Znaleziono 243 wyniki
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Boukyaku Shinichi
7 lut 2025, o 11:10
Forum: Midori
Temat: Wioska Hitomura
Odpowiedzi: 70
Odsłony: 10746
Krótka przygoda jaką była praca przy transporcie wśród ciężko harującego gminu dobiegła końca. Niesiona pomoc przez przybłędzie o blond włosach była rzekomo nieodpłatna - choć Shinichi nie omieszkał przypomnieć wcześniej zawartej umowy. Pracownicy mieli bowiem pomodlić się w tutejszej kaplicy w jego imieniu, którego z resztą nie podał. Liczyła się intencja. Bogowie przecież nie musieli zasłyszeć imienia, aby wiedzieć o kogo chodzi. Poza tą istotną dla członka klanu Nara, boską kwestią chodziło również o zebranie informacji u podstaw. Ludzie w naturze mieli plotkowanie, z czego z chęcią Shinichi skorzystał. Co prawda nie otrzymał żadnych konkretów odwracających całe dochodzenie do góry nogami, ale pojawiło się parę postaci. Wdowa, karczmarz, kapłan i pracowity chłopak, który nieśmiało wyrażał swoją odmienną opinie od reszty chłopów. Czasu nie było wiele do umówionego spotkania, ale zanim ono nastąpi Shinichi zamierzał spróbować swoich sił z zdającym się trzeźwo myśleć młodym mężczyźnie.
Blondyn poczekał chwilę zanim nałożył kaptur i ubrał ponownie maskę lisa - wchodząc tym samym z powrotem w buty grupy śledczej klanu Nara. Zdecydowanie nie było to najlepsze przebranie, ale być może wystarczające w niektórych sytuacjach. Ruszył śladem pracowników i starał się odszukać młodzika. Chciał z nim pomówić na osobności, oderwanego od grupy, najpewniej kierującego się w stronę swojego domostwa. Zanosiło się na to, że chłopak nie powinien mieć oporów przed rozmową, szczególnie jeśli Shinichi przedstawi się zgodnie z prawdą. Ten trop należał do świeżych i trzeba było skorzystać póki był na to czas. Sprawę wdowy, Karczmarza i kapłana należało zostawić już pod rozwagę przełożonego tej dwuosobowej eskapady klanu Nara. Mogło się okazać, że są oni w jakiś sposób zamieszani w sprawę zabójstw i to nie jako pośrednie ofiary. W takim układzie najpierw należało skonfrontować zebrane informację, a dopiero potem nakreślić plan działania. Spłoszenie podejrzanych było niepożądanym efektem i o wiele lepiej było rozmawiać z pozycji siły informacyjnej.
autor: Boukyaku Shinichi
5 lut 2025, o 12:12
Forum: Midori
Temat: Wioska Hitomura
Odpowiedzi: 70
Odsłony: 10746
Lokalny morderca, którego to klan Nara zamierzał wyeliminować niósł ustami robotników pozytywny wydźwięk. Wszak zabijał tylko tyranów, złych ludzi, czy też niegodziwców. Można byłoby powiedzieć nawet, że był kimś w rodzaju bohatera. Dla blondyna o rozszerzonych nienaturalnie źrenicach nie miało to absolutnie żadnego znaczenia. Morderca mógłby okazać się dobry na wskroś. Posiadać powody całkiem logiczne i powszechnie uznawane. Shinichi dalej pozbawiłby go życia, ponieważ tego właśnie wymagała jego misja. Klan Nara zadecydował już o losie tego osobnika, grupy, albo sekty - nie rozsądnym byłoby zakładać cokolwiek i skakać prosto do konkluzji. Cokolwiek, ktokolwiek był odpowiedzialny za morderstwa w tej osadzie musiał zostać powstrzymany. Jedyna pewna metoda na zaniechanie czyjegoś działania to śmierć. Puszczenie wolno mogłoby skutkować wznowieniem działań jak tylko dwójka tropicieli klanu Nara ruszyłaby z powrotem na swoje ziemię, które Shinichi desperacko chciał nazywać domem.
Shinichi pokiwał głową jakby chciał zgodzić się ze swoim rozmówcą, choć nie posiadał absolutnie żadnego zdania na ten temat. Tutejsze rozterki i problemy wydawały mu się zupełnie odległe od jego pozycji w świecie, której nawet nie był całkowicie świadom. - Ah tak! Kapłan to rzeczywiście bardzo porządny człowiek. - Pokiwał głową pobożnie i nieco przymrużył oczy. - Ale teraz mnieście zaskoczyli. Bo to że Kapłan pomaga to dzięki bogom typowe, natomiast jeszcze nie słyszałem, coby Karczmarze byli skłonni nieść pomoc potrzebującym! - Żachnął energicznie i wykrzesał z siebie wiele zdziwienia. Nie musiał przy tym wiele aktorzyć, ponieważ czuł nietypowość zaistniałej sytuacji. - To dość piękna historia, chętnie ją zapamiętam. Jakże się nazywała ów kobieta? Łatwiej będzie spamiętać i wytknąć na mojej drodze niezbyt poczciwym karczmarzom, że na świecie są tacy co pomóc potrafią. - Shinichi starał się odegrać rolę obieżyświata i wyłowić imię kobiety, którą można byłoby przesłuchać bez zbędnej podejrzliwości robotników. Podróżnicy musieli jakoś spamiętywać zasłyszane i przeżyte historię. Zapamiętywanie bezimiennych kobiet w potrzebie byłoby niemożliwe, a przynajmniej z perspektywy blondyna. Póki co cała ta pomoc za cenę modlitwy przyniosła kilka pozytywnych efektów. Po pierwsze jeśli faktycznie robotnicy pomodlą się w jego imieniu, to bogowie będą mogli spojrzeć na niego przychylniejszym okiem, po drugie przesłuchanie kobiety i karczmarza wydawało się być całkiem rozsądne, a po trzecie cichy młodzik, który co jakiś czas wtrącał całkiem interesujące przemyślenia był idealnym celem, aby dowiedzieć się co dzieje się w tym miejscu od strony lokalnych osadników, bez zbędnego ukrywania faktów.
Wóz toczył się po błotnych koleinach, umorusane buty chlupotały rytmicznie wraz z sapaniami mężczyzn. Ostatni załadunek, który należało dostarczyć do magazynu był już w drodze. To oznaczało, że wkrótce to mozolne pozyskiwanie informacji zakończy się i będzie można przejść do następnej fazy. Shinichi planował po prostu śledzić chłopaka, który od początku zainteresował swoimi wypowiedziami. W ustronnym miejscu napaść go i wypytać, ale to jeszcze nie teraz. W tym momencie trzeba było pchać gnój. - Aj racje macie już po raz kolejny. Mądre jesteście chłopy, wiecie co robić najlepiej. Z resztą, uczciwie pracujecie i nie boicie się niepogody. Powiem Wam co najważniejsze. Dla bogów musicie być mili, a to w życiu ma prawdziwą wartość! - Pochwalił robotników czując do nich nawet trochę sympatii. Rzeczywiście wydawali się porządnymi ludźmi, a w dodatku ciężko pracowali, kiedy inni gnuśnie chowali się w swoich suchych i ciepłych domach. Ciężka praca popłaca, a przynajmniej tak zwykli mawiać wielcy panowie co zarabiają duże pieniądze na maluczkich. Nie mniej ich determinacja, staranie się dla siebie i swoich bliskich nie mogła uchodzić uwadze bogów, tych dobrych bogów. Shinichi miał szczerą nadzieje, że zostaną oni wynagrodzeni. Być może nawet pomodli się za nich, kiedy już cała ta misja się zakończy.
autor: Boukyaku Shinichi
13 sty 2025, o 13:39
Forum: Midori
Temat: Wioska Hitomura
Odpowiedzi: 70
Odsłony: 10746
Czas leciał nieubłaganie, a tempo w jakim blondyn udający przypadkowego podróżnika zyskiwał jakiekolwiek strzępy poszlak i informacji było nieoptymalne. Całe to przedsięwzięcie próby jednania się z klasą robotniczą okazało się złym pomysłem. Shinichi z każdą chwilą utwierdzał się w przekonaniu, że jego towarzysz klanu Nara pogłębia przepaść przydatności. Frustracja wdarła się w serce, starające się dalej zachować obrany kierunek. Zmiana podejścia zniweczyłaby utopiony już czas, a kto wie, może już za rogiem czaiła się pokaźna nagroda. Hazard pełną gębą, w który to Shinichi nie był doby. O ile w ogóle ktokolwiek może być w to dobry.
Brak doświadczenia wpływał na podejmowanie słabo rokujących decyzji. Mimo, że Shinichi trenował i stał się silniejszy, brał udział w wielkiej bitwie i co nieco już o świecie wiedział, to dalej pod nosem miał mleko matki. Nie mniej, nawet tak ślepej kurze mogło napatoczyć się ziarno. Plotki niosły za sobą część prawdy, albo intencję kłamstwa. Błękitne oczy o rozszerzonych źrenicach zalśniły z ciekawości. Warto pociągnąć wątek z postawioną na świeczniku żoną zmarłego. Shinichi uniósł rękę i machnął nią jakby odganiał natrętnego, acz wolnego komara. - Nie chce Wam umniejszać, ale tożto zwykłe plotki. Skąd niby tacy skormni ludzie jak my moglibyśmy wiedzieć co się dzieje za zamkniętymi drzwiami czyjegoś domostwa. A tym bardziej co taka wdowa może czuć. - Starał się w sposób delikatny podważyć zasłyszana informację, aby lekko poddenerwować i sprowokować do próby uwierzytelnienia większą ilością szczegółów i nazwisk. - A cieszyć się to i mogła nie dziwota. Nie raz widziałem wdowy co majątki obejmowały po mężu. - Wsunął kolejną szpilę próbując powoływać się na swoje rzekome wielkie doświadczenie obieżyświata. Oczywiście każda próba połowu w tej płytkiej sadzawce wiedzy tubylców miała swoje przerwy na tachanie towaru na wóz. Praca fizyczna dawała możliwość odprężenia nieustannie knującego umysłu, a nawet przemyślenie odpowiedzi, co w prędkiej i niczym niezmąconej konwersacji nie jest możliwe. - A bo ja wiem, sąsiednim osadom? - Odparł na dość oczywisty protest wobec dość ryzykownej zmiany znanej już pracy. - Może i w pojedynkę to nie byłoby czasu, ani pieniędzy. Ale jakbyście razem byli, albo i kilku więcej łebskich tutejszych skrzyknęli to moglibyście dać radę. Ja co prawda na handlu znam się niewiele, ale zdarzyło mi się podróżować z kupcami. - Posmutniał na myśl o swoich towarzyszach na szlaku, którzy umarli od gruzów pękającego Wielkiego Muru pod naporem piekielnej potęgi ogoniastej bestii o wizerunku lisa. - Chociaż, może i lepiej żyć biedniej niżeli na szlaku z pełnymi sakwami i licznymi niebezpieczeństwami czyhającymi na życie. - Zmienił zdanie wyraźnie nie chcąc już na dany temat rozmawiać. Szczęśliwie, wóz został już załadowany więc można było ruszyć w stronę magazynu.
autor: Boukyaku Shinichi
7 sty 2025, o 23:57
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Boże Narodzenie 2024
Odpowiedzi: 12
Odsłony: 1650
Wszystkie dary przyniosły taka radość dzieciątku, że uroniło ono jedna łzę zrodzona z radości. Łza spadła na ziemię i zakorkowała, a chwilę później rozrastała się w niewyobrażalnym tempie. Zaledwie moment wystarczył aby, stało już drzewo, którego korzenie oplatały wszystkich zebranych, posyłając ich w nieskończony sen. Wieczne Tsukuyomi szczęścia, zdrowia i wszystkiego co najlepsze!
autor: Boukyaku Shinichi
25 lis 2024, o 11:51
Forum: Midori
Temat: Wioska Hitomura
Odpowiedzi: 70
Odsłony: 10746
Reakcja tubylców na nieproszoną uwagę obcego włóczęgi była całkowicie zasadna. Prawienie morałów i ocenianie można sobie wsadzić co najwyżej w kieszeń. Shinichi jako młoda doświadczeniem i duchem osoba nie do końca rozumiał, że pchanie swoich przemyśleń, szczególnie w tematy wrażliwe nie było rozsądne. Bowiem wiadomym było, że przychylność boską zdobywało się na wszelakie sposoby, również zdobiąc ich domostwa. Drobna darowizna od każdego mieszkańca sprowadzała przychylność bóstwa, a na pewno nie mogła zaszkodzić. Niedoświadczony blondyn chciał zaprotestować, wyjaśnić i być może nawet wtłoczyć swój punkt widzenia w proste umysły robotników, ale prężnie urwany temat, tęgie miny i wymowne milczenie całkowicie odwiodły go od tego pomysłu. Całe szczęście. Praca w tym deszczu miała i tak wątpliwy wkład w zamknięcie sprawy morderstwa, szkoda byłoby zmarnować i tą nikła szansę.
Zmiana tematu pomogła. Ludzie lubią słuchać po przygodach obieżyświatów, którzy w większości pomijali negatywne elementy tego typu stylu życia. W opowieściach wszystko było kolorowe, a realia były zgoła inne. Zanim Shinichi osiadł na ziemiach klanu Nara i otrzymał swoje domostwo, podróżował. Spał pokątnie, często na niewygodnej ziemi. Jadał zwykle rzeczy niesmaczne i zimne. Sam fakt przetrwania zajmował większość czasu. Przygody, nawet te negatywne były jedynie niewielką cząstka. W dodatku ta dusząca samotność. Przez myśli blondyna przeleciały wspomnienia, które jeszcze bardziej napędziły jego chęć działania. Nie zamierzał zaprzepaszczać szansy przynależenia do jakieś grupy. Nie chciał znów być sam, zgubiony w zupełnie obcym mu świecie. Każde wykonane polecenie starszyzny Nara zbliżało go do stania się jednym z nich. Może zawsze będzie obcy, ale przynajmniej może wypracować tolerowanie go przez miejscowych. - Może i miałbym jakąś radę. - Wyrwał się z kłębiących się nieprzyjemnych myśli, prostując się przy tym i szukając jakby na niebie odpowiedzi. - Na szlaku najlepiej nikomu przesadnie nie ufać. Dobrze jest też podróżować w grupie. W kupie siła, kupy nikt nie rusza. - Odpowiedział zgodnie z niewielkim doświadczeniem jakie posiadał. - A jakby tutaj jakiś zawędrował to już sprawa cięższa. Trzeba byłoby się na pewno pomodlić i być może nająć kogoś kto sprawy takie rozwiązywać umie, a jak się nie uda to i żal osoby nie będzie. Shinobich mam na myśli. - Dodał czując, że ta rozmowa może zaprowadzić go do jakiś informacji. Pracownicy byli na tyle zaaferowani dyskusją, że i robota przystanęła. Znaczyło to, że temat jest i więcej warty niż złoto, które można byłoby w tym czasie zarabiać. Bingo! Cichy mężczyzna, który zdawał się nieco bardziej rozgarnięty niż reszta znów się odezwał. Błękitne oczy znów przyjrzały mu się uważnie. Już na początku stanowił on cel ewentualnych spytek, teraz zaś ten cel został potwierdzony. - Oj wierzcie mi w znacznie większej. Tam w okolicach dawnego Kotei to stosy trupów można zoczyć. W miastach tak dużych, że powietrze dusi też trupa w rynsztoku nie napotkać to szczęście. - Zaczął starając się wkupić nieco w łaski tego najbardziej rozgarniętego. - Ale i szkoda byłoby, żeby w tak porządnym i bogobojnym miejscu krew się lała ulicami. - Zauważył patrząc na wyedukowanego mężczyznę. - To jak szumowiny zabija to chyba bardziej jaki bohater niżeli bandyta? Acz sądy to bogowie czynić powinni, nie ludzie. - Dodał zaintrygowany obserwacją robotnika. Zabieranie szumowiny brzmi jak szlachetna sprawa, lecz klan Nara nie interweniowałby w sytuacji, gdyby o szumowiny chodziło. Z drugiej strony, pewnie wszystko zależało od punktu widzenia. Dla jednych szumowiny, dla drugich użyteczni przedsiębiorcy. Moralność nie miała dla Shinichi'ego znaczenia w tej kwestii. Starszyzna uznała sprawę za niekorzystną i tak właśnie blondyn zamierzał ją postrzegać. Nawet jeśli ten morderca był w istocie bohaterem, jego dni były już policzone. Wszystko w imię rysującego się obiecująco "domu".
Rozmowa kleiła się i obrała korzystny kierunek, ale pracować też było trzeba. Mimo, że grupa ociągała się ostatnie minuto to teraz dotarła w końcu do kolejnego ładunku. Śmierdzące worki nazwano nawozem. Shinichi nie znał się ani trochę na uprawie roli, a jego podświadomość również milczała w tej sprawie. Widocznie poprzednik zasiedlający to ciało nie należał do klasy rolniczej. Nie było to obserwacją przełomową, ale zawsze dobrze skreślić pewne opcje. Smród był ciężki, ale nie równał się ze smrodem gnijącego ludzkiego ciała. W porównaniu wszystko pachniało jak kwiatki. Choć zapach musiał być jeszcze bardziej srogi w dni suche, kiedy to deszcz nie niwelował części potencjału tej woni. - Próbowaliście to sprzedawać? Choć w sumie chyba lepiej sprzedawać plony. - Zapytał bardziej z ciekawości niżeli chęci zbliżenia się do rozwiązania zagadki trawiącej to małe miasteczko, po czym bezpardonowo i tłumiąc swoją niechęć dotykania tego czegoś zaczął ładować worki na wóz.