- Wszyscy cali? - Zapytała spoglądając na resztę. Anzou i Sukuna wyglądali na całych i zdrowych. Hattori również chyba przestał się już trząść. Nana byłą ostatnią osobą, żeby go osądzać. Sama przeszła niezłą walkę ze strachem tam, w środku. Mogła udawać, że jej to nie ruszyło, tylko po co? Przeszli swoje, mogli być z siebie dumni, że wciąż żyją. Wielu innych Shinobi nie mogło pochwalić się tym samym. Przed oczami stanęły jej zwęglone ciała strażników na Szczycie Muru, których spaliła doszczętnie. Dziwne uczucie żalu ogarnęło jej ciało.
Na szczęście Hattori znał drogę. Nana cieszyła się, że zdecydował się do nich dołączyć. Okazał się całkiem przydatnym nabytkiem. Znał teren i doskonale radził sobie w roli przewodnika. Może nie był najlepszy w boju, jednak kto z nich tak na prawdę był? Mieli być grupą dywersyjną, pomocą dla innych. Ich umiejętności nie dorównywały reszcie, więc powinni się po prostu cieszyć, że przeżyli. Obojętnie jakie mieli cele i co ich różniło, Hattori wciąż z nimi podążał. Teraz byli jedną drużyną i walczyli tylko i wyłącznie za siebie. Wybór Mur czy Uchiha zbladł w świetle nowych problemów. Oczywiście Kunoichi nie wiedziała czy reszta podziela jej zdanie. Mogła mieć jedynie taką nadzieję.
Biegli po ścianie Muru w dół chcąc dotrzeć w wyznaczone miejsce. Rozkaz był prosty. Uciekajcie do stajni - wciąż pobrzmiewało jej w głowie. Słowa dowódcy, kiedy potwór stanął im na drodze. Za pewne każdy z nich myślał tak samo. Żyją? Tyle niedopowiedzeń zawisło w powietrzu. Tysiąc słów cisnęło jej się na usta. W zamian za to westchnęła ciężko.
- Ciekawe co z Renkuro i Yujime - powiedziała na głos pewnie co większość myślała. Nie mieli od nich żadnych wieści. A może Ci czekali już przy stajni? Przemknęło jej przez myśl, że powinni ich poszukać. Z drugiej strony byłaby to stara czasu, jeśli eksplozja zniszczyła potwora. Bezsensowne błądzenie po korytarzach Muru nie było najlepszym pomysłem. Nana rozglądała się na boki dokładnie lustrując teren. Zbierała informacje o potencjalnych zagrożeniach. Przecież nie był to jeszcze koniec. Ten nastąpi dopiero, kiedy będzie mogła wziąć długą, gorącą kąpiel w jednej z karczm w Sogen. Z dala od Muru. A co potem? Odrzuciła od siebie wszystkie inne myśli. Musiała skupić się na tym co teraz.
Jej uwagę przykuła inna grupa. Lalkarz, ranni i chyba Toshiro?Nie była pewna. Spoglądając w ich stronę szybko dezaktywowała Sharingana, przypominając sobie jak kazał jej się nie wychylać. Sawada Nana, prawda? Jej oczy wróciły do swojego normalnego, ciemnego koloru. Po tym co stało się na Murze zdecydowała, że nie dołączy do swojego klanu. Musiała pozostać w ukryciu obojętnie czy tego chciała czy nie. Pamiętała zaproszenie Azumy, które wydawało jej się teraz takie dziecinne i słodkie. Chłopczyk nie rozumiał o czym mówił. Nana miała nadzieję, że nigdy nie będzie musiał stawić czoła Uchiha, że wszystkie problemy związane z tym klanem go ominą. Życzyła mu tego z całego serca.
Biegła dalej prowadzeni przez Hattoriego.
Techniki
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst