Tensę do domu. Ale to Ty musisz być gotowa do tej podróży. Wiedział, że wspomnienie martwej siostry może znów coś przełamać w młodej matce, ale musiał to zrobić. Muszą zabrać jej ciało, oddać rodzinie. Rodzic nie powinien grzebać swoich dzieci, ale w takich czasach, gdzie wojna może zabrać młodych shinobi i kunoichi ze świata nżywych w każdej chwili, oddanie ciała córki zdaje się nie lada przywilejem.
0 x
MOWA
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Sytuacja była napięta, a jedynym światełkiem rozświetlającym mroki tej amtosfery był Minoru. Jego mały ambaras po przyjściu cesarza sprawił, że choć na chwię poczuła mignięcie pozytywności. Taki właśnie był ich przyjaciel. Z jednej strony dużo bardziej poważny i stonowany niż jego młodszy brat, ale potrafił samą swoją obecnością sprawić, że rozbawiał ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście) on pozostałych. To chyba po prostu ten styl bycia tak działał na pozostałych. No ale nie o tym rozmawiali teraz. Problem niestety był dużo poważniejszy niż dyspuna na temat tego czy Minoru potrafił rozluźnić atmosferę pomiędzy przyjaciółmi czy nie.
Kiedy Misae skończyła swoje zeznania Koseki zabrał się za uzupełnianie informacji o których ta zapomniała. Białowłosa nie nadawała się do takich sytaucji, ale starała się ze wszystkich sił zachować rezon. Dopiero w momencie gdy szatyn nadrobił to, co jej umknęła zrozumiała jak dobrze uzupełniają się wraz z przyjaciółmi. Gdy jedno ma problem lub sobie z czymś nie radzi zawsze może liczyć na to, że któreś z pozostałych stanie za nim murem i pomoże tak jak powinno się to robić.
Najważniejsza jednak była reakcja cesarza. Białowłosa z bijącym sercem oczekiwała na to co teraz powie Natsume. Widziała jak z powagą przetwarza wszystkie informacje jakimi się z nim podzielili. Naprawdę mogło być tego trochę i tym większe mogło być zdziwienie Yuki'ego skoro cała sytuacja wcześniej została przedstawiona w nieco innym świetle. Nikt jednak nie powinien im się dziwić, że nie przedstawili przy Ichirou całej sytuacji. Kunoichi dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że nikt nie powstrzymałby mężczyzny gdyby ten chciał zrobić im krzywdę.
Na pytanie o Krwawym Pokoleniu jedynie pokręciła głową. Po samej nazwie już wiedziała, że zaraz usłyszy bardzo długą historię. A przede wszystkim, historię o tym, któy sprawiał, że serce stawało w jej piersi, a ręce zaczynały się pocić... i to wcale nie ze względu na to jak bardzo o urodziwą twarzyczkę ma.
I co? I się nie pomyliła. Od początku już po tylko tym co przeżyli w onsenie wiedziała, że chłopak nie należy do osób słabych... i to lekko mówiąc. Jednak w życiu nie spodziewała się usłyszeć takiej opowieści. Pięciu potężnych wojowników. Pięciu wielkich ninja, a wśród nich ON. On i jego złote tęczówki. To wszystko tylko potęgowało poczucie w jak bardzo beznadziejnej sytuacji zajęli się trochę wcześniej. Dopiero jednak kiedy zaczął wchodzić w szczegóły na temat Ichirou aż otworzyła szerzej swoje dwukolorowe oczy. Powstrzymanie mężczyzny mogło być faktycznie dużo trudniejsze niż zakładała.
W sumie to zastanawiała się dlaczego zdecydowała się wyznać prawdę. No dobra. Wiedziała. Chciała znów móc patrzeć w lustro. Chciała odzyskać choć odrobinę starej Misae, która zginęła tego samego dnia kiedy jej stopa stanęła u progów Hanamury. Zawsze była uczciwa, zawsze była dobra. Jeśli kiedyś znowu będzie chciała odzyskać to kim była musiała wziąć się w garść. Bardzo chciała aby jej przyjaciele byli z niej dumni... czy była na to szasna?
Gdy powiodła wzrokiem na punkt który wskazywał chłopak powiodła tam swoim spojrzeniem. Poczuła nagle wielką siłę, a tak dobrze kontrolowaną przez cesarza. Kiedy tylko błysnęła jego chakra dziewczyna drgnęła, a na skórę wyskoczyła jej gęsia skóra. Na usta kunoichi wypłynął delikatny spokojny uśmiech... uśmiech, który szybko zniknął gdy tylko wrócili do tematu zajść w onsenie.
-Natsume-san... Kitashi się ze mną zgodzi, że jedyne czego chcemy to spokój... wiemy, że dla ciebie teraz to nie był najlepszy moment na taką sytuacje... teraz powinieneś Natsume-san świętować po ceremoni, a nie zajmować się takimi sprawami - odparła zupełnie szczerze i dopiero kiedy te słowa wypłynęły z jej ust zdawać się mogło, że zaczynają one do niej docierać. Wchodzili mu na głowę, ale z drugiej strony powinna również wymagać od kogoś jego rangi by zapewniał osobom odwiedzającym tereny znajdujące się pod jego pieczą poczucie bezpieczeństwa. To wszystko było dużo bardziej skomplikowane i nie potrafiła się nawet spróbować postawić w sytuacji w jakiej teraz znalazł się młody Yuki. Może to właśnie dlatego ona była na końcu łańcucha "pokarmowego" ninja, a on był na jej szczycie?
Kiedy Misae skończyła swoje zeznania Koseki zabrał się za uzupełnianie informacji o których ta zapomniała. Białowłosa nie nadawała się do takich sytaucji, ale starała się ze wszystkich sił zachować rezon. Dopiero w momencie gdy szatyn nadrobił to, co jej umknęła zrozumiała jak dobrze uzupełniają się wraz z przyjaciółmi. Gdy jedno ma problem lub sobie z czymś nie radzi zawsze może liczyć na to, że któreś z pozostałych stanie za nim murem i pomoże tak jak powinno się to robić.
Najważniejsza jednak była reakcja cesarza. Białowłosa z bijącym sercem oczekiwała na to co teraz powie Natsume. Widziała jak z powagą przetwarza wszystkie informacje jakimi się z nim podzielili. Naprawdę mogło być tego trochę i tym większe mogło być zdziwienie Yuki'ego skoro cała sytuacja wcześniej została przedstawiona w nieco innym świetle. Nikt jednak nie powinien im się dziwić, że nie przedstawili przy Ichirou całej sytuacji. Kunoichi dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że nikt nie powstrzymałby mężczyzny gdyby ten chciał zrobić im krzywdę.
Na pytanie o Krwawym Pokoleniu jedynie pokręciła głową. Po samej nazwie już wiedziała, że zaraz usłyszy bardzo długą historię. A przede wszystkim, historię o tym, któy sprawiał, że serce stawało w jej piersi, a ręce zaczynały się pocić... i to wcale nie ze względu na to jak bardzo o urodziwą twarzyczkę ma.
I co? I się nie pomyliła. Od początku już po tylko tym co przeżyli w onsenie wiedziała, że chłopak nie należy do osób słabych... i to lekko mówiąc. Jednak w życiu nie spodziewała się usłyszeć takiej opowieści. Pięciu potężnych wojowników. Pięciu wielkich ninja, a wśród nich ON. On i jego złote tęczówki. To wszystko tylko potęgowało poczucie w jak bardzo beznadziejnej sytuacji zajęli się trochę wcześniej. Dopiero jednak kiedy zaczął wchodzić w szczegóły na temat Ichirou aż otworzyła szerzej swoje dwukolorowe oczy. Powstrzymanie mężczyzny mogło być faktycznie dużo trudniejsze niż zakładała.
W sumie to zastanawiała się dlaczego zdecydowała się wyznać prawdę. No dobra. Wiedziała. Chciała znów móc patrzeć w lustro. Chciała odzyskać choć odrobinę starej Misae, która zginęła tego samego dnia kiedy jej stopa stanęła u progów Hanamury. Zawsze była uczciwa, zawsze była dobra. Jeśli kiedyś znowu będzie chciała odzyskać to kim była musiała wziąć się w garść. Bardzo chciała aby jej przyjaciele byli z niej dumni... czy była na to szasna?
Gdy powiodła wzrokiem na punkt który wskazywał chłopak powiodła tam swoim spojrzeniem. Poczuła nagle wielką siłę, a tak dobrze kontrolowaną przez cesarza. Kiedy tylko błysnęła jego chakra dziewczyna drgnęła, a na skórę wyskoczyła jej gęsia skóra. Na usta kunoichi wypłynął delikatny spokojny uśmiech... uśmiech, który szybko zniknął gdy tylko wrócili do tematu zajść w onsenie.
-Natsume-san... Kitashi się ze mną zgodzi, że jedyne czego chcemy to spokój... wiemy, że dla ciebie teraz to nie był najlepszy moment na taką sytuacje... teraz powinieneś Natsume-san świętować po ceremoni, a nie zajmować się takimi sprawami - odparła zupełnie szczerze i dopiero kiedy te słowa wypłynęły z jej ust zdawać się mogło, że zaczynają one do niej docierać. Wchodzili mu na głowę, ale z drugiej strony powinna również wymagać od kogoś jego rangi by zapewniał osobom odwiedzającym tereny znajdujące się pod jego pieczą poczucie bezpieczeństwa. To wszystko było dużo bardziej skomplikowane i nie potrafiła się nawet spróbować postawić w sytuacji w jakiej teraz znalazł się młody Yuki. Może to właśnie dlatego ona była na końcu łańcucha "pokarmowego" ninja, a on był na jej szczycie?
0 x

- Hitsukejin Shiga
- Martwa postać
- Posty: 2743
- Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4164
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Czy Shiga w sytuacjach nerwowych miał czas przemyśleć swoje zachowanie? Nie, nie miał. A czy Shiga się teraz denerwował? Tak, denerwował się w chuj. A kiedy ja przeklinam, to uwierzcie mi, że nie jest to nic niezwykłego! Nie no, dobra, nie zawsze. Teraz to akurat jest coś niezwykłego. Przeklinam, bo cholera ona mogła zginąć. Wszystko by chuj strzelił bombki świąt nie będzie i w łeb, gdyby Chise umarła. Ona dozowała światło i mrok. Ona była gaolerem, a Shiga jej więźniem, to ona mówiła mu, ile zostało wyroku do końca, dozowała pożywienie... Tak. Ale to był piękny symbiotyczny związek.
Bo wiecie drogie dzieci co się dzieje, gdy zabraknie strażnika więzienia i nikt go nie może zastąpić? Kiedy zrozumiecie, że więzień uciekł, będzie już za późno nawet na pomodlenie się do tego, w co wierzycie.
Mrok swymi mackami oblepiał Hanamurę i prosiło się to wszystko, cały ten cyrk, o zakończenie poprzez oczyszczenie, a Jashin mi świadkiem, że jestem gotów wypalić każdy nowotwór który toczy to miasto, każdego robaka wypalić, każdego pasożyta spopielić. Ogień oczyszcza, a ja niczym Bóg Ognia przyniosę zbawienie przez płomienie. W sumie to nawet słodko brzmi, prawda? Zbawienie przez płomienie.
Dlatego gdy Shiga przygotowywał się do ataku na dotonowca, wiedział, że się nie zawaha i zada śmierć i zniszczenie. Był na to gotów. Ten ktoś zagrażał jego strażniczce. Zabijając jedną osobę, ten dotonowiec mógł mieć na rękach krew tysięcy. Dlatego dobrze, że na widok Shigi odpuścił, hah. Dobrze dla niego, dobrze dla Hanamury, dobrze dla wszystkich. Ale Chise była ranna, to było conajmniej niedopuszczalne, kurwa mać. Shiga ucieszył się w duchu, gdy powiedziała, że to nie jej krew. Zaraz, w większości nie jej? Obejrzał ją pobieżnie i dostrzegł paskudną, głęboką ranę na plecach. Choleeeera!
Shiga skinął tylko głową gdy dziewczyna zgodziła się, że trzeba się zbierać. Wziął ją pod rękę, pozwalając się oprzeć o kimono, nieważne, że je wybrudzi. Czerwień i biel, cóż za zabawne połączenie, Tak cudownie się ze sobą gryzie...
Doszli do Ryokanu niedługo później. Planem Shigi jest od razu zaprowadzić dziewczynę do pokoju, a raczej na piętro, tam gdzie są ich pokoje. Wtedy zarządzi autorytarnie, że Aiden powinien na chwilę trafić do jego pokoju, a Shiga sam zamontuje Chise w jej pokoju i skoczy do obsługi Ryokanu po miskę z wodą i ręczniki. I nie ma nawet opcji, nie ma dyskusji. Przecież nie każe Aidenowi na stałe spadać. Owszem, nie. To jest sprawa Chise, co zrobi z chłopakiem. Ale jednak wolał do opatrywania jej nie mieć krzątającego się chłopaka pod nogami. Determinacja i lekkie przejęcie malowało się na twarzy Shigi, ale Chise tego nie mogła widzieć - he he he - a głos pozostawał jednakże spokojny i opanowany, nie drżął, nie podnosił go i tak dalej. Jeśli nic po drodze nie wypadnie, Chise nie uprze się na chłopaka (jak się uprze to trudno), to Shiga zostanie w pokoju Chise z misą z wodą i ręcznikami.
-Dobra, zanim będę znów cię pytał o cokolwiek... Rozbieraj się ile uważasz. Obmyję rany i uleczę je. I błagam, nie śmiej się z tego, że mnich Jashina jest medykiem, bo wyjdę z Siebie. - Warknął na sam koniec, z lekkim przekąsem, zawadiacką prowokacją może nawet... Ciekawe, prawda, co tam się w nim kryło. Czekając na przygotowanie się Chise do zabiegu klęknął tyłem do niej przy misie, odlał troche wody do mniejszej i umył w niej dokładnie ręce. Zaczął też nasączać materiał ręcznika...
Bo wiecie drogie dzieci co się dzieje, gdy zabraknie strażnika więzienia i nikt go nie może zastąpić? Kiedy zrozumiecie, że więzień uciekł, będzie już za późno nawet na pomodlenie się do tego, w co wierzycie.
Mrok swymi mackami oblepiał Hanamurę i prosiło się to wszystko, cały ten cyrk, o zakończenie poprzez oczyszczenie, a Jashin mi świadkiem, że jestem gotów wypalić każdy nowotwór który toczy to miasto, każdego robaka wypalić, każdego pasożyta spopielić. Ogień oczyszcza, a ja niczym Bóg Ognia przyniosę zbawienie przez płomienie. W sumie to nawet słodko brzmi, prawda? Zbawienie przez płomienie.
Dlatego gdy Shiga przygotowywał się do ataku na dotonowca, wiedział, że się nie zawaha i zada śmierć i zniszczenie. Był na to gotów. Ten ktoś zagrażał jego strażniczce. Zabijając jedną osobę, ten dotonowiec mógł mieć na rękach krew tysięcy. Dlatego dobrze, że na widok Shigi odpuścił, hah. Dobrze dla niego, dobrze dla Hanamury, dobrze dla wszystkich. Ale Chise była ranna, to było conajmniej niedopuszczalne, kurwa mać. Shiga ucieszył się w duchu, gdy powiedziała, że to nie jej krew. Zaraz, w większości nie jej? Obejrzał ją pobieżnie i dostrzegł paskudną, głęboką ranę na plecach. Choleeeera!
Shiga skinął tylko głową gdy dziewczyna zgodziła się, że trzeba się zbierać. Wziął ją pod rękę, pozwalając się oprzeć o kimono, nieważne, że je wybrudzi. Czerwień i biel, cóż za zabawne połączenie, Tak cudownie się ze sobą gryzie...
Doszli do Ryokanu niedługo później. Planem Shigi jest od razu zaprowadzić dziewczynę do pokoju, a raczej na piętro, tam gdzie są ich pokoje. Wtedy zarządzi autorytarnie, że Aiden powinien na chwilę trafić do jego pokoju, a Shiga sam zamontuje Chise w jej pokoju i skoczy do obsługi Ryokanu po miskę z wodą i ręczniki. I nie ma nawet opcji, nie ma dyskusji. Przecież nie każe Aidenowi na stałe spadać. Owszem, nie. To jest sprawa Chise, co zrobi z chłopakiem. Ale jednak wolał do opatrywania jej nie mieć krzątającego się chłopaka pod nogami. Determinacja i lekkie przejęcie malowało się na twarzy Shigi, ale Chise tego nie mogła widzieć - he he he - a głos pozostawał jednakże spokojny i opanowany, nie drżął, nie podnosił go i tak dalej. Jeśli nic po drodze nie wypadnie, Chise nie uprze się na chłopaka (jak się uprze to trudno), to Shiga zostanie w pokoju Chise z misą z wodą i ręcznikami.
-Dobra, zanim będę znów cię pytał o cokolwiek... Rozbieraj się ile uważasz. Obmyję rany i uleczę je. I błagam, nie śmiej się z tego, że mnich Jashina jest medykiem, bo wyjdę z Siebie. - Warknął na sam koniec, z lekkim przekąsem, zawadiacką prowokacją może nawet... Ciekawe, prawda, co tam się w nim kryło. Czekając na przygotowanie się Chise do zabiegu klęknął tyłem do niej przy misie, odlał troche wody do mniejszej i umył w niej dokładnie ręce. Zaczął też nasączać materiał ręcznika...
0 x

Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.
Ekwipunek
Piękne ząbki Shigi.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Znane techniki
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona - Brak.
- Nabyta - Brak.
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 77
SZYBKOŚĆ 121
PERCEPCJA 70
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 | 16
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI- Chanbara S
- Rankanken B
- ---
FūINJUTSU D
ELEMENTARNE:- KATON A
SUITON E
FUUTON E
DOTON E
RAITON E
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
- Nazwa
- Maska "Głód".
- Typ
- Ubranie, Maska
- Objętość
- Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
- Waga Fūin
- 25
- Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
- Cena
- 600 ryou
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Sumairu + Kiba
- Typ
- Unikat/Broń
- Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
- Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
- Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
- Wytrzymałość
- 100 punktów
- Zdobycie
- 500 ryou + misja C na "zamontowanie".
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Suiseki - Krzesiwo
- Typ
- Dodatek
- Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
- Zdobycie
- 300 za sztukę.
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Droga nie była długa, ale i tak się dziewczynie dłużyła. Czuła się niezręcznie i nieswojo. Im dalej od Czarnego Dystryktu tym większą przyciągali uwagę. Chise czuła na sobie ciekawskie spojrzenia i słyszała szepty - urywki słów, zaciekawiony ton. Czy to nie oni..? Tak, to ci z turnieju.. Czy to krew na jej ubraniach? Co to za dzieciak?
Po wejściu do Białego Dystryktu, uwaga jaką przykuwali stawała się coraz bardziej negatywna, a przynajmniej tak to odczuła. Zaciekawienie nieraz umykało przed negatywnymi komentarzami dotyczącymi ich stanu. Całe szczęście, że Shiga nie miał tak wyczulonego słuchu co ona - a wszyscy dbali o to, by ten nie usłyszał nawet jednego słowa. Sama była ciekawa co musiał zrobić na arenie, że wzbudzał aż taki respekt. Przed walką z Shinjim chyba jeszcze tego nie było albo nie było tak nasilone.
Ich wejście do Ryokanu wzbudziło niewielkie zamieszanie. Zaoferowano im pomoc, zawołanie medyka, który podobno nawet akurat się w ryokanie znajdował, a nawet sprowadzenie straży, ale nie chcieli pomocy. Wszyscy wydawali się lekko zdenerwowani, przesadnie nawet jeśli chodziło tylko o zakrwawione ubranie, ale nie chciało się jej dopytywać o co chodzi.
Przed pójściem do pokoju odbyła jeszcze krótką, cichą dyskusję z Shigą. Nie zgadzali się w sprawie Aideina i cicho spierali dokąd ma się teraz udać, ale w końcu upór Sogeńskiej dziewczyny zwyciężył - i mały poszedł z nią do jej pokoju. Po drodze minęła człowieka, który stał przed drzwiami, jak strażnik. Chise zdawało się, że jego zapach był znajomy, ale ciężko było jej określić skąd. Musieli stanowić dla niego ciekawy widok - Uchiha cała we krwi, Jashinista w ubrudzonym kimonie i do tego dzieciak w wieku lat siedmiu, umorusany i w łachach. Aż dziwne, że ich po drodze gdzieś nie zatrzymali.
W czasie kiedy Shiga skoczył po ręczniki i wodę, usadowiła chłopaka na futonie. Aiden cały czas milczał, co ją bardzo niepokoiło, ale nie chciała z niego nic wyciągać siłą. Odpięła od pasa wszystkie miecze, zdjęła z siebie wszystkie torby i kabury oraz koszulę i powoli rozwiązywała bandaże owijające jej klatkę piersiową. Właściwie nawet ich nie rozwiązywała - rozluźniła i zsunęła na brzuch, sama przykrywając się ręcznikiem. Uklękła, a później usiadła na swoich stopach, przytrzymując ręcznik dłońmi i w takiej pozycji zastał ją chłopak. Pokiwała głową na jego słowa i zsunęła ręcznik tak, by odsłonić plecy i ranę na niej. Uśmiechnęła się przy tym lekko.
- Wstydliwy temat? - zażartowała słabo, czekając na to, co medyk zamierzał zrobić. Była przygotowana na ból przy obmywaniu, choć była nieco przestraszona, bo pierwszy raz miała rany cięte i nie wiedziała w sumie czego się spodziewać, a rana zaczęła się już zestalać. Jednak nie zamierzała panikować. Ufała temu szalonemu mnichowi.
Po wejściu do Białego Dystryktu, uwaga jaką przykuwali stawała się coraz bardziej negatywna, a przynajmniej tak to odczuła. Zaciekawienie nieraz umykało przed negatywnymi komentarzami dotyczącymi ich stanu. Całe szczęście, że Shiga nie miał tak wyczulonego słuchu co ona - a wszyscy dbali o to, by ten nie usłyszał nawet jednego słowa. Sama była ciekawa co musiał zrobić na arenie, że wzbudzał aż taki respekt. Przed walką z Shinjim chyba jeszcze tego nie było albo nie było tak nasilone.
Ich wejście do Ryokanu wzbudziło niewielkie zamieszanie. Zaoferowano im pomoc, zawołanie medyka, który podobno nawet akurat się w ryokanie znajdował, a nawet sprowadzenie straży, ale nie chcieli pomocy. Wszyscy wydawali się lekko zdenerwowani, przesadnie nawet jeśli chodziło tylko o zakrwawione ubranie, ale nie chciało się jej dopytywać o co chodzi.
Przed pójściem do pokoju odbyła jeszcze krótką, cichą dyskusję z Shigą. Nie zgadzali się w sprawie Aideina i cicho spierali dokąd ma się teraz udać, ale w końcu upór Sogeńskiej dziewczyny zwyciężył - i mały poszedł z nią do jej pokoju. Po drodze minęła człowieka, który stał przed drzwiami, jak strażnik. Chise zdawało się, że jego zapach był znajomy, ale ciężko było jej określić skąd. Musieli stanowić dla niego ciekawy widok - Uchiha cała we krwi, Jashinista w ubrudzonym kimonie i do tego dzieciak w wieku lat siedmiu, umorusany i w łachach. Aż dziwne, że ich po drodze gdzieś nie zatrzymali.
W czasie kiedy Shiga skoczył po ręczniki i wodę, usadowiła chłopaka na futonie. Aiden cały czas milczał, co ją bardzo niepokoiło, ale nie chciała z niego nic wyciągać siłą. Odpięła od pasa wszystkie miecze, zdjęła z siebie wszystkie torby i kabury oraz koszulę i powoli rozwiązywała bandaże owijające jej klatkę piersiową. Właściwie nawet ich nie rozwiązywała - rozluźniła i zsunęła na brzuch, sama przykrywając się ręcznikiem. Uklękła, a później usiadła na swoich stopach, przytrzymując ręcznik dłońmi i w takiej pozycji zastał ją chłopak. Pokiwała głową na jego słowa i zsunęła ręcznik tak, by odsłonić plecy i ranę na niej. Uśmiechnęła się przy tym lekko.
- Wstydliwy temat? - zażartowała słabo, czekając na to, co medyk zamierzał zrobić. Była przygotowana na ból przy obmywaniu, choć była nieco przestraszona, bo pierwszy raz miała rany cięte i nie wiedziała w sumie czego się spodziewać, a rana zaczęła się już zestalać. Jednak nie zamierzała panikować. Ufała temu szalonemu mnichowi.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości