Ichirou
Posty: 3931 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 27 mar 2019, o 21:59
Domostwo z pewnością wybijające się ponad szarą przeciętność, ale będące wciąż daleko od najbogatszych rezydencji szlachty lub najzamożniejszych, kupieckich rodzin. Rodzina Tokutomi od trzech pokoleń zajmuje się rzemiosłem i posiada swój własny zakład ciesielski, dzięki czemu plasuje się gdzieś w połowie stawki rodzin mających wpływ na gospodarkę Saimin. Brak tu przepychu i przesadnie bogatych elementów wystroju, ale z drugiej strony wszystko jest w dobrym stanie i w razie potrzeby odświeżone. Pomieszczenia są całkiem przestronne i jest ich na tyle dużo, że w posiadłości może mieszkać kilka, moze nawet kilkanaście osób bez gniecenia się. Za domostwem znajduje się zadbany ogród.
0 x
Ichirou
Posty: 3931 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 27 mar 2019, o 22:01
Misja rangi D
Inoyū i Shikatsu
4/22
Tuż nad horyzontem malowała się czerwona łuna, kiedy wystrojone panie zdecydowały się opuścić domostwo Yamanaki. Do miejsca uroczystości nie miały dalekiej drogi, ale liczne utarczki i powroty znacząco wydłużyły czas wędrówki. Prawdopodobne pochmurne nastroje nie poprawił fakt, że dziewczyny zostały niesubtelnie odprowadzone spojrzeniami przez grupkę nieco podchmielonych, mijających ich mężczyzn. Jeden z nich nawet ostentacyjnie zagwizdał, wodząc mętnym wzrokiem za kształtami dwóch lokalnych piękności.
Gdy docierały na miejsce, księżyc w pierwszej kwadrze zdążył rozgościć się na rozpostartym na niebie, ciemnogranatowym płaszczu nocy. Zgodnie z informacjami od Hisako, ceremonia miała zacząć się zaraz po zmierzchu. Dziewczyny mogły więc z dużą śmiałością przypuścić, ze są lekko spóźnione, co właściwie potwierdziło się po dotarciu do posiadłości rodziny Tokutomi. Domostwo było puste, jeśli nie liczyć jednej służki, która otworzyła im drzwi i wskazała drogę do tarasu, znajdującego się na tyłach budynku.
Tam zgromadzeni byli już wszyscy goście, których spojrzenia skierowane były na niedużą, symboliczną bramę Torii, przy której stali państwo młodzi oraz kapłan w podeszłym wieku. Jeżeli bohaterki wykazały się odpowiednią dyskrecją, to były w stanie przekraść się do tylnego rzędu bez robienia większego zamieszania. Ryzykowały co najwyżej kilkoma srogimi spojrzeniami pobliskich osób.
Jeżeli chodzi o samych zebranych, to było ich w bardzo dużym przybliżeniu około pięćdziesiąt. Głównie rodzina i najbliżsi znajomi, z czego większość i tak należała do pana młodego, o czym dziewczyny powinny dobrze wiedzieć z ploteczek z Hisako. Ich koleżanka nie wywodziła się ze świata, w którym posiadało się zakłady rzemieślnicze, ładne i duże domostwa, czy też piękne ogrody. Żyła w dość skromny sposób, była jedynaczką wychowywaną przez wdowca, miała niewielką rodzinę i nieduże grono znajomych. Z drugiej jednak strony, to właśnie ojciec panny młodej miał zaszklone oczy i tłumił sobie wzruszenie, kiedy to rodzice i kuzynostwo pana młodego raczej smętnie przyglądało się ceremonii. Dla Inoyū i Shikatsu nie było tajemnicą, że rodzina Yasuhiko nie była wielce uradowana co do jego wyboru odnośnie życiowej partnerki. Może Tokutomi nie byli szlachtą, czy nawet czołówką rodów Saimin, ale nawet na takim średnim poziomie panowały już pewne konwenanse i niepisane zwyczaje łączenia ze sobą młodych par.
Odrobinkę zestresowana, ale uśmiechnięta pani młoda prezentowała się przepięknie i jej prezencję mogła przyćmić jedynie Biała Wiedźma swoim bogato zdobionym strojem. Hisako miała włosy spięte w kok, na głowie charakterystyczny czepiec, a ubrana była w dobrze skrojone, śnieżnobiałe kimono. Jedynie tyle, że jej drobna figura była nieco pogrubiona przez dodatkowe warstwy odzienia pod spodem. Powszechnym było, że pani młoda podczas tego wyjątkowego dnia nawet kilkukrotnie zmieniała strój w czasie jednego wieczoru. Przynajmniej tyle, że słońce zaszło już dobra chwilę temu i dziewczynie o kasztanowych włosach nie groziło ugotowanie. Co do Yasuhiko, to ten ubrany był w tradycyjne, czarne kimono. A jego twarz - też tradycyjnie - była niczym naprędce wykuta z kamienia. Kanciasta i pozbawiona emocji.
O ile bohaterki orientowały się w ślubnych zwyczajach, to mogły szybko wywnioskować, że przegapiły najnudniejszą część, podczas której kapłan oczyszczał miejsce ceremonii i przywoływał dobroczynne duchy. Po otrzymaniu paru błogosławieństw, para młoda przeszła do najważniejszego obrzędu, który polegał na naprzemiennym wypiciu trzech czarek, z każdej biorąc po trzy łyki. Potem odprawione było jeszcze kilka króciutkich rytuałów i dwójka zakochanych została związana na całe życie przed wszystkimi bogami.
Najbardziej oficjalna część tego wieczoru dobiegła końca. Zebrani delikatnie się rozpełzli, a ojciec Yasuhiko zaprosił wszystkich do środka domostwa, by tam wznieść pierwszy toast i uraczyć się strawą.
Mniej więcej w czasie, kiedy wszyscy powolutku przemieszczali z jednego miejsca na drugie, obecność dziewczyn została wychwycona przez samą Hisako.
- Och, a już myślałam, że będę musiała się na was obrazić! - odrzekła ciepło, ciągnąc świeżo upieczonego małżonka za rękę, by zrobić te kilka kroczków i podejść do koleżanek.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 28 mar 2019, o 14:08
Ruszyły więc w miasto - Inoyu wystrojona tak, jakby to na jej cześć wydana została dzisiejsza ceremonia, Shi skromniejsza, ale jakaś taka czystsza niż zazwyczaj. Obie nie spieszyły się chyba zbytnio, prawdopodobnie chcąc ominąć ta nudną część ślubu i dotrzeć na to, co najciekawsze – późniejsza imprezę i poczęstunek. Shi nie czuła się zbyt dobrze w bardziej oficjalnym anturażu, chociaż zdarzało jej się przed laty – gdy rodzinie się lepiej powodziło - paradować w podobnych ciuszkach. Teraz też szła dość spięta, starając się nie przydeptać materiału pożyczonego od towarzyszki wdzianka – jakby musiała jej jeszcze to odkupywać, to byłoby to wybitnie upierdliwe, a w dodatku mogła się założyć o własna rękę, że ubranko nie było zbyt tanie mimo swojej prostoty. Inoyu, choć nie należała do bogaczy, lubiła otaczać się przedmiotami zbytku wybornej jakości.
Oczywiście wieczorem jak to wieczorem, na ulice wypełzły wszelkie paskudne indywidua, które postanowiły swój wolny wieczór na przesiadywaniu w jakichś podrzędnych spelunach. Shi, wyczuwając na sobie spojrzenie kilku takich łebków, którzy wyszli przewietrzyć się na moment z jednej z tutejszych nor, zwęziła wargi w wąska linie. Nara przyspieszyła kroku i objęła ramieniem grzbiet Inoyu, osłaniając ja bóg jeden wie od czego, by obejrzeć się za siebie i zmrużyć ślepia z irytacja. Od początku nie była w zbyt imprezowym nastroju, ale w tym momencie jej samopoczucie drastycznie spikowało w dół.
Humor nie poprawił jej się nawet w momencie, gdy dotarły wreszcie do celu podróży – dom okazał się pusty, a ceremonia trwała już od jakiegoś czasu. Mogły się tego w sumie spodziewać, bo nie dość, że przygotowania Inoyu do wyjścia przeciągały się niemiłosiernie (miała w sumie wrażenie, że albinoska robi to wręcz celowo), to jeszcze musiały wykonać parę rundek z powrotem, by zabrać ze sobą jakieś niezbędne fanty. Shi dygnęła niedbale do służki, by złapać albinoskę za blady nadgarstek skryty w milionie warstw materiałów i pociągnąć ja do ogrodu.
Ślub jak ślub – emocjonujący dla rodziny (Shi domyśliła się, że zalewający się łzami mężczyzna musiał być ojcem panny młodej, bo bliscy pana Yasuhiko wydawali się bardziej skwaszeni), nudny dla widza. Shi nie przeszkadzało to, że przez swoje spóźnienie musiały zostać gdzieś z tyłu i z takiego dystansu obserwować rytuały małżeńskie – parę razy ukradkiem ziewała w rękaw, ściągając zapewne parę zirytowanych spojrzeń innych gości. Nie do końca rozumiała, po co te wszystkie czarki i inne symboliczne głupoty – przecież to zwykła transakcja, powinni podpisać się na zwoju i do widzenia.
Na szczęście skończyło się to zaskakująco sprawnie i Shi nie zdążyła nawet zacząć przebierać nogami, zniecierpliwiona tym, że nie może sobie przysiąść. Ludzie podzieli się na mniejsze i większe grupki, zwykle w obrębie własnych rodzin, a ona została u boku swojej bladolicej towarzyszki, nie do końca wiedząc, gdzie powinny się teraz podziać. Znały tu dwie osoby – może trzy, ale Nara nie zauważyła nigdzie blondyneczki, która niegdyś zleciła jej drobna kradzież.
- Czy ty jako duchowna możesz pić alkohol? – zagaiła albinoskę pogodnie, przejmując od jakiejś służki dwie małe czarki – Możesz się w ogóle bawić? Nie powinnaś się jakoś, sama nie wiem… Biczować i umartwiać?
Pewnie dalej zabawiałaby Inoyu ta interesująca z perspektywy Nary (a z perspektywy kapłanki prawdopodobnie dość irytująca) pogawędka, gdy wtem wypatrzone zostały przez odziana w biel gospodynie. Shi pozdrowiła ich niedbałym uniesieniem swojego naczynia z sake w geście przypominającym toast, nie fatygując się w kierunku nowożeńców, ale pozwalając Hisako przywlec do siebie jak zwykle chmurnego pana młodego.
- Nie przegapiłybyśmy tego za żadne skarby – wykrzywiła wargi w uśmiechu, rozsądnie decydując, że nie wspomni o ich znacznym spóźnieniu – Gratulacje. Proszę, to w sumie dla was, z okazji ślubu…
Widać było, że zazwyczaj obojętna na wszystko Nara jest odrobinę skrępowana – nie miała pieniędzy na to, by móc sobie pozwolić na to, by sprezentować nowożeńcom jakiś bardziej wyrafinowany podarek na nowa drogę życia. Wyciągnęła w ich kierunku dłoń w której dzierżyła drobny pakuneczek – mała torebkę z herbata, która kupiła kilka dni wcześniej w Sosence. Żałowała, że nie udało jej się ściągnąć czegoś z rodzinnych stron, ale ty dzień nie starczyłby jej, by listownie pozałatwiać szybko takie sprawy.
Traciła ramieniem Inoyu, zachęcając ja do przekazania swoich darów i błogosławieństw – liczyła na to, że z jej pomocą zetrze takie sobie wrażenie, które zostawiła. Pociągnęła spory łyk alkoholu, odwracając wzrok gdzieś w bok.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 29 mar 2019, o 19:02
W gruncie rzeczy, to nie przejmowała się za bardzo potencjalnym spóźnieniem. Nie jest to raczej zbyt zaskakujące, ale owszem, zdarzało jej się asystować swojej matce podczas prowadzonym przez nią obrządku zaślubin i, cholera, jakie to było nudne. Nieznośnie nudne. Do tego stopnia nudne, że nie czujesz już jedynie znużenia, a masz ochotę po prostu uciec. Przebierasz nogami, obserwujesz ze zniecierpliwieniem trajektorię lotu przelatującej akurat nieopodal muchy, wiercisz się na krześle. Robisz wszystko, byle tylko nie brać czynnego udziału w czymś tak cholernie nudnym.
Dlatego też krok Yamanaki, chociaż doskonale świadomej tego, że prawdopodobnie uda im się dotrzeć na sam koniec uroczystości, był nieśpieszny, wręcz ślimaczy. Ostrożnie stawiała nogę za nogą, starając się nie stanąć na jakiejś nierówności tymi swoimi niewygodnymi, oficjalnymi bucikami. Teoretycznie powinna już się przyzwyczaić do niestabilnego, wysokiego obuwia, w którym przecież tak często paradowała, ale każda, nawet minimalna, zmiana sprawiała, że jej stopa potrzebowała dobrej godziny, by przyzwyczaić się do nowej części garderoby.
Samo przebycie tego krótkiego dystansu obyło się bez większych incydentów; jedyną niedogodnością, która spotkała wleczące się ślimaczym tempem dziewczyny, była grupka podchmielonych mężczyzn zwiastujących, że idą w dobrym kierunku, a tuż za rogiem zaczyna się ta bardziej interesująca część uroczystości. Yamanaka, chociaż nadal dość nieopierzona i niewprawiona w bojach, doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej wyższości nad jakimiś słabymi, a do tego również pijanymi, osobnikami. Zarówno ona, jak asystująca jej koleżanka, zapewne sklepałyby tych oblechów jeszcze zanim ci w ogóle postanowiliby cokolwiek zrobić, więc jedynie posłała w ich kierunku krótkie, dość zblazowane spojrzenie, kontynuując swoją wędrówkę do domu Hisako. Nie skomentowała w żaden sposób tego objęcia ramieniem przez bojowo nastawioną Narę, ba! Pozwoliła jej nawet trzymać te ramię tak długo, jak tylko jej się to spodoba. Było to, co prawda, nieco śmieszne, ale też sympatyczne. W jakiś sposób. Trochę.
Kiedy nasze, wystrojone niczym choinka, dziewczęta wreszcie postawiły swoje stópki na wskazanym przez służbę tarasie, ceremonia praktycznie już się zakończyła. Kilka ostatnich, podsumowujących słów ze strony kapłana, ciskanie czarkami, koniec. Wreszcie koniec.
Nie znała tutaj dosłownie nikogo oprócz samej Nary i państwa młodych. Nie to, że to jej jakoś przeszkadzało; nie czuła potrzeby większej integracji z resztą gości, więc jedynie przemknęła niezręcznie wgłąb domostwa, próbując ominąć wymienianie kurtuazyjnych uprzejmości z przypadkowymi osobami.
Zauważywszy, że Shi właśnie podaje jej wypełnioną trunkiem czarkę, wystawiła automatycznie dłoń, po czym zacisnęła palce na naczyniu, by przechylić je i wlać zawartość do ust. Nawet się nie skrzywiła. Twarz pozostała niekomfortowo kamienna, zaś czarka - pusta.
— Ale z ciebie ignorantka, Shi. Czy twój brak wiedzy czasem ci nie przeszkadza? — spytała wyniośle, chichocząc króciutko, szczerze rozbawiona jej dojmującą niewiedzą — Sake jest niczym ambrozja, boski napój, który zbliża bóstwa do ludzi. Sacrum przez tę krótką chwilę łączy się z profanum i nastaje harmonia inicjowana przez ten oto święty trunek. Pijąc sake czcisz Oinari, nie wiedziałaś o tym? — zapytała ją kolejny raz, nie będąc w stanie do końca uwierzyć, że Shi nie udaje tylko tak żenująco nieobeznanej. Pokręciła przez krótki moment czarką w dłoni, po czym, wyraźnie rozczarowana, że nie ma już w niej ani kropelki świętego napoju , podstawiła ją wymownie w jej stronę.
— Więc pijmy na zdrowie, moja droga Shikatsu. Polej mi jeszcze — skinęła delikatnie głową, wskazując stojącą nieopodal flaszeczkę. Wiara wymusza posiadanie mocnej głowy - taką też miała ta niewysoka, niepozorna kapłaneczka, tak często uczestnicząca we wszelkiego rodzaju rytuałach i obrządkach.
Jednak, ku jej wielkiemu niezadowoleniu, nie doczekała się tak upragnionej dolewki alkoholu. Ten jeden z nielicznych, przyjemnych momentów, które mogłyby spotkać ją na weselichu, przerwała idąca właśnie w ich kierunku Hisako. Odłożyła pośpiesznie czarkę na tacę znajdującej się najbliżej służki, by skinąć ich kierunku dość niezręcznie. Nie miała zamiaru przeszkadzać Shi w wymianie tych wszystkich grzeczności, na które ona sama nie byłaby w stanie się zdobyć. Właściwie, to chyba nawet na kilka sekund jej świadomość zdążyła sobie po prostu odpłynąć; stała sobie nieruchomo z krzywym uśmiechem przyklejonym do facjaty, zagapiając się przez chwilkę na równie nieprzystosowanego towarzysko Yasuhiko. Mrugnęła parokrotnie, próbując odzyskać kontakt z rzeczywistością.
— O, Hisako — wypaliła bez większego entuzjazmu, wciskając pośpiesznie dłoń gdzieś między poły swojego wielowarstwowego, odświętnego stroju — ja też mam dla was pewien drobiażdżek. Szczęścia na nowej drodze życia — wymamrotała pod nosem najmilej jak tylko potrafiła, po czym wcisnęła najpierw pannie, a chwilę później również panu młodemu po talizmanie. Omamori zostało wykonane tak, by nie pozostawiało żadnych złudzeń, że okazją ich wręczenia są zaślubiny. Oba fanty opakowane były w minimalistyczne, ale i estetyczne, białe pakuneczki, zaś w każdym z nich znajdowała się niewielka karteczka z, wypisanym osobiście przez samą Yamanakę, błogosławieństwem — i tak dalej. Wszystkiego najlepszego.
0 x
Ichirou
Posty: 3931 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 29 mar 2019, o 22:53
Misja rangi D
Inoyū i Shikatsu
7/22
Słońce, które już zaszło dobrą chwilę temu, przez dzień nie promieniowało takim ciepłem, jakim aktualnie emanowała Hisako. Bez wątpienia uszło z niej sporo stresów. Oficjalną część ceremonii miała już za sobą, oboje wypowiedzieli najważniejsze w swoim życiu 'tak' , a wszystko inne toczyło się we właściwy sposób. Życie dziewczyny, którą spotkało w ostatnich latach kilka nieszczęść, teraz malowało się w iście bajkowy sposób. Podczas ostatniego spotkania sama powtarzała bohaterkom, że nie może uwierzyć temu, jak wszystko jej się dobrze ułożyło. Miała wielkie obawy, że zaraz coś się posypie. Że znowu wybuchnie wojna, albo że rodzice Yasuhiko pokrzyżują im plany. Była bardzo zabobonna, więc w wielu drobnostkach, takich jak chociażby czarny kot przebiegający jej drogę, widziała zwiastun złego losu.
- O, moja ulubiona! Ty to masz nosa, Shi - oznajmiła z uśmiechem po przyjęciu podarku, a zaraz potem odebrała pakunek od drugiej koleżanki i sprawdziła jego zawartość. Ten wywołał u niej jeszcze większa radość.
- Jak pięknie! Jaką mają moc? - zapytała zainteresowana, ale zanim Inojka zdążyła udzielić jakąkolwiek odpowiedź, już zaczęła zawieszać na siebie i na swego współmałżonka otrzymane talizmany.
- No to dajcie mi się teraz z wami ukochać. Dzisiaj nie możecie mi odmówić - oznajmiła żartobliwe, a potem wyściskała się jedną, a potem z drugą damą.
- Chyba nas wołają... - oznajmił pan młody minimalnie umęczonym tonem głosu, kładąc przy tym dłoń na plecach żony. Znużenie raczej nie wynikało z aktualnej scenki między paniami, lecz z obowiązków, jakie czekały państwa młodych podczas tej nocy. Hisako sama kiedyś wspominała, że Yasu nie jest wielkim zwolennikiem hucznych przyjęć i gdyby nie presja ze strony rodziny, to ich ślub odbyłby się gdzieś w zacisznym miejscu i w wąskim gronie najbliższych.
- No cóż, same wiecie... - panna młoda westchnęła teatralnie. - Bawcie się dobrze, może jeszcze potem znajdziemy chwilkę - oznajmiła, po czym posłała w stronę dziewczyn któryś uśmiech z kolei, ale tym razem już na pożegnanie. Nawet kąciki Yasuhiko lekko uniosły się, kiedy ten robił leciutki, grzecznościowy ukłon. Wbrew pozorom Yasu nie był smętnym mrukiem. Był po prostu spokojny i miał bardzo oszczędną mimikę.
Bohaterki zostały zatem same i mogły zorganizować swój czas zgodnie z upodobaniami. W rozległym pomieszczeniu zorganizowanym na salę bankietową znajdowały się stoliki całkiem suto zastawione najróżniejszymi lokalnymi potrawami. Nie brakowało też alkoholu, który w szczególności na samym początku przyjęcia był dość często rozlewany z powodu licznych toastów, wznoszonych przez kolejnych członków rodziny pary młodej. Goście, którzy chcieli zaznać orzeźwienia lub zmienić okolicę na cichszą, mogli zawsze wyjść do ogrodu i tam spędzić kilka lub więcej chwil.
Niedługo później w jednym z kątów sali bankietowej znalazło się kilku muzyków, którzy uraczyli zebranych spokojną, taneczną melodią. O ile bohaterki nigdzie się nie kryły, to w pewnym momencie podeszli do nich nowożeńcy w towarzystwie dwóch młodych mężczyzn, wyglądających bardzo podobnie do Yasuhiko. Byli podobnie wysocy, a ich twarze też były niezbyt zgrabnie ociosane z kamienia. Charakterystyczny, kwadratowy podbródek od razu sugerował, że panowie byli najprawdopodobniej braćmi. Państwo Tokutomi musieli być bardzo powtarzalni jeżeli chodzi potomstwo.
Uwagę mogła zwrócić też sama Hisako, która teraz paradowała w czerwonym kimonie, którego barwy miały przynosić szczęście. Nie miała już na głowie czepca, który wcześniej skrywał spięte w kok, kasztanowe włosy.
- To jest Yasukazu, a to Yasumichi - oznajmiła z drobnym uśmieszkiem pani młoda, wskazując wpierw na mężczyznę o włosach spiętych w kucyk, potem na krótko przystrzyżonego. Puściła koleżankom oczko, a potem pociągnęła małżonka za rękę i poprowadziła go w kierunku muzyków, by za moment z nim zatańczyć.
Młodzi panowie, w wieku zbliżonym do dziewczyn, skłonili się elegancko i bez skrępowania zaprosili je do tańca. Długowłosy poprosił Inojkę, a krótko ścięty Shi. Dalszy rozwój wydarzeń rzecz jasna zależał już od bohaterek, ale w przypadku krótkiego 'nie' z ich strony musiały liczyć się z tym, że padnie pytanie o powód odmowy. Młodsi bracia Yasu nie byli przesadnie nachalni, ale z drugiej strony nie mieli większych oporów i przy możliwej okazji zagaili rozmowę przy ewentualnym tańcu. Jeżeli wyczuli odpowiednią okazję, być może spróbowali nieco się przymilić miłymi słówkami, ale raczej nie zrobili niczego, co mogłoby zaowocować jakąś scenką w przypadku bardziej skrajnych reakcji dziewczyn. Zatańczyli jeden, może kilka utworów. O ile atmosfera była dobra, to dosiedli się potem na chwilę do pań i to właściwe tyle.
Minęła jakaś godzina, może nieco więcej. Coraz bardziej zgrany duet kunoichi siedział najprawdopodobniej przy swoim stoliczku na uboczu (panowała pewna hierarchia miejsc), sączył darmowy alkohol i raczył się całkiem dobrym jadłem. Tak się złożyło, że akurat dosyć blisko po talerzach z przystawkami buszowała pewna osoba, która rozpoznała Narę.
- Cześć, Shi! Co tam u ciebie słychać? - odezwała się ubrana w beżowe kimono, blondwłosa dziewczyna , robiąc kroczek w kierunku leśnej bohaterki. Genialny umysł Shikatsu powinien szybko skojarzyć, że ma do czynienia z Ayako, której kiedyś pomogła odzyskać rodzinną pamiątkę - wazę. Jeżeli nawiązała z nią wzrokowy, to Ayako kiwnęła główką na powitanie i posłała jej blady uśmiech.
Siedzącej obok Inoyū trudno nie było zwrócić choćby odrobiny uwagi na rozpoczętą rozmowę. Trudno powiedzieć, czy to przez powszechny strój, czy alkohol, który mógł powolutku mącić umysł, ale blondynka wydawała się wyglądać nieco znajomo. Tak jakby gdzieś ją już widziała, minęła na ulicy lub w sklepie. Albo zobaczyła w okolicach bramy wioski, jakiś moment po zderzeniu się z ziemią upadłego anioła.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 1 kwie 2019, o 14:25
Po odejściu państwa młodego Shi spędziła większość swojego czasu tak, jak lubiła najbardziej – niezbyt aktywnie, siedząc sobie przy jednym z przystrojonych stoliczków i przy pomocy tej bariery w postaci blatu obserwując wesołe zabawy pozostałych gości. Piła ostrożnie i niezbyt wiele, nie będąc do końca obyta ze skutkami nadużycia alkoholu – tym bardziej nieufnie i trochę z podziwem obserwowała więc na swoja bladolica towarzyszkę, która dbała o to, by jej kieliszek nie pozostawał zbyt długo pusty, a przy tym wydawała się najwyżej lekko rozkojarzona.
- Twoje historyjki o bóstwach i ambrozjach brzmią jak wymówki do zwykłego pijaństwa, Inoyu – spojrzała w jej czerwone ślepia z rozbawieniem, posłusznie jednak dolewając jej mocnego trunku – Kto się zajmie świątynią, gdy tobie jutro pękała będzie od bólu głowa?
Kawalerów po prostu zbyła, burcząc jakieś pierdoły o bólu lewej nogi – nie była szczególnie zainteresowana romansowaniem i zdecydowanie nie czuła się dobrze w pląsach, o wiele bardzie komfortowo czując się w swoim zacisznym kacie. Obojętna na pochlebstwa Shikatsu rozmowę z braćmi Yasu – w sumie szybko zapomniała, który to był który – prowadziła rozmowę w neutralnym i grzecznościowym, momentami wręcz znudzonym tonie. I tak miała niedługo wracać w rodzinne strony, a dotychczasowe doświadczenia nauczyły ja, że ludzie z Soso są tylko i wyłącznie źródłem problemów. Dzisiaj świętowała z Inoyu – zbliżyła się do niej przez ostatnie miesiące, a skoro wielkimi krokami zbliżał się jej powrót w rodzinne strony, to mogła to być ostatnia okazja na wspólna zabawę zanim ich drogi rozejdą się.
A skoro już mowa o problemach w Soso – w okolice stoliczka zajmowanego przez duecik kunoichi zawędrowała znajoma twarz. Shikatsu miała alergię na Ayako – na sam widok znajomej twarzy ręka Nary dzierżąca jakiś weselny kąsek zatrzymała się w połowie drogi, a mina brunetki zrzedła. Nie było to nic personalnego – nie miała w sumie do dziewczyny nic, a jej osobowość zaliczała się do raczej przyjemnych. Shi jednak od razu przypomniała sobie koszmar swojej ostatniej wizyty w lombardzie, która – gdyby nie refleks i złote usta Inojki – mogłaby skończyć się tak, że siedziałaby teraz w pace i czekała na ekstradycję, a nie zapychała swój dziób ślubnymi przysmakami.
- Co u mnie? Przez ciebie prawie mnie ostatnio aresztowali – zasyczała cicho i wściekle, rozglądając się na boki, by upewnić się, że słyszą ja tylko blondyna i Inojka. Reszta gości była jednak prawdopodobnie zbyt zajęta wesoła zabawa, by zainteresować się ta mała niesnaska – Trzymaj się ode mnie z daleka, bo chcę stad wyjechać sama, a nie by mnie wywieźli na taczkach.
W sumie nie mogła winić dziewczyny za to, że Nara sama popełniła ostatnio taki kretyński błąd, który nadal czasem spędzał jej sen z powiek - jednak to ona doprowadziła do całej tej sytuacji swoja dawna prośba, a Shi była już zmęczona. Była tak cholernie zmęczona.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 1 kwie 2019, o 23:13
Hisako, jak to już z Hisako bywa, była tymi drobniutkimi, wręcz nieco tandetnymi w tym wybitnie niesubtelnym nawiązaniu do charakteru uroczystości, talizmanami tak cholernie uradowana, jakby właśnie wygrała główną nagrodę na loterii. W gruncie rzeczy, to obserwowanie jej wręcz teatralnej wesołości było jedną z tych rzeczy, które żenowały ją w większym stopniu; nie zdążyła jeszcze wymyślić sobie odpowiedniej reakcji na tego typu zachowanie, więc jedynie wykrzywiła wargi w niezręcznym grymasie, który w teorii miał być uśmiechem. Dobrze, twarz już gotowa. Reprezentacyjna.
Kolejnym, niemniej ważnym, problemem są ręce i ulokowanie ich w ten właściwy sposób, który miałby sygnalizować odbiorcy, że bynajmniej nie chciałaby wrócić już do swoich domowych pieleszy i, dla odmiany, pogapić się w sufit. Ten problemik został jednak szybko rozwiązany przez samą pannę młodą, która wybawiła Yamanakę od niezgrabnego sterczenia ze spuszczonymi smętnie łapskami i zamknęła ją w ciasnym uścisku swoich rąk. Zaśmiała się z zakłopotaniem. Jak miło. Jak sympatycznie.
— Oj, Hisako, ty głuptasku. To chyba oczywiste, że są błogosławieństwem waszego małżeństwa, prawda? — zaszczebiotała słodziutko, ale i z delikatnym przekąsem, gdy szatynka postanowiła zlitować się nad albinoską i uwolnić ją od przymusu uczestniczenia w tym przyjacielskim przytulasku. Całe szczęście, że ich interakcja nie była zbyt długa, a sami nowożeńcy niedługo potem zniknęli w pokaźnym tłumie gości, by wykonać wszystkie swoje powinności. Pogawędki z samą Hisako nigdy nie były zbyt komfortowe, a co dopiero, gdy jest przy niej Yasu, który do powiedzenia paru słów potrzebuje przynajmniej kwadransu na oswojenie się z sytuacją.
Odetchnęła więc z ulgą, gdy – wraz z odejściem gospodarzy – mogła powrócić do tego, dla czego w ogóle przyszła na tę jakże uroczą potupajkę, a mianowicie – do konsumowania wystawnych pyszności oraz spożywania najlepszej jakości alkoholu. Upiła spory łyk ze swojej czarki, po czym parsknęła ze szczerym oburzeniem, gdy Shikatsu śmiała wbić na moralizatorskie tony, jakby ona tutaj była lepsza. Albo coś.
— Cicho, cicho. Zamknij się. Nie chcę cię teraz słyszeć — pomachała głową na boki, wyraźnie nabzdyczona — przestań już. Ty się zajmiesz, nie wiem. A może ja. A może nikt, kurna, poradzą sobie przez jeden dzień beze mnie — wymruczała pod nosem, przejmując od Nary tę butelkę, której zawartość chwilę wcześniej wlała do naczynia Inoyū, by jej także coś niecoś dolać. Niech ma, niech się dziewczyna zabawi, a nie tylko marudzi i marudzi. Uniosła czarkę ku górze, chcąc zachęcić ją do wzniesienia z nią toastu; niezależnie od tego, czy Shi na to łaskawie przystała, czy też nie, już chwilę później ten toast został przez Yamanakę łapczywie wypity.
Moment podejścia jednego z dwóch podstawionych im kawalerów był w jej przypadku dość niefortunny; chłopaczek podszedł dosłownie w chwili, gdy akurat nabierała sobie na talerz całkiem przyjemnie wyglądającą sałatkę, którą wypatrzyła sobie już od samego początku. Zerknęła na niego bezradnie. Zaproponowała skonsumowanie tej samej potrawy, ba!, nawet zobligowała się do nałożenia mu porcji. Czy on właściwie jeszcze czegoś od niej chciał? Zapomniała.
Nie interesowała się za bardzo osobami, z którymi aktualnie Shi wymieniała konieczne uprzejmości – w końcu spędziła tutaj niemal dwa lata, więc logicznym byłoby, że mogłaby kogoś zobaczyć więcej niż jeden raz. Dlatego też z początku całkowicie zignorowała blondynkę, która zaczęła podchodzić w ich stronę. Wzięła za to jakieś apetyczne koreczki, by powoli się nimi podelektować.
Zatrzymała spojrzenie na nieznajomej chwilę dłużej. Zmrużyła delikatnie ślepia z zamiarem zniwelowania – prawdopodobnie już pijackiej – mgły, która zaczynała leciutko zaburzać jej percepcję.
— Ej, koleżanko, poczekaj — rzuciła pośpiesznie, gdy Shi z jakiegoś nieznanego jej powodu zaczęła ją odganiać — czy my się aby nie znamy? — uniosła delikatnie brew ku górze, omiatając jej średnio urodziwą twarzyczkę badawczym spojrzeniem. Skąd miałaby ją znać? Co to za durne pytanie?
0 x
Ichirou
Posty: 3931 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 3 kwie 2019, o 18:17
Misja rangi D
Inoyū i Shikatsu
10/22
Weselna zabawa upływała w bardzo przyjemny sposób chyba dla wszystkich gości. Nawet początkowo skwaszeni rodzice pana młodego po paru kolejkach nieco się rozchmurzyli, albo przynajmniej robili dobrą minę do złej gry. Na stolikach pojawiło się kilka nowych przystawek, alkohol wciąż lał się obficie i rozluźniał atmosferę, młodzi tańcowali, starsi dyskutowali, ze dwóch wujków opiło się i skończyło imprezę, a jakieś małżeństwo opuściło wesele, bo ich dzieci zrobiły się już bardzo marudne.
Wszystko toczyło się iście sielankowo, aż doszło do przypadkowego spotkania dwóch znajomych. I wtedy muzyka przestała grać. Nie, nie po to, by wiernie oddać klimat zaistniałej, napiętej sytuacji, tylko po prostu z powodu skończenia jednej piosenki i kilkunastusekundowej przerwy na oddech przed kolejną.
Ayako z pewnością nie spodziewała się odpowiedzi, jakiej udzieliła jej Shikatsu. Mina jej całkowicie zrzedła, do tego wytrzeszczyła oczy. Nie odpowiedziała jednak nic od razu, najwyraźniej musiała przez krótką chwilę przetrawić usłyszane słowa, by całkowicie zrozumieć, co się do niej mówi.
- A-ale jak to aresztowali? Nic mi wtedy nie mówiłaś, że coś poszło nie tak - odpowiedziała nieco zgaszona napaścią ze strony Nary. Nie rozumiała wyprowadzonych w jej kierunku zarzutów, szczególnie że sprawa odzyskania wazy zakończyła się w pozytywnej atmosferze.
Odstawiła na stolik talerzyk z jakąś regionalną przystawką. Niespodziewane naskoczenie musiało odebrać jej apetyt. Rozejrzała się dookoła, jakby szukając drogi ucieczki przed nieprzyjemną konfrontacją z Shi.
Nic tu po niej. Już miała się ulatniać, już odwracała się na pięcie, kiedy głos zabrała Inojka. Blondynka obdarowała ją wtedy pytającym spojrzeniem, a potem zmarszczyła brwi podczas próby szybkiego przeszukania swej pamięci.
- N-nie wiem, może? A skąd miałybyśmy się znać? Jesteś znajomą Hisako? - Na jej twarzy wciąż malowała się pewna konsternacja. W międzyczasie zerknęła ukradkiem na Narę, jakby spodziewając się z jej strony gromów.
W najbliższej okolicy nie było nikogo innego. Koleżanka pani młodej, która siedziała najbliżej dziewczyn, przed momentem taktycznie wyciągnęła swojego partnera na parkiet, by zrobić mu przerwę od nadmiernego pijaństwa.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 3 kwie 2019, o 19:04
Jak na złość weselna muzyka zatrzymała się wpół taktu właśnie wtedy, gdy Shi zdecydowała się popsuć komuś miłą zabawę. Siedziała więc sztywno na swoim miejscu, spoglądając zimno na ledwo znajomą blondynkę i czując, jak po jej plecach wspina się te paskudne uczucie wstydu. No cóż, już wybuchła i nie mogła poradzić nic na to, że nie rozegrała tego tak, jakby tego chciała - teraz pozostało jej tylko niezręczne przeczekanie tego momentu, gdy grajkowie zbierali się do dalszego umilania gościom wieczoru, a sama Ayako w ciszy zbierała myśli, najwyraźniej nieprzygotowana na to, że spotka ją tak nieprzyjemne powitanie. Shi w sumie sama była zaskoczona swoim zachowaniem - może nie powinna była jednak więcej pić. Odsunęła swój kieliszek ukradkiem w stronę albinoski.
- Wtedy może owszem nic nie poszło nie tak - warknęła nieprzyjaźnie, odwracając wreszcie wzrok od starej znajomej, by zmarszczyć brwi i podziobać pałeczkami w jakiejś sałatce, którą namiętnie pożerała albinoska przez cały wieczorek. Smakowała w sumie jak nic - Ostatnio prawie wpadłam w łapy tego pieprzonego oszołoma. Cholernie upierdliwe.
Pozrzędziła jeszcze chwilę pod nosem, licząc w sumie na to, że Ayako wyczuje, że Shi nie jest w nastroju na wspominki ich wspólnych przygód i występków, i pójdzie sobie precz jak najdalej od ich stoliczka. Najlepiej w ślad za tą dziwną parką, która również zwiała stąd z momentem, gdy Nara zdecydowała się odstawić ten żałosny teatrzyk.
Oczywiście Inoyu, prawdopodobnie już trochę nastukana, musiała wtrącić swoje trzy grosze, interesując się nagle tożsamością obcej dziewczyny. Nara westchnęła z umęczeniem.
- Ty to może zrób sobie na razie przerwę - parsknęła pobłażliwie, machnięciem dłoni dając do zrozumienia albinosce, że jej podejrzenia jakoby miałaby skądkolwiek znać panienkę Ayako były całkowicie bezpodstawne i prawdopodobnie spowodowane alkoholowym zamroczeniem. Korzystając z tego, że znowu zaczęła grać muzyka, a ich stołowi sąsiedzi na razie sobie gdzieś poszli, przynajmniej mogła mówić normalnym tonem - Niby czemu miałabyś ją w ogóle kojarzyć, Inoyu? To przez nią ostatnio wpakowałyśmy się w to łajno u Ichiyi.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 4 kwie 2019, o 00:29
Osobiste niesnaski obu dziewcząt nie były na tyle interesujące, by zaabsorbować Yamanakę na dłużej niż kilka sekund; posłuchała sobie przez krótką chwilę, o czym tak żywo rozprawiają, po czym, nudząc się ich wymianą zdań niemiłosiernie, odwróciła się doń grzbietem, by nałożyć na talerzyk jeszcze trochę tej jakże apetycznej sałatki, którą sama Shi wydawała się wzgardzać. I bardzo dobrze – Inoyū już od dawna doskonale wie, że jej najdroższa towarzyszka raczej nie ma zbyt dobrego gustu.
Dlatego też nie miała zamiaru angażować się bardziej w ich prywatny konflikt; tak długo, jak te ich bzdurki nie będą dotyczyć bezpośrednio jej osoby, tak długo będzie uznawać to za nieistotne. Nawet krótkie wyjaśnienie, które z jakiegoś powodu Shi uznała za konieczne, bynajmniej nie sprawiło, że odczuła chęć włączenia się do rozmowy. No i co z tego, że ta - zaiste irytująca - scenka w lombardzie to była sprawka tej niepozornej blondyneczki? Przecież ostatecznie nic się nie stało, więc dlaczego miałaby się tym przejąć? Wzruszyła delikatnie ramionami w jakże ostentacyjnym akcie okazania swojego dojmującego niezainteresowania. Niech sobie sama to wszystko pozałatwia, skoro sama to zepsuła.
Każdy zna ten specyficzny moment, gdy, będąc na imprezie, w pewnym momencie każdy docierający bodziec wydaje się jakiś taki zbyt intensywny. Muzyka wydaje się drażnić uszy zdecydowanie bardziej niż na samym początku, widok doskonale bawiących się ludzi zaczyna wywoływać jedynie błyskawicznie postępujące zniecierpliwienie, a alkohol jakoś tak przestaje wchodzić. Właściwie, to chyba już nawet nie chce ci się pić, chociaż czujesz, że zaczynasz trzeźwieć. A sałatka, wcześniej gwarantująca niebagatelne doznania smakowe, teraz już faktycznie zaczyna smakować jak jedno wielkie nic.
I ten moment właśnie nadszedł.
Łypnęła kątem oka na podsuwany jej kieliszek, by, w pierwszej chwili chcąc odsunąć go w stronę najbliższego sąsiada, zacisnąć na nim palce, gdy Nara ponownie postanowiła ją zbesztać. Kiedy niby zrobiła się taka odpowiedzialna? Też coś.
— A daj mi już spokój. Nie jesteś moją matką, więc nie mam zamiaru cię słuchać — żachnęła się niczym rozkapryszony dzieciak, gdy jego kochająca mamusia nie pozwala mu zjeść kolejnego ciasteczka przed obiadem. Parsknęła pod nosem jeszcze raz, potem drugi, ale w końcu zostawiła tę cholerną czarkę w spokoju — Shi, kiedy stąd idziemy?
Przypomniała sobie o obecności Ayako dopiero w chwili, gdy ta kolejny raz zbierała się do ulotnienia sprzed oblicza dueciku. Nie dało się ukryć, że jest czymś niesamowicie speszona. Być może zestresowana? Obejrzawszy sobie dokładnie jej twarzyczkę, podparła przyciężką już głowę o zgiętą rękę. Zgarnęła do wolnej dłoni losowy papierek, który akurat znajdował się w jej zasięgu wzroku, by zacząć go nerwowo memłać i, ostatecznie, uformować go w malutką, papierową kuleczkę.
— Wiesz co, nie wiem dlaczego, ale kojarzę ją z tego miejsca, gdzie Hisako — urwała na chwilę, by pstryknąć palcami w ową kulkę, zmuszając ją do opuszczenia stołu i wylądowania gdzieś na ziemi — no wiesz. Gdy jej się trochę zleciało — dokończyła niezwykle lekko jak na powagę opisywanego wydarzenia.
Prawdą jest, że trochę już czasu minęło od ich pierwszego spotkania z panną młodą. Ile to już minęło? Pół roku? Rok? Czy możliwe jest w ogóle zapamiętanie osoby, która mignęła przez kilka sekund i szybciutko zniknęła gdzieś w ciasnych uliczkach?
A jednak ją pamiętała. Najbardziej jednak zapamiętała ten żwawy krok, kiedy oddalała się z miejsca niedoszłego samobójstwa Hisako.
— Chyba bardzo się wtedy spieszyłaś, co? — zagaiła niewinnie. Podniosła głowę nieznacznie ku górze, by zatrzymać dość ciężkie spojrzenie na jej oczach w poszukiwaniu pewnych podobieństw do swoich ślepi.
0 x
Ichirou
Posty: 3931 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 4 kwie 2019, o 22:16
Misja rangi D
Inoyū i Shikatsu
13/22
Ayako lekko rozwarła usta, jakby zabierając się do odpowiedzi na słowa Shikatsu, ale w ostatniej chwili rozmyśliła się. Obdarowała jedynie znajomą nieco zdezorientowanym spojrzeniem, czego ta i tak nie mogła ujrzeć, bo właśnie odwróciła głowę. Sarence z Midori w ciągu krótkiej chwili urosły wielkie rogi i nie było rozsądnym wchodzić z nią w jakąkolwiek polemikę.
Blondynka była bardziej skłonna wejść w dialog z Inoyū, ale tutaj też nie obyło się bez pewnej konsternacji. Niemrawy wyraz twarzy i zmarszczone brwi sugerowały, że nie do końca rozumiała, co się do niej z początku mówiło. Brązowe ślepia podążały za papierowym zawiniątkiem, a kiedy te uderzyło o podłogę, Ayako ledwie zauważalnie wzdrygnęła się.
Seria zaskoczeń rozbiła jej gardę, więc solidny sierpowy w postaci ostatniego pytania Białej Wiedźmy wstrząsnął nią dość mocno i całkowicie zbił z pantałyku. Zbladła. Zanim odpowiedziała cokolwiek, minęło kilka sekund niezręcznej ciszy. Tak, ciszy, bo grająca w tle muzyka wydawała się nie mieć teraz znaczenia.
- Co sugerujesz? - zapytała, marszcząc znowu brwi, ale tym razem bardziej w niezadowoleniu niż w zdezorientowaniu. Zrobiła sobie kolejną pauzę, ale tym razem trochę krótszą.
- Spanikowałam, dobrze? Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, t-to wszystko było takie nagłe, a ja nawet nie zwróciłam uwagi na to, kto spadł na ziemię i dopiero potem dowiedziałam się, że to HIsako i było mi strasznie głupio, no i bałam się przyznać, a potem już jeszcze bardziej, no i jakoś to wszystko skończyło się d-dobrze i nie ma sensu do tego wracać, no nie? Nie wiem, po co odgrzebywać takie sprawy, skoro wszystko jest teraz dobrze, mamy wesele, no i powinnyśmy się bawić i w ogóle - skończyła tę krótką przemowę, którą wypowiedziała w dość pospieszny, nieco w chaotyczny sposób, odwracając wzrok gdzieś na bok. Już od dobrej chwili unikała wymiany spojrzeń, spoglądając na Inojkę jedynie ukradkiem, a na Shi to praktycznie już wcale.
- Może sobie odpuśćmy ten nieprzyjemny temat? Przyszłam tu się tylko przywitać, ale skoro nie macie humorku, to nie będę już wam zawracać głowy. To pa - rzuciła na koniec, odwracając się już na pięcie, celem całkiem żwawego opuszczenia stolika, przy którym siedziały bohaterki. Jeżeli mogła odejść spokoju, to pewnie po kilku kroczkach podjęła próbę dyskretnego spojrzenia przez ramię, by rzucić okiem na zachowanie dziewczyn.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 5 kwie 2019, o 19:42
Shikatsu rozparła się na swoim siedzisku, dość sennie obserwując, jak Ayako zaczyna peszyć się w momencie, gdy nabrzdąkana już nieco Inoyu zaczęła zadawać jej jakieś dziwne pytania. Nara uniosła nieznacznie jedną brew, nie do końca rozumiejąc, co znowu uroiło się jej towarzyszce w tej osiwiałej łepetynie, ale nie interweniowała, pozwalając jej paplać cokolwiek tylko zechce. Jaki cel miała Inoyu paplając takie rzeczy? Nara nie znała odpowiedzi na to pytanie, stwierdziła więc rozsądnie, że nie będzie o tym zbyt wiele myśleć. Może to pijacki bełkot, a może po prostu chciała w ten sposób zapewnić jej wsparcie w tej dość nieprzyjemnej dla niej sytuacji, tym sposobem przepędzając stąd niechcianego gościa. Tak czy siak była jej w sumie za to wdzięczna.
Blondynka wydawała się dość wyprowadzona z równowagi. Shi podparła głowe o dłoń, beznamiętne spojrzenie niebieskich ślepi zatrzymując na skrzywionej twarzy dziewczyny - no cóż, trudno jej się dziwić, przyszła na miłe pogawędki przy toaście, a napotkało ją takie powitanie: zirytowana Shi i Inoyu, która gada jakieś swoje bzdurki, zarzucając tamtej nieudzielenie pomocy własnej przyjaciółeczce. Przez moment nawet zrobiło jej się jej wręcz żal - cholera jasna, może sama była zbyt brutalna?
Z drugiej strony nie zamierzała jej jednak nawet przepraszać - tym bardziej, że ta właśnie przyznała się do tego, że olała sprawę wypadku Hisako. No, może i nie widziała, kto zleciał z dachu, ale żeby od razu uciekać jak przestępca z miejsca zdarzenia? Kto w ogóle się tak zachowuje? Normalny człowiek przynajmniej zatrzymałby się prowadzony chorą ciekawością, by zobaczyć, co w ogóle zostało z nielota.
- Miłego wieczoru, Ayako. Mam nadzieję, że u ojca wszystko już dobrze. To pa. Pa. - nie przejęła się zbytnio uzasadnionym oburzeniem blondynki, zbyt zajęta aktualnie dokładaniem sobie jakiejś tłuściutkiej ryby. Zamierzała się dobrze bawić, a bawiła się tym lepiej, im dalej były od niej wszelkie źródła problemów.
- Cholera, Inoyu, co się tak na nią uwzięłaś? - nachyliła się bliżej ucha swojej towarzyszki, nie spuszczając oczu z blondyny, która kręciła się idiotycznie parę kroków przed nimi. Yamanaka opryskała się tak obficie jakimiś ciężkimi perfumami, że na moment prawie zakręciło jej się w głowie – I co z tego, że ją widziałaś? No przecież to nie ona próbowała zatłuc Hisako. To przyjaciółki.
I wtedy zawahała się na moment, marszcząc brwi i próbując sobie przypomnieć wszystko, co zdarzyło się tych parę pamiętnych miesięcy temu. Wypadek, rozmowy z Hisako i panem Yasu, ich wtargnięcie do domu rywalki o serce mężczyzny i zastosowane narzędzia terroru, pocięte szmaty, krótkie uczucie triumfu.
- ...Ona nigdy nie powiedziała, że to zrobiła. Ona tylko pocięła ubrania. - powiedziała cicho bardziej do siebie niż do Inoyu, zasłaniając usta dłonią. Poczuła, że zasycha w jej gardle.
Ta biedna dziewczyna, którą zastraszyły tamtego dnia w jej własnym domu, nie zająknęła się nawet słowem o tym, by wiedziała o całej sprawie. Była bogatą zołzą – zakochaną po uszy, ale nadal bogatą zołzą. Obie z Inoyu czuły niesmak po tamtej interwencji, jakby sprawa nie została zakończona. A tu patrzcie, Ayako była tam, gdzie wszystko się zaczęło – była i do tego, o czym Nara nie miała zielonego pojęcia, spieprzała stamtąd ile tylko miała sił w nogach. Ach, cholerna Inoyu – w tej ślicznej główce jednak tkwił – co prawda zazwyczaj zajęty myśleniem o błyskotkach i duszkach, otumaniony teraz alkoholem – równie piękny umysł. Shi miała ochotę uściskać tę wariatkę, tę małą kapłankę w śmiesznym ubranku, tę niezastąpioną partnerkę.
- Ayako..! - zawołała dziewczynę, która - zupełnie niepodejrzanie - stała niedaleko od ich, wyraźnie wyczekując cholera wie czego. Jeśli znajdowała się na tyle blisko, by zdążyć ją capnąć, to wychyliła się też z siedziska i chwyciła ją za ramię dość chwiejnie, starając się ją uziemić - ...Pozwól tu na moment. Jestem ci chyba winna przeprosiny.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 9 kwie 2019, o 20:52
Ani myślała przerwać tę, narzuconą przez Ayako, niezręczną ciszę. Zawzięcie nie spuszczała z niej wzroku; dziewczyna szamotała się niczym ryba wyjęta z wody. Nawet jeśli to nie ona ostatecznie okaże się niedoszłą zabójczynią, to nadal całkiem zabawnie byłoby powbijać jej kilka malutkich szpileczek. I tak już zaczynało się robić nieznośnie nudno.
Króciutki monolog wygłoszony przez spłoszoną blondynkę był tak żałośnie nieskładny, że samo wysłuchanie do samego - równie wyjęczanego, co na jego początku - końca można by nazwać całkiem zajmującą rozrywką. Sama z siebie zaczęła się usprawiedliwiać, więc musiała mieć coś na sumieniu, prawda? Nikt nawet nie prosił ją o żadne wyjaśnienia. Usprawiedliwiała się komuś, kogo tak naprawdę nie zna. Inoyū wykrzywiła usta w szyderczym grymasie szybko ukrytym dłonią, na której chwilę wcześniej spoczywał jej podbródek. Karmiła się niezgrabnością tego biednego dziewczęcia – konsternacją, gdy wreszcie pojęła, że ktoś jeszcze zna ten jej malutki sekrecik , wstydem tak wielkim, że nie była w stanie spojrzeć im prosto w oczy. W końcu też strachem - najbardziej pierwotnym instynktem przetrwania zmuszającym do błyskawicznego ulotnienia się sprzed potencjalnego zagrożenia. A chciała wycisnąć z niej jeszcze więcej. Jeszcze trochę.
Co z tego jednak, że tak bardzo tego chciała, skoro ona – jak na złość – uznała swoje małe przedstawienie za zakończone i zarządziła szybką dezercję.
— Znowu uciekasz, Ayako? — westchnęła zawiedziona. — Pa pa. Miłej zabawy. Patrz przed siebie, bo się potkniesz.
Kiedy blondynka oddaliła się o te kilka kroków pozwalających na w miarę dyskretną konwersację z jej najlepszą przyjaciółką Narą, nachyliła się nieznacznie w jej stronę, chcąc rozwiać wszystkie jej niecierpiące zwłoki wątpliwości. Jak na kogoś, kto jeszcze chwilę wcześniej chciał jedynie odesłać blondwłose dziewczę z kwitkiem, zadawała zdecydowanie zbyt dużo pytań. Przewróciła ślepiami jakże wymownie, pakując sobie do ust spory kąsek już wcale-nie-aż-tak-dobrej sałateczki.
— No rusz w końcu tym swoim genialnym umysłem, co z tego, że Hisako uważa ją za przyjaciółkę? Co z tego? — jęknęła ze zniecierpliwieniem, bezpardonowo wcinając się w jej ostatnie zapytanie. Czy to za sprawą alkoholu, który od jakiegoś już czasu szumiał w jej, niezaprzeczalnie genialnej, głowie, czy to z braku chęci woalowania swoich wypowiedzi w jakieś zbędne konspiracje, postanowiła nie bawić się w szeptanie na uszka. W końcu kto jeszcze niby miałby wiedzieć, o czym tak właściwie mówią? Tym bardziej, że nadal nikt nie uspokoił tych zbyt energicznych muzyków, którzy brzdąkali z takim zawzięciem, jakby od tego miało zależeć ich życie.
— Tylko pocięła ubrania? Tylko była totalną świruską i tylko pocięła jej suknię, bo, ojejku, zakochała się w jakimś typie? Czy w twoich stronach to jest normalne? — wyrwało jej się w dość spontanicznej reakcji na umniejszenie dokonań tej obrzydliwie bogatej brunetki, której niegdyś złożyły niezapowiedzianą wizytę. — Poza tym przyznaj, że było całkiem zabawnie — dodała z cieniem nadziei w głosie, zerkając na nią wyczekująco. Przez króciutką chwilę może i pomyślała o tym, że najwyraźniej tylko ona bawiła się szampańsko, zaś Shi już tak nie do końca, ale szybko odgoniła tę nieprzyjemną myśl. Nie chciała psuć sobie – już i tak wystarczająco kiepskiej – opinii o swojej koleżance. W końcu nadal jest zmuszona do spędzania z nią niekomfortową ilość czasu.
Nieoczekiwana interwencja Shikatsu wywołała u desperacko łaknącej rozrywki Yamanaki wręcz niezdrową ekscytację i ożywienie; zaparła się dłońmi o stół, by podnieść się nieznacznie z dość rozmemłanej pozycji. Musiała przyznać, że czasem taka Nara bywa całkiem przydatna. Ot, chociażby do odwalania brudnej roboty.
Przywitała zbliżającą się do nich Ayako wymownym poklepaniem miejsca tuż obok siebie, zachęcając do wygodnego usadowienia się. O ile, oczywiście, blondynka wcześniej nie wyrwała się i nie wykonała taktycznego odwrotu.
— Masz całkowitą rację, nie powinnyśmy się teraz zajmować tak ciężkimi tematami. W końcu nadal nie wiadomo, kto stoi za tą próbą zabójstwa. Jak długo będziemy mogli się tak beztrosko bawić? Skurczybyk jest na wolności, może znowu mu odbije-... — przyłożyła teatralnie dłonie do ust — Ups! Co ja gadam, chyba muszę zrobić sobie przerwę. Ha ha. Ha — skończyła beznamiętnie. Z wyrazem twarzy równie beznamiętnym. Jedynie nerwowo stukające o blat stołu palce zdradzały jej postępujące rozdrażnienie. No niech już w końcu się przyzna. Niech coś powie. Niech puści parę z ust. Niech rozleje trochę tej pysznej herbatki.
0 x
Ichirou
Posty: 3931 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 10 kwie 2019, o 20:36
Misja rangi D
Inoyū i Shikatsu
16/22
Blondynka zawahała się, gdy usłyszała swoje imię, a po tym zatrzymała się na krótki moment i chyba nawet zrobiła malutki kroczek w kierunku dziewczyn. Najwyraźniej miała wątpliwości w deklarację Nary i to właśnie ta chwila niezdecydowania pozwoliła sprowadzić ją z powrotem do stolika. Shikatsu, z trudem utrzymując równowagę, maksymalnie wychyliła się z siedziska i koniuszkami palców szarpnęła za przydługi rękaw beżowego kimona podejrzanej. Trzask pękających nitek zagłuszyła muzyka, a niemy okrzyk Ayako i tak zaczął się i skończył w jej głowie. Nikt nie zwrócił uwagi na krótką, ale skuteczną dla Shikatsu szamotaninę. W najbliższej okolicy nikogo nie było, a weselnicy i tak zajęci byli zabawą. Zresztą, nie powstała z tego żadna bójka. Blondynka pogodziła się dość szybko z faktem, że tak łatwo nie ucieknie i z niemrawą miną na bladej twarzy usiadła w milczeniu na wskazanym przez Inojkę miejscu.
Sprawiała teraz wrażenie niewinnego aniołka. Cera biała jak śnieg, plecy aż przesadnie wyprostowane, rączki na kolankach, złożone pod stolikiem. Nawet nie drgnęła, kiedy albinoska mówiła o próbie zabójstwa. Wciąż spoglądała przed siebie, na resztki sałatki, przeboju dzisiejszego przyjęcia. Nie wyglądało jednak na to, żeby miała w tej chwili jakikolwiek apetyt. Po prostu chciała uniknąć kontaktu wzrokowego za wszelką cenę.
Nie zareagowała zbyt szybko scenkę młodej kapłanki. Wciąż z wielką konsternacją utrzymywała tę sztuczną pozę, a jej nietęga mina i zmarszczone czółko wskazywał, że nad czymś intensywnie myślała. Zapewne nad odpowiedzią.
- No d-dobrze... powiem wam, ale zrozumcie, proszę, moja sytuację... - odezwała się w końcu, chociaż jej usta wcale się nie poruszyły. Ayako nie mówiła, a przynajmniej nie w tradycyjny sposób. Jej głos rozbrzmiewał w głowach dziewczyn, a rączki pod obrusem były splecione nie bez powodu.
- Mój ojciec wplątał się w długi, bardzo poważne długi. Głównie u rodziny Saori. Już myślałam, że wylądujemy na ulicy, ale wtedy pojawiła się Saori, która nakłoniła mnie do tego, ż-żebym... żebym... no wiecie. Znałam wtedy głownie Yasu, nie H-hisako, myślałam tak jak inni, że ona to dla pieniędzy z nim chce. No i dałam się omamić, Saori była bardzo przekonująca, obiecywała umorzenie długów i nastawiała przeciwko Hisako... Byłam gotowa to zrobić, właściwie to prawie już to zrobiłam, ale podczas zmuszania Hisy do wejścia na szczyt dachu zrozumiałam swój błąd. Zawahałam się, odpuściłam, a Hisa ocknęła się, a-ale od razu potknęła się o dachówkę i spadła na dół... Na szczęście się tylko połamała, bo tak to nie wiem co bym zrobiła... Miałabym straszne wyrzuty sumienia. Już teraz je mam, szczególnie że H-hisa okazała się być w porządku. P-próbowałam wziąć się na odwagę i jej o tym powiedzieć, a-ale nie dałam rady. Jak miałabym jej to powiedzieć, kiedy ona przy każdym spotkaniu wita cię uśmiechem? Nie wiem, jak taka wiadomość na nią by wpłynęła, czy nie zmieniłaby jej w zły sposób... Chciałam się odsunąć w kąt i zerwać kontakt, ale wiecie, jak to z nią jest... - Głos, choć będący wynikiem telepatycznej techniki, brzmiał całkiem autentycznie. Oczy Ayako zaszkliły się, ale w gruncie rzeczy dziewczyna dość wytrwale utrzymywała poważną, tęgą minę.
- C-co zamierzacie teraz zrobić? Proszę, zachowajcie to dla siebie... Nie chodzi o ratowanie mnie, tylko o Ayako. Zrobię dla was wszystko - oznajmiła chwilkę później, ale tym razem już w tradycyjny sposób, rozluźniając spięte dłonie i pokornie pochylając głowę.
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 11 kwie 2019, o 13:34
Sama była zaskoczona ilością siły, jaką włożyła w przyciągnięcie blondyny z powrotem do stoliczka. Na twarz Shikatsu wstąpił trochę skonsternowany wyraz twarzy, gdy delikatny materiał stroju rozpruł się w miejscu, które ta raczyła szarpnąć - dlatego więc, gdy już upewniła się, że Ayako nie planuje uskuteczniać żadnych ucieczek, natychmiast cofnęła rękę niezgrabnie, nie chcąc już dopuszczać się więcej szkód. Zmieszana Shi potarła swoje własne uda pod blatem stołu, unosząc nieznacznie brwi i zaciskając wargi - jeszcze tego by brakowało, by nie dość, że nie udało im się nic wyciągnąć z uciekinierki, to jeszcze ta upomni się o pieniądze za krawca. Dlatego właśnie w momencie, gdy Inoyu zaczęła snuć swoje domysły, sama Nara odwróciła wzrok na ścianę z trudną do zinterpretowania miną, w duchu licząc na to, że wyprowadzona z równowagi dziewczyna nawet nie zauważy, że Shi właśnie podniszczyła jej najlepsze wdzianko.
Podparła się więc łokciem o blat, na moment wyłączając się z rozmowy i pozwalając Inoyu teatralnie opowiedzieć o swoich teoriach odnośnie nieudanego targnięcia się na życie panny młodej. Nie była w sumie pewna, jak się to wszystko może skończyć, ale słowa albinoski płynęły, a ona nie przerywała, słuchając w ciszy i nie odrywając zobojętniałego spojrzenia od porcelanowego lica napiętej niczym struna Ayako.
I potem znów obcy dźwięk rozbrzmiał w głowie Shikatsu, zmuszając ją do niespokojnego drgnięcia w miejscu. Otworzyła szerzej swoje niebieskie ślepia, spoglądając to na Inoyu, to na Ayako – nie był to pierwszy raz, gdy ktoś wtargnął się tak bezczelnie do jej umysłu i początkowo nie była nawet pewna, która to. Brzmienie głosu wskazywało jednak blondynkę – Nara, teraz sama równie napięta co dziewczyna, przeniosła na nią nieufne spojrzenie, marszcząc brwi. Wyraz jej twarzy można było w sumie teraz określić jako dość głupkowaty, Inoyu bowiem nigdy nie raczyła się podzielić z nią informacją, czy komunikacja w tym momencie jest jedno- czy obustronna. Nie wiedziała więc w sumie co robić – czy gadać? Czy myśleć? Czy powinna się skupić i odpowiadać też w ten sposób? Czy ci cholerni Yamanaka – bo chyba mogła teraz bezpiecznie założyć, że Ayako jest jakąś daleką krewniaczką albinoski – mogą sobie bezczelnie odczytywać wszystkie jej myśli? Nawet te najgłupsze?
- Czy musicie to non stop robić? - odmruknęła w połowie mentalnego przekazu, pocierając palcami swoje skronie - Czy nie możemy porozmawiać jak ludzie? Bez tych waszych durnych sztuczek?
Twarz dziewczyny niby nie wyrażała nic, ale wilgotne oczy – jak to się mówiło, oczy są zwierciadłem duszy? - zdradzały jednak poruszenie. Shikatsu westchnęła bardzo ciężko, dobitne chcąc zakomunikować wszystkim, jak bardzo zmęczona jest całym tym mętlikiem. Tym bardziej, że, o zgrozo, musiała przyznać się przed sobą, że sympatyzowała nadal z dziewczyną za którą ciągnęły się rodzinne błędy i zobowiązania.
- Ayako, znajdź sobie jakąś normalną pracę, na pewno jest coś, co lubisz robić – wzruszyła ramionami, by zwrócić się teraz w stronę albinoski i spojrzeć w jej puste tęczówki pytająco - Niech Inoyu zdecyduje. Ufam jej osądom. Chyba. Tak myślę.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości