Po wyjściu ze statku potrzebowali transportu. Shiga ledwo co trzymał się na nogach, Aiden był także potwornie zmęczony, a więc na Uchihę spadło zadanie załatwienia transportu. A że przy okazji miała swoje porachunki do załatwienia w Ryuzaku.. To nawet dobrze się składało. Zostawiła ich dwójkę w porcie, by poczekali na nią i wóz, a sama ruszyła w kierunku sklepów, zakładając po drodze maskę.
Posiadała informację, jeszcze od szych tych mniej poprawnych i legalnych społecznie jednostek Hanamury, że mają kontakty na kontynencie, które mogą być dla niej opłacalne... Choć mogła być to i pułapka. Jednak wyświadczyła Królowi Żebraków przysługę, więc tego nie oczekiwała. Bandyci mieli głęboko gdzieś niesnaski kontynent-wyspy, bo większy teren dawał większy obszar działań i więcej ofiar. I ten kontakt na kontynencie miał Chise zapewnić możliwość zdobycia ciężarków na własność za opłatę iścię symboliczną. Odpowiedni człowiek dostał list i dzień w dzień wyczekiwał ciemnowłosej, w masce białoczerwonej z małymi różkami. I kiedy Chise wreszcie pojawiła się w okolicy sklepów i targów, zaczął ją śledzić. Wiedział, że go słyszy, bo o jej umiejętnościach został ostrzeżony. Ale nie skradał się, nie zagrażał. Podróżował za nią, a gdy przechodziła przy małym zaułku wkroczył do niego i zawołał ją półszeptem.
-Zamaskowana, tutaj. Hanamura. - Jęknął cicho, słabym głosem. - Wiem, że nie jestem piękny, ale to ja jestem twoim kontaktem. - Powiedział mężczyzna z połową ciała stopioną od ognia. Całą połową, włącznie z twarzą, gdzie jego oko, usta, nos... jakoś uciekły w dół trajektorią kapiącą. Gdyby Chise miała sprawny wzrok dostrzegłaby ten nieciekawy widok, a tak musiała się zadowolić głosem szorstkim i trzeszczącym jak strzelające w ognisku popiołki ognia.
-Trzy tysiące za zestaw. Ale mam ci dać rabat, bo tam uratowałaś życie kogoś od nas. Dwa tysiące i są twoje - Sogenijka nie targowała się, była w sumie gotowa zapłacić i więcej. Podała sakiewkę, w której była żądana kwota, a w zamian otrzymała torbę, w której były te ciężarki. Szeptem zostały też przekazane instrukcje, jak ich używać i co miały robić. Z zadowoleniem przyjęła informacje, że pomagały ćwiczyć wytrzymałość - to było dokładnie to, co potrzeba, jednak mina jej zrzedła kiedy się dowiedziała ile trzeba czekać na efekty. Kontakt jednak zapewniał, że działały nieomylnie, więc pokiwała głową.
- Przekaż Królowi.. - zastanowiła się moment - Przekaż mu, że jesteśmy kwita. Znajdę go jak będę w Hanamurze - powiedziała, po czym odeszła. Został tylko jeszcze wóz i mogli wyruszać do Sogen.
//zt