Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 5 lis 2021, o 22:24
Kolejny dzień i... kolejny trening. Tym razem czekało go odrobinę cięższe zadanie niż poprzednio z racji, że już od pewnego czasu krążył mu po głowie pomysł, który chciał przelać na technikę z prawdziwego zdarzenia. Tworzenie czegoś nowego jest zawsze trudniejsze od podążania utartymi ścieżkami. Można to przyrównać do pionierów przedzierających się przez dzikie puszcze, by na końcu swojej drogi założyć nową wioskę, która będzie się rozrastała wraz z upływem czasu i hektolitrów potu podczas wykonywania wszelakich prac.
Ukryty tekst
Skończył szybciej, niż się spodziewał, toteż nie pozostawało nic innego jak zająć sobie czymś czas. Czy to biblioteka, jakiś wystawny obiad, spacer po ogrodzie. Było tego naprawdę wiele. Miał już dość trenowania i szukał szeroko pojętych rozrywek.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 10 sty 2022, o 21:52
Ile to już minęło, kiedy stanęła pod tą bramą? Razem z Hachiro znowu zawitali pod Perłę Hayashimury, zastanawiając się nad tym, czy powinna wspiąć się po murze, czy też poczekać na służbę. Mężczyzna, którego spotkała ostatnio okazał się być szybszy. Gdy tylko zobaczył znajome lico ruszył w jej kierunku. Posłała mu pogodny uśmiech, kłaniając się, gdy tylko stanął po drugiej stronie. Wiedziała, że powinna coś powiedzieć, cokolwiek, co potwierdzałoby jej szczere intencje. Zamiast tego krążyła myślami wokół tematu, który za niedługo miała poruszyć. Szpileczka znowu ją ukłuła - to zdecydowanie nie będzie prosta konwersacja.
Brama się uchyliła, aby wpuścić dwójkę przybyszy. Nikt nie miał problemów z lisem, który ostatnim razem dobrze się sprawował. Nie narobił im żadnego kłopotu na posadzkę, no i rozmawiał jak żywy człowiek - Obiecałam Kazumie, że wrócę, gdzie go zastanę? - zapytała miękkim głosem, patrząc po otoczeniu. W przeciwieństwie do pierwszego razu, teraz mieli słoneczne południe. Jesień jeszcze nie wkradła się do rezydencji, nie ujmując jej żadnych kolorów. Wydawać się mogło, że wciąż było lato, lecz na zewnątrz zrobiło się wyraźnie chłodniej. Ubrała swój szkarłatny sweter dopasowany do jej gabarytów oraz czarne spodnie przylegające do skóry. Skórzane buty miały zapewniać ciepło, podobnie jak czerwony płaszcz. Mogłaby równie dobrze odziać się nieco skromniej, lecz lepiej było sprawiać wrażenie osoby normalnej. Mieszkańcy Shinrin mogliby podejrzewać coś, a tak wtapiała się idealnie w tłum. No może nie do końca. Rozpuszczone włosy w kolorze oceanu, a także dwukolorowe ślepia, wciąż zapewniały jej wystarczająco widowni. Westchnęła.
Na szczęście złotowłosy nie znajdował się za daleko. Przebywał w rezydencji, przez co musiała udać się do środka, zdjąć buty i ruszyć w jego stronę. Dała lisowi pięć minut na załatwienie spraw poza posesją, po czym dołączył do niej przy schodach. Do tej rozmowy potrzebowała jego obecności, w razie gdyby wpadła w niezłe tarapaty. Oczywiście, zakładała najlepszy możliwy scenariusz, aby nie katować siebie ponurymi wizjami. Wystarczyło, że pozbyła się koszmarów, nie chciała przechodzić przez kolejne.
Otworzyła powoli drzwi do biblioteki, zaglądając do środka. Z promiennym wyrazem twarzy przyglądała się Senju, pogrążonym w lekturze - Moshi Moshi - zawołała, szeroko się uśmiechając. Specjalnie nie wysyłała mu listów, chcąc go zaskoczyć i zobaczyć, jak zareaguje na jej przybycie. Wcześniej uprzedziła, żeby nie informowali chłopaka o jej przyjściu. Sama do niego pójdzie, pokazując, że przyszła z wizytą - Dawno się nie widzieliśmy, czyż nie? - przechyliła głowę, wślizgując się do pomieszczenia. Hachiro skinął na przywitanie głową i usadowił się koło fotela, które sobie ostatnio upatrzyła. Prawdopodobnie myślał, że znowu się w nim usadowi, lecz nie miała takiego zamiaru. Przeszła przez pomieszczenie, tak by stanąć naprzeciwko czytającego. Bądź jeśli wyjdzie jej naprzeciw, to żeby spotkali się w połowie drogi. Miała ogromną ochotę, aby go przytulić. Co z resztą uczyni, gdy tylko znajdzie się w jej zasięgu - Czy prezent dalej się trzyma? - zapyta szeptem, będąc ciekawa jego losów. Po tym jak ostatnio pobiegł, przeczuwała, że zabrał kwiatek do najchłodniejszego miejsca.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 11 sty 2022, o 00:37
Dzień ten nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle innych. Zupełnie nic nie wskazywało na to, że mogłoby się wydarzyć coś, co oderwie od Kazumy od rutyny, którą narzucił sobie ostatnimi czasy, ciężko trenując i pogłębiając swoją wiedzę na rozmaite tematy. W końcu, gdy rzeczy doczesne nie odrywały go od doskonalenia się w swoich sztukach, to z każdym wylanym potem przybliżał się do celów, które sobie postawił. Ustalenie sobie schematów działania i kurczowe trzymanie się ich może i nie zaliczało się do rzeczy pasjonujących, ale utrwalało dobre wzorce. Bez reżimu wprowadzonego do własnego życia każda wymówka byłaby dobre. W przypadku jednorazowego odpuszczenia sobie kolejny raz będzie równie dobry i człowiek zaprzestaje się rozwijać, a w mniej radykalnej formie dokonuje postępów znacznie wolniej.
Dzisiejszy dzień upływał Kazumie przede wszystkim na nauce. Stąd jego obecność w bibliotece, choć nie była to nauka typowa dla shinobi. Zagłębił się w lekturę dotyczącą sytuacji geopolitycznej na terenach Sogen. Planował wziąć udział w wojnie, ale chciał lepiej zrozumieć co się tam dzieje. Pozwoli mu to podejmować lepsze decyzje w ogniu walki, jak i poszerzy odrobinę horyzonty. Co prawda klan Senju posiadał wielowiekową historię rywalizacji z klanem Uchiha i raczej spojrzenia na nich co by nie wyczytał, nie zmieni. Pewna niechęć kiełkuje niczym małe nasionko już od najmłodszych i wymagałoby to wręcz wyrwania całej rośliny z korzeniami, a nie przeczytania czegoś ciekawego w książce. Posiadał jednak otwarty umysł i nie zamykał się na nowe fakty. A te... cóż... niekoniecznie byłyby w stanie sprawić, że zacznie postrzegać to wszystko w inny sposób. Co prawda to nie Uchiha byli agresorem, ale czemu się tu dziwić? Zasłużyli sobie na swój los latami źle prowadzonej polityki, a kolejne strony, w których zatapiał wzrok, jedynie to potwierdzały.
Informacje na temat wojny mógł czerpać także z innych miejsc. Książka przedstawiała jedynie szerszą perspektywę, nie biorąc pod uwagę ostatnich wydarzeń. O tych słyszało się głównie z ust podróżników i kupców, dla których Hayashimura stanowiła przystanek podczas podróży. Przez ten cechował się jednak stronniczością. Jedni opowiadali o ludobójstwie, inni z kolei życzyli źle Uchiha. Ile osób tyle wersji. Wyciągnąć się dało jedynie, że wojna to jedno wielkie gówno, na którym cierpieli absolutnie wszyscy.
Miał także czas na pewne przemyślenia dotyczące jego spotkania z Mukuro Senju, liderem klanu Senju. Wizyta ta w zupełności nie pokryła się z jego przewidywaniami. Choć... w pozytywny sposób. Była ona zupełnie inną osobą, niż to sobie wyobrażał. Raczej stawiał na kogoś znacznie sztywniejszego i bardziej wycofanego, a tak właściwie... to mu matkowała, udzielając rad i patrząc na to wszystko z zupełnie innej perspektywy. Poza tematami bardziej typowymi dotyczącymi samej ścieżki shinobi Kazumy i jego dokonań pojawił się także wątek Mei. Pozwoliło mu to spojrzeć na to wszystko z odrobinę innej perspektywy i... chyba nabrać odrobiny dystansu? A może to po prostu jej nieobecność już od jakiegoś czasu? Co prawda wywoływała w nim masę emocji, ale znali się niezwykle krótko. Nie zdążył się jeszcze do niej aż tak przywiązać, przez co jej ewentualne kłamstwo i brak powrotu nie odbiłoby się na nim aż tak mocno, jak zakładał. Nie oznaczało to, że nie miał nadziei. Nic z tych rzeczy. Ogromnie ucieszyłby się na jej widok i przywitał z otwartymi ramionami. Była ona przecież jednym z powodów, dla których tak bardzo chciał wybrać się na wojnę. Nie chodziło jedynie o chęć wykazania się, ale i będzie w stanie dobrze się przyjrzeć. To właśnie tam tak naprawdę dowie się, jaka jest i czy słusznie uważa, że można jej zaufać.
Zastała go rozwalonego na kanapie i wpatrującego się w książkę. Musiał usłyszeć jej kroki, bo jeszcze zanim zdążyła się przywitać, to oczy przeniosły się na nią samą - A witam serdecznie. Nie spodziewałem się - zamknął wolumin i odłożył go na stolik, podnosząc się z kanapy, podczas gdy niebieskowłosa zmierzała w jego stronę - Ano trochę czasu minęło. Na szczęście nie zacząłem się nudzić, załatwiając parę spraw i ciężko trenując. - powoli ruszył w jej stronę, niejako przecinając szlak. Nie spotkali się jednak w połowie drogi, a kilka kroków od miejsca, w którym pierwotnie go zastała. Sam miał ochotę ją mocno przytulić, stąd podświadomie nawiązali nić porozumienia, dążąc do tego samego - Kwiat? Cóż dobre pytanie. Schowałem go w zimnym miejscu i co jakiś czas tam zaglądałem. Ostatni raz jakieś dwa dni temu i jeszcze się trzymał. - mógłby skłamać, że doglądał go każdego dnia, ale zwyczajnie zajęty przeróżnymi sprawami tego nie robił. Sam był ciekaw, jak potoczyły się losy niezwykłego prezentu, który otrzymał od Mei - Możemy sprawdzić, jak chcesz. Przy okazji opowiesz mi, co tam ciekawego działo się pod twoją nieobecność. Oczywiście, jeśli chcesz. - wyciągnął pewne wnioski z ostatniej wizyty kobiety i ostatnie czego chciał to zbyt mocno naciskać. Sam zresztą miał ciekawe nowiny na temat rozmowy z liderką. Nie było jednak pośpiechu. Mogli spokojnie porozmawiać na rozmaite tematy, a nie od razu przechodzić do tych dotyczących przygód w najgorszym możliwym miejscu, którym z pewnością było teraz Sogen skąpane w krwi swoich mieszkańców.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 11 sty 2022, o 11:01
Czuła dziwną ulgę. Wystarczyło spojrzeć na wylegującego się szlachcica i wracała głową do tamtych dni. Beztroskie chwile wypełniły czaszkę, oddalając przykre myśli. Wspólny trening, taniec w sali balowej, czy też gotowanie w ciemnej kuchni. Miała nieodpartą ochotę, aby powtórzyć któryś z tamtych momentów. Jeden z nich, aż kusił, aby wdrożyć jak najszybciej w życie. Nie miała zamiaru mu tego zapominać, czy też wywinąć się kiepską wymówką. Miał wystarczająco dużo czasu, prawda? Oczy zalśniły od ekscytacji, kolejny niecny plan czekał na wdrożenie.
Nie chciała przedłużać, ani zwlekać z tematem, lecz nie mogła z tym wyskoczyć od razu. Zasady etykiety nakazały się przywitać oraz dopytać o sprawy bieżące, nie zaś wybiegać z czymś, co mogłoby zostać źle odebrane. Tylko czy pragnienie prawdy, mogło być czymś niepożądanym? Jeśli źle to ubierze w słowa, może wyjść z tego coś, co niekoniecznie mu się spodoba. Zaczęcie od wybuchu złości, od razu po powrocie? Poczuła się prawie jak w parku, gdzie zobaczyła drugą stronę monety. Pokazał jej wiele stronic tej zawiłej książki, lecz czemu ciągle miała wrażenie, jakby coś przed nią zatajał? Szczerość była istotnym fundamentem tej relacji oraz chroniła ją przed tym, o czym mówił Natsume. Pamiętaj o dumie wmawiała sobie, lecz podświadomie chciała mu ufać. Pragnęła pierwszego towarzysza, dowiedzieć się z czym to się wiąże. Uczucie pustki i samotności wprawiło jej drobne ciało w drżenie. Mimowolnie zamknęła powieki w jego ramionach, oddając się chwili milczenia. Pozwoliła ciepłu otulić skostniałe ciało, dać się jemu zatracić i zapomnieć.
Pozwoliła sobie skupić się na jego słowach, miękkim głosie i znanym jej akcencie. Nie tylko ona oddała się ciężkim treningom. Oboje postawili na rozwój, przez co mimowolnie zapragnęła zobaczyć, czy coś się w nim zmieniło. Dwukolorowe ślepia przyjrzały się szlachcicowi, błądząc po jego rysach twarzy, złotych włosach oraz ramionach, które ją otaczały. Zerknęła w dół, na ich zlepione ciała. Dłonią delikatnie musnęła kark, fizycznie nie dostrzegła nagłych zmian. Wzrost pozostał niezmienny, ciągle nad nią górował, ale w taki sam sposób jak zapamiętała. Uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku - W takim razie chętnie zobaczę jak się trzyma oraz opowiem o swoich przygodach, choć nie wiem czy opowiastki związane z treningiem, będą tak ciekawe jak mogłyby się wydawać - parsknęła wiedząc, że dany im czas powoli się kończy. Nie chciała opuszczać biblioteki, nawet jeśli to wydawało się o wiele łatwiejsze. Nie była tchórzem, problemy zawsze konfrontowała, stając z podniesioną głową. Wymknęła się z czułego objęcia, wskazując dłonią kanapę, na której się usadowiła.
Książka, którą odstawił mówiła o sytuacji geopolitycznej Sogen. Najwidoczniej przygotowania do wojny zostały rozpoczęte, nawet jeśli nie zdawał sobie sprawy z właściwości Sharingana. Będzie musiała mu o nich opowiedzieć dla jego własnego bezpieczeństwa, lecz nie teraz. Najpierw konfrontacja, dopiero później następny krok w kierunku rozeznania w sytuacji. Potrzeba porównania informacji oraz pogadania o zdolnościach w jakich się rozwijali, zeszła na drugi plan, nawet jeśli niezwykle ją to interesowało - Najpierw chciałabym porozmawiać z Tobą na inny temat. Spacer po rezydencji może poczekać - usiadła nie blisko, ale również nie daleko, tak kilka centymetrów dalej. Sylwetkę skierowała w jego stronę, ramieniem opierając się o miękkie oparcie - Pamiętasz tamten dzień, kiedy odzyskałam swoje wspomnienia oraz to, co mi powiedziałeś? - zaczęła powoli temat, wpadając w szczelinę, którą stworzyła - Najpierw powiedziałeś, że uciąłeś sobie krótką pogawędkę z Hachiro, a później, że poukładałeś sobie wszystko w głowie. O czym rozmawialiście? Nie chciałabym, aby między nami były sekrety, nie teraz gdy wróciłam i planuję zostać na dłużej - uśmiechnęła się ciepło, spoglądając w jego karmazynowe oczy. Głos miała łagodny, nic nie wskazywało, aby kryło się za nimi coś więcej. Mówiła szczerze oraz otwarcie, pragnęła jedynie prawdy. Czy od razu powie jej wszystko? Zmusi do ciągnięcia za język? Przechyliła lekko głowę, zachęcając do swobodnego mówienia.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 11 sty 2022, o 14:36
Cóż to było za wspaniałe uczucie móc znowu zobaczyć Mei i... zatracić się w jej objęciach. Mimo że przywitał ją całkiem neutralnie, to z każdym krokiem kierowanym w jej stronę serce zaczynało bić mu coraz mocniej, wygrywając radosny rytm. Czuł jak po całym ciele przeszły mu ciarki, gdy wreszcie mógł ją objąć. Trwał tak... dobre parę sekund w milczeniu, zanim przerzucili się paroma zdaniami. Wyglądało na to, że zanim sprawdzą co z podarunkiem, to konieczne będzie wygodne usadowienie się na kanapie i przeprowadzenie rozmowy. Odrobinę zaskoczyła go swoim pytaniem, bo sam nie przywiązywał jakiejś większej wagi do rozmowy, którą przeprowadził z Hachiro. Ot przerzucenie się argumentami i podążanie w dalszej relacji z Mei wytyczoną przez lisa ścieżką. Potraktował to jako ostudzenie zapału i parcia na szkło. Coś, co ukazało mu spojrzenie na całą tę przedziwną sytuację z zupełnie innej perspektywy kogoś, kto znał kobietę znacznie lepiej niż on - Odrobinę zaskoczyłaś mnie tym pytaniem. Usiądźmy więc - zwolnił uścisk i wskazał jedną z dłoni, że powinni udać się na wygodne miejsce. Przecież nie będą rozmawiać o tym, stojąc. Co prawda przytulanie się miało swój urok, ale nie traktował tego jako coś intymnego. Temat zupełnie nie wpasowywał się w kategorię czegoś dla dwójki mających się ku sobie osób.
Zaprowadził Mei i usadowił się wygodnie, czekając, aż ta także będzie się czuć komfortowo, po czym przeszedł do tego, co chciała usłyszeć. Nie miał zamiaru kryć się z tym, co powiedział mu lis, choć jeśli nie będzie takowej potrzeby, to nie będzie wdawał się w zbędne detale, tym bardziej że wyparł już część konwersacji z głowy i ciężko byłoby mu przytaczać dokładnie jakie słowa tam padły - A więc... Po twoim udaniu się do pokoju ucięliśmy sobie rozmowę, podczas której Hachiro krytykował moją postawę względem ciebie. Przybrała ona dosyć dużą temperaturę, ocierając się o agresję słowną względem siebie. Wyjaśniliśmy sobie parę kwestii, przedstawiając spojrzenie na całą tę sytuację i finalny wniosek był taki, że powinienem dać ci odrobinę odetchnąć, czy okazać odrobinę więcej zrozumienia - zatrzymał się na moment, zbierając myśli na temat własnych odczuć i tego, jak chciałby to przekazać. Skoro chciała szczerości, to chyba powinien się odrobinę bardziej otworzyć, traktując o własnych uczuciach względem tego wszystkiego - Uświadomiło mi to parę rzeczy. Przede wszystkim potęgowała się we mnie frustracja, a skutkiem tego było naciskanie na pocałunek. Chciałem za wszelką cenę uzyskać jakąś gratyfikację, na którą nie byłaś gotowa. Stąd zmiana mojego podejścia i być może stąd mętlik w głowie. W końcu, gdyby nie on to pewnie byś nie poruszała tego tematu. - za tym zakończył, dając Mei czas na przetrawienie usłyszanych informacji oraz odpowiedź czy reakcję. Temat ten był dosyć ciężki, a zwłaszcza dla Kazumy, który musiał się odrobinę otworzyć przed kobietą, odsłaniając swoje wnętrze, a tym samym zdawał się na jej łaskę. Zupełnie jakby brał udział w pojedynku bokserskim, nie trzymając gardy. Jeden celny cios i następuje nokaut.
Podczas gdy tak czekał, rozpoczął przemyślenia na temat tego, co dokładnie wydarzyło się tamtej nocy. Nie tylko w rozmowie z Hachiro, ale i w pokoju, w którym nocowała niebieskowłosa. Starał się przypomnieć sobie wszelkie słowa, tak by być w stanie coś lepiej przytoczyć, jeśli zajdzie taka potrzeba. Starał się być szczery, ale mógł coś przeinaczyć lub przeoczyć i zagłębienie się w tamte wydarzenia miało mu odświeżyć pamięć. Postanowił być szczery, a skoro już zaczął to, nawet jeśli zmieniłby zdanie, nie było odwrotu. Sytuacja o tyle komiczna, że z początku nie chciała się ona dzielić swoją przeszłością, a nawet jeśli to robiła to na raty, pozostawiając pewne niedomówienia i nieścisłości, a gdy role się odwróciły, to on ma być całkowicie szczery. Nie wytknął jej tego, ale dostrzegał te zależności. Nie miał jednak powodu, by kłamać. Tak drobny gest, jak przytulenie na powitanie zadziałało niczym kogut o poranku, przywracając całą tę chemiczną mieszankę do życia i wtłaczając znowu do krwiobiegu, przez co odczuwał lekki uścisk w żołądku. To właśnie to uczucie popychało go do przodu i nie pozwalało kłamać.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 11 sty 2022, o 16:46
Czuła jak odpływa. Traciła powoli kontakt z otoczeniem, skupiając się na tym konkretnym momencie. Pozostanie w jego ramionach, było jedną z przyjemniejszych rzeczy. Nie musiała przejmować się otoczeniem, ani tym do czego dążyła. Wydawać się mogło, że miała czuć się pewnie, lecz umysł kategorycznie zaprzeczał. Kazał pozostać czujną oraz ostrożną w swoich słowach. Coraz szybsze bicie serca, wygrywało przyjazny rytm, zupełnie jak wtedy kiedy tańczyli. Muzyką stał się puls, który przypomniał o uczuciach, jakimi ją darzył. Odruchowo reagował na nią, gdy ona pozostała spokojna. Głęboko za murami pojawił się niepokój zmieszany z chęcią nabrania dystansu. Rozmowa z Natsume obudziła pierwotne instynkty - zasiała ziarno nieufności, które kiełkowało pod zbroją przepełnioną życzliwością. Pragnęła się otworzyć, a jednocześnie nie mogła oprzeć się potrzebie zamknięcia. Znowu uciekała.
Skinęła głową, wszakże i tak zamierzała to uczynić. Nie mogła stać, inaczej zrobiłaby to co starszy Yuki - zaczęłaby nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Ciągłe rozmyślanie nad tym, czym ją poczęstuje, wprawiłoby w zakłopotanie, później rozkojarzenie i jak miałaby zauważyć niezbędne szczegóły? Nie dało się. Zatraciłaby się w chaosie - a jego szczerze nienawidziła. Musiała podejść do tego na chłodno, lecz nie zapominając o wyrażaniu naturalnych emocji. Z tym wiązały się problemy. Niewzruszona tafla pozbawiła ją ciepła, zamieniała w pustą skałę. Konsekwencje tego już widziała, nie chciała powtórki.
Pozwoliła sobie podzielić uwagę. Koncentrowała się zarówno na jego reakcjach, jak i własnym obrazie. Ktoś mógłby zarzucić jej sztuczność albo maskę, lecz miała dobre intencje. Humor jej sprzyjał, nawet jeśli z tyłu głowy pojawiły się ostrzeżenia. Powinna się odciąć, pozbawić go uczuć do niej, lecz nie potrafiła tego zrobić. Chciała dać sobie czas na przemyślenie tej decyzji oraz rozeznać się w tym, co ją ciągnęło do jego osoby. Nie wiedziała, czy potrafiła odwzajemnić ciepło, jakim ją otaczał. Tyle lat chowania się za fasadą zimności, nie pozbawiło ją kolorów... Czy to oznaczało, iż potrafiła nawiązać coś więcej, niż przyjacielską relacje? Starała się o tym nie myśleć, by przypadkiem nie wskoczyć na głęboką wodę. Porażka i zranione serce nie wchodziło w grę. Nie, gdy była spadkobierczynią Shiroi Shi oraz obiecała przed nim, że będzie dumnie reprezentować ich rodzinę .
Zerknęła w kierunku Hachiro. Wiedziała, że podsłuchiwał udając, iż śpi - Cwane stworzenie. Ciągle czuwało, każąc przeciwnikowi opuścić gardę. Jednakże, może i dzięki temu dostała, to co chciała. Prawda wyszła na jaw, każąc jej przetrawić słowa szlachcica. Nagłe otworzenie się, jedynie upewniło ją w tym, co wcześniej doświadczyła. Dwukrotnie naciskał na pocałunek - zarówno w parku, jak i po tym, gdy ją dogonił. Czuła się z tym dość niezręcznie, przez co przy drugim podejściu została wybawiona przez Hachiro. Wtedy też mogła zamknąć sprawy, doprowadzające ją do frustracji. Panika oraz koszmary zniknęły, przez co czuła się wolna, zupełnie jak ptak na bezkresnym niebie. Mimo to, pozwoliła sobie na lekki uśmiech oraz wkradnięcie się promieni na buzię - Naciskanie nigdy nie wróży nic dobrego. Możesz dostać, to czego tak pragniesz, lecz czy byłbyś później gotowy, aby spotkać się z chłodem i wycofaniem? Raczej dziwnie, by to wyglądało, gdybyś myślał, że jesteśmy ze sobą blisko i zobaczył dystans na następny dzień - wyznała, potwierdzając to co powiedział mu Hachiro. On również ostrzegł go, że gdyby jego pani uległa atmosferze, skutki tego byłyby kolosalne - Wierzę, że takie emocje budują się z czasem, gdy Twoje przyszły tak nagle - wyciągnęła dłoń w jego stronę, delikatnie dotykając policzka - Jednakże wierzę, że darzenie kogoś uczuciem nie jest złym zjawiskiem. Chcę być Ci bliska, lecz nie wiem, czy tak blisko jak tego pragniesz. Ciągle nie dotarłam do właściwej konkluzji - powoli opuściła dłoń, nie wiedząc, czy powinna pozwalać sobie na tak nagłe zbliżenie.
Mleko się rozlało, była gotowa na konsekwencje - Mimo to cieszę się, że się otworzyłeś i powiedziałeś mi o tym. W zamian za to, pozwól, że sprostuję jeden fakt na mój temat - wspomnienia powoli wychodziły na wierzch, lecz wiedziała, iż musi to powiedzieć. Oczekiwała od niego szczerości, więc chciała dać coś w zamian. Nie mogła tego wiecznie ciągnąć, pozostawiając wszystkie karty poza zasięgiem jego wzroku.
- Tak naprawdę po śmierci mojej mamy, nie zamieszkałam z wujkiem Raienem. Zawsze chciałam, żeby tak było, wyobrażając sobie jakie wtedy wiodłabym życie - spojrzała nad nim, chcąc skupić się na na czasach wczesnego dzieciństwa - Podczas ataku, gdzie zginęła mama, zostałam porwana. Trafiłam do placówki badawczej, gdzie przeprowadzano każdego dnia różnej maści testy. Szydzono ze mnie, torturowano w każdy możliwy sposób. Jestem dziełem licznych eksperymentów. Młody wygląd, zimno ciała. Ulubioną ich zabawą było rażenie raitonem, dlatego źle reaguje na ciepło dań. Przypominają mi o gorącu, który parzył oraz doprowadzał krew do wrzenia. Nie mam żadnych ran, gdyż doskonale to ukryto. Najlepsi medycy zadbali, abym była nieskazitelna, zupełnie jakby nic się nie stało - smutek wkradł się na jej lico, dalej nie dotarła do najgorszego - Uciekłam stamtąd z pomocą innego obiektu badań. Dziewczyna otworzyła zamkniętą klatkę i wyprowadziła na zewnątrz. Chciała, żebym przeżyła, poświęcając swoje życie w zamian za moje - z oczu popłynęły pierwsze łzy - Yumeko, wysadziła laboratorium, w którym przebywałam, pozostawiając zgliszcza tego, co dawniej tam stało. Gome... - przeprosiła pospiesznie, ukrywając twarz w dłoniach - Nie chciałam kłamać, podobnie jak o tym mówić. Wiedz jednak, że inne fakty są prawdą. Naprawdę jestem siostrą Natsume i córką byłej liderki, po prostu nie chciałam żebyś patrzył na mnie z politowaniem. Nie znosłabym tego.
Do cholery, przecież była silną kunoichi! Za każdym razem, gdy wracała myślami do tamtych dni, nie mogła powstrzymać łez. Pogodziła się z tym, a mimo to nie potrafiła zaakceptować spotkanego przez nią losu. Bóstwa śmiali jej się w twarz, nie próbowali nawet pomóc, przyglądając się sytuacji z daleka. Dopiero ona, wyciągnęła rękę, zapewniając spokojną podróż, dając cel oraz zabierając ją do archiwum. Kso. Znowu to samo. Zerknęła przez palce. Co ujrzy? Złość, smutek, a może chęć pocieszenia? Chciała mieć to już za sobą.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 12 sty 2022, o 01:06
Dzielenie się swoimi przemyśleniami, zwłaszcza gdy dotyczą uczuć głęboko skrywanych w sercu, zdecydowanie nie należy do rzeczy łatwych. W przypadku Kazumy zadanie zostało utrudnione przez jego specyficzny charakter, który w normalnej sytuacji zapewne nie pozwoliłby mu na odsłonienie. Bo czymże jak nie tym jest wyznanie komuś uczuć i podzielenie się własnymi słabościami? Chęć uzyskania gratyfikacji to nic innego jak potrzeba potwierdzenia czegoś, a on dumny szlachcic miałby czegoś takiego potrzebować? Odrobinę burzyło to obraz, który wokół siebie budował, stąd powiedzenie prawdy na temat wydarzeń pod nieobecność Mei stanowiło naprawdę dużą rzecz.
Nie otrzymał nokautującego uderzenia, a zamiast tego szczere przemyślenia ze strony kobiety na temat tego wszystkiego, co ich łączyły. Cwany lis doskonale wiedział, o czym mówi, bo pokrywały się one z głoszonymi przez niego słowami. Utwierdziło go to w przekonaniu, że podjął właściwą decyzję, zdobywając się na szczerość w stosunku do niebieskowłosej. Zresztą na czym, jak nie na niej budować zdrową relację? Gdyby ją okłamywał, to oznaczałoby, że nie traktuje jej poważnie, a przecież tak nie było. Nie chodziło o czystą zabawę, no może z początku. Serce splątało mu figla i przerodziło się to w coś więcej. Nawet jakby chciał, to coś kazało mu trzymać się kurczowo przedstawicielki klanu Yuki i jeśli będzie trzeba to uderzać niczym taranem, póki wrota nie staną otworem. Bycia upartym z pewnością nie sposób Kazumie odmówić. Czasami aż nadto. W sytuacjach takich jak ta cecha ta zdecydowanie była czymś pozytywnym - Specyficzne podejście do tematu - skomentował jej słowa jeszcze zanim przeszła do opowieści o swojej przeszłości - Ja wierzę, że uczucia mogą przyjść nagle i nie ma sensu stawiać przed nimi tamy. Czas jedynie je weryfikuje i wraz z kolejnymi dniam, miesiącami, czy latami cementuje. Wycofanie się to ucieczka. - dokończył swoją myśl. Mimo że poruszał się zgodnie z tym, co usłyszał od Hachiro, a teraz samej Mei to miał nieco inne spojrzenie na to wszystko. Owszem czas był tutaj ważny, ale nie widział absolutnie żadnego powodu, by uciekać. Co prawda kobieta miała swoje powody, chociażby kolejną "cegiełkę" z przeszłości, o której miał za chwilę usłyszeć, a on z kolei był nieskażony złymi doświadczeniami. Mimo wszystko czuł się w obowiązku, by przedstawić swój punkt widzenia na całą tą sytuację.
Przyszła pora na wyznanie Mei i... było to coś, czego zupełnie nawet w najśmielszych snach nie byłby w stanie wymyślić, coś... niczym z koszmaru czy książki fantastycznej. Porwanie szlachcianki i przeprowadzanie na niej eksperymentów? Aż mu się pięści zacisnęły, gdy o tym usłyszał. Budował się w nim gniew, ale ukierunkowany w zupełnie inną stronę niż towarzysząca mu kobieta. Najchętniej udałby się w tamto miejsce i wyrżnął wszystkich co do jednego. Z każdym słowem uczucie to się potęgowało, a zarazem... budowało się nieco większe zrozumienie dla postępowania niebieskowłosej. Coś takiego musiało stanowić ogromną traumę, która ciągnęła się za nią niczym widmo, prześladując każdej nocy. Nic dziwnego, że miała koszmary. Coś takiego pozostawia blizny. I to nie te na ciele są najbardziej dotkliwe, ale wyryte głęboko w głowie. Zemsty dokonać nie byłoby jednak sposobności. Dalsza część opowieści traktowała o tym, w jaki sposób udało się jej stamtąd wydostać. No bo przecież jakoś musiała, skoro znajdowała się teraz w jego rezydencji i była w stanie opowiedzieć o tym, co się wydarzyło. Ciężko byłoby uwierzyć, że królik doświadczalny im się znudził, a nawet jeśli to takowe wyrzucało się niczym śmieci, martwe śmieci. Jedyną logiczną odpowiedzią była ucieczka i opowieścią o takowej został uraczony.
Po twarzy Mei pojawiły się pierwsze łzy. Wspomnienie to musiało być wyjątkowo bolesne. Instynktowną reakcję było przytulenie jej. Zrobił to całkowicie odruchowo - Przykro mi... Współczuję ci. Naprawdę - nie kłamał. Osoba taka jak on traktowała ludzi czysto instrumentalnie, ale nie znaczyło to, że nie posiadał wewnątrz empatii. Cały sekret tkwił w tym, że jakaś osoba musiała być dla niego ważna. Uczucie, którym darzył kobietę trzymaną w ramionach, zdecydowanie zaliczało ją do tej "kategorii". Mogła dzięki temu liczyć na nieco bardziej ludzką twarz Kazumy, który nie prowadził dziwnych kalkulacji, tylko działał, bazując na zwykłych ludzkich odruchach. To właśnie one pozwalały mu na zrozumienie sytuacji niebieskowłosej, a sama opowieść rozwiała mgłę, która nie pozwalała pojąć podejścia do tego wszystkiego drugiej strony - Nie martw się. Wcale nie patrzę na ciebie z politowaniem. To, że to wszystko przeszłaś i byłaś się w stanie podnieść, świadczy jedynie o twojej sile. - nie był pewien czy powinien zmieniać temat, dlatego odczekał kilka dobrych sekund, wpatrując się jej głęboko w oczy. Jeśli miała coś do dodania, to miała na to czas - To, co takiego robiłaś pod nieobecność tutaj? Bo wróciłaś, pytając tak nagle o rozmowę z Hachiro i zdecydowałaś się na wyznanie przeszłości. Nie sądzę, by wzięło się to znikąd. - sam miał historię o spotkaniu z liderką, którą chętnie opowie, ale zapewne nie będzie aż tak ciekawa, jak ta Mei.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 12 sty 2022, o 09:56
Miłość. Czym faktycznie było to uczucie? Myślała, że doświadczyła go, lecz z biegiem czasu, uświadomiła sobie, że właściwie w nikim się nie zakochała. Motyle w brzuchu? Szybsze bicie serca? Ilekroć szukałaby takiego przypadku, dotarłaby do takiej samej konkluzji - to się nigdy nie wydarzyło. Kilka lat temu mogłaby zbudować podwaliny uczucia, opierając się na uratowaniu życia. Oddałaby wtedy wszystko, za wybawienie z opresji, ale teraz? Znalazła nową definicję, wymagającą czasu oraz zapoznania się z sytuacją. Analizowała, powtarzając w głowie za i przeciw. Wszystko przez to, co powiedział. Jego obraz znacznie różnił się, od tego co miała w głowie. Według niego uczucie, które pojawiało się nagle, powinno zostać kontynuowane, zaś jego siła rosła z biegiem czasu. Dziwne. Nie potrafiła sobie wyobrazić jak mogłaby zaufać czemuś tak kruchemu. Czemuś, co było ulotne jak ona dawniej.
Relacje z jej osobą, nigdy nie przynosiły większych plonów. Trwały krótko, aż z czasem zostały zapomniane, porzucone gdzieś w kąt. Ciągle podróżowała, zmieniała miejsce pobytu, lecz teraz to się zmieniło. Marzyła, aby osiąść się w Shinrin, poznać otoczenie oraz nawiązać relacje, mogące przetrwać lata. Jednakże nawet jeśli zmieniła podejście, wciąż nie godziła się z jego wizją. Zwyczajnie nie potrafiła. Dawniej ludzie ją skrzywdzili, wykorzystali, tak jak im się podobało. Nawet ten, co wybawił ją z opresji, w końcu ją porzucił, obiecując powrót. Rozmowa z Natsume, w końcu jej to uświadomiła. Z politykami oraz szlachtą powinna uważać, zachować ostrożność, nawet jeśli był po jej stronie. Nie daj się opleść sieci, nie bądź zależna od jednego człowieka - powtarzała sobie, odczuwając ból. Znowu stąpała po cienkim lodzie, nie wiedząc, kiedy się skruszy i ją pochłonie. Zaufała mu, lecz wiedziała, że nie bezgranicznie. Krok po kroczku, może to się w końcu zmieni - Oskarżasz mnie o uciekanie? - zapytała łagodnie, przyglądając się z zaintrygowaniem jego twarzy. Przybliżyła się do jego osoby, tak by siedzieli tuż obok siebie. Dystans zniknął, z resztą może tak było lepiej, zwłaszcza po tym, że planowała wynagrodzić jego szczerość.
Historia, którą opowiadała nigdy nie przychodziła z łatwością. Samo pozwolenie, aby drzwi się otworzyły i zalały ją wspomnieniami było ogromnym wyczynem. Przeżywanie wszystkiego na nowo, doprowadzało do szoku, zupełnie jakby znowu tam była - uwięziona, przepełniona bólem oraz niekończącym się krzykiem. Patrzenie na oprawców doprowadzało do wściekłości, a to łatwo kończyło się brakiem samokontroli. W tym wypadku nad wszystkim panowała. Nie próbowała tworzyć techniki, czy pozwolić chakrze, aby zawrzała. Zamiast tego kontynuowała, doprowadzając, aby smutek się z niej powoli wylewał. Przygnębienie wymalowało się na jej licu, nawet gdy w szlachcicu gotowała się złość. Przejmował się, podobnie jak wtedy, gdy odzyskała swoje wspomnienia. Ciepłe uczucie dodawało otuchy, ale nie powstrzymało łez przed wylaniem. Kwiat taki jak Yumeko, nie powinien zniknąć z tego świata, a jednak eksplozja pochłonęła również jego. Czy z nim miało się stać to samo? Zniknie, bo będzie chciał ją chronić?
Delikatnie odwzajemniła uścisk, chowając buzię w jego ramieniu. Krople przestały się z niej wylewać, wraz z zakończeniem opowieści. Obrazy wróciły z powrotem na swoje miejsce, pozostawiając strzępy emocji, które wyszły spod kontroli - przygnębienie oraz niepokój. Jak zareaguje na rzeczywistość? Czy zgodnie z tym, co myślała pokaże litość dla jej podłych występków? Kłamstwo, gorzki był jego smak, lecz musiała je przełknąć. W końcu przez cały czas ukrywała prawdę o swoim dzieciństwie.
- Przez to wszystko nigdy nie potrafiłam nikomu zaufać. Postawiłam wszystkie karty na odnalezienie ostatniej osoby z mojej rodziny, lecz i ją utraciłam. Zostałam tylko ja i Hachiro, a teraz odnalazłam Ciebie. Tylko jak długo to potrwa, zanim zrealizujesz swoje cele, po czym znikniesz pochłonięty obowiązkami i światem polityki, którego nigdy nie będę mogła być częścią? - nie bez powodu brat o niej nigdy nie wspominał. Zawsze ją chronił przed ważnymi osobistościami oraz ludźmi, którzy mogliby ją skrzywdzić. A teraz, gdy sama musiała się ochraniać, nie mogła działać pochopnie. Pójście na wojnę, przestało dotyczyć jej personalnych zamiarów, lecz było jedną wielką grą, mającą na celu zdobyć zaufanie Cesarstwa. Skoro i oni ruszyli do walki, jako żołnierz odegra swoją rolę, zdobywając argumenty, aby oczyścić się ze wszystkich zarzutów. Myślała, że będzie mogła dołączyć do Senju? Dziecinne marzenie. Satoshi tylko czekał, aż wykaże się niekompetencją. W końcu oskarżenie o zdradę pozwoliłoby mu od razu ją zabić.
- Najwidoczniej nic się przed Tobą nie ukryje - posłała mu słaby uśmiech - Właściwie to trenowałam. Niedaleko stąd, bo w Ryuzaku no Taki. Odnalazłam swojego znajomego, chociaż bardziej pasuje określenie, że na niego wpadłam w trakcie podróży - spojrzała do góry, w krótkim zamyśleniu - Poprosiłam go o oszlifowanie moich umiejętności. To ten sam człowiek, który dla mnie zdobył informacje odnośnie ojca. Miałam z nim dość długą rozmowę, w której powiedziałam o Tobie. Zdradziłam mu również swoje plany i drogą dedukcji, musiałam pozbyć się dzielących nas sekretów. Nawet jeśli po wojnie będziemy musieli się rozstać, widzisz... - spojrzała na niego smutnym wzrokiem - Spotkałam przy swoim mieszkaniu posła Cesarstwa Morskich Klifów. Mogłam wrócić na wyspy albo walczyć jako wojownik Yuki. Najwidoczniej moja wolność nigdy nie istniała. Jako zaginiona jednostka, muszę odpracować zaufanie. Za nim tu przybyłam po raz pierwszy, podpisałam papiery i zgodziłam się na umowę z liderką. Od tamtej pory dostałam czas, aby pozamykać swoje sprawy, lecz po nich miałam zamieszkać tam, gdzie moje miejsce. Dodatkowo obiecałam, że wykonam misje dla rodu i zapracuje na miano członka klanu. Wtedy też spotkałam przyjaciela mojego brata i Ciebie. Szczerze, nie chcę tam wracać, lecz jeśli ich zdradzę, cóż... Umrę - oczy znowu ją zapiekły, lecz zasługiwał, aby się o tym dowiedzieć. Przynajmniej tyle mogła powiedzieć, aby otworzyć mu oczy. Odruchowo odsunęła się, tworząc dystans. W końcu, czy właśnie nie zniszczyła ostatniej nadziei, jaka pozostała?
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 12 sty 2022, o 18:01
Spotkanie to było niezwykle specyficzne zresztą, jak i cała ich relacja. Kazuma odnosił wrażenie, że wiecznie musi za czymś gonić, próbować chwytać w garść. Mei była ulotna niczym kłąb dymu. Co uchwyci się ją w dłoń, to przemyka się pomiędzy palcami, przez co nie da się jej po prostu złapać. Metaforyczne określenie, bo przecież była tu. Czuł jej obecność oraz łzy, które znalazły swoje lokum na jego ramieniu. Dane było mu usłyszeć opowieść o przeszłości kobiety, ale... co z tego? Słodkie słowa były na nic, gdy nie chciała mu zaufać. Dać się porwać temu szaleństwu i na dobre odciąć od przeszłości, która bezpośrednio wpływała na otaczającą ją rzeczywistość. Była niczym metalowa kula przytwierdzona do nogi łańcuchem, a niebieskowłosa, nawet jeśli chciała, to nie mogła odlecieć niczym ptak, bo ta twardo ciągnęła ją ku ziemii.
Nie mógł tutaj tak siedzieć bezczynnie i po prostu zaakceptować wszystko takim, jakie przedstawiła Mei. Zawsze ma się wybór. Nie musi spędzić reszty swoich dni na wyspach, jeśli nie chce - Nie wiem, czy to ucieczka - odpowiedział wpierw na słowa, która padły chwilę wcześniej. Nie odniósł się do nich i dał jej dalej mówić, przedstawiając wszystko, co się wydarzyło - Po prostu... Coś nie pozwala ci podjąć ryzyka. Bez takowego tkwi się w miejscu. Nie zawsze się udaje, ale tysiące porażek przekuwają się na sukces. Może mówię to zbyt lekko, w końcu chodzi o uczucia, ale bez zrobienia kroku do przodu nie ma się rezultatów. Dokładnie tak jak wygląda to przy treningu. - zatrzymał się na moment, tak by teza, którą wygłosił, dobrze wybrzmiała w głowie kobiety - Przypomnij sobie, jak pierwszy raz próbowałaś wejść na pionową powierzchnię, przesyłając chakrę do stóp. Na pewno się nie udało, ale próbowałaś dalej, aż zauważyłaś efekty. Tak samo jest ze wszystkim w życiu. Rozpoczynamy na różnych szczebelkach schodów prowadzących do góry, ale ktoś wystarczająco wytrwały jest w stanie wejść znacznie wyżej, nawet jeśli kilka razy potknie się po drodze. - odnosił się tutaj do statusu, który przykleił się do niego już od urodzenia. W końcu pochodził ze szlachetnego domu. Mimo to ciężko pracował, bo inaczej poza samym nazwiskiem nie miałby nic. Byłby po prostu słaby. Uważał, że ciężka praca przekłada się na wszystkie dziedziny życia. Należy angażować się w stu procentach i... to samo dotyczy także relacji z drugą osobą. Jeśli będziemy się hamować i tłumaczyć czasem to tylko się oszukujemy, licząc na czysty przypadek - Rozumiem, że w twoim przypadku takie podejście jest znacznie trudniejsze. Wiele przeszłaś, a ja żyłem bez większych zmartwień, ale... nie możesz patrzeć na wszystko przez pryzmat przeszłości. Nie każdy musi zniknąć z twojego życia. Nie rozumiem też czemu, nie miałabyś być częścią tego świata? Nie bardzo rozumiem, jak polityka miałaby na to rzutować. Zresztą... - zatrzymał się na moment, bo chyba nadeszła pora na poruszenie kwestii jego wizyty u liderki. Nie było chyba lepszego momentu na wyciągnięcie tego, co się tam działo niż w kontekście słów Mei - Pod twoją nieobecność udałem się na audiencję do liderki klanu Senju i nie wydawała się wrogo nastawiona względem twojej osoby. Co prawda nie poruszałem twoich sekretów ani tego, co się między nami wydarzyło, ale napomknąłem o rejonach, z których pochodzisz. Nie wszyscy w świecie polityki to skurwiele. Odniosłem raczej wrażenie, że jest ona niczym zatroskana matka, która dba o swoje dzieci. - nie poruszał jeszcze kwestii wojny, bo na razie rozmawiali na temat samej Mei.
Skończył traktować o samym podejściu do życia i zszedł na temat powiązany, ale dotyczący wyprawy wojennej, gdzie zaczął od słów na temat "rozstania", które odrobinę go zaniepokoiły, co zresztą dało się poznać po minie mu towarzyszącej - Co się tyczy samej wojny... To nie wiedziałem, że cesarstwo będzie chciało się angażować i... mówisz, że będziesz brała udział z ich ramienia? Z kim chcą toczyć wojnę? - miał pewne przypuszczenia w końcu... trwał konflikt na kontynencie i szkoda by się było w niego nie zaangażować zgodnie z porzekadłem "Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta". Poczekał na odpowiedź, po czym kontynuował - Uzyskałem od liderki zgodę na udział w wojnie przeciwko Uchiha. Nie zadeklarowałem jednak tego, że najmę się stronie Inuzuka i Kaminari. Równie dobrze mogę ci towarzyszyć jako najemnik, gdy będziesz wykonywać swoje obowiązki wobec klanu Yuki. Wiedz jednak, że wcale nie musisz tam wracać. Jestem przekonany, że przy odpowiedniej rozmowie Mukuro Senju mogłaby się zgodzić na twój pobyt tutaj. Po co trzymać się rodziny, która cię odrzuciła? Ludzie, którzy nie doceniają własnych podwładnych i traktują ich niczym zabawki, których można się pozbyć, nie są godni twojego życia - o ironio słowa te padły z ust Kazumy. Sam potrafił traktować ludzi instrumentalnie, choć nie był wcale taki zły, jak mogłoby się wydawać dla kogoś dłużej go obserwującego. W gruncie rzeczy wyobrażał sobie siebie na stołku, podobnie jak wyglądało to w przypadku Mukuro. Ojciec narodu, który troszczy się o swoje dzieci. Osoby jego pokroju potrafią być brutalne, ale nie dla samej przyjemności. Traktują przemoc jako środek do celu. Zależy im na powszechnym szacunku i uwielbieniu przez prostych ludzi. Czerpią z tego energię i to tu leży "narkotyk" którego tak bardzo łakną.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 12 sty 2022, o 20:04
Ryzyko? Jak mogłaby się jemu poddać z nożem na gardle? Pokręciła głową. Wiedziała, że ich rozmowa niczego nie osiągnie. Ciągle będą upierali się przy swoich argumentach, nie mogąc dojść do porozumienia. A winnym był nikt inny jak ona. Gdyby zdradziła mu wszystkie sekrety, mogliby podejmować rozsądne decyzje - prawidłowo zadecydować. Tymczasem musiała tłumić potrzebę spowiedzi i zachować pozory, jakby wszystko się wydało. Spoglądając na Hachiro, wiedziała, iż decyzję jaką podjęła była najbezpieczniejsza. Kso. Po co w ogóle pozwalała sobie marzyć? Długotrwałe relacje, zamieszkanie w jednym miejscu? Kiedyś musiała wrócić na rodzime ziemie, stanąć przed pytaniami i pokazać, że mogą jej zaufać. Następnie nie mogła dopuścić do podejrzeń, unieważnić umowę i dopiero myśleć bardziej optymistycznie. Do tego czasu była skazana żyć w klatce, którą wykreowała, nie licząc na żadną przyjemność płynącą ze świata.
- Kiedyś tak było. Po potknięciu się mogłam stanąć na nogi i walczyć dalej. Jednakże jeśli mówimy o relacji, to zauważ, że ona wymaga ciągłego zaangażowania, to doprowadza do jeszcze silniejszych uczuć. Później jeśli stanie się coś złego, pozostanie jedynie smutek, utrata. Kolejna dziura w środku byłaby czymś nie do zniesienia - a to wszystko dlatego, że podjęła się ryzyka. Skoczyła, nie myśląc o konsekwencjach. Czemu wybrał akurat ją? To było takie nierozsądne, pchała go bezpośrednio pod koła. W końcu była siostrą byłego Cesarza, który wprost powiedział, że jeśli jej się coś stanie, pofatyguje się do nich osobiście - doprowadzając do kolejnego rozlewu krwi. Taka forma mogła się nie spodobać Cesarstwu, stawiała ją w jeszcze gorszej sytuacji. Jako osoba rozsądna, brała pod uwagę najgorszy scenariusz, gdzie nie musiałaby żałować, iż niedopatrzenie, doprowadziłoby do kolejnych nieszczęść. Najbardziej pesymistyczna opcja - Waneko nie spodobał się list, przez co każdy błąd pchał ją pod gilotynę, będącą jemu na rękę. Zależało jej na Kazumie, wszakże już dawno zaakceptowała go jako towarzysza, tym samym nie mogła pozwolić, aby z jej winy coś mu się stało. Mógł chcieć ją bronić, lecz nie mieli szans przeciwko potędze politycznej. Nie wtedy, gdy mierzyli się nie z jednym klanem a kilkoma - w tym Yuki.
Znowu kolejne pytania, na które nie mogła szczerze odpowiedzieć. Gdyby pozwoliła sobie żyć w jego świecie, wpadłaby w to, od czego została uchroniona. Dodatkowo naraziłaby się na rozgłos, który nie przyniósłby jej sławy i poklasku, a nakierował pobratymców na jej aktualne położenie. Dla nich przebywała w Ryuzaku no Taki i tam zamierzała się "osiedlić", mogąc podróżować po świecie, wykonywać misje, a także zlecenia przekazywane bezpośrednio od tygrysów. Nie mogła doprowadzić do narażenia Senju. Niedobrze. Było za późno. Liderka się dowiedziała o niej. O tym skąd pochodziła, że przebywała blisko Kazumy. Co powinna zrobić? Zmartwienie wyszło na wierzch, strach próbował opanować jej ciało. Uspokój się. Jeszcze wszystko da się odkręcić. Nic nie było stracone.
- Nie mogę jej zaufać. Politycy zawsze coś ukrywają za fasadą uśmiechu oraz dobrymi gestami. Brat celowo nigdy o mnie nie wspomniał. Wierzę, że nie chciał, abym przechodziła przez to samo, co on. Dlatego liderka była zimna, nie znała mnie oraz chciała dowodu, iż jestem prawdziwą Yuki Mei. Oni... mi nie ufają, okłamali mnie, zrobię coś, czego nie chcą i to się może źle skończyć. Moje istnienie tutaj was wszystkich naraża - Hachiro podniósł się i podszedł do niej. Usiadł w nogach pani, aby ją wesprzeć. Widział, że jest bliska pogrążenia się w rozpaczy. Chciała cofnąć jego czyny, ale nie mogła. Potrafiła jedynie to naprawić, lecz w swoim czasie. Do tego czasu musieli wrócić z pola bitwy, wcześniej musiała trzymać się dobrej myśli, lecz ta umykała jej przez palce. Trącił jej dłoń łebkiem, chciał, aby go pogłaskała i się odprężyła. Jak na zawołanie, pogładziła go po futrze, najwidoczniej strategia zadziała. Skupiła się na czymś innym.
- Tak postanowiłam. A co do przeciwnika to są nimi Uchiha - i tyle wiedziała. Nie znała motywów, z resztą poseł o tym nie powiedział. Mogła jedynie zdecydować, czy chcę walczyć razem z nimi, czy też wrócić do rodu, gdzie było bezpieczniej. Postanowiła zostać wojownikiem, dając do rozumienia Mikoto, że jako nowy nabytek również stanie do walki i tam też się pojawi. Wojna była jedynym sposobem, aby reputacja jej nie zaszkodziła. Czyny jakie popełni oraz zasługa w walce, dodawała jej broni, którą mogła bezpośrednio użyć w rozmowie, nie musząc się posilać cudownymi kłamstwami oraz nadać sobie nieco autentyczności - Mówiłam Ci, niesubordynacja doprowadzi do mojej śmierci. Mogą mnie nie chcieć, ale i tak będę z nimi związana. Jeśli ucieknę i się schowam u was, w końcu się o tym dowiedzą. Jeśli pomyślą, że współpracuje z innym klanem, wyślą skrytobójców, aby mnie zabić. To niestety nie jest sytuacja, gdzie mogę decydować. Nie mam siły przebicia ani władzy politycznej, aby to zmienić. Natomiast jeśli moje powiązania z Natsume zagrożą aktualnemu Cesarzowi, wtedy on wyśle ludzi, aby mnie uciszyć. Taką już jest osobą. Zagrozi coś jego pozycji, a nie omieszka doprowadzić do zamachu, działającego na jego korzyść. Nawet jeśli w trakcie zginą niewinni ludzie - posłała mu słaby uśmiech, wstając ze swojego miejsca - Nienawidzę ich, a Senju Mukuro raczej nie podejmie się czegoś, co bezpośrednio zagrozi jej podwładnym. To nie jej walka a moja. Wybacz, że Cię w to wplątałam. Dlatego chciałam Ci to wynagrodzić mówiąc o rozstaniu. Dzięki niemu nic Ci nie będzie grozić. Z resztą jest organizacja, która mogłaby pomóc w moim ukryciu. Dlatego po wojnie porozmawiam z waszym dowódcą, podziękuję i naprostuje sprawę. Dzięki temu nikt nie ucierpi - zrobiła krok w stronę drzwi, starając się nie patrzeć w kierunku jego twarzy. Wyraz jakim mógłby ją uraczyć, prawdopodobnie złamałby jej serce. W końcu, nie chciała go ranić, a koniec końców i tak musiała to zrobić - Pokażesz mi Komos, który Ci dałam? Naprawię go, by był tak samo piękny jak wcześniej - musiała zmienić temat, nie chciała myśleć o całej tej sytuacji. Czuła jak zegar tyka, odliczając czas do końca wojny. Wtedy też go straci - Co do Twojej służby, jeśli chcesz zostać najemnikiem Yuki to Ci tego nie zabronię. Dzięki temu będziemy dłużej... aż do końca.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 12 sty 2022, o 21:29
Rozmowa ta była niezwykle specyficzna... Z jednej strony byli wobec siebie szczerzy, a z drugiej Kazuma odnosił wrażenie, że oddalają się od siebie. W pewnym sensie trafiła kosa na kamień, gdzie uczucia nie wysuwały się na pierwszy plan, ale zimne kalkulacje odnośnie do tego, co było dalej. Jakakolwiek zażyła relacja w ich przypadku była niczym mityczny zakazany owoc, który, mimo że znakomity w smaku to niesie z sobą gigantyczne konsekwencje. Nie dla niego, ale dla Mei... choć ta uważała, że samą swoją obecnością w tym miejscu może narazić Senju na niebezpieczeństwo. Wizja kogoś z klanu Yuki na usługach innych sił z pewnością stanowiłaby spory incydent dyplomatyczny, który jeśli wyjdzie na światło dzienne, z pewnością nie rozejdzie się po kościach i będzie wiązał się z reperkusjami. Nie o tyle, co dla samego klanu co dla niebieskowłosej i być może jej towarzysza, którym mimochodem się stał... Problem w tym, że nie chciał akceptować takiej rzeczywistości. Nie pozwalał mu na to charakter, który zamiast zejść z drogi potencjalnej przeszkodzie to weźmie do ręki kilof i będzie walił tak długo, aż się rozwali. Zaliczał się do grupy marzycieli, dla których niemożliwe nie istniało. Wynikało to z połączenia ogromnej ilości czynników kształtujących jego psychikę od najmłodszych lat. Zapatrzenie się w wybitnego przodka w postaci Osumo Senju, wychowanie i nauki pobierane od ojca, który był powszechnie szanowany i bardzo silny, stawianie go od najmłodszych lat na piedestale i w końcu... głęboko zakorzeniona upartość i determinacja podsycana przez otoczenia niczym dodanie oliwy do ognia. Stanowiło to istnie wybuchową mieszankę. Nie mógł tak po prostu zrezygnować...
- Co w takim razie definiuje relacje, jeśli nie zaangażowanie? Jeśli będziesz ciągle zakładać najgorszy scenariusz, to nigdy się nie zdecydujesz. - do tego się to przecież sprowadzało. Rozważanie konsekwencji i próba ochrony przed nimi to tylko mydlenie sobie oczu, dające ułudę wolności i szczęścia. Tak naprawdę pozostajemy czyimś niewolnikiem. Nie decydujemy o swoim losie. Odbywa się to ponad naszą głową - Uważam, że nie powinno się patrzeć na takie rzeczy. Nie jesteś przecież sama i nie musisz rozwiązywać problemów, na które natrafisz po drodze samodzielnie. Jestem silny i nie mam zamiaru ginąć, jeśli o to chodzi - co do samej liderki, to jeśli powiedziałby, że można jej bezgranicznie zaufać to... po prostu skłamałby. Nie tylko Mei, ale i... oszukiwałby sam siebie. Przecież jego rodzina nie zgadzała się z prowadzoną przez nią politykę i mimo dobrego wrażenia, które sprawiała, mógł uważać siebie za swoistą opozycję - Co do liderki nie mogę zagwarantować, że jest godna zaufania. Sprawiała takie wrażenie, ale to może być jedynie iluzja. Nie sądzę jednak, by ktoś szedł na wojnę z twojego powodu, a potencjalni zabójcy, bo zapewne tak by się to skończyło, będą mieli do czynienia ze mną. Jestem świadomy konsekwencji i jestem na nie gotów. Nie będą oni pierwszymi, którzy boleśnie się przekonają, co to znaczy stawać na drodze Kazumie Senju. - biła od niego wyjątkowa pewność siebie. Był pewny swoich umiejętności, zresztą... nie wybierałby się na wojnę, gdyby tak nie było. Lekko podkoloryzował z ilością "ofiar" bo de facto nie było ich aż tak wiele.
Rozmowa zeszła na tory, które wywołały w Kazumie złość. Iskrą stanowiącą początek pożaru w jego wnętrzu była bezsilność. Nie potrafił i nie chciał pogodzić się z kolejnymi słowami padającymi z ust niebieskowłosej. Absolutnie nie miał zamiaru się rozstawać, bo według niej tak będzie lepiej zarówno dla niego, jak i dla niej. Dłonie zacisnęły się w pięści, mina lekko skwasiła i jeszcze zanim zrobiła krok w kierunku drzwi, zatrzymał ją słowami - Kto ci dał prawo by decydować o tym, co jest dla mnie dobre? - jedna z dłoni powędrowała w jej kierunku, łapiąc za rękę i nie pozwalając iść dalej - Ogromnie mnie ranisz w tym momencie. Nie obchodzi mnie to, że narażam własne życie. To ja jestem panem własnego losu i jeśli będzie trzeba, to zabiję nawet samego cesarza, byle się od ciebie odpierdolił. - zacisnął zęby, tłumiąc emocje, które się w nim wezbrały, choć... nie potrafił i kontynuował - Nie mam zamiaru pozwolić na to by polityka, dyktowała mi jak mam żyć. Jeśli chcesz walczyć po stronie swojego klanu i wiązać z nim przyszłość to proszę bardzo, ale... nie rób tego ze względu na to, co inni zrobią. Nie odpowiadasz za ich czyny. Jeśli ktoś coś zrobi przez twoje decyzje, to nie jest to twoja wina. Niepotrzebnie obciążasz siebie odpowiedzialnością. Każdy sam podejmuje decyzje i za nie odpowiada. Jeśli ktoś zabije dziecko przez to, że jakiś czas temu go nie adoptowałaś to też się będziesz obwiniać tylko przez to, że znalazło się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze? - nie pozwolił jej na poruszenie kwestii kosmosu, który zresztą był teraz najmniej ważny w tym wszystkim. Żądał odpowiedzi na trudne pytania i trwanie przez Mei w złudzeniu "kontroli" z pewnością nie było tym, co chciał usłyszeć. Kimkolwiek był znajomy, z którym trenowała, musiał namieszać jej w głowie, bo nie potrafił uwierzyć, że nagle wyskakuje z czymś takim. Nie wyciągał jednak tego argumentu. Być może nie będzie mu potrzebny.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 13 sty 2022, o 01:06
Tego się obawiała. Nigdy właściwie nie angażowała się w nic na dłużej. Co jeśli nie podoła? Zawali na całej linii i zacznie krzywdzić? Ataki paniki, nagły napływ wspomnień - z tym zdążyła sobie poradzić. Jednakże, nie mogła pójść na całość, nie mogąc zdradzić wszystkich rzeczy, które jej ciążyły. Kazuma właściwie nic nie wiedział, a przynajmniej nie poznał faktów, które w jej mniemaniu były najistotniejsze.
Znowu poczuła, że chciałaby mu o wszystkim powiedzieć i mieć to za sobą. Jednakże zamiast podjąć ryzyko, skupiła się na słowach, które jej powiedział. Zakładanie najgorszego, zawsze wychodziło jej na dobre, lecz wiedziała, iż to nie była droga, którą chciałaby kroczyć. Mimo wszystko jako jedyna z dwójki rodzeństwa dalej widziała otaczające ją kolory. Ciągle nie było za późno.
- Nie mówię, że jesteś słaby, bądź temu nie podołasz, lecz ta ścieżka nie jest usłana różami. Pełno w niej niepokoju i niebezpieczeństwa - posłała mu jeden ze swoich łagodnych uśmiechów, choć i tak to nie miało zmienić niczego, co powiedziała następnie. W końcu była w pełni przekonana, co do swoich racji. Tak było lepiej, nawet jeśli mogła wszystko cofnąć. Światełko w tunelu ciągle pozostało w zasięgu wzroku, wystarczyło tylko sięgnąć. Z czasem uświadomiła sobie, że się bała. Nie chciała, aby on również zniknął z tego świata, zupełnie jak Yumeko.
- Gdybyś powiedział, że można jej zaufać, nie uwierzyłabym Ci. Zwyczajnie zakorzeniono we mnie, iż w takich ludzi nie wolno pokładać wiary, bo nigdy nie powiedzą Ci wprost, co naprawdę planują. Natomiast Ci, którzy przyjdą będą albo z klanu Ranmaru, bądź skrytobójcy z mojego rodu. Ci sami, których szkolił mój brat - westchnęła. Nie chciała mu ubliżać, czy mówić, iż nie da rady, lecz ktoś szkolony przez Natsumego, mógł posiadać niebotyczne umiejętności. Dodając do tego kekkei-genkai, które posiadali, krew zastygała w żyłach. Każdy atak mógł nadejść w najmniej oczekiwanej chwili, a to mogło wykraczać poza ich umiejętności. Potrzebowali znacznie większej ilości treningów, jeśli chcieli wyrównać szanse. A wiedziała, że jeszcze mieli czas, a raczej chciała wierzyć, iż tak było.
Stanęła w półkroku. Hachiro, zerknął za siebie i stanął, czekając na to, co się wydarzy. Czujnym spojrzeniem badał działania szlachcica, aby w ostatniej chwili móc wpłynąć na sytuację. Tymczasem kunoichi nie zamierzała się odwracać. Oczy ją zapiekły, zaś w klatce poczuła ucisk. Nie była w stanie spojrzeć i zmierzyć się z konsekwencjami. Mogła jedynie słuchać, godząc się na los jaki sobie zgotowała. Nawet gdy poczuła, że jego dłoń, nie pozwala jej ruszyć do przodu, zwyczajnie czekała. Ucieczka nie miała sensu, zwłaszcza, iż mniej więcej znała jego siłę. Walka uświadomiła jej, iż prościej było operować słowami, niż zrobić z biblioteki pole walki.
- Cesarza? - uśmiechnęła się pod nosem, opuszczając głowę - Ma armię, a wśród nich ludzi widzących kilometry od siebie. Będzie wiedział jeśli przyjdziesz, aby zaatakować. Ale masz rację, nie powinnam podejmować decyzji za Ciebie. Również nie powinnam brać na barki odpowiedzialności za krzywdę jaka Cię spotka, jeśli zostaniesz u mojego boku. Jednakże nie zniosłabym gdyby Ci się coś stało. Zależy mi na Tobie do tego stopnia, że wolałabym Cię stracić w tej chwili, niż oglądać śmierć, jaka mogłaby Ci się przytrafić - odwróciła głowę, patrząc na niego spod przeszklonych oczu. Mówiła zupełnie szczerze, zaś wezbrane łzy tylko czekały, żeby wydostać się na zewnątrz. Cudem trzymała je w ryzach, pozwalając, aby widok się rozmazał. Byłoby o wiele prościej, gdyby zmienili temat i ruszyli oglądać prezent, jaki mu podarowała, lecz skutecznie trzymał ją tutaj, każąc rozmawiać o rzeczach, których nigdy nie powinna poruszyć. Kso. Straciła kontrolę nad sytuacją, teraz to on był osobą, która dyktowała warunki. Splotła delikatnie z nim palce.
Ukryty tekst
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 13 sty 2022, o 18:04
Gniew, który mu towarzyszył był zgoła odmienny od tego w parku, gdzie niemal nie dopuścił się czynu, którego mógłby potem żałować. Zwłaszcza z obecnej perspektywy, gdy zdążył pobyć z Mei i poznać ją odrobinę lepiej. Nie... teraz był wściekły na całą tę sytuację i nie miał zamiaru na nikim się wyładowywać, tłumiąc negatywnego uczucia wewnątrz siebie. Zdradzał je jednak grymas oraz zgrzytającego zęby co mogło umknąć Mei skupionej na tym, by wydostać się z pomieszczenia, choć nie stawiała swoim ciałem oporu, ale nie Hachiro. Ten jednak nie podjął żadnej interwencji i pozwolił ich rozmowie trwać. Nie była ona rzeczą łatwa, aczkolwiek potrzebną, by oczyścić atmosferę z jakichkolwiek przeszkód i okazać sobie wzajemne zrozumienie oraz... podjąć decyzję co dalej. Stali na swoistym rozdrożu dróg, gdzie decyzja wiązała się z konsekwencjami, a z obranej trasy niesamowicie ciężko będzie zawrócić. On zdeterminowany, a ona... pełna obaw o to, że ponownie przeżyje bolesną stratę, która zostawi dziurę w sercu. Coś takiego niesamowicie ciężko się leczy i nie wynaleziono jeszcze panaceum na tego typu bolączki. Lekarstwem jest jedynie czas, a kuracja cóż... bolesna. Można się uciec do używek, by choć na chwilę pozbyć się negatywnych myśli, ale czy to rozwiązanie? Takie podejście to uciekanie od rzeczywistości. Coś, co nie jest rozwiązaniem. Z tej perspektywy był w stanie zrozumieć niebieskowłosą. Sam potrafił zapalić opium lub wypić zbyt dużą ilość alkoholu, gdy sobie z czymś nie radził. Z tym pierwszym skończył jednak dzięki jej futrzanemu pupilowi i dzielnie trzymał się swojego postanowienia, trwając w abstynencji.
Postanowił powiedzieć, jak wygląda kwestia relacji jego rodziny z Mukuro, a były one... lekko skomplikowane - Cóż... Moja rodzina nie zalicza się do zwolenników obecnej władzy w klanie. Natomiast jest ona na pewno pacyfistką i troszczy się o swoich podwładnych. Jest to lekko skomplikowana sytuacja, o której ci pewnie jeszcze kiedyś opowiem. Natomiast nie znam jej na tyle by móc powiedzieć, że jej ufam. Stąd nie chciałem cię okłamywać, bo to przecież ważne, by wiedzieć, na czym się stoi - tymi słowami zakończył wątek dotyczący Mukuro Senju i przeszli do rzeczy stanowiących nieco większe rewelacje jak się miało okazać.
Posłuchał odpowiedzi na wątek dotyczący cesarza. Słowa, które padły z ust wynikały raczej z wściekłości na obecną sytuację i swoistego wołania o pomoc samych bogów niż jakiejś racjonalnej analizy. Doskonale zdawał sobie sprawę, że przy obecnej sile nie miałby najmniejszych szans, a mimo tego zależało mu na tyle, że wyrzucił to z siebie - Widzisz, a ja... - głos się mu lekko załamał - Boję się, że cię stracę. Nie potrafię pozwolić ci odejść. Nawet jeśli wiązałoby się to z zagrożeniem, to jestem na to gotowy - tego typu wyznania nie przychodziły mu już tak lekko. Nie lubił dzielić się głęboko skrywanymi uczuciami, bo były one oznaką słabości. Burzyły obraz idealnego szlachcica, który zawsze dostawał to, czego chce. W obliczu możliwości utraty kobiety, którą darzył uczuciem, zdobył się jednak na tak odważny krok.
Ukryty tekst
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 13 sty 2022, o 21:00
Tym bardziej nie pokładała wiary w aktualną władzę Senju. Pacyfistka, która miałaby chcieć ją przygarnąć? Skoro bezpośrednio nie angażowali się w konflikty, tym bardziej nie będą chcieli użerać się z Cesarstwem. Westchnęła. Naprawdę chciała stworzyć dom idealny, zarówno dla Hachiro, Cecila oraz siebie samej. Z dala od zgiełku i problemów - miejsce, które zawsze będzie oazą spokoju. Utopia. Tak mogłaby nazwać to, co sobie wymarzyła. Jednak rzeczywistość była brutalna. Boleśnie pchała w dół, sprowadzając na ziemię. Żadne z tych udogodnień nie miało prawa bytu, a i tak tęsknie wspominała porzuconą wizję. Podobnie było z ideą trzymania się u boku Kazumy. Jak mogła zrezygnować z kogoś, kto chciał przenosić góry oraz osuszać morza dla jej bezpieczeństwa? Skinęła z aprobatą głową, zostawiając temat rodziny na inny czas.
Powinna wiedzieć, że tak to się skończy. Ona nie będzie chciała, aby coś mu się stało, zaś on nie pozwoli jej odejść. Nie chciał jej stracić, mimo iż ta opcja była bardzo ryzykowna. Kosztowała nerwów, stresu oraz oglądania się za siebie. Za nim ją spotkał żył w sielance, którą krok po kroku niszczyła. Z każdym słowem przybliżała go do siebie, aż uczucia wzięły w górę. Nawet nie potrafiła sprawić, aby zaczął ją nienawidzić. Słowa nie przechodziły jej przez gardło, nawet jeśli wiedziała, gdzie powinna zadać cios. Zamiast tego pokusiła się o wyznanie, prowadzące ich do tego momentu - Doprawdy patowa sytuacja, nawet jeśli Twoje słowa naprawdę mnie cieszą - skwitowała jego słowa, mówiąc cichszym głosem. Kso. Co ona wyprawiała? Powinna zniszczyć relację, a ją jedynie podbudowała. Ostrożność? W biegu wydarzeń zapomniała o niej całkowicie, aż koniec końców zaryzykowała.
Ukryty tekst
Wtedy też zorientowała się, iż intuicyjnie splotła z nim palce. Kiedy zaczęła szukać jego bliskości? Spojrzała na ich dłonie, zupełnie jakby nie rozumiejąc, kiedy tak prosta czynność zaczęła uspokajać jej umysł. Zwykła potrzeba kogoś u boku, gdy wcześniej próbowała wszelkich sposobów żeby to zakończyć - Czyli się zdecydowałeś. W takim razie od teraz jesteśmy na równi, spróbuj się wywyższać, a zetrę Ci z twarzy każdy uśmiech, którym mnie obdarzysz - rzuciła figlarnie, przebijając się przez ponurą atmosferę, którą wykreowała. Szczerze liczyła, że to jest koniec, więc delikatnie przylgnęła do niego, by go przytulić. Na moment pozwoliła sobie zamknąć powieki, by po chwili stanąć na palcach i złożyć krótki pocałunek na jego poliku. W ten sposób niejako akceptowała jego bliskość oraz pozwoliła przy sobie trwać. Chociaż nie wiedziała, co się wydarzy po wojnie, tak miała od teraz nie myśleć sama a wspólnie z nim - Pójdziemy zobaczyć kosmos? - gdy wyrazi aprobatę, uda się razem z Kazumą w kierunku piwnicy, by tam przyjrzeć się temu, co zastała. W końcu, planowała odnowić roślinę oraz w zależności od stanu urozmaicić ją - Właściwie, co dla Ciebie symbolizuje ten kwiat?
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 14 sty 2022, o 18:56
Ich relacja była zaiste przedziwna. Przywodziła na myśl pogoń, gdzie jedna strona starała się jakoś odciąć od drugiej, by nie narażać ją na konsekwencje, które mogą pojawić się po drodze niczym góra lodowa przed statkiem. Z kolei druga targana uczuciami gotowa była na podjęcie ryzyka i za nic nie chciała zrezygnować. Zaiste sytuacja patowa dokładnie tak jak powiedziała Mei, podsumowują to wszystko. Doskonale zdawała sobie sprawę, jak to wygląda i... cóż... czego właściwie się spodziewała? Że przybędzie, pożegna się i tak się to zakończy? Naiwny optymizm, bo przecież znała uczucia Kazumy. Co prawda nie nazwał ich nigdy wprost, ale gołym okiem widać było, że ciągnie go do niej.
Zapłonął lekki pożar w ich relacji, który Senju starał się za wszelką cenę ugasić. Czy mu się udało to bardzo dobre pytanie, bo tak to wyglądało. Mogło to być jedynie złudzenie, iluzja, którą sam sobie zgotował, dodając nowe znaczenie do potoku słów sypiących się z obu stron. Zanim się obejrzał, to ich ręce splotły się w mocniejszym uścisku, podbijając rytm muzyki wygrywanej przez jego serce. Przypominał on teraz coś na wzór symfonii Beethovena, a on... otworzył się, mówiąc, co czuje. Nie potrafił pozwolić jej tak po prostu odejść. Po co w ogóle wracała, skoro chciała to tak zakończyć? Przysporzyłoby mu to tylko bólu. Zachowanie może i uczciwe, ale niekoniecznie najbardziej współgrające z uczuciami. Czyjeś ulotnienie się przy długiej nieobecności byłoby znacznie łatwiejsze do przełknięcia, a tak uczucia na nowo zostały rozpalone i nie potrafił odpuścić.
Ukryty tekst
Przeszli na nieco cieplejszą atmosferę z inicjatywy Mei, gdy obróciła ona jego deklarację w żarcik. Przytulili się do siebie i... serce ponownie zabiło mu niczym dzwon. Naprawdę dobrze czuł się w jej towarzystwie, choć rozmowy zdecydowanie nie zaliczały się do rzeczy prostych. Stale przebijali się przez jakieś ciężkie wspomnienia, czy musiał ją zapewniać o tym, że akceptuje ją pomimo wielu rys na jej życiorysie, które pozostawiły niewidoczne gołym okiem blizny. Wtulił się i cieszył chwilą, niejako akceptując nową, lepszą atmosferę. Sam chciał wyrwać się z tych odcieni szarości, które przez moment migały mu przed oczami na samą myśl o tym, że mógłby ją utracić - Cieszę się, że jesteś - powiedział już szeptem do jej ucha, zupełnie jakby obawiał się, że ktoś może ich usłyszeć, choć żywej duszy oprócz Hachiro dookoła brak. Został uraczony całusem w policzek, na który lekko się zarumienił - Myślę, że możemy - odparł na propozycję prześledzenia, co też stało się z niezwykłym podarkiem, który wpadł w jego dłonie, gdy się rozstawali.
Ruszyli w kierunku kuchni. Przechadzka korytarzami przywodziła wspomnienia o wspólnym tańcu, rozrabianiu w kuchni, jak i posiłku w sali balowej. Były one niezwykle ciepłe, przynosząc wewnętrzny spokój, jak i szeroko pojęte dobre samopoczucie wzbogacone przez obecność niebieskowłosej u boku - Co dla mnie oznacza? Uznałem, że podarowałaś go z tradycyjnym przesłaniem w głowie - zatrzymał się na moment w swoich słowach, jakby dokładnie wizualizując sobie wygląd kwiatu, który otrzymał - Romantycznie podarowuje się go ukochanemu, aby wyrazić jak szczęśliwy i wdzięczni jesteśmy za jej obecność w naszym życiu - co prawda czuł się dobrze w towarzystwie Mei, ale tak otwarta rozmowa o uczuciach sprawiała mu lekkie problemy. Nie dał tego po sobie poznać, ale w głębi nie było to dla niego łatwe. Nawet pomimo swojego charakteru wciąż był nieopierzony w jakichś głębszych relacjach damsko-męskich. Został jednak niejako wywołany do tablicy, więc powiedział szczerze, to co o kwiecie myślał.
Kuchnia, bo tam szli, nie była pusta jak przy ich ostatniej wspólnej eskapadzie. Pełno było kucharzy i prostszych pracowników, którzy na widok panicza na moment zatrzymali się w swoich obowiązkach i ukłonili nisko - Nie przeszkadzajcie sobie w pracy - rzucił Kazuma w ich stronę ciepłym tonem, by mieli świadomość, że nic złego się nie dzieje. Zazwyczaj osobista wizyta kogoś z rodziny wiązała się z jakimiś zażaleniami. Niezwykle rzadka sytuacja, ale parę razy miała miejsce w historii posiadłości. W końcu nawet pomimo niesamowitej wprawy w wykonywanym zawodzie byli to nadal ludzie, a ci popełniają błędy. Celem dla Mei i Kazumy był magazyn wszelkich produktów używanych do przyrządzania posiłków. To tam umieścił kwiat kosmosu w nadziei na to, że zachowa on swoją formę i... tam też się udali.
Zachował on swoją formę, choć czas nie był dla niego łaskaw. Linie na płatkach odrobinę się zlały w całość. Nadal dało się go rozpoznać, ale nie był już tak piękny, jak wtedy go otrzymał przy bramie - Jeszcze się utrzymał - rozpoczął rozmowę wyraźnie uradowany. Chciał jeszcze powiedzieć "Paradoksalnie niezwykle dobrze oddaje rzeczywistość" nawiązując do ich rozmowy w bibliotece. Już nawet otworzył usta, ale ugryzł się w język, nie chcąc wracać do tamtego momentu - Co masz zamiar z nim zrobić? Naprawić? - po chwili dodał jeszcze - I nie powiedziałaś mi, co symbolizuje dla ciebie - skoro ciągnęła go za język, to nie mógł oddać jej pola i musiał przypuścić "atak" niejako sprawiając teraz trudności Mei. Zwłaszcza że usłyszała ona jego wersję, więc nawet jeśli miała zupełnie co innego na myśli w momencie, gdy go mu dawała to coś prozaicznego, niekoniecznie było taktowne.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości