Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 18 sie 2021, o 05:53
Znowu siedziała pod dwuskrzydłowymi drzwiami. Jedno z nich dalej utrzymywało część sekretów, zaś drugie za uchylonej szpary wypuszczało pomniejsze koszmary, które przedostawały się do głowy. Pod na krótko zamkniętymi powiekami zobaczyła jak śmierć Tanukiego przeplata się z wieścią o Ekibyo. Przekreślony wizerunek z laboratoryjnych dokumentów oraz kamień, pod którym zginął mężczyzna zaczęły wokół niej wirować, doprowadzając do pojawienia się niebezpiecznego błysku, złoto-niebieskich oczu. Nowe wspomnienia, które zalały umysł wytworzyły dla niej miecz, którym rozbiła obraz Ryuichiego. Charakterystyczny trzask objął otoczenie, zaś odłamki z jego podobizną rozsypały się po pustym pomieszczeniu z drzwiami - Ustaw się w kolejce demonie, przyjdzie jeszcze pora by Cię naprawdę wykończyć - powiedziała w myślach, doprowadzając do przełomu w swojej psychice. Owa sytuacja choć nie miała miejsca w rzeczywistości, tak manifestowała aktualną siłę kunoichi. Wiedziała, że przynajmniej lider mafii nie będzie ją nawiedzał w snach, bo stracił na jakimkolwiek znaczeniu. Jedynym jej ojcem był Tanuki, lecz nawet jeśli tworzyła się nieścisłość, to zdawała sobie sprawę, że potwór nieodwracalnie był z nią połączony. Miała w końcu nie uciekać, dlatego skonfrontowała się z nim w umyśle, wiedząc, że gdyby miała go zabić, nawet powieka by jej nie drgnęła.
Notatnik, który w niewielkiej części pełnił funkcję pamiętnika, został przeniesiony za jej poduszki na najbliższą szafkę. Nie miała zamiaru dzisiaj z niego korzystać, dlatego lepiej byłoby gdyby pozostał poza jej zasięgiem. Jeszcze zapomniałaby się i otworzyłaby na niewłaściwej stronie, zmuszając oczy do zmierzenia się z nieuniknionym. Jako, że nie chciała powtórki z rozrywki, postanowiła to wyrazić w kolejnych słowach - Zdawałam sobie sprawę, że powiesz coś takiego. Dlatego skorzystam z rady i przeczytam resztę. Jednakże to za jakiś czas, tyle na dziś wystarczy, jestem wystarczająco wyczerpana, aby więcej nie wytrzymać - widocznie ściszyła głos, widząc jak na horyzoncie maluje się kilka scen urwanych z jej ostatniej wizji. Uśmiechnięte twarze mieszkańców, Tanuki, który ją ściskał, gdy ugotowała swoją specjalność...W konsekwencji ból nieco zelżał, zaś ona zamiast smutku poczuła się, jakby została szczęściarą, która doznała zaszczytu poznania tych wszystkich twarzy oraz spędzenia z nimi czasu. Jeszcze do końca się nie pogodziła z ich stratą, ale... Zdecydowanie lepiej się czuła po odzyskaniu swojej własności.
Nastrój, który się udzielił niebieskowłosej był bardziej widoczny, przez co pojawiały się tak charakterystyczne dla niej parsknięcia. Chociażby jedno z nich pojawiło się, po tym jak usłyszała jego odpowiedź. Jednakże, nie tylko ona doprowadziła ją do takiego otwartego wylewu emocji. Wcześniejszy szok, którego doznał po jej nazbyt otwartych słowach, dołożył do tego swoją małą cegiełkę.
Przebywając razem na łóżku, złożyła luźno dłonie, przybliżając do ciała ramiona. W swej niewinnej formie patrzyła na niego duwkolorowymi tęczówkami, zastanawiając się, dlaczego posądzał ją o dystansowanie. W takich momentach najchętniej byłaby blisko niego, a dlaczego, z resztą już mu to powiedziała. Jednakże, gdyby zapomniał, to właśnie on był dla kobiety zabezpieczeniem, zwłaszcza odkąd zgodził się na zostanie kimś znacznie bliższym. W końcu nikomu innemu nie zdradziłaby swoich sekretów, a także nie polegałaby, w razie upadku - Tylko nie myśl za dużo. Jesteś moją opoką, której potrzebuję teraz o wiele bardziej, niż wcześniej - dłonią dotknęła jego policzka, utrzymując kontakt wzrokowy - Dlatego, proszę, chroń mnie przed krzywdą jaką mogą spowodować koszmary - dodała po chwili, cofając z czasem rękę - Poza tym, w takich sytuacjach dystansowanie się jest zwyczajnie irracjonalne, prawda? - upewni się, gdy dłoń wróci do pozycji wyjściowej. Ciekawiło ją, czy Kazuma tego nie odbierze w zły sposób. Pocałunek zepsułby całą atmosferę, zwłaszcza, gdy jeszcze nie tak dawno płakała. Czuła się już lepiej, ale bez przesady. Po usłyszeniu bezpośredniego wyznania, zamykając powieki, zamieniła delikatny uśmiech na nieco bardziej promienny, gdzie kąciki ust wyraźnie były wyżej. Raz otworzywszy oczy, zmieniła gładko temat, dając szlachcicowi szerokie pole manewru. Miła historia właściwie mogłaby być wszystkim. Wymyślone opowiadanie, bajka dla dzieci, czy też własne wspomnienia - każda z tych rzeczy idealnie wpasowywała się w narzuconą kategorię. A jednak spośród wszystkich wyborów, postawił na legendę. Dla lepszego efektu, zamknęła oczy, pozwalając wyobraźni zdziałać cuda - Nigdy nie widziałam, ale może pewnego dnia... i ja zostanę świadkiem boskiej interwencji - po tych słowach, ogarnęła ją ciemność, którą rozjaśniały złote sylwetki przytoczone w historii. Z pewnością sceny, które malowane były złotym pisakiem, mogła utożsamić z miłymi, wszakże dwójka ludzi doczekała się potomstwa odebranego przez samego Boga. Gdy złotowłosy zaczął mówić, iż owe dziecię zostanie wybitnym shinobi, spojrzała na jego buzię, dowiadując się wkrótce, iż przytoczył jej opowieść o własnych narodzinach - Myślałam, że to mi musiało być ciężko, a jednak cudowne dziecko, poza wspaniałym krewnym ma jeszcze legendę. Mój tytuł szlachecki, zaczyna blednąć przy takiej wyśmienitej jednostce - może i mówiła pół-żartem, pól-serio, tak chciałaby, aby i jej narodzenie miało takie piękne zabarwienie. Tymczasem malutkie niemowlę zostało porwane, wychowane w laboratorium i torturowane, a przynajmniej tak opisałaby w skrócie swoje początki życia - Właśnie, to znaczy, że nie powinnam do Ciebie mówić tak bezpośrednio? Jeśli to okaże się prawdą, nie wiem jak się pogodzę z porzuceniem wiary w bóstwa - odchyliła się nieco do tyłu, dłoń kładąc na czole. Robiąc słaby wyraz twarzy, parodiowała nagły odpływ sił z powodu tak "strasznych" wieści. Trwało to jednak chwilę, gdyż dłużej nie byłaby w stanie powstrzymywać śmiechu. Oczywiście był on zduszony na potrzeby zapewnienia dobrego snu Hachiro. Podobnie było z używanym przez nią głosem. Odkąd lis się położył, lawirowała pomiędzy szeptem, a dźwiękiem półtonu wyżej.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 18 sie 2021, o 13:44
Ciężko powiedzieć skąd w ogóle wzięła się cała ta historia związana z jego narodzinami. Zbieg okoliczności? Interwencja bóstwa była raczej mało prawdopodobna. Ludzie lubili widzieć dzieło boże wszędzie tam, gdzie działo się coś niezwykłego, a że Prastary Las jawił się jako jedno z bardziej uduchowionych miejsc, to powstawały i rozmaite podania ludowe. Jego osoba świetnie wpasowywała się w "lepsze jutro". Wywodzi się z rodu tradycjami nawiązującego do postaci doskonale znanej każdemu Senju. Do tego wszystkie te niezwykłe wydarzenia podczas narodzin, wybijanie się ponad rówieśników, nieskazitelna uroda oraz rodzina o szerokich wpływach w klanie. No i jeszcze historyczna rywalizacja z klanem Uchiha. Głęboko zakorzenia nienawiść i chęć zaznaczenia swojej dominacji. Wszystko to układało się niczym puzzle w spójny obrazek. Niewykluczone, że maczał w tym wszystkich palce jego ojciec, w końcu tego typu historie doskonale się sprzedają, budując pozycję rodziny w klanie, a ciężko uwierzyć by pojawiła się znikąd. Ktoś przecież musiał ją spisać i szerzyć opowieści wśród pospólstwa. Kto był tym pierwszym, jednak nie wiedział. Można było snuć jedynie domysły, które większego sensu nie miały. Ciążyła na nim pewna presja, ale nie powiedziałby, że stanowiła ona ciężar, w jakimkolwiek stopniu porównywalny do tego, z czym musiała mierzyć się niebieskowłosa. Bardziej przypominało to robienie za celebrytę. Potrafi się przypałętać jakaś przypadkowa osoba i od czasu do czasu zaczepić. Upierdliwe dla zwykłej osoby byłoby przyciąganie na siebie spojrzeń, ale nie dla Kazumy. On uwielbiał przysłowiowy błysk fleszy. Nawet ubierał się w sposób dosadnie ukazujący jego status społeczny. On wręcz łaknął uwagi innych i był w stanie zrobić wiele, byle tylko ją zyskać. Sytuacja, w której został postawiony, wpasowywała się wprost idealnie w jego charakter i czerpał z niej pełnymi garściami.
Powracając jeszcze na moment do ich rozmowy przed całą tą opowieścią, nie byłby sobą, gdyby nie dorzucił swoich pięciu groszy do wyjaśnień Mei, - Masz rację... Po prostu nie byłem pewien, czy cię w jakiś sposób nie uraziłem tym wszystkim. Wyskoczyłaś ze źródeł jak z procy. - chciał się dowiedzieć, czy było to spowodowane jedynie słowami Hachiro, czy może stało za tym coś jeszcze. A w kwestii wyobrażania sobie. Cóż... i tak nie miał już chyba dzisiaj siły na jakieś zabawy w romanse... Zresztą już dwa razy naciskał i trafił jak kulą w płot. Trzeci raz nie miał zamiaru tego wszystkiego psuć, a przynajmniej nie teraz gdy mogli spędzić ze sobą trochę czasu w "nietypowej" atmosferze.
Opowieścią władował się na minę, wystawiając niebieskowłosej jak na widelcu, stając obiektem żartów. Były one jednak inteligentnie skonstruowane i przypominały bardziej zgrywanie się z jej strony niż nabijanie się z jego osoby, toteż jej humor udzielił się także i jemu - Zaiste ciężkie to życie. Wszyscy coś od ciebie chcą i traktują z należnym szacunkiem - gdyby mówił to serio, to naprawdę dziwnie mogłoby to zabrzmieć, ale nic z tych rzeczy. Już od początku słyszalny był mocny pompatyczno-ironiczny ton, po którym wybuchł stłumionym śmiechem - Nie no jakoś za specjalnie to na mnie nie wpłynęło. - zaskoczyła go natomiast swoim kolejnym zdaniem - Porzuciłaś wiarę w bogów? To w co takiego wierzysz? Przecież to wszystko musi mieć jakieś źródło - sam wychowywał się w niezwykle oddanym wierze społeczeństwie, więc naturalnie wyznawał jego wartości. Nie był może jakimś fanatykiem, ale potrafił od czasu do czasu nawiązywać "dialog" z którymś bóstwem i uczestniczył w uroczystościach oraz przeróżnych festynach wyprawianych na ich cześć. Nie tylko ze względów religijnych. Po prostu była to świetna zabawa i można było poszukać czegoś ciekawego na straganach, bo każdy chciał wykorzystać okazję i uszczknąć kawałek tego "tortu" dla siebie.
Przyszła mu do głowy jeszcze jedna kwestia, która go niezmiernie ciekawiła, patrząc po tym, co obserwował przez cały ten czas, gdy się poznawali. Chodziło o jej towarzysza. Lisa polarnego o imieniu Hachiro. Zresztą była mu winna jakąś opowieść skoro musiał się wysilić i jakąś przytoczyć to i ona nie powinna być gorsza - Skoro opowiedziałem jakąś historię to teraz twoja kolej. Może opowiesz mi o tym, jak poznałaś Hachiro i skąd u niego umiejętność ludzkiej mowy? - zwykła historia o pupilu może i nie byłaby zbyt porywająca, ale przecież nie był to pierwszy lepszy zwierz. Był szalenie inteligentny jak na lisa, tak właściwie to zachowywał się niczym człowiek... Pierwszy raz coś takiego widział. Korzystając z okazji, chciał "doznać" odrobiny bliskości. Wciąż pamiętał, jak pogładziła go po twarzy. Towarzyszyło temu niezwykle przyjemne uczucie, które rozeszło się po jego ciele niczym fala. Jak się tak zastanowić to nie miał okazji bliżej zapoznać się z jej włosami, dlatego powoli przybliżył dłoń do jej głowy i chwycił delikatnie za kosmyk, gładząc go kciukiem. Ciekaw był, jaką mają teksturę i zapach. Było to całkiem przyjemne zajęcie, gdy to ona mówiła.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 18 sie 2021, o 16:59
Wracanie wspomnieniami do źródeł, nie do końca było dobrym pomysłem. Zarówno obie strony weszły wtedy na śliski grunt, wprawiając ją nie tyle co w konsternacje, ale zmuszając do podjęcia ryzykowanych działań. Znalazła się właściwie tutaj przez kilka czynników, lecz całą winę wzięła na siebie - jako osoby co pociągnęła za spust. Jednakże skoro nie obyło się bez dociekania, postanowiła sprostać wyzwaniu i poruszyć tą kwestię. Tego jednego wieczoru pozwoliła sobie na jakieś większe otwarcie, co z resztą zostało wychwycone w dobieranych przez nią słowach - Czułam się osaczona. Z jednej strony chciałeś nagrody oraz zdobyłeś się na szczerość, by powiedzieć mi, że mój wiek Ci nie przeszkadza, a z drugiej lis powiedział o liderce Yuki oraz o tym, do czego mnie zmusiła. Dodatkowo czułam się taka niekompletna, dlatego pomyślałam, że gdybym miała wszystkie wspomnienia, zwyczajnie mogłabym sprostać wszystkiemu. Właściwie... Nie spytałam Ciebie, ile ty masz lat? - nagle sobie przypomniała, zapominając zupełnie o tym fakcie. Senju byli długowieczni, więc każda liczba mogłaby pasować, nawet jeśli wyglądał tak młodo. No może typowo starcze lata pod to nie podpadały, ale koło jej wieku mógł być. Czy faktycznie, miała zamiaru się dowiedzieć, nawet jeśli spróbuje się wykręcić.
Cieszyła się, że jej żarcik nie został źle odebrany. Myśląc nad jego formą, nie planowała nacisnąć mu na odcisk, czy też wyśmiewać legendy o jego narodzinach. Chciała zwyczajnie się zgrywać, czy też dodać elementów komizmu dla całkowitego rozluźnienia nastroju. Zwłaszcza, że do głowy zaczęły napływać myśli związane z laboratorium, na które zwyczajnie nie miała siły. Pogodziła się ze swoim losem dawno temu, lecz to nie znaczyło, iż same wspomnienia nie zatrzymały bolesnego charakteru. Na jego słowa, zareagowała śmiechem, nie chcąc dodawać nic więcej. Za nim by się obejrzała, przekroczyłaby dany próg decybeli i zbudziła towarzysza, który teraz leżał na plecach z łapami skierowanymi do góry.
Kolejna kwestia całkowicie wybiła ją z tropu. O religii posiadała szerokie pojęcie, podobnie jak o świątynnych wierzeniach, lecz ciężko było mówić o jakiejś formie wiary. Tutaj użyła te słowa w formie żartu, tak nie spodziewała się, że wkroczą na tego typu kwestie. Dała sobie czas do namysłu, by nie wywołać burzy, podobnej do tej co towarzyszyła przy rozmowie o polityce, po czym po wdechu zaczęła powoli tłumaczyć, o co chodziło - Właściwie to nie mam zdania na ten temat. Posiadam za to obszerną wiedzę o różnych bożkach, czy też podstawowych, świątynnych obrządkach. Jednakże nigdy nie zastanawiałam się, w co wierzę, ani czy bóstwa istnieją. Jeśli faktycznie gdzieś tam są.. - spojrzała w kierunku sufitu - To muszą wyjątkowo mnie nie lubić, ale nie mam im tego za złe - dokończyła spokojnym głosem, pozbawionym smutku. Zwyczajnie tak musiało być, a przynajmniej, tak jej się wydawało. Od początku będziesz w cierpieniu iść, zaś na drodze twej pokonasz fale odcieni smutku - a przynajmniej tak mogłaby opisać swoją wędrówkę, którą dopiero teraz malowała innymi kolorami.
- Niech pomyślę, gdzie tu zacząć - westchnęła, na chwilę przymykając oczy. Próbowała najskuteczniej wrócić do tamtego śnieżnego dnia, a to była najszybsza droga, aby przypomnieć sobie najwięcej szczegółów. W tym czasie Kazuma mógł dotknąć jej delikatnych oraz przyjemnych w dotyku włosów. Niebieskie pasma po umyciu poza widocznym połyskiem, były bardziej miękkie, a także pachniały cytrusowymi olejkami, które Mei użyła w trakcie kąpieli. Właściwie większość jej skóry miała słodki zapach, dlatego by doskonale balansować otoczkę wokół niej, opadające kaskady orzeźwiały aromat, by nikogo przypadkiem nie odstraszyć - Właściwie wykonywałam wtedy zlecenie z bratem na terenach Hyuo. Mieliśmy eskortować grupkę ludzi z cennym towarem, jednakże w trakcie zostaliśmy napadnięci. Wóz z osobami, co mieliśmy ochraniać został zasypany przez śnieg, zaś my musieliśmy najpierw się uporać z zagrożeniem. Oczywiście, jeszcze wtedy nikt nie zginął. Zostali puszczeniu wolno, a my zabraliśmy się za ratowanie ludzi. Dopiero po jakimś czasie, dowiedzieliśmy się, że osoby ,które wypuściliśmy, nie wszystko oddały. Natsume za nimi poleciał, zostawiając ludzi pod moją opieką. Gdy upewniłam się, że jedyne czego potrzebują to ciepła i odpoczynku, wyszłam na zewnątrz, by rozejrzeć się po terenie. Wtedy też, spotkałam Hachiro, który szukał przy pozostawionym wozie resztek żywności. Poinformował mnie o kierunku, w jakim udał się chłopak, co sprawiło, iż chciałam z nim porozmawiać. Pierwszy raz widziałam lisa, co gada, a w dodatku jeszcze wtedy był taki nieśmiały. Jąkał się niemal w każdym wypowiedzianym słowie, zupełnie jakby spodziewał się jakiejś wrogości z mojej strony - uśmiechnęła się ciepło, spoglądając na pupila - Po dowiedzeniu się, że jego pan go porzucił, nie chciałam go zostawić samego, więc zaproponowałam mu zostanie moim towarzyszem. Tak właśnie trwamy razem, aż do dzisiaj, chociaż wciąż nie wiem, dlaczego mówi. Zwyczajnie przyzwyczaiłam się, że przy mnie jest bardziej skory do rozmowy, a że dużo czytam i z nim prowadziłam wiele dyskusji, to.. Stał się świetnym kompanem do wymiany zdań - ziewnęła zasłaniając wolną dłonią buzię, po czym zerknęła w kierunku dłoni, którą gładził jej włosy. Patrzyła na nią bez słowa, przysłuchując się jego odpowiedzi. Jednakże w trakcie wysłuchiwania jego słów, powieki powoli zaczęły się zamykać, aż Yuki zasnęła, oddając się w ramiona Morfeusza.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 18 sie 2021, o 18:50
Nieoczekiwanie pojawiła się nieco delikatna kwestia w postaci pytania o wiek Senju. Zupełnie się nie spodziewał poruszenia tej kwestii podczas wysłuchiwania jej tłumaczenia sytuacji w gorących źródłach. Poniekąd pokrywało się to z tym, co usłyszał od Hachiro. Musiał naprawdę dobrze ją znać ten cwany lis... Powracając jednak do kwestii wieku, nie było sensu kłamać. Gdyby to zrobił, to budowaliby relację na podstawie fałszywych przesłanek - Mój młody wygląd nie myli twoich oczu. Liczę sobie siedemnaście wiosen - różnica wieku była spora i to jak się na to zapatruje, stało pod sporym znakiem zapytania. Zazwyczaj odbywało się to w drugą stronę i to partner był sporo starszy. Powodów ku temu było naprawdę dużo, ale najważniejszym był pieniądz. W tradycyjnej rodzinie to mężczyzna musiał zapewnić utrzymanie, a by zapewnić odpowiednie warunki bytowania, musiał jakoś się ustatkować. Wśród "nieopierzonych" rzadko kiedy miało to miejscu i jeśli już to tak jak w przypadku Kazumy wywodzili się oni zazwyczaj z dobrze sytuowanych rodzin dysponującymi ogromnymi majątkami.
Całkiem przypadkiem rozpoczął ciężką dyskusję, której chyba nie było sensu nadmiernie rozciągać. Mowa oczywiście o kwestii wiary, która stanowiła temat dosyć wrażliwy. Dane mu było usłyszeć, jak to wygląda z perspektywy niebieskowłosej. Jej spojrzenie było zgoła odmienne od tego, co mówiono mu od najmłodszych lat i rzucało nowe światło na te sprawy. Rzecz jasna posiadał określony światopogląd i nie byłby sobą, gdyby nie dorzucił swoich pięciu groszy do tematu - Nie mów tak. - odpowiedział, słysząc, że mieliby jej nie lubić - Bogowie rzadko kiedy wtrącają się w sprawy doczesne. Jeśli ktoś wyrządza ci krzywdę, to on jest za to odpowiedzialny. Nikt nie wie, czego tak naprawdę chcą i kiedy na coś wpływają. To wiedzą jedynie ludzie, którzy potrafią się z nimi komunikować oraz oni sami. Sam nie dostrzegam ich interwencji, ale wierzę, że jakaś siła wyższa musi istnieć. Inaczej nie da się wytłumaczyć początku tego wszystkiego. - tutaj zakończył wywód, nie wchodząc w wykłady teologiczne. Nigdy go specjalnie go to nie interesowało. Wiedział na temat wiary tyle ile przeciętny człowiek wiedzieć może. Z pewnością posiadali jakieś księgi w domowej bibliotece, które głębiej by się w ten temat zanurzały, ale rzecz jasna ich nie czytał. Kto wie? Może kiedyś, jak najdzie ich ochota na ponowną wycieczkę w tamtejsze rejony i nieco powiększy swoją wiedzę w tym zakresie wspólnie z Mei. W końcu dziwnie tak było w nic nie wierzyć. Mogłaby wtedy zweryfikować swoje poglądy i zmierzyć się z nowymi faktami zaserwowanymi przez mądrzejszych od nich.
Ostatni element układanki przed pójściem spać stanowiła historia, o którą poprosił. Był ciekaw genezy znajomości kobiety obok i lisa polarnego, który trawił mu morały i doradzał w sprawach sercowych. Coś takiego musiało mieć jakieś nietypowe korzenie. No bo spójrzmy prawdzie oczy. Zwierzęta nie posługują się ludzką mową. Stąd zainteresowanie, które przejawiał w tej sprawie. Uraczony został opowieścią, w której brał udział jej brat. Z początku nie wymieniła go z imienia, ale bardzo szybko skojarzył fakty, że musiał to być nie kto inny jak Natsume. Postać powszechnie znana przez swoje dokonania, chociaż tutaj w prastarym lesie bazował raczej na przekazach książkowych i ewentualnych opowieściach podróżników niż naocznych świadkach wydarzeń na wyspach. Zresztą ciężko było przeoczyć powstanie cesarstwa. Było to wydarzenie, które obiło się szerokim echem po całym kontynencie, zwłaszcza że jeszcze wtedy pieczę nad wszystkim, co się działo, sprawowała rada, która przestała istnieć - Spodziewałem się czegoś mniej typowego, ale miło z twojej strony, że go przygarnęłaś. Zresztą kto by tak nie postąpił. Nie da się ukryć jego uroku. Przynajmniej póki nie otworzy pyska, bo charakterem to zupełnie nie pasuje do postury - tutaj lekko zachichotał. Hachiro z wyglądu był niezłym słodziakiem, a jego "wnętrze" no cóż... Zdecydowanie bardziej przypominało kogoś doświadczonego życiowo, kto na dodatek wiele już widział i słyszał niż szczeniaka. Widział przy tym, że powieki niebieskowłosej coraz mocniej zaczynały zakrywać zmęczone oczy. Rzucił tylko krótkie - Dobranoc - po czym uczynił podobnie. Jemu zapadnięcie w sen zajęło odrobinę więcej czasu. Co prawda był zmęczony, ale przebywanie w pobliżu kobiety i rozmowa z nią pobudzała go, zamiast usypiać, stąd poddał się dopiero po zamknięciu oczu...
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 18 sie 2021, o 22:47
Siłą rzeczy, myślała nad tym jak młody mógł być Kazuma. Jeśli nie blisko jej wieku, to jak daleko, ale dwanaście lat? Przyjrzała mu się raz jeszcze, sunąc spojrzeniem po jego ciele a potem buzi. Najwidoczniej jeśli informacje o jego klanie były prawdziwe, nie zobaczy większych zmian u niego jeszcze długi czas. W przeciwieństwie do niej samej. Nawet wszelkie maści, czy też okłady z ziół razem z jej lodem, w końcu zawiodą, pozbawiając ją tak młodego wyglądu. Finalnie wzruszyła ramionami, mówiąc - W takim razie masz jeszcze wiele czasu, by spełnić swoje ambicje.
Kolejna dyskusja była ciężkim kawałem chleba. Pryzmat własnych wydarzeń wielokrotnie wykształcił u niej odmienne zdanie, niż powszechnie mogłaby posiadać publika. Jednakże to nie znaczyło, iż istnienie czegoś, całkowicie wykluczała. Jeśli niebiańscy przewodnicy nie interweniowali, tylko zajmowali się własnymi sprawami, może tak było lepiej. Wiedziałaby wtedy, iż każdą z tych osób, która przysporzyłaby jej cierpień, powinna spotkać anihilacja, aniżeli przebaczenie - W takim razie, po co się mieszkańcy wiosek modlą do nich? Nie interweniują, to nie dadzą im szczęścia. Logiczne, prawda? - oczywiście osób komunikujących się z nimi nie zamierzała poruszać. Z pewnością znalazłoby się kilka szarlatanów w historii, co mówili o bliskiej relacji z kimś tak wyniesionym i oferowali w zamian za podarki pomoc od niebios. Co z innymi? Ciężko było powiedzieć, bowiem spodziewała się o tej grupie ludzi zapisków bardzo ogólnych lub całkowitego braku - Ale dobrze więcej, tak nie powiem - powiedziała z rezygnacją, w końcu w żaden sposób nie odczuwała, aby dywagacje na ten temat przyniosłoby jakikolwiek efekt. Do tego potrzebowaliby wielu książek, jeszcze dłuższej dyskusji oraz innych warunków.
Historia, którą przytoczyła musiała powiedzieć, że w jakimś stopniu ją wyczerpała. Odczuwała coś podobnego do stanu przed rozładowaniem baterii - niby działa, po czym nagle się wyłącza. W konsekwencji życzenie dobrej nocy, nawet nie zostało wychwycone. Zwyczajnie padła, cicho śpiąc na boku z twarzą zwróconą w jego kierunku. Początkowo nie przejawiała koszmarów. Minęły trzy godziny i nawet o centymetr się nie poruszyła, lecz wskazówka zegara po przesunięciu się trzydzieści minut dalej, spowodowała pierwsze poruszenie. Ciało kunoichi zadrżało, zaś pozycja wyjściowa poszła w zapomnienie. Leżąc na plecach z zamkniętymi powiekami, znajdowała się na pustkowiu, gdzie rzeka krwi powoli sunęła do niej. Nogi ugrzęzły jej w głębokiej kałuży błota, zaś czerwona ciecz powoli przykrywała jej oblicze. Sylwetka w cieniu spoglądała w jej kierunku, patrząc jak szkarłat powoli obejmuje całą jej postać łącznie z wnętrzem. Wszystko po chwili objęła ciemność, która po otworzeniu powiek przyniosła poranek. Słyszała śpiew ptaków, pokój wydawał się być naturalnie rozświetlony. Wstała przed złotowłosym, widząc, iż końcowa poza jaką przybrała była dość nietypowa. Przede wszystkim spała na plecach, zaś oczy miała delikatnie mokre. Odruchowo je otarła, zabierając ręce z nad głowy. Dlatego postanowiła na początkowe rozprostowanie kości zmieniając pozycję, by tak jak poprzednio leżeć na boku w stronę Senju. Jeszcze przed tym wyciągnie się jak kotka. Miała zamiar dać mu dodatkowe piętnaście minut spania, gdyż potrzebowała spytać o kilka rzeczy. Gdyby poruszył się wcześniej i wybudzał, nawet by nie drgnęła, aby bez wahania go przywitać - Ohayo, Kazuma - powie zarówno po samodzielnym jego wybudzeniu, jak i tym z jej pomocą. Skoro zobaczył, że nie zostawiła go samemu sobie, mogła się zająć tak przyziemnymi rzeczami jak ułożenie włosów, czy ubiór. Tym razem miała postawić na jasną koszulę o krótkim rękawie oraz dłuższe przylegające spodnie. Po założeniu pasa w talii, a także dwóch kabur miałaby wszystko czego potrzebuje. Oczywiście na czas zmiany garderoby poleciła Kazumie, by sam to zrobił, bo tak byłoby najzwyczajniej szybciej. Dzięki temu bieliznę mogła wsunąć na siebie w towarzystwie Hachiro, który również zdążył się obudzić - Znowu miałaś koszmary? - zapytał zaspanym głosem, przez co kunoichi mu odpowiedziała szeptem - Nie było tym razem Ryuichiego, był ktoś nowy, lecz o ciemnej sylwetce. Wszędzie wkoło była krew. Nie wiem nawet co o tym myśleć - przyznała niechętnie, poprawiając ubranie. Podobnie jak dnia poprzedniego włosy zostawiła rozpuszczone, lecz wzięła ze sobą czerwoną wstążkę. Po skończeniu przejdzie z lisem na korytarz, czekając by móc pójść na śniadanie. Musiała przyznać, że była bardzo głodna.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 19 sie 2021, o 01:24
Nieco obawiał się jej reakcji na swój młody wiek, ale chyba niepotrzebnie... Mei skwitowała to krótko, że będzie miał czas na realizację swoich ambicji. Nie zdradzało mu to niczego na temat jej wewnętrznych przemyśleń, ale skoro nie powiedziała niczego, co mogłoby w niego uderzyć to było to dla niej ok? Tak mu się wydawało i przyjął jej słowa z uśmiechem na twarzy. Czasu może i miał sporo, ale ambicje sięgające gwiazd. Niektórym nie starczyłoby nawet kilku żyć na realizację jego planów. Mimo wszystko był nastawiony względem nich optymistycznie, bo czemu nie? Pozytywne nastawienie to pierwszy krok do sukcesu, jeśli człowiek nie jest w stanie uwierzyć we własną wizję to, co dopiero inni ludzie, którymi w ciągu życia się otacza? Wiarygodność płynie z bycia szczerym z samym sobą. Nikt nie pójdzie za przywódcą, który nie wierzy we własne możliwości. Tego typu rzeczy widać jak na dłoni już od pierwszego rzutu okiem. Tłum kontrolują fanatyczni krasomówcy, najlepiej, jeśli znajdą jeszcze wroga, z którym należy się zmierzyć. Nic tak nie jednoczy, jak wspólny cel, a znalezienie kozła ofiarnego dla prostych ludzi jest wystarczającego. Tak oto jawi się geneza wszelkich autokratów trzymających władzę absolutną. Ludzie sami wpychają ją im w dłonie, a to, co dzieje się już dalej to stała, schematyczna historia. Aspiracje Kazumy sięgały aż tak daleko. Inspirowały go wielkie postaci historyczne, o których mógł wyczytać w książkach. Chciał być taki jak oni albo i nawet lepszy. Imponowała mu brutalna siła, chyba nawet bardziej niż intelekt, choć i ten potrafił docenić. A gdy obie te cechy spotykały się ze sobą, to otrzymywało się jednostkę wybitną. Dokładnie taką, jaką chciałby się kiedyś stać, przynosząc chlubę swojemu nazwisku.
Zadziwiające, jak proste słowa potrafiły skłonić Senju do głębokich przemyśleć na temat swoich "aspiracji". Przyjazna atmosfera, w której zbliżali się ku zaśnięciu, zdecydowanie temu sprzyjała. W końcu nie tylko Mei musiała sobie to wszystko poukładać w głowie. Może i nie miał problemów, ale wizja przyszłości także do końca się nie skrystalizowała. Wciąż rozmyślał, w jaki sposób mógłby to wszystko osiągnąć. Z pewnością mentorem mógłby stać się jego ojciec. Znał się on doskonale na prowadzeniu polityki. Bez tej umiejętności pozycja ich rodu nie byłaby tak wysoka w szeregach klanu. Będzie musiał kiedyś poruszyć z nim ten temat i odebrać "lekcje" z obracania się w tym przedziwnym świecie polityki.
Tematu religii nie miał zamiaru dotykać w większym stopniu, toteż wysłuchał do końca co też niebieskowłosa, chciała jeszcze dodać i tak właściwie tyle. Wyraził już swoją opinię. Teologiem nie był i nie posiadał odpowiedniej wiedzy, by prawić jej kazania na temat tego, co bóstwa robią, a czego nie. W dużej mierze opisywał swoje własne przemyślenia i doświadczenia, czyli w skrócie obserwacje rzeczywistości. Nie dostrzegał w niej jakiegoś większego wpływu bóstw, ale może nie patrzył wystarczająco dokładnie? Jak na namaszczonego przez jedno z nich to żyło się mu całkiem dobrze. Nie miał żadnego powodu do narzekania. Jeśli ludzie obdarzeni łaską żyją tak jak on, to jak śmiałby wątpić w boskie błogosławieństwo spływające na ten dom?
W nocy nie śniło mu się nic. W przeciwieństwie do Mei jakieś obrazy miewał niezwykle rzadko i nocny odpoczynek ograniczał się raczej do wygodnego ułożenia w łożu i padnięcia niczym kamień. Z głębokością snu bywało różnie. Wszystko zależało od miejsca i zmęczenia. W warunkach domowych można było sobie co niego popuścić, puszczając wodze "fantazji". Zresztą czuł się w towarzystwie Mei wyjątkowo dobrze, choć nie przywykł do dzielenia łoża, stąd zaśnięcie zajęło mu dłużej niż zwykle. Dla niebieskowłoskiej z jego strony nie groziło nic nieprzyjemnego. Był okazem zdrowia i posiadał wysportowaną sylwetkę, toteż nie było żadnego chrapania. Jedyne co to potrafił się przekładać na boki w nocy i zastała go rano odrobinę w nią wtulonego z jedną ręką przełożoną na wysokości brzucha. Jej ruch na bok w żaden sposób go nie zbudził i spał niczym trup, wymagając drobnej interwencji z jej strony. Gdy otworzył oczy, ujrzał jej twarz... i dzień od razu wydawał się piękniejszy. Nie był jednak aż tak rozbudzony, jak ona. Odpowiadając na serdecznie powitanie, nie przejawiał wielkiego entuzjazmu. Dał o sobie znać zamulony głos - Ohayo... - ziewnął - I jak się spało? Coś ci dało moje towarzystwo? - w końcu po to go tu ściągnęła. By nie dręczyły jej koszmary. Ciekawe czy lekarstwo okazało się trafione, czy też może spał jak kamień i w niczym jej nie pomógł. Przedziwna to była relacja. W pewnych aspektach zachowywali się niczym stara para, a nie przeszli na tę stopę znajomości...
Musieli się przebrać i tutaj kończyła się ich wspólna przygoda w jednym pokoju. Nawet jeśli chciałby wpychać nos w jej prywatność, to siłą rzeczy jego ubrania znajdywały się w osobnym pomieszczeniu - Dobra to pójdę na moment do swojego pokoju i się ubiorę - wstał i wyszedł do swojego pokoju. Zajęcie się swoimi sprawami i założenie czegoś w innej stylistyce niż ostatnio zajęło mu podobną ilość czasu do Mei. Choć ta z Hachiro zdążyła wybyć na korytarz wcześniej od niego i przyszło im czekać. Nie był to jednak długi przedział czasowy. Raptem dwie do trzech minut - To, co idziemy na jedzonko? Ciekaw jestem, co takiego wymyślili tym razem. - musiał wyjaśnić, jak się to wszystko u nich odbywa z posiłkami. Nie pamiętał czy jej już o tym opowiadał, czy nie. Co prawda wizytowali kuchnię i wspominał coś o kucharzach, ale niekoniecznie o menu - Ogólnie rzecz biorąc, możemy się usadowić, gdziekolwiek chcemy, ale trzeba dać znać komuś ze służby, by załatwił dla nas posiłek. Zazwyczaj wiedzą co jest serwowane danego dnia, bo mają odpowiedni grafik, więc dowiemy się na miejscu. Do wyboru do koloru, ale jeśli masz ochotę na coś konkretnego, to mogą specjalnie dla ciebie przyrządzić - całkiem nieźle się rozgadał, ale chyba wszystko było jasne, toteż ruszyli. Nie wiedział w sumie, gdzie powinni się udać, chociaż kołatał mu się pewien pomysł po głowie - Może chciałabyś zobaczyć salę balową? Moglibyśmy zjeść w loży, przy okazji bylibyśmy blisko kuchni - zaproponował. Jeśli nie to mogli skorzystać z którejś z jadalni albo np. udać się do ogrodu. Od biedy nawet mogliby zjeść w pokoju. Możliwości były tak naprawdę nieograniczone i wszystko zależało od ich wyobraźni. Odpadała definitywnie chyba tylko biblioteka. Dzieła były zbyt cenne, by ryzykować ich ubrudzenie pokarmem.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 19 sie 2021, o 05:15
Właściwie po obudzeniu się, nie do końca wszystko poszło po jej myśli. Przede wszystkim, gdy rozchyliła powieki i wróciła z czeluści piekielnych prosto do rzeczywistości, zastała szlachcica wtulonego. Z uśmiechem, wpatrywała się w jego spokojne lico. Pomyślała wtedy, że przynajmniej on jako jedyny nie miał koszmarów, zupełnie jakby śniło mu się coś dobrego. A może jego ciało doskonale to ukrywało i właściwie przeżywał tortury gorsze od niej? Ziewnęła przeciągle, dochodząc do momentu, gdzie postanowiła zmienić pozycję. W tym wypadku, musiała złapać za jego dłoń i delikatnie ją przesunąć. Samo zadanie było dla niej niezwykle trudne, przez łaskotki, które miała usytuowane w tamtym miejscu. Po krótkiej chwili przeznaczonej na zastanowienie się, spróbowała podejść do tego inaczej. Zamiast sunąć jego dłonią w kierunku łóżka, postanowiła oderwać ją i położyć. Początkowo myślała, że tego typu działanie go wybudzi, lecz właściwie nic się nie zmieniło. Mogłaby pędzlem po nim pomalować, a ten dalej byłby pogrążony w letargu. Odsunęła nieco od niego sylwetkę, zwłaszcza, że zamierzała się odwrócić. Dla wyjaśnienia, gdyby zrobiłaby to teraz, zaledwie kilka centymetrów zabrakłyby niebieskowłosej do tak pożądanego przez szlachcica aktu. Po nabyciu niedużego dystansu, mogła się przeciągnąć, by pozbawić się wszelkiej sztywności i odwróciła się do złotowłosego, aby koniec końców go zbudzić.
- Niestety, nie obyło się bez nich, lecz jedna rzecz się zmieniła. Tym razem nie obudziłam się w środku nocy z krzykiem - powiedziała szczerze, co by miał rozeznanie w sytuacji. Nie było sensu go okłamywać, że wszystko jest w porządku, gdy było wręcz przeciwnie. Mimo to, zamiast się wyraźnie martwić przeżytym snem, postanowiła się uśmiechnąć. Jeden smutas w grupie i dzień stracony, dlatego analizę przeniosła nie na teraz a czas późniejszy. Do tej chwili, postanowiła skupić się na tym, co mogła, zwłaszcza, że dzisiaj obiecano jej demonstrację niecodziennej sztuki walki. Samo wspomnienie o tej obietnicy, wyraźnie postawiło ją na nogi, przez co jej oczy zabłysły nagłą ciekawością i zdeterminowaniem - Tylko pospiesz się - rzuciła mu przed wyjściem, sama podwajając ruchy. Opisała tylko Hachiro, co pojawiło się w jej śnie i właściwie była gotowa. Po wyjściu musieli chwilę zaczekać, aż ujrzała Senju w czystym odzieniu. Jej brzuch wyraźnie zaburczał na jego słowa, przez co ta się nieznacznie speszyła - Zdecydowanie - przytaknęła na jego propozycję, ruszając w kierunku kuchni - Zjem wszystko, co nie jest za bardzo gorzkie. No i oczywiście bardzo gorące. Ciepłe dania z rana ujdą, ale parujące posiłki wytwarzające mgłę, dostają z góry wielkie nie - i tyle byłoby z nie robienia problemów. Zwyczajnie, gdy myślała o wysokich temperaturach posiłków, w środku ją skręcało nie tylko z potrzeby jedzenia. Dlatego nawet jeśli chciała ułatwić kucharzom sprawę, wierzyła w środku, że nie będzie dla nich zbyt dużą przeszkodą - Hmmm - spojrzała do góry, myśląc nad pomysłem, który jej przedstawił - Właściwie, czemu nie, sala balowa wydaje się dobrym pomysłem - spojrzała na swój ubiór - Tylko brakuje mi sukni - dodała z szerokim uśmiechem, dorzucając pierwsze elementy humorystyczne.
Po dotarciu na miejsce, postanowiła, aby kwestię wyboru śniadania zajął się Kazuma. Znał swoich kucharzy najlepiej, dlatego jasno mu wyperswaduje, że zdaje się na niego, jeśli każe jej samej wybierać. Następnie, oczekując na jedzenie będzie chciała zobaczyć salę balową. Z jego słów, wychodziłoby, że znajdowała się za drzwiami, które w nocy pozostały zamknięte. Stąd pamiętała doskonale drogę, gdzie raz po zetknięciu z parkietem, mogła wykonać piruet. Potem krok do przodu i kolejny. Zupełnie jakby tańczyła bez niego, pokazując ile gracji oraz swobody dzięki niemu nabyła. Jeśli tego sam nie zrobił, zatrzymała by się w miejscu, by wyciągnąć dłoń w jego stronę. Lis w tym czasie postanowił poszukać jakiejś najbliższej loży i zostawić, dwójkę samą sobie - Tylko jedno okrążenie wokół sali, o więcej nie poproszę - powiedziała do złotowłosego, tym razem wychodząc z inicjatywą. Dodatkowo, podkreśliła swoją prośbę poprzez dygnięcie, w końcu skoro zaprosiła go do tańca oraz mu się ukłoniła, to nie będzie w stanie odrzucić propozycji, prawda?
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 19 sie 2021, o 14:53
Niestety koszmary, z którymi ją zastał, gdy wchodził do pokoju, nadal jej towarzyszyły. Był ciekaw, czy jego towarzystwo jakoś na nią wpływało, czy też nadal musiała mierzyć się ze swoimi problemami w snach. Poniekąd jej słowa przyniosły odpowiedź, a czy to jego osoba obniżyła dotkliwość doznań kobiety, nie wiadomo. Musieliby spędzić z sobą więcej czasu i spędzić więcej nocy wspólnie, by mieć porównanie. Rzecz jasna wszystko zależało od niej. Nie śmiał się narzucać, bo źle się to kończyło. Zwłaszcza po wyznaniu jej odczuć względem tego, co działo się w gorących źródłach, gdzie czuła się postawiona pod ścianę przez jego śmiałe poczynania - Cieszę się, że chociaż w niewielkim stopniu się coś poprawiło - skwitował, posyłając niewielki uśmiech w jej stronę.
Przenieśmy się jednak do wydarzeń już po ogarnięciu porannych spraw, gdy byli zwarci i gotowi oraz wymienili parę zdań na temat porannych planów. Jego propozycja co do lokacji spotkała się z aprobatą u niebieskowłosej. Zresztą kto by nie chciał zobaczyć tego cudu architektury? Nie obyło się bez delikatnego żartu ze strony Mei - Spokojnie ja też mógłbym wrzucić na siebie coś bardziej reprezentatywnego - zachichotał po cichutku, wpasowując się w nastrój - A do jedzenia myślę, że znajdzie się coś odpowiedniego - tutaj spojrzał na nią i puścił oko, komunikując, że wszystko będzie w porządku. Kucharze mieli na co dzień do czynienia ze znacznie bardziej wybrednymi gośćmi. Życzenie Mei było dla nich wręcz błahostką w niekończącym się repertuarze potraw, które mogli przyrządzić.
Dotarli na miejsce, stając przed drzwiami, które mijali wczoraj podczas swoich małych "psot" w kuchni. Pora była wtedy zdecydowanie nieodpowiednia. Zresztą cali byli ubrudzeni jajkami, które rozbili. Teraz jednak sytuacja była zgoła inna i uchylił drzwi, ciągnąc je w swoją stronę. Gestem dłoni pokazał Mei, by przez nie przeszła od razu do niej dołączając - Robi wrażenie co? - miejsce zapierało wręcz dech w piersiach, gdy wchodzi się do niego pierwszy raz. Sala ta była zdolna pomieścić kilkadziesiąt osób w komfortowych warunkach. To właśnie tutaj organizowane były wszelkie przyjęcia i bale. Utrzymana była w stylu odmiennym od kultury prowincji dzięki współpracy z architektami wywodzącymi się z Antai. Miała znacznie bardziej "europejski" wydźwięk niż "japoński". Oprócz dużego parkietu była także scena dla zespołu oraz podwyższane loże ze stolikami, z których można było obserwować to wszystko. W jednej z nich zjedzą posiłek - To ja cię zostawię na chwilkę i przekażę w kuchni, co mają przygotować - stało się, to zanim jeszcze jego towarzyszka postanowiła nogę na parkiecie. Długo czekać nie musiała, bo uwinął się w minutę do dwóch, jako że kuchnia znajdywała się tuż obok sali.
Gdy powrócił, zastał ją w głębi sali, robiącą piruety jakby świata miało nie być. Doskonale się bawiła i udzielił mu się ten wyjątkowy nastrój - Widzę, że spodobało ci się - powiedział, zbliżając się w jej stronę. Nie spodziewał się tego, co miało nadejść za moment. Wiedział, że przygoda w parku się jej podobała i bardzo chciała nauczyć się tańca, ale że już tak z rana? Nie potrafił jej odmówić, zwłaszcza że tak pięknie poprosiła, wykonując ukłon w jego stronę - Jakże mógłbym odmówić tak uroczej damie - odpowiedział, odwzajemniając gest szacunku zgodnie z panującymi obyczajami. Po niespokojnej nocy taniec mógł stanowić doskonałe lekarstwo dla kobiety. Zresztą i jemu przyda się odrobina ruchu i swoistej rozgrzewki przed pokazem stylu walki, który obiecał niebieskowłosej. Zresztą sam zwykł określać go tańcem, więc tym bardziej odrobina rozrywki stanowiła znakomity początek dnia.
Pochwycił wyciągniętą przez nią dłoń. Miał zamiar odrobinę zaszaleć, pamiętając przy tym jak, wyglądała sytuacja, gdy wprowadzał nowe ruchy do układu - Odrobinę poszalejemy. Spróbuj wyczuć odpowiedni ruch. Postaram się tobą kierować - rzucił, zanim zaczął taniec. Wszystko rozpoczął od delikatnego podniesienia, trzymanej dłoni do góry schylając do niej głowę. Musnęły ją usta, co nie powinno być aż takim zaskoczeniem, bo już wcześniej zachował się podobnie w stosunku do jej osoby - Zaczynamy! - rzucił energicznie. Nie złapał jednak Mei w pasie tak jak ostatnio, a zamiast tego ruszył, przechodząc obok niej "wygrywając" rytm swoimi krokami. Jednocześnie podniósł dłoń do góry, tworząc charakterystyczne miejsce do wykonania obrotu. Sam się podczas niego delikatnie przemieścił, zostawiając kobietę lekko z tyłu, by po zakończeniu "akcji" puścić jej dłoń samemu się obracając wokół własnej osi. Skończył zwrócony w jej stronę na lekko ugiętych nogach. Ponownie pochwycił jej dłoń, tym razem przechodząc do doskonale znanej im pozycji. Robił to zgodnie ze sztuką, zachowując pewną odległość dającą im większą swobodę ruchową i przy okazji dając niebieskowłosej pole do ewentualnego spojrzenia na poruszającego się stopy - Chciałem się popisać na start - rzucił głupkowato, posyłając w jej stronę płomienny uśmiech - Zatańczymy tak samo, jak poprzednio. Zobaczymy, ile pamiętasz - tak samo, jak za ostatnim razem dał jej wyczuć rytm, w którym będą się poruszać, pozwalając na synchronizację z ruchami jego ciała. Akcję tę powtórzył dwukrotnie, aż ruszyli! Zgodnie z prośbą Mei zaczęli się przemieszczać po sali, raz w jedną raz w drugą stronę. Tempo było zdecydowanie większe od tego w parku, wprowadzając dynamikę oraz utrudniając nieco zadanie niedoświadczonej tancerce. Z pewnością brak muzyki stanowił kolejne wyzwanie. Bo o ile wcześniej wygrywała sobie rytm w głowie, to tutaj tym bardziej mogło jej to pomóc. Nie było jednak piruetów, dopóki nie okrążyli całej sali. Dopiero wtedy przemieścił się razem z kobietą bliżej środka sali...
Rozpoczęło się szaleństwo. Obrót raz to w jedną, raz w drugą stronę. Wszelkiego typu kombinacje łączone z przełożeniem dłoni za plecami i kontrolą przy pomocy drugiej ręki. Jeśli Mei chciała się wyszaleć, to miała ku temu doskonałą okazję. Samemu Kazumie radość płynąca z tańca także się udzieliła. Czerpał z niego wyjątkową przyjemność, śledząc ruchy kobiety i ewentualnie interweniując, jeśli miałaby ona utracić równowagę. W końcu odpowiadał za jej bezpieczeństwo, skoro zdecydował się na szybsze tempo, które mogło stanowić dla niej problem...
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 19 sie 2021, o 16:48
Odczuwała swego rodzaju ulgę. Skoro nawet z jej uwagami znajdą coś odpowiedniego, to nie musiała się tym w ogóle przejmować. Najchętniej to sama by coś ugotowała, lecz nie miała nawet podejścia do stojących tam osób. O ile w nocy już ich nie było i mogła sobie pozwolić na przetrzepanie szafek, tak teraz zwyczajnie by im przeszkadzała. Szukając jednej, to drugiej rzeczy, psułaby im harmonię oraz prawdopodobnie cały panujący tam nastrój. Tylko, czy w tak wymagających posiadłościach dało się świetnie bawić jako osoba pracująca? Nie sądziła, aby Senju zgotowali im terror, dlatego machnęła na nowe rozmyślania ręką, ruszając w kierunku sali balowej - To nie tak, że ty zawsze wyglądasz jakbyś szedł na jakiś bankiet czy coś podobnego? - zagadnęła go, uważnie przyglądając się jego dzisiejszej garderobie. Nie robiła tego za długo, raptem rzuciła oko, by na nowo spojrzeć na drogę przed siebie. W przeciwieństwie do niej, miał coś co nadawało się do walki, gdy ona zwyczajnie wyglądała nieco bardziej odświętnie. Oczywiście, koordynacja w tym co założyła, nie sprawiała jej problemu, podobnie jak jakieś bardziej wyszukane pozy. Jednakże to nie w tej koszulce i spodniach zobaczy demonstracje jego sztuki walki, na tą chwilę zaplanowała coś bardziej niespodziewanego.
Po dotarciu do sali balowej i przekroczeniu progu, stanęła przed nią sala o dużych rozmiarach. Wypełniona przepychem z parkietem, miejscem na zespół oraz lożami, wyglądała tak pusto, gdy weszli tylko w trójkę. Elementów typowych dla architektury Japonii nie dane było jej zobaczyć, lecz wystrój ewidentnie przypadł jej do gustu. Podobała jej się gra świateł, dobór kolorów, właściwie wszystko. Panujący tu klimat, wręcz krzyczał do niej, by zamiast stać, ruszyła tanecznym krokiem -Jest cudowna, gdybym tutaj mieszkała z pewnością odwiedzałabym to miejsce codziennie - rzuciła z uśmiechem, podziwiając to nowe elementy. Gdy szlachcic poszedł załatwić ich posiłki, ruszyła na parkiet, tak by po powrocie zastał ją w czasie robienia piruetów. W głowie jej się nie kręciło, gdyż co jakiś czas zmieniała kierunek. W końcu stanęła w jego pobliżu - Oczywiście, że tak - odpowiedziała jeszcze za nim poprosiła go do tańca. Samo zaproszenie, z kolei spotkało się z aprobatą, przez co omal nie podskoczyła w miejscu. Na szczęście poza spięciem mięśni do niczego nie doszło, w końcu nie chciała zrobić z siebie głupka. Nic jednak nie mogła poradzić, że odkąd zaczęła sunąć po sali, wypełniła ją energia podobna do tamtej z pamiętnego wieczoru w parku. Była w pełni gotowa oraz skupiona, aby tym razem błyszczeć, a nie tylko się uczyć - W razie czego liczę na Ciebie - skinęła mu głową, zastanawiając się od czego zacznie. Podobnie jak wtedy złożył pocałunek na jej dłoni, przez co policzki mimowolnie nabrały nieco różu. Gdy ruszył, wsłuchiwała się w jego kroki, stawiane w specjalnym schemacie wygrywały... rytm! Zaczęła go podobnie jak wcześniej liczyć, choć właściwie nie miała po co. Tańczyli początkowo coś innego, przez co po zrobieniu piruetu, mogła podziwiać jak to tancerz się obraca. Niespiesznie podeszła baletowym krokiem w jego stronę, by w taki sam sposób wykonać swoją pozę. Wolną dłonią, delikatnie niczym paw, sunęła po łuku, aby końcowo rozprostować ją z palcami lekko uniesionymi ku górze - To przyjemność obserwować Ciebie w trakcie tańca - odparła na jego słowa, nie powstrzymując się w doborze wyrazów. Atmosfera, która niczym cienka nić ich oplotła wyjątkowo się jej udzieliła, przez co nie potrafiła zamknąć buzi. Jeśli o czymś akurat pomyślała, zwyczajnie powiedziała to na głos, nie krępując się w jego obecności - Może tym razem obejdzie się bez wpadek - ustawiła się w wyjściowej pozycji, odważnie wpatrując się w jego oczy. Nie wiedziała jeszcze w jakim tempie będą się poruszać, ale była pewna, że nawet bez muzyki mogła temu sprostać. Pierwsze powtórzenia, by wyczuć rytm, nawet w liczbie dwóch, dały jej wystarczająco czasu, aby zmienić synchronizację liczb w głowie. Z nimi u boku, czuła się trochę tak jakby oszukiwała, lecz dzięki temu mogła szlachcicowi pokazać jak zgrani, tym razem byli. Każdy krok stawiany był w harmonii z jego własnymi - cofał się do tyłu, ta ruszała na przód, oddalał się od niej, ta zaraz przylegała. I wszystko robiła bez muzyki, patrząc się w jego tęczówki z podekscytowanym uśmiechem na licu.
Dopiero środek sali był zmienną, która przekształciła ich taniec w chaos. Charakteryzowały go duża ilość piruetów, kombinacje, które pociągały za sobą szereg nieznanych dotąd kroków. O ile spotykane wcześniej wariancje zaliczyła z niespotykaną swobodą, tak nowe wymagały od niej o wiele większej pracy. Musiała śledzić ruchy jego dłoni, nóg i wszystko przetworzyć, co wbrew pozorom sprawiało jej ogromną frajdę. Jeśli się zachwiała, by na nowo ruszyć w ciąg przeróżnych układów, reagowała natychmiastowo, stawiając w inne miejsce stopę i wracając do ich zabawy. Raz spróbowała spojrzeć jak on się bawi, lecz to nie skończyło się dobrze. Jedno potknięcie i wylądowała na jego torsie, nie mogąc powstrzymać śmiechu - Chyba tyle wystarczy - powiedziała, akurat jak zaczęto wnosić ich posiłki, przez co stanęła pewniej, by prawą dłonią obniżyć jego głowę i złożyć pocałunek na jego policzku. Przymknęła na moment swoje powieki, by po delikatnym muśnięciu jego skóry, puścić go z uśmiechem, przyglądając się jego twarzy - Dziękuję za taniec - po tych słowach, dygnęła przed nim i odwróciła się, by podejść do loży na której nakryto. Oczywiście, liczyła, że Kazuma pójdzie z nią, dlatego na wszelki wypadek złapała go za rękę, aby w równym czasie dołączyć do stołu. Hachiro lekko zaskoczony sytuacją, postanowił nie zabierać głosu, zwyczajnie obserwując czy on też dostanie posiłek. Nie obyło się bez zerkania na szlachcica, gdyż bardzo chciał wiedzieć jak zareaguje na taką czułość ze strony jego pani. Sama kobieta z kolei, nie przejmowała się tym co zrobiła. W taki sposób zamierzała mu podziękować już w parku, lecz niestety się nie udało. Tutaj z kolei mogła dopiąć swego, by w takiej cudownej atmosferze zobaczyć i skonsumować, co Kazuma dla niej wybrał.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 19 sie 2021, o 18:41
Ubiór Kazumy zdecydowanie nie zaliczał się do rzeczy "codziennych". Odzienie większości osób było zdecydowanie mniej krzykliwe, ale nie w jego przypadku... Lubił, gdy inni mimochodem zwracali na niego wzrok, gdy znajdował się w centrum uwagi. Bardzo ważny był dla niego status społeczny i nie dopuszczał nawet myśli, że ktoś mógłby go pomylić z prostym chłopem. Coś takiego stanowiło obrazę majestatu. Stąd liczne złote wstawki w niezależnie jakim odzieniu przez niego noszonym. Tym razem postawił na kreację nieco bardziej praktyczną ze względu na pokaz, który miał zaserwować Mei. W pewnym sensie miała ona rację. Nawet w zwykłym odzieniu wyglądał, jakby wybierał się na jakiś bal. Szkoda, że nie widziała go w takiej sytuacji. Byłby zapewne obwieszony złotem bardziej niż amerykańscy raperzy - Trzeba się odpowiednio prezentować. Może kiedyś zobaczysz odświętny strój - puścił do niej oko, dokańczając ten wątek.
Postępy w ruchach Mei widoczne były gołym okiem. Wzięła ona sobie do serca lekcje, których jej udzielał i nawet kiedy improwizował, potrafiła się dostosować, wykonując odpowiednie ruchy - Ciebie powoli też. Postępy są widoczne gołym okiem - odrobinę posłodził zgodnie z tym, co myślał, odpowiadając na komplement zaserwowany mu przez partnerkę. Bardzo lubił tańczyć, ale w tym, jak i poprzednim "akcie" było coś więcej. Jakaś skryta magia, którą chciałoby się przeciągać w nieskończoność. Z każdym ruchem na parkiecie serce uderzało mu coraz mocniej. Jakiekolwiek niewyspanie ulatniało się niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przez ten krótki moment mógł się poczuć jakby żył w jakiejś bajce, a nie w prawdziwym świecie. Spotkali się spojrzeniem... zatopił się w głębi szafiru i błękitu tracąc kontakt z rzeczywistością. Był niczym w jakimś transie. Ciało poruszało się samo, a on znajdował się w jakiejś odległej krainie...
Przeszli na środek parkietu, gdzie zaczęło się całe to szaleństwo. To tutaj postawił przed Mei największe wyzwanie i wyrwał się z hipnozy, w którą go wtrąciła swoim wzrokiem. Odpłynięcie do innej krainy zamienił na czystą, szczerą zabawę. Bawił się, jakby świata miało nie być, z szerokim uśmiechem na twarzy przyglądając się, jak kobieta radzi sobie z kolejnymi "przeszkodami", które je serwował na parkiecie. Wymagało to od niej dużego skupienia, które przeniosła na wykonywane przez niego ruchy, jak i te, które sama musiała wykonywać, by dotrzymać narzuconego tempa. Za którymś razem coś nie zagrało i potknęła się, wpadając mu ramiona. Zupełnie tak samo, jak w parku. Był na to przygotowany i tak właściwie to się zdziwił, że nastąpiło to tak późno. Od razu została pochwycona, by czasem nie zrobiła sobie krzywdy. Otrzymał komunikat, że to już koniec tańca. Spodobało mu się na tyle, że jeśliby tylko chciała, to by kontynuował, ale zamiast tego stało się coś innego...
Poczuł, jak jej dłoń dotyka jego głowy, ściągając ją w swoją stronę i... jej usta dotknęła jego policzka. Ciało momentalnie przeszyła przyjemna fala ciepła. Uczucie jakby strzelił sobie w żyłę jakąś niezbyt pochwalaną przez ogół społeczeństwa substancję. Nie był to jednak narkotyk, a całus w ramach podzięki. Wzięła go zaskoczenia, wprawiając w osłupienie. Nie przerwało go nawet zakończenie aktu i odwrócenie, by udać się w kierunku roznoszących się po całym pomieszczeniu zapachów. Zadziałało dopiero pociągnięcie za rękę wyrywając go z tego przedziwnego stanu. To, co teraz czuł ciężko ubrać w słowa. Wystarczy powiedzieć, że był szczęśliwy i to bardzo. Taki niewielki gest ze strony Mei, a dawał tak dużo. Przepis na szczęśliwe życie chyba właśnie powinien składać się z takich detali. To właśnie je wspominamy po latach i to one cementują relacje międzyludzkie. Rzecz jasna nie musi być to całus od kobiety, do której mocniej bije serce. Może to być tak naprawdę cokolwiek. Jakiś niewielki prezent. Powiedzenie, że docenia się to, co ktoś robi. Tutaj jednak siła była jeszcze większa. Bo był to tak naprawdę jeden z pierwszych aktów wyrażenia sympatii w namacalny sposób z jej strony.
Loża, do której przyniesiono jedzenie, znajdywała się przy wejściu, a było tego naprawdę dużo. Wpierw jednak trochę o samych miejscach, na których usiedli. Były to wygodne drewniane fotele. Samego surowca widać jednak nie było, bo zostały obszyte i wypełnione jakimś puchem. Ciężko powiedzieć czym dokładnie, ale sprawiało to, że niezwykle wygodnie się na nich siedziało i spożywało posiłek, który stanowił główną atrakcję po zakończonym tańcu. Śniadanie składało się z kilku dań. Pierwszą z nich stanowił ryż z kiszonymi śliwkami. Mimo że Mei niekoniecznie chciała, to było także coś na ciepło w postaci Miso. Jako dodatków nie zabrakło umeboshi (morele marynowane w soli), natto (sfermentowana soja) i marynowanych warzyw. Pamiętał o tym, że jego towarzyszka posiada słabość do owoców, stąd przyniesiono ich całą masę. Mogła wybrać, co tylko chciała. Oprócz tego nie zabrakło także przekąsek w postaci Tamagoyaki (roztrzepane jaja z dodatkiem sosu sojowego) oraz Ikanago (słodkie suszone rybki niewielkich rozmiarów). Główną atrakcję stanowiło jednak coś ekscentrycznego. Na stole pojawił się wędzony węgorz. Wisienkę na torcie stanowiła tradycyjna zielona herbata serwowana na zimno - Nie mogłem się zdecydować, co byś chciała. Dlatego mamy pełen serwis - zrobił głupkowaty uśmiech po sprezentowaniu jej czegoś na wzór "stołu szwedzkiego". Było tego zdecydowanie za dużo dla ich dwójki, ale kto bogatemu zabroni? Nie zapomniał także o Hachiro, który otrzymał głównie węgorza, ale nie zabrakło także słodziutkich rybek oraz Tamagoyaki. Nie wiedział dokładnie co tak właściwie on je. Jeśli nie będzie czegoś chciał, to najwyżej nie zje. Powracając jednak do zastawy na ich stole, to wszystko odbywało się zgodnie z etykietą. Cała ta zastawa znajdowała się przed nimi, a oni przed sobą dostali czyste talerzyki oraz pałeczki, którymi mogli czerpać to, na co mieli akurat ochotę - Jakiś pomysł, od czego zaczniemy? Fajnie by było przeżyć to doświadczenie razem - wyszczerzył zęby, czekając na reakcję Mei.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 20 sie 2021, o 03:33
Była dumna z własnych postępów. Kroki, które stawiała wydawały się swobodniejsze oraz bardziej płynne. Mogłaby nawet zamknąć oczy, a nie doprowadziłaby do katastrofy. Widziałaby wszystko w umyśle, zupełnie jakby posiadała program odtwarzający rzeczywistość. Do tego czerpane wrażenia różniły się od tych towarzyszących w parku. Wtedy jeszcze się szkoliła, myśląc jedynie o zapamiętaniu wszystkich sekwencji. Z kolei teraz podłoga była dla niej tak odległa jak słońce od planety. Przynajmniej w pierwszej fazie - Powoli? - zdziwiła się, nieco szerzej otwierając oczy - W takim razie potrzebuję więcej lekcji tańca, a raczej praktyki - podobnie jak on, mogłaby się tak obracać przez resztę dnia. Podczas tej jednej czynności, odczuwała tyle szczęścia, że wszystkie troski odlatywały poza linię horyzontu. Mogłaby w taki sposób się narkotyzować w nieskończoność, lecz w tym wypadku wyznacznikiem stało się jedzenie.
Pokarm był jedyną rzeczą, która mogłaby wyrwać ich z tej napędzającej się pętli, a jednak potknięcie się o własną stopę, wyprzedziło fizjologię. W tym czasie widziała, że duża ilość talerzyków jest niesiona do loży najbliżej wyjścia, przez co przynajmniej wiedziała, gdzie mają usiąść. Z kolei lis, który mylnie wybrał inne miejsce, wstał i podszedł do nieznajomych, przyglądając się czekającej ich uczcie. Za nim niebieskowłosa mogła podziwiać umiejętności kucharzy, zastała Senju w dość dziwnym stanie. Stał jak słup soli, byłoby dobrym stwierdzeniem, zwłaszcza, że potrzebował dodatkowego bodźca do ruchu - Wszystko w porządku? Nie wiedziałam, że tak Cię zaskoczę - zapytała z troską, w czasie podróży na ich miejsca. Nie było sensu ukrywać, że przejęła się jego stanem. Może właściwie nie powinna tak robić? Zamyśliła się na moment, siadając koło szlachcica.
Musiała przyznać, że było jej całkiem wygodnie. Trochę za miękko jak na jej standardy, lecz nie narzekała. Jedzenia przed nimi było sporo i co najważniejsze znalazły się owoce, dlatego musiała pomyśleć od czego będzie chciała zacząć. Większość z tych rzeczy już próbowała, lecz wiadomo smak się nieco różnił w zależności od umiejętności kucharza. Stąd liczyła, że jego pracownicy postawili poprzeczkę naprawdę wysoko. Brakowało jej czegoś lokalnego, coś co mówiłoby "Znajdziesz mnie tylko w Shinrin". Jednakże nie powiedziała tego na głos. Po pierwszej potrawie, która słynęła w prowincji, spodziewała się większego wyboru na obiad, niż o tej porze - Właściwie mogłam sama poprosić, byś tyle wziął. Ciekawiło mnie strasznie jak gotują wasi kucharze, a teraz dostałam taką możliwość. W skrócie dobry wybór - pochwaliła go z szerokim uśmiechem, w dalszym ciągu zastanawiając się, co powinno pójść na pierwszy ogień.
W tym czasie, gdy niebieskowłosą dręczył wybór, lis postanowił zabrać się za przyniesioną rybę. W jego odczuciu była dobra, jednakże nieporównywalna do różnej maści ptaków. Najchętniej zjadłby sobie kurczaka albo przepiórkę, oj zdecydowanie to drugie. Aż na samą myśl zbierała mu się ślina. Przełknął ją przed kolejnym kawałkiem i zabrał się za tamagoyaki. Myślał też o jagodach, ale oto postanowił poprosić kobietę później.
- Właściwie możemy zacząć od węgorza, a potem dostosuje się do obranego przez Ciebie kursu. Tylko powiedz, co wybierasz, bym wiedziała, w którą stronę pokierować pałeczki - poinformowała go z nieukrywaną ekscytacją, kładąc sobie część potrawy na czysty talerzyk - Itadakimas - dodała przed skosztowaniem i po jednym kęsie, wolną dłoń przyłożyła do swojego policzka. Nozdrza już wcześniej kuszone były aromatem nabytym podczas procesu wędzenia, lecz nie spodziewała się, czegoś tak dobrego. Mięso było tak miękkie, że rozpływało się na języku, zaś samo umami przyprawiało o drgawki. Dzięki niemu wszystko było bardziej wyraźne oraz intensywne. Słony smak, również przypadł jej do gustu, przez co potrzebowała chwili, aby otrząsnąć się z "pierwszego wrażenia" - Cudowna potrawa, pełna wyrazu oraz powszechnego przy mięsnych potrawach umami. Aż chciałoby się dokładki, lecz patrząc na resztę apetycznych rzeczy, szkoda byłoby ich nie spróbować i zamiast tego opychać się węgorzem - same słowa ciężko przechodziły jej przez usta, bo naprawdę chciała porzucić wszystkie inne talerze dla tego przepełnionego arcydziełem. Ponad to miała jeszcze owoce przed sobą, a na nie zawsze musiała mieć miejsce - Jak Tobie smakowało oraz co następne? Jesteś kapitanem naszego kursu, dlatego oddaje podniebienie w Twoje ręce.
Po tych słowach przekazała jedną jagodę dla towarzysza, który wiedziała, że za nimi przepada i właściwie podążała za blondynem. Oczywiście, do czasu, aż starczyłoby miejsca w żołądku na różnej maści pyszności obfite w fruktozę. Te zaliczała niemalże za każdym razem, gdy zobaczyła, a że z takim nałogiem nie potrafiła walczyć, cóż... Mogła jedynie utwierdzić Senju, co do swojej słabości. Z kolei, skoro po jedzeniu mieli uderzyć prosto na pole treningowe, wolała uprzedzić chłopaka w jednej, konkretnej rzeczy - Przed pójściem na miejsce, gdzie miałeś zademonstrować swój styl walki, będę potrzebowała chwili, aby się przebrać. Dlatego zobaczę, gdzie znajduje się punkt docelowy i szybko pobiegnę, zostawiając Cię na chwilę z lisem. Czy taki układ Ci odpowiada?
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 20 sie 2021, o 16:57
Zwykły całus w polik, a potrafił wprawić go w tak dziwny stan. Zupełnie jakby padł ofiarą jakiejś iluzji i nie był w stanie drgnąć. Mei rzuciła na niego czar, a potem jeszcze wydawała się zgrywać zdziwioną - Tak... Wszystko w porządku. Po prostu zaskoczyłaś mnie - mało powiedziane. Po poprzednich doświadczeniach był to prawdziwy szok, ponieważ w życiu by nie podejrzewał, że otrzyma "dziękuję" w takiej formie. Czyżby nie tylko on wyciągał wnioski na temat swoistej relacji łączącej tę dwójkę? Mei zdawała się stawiać przede wszystkim na aspekt "duchowy". Niezwykle istotne dla niej byłoby znaleźć w oparcie w drugiej osobie, dobrze czuć się w jej towarzystwie i móc po prostu pogadać... Tak mu się przynajmniej wydawało. Z kolei on równie dużą wagę przywiązywał do nieco bardziej namacalnej formy. Jakikolwiek kontakt fizyczny, czy swoista nagroda jak chociażby ten całus miały znacznie większą siłę niż słowa. Poniekąd z tego też wynikało wcześniejsze przysłowiowe przypieranie kobiety do ściany. Bardzo potrzebował jakiejś namacalnej formy na wyrażenie swoich uczuć.
Zaczęli degustację... Na pierwszy ogień może odrobina na temat lisiego przyjaciela Mei, by potem nie zawracać sobie nim głowy. Posiłek, który otrzymał był tak samo doskonałej jakości, jak ten na stole Kazumy i Mei. Senju nie znał jednak jego upodobań, stąd nie wpadł na poproszenie o przyrządzenie drobiu. Inaczej się to prezentowało w przypadku niebieskowłosej. Dieta na wyspach bogata była we wszelkiej maści ryby i owoce morza. Zdradziła mu także ona, że wręcz uwielbia jeść owoce, ale takie z drzewa. Stąd wybór na zastawę padł taki, a nie inny. Zdecydowanie mógłby postawić na jakiś specjał regionalny, ale te zazwyczaj serwowane były na ciepło. Zresztą śniadanie stanowiło bardzo ważny element porannej "rutyny" dostarczając energii na cały dzień. Zresztą zawsze istniało ryzyko, że coś nie przypadnie Mei do gustu. Wolał nie ryzykować, zwłaszcza że zakładał mały pokaz także ze strony kobiety. Bo czemu nie?
Powracając do dwójki siedzącej przy stole, to pałaszowanie rozpoczęli od węgorza zgodnie z sugestią niebieskowłosej. Zwiedzanie smaków niekoniecznie było jakąś nowością w jego przypadku. Doskonale zdawał sobie sprawę z umiejętności zatrudnionych w posiadłości ludzi. Z niczego byliby w stanie wyczarować zjadliwy posiłek, stąd jeszcze zanim spróbowałc to już wiedział, że będzie to wyśmienite danie. Wpierw jednak odrobina kultury, która w niczym nie zawadzi - Itadakimasu - odpowiedział w stronę Mei, również życząc jej smacznego posiłku. Pierwszy kęs był niezwykle miękki. Mięso rozpływało się w ustach niczym cukierki. Wyczuwalny był charakterystyczny wędzony posmak. Coś, w czym Kazuma bardzo gustował przy rozmaitych kategoriach pożywienia, które były wędzone. Nie tylko w rybie. Pasował mu ten aromat, choć nie wywoływał aż takiej ekscytacji, jaką mógł w przypadku Mei. Wynikało to z przyzwyczajenia. W końcu jadał wykwintne posiłki na co dzień, stąd jego kubki smakowe były przyzwyczajone do wysokiej klasy - Tak... Niezwykle im się udał ten węgorz. - jako kolejny punkt "wędrówki" obrał sobie ryż z kiszonymi śliwkami, choć w niewielkiej ilości. Sam w sobie był niezwykle zapychający, a przecież bawili się w koneserów - Spróbujmy tego. Najpierw samego, a potem razem z umeboshi - połączenie nieco ekscentryczne, ale od czegoś to wszystko na stole było. Mogli swobodnie mieszać i odkrywać nowe połączenia smaków. Doświadczenie było zgoła odmienne, aczkolwiek jak najbardziej pozytywne. Zwłaszcza gdy dodał umeboshi. Odpowiadało mu to znacznie bardziej od samego węgorza, mimo że gustował we wszelkiej maści mięsach. Na dokładkę przegryzł to wszystko, biorąc jedną Ikanago. Na twarzy wymalował się grymas rozkoszy - Mmmmm.... - wydał z siebie dźwięk zadowolenia - Pyszne. - naszło go na pytanie w kierunku Mei - Masz jakiś pomysł na owoc, który by do tego wszystkiego pasował? Może do węgorza? - pytał, podczas gdy brał się za Tamagoyaki w oczekiwaniu na propozycję ze strony niebieskowłosej. Gdy padła to chciał skosztować jej połączenia. Nie zapominał także o umoczeniu ryby w natto dla uzyskaniu nowej nuty smakowej przesyconej sosem sojowym. W drodze formalności osobno od połączenia zaproponowanego przez Mei. By czasem go nie zepsuć...
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 20 sie 2021, o 18:51
Doskonale zdawała sobie sprawę z uczuć chłopaka do własnej osoby. Jednak, co z tego, jeśli wiedziała, a dalej nie rozumiała skąd wynikały, ani w jaki sposób się narodziły. Życie szlachcica z pewnością było otaczane przez dużą ilość różnych dam, które swoją urodą mogłyby zagrozić niebieskowłosej. Mimo to padło na nią, wprawiając ją w stan, którego słownie nie potrafiła opisać. Poruszała się na cienkiej granicy, gdzie każde źle dobrane słowo mogło doprowadzić do gniewu szlachcica, a przecież sama forma podziękowania wydawała jej się nad wyraz trafna. Podobnie gentelman zachowywał się, gdy dziękował damie za taniec. Pocałunek w dłoń, był dla niej czymś w rodzaju tego serwowanego w policzek. Z resztą podobnie myślała w parku, lecz przerwano jej, za nim zdążyła, cokolwiek zrobić.
Siadając na miejsce, cieszyła się, że właściwie z Kazumą było wszystko w porządku. Odkąd zaczęła go traktować jako potencjalną osobę na swojego towarzysza, a także zaczęła się zwierzać ze swoich sekretów, wszystko się samo układało. Jednakże gdzieś z tyłu głowy, nie wiedziała, co powinna zrobić oraz jakie kroki poczynić, aby zachować to w układzie jaki aktualnie panował. Według jej myśli miało iść powoli, aż sytuacja na stałe by się wyklarowała, lecz do tego potrzebowała czasu. Tak jak z resztą wyjaśnił Hachiro złotowłosemu. Po spróbowaniu pierwszej potrawy, wiedziała, że kolejne będą jedynie przybliżać jej niebo. Prawdziwy błogostan, który mogli osiągnąć nawet z samą degustacją potraw. Jako, że zrzuciła wybór na chłopaka, śmiało przyjęła jego propozycję. Sięgnęła do ryżu z śliwkami, który właściwie nie był rozgotowany oraz doskonale wychodził w kompozycji z kiszonym owocem. Było kwaśne, odświeżające oraz nie mdliło, a w połączeniu z umeboshi? Zdecydowanie bardziej słone, aromatyczne oraz przyjemne dla podniebienia - Zdecydowanie lepiej wypadają w połączeniu, lecz spodziewam się samych pyszności, patrząc na umiejętności waszych kucharzy - skomentowała krótko, po przeżuciu kilku kęsów. Wolała rozkoszować się powoli, nie szybko, od czasu do czasu popijając potrawy zieloną herbatą. Idealnie czyściła kubki smakowe, by na nowo odkrywać kolejne rzeczy. Pozostała cała reszta, czyli miso, natto, tamagoyaki, ikanago, marynowane warzywa, a także owoce. Sięgnięcie po coś słodkiego było dobrym ruchem, lecz nie potrafiła sobie wyobrazić jak po takiej odskoczni sięgnie po coś sfermentowanego lub bardziej wytrawnego. Zawartość żołądka ciągle się mieszała, dlatego musiała pomyśleć, co byłoby najodpowiedniejsze. Miała niemałą ochotę na miso, podobnie jak na ikanago. Dlatego na przekór Senju, wzięła najpierw miseczkę z niewielką ilością miso, w której mogła znaleźć kilka kawałków tofu. Wzięła ją oburącz, nie trudząc się ze znalezieniem drewnianej łyżki, po czym przechyliła zawartość do buzi, upijając co najmniej połowę - Umai - skwitowała, patrząc w górę. Nawet ciepło dania jej nie przeszkadzało, zwyczajnie rozgrzało ją od środka. Biały zamiennik mięsa był idealnie przyprawiony nie tylko poprzez dorzucenie miso, ale i własną mieszankę przypraw. Tęczówki zalśniły, zaś po odłożeniu miseczki, usłyszała pytanie, które wyrwało ją z transu. Spojrzała zaciekawiona na chłopaka, myśląc nad prawidłową odpowiedzią. Wędzona ryba oraz jakiś owoc, co takiego idealnie by podkreśliło charakter arcydzieła? Odpowiedź niemalże narzuciła się sama - Cytryna albo pomarańcza, polecałabym to pierwsze, ale z drugim też będzie w porządku. Cytrusy są idealne do ryb, odświeżają ich tłustość, tak, że wydają się o wiele lżejsze i przyjemniejsze - wzięła plaster owocu, o którym opowiedziała, po czym zrobiła coś, czego właściwie nigdy nie zrobiła. Pałeczkami chwyciła kawałek ryby, po czym wolną dłonią zgięła krążek by kilka kwaśnych kropel spadło na wystawiony język. Następnie za nim zamknęła buzię, położyła niewielki mięsa i całość zamknęła, cicho przeżuwając. Nastała prawdziwa eksplozja, gdzie dobór smaków idealnie się zgrał. Podobny efekt uzyskałaby gdyby część soków wycisnęła bezpośrednio na węgorza, ale czy tak nie było ciekawiej? Całe przedstawienie przypadło jej do gustu, zaś świeżość oraz lekkość czule objęła podniebienie. Miejsca w brzuchu pozostało raptem na owoce - była zdecydowanie zadowolona. Po chwili spojrzała na Kazumę, czy przypadkiem nie przestraszyła go swoim pokazem - Możesz równie dobrze przenieść soki cytrusa bezpośrednio na danie, efekt będzie taki sam. Jednakże nie powiem, było to niezwykłe doświadczenie - zaśmiała się promiennie, by sięgnąć po czarkę z matchą - Nie mam za dużo miejsca, dlatego... Skonsumuję tylko parę owoców i mi wystarczy - chwyciła za jedno grono, by słodki smak pochwycił ją bez reszty. Była przy tym taka bezbronna. Same owoce wystarczyłyby jej na cały dzień, a konsumowanie ich traktowała jak największą przyjemność - Mei-sama, mogę Cię prosić o parę jagód? - zapytał lis, patrząc na nią swoimi wielkimi, niebieskimi oczami. Uśmiechnęła się do niego figlarnie - Powiedz aaa - poleciła mu, po czym gdy otworzył pysk, podała mu kilka proszonych kulek - Zapomniałam jak je uwielbiasz - parsknęła, przechodząc podekscytowanymi ślepiami do samego szlachcica - Jak Ci się podobało? Jedzenie tutaj macie naprawdę pyszne - pochwaliła całokształt zaserwowanych talerzyków i odprężyła się na oparciu. Właściwie, gdy tylko chłopak skończy, mogli się zbierać. W końcu potrzebowała chwili, aby się jeszcze przebrać, pokazując mu co takiego przyszykowała na demonstracje.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 20 sie 2021, o 23:14
Uczta trwała w najlepsze, a oni niczym wytrawni znawcy delektowali się każdym kęsem przygotowanych przez kucharzy potraw. Najpierw wersja bazowa w "oryginale", a potem ekscentryczne połączenia ich własnego autorstwa. Mowa rzecz jasna o owocach dla uzupełnienia smaku. Wpierw jednak pomiędzy dwójką przy stole odbyła się krótka pogawędka na temat im w tym momencie najbliższy, o jedzeniu - Też tak myślę. Chociaż lubię jeść ryż nawet bez niczego. Może nie jest to jakieś wykwintne danie, którego można by się spodziewać na szlacheckim stole, ale jest w nim jakaś magia. Doskonale pasuje do praktycznie wszystkiego i jest dostępny dla każdego. Jeśli szukać jakiejś boskiej interwencji to było nią chyba danie ludziom ryżu - sprytnie nawiązał tutaj do tematu, który poruszali przed pójściem spać. Nie miał zamiaru wdawać się w teologiczne dysputy, ale jakoś sama mu to ślina na język przyniosła i nie potrafił się powstrzymać od użycia takiego porównania.
W dalszej części uczty doszło do pewnej anomalii. Pomimo że to on miał robić za kierownika, to Mei postanowiła wybić się poza scenariusz i sięgnąć po Miso, gdy nie była to jego kolej. Kazuma spojrzał się na nią lekko pytającym wzrokiem i postanowił się dostosować do jej "fanaberii", również chwytając za miseczkę w jego sąsiedztwie. Jak mieli wspólnie degustować i kontemplować prowadząc dyskusję na temat rzeczy, które wkładają do buzi, to nie mogło być tak, że rozbiją się na drobne. Toteż spróbował w tym samym czasie co niebieskowłosa. Upił nieco mniej, przemieszczając płyn po całej jamie ustnej, jakby chciał wydobyć z niego wszystkie nuty smakowe, jakie tylko miał do zaoferowania. Faktycznie było bardzo smaczne, ale nie w jego guście. Przedziwne to było doświadczenie, gdy patrzy się na drugą stronę wręcz zachwyconą tym, co właśnie spożyła, a samemu ma się pewne obiekcje, ale nie co do jakości dania. Postawił tutaj na małe kłamstewko, przytakując słowom wyrażającym zachwyt.
Główny gwóźdź programu stanowiły eksperymenty z owocami i węgorzem. Doskonale zdawał sobie sprawę z zamiłowania kobiety do tego daru natury, toteż był ciekaw, cóż takiego zrobiłaby, gdyby miała taką możliwość. Wybór padł na cytrynę, choć zachwalała jeszcze pomarańczę - W takim razie spróbuję obu tych wariantów - z uwagą przyglądał się temu, w jaki sposób dodała soku do węgorza niebieskowłosa. Spodziewał się raczej wyciśnięcia go na talerzu, ale jak się bawić to się bawić. Zrobił dokładnie to samo, kładąc kawałek na język i wyciskając na niego sok. Uderzył go kwaśny posmak, przy którym mimochodem zrobił nietęgą lekko pokrzywioną minę - Dobre, ale chyba nie dla mnie. Zdecydowanie za kwaśne . Zobaczę jak z pomarańczą - tutaj połączenie znacznie bardziej mu leżało i co najważniejsze nie wykrzywiało facjaty. Co prawda nie komponowało potrawy tak doskonale, jak cytryna, ale sama pomarańcza znacznie bardziej trafiała w gusta szlachcica. Zresztą bardzo lubił sok z pomarańczy, więc co mu miało nie pasować?
Zaskakujący punkt stanowiła prośba Hachiro o parę jagód - Jakbym wiedział, że lubi to bym mu pewnie dał do miski - rzucił. Na usta cisnęło się jak zwierze tego pokroju, może jadać tego typu rzeczy, ale najwyraźniej przejął on od swojej właścicielki także zamiłowanie do owoców i akurat jagody mu podpasowały. Kątem oka śledził proces karmienia, sięgając po marynowane warzywa i łącząc je z węgorzem. Lubił owoce, ale akurat ten składnik znacznie bardziej mu odpowiadał. Nastawił się raczej na to, by się najeść, niż bawić w dalsze eksperymenty, zwłaszcza że Mei zadeklarowała zjedzenie jeszcze paru owoców i zakończenie posiłku - Całkiem fajnie im to wyszło. Przy następnej okazji może zjemy coś lokalnego, choć nie wiem, czy trafi w twoje gusta - w końcu nie było tam za bardzo owoców. Raczej stawiano na grzyby, mięso i magiczny składnik w postaci kasztanów w jednej z potraw. Coś takiego stanowiłoby dla kobiety prawdziwy odlot w kosmos, ale niekoniecznie trafiało w jej gusta.
Dojadanie posiłku zajęło kilka dodatkowych minut, aż pojawiło się uczucie sytości. Nie była ona pełna, ale czuł lekką ociężałość - Chyba lekko przesadziłem - rzucił w stronę Mei. Oznaczało to, że nie będzie mógł od razu przejść do pokazu, bo jeszcze puści bełta. Musiał przeprowadzić odpowiednią rozgrzewkę i to "rozbiegać" kupując przy okazji kilka dodatkowych minut - To, jak zbieramy się na pole treningowe, czy może chciałabyś najpierw porobić coś innego? - zapytał. Jeśli chciałaby udać się np. do biblioteki, czy ogrodów pewnie byłby to dla niego dar od losu, bo zdążyłby to przetrawić i nie czuł aż tak ociężały. Coś mu jednak mówiło, że bogowie w tym przypadku nie będą dla niego łaskawi, ale kto wie. Może kobieta wspaniałomyślnie się nad nim ulituje...
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 21 sie 2021, o 02:32
Właściwie nie wiedziała, co powinna powiedzieć, ani jak się do tego odnieść. Dopiero co odnajdowała się w szlacheckim świecie, co sprawiło, iż poczuła nagłą pustkę w głowie. No bo co właściwie jedli wysoko urodzeni zamiast ryżu? Zastanawiała się przez chwilę, przyglądając się potrawie, którą przed chwilą kosztowali. Właściwie, to z ostatnimi słowami nawet bez wiary potrafiła się zgodzić. Białe ziarna były na tyle pospolite, że nieważne gdzieby nie poszła i tak znalazłaby jedno danie, które je zawierało - Nie wiedziałam, że aż tak go lubisz. W dodatku bez żadnych przypraw, czy też podkreślających go składników? Wydajesz się bardziej normalny, niż myślałam - rzuciła żartobliwie, trącając go ramieniem. Byli akurat tak blisko, że dziwiła się, że Kazuma w żaden sposób tego nie wykorzystał. Zamiast tego, razem z nią rozkoszował się jedzeniem, proponując to kolejne talerze. Gdy po krótkim namyśle, wyszła mu naprzeciw, kątem oka dostrzegła jego pytające spojrzenie - Chciałeś przejść do słodyczy, gdy mamy tyle wytrawnych potraw na stole. Dość kiepskie posunięcie, przynajmniej dla żołądka - miała nadzieję, że tyle wystarczy, aby w pełni zrozumiał, o co jej chodziło. Trochę o dobieraniu potraw wiedziała, lecz część właściwie podpowiadała jej własna intuicja. Jeśli mieli raz jeszcze wrócić do ryby, to taki zabieg mógłby się skończyć dość tęczowym pawiem, a tego właściwie próbowała uniknąć.
Zaproponowany wariant spotkał się z aprobatą. Jednakże nie sądziła, iż jej własny sposób zostanie powtórzony. Dobrze wiedziała, że cytryna nie wszystkim odpowiadała w swojej czystej formie. Najczęściej wykrzywiała twarzyczkę, bądź zmuszała do popicia jej czymś smakowym. Z tego względu doradziła, aby zrobił to samo na talerzu, zamiast wrażliwym języku. Jej słowa na nic się nie zdały, gdyż po chwili mogła patrzeć jak szlachcica wykręca - Mówiłam, że możesz to zrobić na naczyniu, ale nie powiem, wyglądałeś zabawnie - rzuciła rozbawiona, przyglądając się konsumpcji wariantu z pomarańczą. Musiała przyznać, iż ta kombinacja o wiele lepiej zdała test, gdyż facjata pozostała niewzruszona. Zaciekawiona sięgnęła po gronie plasterek pomarańczy i musiała przyznać - był słodszy, niż początkowo założyła. Nic dziwnego, iż chłopak pozostał niewzruszony.
- Nie zapytałeś, to nie wiedziałeś, proste - skwitował lis, machając dwa razy puszystym ogonem. Można było powiedzieć, że był w pewnym stopniu na niego obrażony, a przynajmniej tak wskazywałby jego głos. Po wypowiedzeniu tych słów, odwrócił łebek do swojej pani, prosząc niejako o dokładkę. Niebieskowłosa, dawała mu tyle, ile chciał, aż pomachał jej znacząco pyszczkiem. Wtedy zamiast podawać jemu jagody, sama kilkoma się poczęstowała, jednocześnie słuchając opinii szlachcica na temat zaserwowanej im uczty - Właściwie byłam ciekawa, czy w lokalnym repertuarze macie coś pasującego do śniadania, ale skoro coś się nada, to później poproszę kucharzy by zrobili mi coś jutro na drogę. Wyruszamy z Hachiro wczesnym rankiem, dlatego obawiam się, że nie zdążymy, zjeść niczego na miejscu - pogładziła się po niebieskim pasmach, patrząc niepewnie w stronę gospodarza. Nie wiedziała jak zareaguje na tak nagłe dowiedzenie się o jej planach na następny dzień. Sądząc po jego zachowaniu, raczej odpowiadało mu jej towarzystwo. Co praktycznie mogło jej zgotować różne reakcje. Z resztą kobieta, by chętnie została, lecz musiała zobaczyć się z bratem. To miał być ostatni raz jak się spotykają, dlatego chciała odpowiednio się z nim pożegnać. Tak jak na siostrę przystało.
Nie wiedziała właściwie jak to się stało, że złotowłosy tuż przed pokazem, postanowił przekroczyć pojemność swojego żołądka. Dla odmiany białogłowa zjadła mniej więcej osiemdziesiąt procent swojego, porannego zapotrzebowania. W końcu zdawała sobie sprawę, że będą szli na swego rodzaju pole treningowe, więc należało być w formie. Nie szykowała się oczywiście do walki, myślała raczej, iż będzie mu asystować. Jednakże, skoro sytuacja wyglądała w taki, a nie inny sposób, postanowiła to rozegrać nieco inaczej - W takim razie, mam pewien pomysł. Na początek pójdźmy do ogrodu - zaproponowała, stając od stołu. Początkowo Kazuma mógł myśleć, że kobieta okazała mu litość, lecz po dotarciu na miejsce, z pewnością zrozumiał, iż będzie mógł wypocząć, lecz samotnie - Zostawiam Ciebie tutaj, a ja lecę się przebrać. Hachiro, przypilnuj go - i poleciała, puszczając oczko do swojego zwierzęcego kompana.
- Chyba nie tego się spodziewałeś, co? - zagadał do niego lis ze swoim niecnym uśmiechem. Jednocześnie patrzył jak jego pani biegnie przez zieloną część posesji, by wrócić do budynku i zniknąć. Co prawda, podobnie jak Senju nie miał pojęcia, co szykowała niebieskowłosa, przez co położył się sądząc, że zajmie jej chwile, za nim zmieni swój wystrój i wróci.
W tym czasie, Yuki skręcała korytarzami, aż do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i powoli zdjęła swoje ubranie. Planowała dla nich obu niespodziankę, dlatego na bieliznę narzuciła nowe tkaniny, łącząc każdy element ze sobą. To co miało pozostać na wierzchu pozostało, zaś ubrania, które potrzebowała schować pod resztą, starannie ukryła. Założyła jeszcze pas, męcząc się z jego zawiązywaniem z tyłu, po czym wzięła swój wachlarz. Po założeniu go na plecach, położyła kabury do szuflady - Lepiej się nie da - powiedziała do siebie, odwiązując wstążkę z nadgarstka. Tym razem zamiast zostawić włosy tak jak były, postanowiła je związać w połowie. Kilkakrotnie owinęła miękki materiał wokół niebieskich pasm, aby końcowy efekt był odmienny od tego, który zwykle prezentowała w czasie podróży. Kilka kosmyków otuliło jej blade lico, zaś końcówka "kitki" wydawała się objętościowo większa.
Trochę minęło, za nim wróciła. Gdy weszła sandałami na miękką trawę, spojrzała w ich kierunku, ciepło się uśmiechając. Hachiro, który spoglądał na wejście do ogrodu, w chwili zauważenia swojej pani nie mógł oderwać od niej wzroku. Właściwie nie pierwszy raz widział ją ubraną jak kapłankę. Biała góra od kimona z szerokimi rękawami, kończącymi się na nadgarstkach, obi z czerwonym kwiatem o żółtym środku oraz zielonych wstążkach wokół niego, przypominających liście oraz długą łodygę. Do tego hakama w kolorze wspomnianych płatków "rośliny" - Wybaczcie, że musieliście tyle czekać. Możemy ruszać - melodyjny głos wyraźnie skrywał w sobie cień skruchy, który właściwie ukazała w pokłonie w ramach przeprosin. Gdy uniosła górną część ciała, poprawiła wachlarz na plecach, aby sięganie do niego stało się o wiele wygodniejsze - Jak Twój brzuch? - dodała po czasie, powoli rozglądając się po otoczeniu. Właściwie nie za bardzo wiedziała dokąd powinna iść, z tego względu ruszyła za szlachcicem, zastanawiając się jak wyglądało miejsce, do którego ją prowadził. W tym czasie lis wstał na cztery łapy i spokojnie kroczył u boku kunoichi. Postanowił nie komentować jej odzienia, właściwie z jednego powodu. Doskonale wiedział, że to w nim właśnie czuła się najswobodniej.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości