Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 12 kwie 2019, o 18:34
Popisawszy się praktykowaną na przestrzeni lat grandilokwencją, przeczesała szybkim ruchem swoje białe włosie, zgarniając z czoła co bardziej irytujące kosmyki. Wyjście z roli jest znacznie trudniejsze niż w nią wejście – a już zwłaszcza dla Inoyū, której większa część charakteru zbudowana jest z czystego fałszu. Łypnęła kontrolnie najpierw na Narę, chwilę później również na siedzącą tuż obok niej blondynkę; ku jej wielkiemu rozczarowaniu, żadna z nich nie doceniła w satysfakcjonujący ją sposób tego krótkiego przedstawienia. Po całym dniu spędzonym w świątyni niezwykle ciężkim zadaniem jest przyswojenie, że nie każda publiczka będzie tak zachwycona jej skrzydlatymi słowami jak, wpatrzeni w nią niczym w święty obrazek, wierni. Odchrząknęła, tłumiąc kaszlnięcie w zwiniętej w pięść dłoni. Wystarczy tych popisów.
Nie była w sumie pewna, czy Shi zrobiła to specjalnie, ale te dość chamskie naderwanie garderoby ich słodkiej oskarżonej wywołało u – wątpiącej w jakiekolwiek umiejętności jej koleżanki – Yamanaki niemałe wrażenie. Opcje były dwie: albo strój Ayako był bardzo wątpliwej jakości, albo Shikatsu potajemnie zaczęła pracować nad swoją tężyzną fizyczną, skupiając się na rozwijaniu swojej siły. Ramiona brunetki, nie da się ukryć, od zawsze były odrobinę bardziej wyrzeźbione niż chuderlawe rączki albinoski, ale nadal nie przypisywałaby im jakiejkolwiek większej funkcjonalności. W pierwszym odruchu, całkowicie zapominając, że przecież ręce jej koleżanki są ukryte w obszernych rękawach kimona, miała zamiar zlustrować je ukradkiem w poszukiwaniu śladów treningu, jednak, napotykając przeszkodę, natychmiast zreflektowała się i powróciła spojrzeniem na spłoszoną twarzyczkę Ayako. Od samego początku ich współlokatorstwa uważała się za tą, która może pochwalić się bardziej rozwiniętymi umiejętnościami, nawet pomimo tego, że właściwie miała zerowe pojęcie zarówno o jej predyspozycjach, jak i czasie spędzonym na podnoszeniu swoich kwalifikacji. Nigdy nie uważała siły za swoją najmocniejszą kartę, ale nadal widok Nary przypadkiem rozpruwającej rękaw po zaledwie pociągnięciu niemiło drażnił jej ego, motywując (wreszcie!) do zastanowienia się nad powrotem do treningów.
Ale najpierw kolejny łyczek sake. I jeszcze jeden. Starczy.
Trudnym jest opisanie grymasu, który pojawił się na inojkowej facjacie, gdy w jej głowie rozbrzmiał cieniutki głosik blondynki; kąciki ust zadrgały przez moment, zwiastując gromki śmiech, który jednak nie rozbrzmiał, skutecznie zdławiony przez rękę przyciśniętą ciasno do warg. Chcąc opanować swoje mimowolne odruchy wypuściła powietrze przez lekko uchylone usta. Powróciła spojrzeniem na jej kredowobiałe – czyżby ze stresu? – liczko, uśmiechając się pobłażająco na te jej wszystkie telepatyczne rewelacje.
Pozwoliła jej mówić. Nie przerwała ani razu, dając jej pełnym żałości słowom płynąć nieskończonym, chaotycznym potokiem. Biedna Ayako, przecież nie miała wyjścia. Och, prawie wylądowali na ulicy, ojej. Ojej. Tak bardzo brakowało im pieniążków, że aż postanowiła zabić swoją koleżankę. Naturalna kolej rzeczy. Każdy by tak zrobił, w końcu prawie nie mieli gdzie mieszkać.
To, że zawahała się w ostatnim momencie nie ma żadnego znaczenia. Zrozumienie swojego błędu w ostatniej chwili nie ma. Żadnego. Znaczenia. Jeżeli w ogóle czuje się odrobinę lepszym człowiekiem, bo zatrzymała się sekundę przed jej upadkiem, to, cholera, nie ma racji. Równie dobrze mogłaby bez żadnych skrupułów zrzucić z tego dachu. Wyszłoby na to samo. Przykro mi, Ayako, ale jesteś złym człowiekiem.
— Wszystko? — słodki głosik odezwał się wreszcie w jej blond łepetynie, kiedy tylko zakończyła swój przydługi lament. Do swojego telepatycznego komunikatora z łaski swojej podłączyła również Shikatsu, chociaż, widząc, jak bardzo jest tym milczącym mówieniem zdezorientowana, rozważała oszczędzenie jej tego cierpienia — Skoro tak, to zapłać za nasze milczenie.
Splecione w pieczęci barana dłonie Inoyū zostały schowane pod stół, a jej spojrzenie, w tym momencie ulokowane na Narze, karciło ją za tak wokalne okazanie swojego niezadowolenia z sekretnych technik klanu Yamanaka . Przy wszystkich. Na weselu. Dobrze, że nikt nagle nie zainteresował się ich podejrzanymi występkami. Jakimś cudem.
— Jeżeli jednak drugi raz wpadnie ci coś takiego do głowy, to pamiętaj, że będę podejrzewać cię jako pierwszą. A wtedy, uwierz mi, cena mojego milczenia będzie dla ciebie już niewypłacalna. Tak tylko mówię, przecież wiem, że — nachyliła się w jej stronę delikatnie — już nic takiego nie zrobisz.
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 13 kwie 2019, o 19:48
Misja rangi D
Inoyū i Shikatsu
19/22
Ayako z jednej strony odetchnęła z ulgą dzięki uzewnętrznieniu tego, co dusiło się w niej od dłuższego czasu, jednak z drugiej strony wciąż miała tęgą minę, która wynikała z niemałego napięcia sytuacji. Czekała jak na skazanie, zerkając dyskretnie wpierw na Shikatsu, a potem na Inoyū, na której to spoczął ciężar wydania werdyktu. Na pytanie białowłosej kiwnęła leciutko głową, a kiedy wreszcie żądania zostały postawione, rozwarła lekko usta.
- D-dobrze - wydukała moment później.
Finalna przemowa Inojki zrobiła na blondynce takie wrażenie, że ta znowu wyprostowała się na baczność, tyle że na siedząco. Zadrżała, chyba z przerażenia, kiedy albinoska nachyliła się do niej i szepnęła ostatnie słowa.
- M-masz rację - wydusiła z siebie z trudem, a później powolutku podniosła się z miejsca. Z bladym wyrazem twarzy omiotła stolik i siedzące przy nim dziewczyny, a postem westchnęła cichutko.
- Wrócę tu do was z pieniędzmi, więc nie kończcie wesela za szybko - oznajmiła, a potem - jeżeli nie została zatrzymana w jakikolwiek sposób - opuściła bohaterki dość pospiesznym krokiem, z grymasem na twarzy obmacując rozciągnięty rękaw kimona. Nie miała przy sobie większej sumki, więc i tak nie mogła zapłacić za milczenie od razu. Było ryzyko, że Ayako gdzieś czmychnie i nigdy więcej się nie pojawi? Owszem, było, ale z drugiej strony to właśnie blondynce bardziej zależało na milczeniu dziewczyn niż dziewczynom na wynagrodzeniu. No, może z poprawką na chciwość Inojki chęci obu stron były wyrównane, ale nie dało się inaczej rozwiązać tej sprawy. Jeśli któraś z dam zechciałaby razem z niedoszłą morderczynią pójść po pieniądze, to ta zapewniała, że dotrzyma umowy i upierała się przy swoim.
Zresztą, Shikatsu i Inoyū nie miały zbyt długo spokoju. Zaraz po tym, kiedy jasnowłosa opuściła salę bankietową, przy bohaterkach pojawiła się pani młoda, która dosłownie wyciągnęła je na parkiet, by dołączyły do grupowego tańca w kołeczku, w którym uczestniczyli niemal wszyscy goście, którzy byli w stanie jeszcze utrzymać pion.
W czasie zabawy obsługa zajęła się stolikami, uzupełniając braki w alkoholu i wystawiając kolejne przystawki, w tym marynowane patisony. Kiedy weselnicy wrócili na swe miejsca, jakiś wąsaty wujek zainicjował serię kolejnych toastów na cześć nowożeńców, do których próbował zaangażować jak najszersze grono. Jeżeli więc dziewczyny w tym momencie stroniły od alkoholu, to mogły prędzej lub później zmierzyć się z nawoływaniem podpitego biesiadnika dotyczących tego, żeby urodziwie panie ze stolika na brzegu sięgnęły po czarki i wypiły za naszych najmilszych!
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 13 kwie 2019, o 20:21
Ta Inoyu była tak samo zaradna jak i bezczelna. Shikatsu siedziała rozparta na swoim krzesełku, wysłuchując w swoim umyśle dość perswazyjnej przemowy Yamanaki z lekko uniesioną jedną brwią. Zaczynała powoli przyzwyczajać się do tego dziwnego sposobu komunikacji, który nie wymagał wydawania ani jednego dźwięku. Nie mogła odmówić kapłaneczce oratorskich talentów - zademonstrowała je już parokrotnie, najpierw prowadząc te swoje obrządki, a teraz odgrażając się wdzięcznie blondyneczce. Shi mogłaby przysiąc, że Inoyu wręcz dobrze się bawiła, gdy snuła te swoje monologi. Nie da się ukryć, że Yamanaka odciążała ją w tym momencie - Shikatsu nigdy nie uważała się za kogoś, kto jest szczególnie mocny w gębie.
- Będziemy tu do rana - mruknęła do zbierającej się do wyjścia Ayako na odchodne, by zapewnić ją, że nigdzie się nie wybierają. Co prawda Yamanaka pytała parę minut temu, kiedy zbierają się do domu i wydawała się mieć dosyć biesiadowania, ale jeśli chcą zyskać coś z tego wesela oprócz jutrzejszego bólu głowy, to swoje muszą wysiedzieć. Nie raczyła nawet zatrzymać blondynki, by upewnić się, że na pewno otrzymają wypłatę za milczenie - miała świadomość, że równie dobrze mogą teraz wziąć pannę młodą na bok i podzielić się z nią radosną nowiną o przeszłości jej bliskiej psiapsiółki. Westchnęła ciężko, gdy tylko straciła ją z oczu.
- ...Myślisz, że to już koniec? - spytała siedzącej obok Inoyu, rozcierając dłonią zesztywniały kark. Nie doprecyzowała nawet, czy chodzi jej o perypetie w których środek się wplątały, czy o weselne przygody - jeśli chodzi o to drugie, to szybko jednak zrozumiała, że zabawa dopiero się rozkręca.
Nara jakimś cudem została wywleczona ze swojego wysiedzianego miejsca przez dość wątłą pannę młodą i, o zgrozo, wylądowała na środku parkietu w gronie innych weselnych gości. Shi zadbała oczywiście o to, by nie trafić tam samotnie - w odpowiednim momencie złapała za fraki swoją bladolicą towarzyszkę, by upewnić się, że jeśli ma kiwać się wśród nietrzeźwych gości, to nie będzie sama. Bujała się więc bez przekonania w kółeczku razem z ciotkami, dziadkami i kuzynami, chwiejnie wykonując jakieś ludowe ruchy taneczne, nieprzytomne spojrzenie wbijając gdzieś w przestrzeń nad rozgrzanymi alkoholem twarzami. Ciało Shi było tutaj, ale dusza uleciała gdzieś ku górze - wyraz jej twarzy był dość nieprzytomny, ale uścisk na rękawie Inoyu nadal mocny - na tyle, by ta nie mogła zostawić jej tu samej. Energia Nary po dzisiejszych wrażeniach była już na wyczerpaniu.
Z ulgą popłynęła do swojego stoliczka, gdy zarządzono przerwę na wznoszenie toastów - czuła w tym momencie pewną ulgę po najnowszych odkryciach; chętnie więc wypiła ze dwie kolejeczki na polecenie jednego z rubasznych wujków. A co tam, w sumie też mogła dzisiaj świętować - jeden problem oficjalnie miała z głowy.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 13 kwie 2019, o 21:18
O, jaka była teraz z siebie dumna.
Wreszcie doczekała się od Ayako reakcji adekwatnej do jej krasomówczych, chociaż racja, może i odrobinę bezczelnych, popisów, które tak uparcie wciskała w gardło swoim towarzyszkom weselnej niedoli. Z ulgą zaprzestała podtrzymywania pieczęci, a co za tym idzie - także marnowania swojej życiowej energii na wcale nie aż tak niezbędne w tym momencie korzystanie z telepatii, by skrzyżować łapska na klatce piersiowej i odgiąć się aż do zetknięcia grzbietem z oparciem chwiejnego krzesła. Zapewnienia blondynki o swoim rychłym powrocie z pieniążkami nie wzbudziły u Yamanaki zbyt wielkiego zaufania, jednak ta chwilowa podejrzliwość szybko została zmącona przez alkohol, do którego braku w swoim organizmie przez cały wieczór nie miała zamiaru dopuścić. Zauważywszy, że jej daleka krewniaczka właśnie wstała od stołu i zaczęła czym prędzej kierować się w stronę wyjścia, odprowadziła ją półprzytomnym spojrzeniem, z początku jedynie milcząc.
— No niech będzie, ale pośpiesz się, przecież nie będziemy tutaj siedzieć do... — zaczęła niemrawo, nawet nie mając pewności, czy sprawnie oddalająca się od ich stoliczka dziewczyna będzie w stanie usłyszeć jej marudzenie niezwykle istotne uwagi. Te jednak zostały skutecznie przerwane przez dość stanowczy komunikat Shikatsu, która zarządziła, że oto pozostaną aż do samusieńkiego — ...rana.
Obrzuciła Narę pełnym pretensji spojrzeniem, nie mając zupełnie pojęcia, co ona w ogóle ma tutaj jeszcze zamiar robić przez tyle długich godzin. Sake już zostało rozlane, tańce - przez niektórych - odtańczone, konwersacje pokonwersowane. Dostarczanie swojemu, błagającemu o jakikolwiek inny napój, organizmowi alkoholu już nie było aż tak skuteczne, jak na początku tego uroczego bankietu, a poalkoholowe migreny zaczynały powoli zaciskać swoje pazury na nadal dość nietrzeźwej głowie albinoski, nie mogąc doczekać się końca tej fenomenalnej zabawy.
— Nie brzmisz na taką, która chciałaby, by to się skończyło — burknęła pod nosem, wlewając w siebie zdobyczną czarkę z herbatą. Nie miała zielonego pojęcia, do kogo należała. Wiedziała jedno - od teraz już i tak należy do niej.
Parsknęła pod nosem z rozbawieniem, gdy, zdecydowanie zbyt energiczna jak na tę godzinę, Hisako porwała Shi w dzikie tańce razem z całą resztą jej szanownych gości. Ach, jak bawiło ją takie frajerskie ulegnięcie zachciankom panny młodej. Jak dobrze, że mogła się przed tym uchronić! Dostała tę cudowną szansę na spędzenie pozostałych kilku godzin na siedzeniu (samemu) i niezobowiązujące sączenie (samemu) pozostałego w jej czarce trunku. No, w końcu!
— E-Ej, zostaw mnie, ja nie-... — bąknęła z wyraźnym zdezorientowaniem, kiedy na jej ramieniu zacisnęło się jakieś łapsko, którego właściciel raczej nie miał w planach pozostawienia jej w spokoju. Podjęła jeszcze kilka prób ocalenia swojej wolności - zaparła się stopami o nogi od krzesła, machała energicznie głową w akcie bardzo intensywnego niezgadzania się, nawet pobłagała ją z wyjątkowo zbitym wyrazem twarzy. Wszystko na nic. Musiała się poddać.
Nie minęło kilka sekund, a wyjątkowo sztywna albinoska wylądowała w samym środku weselnego tajfunu; ponad setka wirujących tuż obok niej ciał wprawiała ją w niewiarygodnie ciężkie do opanowania mdłości... a może to jednak skutki wypicia niebotycznych ilości alkoholu? Potrząsnęła delikatnie łepetyną, próbując pozbyć się pijackiego zamroczenia. Zerknęła nerwowo w bok. Shikatsu wyglądała na martwą już za życia. Cholera, jej ślepia wydawały się tak pozbawione jakiekolwiek świadomości, że aż po grzbiecie Yamanaki przeszedł króciutki dreszcz. Szybko jednak zapomniała o wszystkich swoich obiekcjach, a jej ciało machinalnie zaczęło kołysać się w takt tych wszystkich hulańców i hołubców.
Zasłyszawszy, iż gdzieś w kącie sali czyjś wujek nawołuje obecnych do podniesienia kolejnego toastu, jej taneczny krok niemal instynktownie poniósł jej ciało w miejsce docelowe. Stuknęła się czarką z Shi. Za zdrowie pięknych pań, może jeszcze przyjdą? Niech będzie, wszystko jedno.
Tylko gdzie jest, do kurwy nędzy, Ayako z jej pieniędzmi?
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 14 kwie 2019, o 16:02
Misja rangi D
Inoyū i Shikatsu
22/22
Zabawa trwała dalej! Alkohol został już spożyty w wystarczającej ilości, by wesele utraciło nieco na swoim dystyngowanym charakterze, a ludzie przestali przesadnie zwracać uwagę na konwenanse. Przyjęcie stało się odrobinkę bardziej prostackie, ale jednocześnie nabrało szczerości w kontekście hulanki i radosnego bawienia się. Część gości zadzierających wysoko nosa opuściło już dom rodziny Tokutomi i zostali właściwie tylko ci, którzy mieli żywe chęci i siły do dalszego biesiadowania.
Para młoda miała teraz nieco luźniejszy grafik i mniejszą ilość gości do obskoczenia, więc znalazła czas, by przysiąść się do stolika dziewczyn na kilku chwil. Hisako, jak to Hisako, promieniowała szczęściem i w razie braku tematów do rozmowy sama mogła narzucić ich setki. Jeżeli bohaterki tylko wyraziły chęć, mogły dowiedzieć się różnych rzeczy na temat praktycznie każdej osoby, która znajdowała się tutaj na sali. Panna młoda z pewnością sama z siebie wspomniała o aferce dotyczącej kuzynostwa Yasu, które siedziało przy tym samym stoliczku, co dziewczyny. Sprawę zapoczątkował - jak to zawsze na weselach - alkohol, który ośmielił kuzyna do podrywania podczas tańców jakiejś urodziwej panny, co zostało przyuważone przez jego narzeczoną. Awantura wybuchła w ogrodzie, po której niezbyt wierny chłopaczyna został przez swoją kobietę - ponoć dosłownie - wyciągnięty do domu za uszy.
Nawet pan młody, zarumieniony od wielu toastów, wydawał się być ciut bardziej rozmowny niż zwykle i nie trzeba było ciągnąć go za język.
Później już był tylko dalsze tańce i kolejne czarki alkoholu do przechylenia. Podczas jednej z króciutkich, zakrapianych przemów, pewien wujaszek zbyt energicznie podniósł naczyńko z trunkiem i jego zawartość chlusnęła na suknię Hisako. Ta jednak na całe szczęście miała na tę noc przygotowane jeszcze jedno kimono, w które zaraz po tym wskoczyła.
Co do bohaterek, to te miały jeszcze okazję do kilku tańców lub treningów asertywności, bo u panów wraz ze wzrostem upojenia wzrastała odporność na wszelkiego rodzaju odmowy.
Wreszcie na sali pojawiła się i Ayako. Pora była już późna, choć do samego świtu i końca wesela pozostawało jeszcze odrobinkę czasu. Od strony tarasu sprawnie prześlizgnęła się do stoliczka bohaterek i wcisnęła albinosce papierowe zawiniątko, w którym schowane były pieniążki.
- Więcej nie mam. Mam nadzieję, że tyle wystarczy - oznajmiła nieco poddenerwowana, a potem bez czekania na odpowiedź odwróciła się na pięcie i pospiesznie ruszyła w drogę powrotną. I tyle jej było na weselu.
Młode damy mogły opuszczać więc przyjęcie lub siedzieć do jego końca, ich wola. Bez względu na porę, Hisako nie zamierzała wypuścić przyjaciółek bez pożegnania, które w jej wydaniu wiązało się rzecz z jasna z licznymi uściskami, pozdrowieniami i miłymi słówkami.
- Aaaaa, kochane dziewczyny, niech no ja was wyściskam! Ochh, bardzo wam dziękuję, że przyszłyście! Mam nadzieję, że się zabawa była przednia. Zostało jeszcze trochę tej sałateczki, spakowałam specjalnie dla ciebie, Inojka (...). Bracia Yasu pytali o was, co nie, Yasu? To co, teraz czas na rewanż. Nie, żebym was pospieszała, ale wiecie, nie mogę się doczekać waszych ślubów. A, właśnie, nie wiecie, co z Ayako? Ostatni raz widziałam ją przy was, a jakoś zniknęła tak bez słowa... No nic, buziaki dla was! Widzimy się w Sosence niebawem!
Bardzo prawdopodobne, że pierwsze, przedzierające się zza horyzontu promienie wschodzącego słońca muskały zmęczone twarze bohaterek. Pobudzały je i próbowały wyrwać choćby na moment z lunatycznego przemarszu, by zmusić do drobnej refleksji. Refleksji nad historią, która ciągnęła się miesiącami, choć mogłaby zakończyć się w zaledwie dzień. Tego przedziwnego dnia wystarczyłoby odrobinę więcej inicjatywy, by zerwać kurtynę i odsłonić wszystkich aktorów przedstawienia dotyczącego zamachu na panią młodą. Z drugiej strony, spektakl nie byłby wtedy tak emocjonujący, a dziewczyny nie miałyby okazji zyskać wartościowych znajomości. Być może bohaterki nie były osobami, które szczególnie ceniły nawiązywane relacje, ale przepyszną sałatkę to już musiały docenić. Z tym nie ma wątpliwości.
Misja (jak i w sumie cała weselna saga) zakończona powodzeniem. Gratulacje :")
0 x
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 459 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 14 kwie 2019, o 18:48
Ach, cóż to był za ślub! I cóż to było za wesele!
Shi nie była przyzwyczajona do picia alkoholu. Owszem, nie były to pierwsze kieliszki, które wypiła w swoim osiemnastoletnim życiu, zdarzało się parokrotnie, że rodzice częstowali ją słodkim śliwkowym winem, ale nie da się ukryć, że dzisiejsza noc była pierwszą, gdy młoda Nara mogła zabalować bez czujnego, krytycznego oka matki, które obserwowało każdy ruch swojej jedynaczki. Nie da się więc ukryć, że Shi była coraz bardziej nieprzytomna - wypity alkohol mieszał się ze zmęczeniem związanym z całą nocą na nogach. Wiedziała, że jutro skończy się to (oby tylko!) bólem głowy – tym więcej więc czasu spędzała przy swoim stoliku, starannie unikając parkietu, i zaczynając wyglądać Ayako, licząc, że dotrzyma danej obietnicy. Dziewczyna, od której wcześniej tak zawzięcie się opędzała, stała się teraz wybawieniem – Nara marzyła w tym momencie tylko o tym, by nie musieć już pić toastów z wyjątkowo namolnym wujem Hisako i wrócić do domu, do łóżeczka, pod kołderkę, spać, spaaać…
- Co? – oprzytomniała momentalnie, gdy ujrzała Ayako wciskającą w dłoń Inoyu jakieś papierki. Otępiałemu alkoholem błyskotliwemu umysłowi zajęło moment przyswojenie, że jest świadkiem transakcji milczenia za miedziaki – A. Kasa. No tak. Dzięki!
Blondynka zniknęła tak szybko jak się pojawiła, a Shi nie była pewna, czy to kwestia jej dzisiejszego pijaństwa, czy blondyna była po prostu bardzo szybka. Brunetka przetarła rozgrzaną twarz dłonią, starając się odzyskać skupienie – moment, gdy zrozumiała, jak bardzo jest nietrzeźwa sprawił, że była wręcz zirytowana brakiem sprawności swojego mózgu. Ciekawe, co powiedzieliby rodzicie, gdyby ją teraz zobaczyli.
Wyciągnęła dłoń w stronę Inoyu wyczekująco i spoglądając na nią mętnie, czekając, aż ta wydzieli kasę pomiędzy nie dwie – nie miała zielonego pojęcia, jakim cudem albinoska tak twardo trzyma się na nogach. Yamanaka, oprócz tego, że jadła więcej niż zwykle i mówiła głośniej niż zazwyczaj, wydawała się lepiej niż ona znosić skutki picia sake - a piła przecież o wiele więcej niż sama Nara!
- Muszę już iść do domu – trochę zielona na twarzy wybełkotała wreszcie do swojej towarzyszki, wstając od stołu trochę zbyt energicznie z donośnym szurnięciem krzesełka. Zachwiała się w miejscu lekko, by wreszcie złapać równowagę i spojrzeć na Inoyu bojowo. Była gotowa walczyć o powrót– nagle zapomniała, że to ona zarządziła siedzenie tutaj do białego rana.
Opuszczenie imprezy nie było oczywiście zbyt łatwym zadaniem – Hisako miała chyba jakiś szósty zmysł i dopadła duet tuż przed samym wyjściem. Shi była nieobecna przez połowę dość jednostronnej rozmowy, zbyt zajęta była bowiem zastanawianiem się, czy zwymiotuje, czy też nie. Ocknęła się dopiero w momencie, gdy padła nazwa Sosenki – wybulgotała coś o swoich planach powrotu w rodzinne strony i o wymianie listów. A potem ruszyła z Yamanaką w swoją stronę chwiejnym krokiem, marząc jedynie o chłodnej pościeli.
Jutro poboli ją głowa.
z/t
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 469 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 14 kwie 2019, o 19:46
Ach, co to był za ślub. Cóż za wesele.
Im dłużej trwała ta szalona noc, tym Inoyu stawała się mniej przyjemna; wyjątkowo namolne kuzynostwo Yasuhiko co rusz zaczepiało niechętną do dalszych pląsów Yamanakę, która konsekwentnie odprawiała ich z kwitkiem. Nie miała gdzie się podziać. Dosłownie wszędzie czyhali na nią niestrudzeni zabawą weselnicy nagabujący a to do kolejnego kieliszeczka, a to do wymiany ploteczkami o osobach, których to albinoska nie miała w ogóle prawa znać, a to znowu do zatańczenia - jak sami deklarowali, tylko jednego - wolniaczka. No co, ze mną się nie napijesz? Ze mną nie zatańczysz? Nie? Co za sztywniara.
Ciasne wiązanie kimona zaczęło coraz bardziej uwierać, toteż poluźniła je sobie odrobinę. Tak samo jak niezbyt skomplikowane upięcie włosów, które w tym momencie praktycznie już przestały być jakkolwiek związane, a opadły ciężką kaskadą na jej grzbiet.
Z lekkim niepokojem obserwowała ciągłe uzupełnianie alkoholu przez jej, raczej niewprawioną w spożywaniu trunków, koleżankę; Shi, chociaż może i starała się wyglądać na taką, dla której wysokoprocentowy napój nie jest żadną przeszkodą w kontynuowaniu zabawy, to jej coraz bardziej nieprzytomny wyraz twarzy i nadzwyczaj lekki krok - niestety - zdradzał brak doświadczenia. Inoyu, pomimo tego, że w tym duecie była tą mniejszą i drobniejszą , nie mogła narzekać na swoją stosunkowo mocną głowę, więc zdarzyło jej się kilka razy służyć Narze jako żywa podpora dla jej strutego alkoholem ciała. Rzuciła przelotne spojrzenie w stronę parkietu. Reszta biesiadników zdawała się zupełnie nie mieć problemów tej natury; dla nich impreza wręcz dopiero się zaczynała, a muzyka, chcąc nadgonić ich szaleńcze tempo, zaczęła grać jeszcze głośniej niż dotychczas.
To już było zbyt wiele dla jej znękanego alkoholem umysłu - całą resztę nocy spędziła razem z półprzytomną Narą przy wyznaczonym dla nich stoliczku, niecierpliwie czekając na powrót niemiłosiernie wleczącej się Ayako. Zaczynała już tracić nadzieję na jej zjawienie się, gdy ta, przemykając między innymi stoliczkami niczym kryminalistka, którą przecież była, wcisnęła w dłonie Yamanaki niepozorne zawiniątko. Sprawdziwszy jeszcze przy niej zawartość, skinęła w jej stronę dość niedbale.
— Wystarczy — rzuciła lakonicznie, po czym schowała zapłatę gdzieś w odmętach złożonego z kilku warstw materiału stroju, uznając, iż właśnie tam pieniążki będą najbardziej bezpieczne. Przygładziła tkaninę, pod którym znajdowała się tak wyczekiwana sumka. Shikatsu, przynajmniej w tym momencie, musiała obejść się smakiem - zdecydowała, że nie będzie jej teraz przekazywać żadnych pieniędzy. Nie w tym stanie. Jeszcze by je zgubiła, czy coś.
— Ojej, Hisako, cóż za wspaniałe przyjęcie! O, a cóż to? Sałatka? To takie miłe z twojej strony, że pamiętałaś. Tak, tak, zobaczymy się w Sosence. Tak, pa, trzymajcie się. Pa — wydukała bez większego pomyślunku, przyjmując od panny młodej pakuneczek z tą wyśmienitą sałatką, którą konsumowała przez cały wieczór. Cóż. O ile nazajutrz resztki tej sałatki - wymieszane z sokiem żołądkowym - nie opuszczą jej żołądka, to całkiem możliwe, że będzie ją mile wspominać. Tak samo jak i wesele, na którym, pomimo paru niedogodności, bawiła się nieźle. Przyzwoicie. W sumie, to była wdzięczna Hisako, że w ogóle zachciało jej się zmuszać jakąś zdziczałą Yamanakę do wyjścia z jej strefy komfortu. Ruszyła wraz z jej wierną, prawie tracącą przytomność od nadmiaru procentów kompanką prosto do domu. Powietrze pachniało końcem lata i przetrawionym alkoholem. Nastoletnia beztroska.
Przez resztę drogi jej pijacką głowę zajmowały głównie bardzo poważne postanowienia powrotu do treningów.
z/t → Pole treningowe
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości